...Dam
radę. Dam radę. To już prawie koniec. Dam radę.
No i cóż, kochani: tak oto spotykamy się na tym blogu
po raz piąty. Dziękuję z całego serca wszystkim, którzy
zamierzają dalej towarzyszyć nam w naszej analizatorskiej podróży;
to dzięki Wam znajdujemy z Beige siły, by przedzierać się przez
coraz to nowy koszmarek.
W przypadku „Korony” możemy zresztą mówić o
pewnym światełku w tunelu: ta książka przypomina w znacznie
większym stopniu oryginalną trylogię niż „Następczynię”, co
oznacza, iż porzucamy świat permanentnego wkuropatwienia i wracamy
do starego, dobrego lolcontentu (no, powiedzmy, że wracamy do niego
po pierwszych kilku rozdziałach, albowiem początek tego dzieła...
a zresztą sami wkrótce zobaczycie). A uwierzcie mi, drodzy
czytelnicy: 'lolcontent' to słowo – klucz tej powieści, która w
swym absurdzie przebija chyba wszystkie tomy poświęcone Americe
razem wzięte. Biorąc zaś pod uwagę, że historia Amisi zawierała
tak urocze elementy, jak rebelianci wpadający z wizytą w każdy
wtorek i koronowane głowy osobiście zasuwające pancerne zasłony
podczas ataków... cóż, sami dośpiewajcie sobie resztę.
No to co – gotowi na najnowsze dzieło Cass?
...Nie kiwajcie zbyt entuzjastycznie głowami, możliwe,
że nie zdajecie sobie sprawy, co nas czeka.
Tak czy inaczej – zaczynamy!
Rozdział
1
-
Przykro mi – powiedziałam, szykując się na nieuniknioną
gwałtowną reakcję. Gdy Eliminacje się zaczynały, wyobrażałam
sobie taki ich koniec: tuziny jednocześnie wyjeżdżających
kandydatów, wielu z nich nieprzygotowanych na to, że skończyła
się ich chwila sławy. Jednak po kilku ostatnich tygodniach, gdy
zrozumiałam, jak bardzo są życzliwi, taka zbiorowa eliminacja
sprawiała, że serce mi się krajało.
* wzdycha ciężko *
Widzicie, to właśnie o tym perorowałyśmy we wstępie
do analizy – tego rodzaju akapitów, podczas lektury których
czytelnik zastanawia się, kim jest to słodkie dziewczę nie mające
nic wspólnego z dotychczasowym narratorem-potworem jest w tej
książce od groma. Gdybyśmy chciały skupiać się na każdym z
nich, rozbieranie „Korony” na czynniki pierwsze zakończyłoby
się zapewne gdzieś w 2018 roku.
Oni
zachowywali się wobec mnie uczciwie, a ja teraz musiałam być
nieuczciwa wobec nich.
Eee... nie. Zachowujesz się jak najbardziej fair:
próbujesz choć częściowo ogarnąć cały ten bajzel, odrzucając
tych z kandydatów, co do których jesteś pewna, że nie
sprawdziliby się w roli twojego męża/księcia małżonka.
– Wiem,
że to nagła decyzja, ale ojciec, ze względu na ciężki stan mojej
matki, poprosił, żebym przejęła więcej obowiązków, a ja czuję,
że podołam im tylko wtedy, jeśli uda mi się ograniczyć grupę
kandydatów.
Primo: Jeszcze w tym rozdziale będę miała coś do
powiedzenia na temat owych obowiązków.
Secundo: Cass? Ja wiem, że to, co robi Edzia jest jak
najbardziej logiczne i zrozumiałe, ale... serio? ZNÓW zżynasz
z samej siebie? Nie wystarczy ci, że skopiowałaś już maksiowe
Ekspresowe Eliminacje - musisz jeszcze ściągać z końcówki
„Rywalek” i po raz kolejny wywalać wszystkich pozostałych na
scenie statystów za jednym zamachem?
...Z drugiej strony, biorąc pod uwagę, iż 95%
kandydatów była tylko tłem posiadającym w najlepszym przypadku
imię (a i to nie zawsze), niewielka strata dla świata. Mimo
wszystko nadal po cichu kibicuję Leelandowi i trzymam kciuki, by
przed wyjazdem z pałacu zdążył wcisnąć ciotce May karteczkę ze
swoim numerem telefonu.
Ivan chce wiedzieć, co z królową; jak zapewne
pamiętacie, autorka zakończyła poprzedni tom cliffhangerem w
postaci Amisi leżącej na stole operacyjnym.
No dobrze, drodzy czytelnicy, czas na mały przerywnik.
Jeżeli postanowiliście nie czytać „Korony” przed lekturą
naszych analiz i wystrzegaliście się spoilerów, weźcie teraz
kartkę i długopis i napiszcie na niej odpowiedź na następujące
pytanie: „Czy Twoim zdaniem nasze Dobre Mzimu na dobre opuściło
Cassoversum?”
…
…
…
Już? No to teraz czas na właściwy kanon:
– Wygląda…
wygląda bardzo źle.
Tata
wahał się, czy powinien pozwolić mi ją odwiedzić, ale w końcu
musiał ustąpić. Zrozumiałam jego opory, gdy tylko ją zobaczyłam
– uśpioną, leżącą pod monitorem rejestrującym pracę jej
serca. Była świeżo po operacji, w trakcie której lekarze pobrali
żyłę z jej nogi, by zastąpić nią całkowicie już zużytą żyłę
w klatce piersiowej. Jeden z lekarzy powiedział, że podczas zabiegu
stracili ją na minutę, ale reanimacja się powiodła.
Ta – daaam! America przeżyła zabieg, ale obecnie
tkwi w śpiączce. Nie mogę powiedzieć, bym była specjalnie
zdumiona tym, jaką ścieżkę postanowiła obrać autorka; szczerze
mówiąc, Cass zaliczyła w tym miejscu istne autoreczkowe bingo.
Mamy tu wszystkie elementy konieczne do stworzenia Dramatycznego
Wątku:
desperacką walkę o życie, podczas której główny
tru loff i milion postaci pobocznych może drżeć o los najdroższej
Mary Sue,
operację, która zakończyła się na tyle pomyślnie,
by ukochana pacynka autorki nie musiała schodzić ze sceny...
