czwartek, 26 maja 2016

Rozdział XXVII i XXVIII

Rozdział 27

Jest źle.

A było kiedyś dobrze? Jesteście bandą niekompetentnych głupków. What else is new? 


Leżałam zwinięta w kłębek na łóżku Ahrena, a on siedział wyprostowany i opowiadał o tym wszystkim, czego mama i tata nie chcieli mi powiedzieć.
– Mów wreszcie. 
– Najwyraźniej wrzenie zawsze zaczyna się w biedniejszych prowincjach. Nie chodzi o to, że pojawiają się rebelianci, nie tak jak wtedy, kiedy mama i tata byli młodzi… To bardziej przypomina powstanie. 
– Co to dokładnie znaczy? 

Eee… ptysiu, taka jesteś mundra i wyuczona i fokle, a nie wiesz, co to jest powstanie? Kaden, błagam wytruj całą rodzinkę i weź ten kraj za mordę, zanim się rozleci. 

Użyj mózgu, Luke: 37


– Mobilizują się, żeby obalić monarchię. Po zniesieniu klas nikt nie dostał tego, czego chciał, więc ludzie uważają, że tak naprawdę wcale nas nie obchodzą. 
– Nie obchodzą? – zapytałam zdumiona. – Tata zapracowuje się na śmierć, próbując wszystko naprawić. Ja umawiam się dla nich z obcymi! 
– Wiem. Nie mam pojęcia, skąd wzięło się to dzisiejsze przedstawienie, ale było niesamowite. – Skrzywiłam się lekko, bo doceniałam komplement, ale zaczynałam wątpić, ile z tego było planowane, a ile autentyczne. – Mimo to nie mam pojęcia, co mamy robić. Już zawsze występować dla ich przyjemności? 

Widzisz, problem polega na tym, że to był durny pomysł od samego początku. To się nie miało prawa udać, skąd więc to wielkie zdziwko? 


– Ha! – prychnęłam. – Jakby ciebie ktoś prosił o występy. To zawsze będę ja, a ja już nie mam siły. Mam wrażenie, że się w tym wszystkim duszę.

Kaden, załatw to, pomóż siostrze, skoro tak strasznie cierpi. 


– Moglibyśmy się wycofać – zaproponował. – Ale co by się wtedy stało? Kto przejąłby władzę? A jeśli się nie wycofamy, czy wyrzucą nas siłą? 
– Myślisz, że mogliby to zrobić? – zachłysnęłam się. Popatrzył w dal. 

Wystarczy kulka w łeb lub jakaś zmyślna gilotynka i już. 


– Nie wiem, Eady. Ludzie robili znacznie gorsze rzeczy, gdy byli głodni, zmęczeni lub bardzo biedni. 
– Nie zdołamy przecież nakarmić wszystkich. Nie damy wszystkim takiej samej pensji. Czego oni chcą od nas? 
– Niczego – odparł szczerze Ahren. – Po prostu chcą więcej dla siebie. Nie mogę powiedzieć, że ich za to winię, ale ludzie są zagubieni. Uważają, że ich losy są w naszych rękach, chociaż tak wcale nie jest. 
– Są w ich własnych rękach. 
– Właśnie. 

No chwilunia, jeszcze bardziej spierdzieliliście system (który w dodatku był już idiotyczny od początku) i to w tak spektakularny sposób, że ludziom do dzisiaj ciężko w tak niestabilnej rzeczywistości. A teraz macie czelność zwalać wszystko na poddanych? Błagam, ludzie, weźcie się zorganizujcie i dalej, szturmować pałac! Wykończcie wszystkich poza Kadenem i Ostenem, bo czytać już tych bzdur nie mogę. 

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 41

Los tych ludzi jest jak najbardziej w waszych rękach, jesteście rodziną królewską, do ciężkiej cholery!


Bardzo długo siedzieliśmy w milczeniu i zastanawialiśmy się, co to dla nas oznacza. Szczerze mówiąc, wiedziałam, że jeśli ludzie postawią na swoim, ja najmocniej odczuję zmiany. Nie wiedziałam, jak takie rzeczy się odbywają, ale przecież czasem władza się zmieniała. Królestwa powstawały i upadały, nowe ideologie zyskiwały popularność, spychając wszystko inne na bok. Czy ja mogę zostać zepchnięta do rynsztoka?
Wzdrygnęłam się, gdy spróbowałam sobie wyobrazićtakie życie.
– Już rzucali we mnie jedzeniem – mruknęłam. 
– Co takiego? 
– Byłam okropnie głupia – odparłam i potrząsnęłam głową. – Dorastałam, wierząc, że jestem uwielbiana… Ale ludzie wcale mnie nie kochają. Gdy tylko mama i tata abdykują, nie wydaje mi się, by cokolwiek powstrzymało ten kraj od pozbycia się mnie. 

Beż desperacko trzyma kciuki…

Nawet Ahren nie jest w stanie zdobyć się na kłamstwo i zaprzeczyć słowom Edzi. Wszyscy wiedzą, że lud by ją zjadł, gdyby teraz zasiadła na tronie.



– Możesz sprawić, że cię pokochają, Eadlyn. 
– Nie jestem tak czarująca jak ty ani tak mądra jak Kaden, ani tak uroczo hałaśliwa jak Osten. Nie ma we mnie nic specjalnego. 

To abdykuj. Potem abdykuje Ahren, który w sumie wiele mądrzejszy od ciebie nie jest, a Ikea będzie miała władcę, na którego zasługuje. Team Kaden forever!


– Eadlyn, nie mówisz poważnie, prawda? Jesteś pierwszą kobietą, która zostanie następczynią tronu. Jesteś inna niż wszystko, co ten kraj dotąd poznał. Musisz się po prostu nauczyć, jak to wykorzystać, jak przypominać wszystkim, kim jesteś. 


Eee, przepraszam, what? Mam nadzieję, że to był bardzo kiepski skrót myślowy od „pierwszą kobietą w Ikei”. Bo jeśli Ahren myśli, że pierwszą w ogóle… Nie, tak niedouczony chyba nie jest. Może Edzia jest inna niż wszystko, ale niestety nie oznacza to, że lepsza. Wręcz odwrotnie. 

Jestem Eadlyn Schreave i nikt na świecie nie jest potężniejszy ode mnie. 



This shit again…

Samochwała w kącie stała: 26

Bułkę przez bibułkę: 50


– Nie wydaje mi się, by mnie polubili, gdyby wiedzieli, jaka jestem naprawdę. 

You don’t say… No z takim podejściem do życia i innych, nie dziwota, że ludzie cię nie lubią. 

Ahren każe Edzi wziąć się w garść. 


– Nie martw się, Eady. Ryzyko, że ludzie naprawdę zdołają się zorganizować w dostatecznym stopniu, by coś zrobić, jest bardzo niewielkie. 

Żebyś się, pączuszku, nie zdziwił, co doprowadzony do ostateczności lud jest w stanie zrobić. Boru, jaka beztroska naiwność.

Użyj mózgu, Luke: 38

Odrobinę uspokojona Edzia życzy bratu dobrej nocy i wychodzi z pokoju Ahrena, po czym udaje się do kuchni na wieczorną przekąskę. Spotyka tam utytłanego w mące Henriego, który z entuzjazmem oddaje się pieczeniu. Erika nigdzie nie ma, ale Edzi i Henriemu udaje się dogadać pojedynczymi słowami. Iladian chce gotować z Henrim. Chłopak przewiązuje Edzi swoją koszulę jako fartuch i oddelegowuje ją do krojenia jabłek. Razem przygotowują jabłkowo-cynamonowe ciastka smażone na głębokim oleju. Edzia ma jeszcze większy kulinarny orgazm niż poprzednio.



Zjadłam dwa ciastka, chociaż leciutko mnie zemdliło, a potem patrzyłam, jak Henri obchodzi z talerzem innych kucharzy, którzy wychwalają jego umiejętności. W najgłębszej głębi duszy byłam wściekła, że nie mógł zrozumieć używanych przez nich słów.Przewyborne. Mistrzowskie. Perfekcyjne.
Miałam przeczucie, że gdyby to zrozumiał, powiedziałby, że są zbyt uprzejmi, ale tak naprawdę nie mogłam być tego pewna. Zakładałam po prostu, że taki jest, ale nie wiedziałam tego.
Poza tym – napomniałam się – wcale nie chcę tego wiedzieć.
Chwilami coraz trudniej było mi o tym pamiętać.

Edzi coraz ciężej nie interesować się kandydatami. Czyżby przed  nią przemiana à la Grinch, któremu serce urosło o trzy rozmiary? Coś podobnego, bo się uśmieję. 

Edzia komplementuje Henriego, przyznając, że jest słodki.  Henri jest wzruszony jak stary siennik. 


