niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdziały XXVII i XXVIII

ROZDZIAŁ 27


Misie-Pysie, przygotujcie poduszki i alkohol. Stężenie głupoty w dzisiejszym odcinku będzie naprawdę wysokie.

Amisia pilnie przygotowuje się do swojego wystąpienia.


Kiedy Silvia zapytała, czego będę potrzebowała do swojej prezentacji, poprosiłam tylko o małe biureczko na kilka książek i sztalugę na poster, który zamierzałam przygotować. Pomysł z posterem spodobał się jej w szczególności – jako jedyna z dziewcząt miałam jakieś doświadczenia w tworzeniu grafiki.Spędziłam całe godziny, zapisując notatki do mojego wystąpienia na karteczkach, żeby o niczym nie zapomnieć, robiąc zakładki w książkach, którymi zamierzałam się posiłkować, a także ćwicząc przed lustrem te fragmenty, które wydawały mi się szczególnie trudne. Starałam się nie zastanawiać zbyt głęboko nad tym, czego zamierzałam dokonać, ponieważ jak tylko to robiłam, zaczynałam cała dygotać.Poprosiłam Anne o suknię, która będzie wyglądała na skromną i niewinną, co sprawiło, że uniosła brwi.   
– To brzmi, jakby panienka uważała, że pokazujemy ją światu w samej bieliźnie – odparła żartobliwie. Roześmiałam się.  
– Nie uważam tak, wiesz przecież, że jestem zachwycona wszystkimi sukienkami, jakie dla mnie szyjecie. Po prostu chciałabym wyglądać… anielsko. 

Biorąc pod uwagę, że praktycznie idziesz na rzeź, niewinny wygląd może ci się przydać.


Musiały pracować jak szalone, ponieważ w dniu nagrania Biuletynu zobaczyłam Anne, Mary i Lucy dopiero jakąś godzinę przed programem, kiedy wpadły do mnie z sukienką. Była leciutka, z białej gazy, ozdobiona długim pasmem zielono-niebieskiego tiulu, upiętym po prawej stronie. Dół został wykończony w sposób przypominający chmurę, a podniesiona talia sprawiała, że suknia była zarówno cnotliwa, jak i pełna wdzięku. Byłam nią zachwycona – bez wątpienia podobała mi się najbardziej ze wszystkich, jakie do tej pory dla mnie zaprojektowano. To miała być prawdopodobnie ostatnia suknia wykonana przez moje pokojówki, jaką kiedykolwiek założę.

Zaraz się przekonamy, że Ami powinna się cieszyć, że tej sukni nie będą musieli zakładać jej do trumny.


Trudno mi było zachować mój plan w tajemnicy, ale jednak się udało. Kiedy dziewczęta pytały, co przygotowuję, odpowiadałam po prostu, że to niespodzianka. Patrzyły na mnie trochę sceptycznie, ale nie przejmowałam się tym. Poprosiłam pokojówki, żeby nie dotykały rzeczy na moim biurku nawet po to, żeby posprzątać, a one przestrzegały tego zakazu, zostawiając kartki zapisaną stroną do dołu.Nikt o niczym nie wiedział.

Może gdyby ktoś jednak wiedział, wybiłby jej ze łba ten monumentalnie durny pomysł. Sama Amisia to przyznaje.


Najbardziej chciałam opowiedzieć o wszystkim Aspenowi, ale powstrzymałam się. Po części bałam się, że zacznie mnie odwodzić od mojego pomysłu, a ja się ugnę. Po części zaś obawiałam się, że podejdzie do niego z nadmiernym entuzjazmem.

Gdyby Ośrodek wspierał Amisię w jej planie, okazałby się jeszcze głupszy od niej. No chyba że chciałby pozbyć się tej jęczącej mamei na forever.

Ami wyprasza Anne i Mary z pokoju pod pretekstem przyniesienia herbaty i zostaje sama z Lucy.


– Usiądź koło mnie – poprosiłam i pociągnęłam ją na wyściełaną kozetkę, na której siedziałam. Kiedy to zrobiła, zapytałam wprost: 
– Jesteś szczęśliwa?  
– Panienko?  
– Ostatnio wydajesz mi się smutna, więc zastanawiałam się, czy wszystko w porządku.  
Lucy opuściła głowę. 
– Aż tak to widać?  
– Troszeczkę – przyznałam, obejmując ją ramieniem i przytulając do siebie. Westchnęła i oparła mi głowę na ramieniu. Byłam niezwykle szczęśliwa, że chociaż na chwilę zapomniała o dzielącej nas niewidzialnej granicy. 
 – Czy panienka kiedykolwiek chciała mieć coś, czego nie mogła dostać? 
Prychnęłam. 
– Lucy, zanim tu przyjechałam, byłam Piątką. Było tak wiele rzeczy, których nie mogłam dostać, że nie potrafiłabym ich nawet policzyć.  
Choć to było do niej zupełnie niepodobne, po policzku Lucy spłynęła pojedyncza łza. 

Kryształowa zapewne. 


– Nie wiem, co mam robić. Mam wrażenie, że utknęłam w miejscu. Wyprostowałam się i skłoniłam ją, żeby na mnie spojrzała.  
– Lucy, chciałabym ci powiedzieć, że moim zdaniem możesz zrobić wszystko, stać się, kim tylko zechcesz. Uważam, że jesteś wspaniałą dziewczyną. 

Tylko że ta cała wspaniałość Lucy może nie wystarczyć, żeby pokonać ten jakże kretyński system klasowy. 


– Posłuchaj, chciałabym, żebyś coś dla mnie zrobiła. Nie wiem, czy mogę liczyć na pozostałe dziewczyny, ale tobie ufam.  
Chociaż wyglądała na zaskoczoną, bez wahania odpowiedziała:  
– Zrobię dla panienki wszystko.  
Sięgnęłam do szuflady i wyjęłam list. 
– Czy możesz to przekazać gwardziście Legerowi?  
– Gwardziście Legerowi?  
– Chciałam mu podziękować za jego życzliwość, ale pomyślałam, że byłoby niestosowne, gdybym sama dała mu ten list. Rozumiesz. – To była marna wymówka, ale tylko w ten sposób mogłam wyjaśnić Aspenowi, dlaczego zrobiłam to, co zamierzałam zrobić, i pożegnać się z nim. Zakładałam, że po dzisiejszym wieczorze mój pobyt w pałacu będzie bardzo krótki.  
– Mogę mu to zanieść w ciągu godziny – odparła Lucy z zapałem.  
– Dziękuję. – Miałam ochotę się rozpłakać, ale przełknęłam łzy. 

W sumie dam za to

Użyj mózgu, Luke: 95

chociaż właściwie Amisia nie ma już zbyt wiele do stracenia, skoro ma zamiar odwalić niebezpieczną głupotę podczas nagrania Biuletynu, więc ryzyko odkrycia jej romansu z Ośrodkiem to przy tym pikuś. 


Wszyscy zasługiwaliśmy na lepszy los. Moja rodzina, Marlee i Carter, Aspen, nawet moje pokojówki – wszyscy utknęliśmy w miejscu z powodu planów Gregory’ego Illéi. Musiałam o nich myśleć.

Tylko że twój przerażająco idiotyczny plan na pewno im nie pomoże, a wręcz może zaszkodzić. 



Weszłam do sali, w której był nagrywany Biuletyn, niosąc naręcze książek z licznymi zakładkami, a także portfolio do posteru. Wszyscy byli rozlokowani na zwykłych miejscach – król, królowa i Maxon w pobliżu drzwi, kandydatki po lewej stronie – ale na środku, tam gdzie zwykle znajdowało się podium, z którego przemawiał król lub fotele dla gości, z którymi był przeprowadzany wywiad, zostało wolne miejsce na nasze prezentacje. Zobaczyłam przygotowane dla mnie biurko i sztalugę, także ekran, na którym wyraźnie miały być przez kogoś wyświetlane slajdy. To było naprawdę imponujące – zastanawiałam się, kto był dość pomysłowy, by posunąć się tak daleko.Zajęłam ostatnie wolne miejsce – niestety koło Celeste – i położyłam moje portfolio obok siebie, trzymając książki na kolanach. Natalie także miała kilka książek, zaś Elise w kółko czytała swoje notatki. Kriss patrzyła w sufit i chyba w myślach recytowała swoją prezentację. Celeste poprawiała makijaż.

Queen (Bee) Wannabe: 58

- Zapatrzone w siebie krówsko – wymamrotała Amisia, która wszak zawsze myśli tylko o innych, nigdy o sobie.


Silvia była na sali, co zdarzało się czasem, jeśli miałyśmy rozmawiać o czymś, do czego nas przygotowywała. Dzisiaj sprawiała wrażenie wyjątkowo podekscytowanej. To było chyba najtrudniejsze zadanie, jakie przed nami postawiono, a to, jak sobie z nim poradzimy, rzutowało także na ocenę jej pracy.

I dlatego Silvia powinna pocić się litrami, skoro te bezmózgie lasie i ich wątpliwej jakości pomysły mają rzutować na reputację zawodową ich mentorki.


Odetchnęłam głęboko. Całkowicie zapomniałam o Silvii, ale teraz było już za późno.

Właściwie to w swoim dziecięcym zacietrzewieniu zapomniałaś o wszystkich i wszystkim poza swoją urażoną dumą. Wiem, wiem, że opowiadam o czymś, co dopiero się stanie, ale pomyślcie o wystąpieniu, które może jak najbardziej rozsierdzić władcę. 

Ano właśnie. 


– Wyglądacie prześlicznie, dziewczęta, po prostu fantastycznie! – powiedziała, podchodząc do nas. – Skoro już wszystkie tu jesteście, wyjaśnię w skrócie kilka spraw. Najpierw król wygłosi kilka komunikatów, a potem Gavril zapowie główny punkt programu, czyli wasze prezentacje. – Silvia, zazwyczaj opanowana i odporna psychicznie z powodu życia w pałacu, zachowywała się jak pijana z radości. Niemalże podskakiwała, mówiąc dalej. – Wiem, że wszystkie ćwiczyłyście. Macie osiem minut, a jeśli ktoś będzie potem miał do was pytania, Gavril pokieruje dyskusją. Pamiętajcie o właściwej postawie i koncentracji. Cały kraj na was patrzy! Jeśli zgubicie wątek, odetchnijcie głęboko i mówcie dalej. Wypadniecie wspaniale. Aha,będziecie wygłaszać prezentacje w kolejności, w jakiej tu siedzicie, czyli lady Natalie będzie pierwsza, a lady America ostatnia. Życzę powodzenia, dziewczęta!

Chyba Silvia się ostro naćpała, że jest taka szczęśliwa. Przecież te dziołchy nie mają tak naprawdę o niczym pojęcia, a ich prezentacje będą puszczone na cały kraj. Na miejscu Silvii trzęsłabym się (przynajmniej wewnętrznie) jak osika. No chyba że tak u niej wygląda histeria. To by miało więcej sensu. 


Silvia pobiegła, żeby jeszcze raz wszystko posprawdzać, a ja spróbowałam się uspokoić. Ostatnia. No cóż, to chyba dobrze. W najgorszej sytuacji była Natalie, która miała być pierwsza. Spojrzałam na nią i zobaczyłam, że się poci – taka koncentracja musiała być dla niej prawdziwą torturą. Nie potrafiłam też nie obserwować Celeste. Nie wiedziała, że widziałam ją z Maxonem, i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nigdy nikomu o tym nie powiedziała. To, że zachowała wszystko dla siebie, pozwalało mi przypuszczać, że wtedy nie spotkali się po raz pierwszy.

Queen (Bee) Wannabe: 59

Może akurat taki ma plan. Załatwić wszystko za plecami pozostałych kandydatek. Niczym się nie chwalić, aż wygrana nie będzie w kieszeni. 


– Denerwujesz się? – zapytałam, patrząc, jak skubie coś na paznokciu.  
– Nie. To wszystko głupi pomysł, który nikogo nie obchodzi. Będę szczęśliwa, kiedy będzie po wszystkim. Poza tym jestem modelką – dodała, w końcu spoglądając na mnie. – Umiem występować przed publicznością.  
– Faktycznie, potrafisz doskonale pozować – mruknęłam. 

Muszę się zgodzić z Celeste, te wystąpienia to pomysł wielce nieudany, tym bardziej że nie zostały zatwierdzone przez nikogo przed wejściem na żywo. 

Wreszcie pojawia się rodzina królewska. Maksio ciągnie się za ucho, ale Amisia kręci głową, jako że nie chce już z księciem nigdy mieć nic do czynienia. 

Prezentacje czas zacząć. 


Poczułam, że się pocę, kiedy zaczęły się prezentacje. Wystąpienie Natalie było krótkie i trochę bez sensu.Oznajmiła, że wszystkie działania rebeliantów są podłe i szkodliwe dla kraju, a co za tym idzie, powinny zostać zakazane, aby prowincje Illéi były bezpieczne. Kiedy skończyła mówić, patrzyliśmy na nią w milczeniu. Jak mogła nie wiedzieć, że oni od początku łamią prawo? W szczególności królowa sprawiała wrażenie głęboko zasmuconej, kiedy Natalie wróciła na swoje miejsce.

Użyj mózgu, Luke: 96

Cóż za cudny pomysł. Bo zakazywanie i grożenie paluszkiem zrobi takie wrażenie na rebeliantach, że się natychmiast poddadzą. Na pewno wcześniej nie byli świadomi, że łamią prawo, ale teraz się zrehabilitują. Boru, podejrzewam, że wyraz twarzy królowej to nie był smutek, jeno usilne powstrzymywanie się przed siarczystym fejspalmem. 


