sobota, 28 listopada 2015

Opóźnienie

Następna analiza w środku tygodnia, we wtorek lub w środę. Postaram się uwinąć jak najszybciej, ale w ten weekend wypadło mi zbyt dużo, żeby zdążyć

Trzymajcie się!

Beige

niedziela, 22 listopada 2015

Rozdziały XXIII i XXIV

Rozdział 23

– …zro​zu​mieć. Ona będzie chciała od​wie​dzić ro​dzinę.
Jeśli tak, to może jechać najwyżej na jeden dzień. Nie aprobuję jej, ale społeczeństwo ją lubi, nie wspo​mi​nając już o Włochach. Byłoby ogrom​nie nie​wy​god​ne dla nas, gdy​by zginęła.

Clarkson, proszę cię (jak się zapewne sami domyślacie, autorem drugiej wypowiedzi jest król), nie rozumuj w ten sposób, bo nigdy nie doprowadzisz Amisi na szafot.

Ami podsłuchuje ów dialog, jednocześnie powoli odzyskując przytomność; okazuje się, że po omdleniu ktoś przeniósł ją do jej własnego łóżka. Maksio pertraktuje z ojcem długość wychodnego dla Ameriki, ten ostatecznie zgadza się na cztery dni.

A jeśli po​sta​no​wi nie wra​cać? Mimo że to nie był za​mach re​be​liantów, może chcieć zo​stać w domu.
Jeśli jest tak głupia, żeby tego chcieć, to niech idzie do diabła. I tak miała mi dać odpowiedź w sprawie tych ko​mu​ni​katów, a jeśli się nie zgo​dzi, to może zo​stać w domu.

Wiecie, czasami nie mam ochoty zabierać się za „Królową”. Cass, po co napisałaś tę nowelkę? Clarkson to jedyny jasny punkt tej serii!

Maksio kłamie, że Amisia z całą pewnością postąpi zgodnie z wolą władcy, po czym wyraża chęć udania się wraz z nią do Singer Manor.

Eee...Maxon...zdajesz sobie sprawę, że a) ostatnim razem, gdy wyszliście oboje poza mury pałacu źle się to dla was skończyło i b) wycieczka przez pół kraju w sytuacji, gdy antymonarchiści regularnie przesyłają ci pocztówki z nowych miejsc grabieży i zamachów nie jest najmądrzejszym z pomysłów, prawda?

Użyj mózgu, Luke: 169

Jesz​cze cze​go! – krzyknął król Clark​son.
Zo​stały czte​ry kan​dy​dat​ki, oj​cze. Ta dziew​czy​na może zo​stać moją żoną. Mam ją puścić samą?
Tak! Jeśli zgi​nie, to jed​no. Ale jeśli ty zgi​niesz, to zupełnie co in​ne​go. Zo​sta​jesz tu​taj!

Clarkson – dziękuję, że jesteś.

Pomyślałam, że tym ra​zem to Ma​xon ude​rzył pięścią w ścianę.
Nie jestem twoją własnością! I nie są nią te dziewczyny! Chciałbym, żebyś choć raz zobaczył we mnie dru​gie​go człowie​ka.
Drzwi otwo​rzyły się szyb​ko i Ma​xon wszedł do środ​ka.
Tak mi przy​kro – po​wie​dział, pod​chodząc i sia​dając na łóżku. – Nie chciałem cię obu​dzić.

...Tak, to widać.

A teraz...uwaga, kochani. Skupcie się. Przypomnijcie sobie wszystkie Wasze ulubione powieści, w których obecny jest motyw śmierci rodzica/przyjaciela/małżonka głównego bohatera i to, jak ów bohater radzi sobie z traumą po odejściu bliskiej mu osoby.

Gotowi? No to teraz spójrzcie, jak to się robi Kiera Style:

To była praw​da?
Tak, kochanie. On odszedł. – Maxon łagodnie wziął mnie za rękę, na jego twarzy malował się ból. – Miał ja​kieś pro​ble​my z ser​cem.
Usiadłam i rzu​ciłam się w ra​mio​na Ma​xo​na. Przy​tu​lił mnie moc​no i po​zwo​lił płakać na swo​im ra​mie​niu.
Ta​tu​siu – szlo​chałam. – Ta​tu​siu.
Już, już, kochanie. Wszystko będzie dobrze – pocieszał mnie Maxon. – Jutro rano polecisz tam, żeby się spo​tkać z ro​dziną.
Nie miałam oka​zji się pożegnać. Nie miałam…
Ami, posłuchaj mnie. Twój oj​ciec cię ko​chał i był dum​ny z tego, że so​bie tak świet​nie ra​dzisz. Nie miałby o to do cie​bie żalu.
Skinęłam głową, wiedząc, że Maxon ma racje. Od kiedy tu przyjechałam, tata cały czas mi powtarzał, jak bar​dzo jest ze mnie dum​ny.
A teraz posłuchaj, co powinnaś zrobić – poinstruował mnie, wycierając mi łzy z policzków. – Powinnaś się jak najlepiej wyspać. Jutro polecisz do domu i zostaniesz tam przez cztery dni z rodziną. Chciałem dać ci więcej cza​su, ale oj​ciec jest bar​dzo upar​ty.
Ro​zu​miem.


...Czujecie te emocje? Tę rozpacz wyzierającą z kart powieści? Ten ból i żal po stracie ojca?... Taaak.

Cass, nie potrafisz przekonująco ukazać w swoich książkach polityki, ekonomii, stosunków międzynarodowych, funkcjonowania monarchii, ruchów rebelianckich i prawdopodobieństwa psychologicznego. Dobrze wiedzieć, że motyw żałoby też ci nie wychodzi.

Nawet nie nagrodzę tego żadnym punktem – patrząc na powyższy akapit, autentycznie nie wiem, co więcej mogłabym powiedzieć na ten temat; ostały mi się jeno facepalmy. Naprawdę, stworzone przeze mnie w szóstej klasie podstawówki opowiadanie o samotnym jesiennym liściu przygotowującym się na nieuchronne opadnięcie z drzewa i dołączenie do reszty rodzeństwa na ziemi miało w sobie więcej dramatyzmu, niż powyższy fragment.

Twoje pokojówki szyją odpowiednie suknie na pogrzeb i spakują wszystko, czego będziesz potrzebować.

Trup, nie trup, grunt, to elegancko zaprezentować się na stypie.

Zabierzesz ze sobą jedną z nich i kilku gwardzistów.

Po co?! Znaczy, gwardzistów jak najbardziej rozumiem, biorąc pod uwagę zagrożenie ze strony Południowców – ale na cholerę tam pokojówka?

Primo – wiem, że regularnie wyśmiewamy z Beige „biedę” rodziny Ameriki, ale nawet ich wypasiona chałupa może się okazać przyciasna, kiedy przyjdzie się tam rozlokować nie tylko całej familii (do Singerów dołóżcie jeszcze męża i maleńką córkę Kenny), ale w dodatku grupie gwardzistów. Po diabła tam jeszcze jedna gęba do wykarmienia/ułożenia na noc?

Secundo – Singerowie właśnie stracili męża/ojca/teścia/dziadka. To bardzo, bardzo intymna chwila w życiu człowieka; Magda tudzież rodzeństwo Amisi mają pełne prawo nie chcieć w takim momencie przebywać non stop w towarzystwie de facto obcej im osoby.

No i tertio – ja wiem, że bycie Mary Sue z automatu oznacza prawo do korzystania ze wszelakich luksusów, ale jestem dziwnie przekonana, iż America mimo wszystko dałaby radę samodzielnie przygotowywać sobie kąpiel przez te cztery dni.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 35

Do sypialni wpada Aspen; okazuje się, że wezwał go sam Maxon i nietrudno się domyślić, po co. Tak, tak – Leger będzie jednym z owych gwardzistów wysłanych w roli dodatkowej eskorty.

Zna pan do​brze tam​te te​re​ny?
Bar​dzo do​brze, sir.

- Bardzo, bardzo dobrze – dodał z uśmieszkiem, znacząco poruszając brwiami.

