Rozdział 5
Stęskniliście się może za rebeliantami? Wątpię, wszak wpadają tak często. Dzisiaj zapoznamy się z kolegami po fachu Mieczysława i Henryka nieco bliżej. Nie spodziewajcie się jednak wartkiej akcji. Możecie za to liczyć na konspirę na sto dwa i dużo headdesków.
Krążyłam po bibliotece na parterze, próbując poukładać w głowie słowa. Wiedziałam, że muszę wyjaśnić Maxonowi, co właśnie zaszło, zanim usłyszy o tym od innych dziewcząt. Naprawdę bałam się tej rozmowy.
– Puk-puk – powiedział, wchodząc. Zauważył mój strapiony wyraz twarzy. – Co się stało?
– Nie złość się – ostrzegłam, kiedy do mnie podszedł. Zwolnił, a troskę na jego twarzy zastąpiła nieufność.
– Spróbuję.
– Dziewczyny wiedzą, że widziałam cię bez koszuli. – Zobaczyłam, że na usta ciśnie mu się pytanie. – Nie powiedziałam niczego o twoich plecach – przysięgłam. – Wolałabym, bo teraz myślą, że braliśmy udział w wyjątkowo gorącej scenie. Maxon uśmiechnął się.
– Tak się to skończyło.
– Nie żartuj, Maxonie! Nienawidzą mnie teraz.
I co z tego? To nie jest tak, że jakoś specjalnie obchodzi cię przyjaźń po grób z którąkolwiek z tych panienek. Poza tym nie zapominaj, po co tu jesteś. W tej grze chodzi o zostanie Illea’s Next Trophy Wife, a nie Illea’s Next Best Friend.
– Jeśli cię to pociesza, nie jestem zły. Nie przeszkadza mi to, o ile nie zdradzisz mojego sekretu. Chociaż jestem lekko zaszokowany, że im to powiedziałaś. Jak w ogóle pojawił się ten temat?
Schowałam twarz na jego piersi.
– Wydaje mi się, że nie mogę powiedzieć.
– Hmm. – Jego kciuk przesuwał się w górę i w dół po moich plecach. – Myślałem, że mamy teraz pracować nad obustronnym zaufaniem.
– Pracujemy. Proszę, żebyś mi zaufał i uwierzył, że tylko pogorszyłabym sytuację, gdybym ci powiedziała. – Może się myliłam, ale byłam prawie pewna, że opowiedzenie Maxonowi, jak gapiłyśmy się na półnagich, spoconych gwardzistów, mogłoby wpakować nas wszystkie w jakieś kłopoty.
No baa. Teraz dopiero przyszło ci do głowy, że takie bezwstydne gapienie się na roznegliżowane ciacha może zostać niezbyt dobrze odebrane?
– No dobrze – powiedział w końcu. – Dziewczęta wiedzą, że widziałaś mnie częściowo rozebranego. Coś jeszcze?
Zawahałam się.
– Wiedzą, że to mnie pocałowałeś pierwszą. A ja wiem o wszystkim, co z nimi robiłeś i czego nie robiłeś.
To zabrzmiało cokolwiek niezręcznie. Dirty, dirty girls.
– Po tym, jak wymknęła mi się ta uwaga o tobie bez koszuli, zaczęłyśmy się nawzajem okropnie oskarżać i w końcu postanowiłyśmy pomówić szczerze. Wiem, że wiele razy całowałeś się z Celeste i że już dawno pocałowałbyś Kriss, gdyby ci na to pozwoliła. Powiedziałyśmy sobie o wszystkim.
Maksio jest, co zresztą zrozumiałe, niezbyt zadowolony z takiego obrotu spraw.
– Czyli nie mogę już liczyć na żadną prywatność? Absolutnie żadną? Bo wy postanowiłyście porównać swoje wyniki? – Jasno było widać jego frustrację.
– Wiesz, jako ktoś, komu tak zależy na uczciwości, powinieneś być zadowolony.
Zatrzymał się i popatrzył na mnie.– Zadowolony?
– Gdybyś mi powiedział, że ja i Celeste jesteśmy mniej więcej tak samo blisko z tobą, jeśli chodzi o zażyłość fizyczną, nigdy nie próbowałabym zachowywać się wobec ciebie tak jak wczoraj wieczorem.
Czyli co, gdybyś wiedziała, że Maksio nie zerżnął Celeste, nie pchałabyś mu się do łóżka, bo nikt nie prześcignął cię jeszcze, więc nie masz się o co martwić? Czyli przyznajesz się, że potraktowałaś incydent z uwodzeniem tylko i wyłącznie jako część wyścigu i nic więcej? Cóż, gratuluję chłodnego planowania. Niestety odtąd nie masz absolutnie żadnego prawa oceniać negatywnie żadnej dziewczyny czy kobiety, która ubiera się lub zachowuje w niepasujący ci sposób.
- Wiesz, jaka upokorzona się czułam?
Maxon skrzywił się i znowu zaczął chodzić po bibliotece. – Proszę cię, Ami, powiedziałaś już i zrobiłaś tyle głupich rzeczy, że jestem zaskoczony, że w ogóle jeszcze się czegoś wstydzisz.
Okrutne, ale celne.
Może to dlatego, że nie byłam szkolona w elokwencji, potrzebowałam dobrej sekundy, żeby w pełni dotarło do mnie, co powiedział. Maxon od początku mnie lubił, a przynajmniej tak twierdził. Wiedziałam, że większość jego otoczenia uważa to za niedobry pomysł. Czy on także tak uważał?
Gdyby miał choć odrobinę oleju we łbie, też by doszedł do wniosku, że małżeństwo z Amisią to jedno z gorszych rzeczy, jakie może go spotkać podczas królowania. A jednak.
– W takim razie już pójdę – powiedziałam cicho, nie mogąc spojrzeć mu w oczy. – Przepraszam, że wymknęło mi się to o koszuli. – Skierowałam się do drzwi, czując się tak mała, że nie byłam pewna, czy w ogóle mnie zauważał.
– Daj spokój, Ami. Nie chciałem przez to powiedzieć…
– Nie, nie szkodzi – mruknęłam. – Odtąd będę bardziej uważać na to, co mówię.
Cóż, powinnaś o tym myśleć już od samego początku. Czy naprawdę Maksio musiał obrazić twoją inteligencję (a raczej wykazać jej brak), żeby to do ciebie dotarło?
Amisia jest oczywiście urażona do żywego, więc ucieka do swojego pokoju.
– Dzień dobry, panienko – przywitała mnie Anne. – Czy napiłaby się panienka herbaty?
– Nie, chcę posiedzieć chwilę na balkonie. Gdyby ktoś mnie odwiedził, powiedzcie, że odpoczywam.
Anne zmarszczyła lekko brwi, ale skinęła głową.
Na balkonie? Gdzie Heniek ze snajperką?
