(Tak,
ten post miał zostać opublikowany w poniedziałek, ale okazało się,
że byłoby to dosyć trudne do zrealizowania z racji zawodowych
obowiązków, a zatem startujemy już dziś).
Ten
wstęp będzie się nieco różnił od swoich poprzedników. Dziś
nie będziemy bowiem pobieżnie streszczać fabuły kolejnego
koszmarku, z którym przyszło nam się zmierzyć – ta notka będzie
swoistą mini-analizą samą w sobie.
Ale
po kolei. Powitajcie piąty (i, miejmy nadzieję, naprawdę
ostatni) tom serii autorstwa Kiery Cass: „Koronę”.
Dwadzieścia lat minęło od wydarzeń z „Jedynej”. Córka Ameriki i Maxona - księżniczka Eadlyn nie sądzi, że uda jej się znaleźć prawdziwego partnera wśród konkursowych trzydziestu pięciu zalotników, nie mówiąc już o prawdziwej miłości. Ale czasami serce znajdzie sposób, aby nas zaskoczyć. Eadlyn musi dokonać wyboru, który okaże się trudniejszy niż ktokolwiek się mógł spodziewać...
Tyle
wprowadzenia. Czas pochylić się nad pewną niezwykle istotną
kwestią.
Kochani,
mamy dla Was pewne ćwiczenie. Zamknijcie na minutę oczy i
przypomnijcie sobie wszystkie te chwile z „Następczyni”, w
których Antychryst udowadniał, że w pełni zasłużył na swoje
przezwisko: jej stosunek do rodziców, Josie, kandydatów i
poddanych, emocjonalny szantaż wobec brata, wieczne zadzieranie nosa
i muchy w tymże, niedojrzałość, złośliwość i wszystko inne,
co tylko Wam przyjdzie do głowy. Czas start.
…
…
…Skończyliście?
Dobrze. W takim razie przechodzimy do drugiej części zadania:
sięgnijcie po mentalną gumkę myszkę i dokładnie wymażcie
wszystkie te wspomnienia. Nie będą Wam już dłużej potrzebne.
Chcecie wiedzieć, dlaczego?
Ponieważ
Antychryst z „Następczyni” i Eadlyn z „Korony” nie mają ze
sobą nic wspólnego. Mało tego: Eadlyn Schreave, z
którą będziemy mieli do czynienia przez najbliższe kilka miesięcy
jest jedną z sympatyczniejszych bohaterek powieści YA, z jakimi
przyszło nam obcować w naszej analizatorskiej karierze.
Naprawdę.
To nie żart. Jesteśmy absolutnie poważne. Dziewczynie nadal
zdarzają się gorsze momenty, ale tym razem jej wyskoki są po
prostu ludzkie; przemiana Edzi jest naprawdę niesamowita i
gruntowna.
A
także nieprawdopodobna psychologicznie.
Wiemy,
co próbowała napisać Cass; nasza ulubiona autorka chciała
pokazać, że na skutek brutalnego listu od Ahrena i zdrowotnych
problemów Ameriki Edzia zmienia się niczym Grinch i jej serduszko
powiększa się o trzy rozmiary. Jest tylko jeden problem – owa
transformacja jest zbyt nagła i zbyt drastyczna.
Nie
miałybyśmy żadnych zastrzeżeń, gdyby Eadlyn w ostatniej scenie
„Następczyni” postanowiła się zmienić i w efekcie w kolejnej
książce zaczęła nieco cieplej odnosić się do otoczenia,
starając się zwalczyć swoje złe nawyki i parszywy charakter jako
taki - raz z lepszym, raz z gorszym rezultatem (co byłoby klasycznym
przykładem scenariusza, w którym bohater literacki zdaje sobie
sprawę, że postępował niewłaściwie i próbuje stać się
lepszym człowiekiem). Ale nie - Kiera kompletnie przepisuje
charakter swojej pacynki, w związku z czym przedzierając się przez
„Koronę” miałyśmy wrażenie, że czytamy o kompletnie innej
bohaterce, którą z Edzią łączy wyłącznie imię. To nie jest
świadectwo rozwoju tej postaci, Cass; co najwyżej kolejny dowód na
to, że nie potrafisz stworzyć realistycznie zachowujących się
bohaterów. Człowiek nie jest w stanie ot, tak pozbyć się swoich
przywar; kształtowanie charakteru to długie i niewdzięczne
zadanie, które w dodatku nigdy się nie kończy i – niestety,
niestety - zazwyczaj nie jest pasmem nieustających sukcesów. Cały
cymes z pracą nad sobą polega bowiem nie na tym, by położyć się
do łóżka z mocnym postanowieniem poprawy i następnego dnia
obudzić się nowym, lepszym osobnikiem (zgadnij, do czego pijemy,
autorko), ale na nieustannej walce z mniej chlubną stroną naszej
natury. Ponieważ jednak naszego Specjalnego Płatka Śniegu nie
dotyczą, rzecz jasna, tego rodzaju ograniczenia, Eadlyn dołącza
niniejszym do Brata Samo Dobro, Jareda po końskiej dawce valium i
Celeste 2.0 – bohaterów znanych z wolt
światopoglądowo-charakterologicznych.
Wielkie
brawa.
Wspominamy
o tej kwestii teraz, ponieważ w przeciwnym razie połowa
cotygodniowych analiz zeszłaby nam na podkreślaniu owego kuriozum.