To świetnie. W takim razie będzie pan dowodzić oddziałem, który z nią wysyłamy. Proszę wybrać, kogo pan uważa za stosowne, od sześciu do ośmiu gwardzistów.
Aspen uniósł brwi.
Wiem – przyznał Maxon. – Mamy teraz niezwykle ograniczone możliwości, a przynajmniej trzech gwardzistów wysłanych do ochrony jej domu zdążyło już zdezerterować.

...I to wszystko w tym temacie? Nikt ich nie ścigał za jawne sprzeciwienie się rozkazowi królewskiemu? Zwłaszcza, że dezercja w tym wypadku jest właściwie równoznaczna z popieraniem rebeliantów?… Aha.

Twierdza Monty Pythona: 19

Do​sko​na​le. Po​je​dzie z nią jed​na po​kojówka, ją także proszę ochra​niać.– Ma​xon po​pa​trzył na mnie. – Wiesz już, którą chciałabyś za​brać?
Wzru​szyłam ra​mio​na​mi, nie​zdol​na za​sta​no​wić się na spo​koj​nie. Aspen od​po​wie​dział w moim imie​niu.
Jeśli wolno mi się wtrącić, wiem, że Anne jest pani główną pokojówką, ale jak pamiętam, Lucy bardzo za​przy​jaźniła się z pani siostrą i matką. Po​win​ny się ucie​szyć, jeśli zo​baczą te​raz zna​jomą twarz.

Ja jednakże będę upierać się, że „przyjaźń” nawiązana podczas jednego wieczoru między piętnastolatką i pokojówką niekoniecznie oznacza, że pogrążona w żalu rodzina ma ochotę spędzać tak trudny czas z niemal kompletnie nieznaną im osobą.

Panowie ustalają datę wyjazdu Amisi do Karoliny (następny ranek), po czym Leger wycofuje się ze sceny. Maks prosi Ami, by uważała na siebie z dala od pałacowych murów i „zachowywała się rozsądnie” (och, naiwny!), daje jej buziaka w policzek i także wychodzi.

Przeskok!

Mamy Boże Narodzenie, America dociera do rodzinnej prowincji.

Kiedy samochód skręcił w moją ulicę, zobaczyłam zgromadzony tłum. Ludzie powinni być w domach z rodzinami, ale stali na zimnie. Uświadomiłam sobie, że mają nadzieję, że zobaczą mnie chociaż przelotnie, i zaczęło mnie lekko mdlić. Ludzie pokazywali nas palcami, kiedy przejeżdżaliśmy, a lokalne ekipy telewizyjne filmowały nasze przybycie.

...Że co?

...Mieszkańcy Karoliny...wiedzą, że Singerówna wróciła do domu? I wie o tym również telewizja?

...Cass, czy ty poważnie próbujesz mi powiedzieć, że w sytuacji, gdy w Illei buntownicy chcą poderżnąć gardło uczestniczkom Eliminacji, ich bliskim i wszystkim członkom tej samej kasty, rodzina królewska POINFORMOWAŁA tłuszczę, że jedna z kandydatek wraca na święta do domu?


Użyj mózgu, Luke: 170

Cass – jedyne, co może cię teraz uratować, to stwierdzenie, że to część genialnego planu Clarksona mającego na celu ostateczne pozbycie się Ami.

Tłum rzuca się na Americę niczym na gwiazdę filmową, żądając autografów, ale dzielni gwardziści szybciutko eskortują ją do domu, gdzie czeka jeszcze więcej gwardzistów oraz, rzecz jasna, rodzina dziewczyny.

To już nie był mój dom.
Chyba zaczynam tracić rozum. To był mój dom. Tylko że cała ta sytuacja była obca. Wszyscy tutaj byli, nawet Kota, ale nie było taty, więc nic dziwnego, że coś się nie zgadzało. Kenna trzymała dziecko, którego jeszcze nie widziałam. Musiałam do tego przywyknąć.

Ten cytat nie zawiera w sobie żadnej głupoty czy nieścisłości – America ma prawo czuć się zagubiona, biorąc pod uwagę okoliczności. Nie, chodzi mi o jedno jedyne słowo.

Wszyscy tutaj byli, nawet Kota,

nawet Kota

KOTA

Ta daaam! Brat Samo Zło nr 2 powraca w pełnej chwale...

...tyle, że nie. W tym tygodniu drugie w kolejności dziecko Singerów dostaje wprawdzie nieco czasu antenowego, ale na prawdziwy występ tej postaci będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Ale obiecuję – będzie warto.

Mama miała na sobie fartuch, a Gerad był w piżamie, natomiast ja byłam ubrana jak na wieczór w pałacu: upięte włosy, kolczyki z szafirami w uszach i suknia z kosztownego materiału, spadająca warstwami aż do pan​to​fli na szpil​kach.

Wiecie co? Ja żartowałam z tym odpicowaniem się na powrót do ogarniętej smutkiem rodziny. Tyle, że to najwyraźniej nie był żart.

May rzuca się siostrze na szyję, Kenna pokazuje Amisi jej malutką siostrzenicę, Aspen składa kondolencje Magdzie i tłumaczy zebranym zasady bezpieczeństwa: wszyscy muszą pozostać w domu (ciekawam, jak to się ma do samej ceremonii pogrzebu),

Gwardziści zostaną zakwaterowani w pobliżu, żebyśmy mogli się zmieniać bez problemów. Postaramy się w miarę możliwości państwu nie przeszkadzać.

Chyba nie rozumiem. W jakim znów pobliżu? Bezceremonialnie rozlokują się u sąsiadów?

Aspen prosi jeszcze Jamesa, Kennę i Kotę, żeby przygotowali mu listę rzeczy, których mogą potrzebować, a których nie zabrali z domu; pojedzie po nie któryś z gwardzistów.

Nie mogę zostawiać na tak długo mojej pracowni – powiedział Kota. – Mam terminy. Muszę skończyć kil​ka prac.
Aspen od​po​wie​dział mu, nadal całko​wi​cie pro​fe​sjo​nal​ny:
Wszelkie potrzebne materiały możemy przewieźć do studia tutaj – wskazał nasz przerobiony garaż. – Zro​bi​my tyle kursów, ile będzie ko​niecz​ne.
Kota zaplótł ra​mio​na.
To miej​sce to śmiet​nik – mruknął.

* wzdycha ciężko * Myśleliście, że to Grześ był karykaturalny ze swoim różowym pamiętniczkiem? A zapewniam, że Kota dopiero się rozkręca.

Konkurencja dla Kajusza: 43

Aspen kulturalnie, acz stanowczo każe mu wybierać: albo śpi tutaj, albo może ryzykować życie u siebie w mieszkaniu. Amisia szybko zmienia temat i prosi May, żeby przeniosła się do jej pokoju, dzięki czemu sypialnię najmłodszej Singerówny zajmą Ordersowie (ja tam się nie znam, ale czy nie byłoby łatwiej umieścić Jamesa, Kennę i Astrę w sypialni Amisi? I tak nikt z niej nie korzysta, a May nie musiałaby niepotrzebnie zmieniać łóżka).

Lucy – powiedziałam szeptem. – Chciałabym, żebyś była z nami. Możliwe, że będziesz musiała spać na podłodze, ale wolałabym mieć cię pod ręką.



Cóż, grunt to szczerość.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 36

Lucy wy​pro​sto​wała się odro​binę.
Za nic nie zo​sta​wiłabym pa​nien​ki sa​mej.

No, ale nasz metaforyczny murzyn i tak jest zachwycony, że może spędzić noc w jednej sypialni z Bwana Kubwa (choćby i na ubitej ziemi), więc w sumie wszystko gra.

Dobre Mzimu: 38

A gdzie ja mam spać? – za​py​tał Kota.
Ze mną – za​pro​po​no​wał Ge​rad, cho​ciaż nie spra​wiał wrażenia za​chwy​co​ne​go tą per​spek​tywą.
Nie ma mowy! – prychnął Kota. – Nie będę spał na piętro​wym łóżku z dzie​cia​kiem.

A czy mówiąc to, nie kopnął aby małego w zadek – ot tak, dla zasady?

