niedziela, 8 marca 2015

Rozdział XXV


I tak oto, moi drodzy, dotarliśmy do końca pierwszego tomu „Rywalek”. Dzisiejszy odcinek będzie krótszy niż zazwyczaj – nie tylko dlatego, że składa się wyłącznie z jednego rozdziału, ale także z powodu...cóż...mało zajmującej treści. Nie martwcie się jednak zanadto; przygotowałyśmy Wam coś na osłodę.

Jak pamiętamy, w poprzednim rozdziale Amisia oznajmiła, iż jest całkiem możliwe, że zaczyna czuć coś do Maxona. Co zatem czyni nasza heroina kilka godzin po owej płomiennej deklaracji?

A jakże – urządza sobie schadzkę z byłym partnerem.

No dobrze, jestem nieco niesprawiedliwa; to Aspen wprasza się w nocy do jej sypialni, wyrywając ją ze snu.

Przez ułamek sekundy pomyślałam, że to kolejny atak, ale zaraz uświadomiłam sobie, że się mylę, ponieważ usłyszałam zdrobnienie, którym ktoś mnie budził.
Mer?
Byłam odwrócona plecami do Aspena, więc wykorzystałam to, żeby się uspokoić, zanim spojrzę mu w twarz. Wiedziałam, że musimy sobie w końcu wyjaśnić parę spraw i miałam nadzieję, że moje serce mi na to pozwoli.

Cóż, temat pseudo zdrady macie już za sobą, a nie bardzo widzę, o czym jeszcze wypadałoby dyskutować...to jest, pomijając kwestię rodzącego się w bólach trójkąta miłosnego, ale ten problem, zgodnie z duchem literatury YA, nie może zostać rozwiązany wcześniej niż za kilkaset stron.

Zauważyłam też, że zostawił otwarte drzwi do pokoju. – Aspen, oszalałeś? – szepnęłam. – Zamknij drzwi.
Nie, to specjalnie. Skoro drzwi są otwarte, to jeśli ktoś będzie przechodził, powiem, że usłyszałem jakiś hałas i wszedłem sprawdzić, co się stało, bo to należy do moich obowiązków. Nikt nie będzie niczego podejrzewać.
To było proste i genialne. Czasem, aby coś ukryć, najlepiej robić to na oczach wszystkich.

Och, Aspen, widzę, że nigdy nie oglądałeś filmów szpiegowskich. Dam ci pewną wskazówkę: ewentualny królewski szpicel, którego zadaniem byłoby kontrolować moralność pozostałych w Eliminacji dziewczyn, naprawdę nie tupałby jak stado słoni.

Aby dodać autentyczności ich alibi, Ami zapala nocną lampkę; dzięki światłu w pokoju zadowolony Aspen dostrzega słynną jednocentówkę. Amisia przyznaje, iż nie mogła się zdobyć na jej wyrzucenie.

Na jego twarzy odmalowała się nadzieja. Odwrócił się i spojrzał w stronę drzwi, żeby sprawdzić szybko, czy nikogo tam nie ma, a potem pochylił się, żeby mnie pocałować.
Nie – powiedziałam cicho, odsuwając się. – Nie możesz tego robić.

...Przypominam: otwarte drzwi do pokoju. Aspen, wiesz, że jesteś dupa, a nie gwardzista, jeśli nawet panna Singer zwraca uwagę na twoje powiązania ze Stirlitzem.

W jego oczach pojawiły się smutek i zdumienie,

- Ale jak to? To nie będę mógł obmacywać kandydatki na żonę księcia, kiedy tylko zapragnę? Cholera, a ostrzegali, żeby podczas podpisywania umowy o pracę zawsze czytać drobny druczek.

(…) – Zrobiłem coś nie tak?

No...właśnie naraziłeś swą rzekomą Wielką Miłość na śmierć przez powieszenie, ale poza tym wszystko gra.

Użyj mózgu, Luke: 10

Amisia uspokaja go, że wprost przeciwnie; jest bardzo szczęśliwa, iż Aspen dalej darzy ją uczuciem. Chłopak deklaruje, że kocha ją całym serduchem i zamierza zrobić wszystko, co w jego mocy, aby America już nigdy nie zwątpiła w jego miłość.