Później następują scenki rodzajowe, w których Amisia szuka wszelakich zajęć, żeby tylko nie wychodzić z pokoju i stanąć twarzą w twarz z Maksiem. Wreszcie księciunio sam fatyguje się do pokoju panny Singer, ale ta zamyka się w łazience i każe Lucy kłamać, że bierze kąpiel i nie może porozmawiać z Maksiem. Książę odpowiada, że jak Ami skończy, może w KAŻDEJ chwili posłać po niego, a on natychmiast przyleci.
Kochanek z kartonu: 34
Maksio wychodzi.
Amisia wynurza się wreszcie z łazienki i oznajmia, że chce zostać sama, a zresztą i tak ma zamiar wcześniej się położyć.
Dziwnie się czułam, kładąc się do łóżka ze świadomością, że sprawy między mną a Maxonem są zawieszone w taki sposób, ale w tej chwili nie wiedziałam, jak mam z nim rozmawiać. To wszystko nie miało sensu. Przeżyliśmy razem tyle wzlotów i upadków, tyle prób stworzenia prawdziwego związku, ale było jasne, że jeśli to miałoby nastąpić, czeka nas jeszcze bardzo długa droga.
Ekskjuz mi, jakie znowu „próby stworzenia prawdziwego związku”? Masz na myśli te wszystkie napaści fizyczne, olewanie kredytu zaufania i brak komunikacji? Może ja się nie znam na prawdziwych związkach, ale coś mi tu nie pasuje?
Amisi nie dane jest przespać całej nocy. Przed świtem zostaje obudzona przez gwardzistę, który każe jej natychmiast iść za nim. Amisia od razu zakłada najgorsze: jej rodzina została zamordowana jak siostra Natalie. Szybko jednak okazuje się, że nie o to chodzi. Czekający na dziewczynę Maksio uspokaja ją. Rodzinie Singerów nic nie jest. Nadzwyczajna sytuacja rzeczywiście dotyczy rebeliantów, ale zupełnie w inny sposób.
– W pałacu są rebelianci.
– Co takiego? – pisnęłam. – Dlaczego się nie chowamy?
– Nie przyszli, żeby atakować.
– No to po co przyszli?
Maxon westchnął.
– To tylko dwójka rebeliantów z frakcji północnej. Są nieuzbrojeni i chcą rozmawiać właśnie ze mną… i z tobą.
– Dlaczego ze mną?
- Bo jesteś główną bohaterką ksioopka, to chyba jasne. Myślisz, że po jaką cholerę jeszcze cię tu trzymam? – Maksio teatralnie przewrócił oczami.
Rebelianci widocznie bez problemu wmaszerowali sobie do pałacu i nikt im nic nie zrobił. Przeszukano ich jedynie, a skoro nie znaleziono broni, nawet nie skrępowano. Ot, taka przyjacielska wizyta.
Twierdza Monty Pythona: 18
Amisia nie wie, czy powinna iść na spotkanie Maksia z rebeliantami, ponieważ jest w szlafroku, a wiadomo PRIORYTETY. Maksio nic sobie z tego nie robi, twierdząc, że skoro to tylko nieformalne spotkanie z wrogiem, to suknia balowa nie będzie potrzebna. Co się będą dla plebsu stroić, dajcie spokój.
Amisia zgadza się na spotkanie.
– Nic ci się nie stanie, Ami, obiecuję. – Nadal trzymał mnie za rękę i leciutko ścisnął moje palce. Odwrócił się do gwardzisty. – Prowadź. Na wszelki wypadek miej broń w pogotowiu.
– Tak jest, wasza wysokość – odparł gwardzista i poprowadził nas za róg korytarza, do Sali Wielkiej, gdzie stały dwie osoby otoczone przez gwardzistów.
Potrzebowałam kilku sekund, by wypatrzeć wśród nich Aspena.
– Mógłbyś odwołać swoje psy? – zapytał rebeliant. Był wysoki, smukły i jasnowłosy, miał zabłocone długie buty, a sposobem ubierania przypominał Siódemkę: ciężkie, dopasowane spodnie i połatana koszula z narzuconą na wierzch podniszczoną skórzaną kurtką. Na jego szyi wisiał zardzewiały kompas na długim łańcuszku, kołyszący się, kiedy się poruszał. Wyglądał na zahartowanego przez życie, ale nie na przerażającego, co mnie zaskoczyło. Jeszcze bardziej niespodziewane było dla mnie to, że drugą osobą okazała się dziewczyna. Ona także miała wysokie buty, ale poza tym była ubrana tak, jakby starała się połączyć elegancję z praktycznością. Miała na sobie legginsy i spódnicę z tego samego materiału, co spodnie mężczyzny. Stała swobodnie, wysuwając biodro, mimo że była otoczona przez gwardzistów. Nawet gdybym nie rozpoznała jej twarzy, zapamiętałabym jej kurtkę – krótką, dżinsową, ozdobioną czymś, co wyglądało jak tuziny haftowanych kwiatków. Jakby chciała się upewnić, że ją pamiętam, dygnęła przede mną lekko. Wydałam dźwięk będący czymś pomiędzy śmiechem a westchnieniem.
Mam nadzieję, że kojarzycie pannę rebeliantkę spod drzewa, na którym ukrywała się Amisia po brawurowej Ucieczce W Złym Kierunku.
Rebeliancka para chce rozmawiać pokojowo. Nie mają broni, ani złych zamiarów, chcą tylko trochę prywatności. Pomysłem na ową prywatność według Maksia jest przeprowadzenie rozmowy przy odsuniętym nieco od strażników stole w Sali Wielkiej. Wow, konspira jak się patrzy. Co prawda Clarksona nie ma w tej chwili w pałacu, ale wiadomo, że król nie ufa synalkowi, więc nie jest niemożliwym, żeby rozkazał kilku swoim ludziom (gwardzistom lub służbie) mieć go na oku. Rozmowa z rebeliantami w Sali Wielkiej jest cokolwiek niebezpieczna zarówno dla księcia, jak i dla znienawidzonej przez króla Amisi. Ale po co schodzić do piwnicy czy jakiegoś tajnego pokoju. E tam, pojedźmy na bezczelna. Na pewno nikt nie oskarży nas o zdradę stanu.
Użyj mózgu, Luke: 116
Stolik gotowy, spotkanie z rebeliantami przy herbatce (tym razem dosłownie) czas zacząć!
Kiedy tam podeszliśmy, gwardziści bez słowa wycofali się, stając pod ścianami sali i nie odrywając wzroku od rebeliantów, jakby byli gotowi w każdej chwili otworzyć ogień.
Kiedy znaleźliśmy się przy stole, mężczyzna wyciągnął rękę.
– Nie wydaje wam się, że powinniśmy się przedstawić?
Maxon spojrzał na niego ostrożnie, ale ustąpił.
– Maxon Schreave, twój monarcha.
Młody mężczyzna roześmiał się.– To dla mnie zaszczyt, wasza wysokość.
– A z kim ja mam przyjemność?
– August Illéa, do usług.
DUN DUN DUUUN!!!
Rozdział 6
Maxon i ja popatrzyliśmy na siebie, a potem znowu na rebeliantów.