Konkurencja dla Kajusza: 44

Kota! – po​wie​działam, co​fając się o krok od mo​ich sióstr i Lucy. – Jeśli o mnie cho​dzi, możesz so​bie spać na kanapie albo w garażu, albo w domku na drzewie, ale jeśli nie zaczniesz panować nad swoim zachowaniem, w tej chwili odeślę cię do twojego mieszkania! Powinieneś być wdzięczny za ochronę, jaką ci proponują. Czy muszę ci przypominać, że jutro będzie pogrzeb naszego ojca? Albo przestaniesz narzekać, albo wracasz do domu.

Z jednej strony, rozumiem zdenerwowanie Amisi, z drugiej...Americo, skarbie – ty naprawdę nie masz prawa rozkazywać Kocie i decydować, gdzie wolno mu przebywać. Ten dom należy do niego w takim samym stopniu, jak do ciebie, a póki co NIE JESTEŚ księżniczką i nie masz nad jego losem żadnej władzy.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 37

Obróciłam się na pięcie i wyszłam na korytarz. Nie musiałam się oglądać, żeby wiedzieć, że towarzyszy mi Lucy, niosąca wa​lizkę. Otworzyłam drzwi mojego pokoju i zaczekałam, żeby weszła razem ze mną. Kiedy tylko jej spódnica z sze​le​stem otarła się o fra​mugę, za​mknęłam drzwi z trza​skiem i ode​tchnęłam ciężko.
Czy nie prze​sa​dziłam trochę? – za​py​tałam.
To było doskonałe! – odparła Lucy z zachwytem. – Równie dobrze mogłaby panienka już być księżniczką. Jest pa​nien​ka na to go​to​wa.

- Tak wspaniale potrafi się panienka szarogęsić i rozstawiać ludzi po kątach! Zaiste, prosty lud będzie wprost wielbić na klęczkach swoją nową księżniczkę.

Dobre Mzimu: 39
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 38




Rozdział 24


Następny dzień upłynął pod znakiem czarnych strojów i uścisków. Na pogrzeb taty przyszło mnóstwo ludzi, których nigdy wcześniej nie widziałam. Zastanawiałam się, czy po prostu nie znałam wszystkich jego znajomych, czy też pojawili się tu tylko ze względu na mnie.

- Mieciu – Henryk spojrzał z wyrzutem na kompana. - Nie uchodzi mordować wrogów podczas stypy.
- Kiedy ta ruda sama się podstawia! O, cholera, nasza kolej. Pani Singer, łączę się z panią w żalu. Doskonale znałem pani męża, tak, tak! Poznaliśmy się w...w...
- Szkółce niedzielnej – mruknął pod nosem Henryk, zdegustowany całym tym cyrkiem, który przyszło im odstawiać. „Trzeba było posłuchać ojca i zostać stolarzem” - westchnął w duchu i poprawił zbyt luźny węzeł krawatu.

Twierdza Monty Pythona: 20
Użyj mózgu, Luke: 171

Miejscowy pastor odprawił mszę, ale ze względów bezpieczeństwa rodzina została poproszona o niewygłaszanie mów pożegnalnych.

Chyba nie rozumiem. Co ma piernik do wiatraka? Czy ktoś może mi wyjaśnić logikę Cass, zgodnie z którą:

a) spraszanie na uroczystość pierdyliarda obcych – ok

b) pożegnanie bliskiego własnymi słowami – nie ok?

Twierdza Monty Pythona: 21
Użyj mózgu, Luke: 172

No i jeszcze jedno – jak ma się udział we mszy (zakładam, że nie odbyła się ona w Singer Manor) do stanowczego zakazu opuszczania domu przez bliskich Amisi?

Twierdza Monty Pythona: 22
Użyj mózgu, Luke: 173

Ale...Chwila, moment!

Miejscowy pastor odprawił mszę,

No proszę; trzy tomy i Cass wreszcie puściła farbę! A przynajmniej dała nam jakąś wskazówkę. Lepszy rydz, niż nic.

Był też poczęstunek dla gości, znacznie bardziej wystawny niż cokolwiek, czego się spodziewaliśmy. Chociaż nikt mi tego nie powiedział, byłam pewna, że Silvia albo ktoś inny z personelu pałaco​we​go do​pil​no​wał, żeby wszyst​ko było jak naj​mniej kłopo​tli​we dla nas, a przy tym jak naj​piękniej​sze. Także dla uniknięcia ryzyka przyjęcie było krótkie, ale mnie to nie przeszkadzało.

...Okej, teraz to już jestem pewna, że Clarkson najzwyczajniej w świecie przestał bawić się w subtelności i dał rebeliantom zielone światło, żeby robili, co do nich należy.

Twierdza Monty Pythona: 23
Użyj mózgu, Luke: 174

Amisia zwierza się Aspenowi, że jest kompletnie załamana (chciałabym w to wierzyć, ale niestety – ciężko wysnuć taki wniosek na podstawie prowadzonej przez nią narracji); ten pociesza dziewczynę, albowiem sam doskonale wie, jak ciężko zostać bez ojca.

Nie znam większości tych lu​dzi.
To wszystko miejscowi, sprawdziliśmy ich tożsamość. Pewnie przyszło trochę więcej osób ze względu na to, kim jesteś, ale wydaje mi się, że twój tata malował obrazy dla Hampshire’ów, widziałem też kilka razy, jak rozmawiał na targu z panem Clippingsem i Albertem Hammersem.

Jak rozumiem, ani Legerowi, ani nikomu z pozostałych gwardzistów nie wpadło do głowy, że owi pozornie znani od lat sąsiedzi mogą tak naprawdę być rebeliantami/czynnie wspierać rebeliantów? Aha.

A jeśli chodzi o sprawdzenie tożsamości...Cóż, żałuję, że nie było nam dane obejrzeć tego procesu. Biorąc pod uwagę generalną bystrość umysłu pałacowej straży, nie zdziwiłabym się, gdyby ów background check polegał na rozdaniu obywatelom poniższej ankiety:

„Czy jesteś buntownikiem?”

a) tak

b) nie

c) tylko w weekendy i święta państwowe.

Twierdza Monty Pythona: 24
Użyj mózgu, Luke: 175

- Trudno wiedzieć wszystko o najbliższych, na​wet tych, których naj​bar​dziej ko​chasz.
Wyczuwałam, że w tym zdaniu kryje się coś więcej, coś, na co powinnam odpowiedzieć. W tej chwili nie mogłam się na to zdo​być.
(...)
(…) Wszyst​ko, co daw​niej miało sens, zmie​nia się. (...) Musimy przestać obawiać się zmian. – Popatrzył mi w oczy błagalnie. Zaczęłam się zastanawiać, jakie zmia​ny miał na myśli.

* jęczy głucho * Aspen, błagam cię, na wszystko zaklinam – WYDUŚŻE TO WRESZCIE Z SIEBIE.

Stawię czoło tym zmianom, ale nie dzisiaj.

...A ty, Americo, bądź łaskawa mu tego nie utrudniać.


Przeskok!

Singerowie wreszcie są sami i postanawiają urządzić niby-święta, choć tak naprawdę nikt z nich nie ma do tego serca.

Kota nie dał się udobruchać, więc zostawiliśmy go w pracowni i nie zawracaliśmy sobie głowy zaglądaniem do niego.

I słusznie, jak nic jest właśnie zajęty tworzeniem horkruksów.

Konkurencja dla Kajusza: 45

Amisia martwi się o May, która nie może się przemóc i na powrót zacząć tworzyć (sztuka kojarzy jej się teraz ze zmarłym tatą), więc postanawia ją rozweselić:

Przyszedł mi do głowy pewien pomysł, więc zaciągnęłam ją i Lucy do mojego pokoju, żeby się trochę pobawiły. Lucy chętnie poddawała się zabiegom, kiedy May szczotkowała jej włosy, i śmiała się, kiedy pędzel do ma​ki​jażu łasko​tał jej po​licz​ki.

Słuchajcie, ja naprawdę nie mam nic do makijażu ani zabaw w kosmetyczkę – ale czy w tej serii mogłaby się pokazać choć JEDNA niewiasta, która lubi spędzać wolny czas w inny sposób? I nie, rzekoma miłość Ami do muzyki się nie liczy, skoro nie widzieliśmy jej grającej już od miliona księżyców.
Wygłupów jako takich już nawet się nie czepiam; jakiś czas później America sama przyznaje, że starała się wykreować taką, a nie inną atmosferę, żeby zająć myśli siostry czymś wesołym.