…a jednocześnie na tyle kiepsko, by jej stan nadal
był mocno niestabilny, co rzecz jasna prowadzi do kolejnych
płomiennych wyznań/łez rozpaczy wylewanych nad łóżkiem
Specjalnego Płatka Śniegu.
Jeszcze tylko smutna muzyka skrzypcowa i jesteśmy w
domu.
Chociaż
to się może wydawać niemądre, ale garbiłam się, w przekonaniu,
że dzięki temu odzyska przytomność i każe mi się wyprostować.
Nie odzyskała.
Wiecie, dlaczego wyróżniłam ten fragment? Bo przy
całym moim wyśmiewaniu sztamp stosowanych z uporem maniaka przez
naszą ulubioną autorkę muszę uczciwie przyznać, iż momentami
zdarza jej się napisać naprawdę udane, klimatyczne zdanie. Ten
jeden krótki cytat ma w sobie daleko więcej autentycznego
dramatyzmu, niż zahaczające o groteskę zawodzenie i darcie szat
przez Maksia w ostatnim rozdziale „Następczyni”. Widzisz, Cass,
jak chcesz, to potrafisz – dlaczego więc nie chcesz nieco
częściej?
Edzia dziękuje kandydatom za to, że tak dobrze
przyjęli jej decyzję o zawężeniu liczby potencjalnych
narzeczonych do finałowej Elity; ci zaś zapewniają ją, iż nic
się stało i doskonale rozumieją, że znalazła się w niewesołej
sytuacji.
Wszedł
gwardzista i odchrząknął, by zwrócić na siebie uwagę.
– Przykro
mi, wasza wysokość, ale już prawie pora na nagranie. Ekipa chce
sprawdzić, no… – machnął w nieokreślony sposób ręką – …
włosy i inne takie.
„Jestem stereotypowym mężczyzną, więc zamiast
powiedzieć, iż ekipa pracująca nad programem chce dokonać
ostatnich poprawek podkreślę, że nie mam bladego pojęcia, czym
jest szminka i lokówka!”.
Edzia po raz ostatni żegna się z przegranymi i rusza w
stronę studia nagrań.
Zamknęłam
za sobą drzwi Salonu Kawalerskiego i przygotowałam się na to, co
mnie czekało. „Jesteś Eadlyn Schreave i nikt – absolutnie nikt
– nie jest potężniejszy od ciebie.”
Co, spodziewacie się karnych punkcików? Nic z tego –
autorką tych przemyśleń jest nowa, ulepszona Eadlyn, a nowa,
ulepszona Eadlyn ma tę przewagę nad Antychrystem, iż nie
masturbuje się swoją zajefajnością. Księżniczka niedawno była
o krok od utraty matki (a niebezpieczeństwo nadal nie zostało
ostatecznie zażegnane), nie miała jeszcze czasu pozbierać się
psychicznie po ucieczce brata, a w dodatku już wkrótce będzie
musiała dźwigać na swych barkach naprawdę ciężkie
brzemię. Nie mogę zatem oprzeć się wrażeniu, iż Edzia
powtarzając owo niesławne hasło tym razem nie tyle daje wyraz swej
megalomanii, co desperacko stara się przekonać samą siebie, iż
poradzi sobie z licznymi przeciwnościami na swej drodze.
Eadlyn dociera do studia, gdzie wszyscy z oczywistych
powodów obchodzą się z nią jak z jajkiem; dziewczyna prosi
charakteryzatorkę, żeby ją przypudrowała, jednocześnie sugerując
czytelnikowi, że świeci się od łez (i znów, Cass – skoro
najwyraźniej potrafisz nie walić z grubej rury, to dlaczego nasze
analizatorskie ścieżki regularnie blokuje czołg w tęczowe
stokrotki?). Księżniczkę nagle dopada lęk, iż wybrała
niewłaściwą suknię na występ w „Biuletynie” i że publika,
widząc ją ubraną na czarno, dojdzie do niewłaściwych wniosków.
Makijażystka zapewnia ją, że wygląda doskonale i równie pięknie,
co Ami, Edzia stwierdza jednak, że w niczym nie przypomina swej
rudowłosej, niebieskookiej, bladolicej matki.
– Tutaj
– powiedziała, wskazując moje oczy. – Kolor jest inny, ale
determinacja w nich widoczna taka sama. A twoje wargi układają się
w ten sam pełen nadziei uśmiech.
a) Antychryst rzadko kiedy uśmiechał się z nadzieją.
b) A teraz naprawdę nie ma ku temu powodów.
Wiem,
że z karnacji i włosów przypomina wasza wysokość babkę, ale tak
naprawdę to jesteś nieodrodną córką swojej matki.
Biorąc pod uwagę historię rzeczonej babki, sądzę,
Edziu, że mimo wszystko trafiło ci się mniejsze zło.
Wszyscy
się za nią modlimy, wasza wysokość.
5:0 dla Cass!
Reżyser wzywa Edzię na scenę; za dwie minuty
rozpocznie się nagranie specjalnego orędzia do narodu. Dziewczyna
siada naprzeciw Caesara. Prezenter pyta ją, czy nie wolałaby, aby
to on przekazał Illeańczykom treść obwieszczenia (czego dotyczy,
dowiecie się już za chwileczkę), ale księżniczka zapewnia, że
pragnie to zrobić sama. Flickerman Cassoversum chce rzecz jasna
wiedzieć, jak czuje się królowa.
– Godzinę
temu wszystko było w porządku. Lekarze utrzymują ją w śpiączce,
żeby doszła do siebie, ale wygląda na okropnie zmaltretowaną. –
Zamknęłam na moment oczy, żeby się uspokoić. – Przepraszam,
trochę tracę nad sobą panowanie. Ale i tak radzę sobie lepiej niż
tata.
Biorąc pod uwagę, iż doskonale wiem, co za chwilę
ogłosisz tłuszczy śmiem twierdzić, iż radzisz sobie ZNACZNIE
lepiej.
Gavril
potrząsnął głową.
– Nie
wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł to przyjmować gorzej od niego.
Od dnia, kiedy się spotkali, cały jego świat obracał się tylko
wokół niej.