Przykrył ręką moją dłoń, wciąż leżącą na jego sercu. Jego uśmiech przygasł, gdy spojrzał na mnie i przełknął ślinę. Wzdrygnął się lekko i przytrzymywał mnie, jakby chciał tylko, żeby ta chwila trwała dłużej. W nieskończoność trzymał moją dłoń, a ja widziałam, że przeszukuje słowa w głowie, z całej siły pragnąc znaleźć takie, które mogłabym zrozumieć…Ale nic nie znajdował.
Chciałam, żeby Henri wiedział, że ja widzę, co on czuje. Zauważam w każdym jego uśmiechu i geście, że zależy mu na mnie. A mnie, mimo wszelkich wysiłków, także na nim zależało. Obawiałam się, że będę tego głęboko żałować, ale istniał tylko jeden sposób, by mu to przekazać.
Zbliżyłam się do niego i położyłam mu dłoń na policzku, a Henri popatrzył mi w oczy, jakby zobaczył tam coś niezwykle cennego i rzadkiego, czego może już nigdy więcej nie zobaczyć. Gdy skinęłam powoli głową, zbliżył usta do moich ust.
Wyczuwałam, że się boi. Obawiał się mnie dotknąć, obawiał się mnie przytulić, obawiał się poruszyć. Nie byłam pewna, czy to dlatego, że byłam księżniczką, czy też dlatego, że nigdy wcześniej tego nie robił, ale ten pocałunek wydawał się całkowicie bezbronny.
To sprawiło, że byłam nim jeszcze bardziej zauroczona.

Kojarzycie może taki meme z bułeczką cynamonową? No wiecie: too good for this world, too pure? Henri jest właśnie cynamonową bułeczką. Edziu, zostaw go w spokoju. 

Edzia i Henri wymieniają niewinne buziaki, po czym żegnają się i idą spać, osobno, rzecz jasna. 


Szłam powoli, dopóki nie zniknęłam mu z oczu, ale potem zaczęłam biec. W głowie kłębiły mi się myśli, których nie rozumiałam. Dlaczego czułam się tak bardzo poruszona, gdy Gavril wypytywał Henriego? Dlaczego zatrzymałam Foxa, chociaż powinnam go odesłać? Dlaczego Kile – na litość boską, ten Kile! – cały czas pojawiał się w moich myślach?

Chłopa ci trzeba i tyla! Albo to, albo zaczynasz mieć ludzkie uczucia. Szokujące, wiem. Edzia jest przerażona takim obrotem sprawy. 



Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko, całkowicie zdezorientowana. Chociaż byłam zła na Gavrila, że poruszył ten temat, rzeczywiście nie dawało mi spokoju, że nie mogę porozmawiać z Henrim, że nie mogę przekazać mu niczego bardzo osobistego, bo krępowałabym się robić to za pośrednictwem Erika. Sama myśl o tym wytrącała mnie z równowagi, ale gdybym miała się z kimś dzielić czymś osobistym, to właśnie z Henrim. Czułam się przy nim bezpieczna, wiedziałam, że jest inteligentny, i podziwiałam jego pasję. Henri był dobrym człowiekiem.
Ale ja nie mówiłam ani słowa po fińsku i to było bardzo niedobrze.

No to zacznij się uczyć, ale szybciutko! 


Sfrustrowana przewróciłam się na plecy, i pisnęłam, bo coś wbiło mi się w plecy. Gdy sięgnęłam tam, wyczułam supeł: nadal miałam na sobie koszulę Henriego.
Rozwiązałam ją i chociaż było to kompletnie absurdalne, przysunęłam do nosa. Oczywiście. To jasne, że pachniał cynamonem, miodem i wanilią. To jasne, że pachniał jak najwspanialszy deser.
Głupi norwegoszwedzki cukiernik i jego głupie pachnące przyprawy.
Przez to zachowywałam się jak idiotka!
Dlatego właśnie miłość była koszmarnym pomysłem: sprawiała, że stawałaś się słaba.A na świecie nie było nikogo potężniejszego ode mnie.


Samochwała w kącie stała: 27

Bułkę przez bibułkę: 51


Łeb mnie już zaczyna boleć od tego przewracania oczami.


Rozdział 28


Podczas śniadania zauważyłam kilka rzeczy. Przede wszystkim Henri starał się wtajemniczyć Erika we wszystko, co miało miejsce poprzedniego wieczoru. Erik spoglądał przelotnie na mnie, a potem znów na Henriego, i wyglądał, jakby próbował go uspokoić. Byłam przeświadczona, że Henri będzie w siódmym niebie, jako druga osoba w Eliminacjach obdarzona pocałunkiem, ale wydawał się raczej zdenerwowany.

No mówię Wam, cynamonowa bułeczka. Zamiast puszyć się jak paw, że przelizał się z panną najpotężniejszą, Henri jest dalej nieśmiały i zagubiony.

Edzia zwraca się do rodziców. Chce wiedzieć, co myślą o jej ostatnim występie w Biuletynie. Maksio jest zachwycony, że córcia pokazała wreszcie odrobinę bardziej ludzką twarz. Obecny zachwyt nie powstrzymuje jednak króla przed obarczaniem Edzi jego własną niekompetencją. 


– Czy będziesz bardzo rozczarowany? Jeśli Eliminacje zakończą się bez zaręczyn? 
– Nie, skarbie. Ja nie będę rozczarowany. – Tylko leciutko zaakcentował to pierwsze słowo, ale to wystarczyło, by na nowo ogarnęły mnie wątpliwości. 
Co to będzie dla mnie oznaczało, gdy zakończę Eliminacje i pozostanę samotna? Skoro nie chodzi tylko o wygaszenie niepokojów wynikających z dawnych podziałów klasowych tylko o stłumienie, i to w zarzewiu, powstania, trzy miesiące to za mało, by sobie z tym poradzić. Przecież dwa tygodnie już gdzieś zniknęły w pośpiechu.

Ikea jest w rozsypce w dużej mierze z winy Maksia, więc taki guilt trip, który teraz uprawia wobec córki jest cokolwiek niesprawiedliwy i okropny. Jeżeli wszystko się rypnie, to raczej nie dlatego, że Iladian nie potrafiła sobie znaleźć męża. Maksiu, to na pewno nie będzie powód, dla którego ludzie z kosami na sztorc i widłami pójdą szturmować pałac. Powiedz mi, mój drogi, robisz coś chociaż w międzyczasie, żeby polepszyć sytuację poddanych, czy w dalszym ciągu nie masz bladego pojęcia, co wymyślić?

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 42


To nie wystarczy.
W tym momencie zrozumiałam, dlaczego chcieli ukryć przede mną informacje o rozruchach. Czy gdybym uznała, że to kompletnie bez sensu, przerwałabym Eliminacje od razu? Gdybym teraz zrezygnowała, naprawdę nic by nam nie zostało.

I znów się powtórzę. Eliminacje to tylko bardzo kiepska zasłona dymna, a nie magiczna, ostatnia deska ratunku. To JEST kompletnie bez sensu.


– Nie martw się, tato – powiedziałam, kładąc rękę na jego dłoni. – Wszystko będzie dobrze. 
Położył rękę na mojej i ścisnął ją. 
– Jestem pewien, że masz rację, kochanie. – Odetchnął głęboko i wrócił do swojej kawy. – Miałem ci powiedzieć, że sprawdzanie kandydatów zostało zakończone. Gdybyśmy przeprowadzili kilka rozmów przed Eliminacjami, wiedzielibyśmy, że Burke już wcześniej miewał wybuchy gniewu, a koleżanka ze szkoły zgłosiła kiedyś, że Jack zachowuje się niestosownie. 

Ahahahahahahahahahahahahahahahaha!!!

Widzicie, jak prosto było zapobiec tym napaściom? Naprawdę wystarczył rutynowy background check kandydatów i takie kwiatki wyszłyby zawczasu. Teraz to już musztarda po obiedzie, Maksiu.  Kurczę, taka podstawowa sprawa jak prześwietlenie przeszłości uczestników, a nawet na to ten ostatni głąb nie wpadł. 

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 43

Użyj mózgu, Luke: 39

- Okazało się także, że Ean niemal cały czas spędza zawsze sam. Nie wydaje mi się, żeby to był powód do odsyłania go do domu, ale powinniśmy go obserwować. 
– Ean był dla mnie bardzo życzliwy. 
– Naprawdę? 
– Tak. Zauważyłam, że jest typem samotnika, chociaż nie wiem, dlaczego. Bardzo dobrze się z nim rozmawia. 
Tata wypił łyk kawy i popatrzył na Eana. 
– To dziwne. 

Cóż, nie będę spoilerować, ale Ean ma własny sekret, który wyjdzie na jaw w następnym tomie. 


