Rozdział 15
Następny
poranek nie jest łaskawy dla Ameriki; nie dość, że rana
postrzałowa daje jej się we znaki, to w dodatku nieboraczkę dręczy
kac. Mary podsuwa jej coś na złagodzenie objawów i informuje Ami,
że wprawdzie przespała śniadanie, ale pokojówki postarają się
doprowadzić ją do ładu do czasu obiadu, coby dziewoja nie zemdlała
z głodu.
America
udaje się do łazienki, gdzie już czekają na nią Anne i Lucy;
dziewczęta mówią jej, że zarówno książę, jak i Aspen
zaglądali do komnaty, kiedy spała, dręczeni obawami co do jej
stanu.
Anne przyglądała się uważnie ranie, zaglądając ostrożnie pod bandaże, żeby sprawdzić, jak się goi. – Chyba nie wdało się zakażenie. O ile tylko będzie czysta, powinna się moim zdaniem ładnie wygoić. Żałuję, że nie mogłam zrobić niczego więcej. Wiem, że zostanie blizna – jęknęła.
Dziewczyno,
toż ty wyrabiasz w służbie u Amisi 5000% normy, będąc nie tylko
hybrydą szwaczki, sprzątaczki, fryzjerki i kosmetyczki, ale w
dodatku domorosłym chirurgiem – naprawdę nie masz powodów do
samobiczowania.
– Nie przejmuj się, dzielni ludzie zawsze mają jakieś blizny. – Pomyślałam o dłoniach Marlee i plecach Maxona. Oboje nosili na zawsze ślady swojej odwagi, a ja byłam zaszczycona, mogąc do nich dołączyć.
Eee...
Americo, jak by ci to...W twoim przypadku blizny są nie tyle dowodem
odwagi, co bezdennej głupoty, niepotrzebnej brawury i braku
wyobraźni. Uwierz mi, NAPRAWDĘ nie masz się czym chwalić.
A tak
w ogóle, to zachwyca mnie podejście Singerówny: „Ja być Bwana
Kubwa. Ja poskromić wobo. Ja być dzielna i nosić blizny, które
przypominać wam, że Pan(i) Wielki(/a) wszystko może. Wy mnie
wielbić”.
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 24
– Lady Americo, kąpiel już gotowa – powiedziała Mary od drzwi łazienki.Popatrzyłam na nią, a potem na Lucy i Anne. Zawsze byłam blisko z moimi pokojówkami i ufałam im, ale ostatniej nocy coś się zmieniło. Po raz pierwszy nasza więź została wystawiona na próbę i w świetle dnia okazało się, że nadal istnieje, mocna i niezmienna.
Jaka
znów więź, na litość? To twoje pokojówki, są zobowiązane
pomagać ci w każdej sytuacji, włączając te ekstremalne, choćby
nawet w głębi duszy życzyły ci wszystkiego najgorszego... no,
chyba że chodzi ci o to, że nie pobiegły co tchu, żeby naskarżyć
Clarksonowi.
Nie byłam pewna, czy mogę jakoś udowodnić, że jestem im oddana tak samo, jak one mnie, ale miałam nadzieję, że kiedyś nadarzy się odpowiednia okazja.
Americo,
moim skromnym zdaniem należysz do tego rodzaju osób, których
osobowość w pełni oddaje hasło: „Boże,
strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam.”.
Naprawdę, najlepsze, co możesz zrobić dla Anne, Mary i Lucy, to
trzymać je na bezpieczny dystans i w żadnym wypadku nie
wtajemniczać w swoje plany.
Przeskok! Czas na obiad:
Jeśli się skoncentrowałam, mogłam podnieść widelec do ust, nie krzywiąc się. Wymagało to wyjątkowo dużego wysiłku, do tego stopnia, że w połowie obiadu zaczęłam się pocić. Uznałam, że powinnam poprzestać na skubaniu chleba, ponieważ nie potrzebowałam prawej ręki, żeby go trzymać.
Dzieci Stirlitza,
akt III, a.k.a „Nie wzbudzanie niczyich podejrzeń – robisz to
źle”.
Amisiu, jeśli
zamierzałaś przekonać króla, królową i kandydatki, że
wczorajszy wieczór minął ci na relaksującej lekturze, to obawiam
się, że twój plan właśnie spalił na panewce. Co ty na to, by
zamiast machać na oczach wszystkich postrzeloną kończyną i w
rezultacie mienić się na twarzy wszystkimi kolorami tęczy, schować
się w sypialni i tam spożyć posiłek – które to rozwiązanie,
jak wiemy z dotychczasowych tomów, jest nie tylko akceptowalne, ale
wręcz powszechnie stosowane w przypadku wszelakich bólów głowy i
innych ataków złego humoru?