...Cass, proszę, przestań, nadal nie otrząsnęłam
się po Stalkerskiej Świątyni Maxona.
Pomyślałam o zeszłym wieczorze, o ścianie w ich
pokoju zawieszonej zdjęciami,
Caaaaaaaaass...
i
w jednej chwili przypomniałam sobie wszystkie opowieści o
początkach ich znajomości, te, którymi dopiero niedawno się ze
mną podzielili.
Sorry, żabko – najciekawsze szczegóły w rodzaju
kopa w klejnoty nadal przed tobą.
Ponieważ Caesar relacjonował przebieg Eliminacji
Maksia i Clarksona, Eadlyn zadaje mu filozoficzne pytanie: czy
naprawdę można odnaleźć swoją drugą połówkę pomarańczy
poprzez udział w reality show?
-
Powiem tak: twój dziadek nie był w moich oczach człowiekiem godnym
podziwu, ale traktował swoją królową jak najważniejszą osobę
na świecie. Chociaż wobec innych zachowywał się oschle, dla niej
zawsze był wspaniałomyślny. Wydobywała z niego to, co najlepsze,
a to i tak dużo w przypadku… No, w każdym razie znalazł właściwą
kobietę.
...Cass? Czytałam „Królową”. Wiem, co czeka mnie
(lub Beige) pod koniec tej książki. NIE PROWOKUJ MNIE.
Wiedziałam,
że dziadek był surowym władcą, ale dopiero teraz uświadomiłam
sobie, że to było właściwie wszystko, co o nim słyszałam.
Może to i lepiej; twoja stwórczyni ma przykry zwyczaj
dorabiania mu gęby post factum.
Tata nie opowiadał o nim zbyt wiele jako o mężu i
ojcu, a ja zawsze ze znacznie większym zaciekawieniem słuchałam
historii o babci.
Mam szczerą nadzieję, że nie była to ta sama
historia, którą Cass uraczyła nieszczęsnych czytelników w swojej
nowelce.
– Jeśli
chodzi o twojego tatę, to nie wydaje mi się, żeby wiedział, czego
szuka.
Biorąc pod uwagę, że Maksio generalnie nigdy niczego
nie wie, sądzę, że Caesar może mieć sporo racji.
Szczerze
mówiąc, nie sądzę, by wiedziała to także twoja matka, ale
pasowała do niego pod każdym względem. Wszyscy wokół nich
widzieli to dużo wcześniej, zanim oni sami to dostrzegli.
Jacy znowu „wszyscy”? Clarkson, który najchętniej
ściąłby Amisi jej pusty łeb? Kriss, śmiertelnie zakochana w
księciu? Aspen, obściskujący się z Ami po pałacowych kątach? A
może rebelianci, którzy podczas nocnej wizyty oznajmili księciu:
„Weź wybierz rudą, bo illeańskie gospodynie domowe bardzo lubią
ją obserwować w TV podczas obierania ziemniaków”?
– Naprawdę?
Nie wiedzieli?
Gavril
skrzywił się.
– Prawdę
mówiąc, przede wszystkim ona nie wiedziała. – Rzucił mi
znaczące spojrzenie. – Wydaje mi się, że to cecha rodzinna.
No, niezupełnie; Amisia grała na dwa fronty i nie
chciała pozbywać się żadnego ze swych podnóżków, podczas gdy
Eadlyn najzwyczajniej w świecie nie chce się z kimkolwiek wiązać
i ciągnie ten cyrk wyłącznie z powodu obietnicy danej ojcu.
– Gavrilu,
jesteś jedną z nielicznych osób, którym mogę to powiedzieć. Nie
chodzi o to, że nie wiem, czego szukam. Chodzi o to, że nie jestem
gotowa, by tego szukać.
Widzicie? Ja naprawdę znam pacynki Cass.
Caesar obiecuje, że będzie wspierał Edzię w jej
wyborze, jakikolwiek by nie był. Rozpoczyna się nagranie
specjalnego odcinka „Biuletynu”.
– Dzień
dobry, obywatele Illei. Ja, księżniczka Eadlyn Schreave, jestem
tutaj, by poinformować was o najnowszych wydarzeniach mających
miejsce w rodzinie królewskiej. Zacznę od dobrej wiadomości. –
Naprawdę spróbowałam się uśmiechnąć, ale mogłam myśleć
tylko o tym, jak bardzo czuję się opuszczona. – Mój najdroższy
brat, książę Ahren Schreave, poślubił księżniczkę Francji
Camille de Sauveterre. Chociaż data ich ślubu była dla nas pewnym
zaskoczeniem, ze szczerego serca cieszymy się szczęściem młodej
pary. Mam nadzieję, że wszyscy wraz ze mną będziecie im
życzyć
wszelkiej pomyślności na nowej drodze życie.
Zanotowane: Przyszła władczyni kraju oznajmiła
obywatelom w oficjalnym wystąpieniu, iż pałac popiera i cieszy się
z – planowanego od lat - małżeństwa Ahrena i Camille.
Zapamiętajcie ten fakt, przyda nam się w następnym rozdziale.
– Smutną
wiadomością jest to, że wczoraj wieczorem moja matka, królowa
Illei, America Schreave, przeszła poważny zawał serca.
Urwałam.
Miałam wrażenie, że słowa te stały się w moim gardle tamą
sprawiającą, że było mi coraz trudniej mówić.
– Królowa
jest w stanie krytycznym, pozostaje pod stałą opieką lekarską.
Proszę, mó…
Uniosłam
dłoń do ust. Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Że stracę nad
sobą panowanie, a po tym wszystkim, co zdaniem Ahrena ludzie o mnie
myśleli, nie powinnam jeszcze wydawać się słaba. Opuściłam
wzrok. Mama mnie potrzebowała. Tata mnie potrzebował. A może i
kraj, chociaż trochę, także mnie potrzebował. Nie mogłam ich
zawieść. Otarłam łzy i mówiłam dalej.
Kochani, spójrzcie na to. Naprawdę na to spójrzcie.