Elise zaproponowała program dla członków wyższych klas, polegający na nawiązywaniu znajomości korespondencyjnych w Nowej Azji. Stwierdziła, że to pomogłoby wzmocnić więzi między naszymi krajami i przyczyniłoby się do zakończenia wojny. Nie byłam pewna, czy to faktycznie byłoby przydatne, ale w ten sposób na nowo przypominała Maxonowi i opinii publicznej, dlaczego wciąż jest w pałacu. Królowa zapytała, czy zna w Nowej Azji kogoś, kto byłby zainteresowany takim programem, a Elise zapewniła ją, że oczywiście tak.

Użyj mózgu, Luke: 97

Let’s make pen pals not war!!!

Jakież to naiwne. Już widzę slogany takiego programu. Zaprzyjaźnij się z kimś z Azji już dziś! Wysyłajcie sobie zdjęcia z wakacji i śmieszne anegdotki, pomagając swojemu krajowi! 


Wystąpienie Kriss było naprawdę niezwykłe. Chciała zreformować system szkolnictwa publicznego, co – jak wiedziałam – było ideą bliską sercu królowej i Maxona. Byłam też pewna, że jako córka profesora myślała o tym przez całe życie. Wykorzystała ekran, żeby pokazać zdjęcia ze szkół w jej prowincji, przysłane przez jej rodziców. Na twarzach nauczycieli wyraźnie było widać zmęczenie, a jedno ze zdjęć pokazywało klasę, w której czwórka dzieci musiała siedzieć na podłodze, ponieważ nie miały dość krzeseł. Królowa zadała liczne pytania, a Kriss odpowiadała na wszystkie błyskawicznie. Wykorzystując pokazywane nam wcześniej raporty o sytuacji ekonomicznej kraju, opracowała nawet sposób na znalezienie pieniędzy pozwalających na wdrożenie programu i miała kilka pomysłów, jak zapewnić mu dalsze finansowanie.

Jedna jedyna, która używa do czegoś mózgu. No brawo. To w dalszym ciągu za mało, żebym przestała headdeskować nad poziomem panienek z Elity, ale coraz bardziej kibicuję Krysi i wolałabym, żeby skopała Ami dupsko.


Kiedy usiadła, zauważyłam, że Maxon skinął głową i uśmiechnął się do niej, a ona zarumieniła się w odpowiedzi i zaczęła się wpatrywać w koronki swojej sukni. To było podłe z jego strony, że bawił się nią w taki sposób, biorąc pod uwagę, w jakiej zażyłości był z Celeste. Ale nie zamierzałam mu przeszkadzać. Niech sobie robi, co chce.

Analizę podejścia Maksia do traktowania Ami, Kriss i Celeste zostawię Maryboo, która zmierzy się z tematem za tydzień. Oj nie lubimy Maksia, nie lubimy. 


Prezentacja Celeste była interesująca, choć odrobinę demagogiczna. Zaproponowała ustalenie minimalnych pensji dla niższych klas, zmieniających się w pewnym przedziale, zależnie od uzyskanych certyfikatów. Jednak, aby zdobyć te certyfikaty, Piątki, Szóstki i Siódemki musiałyby chodzić do szkół… za które musiałyby płacić… co byłoby korzystne przede wszystkim dla Trójek, spośród których wywodzili się wszyscy nauczyciele. Ponieważ Celeste była Dwójką, nie miała pojęcia, jak to jest pracować na okrągło, żeby związać koniec z końcem. Nikt nie miałby czasu, żeby zdobywać te certyfikaty, a to znaczyło, że płace nigdy by nie wzrosły. Na pierwszy rzut oka jej program przedstawiał się ciekawie, ale w praktyce nie miał szans na wdrożenie.

Użyj mózgu, Luke: 98

Nieprzemyślane, niewykonalne bzdury. NEXT!

Amisia staje przed kamerami. Czas na showdown! 


– Dobry wieczór, Illéo. Dzisiaj staję przed państwem nie jako członkini Elity, nie jako Trójka czy Piątka, ale jako obywatelka, równa wśród równych. W zależności od waszej klasy wasze poglądy na kraj różnią się bardzo znacząco. Mogę to powiedzieć z całą pewnością na własnym przykładzie. Jednak dopiero niedawno zrozumiałam, jak bardzo kocham Illeę. Chociaż dorastałam w domu, w którym brakowało czasem jedzenia lub prądu, chociaż oglądałam ludzi, których kochałam, zmuszonych do podjęcia określonych od urodzenia zawodów, niemających praktycznie nadziei na zmianę, chociaż widziałam przepaść dzielącą mnie od tych, którzy pochodzili z innej klasy, mimo że niemal nie różnili się ode mnie. – Tu popatrzyłam na kandydatki. – Mimo to stwierdziłam, że kocham nasz kraj.Machinalnie przewróciłam kartkę, żeby zrobić chwilę przerwy.– Moja propozycja jest prosta. Może nawet być bolesna, ale z całego serca wierzę, że wyjdzie na dobre całemu królestwu. – Odetchnęłam głęboko. – Uważam, że powinniśmy zlikwidować klasy.

Czy Amisia ma jakieś podświadome tendencje samobójcze? Rzucić czymś takim na wizji i w dodatku przed królem, który jej serdecznie nie znosi, a któremu już raz się ostro postawiła, to jak prosić się o karę śmierci. Spokojnie można takie wystąpienie potraktować jak zdradę stanu i Amisia ma siedzieć lub nawet gorzej. Ona i jej rodzina prawdopodobnie też. Równie dobrze Clarkson może stwierdzić, że Amisia ma konszachty z buntownikami. Od tego już krok do przeszukania jej domu i przesłuchania rodziny. A biorąc pod uwagę to, kim jest papa Singer - SPOJLER dla tych, którzy jeszcze nie rozkminili – tatko jest rebeliantem – Singerowie mają przerąbane. Wiem, że Ami nie ma pojęcia o powiązaniach Shaloma, ale lepiej dmuchać na zimne. Tym bardziej, że to nie jest pierwszy raz, gdy się tak bezsensownie naraża. I to na oczach całego kraju. Bez żadnego planu, wsparcia, niczego. Pomijam włoską księżniczkę, która i tak jej na razie nie pomoże. 

No i jeszcze

Nie, nie jesteśmy w Panem: 26

za publiczne postawienie się systemowi, choć w najgłupszy możliwy sposób. 


Usłyszałam kilka zdławionych westchnień, ale postanowiłam je zignorować.– Wiem, że w swoim czasie, kiedy nasz kraj był młody, te klasypozwoliły zorganizować na nowo pogrążone w chaosie społeczeństwo. Ale nie żyjemy już w tamtych czasach. Osiągnęliśmy teraz bardzo wiele. Pozwalanie, by pozbawieni talentów ludzie cieszyli się przywilejami, i ograniczanie możliwości rozwoju być może najlepszych umysłów na świecie dla dobra trwania archaicznego systemu jest okrucieństwem i uniemożliwia nam zrealizowanie naszego prawdziwego potencjału. 
Wskazałam sondaż w jednym ze starych czasopism Celeste, opublikowany po omawianiu pomysłu ochotników w armii –sześćdziesiąt pięć procent ludzi uznało, że to dobry pomysł. Dlaczego całkowicie zamykać przed nimi tę ścieżkę kariery? Zacytowałam także jeden z dawnych raportów, którymi się zajmowałyśmy, dotyczącym standaryzowanych testów przeprowadzanych w szkołach publicznych. Przedstawiał on bardzo jednostronny punkt widzenia – ponieważ zaledwie trzy procent Szóstek i Siódemek wykazywało się wybitnym poziomem inteligencji, widać było, że system klasowy działa prawidłowo. Ja twierdziłam, że powinniśmy się wstydzić, że tacy ludzie muszą całe życie kopać rowy, podczas gdy mogliby zostać chirurgami.

Jeżeli chodzi o bardzo mały procent inteligentnych ludzi w niższych klasach, to do końca tego nie kupuję. Są niewykształceni, co nie znaczy, że IQ musi być w tych grupach niskie. Zresztą są różne rodzaje inteligencji. A nie trzeba być wybitnie inteligentnym, żeby nie musieć kopać rowów. Ale potrzebne są szkoły i kursy dostępne nie tylko dla tych wybitnych 3%. 


W końcu moja śmiała prezentacja zaczęła się zbliżać do końca. 
– Być może nasz kraj ma swoje wady, ale nie możemy nie dostrzegać jego mocnych stron. Obawiam się, że bez wprowadzenia zmian te mocne strony zaczną się coraz bardziej osłabiać. Kocham nasz kraj za bardzo, by pozwolić, by tak się stało. Mam w sercu zbyt wiele nadziei, by na to pozwolić. 

Rozumiem, że program leci dalej? Czemu Clarkson nie przerwał go po „Uważam, że powinniśmy zlikwidować klasy”? Powinni ustawić jakieś 5 sekundowe opóźnienie transmisji właśnie dla takich przypadków i szybko wrzucić reklamy czy „przepraszamy za usterki”. To nie jest wolny kraj, gdzie każdy może mówić, co mu ślina na język przyniesie bez konsekwencji, więc dlaczego tego lepiej nie pilnują? 



– Dziękuję za poświęcony mi czas – powiedziałam, odwracając się do rodziny królewskiej.  
Było źle. Twarz Maxona wyglądała jak wykuta z kamienia, jak wtedy, kiedy oglądał karę, która spotkała Marlee. Królowa odwróciła wzrok i sprawiała wrażenie głęboko rozczarowanej. Natomiast król spiorunował mnie wzrokiem. Bez chwili wahania zaatakował mnie.  
– A jak twoim zdaniem powinniśmy zlikwidować te klasy? – zapytał ostro. – Mamy tak po prostu nagle je zabrać?  
– Ja… nie wiem. 

Użyj mózgu, Luke: 99

Dziki śmiech. 

Wiem, że sytuacja jest w sumie mało zabawna, ale nie mogę się powstrzymać. Nic innego nie pozostaje. 


– I nie pomyślałaś, że to by wywołało zamieszki? Że zapanowałby  chaos? Że to pozwoliłoby rebeliantom na wykorzystanie społecznych niepokojów? 
Nie zastanawiałam się nad tym. Myślałam tylko o tym, jak bardzo niesprawiedliwy jest obecny system.


Użyj mózgu, Luke: 100

Nie mówię, że zniesienie klas to głupi pomysł, ale Amisia ewidentnie nie przemyślała, jak należy to zrobić. Metoda „z dnia na dzień” jest nie do pomyślenia w obecnej sytuacji, nawet gdyby Clarkson chciał zlikwidować klasy. A nie chce.  


– Myślę, że wprowadzenie klas także spowodowało ogromne niepokoje i poradziliśmy sobie z tym. Tak właściwie – sięgnęłam do stosu książek. – Mam tutaj nawet opis. Zaczęłam szukać odpowiedniej strony w pamiętniku Gregory’ego Illéi.  
– Zeszliśmy z wizji? – ryknął król.  
– Tak, wasza wysokość – odpowiedział czyjś głos. 

No nareszcie. 


Podniosłam głowę i zobaczyłam, że zgasły wszystkie światełka sygnalizujące pracę kamer. Jakimś niezauważalnym dla mnie sygnałem król przerwał nagranie Biuletynu.Król wstał. 
– Skierujcie kamery na ziemię. 
Wszystkie kamery zostały skierowane na podłogę.Podszedł do mnie szybkim krokiem i wyrwał mi pamiętnik z ręki. 
– Skąd to wzięłaś? – krzyknął.  
– Ojcze, przestań! – zdenerwowany Maxon podbiegł do nas.  
– Skąd ona to wzięła? Odpowiadaj! 

Użyj mózgu, Luke: 101

Jeżu w borze, ona na prezentację przed głową państwa i całym krajem (włączając rebeliantów, bo na pewno mają jakieś odbiorniki) przyniosła sobie beztrosko supertajny różowy pamiętniczek Grzesia Ikei. Ogarnijcie to jakoś. Taki poziom głupoty to chyba nowy rekord w wykonaniu Amisi. Niech Clarkson ją każe powiesić, nie będę nawet zdziwiona. 


– Ja jej to dałem – przyznał Maxon. – Chcieliśmy się dowiedzieć czegoś o Halloween. Było o tym coś w pamiętnikach, a ja pomyślałem, że ona chętnie by je przeczytała.  
– Jesteś idiotą – warknął król. – Wiedziałem, że powinienem był wcześniej cię zmusić, żebyś przeczytał te zapiski. Jesteś kompletnym ignorantem, nie masz pojęcia, jakie ciążą na tobie obowiązki! 

Zgadzam się w 100% z królem. Nieudolność Maksia jest po prostu spektakularna. 

Clarkson zarządza natychmiastowy wyjazd Amisi. Maksio jednak staje okoniem i oznajmia, że w końcu to jego decyzja i nikt nigdzie nie wyjeżdża. Król każe więc żonie odnieść pamiętniczek do sekretnej biblioteki, sam zaś chce porozmawiać z synem na osobności. Maksio jest przerażony, ale tatko grozi, że jeśli Maks z ojcem nie pójdzie, to będzie musiała to zrobić Amisia. 
I wszystko cacy, tylko że jest jeszcze jedna sprawa, o której o mało nie zapomniano w tym całym rwetesie. Pewnie coś mało ważnego… Ano jednak nie. Otóż rebelianci porwali siostrę Natalie, jej ciało odnaleziono niedawno



- Wyrażamy najgłębsze ubolewanie. – Trzeba przyznać, że w jego głosie niemalże brzmiało współczucie, chociaż sprawiało raczej wrażenie wyuczonego aktorstwa niż szczerości.  
Szybko odwrócił się do Maxona i niemal siłą wyprowadził go za drzwi, podczas gdy Natalie wydała z siebie przeraźliwy krzyk. Królowa podbiegła do niej, gładząc ją po włosach i próbując ją uspokoić. Celeste, niebędąca nigdy wzorem siostrzanych uczuć, wyszła dyskretnie z sali, a tuż za nią podążyła przytłoczona tym wszystkim Elise. Kriss została i próbowała pocieszać Natalie, ale kiedy stało się jasne, że niewiele może zrobić, także sobie poszła. Królowa, cały czas tuląc Natalie, zapewniła ją, że jej rodzice dostaną na wszelki wypadek ochronę i że będzie mogła pojechać na pogrzeb, jeśli tylko jej na tym zależy. Sprawy tak szybko przybrały najgorszy obrót, że siedziałam jak skamieniała na swoim miejscu. 
Kiedy przed moją twarzą pojawiła się dłoń, odsunęłam się szybko z zaskoczenia.  
– Nic ci nie zrobię – powiedział Gavril. – Chciałem tylko pomóc ci wstać. – Szpilka w jego klapie zalśniła, odbijając światło. 