Użyj mózgu, Luke: 150
Kriss zapytała, jak moja migrena – jak sądzę, taka była wersja oficjalna – a ja powiedziałam jej, że czuję się już lepiej, chociaż trudno mi było ignorować ból ramienia i głowy. Nie zadawała dalszych pytań i wszystko wskazywało na to, że nikt inny nie zauważył, że cokolwiek jest nie tak.
Cóż, ja tam wolę wierzyć, że Clarkson widzi wszystko, co trzeba.
Jadłam kawałek chleba i zastanawiałam się, jak dobrze pozostałe dziewczęta poradziłyby sobie, gdyby tej nocy znalazły się na moim miejscu. Uznałam, że jedyną osobą, która spisałaby się lepiej, była Celeste.
„ Ja być Bwana Kubwa i dać się postrzelić z wdziękiem i
gracją! Nikt inny nie umieć tak pięknie chować się między
śmietnikami!”
Karny jeżyk
potrzebny od zaraz: 25
Bez wątpienia znalazłaby jakiś sposób, żeby stanąć do walki i przez chwilę żałowałam, że nie jestem do niej bardziej podobna.
Na przykład wyciągnęłaby morderczą szminkę.
Amisiu, to miło, że zaczynasz cieplej myśleć o pannie Newsome,
ale obawiam się, że nawet jej moc Scary Sue (która została wszak
zneutralizowana w rozdziale jedenastym) nie na wiele by się zdała,
gdyby przyszło jej stanąć twarzą w twarz z uzbrojonymi
antymonarchistami, samej nie będąc zaopatrzonej nawet w patyk.
Użyj mózgu,
Luke: 151
Kiedy tace zostały już wyniesione z Komnaty Dam, weszła Silvia i poprosiła nas o uwagę.– Znowu będziecie miały okazję zabłysnąć, moje panie. Za tydzień urządzamy niewielkie przyjęcie popołudniowe i oczywiście jesteście na nie zaproszone!
Aż boję się zapytać, kto przyjeżdża tym razem.
Westchnęłam w duchu, zastanawiając się, kogo tym razem będziemy musiały zabawiać.
Nie jest dobrze, zaczynam dzielić myśli z Singerówną.
– Nie będziecie musiały niczego szykować, ale powinnyście się zachowywać jak najlepiej, ponieważ na przyjęciu będzie obecna ekipa filmowa.
Cóż, tańcząca na stole Natalie odpadła, obściskująca się
przed kamerami ze swym lubym Marlee siedzi w podziemiach – istnieje
szansa, że tym razem nie dojdzie do kompromitacji, o ile oczywiście
ktoś na czas zaknebluje Americę.
Silvia przekazuje dziewczętom, że każda z nich ma zaprosić dwoje
własnych gości i każe im poważnie zastanowić się nad wyborem,
po czym opuszcza salę.
Wiedziałyśmy, że to rodzaj próby. Kto w tej sali miał najbardziej imponujące i najcenniejsze znajomości?Może zaczynałam popadać w paranoję, ale wydawało mi się, że to zadanie zostało obmyślone specjalnie przeciwko mnie. Król musiał szukać sposobu przypomnienia wszystkim, jak bardzo jestem bezużyteczna.
Dziewczyno, odczep się od Clarksona, biedak ma wystarczająco dużo
zmartwień na głowie i bez wymyślania, jakby ci tu utrudnić życie.
Konkurencja dla Kajusza: 33
– Kogo zaprosisz, Celeste? – zapytała Kriss.Celeste wzruszyła ramionami.– Nie jestem jeszcze pewna, ale obiecuję, że będziecie pod wrażeniem.Gdybym miała do dyspozycji listę przyjaciół Celeste, też bym się nie denerwowała. Kogo miałam zaprosić? Moją mamę?
Americo, zamilcz, proszę.
Karny jeżyk
potrzebny od zaraz: 26
Celeste odwróciła się od mnie i zapytała ciepło:– Jak myślisz, kogo zaprosisz, Ami?
Oho, Brat Kandydatka Samo Dobro wkracza na scenę.
Przygotujcie się, kochani – od teraz będzie to norma.
– Nie mam pojęcia. Nie jestem pewna, czy znam kogokolwiek, kogo wypadałoby zaprosić. Może będzie najlepiej, jeśli nie zaproszę nikogo. – Prawdopodobnie nie powinnam mówić tak otwarcie o mojej słabości, ale ostatecznie pozostałe i tak o tym wiedziały.
Amisiu, mam pytanie. Skąd twoja niezachwiana pewność, że
zaproszona persona musi być kimś liczącym się w towarzystwie?
Jedyna wskazówka, jaką otrzymałyście od Silvii, brzmiała wszak
„rozważcie głęboko, kogo powinnyście sprowadzić do pałacu”.