Ale niezależnie od tego, co nas łączy, nie możemy sobie na to pozwolić tutaj.
Nie rozumiem? – zapytał, zmieniając lekko pozycję.

Przypominam, iż to chłopię rzekomo zdobyło największą ilość punktów w konkursie na Gwardzistę Roku.

Użyj mózgu, Luke: 11

Biorę teraz udział w Eliminacjach, jestem tu z powodu Maxona i nie mogę spotykać się z tobą, czy jak chcesz to nazwać, dopóki to się nie skończy. – Zaczęłam skubać brzeg kołdry.

Z jednej strony – święta racja. Z drugiej...cóż, jeśli myślicie, iż owo wyznanie oznacza, że Ami zamierza wytrwać w tym postanowieniu i powstrzymać swą chuć na czas Eliminacji, to na obecnym etapie powinniście mieć już lepsze rozeznanie, jeśli chodzi o charakter naszej protagonistki.

Osiołkowi w żłoby dano: 4

Aspen zastanowił się.
Czyli okłamałaś mnie, kiedy powiedziałaś, że nie przestałaś mnie kochać?
Nie – zapewniłam go. – Przez cały czas noszę cię w sercu i właśnie z twojego powodu sprawy posuwają się tak powoli. Maxonowi zależy na mnie, ale ja nie potrafię całkowicie odwzajemnić jego uczucia z twojego powodu.

Osiołkowi w żłoby dano: 5

Kochani, jeśli nudzą Was owe dialogi rodem z Harlequina, to czuję się w obowiązku Was ostrzec, iż „Elita” składa się w 90% z tego rodzaju fascynujących rozmów. Jeśli macie przeczucie, że nie będziecie się w stanie przez to przebić, obiecuję: nie będę nikogo winić za rejteradę.

Cóż, to wspaniale – odparł sarkastycznie. – Dobrze wiedzieć, że chodziłabyś z nim, gdyby mnie nie było w pobliżu.

Primo: Zamilknij, tu zakłamana jęczybuło.

Secundo: Aspen, twoja była bierze udział w teleturnieju, którego główną nagrodą jest miejsce w łóżku Maxona. Naprawdę dopiero teraz załapałeś, o co chodzi w Eliminacjach?

Trzeba jednak oddać Amisi, że nie daje się wpędzić w poczucie winy; gniewnie przypomina Legerowi, że porzucił ją, wcześniej nakłaniając do wysłania zgłoszenia.

Starałam się po tym wszystkim pozbierać, a Maxonowi naprawdę na mnie zależy. Znaczysz dla mnie bardzo wiele i wiesz o tym, ale teraz jestem kandydatką w Eliminacjach i byłabym głupia, gdybym nie sprawdziła, dokąd może mnie to zaprowadzić.

Americo, jestem całym sercem za utarciem nosa temu zarozumialcowi, który nie może pojąć, jakim cudem żywisz do niego urazę z powodu całego tego cyrku, który odstawił na początku książki...Ale to zdanie brzmi tak, jakbyś

a) autentycznie nie wiedziała, jakie korzyści wynikają z bycia Elitą (podpowiadam: możliwość ujrzenia swojego oblicza na znaczkach pocztowych)

b) doskonale wiedziała, jakie korzyści wynikają z bycia Elitą i miała zamiar cynicznie wykorzystać wszystkie profity, z finansowym na czele (co i tak już czynisz).

...Jak by się tak zastanowić, oba scenariusze są bardzo prawdopodobne.

Czyli wybierasz jego zamiast mnie? – zapytał Aspen z rozpaczą.
Nie wybieram ani jego, ani ciebie. Wybieram siebie.

Skarbie, wybranie siebie implikuje (przynajmniej tymczasowe) odsunięcie obu tru loffów w celu udania się w podróż w głąb swej jaźni i realizowania swoich pragnień, niezależnie od zachcianek lub zakazów w/w tru loffów; to, co będziesz odwalać przez kolejny tom, ujął zaś doskonale Aleksander Fredro, a część owej myśli zawarta jest w kategorii poniżej:

Osiołkowi w żłoby dano: 6

To była najszczersza prawda. Nie wiedziałam jeszcze, czego pragnę, i nie mogłam pozwolić, by moja decyzja zależała od tego, co było prostsze albo co ktoś inny uważał za słuszne. Potrzebowałam więcej czasu, żeby zdecydować, co jest dla mnie najlepsze.