Już zaznaczałam, żeby zwracać uwagę na szpilkę Gavrila, więc myślę, że to nie będzie wielki spojler, gdy wspomnę pewnego bohatera z Igrzysk, który też miał pewien ciekawy dodatek do stroju.

Nie, nie jesteśmy w Panem: 27



Podałam mu rękę, zaskoczona tym, że trzęsą mi się nogi. 
 – On cię naprawdę kocha – powiedział Gavril, kiedy już stanęłam pewniej.  
Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.  
– Dlaczego pan tak myśli?  
Gavril westchnął. 
– Znam Maxona od dziecka. Nigdy w podobny sposób nie postawił się ojcu.

Miał powody się nie stawiać. Jakie? Tego dowiemy się w następnym rozdziale.



Zbliżyłam się do Natalie. Niewiele o niej wiedziałam, ale byłam pewna, że kochała swoją siostrę tak samo, jak ja kochałam May, i potrafiłam sobie wyobrazić jej cierpienie.  
– Tak mi przykro, Natalie – szepnęłam. 
Skinęła głową, niezdolna, by zrobić cokolwiek więcej. Królowa popatrzyła na mnie ze współczuciem, wyraźnie nie wiedząc, jak ma przekazać swój smutek.  
– I… przepraszam też waszą wysokość. Nie próbowałam… Chciałam tylko…  
– Wiem, skarbie. 

- Jesteś po prostu za głupia, żeby żyć – dodała spokojnie królowa. – Ale nie martw się, od tego jest selekcja naturalna. 


Biorąc pod uwagę stan Natalie, przeciąganie pożegnania byłoby z mojej strony samolubnością, więc po raz ostatni dygnęłam nisko przed królową i powoli wyszłam z sali, rozpaczając nad katastrofą, którą sama spowodowałam.

Katastrofa to dobre określenie. I wszystko dlatego, że dostała jakiegoś dziecinnego kociokwiku i chciała dosolić Maksiowi. Nie mam słów.  

ROZDZIAŁ 28


Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam, wchodząc do pokoju, były ogłuszające brawa moich pokojówek.

Dobre Mzimu: 28

Co z tego, że Ami może za to słono zapłacić, tutaj nikt nie myśli o konsekwencjach takich czynów. 

Użyj mózgu, Luke: 102


– Dobrze powiedziane, panienko. – Zobaczyłam w jej oczach taką radość z powodu moich słów, że na chwilę przestałam się czuć tak okropnie.  
– Nie do wiary, że panienka to zrobiła! Nikt nigdy nie wstawił się za nami! – dodała Mary.  
– Maxon musi panienkę wybrać! – zawołała Lucy. – Tylko panienka dała mi nadzieję. 

O ile nie skażą jej za zdradę albo chociaż podburzanie ludu. 



Musiałam pomyśleć, a jedynym miejscem, gdzie mogłam to zrobić, były ogrody. Chociaż pokojówki nalegały, żebym została, zeszłam na dół okrężną drogą, przez tylne schody na drugim końcu korytarza. Poza pojedynczymi gwardzistami parter był pusty i cichy. Miałam poczucie, że w pałacu powinien panować gorączkowy ruch, biorąc pod uwagę, ile się wydarzyło przez ostatnie pół godziny. 

Czy ktoś jeszcze pamięta, że chodzenie do ogrodu jest niebezpieczne? 



Kiedy mijałam skrzydło szpitalne, drzwi otworzyły się gwałtownie i wpadłam prosto na Maxona, który upuścił zamknięty metalowy kuferek. Jęknął, kiedy się zderzyliśmy, chociaż nie było to aż tak mocne.  
– Dlaczego nie jesteś w swoim pokoju? – zapytał, pochylając się powoli, żeby podnieść kuferek. Zobaczyłam, że z boku było wypisane jego imię i zastanowiłam się, dlaczego był przechowywany w skrzydle szpitalnym.   
- Chciałam iść do ogrodu. Próbuję się zastanowić, czy zrobiłam coś głupiego, czy też nie.
Maxon wyprostował się z niejaką trudnością.  
– Mogę cię zapewnić, że to było głupie. 

Śmiertelnie głupie, dodałabym.


– Potrzebujesz pomocy?  
– Nie – odparł szybko, unikając mojego spojrzenia. – Właśnie wracałem do pokoju i proponuję, żebyś zrobiła to samo.  
– Maxonie. – Cicha prośba w moim głosie sprawiła, że na mnie popatrzył. – Bardzo mi przykro. Byłam wściekła i chciałam. Nawet nie wiem już, co chciałam. To ty powiedziałeś mi, że bycie Jedynką wiąże się z pewnymi korzyściami, że można coś zmienić

Teraz jest jej przykro. A zrobiła cały ten cyrk w ramach dziecinnej zemsty. I to jest chyba w tym wszystkim najgorsze. Motywacją Amisi była zwykła złość na Maksia i nic więcej. 

Użyj mózgu, Luke: 103
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 18

A teraz jeszcze zwala winę na Maksia, bo wspomniał o możliwościach związanych z byciem Jedynką. Możliwości a ich wprowadzanie w życie to dwie różne sprawy. Trzeba wiedzieć kiedy i jak, a nie rzucać wywrotowe slogany, bo truloff nas zdenerwował. 

Maksio też nie jest zachwycony insynuacjami Amisi, że to jego wina.  


Maxon przewrócił oczami.  
– Nie jesteś Jedynką. – Na chwilę zapadła cisza. – Nawet gdybyś była, czy nie zwróciłaś uwagi na to, w jaki sposób ja działam? Po cichu i małymi krokami, tak musi na razie być. Nie możesz pokazać się w telewizji, narzekając na obecny porządek, i oczekiwać, że mój ojciec lub ktokolwiek inny to poprze. 
– Przepraszam! – jęknęłam. – Naprawdę strasznie przepraszam. 
Maxon zastanowił się. – Nie jestem pewien, czy… 

Jeżeli oczekiwaliście jakiejś głębokiej rozmowy, w której wreszcie wszystko sobie wytłumaczą, to chyba nie znacie Kiery. Ona nie umie pisać takich rzeczy. A więc czas na typowy dla Cassolandu plot device. Rebelianci, wystąp!


W tym momencie usłyszeliśmy krzyki. Maxon odwrócił się i ruszył szybkim krokiem, a ja poszłam za nim, próbując się zorientować, o co chodzi. Czy ktoś się kłócił? Kiedy zbliżyliśmy się do skrzyżowania z głównym korytarzem i drzwi do ogrodu, zobaczyliśmy biegnących w naszą stronę gwardzistów.  
– Włączyć alarm! – krzyknął któryś. 
– Są już za bramą!  
– Szykować broń! – rozkaz innego wzniósł się ponad krzyki.  
– Zawiadomić króla! 

How convenient.

Twierdza Monty Pythona: 13

Gwardzista prosi, żeby Maksio natychmiast udał się do schronu, ale coś jest z księciem ewidentnie nie tak. Maksio oznajmia, że nie da rady dojść tak daleko.


– Tak jest – odparł ponuro gwardzista. – Proszę tędy. 
Pociągnął Maxona za róg korytarza, w ślepy zaułek. Zaczęłam się zastanawiać, czy zamierza nas tu zostawić, kiedy nacisnął jakiś niewidoczny przycisk w ścianie i kolejne tajne drzwi w pałacu otworzyły się przed nami. Za nimi było tak ciemno, że nie widziałam, dokąd idziemy, ale Maxon bez namysłu wszedł do środka, pochylając głowę .  
– Powiedz mojej matce, że America i ja jesteśmy bezpieczni. Zajmij się tym w pierwszej kolejności – powiedział.  
– Oczywiście, sir. Osobiście przyjdę po waszą wysokość, kiedy będzie już po wszystkim.  
Rozległo się wycie syreny. Miałam nadzieję, że zabrzmiała w porę, żeby wszystkich uratować. Maxon skinął głową, a drzwi zamknęły się, zostawiając nas w całkowitej ciemności. Były tak szczelne, że stłumiły nawet dźwięk alarmu. Usłyszałam, że Maxon szura ręką po ścianie, aż w końcu znalazł włącznik i pomieszczenie wypełniło słabe światło. Rozejrzałam się wokół siebie.Na półkach leżały jakieś paczki w ciemnej folii, a na innej półce zobaczyłam kilka cienkich koców. Na środku maleńkiego schronu znajdowała się jedna drewniana ławka, na której mogły usiąść ze cztery osoby, a pod przeciwległą ścianą była mała umywalka i coś, co wyglądało jak bardzo prymitywna toaleta. Na jednej ze ścian znajdował się rząd pustych haczyków, a całe pomieszczenie pachniało metalem, z którego chyba zrobione były jego ściany.

Maksio i Amisia znajdują się w jednym ze schronów dla służby. Maksio tłumaczy konieczność utrzymywania takich miejsc.



–To jeden ze schronów dla służby. Jeśli atak zastał ich w kuchni albo w magazynach, są praktycznie bezpieczni, ale ci, którzy akurat wypełniają tutaj jakieś obowiązki, mogą nie mieć czasu, żeby tam dotrzeć. Tu nie jest aż tak bezpiecznie, jak w schronie przeznaczonym dla nas, poza tym tam mamy więcej zapasów, ale wystarczy w razie konieczności. 
– Czy rebelianci wiedzą o tych schronach?  
– Niewykluczone – odparł, prostując się odrobinę i mrużąc oczy. – Ale nie mogą się tu dostać, kiedy ktoś jest w środku. Są tylko trzy sposoby, żeby stąd wyjść. Ktoś z kluczem musi otworzyć mechanizm od zewnątrz, ktoś z kluczem może otworzyć schron od środka – Maxon poklepał się po kieszeni, dając do zrozumienia, że w razie potrzeby mógłby nas stąd wydostać – albo trzeba zaczekać dwa dni. Po czterdziestu ośmiu godzinach drzwi otwierają się automatycznie. Kiedy zagrożenie już minie, gwardziści sprawdzają wszystkie schrony, ale zawsze istnieje ryzyko, że zapomną o którymś, więc bez takiego mechanizmu ktoś mógłby zostać tu na zawsze. 

Czyli co, mam rozumieć, że jest jeden rodzaj klucza do wszystkich drzwi? Bo skoro Maksio ma jakiś klucz i nie martwi się wcale, że nie będzie pasował do jakiegoś randomowego schronu dla służby, to pewnie mają tylko jeden rodzaj zamka. Co to więc byłby za problem, żeby rebelianci skombinowali sobie taki klucz (np. zabrali jakiemuś martwemu gwardziście) i zrobili mnóstwo kopii?

Twierdza Monty Pythona: 14

Maksio cierpi strasznie i nie może dłużej wytrzymać, więc prosi Ami o pomoc w zdjęciu marynarki i koszuli. 


– Chwilowo trudno mi powiedzieć, żebyś umiała dochować tajemnicy. Ale ta ma iść z tobą do grobu. I ze mną. Czy to jasne? 

Nie liczyłabym na to. Sam miałeś próbkę jej lojalności. Wystarczy, że się na ciebie zdenerwuje i zaraz cały pałac pozna twoją wielką, mroczną tajemnicę. 

Amisia zdejmuje ciuchy z Maksia i podziwia jego gołą klatę. Niestety ślinienie nie trwa długo, gdy Ami odkrywa stan pleców księcia.  


Koszula Maxona na plecach była przesiąknięta krwią. Wstrzymałam oddech i na chwilę zamarłam, ale ponieważ miałam wrażenie, że tylko pogarszam sprawę, gapiąc się na niego, zaczęłam działać. Kiedy udało mi się zdjąć koszulę, zawiesiłam ją na jednym z haczyków, co dało mi chwilę na odzyskanie panowania nad sobą.Odwróciłam się i przyjrzałam dokładniej plecom Maxona. Krwawiąca pręga zaczynała się przy ramieniu i biegła aż do pasa, krzyżując się z drugą, także krwawą, trzecią, która wyglądała na wygojoną od dawna i czwartą, będącą już tylko wypukłą blizną. W sumie było może sześć świeżych śladów na plecach Maxona, na tak wielu starszych, że nie byłam w stanie ich policzyć.Jak to możliwe? Maxon był księciem, synem królewskim, następcą tronu, stojącym ponad wszystkimi, a czasem nawet ponad prawem. Jak mógł być cały w bliznach?W tym momencie przypomniałam sobie wyraz oczu króla i wysiłek Maxona, żeby ukryć strach. Jak ktoś mógł zrobić coś takiego swojemu synowi?

Clarkson jest superevil. Wcześniej było to subtelnie (ekhm, ekhm) zapowiadane, teraz mamy podane na tacy.  