Naprawdę, nic nie uradowałoby mnie bardziej niż twist fabularny, w
wyniku którego okazałoby się, że pomysł z zaproszeniami wyszedł
od Amberly, która – będąc wszak osobą ceniącą sobie nad
wszystko więzi uczuciowe – postanowiła sprawdzić, która z
dziewcząt postanowi uhonorować zaproszeniem swoich bliskich, miast
popisywać się znajomościami z VIP-ami.
Karny jeżyk
potrzebny od zaraz: 27
– Cóż, jeśli nie będziesz mogła nikogo znaleźć, daj mi znać – powiedziała Celeste. – Jestem pewna, że mam więcej niż dwoje znajomych, którzy chętnie odwiedziliby pałac i mogę dopilnować, żebyś przynajmniej wiedziała, kim są. To znaczy, jeśli chcesz.Popatrzyłam na nią. Korciło mnie, żeby zapytać, gdzie jest haczyk, ale kiedy spojrzałam jej w oczy, zrozumiałam, że chyba nie ma żadnego. Potem upewniłam się, kiedy mrugnęła do mnie tak, żeby nie zauważyły tego Kriss i Elise. Celeste, wytrawna wojowniczka, była po mojej stronie.
A nie mówiłam? Kolejna zapatrzona w nasze Bwana Kubwa jak w święty
obrazek.
Dobre Mzimu: 34
– Dziękuję – powiedziałam, naprawdę zawstydzona.Wzruszyła ramionami.– Nie ma sprawy. Jeśli mamy mieć imprezę, to niech chociaż będzie udana. – Odchyliła się w fotelu, uśmiechając do siebie, a ja byłam pewna, że wyobraża sobie to przyjęcie jako swoją ostatnią szansę, żeby zabłysnąć. Jakaś część mnie chciała powiedzieć jej, żeby się nie poddawała, ale nie potrafiłam. Tylko jedna z nas mogła ostatecznie dostać Maxona.
Przy wszystkich wadach Maksia mam nieodparte wrażenie, że
zaproszenie pary celebrytów niewiele zmieniłoby w kwestii jego
preferencji uczuciowych.
Amisia wraca do pokoju, gdzie czeka na nią Anne z porcją leków
przeciwbólowych. Nasza heroina dziękuje pokojówce za pomoc i pyta,
czy mogłaby jej się w jakikolwiek sposób odwdzięczyć za
nadprogramowe usługi chirurgiczne. Anne wyraźnie potrzebuje pomocy,
ale wstydzi się wtajemniczyć Ami w swoje prywatne sprawy;
ostatecznie przełamuje się, ale wymusza na Singerównie obietnicę,
że Mary i Lucy o niczym się nie dowiedzą.
– Widzi panienka, chodzi o to, że się panienka z nim tak świetnie rozumie. Mam wrażenie, że on niezwykle panienkę poważa.– Chodzi ci o Maxona?– Nie – szepnęła, rumieniąc się mocno.– Nie rozumiem.Anne wzięła głęboki oddech.– O gwardzistę Legera.
No i masz babo placek.
– Uważa panienka, że to beznadziejne, prawda?– Nie beznadziejne – zapewniłam ją. Nie wiedziałam tylko, jak mam powiedzieć chłopakowi, który obiecał zawsze o mnie walczyć, że powinien zamiast tego zainteresować się Anne.
He, he, he. HE, HE, HE.
HE,
HE, HE.
Wybaczcie, ale jak już kiedyś pisałam – dylematy
Ameriki, jak tu nie złamać Aspenowi serca wieścią, że już go
dłużej nie kocha stają się BARDZO zabawne, gdy wie się, jak cała
rzecz ma się od drugiej strony.
– Zawsze wyraża się tak ciepło o panience. Wiem, że gdyby może panienka mu o mnie wspomniała albo spróbowała się dowiedzieć, czy zostawił w domu dziewczynę…
Ba, kochanieńka, żeby to jeszcze w domu...
Ami obiecuje, że pogada z Legerem, ale zastrzega, że
nie może ręczyć za powodzenie misji; Anne dziękuje jej i
oznajmia, że i tak nie ma zbyt wielkich nadziei.
– Nie chodzi o to, że on jest Dwójką. Gdyby był Ósemką, i tak chciałabym kogoś takiego, jak on.
Niestety, Anne, obawiam się, że w chwili gdy
postanowiłabyś poratować Aspena – żebraka kanapką ten, wielce
obrażony, kazałby ci iść precz.
– Wielu ludzi by chciało – powiedziałam i to była prawda. Celeste zauważyła go, Kriss mówiła, że jest zabawny, a ta Delilah z kuchni brzmiała tak, jakby miała do niego słabość. Nawet nie liczyłam wszystkich tych dziewcząt, które się za nim dawniej uganiały.
Och, Cass, Cass. * kiwa z rozczuleniem głową * Widzę,
że nadal nie możesz pogodzić się z faktem, iż większość fanek
najchętniej wystrzeliłaby Legera w kosmos.