–  Ktoś  jeszcze,  kim  powinnam  się  martwić?  – zapytałam, ponieważ nie chciałam, by zastanawiał się dłużej nad Eanem. Samotnik nie oznaczał jeszcze kogoś, kto będzie sprawiać kłopoty.
– Jeden z nich miał w szkole słabe stopnie, ale nie warto robić z tego problemu. 
– W takim razie wszystko w porządku. Najgorsze mamy za sobą. – Starałam się wyglądać optymistycznie. 

Taa, a tego najgorszego można było tak łatwo uniknąć… Wstyd, Maksiu, wstyd. 


– Mam taką nadzieję. Specjalny zespół nadal będzie badać tę sprawę. Nie poświęciłem temu zagadnieniu należnej uwagi i jest mi przykro z tego powodu – przyznał tata.

Co ty nie powiesz?



– To prawda, więc może daj szansę komuś, z kim jeszcze nie rozmawiałaś. Naprawdę da się poznać wszystkich kandydatów, możesz mi wierzyć. 
Przyjrzałam się gromadzie chłopców. 
– Mogę się nie pojawiać w gabinecie w tym tygodniu. Tata potrząsnął głową. 
– Nic nie szkodzi. Poznaj ich bliżej. Nadal trzymam kciuki z nadzieją, że kogoś znajdziesz, nawet jeśli po części myślisz, że to bez sensu. 
– Pozwolę sobie przypomnieć, że nie o to ci chodziło, gdy mi to zaproponowałeś. 
– Mimo wszystko. 
– Jest ich za dużo. Masz kogoś, kogo nie lubisz? Tata zmrużył oczy.
– Szczerze mówiąc… – Przyjrzał się twarzom, próbując znaleźć jedną konkretną. – Ten, w zielonej koszuli. – Z czarnymi włosami? 
– Tak. 
– To Julian. Co z nim nie tak? 
– To może zabrzmieć jak zupełne głupstwo, ale gdy wczoraj chwaliłaś innych, nie uśmiechał się ani nie bił brawa żadnemu z nich. To nie jest właściwe zachowanie. Skoro nie potrafi znieść, że ktoś go na chwilę przyćmił, jak sobie poradzi, gdy przez resztę życia będzie w twoim cieniu? 
Tyle czasu roztrząsałam, czy on naprawdę wierzy, że będę dobrym przywódcą, ale to zdanie rozwiało wszystkie moje wątpliwości. To jasne, że widział mnie w tej roli. 
– To także może być głupstwo, ale nie wydaje mi się, żebyście mieli ładne dzieci. 
– Tatusiu! – krzyknęłam, co spowodowało nieduże poruszenie. Ukryłam twarz w dłoniach, a tata dosłownie zwinął się ze śmiechu. 

Pfff, priorytety wszak muszą być!



– To tylko moja opinia! 
– Dobrze, idę sobie. Dziękuję za cenne analizy.


Ależ proszę.



Oczywiście, że to było do mnie, a nie do Maksia. Maxon Schreave i cenne analizy w jednym zdaniu? Toż to jakiś absurd.  Lepiej niech Edzia zda się na Maryboo i mnie. Nasze rady są nieocenione. 

Edzia opuszcza jadalnię i udaje się do swojego pokoju, gdzie opracowuje nowy plan. 

Przeszukałam pozostałe jeszcze zgłoszenia, starając się znaleźć cokolwiek, co by sprawiało, że dany kandydat wyda mi się bardziej interesujący od innych. Zatrzymałam się przy zdjęciu Juliana. Tata miał rację: jak bym nie próbowała zestawić jego nosa i moich oczu albo moich ust i jego policzków, każde połączenie wyglądałoby okropnie.
Chociaż to i tak było bez znaczenia.
Odeślę go niedługo do domu, ale może wtedy, kiedy po kilku nieudanych randkach będzie miał jakieś towarzystwo. Wszystkie przypadki, gdy odsyłałam pojedynczych kandydatów, były okropne. Na razie musiałam opracować plan: dziesięć randek – to był mój cel przed kolejnym nagraniem Biuletynu. Co najmniej trzy z nich powinny się znaleźć w gazetach. Co mogłam zrobić, by wyglądały efektownie?

Iladian postanawia poszukać Amisi i poradzić się jej, na jakie randki ma się udać. Znajduje ją w Komnacie Dam razem z Lucy i burmistrz Calgary, niejaką Millą Warren. Pani burmistrz jadaczka się nie zamyka, więc Edzia używa fortelu, żeby pozbyć się irytującej kobiety, nie będąc przy tym zbyt niegrzeczną. 



Okazało się, że pani Warren przyszła głównie w celach towarzyskich, a ja siedziałam, idealnie wyprostowana, dopóki w końcu nie postanowiła zakończyć wizyty. Co miało miejsce tylko dzięki temu, że podałam pokojówce liścik z prośbą, żeby weszła i powiedziała mamie, że jest pilnie potrzebna.
Gdy tylko pani Warren zniknęła za drzwiami, mama wygładziła sukienkę.
– Zaraz pójdę i sprawdzę, o co chodzi. 
– Nie musisz, to byłam ja. – Wpatrywałam się w swoje paznokcie, którym przydałby się nowy manikiur. Mama i lady Lucy popatrzyły na mnie. 
– Chciałam z tobą pomówić, a ona nigdy by nie wyszła, więc załatwiłam sobie audiencję. Mniej więcej. – Uśmiechnęłam się przebiegle. 
Mama potrząsnęła głową. 
– Eadlyn, potrafisz być manipulatorką – westchnęła. 

W to akurat nie wątpię. 

Lucy ulatnia się elegancko, zostawiając matkę i córkę, żeby mogły spokojnie porozmawiać. 


– Jest dla mnie taka dobra – zauważyłam. – Dla chłopców też. Czasem wydaje mi się, że mam kilka matek. 
Uśmiechnęłam się do mamy, a ona skinęła głową. 
– Trzymam przy sobie osoby, które kocham, a oni wszyscy rozpływali się nad tobą, odkąd dowiedzieli się, że przyjdziesz na świat. 
– Naprawdę chciałabym, żeby miała dzieci – powiedziałam ze smutkiem. 
– Ja także – westchnęła mama. – Chyba wszyscy już wiedzą, że od dawna podejmowała bez powodzenia kolejne próby. Zrobiłabym niemal wszystko, by jej pomóc. 
– A próbowałaś? – Wydawało mi się, że niewiele jest rzeczy, jakich rodzina Schreave nie może dostać. Mama zamrugała kilka razy, żeby powstrzymać łzy.
– Nie powinnam ci tego mówić, to sprawy prywatne. Ale tak, zrobiłam wszystko, co mogłam. Zaproponowałam nawet, że zostanę zastępczą matką i zamiast niej donoszę dziecko. – Zacisnęła wargi. – To był jedyny raz, gdy żałowałam, że jestem królową. Okazało się, że moje ciało nie zawsze należy do mnie i są pewne rzeczy, których absolutnie mi nie wolno robić. – Kto tak twierdzi? – zapytałam wojowniczo. 
– Wszyscy, Eadlyn. Coś takiego trudno nazwać zgodnym z tradycją i nasi doradcy uznali, że poddani mogą być niezadowoleni. Niektórzy nawet sugerowali, że każde dziecko, jakie wydam na świat, ma pewne prawa do tronu. To był absurd, więc musiałam zrezygnować z tego pomysłu. 

Cóż, to i tak wspaniałomyślne, że przeszło jej przez myśl zostanie surogatką dla swojej ex-pokojówki. No po prostu nie poznaję tej kobity. Gdzie ten ślepy egoizm z czasów trylogii? 

Fabuła nie do poznania: 16


– Jak ty to robisz? 
– Co? 
– To zupełnie tak, jakbyś stale oddawała część siebie. Jak sprawiasz, że cokolwiek zostaje dla ciebie? Czuję się czasem zmęczona, gdy cię obserwuję. Mama uśmiechnęła się. 
– Kiedy wiesz, kto jest dla ciebie najważniejszy, rezygnowanie z pewnych rzeczy, nawet z części siebie, nie wydaje się w ogóle poświęceniem. Jest kilka osób, za które bez namysłu oddałabym życie. Są też mieszkańcy Illéi, nasi poddani, którym oddałam swoje życie w innym znaczeniu.

Amisia Schreave – wzór cnót wszelakich, królowa nas królowe. Amberly może się schować.

Fabuła nie do poznania: 17


– Ty prawdopodobnie także masz ludzi, za których byłabyś gotowa się poświęcić, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Ale pewnego dnia to zrozumiesz. 
Przez moment zastanawiałam się, czy naprawdę jesteśmy spokrewnione. Wszystkie te osoby, o których myślała – tata, Ahren, lady Lucy, ciocia May – były ważne także dla mnie. Ale to przede wszystkim ja potrzebowałam ich pomocy, a nie na odwrót.