Konkurencja dla Kajusza: 17

Doprawdy, czy król nie ma żadnych innych sposobów na utemperowanie dorosłego syna jak własnoręczna chłosta? Cóż, może go to rajcuje. Ciekawe, czy Clarkson potraktowałby tak samo Amisię, gdyby Maksio nie zgłosił się, żeby z nim „porozmawiać” zamiast niej?


Odwróciłam się znowu i zaczęłam przeszukiwać schron, aż znalazłam niewielką szmatkę i podeszłam z nią do zlewu. Na szczęście okazało się, że kran działa, chociaż woda w nim była lodowata.Podeszłam do Maxona, starając się zachować spokój ze względu na niego. 
– To może trochę piec – ostrzegłam go.  
– Nie szkodzi – szepnął. – Jestem przyzwyczajony.  
Przetarłam ostrożnie ślad na jego ramionach, uznając, że najlepiej będzie pracować z góry na dół. Maxon odsunął się odrobinę, ale milczał. Kiedy zajęłam się drugą pręgą, zaczął mówić. 
– Od lat szykowałem się na dzisiejszy wieczór, wiesz? Czekałem na dzień, kiedy będę dość silny, żeby go powstrzymać

Problem polega na tym, że nie jesteś ani dość silny, ani inteligentny, czy przebiegły, żeby z ojcem wygrać. 


– To dlaczego tego nie zrobiłeś? Zawahał się przed odpowiedzią. 
– Bałem się, że jeśli nie dostanie mnie, weźmie się za ciebie. 

Widzisz, Amisiu, jak bardzo otarłaś się o niebezpieczeństwo? Nie żeby Clarkson miał zamiar ci odpuścić. Ale na razie jesteś przy życiu i zdrowiu. I znów wszystko dzięki Maksiowi. 


Musiałam się zatrzymać na chwilę, zbyt przytłoczona tymwszystkim, żeby wykrztusić choć słowo. Czułam, że łzy cisną mi się do oczu, ale postarałam się je stłumić. Byłam pewna, że to by tylko wszystko pogorszyło. 
– Czy ktoś o tym wie? – zapytałam.  
– Nie.  
– Nawet lekarz? Ani twoja matka?  
– Lekarz z konieczności, ale on jest dyskretny. Nigdy nie powiedziałbym o tym matce ani nawet nie dałbym jej powodów, żeby zaczęła coś podejrzewać. Wie, że ojciec jest dla mnie surowy, ale nie chcę, żeby się o mnie martwiła. Ja to wytrzymam.  
Dalej przecierałam jego rany.  
– On jej tak nie traktuje – zapewnił mnie szybko Maxon. – Na pewno bywa dla niej niemiły, ale nie w taki sposób. 

Cóż za pociecha. Jak już Maryboo niejednokrotnie wspominała, związek Clarksona i Amberly wyłaniający się z nowelki „Królowa” jest przerażający pomimo braku fizycznej przemocy. Jestem absolutnie przekonana, że Kiera stworzyła ten w sumie interesujący portret toksycznego związku zupełnie przypadkowo. Jak ją znam, to historia Clarksona i Amberly miała być romantyczna. Nie mam pojęcia, jak ałtorki to robią, że chcą napisać jedno, a wychodzi im coś zupełnie przeciwnego. Jeśli jednak ta cała patologia jakimś cudem była zamierzona, to chylę czoła. Przeczytajcie „Królową”, a sami zobaczycie. Sprawa jest na tyle ciekawa, że na pewno w jakimś stopniu omówimy nowelkę.  



– Mam więcej współczucia dla Cartera i Marlee, niż mogłoby ci się wydawać – powiedział, starając się, żeby to zabrzmiało lekko. – Zawsze trochę potrwa, zanim przestanie boleć, szczególnie jeśli ktoś się uprze, że będzie sam sobie z tym radzić.  
– A za co są te wcześniejsze? – zapytałam i zaraz potrząsnęłam głową. – Przepraszam, nie powinnam pytać.  
Maxon wzruszył jednym ramieniem. – Za różne rzeczy, które powiedziałem albo zrobiłem. Za rzeczy, o których wiedziałem.  
– Rzeczy, o których ja wiedziałam – dodałam. – Maxonie, ja. – Oddech uwiązł mi w gardle, miałam wrażenie, że zaraz zacznę płakać. Równie dobrze mogłam sama go pobić. 

To, że o pewnych rzeczach Amisia wiedziała, jest raczej winą Maksia, ale to, że nie umiała trzymać języka za zębami, to już rzeczywiście jej błąd. 

Amisia opatruje Maksia. 


Zaczęłam od posmarowania ran maścią i szybko stało się jasne, że jest ona bardzo skuteczna. Napięte mięśnie ramion Maxona zaczęły się rozluźniać, co mnie ucieszyło.

Następne superleki jak w Intruzie. Jeżeli to była maść przeciwbólowa, to nie jest ona zbyt dobrym pomysłem na otwarte rany, jeżeli z antybiotykami, to przecież nie zagoi rany od razu. 

Ami kończy opatrywać Maksia, poczym, żeby zrobić coś z rękami, zaczyna płukać zakrwawioną koszulę księcia. 


– Dlaczego nigdy nie zadajesz pytań, na które chciałbym odpowiedzieć?  
Uznałam, że nie zdołam siedzieć koło niego na ławce i powstrzymać się przed dotykaniem go, więc zajęłam miejsce na podłodze naprzeciwko niego. 
– Nie wiedziałam, że tak robię.  
– Owszem.  
– Cóż, o co takiego nie pytam, a co chciałbyś mi powiedzieć? 
Odetchnął głęboko i lekko pochylił się do przodu, opierając łokcie na kolanach. 
– Nie chcesz, żebym ci wyjaśnił, jak wyglądają moje relacje z Kriss i Celeste? Nie uważasz, że na to zasłużyłaś?

Tak kończy się rozdział. Za tydzień dowiemy się, jak Maksio tłumaczy swoją schadzkę z Celeste. Do zobaczenia.

Gratulacje dla mojej drogiej współanalizatorki. Maryboo właśnie została magistrem filologii angielskiej. Witamy serdecznie w szeregach mgr-ów!

Statystyka:

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 17

Dobre Mzimu: 28
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 71
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 18
Kochanek z kartonu: 32
Konkurencja dla Kajusza: 17
Nie, nie jesteśmy w Panem: 27
Osiołkowi w żłoby dano: 46
Queen (Bee) Wannabe: 59
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 7
Twierdza Monty Pythona: 14
Użyj mózgu, Luke: 103

Beige

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdziały XXV i XXVI

Rozdział 25


Wiem, że może być ciężko w to uwierzyć, ale Amisia uznała, że powinna zrobić w życiu coś pożytecznego i poprosiła Silvię o prywatne lekcje:

Wiedziałam, że nie będzie potrafiła odmówić komuś, kto chciałby chłonąć jej każde słowo, a jeśli miałaby mi dorzucić pracy, to oznaczało, że będę miała się czym zająć.

Innymi słowy, Ami potrzebuje czegoś, co pozwoli jej się oderwać od problemów sercowych. Cóż, hobby jak każde inne, aczkolwiek mam pewne wątpliwości związane z poniższym fragmentem:

Protokół był czarno-biały, kroki potrzebne do zaproponowania nowego prawa zostały ściśle określone. Takie rzeczy byłam w stanie opanować.

Skarbie, ty nawet nie jesteś w stanie powiązać ze sobą częstego rabunku królewskiego księgozbioru i pewnego pamiętniczka szczególnej urody. Obawiam się, że protokół to nieco za wysoka półka jak na twoje skromne intelektualne możliwości.

Silvia popatrzyła na mnie, lekko zaskoczona, a potem uśmiechnęła się szeroko i objęła mnie.
To cudownie! – wykrzyknęła. – W końcu któraś z was zaczęła rozumieć, jakie to jest ważne!

Biedna, naiwna Silvia.

America ambitnie kuje, aż w końcu przychodzi do zwyczajowej lekcji dla wszystkich pięciu kandydatek.

Silvia zaczęła od pytania, co jest dla nas najważniejsze. Zapisałam moją rodzinę, muzykę, a potem, jakby to słowo domagało się uwzględnienia, sprawiedliwość.

Mam déjà vu.


Cass, mam wrażenie, że nie o taki efekt ci chodziło.

Pytam was o to, ponieważ królowa zazwyczaj stoi na czele jakiegoś komitetu działającego dla dobra kraju. Na przykład królowa Amberly wprowadziła program szkolenia rodzin w zakresie opieki nad niepełnosprawnymi umysłowo lub fizycznie krewnymi. Wiele takich
osób trafiało na ulicę, kiedy rodziny przestawały sobie z nimi radzić, a liczba Ósemek rosła w zastraszającym tempie.

...Serio, autorko? Serio? Poważnie sugerujesz, że trzeba było królewskiego dekretu, by rodziny przestały wyrzucać niepełnosprawnych na bruk?

Żebyśmy się dobrze zrozumieli – zdaję sobie sprawę, że i w prawdziwym życiu wielu ludzi nie jest w stanie udźwignąć psychicznie/fizycznie/finansowo ciężaru, jakim jest opieka nad niepełnosprawnym krewnym. Ale szkolenia dla rodzin? Owszem, z pewnością zdarzają się sytuacje, gdy potrzebna jest np. wiedza dotycząca właściwej rehabilitacji – ale w znakomitej ilości przypadków problemem jest nie tyle brak informacji, co wymienione przeze mnie powyżej elementy. Wszystkie treningi świata zdadzą się na nic, jeśli rodziny nie będzie stać na odpowiednie leczenie lub jej członkowie nie będą mieli możliwości poświęcić choremu wystarczającej ilości czasu. Czy nie byłoby lepiej, gdyby miast fundować kursy rząd wspomógł raczej rozwój specjalistycznych ośrodków, które mogłyby zagwarantować profesjonalne leczenie czy – w najgorszym przypadku – zająć się na stałe osobami w poważnym stanie?
Nie znaczy to oczywiście, że szkolenia nie mogłyby być częścią danego programu – zwłaszcza, że wiedza o danym schorzeniu i prawidłowych reakcjach na różnego rodzaju ataki może choremu uratować życie. Ale z wypowiedzi Silvii wynika, że Illea jest zamieszkana przez nieczułe potwory, które widząc, iż ich bliscy mają jakiekolwiek zdrowotne deficyty, natychmiast wyrzucają krewniaków na ulicę - w co raczej ciężko mi uwierzyć. Wprawdzie w dawnym USA nie ma internetu, ale istnieją przecież lekarze, szpitale i gazety, w tym zapewne specjalistyczne periodyki – w razie czego jest gdzie szukać pomocy i rady.

A jeśli dodamy do tego fakt, że akcja książki dzieje się w Cassolandzie... Czy tylko ja mam wrażenie, że owe kursy składały się z filmików instruktażowych, na których widać było melancholijnie uśmiechniętą Amberly, powtarzającą z matczyną troską: „Niepełnosprawni to ludzie tacy jak my. Musimy ich kochać i dbać o nich! Pamiętajcie, to bardzo brzydko wyganiać swoich bliskich na ulice”.

Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 69

Czy też mamy wymyślić taki program? – zapytała nerwowo Elise.
Tak, to właśnie będzie wasze kolejne zadanie – odparła Silvia. – Za dwa tygodnie w Biuletynie Stołecznym Illei zostaniecie poproszone o przedstawienie swoich pomysłów i zaproponowanie sposobów ich wdrożenia.

Kochani, pozwólcie, że podzielę się z Wami małym spoilerem. Wyobraźcie sobie, na jakie pomysły mogą wpaść nasze urocze kandydatki, a następnie podzielcie wynik przez trzy. Wyjąwszy może jedną prezentację, tak właśnie wyglądać będzie ostateczny efekt tej konkurencji.

Natalie pisnęła cicho, a Celeste przewróciła oczami.

Queen (Bee) Wannabe: 50

Kriss wyglądała, jakby już nad czymś się zastanawiała, a jej widoczny entuzjazm sprawił, że zaczęłam się denerwować.

Spoiler nr dwa: tak, ten wyjątek dotyczy właśnie panny Ambers. Doprawdy, nie dziwię się tym z naszych czytelników, którzy piszą w komentarzach, że podczas czytania serii trzymali kciuki za Kriss.

Silvia sprawiała wrażenie oburzonej.
To będzie bardzo przydatne! Którakolwiek z was zostanie nową księżniczką, będzie się zajmować projektami charytatywnymi.

No, przynajmniej wyjaśniło się, co takiego robi królowa, kiedy akurat nie wpada na kawę delegacja z Hondurasu.

Celeste mruknęła coś pod nosem i zaczęła się bawić długopisem. Nie znosiłam jej za to, że chciała tylko władzy, bez żadnej odpowiedzialności. 
 
Primo:

Queen (Bee) Wannabe: 51

Secundo:




Pomyślałam, że byłabym lepszą księżniczką od niej i w tym momencie uświadomiłam sobie, że taka jest prawda. Nie miałam znajomości Celeste ani godności Kriss, ale przynajmniej mi zależało. A czy to nie było coś warte?

Amisiu, Celeste jest taką karykaturą, że doprawdy nie ma się czym chwalić. Nie mówiąc już o tym, że jaka by nie była panna Newsome, ONA przynajmniej wie doskonale, po co przebywa w pałacu i nie skacze z kwiatka na kwiatek. Doprawdy, na miejscu mieszkańców Illei wolałabym już chyba królową – Barbie niż osóbkę, która będzie gotowa porzucić swoje obowiązki na widok pierwszej lepszej przystojnej męskiej facjaty.