Wiecie co? To w założeniu jest naprawdę niegłupi pomysł. Szkoda tylko, że w przyszłości teoria nieco rozjedzie nam się z praktyką.

Aspen zastanowił się nad moimi słowami, nadal niezadowolony z tego, co usłyszał. W końcu się uśmiechnął.
Wiesz, że nie zamierzam się poddawać? – Jego zaczepny ton sprawił, że wbrew woli się uśmiechnęłam. To prawda, Aspen nie był kimś, kto łatwo pogodziłby się z porażką.

Potwierdzam: przez całą „Elitę” Aspen będzie regularnie konkurował z Maxonem o miano największej Męskiej Wycieraczki w historii literatury. Istnieje subtelna różnica między walką o kobietę i cierpliwym czekaniem, aż wspomniana kobieta podejmie decyzję, a byciem trzymanym na metaforycznej smyczy i karnym znoszeniem nieustającego PMSu w wykonaniu wybranki serca.

Kochanek z kartonu: 3

- To naprawdę nie jest odpowiednie miejsce do walki o moje względy. Twoja determinacja może się okazać zgubna.

Wiecie co? Jak na osobę rzekomo zakochaną do szaleństwa, America niezwykle łatwo przechodzi do porządku dziennego nad faktem, że jej luby zamierza ryzykować życie podczas prób ponownego zdobycia jej serca. Myślałby kto, że jej odpowiedź będzie brzmieć raczej: „Czyś ty do reszty oszalał?! Ani mi się waż bawić w Casanovę, nie chcę cię widzieć dyndającego na stryczku!”.

Nie boję się tego gościa w garniturku – prychnął.

W sumie racja, Maxon niejednokrotnie udowodnił na przestrzeni tej książki, że i w klejnoty można go kopać bez specjalnego strachu o swój los; ja na twoim miejscu żywiłabym jednak lekką obawę przed ewentualną zemstą ze strony ojca Maksia, znanego także jako król Illei, który raczej nie spojrzałby życzliwym okiem na tego rodzaju pogrywanie z jego rodziną. Ilu dokładnie masz braci i sióstr, Aspen?

Użyj mózgu, Luke: 12

Przewróciłam oczami, lekko rozbawiona tym, jak teraz wygląda nasz związek. To zawsze ja się obawiałam, że jakaś dziewczyna ukradnie mi Aspena. Poczułam ukłucie winy z powodu satysfakcji, jaką sprawiło mi to, że teraz on się musi obawiać, czy mnie nie straci.

...Nie. Oficjalnie odmawiam uwierzenia w to, że ktokolwiek może być AŻ TAK głupi.

Użyj mózgu, Luke: 13

No dobrze, powiedziałaś, że go nie kochasz… Ale musi ci na nim choć trochę zależeć, skoro zgodziłaś się zostać, prawda?
Pochyliłam głowę.
Prawda – powiedziałam, kiwając leciutko głową. – Jest lepszy, niż go sobie wcześniej wyobrażałam.

Osiołkowi w żłoby dano: 7

To znaczy, że będę się musiał mocno starać – odrzekł w końcu i skierował się do drzwi.

Byle nie za mocno, kochanieńki. Byle nie za mocno...

Kochanek z kartonu: 4
Użyj mózgu, Luke: 14

Aspen żegna się z Americą i wychodzi. O poranku Amisię budzą jej pokojówki:

Anne odsłoniła zasłony, a kiedy zalało mnie światło słońca, poczułam się, jakby to właśnie był mój pierwszy poranek w pałacu.
Eliminacje nie były już czymś, co tylko rozgrywało się wokół mnie, ale czymś, w czym aktywnie brałam udział. Należałam teraz do Elity. Zrzuciłam kołdrę i zerwałam się z łóżka, witając poranek.



I...to już wszystko, moi drodzy. „Rywalki” oficjalnie za nami. Oto punktacja za pierwszy tom serii; nie wyzerujemy jej jednak przy „Elicie”, będziemy dopisywać punkty do tych już istniejących.


Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 7
Dobre Mzimu: 20
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 49
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 12
Kochanek z kartonu: 4
Konkurencja dla Kajusza: 2
Nie, nie jesteśmy w Panem: 21
Osiołkowi w żłoby dano: 7
Queen (Bee) Wannabe: 28
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 3
Twierdza Monty Pythona: 7
Użyj mózgu, Luke: 14


Ponieważ książka zakończyła się na rozdziale nieparzystym, w ramach substytutu za to, co w normalnych okolicznościach byłoby drugą częścią analizy przyjrzymy się raz jeszcze notce wydawniczej zamieszczonej na tylnej okładce książki – tej samej, którą zacytowałam we wstępie do analiz. Tym razem jednak rzucimy na nią okiem z perspektywy czytelników zaznajomionych z akcją powieści...

***

Maryboo: Wiecie, czego Maryboo bardzo, ale to bardzo nie lubi? Kłamliwych opisów na tylnych okładkach książek.
Ja wiem, że czasy są ciężkie; coraz to nowe potworki z gatunku 'literatura YA' mnożą się jak grzyby po deszczu, trzeba więc nierzadko zastosować chłyt materkingowy, aby przyciągnąć potencjalnego klienta. Problem zaczyna się wtedy, gdy lekkie ubarwianie właściwej treści w celu nadaniu oprawie książki właściwego dramatyzmu zamienia się w bezczelne kłamstwo. Delikatne przerobienie swojego zdjęcia w Photoshopie i usunięcie niedoskonałości by lepiej zaprezentować się na portalu randkowym lub społecznościowym to wszak nie to samo, co zastąpienie swej facjaty fotografią Miss World 2012.
Tak, Cass, mówię o tobie i streszczeniu „Rywalek”.

Dla trzydziestu pięciu dziewcząt Eliminacje są szansą ich życia.

M: Nie mogę się nie zgodzić. Odpadnięcie z Eliminacji przynosi byłej kandydatce same korzyści na polu finansowym i matrymonialnym; co więcej, nie musi ona brać na siebie współodpowiedzialności za losy całego kraju ani drżeć ze strachu o swoje życie podczas rutynowych odwiedzin rebeliantów.

...Cholera, dlaczego ktokolwiek chce w ogóle zostać INTW? Dotrwajcie do finału i dajcie nogę, bycie królową tego cyrku jest naprawdę nieopłacalne.

Beige: I niebezpieczne, biorąc pod uwagę to, jak często na herbatkę wpadają rebelianci wszelkiej maści.

To dzięki nim mają szansę uciec z ponurej rzeczywistości.

M: Zwłaszcza Dwójki i Trójki, stanowiące demokratyczną większość wśród kandydatek, mają od cholery powodów do ucieczki.

Ze świata, w którym panują kastowe podziały, wprost do pałacu, w którym będą spełniane ich życzenia.

M: Patrz wyżej. Jeśli jesteś modelką albo przynajmniej dzieckiem pary dentystów masz jak w banku, że jakaś nieszczęsna Szóstka będzie zarabiać na życie jako twoje przynieś-podaj-pozamiataj.

Z miejsca, gdzie głód i choroby są na porządku dziennym, do krainy jedwabi i klejnotów.

M: Ponieważ nie chcę brzmieć jak zdarta płyta, zostawmy na chwilę w spokoju wyższe kasty. Cass, pokaż mi choć jeden przykład ciężkiej, nieuleczalnej (z braku środków do zakupienia potrzebnych medykamentów) choroby w rodzinie Singerów, Legerów lub kogokolwiek z Piątek, Szóstek lub Siódemek. Śmiało. O głodzie, na który składają się regularne posiłki, cytrusy i prażona kukurydza nie mam już nawet siły wspominać.

Celem Eliminacji jest wyłonienie żony dla czarującego i przystojnego księcia Maxona.
Każda dziewczyna marzy o tym, by zostać Wybraną.

M: To będzie lekki spojler, ale nie, nie każda. A zresztą...spójrzcie tylko na akapit wyżej. Śmiem twierdzić, iż jeśli ktoś zgłasza się do konkursu po to, by uwolnić się od burczenia w brzuchu i epidemii dżumy, to korona ani obrączka nałożona na palec przez przyszłego władcę bynajmniej nie są dla tej osoby priorytetami.

B: Ale to jest opko, więc nawet jakby lasia wzięła udział w Eliminacjach, to i tak się zakocha, nawet gdyby miała wielkie powody i plany.