A chciałaś w ogóle kiedykolwiek pomóc komukolwiek bezinteresownie, czy interesuje cię tylko branie?


– Nieważne – powiedziała spokojnie mama. – Czego ode mnie chciałaś? 
– Tata właśnie stwierdził, że pozostali chłopcy nie są całkowitymi psychopatami, więc zamierzam się w tym tygodniu skoncentrować na randkach – odparłam, pochylając się do przodu. – Szukam jakichś pomysłów, które byłyby proste do wykonania i wyglądały dobrze na zdjęciach. 
– Ach tak. – Mama uniosła w zamyśleniu oczy do sufitu. – Nie wiem, czy się do czegoś przydam. Niemal wszystkie moje randki z twoim tatą podczas Eliminacji to były spacery po ogrodzie. 
– Naprawdę?! Jak wyście się w ogóle zeszli? To okropnie nudne! 

A żebyś wiedziała. Ale wtedy byli Henio, Miecio i pozostali rebelianci, wpadający co chwila na herbatkę, więc w sumie coś tam się działo. 

Mama roześmiała się.
– Cóż, mieliśmy wtedy mnóstwo czasu, żeby rozmawiać. Albo żeby się kłócić, a przez większość czasu robiliśmy albo jedno, albo drugie.
Zmrużyłam oczy.
– Kłóciliście się?
– Bez-us-tan-nie. – Z jakichś powodów to sprawiło, że się uśmiechnęła.
– Szczerze powiem, że im więcej się dowiaduję o waszych Eliminacjach, tym mniej widzę w nich sensu. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak kłócisz się z tatą. 

Kłótnie, kopanie w krocze, zero lojalności i niesamowita głupota. To były piękne czasy. Łza się w oku kręci. 



– Kochanie, myślę, że zamiast czegoś widowiskowego, możesz postawić na prostotę. Umów się na herbatę albo na spacer. Posiłki to zawsze dobry pomysł, nie da się jeść za dużo razy. W każdym razie mogą wyglądać lepiej niż jazda konna. 
Starałam się unikać wszystkiego, co mogłoby być zbyt osobiste, ale tego rodzaju randki dawały wrażenie bliskości, a wydawało mi się, że tego właśnie chce opinia publiczna. Może mama miała rację. Jeśli przygotuję sobie listę bezpiecznych tematów i pytań, może nie będzie aż tak źle. 

Najlepiej niech wręczy taką samą listę kandydatom wcześniej, niech się wykują na pamięć, żeby, nie daj bór, nie chcieli rozmawiać o czymś osobistym, np. GASP o rysowaniu sukienek, bo znowu Edzia weźmie nogi za pas. 


– Dziękuję, mamo. Chyba spróbuję. 
– Zawsze ci chętnie pomogę, słoneczko. Możesz na mnie liczyć. 
– Wiem. – Bawiłam się fałdką sukni. – Przepraszam, jeśli ostatnio bywam trudna. 


Ostatnio? Bullshit. Taki poziom biczyzmu osiąga się dzięki wieloletniej praktyce. 



– Eadlyn, znajdujesz się pod ogromną presję i rozumiemy to. Dopóki nie zostaniesz psychopatycznym mordercą, nic, co zrobisz, nie sprawi, że będę cię mniej kochać.

Budujące, doprawdy.



– Psychopatyczny morderca? Tylko na tyle cię stać? 
– Cóż… może nawet wtedy. – Mama mrugnęła do mnie. – Idź już. Skoro w tym tygodniu zamierzasz umówić się na więcej randek, powinnaś przygotować plan. 
Skinęłam głową i z powodów, które sama nie do końca rozumiałam, na moment usiadłam jej na kolanach. – Uuuf! – zaprotestowała pod moim ciężarem. 
– Kocham cię, mamo. 
Mama objęła mnie mocno.
– Ja także cię kocham. Bardziej, niż się domyślasz. Pocałowałam ją w policzek i zerwałam się. 
Myślałam o nadchodzącym tygodniu z nadzieją, że uda mi się wszystkich zadowolić, ale te optymistyczne myśli zniknęły w jednej chwili, gdy wyszłam na korytarz i zastałam czekającego tam na mnie Badena.


Baden-Baden się nie patyczkuje. Jak się uprze, to żadne konwenanse i maniery mu niegroźne.
Czego chce nasz uzdrowiskowy kandydat? Dowiemy się w następnym odcinku.


Ustaliłyśmy z Maryboo rozkład analiz na czerwiec i wygląda na to, że uda nam się przynajmniej w tym miesiącu utrzymać cotygodniowy odstęp. Ponadto w czerwcu kończymy analizę Następczyni. Co dalej? To ogłosimy, gdy będziemy się zbliżać do końca książki. Do zobaczenia!

Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 51
Fabuła nie do poznania: 17
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 12
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 43
Monty Python wiecznie żywy: 17
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 21
Samochwała w kącie stała: 27
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 15
Użyj mózgu, Luke: 39 

Beige

niedziela, 22 maja 2016

Idą zmiany

Moi Drodzy, mam dwa ogłoszenia. Po pierwsze analizy dziś nie będzie, bo się nie wyrobiłam. Myślę, że dam radę dodać w środę lub w czwartek. Po drugie zmieni się organizacja w umieszczaniu nowych rozdziałów ze względu na to, że mam teraz mniej czasu na pisanie analiz, ale nie chcę rezygnować z tego hobby całkowicie. Dlatego od czerwca analizy będą się pojawiały na blogu z mniejszą częstotliwością lub mniej regularnie. Muszę to jeszcze dokładnie ustalić z Maryboo. Jak tylko będziemy mieć konkretny plan, damy znać.

Buziaki

Beige

niedziela, 15 maja 2016

Rozdziały XXV i XXVI


Rozdział 25


Zgodnie z obietnicą, Eadlyn udaje się do pokoju Foxa, by porozmawiać z nieszczęśnikiem o zajściu w pałacowej kuchni.

Wyglądał źle, tak jak mi powiedziano. Jedno oko miał zapuchnięte i otoczone różnymi odcieniami fioletu, a z drugiej strony jego głowa była zabandażowana, podobnie jak kłykcie prawej ręki.

Oho, wygląda na to, że Burke'owi przydałoby się trochę magicznych uspokajaczy Jareda Howe'a.

Edzia pyta chłopaka, czy nie chce udać się do skrzydła szpitalnego (nie chce), po czym odsyła precz kamerdynera i rozsiada się na łóżku Foxa.

Nie chciałam go odsyłać teraz do domu, po części z dobroci serca.

Ty masz w miejscu serca czarną dziurę.

No dobrze, jestem niesprawiedliwa; Eadlyn faktycznie działa ze szlachetnych pobudek, nie chce bowiem odsyłać Foxa z pałacu ze względu na jego sytuację materialną (dorabia jako ratownik na plaży, mieszka bez matki, ojciec jest śmiertelnie chory).

Ponadto, gdybym w ogóle zwracała uwagę na Foxa, zauważyłabym, o ile pełniejsze stały się jego policzki w porównaniu do zdjęcia na zgłoszeniu, odkąd mógł jeść regularnie.
Chciałam, żeby został. Chciałam, żeby zachował obecne wynagrodzenie. Chciałam, żeby mógł wyjeżdżając ukraść kilka rzeczy ze swojego pokoju i sprzedać je po powrocie do domu.

Słowo daję, czasem naprawdę brakuje mi kategorii „Dobre Mzimu”. Ale swoją ścieżką... Edziu – chcieć to móc! Przypomnieć ci, kto tu ustala zasady gry? Możesz zaopatrzyć Foxa na drogę powrotną w wasze rodowe srebra i nikt (no, poza rodzicami, ale sza) nie ma prawa powiedzieć ci złego słowa.

Użyj mózgu, Luke: 29

Fox mówi księżniczce, że zrozumie, jeśli zostanie wykopany z pałacu za bójkę, ale chciałby ją wcześniej przekonać, że nie jest chamem i prostakiem.

Nie miałem okazji powiedzieć ci tak wielu rzeczy. Że chciałbym umieć tak rozkazywać ludziom jak ty. To naprawdę robi wrażenie. Albo że twoje oczy lśnią, gdy żartujesz, i to wygląda naprawdę ślicznie.
Naprawdę? Zaraz, kiedy ja żartuję?

Dobre pytanie. A tak w ogóle:

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 18

Owszem. To znaczy, zwykle to bardzo subtelne rzeczy, ale zdradzają cię oczy. Poza tym widzę, jak bardzo bawi cię drażnienie się z nami, tak jak w czasie tego teleturnieju.

„Drażnienie”... Fox, jesteś istnym mistrzem eufemizmów.