Amisia jest w krytycznym stanie, Ahren dał dyla – wszystko to
stało się w przeciągu ostatniej doby. Eadlyn jest w rozsypce, nie
potrafi opanować łez, a mimo to spełnia swój obowiązek wobec
poddanych i informuje ich o oficjalnym stanowisku władzy wobec
ostatnich pałacowych zawirowań. Wczujcie się w jej sytuację,
albowiem już za chwilę czeka nas prawdziwa bomba – i chcę,
abyście byli gotowi na tę chwilę.
– Moja
matka ogromnie szanowała instytucję Eliminacji, które, jak wiecie,
doprowadziły do długiego i szczęśliwego małżeństwa moich
rodziców. Dlatego też postanowiłam honorować to, co – jak wiem
– było jej najgłębszym życzeniem, i kontynuować moje
Eliminacje. Ostatnie dwadzieścia cztery godziny wiele zmieniły w
mojej rodzinie i ze względu na powagę sytuacji uznałam, że
przemyślaną decyzją będzie ograniczenie liczby kandydatów do
Elity. Kiedyś mój ojciec ze względu na szczególne okoliczności
zdecydował, że jego Elita będzie liczyła sześć osób zamiast
dziesięciu, dziś ja doszłam do podobnych wniosków. W Eliminacjach
pozostają więc następujący dżentelmeni: sir Gunner Croft, sir
Kile Woodwork, sir Ean Cabel, sir Hale Garner, sir Fox Wesley oraz
sir Henri Jaakoppi.
No to po kolei, lecąc od końca:
Norwegofinoszwed – słodki, kochany i lubiany przez
fanki.
Fox – wziął Edzię głodem i komplementami (oraz
obietnicą wypadu na plażę).
Project Runway – jak się wkrótce przekonamy, nie
tylko dzieli z Edzią ubraniową pasję, ale w dodatku nieźle
szyje, a więc mamy tu, poza wspólnym hobby, aspekt czysto
pragmatyczny (może wyczarować Edzi szałowe kiecki).
Ean – buc zawsze zrozumie buca.
Kile – boy toy Eadlyn i kolejny ulubieniec
fanek.
Gunner - ...who the fuck is Gunner?
Pytam absolutnie poważnie. Cass, ja ZNAM twoje książki.
Ośmielę się stwierdzić, że znam je lepiej niż większość
twoich fanek, a nawet ty sama, bowiem w przeciwieństwie do ciebie
zabierając się za kolejny tom pamiętam kanon ustanowiony w części
poprzedniej. A mimo to nie mam bladego pojęcia, kim jest Gunner i
dlaczego w ogóle znalazł się w tym zestawieniu. Skoro już
musiałaś mieć sześciu facetów w Elicie, to czy nie można było
zostawić Badena? On przynajmniej miał swoje dziesięć sekund w
świetle reflektorów, muzykując z Edzią. Gunner natomiast to jeden
z tysiąca statystów kręcących się w tle, który z niejasnego
powodu został siłą przepchnięty do pierwszego rzędu. To Natalie
tych Eliminacji – nikt niczego o nim nie wie, nikogo nie obchodzi i
na dobrą sprawę mogłoby go tu wcale nie być.
Monty
Python wiecznie żywy: 25
To
było już prawie wszystko. Poddani wiedzieli, że Ahren wyjechał,
że moja matka może umrzeć i że Eliminacje będą trwać dalej.
Teraz przyszła pora na wiadomość, którą bałam się przekazać.
Dzięki listowi Ahrena wiedziałam, co ludzie o mnie myślą. Z jaką
reakcją się więc spotkam?
...Och. To TEN moment. Trzymajcie się mocno, kochani
czytelnicy.
– Ze
względu na ciężki stan mojej matki, mój ojciec, król Maxon
Schreave, postanowił pozostać przy jej boku. – Teraz
najtrudniejsze. – Dlatego też powierzył mi funkcję regentki do
czasu, gdy uzna za stosowne ponownie przejąć swoje obowiązki. Aż
do odwołania będę podejmować wszelkie decyzje w sprawach
państwowych. Podejmuję się tego z ciężkim sercem, cieszy mnie
jednak, że mogę w ten sposób pomóc moim rodzicom. Kiedy tylko
będzie to możliwe, przekażemy kolejne wiadomości. Dziękuję za
poświęcony mi czas i życzę udanego dnia.
...Tak, moi drodzy, dobrze widzicie. Maksiu – król,
którego kraj stoi na krawędzi rebelii - przestaje rządzić Illeą,
albowiem jest na to zbyt smutny.
I wiecie co? To wcale nie jest w tym wszystkim
najgorsze. Załamał się chłop, bo życie żony wisi na włosku –
bywa i tak. Prawdziwy problem tkwi zupełnie gdzie indziej.
W
ZWIĄZKU ZE SMUTKIEM MAXONA OBOWIĄZEK RZĄDZENIA SPADŁ NA JEGO
OSIEMNASTOLETNIĄ, NIEDOŚWIADCZONĄ CÓRKĘ, KTÓRA MUSI TERAZ OBJĄĆ
WŁADZĘ W KRAJU POMIMO BYCIA KOMPLETNIE ROZBITĄ PSYCHICZNIE NA
SKUTEK ZAWAŁU MATKI.
Maxon?
Mam dla ciebie specjalny kubek.
Przez ostatnie cztery tomy udowadniałeś, że jesteś
beznadziejnym materiałem na władcę i na męża; najwyraźniej
postanowiłeś pobić własny rekord i dołożyć do tego zestawu
status beznadziejnego ojca.
Naprawdę, Cass – coś ty sobie myślała, tworząc tę
scenę? Masz dwoje dzieci; czy chciałabyś, aby w sytuacji
kryzysowej twój mąż scedował na nie całą odpowiedzialność?
Istniało tyle sposobów na uczynienie z Eadlyn władczyni Illei –
dlaczego wybrałaś akurat taki, który stawia Maxona w skrajnie
negatywnym świetle?