– Dobrze słyszeliście. Moje nazwisko rodowe brzmi Illéa. A ona niedługo będzie je nosić z powodu małżeństwa – oznajmił August, wskazując skinieniem głowy dziewczynę.
– Jestem Georgia Whitaker – powiedziała. – I oczywiście wiemy o tobie wszystko, Americo.
Znowu się do mnie uśmiechnęła, a ja odwzajemniłam uśmiech. Nie byłam pewna, czy jej ufam, ale z pewnością nie czułam do niej nienawiści.
– Czyli ojciec miał rację – westchnął Maxon. Popatrzyłam na niego z zaskoczeniem. – Mówił, że pewnego dnia sięgniesz po koronę.
– Nie interesuje mnie twoja korona – zapewnił go August.
– To dobrze, ponieważ zamierzam rządzić tym krajem – odparował Maxon. – Zostałem do tego wychowany, a jeśli myślisz, że możesz przyjść tutaj i oznajmić, że jesteś praprawnukiem Gregory’ego…
- Nieważne, że się nie nadaję, nieważne, że tak naprawdę mam to w dupie i chciałbym, żeby wszystko się samo zrobiło! Korona będzie moja, to wszystko będzie moje, zasłony też!!!
August zapewnia, że nie chce rządzić illeańskim bajzlem. To Południowcy chcą zniszczyć monarchię, przytulaśni rebelianci z Północy mają inne plany.
Maxon przerwał ciszę, być może po to, żeby pokazać, kto kontroluje sytuację.
– Napijecie się herbaty albo kawy?
Georgia rozpromieniła się.
– Można prosić o kawę?
Maxon uśmiechnął się lekko, słysząc entuzjazm w jej głosie, i odwrócił się, żeby wezwać jednegoz gwardzistów.
– Proszę powiedzieć pokojówce, żeby przyniosła nam kawy. I na litość boską, niech dopilnuje, żeby była mocna.
Cholera, czyli jednak to nie jest spotkanie na herbatkę, tylko na kawę. Przez dwa tomy byłam w błędzie. Z ostatniej chwili, drodzy Czytelnicy, rebelianci wolą kawę!
– Nie potrafię w najmniejszym stopniu odgadnąć, czego ode mnie chcesz. Wydaje się, że celowo przyszedłeś w porze, kiedy pałac śpi, i domyślam się, że chcesz zachować to spotkanie w sekrecie, o ile to możliwe. Mów, co chcesz powiedzieć. Nie mogę obiecać, że dam ci to, czego pragniesz, ale na pewno cię wysłucham.
August skinął głową i pochylił się do przodu.
– Od dziesiątków lat szukamy pamiętników Gregory’ego. Wiedzieliśmy od dawna o ich istnieniu, a niedawno otrzymaliśmy potwierdzenie ze źródła, którego nie mogę ujawnić. – August popatrzył na mnie. – Powinnaś wiedzieć, że to nie twoje wystąpienie w Biuletynie zdradziło tę informację.
- Co wcale nie umniejsza twojej bezdennej głupoty. Także dzięki za ostateczne potwierdzenie, że nasza wtyka ma dobre informacje. Możemy cię wpisać na listę honorowych rebeliantów – August mrugnął porozumiewawczo.
– Nigdy nie chcieliśmy obalenia monarchii – kontynuował August. – Nawet jeśli została wprowadzona w bardzo nieczysty sposób, nie mamy nic przeciwko dziedzicznej władzy, szczególnie jeśli to ty będziesz królem.
- W końcu jak już nim zostaniesz, system zawali się przez twoją nieudolność w góra 5 lat. Poczekamy, aż tak nam się nie spieszy,
– Chcielibyśmy innych rzeczy, w szczególności swobód obywatelskich. Chcielibyśmy nominowanych urzędników oraz zniesienia systemu klasowego. – August mówił to wszystko, jakby było całkiem proste. Jeśli widział, jak moje wystąpienie spowodowało przerwanie emisji Biuletynu, powinien być mądrzejszy.
– Zachowujesz się, jakbym już był królem – odparł z przygnębieniem Maxon. – Nawet gdyby to było możliwe, po prostu nie mogę dać ci tego, o co prosisz.
– Ale nie skreślałbyś takiego pomysłu?
Maxon uniósł ręce, a potem opuścił je na stół.
– To, czego bym nie skreślał, nie ma w tym momencie znaczenia. Nie jestem królem.
I gdyby to zależało od Clarksona, nie byłbyś nigdy. Ale król ma kijowy wybór, bo więcej dzieci się nie udało zrobić. Problem ten został zresztą rozwinięty w obrzydliwy sposób w „Królowej”. Niestety Clarksonowi progenitura się nie bardzo udała, więc o ile coś się nie stanie (ehehehehe), Clarkson zrobi wszystko, żeby Maksio królem nie był jak najdłużej. Inicjatywie tej przyklaskuję oczywiście gorąco.
Maksio prosi Augusta, by ten wytłumaczył Amisi, skąd się wziął. Dostajemy lekko zagmatwane back story władców Illei, czyli kto kogo poślubił, ewentualnie zlikwidował.
August uśmiechnął się niewesoło. – To rzeczywiście interesująca historia – stwierdził, a ożywienie w jego głosie zapowiadało, jak bardzo niezwykła jest ta opowieść. – Jak wiesz, Gregory miał troje dzieci: Katherine, Spencera i Damona. Katherine została wydana za księcia, Spencer zmarł, zaś Damon odziedziczył tron. Potem, po śmierci Justina, syna Damona, jego kuzyn, Porter Schreave został księciem, poślubiając młodą wdowę po Justinie, która zaledwie trzy lata wcześniej wygrała Eliminacje. Teraz rodzina królewska nosi nazwisko Schreave. Ród Illéa powinien już nie istnieć. Ale my istniejemy.
– My? – zapytał Maxon spokojnie, jakby liczył na to, że usłyszy dokładniejszą liczbę.
August tylko skinął głową. (…)
– Spencer wcale nie umarł – oznajmił beznamiętnie August. – Wiedział, co jego ojciec zrobił, żeby zdobyć władzę w kraju, wiedział, że jego starsza siostra została praktycznie sprzedana w małżeństwo i wiedział, że od niego oczekuje się absolutnego posłuszeństwa. Nie mógł się na to zgodzić, więc uciekł.
– Dokąd? – zapytałam, odzywając się po raz pierwszy.
– Ukrywał się u krewnych i przyjaciół, a w końcu założył obozowisko razem z podzielającymi jego poglądy ludźmi z Północy. Jest tam zimno i wilgotnie, a orientacja w terenie jest na tyle trudna, że nikomu się nie chce tam zapuszczać. Żyjemy tam spokojnie przez większość czasu.
Boru, następny Stirlitz. Daj Maksiowi od razu mapę, jak do was dojechać. Jak dzisiejsze spotkanie się wam nie uda, księciunio będzie mógł wpaść z rewizytą. Zabierze pewnie ze sobą też tych miłych chłopców, no wiesz, chyba nazywają się WOJSKO!