Edzia oznajmia Foxowi, że musi mu zadać kilka pytań; jeśli uzna, że chłopak mija się z prawdą, to wykopie go z pałacu. Pierwsze dotyczy rodziny: okazuje się, że ojciec Foxa choruje na raka i pracuje na część etatu, a matka odeszła od rodziny, gdy zachorował jej mąż. Sytuacja jest wyjątkowo ciężka, zwłaszcza że rodzeństwo Foxa wciąż liczy, że matula jednak do nich wróci. Kandydat zdradza, że zazdrości Edzi rodzinnej sielanki. To skłania naszą bohaterkę do zadania kolejnego pytania: czy chłopak przyjechał tu dla niej, czy po to, żeby wyrwać się z domu? Fox szczerze odpowiada, że jakkolwiek bardzo kocha ojca i rodzeństwo i nie przeszkadza mu to, że musi się nimi opiekować, to pobyt w pałacu jest dla niego niemal jak wakacje.

- (…) Poza tym jesteś jeszcze ty. – Fox potrząsnął głową. – Słuchaj, wiesz, że żyję od wypłaty do wypłaty i pochodzę z rozbitej rodziny. Nie jestem nikim wyjątkowym. – Położył rękę na piersi i nagle się zawstydził. – Ale obserwowałem cię przez całe życie i zawsze myślałem, że jesteś taka bystra i piękna. Nie wiem, czy mam choćby najmniejszą szansę, by z tobą być… ale musiałem przynajmniej wysłać zgłoszenie.

Fox, mam szczerą nadzieję, że całe to lizusostwo powyżej to wyłącznie taktyka mająca na celu krycie dupy po tym, jak przyznałeś, że traktujesz pałac jako tymczasowe schronienie i źródło dochodów w jednym.

… Swoją drogą, świetnie dogadałbyś się z teen!Amisią.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 19

Fox stwierdza, że wszystko to bez znaczenia, bo skoro pobił się z kolegą, to tak czy siak musi wyjechać. Edzia jest rozdarta niczym ta sosna; z jednej strony nie chce dawać kandydatowi złudnej nadziei, z drugiej – głupio jej wyrzucać go z pałacu. Czas na trzecie, decydujące pytanie:

Jak to jest, pracować cały dzień na plaży?

Niespodziewana zmiana tematu jest niespodziewana (aha, odpowiedź brzmi: zajebiście).

Lubię tutejszy klimat, ale nie mam okazji zbyt często jeździć nad morze. Mama i tata tego nie lubią, a ludzie zawsze tłoczą się wokół mnie i Ahrena, jeśli jesteśmy sami. To dość męczące.

… Przyszła królowa i książę jeżdżą sami na plażę. W kraju, gdzie większość obywateli najchętniej wytarzałaby obecną władzę w smole i pierzu. Aha.

Monty Python wiecznie żywy: 14

Fox obiecuje, że jeśli Edzia przyjedzie do niego, do Clermont, to załatwi jej prywatną plażę. Dziewczyna ma jednak inny pomysł: jeśli Fox dotrwa do finałowej trójki, to pojadą nad morze razem, a ona pozna jego tatę. Chłopak jest rzecz jasna przeszczęśliwy, że jednak nie wypada z gry.

Dziękuję, wasza wysokość, za drugą szansę.
Tylko tego chciałeś, prawda? – uśmiechnęłam się. – I naprawdę możesz mnie nazywać Eadlyn.
Uśmiechnął się zdrową ręką i ujął moją dłoń, by ucałować lekko czubki palców.
Dobranoc, Eadlyn. Jeszcze raz ci dziękuję.
Szybko skinęłam głową i wyszłam pospiesznie z pokoju. Poradziłam sobie z jednym problemem… ale jutro pojawi się tysiąc nowych.


Przeskok!

Jak pech, to pech - okazuje się, że reporterka nadal była w kuchni, gdy wywiązała się walka, w związku z czym w gazetach poza ujęciami pokazującymi Edzię gotującą z chłopakami pełno jest zdjęć naparzających się kandydatów; prasa podzieliła się również z czytelnikami informacją, że Burke został wywalony, a Fox ułaskawiony.

Pominęłam to [ukazujące Burke'a podczas ataku furii] zdjęcie i wycięłam kilka mniejszych, żeby je zachować. Nie byłam pewna, dlaczego, ale w końcu włożyłam je do szuflady razem z koszmarnym krawatem Kile’a.

Cóż, biorąc pod uwagę, że twój oryginalny plan zakładał jego spalenie...

Edzia schodzi na śniadanie i komentuje, że w związku z wydarzeniami dnia poprzedniego atmosfera w pałacu jest raczej niewesoła (choć zdaniem naszej bohaterki niewątpliwym plusem sytuacji jest to, że burda pałacowa przyćmiła wszystkie inne newsy z kraju), po czym siada obok...


… tak, tak, TAK!!!

Panie i panowie, doczekaliśmy się – oto Wielki Moment Kadena. Rozsiądźcie się wygodnie i podziwiajcie.

Co się stało? – zapytał szeptem Kaden.
Nic.
Kłamiesz. Mama i tata od rana są roztrzęsieni.
Spojrzałam na nich ukradkiem. Tata pocierał czoło nad brwią, a mama starała się oszukać wszystkich, przesuwając jedzenie po talerzu.
Westchnęłam.
To sprawy dorosłych. Nie zrozumiesz.
Kaden przewrócił oczami.
Nie mów tak do mnie, Eadlyn, mam czternaście lat, a nie cztery. Czytam wszystkie gazety i śledzę Biuletyn. Znam więcej języków niż ty i uczę się wszystkiego tego, co ty, chociaż nikt mnie do tego nie zmusza. Nie zachowuj się, jakbyś była ode mnie lepsza. Jestem księciem.
Westchnęłam.
Tak, ale ja będę królową – poprawiłam go i napiłam się kawy. Naprawdę nie chciałam teraz się o to kłócić.
Owszem, twoje imię znajdzie się kiedyś w podręcznikach historii, a jakiś znudzony dziesięciolatek nauczy się go na klasówkę, a potem całkiem o tobie zapomni. Masz pracę, tak jak każdy na świecie. Przestań się zachowywać, jakbyś dzięki temu była mniej lub więcej warta od innych.
Odebrało mi mowę. Czy Kaden naprawdę tak o mnie myślał?
Czy wszyscy tak o mnie myśleli?

Kaden:



Żadne słowa nie wyrażą zachwytu, który ogarnął mnie, gdy po raz pierwszy przeczytałam ten fragment "Następczyni". Ta postać to istna perła Cassolandu – przebija swą niesamowitością nawet Clarksona, albowiem w przeciwieństwie do byłego króla nie musi cierpieć z powodu przyprawienia mu gęby post factum. W zasadzie jedyną ciemną stroną sytuacji jest fakt, iż od tego momentu młodszy brat Edzi właściwie schodzi ze sceny – ale mimo wszystko...

Kaden – dziękuję, że jesteś.

Chciałam dzisiaj być silna, pokazać mamie i tacie, że zamierzam sobie z tym poradzić i udowodnić chłopcom, że wydarzenia zeszłego wieczoru nie wystarczą, żeby mnie załamać. Ale słowa Kadena sprawiły, że wszystkie moje wysiłki wydawały się bezwartościowe, podobnie jak ja sama.

Serio, Kaden – otruj ją i zajmij jej miejsce jako przyszły władca Illei; jesteś w tej powieści jedynym godnym następcą Clarksona. W zasadzie nie ograniczaj się i otruj też swojego starego – będziesz w pełni usprawiedliwiony, bowiem w tym konkretnym przypadku ojcobójstwo może być jedyną szansą na wydobycie twojej ojczyzny z czarnej rzyci, w której nawiasem mówiąc znalazła się dzięki Maxonowi.


Roztrzęsiona Edzia wychodzi na korytarz, gdzie dopada ją Kile; chłopak chce wiedzieć, czy pozbierała się po ostatniej ekstremalnej randce.

Byłam tak przytłoczona, że przycisnęłam usta do jego ust, ponieważ wiedziałam, że dzięki temu wszystko inne zniknie na minutę.
(...)
Złapał mnie za nadgarstek, pociągnął do najbliższego pokoju, zatrzasnął drzwi i przydusił mnie do ściany. Pocałował mnie mocniej, niż ja go całowałam, najwyraźniej nie przejmując się aż tak bardzo swoją wargą, bo wiedział przecież, czego się spodziewać.
O co tu chodzi? – zapytał szeptem.
Nie chcę myśleć. Pocałuj mnie.
Bez słowa Kile przyciągnął mnie do siebie i wplótł palce w moje włosy. Ja ścisnęłam jego koszulę, przytrzymując się go z całej siły.