Słuchanie o tym już mnie za bardzo nie bolało, szczególnie z ust kogoś tak mi bliskiego, jak Anne. Oto kolejna rzecz upewniająca mnie, że moje uczucie do Aspena wygasło. Jeśli cieszyłam się, mogąc zaproponować, żeby inna dziewczyna zajęła moje miejsce, to naprawdę nie byłam już z nim związana.
Wyczerpałam temat dwa tygodnie temu. Naprawdę nie mam
już nic do dodania w tej kwestii.
Co było, a nie jest, nie pisze się
w rejestr: 37
Amisia jeszcze raz
obiecuje, że rozmówi się z Aspenem.
– Proszę tylko nie mówić pozostałym.Mocniej ścisnęłam jej dłoń.– Ty nigdy nie zdradziłaś moich sekretów, więc i ja nie zdradzę twojego.
Rozdział
16
Zaledwie kilka godzin później Aspen zapukał do moich drzwi. Pokojówki tylko dygnęły i wyszły, wiedząc bez żadnych instrukcji, że to, o czym będziemy mówić, musi pozostać między nami.
Do Czarnej Dziury Fabularnej marsz!
Aspen chce wiedzieć, jak ma się jego była; Amisia
stwierdza, że ramię nadal boli, ale generalnie jest ok.
– Nie powinienem był pozwolić ci jechać.
A to akurat kamyczek do ogródka Maxona.
– Usiądź.Zawahał się, ale moim zdaniem był teraz całkowicie poza podejrzeniami. Maxon, podobnie jak moje pokojówki, wiedział, że jesteśmy w kontakcie, i to właśnie Aspen wyprowadził nas zeszłej nocy z pałacu. Co mogliśmy ryzykować?
Że Maksio, widząc was razem na osobności, wreszcie
zdoła połączyć wszystkie kawałki tej układanki?
Leger ostatecznie daje się namówić, aczkolwiek
usadawia się w stosownej odległości od heroiny; Amisia prosi go,
żeby się nie dąsał, bo summa summarum przywiózł ją do pałacu
w jednym kawałku. Niestety, Aspen ma akurat ochotę trochę
poangstować:
– Gdybym nie był dość szybki albo gdyby Maxon nie przerzucił cię przez ten mur, byłabyś teraz gdzieś uwięziona. Mało brakowało, a dopuściłbym, żebyś zginęła. Mało brakowało, a dopuściłbym, żeby zginął Maxon. – Aspen potrząsnął głową, patrząc w ziemię. – Wiesz, co by się stało ze mną i z Averym, gdybyście nie wrócili? Czy wiesz, co… – Urwał, chyba tłumiąc łzy. – Czy wiesz, co by się stało ze mną, gdybym cię nie znalazł?
Wszystko fajnie, ale czytałam „Gwardzistę”, więc
nie wciskaj mi, kochaneczku, kitu; śmierć Maksia raczej nie
wpędziłaby cię w depresję (aczkolwiek rozumiem, że powrót z
książęcymi zwłokami mógłby zaprowadzić Legera prosto na
królewski dywanik, co raczej nie byłoby przyjemnym doświadczeniem).
– Ale udało ci się. Znalazłeś mnie, ochroniłeś mnie i zapewniłeś mi pomoc. Byłeś wspaniały. – Położyłam rękę na plecach Aspena, gładząc go i starając się pocieszyć.
Zaiste, Amisiu, zachowujecie się tak niewinnie, że
naprawdę nie wiem, kto mógłby mieć czelność podejrzewać was o
jakiś mały, zakazany romansik.
Użyj
mózgu, Luke: 152
Aspen obiecuje Americe, iż zawsze będzie dla niego
kimś istotnym, ta rewanżuje się tym samym.
– Mer, muszę ci coś powiedzieć. – Uniosłam głowę, a Aspen odwrócił się, żeby na mnie spojrzeć, trzymając mnie ostrożnie za ramiona. – Kiedy powiedziałem, że zawsze będę cię kochał, mówiłem szczerze. I ja… ja…
...Taaak.
Od tego momentu rozpoczyna się wątek, który będzie
trwać aż do zakończenia „Jedynej”. W skrócie – Leger chce
wyznać Amisi Coś Bardzo Ważnego, ale z tego czy innego powodu nie
jest mu to dane. Ów motyw będzie powtarzał się w regularnych
odstępach czasu i gwarantuję, że nim dojedziemy do końca książki,
większość z Was będzie jęczała w duchu „Chłopie, wyduśże
to wreszcie z siebie!”. Zwłaszcza, że powody, dla których tego
nie czyni, są... No cóż, sami zobaczcie:
Roześmiał się z trudem.– Chyba powinienem się przespać. Nie jestem w stanie jasno myśleć.
Wesoło się zapowiada, nie ma co.
Ami w duchu cieszy się, że Aspen zrezygnował ze
zwierzeń, albowiem nie ma do nich głowy w świetle ostatnich
wydarzeń.