Użyj mózgu, Luke: 117
Georgia jest widać nieco mądrzejsza od pana wielkiego wysłannika rebelii północnej.
Georgia szturchnęła go, lekko zaszokowana. August otrzeźwiał.
– Obawiam się, że właśnie udzieliłem wam wskazówek, jak można nas najechać. Chciałbym przypomnieć, że nigdy nie zabiliśmy nikogo ze straży lub służby pałacowej, staraliśmy się też za wszelką cenę unikać ranienia kogokolwiek. Zawsze chcieliśmy tylko zniesienia klas, a w tym celu potrzebujemy dowodu, że Gregory był takim człowiekiem, jak nam opowiadano. Teraz go mamy, a sądząc ze słów Ameriki, wydaje nam się, że moglibyśmy wykorzystać tę wiedzę, gdybyśmy tylko chcieli. Ale właściwie nie chcemy, jeśli nie zostaniemy do tego zmuszeni.
To właściwie czego chcecie, bo już jestem nieźle skołowana.
– Szczerze mówiąc, nie wiem, co mam zrobić z tą informacją. Jesteś potomkiem w linii prostej Gregory’ego Illéi, ale nie chcesz korony. Chcesz czegoś, o czym może zadecydować tylko król, ale poprosiłeś o spotkanie ze mną i jedną z kandydatek, biorących udział w eliminacjach. Mój ojciec jest w tej chwili nieobecny.
– Wiemy – odparł August. – Celowo wybraliśmy ten moment.
Maxon prychnął.
– Jeśli nie chcesz korony i zależy ci tylko na tym, co nie zależy ode mnie, to po co tu przyszedłeś? August i Georgia popatrzyli na siebie, jakby szykując się na wygłoszenie najpoważniejszej prośby.
– Przyszliśmy, żeby cię o to poprosić, ponieważ wiemy, że jesteś rozsądnym człowiekiem.
Raczej tak durnym, że potencjalnie łatwym do manipulowania. Ale tego mu przecież nie powiedzą.
- Obserwujemy cię przez całe twoje życie i widzimy to w twoich oczach. Widzę to nawet teraz.
Kojarzę takiego jednego bohatera, który miał podobne poglądy.
— No tak... panowie — rzekł Kubeł. — Ehm. No dobrze. Karty na stół, co? Jestem prostym człowiekiem. Nie lubię chodzić opłotkami i wolę nazywać rzeczy po imieniu...
— Niech pan nam przekaże swoje szczere opinie — wtrącił Salzella.
Stanowczo to właśnie ten rodzaj właściciela, myślał. Dorobił się własną pracą i jest z tego dumny. Myli pewność siebie i szczerość z niegrzecznością. Postawiłbym dolara, że wierzy, iż potrafi ocenić czyjś charakter z siły uścisku dłoni i patrząc mu głęboko w oczy.
Cóż, Ci z Was, którzy czytali Maskaradę Pratchetta, wiedzą, jak takie ocenianie ludzi się dla Kubła skończyło.
– Ty także nie lubisz podziału klasowego. Nie podoba ci się sposób, w jaki twój ojciec trzyma ten kraj pod butem. Nie chcesz prowadzić wojen, o których wiesz, że mają tylko odciągać uwagę opinii publicznej. A przede wszystkim chcesz, żeby za twojego życia zapanował pokój. Zakładamy, że kiedy zostaniesz królem, nastąpią prawdziwe zmiany i czekamy na to od dawna. Jesteśmy gotowi czekać jeszcze dłużej. Rebelianci z Północy są gotowi dać ci słowo, że nasze ataki na pałac się nie powtórzą i że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby powstrzymać lub spowolnić Południowców. Widzimy bardzo wiele rzeczy, których ty nie dostrzegasz za tymi murami. Możemy przyrzec ci naszą wierność, bez żadnych zastrzeżeń, jeśli jesteś gotów dać nam znak, że chcesz wraz z nami działać na rzecz przyszłości, w której obywatele Illéi będą mieli w końcu szansę brać własne życie w swoje ręce.
Oczywiście Kiera nie wpadła na to, że ktoś może podkablować Maksia za spokojne wysłuchiwanie takich rzeczy, ale gdyby to nie był Cassoland i info o tej rozmowie dotarłoby do Clarksona, byłby z tego niezłe klopoty. Niech jeszcze August zaproponuje, żeby potajemnie zaciukać obecnego króla, żeby Maksio wstąpił na tron wcześniej.
Maxon sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział, co odpowiedzieć, więc ja się odezwałam.
– Ale czego właściwie chcą rebelianci z Południa? Tylko pozabijać nas wszystkich? August poruszył głową w geście, który nie był ani potwierdzeniem, ani zaprzeczeniem.
– To także, na pewno, ale tylko po to, żeby nikt się im nie sprzeciwiał. Zbyt duża część społeczeństwa żyje w ucisku, a zwiększające się ograniczenia przyczyniły się do przekonania, że mogliby sami rządzić krajem. Americo, jesteś Piątką. Wiem, że musiałaś widzieć wielu ludzi, którzy nienawidzą monarchii.
Maxon dyskretnie spojrzał na mnie. Szybko skinęłam głową.
– Jasne, że widziałaś i doskonale rozumiesz, że kiedy jesteś na dnie, możesz tylko obwiniać tych, którzy są na szczycie. W tym przypadku Południowcy mają rzeczywiście dobre powody, ostatecznie to Jedynki skazały ich na takie życie bez żadnych realnych szans na jego poprawę. Przywódcy południowych rebeliantów przekonali swoich popleczników, że jedyną metodą odzyskania tego, co w ich mniemaniu się im należy, jest odebranie tego monarchii. Ale mam w swoim obozie ludzi, którzy zdezerterowali z Południa i trafili do mnie. Wiem na pewno, że kiedy Południowcy przejmą władzę, nie mają zamiaru dzielić się zdobytym bogactwem. Czy kiedykolwiek w historii było inaczej? Ich plan zakłada zniszczenie aparatu państwowego Illéi, przejęcie władzy, złożenie pustych obietnic i pozostawienie wszystkich w sytuacji, w jakiej się obecnie znajdują. Jestem pewien, że dla większości ludzi oznaczałoby to pogorszenie jakości życia. Szóstki i Siódemki nadal nie mogłyby awansować społecznie, z wyjątkiem małej garstki na pokaz, manipulowanej przez rebeliantów. Dwójki i Trójki straciłyby swoje majątki. Część ludzi uznałoby to za akt sprawiedliwości, ale to nie rozwiązałoby żadnych problemów. Jeśli nie będzie piosenkarzy popowych, wypuszczających ogłupiające przeboje, nie będzie też muzyków, grających na ich występach, kurierów, przewożących nagrania, właścicieli sklepów, sprzedających taśmy.
I brak gwiazd popu jest pierwszym, o czym pomyślałeś w kwestii odebrania pozycji całym dwóm kastom?