Swoją drogą, biedny Kile; robi w tej książce trochę za dmuchaną lalę z sex shopu (ale chyba mu tu nie przeszkadza, więc w sumie wszystko gra).

To pomogło. Gdy kołysaliśmy się razem, wszystko inne na krótką chwilę przestało mieć znaczenie. Jego wargi przesunęły się z moich ust na szyję. Te pocałunki były inne niż poprzednio, agresywne i naglące, pochłaniające całą moją uwagę. Bez zastanowienia podciągnęłam mu koszulę.
Roześmiał się diabelsko tuż przy moim policzku.
Dobra, skoro zaczyna spadać ubranie, naprawdę powinniśmy iść do lepszego pokoju. Poza tym powinnaś chyba wiedzieć, jak mam na drugie imię.

Ok, ja wiem, że Woodwork żartuje, ale wiecie co? To w sumie dosyć ciekawa uwaga, jeśli weźmie się pod uwagę relację tych dwojga. Jak już wielokrotnie powtarzałam, Kile'a i Eadlyn nie łączy w „Następczyni” NIC poza chucią – można by więc założyć, że będą radośnie się obmacywać, ignorując wszystkie inne rodzaje zażyłości (za taką opcją zdaje się zresztą optować sama Edzia). Tymczasem z owej żartobliwej uwagi można by wywnioskować, że Woodwork chciałby jednak, by łączyło ich cokolwiek poza seksem.

Ashton? Arthur? Wydawało mi się, że to coś na A.
Kompletne pudło.
Westchnęłam i wypuściłam jego koszulę.
Dobrze.

* duma * A może to nie kwestia osobistych preferencji? Może Maksiu zastąpił zakaz sekszenia się przed ślubem wymogiem, by przed pójściem do łóżka poznać wszystkie dane osobowe partnera, coby w razie czego wiadomo było, kogo należy ścigać w sprawie alimentów?

Kile chce wiedzieć, czy księżniczka czuje się ok (czuje się, choć nadal jest w lekkim szoku), księżniczka chce wiedzieć, jak czuje się Kile (ma rozciętą wargę i boli go żołądek, dostał bowiem z łokcia).

Kile, czy ty byś wyrzucił ich obu? Gdybyś był na moim miejscu?
Myślę, że gdybym był tobą, zastanowiłbym się nawet nad zatrzymaniem Henriego i mnie – odparł.
Ale wy próbowaliście ich powstrzymać.
Kile uniósł palec.
To prawda i wiesz o tym, ponieważ tam byłaś. Ale inni widzieli tylko artykuły w gazetach, a na zdjęciach to wygląda tak, jakbyśmy wszyscy w tym uczestniczyli.

No... ale chyba można temu zaradzić? Pałac współpracuje ściśle z illeańską prasą – czemu by nie udzielić stosownego wywiadu?

Użyj mózgu, Luke: 30

Czyli jeśli zatrzymuję Foxa, Henriego i ciebie, to wygląda, jakby wam to uszło na sucho?
I na to, że może inni też mogliby sobie na coś takiego pozwolić.

I znów: co wy na to, by poinformować świat, kto był agresorem podczas całego tego zajścia?

Użyj mózgu, Luke: 31

Dlaczego właściwie wcześniej nie rozmawialiśmy? To takie łatwe.
Wzruszył ramionami.
To ty tutaj rządzisz. Jak myślisz?
Spuściłam spojrzenie, zawstydzona tym, co mam do powiedzenia.

O, patrzcie, konfrontacja! Cóż, może Antychryst wreszcie przyzna, że nie powinna była oceniać Kile'a z góry, de facto wcale go nie znając...

Myślę, że obwiniałam cię o zachowanie Josie. To jej ciągłe naśladowanie mnie doprowadza mnie do szału.

Primo: bardzo to logiczne, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę, że Kile i Josie zdają się w ogóle nie wchodzić ze sobą w jakiekolwiek interakcje.

Secundo: widzę, że jednak nie doczekamy się nawet najmniejszej dawki samokrytycyzmu.

Tertio: dzień bez bezpodstawnego dosrania Josie dniem straconym, nieprawdaż, Edziu?

Bułkę przez bibułkę: 48
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 38

Myślę, że obwiniałem cię o cały pałac. To wina naszych rodziców, nie twoja, ale traktowałem cię tak samo jak ich, ponieważ masz być królową.

Eee...Kile, to miło, że jesteś dojrzalszy od Antychrysta i potrafisz przyznać, że problem był między innymi w tobie, ale błagam cię: przestań na chwilę być wycieraczką i powiedz głośno, to, o czym wszyscy doskonale wiemy - Edzi po prostu nie da się lubić.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 20

-(...) wiem, o co ci chodzi z Josie. Ale jej też jest ciężko, bo musi dorastać w twoim cieniu.
Nie mogłam znieść dołączenia Josie do coraz dłuższej listy rzeczy, za które czułam się winna. Wygładziłam sukienkę i pomyślałam, że dzięki pracy przestanę o tym myśleć.

„Od piętnastu lat traktuję jak ścierkę do podłogi dziewczynkę, która właściwie niczym mi nie zawiniła... Lepiej przestanę to analizować, bo jeszcze dojdę do wniosku, że powinnam zmienić swoje zachowanie, a może nawet – o zgrozo! - przeprosić tę plebejuszkę!”

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 39

Edzia obiecuje Kilowi, że niedługo umówią się na spotkanie; nie będzie to randka, ale okazja, żeby lepiej się poznać (cóż, lepiej późno, niż wcale).


Posłuchaj – powiedział. – Nie pozwól, żeby to wszystko cię przygnębiało. Jesteś ważniejsza od Eliminacji.
Dziękuję, Kile. – Pocałowałam go w policzek i wyszłam, kierując się do mojego pokoju.
Pamiętałam, jaka byłam wściekła, gdy jego nazwisko pojawiło się w dniu losowania – jakbym została oszukana. Teraz nie obchodziło mnie już, jak jego zgłoszenie tam się znalazło, cieszyłam się, że było.
Miałam nadzieję, że on czuje to samo.




Rozdział 26


Edzia siedzi w pokoju i rozmyśla na temat zbliżającego się nagrania „Biuletynu”:

(...)zastanawiałam się, czy Gavril będzie się czuł w obowiązku pytać o odesłanie Jacka i Burke’a, zamiast skoncentrować się na pozostałych kandydatach.
Najgorsze, że nie byłam pewna, czy mam coś do powiedzenia o pozostałych chłopcach. Tata zarządził weryfikację pod kątem bezpieczeństwa, więc jeśli gwardziści naprawdę się nie pospieszą, nie będę miała w tym tygodniu żadnych randek… Co oznacza, że nie będę miała o czym opowiadać w następnym „Biuletynie”.

Biorąc pod uwagę, że nawet podczas randek nie poświęcasz kandydatom zbyt wiele uwagi nie sądzę, by tymczasowa przerwa znacząco wpłynęła na twoje relacje z potencjalnymi narzeczonymi.
A tak w ogóle, to jeszcze raz szczere gratulacje dla króla za refleks szachisty.

Monty Python wiecznie żywy: 15

Nie mogłam się pozbyć uczucia, że coś jest nie tak, jakby brakowało mi jakiejś kluczowej informacji, która uczyniłaby cały proces Eliminacji lepszym.

Nieśmiało zasugeruję, iż ogłoszenie narodowi „Znaleźliśmy sposób na wyjście z kryzysu zrodzonego z niekompetencji mojego ojca!” byłoby najlepszym, co mogłabyś zrobić w obecnej sytuacji.

W moich oczach nie były kompletną katastrofą, choćby dlatego, że mogłam poznać bliżej Kile’a, Henriego, Hale’a i Foxa, ale z punktu widzenia opinii publicznej stanowiły pasmo porażek. Chociaż zajrzałam do gazet tylko na ułamek sekundy, ciągle miałam przed oczami swój obraz, skulonej na platformie podczas parady. Co gorsza, widziałam ludzi stojących z boku, wskazujących mnie palcami i śmiejących się ze mnie. Tylko w tym tygodniu wyrzuciliśmy dwóch kandydatów za nieodpowiednie zachowanie, a to całkowicie przyćmiło każdą romantyczną scenę, jaka miała miejsce.
Było bardzo, bardzo źle.

No to... po co ciągnięcie dalej ten cyrk?

Pytam poważnie. Eliminacje miały być idealną zasłoną dymną, za którą Maksiu będzie w stanie się schować i w spokoju obmyślać plan ratunkowy. Na obecnym etapie jest raczej oczywiste, że tłuszcza nie tylko uważa królewskie reality show za wyjątkowo nudną rozrywkę, ale w dodatku jej uczucia wobec Edzi nie uległy ociepleniu. Co gorsza, Maxon zdaje się w ogóle nie wykorzystywać danej mu przez los szansy i NADAL nie zaprojektował żadnej sensownej reformy, o co przecież od początku chodziło w całym tym festynie żenady.