Każda poza Americą Singer.

M: Oraz osobami, które (jak się w swoim czasie przekonamy) wzięły udział w Eliminacjach z nieco innych powodów niż piękna buzia Maxona i wygrana jest dla nich nie tyle spełnieniem marzeń, co środkiem do celu.

B: Cass operuje priorytetami młodziutkich dziewczątek, które rzeczywiście mogłyby marzyć o księciu z bajki, balach i błyskotkach, nie zastanawiając się za bardzo nad całą sytuacją. Przez myśl więc jej nie przejdzie, że można mieć inny powód, związany bardziej z survivalem lub po prostu wyrachowaniem. DUŻY spojler: nawet Kriss, która miała poważny powód do udziału w Eliminacjach i wygranej i tak zakochała się w amebowatym Maksiu. Toż to jedyna słuszna droga.

Dla Ameriki Eliminacje to koszmar.

M: To i tak nic w porównaniu z koszmarem jaki przeżywały analizatorki i czytelnicy, przebijając się przez dziesiątki stron nieustających narzekań tej humorzastej miągwy.

B: Koszmar zupełnie bez powodu, dodajmy. Wszak żadna krzywda się jej nie działa, Maksiu miał dla niej anielską cierpliwość, a ataki rebeliantów to była parodia.

Oznacza konieczność rozstania z Aspenem – jej sekretną miłością i opuszczenie domu.

M: Kłamstwo. Primo: America zgłosiła się do konkursu z własnej woli. Secundo: Amisia rozstała się z Aspenem z powodów niezwiązanych bezpośrednio z Eliminacjami. Tertio: do swojego domu miała powrócić tuż po wakacjach w królewskim pałacu. Nawet gdyby została wybrana na królową, nadal miałaby możliwość utrzymywania kontaktu z Singerami; zresztą Ami tak czy inaczej przez dłuższy czas planowała poślubić Legera i w rezultacie przeprowadzić się do jego chałupy, opuszczając rodzinne gniazdo.

A wszystko tylko po to, by wziąć udział w morderczym wyścigu o koronę, której wcale nie pragnie.

M: Jaki znów, w mordę jeża, morderczy wyścig?! Te panny nie robiły nic poza nieustannym plotkowaniem, bawieniem się w przebieranki, obściskiwaniem z Maxonem i obrabianiem sobie nawzajem czterech liter!

B: Po samym okładkowym opisie można rzeczywiście wywnioskować, że to jakieś popłuczyny po Igrzyskach. Liczyłam na chociażby jakieś zadania, niekoniecznie kończące się śmiercią lub okaleczeniem, ale sprawdzające jakoś kandydatki do roli królowej. A tu nic.

Jednak gdy spotyka Maxona, który naprawdę przypomina księcia z bajki,

M: ...taaak...

B: Przyznam, że zapowiadał mi się nieźle, ale im dalej w las, tym bardziej zaczął mnie wkurzać. Jeszcze się na nim wyżyjemy. Cóż, w sumie nie powinnam się dziwić. Jak ałtorka nie ma talentu do tworzenia bohaterów, to nikt się nie uchowa.

America zaczyna zadawać sobie pytanie, czy naprawdę chce za wszelką cenę opuścić pałac.

M: Gdyby miała IQ na poziomie przeciętnej płastugi, na długo przed wyjazdem wykoncypowałaby, iż utrzymanie się w pałacu jak najdłużej przyniesie jej rodzinie wymierne materialne korzyści.

Być może życie o jakim marzyła wcale nie jest lepsze niż to, którego nawet nie chciała sobie wyobrazić…

M: Cóż, nie mogę się nie zgodzić; ewentualne małżeństwo Amisi i Aspena to, jak to swojego czasu udowadniałam, zaiste przerażający koncept.

B: Nie ma opcji, żeby związek Asperiki (brrr…) był szczęśliwy przez dłużej niż kilka miesięcy, i to przyjmując optymistyczny wariant. Na zdrowie by jej wyszło rozstanie z Ośrodkiem niezależnie od tego, czy zostałaby INTW, czy też nie. Smutne jest to, że pani ałtorka nie ma o tym pojęcia i jest święcie przekonana, że związek Ami i Ośrodka jest romantyczny jak cholera. Skąd my to znamy.