– Posłuchaj, Mer, nie możemy tego powtórzyć. Nie mów Maxonowi, że pomogę mu w czymś tak ryzykownym i nie oczekuj, że będę mógł cię przemycić w dowolne miejsce.– Nie jestem pewna, czy nasz wypad w ogóle był wart takiego ryzyka.
Wiecie co? To fantastyczna uwaga.
Co właściwie dało Maxonowi to spotkanie?
Pytam serio. O ile (jak się wkrótce przekonacie)
America faktycznie zyska co nieco dzięki temu wypadowi, o tyle z
perspektywy księcia wygląda to na kompletną stratę czasu.
- August nie powiedział mu niczego nowego, jeśli chodzi o rebelianckie posunięcia.
- Nie ustalono, czy pałac w jakikolwiek sposób wesprze buntowników z Północy; sam Maxon nadal nie jest przekonany do tego pomysłu.
- August dał mu nowy numer...
- … który i tak w niczym mu się raczej nie przyda, skoro zastrzelono chłopaka od łączności (chociaż, na szczęście dla Maxona, Cass okaże się być w tej kwestii dosyć niekonsekwentna). I dlaczego nie mogą nadal porozumiewać się tak, jak to czynili dotychczas? Sposób musiał być wszak dobry (na czymkolwiek by nie polegał), skoro Illea dał radę bezproblemowo przekazać przyszłemu władcy, gdzie i kiedy ma zamiar się z nim spotkać.
No, sam powiedz, Maksiu – na co ci to było?
Użyj
mózgu, Luke: 153
Aspen zbiera się, na pożegnanie żartobliwie całując
Amisię w rękę.
Uśmiechnęłam się i lekko ścisnęłam jego rękę, a on odwzajemnił ten gest. Kiedy tak trzymaliśmy się za ręce, a mój uścisk ciągle się wzmacniał, uświadomiłam sobie, że muszę go wypuścić. Naprawdę muszę go wypuścić. Popatrzyłam Aspenowi w oczy, czując, że pod powiekami zaczynają mi się zbierać łzy.„Jak mam się z tobą pożegnać?”
Americo, przestań, oficjalnie zamknęłyśmy „Osiołka”,
nie mogę dawać nowych punktów.
Aspen wychodzi, pokojówki wracają (Czarna Dziura
Fabularna chodzi jak szwajcarski zegarek) i szykują swą panią do
snu; ona jednakże czeka jeszcze na Maxona, ponieważ przy obiedzie
dała mu tajny znak, by zajrzał do niej wieczorem. Mamy trochę
filozofowania o muzyce (kiedyś była dla Ami całym światem, a
teraz już nie), zakończonego takim oto brylancikiem:
Naprawdę nie wystarczała mi moja dawna klasa.
Naprawdę ci wierzę.
Maksiu puka do drzwi:
– Wasza wysokość – powitała go cicho Mary.Miała właśnie wyjść z pokoju, kiedy Maxon uniósł rękę.– Wybacz, ale czy mogłabyś mi powiedzieć, jak masz na imię?Patrzyła na niego przez chwilę, zdumiona, potem spojrzała na mnie, a wreszcie znowu na Maxona. – Jestem Mary, wasza wysokość.– Mary. Z Anne widzieliśmy się ostatniej nocy. – Skinął jej lekko głową. – A ty?– Lucy. – Mówiła cichutko, ale czułam, że cieszy się, że zauważył jej istnienie.– Doskonale. Anne, Mary i Lucy. To dla mnie przyjemność poznać was wreszcie lepiej.
Do tego fragmentu wrócimy za moment.
- Jestem pewien, że Anne wtajemniczyła was obie zeszłej nocy, żebyście mogły jak najlepiej wspierać teraz lady Americę. Chciałem wam podziękować za to oddanie i dyskrecję.Popatrzył na nie kolejno.– Zdaję sobie sprawę, że znajdujecie się w niezwykle niezręcznej sytuacji. Gdyby ktokolwiek zaczął wam zadawać pytania o to, co się wydarzyło, odeślijcie go bezpośrednio do mnie. To była moja decyzja i nie powinnyście ponosić odpowiedzialności za jakiekolwiek jej konsekwencje.
- Mojego starego zignorujcie, jest tylko królem.
Użyj
mózgu, Luke: 154
Zawsze miałam poczucie, że moje pokojówki są niezwykle oddane Maxonowi, ale dzisiaj wieczorem wydawało mi się, że to zaczęło wykraczać poza zwykłe zobowiązanie. Dawniej wydawało mi się, że najwyższa lojalność należała się zawsze królowi, ale teraz zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście tak było. Coraz częściej widziałam drobne oznaki wskazujące, że ludzie mogą woleć jego syna.