May przebiera Lucy w jedną elegancką suknię za drugą; dziewczyny bawią się tak dobrze i tak głośno chichoczą, że Aspen aż przybiega sprawdzić, co się stało.

Gwardzisto Legerze, proszę spojrzeć na nasze arcydzieło. – Szerokim gestem ramienia wskazałam Lucy, a May po​mogła jej wstać, dzięki cze​mu bose sto​py ukryły się pod suk​nią. Aspen roześmiał się na widok May w wiszącym na niej ubraniu pokojówki, a potem przyjrzał się Lucy, która wyglądała jak księżnicz​ka.
Cóż za nie​zwykła prze​mia​na – po​wie​dział, uśmie​chając się od ucha do ucha.
(…)
Mam wrażenie, że to niesprawiedliwe, że wśród dziewczyn, które pozostały w Eliminacjach, ja jestem z najniższej klasy – powiedziałam szeptem do Aspena. – Popatrz na Lucy. Jest równie śliczna, urocza i inteligentna, jak połowa z tych trzydziestu pięciu dziewczyn, które przyjechały do pałacu, ale to najlepsze, na co może kie​dy​kol​wiek li​czyć. Kil​ka go​dzin w pożyczo​nej suk​ni. To nie​spra​wie​dli​we.
Aspen potrząsnął głową.
Przez te ostatnie miesiące całkiem nieźle poznałem wszystkie twoje pokojówki, i ona jest naprawdę nie​zwykła.

Cass, błagam cię – jak mam uchronić czytelników przed spoilerami, skoro ty sama jesteś w rzucaniu aluzji równie subtelna, jak radziecki czołg?

Sko​ro mowa o mo​ich po​kojówkach, muszę cię o coś za​py​tać – po​wie​działam, zniżając głos.
Aspen ze​sztyw​niał.
Tak?
Wiem, że to krępujące, ale mimo wszyst​ko muszę to po​wie​dzieć.
Przełknął ślinę.
Ro​zu​miem.
Nieśmiało spoj​rzałam mu w oczy.
Czy brałbyś kie​dy​kol​wiek pod uwagę Anne?
Aspen miał dziw​ny wy​raz twa​rzy, jak​by jed​no​cześnie po​czuł ulgę i roz​ba​wie​nie.
Anne? – szepnął z nie​do​wie​rza​niem. – Dla​cze​go właśnie ją?

Radziecki czołg w tęczowe stokrotki.

Niestety, nici ze swatania Legera z Anne; ten pierwszy opisuje dziewczynę jako „sztywną”.

Myślałam, że Ma​xon taki jest, dopóki go nie po​znałam. Poza tym myślę, że miała trud​ne życie.
I co z tego? Lucy też miała trudne życie, a popatrz tylko na nią. – Aspen skinął głową, wskazując roześmianą dziew​czynę, od​bi​jającą się w lu​strze.

Na przykład to, bufonie, że każdy inaczej radzi sobie z przeciwnościami losu.

Zaraz usłyszysz coś, czego się kompletnie nie spodziewasz – ostrzegł mnie Aspen, a ja spojrzałam na niego w ocze​ki​wa​niu. – Właści​wie cieszę się, że Ma​xon cię po​znał.
Za​kasłałam, tłumiąc coś przy​po​mi​nającego śmiech.
Wiem, wiem. – Aspen przewrócił oczami, ale dalej się uśmiechał. – Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek zaczął się zastanawiać nad niższymi klasami, gdyby nie ty. Mam wrażenie, że sama twoja obecność w pałacu spra​wiła, że różne rze​czy zaczęły się zmie​niać.

Albowiem chodzi ci przede wszystkim o dobro kraju, tak, tak.

Jestem z ciebie dumny, Americo – powiedział Aspen, przenosząc spojrzenie ze mnie na dziewczęta przed lu​strem. – Naprawdę dumny. – Wycofał się na korytarz, wracając do swoich obowiązków. – I twój ojciec także byłby z cie​bie dum​ny.



I to już wszystko na dziś. A za tydzień: pożegnalne listy papy Singera i kolejne dylematy uczuciowe naszych gołąbeczków. Ale nieważne - i tak wiadomo, na co wszyscy tak naprawdę czekacie. Tak, moi drodzy; w następnej analizie Kota ostatecznie zakończy swoją transformację w stuprocentowy czarny charakter Cassolandu.

Zostańcie z nami!


Statystyka:

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 39
Dobre Mzimu: 39
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 82
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 38
Kochanek z kartonu: 37
Konkurencja dla Kajusza: 45
Nie, nie jesteśmy w Panem: 31
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 24
Użyj mózgu, Luke: 175


Maryboo

niedziela, 15 listopada 2015

Rozdziały XXI i XXII

Roz​dział 21

Celeste została przywódczynią naszego nowo odkrytego siostrzeństwa.


Cuda, panie, się dzieją. Przemiana naczelnej evil biczy w przytulaśnego Troskliwego Misia oficjalnie się zakończyła. Teraz już tylko pozostało plecenie sobie wzajem warkoczy, malowanie paznokci i rozmowy o chłopcach. Bo cóż innego mogą robić razem ludzie obdarzeni jajnikami, amirite?

To był jej pomysł, żeby zabrać wszystkie nasze pokojówki i kilka wielkich luster do Komnaty Dam i spędzić dzień na upiększaniu się nawzajem. Nie miało to większego sensu, biorąc pod uwagę, że żadna z nas nie zrobiłaby nic lepiej niż pałacowy personel, ale mimo to było świetną za​bawą.



D’awww, jakie to słodkie.

Kriss przyłożyła końcówki włosów do mo​je​go czoła.– Za​sta​na​wiałaś się nad tym, żeby zro​bić so​bie grzywkę?
– Kilka razy – przyznałam, roztrzepując kosmyki wiszące mi tuż nad oczami. – Ale moja siostra zwykle w końcu do​cho​dzi do wnio​sku, że grzyw​ka ją de​ner​wu​je, więc zmie​niałam zda​nie.
– Myślę, że wyglądałabyś uro​czo – oznaj​miła Kriss z en​tu​zja​zmem. – Mogłabym cię ostrzyc, gdy​byś chciała.


Amiś, ty się pilnuj, to może być sabotaż. Taki ci lasia fryz zrobi, że ludziom się przez pół roku nie będziesz mogła pokazać. Nawet Celeste się ze mną zgadza.

– Jasne – wtrąciła się Celeste. – Pozwól jej, żeby robiła coś przy twojej twarzy nożyczkami, Ami. Świetny po​mysł.


Widzisz?

Oczywiście nasze dzierlatki uważają to za świetny żart i wybuchają śmiechem. Nawet siedząca nieopodal Amberly nie może się powstrzymać, taki to był wyrafinowany dżołk.



Dziewczyny chcą zrobić sobie słitfocie na fejsa, ale żadna nie ma aparatu. Na szczęście Maksio jest entuzjastycznym fotografem-amatorem, więc Amisia posyła mu liścik, w którym domaga się (tak, dokładnie takiego słowa użyła) jego sprzętu. Maksio jak ten piesek przylatuje natychmiast do pańci z aparatem w zębach.



Kochanek z kartonu: 37



Kandydatki nie wpuszczają go nawet do Komnaty Dam. Kriss bierze tylko aparat i zamyka mu drzwi przed nosem. Boru, trochę czasu z Amisią, a już się te laski nieźle rozbestwiły, a Maksio bierze wszystko na klatę bez jednego słowa. Ami dobrze go wytresowała.


Podczas sesji zdjęciowej Amisia podchodzi do królowej, żeby włączyć ją do zabawy, coby bidoczka sama w kącie nie siedziała. Amisia rozczesuje włosy Amberly i jednocześnie zaczyna przepraszać za kolejną chryję, którą odwaliła podczas Osądzenia.


– Przepraszam za to, co zrobiłam na Osądzeniu. Wiem, że nie po​win​nam, ale po pro​stu…  
– Rozumiem, kochanie. Wyjaśniłaś mi to wszystko wcześniej. To trudne zadanie, a wam trafiła się wyjątkowo choro​wi​ta​ grupa​. 
W tym momencie uświadomiłam sobie, do jakiego stopnia królowa była oderwana od rzeczywistości. A może po pro​stu po​sta​no​wiła wie​rzyć za wszelką cenę, że jej mąż działa z naj​lep​szych po​bu​dek?