Maksiu jest zdrowy, w pełni władz umysłowych i nie ma
nawet czterech krzyżyków na karku. Owszem, spotkał go właśnie
olbrzymi cios – ale równie wielki cios spotkał przecież jego
dziecko, które nadal jest zaledwie nastolatką. Eadlyn to dziewczyna
w wieku licealnym, która została wmanewrowana w ślub wbrew jej
woli i która w każdej chwili może stracić matkę. Dodajmy do tego
fakt, że Edzia nie ma żadnego doświadczenia w realnym sprawowaniu
władzy i że kraj stoi na skraju wojny domowej i pozostaje mi do
stwierdzenia tylko jedno:
Gratuluję, Cass. Za każdym razem, gdy wydaje mi się,
że nie mogłabym już darzyć twoich bohaterów większą niechęcią
udowadniasz mi, jak bardzo się mylę.
Jak
mała Kiera wyobraża sobie…: 46
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 49
Monty
Python wiecznie żywy: 26
Sam
sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 5
Użyj
mózgu, Luke: 53
Nie muszę chyba mówić, że tym razem „karny jeżyk”
nie jest bynajmniej przeznaczony dla księżniczki.
Kamera
przestała nagrywać, a ja zeszłam ze sceny, żeby usiąść na
jednym z krzeseł, zazwyczaj zarezerwowanych dla mojej rodziny.
Czułam mdłości i gdybym mogła sobie na to pozwolić, chętnie
przesiedziałabym tak kilka godzin, żeby tylko się uspokoić, ale
miałam za dużo do zrobienia. Pierwszą rzeczą na liście było
zajrzenie jeszcze raz do mamy i taty, a potem czekała na mnie praca.
W jakimś momencie dnia musiałam także spotkać się z Elitą.
CIEKAWE, Z CZYJEJ WINY EDZIA NIE MOŻE POZWOLIĆ SOBIE
NAWET NA PIĘĆ MINUT WYPŁAKANIA SIĘ W SAMOTNOŚCI.
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 50
Sam
sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 6
Wychodząc ze studia, Eadlyn natyka się na kandydatów;
okazuje się, że chłopcy postanowili pocieszyć księżniczkę i
nazbierać jej kwiatów. Wprawdzie Ean przyznaje, że zwinął swoje
z jakiegoś pałacowego wazonu, a Kile ukuł się kolcami, ale
dziewczyna jest im wszystkim bardzo wdzięczna.
Nawet
Erik przyniósł kwiat, a ja, biorąc go, uśmiechnęłam się lekko.
– To
mlecz – powiedziałam.
Wzruszył
ramionami.
– Wiem.
Jedni zobaczą w tym chwast, inni piękny kwiat. Kwestia perspektywy.
~Paulo
Coelho.
Henri daje jej kwiaty z komentarzem: „dla uśmiechu”,
Fox trzy różne (nie umiał się zdecydować), Project Runway w
ramach projektu „codziennie coś miłego” dorzuca bukiet gratis,
a Nat...Gunner z tego wszystkiego nie jest w stanie wykrztusić ani
słowa.
Nie,
cały ten proces nie miał sensu, ale zaczynałam rozumieć, jak to
się dzieje, jak to możliwe, że w trakcie tego wszystkiego w sercu
rodzi się jakieś uczucie. Na to właśnie teraz liczyłam: że
jakimś cudem obowiązek i miłość spotkają się, a ja pomiędzy
nimi znajdę szczęście.
Rozdział
2
Edzia siedzi skrzydle szpitalnym przy łóżku
nieprzytomnej matki.
Dłonie
mamy wydawały się niezwykle delikatne, niemalże papierowe. Ich
dotyk przywodził na myśl wodę wygładzającą krawędzie kamienia.
Uśmiechnęłam się, bo kiedyś musiała być bardzo kanciastym
kamieniem.
Oj, święta racja.
– Czy
kiedykolwiek zrobiłaś coś źle? – zapytałam. – Powiedziałaś
niewłaściwe słowa, zrobiłaś coś, czego nie powinnaś?
Eadlyn streszcza Amisi wydarzenia z poprzedniego
rozdziału.
Lekarze
uważali, że szok z powodu wyjazdu Ahrena stał się katalizatorem,
który doprowadził ją do obecnego stanu, ja jednak nie potrafiłam
przestać się zastanawiać, czy nie dokładałam codziennie po
odrobinie do jej stresu. Jak krople trucizny, tak małe, że ofiara
nie zorientuje się, dopóki nie straci sił.
Przykro mi to mówić (zwłaszcza w obliczu faktu, że
na skutek Imperatywu z Rzyci stałaś się całkiem fajną postacią),
ale bardzo możliwe.
– W
każdym razie, kiedy tylko tata wróci, idę na pierwsze spotkanie z
doradcami. Powiedział, że to nie powinno być szczególnie trudne.
Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że najtrudniejsze zadanie miał
dziś generał Leger, bo starał się przekonać tatę, żeby poszedł
coś zjeść, a tata upierał się, że zostanie tutaj z tobą.
Generał nie dawał za wygraną i tata w końcu ustąpił.
- Dziś twój pierwszy dzień sprawowania rządów w
kraju, w którym panuje całkowity chaos i którego obywatele
nienawidzą monarchii! Baw się dobrze, córeczko i nie zapomnij
zabrać ze sobą drugiego śniadania. A teraz sio na obrady, zrób mi
miejsce przy łóżku twej konającej matki.
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 51
Cieszę
się, że tu jest. To znaczy, generał Leger. To zupełnie tak jakbym
miała zapasowego ojca.
Och, skarbie, gdybyś tylko miała dostęp do wehikułu
czasu...
Edzia, w kolejnej ładnej i dobrze napisanej scenie
prosi Amisię, aby się obudziła, albowiem nie chce też potrzebować
zapasowej matki, a poza tym dzieci i mąż nadal potrzebują Ami.
W
tym momencie do pokoju wpadł tata, a zaraz za nim generał Leger.
Otarłam policzki z nadzieją, że nic nie zauważą.
– Widzisz?
– powiedział generał Leger. – Jej stan jest stabilny. Gdyby coś
się działo, lekarze już by tutaj byli.
– Mimo
wszystko wolę tu być – powiedział stanowczo tata.
- O – zdziwił się, dostrzegając przy łóżku swej
jedynej, prawdziwej miłości istotę, którą po kilku chwilach
gruntownego przeszukiwania pamięci zdołał zidentyfikować jako
swoje dziecko – ty też tutaj jesteś? Nie powinnaś czasem rządzić
za mnie Illeą, albo coś w tym rodzaju?