Użyj mózgu, Luke: 118
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 73
Przejrzałam pobieżnie tumblra Kiery i wiem, że jest fanką m.in. zespołu Łan Dajrekszyn (co jeszcze delikatnie wypłynie przy Następczyni) i żal by jej było zanihilować w Illei boysbandy i innych wykonawców muzyki popularnej, ale to naprawdę byłby najmniejszy problem. Co to jest w ogóle za durny przykład? Przypomnę może zawody wchodzące w skład 2 i 3 kasty.
Dwójki: Celebryci w rodzaju popularnych muzyków, profesjonalni sportowcy, aktorzy, modelki, politycy, oficerzy straży pożarnej, wojska, oraz wszelakich funkcji strażniczych opartych na poborze.
Trójki: Osoby odpowiedzialne za edukację, filozofowie, wynalazcy, pisarze, naukowcy, lekarze, dentyści, weterynarze, architekci, bibliotekarze, inżynierzy, terapeuci, psycholodzy, prawnicy, reżyserzy filmowi, producenci muzyczni.
Tak, odbierzcie im kasę i pozycję, niech zdychają. Już pomijam potrzebę posiadania odpowiednio opłacanego wojska w niespokojnych czasach, ale wiele z tych zawodów jest niezbędnych dla społeczeństwa, więc doprowadzenie ich za jednym zamachem do ubóstwa to straszny idiotyzm. To powinno August bardziej martwić, a nie problem gwiazd popu.
August zapewnia, że Południowcy chcą dalej uciskać lud tylko pod inną nazwą niż monarchia. Ale rzecz jasna Maksio może temu zapobiec, jeżeli tylko skuma się z Augustem i spółką, a wtedy będzie cacy. Północ nie chce jednak pieniędzy, żyją z darowizn sympatyków i mają się dobrze.
– Jeśli nie chodzi o pieniądze – powiedział w końcu Maxon – to czego chcecie? August skinął głową w moją stronę.
– Wybierz ją.
Ahahahahaha! Skoro nie ma żadnego wiarygodnego powodu, żeby Maksio wybrał po dobroci Amisię, zrobi to za niego rebelia. Jak się nie umie pisać porządnego romansu, to wyczynia się różne cuda, żeby popchnąć protagonistów ku sobie. W sumie pomysłowe rozwiązanie. Tzn. bardzo głupie, ale mimo wszystko pomysłowe.
Maksio nie jest zachwycony tym, że ktoś mówi mu, co ma robić, a Amisia odbiera to oczywiście jako atak na własną osobę.
– Nie zgodzę się, żeby ktokolwiek mi mówił, kogo mam albo nie mam poślubić! Bawicie się tutaj moim życiem! Podniosłam oczy i zobaczyłam, że August wstaje.
– Pałac od lat bawi się życiem wielu ludzi. Dorośnij, Maxonie. Jesteś księciem. Chcesz tej przeklętej korony, to ją sobie bierz, ale z przywilejami wiążą się obowiązki.
Stary, żebyś ty wiedział, jak długo Clarkson starał się wbić to Maksiowi do głowy z bardzo marnym skutkiem.
– Wy nie będziecie wybierać mi żony. Kropka. August, kompletnie niezrażony, cofnął się o krok i zaplótł ramiona.
– Doskonale! Mamy jeszcze jedną możliwość, gdyby ta się nie sprawdziła.
– Kogo?
August przewrócił oczami.
– Chyba nie oczekujesz, że ci powiem, biorąc pod uwagę, jak spokojnie zareagowałeś za pierwszym razem.
– Opanuj się.
– Ta czy tamta, to bez znaczenia. Musimy tylko mieć pewność, że twoja partnerka zgodzi się brać udział w przedstawionym planie.
Gdyby ktoś miał jeszcze jakieś złudzenia, że zrobiono jakikolwiek background check kandydatek, to teraz chyba nie ma już żadnych wątpliwości. Jedna z panienek w Elicie Eliminacji jest rebeliantką. A teraz zgadnijcie która. To nie jest trudne zadanie.
– Nazywam się America – powiedziałam z ogniem, wstając i patrząc mu prosto w oczy. – A nie „ta”. Nie jestem jakąś zabawką w tej całej waszej rewolucji. Cały czas mówisz o tym, że wszyscy w Illéi powinni mieć szansę na życie, jakiego by chcieli. A co ze mną? Co z moją przyszłością? Ja nie jestem w tym uwzględniona?
Cóż, żeby zrobić omlet, trzeba zbić kilka jaj. A małżeństwo z przyszłym królem, którego to małżeństwa i tak chcesz, to chyba niezbyt wielkie poświęcenie dla narodowej sprawy. Zresztą wcale nie jesteś, pączuszku, taka ważna, jak ci się wydaję, gdy w grę wchodzą tak wielkie stawki.
– Jestem całym sercem za zniesieniem klas, ale nie jestem przedmiotem, którym możecie się bawić. Jeśli szukacie pionka, tam na górze jest dziewczyna zakochana w nim do szaleństwa, która zrobi wszystko, co zechcecie, byle tylko Maxon się z nią zaręczył. A dwie pozostałe... Z poczucia obowiązku albo dla prestiżu także by w to weszły. Możecie brać dowolną z nich.
I co, już macie odpowiedź na to, kim jest owa tajemnicza rebeliantka?
Nie czekając na pozwolenie, odwróciłam się i poszłam do drzwi tak dumnie, jak tylko mogłam w szlafroku i kapciach.
– Americo! Zaczekaj! – zawołała Georgia. Dotarłam do drzwi, zanim zdążyła mnie dogonić. – Zatrzymaj się na chwilę.
– Słucham?
– Przepraszamy. Myśleliśmy, że jesteście w sobie zakochani. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że prosimy o coś, czemu on jest przeciwny. Byliśmy pewni, że chętnie się zgodzi.
– Nie rozumiecie. On ma już kompletnie dość naciskania i zmuszania go do różnych rzeczy. Nie macie pojęcia, przez co przechodzi. – Czułam, że łzy cisną mi się do oczu, więc zamrugałam, żeby je stłumić, i zaczęłam się wpatrywać we wzór na kurtce Georgii.
Ależ mi żal Maksia, ja pierdzielę, no biedny miś.
– Wiem więcej, niż ci się wydaje – powiedziała. – Może nie wszystko, ale bardzo dużo. Obserwujemy Eliminacje bardzo uważnie i wydaje się, że wy dwoje świetnie się rozumiecie. Zawsze sprawiał wrażenie bardzo szczęśliwego w twoim towarzystwie. A poza tym… wiemy o tym, jak uratowałaś swoje pokojówki.
Potrzebowałam chwili, żeby zrozumieć, co to oznacza. Kto nas obserwował na ich użytek?
– Widzieliśmy także, co zrobiłaś dla Marlee. Widzieliśmy, jak walczysz. A potem ta prezentacja kilka dni temu.
– Urwała, żeby się roześmiać. – To wymagało niezłej odwagi. Przydałaby nam się taka odważna dziewczyna. Potrząsnęłam głową.