Cóż, żeby móc rozwinąć się na ten temat, trzeba by sięgnąć do Królowej, a ja nie chcę spojlerować. Relacjami Clarkson-Amberly zajmiemy się przy omawianiu tej nowelki.

Ode​zwała się zno​wu, jak​by czy​tała w mo​ich myślach.– Wiem, że uważasz, iż Clarkson jest surowy, ale to dobry człowiek. Nie masz pojęcia, jak obciążająca psychicznie jest jego pozycja. Każdy z nas radzi sobie z tym na swój sposób. On czasem traci cierpliwość, ja często od​po​czy​wam, Ma​xon ob​ra​ca wszyst​ko w żart.



Clarkson jest jedynym logicznie myślącym człowiekiem w tym burdelu. Nie dziwię się, że cholera ciężka go bierze, gdy musi się wiecznie użerać z tą bandą niekompetentnych głupców. Królowa to tylko omdlewająca mimoza, która wiele nie chce/nie potrafi/ nie może zdziałać. A Maksio to leniwy błazen. Niezła rodzina królewska, nie ma co.

– Pytanie brzmi, jak ty sobie będziesz z tym radzić? – królowa odwróciła głowę. – Uważam, że twój zapał jest jedną z two​ich naj​większych za​let. Jeśli na​uczysz się go kon​tro​lo​wać, mogłabyś być cu​downą księżniczką.


Nie liczyłbym na to. Zapowiada się, że Amisia będzie jeno tupać nóżką, a wszystkie jej decyzje i pomysły będą nieprzemyślane. Cyrk po prostu, cyrk.


– Nie, nie, skarbie. – Królowa popatrzyła przed siebie. – Widzę w tobie potencjał. Kiedy byłam w twoim wieku, pracowałam w fabryce. Byłam brudna i głodna, a czasem byłam zła. Ale od początku kochałam się w księciu Illéi, a kiedy dostałam szansę, żeby go zdobyć, nauczyłam się panować nad gniewem. Z tego miejsca można zrobić bardzo wiele, ale niekoniecznie w taki sposób, jak byś chciała. Musisz nauczyć się to akceptować, zgo​da?

Again, poczekajmy na Królową.

– Tak, mamo – zażar​to​wałam.
Po​pa​trzyła na mnie z ka​mienną twarzą.





Przypomnę może fragment Rywalek, kiedy to Amisia rozmawia z siostrą Amberly podczas przyjęcia:

– (Maksio) Byłby doskonałym bratem  – powiedziała Adela. – Amberly poroniła trzy razy, dwa razy przed nim i raz później.(…)
– Wiesz, co ją uszczęśliwi? Wy wszystkie. Wiesz, kogo ona widzi w każdej z was? Swoją córkę. Wie, że kiedy Eliminacje się skończą, będzie miała dwójkę dzieci.


Kwestia posiadania dzieci, więc zapewne i bycia nazywaną mamą (i to przez kogoś, kto może z pałacu niedługo odejść) musi być dla Amberly bardzo delikatną sprawą. Amisia o tym wie. Czy ta bezmózga ameba nie ma za grosz współczucia?


Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 31

– Chciałam po​wie​dzieć, wa​sza wy​so​kość. Tak, wa​sza wy​so​kość. 
Oczy królo​wej zalśniły, mrugnęła kil​ka razy i zno​wu po​pa​trzyła przed sie​bie. 
– Jeśli to się zakończy tak, jak się spo​dzie​wam, „mamo” będzie całko​wi​cie w porządku.


UGH, NIE BĘDĘ SPOJLEROWAĆ, NIE BĘDĘ SPOJLEROWAĆ! Chociaż to trudne i aż mnie korci.



Jakże wzruszającą scenę przerywa Celeste z aparatem fotograficznym. Dalsza część sesji obejmuje już nie tylko dziewczęta, ale i również królową.


Amisia wraca do pokoju po zabawie. Pokojówki starają się naprawić jej fryzurę po entuzjastycznych zapędach Elise, gdy do pokoju puka jakiś gwardzista. Okazuje się, że Clarkson chce widzieć Amisię. Ups.


Pod drzwiami Clarksona czeka na dziewczynę Maksio. Oboje wchodzą do gabinetu króla.

– Coś ty właści​wie zro​biła z włoską księżniczką? – za​py​tał król Clark​son, wpa​trując się we mnie. Zmartwiałam. Pieniądze. Całkiem o tym zapomniałam. Spisek mający na celu sprzedaż broni ludziom postrzeganym przez króla jako jego wrogowie, był gorszy od każdego innego scenariusza, na jaki się na​sta​wiałam.



Ahahahahahahahaha!!! Boru, gdyby o to chodziło, och, tylko pomarzyć. Ale niestety pluton egzekucyjny nie będzie jeszcze porzebny.


– Nie rozumiem, o czym wasza wysokość mówi – skłamałam, patrząc na Maxona. Zachował spokój, chociaż wie​dział o wszyst​kim. 
– Od dziesiątków lat dążyliśmy do sojuszu z Włochami i nagle rodzina królewska serdecznie zaprasza nas z wizytą. Jednakże – król podniósł list, szukając odpowiedniego fragmentu – o, tutaj. „Wizyta waszej wysokości wraz z rodziną będzie dla nas ogromnym zaszczytem, żywimy jednak nadzieję, że będzie mogła nas odwiedzić również lady America. Mieliśmy okazję poznać członkinie Elity i nie potrafimy sobie wyobrazić nikogo lepszego od niej w roli przyszłej królo​wej.”



Subtelne, Nicoletto, bardzo subtelne.


Król zno​wu po​pa​trzył na mnie.– Co ta​kie​go zro​biłaś? 
Uświa​do​miłam so​bie, że uniknęłam ogrom​ne​go nie​bez​pie​czeństwa, i odro​binę się uspo​koiłam. 
– Starałam się tylko być jak najgrzeczniejsza wobec księżniczki i jej matki, kiedy przyjechały tutaj z wizytą. Nie wie​działam, że aż tak mnie po​lu​biły.



Och, moja droga, jedynym powodem pieskiego oddania włoskiej księżniczki jest twój status jako Mary Sue, inaczej nie miałabyś żadnych szans.


Muszę zawtórować Clarskonowi (jak zwykle), bo też nie mam zielonego pojęcia, co takiego zrobiłaś, że Nicoletta tak cię uwielbia.

Król Clark​son przewrócił ocza​mi.
– Jesteś nieprzewidywalna. Obserwuję cię i wiem, że jesteś tutaj w jakimś celu, ale wydaje mi się całkowicie pew​ne, że nie cho​dzi o nie​go.
Maxon odwrócił się do mnie, słysząc te słowa, a ja pożałowałam, że widzę błysk niepewności w jego oczach. Potrząsnęłam głową.
– To nie​praw​da!
– W takim razie jak dziewczyna bez żadnych środków, koneksji i władzy zdołała przybliżyć ten kraj do cze​goś, o co sta​ra​my się od lat? Jak?
W głębi duszy wiedziałam, że w grę wchodzą czynniki, których król nie zauważał. Ale to Nicoletta zaproponowała mi pomoc, zapytała, czy może zrobić cokolwiek dla sprawy, którą chciała popierać. Gdyby oskarżał mnie o coś, co było rzeczywiście moją winą, ten podniesiony głos wydałby mi się przerażający. W tej sy​tu​acji brzmiał jak głos dziec​ka.
Od​po​wie​działam ci​cho:
– To wasza wysokość polecił nam przygotować przyjęcie na powitanie zagranicznych gości. Inaczej nie poznałabym nigdy żadnej z tych dam. To ona napisała list z zaproszeniem, ja nie prosiłam nikogo o wycieczkę do Włoch. Może gdyby wasza wysokość zachowywał się bardziej gościnnie, ten sojusz z Włochami zostałby za​war​ty lata temu.
Król wstał gwałtow​nie.
– Uważaj, co mówisz.


Clarkson, wywal ją albo chociaż powieś.