Amisiu – naprawdę nie ma znaczenia, kogo wolą
Illeańczycy. TO CLARKSON RZĄDZI TYM PAŃSTWEM I TRZYMA W GARŚCI
LOS WSZYSTKICH PODDANYCH. Jeżeli wezwie do siebie twoje pokojówki i
da im ultimatum: albo dla mnie szpiegujecie, albo waszych krewnych
czeka bliskie spotkanie ze stryczkiem, to gwarantuję ci, że
sympatia dla Maxona może okazać się niewystarczającym argumentem
„przeciw”.
Może nie tylko ja uważałam metody króla Clarksona za barbarzyńskie, a jego sposób myślenia za okrutny.
Nie, jest jeszcze autorka i rzesza fanek, które biorą
za dobrą monetę każde jej słowo.
Konkurencja
dla Kajusza: 34
Pokojówki zrobiły swoje, pokojówki mogą odejść.
– O co chodzi z tym zapamiętywaniem ich imion?
- Po diabła bratasz się z plebsem?
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 28
Ale trochę rozumiem Americę; facet nawiedza jej
sypialnię od tak dawna, że naprawdę mógł już dawno temu
załatwić tę kwestię.
Odpowiedź Maksia?
– Kiedy wczoraj w nocy Leger wspomniał imię Anne, a ja nie wiedziałem, o kogo mu chodzi… czułem się zażenowany. Czy nie powinienem lepiej od przypadkowego gwardzisty znać ludzi, którzy się tobą opiekują?
Niby racja, ale z drugiej strony – jeżeli weźmiemy
pod uwagę moje obliczenia dotyczące liczby pokojówek w pałacu, to
nie dziwota, że biedak nie zdołał spamiętać wszystkich imion.
Amisia naprędce wymyśla, że to wszystko efekt
licznych plotek pomiędzy pałacową służbą i gwardzistami.
– Mimo wszystko, te dziewczyny są z tobą codziennie. Powinienem już kilka miesięcy temu wiedzieć, jak się nazywają.
Święta racja, panie dobrodzieju.
Maksiu martwi się, że Amisia jest na nogach pomimo
bycia postrzeloną zaledwie dzień wcześniej i prosi ją, by się
położyła; następnie kładzie się na łóżku koło niej (ale
spokojnie, oddziela ich gruby koc). Mamy kolejny dialog z serii
„Gdyby coś ci się stało/ Ale przecież nic mi się nie stało”.
– Nie potrafię uwierzyć, jak mogliśmy być tak nieostrożni, żeby wyjechać z pałacu w ciężarówce, bez większej liczby gwardzistów.
A ja nie, żaden idiotyzm z twojej strony już mnie nie
zdziwi.
Okazuje się, że rebelianci po prostu chodzą po ulicach. Kiedy przestali się ukrywać?
Eee... Na moje oko to ponad dwadzieścia lat temu, w
momencie, gdy ojcowie Miecia i Henia (a może i sami Miecio i Henio)
postanowili po raz pierwszy zaatakować pałac w biały dzień.
Kiedy zdobyli tę broń? Czuję się bezradny, nie mam pojęcia, co się dzieje. Codziennie po kawałeczku tracę kraj, który kocham.
Okazujesz tę miłość w bardzo specyficzny sposób.
– Zeszłej nocy mówiłaś coś… o miłości.Opuściłam spojrzenie.– Pamiętam.– Starałam się powstrzymać rumieniec.– To zabawne, jak może ci się wydawać, że coś mówiłaś, chociaż naprawdę nigdy tego nie zrobiłaś. Roześmiałam się, czując, że te słowa za chwilę padną.– Jest też zabawne, kiedy wydaje ci się, że coś słyszałaś, chociaż wcale tak nie jest.Cały komizm sytuacji zniknął.– Wiem, co masz na myśli. – Przełknęłam ślinę i patrzyłam, jak jego dłoń przesuwa się z mojego policzka i splata palce z moimi. Wiedziałam, że on także na nią patrzy. – Może niektórym ludziom trudno jest zdobyć się na takie wyznanie. Na przykład obawiają się, że mogą nie dotrwać do końca. Maxon westchnął.– Może być też trudno coś powiedzieć, kiedy się obawiasz, że ktoś może nie chcieć dotrwać do końca… I może nie do końca pogodził się z myślą o rozstaniu z kimś innym.
Nie no, błagam. Znowu ta śpiewka? Cass,
wyeliminowaliśmy już z gry Legera – czy możemy, proooszę,
przejść do konkretnych wyznań, coby zakończyć ten ciągnący się
od dziesięciu tysięcy stron wątek?
Potrząsnęłam głową.– To nie…– Rozumiem.Mimo wszystkiego, co mówiliśmy w schronie, mimo wszystkiego, co sobie nawzajem wyznawaliśmy, mimo wszystkiego, co bezpiecznie i pewnie kryło się w moim sercu, te proste słowa wydawały się najbardziej przerażającą rzeczą, jaką mogliśmy się wymienić. Ponieważ kiedy powiemy je na głos, nie będziemy mogli ich nigdy cofnąć.