– Nie próbowałam być bohaterką. Na ogół nie czuję się w najmniejszym stopniu odważna.
– I co z tego? Nie ma znaczenia, jak sama postrzegasz swój charakter, liczy się to, jak go wykorzystujesz. Ty, w większym stopniu od pozostałych, działasz tak, jak uważasz za słuszne, zanim zastanowisz się, co to będzie oznaczać dla ciebie.
Dobre Mzimu: 31
I to ma być tak wielka zaleta, że Amisia zupełnie nie używa mózgu?
Użyj mózgu, Luke: 119
Georgia jest zachwycona tym, jak bardzo Amisia olewa wszelkie ewentualne konsekwencje swoich wybryków. Widocznie rebeliantom z jakiegoś powodu zależy na królowej – kamikaze.
– Szczerze mówiąc, po tym wszystkim, co zrobiłaś, nie mogę uwierzyć, że król pozwolił ci zostać. Ta cała historia z Biuletynem… – Georgia zagwizdała.
Roześmiałam się.
– Szalał z wściekłości!
– Byłam zdumiona, że wyszłaś z tego żywa!
I dlatego tak się cieszysz i prawisz jej komplementy, jaka jest zajebista? Gdyby wszyscy rebelianci mieli takie samobójcze podejście, zostaliby już dawno rozgromieni w pył.
Użyj mózgu, Luke: 120
– Ale Maxonowi na tobie zależy, prawda? To, jak cię chroni…
Wzruszyłam ramionami.
– Są dni, kiedy jestem tego pewna, ale bywają takie, w których naprawdę nie mam pojęcia co czuje. Dzisiaj nie jest dobry dzień, tak samo jak wczoraj. Ani przedwczoraj, jeśli mam być szczera.
Georgia skinęła głową.
– I tak będziemy ci kibicować.
– Mnie i jeszcze komuś – poprawiłam ją.
– To prawda.
Przynajmniej mają plan B. Chociaż coś.
Amisia pyta, o co chodziło z tym dygnięciem w lesie Georgia odpowiada, że nie było w tym nic tajemniczego, po prostu chciała być miła dla potencjalnej przyszłej władczyni. Zieeew.
– Nie wyobrażasz sobie, jak miło jest rozmawiać z dziewczyną, z którą nie muszę rywalizować.
– Zaczynasz mieć już dość? – zapytała współczująco.
– Im mniej nas jest, tym robi się gorzej. To znaczy, wiedziałam, że tak będzie, ale… Mam wrażenie, że rywalizacja nie toczy się już o to, żeby być dziewczyną wybraną przez Maxona, tylko żeby nie dopuścić do wybrania przez niego innej dziewczyny. Nie wiem, czy to, co mówię, ma sens.
Georgia skinęła głową.
– Ma. Ale chwila, sama się na to pisałaś.
Roześmiałam się.
– Właściwie to nie. Zostałam… nakłoniona do wysłania zgłoszenia. Nie chciałam być księżniczką.
– Naprawdę?
– Naprawdę.
Georgia uśmiechnęła się.
– To, że nie chciałaś korony, oznacza, że jesteś pewnie najlepszą kandydatką do niej.
Bzdura. Jak się czegoś nie chce, to z reguły nie jest się specjalnie zaangażowanym. A jak się ma coś w dupie, to jak można być w tym naprawdę dobrym? Przecież wiemy, że z Amisi będzie taka królowa jak z koziej rzyci trąbka.
Popatrzyłam na nią, ale jej szczere spojrzenie przekonało mnie, że naprawdę wierzy w to, co mówi. Miałam nadzieję, że zdążę jej zadać jeszcze kilka pytań, ale Maxon i August wyszli z Sali Wielkiej, wyglądając na zaskakująco spokojnych.
Niech rebeliancka parka wyjdzie z pałacu w środku dnia główną bramą w orszaku z transparentem „All hail the rebels!” A co, jak konspira, to konspira.
– Wszystko w porządku, Ami? – zapytał Maxon.
– Tak. – Znowu straciłam umiejętność patrzenia mu w oczy.
– Powinnaś wracać do pokoju i przebrał się do śniadania – stwierdził. – Gwardziści przysięgli dyskrecję, a ja byłbym wdzięczny, gdybyś zrobiła to samo.
Po tych jej wszystkich wyskokach nie miałabym wielu złudzeń.
Rebelianci odchodzą, Amisia angstuje, bo uważa, że histeria Maksia w sprawie ożenku była wymierzona w nią, a nie w Augusta.
Podniósł na mnie wzrok, a ja mruknęłam coś pod nosem i wskazałam schody, kierując się w tamtą stronę. Jego błyskawiczny sprzeciw wobec propozycji, aby mnie wybrał, przypomniał mi tylko o wczorajszym bólu, jaki sprawiły mi jego słowa w bibliotece. Myślałam, że po tym, co zdarzyło się w schronie, zaczęliśmy się przynajmniej trochę rozumieć, ale najwyraźniej wszystko było jeszcze bardziej skomplikowane niż wtedy, kiedy starałam się ustalić, czy w ogóle kocham Maxona.Nie wiedziałam, co to dla nas oznacza. I czy w ogóle można jeszcze mówić o „nas”.
Boru, kręcimy się w kółko. Co chwila jakaś durnota sprawia, że pomiędzy tymi dwoma rozwielitkami pojawia się przepaść nie do przeskoczenia i ich „związek” lega w gruzach co drugi rozdział. Cóż, jak nie ma w książce żadnego prawdziwego konfliktu czy napięcia, trzeba je jakoś sztucznie dopompować. Ale widzisz, Kieruś, to tak nie działa, bo przecież wiadomo, że będą razem, więc te angsty są jedynie irytujące i niepotrzebnie rozwlekają cały tom. Co gorsza, to dopiero początek książki, jeszcze sporo takich bzdur przed nami.
I to by było na tyle. Do zobaczenia za tydzień!
Statystyka:
Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 22
Dobre Mzimu: 31
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 73
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 18
Kochanek z kartonu: 33
Konkurencja dla Kajusza: 26
Nie, nie jesteśmy w Panem: 27
Osiołkowi w żłoby dano: 50
Queen (Bee) Wannabe: 64
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 8
Twierdza Monty Pythona: 17
Użyj mózgu, Luke: 120
Beige
Nie dość, że cudowna analiza, to jeszcze cytat z Pratchetta.
OdpowiedzUsuńW przypadku ludzi jak pan Kubeł wystarczy trafić na Moista...
Jestem pełna podziwu dla ałtorki... Nawet rebelianci wiedzą, że życie uczuciowe księcia powinno spadać na drzewo, a główny bohater idzie w zaparte. Tak to jest, jak zamiast uważać na historii czyta się romanse... (naprawdę, podziwiam Was, że Was szlag nie trafia od tego biadolenia jak to Maksio jest ucsikany i ciemiężony, biedaczyna).
Malcadicta
"Proszę cię, Ami, powiedziałaś już i zrobiłaś tyle głupich rzeczy, że jestem zaskoczony, że w ogóle jeszcze się czegoś wstydzisz."
