niedziela, 17 lipca 2016

„Korona”, czyli czas na wielki finał


(Tak, ten post miał zostać opublikowany w poniedziałek, ale okazało się, że byłoby to dosyć trudne do zrealizowania z racji zawodowych obowiązków, a zatem startujemy już dziś).

Ten wstęp będzie się nieco różnił od swoich poprzedników. Dziś nie będziemy bowiem pobieżnie streszczać fabuły kolejnego koszmarku, z którym przyszło nam się zmierzyć – ta notka będzie swoistą mini-analizą samą w sobie.

Ale po kolei. Powitajcie piąty (i, miejmy nadzieję, naprawdę ostatni) tom serii autorstwa Kiery Cass: „Koronę”.






Dwadzieścia lat minęło od wydarzeń z „Jedynej”. Córka Ameriki i Maxona - księżniczka Eadlyn nie sądzi, że uda jej się znaleźć prawdziwego partnera wśród konkursowych trzydziestu pięciu zalotników, nie mówiąc już o prawdziwej miłości. Ale czasami serce znajdzie sposób, aby nas zaskoczyć. Eadlyn musi dokonać wyboru, który okaże się trudniejszy niż ktokolwiek się mógł spodziewać...


Tyle wprowadzenia. Czas pochylić się nad pewną niezwykle istotną kwestią.

Kochani, mamy dla Was pewne ćwiczenie. Zamknijcie na minutę oczy i przypomnijcie sobie wszystkie te chwile z „Następczyni”, w których Antychryst udowadniał, że w pełni zasłużył na swoje przezwisko: jej stosunek do rodziców, Josie, kandydatów i poddanych, emocjonalny szantaż wobec brata, wieczne zadzieranie nosa i muchy w tymże, niedojrzałość, złośliwość i wszystko inne, co tylko Wam przyjdzie do głowy. Czas start.



…Skończyliście? Dobrze. W takim razie przechodzimy do drugiej części zadania: sięgnijcie po mentalną gumkę myszkę i dokładnie wymażcie wszystkie te wspomnienia. Nie będą Wam już dłużej potrzebne. Chcecie wiedzieć, dlaczego?

Ponieważ Antychryst z „Następczyni” i Eadlyn z „Korony” nie mają ze sobą nic wspólnego. Mało tego: Eadlyn Schreave, z którą będziemy mieli do czynienia przez najbliższe kilka miesięcy jest jedną z sympatyczniejszych bohaterek powieści YA, z jakimi przyszło nam obcować w naszej analizatorskiej karierze.

Naprawdę. To nie żart. Jesteśmy absolutnie poważne. Dziewczynie nadal zdarzają się gorsze momenty, ale tym razem jej wyskoki są po prostu ludzkie; przemiana Edzi jest naprawdę niesamowita i gruntowna.

A także nieprawdopodobna psychologicznie.

Wiemy, co próbowała napisać Cass; nasza ulubiona autorka chciała pokazać, że na skutek brutalnego listu od Ahrena i zdrowotnych problemów Ameriki Edzia zmienia się niczym Grinch i jej serduszko powiększa się o trzy rozmiary. Jest tylko jeden problem – owa transformacja jest zbyt nagła i zbyt drastyczna.

Nie miałybyśmy żadnych zastrzeżeń, gdyby Eadlyn w ostatniej scenie „Następczyni” postanowiła się zmienić i w efekcie w kolejnej książce zaczęła nieco cieplej odnosić się do otoczenia, starając się zwalczyć swoje złe nawyki i parszywy charakter jako taki - raz z lepszym, raz z gorszym rezultatem (co byłoby klasycznym przykładem scenariusza, w którym bohater literacki zdaje sobie sprawę, że postępował niewłaściwie i próbuje stać się lepszym człowiekiem). Ale nie - Kiera kompletnie przepisuje charakter swojej pacynki, w związku z czym przedzierając się przez „Koronę” miałyśmy wrażenie, że czytamy o kompletnie innej bohaterce, którą z Edzią łączy wyłącznie imię. To nie jest świadectwo rozwoju tej postaci, Cass; co najwyżej kolejny dowód na to, że nie potrafisz stworzyć realistycznie zachowujących się bohaterów. Człowiek nie jest w stanie ot, tak pozbyć się swoich przywar; kształtowanie charakteru to długie i niewdzięczne zadanie, które w dodatku nigdy się nie kończy i – niestety, niestety - zazwyczaj nie jest pasmem nieustających sukcesów. Cały cymes z pracą nad sobą polega bowiem nie na tym, by położyć się do łóżka z mocnym postanowieniem poprawy i następnego dnia obudzić się nowym, lepszym osobnikiem (zgadnij, do czego pijemy, autorko), ale na nieustannej walce z mniej chlubną stroną naszej natury. Ponieważ jednak naszego Specjalnego Płatka Śniegu nie dotyczą, rzecz jasna, tego rodzaju ograniczenia, Eadlyn dołącza niniejszym do Brata Samo Dobro, Jareda po końskiej dawce valium i Celeste 2.0 – bohaterów znanych z wolt światopoglądowo-charakterologicznych.

Wielkie brawa.