Po raz pierwszy od dawna poczułam prawdziwy przypływ entuzjazmu. Oto był projekt, który pozwoli pokazać tę jedną rzecz, odróżniającą mnie od pozostałych dziewcząt. Zamierzałam dać z siebie wszystko i – miejmy nadzieję – zaproponować coś, co naprawdę mogłoby mieć znaczenie.

Napisałabym Wam, abyście przygotowali coś miękkiego pod głowę, ale gwarantuję, że nawet puchowa podusia nie uratuje was w momencie, gdy ujrzycie projekt Ami w całej okazałości.

Cóż jednak po dobrych chęciach, kiedy Americe nie przychodzi do głowy żaden pomysł. Co gorsza, Kriss pracuje pilnie jak mróweczka i ewidentnie planuje coś fascynującego. Na nagraniu „Biuletynu” Ami nagle zdaje sobie sprawę, że nadal nic nie zrobiła, choć został jej zaledwie tydzień i niemal hiperwentyluje; Maxon, widząc panikę w oczach lubej, łapie się za ucho, by dać jej do zrozumienia, że odwiedzi ją po nagraniu.

Wieczorem Amisia zwierza się Maksiowi, że jest w kropce; książę prosi ją, by pokazała mu to, co zrobiła do tej pory (jak to uczyniła Kriss) a będzie mógł jej pomóc, co wymusza na naszej heroinie konieczność wyznania, że jest w czarnej rzyci i póki co nie ma absolutnie nic. Maxon radzi jej, by zastanowiła się, co jest dla niej najbardziej palącą kwestią.

Przysiągłbym, że tobie będzie najłatwiej. Widziałaś więcej ludzkiej biedy i nieszczęścia niż wszystkie pozostałe dziewczyny razem wzięte.
Oczywiście, ale nigdy nie wiedziałam, jak mogłabym cokolwiek zmienić. Na tym polega problem. – Wpatrywałam się w stół, przypominając sobie wyraźnie sceny z Karoliny. – Widziałam to wszystko… Siódemki, które zostawały kalekami przez ciężką pracę i były degradowane do Ósemek, ponieważ nie mogły już pracować. Dziewczęta spacerujące ulicami tuż przed godziną policyjną, wchodzące do łóżek samotnym mężczyznom praktycznie za byle co. Dzieci, które nigdy nie miały dość… dość jedzenia, dość ciepła, dość miłości… ponieważ ich rodzice zapracowywali się na śmierć. Potrafię sobie w każdej chwili przypomnieć najtrudniejsze dni w moim życiu. Ale wymyślić wykonalny sposób, żeby coś na to poradzić? – Potrząsnęłam głową. – Co mogłabym powiedzieć?

Nie, nie jesteśmy w Panem: 25

Ile razy musimy to jeszcze powtórzyć? Nie, Cass, te dramatyczne opisy nie robią na nas żadnego wrażenia, skoro wszystko, co do tej pory mogliśmy zaobserwować w odniesieniu do niższych kast to życie zdrowej, szczęśliwej rodziny, której jedyną bolączką jest brak cytryny do herbaty.

Popatrzyłam na Maxona z nadzieją, że znajdę odpowiedź w jego oczach. Nie znalazłam.
Masz całkowitą rację – odparł i zamilkł.

Przypomnijmy, że odpowiedź Maxona odnosi się do tej kwestii:

Ale wymyślić wykonalny sposób, żeby coś na to poradzić? – Potrząsnęłam głową. – Co mogłabym powiedzieć?”

Maksiu? Amisia nie jest członkiem rodziny królewskiej i nie ma żadnego przymusu, by kiedykolwiek do niej dołączyła. TY PEWNEGO DNIA BĘDZIESZ RZĄDZIŁ TYM CAŁYM CYRKIEM, SUGERUJĘ ZATEM, BYŚ...

* bierze głęboki wdech *

Może inaczej. Pozwólcie, że wykorzystam ten pozornie niepozorny cytat, aby raz na zawsze rozprawić się z moim problemem dotyczącym kwestii „Maxon a rola koronowanej głowy”.

Wiem, że Maksiu nigdy nikogo nie prosił o tytuł księcia. Wiem, że nie lubi tej roboty. Wiem, że z pewnością czułby się lepiej jako fotograf. To faktycznie smutne, że złośliwy los zmusił go do występowania w tak trudnej roli w teatrze życia.

Macie teraz dziesięć sekund na pochylenie się ze współczuciem nad jego ciężką dolą.

***

No dobrze, koniec czasu. Skoro łzy już osuszone, to pozwólcie, że wytłumaczę naszemu tru loffowi, dlaczego jego sytuacja absolutnie mnie nie wzrusza.

Tak, Maksiu, to prawda, że będąc Jedynką musisz wykonywać robotę, do której się nie nadajesz – dokładnie tak, jak młodszy brat Amisi, który mimo braku jakichkolwiek artystycznych ciągot zmuszony jest babrać się w farbie i glinie. Dokładnie tak, jak każdy inny mieszkaniec Illei, który miał nieszczęście urodzić się w klasie nie korespondującej z jego talentami i zainteresowaniami. Zgadzam się, że to nic miłego. Ale jest na to pewna rada – cała sytuacja stanie się znacznie znośniejsza, jeśli przysiądziesz fałdów i postarasz się przyswoić trochę wiedzy. Być może faktycznie nie zostaniesz nigdy genialnym strategiem, skoro brak ci do tego konkretnych cech charakteru i umiejętności, ale masz przynajmniej to szczęście, że spora część twoich obowiązków może być opanowana przy odrobinie dobrej woli – skoro America mogła nauczyć się protokołu dyplomatycznego i języków obcych, a nawet podłapać co nieco z tematów stricte ekonomicznych, to gwarantuję, że przy odpowiednim nastawieniu uda się to i tobie. Może nigdy nie będziesz idealnym władcą, ale ciężka praca pozwoli ci osiągnąć przynajmniej przyzwoity poziom.

I tu dotarliśmy do sedna problemu – harówka i chęci.

Kochani, przypomnijcie sobie wszystkie momenty serii, kiedy widzimy Maxona podczas pracy. Podpowiem – nie ma takich. No dobrze, ale ostatecznie naszą narratorką jest Amisia, a ta nie odwiedza królewskiego/książęcego gabinetu. W takim razie inaczej – wszystkie momenty, kiedy Maksio opowiada o swojej pracy. 
 Wiecie, co je łączy?

Narzekanie.

Zawsze, ale to zawsze kiedy Maksiu dzieli się z Ami opowieściami o swoich obowiązkach, jego wyznaniom towarzyszy kwękanie.

  • Bo musi siedzieć nad strategią wojenną, chociaż to takie nudne.
  • Bo zły tatuś nieustannie zmusza go, by spędzał wolny czas ucząc się rzeczy niezbędnych do rządzenia państwem, a on tak bardzo tego wszystkiego nie łapie.
  • Bo zły tatuś zabiera go ze sobą za granicę by sprawdzić, czy poradzi sobie w ekstremalnej sytuacji, a to takie nieuczciwe, bo przecież klasówka musi być zapowiadana z dwutygodniowym wyprzedzeniem.
  • Bo zły tatuś poprawia go, gdy robi błędy, a przecież Maksiu tak się stara.



Maxon NIGDY nie podchodzi do swoich obowiązków z nastawieniem „Nie czuję się pewnie w roli narzuconej mi przez życie, ale wiem, że kiedyś będę odpowiadał za los milionów obywateli, więc postaram się robić wszystko tak dobrze, jak tylko potrafię”. Nie, jedyne co potrafi ta miągwa to nieustannie biadolić, że praca księcia jest trudna i ciężka i dlaczego stary nieustannie się czepia?!

Maxon, podpowiem ci – czepia się, ponieważ jako jedyna postać w tej serii zajmuje się czymś więcej niż dłubaniem w nosie (nad tą kwestią pochylę się w swoim czasie) i chce, abyś zaczął traktować swe obowiązki poważnie, jak na przyszłego króla przystało. Dlatego odłóż, proszę, odznakę Dramy Llamy i weź się do roboty.


Przemyślałam to, co właśnie powiedziałam, i jego odpowiedź. Czy to znaczyło, że wiedział o planach Gregory’ego Illei więcej, niż przypuszczałam? Czy też oznaczało, że czuł się winny, ponieważ miał tak wiele, podczas gdy inni mieli tak mało?

Oho, zrobiło się filozoficznie (nawiasem mówiąc, zapamiętajcie ten fragment, przyda nam się w dalszej części analizy)...

Tak naprawdę miałem nadzieję porozmawiać dzisiaj o czymś innym.
A o czym?
Popatrzył na mnie, jakbym nagle straciła rozum.
O tobie, oczywiście.

...nieważne.

Kochanek z kartonu: 32

Myślałem, że kiedy zobaczysz Marlee, wszystko się zmieni. Byłem pewien, że zacznie ci znowu na mnie zależeć, ale tak się nie stało. Nawet dzisiaj zgodziłaś się ze mną spotkać, ale widzę, że traktujesz mnie chłodno.

Maxon, bez obrazy, ale oczekiwanie, że kobieta odda ci swą rękę (oraz rzyć) w zamian za dobry uczynek jest cokolwiek bezczelne. Nie mówiąc już o tym, że Woodworkowie tak czy inaczej zostali poddani publicznej chłoście, więc jakkolwiek Amisia z pewnością jest ci wdzięczna za zapewnienie im gniazdka spod znaku „Pod latarnią najciemniej”, nie wymaże to przecież z jej pamięci owego bolesnego epizodu.

America tłumaczy tru loffowi, że nie chodzi o niego, a o wizję korony; czuje się gorsza od pozostałych kandydatek i ciężko jest jej wyobrazić sobie siebie w roli księżniczki.

Rozumiem to, Ami. Po części dlatego chciałem ci dać czas. Ale musisz także myśleć o mnie.
Myślę.

- Chyba, że akurat gżę się z Aspenem.

A teraz... Nie no, nie wierzę!

Nie, nie w ten sposób. Nie jakbym był częścią równania. Biorąc pod uwagę moje położenie, nie zostało mi już dużo czasu. Ten projekt charytatywny ma stać się podstawą do dokonania kolejnej eliminacji. Jestem pewien, że domyśliłaś się tego.
Pochyliłam głowę. Jasne, że się domyśliłam.
Więc co mam zrobić, kiedy zostaną cztery kandydatki? Dać ci więcej czasu? Kiedy zostaną trzy, powinienem dokonać ostatecznego wyboru. Jeśli zostaniecie we trzy, a ty nadal będziesz się zastanawiać, czy chcesz przyjąć tę odpowiedzialność, tę pracę, czy chcesz mnie… Co mam wtedy zrobić?

Czyżby...czyżby to naprawdę się działo?

Przygryzłam wargi.
Nie wiem.
Maxon potrząsnął głową.
To nie wystarczy. Potrzebuję twojej odpowiedzi. Ponieważ nie mogę odesłać do domu kogoś, kto naprawdę chce tu być, kto chce mnie, tylko po to, żebyś na końcu zmieniła zdanie.

Tak! Tak! Patrzcie tylko kochani, patrzcie i radujcie się: Maxon wychodzi z roli wycieraczki!

Zaczęłam szybciej oddychać.
Czyli muszę ci odpowiedzieć teraz? Nie wiem nawet, na jakie pytanie udzielam tej odpowiedzi. Czy jeśli powiem, że chcę zostać, to będzie znaczyło, że chcę być tą jedyną? Nie wiem tego na pewno. 

Ale i America się nie poddaje; wyciągnęła swoją stałą, sprawdzoną broń – Maskę Urażonej Niewinności! Czy Maksiu po raz kolejny wpadnie w pułapkę?!

Nie musisz teraz niczego mówić, ale do czasu nagrania Biuletynu musisz wiedzieć, czy chcesz tego, czy nie. Nie zamierzam dawać ci ultimatum, ale zachowujesz się trochę nieodpowiedzialnie.

Udało się! Książę Maxon po raz pierwszy wygrywa starcie z heroiną i nie musi korzyć się u jej stóp!!!




Zapamiętajmy ten moment, kochani; to historyczna chwila.

Nie chciałem, żeby ta rozmowa potoczyła się w taki sposób. Chyba powinienem już iść. Słyszałam w jego głosie, że chciałby, żebym go poprosiła o pozostanie, powiedziała mu, że wszystko się jakoś ułoży.
Chyba powinieneś – wyszeptałam.
Maxon z irytacją potrząsnął głową i wstał.
Dobrze. – Przeszedł przez pokój szybkimi, gniewnymi krokami. – Pójdę zajrzeć do Kriss.



Rozdział 26


Ach, ten rozdział.

Kochani, muszę to powiedzieć już na samym początku, aby nie było między nami żadnych niedomówień: Nie lubię Maxona.

Nie mam ochoty przeprowadzić na nim eksperymentów z użyciem ostrych narzędzi, jak to miało miejsce w przypadku Warda i Pedowolfa lub/oraz urwać kuśki, co chętnie uczyniłabym Jaredowi i Ianowi. Nie, Maksio nie wzbudza we mnie żądzy mordu. Ja go po prostu nie lubię, a jedną z głównych przyczyn, dla których tak się dzieje, jest pewien epizod z niniejszego rozdziału. To właśnie od tego momentu oficjalnie przestałam mu współczuć użerania się z Americą i uznałam, że w pełni zasługuje na przyprawianie mu rogów. Lojalnie uprzedzam – dzisiejsza analiza to zaledwie wstęp do prawdziwego problemu, który zostanie przeze mnie omówiony w rozdziale dwudziestym dziewiątym.
Nie musicie się zgadzać z moją opinią, chcę jednak wyraźnie podkreślić swoje stanowisko w tej kwestii. Jeśli - wiedząc, co się wkrótce wydarzy - nadal trzymacie jego stronę - Wasze prawo i Wasz wybór. Ja ze swojej strony życzę Maksiowi, aby dwie ostateczne kandydatki Eliminacji tuż przed ogłoszeniem wyników wyznały, że są lesbijkami i odeszły razem w stronę zachodzącego słońca, ani razu nie oglądając się za siebie.