OdpowiedzUsuńIMHO jest to motto tych dwóch rozdziałów, jeśli nie całej książki/książek/serii, zaś wprowadzenie potomka Grzesia - ewidentny respirator fabularny.
A tak nawiasem, imię Damon ostatnio zrobiło się bardzo, bardzo popularne. Kto jeszcze zauważył i się przyczepił? :D
Shai
Ja :D Strasznie mnie to wkurza, tym bardziej, że tego imienia nie nosi nikt sympatyczny, tylko jakiś mhroczny buc z powieści kategorii Z dla nastolatek -.-
UsuńAberdeenh
Może ze mną coś nie tak, ale wciąż nie jestem pewna, która z dziewczyn to rebeliantka. Ktoś będzie uprzejmy mi zaspojlerować? ;)
OdpowiedzUsuńZet
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSPOILER!!
UsuńTo K.A. że tak inicjałami podam.
KONIEC SPOILERA
A ja dalej nie wiem, bo z imion to pamiętam tu tylko Amisię :D.
UsuńW ogóle wyobrażacie sobie, że to zostało napisane przez osobę dorosłą? Bo ja nie.
OdpowiedzUsuńJa obstawiałam szczerze mówiąc na dwudziestolatkę. Ot, nie ma epickich romansy w życiu to pisze. A powinnam już po Smeyerowej być przyzwyczajona, że takie szmiry to mężate i dzieciate. :V
UsuńMuj Borze, widzę to. Clarkson przyjeżdża wkurzony na maksa, bierze swój kijaszek od tłuczenia synalka i po prostu go katuje, a Maksio potrafi pomyśleć tylko o tym, że "przecież gwardziści powiedzieli, że mu nie powtórzą!! Dlaczego?!"
OdpowiedzUsuńLojalnym się jest w pierwszej kolejności wobec króla, nie księcia, god damnnnn iiiit.
Jakiś August z rzyci (Kiera musiała się pewnie ze dwa lata zastanawiać nad jakimś imieniem, które brzmi "nobilitacyjnie". Przynajmniej wyszło jej lepiej niż przy Maksiu czy Clarksonie (sic!)), potomek kij wie kogo, nikogo to nie obchodzi, ogląda sobie życie swojego kuzyna/cokolwiek, widzi jaki jest beznadziejny iiii... Twierdzi, że idealnie nadaje się na króla. Chryste panie. Amisia jest idealna na królową, bo jest taka odważna i fokle, i dlatego, że rozumieją się z Maksiem... Chryste do potęgi! Beige, miałaś rację. Oni chcą specjalnie połączyć dwóch największych debili, jakich te popłuczyny po Ameryce (wciąż nie dam rady zapamiętać jak to państwo się w ogóle nazywa) kiedykolwiek na sobie nosiły, żeby doprowadziły ten bezsens do samozagłady.
No i... Południowcy, chcą przejąć władzę, żeby przejąć władzę. Rewolucja październikowa, te rzeczy. Można zrobić jakieś studium ludzkiej natury (ci na dole chcą być na górze, później ci którzy byli na górze są na dole, żeby znowu chcieć wspiąć się na górę... Cokolwiek! To o wiele lepszy powód do wywodów na kilka stron, niż to, że Maksio nazwał ją bezmyślną), aleeee nieeee, no bo po co. Wspominaliśmy już o półnagich, napakowanych facetach? Tylko kilka razy? Trzeba to naprawić!
Sama nie wiem, dlaczego ten bullshit mnie tak wyjątkowo poruszył, ale rozumiem słodko pierdzące rzeczy w romansach... rozumiem brak zrozumienia dla ludzkiej psychiki, ale jak, kurwa, nie rozumiesz słowa intryga, to się za nią nie bierz. To jakby One Direction zrobiło hard metalowy koncert, żeby było więcej, no wiecie... "NAPIĘCIA".
Nie dam rady...
August Illea <3 honorowy Prezes Fanclubu America x Maxon. Przyznam, że Kiera mnie zaskoczyła, bo nie spodziewałam się drugiego księcia krwi. Ale potem okazało się, kogo shipuje, więc go hejtuję. -_-
OdpowiedzUsuńI dzięki za cytat z Pratchetta! <3
Adria
PS brakowalo tylko by dodał, że przyszła małżonka jest przy nadziei i małe książątko w drodze...
Co się będą dla plebsu stroić, dajcie spokój. - dobre! Całe spotkanie urocze.Jak dwunastolatka wyobraża sobie...
OdpowiedzUsuńChomik
"– Obawiam się, że właśnie udzieliłem wam wskazówek, jak można nas najechać."
OdpowiedzUsuńTo było... takie... urocze xD To chyba jedyna postać, która tak szybko dostrzegła swoją głupotę (nie mówiąc już o tym, że w ogóle dostrzegła).
Komentarz Maxona o wstydzie Ameriki jest cudowny XD sama lepiej bym tego nie ujęła. A co do tych wskazówek... No, chłopak się zapędził, ale i tak ciężko kogoś wyczaić po stwierdzeniu - jesteśmy na Północy, gdy nazywa się ich Rebeliantami z Północy. Więc jeśli Illea nie przypomina Norwegii to trochę cięzko byłoby ich znaleźć, no nie? chyba, że coś przeoczyłam... No i na co właściwie im te dzienniki Grzesia? O.o
OdpowiedzUsuńAberdeenh
"Stęskniliście się może za rebeliantami? Wątpię, wszak wpadają tak często. "
OdpowiedzUsuńDroga Beige. Rebeliantów nigdy dość. To jest najlepszy wątek w tej książce (a przynajmniej jej analizie). Nic innego mnie tak nie bawi. Ja w ogóle jestem za tym, żeby napisać fanficka o eliminacjach z punktu widzenia rebeliantów Mieczysława i Henryka. To w sumie smutne, że ta książka jest taka komiczna wbrew zamierzeniom autorki...
Z serii: Wiciokrzew musi się do czegoś przyczepić.
Czytałam całą analizę od "Rywalek" (a w sumie od "Zmierzchu"), i często powtarzacie, jak bardzo chcecie żeby autorka to już skończyła. Obawiam się że trudno jest mi w to uwierzyć. W końcu gdyby autorki nie pisały długich wyjątkowo marnych serii, wy nie miałybyście czego analizować, a ja i pozostali czytelnicy nie mielibyśmy analiz do czytania.
Swoją drogą to jest ciekawe, że większość marnych opowiadań (fanficków) z jakimi się zetknęłam jest napisana przez kobiety/dziewczyny.
I jeszcze co do poprzedniej analizy (teraz nie jestem pewna, który to był rozdział, bo czytałam wszystko hurtowo). Zastanawiałyście się czy w Azji dalej występują aranżowane małżeństwa. To jest dość częsty motyw w anime, bez względu na to w jakiej epoce się rozgrywa seria, więc w sumie bym się nie zdziwiła.
Pozdrawiam i życzę udanych analiz bez popadania w alkoholizm.