Więc... gdzie tu jakikolwiek profit? Po co zmuszać Eadlyn do kolejnych romantycznych schadzek, na które nie ma ochoty, skoro najwyraźniej nie ma to żadnego przełożenia na nastroje ludu i w żaden sposób nie ułatwia królowi pracy? Dlaczego nie sfingować jakiegoś skandalu/kolejnego ataku rebeliantów, odesłać wszystkich chłopców precz, a w ramach „rekompensaty” urządzić Ahrenowi i Camille huczne weselisko à la William i Kate?

Użyj mózgu, Luke: 32

Edzia stara się uporządkować swoje myśli, szkicując:

Prawdopodobnie w tym tygodniu w ogóle nie powinnam wspominać o randkach, bo opowiedzenie o jednej będzie wymagało opowiedzenia o wszystkich, a ja nie chciałam wspominać rąk Jacka na moich ramionach.

Primo: Nie bardzo rozumiem, dlaczego nie mogłabyś się skupić np. na przejażdżce z Eanem, miast rozpamiętywać prawie-gwałt w sali kinowej – wątpię, aby rozsądnym było omawiać tego typu drastyczne szczegóły pomiędzy żarcikami z Caesarem.

Secundo: Co właściwie stało się z Jackiem? Mam rozumieć, że nie poniósł absolutnie żadnych konsekwencji poza byciem wywalonym z reality show... pomimo tego, że omal nie zgwałcił przyszłej królowej Illei?! Cass, WTF?

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 11
Monty Python wiecznie żywy: 16

Edzia wpada na pomysł; zamiast opisywać randki, opowie po prostu o kandydatach i ich licznych zaletach, coby publika uwierzyła, że Eliminacje nadal są w czarnej rzyci, albowiem księżniczka ma po prostu do wyboru zbyt wiele doskonałych opcji.

Gdy skończyłam układać plan, skończyłam także prześliczny projekt. Sukienka była pod szyję, bardzo obcisła, i sięgała do połowy uda, ale na niej naszkicowałam długą spódnicę z półprzezroczystej tkaniny, by wyglądała skromniej. Wybrane kolory – soczyście burgundowa sukienka i złocistobrązowa spódnica – nadawały jej cudownie jesienny charakter.
(...)
Kiedy patrzyłam na tę suknię, myślałam, że byłaby bardziej stosowna dla gwiazdy kina niż dla księżniczki. W moich oczach była nieskończenie śliczna, ale niepokoiłam się opinią publiczną, która miała większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej w moim życiu.

Ok, od czego by tu...

Znów primo: podkreślenie. Skarbie, uwierz mi, wybór odpowiednio wypasionej kiecki na występ, podczas którego przemawiać będziesz do setek tysięcy bankrutów powinien być twoim ostatnim zmartwieniem.

Użyj mózgu, Luke: 33

Znów secundo: Ja wiem, że Eadlyn ma ponoć talent i wiem, że dobrze jest znać swoją wartość, ale sorry, Cass – obrzydziłaś mi tę postać tak bardzo, że nie mogę nie dać:

Samochwała w kącie stała: 23

Och, panienko! – wykrzyknęła Neena, która w przejściu zerknęła przelotnie na rysunek.
Podoba ci się?
To najwspanialsza suknia, jaką w życiu widziałam.

Powiedziała pokojówka, której obowiązkiem jest szyć królewskie kreacje. Albowiem, jak wiemy, nikt nie może być lepszy od naszego Specjalnego Płatka Śniegu.
… To, albo Neena i Mark mają na głowie horrendalny kredyt.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 21

Myślisz, że byłoby stosowne, gdybym założyła ją na nagranie Biuletynu?
Skrzywiła się, jakbym powinna sama znać odpowiedź.
Będzie panienka zasłonięta praktycznie od stóp do głów, więc jeśli tylko nie zamierza panienka naszywać na to cekinów, nie widzę powodów, dlaczego nie.

Okej, nie znam się na modzie, poratujcie – cekiny byłyby be, bo są plebejskie, czy też istnieje jeszcze jakaś przyczyna?

Neena zabiera Edzię (która sama sobie tego zażyczyła) do pracowni krawieckiej, aby przygotować ów boski ciuch na wystąpienie w „Biuletynie”. Podziwiam tempo pracy; krawcową nie jestem, ale zawsze wydawało mi się, że uszycie od podstaw wieczorowej sukni zajmuje nieco więcej niż dwie-trzy godziny – a trzeba podkreślić, że nagranie odbędzie się jeszcze tego wieczoru.


Przeskok!


Maraton cięcia i szycia okazał się wart wysiłku. Gdy weszłam na plan „Biuletynu”, pierwszą rzeczą, jaką zauważyłam, była nieskrywana zawiść w oczach Josie.

* przewraca oczami *

Samochwała w kącie stała: 24

Założyłam do sukni złote szpilki i zakręciłam włosy tak, by spływały mi w puklach na ramiona – nigdy chyba jeszcze nie czułam się tak piękna. Spojrzenia kandydatów tylko potwierdziły, że dzisiaj wyglądam nadzwyczajnie, a ja byłam tym tak zakłopotana, że musiałam odwrócić się do nich tyłem, by ukryć uśmiech.

Cass, błagam, wystarczy.

Samochwała w kącie stała: 25

Niestety, sesja masturbowania się swoją niezwykłością dobiega końca, Eadlyn odkrywa bowiem, iż w studiu panuje napięta atmosfera:

Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakichś wskazówek. Mama i tata stali w kącie i próbowali zachowywać się dyskretnie, ale jego zmarszczone brwi i jej gestykulacja mówiły mi, że coś jest nie tak. Nie wiedziałam, co takiego, i zastanawiałam się, czy mogę ich zapytać. Czy kilka dni milczenia wystarczyło?

Zdecydowanie nie, powinnaś poczekać na oficjalne przeprosiny i rekompensatę w postaci wycieczki do Disneylandu.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 40

Z zamyślenia wyrywa Edzię Baden, który próbuje ją zaprosić na kolejną muzyczną randkę.

To miłe, ale zgodnie z tradycją to ja powinnam wystosować zaproszenie.
Wzruszył ramionami.
Co z tego? To całe gotowanie było dlatego, że chłopcy cię zaprosili, nie?
Zmrużyłam oczy i postarałam się przypomnieć sobie, jak się zaczęła tamta sytuacja.
Może technicznie tak.
Czyli ponieważ nie wychowywałem się w pałacu, nie mogę cię zaprosić, ale Kile może?

Okej, Baden jest tutaj cokolwiek napastliwy, ale w gruncie rzeczy ma rację: z boku naprawdę wygląda to tak, jakby w Eliminacjach brali udział równi i równiejsi...

Zapewniam cię, że Kile ma znacznie mniejszą przewagę, niż mógłbyś przypuszczać – odparłam ze śmiechem, bo przypomniałam sobie wszystkie te frustrujące lata.

… co zresztą jest prawdą. Możesz się wypierać ile chcesz, Edziu, ale faktem pozostanie, iż Kile to jedyny z uczestników, który a) ma z tobą regularny kontakt (fizyczny) b) jest informowany na bieżąco, jakie są jego notowania w wyścigu.

Baden stał przede mną milczący i nieprzekonany.
Jasne.
Byłam kompletnie zszokowana, gdy odszedł z rękami w kieszeniach, stawiając pewnie kroki. Czy zrobiłam coś nieuprzejmego? Byłam szczera i przecież nie odmówiłam mu wprost.

Swoją drogą, ma facet albo ma olbrzymie jaja, albo zero mózgu; biorąc pod uwagę historie z Jackiem i Burkiem, antagonizowanie księżniczki naprawdę nie powinno być w czyimkolwiek interesie.

Użyj mózgu, Luke: 34

Edzia pyta ojca, co się dzieje, ten ją zbywa; dziewczynę tak to przybija, że nawet uniesiony w górę kciuk Erika (który, jak stwierdza sama zainteresowana, jest bardziej pytaniem o jej stan niż stwierdzeniem faktu) nie jest w stanie jej pocieszyć. Księżniczka siada między Amisią i Ahrenem i pyta brata, czy wie, co się dzieje; ten potwierdza i obiecuje, że powie jej wszystko po programie.

Zaczyna się nagranie, Caesar przesłuchuje kandydatów.

Zobaczmy… Sir Ivan? – Siedzący bliżej mnie w pierwszym rzędzie Ivan uniósł rękę, a Gavril odwrócił się do niego. – Jak się panu podobają Eliminacje?
Podobałyby mi się bardziej, gdyby miał okazję spotkać się z księżniczką sam na sam. – Roześmiał się i mrugnął do mnie, a ja poczułam, że płoną mi policzki.