Jednak nie możemy.
Amisia prosi, aby na chwilę zostawili ten temat i
skupili się na czymś innym:
– Zastanawiałam się nad moimi gośćmi na to zbliżające się przyjęcie, ale potrzebuję twojej zgody. Spojrzał na mnie, nic nie rozumiejąc.– Chcę, żebyś wiedział dokładnie, o czym zamierzam z nimi rozmawiać. Możliwe, że łamiemy w ten sposób prawo, więc nie zrobię tego, jeśli się nie zgodzisz.
Nie no, nie wierzę! To chyba pierwszy raz w tej serii,
gdy panna Singer najpierw myśli, a później robi – brawo, żabko!
Widzisz, to wcale nie było takie trudne.
Zaintrygowany Maxon podparł się na łokciu, żeby mnie wysłuchać.– Powiedz mi, co planujesz.
I to już wszystko na dziś. A za tydzień: przyjątko i
specjalni goście zaproszeni przez Americę (poradziłabym Wam,
żebyście przygotowali sobie poduszki pod czoło, ale obawiam się,
że nie istnieją żadne dostatecznie miękkie) oraz uwertura dzieła
pod tytułem „Clarkson Voldemortem Illei”.
Zostańcie z nami!
Statystyka:
Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 37
Dobre Mzimu: 34
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 77
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 28
Kochanek z kartonu: 35
Konkurencja dla Kajusza: 34
Nie, nie jesteśmy w Panem: 27
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 18
Użyj mózgu, Luke: 154
Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 37
Dobre Mzimu: 34
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 77
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 28
Kochanek z kartonu: 35
Konkurencja dla Kajusza: 34
Nie, nie jesteśmy w Panem: 27
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 18
Użyj mózgu, Luke: 154
Maryboo
A jakby tak król założył podsłuchy i całe to towarzystwo wzajemnej adoracji by w lochu wylądowało? Rozmarzam się....Ten facet, przytomny gość w końcu, nie prowadzi jakiejś dyskretnej obserwacji kandydatek albo i księcia? Tak trudno zatrudnić kogoś i powiedzieć:dowiedz się,o czym mój syn rozmawia z kandydatką nr 3?
OdpowiedzUsuńMojego starego zignorujcie, jest tylko królem. - dobre!
Chomik
Może Amisia zaprosi rebeliantów na to przyjęcie :D
OdpowiedzUsuńAle się ta fabuła wlecze...
Karmena
SPOILER!
Usuńtrafiłaś w samo sedno... :D
KONIEC SPOILERA
O matko i córko...
UsuńStawiałam, że zaprosi kogoś z Włoch, w końcu tak gorąco zapewniali, że ma ich poparcie i dali jej swój numer, ale to... No nie wierzę, po prostu nie wierzę...
Na co ty liczysz, Cass już pewnie zapomniała o tych ludziach z Włoch :D
UsuńJa też byłam pewna, że chodzi o te włoskie księżniczki, to w końcu by pasowało do kontekstu - Celeste oferuje, że użyczy Amisi dwa swoje VIP-y, ale Amisia jest fajniejsza i zaprasza zagraniczną rodzinę królewską. Ale zaraz, przecież zaproszenie osób niewyjętych spod prawa miałoby sens, więc nie można tego po niej oczekiwać.
UsuńA swoją drogą, to moja wersja Celeste jest już tak headcanonowa, że mogę ją spokojnie fangirlić, co niniejszym robię. I dlatego bardzo się ucieszyłam nawet na tę refleksje Amisi, że Celeste poradziłaby sobie lepiej od niej. Oczywiście tak by było, ale podejrzewam, że nie z powodu morderczej szminki i innych materiałów miotanych w torebce, ale np. dlatego, że Celeste zdaje się czasem myśleć.
Nie chcę za bardzo spoilerować... ale Cass nie zapomniała o Włochach :D
UsuńEch, Kiera jest taka przewidywalna...
UsuńAmi zaprosi tatę pewno. :P
UsuńJaka ta książka jest nudna. Nie mogę się doczekać Następczyni - to będzie prawdziwa uczta dla analizatorek ^^
OdpowiedzUsuńA w ogóle kiedyś Maksio się dowie o Aspenie i Americe, czy będzie ciapą przez kolejne dziesięć tomów? Czy w tym pałacu w ogóle nie ma hot ploteczek? Bo dyskretni to oni nigdy nie byli przecież.
OdpowiedzUsuńDowie się i strzeli focha. Okoliczności już za bardzo nie pamiętam.
UsuńSprawdziłam przed chwilą: Maksio przyłapie Americę usprawiedliwiającą się przed Ośrodkiem, który przyłapał księciunia i Amisię na nierządzie. Są do siebie przytuleni, a tu wchodzi Maxonek. I - fanfary - wreszcie łączy fakty (bransoletka itd).