Zaczynamy.


Zeszłam na śniadanie dość późno, ponieważ nie chciałam po drodze wpaść na Maxona ani na żadną z dziewcząt. Zanim doszłam do schodów, zobaczyłam w korytarzu Aspena. Westchnęłam z irytacją, a on rozejrzał się i zbliżył się do mnie.
Gdzie byłeś? – zapytałam cicho.
Pracowałem, Mer. Jestem gwardzistą, nie mam wpływu na to, gdzie i kiedy dostaję wartę. Przestali mnie przydzielać do pilnowania twojego pokoju.

Oho, wygląda na to, że jak karma się odwróci, to na całego; nie dość, że pierwszy niewolnik obrażony, to i drugi nieskłonny do amorów.

Chciałam zapytać, dlaczego, ale to nie była właściwa chwila.

Cóż, może Clarkson dmucha na zimne i stara się uniknąć scenariusza, w którym kandydatka mogłaby wejść w zbytnią zażyłość z gwardzistą oh wait.

Muszę z tobą porozmawiać.
Aspen zastanowił się.
O drugiej możesz przyjść na koniec korytarza na parterze, za skrzydłem szpitalnym. Będę mógł się tam pojawić, chociaż tylko na krótko.

Podaję hasło: okoń.

Użyj mózgu, Luke: 86

Miałam ochotę krzyczeć. Wyjątkową niesprawiedliwością wydawało mi się to, że w sobotę byłyśmy skazane na siedzenie przez cały dzień w Komnacie Dam.

W sobotę?! Dziewczyno, toć wy pierdzicie tam w stołki już od kilku miesięcy!

Kiedy przychodzili goście, chcieli się spotkać z królową, nie z nami.



Widział ktoś kiedyś podobną impertynencję – przekładać spotkanie z koronowaną głową nad możliwość obcowania z Mary Sue?

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 17

Amisia płacze, że wszystkie dziewczęta są pogrążone w pracy, a ona nadal nie ma żadnego pomysłu; wychodzi też na jaw, że spotkanie z Aspenem – cud na cudy! - nie ma na celu wzajemnego macania, ale poradzenie się Legera w sprawie projektu. Silvia, która od czasu prywatnych lekcji jawnie faworyzuje Amisię i uważa ją za wzór pilności:

Dobre Mzimu: 26

oznajmia naszej heroinie, że jest gotowa jej pomóc z ostatnimi szczegółami; America kłamie, że chce zachować projekt w tajemnicy. Silvia zapewnia Amisię, że ta druga z pewnością powali widzów na kolana, co wpędza Singerównę w jeszcze większe przygnębienie.

W końcu nadchodzi czas tajnego spotkania.

Mamy nowe zadanie, a ja nie wiem, co mam robić, nie potrafię nic wymyślić, stresuję się i nie mogę spać – powiedziałam szybko.
Aspen roześmiał się.
Jakie zadanie? Macie zaprojektować sobie diademy?

Uwierz mi, Aspen; wiedząc, jaki będzie efekt ich starań jestem przekonana, że efekt końcowy konkursu polegającego na projektowaniu diademów byłby znacznie mniej żenujący.

Mamy wymyślić jakiś projekt pożyteczny dla kraju. Tak jak działalność królowej Amberly dotycząca osób niepełnosprawnych.
I tym się tak denerwujesz? – Aspen potrząsnął głową. – Dlaczego to ma być stresujące? To bardzo ciekawy pomysł.

Cóż, oczywiście, że jest stresujące; tym razem wybranie na chybił trafił właściwego koloru serwetek z katalogu nie załatwi sprawy, tutaj trzeba już minimum pomyślunku.

Ale nasz tru loff, będąc wszak Męskim Mężczyzną, nie zostawia swej ukochanej na lodzie – ma plan! To co, chcecie wiedzieć, co zrobiłaby księżniczka Aspenna?

Aspen zastanowił się przez chwilę.
Wiem! Zaproponuj program wymiany klasowej – podsunął, a jego oczy zalśniły ekscytacją.
Co takiego?
Program wymiany klasowej. Ludzie z wyższych klas zamienialiby się miejscami z ludźmi z niższych klas, żeby zobaczyli, jak to jest znaleźć się na naszym miejscu.



Aspen, słonko – zadaniem kandydatek jest skonstruować projekt, KTÓRY PRZYCZYNI SIĘ DO POPRAWY ŻYCIA OBYWATELI. Coś takiego nadałoby się może na Święto Illei czy inny dzień poświęcony hulankom i swawolom – ale na litość, tu chodzi o wdrożenie nowej ustawy! Czy Leger naprawdę wyobraża sobie, że supermodelki miałyby się zamienić ze szwaczkami?

Użyj mózgu, Luke: 87

Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł, w każdym razie w przypadku tego zadania.
To świetny pomysł – upierał się. – Wyobraź sobie, jak taka Celeste łamie sobie paznokcie, układając towary w magazynie. Mieliby za swoje.

...Tak. Naprawdę sobie to wyobraża.

Pomińmy już fakt, że plan Legera (o czym za chwilę wspomni sama Ami) jest owocem li i jedynie małpiej złośliwości; niby co miałaby komukolwiek dać ta zamiana?

  • Możemy się kłócić, iż taki projekt umożliwiłby wyższym klasom zauważenie potrzeb biedniejszych obywateli. No i fantastycznie, tylko co niby miałoby z tego wynikać? W Illei jedynym sposobem na wyjście ze swojej kasty i poprawę sytuacji życiowej jest majątek. Czy zdaniem Aspena harówka w fabryce miałaby nagle odmienić serduszko bezdusznego producenta filmowego, który zacząłby doceniać swoją uprzywilejowaną pozycję i masowo rozdawać pieniądze? Pomijając już nikłe prawdopodobieństwo takiego scenariusza – czy się to komuś podoba, czy nie, ktoś musi wykonywać pracę fizyczną, żeby cały system się nie rypnął; świat składający się z samych piosenkarzy to marny pomysł.
  • No dobrze, może w takim razie chodzi o to, by wyższe klasy podwyższyły pensję pracownikom niższych kast? To miły pomysł, niestety, wszystko znów rozbija się o odgórnie narzucone limity; jak już kiedyś podkreślałam w analizie „Rywalek”, system stworzony przez Cass zakłada, że dany osobnik nie może zarobić więcej, niż pozwala na to jego status społeczny (tak, wiem, że nie ma to najmniejszego sensu); innymi słowy, nawet gdyby wszystkim Trójkom świata łzy stawały w oczach na tę społeczną niesprawiedliwość, nie będą one w stanie płacić swoim sprzątaczkom więcej niż ustawa nakazuje.
  • Okej, Aspen; bogaci uczą się, że trzeba szanować pana ogrodnika i jego ciężką pracę. A biedni? Co oni wynoszą z tej zamiany, poza tymczasową możliwością nachapania się (i znów – skoro zarobki zależą od kasty, po zakończeniu eksperymentu jego członkowie tak czy inaczej musieliby zapewne zrzec się nadprogramowej forsy) i utwierdzenia się w przekonaniu, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie?
  • No i w końcu – ile miałoby to trwać? Tydzień? Dwa tygodnie? O ile nic poważnego się nie stanie, jeśli ktoś bez słuchu zacznie fałszować w programie na żywo, o tyle zatrudnienie w roli elektryka człowieka, którego kontakt z prądem ogranicza się do włączenia światła w domu wydaje mi się być nie najlepszym z pomysłów.

Użyj mózgu, Luke: 88

Co w ciebie wstąpiło? Czy niektórzy gwardziści nie są z pochodzenia Dwójkami? Nie zaprzyjaźniłeś się z nimi?
Nic we mnie nie wstąpiło – odparł obronnym tonem Aspen. – Jestem taki sam jak zawsze. To ty zapomniałaś, jak to jest mieszkać w budynku bez ogrzewania.

Po pierwsze: kto jak kto, ale ty, kochasiu, naprawdę nie masz prawa narzekać na ciężkie warunki. Przypomnieć ci, co robiłeś z całą zarobioną forsą?

Po drugie: Patrz lista powyżej. Zapewne jakiejś Siódemce będzie bardzo przyjemnie mieszkać przez dwa tygodnie w willi z basenem, ale nie zmienia to faktu, że po zakończeniu wymiany będzie musiała wrócić do swojej nędznej lepianki.

Nie zapomniałam. Staram się wymyślić projekt, który mógłby zapobiegać takim rzeczom. Nawet jeśli wrócę do domu, ktoś może wykorzystać mój pomysł, więc chciałabym, żeby był dobry. Chciałabym pomóc ludziom.
Nie zapominaj, Mer. – W oczach Aspena pojawił się cichy gniew. – Ten rząd siedział bezczynnie, kiedy ty chodziłaś głodna. Pozwolili, żeby mój brat został pobity. Żadne słowa nie zdołają zmienić tego, kim jesteśmy. Wpakowali nas do dziury, z której nie możemy się wydostać o własnych siłach, i nie spieszą się, żeby nas wyciągnąć. Mer, oni po prostu tego nie rozumieją.

Czy ktoś mógłby mi łaskawie wytłumaczyć, z czym ten typ znowu ma problem? America właśnie powiedziała, że stara się wymyślić projekt, KTÓRY MÓGŁBY POLEPSZYĆ WARUNKI BYTOWE NIŻSZYCH KLAS. Odpowiedź Aspena? „Nie wysilaj się. Traktują nas źle...więc nie rób nic i pozwól, aby nadal traktowali nas źle”.




Użyj mózgu, Luke: 89

Prychnęłam i wstałam.
Dokąd idziesz? – zapytał Aspen.
Wracam do Komnaty Dam – odparłam i odwróciłam się.
Aspen poszedł za mną.
Naprawdę kłócimy się o jakiś głupi projekt?
Odwróciłam się.
Nie. Kłócimy się, ponieważ ty też nie rozumiesz. Ja jestem teraz Trójką, a ty Dwójką. Zamiast obrażać się na to, co dostaliśmy, dlaczego nie dostrzeżesz, jakie nam to daje możliwości? Możesz zmienić życie swojej rodziny. Możesz prawdopodobnie zmienić życie wielu ludzi, a tobie zależy tylko na wyrównaniu rachunków. To do niczego nie prowadzi.

Jeżeli podczas analizowania przyklaskuję Americe, to wiedz, że coś się dzieje.

Dziewczyna odchodzi rozzłoszczona, ale przyznaje, że Aspen swoim czarnowidztwem zasiał w niej poczucie beznadziei. Nieboga przez cały wieczór rzuca się w swej sypialni jak lew w klatce, ale inspiracja nadal nie przychodzi.

A gdzie najlepiej szukać inspiracji, gdy w grę wchodzą wszelakie rewolucyjne idee?


Westchnęłam i odsunęłam kołdrę. Unikałam zaglądania do pamiętnika Gregory’ego Illei, ponieważ obawiałam się, że znowu znajdę tam więcej pytań niż odpowiedzi. Ale nie, może znajdę tam jakieś wskazówki, coś, o czym mogłabym powiedzieć w Biuletynie.
Poza tym nawet gdybym miała nie znaleźć tam niczego pożytecznego, chciałam koniecznie się dowiedzieć, co się stało z jego córką. Byłam prawie pewna, że miała na imię Katherine, więc przekartkowałam pamiętnik, szukając jakichś wzmianek o niej i ignorując wszystko inne, aż w końcu znalazłam zdjęcie dziewczyny stojącej obok znacznie starszego od siebie mężczyzny. Może mi się tylko wydawało, ale wyglądała, jakby płakała.

Konkurencja dla Kajusza: 10

No to co – gotowi na kolejną odsłonę Mrocznego, Różowego Pamiętniczka? Pamiętajcie o właściwym podkładzie muzycznym!



Katherine w końcu poślubiła dzisiaj Emila de Monpezat z Norwego-Szwecji. Chlipała przez całą drogę do kościoła, aż w końcu powiedziałem jej jasno, że jeśli się nie opanuje przed ceremonią, to potem się z nią policzę. Jej matka nie jest szczęśliwa i wydaje mi się, że Spencer jest także niezadowolony, ponieważ wie, jak bardzo jego młodsza siostra się temu sprzeciwiała. Ale jest bystrym chłopcem i myślę, że niedługo zacznie się zachowywać rozsądnie, gdy zobaczy, jakie możliwości stworzyłem dla niego. A Damon jest tak lojalny, że najchętniej zaszczepiłbym trochę tej jego lojalności reszcie społeczeństwa. Trzeba jedno przyznać tym młodym: to właśnie pokolenie Spencera i Damona w największym stopniu przyczyniło się do wyniesienia mnie na obecną pozycję. Ich entuzjazm jest niespożyty, a ludzie wolą słuchać ich, niż zgrzybiałych starców, którzy upierają się, że zmierzamy niewłaściwą drogą. Zastanawiam się, czy istnieje jakiś sposób uciszenia malkontentów, który nie odbiłby się niekorzystnie na moim dobrym imieniu.
Tak czy inaczej koronacja została zaplanowana na jutro. Teraz, kiedy Norwego-Szwecja zyskała potężnego sojusznika w postaci Unii Północnoamerykańskiej, będę mógł dostać to, czego chcę: koronę. Myślę, że to uczciwy układ. Po co mam zostawać prezydentem Illeą, kiedy mogę być królem Gregorym? Poprzez moją córkę jestem teraz skoligacony z rodem królewskim.
Wszystko jest na swoim miejscu. Jutro nie będzie można już się wycofać.”