Żebyśmy mieli jasność, kochani: jeśli wcześniej
nie lubiłam Maxona, to teraz żywię do niego podobne uczucia, co do
duetu Howe & O'Shea. Niniejszym proszę nie spodziewać
się z mojej strony jakiegokolwiek pobłażania wobec tego typa.
Okazuje się, że Maksiu pochłonął obiad w kilka
minut, by jak najszybciej wrócić do sali szpitalnej, Leger obiecuje
więc, że będzie przynosił mu posiłki na miejsce.
Tata
skinął głową.
– Opiekuj
się moją małą.
… Nie irytuj mnie, człowieku.
W
korytarzu generał podał mi ramię.
– Jesteś
gotowa, prawie-królowo?
Wzięłam
go pod ramię i uśmiechnęłam się.
– Nie.
Ale chodźmy.
Idąc
do sali narad, miałam ochotę poprosić generała Legera, żeby
obszedł ze mną jeszcze raz piętro. Ten dzień był tak
przytłaczający, że nie byłam pewna, czy sobie poradzę.
Hej, Maxon! Patrz, co dla ciebie mam!
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 52
Edzia próbuje wziąć się w garść i powtarza sobie,
że a) była już wielokrotnie na tego typu spotkaniach (choć nigdy
im nie przewodziła) i b) z racji ostatnich zawirowań z pewnością
nikt nie będzie celowo utrudniał jej pierwszego dnia rządów, po
czym wchodzi do sali.
Doradcy są już na miejscu; lady Brice pyta, jak się
ma Amisia, na co otrzymuje niemal identyczną odpowiedź, co Caesar w
poprzednim rozdziale.
– Jestem
pewna, że wszystko będzie dobrze. Zawsze była twarda.
Próbowałam
ukryć zaskoczenie, nie wiedziałam, że lady Brice tak dobrze znała
moją matkę. Szczerze mówiąc, niewiele wiedziałam o lady Brice,
ale w jej głosie dźwięczała taka szczerość, że cieszyłam się,
iż mam ją przy sobie w takiej chwili.
Swoją drogą, ten akapit jest wcale ciekawy, biorąc
pod uwagę, jak potoczy się wątek tej kobiety. Nie zamierzam Wam
oczywiście niczego spoilerować, ale muszę z góry powiedzieć, iż
Cass – z tego, co zdołałam dojrzeć w komentarzach w internecie -
wcale nieźle zmyliła czytelników, choć ciężko powiedzieć, czy
zrobiła to specjalnie.
Eadlyn przechodzi do pierwszego punktu na liście spraw
do omówienia i...
...Och.
– Mam
nadzieję, że to jakiś żart – powiedziałam sucho.
Uwierz mi, Edziu, jestem z tobą.
Chcecie wiedzieć, o co biega? No to patrzcie:
– Nie,
wasza wysokość.
Spojrzałam
na sir Coddly’ego.
– Jesteśmy
zdania, iż było to celowe działanie mające osłabić Illeę, a
jako że ani król, ani królowa nie wyrazili na to zgody, Francja
praktycznie wykradła twojego brata. To małżeństwo jest zdradą
stanu, więc nie mamy innego wyboru, jak tylko wypowiedzieć wojnę.
…
…
…
* powraca do rozdziału pierwszego *
„Mój
najdroższy brat, książę Ahren Schreave, poślubił księżniczkę
Francji Camille de Sauveterre. Chociaż data ich ślubu była dla nas
pewnym zaskoczeniem, ze szczerego serca cieszymy się szczęściem
młodej pary. Mam nadzieję, że wszyscy wraz ze mną będziecie im
życzyć wszelkiej
pomyślności na nowej drodze życie.”
* spogląda jeszcze raz na cytat *
…
…
…
Cass – co ty, u diabła, wyprawiasz?
To właśnie to miałam na myśli, pisząc o
lolcontencie – ta książka to jedna wielka kopalnia absurdów.
Coddly chce wywołać wojnę... ponieważ Ahren poślubił
księżniczkę, która była mu od lat przeznaczona, tym samym
cementując przymierze z Francją – który to ruch został
oficjalnie poparty przez tymczasową (i przyszłą) władczynię
kraju w orędziu do narodu?!
O
CO TU CHODZI, NA LITOŚĆ?!
Naprawdę, Cass – co tu się wyprawia? Czy to miała
być próba ukazania Edzi jako odpowiedzialnej władczyni, która
niezależnie od osobistych urazów nie zamierza wplątywać swój
kraj w zbrojny konflikt? W takim razie bardzo mi przykro, ale
zachowując minimum rozsądku Eadlyn nie tyle udowadnia, że będzie
wspaniałą królową, co po prostu pokazuje, że ma IQ wyższe od
przeciętnego szympansa - zwłaszcza, że kilka godzin wcześniej
osobiście gratulowała bratu i szwagierce w państwowej telewizji,
zatem uczynienie z nich śmiertelnych wrogów Illei (i to kompletnie
bez powodu), raczej nie byłoby dobrze odebrane przez jej krajan.
A może Cass po prostu postanowiła zastosować
klasyczny trick suethorów i uczynić królewskich doradców
idiotami, aby nasza Mary Sue mogła na ich tle błyszczeć intelektem
i rozwagą? Cóż, w takim układzie mam tylko dwie uwagi:
a) nie dziwota, że Illea znajduje się na granicy
upadku, skoro gabinet Maksia składa się z jeszcze większych
kretynów, niż on sam;
b) Coddly zasiada w królewskiej radzie. Wiecie, co to
oznacza? Że Maxon od wielu księżyców radzi się tego oszołoma (a
jak się za chwilę przekonamy, Coddly nie jest bynajmniej jedynym
dziwadełkiem wśród królewskich doradców) w kwestiach
państwowych.
Zgadnij, droga autorko, kto w tej sytuacji wychodzi na
prawdziwego idiotę.
Monty
Python wiecznie żywy: 27
Użyj
mózgu, Luke: 54
– Sir,
zapewniam pana, że żadna zdrada nie wchodzi w grę. Camille to
rozsądna dziewczyna. –
Przewróciłam
oczami, ponieważ tak naprawdę nie miałam ochoty tego przyznawać.
...Edziu, no weź, już zaczynałam cię lubić.