Maksio odprawia Amerikę, żeby ta kretynka nie rozdrażniała Clarksona, ale król na to nie pozwala.

– Czekaj. To nie wszystko – oznajmił. – To wiele zmienia. Nie możemy odwołać Eliminacji i ryzykować niezadowolenia Włochów. Mają ogromne wpływy, jeśli uda nam się pozyskać ich wsparcie, będą mogli otwo​rzyć przed nami wie​le drzwi.


Nieważne, że giną ludzie, nieważne, że dla Włochów liczy się widać nie sama rozgrywka, ale konkretnie wygrana Amisi.


Boru, panowie, nad czym tu dyskutować? Clarkson, zmuś synka do wybrania Amisi, zrób Włochom dobrze, potem najwyżej zaaranżuje się jakiś mały wypadek dla Amisi i będziesz laskę miał z głowy, a inne rzeczy też będą pozałatwiane.


Ale król ma inne plany.

– Musimy po prostu przeciągnąć Eliminacje – podsumował, a ja poczułam, że znowu tracę ducha. – Musimy dać Włochom czas na zaakceptowanie innych opcji w taki sposób, żeby ich nie urazić. Może powinniśmy niedługo za​pla​no​wać tam podróż, dając każdej z dziewcząt okazję do zabłyśnięcia.
Wyglądał na niezwykle zadowolonego z siebie i dumnego z wymyślonego rozwiązania. Zastanawiałam się, jak daleko był skłonny się posunąć. Zapewne liczyłby, że Celeste wywrze odpowiednie wrażenie, a może nawet zaaranżował prywatne spotkanie Kriss i Nicoletty. Nie wykluczałabym, że próbowałby celowo postawić mnie w złym świetle, tak jak w czasie Osądzenia. Gdyby zrobił wszystko to, co może, w taki sposób, żeby nie ściągać na sie​bie po​dej​rzeń, nie byłam pew​na, czy miałabym ja​kieś szan​se.Poza tym, nie mówiąc już nawet o aspekcie politycznym, więcej czasu oznaczało więcej okazji do skom​pro​mi​to​wa​nia się.



Ptysiu, ty masz szanse tylko i wyłącznie dlatego, że jesteś główną boChaterką opka. Wybacz, ale każda z kandydatek z Elity byłaby od ciebie lepsza. I Clarkson dobrze to wie.


– Ojcze, nie jestem pewien, czy to coś da – wtrącił Maxon. – Włoskie damy poznały już wszystkie kandydatki. Jeśli wyrażają poparcie dla Ameriki, musimy zakładać, że zobaczyły w niej coś, czego nie dostrzegły w po​zo​stałych. Nie da się tego zmie​nić.
Król spoj​rzał na Ma​xo​na.
– Czy w ta​kim ra​zie ogłaszasz te​raz swój wybór? – za​py​tał ja​do​wi​cie. – Czy chcesz zakończyć Eli​mi​na​cje?



To byłoby najlepsze rozwiązanie. Ale mówimy o Maksiu, do cholery. To jest człowiek niezdolny do podejmowanie decyzji.

– Nie – odparł Maxon, jakby sam ten pomysł wydawał mu się absurdalny. – Po prostu nie jestem prze​ko​na​ny, czy to, co pro​po​nu​jesz, jest do​brym po​mysłem.



There you fucking have it!


– Nie udowodniła jeszcze, że jest godna zaufania. Do tego czasu nie możesz jej wybrać. – Wyraz twarzy króla mówił, że to nie pod​le​ga dys​ku​sji.
– A jak twoim zdaniem miałaby to zrobić? – odparł Maxon. – Czego właściwie potrzebujesz, żeby cię za​do​wo​lić?


Oj, no nie wiem, może trochę ogłady, pomyślunku, chłodnej oceny sytuacji, dyplomacji, tego typu bzdur.

Clarkson proponuje Amisi układ. Król chce, żeby dziewczyna śpiewała tak, jak on jej zagra, bo dzięki jej popularności ludzie łatwiej łykną to, co ona mówi. A mówić będzie w imieniu Clarksona.

Clarkson chce załagodzić jakoś napięcie między klasami. W jaki sposób?

Otwo​rzyłam teczkę i zaczęłam czy​tać za​war​tość.
– Co to jest?
– To tylko obwieszczenia, które mamy niedługo wyemitować. Oczywiście znamy udział procentowy poszczególnych klas w różnych prowincjach i społecznościach, więc będziemy odpowiednio dostosowywać do nich prze​kaz. Żeby dodać lu​dziom otu​chy.
– Co to jest, Ami? – za​py​tał Ma​xon, nic nie ro​zu​miejąc ze słów swo​je​go ojca.
– To jakby… reklamy – wyjaśniłam. – Mówią, żeby być szczęśliwym z przynależności do swojej klasy i nie przy​jaźnić się z ludźmi z in​nych klas.

Eee, Clarkson, lubię cię, ale wytłumacz mi, stary, jak nieprzyjaźnienie się z innymi klasami ma pomóc w usunięciu napięcia między tymi grupami?

– Oj​cze, o co tu cho​dzi?
Król od​chy​lił się w fo​te​lu, re​lak​sując się.– To nic poważnego. Staram się tylko uspokoić nastroje. Jeśli nie zrobię tego, po przejęciu korony będziesz miał do czy​nie​nia z po​wsta​niem.


A izolacja klasowa zlikwiduje te tarcia? No cóż, jeśli klasy się nie będą dogadywać, to może rzeczywiście nie wystąpią razem zbrojnie przeciw władzy, ale na pewno będą się żreć między sobą. Pytanie, czy łatwiej ich będzie wtedy kontrolować, czy zrobi się z tego jeszcze większy bajzel.



Pomysł króla sprowadza się więc do starego, dobrego „dziel i rządź”. Biorąc pod uwagę, że już wcześniej podziały klasowe przestały się sprawdzać, naprawdę nie wiem, czy to jest taki świetny pomysł.

– To propaganda – syknęłam, przypominając sobie słowo, które wyczytałam w zniszczonej książce do historii mo​je​go ojca.
Król próbował mnie ułago​dzić.
– Nie, nie. To tylko sugestia. Pokrzepienie ducha. To sposób patrzenia na świat, dzięki któremu nasz kraj będzie szczęśliwy.
– Szczęśliwy? Więc mam powiedzieć jakiejś Siódemce, że… – poszukałam odpowiedniego fragmentu w tekście - „twoje zadanie jest chyba najważniejsze spośród wszystkich w naszym kraju. Trudząc ciało, budujesz drogi i wznosisz budynki tworzące nasze państwo”. – Szukałam dalej. – „Żadna Dwójka czy Trójka nie dorównuje ci w tych umiejętnościach, więc zignoruj ich, gdy będziesz ich mijać na ulicy. Nie masz nic do powiedzenia tym, którzy mogą należeć do wyższej klasy, ale których przewyższasz swoim wkładem w budowę kra​ju”.
Ma​xon odwrócił się ode mnie i po​pa​trzył na ojca.
– To na pew​no pogłębi jesz​cze po​działy w na​ro​dzie.
– Przeciwnie, to pomoże im odnaleźć swoje miejsce i przekona, że pałac działa zawsze w najlepszych in​ten​cjach.
– Na​prawdę? – wy​pa​liłam.
– Oczy​wiście! – krzyknął ze złością król.


Konkurencja dla Kajusza: 42



Kiera jest tak subtelna w kreowaniu postaci króla, że oczekuję, iż Clarkson za chwilę zacznie toczyć pianę z ust.


– Ludzi trzeba prowadzić krok po kroku, z końskimi klapkami na oczach. Jeśli tego nie zrobisz, będą zbaczać z wytyczonego szlaku, dążąc wprost do tego, co dla nich najgorsze. Może takie przemowy ci się nie podobają, ale one po​zwa​lają zro​bić więcej i ura​to​wać więcej lu​dzi, niż przy​pusz​czasz.
Moje serce nadal się uspokajało, kiedy król kończył mówić, więc stałam w milczeniu, trzymając w ręku pa​pie​ry.
Wiedziałam, że się niepokoi. Za każdym razem, gdy dostawał raport o czymś, na co nie miał wpływu, starał się to zniszczyć. Wrzucał wszelkie zmiany do jednego worka, nazywając je zdradą i nawet się nad nimi nie za​sta​na​wiając. Jego od​po​wie​dzią tym ra​zem było zro​bie​nie tego, co zro​bił Gre​go​ry, i po​dzie​le​nie społeczeństwa.