Konkurencja dla Kajusza: 11

Tak, kochani – Gregory został królem... ponieważ jego córka poślubiła koronowaną głowę innego państwa. Do wszystkich rodziców, którzy czytają nasze analizy – zróbcie rozeznanie, jeśli chodzi o rynek matrymonialny wśród rodzin królewskich. Istnieje szansa, że wasz syn lub córka wpadnie w oko jakiemuś zagranicznemu księciu lub księżniczce, a stąd już tylko krok do zostania królem lub królową Polski!

Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 70

Sprzedał ją. Ten wieprz sprzedał swoją córkę mężczyźnie, którego nie znosiła, żeby dostać to, czego chciał.

Oho, wygląda na to, że do Amisi wreszcie dotarło, iż Gregory jest czarnym charakterem. Cóż, lepiej późno, niż wcale.

Konkurencja dla Kajusza: 12

W pierwszej chwili chciałam od razu zamknąć pamiętnik, odciąć się od tego wszystkiego, ale zmusiłam się, żeby go kartkować dalej, czytając przypadkowe fragmenty. W jednym miejscu znalazłam uproszczony schemat systemu klasowego, początkowo mającego się składać z sześciu, a nie ośmiu klas.

To znaczy? Która grupa rozwinęła się w oddzielną klasę (stawiam na bezsensowne Piątki)? A może Grześ uznał początkowo, że w jego idealnym (i złym) królestwie bezdomni i prostytutki będą spożywani na śniadanie? Cóż, jeśli sądzicie, że Cass podzieli się z nami jakimikolwiek szczegółami – śnijcie dalej.

Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 71

Na innej Illea planował zadekretowanie zmian nazwisk, żeby odciąć ludzi od ich przeszłości. Jeden wpis jasno zapowiadał, że zamierza ukarać swoich przeciwników, umieszczając ich w niższych klasach, i nagrodzić lojalnych, przydzielając ich do klas wyższych.
Zastanawiałam się, czy moi pradziadkowie po prostu nie mieli mu nic do zaoferowania, czy też sprzeciwiali się mu. Miałam nadzieję, że chodziło o to drugie.

A tak swoją drogą... Przypominam, że Dwójki to klasa między innymi modelek, gwiazdorów muzyki pop, aktorów i różnych innych szeroko pojętych celebrytów. Gdybym była młodym karierowiczem, który pomaga przyszłemu królowi przeprowadzić zdradę stanu w nadziei na otrzymanie sowitej nagrody, poczułabym się mocno oszukana (tak, wiem, że do tej grupy wliczają się też politycy i mundurowi, ale wizja ambitnego przydupasa kończącego na festiwalu piosenki jest dużo zabawniejsza).

Jak powinno brzmieć moje nazwisko? Czy tata to wiedział?

Jestem pewna, że w pełni odzwierciedlało twój status Mary Sue. Osobiście stawiam na Diamond Butter'fly de Glitter.

Przez całe życie kazano mi wierzyć, że Gregory Illea był bohaterem, człowiekiem, który ocalił nasz kraj, gdy ten stanął na krawędzi zagłady. Najwyraźniej jednak był po prostu żądnym władzy potworem. Jaki człowiek tak bez wahania manipulowałby innymi? Jaki człowiek oddałby komuś córkę dla własnej korzyści?

Konkurencja dla Kajusza: 13

Zajrzałam do pierwszych wpisów, odczytując je teraz na nowo. Nigdy nie powiedział, że chce być dobrym ojcem, pisał tylko, że chce sprawiać takie wrażenie. Zgadzał się grać zgodnie z regułami Wallisa „na razie”. Wykorzystywał przyjaciół swojego syna do zdobycia poparcia. Od samego początku prowadził nieczystą grę.

Konkurencja dla Kajusza: 14

Oraz nieskazitelnie czysty pamiętniczek, na wypadek gdyby wyleciało mu z głowy jakież to plugastwo ma popełnić w przyszły wtorek.

Jak to możliwe, że cała historia została zapomniana? Jak to możliwe, że nikt nie opowiadał o dawnych krajach? Gdzie się podziały te wszystkie informacje? Dlaczego nikt o niczym nie wiedział?



Americo, słoneczko. Pomyśl. Wiem, że to trudne, ale spróbuj wysilić szare komórki. Żyjesz w kraju, w którym PRZESTĘPSTWEM JEST POSIADANIE STAREGO PODRĘCZNIKA DO HISTORII. W Illei nie ma internetu, a w bibliotekach z dużą dozą prawdopodobieństwa nie znajdzie się niczego, co mogłoby zagrozić bezpieczeństwu systemu. Sama przyznałaś w „Rywalkach”, że wiedza historyczna kandydatek jest mocno fragmentaryczna. Pamiętnik Illei trzymany jest pod kluczem – ten sam pamiętnik, w którym Grześ opisuje ze szczegółami, jak to zamierza zapisać się w pamięci kolejnych pokoleń jako bohater i zbawca narodu.

Nie, Amisiu – historia nie została zapomniana. To WŁADZA robi co w jej mocy, abyście nigdy nie poznali pełnego obrazu.

Użyj mózgu, Luke: 90

Otworzyłam oczy i popatrzyłam w niebo. To wydawało się wręcz niemożliwe. Na pewno część ludzi nie zgodziłaby się z tym, wyjawiłaby dzieciom prawdę. Ale z drugiej strony, może tak właśnie zrobili. Często się zastanawiałam, dlaczego tata nie pozwala mi powiedzieć nikomu o zniszczonym podręczniku do historii, ukrytym w jego pokoju, i dlaczego znana mi historia Illei nigdy nie ukazała się w formie podręcznika. Może dlatego, że gdyby tam napisano, że Gregory Illea nie był bohaterem, ludzie by się zbuntowali. Ale jeśli wszystko pozostawało w sferze domysłów, gdzie jedna osoba upierała się przy jakiejś wersji wydarzeń, a inna temu zaprzeczała, jak ktokolwiek mógł być pewien prawdy?

Americo... * chowa twarz w dłoniach * Tak. Dokładnie o to chodzi. Gdyby ludzie dowiedzieli się, że rzekomy zbawca od początku planował stać się bezwzględnym dyktatorem, nieco by się zdenerwowali.

Użyj mózgu, Luke: 91

Co więcej, jakoś tak się śmiesznie składa, że tyrani (nawet ci, którzy prowadzą puchowe pamiętniczki), gdy już podporządkują sobie media, nie bardzo lubią, gdy w książkach i gazetach pojawiają się jakiekolwiek negatywne uwagi dotyczące ich osoby i/lub ich sposobu rządzenia. Autorzy tego rodzaju wypowiedzi zazwyczaj wysyłani są na przymusowe lekcje nurkowania lub wycieczki krajobrazowe w odległe miejsca.

Użyj mózgu, Luke: 92

Na koniec uwaga do autorki – Cass, nie jesteś Orwellem. Zaklinam cię, zostań raczej przy miłosnych figurach geometrycznych i opisach bogatej toalety Ameriki.

Amisia myśli, myśli:

Czy to mogło być takie proste? Opowiedzieć jakąś wersję historii jednemu pokoleniu i powtarzać ją, aż zacznie być przyjmowana jako oczywistość? Jak często pytałam kogoś starszego niż moja mama i tata, co wie lub co widzieli jego rodzice? To byli starzy ludzie, co oni mogli wiedzieć? W swojej arogancji całkowicie ich lekceważyłam, a teraz czułam się okropnie głupia.

Cass, to jest fantastyczne pytanie. Ile wiedzą obecni mieszkańcy Illei?

Pytam poważnie. Wiemy już, że informacje w książkach są sfałszowane – ale co z obywatelami? Czy Grześ wykazał się minimalną dawką sprytu i usunął niewygodnych świadków? Bo zakładając, że o jego matactwach wiedziało zaledwie kilku zaufanych ludzi i pamiętniczek, starsi Illeańczycy powinni być od początku karmieni taką samą propagandą, jak America. To zresztą rodzi kolejne pytanie, dotyczące reakcji obywateli na system klasowy – Grześ przedstawił go jako konieczne zło, ale jednocześnie sprawiedliwy projekt („Przykro mi, że muszę Was posortować w ten sposób, ale to konieczne dla dobra kraju. Wiem, że nie wszystkich stać będzie na wkupienie się do Dwójek, ale niestety – pieniądz rządzi światem, a ja muszę przyjąć jakieś kryteria”), czy też tuż po zdobyciu korony zaczął się opętańczo śmiać: „Muahahaha! Oszukałem was! Od dzisiaj pracujecie na mój pałac, frajerzy!”, a jedynym, co powstrzymywało Illeańczyków od komentarzy i działań była groźba represji?

Ale kluczowe w tym wszystkim było nie to, jak się czułam. Kluczowe było to, co zamierzałam z tą wiedzą zrobić.

Już się boję.

Przeżyłam całe życie, wpakowana w sztywne ramy, a jako że kochałam muzykę, nie narzekałam na to. Ale chciałam być z Aspenem, a ponieważ on był Szóstką, to było trudniejsze, niż powinno być. Gdyby Gregory Illea wiele lat temu nie zaprojektował z całym cynizmem praw naszego kraju, siedząc wygodnie przy biurku, Aspen i ja nie pokłócilibyśmy się, a ja nigdy nie poznałabym Maxona.

Ejże, wolnego. Akurat na bucerę twojego lubego Grzesiu nie miał najmniejszego wpływu.

Maxon nie byłby w ogóle księciem,

Cóż, z tym nie mogę polemizować – to faktycznie byłby ewidentny plus.

ręce Marlee byłyby całe, a ona i Carter nie musieliby mieszkać w pokoiku niewiele większym od ich łóżka.

Nie. Marlee i Carterowi zrobiono kuku dlatego, że gzili się wbrew regulaminowi gry, a nie dlatego, że pochodzili z innych klas. Powiem więcej – gdyby Maxon nie był księciem, Woodwork nie zostałby gwardzistą i najprawdopodobniej nigdy nie spotkałby swojej obecnej małżonki.

Gerad, mój kochany malutki braciszek, mógłby się uczyć, czego pragnął, zamiast zmuszać się do uprawiania sztuki, do której nie miał talentu.
Zapewniając sobie wygodne życie i piękny dom, Gregory Illea obrabował większość kraju z możliwości osiągnięcia kiedykolwiek tego samego.

Americo... Owszem, to nieładnie ze strony Grzesia, że zrobił to wszystko z cynicznych pobudek, ale nawet gdyby kasty były koniecznością, a sam Illea aniołem, który zstąpił na ziemię, nie zmieniłoby to obecnego stanu rzeczy; problemem są nie tyle motywy Gregory'ego, ile wadliwy system sam w sobie.

Maxon powiedział, że gdybym chciała wiedzieć, kim jest, wystarczy, że zapytam. Bałam się, że okaże się takim człowiekiem jak Gregory Illea, ale musiałam wiedzieć.

Cóż, ta myśl wzięła się cokolwiek znikąd, czyż nie? Spokojnie, niedługo do tego dojdziemy.

Aha, jeszcze jedno... Amisiu, mam wrażenie, że gdyby Maxon faktycznie planował zostać Illeą bis, raczej nie wyznałby ci tego prosto w oczy. Jak niby wyobrażasz sobie ten dialog?

- Maxon, powiedz mi, ale tak szczerze: czy zamierzasz iść w ślady pierwszego króla i wyzyskiwać poddanych dla swoich niecnych celów? 
- Tak.
- Dziękuję ci, to wiele wyjaśnia. Teraz mogę spać spokojnie.

Użyj mózgu, Luke: 93

America postanawia skonfrontować się z Maxonem.

Skierowałam się do schodów na drugie piętro, ale na ich szczycie stali gwardziści, którzy nie pozwolili mi tak po prostu podejść do drzwi Maxona.
Muszę pomówić z księciem – oznajmiłam, starając się, żeby zabrzmiało to stanowczo.

Cass, pamiętasz jeszcze, że zgodnie z zasadami kandydatkom nie wolno domagać się kontaktów z księciem, o ile ten nie wyrazi ochoty na ich towarzystwo? Ja pamiętam.

Gwardzista subtelnie daje znać naszej heroinie, iż Maksiu spędza właśnie czas z inną niewiastą i nie będzie zadowolony z nagłego najścia, po czym każe jej iść precz.

Kiedy wróciłam na pierwsze piętro, z zaskoczeniem zauważyłam tę samą pokojówkę, która przyklękła, jakby zawiązywała but, chociaż najwyraźniej nic nie robiła. Kiedy się zbliżyłam, podniosła głowę, wzięła tacę i podeszła do mnie.
Nie ma go w pokoju – szepnęła.
Kogo? Maxona?
Pokojówka skinęła głową.
Proszę spróbować na dole.
Uśmiechnęłam się i potrząsnęłam z zaskoczeniem głową.
Dziękuję.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
Mogłaby panienka go sama znaleźć i tak. Poza tym – dodała z oczami pełnymi podziwu – my lubimy panienkę.

Dobre Mzimu: 27

Poszła w swoją stronę, szybkim krokiem kierując się na parter. Zastanawiałam się, kim są ci „my”.

Wszyscy, Americo. WSZYSCY (No, może z pewnymi drobnymi wyjątkami. Piąteczka, proszę króla!).

Amisia kręci się po parterze i zagląda do wszystkich pokoi, ale Maksia ani śladu. W końcu podchodzi do ciemnego kąta przy schodach, a tam...


* wzdycha ciężko *


...Brace yourselves. Czas na TĘ scenę.