Zgniotłam
wypowiedzenie wojny w kulkę, nie mając ochoty zastanawiać się nad
tym ani chwili dłużej.
– Wasza
wysokość, nie możesz tego zrobić – upierał się sir Andrews. –
Stosunki między Illeą a Francją od lat były napięte.
… Cass, chyba zapomniałaś nam o czymś powiedzieć.
Fabuła
nie do poznania: 48
– To
bardziej kwestia osobista niż polityczna – przypomniała lady
Brice.
...Nie, to nie może być to, o czym myślę.
Cass, błagam, nawet nie próbuj mi
wmówić, że Francja i Illea są w kiepskich stosunkach
dyplomatycznych (pomińmy już fakt, że zdecydowanie nie są, biorąc
pod uwagę, jak była witana na dworze Camille), bo Daphne nadal nie
może wybaczyć Maksiowi, że ponad dwadzieścia lat temu dał jej
kulturalnego kosza.
Monty
Python wiecznie żywy: 28
Sir
Coddly zamachał ręką.
– Tym
gorzej. Królowa Daphne stosuje wobec rodziny królewskiej szantaż
emocjonalny i zakłada, że nie zareagujemy. Tym razem musimy to
zrobić!
Jaki znów szantaż emocjonalny? Ahren i Camille uciekli
do Francji i poprosili matkę dziewczyny o błogosławieństwo –
błogosławieństwo, które tak czy inaczej mieli wkrótce
otrzymać.
Monty
Python wiecznie żywy: 29
Użyj
mózgu, Luke: 55
Aspen informuje Edzię, że jest w stanie postawić
wojsko w stan gotowości w ciągu dwudziestu czterech godzin, ale
osobiście odradzałby jej tego rodzaju ruch.
– Jeśli
już – zauważyłam – to czy ślub nie powinien zbliżyć naszych
krajów? Czy nie dlatego przez całe lata wydawano księżniczki za
mąż za granicę?
– Ale
to były planowane śluby – stwierdził Coddly tonem sugerującym,
że jestem zbyt naiwna jak na tę rozmowę.
– Podobnie
jak ten – odparowałam. – Wszyscy wiedzieliśmy, że Ahren i
Camille pewnego dnia się pobiorą. Po prostu nastąpiło to
wcześniej, niż się spodziewaliśmy.
– Ona
nic nie rozumie – mruknął Coddly do Andrewsa.
W takim razie jest nas dwie, bo ja też nie łapię. Ni
cholery.
Monty
Python wiecznie żywy: 30
Użyj
mózgu, Luke: 56
Sir
Andrews potrząsnął głową.
– Wasza
wysokość, to jest zdrada.
...Skoro tak twierdzisz.
Monty
Python wiecznie żywy: 31
Użyj
mózgu, Luke: 57
– Sir,
to jest miłość.
Nie, Edziu, ten argument raczej nie przekona tych dwóch
dziwaków; na twoim miejscu podkreśliłabym raczej, że jest to
fantastyczny krok do zacieśnienia stosunków między krajami –
skoro, jak twierdzi Coddly, Illea z Francją niespecjalnie się
lubią.
Monty
Python wiecznie żywy: 32
Użyj
mózgu, Luke: 58
– Nikt
nie będzie waszej wysokości traktować poważnie, jeśli nie
okażesz stanowczości.
Gdy
jego [Coddly'ego] głos przestał odbijać się echem w sali, zapadła
głucha cisza. Wszyscy przy stole siedzieli bez ruchu.
– Niech
więc będzie stanowczo – odparłam spokojnie. – Jest pan
zwolniony.
Maxon, nie chcę cię martwić, ale twoje dziecko rządzi
zaledwie od dziesięciu minut, a już sprawdziło się w roli
władczyni lepiej od ciebie, wyrzucając z rady ewidentnie
niestabilnego osobnika. Ciekawe, dlaczego w ogóle mnie to nie
zdumiewa.
Coddly próbuje grać pewnego siebie i stwierdza, że
nie można go ot, tak wywalić; Eadlyn odparowuje, że jest obecnie
najwyższą rangą osobą w tym państwie (będącym wszak monarchią
absolutną), więc zasadniczo może robić, co jej się podoba.
Doradca odgryza się, że Edzia podchodzi do całej sprawy zbyt
emocjonalnie:
– Pozwolę
sobie założyć, że nie sugeruje pan, iż zachowuję się zbyt
kobieco w tej sprawie. Ponieważ owszem, podchodzę do tego
emocjonalnie (...) Moja matka leży w łóżku z rurką wetkniętą w
gardło, mój brat bliźniak mieszka teraz na innym kontynencie, a
mój ojciec ledwie się trzyma (…) Jak by tego było mało, mam
jeszcze dwóch młodszych braci, których muszę uspokajać, kraj do
rządzenia oraz sześciu chłopców czekających na dole, aż
zaproponuję jednemu z nich moją rękę.
- A także ojca, który robi wszystko, co w jego mocy,
by być w tej sytuacji tak bezużytecznym, jak tylko się da.
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 53
Sam
sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 7
Edzia oznajmia stanowczo, że nie pozwoli komukolwiek
wywierać na siebie nacisku (przy okazji określając Coddly'ego
mianem idioty), po czym upewnia się, że reszta spraw może poczekać
do następnego dnia i rozwiązuje naradę.
– (…)
Możecie więc wszyscy odejść. Sugeruję, żebyście przed
następnym spotkaniem przypomnieli sobie, kto tutaj rządzi.
Kiedy
tylko skończyłam mówić, wszyscy, poza lady Brice i generałem
Legerem, wstali i skłonili się – zauważyłam, że dość nisko.
I znów: normalnie byłby punkciki, ale biorąc pod
uwagę, z czym musiała dzisiaj użerać się nieszczęsna Edzia,
naprawdę nie dziwię się jej zachowaniu.
Rozdygotana Eadlyn zostaje w sali z lady Brice i
Aspenem.
– Wszystko,
co mówiłam, to prawda? Oni nie mogą mnie zmusić do podpisania
wypowiedzenia wojny?
– Nie
– zapewnił generał Leger. – Jak wiesz, niektórzy członkowie
rady zawsze uważali, że powinniśmy podbić Europę.