Fantastyczny żart, biorąc pod uwagę niedawny epizod z niedoszłym gwałcicielem, brawa dla tego pana.

Użyj mózgu, Luke: 35

Cóż, może dzisiaj uda się panu zrobić wrażenie na jej wysokości i skłonić ją, by znalazła dla pana czas. Proszę nam powiedzieć: co pana zdaniem będzie najważniejszym zadaniem przyszłego księcia?
Ivan przestał się śmiać.
Nie wiem, ale myślę, że ważne, by po prostu być dobrym towarzyszem. Księżniczka Eadlyn musi wchodzić w relacje z wieloma osobami ze względu na swoją pracę i myślę, że miło by było stać się jedną z tych osób, które chce mieć zawsze przy sobie. Tak po prostu, dla przyjemności.
Postarałam się nie przewracać oczami. Właśnie z wami wchodzę w relacje ze względu na swoją pracę, skarbie.

...O czym kandydaci nie wiedzą, żeby tłuszcza nie zorientowała się, że to wszystko pic na wodę, fotomontaż. Pamiętasz jeszcze reguły gry, ptysiu? Nie mówiąc już o tym, że gdybyś na pół sekundy przestała patrzeć z góry na całe twoje otoczenie, być może odkryłabyś, że wśród kandydatów jest całkiem sporo fajnych gości, z którymi można miło spędzić czas.

Bułkę przez bibułkę: 49
Użyj mózgu, Luke: 36

Następny w kolejności jest Gunner (bardzo go lubię, choć na wyjaśnienie genezy owej sympatii będziecie musieli jeszcze poczekać).

Wydaje mi się, że przyszły książę musi być dyspozycyjny. Wspominał pan już o tym, jak zajęta jest księżniczka, więc każda bliska jej osoba musi starać się do czegoś przydawać. Oczywiście nie wiem jeszcze, jak to może wyglądać, ale myślę, że należy pamiętać o tym, jak bardzo zmieni się życie takiej osoby i jej priorytety.
Gavril pokiwał głową z aprobatą, a tata zaklaskał, więc inni poszli w jego ślady. Ja także zaczęłam bić brawo, chociaż czułam się dziwnie. To było ważne pytanie i nie podobało mi się chyba, że traktowano je jako element rozrywki.

Ale...jakiej znów rozrywki? Przecież twój ojciec i reszta widowni nie klaszczą dla figli, a po to, by wyrazić uznanie dla słów Gunnera, na litość!

Odpowiedź Kile'a brzmi „poświęcać więcej czasu na zabiegi pielęgnacyjne”, co bardzo rozśmiesza widownię; Henri dołącza do ogólnej wesołości nieco poniewczasie, co ściąga na niego uwagę Caesara:

Sir Henri, tak? – Henri skinął głową, ale widziałam w jego oczach czyste przerażenie. – Co pan o tym wszystkim myśli? Jak pan uważa, co będzie najważniejszym zadaniem przyszłego księcia?

Nie no, bez jaj; Henri nie ma pięciu lat i doskonale wie, że obecni tu wiedzą, że nie zna angielskiego, więc skąd takie...

Starał się nie okazywać strachu i pochylił się w bok, by wysłuchać Erika. Gdy tylko zrozumiał, skinął głową.
A, ach tak. Ksionże powinienen być dla sienżniczki… ummm…
Wstałam, bo nie mogłam tego znieść.
Henri? – zawołałam. Wszystkie oczy skierowały się na mnie, a ja gestem zaprosiłam go, żeby wyszedł do mnie na scenę. Ostrożnie wstał z miejsca. – Erik? Ciebie także tutaj poproszę.
(…)
Gavrilu, sir Henri wychowywał się w Norwegoszwecji, jego rodzimym językiem jest fiński, dlatego potrzebuje tłumacza. – Wskazałam Erika, który skłonił się szybko, i jak najszybciej postarał się przestać zwracać na siebie uwagę. – Jestem przekonana, że Henri z przyjemnością odpowie na twoje pytania, ale myślę, że będzie znacznie łatwiej, jeśli Erik nie będzie musiał się chować za sceną.

...Aha. Innymi słowy, prowadzący show dotyczącego Eliminacji nie został zawczasu poinformowany, że jeden z kandydatów ani dudu po angielsku, w związku z czym należy z nim rozmawiać przez tłumacza... i to pomimo faktu, iż nie jest to bynajmniej pierwsze nagranie „Biuletynu”. Bardzo rozsądne i prawdopodobne, nieprawdaż.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 12
Monty Python wiecznie żywy: 17

Po wyjaśnieniu tego... ekhm… drobnego nieporozumienia Henri udziela odpowiedzi przez Erika:

Powiedział, że każdy przyszły książę powinien pamiętać, iż ma do wypełnienia nie jedno zadanie lecz wiele. Powinien być gotów uczyć się i pracować tak samo ciężko jak jej wysokość, a także odłożyć na bok swoje ego, by służyć krajowi. – Erik splótł ręce za plecami i próbował przypomnieć sobie końcówkę przemowy Henriego. – Powinien także pamiętać, że ona dźwiga ciężar, którego on nigdy nie zdoła unieść, i być gotów czasem stać się po prostu błaznem.

Henri, jesteś za dobry dla tego potwora. Uciekaj stąd, a chyżo!

Roześmiałam się, widząc szeroki uśmiech Henriego, gdy Erik skończył mówić. Na sali rozległy się gromkie brawa, a ja stanęłam na palcach, by szepnąć mu do ucha:
Dobrze, dobrze.
Dobrze, dobrze? – Rozpromienił się.
Skinęłam głową.

Widzicie? Nawet Antychryst zachowuje się przy nim jak człowiek!

Wasza wysokość, to niezwykła komplikacja w Eliminacjach – zdumiał się Gavril. – Jak sobie z tym radzisz?
Obecnie dzięki dwóm rzeczom: cierpliwości i obecności Erika.
W studio rozległy się głośne śmiechy.
Ale czy to może się udać? W jakimś momencie tłumaczenie przestanie wystarczać.
Po raz pierwszy w życiu miałam ochotę podbiec do swojego krzesła, podnieść je i rzucić nim przez całe studio w Gavrila Fadaye.

...Nie. Jeszcze nie. Skupię się nad tym wątkiem w swoim czasie.

Edzia rozsądnie zauważa, że istnieją gorsze rzeczy niż bariera językowa; jako przykład podaje patologiczne zachowanie Jacka i Burke'a. W akcie niezwykłej życzliwości i dla podkreślenia kontrastu wymienia też zalety innych kandydatów (Hale, który od tej chwili zostaje oficjalnie przechrzczony na Project Runwaya, zna się na modzie, Baden jest utalentowany muzycznie, Henri piecze pyszności, Fox to wielki optymista, Kile zaś - obiecujący architekt).

W takim razie, skoro jesteś pod takim wrażeniem, muszę zapytać: czy któryś z nich zajmuje już w twoim sercu szczególne miejsce?
Zorientowałam się, że bawię się puklem włosów.
Nie wiem.
Oho!
Zachichotałam i spuściłam spojrzenie. To było tylko udawanie… prawda?
Czy może to być ktoś z tych, których wymieniłaś?
Żartobliwie trzepnęłam go w ramię.
Rany, Gavril!
Roześmiał się, podobnie jak większość zebranych. Powachlowałam się dłonią i odwróciłam się do niego plecami.

Tego typu zagrania ze strony Edzi wyglądają szczególnie komicznie, gdy człowiek przypomni sobie stosunek bohaterki do „pustej” Josie.

Eadlyn stwierdza w końcu, że nadal nie może dać prowadzącemu ostatecznej odpowiedzi, ale nie wyklucza, że wkrótce coś się wyklaruje; Caesar życzy jej powodzenia w szukaniu tego jedynego.



Dziękuję – skinęłam mu głową i niepostrzeżenie spojrzałam na tatę.
Miał na twarzy wyraz niedowierzania, niemal taki, jakby coś natchnęło go optymizmem. Ogarnęło mnie gorzko-słodkie uczucie, bo czułam się skrajnie niepewnie w obecnej sytuacji, ale jednocześnie cieszyłam się z tego, że nawet cień szansy zdołał rozproszyć jego troski.
Na razie to musiało wystarczyć.


I to już wszystko na dziś. A za tydzień: gotowanie z Henrim i rozmowy z rodzicami, podczas których ostatecznie potwierdzi się, że Maksiu nie ma szans na tytuł Ojca Dekady.

Zostańcie z nami!


Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 49

Fabuła nie do poznania: 15
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 12
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 40
Monty Python wiecznie żywy: 17
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 21
Samochwała w kącie stała: 25
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 15
Użyj mózgu, Luke: 36

Maryboo