Jasnych włosów Maxona nie pomyliłabym z nikim innym, nawet po ciemku. Ile razy widywałam go w słabym świetle latarni w ogrodach? Ale nigdy wcześniej nie widziałam, nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie, jak wyglądałyby jego włosy z wplecionymi w nie długimi palcami Celeste, o pomalowanych na czerwono paznokciach.

Dziwka (choć mówiąc szczerze, liczyłam na różowe tipsy).

Queen (Bee) Wannabe: 52

Maxon był praktycznie przyszpilony do ściany przez ciało Celeste. Drugą rękę opierała na jego piersi, a jej długa noga była opleciona wokół niego – rozcięcie sukni odsłaniało całe udo, którego skóra w ciemności korytarza wydawała się lekko niebieskawa. Przyciągnęła go bliżej tylko po to, żeby zaraz się odsunąć, jakby celowo się z nim drażniła.

Queen (Bee) Wannabe: 53

Czekałam, aż Maxon powie jej, żeby go puściła, że to nie na niej mu zależy. Ale nie zrobił tego, tylko pocałował ją. Rozkoszowała się tym pocałunkiem i zachichotała znowu, szczęśliwa z powodu jego czułości. Maxon wyszeptał jej coś do ucha, a kiedy pochyliła się do niego, pocałował ją mocniej i namiętniej niż wcześniej. Ramiączko sukni zsunęło się jej z ramienia, zostawiając całe kilometry odsłoniętej skóry na plecach, ale żadne nich nie zawracało sobie głowy poprawianiem go.

Queen (Bee) Wannabe: 54

Usta Celeste zsunęły się z warg Maxona i przeniosły na jego szyję. Znowu zachichotała irytująco i zaczęła go całować. Maxon zamknął oczy i uśmiechnął się, ale ponieważ Celeste nie zasłaniała mu już widoku, znalazłam się dokładnie na linii jego spojrzenia.
Chciałam uciec. Chciałam zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu, ale tylko stałam w miejscu. Dlatego kiedy Maxon otworzył oczy, zobaczył mnie.
Celeste całowała go dalej po szyi, a Maxon i ja po prostu patrzyliśmy na siebie.

Queen (Bee) Wannabe: 55

Rzecz jasna, Ami ucieka z płaczem do pokoju.

No dobrze. Chłopak zapomniał się z Celeste – jego małpy, jego cyrk. Nie, to nie macanki są tym, co przeszkadza mi w tym rozdziale. Przeszkadza mi TO:

Niedługo usłyszałam pukanie do drzwi i wszedł Maxon, nie czekając na moje zaproszenie. Podszedł do mnie, chyba tak samo rozzłoszczony, jak ja.
Zanim zdążył powiedzieć choć słowo, zaatakowałam:
Okłamałeś mnie.
Co? Kiedy?
A kiedy mnie nie okłamywałeś? Jak mężczyzna, który mówił, że zamierza mi się oświadczyć, mógł się dać przyłapać w korytarzu z kimś takim jak ona?
To, co robię z nią, nie ma nic wspólnego z tym, co czuję do ciebie.

Taaak.

Tak jak wspominałam we wstępie – pochylę się nad tą kwestią za dwa tygodnie. Mam dla Was jednak pewną wskazówkę: ostatnie zdanie wypowiedziane przez Maxona. Tak, to tutaj należy szukać źródła mojej niechęci.

Maxonie, ona jest fałszywa do szpiku kości, jest aktorką. Powinieneś widzieć, że pod tym całym makijażem i stanikami push-up kryje się dziewczyna, której zależy tylko na tym, żeby manipulować tobą i dostać to, czego chce.
Maxon stłumił śmiech.
Szczerze mówiąc, wiem o tym.

- I dlatego traktuję ją jak panią do towarzystwa, poświęcając jej czas jedynie wtedy, gdy ogarnia mnie przeraźliwa chuć. Nie, żeby Celeste była karmiona fałszywą nadzieją, że może kiedyś zostać moją żoną.

Queen (Bee) Wannabe: 56

Byłam wstrząśnięta jego spokojem.
To dlaczego… Ale znałam już odpowiedź.
On wiedział. Jasne, że wiedział. Wychowywał się tutaj, czytał pewnie pamiętnik Gregory’ego Illei zamiast bajek na dobranoc. Nie wiem, dlaczego spodziewałam się po nim czegoś innego.
Jak bardzo naiwna się okazałam? Myślałam, że jest ktoś, kto lepiej ode mnie nadaje się na księżniczkę, ale wyobrażałam sobie w tej roli Kriss. Była urocza, cierpliwa i miała milion zalet, których ja byłam pozbawiona, jednak wyobrażałam ją sobie obok innego Maxona. Dla mężczyzny, który miałby iść w ślady Gregory’ego Illei, jedyną odpowiednią kandydatką była Celeste. Nikt inny nie byłby tak jak ona zadowolony z tego, że ma cały kraj pod butem.

Celeste jako Lady Makbet – tego jeszcze nie grali.

Konkurencja dla Kajusza: 15
Queen (Bee) Wannabe: 57

A tak swoją ścieżką – nie, Amisiu. Grześ, jak widać na załączonym obrazku, bynajmniej nie wziął sobie za żonę zołzy; raczej kobietę cichego i pokornego serca w rodzaju Amberly, która jeśli nie zgadzała się z jego decyzją, to mogła co najwyżej chlipać w koronkową chusteczkę. Przebiegła, inteligentna i – przede wszystkim - lojalna żona zaiste mogłaby być skarbem dla aspirującego tyrana, ale Celeste nie posiada żadnego z tych przymiotów. Szczerze mówiąc, związek z kimś tak kłótliwym, skorym do wybuchów i chciwym byłby dla evil!Maksia przysłowiową kulą u nogi.

Kończę z tym – powiedziałam, machając przed sobą ręką. – Chciałeś, żebym podjęła decyzję, więc oto moja decyzja: kończę z tym. Kończę z Eliminacjami, kończę z tymi kłamstwami, a w szczególności kończę z tobą. Boże, nie mogę uwierzyć, że byłam tak głupia.
Jeszcze z niczym nie kończysz, Americo – zaprzeczył szybko, a jego postawa wyraźnie podkreślała jego słowa. – Skończysz z tym, kiedy ja tak powiem. Jesteś teraz zdenerwowana, ale jeszcze z niczym nie kończysz.

Maxon?



 Już wystarczająco mnie zirytowałeś. Nie kop pod sobą głębszego dołka, przechodząc na tryb „Ja, Pan i Władca Wszechświata”.

Co się z tobą dzieje? Jesteś kompletnie oderwany od rzeczywistości? Jakim cudem wierzysz, że kiedykolwiek pogodzę się z tym, co przed chwilą widziałam? Nienawidzę tej dziewczyny, a ty się z nią całowałeś. Nie chcę mieć z tobą więcej do czynienia.
Dobry Boże, kobieto, nie dajesz mi się nigdy wytłumaczyć!

Zacznijmy od tego, że póki co nie wykazujesz chęci wytłumaczenia się; miast tego odmawiasz swojej rzekomej ukochanej możliwości dokonania wyboru.

Rozumiem, że jesteś zła, ale…
Popchnęłam go.
Jestem więcej niż zła!
Zachował spokój.
Ami, nie nazywaj mnie dzieciakiem. I nie popychaj mnie.
Popchnęłam go znowu.
Bo co zamierzasz zrobić?
Maxon złapał mnie za nadgarstki i przytrzymał mi ręce za plecami, a w jego oczach zobaczyłam gniew. Byłam z tego zadowolona, chciałam, żeby mnie sprowokował. Potrzebowałam powodu, żeby go zranić. W tym momencie byłam gotowa rozerwać go na strzępy.

Americo – kilka akapitów wyżej twierdziłaś, że Maxon bez wątpienia jest nowym wcieleniem Lorda Voldemorta i zamierza iść w ślady Grzesia, terroryzując swoich poddanych. Ja wiem i autorka wie, że to nieprawda, ale czy w takim układzie nie powinnaś choć troszkę martwić się, co takiego może spotkać ciebie lub twoich bliskich za podniesienie ręki na owo ucieleśnienie wszelkiego zła?

Użyj mózgu, Luke: 94

Ostatecznie nie dochodzi do rękoczynów; Maxon wypuszcza Amisię i po raz kolejny zabrania jej opuszczać pałac, w związku z czym ta wyrzuca go precz z sypialni (o dziwo, książę nie protestuje).

On i Celeste byli do siebie tak bardzo podobni, wszystko w nich było na pokaz. Wiedziałam, że Maxon spędzi resztę życia, przekonując społeczeństwo, jaki jest cudowny, i trzymając ludzi uwięzionych na swoich miejscach. Dokładnie tak, jak Gregory Illea.

I gotując na wolnym ogniu małe kaczuszki.

Konkurencja dla Kajusza: 16

A teraz na poważnie. Cass – o co, u diabła, chodzi z tym wymuszonym wątkiem evil!Maksia?

Przyznaję, to całkiem interesujący pomysł: America czyta pamiętnik Illei, dopasowuje zachowania Grzesia do tego, co się dzieje na dworze i odkrywa rzeczywistą naturę księcia, który wcale nie jest taki uroczy, jakby się to mogło wydawać. O, proszę, już zaczyna demonstrować swoje prawdziwe ja – kiedy tylko Amisia ośmieliła mu się mu sprzeciwić, pokazuje jej, kto tu rządzi!

Niestety, ta teoria ma pewne luki. Luka nr 1:




Zmieńcie tylko niecenzuralne słowo na „idiotę”.

Naprawdę, gdyby wszystkie dotychczasowe działania Maksia były tylko grą, to chłop zasługiwałby na Oscara, bo próżno w jego zachowaniu dopatrywać się jakichkolwiek oznak moralnej zgnilizny. Facet jest po pierwsze zbyt nieogarnięty, by iść w ślady Grzesia, a po drugie – gdy tatuś łaskawie pozwala mu wydać jakiś dekret, to owo rozporządzenie zawsze ma na celu poprawienie sytuacji jednostki (Woodworkowie) lub ogółu (przeznaczenie pensji kandydatek na pomoc niższym klasom).

No dobrze, ale może jednak Maksiu faktycznie jest geniuszem zbrodni i nieślubnym dzieckiem Meryl Streep i Leonardo DiCaprio. Czas w takim razie na lukę nr 2:

Gdyby Maxon naprawdę obrał sobie Gregory'ego na idola, po jaki gwizdek dzieliłby się z Americą tajnymi pamiętnikami?

Słuchajcie, ja wiem, że Maks nie grzeszy inteligencją, ale nawet on nie byłby na tyle głupi, aby w taki sposób odsłaniać karty. Po co, na wszystko, co święte, PO CO miałby dawać komukolwiek broń do ręki? Gdyby naprawdę szykował się do objęcia totalitarnych rządów, zrobiłby wszystko, co w jego mocy, by odsunąć od siebie wszelakie podejrzenia. W tej chwili Amisia wie już, że kasty powstały nie z konieczności, ale dlatego, by dogodzić tym na szczycie piramidy – i, jak widzimy na załączonym obrazku, zaczyna podejrzewać Maxona o inspirowanie się działalnością Grzesia, choć jeszcze niedawno uważała księcia za wzór cnót. Gdzie tu logika?

No i w końcu najpoważniejsza luka nr 3:

Autorką tej serii jest Kiera Cass.

Naprawdę, to wystarczy, aby obalić teorię o Maxonie - tyranie. Cass jest typową onetową aŁtoreczką, co oznacza, że nie tylko nie ma pojęcia, czym jest subtelność i nagłe zwroty akcji (przypomnijcie sobie tylko wątek „tajemnicy” Marlee), ale w dodatku wzorem Meyer i innych Suethorów tworzy idealnego tru loffa po to, by móc wzdychać do niego nocami (tak, mamy na to dowody). Znając styl pisarski tej pani, możemy spać spokojnie wiedząc, że podczas lektury jej książek nigdy nie podniesie nam się ciśnienie, chyba że z frustracji.

Podsumowując – Cass, my doskonale wiemy, że Maksio nie jest duchowym następcą Grzesia i nie sądzę, aby nawet najbardziej naiwna z twoich fanek kiedykolwiek go o to podejrzewała. Więc po co wprowadzasz tej bezsensowny, nie wiodący donikąd wątek który potrwa... no, kochani, znając twórczość Kiery, spróbujcie zgadnąć, jak długo (abyście nie strzępili bezsensownie klawiatury, podpowiem: dokładnie tyle samo, ile wątek Ami-nie-znoszącej-Maxona-z-powodu-torturowanej-Marlee).


Otarłam łzy i zastanowiłam się nad moją sytuacją. Skończyłam z Maxonem, ale nadal tu byłam. Aspen mógł uważać, że nie jestem dość twarda, by nadawać się na księżniczkę – i miał rację – ale wierzył we mnie. Wiedziałam o tym. Wiedział to także mój ojciec. I Nicoletta.
Nie zależało mi już dłużej na wygranej, więc mogłam przynajmniej odejść w wielkim stylu.


I to już wszystko na dziś. A za tydzień: oficjalne przedstawienie projektów (w tym tego „w wielkim stylu” autorstwa Ameriki – przygotujcie sobie coś miękkiego pod głowę) oraz kolejny atak rebeliantów, dzięki któremu na jaw wyjdzie pewna Mroczna Tajemnica.

Zostańcie z nami!


Statystyka:

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 17
Dobre Mzimu: 27
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 71
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 17
Kochanek z kartonu: 32
Konkurencja dla Kajusza: 16
Nie, nie jesteśmy w Panem: 25
Osiołkowi w żłoby dano: 46
Queen (Bee) Wannabe: 57
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 7
Twierdza Monty Pythona: 12
Użyj mózgu, Luke: 94


Maryboo