…Podbić Europę.
...Illea chciała podbić Europę.
...Illea, kraj, który nie został jeszcze starty w
proch chyba tylko dlatego, że zagraniczni władcy traktują go jako
niewyczerpane źródło dowcipów i anegdot chciała podbić
Europę.
No to jeszcze raz:
Monty
Python wiecznie żywy: 31
– Tata
nie chciałby wybuchu wojny. Zawsze uważał utrzymanie pokoju za
fundament swoich rządów.
Cóż, tyle dobrego, że ta miągwa przynajmniej
zadawała sobie sprawę z tego, że wywołanie wojny nie byłoby
najmądrzejszą z decyzji biorąc po uwagę, że nawet rządzenie w
czasach pokoju okazywało się być dla naszego króla baaardzo
trudne.
– Właśnie
– uśmiechnął się generał Leger. – Byłby dumny z tego, jak
broniłaś swojego stanowiska. Myślę nawet, że pójdę mu o tym
opowiedzieć.
– Czy
ja też powinnam tam iść? – zapytałam. Nagle rozpaczliwie
zapragnęłam usłyszeć ciche piski monitora świadczące o tym, że
serce mamy ciągle pracuje, ciągle się stara.
– Ty
masz kraj, którym musisz rządzić.
…
…
…Aspen?
Widzę, że pozazdrościłeś Maksiowi jego miejsca na
liście bohaterów do natychmiastowego odstrzelenia przez Henia i
Miecia.
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 54
Sam
sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 8
– Przyniosę
ci nowiny, kiedy tylko będę mógł.
– Dziękuję!
– zawołałam, gdy wychodził z sali.
Edziu, uwierz: nie ma za co.
Lady Brice pyta, jak właściwie czuje się nasza
regentka.
– Wiem,
że ta rola oznacza mnóstwo roboty. Częściowo już ją wykonywałam
i patrzyłam, jak mój tata robi dziesięć razy tyle, co ja. Ale
spodziewałam się, że będę miała więcej czasu, żeby się do
niej przygotować. To niesprawiedliwe, że muszę zaczynać teraz,
tylko dlatego że moja mama może umrzeć.
Drobna poprawka, Edziu: obowiązek rządzenia krajem w
twoim przypadku nie jest bynajmniej ściśle związany ze stanem
zdrowia twojej matki.
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 55
Sam
sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
– Dobrze,
zacznijmy od początku. Nie musisz sobie radzić idealnie. To tylko
na pewien czas. Twoja mama poczuje się lepiej, twój tata wróci do
pracy, a ty będziesz się dalej uczyć, ale bogatsza już o ogromne
doświadczenie. Pomyśl, że to wspaniała okazja.
Brice? To całkiem dobre rozumowanie. Naprawdę. Jest
tylko jeden, mały kłopot: Edzia naprawdę nie ma teraz rezerw
psychicznych na tego rodzaju ćwiczenia. Powtórzę po raz setny: w
tej sytuacji to Maxon – król, ale przede wszystkim dorosły
człowiek, ojciec dzieciom, głowa rodziny – powinien starać się
(mimo niewątpliwej rozpaczy, do której wszak ma pełne prawo)
ogarnąć cały ten bałagan, miast zrzucać całą odpowiedzialność
na swoje niedoświadczone, przytłoczone ostatnimi wydarzeniami,
drżące o życie swej matki nastoletnie dziecko.
– Poza
tym nie musisz się zajmować absolutnie wszystkim. Od tego masz
doradców. Przyznaję, że dzisiaj na niewiele się przydali, ale
jesteśmy tutaj, więc nie musisz szukać drogi bez mapy.
Biorąc pod uwagę, z jakich indywiduów składa się
gabinet Maksia, dosyć marna to pociecha.
Lady Brice doradza Eadlyn, aby przede wszystkim
dotrzymała słowa i wywaliła Coddly'ego:
– (…)
Trochę mi go szkoda, ale wydaje mi się, że twój ojciec trzymał
go tylko w roli adwokata diabła, żeby spoglądać na sprawy ze
wszystkich stron. I możesz mi wierzyć, nikt nie będzie za nim
tęsknił – dodała sucho.
Maxon trzymał tego typa w radzie... żeby zobaczyć,
jak na kwestie gospodarcze/polityczne/społeczne zapatrują się
pomyleńcy?
… Nie mam więcej pytań.
Monty
Python wiecznie żywy: 32
Lady Brice obiecuje Eadlyn, iż ta druga ma wokół
mnóstwo życzliwych jej ludzi, dziewczyna wyznaje jednak, iż czuje
się opuszczona przez wszystkich:
– Rozejrzyj
się uważnie. Masz prawdopodobnie przyjaciół w najmniej
spodziewanych miejscach.
Znowu poczułam, że widzę ją w nowym
świetle. Pełniła swoją funkcję dłużej niż ktokolwiek inny,
wiedziała, jaką decyzję tata podjąłby w większości sytuacji i
poza wszystkim, była kolejną kobietą na sali.
Patrz mój poprzedni komentarz na temat tej postaci.
Lady
Brice spojrzała mi w oczy, zmuszając, żebym się skoncentrowała.
– Kto
zawsze będzie z tobą szczery? Kto stanie przy tobie nie dlatego, że
pochodzisz z rodziny królewskiej, ale dlatego, że jesteś sobą?
Uśmiechnęłam
się. Nie miałam już wątpliwości, co zrobię, gdy tylko wyjdę z
tej sali.
I to już wszystko na dziś. A za tydzień: przekonamy
się, kto jest owym tajemniczym przyjacielem, poznamy dalsze losy
pewnych postaci z oryginalnej trylogii i odbędziemy poważną
rozmowę z młodszymi braćmi Edzi.
Zostańcie z nami!
Statystyka:
Bułkę
przez bibułkę: 53
Fabuła nie do poznania: 48
Jak mała Kiera
wyobraża sobie…: 46
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 55
Monty
Python wiecznie żywy: 32
Nie posmarujesz, nie pojedziesz:
25
Samochwała w kącie stała: 31
Sam sobie sterem, żeglarzem,
okrętem: 9
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 25
Użyj
mózgu, Luke: 52
Maryboo