Ustaliłyśmy zatem, że załatwimy całą rzecz hurtem i niniejszym
przyznajemy całe trzydzieści punktów poniższym kategoriom:
Fabuła
nie do poznania: 47
Jak
mała Kiera wyobraża sobie…: 45
Początkowo
miało być pięćdziesiąt, ale stwierdziłyśmy, że możemy
odpuścić po dziesięć ze względu na katalizatory owej przemiany,
czyli ucieczkę/list Ahrena i zawał Amisi. Sam impuls do metamorfozy
jest w końcu całkiem w porządku – wykonanie to inna para
kaloszy.
Nie
przedłużając, zapraszamy do piątego już rejsu po Cassoversum;
mamy nadzieję, że będziecie nam towarzyszyć i tym razem. Do
zobaczenia w niedzielę!
Beige
& Maryboo
Hurraaaa!!! Nowa analiza!!!
OdpowiedzUsuńJako że książkę czytałam, to wiem co nas czeka. Przynajmniej nie byłam jedyną(hahaha, czaicie? Jedyną), która nie poznała Edzi.
I czy tylko ja miałam wrażenie, że ominęłam cały tom, bo zachowania bohaterów i ich stosunek do siebie były... Takie z tyłka wzięte, wybaczcie mój klatchiański. A wydarzenia w samej Koronie... Następują "troszkę" szybko...
Powodzenia w analizowaniu!
Zacny suchar, milordzie.
UsuńAnon, no to należysz do Elity. Masz tu Koronę. ;D
UsuńAdria
Nie dotykałam tego tomu i obawiam się co tam zastanę podczas analiz, ale czekam niecierpliwie, bo myśl, że to koniec romansu z Kiercią jest inspirująca. :D
OdpowiedzUsuń*przesyłam litry zdrowia psychicznego na poczet analiz*
Obecna Edzia tak mnie znudziła, że nie doczytałam powieści. Poznam całą jej treść dopiero tutaj - jestem ciekawa, jak odniesiecie się do nowej gęby króla Clarksona (no tam musiałam przewinąć, wiedząc o sprawie xD)
OdpowiedzUsuńA ja głupia przegapiłam... Lecę czytać!
OdpowiedzUsuńW sumie mnie to zasmuciło. Zawsze lepszy Antychryst niż kolejna wersja Brata Samo Dobro. A przemiany z rzyci wzięte lub subtelne niczym radziecki czołg wzmianki o zmianie charakteru bohatera to, niestety, domena nie tylko Cass I Meyer.
OdpowiedzUsuńCzekam na analizy i gratuluję wytrwałości, dziewczyny.
BTW, Edzia wygląda na tej okładce trochę jak postać z tureckiej telenoweli, nie sądzicie? Mówię o układzie twarzy.
OdpowiedzUsuńZ chęci przeczytania jak największej ilości książek w ostatnie wakacje mojego życia wzięłam się też na Koronę... I mimo dużej ilości failów i mindfucków (EKHM, nowy evil kandydat do Konkurencji dla Kajusza), naprawdę wcale nie było to takie złe jak reszta... I to właśnie kwestia tej metamorfozy Eadlyn. Naprawdę zaczęłam w pewnym momencie kibicować jej i chłopcom - choć ja nigdy nie miałam do niej tak złego stosunku jak Wy.
OdpowiedzUsuńCzytam Was od kilku lat i chyba nigdy nie komentowalam... Aż mi trochę głupio. Może teraz się poprawię. :D
Z ciekawości - między 4 a 5 rokiem studiów czy po maturze? :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńW momencie, w którym napisalyscie, że Antychryst się zmienił prawie zaczęłam się śmiać. Bohaterka była w "Następczyni" nieznośna i denerwująca,a teraz stanie się kolejnym Bratem Samo Dobro. Nie wiem czy mam się z tego cieszyć, czy martwić, więc pozostawiam to do osądzenia podczas czytania waszych analiz. Powodzenia z anty-antychrystem, dziewczyny.
OdpowiedzUsuńWeronika
W momencie, w którym napisalyscie, że Antychryst się zmienił prawie zaczęłam się śmiać. Bohaterka była w "Następczyni" nieznośna i denerwująca,a teraz stanie się kolejnym Bratem Samo Dobro. Nie wiem czy mam się z tego cieszyć, czy martwić, więc pozostawiam to do osądzenia podczas czytania waszych analiz. Powodzenia z anty-antychrystem, dziewczyny.
OdpowiedzUsuńWeronika
Och... Jestem u Was w linkach, dziękuję :D Odwdzięczę się tym samym, gdy tylko opanuję blogspot (to nie jest takie łatwe wbrew pozorom).
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam,najważniejsze żeby były kiecki i jakiś tru.
OdpowiedzUsuńFajnie,że znowu piszecie!
Chomik
Już się nie mogę doczekać! Śmiesznie, że Kiera dostała punkty jeszcze przed właściwym rozpoczęciem analiz... ;) A tak btw - http://stepheniemeyer.com/project/the-chemist/
OdpowiedzUsuń*Przypełza z opóźnieniem*
OdpowiedzUsuńJeżu, jak ja nie lubię, jak autorzy próbują w skomplikowaną psychologię bohaterów, zupełnie jej nie umiejąc. Ale z drugiej strony sympatyczna bohaterka ya to pewne novum i za zamienienie w nią antychrysta, zamordowanie prawdopodobieństwa psychologicznego to mała cena. Dlatego z tym większą ciekawością czekam na dalsze analizy.
-marszałek
OMG, z jakiegoś powodu byłam przekonana, że macie przerwę aż do września O_o Czyli mam jakieś milion postów do nadrobienia. Taka dawka tego czegoś na raz chyba mnie zabije :D
OdpowiedzUsuń