M: ...Zabawnie było, prawda? A zapewniam Was, że opisy „Elity” i „Jedynej” są jeszcze większą kopalnią cytatów.

***

Jako, że uporałyśmy się już z „Rywalkami”, czas oficjalnie ogłosić, co dalej. Na samym początku rozwiejemy może ewentualne wątpliwości: nie, nie będziemy – przynajmniej nie w obecnej chwili - analizować nowelek z perspektywy Maxona i Aspena; powód jest dosyć banalny - nie mamy do nich dostępu. Być może wrócimy do nich już po zakończeniu trylogii. Niniejszym przechodzimy wprost do analiz „Elity”...

...co nie znaczy, że nastąpi to już w przyszłym tygodniu. Na następną niedzielę mamy dla Was bowiem pewną niespodziankę; niespodziankę, której wizja zrodziła się podczas przeglądania oficjalnej strony internetowej Kiery Cass.

A zatem – do zobaczenia za tydzień i zapraszamy do dalszej zabawy!


Beige & Maryboo

15 komentarzy:

  1. Z tego co widzę jestem pierwsza, więc chciałabym to wykorzystać i podziękować zarówno Maryboo jak i Beige za wszystkie wspaniałe analizy. Zaraz przeczytam dzisiejszą i się wypowiem. Jeszcze raz DZIĘKUJĘ

    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam komentarz o głupocie Ami, ale się nie wysłał. Cass zhakowała mi komputer, żebym nie mogła nic napisać. Poddaję się.

      Ewelina

      Usuń
  2. Super, że od razu będzie kontynuacja! :) Bałam się, że będziecie chciały zrobić sobie zasłużony urlop.
    Ale mam nadzieję, że w kolejnych tomach COŚ jednak będzie się działo, bo tutaj "akcji" było jak na lekarstwo. :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Yay! Krótko, ale treściwie. I kul. Nie mogę się doczekać niespodzianki, tez przeglądałam jej stronę, i to też jest źródełko lolcontentu pomieszane od czasu do czasu z konfuzją(wtf: ona z domem (podobno)BIEDNEJ Americi tak na serio?!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam "Jedyną", wychodzi, że tylko Szóstki i Siódemki są na tyle biedne, że muszą się cisnąć w mieszkaniach :D

      Usuń
  4. Najgorsze jest to że po przeczytaniu notki wydawniczej można się spodziewać, może naiwnego i nieoryginalnego, ale czytable czytadła. To trochę smutne że ktoś, ko napisał notkę wydawniczą, zawarł więcej napięcia w kilku zdaniach niż Cass w całej powieści...

    Wielkie dzięki dla Maryboo i Beige za świetne analizy i kupę śmiechu! Najlepsze życzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyny, podziwiam Was, że trwacie w tym różowym bagienku debilizmu. Nie mogę się doczekać kolejnych analiz!
    Adria

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam wasz analizy i czekam z niecierpliwością na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  7. To się serio TAK kończy i serio w TAKIM momencie???????????? Tak, musiałam wstawić tyle pytajników, jako że naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Wiedziałam, że zbliżamy się do końca Rywalek, bo informowałyście o tym w analkach poprzednich rozdziałów, ale myślałam, że, no... zakończy się to jakoś konkretnie, CZYMŚ konkretnym, nie wiem, wielkim plot twistem (chyba że ta przewidywalna do bólu akcja z Aspenem to był plot twist?...), przykładowo okazuje się, że król Głupie-Nazwisko postanawia zabić syna, wiedząc, że ten doprowadzi kraj do ruiny... Chociaż nie wiem, czemu się tego spodziewałam, w końcu kolejne dwie książki o czymś muszą być. Pewnie morderczego wyścigu też tam nie widać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deg, z ust mi to wyjelas. Zakonczenie z odwloka tak bardzo, jak cale ksiopko.