Usuń*właśnie sobie uświadomiła, że America jest w jej wieku* Dżizaskurwajapierdolę, wybaczcie za słownictwo, ale... *odgradza się od świata, kołysząc się na boki z dłońmi przyłożonymi do uszu i szepcząc "to wcale nieprawda, ona wcale nie jest w moim wieku, to wcale nieprawda, wcale, wcale..."*
OdpowiedzUsuńAmerica chyba nie chce zaprosić Augusta, co? Pretty, preety please?
OdpowiedzUsuńNie, SPOILER zaprosi żeńską wersję.
UsuńCooooo? Ale dlaczego? *zaczyna płakać*
UsuńOna serio zaprosi tę ciężarną laskę Augusta w kurtałce w kwiatełki? I ona sobie odpieprzy tę kurtalkę oczywiście na bal? Amisia i jej konspira... Amisia i jej znajomości... <3
UsuńAdria
Ta laska jest w ciąży!? O.o
UsuńEj, przeoczyłam info o ciąży tej laski. Serio jest?
UsuńTrochę to do Cass nie pasuje. August mówił, że będą się hajtać niedlugo,więc musieliby seks przedmałżeński uprawiać...
UsuńO ciąży nic nie wiem, ale laskę od kwiatków zaprosi.
UsuńKtoś był w ciąży, nie ona? Pasowało mi do ślubu z Augustem i zapewnieniem kolejnego illeańskiego pretendenta do tronu. Jak nie ona, to przepraszam za wprowadzenie w błąd!
UsuńAdria
W ciąży była siostra Americi, Kenna.
UsuńAnaliza genialna, jak zwykle oczywiście. "Mojego starego zignorujcie, jest tylko królem", podbiło moje serce.
OdpowiedzUsuńKochani, ostatnio miałam bardzo Rywalkowy sen (który w gruncie rzeczy był ciekawszy od twórczości Cass). Otóż ja i cztery inne dziewczyny z mojej paczki wylądowałyśmy w Eliminacjach. Jedna była na pewno odpowiednikiem Celeste, druga Kriss, trzecia... Elise? Chyba tak. Czwarta odpowiadała Natalie, a ja niestety występowałam w roli Amisi (która tak naprawdę nie istniała, byłam ja zamiast niej). Więc po przyjeździe do zamku evil Clarkson zabrał nam komórki, ponieważ podczas Eliminacji nie można było się kontaktować z bliskimi i ogólnie ludźmi spoza zamku. Clarkson cały czas chodził z jakąś biografią w rękach (była to biografia jakiegoś uczonego). Moja mama zdołała wbić do pałacu jako sprzątaczka, więc miałam z nią kontakt. W międzyczasie pałacowy ksiądz powiedział mi w konspirze, że okładka książki króla to tylko przykrywka, jako że naprawdę nosi tytuł "Jak zostać wspaniałym dyktatorem". Ojciec Maksia uznał, że nasza piątka nie nadaje się na żony jego syna, więc chciał nas wypędzić. Gdy przyłapał mnie i mamę na rozmowie wkurzył się jeszcze bardziej i chciał zabić mnie i odpowiedniki Celeste, Kriss itd., które wymieniałam wcześniej. Zaprowadził nas do zamurowanego pałacowego ogrodu pod pretekstem, że możemy go zwiedzić i nas w nim zamknął. Okazało się, że w ogrodzie trzymane są ludziożercze (nie mam pojęcia, jak je inaczej określić) ptaki przypominające sępy. W końcu w ostatniej chwili udało nam się jakimś cudem uciec z pałacu.
Wiem, sen jest bez ładu i składu, trochę dziwny (ale moje sny zawsze są dość oryginalne). Ale uznałam, że mogę się z wami nim podzielić, jako że na temat analiz. I zawsze możecie się z niego pośmiać.
Pozdrawiam!
W.
:D
Usuń"Jak zostac wspaniałym dyktatorem" zrobiło mi dzień. Naprawdę widzę Clarksona pogrążonego w lekturze :D
Ten sen jest zdecydowanie ciekawszy i bardziej trzymający w napięciu niż treść oryginalnej powieści.
Usuń"Jak zostać wspaniałym dyktatorem" <33333
UsuńTaka książka i tak ma więcej sensu od rusioffych pamiętniczków Grzesia Ikei ;D
UsuńSen swoją drogą świetny. Mnie się kiedyś tylko śniło, że jestem Eadlyn, brrr...
Gwathgor
Bycie Eadlyn? Nie życzyłabym tego nawet najgorszemu wrogowi.
Usuń,,Jak być wspaniałym dykatorem" - Cudne <3 Ciekawe, kto napisał tę książkę - chcę przeczytać o nim ff <3
Usuń