Grzesiowi się nie udało, to Clarksonowi też nie wróżę świetlanej przyszłości. A taki był swój chłop, to go Kiera musiała spieprzyć.



Amisia nie zgadza się na rozgłaszanie takich bredni. Big surprise.



– W ta​kim ra​zie nie możesz wyjść za mo​je​go syna – od​parł spo​koj​nie król.
– Oj​cze!
Król Clark​son uniósł dłoń.– To już właściwy moment, Maxonie. Pozwoliłem ci robić, co chciałeś, ale teraz musimy negocjować. Jeśli chcesz, żeby ta dziewczyna została, musi być posłuszna. Jeśli nie potrafi wykonać najprostszego zadania, moja jedyna konkluzja może być taka, że cię nie kocha. Jeśli tak jest, nie rozumiem, dlaczego w ogóle miałbyś ją chcieć. Spoj​rzałam królowi w oczy, nie​na​widząc go za to, że za​szcze​pił Ma​xo​no​wi taką myśl. – I jak? Czy ty go w ogóle ko​chasz?


W sumie dobre pytanie, ja też nie jestem przekonana o uczuciach Amisi, a od trzech książek siedzę jej w głowie.

Nie w taki sposób za​mie​rzałam to po​wie​dzieć. Nie w od​po​wie​dzi na ul​ti​ma​tum, nie żeby ubić in​te​res. Król prze​chy​lił głowę.– To smut​ne Ma​xo​nie, ale ona chy​ba musi się jesz​cze za​sta​no​wić. 
Nie rozpłaczę się. Nie rozpłaczę się. 
– Dam ci trochę czasu, żebyś się namyśliła, czego chcesz. Jeśli tego nie zrobisz, to niech diabli wezmą zasady, oso​biście wy​rzucę cię stąd w Boże Na​ro​dze​nie. To będzie bar​dzo szczególny pre​zent dla two​ich ro​dziców.


Yes, Clarkson, please!!!

Amiś, masz 3 dni, streszczaj się laska, dobrze ci radzę.

Dziewczyna odkłada materiały propagandowe i wychodzi. Jej wierny kundelek leci za nią.


– Ami! – zawołał Ma​xon. – Cze​kaj!
Szłam da​lej przed sie​bie, aż złapał mnie za nad​gar​stek i zmu​sił, żebym się za​trzy​mała.– Co to miało być, do diabła? – za​py​tał gwałtow​nie.
– On jest szalony! – Byłam bliska łez, ale starałam się je powstrzymać. Gdyby król wyszedł i zobaczył mnie w po​dob​nym sta​nie, nig​dy bym so​bie tego nie da​ro​wała.
Ma​xon potrząsnął głową.
– Nie cho​dzi mi o nie​go, tyl​ko o cie​bie. Dla​cze​go się nie zgo​dziłaś?
Po​pa​trzyłam na nie​go, kom​plet​nie oszołomio​na.– To podstęp, Ma​xo​nie. Wszyst​ko, co on robi, to podstęp.
 
– Gdy​byś się zgo​dziła, zakończyłbym już Eli​mi​na​cje.


Eee, what?

– Dwie se​kun​dy wcześniej miałeś okazję, żeby je zakończyć, i nie zro​biłeś tego. Czy to moja wina?



No, muszę się zgodzić z Ami niestety. Po cholerę Maksio uzależnił wybranie Ami od tego, czy zgodzi się ona wygłaszać te bzdury, skoro na pewno wiedział na 100%, że dziewczyna tego nie zrobi? Chyba już ją trochę zna. A przecież ojczulek go wcześniej wprost pytał, czy chce zakończyć tę farsę. Co za dupek.


Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 32


– To dlatego – odparł z niecierpliwością – że odmawiasz mi swojej miłości. To jedyna rzecz, jaką pragnę zdobyć w tej całej rywalizacji, a ty wciąż się wstrzymujesz. Czekam, aż mi to powiesz, a ty tego nie robisz. Mogę zrozumieć, że nie potrafiłaś tego powiedzieć głośno w jego obecności. Ale wystarczyłoby mi, gdybyś po prostu przy​taknęła.
– Dlaczego miałabym to zrobić, skoro niezależnie od tego, jak daleko zaszliśmy, on i tak mógłby mnie wyrzucić? Ja znoszę jedno upokorzenie za drugim, a ty stoisz spokojnie obok? To nie jest miłość, Maxonie. Nie masz pojęcia, czym jest miłość.
 
– Jak to nie mam?! Czy ty masz pojęcie, przez co ja prze​chodzę…



Biedny miś, jasna cholera, jak mnie ten facet wkurza. Dupa wołowa z niego. Podejmować decyzji nie umie, zdeklarować się nie umie, bronić jej nie umie, ale oczekuje od niej wyznań, poświęcenia i przyjmowania na klatę całego szitu od króla, ale przecież to on tak cierpi, a w ogóle to wszystko jej wina! Czy ten facet ma pięć lat?


Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 33

– Ma​xo​nie, to ty po​wie​działeś, że chcesz prze​stać się ze mną kłócić. Więc nie da​waj mi po​wodów do kłótni! Zostawiłam go i poszłam szybko przed siebie. Co ja jeszcze tu robiłam? Zadręczałam się przez kogoś, kto nie miał pojęcia, na czym polega wierność jednej osobie. I nigdy nie miał tego pojąć, ponieważ jego koncepcja ro​man​su opie​rała się na za​sa​dach Eli​mi​na​cji. Nie miał szans tego zro​zu​mieć.



Przecież to takie cool i macho mieć tyle laseczek na każde skinienie, co tam lojalność, taki harem to jest to!



Maksio dogania Amisię i chce ją przekonać, że to nie koniec.

– Nie je​stem taki jak on – po​wie​dział.
– Co ta​kie​go? – za​py​tałam, próbując mu się wy​rwać. 
 
– Ami, przestań. – Odetchnęłam głębiej i przestałam z nim walczyć. Nie miałam innego wyboru, jak tylko spoj​rzeć Ma​xo​no​wi w oczy. – Nie je​stem taki jak on, ro​zu​miesz? 
– Nie wiem, o czym mówisz. 
Ma​xon wes​tchnął.– Wiem, że spędziłaś całe lata oddana komuś, kto, jak uważałaś, będzie cię zawsze kochał, ale on zostawił cię, kiedy stanął twarzą w twarz z życiowymi trudnościami. – Zamarłam, słysząc te słowa.



Bullshit, wystarczy, że Clarkson zawarczy, a Maksio zaczyna zachowywać się, jakby Ami nie znał i się od niej nie przyznawał. I to ma być lepsze od histerii ekonomicznej Ośrodka?



Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 34



– Nie rozumiesz tego, Maxonie. On mógł mnie zawieść, ale przynajmniej go znałam. Po całym tym czasie nadal czuję, że dzieli nas przepaść. Eliminacje wymuszają na tobie, żebyś oddawał swoje uczucia po kawałku. Nigdy tak na​prawdę nie będziesz należał tyl​ko do mnie, nie będziesz należał do żad​nej z nas.


Maksio chce mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko i nie widzi w tym żadnego problemu, ani nie obchodzi go, że rani i zwodzi te dziewczyny.

Amisia zostawia Maksia, książę tym razem za nią nie podąża.



Roz​dział 22

Niewiele zapamiętałam z nagrania Biu​le​ty​nu. Siedziałam na podeście, myśląc o tym, że każda mijająca sekunda przybliża mnie do powrotu do domu. Potem uświadomiłam sobie, że pozostanie w pałacu nie byłoby wiele lepsze. Jeśli się ugnę i odczytam te okropne komunikaty, król wygra. Może Maxon mnie kocha, ale jeśli nie ma dość odwagi, żeby powiedzieć to głośno, to jak mógłby mnie obronić przed najstraszniejszą rzeczą w moim życiu: jego oj​cem?