Wspominamy o tej kwestii teraz, ponieważ w przeciwnym razie połowa cotygodniowych analiz zeszłaby nam na podkreślaniu owego kuriozum. Ustaliłyśmy zatem, że załatwimy całą rzecz hurtem i niniejszym przyznajemy całe trzydzieści punktów poniższym kategoriom:

Fabuła nie do poznania: 47
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 45

Początkowo miało być pięćdziesiąt, ale stwierdziłyśmy, że możemy odpuścić po dziesięć ze względu na katalizatory owej przemiany, czyli ucieczkę/list Ahrena i zawał Amisi. Sam impuls do metamorfozy jest w końcu całkiem w porządku – wykonanie to inna para kaloszy.



Nie przedłużając, zapraszamy do piątego już rejsu po Cassoversum; mamy nadzieję, że będziecie nam towarzyszyć i tym razem. Do zobaczenia w niedzielę!


Beige & Maryboo

18 komentarzy:

  1. Hurraaaa!!! Nowa analiza!!!
    Jako że książkę czytałam, to wiem co nas czeka. Przynajmniej nie byłam jedyną(hahaha, czaicie? Jedyną), która nie poznała Edzi.
    I czy tylko ja miałam wrażenie, że ominęłam cały tom, bo zachowania bohaterów i ich stosunek do siebie były... Takie z tyłka wzięte, wybaczcie mój klatchiański. A wydarzenia w samej Koronie... Następują "troszkę" szybko...
    Powodzenia w analizowaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anon, no to należysz do Elity. Masz tu Koronę. ;D

      Adria

      Usuń
  2. Nie dotykałam tego tomu i obawiam się co tam zastanę podczas analiz, ale czekam niecierpliwie, bo myśl, że to koniec romansu z Kiercią jest inspirująca. :D
    *przesyłam litry zdrowia psychicznego na poczet analiz*

    OdpowiedzUsuń
  3. Obecna Edzia tak mnie znudziła, że nie doczytałam powieści. Poznam całą jej treść dopiero tutaj - jestem ciekawa, jak odniesiecie się do nowej gęby króla Clarksona (no tam musiałam przewinąć, wiedząc o sprawie xD)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja głupia przegapiłam... Lecę czytać!

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie mnie to zasmuciło. Zawsze lepszy Antychryst niż kolejna wersja Brata Samo Dobro. A przemiany z rzyci wzięte lub subtelne niczym radziecki czołg wzmianki o zmianie charakteru bohatera to, niestety, domena nie tylko Cass I Meyer.
    Czekam na analizy i gratuluję wytrwałości, dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  6. BTW, Edzia wygląda na tej okładce trochę jak postać z tureckiej telenoweli, nie sądzicie? Mówię o układzie twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z chęci przeczytania jak największej ilości książek w ostatnie wakacje mojego życia wzięłam się też na Koronę... I mimo dużej ilości failów i mindfucków (EKHM, nowy evil kandydat do Konkurencji dla Kajusza), naprawdę wcale nie było to takie złe jak reszta... I to właśnie kwestia tej metamorfozy Eadlyn. Naprawdę zaczęłam w pewnym momencie kibicować jej i chłopcom - choć ja nigdy nie miałam do niej tak złego stosunku jak Wy.
    Czytam Was od kilku lat i chyba nigdy nie komentowalam... Aż mi trochę głupio. Może teraz się poprawię. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ciekawości - między 4 a 5 rokiem studiów czy po maturze? :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. W momencie, w którym napisalyscie, że Antychryst się zmienił prawie zaczęłam się śmiać. Bohaterka była w "Następczyni" nieznośna i denerwująca,a teraz stanie się kolejnym Bratem Samo Dobro. Nie wiem czy mam się z tego cieszyć, czy martwić, więc pozostawiam to do osądzenia podczas czytania waszych analiz. Powodzenia z anty-antychrystem, dziewczyny.
    Weronika

    OdpowiedzUsuń
  9. W momencie, w którym napisalyscie, że Antychryst się zmienił prawie zaczęłam się śmiać. Bohaterka była w "Następczyni" nieznośna i denerwująca,a teraz stanie się kolejnym Bratem Samo Dobro. Nie wiem czy mam się z tego cieszyć, czy martwić, więc pozostawiam to do osądzenia podczas czytania waszych analiz. Powodzenia z anty-antychrystem, dziewczyny.
    Weronika

    OdpowiedzUsuń
  10. Och... Jestem u Was w linkach, dziękuję :D Odwdzięczę się tym samym, gdy tylko opanuję blogspot (to nie jest takie łatwe wbrew pozorom).

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj tam oj tam,najważniejsze żeby były kiecki i jakiś tru.
    Fajnie,że znowu piszecie!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  12. Już się nie mogę doczekać! Śmiesznie, że Kiera dostała punkty jeszcze przed właściwym rozpoczęciem analiz... ;) A tak btw - http://stepheniemeyer.com/project/the-chemist/

    OdpowiedzUsuń
  13. *Przypełza z opóźnieniem*
    Jeżu, jak ja nie lubię, jak autorzy próbują w skomplikowaną psychologię bohaterów, zupełnie jej nie umiejąc. Ale z drugiej strony sympatyczna bohaterka ya to pewne novum i za zamienienie w nią antychrysta, zamordowanie prawdopodobieństwa psychologicznego to mała cena. Dlatego z tym większą ciekawością czekam na dalsze analizy.

    -marszałek

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG, z jakiegoś powodu byłam przekonana, że macie przerwę aż do września O_o Czyli mam jakieś milion postów do nadrobienia. Taka dawka tego czegoś na raz chyba mnie zabije :D

    OdpowiedzUsuń