      Usuń
  8. Nanu? No to Autorka mnie zaskoczyła: Merysuika budząca sie na końcu książki XD. Naprawdę nie mogę się doczekać aż zobaczę czemu Makson jest taki evil, bo jak na razie jego zachowanie zdaje się być normalne:
    -Spotyka Amerike która na niego wrzeszczy:
    Maxson sam przyznał, że do tej pory miał mało kontaktów z płcią piękną. Wspomniał równierz że jedyne dziewczyny z którymi miał kontakt to opanowane emocjonalnie córki wyżej postawionych szych. Reakcja Ameriki była dla niego nowym doświadczeniem. Pozatym myślę że książe został poinformowyny że istnieje coś takiego jak szok kulturalny i został na to przygotowany.
    -Wywalenie kandydatek po krutkiej rozmowie.
    Niewiemy czego książe oczekuje od przyszłej żony i jakie pytania zadał kandydatką. Pozatym książe nie lubi jak ojciec odsuwa go od spraw kraju, więc pokazuje co potrafi (szybkie ocenienie sytuacji, podejmowanie trudnych decyzji, ect.)
    -Zostawienie Ameriki w eliminacjach.
    Matka księcia jest czwórką. Napewno nagadała mu o finasowych problemach innych kast i używała zwrotów typu ,, Ty tu się dąsasz, a szóstki to nawet butów nie mają" ; P. Nie wiemy co mówiły inne piątki, jednak Amerika jasno postawiła o co jej chodzi. Pobawił się gościu w samaritanina, spoko.
    -Kop w królewskie klejnoty.
    Patrz wyżej. To nie jest średniowiecze, gdzie mali książęta codziennie oglądają exekucje z okien sypialni. To jest parodia królestwa osadzonego w przyszłości. Dla księcia to zupełnie nieznane traktowanie. Ma u mnie plusa że zamiast z góry ciskać karami, spytał się najpierw o powód Amerikę. Dzięki czemu dostał parę informacji o tym jak poddani o nim mówią za jego plecami.

    Dalej nie chce mi się pisać, jednak, jak wspomniałam wyżej, odbieram narazie Maksona jako spokojnego, opanowego, nieco zagubionego nową sytuacją osiemnastolatka dla którego wiekszość sytuacji jest zupełnie nowa.

    Co do kaset. Czy istnieje możliwość że w podziale kaset chodzi o podatki? Tu w niemczech również dostajemy numerek w zależności od stanu majątkowego, który jest powiązany z zawodem i zarobkami. Tak zwana Lohnsteuerklasse. I tak jedynki (I) to osoby niezamężne lub małżeństwa o niskich zarobkach, dwójki (II) to samotne matki i tak dalej aż do szóstki (VI) (jest jeszcze ,,siódma" klasa nazywana ,,czwórka z faktorem"). To by miało w tej książce więcej sensu:
    Jedynki- Rodzina królewska i duchowki. Dostają podatki.
    Dwójki- Wysokie zarobki, wysokie podatki, niezależne od zarobków (Każda dwójka płaci tyle samo).
    Trójki- mniejsze, stałe podatki. Ze względu na długi czas edukacji, trójki są w tym czasie zwolnione od wszelkich podatków. Mogą być też zwolnione osoby, które pracują dla państwa (nauczyciel w państwowej szkole, lekarz w państwowym szpitalu).
    Czwórki- Wysokoś podatków jest zależna od zarobków.
    Piątki- Tak jak u czwórek, tylko że ze względu na nieregularne zarobki mają inny system płacenia
    Szóstki- Pies ich wie, pomysły mi się skończyły.
    Siódemki- Tak jak wyżej.
    Ósemki- ni ma kasiury, ni ma podatków.

    Ale to tylko teoria ;) a i tak kulawa.
    LG
    Nie-ma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W serii nigdy nie pada ani słowo na temat podatków.

      Maryboo

      Usuń
  9. Przecież w tej książce nic się nie wydarzyło... Myślałam, że autorka chociaż spróbuje podratować sytuację jakimś plot twistem czy czymś takim... Ale "napięcie" jest cały czas na tym samym poziomie. Spodziewałam się jakichś zajęć, wyzwań, zadań, czegokolwiek w tej książce, a że nic się nie działo, myślałam, że to po prostu bardzo rozwleczony wstęp do akcji właściwej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Melduję, że nadambitny, papierowo zły brat Amisi został uczczony poprzez nadanie jego imienia mojej kotce ze schroniska :) *idzie miziać roczną, zestresowaną, szaro-białą Kotę* Autorki mają w tym swój udział: gdyby nie analiza, nie przeczytałabym trzech (...dziwnych) książek i nie byłoby tego pomysłu na imię.

    OdpowiedzUsuń