Ta pierdoła nie ma zamiaru cię bronić w żaden sposób, bo nie chce sobie 
u tatka kłopotów narobić. Cóż za rycerz na białym koniu.


Amisia jest wściekła i ma wszystkiego dosyć, a szczególnie Eliminacji.


Obejrzałam się ostrożnie w lewo, na siedzące rzędem dziewczęta z Elity. Uświadomiłam sobie, że którakolwiek z nas tu zostanie, będzie musiała stawić temu czoło bez pomocy reszty. Presja społeczeństwa, które będzie się wtrącać w nasze życie, a także rozkazy króla, zawsze gotowego użyć każdej osoby w swoim zasięgu jako narzędzia re​ali​za​cji swo​ich planów – wszyst​ko to spad​nie na bar​ki jed​nej dziew​czy​ny.Nieśmiało sięgnęłam do dłoni Celeste i musnęłam jej palce. Natychmiast wzięła mnie za rękę i popatrzyła mi w oczy z nie​po​ko​jem.
Co się stało? – za​py​tała bezgłośnie.
Wzru​szyłam ra​mio​na​mi, więc tyl​ko trzy​mała mnie za rękę.



Ami i Celeste - best friends for life! Moc Mary Sue nie zna granic.


Po chwili odniosłam wrażenie, że ją także zaczyna ogarniać przygnębienie. Podczas gdy mężczyźni w garniturach wygłaszali swoje przemowy, wzięła za rękę także Kriss. Kriss o nic nie pytała i po kilku sekundach wyciągnęła drugą rękę do Eli​se.W ten sposób sie​działyśmy w tle, wspie​rając się na​wza​jem. Per​fek​cjo​nist​ka, Uoso​bie​nie Sym​pa​tii, Diva… i ja.


Nie ma to jak napisać główne postaci żeńskie jako jednowyrazowe stereotypy. Dobra robota, Cass!



Do pałacu zaczyna zjeżdżać się dalsza rodzina Clarksona i spółki. Amisia stara się nie wychylać za bardzo. Dziewczyna ma dość przyjęć i blichtru, zamyka się więc w swoim pokoju, żeby przemyśleć swoją sytuację. Niestety Amisia nie może zastanowić się spokojnie nad wszystkim. Któż taki puka do jej drzwi? Ano naczelna pierdoła Illei, rzecz jasna.


Nagle cała moja złość nabrała sensu. Pragnęłam wszystkiego od niego i wszystkiego dla niego, ponieważ pragnęłam każdego jego kawałka. Doprowadzało mnie do wściekłości to, że każdy musiał mieć w tym swój udział – kandydatki, jego rodzice, nawet Aspen. Otaczało nas tak wiele warunków, opinii i zobowiązań, a ja byłam zła na Ma​xo​na, bo wszyst​ko to wiązało się z nim.A ja mimo to go ko​chałam.



Wiesz co, strasznie cię nie lubię, ale nawet ja widzę, że Maksio nie zasługuje na twoje uczucia i ślepe oddanie.


Amisia już chce się poddać i oznajmić, że zgadza się na idiotyzmy propagandowe, ale Maksio do tego nie dopuszcza. Wyciąga do niej rękę, chcąc ją gdzieś zaprowadzić.


Księciunio chce Amisi dać coś od siebie i w ramach rzucania psu ochłapów bierze ją do swojego pokoju, żeby pokazać jej część siebie.



Dostajemy opis pokoju Maksia. Nic specjalnego, więc Wam oszczędzę. Uwagę Amisi zwraca pokaźny kolaż zrobiony ze zdjęć. Pełno tam fotografii różnych miejsc, ale często też pojawiają się w kolażu zdjęcia Amisi. Fotografie z czasopism przeplatają się ze zdjęciami zrobionymi przez samego Maksia, czasami z ukrycia. Na innych zdjęciach są tez pozostałe kandydatki i inni ludzie. Są też ujęcia z jego licznych podróży po świecie.

Amisia jest zachwycona. Dziewczyna pyta Maksia, czy gdyby nie był księciem, a mógłby wybrać, chciałby być fotografem. Maksio oczywiście odpowiada twierdząco.


– Po​wiedz to, Ami. Proszę. Po​wiedz, że mnie ko​chasz, że chcesz należeć tyl​ko do mnie.
– Nie mogę należeć tyl​ko do cie​bie, kie​dy są tu inne dziew​czy​ny.
– A ja nie mogę odesłać ich do domów, dopóki nie będę pe​wien two​ich uczuć.
– A ja nie mogę ci dać tego, cze​go chcesz, wiedząc, że następne​go dnia możesz robić to samo z Kriss.


I w kółko Macieju. W ten sposób do niczego nie dojdą. Żadne z nich nie chce ustąpić. Ale Maksio jest tutaj w uprzywilejowanej sytuacji, to on powinien zrobić ten decydujący krok. Ale nie zrobi z powodów, o których już mówiłyśmy wiele razy, więc nie będę się powtarzać.

– Co ta​kie​go mam robić z Kriss? Mówiłem ci, ona już była w moim po​ko​ju.
– Nie o to cho​dzi. Za​brać ją gdzieś samą, spra​wić, że po​czu​je się, jak​by…
Ma​xon cze​kał, aż dokończę.– Jak? – szepnął.
– Jakby tylko ona się naprawdę liczyła. Ona szaleje za tobą, powiedziała mi to. A ja myślę, że to nie jest całkiem nie​odwza​jem​nio​ne uczu​cie.
Ma​xon wes​tchnął, ostrożnie do​bie​rając słowa.
– Nie mogę ci powiedzieć, że ona nic dla mnie nie znaczy. Ale mogę powiedzieć, że ty znaczysz dla mnie więcej.
– Jak mam być tego pew​na, jeśli nie możesz odesłać jej do domu?
Na twa​rzy Ma​xo​na po​ja​wił się złośliwy uśmie​szek. Przy​sunął usta do mo​je​go ucha.– Po​tra​fię wymyśleć kil​ka spo​sobów na po​ka​za​nie ci, co do cie​bie czuję – wy​szep​tał.



Zrozum, matole, że żadne romĄtyczne gesty nic nie dadzą, jak będziesz w dalszym ciągu trzymał swój harem. Amisia chce wyłączności, a nie tańców w deszczu.



Maksio jednak uważa, że Amisię spacyfikuje macanko.


Przełknęłam ślinę, jed​no​cześnie prze​stra​szo ​na i pełna na​dziei, że po​wie coś więcej. Jego ciało do ​ty​kało te​raz do mojego, jego dłoń przytrzymywała mnie w talii, przyciskając bliżej. Drugą ręką odgarnął mi włosy z szyi. Zadrżałam, kiedy przesunął rozchylonymi wargami po maleńkim kawałeczku mojej skóry, a jego oddech był nie​sa​mo​wi​cie kuszący.Zupełnie jakbym zapomniała, jak używać rąk i nóg. Nie potrafiłam go objąć ani myśleć o tym, jak mam się poruszyć. Ale Maxon zajął się wszystkim, popychając mnie o kilka kroków, tak że oparłam się plecami o jego ko​lekcję zdjęć. 
– Pragnę cię, Ami – mruknął mi do ucha. – Pragnę, żebyś była tylko moja. I chcę dać ci wszystko. – Jego wargi wycałowały szlak wzdłuż mojego policzka, zatrzymując się na kąciku ust. – Chcę dać ci rzeczy, o których nie wiesz nawet, że ich pragniesz. Chcę… – jego słowa były oddechem na mojej skórze – tak rozpaczliwie chcę…



Talk dirty to me.





Nie dowiemy się jednak, czego chce Maksio. Do pokoju puka gwardzista-cockblocker. Ma bardzo złą wiadomość dla Amisi.


DUN DUN DUN!!!

Otóż Shalom Singer zszedł z tego łez padołu. Fuck, nawet go lubiłam, szkoda.

Amisia mdleje, nieboga. Kurtyna!

Za tydzień Amisia wraca do domu w żałobie.

Trzymajcie się!

Statystyka:

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 39
Dobre Mzimu: 37
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 82
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 34
Kochanek z kartonu: 37
Konkurencja dla Kajusza: 42
Nie, nie jesteśmy w Panem: 31
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 18
Użyj mózgu, Luke: 168



Beige