Wiciokrzew
Brakuje mi opcji edycji, a zapomniałam dopisać, że w sumie gdybym była królem do którego na herbatkę wpadają rebelianci, to podałabym herbatkę jagodową. Z wilczej jagody.
Usuń"Swoją drogą to jest ciekawe, że większość marnych opowiadań (fanficków) z jakimi się zetknęłam jest napisana przez kobiety/dziewczyny".
UsuńZdaje się, że to nie tyle kwestia złych fanfików, ale fanfików ogółem - które są pisane częściej przez dziewczyny - bo jeśli chodzi o książki, to się rozkłada imo równo i na każdą Cass przypada jakiś Paolini.
(Btw, bez tego "c" w fanfikach").
Kura i Sineira się kiedyś wypowiadały na ten temat, myślę, że to całkiem niezłe zdiagnozowanie problemu.
Usuń"Jak sądzicie, skąd bierze się tak wyraźna dysproporcja w reprezentacji kobiet i mężczyzn w opkosferze?
Kura: Trudno powiedzieć… Może z tego, że głównym tematem większości opek jest Wielka Miłość (nawet jeśli w tle mamy ratowanie świata przez superuzdolnioną Mary Sue). Panowie wydają się mniej chętni do wypowiadania się w tym temacie, oni wolą raczej historie o przepakowanych bohaterach. A może z kolei działa tu taki samonakręcający się mechanizm: ponieważ większość blogów prowadzą dziewczyny, jest to uważane za „babskie” i Prawdziwy Mężczyzna nie tknie tego nawet czubkiem palca?
Sineira: A czy ta dysproporcja nie jest przypadkiem pozorna? Mam wrażenie, że mężczyźni (czy chłopcy) raczej nie zakładają blogasków, wolą zamieszczać teksty na rozmaitych forach, zwłaszcza gierczanych. To dla nas kiepskie źródło żeru, bo historie o tym, że „udeżyłem go mieczę i umar i zdropił sword +10 do agility” są po prostu niestrawne, a ich autorzy są zazwyczaj jeszcze zbyt młodzi (przypominam, że nie znęcamy się nad dziećmi z podstawówki). Z kolei na forach miłośników fantastyki płeć męska jest reprezentowana bardzo licznie i można tam znaleźć opowieści dziwnej treści i rzadkiej urody."
O właśnie, tru, automatycznie pomyślałam o fanfikach/opkach publikowanych na blogaskach, ale to może być kwestia, że blogaski to są traktowane jako "damska" dziedzina, a nie fanfiki jako takie.
UsuńCo do Paoliniego. Akurat "Eragona" wspominam całkiem przyjemnie. Inna sprawa, że czytałam to gdzieś w szkole podstawowej.
UsuńI dlaczego temat "Wielkiej Miłości" jest raczej kojarzony z literaturą kobiecą? (Za równo te dobrze napisane jak i te złe)
"I dlaczego temat "Wielkiej Miłości" jest raczej kojarzony z literaturą kobiecą?"
UsuńA to nie jest tak, że chodzi nie tyle o temat, co raczej o formę, w jakiej zostanie przedstawiony? Wydaje mi się, że większość mężczyzn woli, gdy wątek miłosny jest jednym z wielu i bardziej na drugim planie. Miłość miłością, ale niech się tam dzieje jakaś akcja! Kobiety za to chętniej skupiają się na romantycznych uczuciach miedzy bohaterami i są one dla nich wystarczającym wątkiem, by oprzeć na nim całą fabułę - więc częściej sięgają po romanse.
No i nie zapominajmy, że większość romansów pisana jest przez kobiety, a więc przeważnie z kobiecego punktu widzenia. A nie da się ukryć, że każda z płci odbiera miłość w zupełnie różny sposób.
Eragona też czytałam w głębokiej podstawówce i wtedy mi się nawet podobał, ale już ten ostatni tom, który wyszedł parę lat temu, był durny straszliwie i to zauważałam (tzn. poprzednie pewnie też były, ale nie zamierzam do nich zaglądać). Tak samo myślę, że gdybyśmy czytały Cass w podstawówce, to też by się nam mogło podobać. :D Inna sprawa, że takich po prostu niezbyt błyskotliwych ksioopek jak Eragon czy Rywalki jest imo sporo i ciężej by mi było dopasować męski odpowiednik patologicznych bredni jak w przypadku Meyerowej, bo od takich rzeczy staram się trzymać z daleka. Ale np. taki Ziemiański ze swoimi różnymi światłymi uwagami, w które sporo czytelników chyba wierzy, jest imo dobrą konkurencją. Bór mi świadkiem, że męskiej wersji AutorKasi nie spotkałam, ale nie, żebym bardzo szukała. (Chociaż ona jest chyba jedyna w swoim rodzaju).
UsuńJa wspominam "Eragona" jako traumę. No, "Eragona" może nie aż tak, ale kolejne części... *brr*
OdpowiedzUsuńTeż jestem za ff o rebeliantach! Takim na kształt tych o Volturi. <3
Adria.
Może mi ktoś wyjaśnić kto niby nakłonił Amisię do udziału w Eliminacjach? O.o
OdpowiedzUsuńOna chyba ma na myśli Aspena, tudzież jęczenie swojej mamy...
UsuńAch, nocna pogawędka przy kawce! Tak, to dopiero zabawny motyw. Pomijając Augusta i jego pokrewieństwa z rzyci wzięte to potwornie mnie rozbawiło to "gwardziści przysięgli dyskrecję". A co innego mieli zrobić xD? No poważnie, mieli powiedzieć księciu "nie, sorki, zaraz sprzedamy tę informację do jakiejś gazetki, przejdziemy się też do królowej i napiszemy list do króla"? Czy Maxon nawet przez moment nie pomyślał, że może mieć koło siebie szpiega ojca, który tylko czeka na jego wtopę? Ech, ten chłopak momentami dorównuje głupotą samej Amisi...
OdpowiedzUsuńHej, mam pytanko. Czytam Was od niedawna i nie jestem pewna, czy analizowałyście "Następczynię"? Jest to dzieło godne uwagi. Pani Cass chyba stwierdziła, że piniondz=kolejny blogasek. Mary Sue w czwartej części... Powiem tak: McSparkle to przy niej miła i pełna empatii osoba. No i ma ona IQ ślimaka i jedyne, co można o niej dobrego powiedzieć to:
OdpowiedzUsuń...
No właśnie.
Przecież idą po kolei, do Następczyni jeszcze nie doszły. Zresztą wystarczy popatrzeć na tagi.
UsuńA że Eadlyn jest nieziemską suką i kretynką, to prawda.
Starałam się znaleźć jedną pozytywną cechę Eadlyn, ale ni wuja. Naprawdę, wiedziałam, że z Amisi i Maxa nie wyjdzie nikt normalny, ale ona to totalna patologia. :V
Usuńznalazłam tę analizę przypadkiem z nudów. w każdym razie katherine, damon i spencer? trzeci dzieciak powinien się nazywać stefan. salvatore na przykład.
Usuń