niedziela, 27 września 2015

Rozdziały VII i VIII


Rozdział 7

Chociaż starałam się jak najszybciej wrócić do swojego pokoju, Aspen był szybszy.

Ano tak, przecież Leger też był świadkiem dyskusji. No cóż, zobaczmy, jakie są jego poglądy na kwestię szeroko pojętych zmian w stosunkach na linii Maxon – buntownicy z Północy:

- Hej – przy​wi​tałam się, tro​szeczkę nie​pew​na, co powiedzieć.
Szyb​ko objął mnie, a po​tem wypuścił z ra​mion.
Dziel​na dziew​czyn​ka.
Uśmiechnęłam się.
Na​prawdę?
Pokazałaś im, gdzie ich miejsce, Mer. – Aspen, ryzykując życie, przesunął kciukiem po moim policzku. – Zasługu​jesz na szczęście. Tak jak my wszy​scy.

Aha. Innymi słowy, ten też z całego dialogu zapamiętał wyłącznie to, że ktoś chce zmusić biedne Bwana Kubwa do wyjścia za przystojnego, czarującego, bogatego księcia. Bezczelni okrutnicy, jak śmieli zasugerować, iż Amisia dla dobra całego kraju powinna rozważyć małżeństwo z facetem, w którym tak czy inaczej jest zakochana i o którego rękę tak czy inaczej walczy w Eliminacjach!

Dobre Mzimu: 32
Użyj mózgu, Luke: 121

O pogrubionym fragmencie nawet nie mam siły się wypowiadać. Cass, jeśli stajesz się własną metą to wiedz, że coś się dzieje.

Użyj mózgu, Luke: 122

Z uśmiechem sięgnął do bransoletki, którą Maxon przywiózł mi z Nowej Azji, i wsunął palce pod nią, żeby dotknąć tej zrobionej z guzika, który mi podarował. Jego oczy były pełne smutku, kiedy patrzył na tę malutką pamiątkę.
Musimy niedługo porozmawiać. Poważnie. Mamy mnóstwo spraw do wyjaśnienia.

Aspen, serio, daj sobie spokój z tą konspiracją. Po prostu podejdź kiedyś do Clarksona i wyznaj mu szczerze, że twoją słodką erotyczną fantazją jest spotkanie sam na sam z pałacowym katem. Kto jak kto, ale evil!król z pewnością umożliwi ci zrealizowanie twoich dotychczas tajonych pragnień.

Użyj mózgu, Luke: 123

Z tym słowami Aspen odszedł korytarzem, a ja westchnęłam i ukryłam twarz w dłoniach. Czy jego zdaniem moja reakcja oznaczała, że postanowiłam na dobre odtrącić Maxona? Czy myślał, że chciałabym odnowić związek z nim? Z dru​giej stro​ny, czy ja właśnie nie odtrąciłam Ma​xo​na? Czy nie myślałam wczo​raj, że Aspen po​wi​nien zo​stać częścią mo​je​go życia? A jeśli tak, to dlacze​go czułam się tak okrop​nie?

Osiołkowi w żłoby dano: 51

Wiecie co? Ten fragment jest bardzo, bardzo zabawny, jeżeli wie się, o co naprawdę chodziło Aspenowi. Niestety, na rozwiązanie owej zagadki będziemy musieli poczekać aż do końca tego tomu – ale nie obawiajcie się, podobnie jak w przypadku sekretu Marlee większość z Was domyśli się znacznie wcześniej, w czym rzecz.

Przeskok! Lądujemy następnego poranka w Komnacie Dam.

Królowa Amberly siedziała i pisała listy, a ja zauważyłam, że od czasu do czasu rzucała szybkie spojrzenie na naszą czwórkę. Po wczorajszej rozmowie starałyśmy się unikać robienia czegokolwiek, co wymagałoby od nas interakcji. Celeste przyniosła stos czasopism i wyciągnęła się na kanapie. Kriss miała bardzo dobry pomysł – przyniosła swój dziennik i zajęła się pisaniem, po raz kolejny siadając w pobliżu królowej. Dlaczego mnie to nie przyszło do głowy? Elise wyjęła zestaw ołówków i rysowała coś przy oknie. Ja sie​działam w ob​szer​nym fo​te​lu w po​bliżu drzwi, czytając książkę. W ten sposób nie mu​siałyśmy na​wet nawiązywać kon​tak​tu wzro​ko​we​go.

No coś podobnego! Ledwo poskarżyłam się, że te panny nie robią nic poza pierdzeniem w stołek, a każda z nich znajduje sobie jakieś – nazwijmy to – hobby.

* myśli * Cass - jak pokazują nasze analizy, mamy z Beige także kilka innych, nieco poważniejszych uwag. Czy mogłabyś załatać pozostałe dziury fabularne w podobny sposób?

Amisia jedynie miarkuje czytanie – w rzeczywistości zastanawia się, która z dziewcząt jest „opcją B” rebeliantów. Przebiegła i popularna Celeste? Wzbudzająca powszechny zachwyt Kriss? Będąca w pałacu z poczucia obowiązku Elise? Singerówna dochodzi do wniosku, że musi to być ta ostatnia, bowiem dziewczyna nie angażuje się zbytnio w rywalizację – a to oznacza, że ma za sobą armię popleczników.
Eee, Americo, słoneczko... Nie potwierdzam, nie zaprzeczam (niech ci, którzy nie znają kanonu mają choć namiastkę suspensu), ale ten argument jest cokolwiek nietrafiony; cały plan rebeliantów polega na tym, że książę ma osobiście wybrać ich ulubienicę, albowiem liczą na to, iż uda im się doprowadzić do reform bez rozlewu krwi, poprzez osobę życzliwej im królowej. Ciężko mówić o solidnym poparciu gwarantującym wygraną, gdy twoimi sojusznikami są ŚCIGANI PRZEZ PRAWO PRZESTĘPCY.

Użyj mózgu, Luke: 124

Rozmyślania Ami przerywa polecenie królowej, aby wszystkie dziewczęta natychmiast do niej podeszły; kobieta wyczuwa panujące w sali napięcie i chce wiedzieć, co jest grane. Kriss wyznaje, że im bliżej finału, tym ciężej im odnosić się do siebie z życzliwością.

Królowa skinęła głową ze zrozumieniem.
Jak często myślicie o Natalie? – zapytała.

...Niespodziewane pytanie jest niespodziewane. Ale spokojnie, zobaczmy, dokąd nas ono doprowadzi; być może Amberly wzorem stereotypowych chińskich mędrców ma do przekazania dziewczętom jakąś ponadczasową prawdę o człowieku, jego naturze i roli w kręgu życia.

Natalie wyjechała zaledwie przed tygodniem. Myślałam o niej prawie codziennie.

Pierwsze słyszę. No, ale przynajmniej dowiedzieliśmy się wreszcie, ile czasu minęło od zakończenia „Elity”.

Cały czas – powiedziała cicho Elise. – Była taka pogodna.
 
...Cass, czy wiesz coś, o czym ja nie wiem? Albo inaczej: czy wiesz coś, o czym ja nie wiem i czy przypadkiem nie zapomniałaś zawrzeć tego czegoś na kartach powieści?

Poważnie, kochani; znajdźcie w dotychczasowych odsłonach jedną – JEDNĄ – scenę będącą dowodem rzekomej pogody ducha Natalie.

Cza​sem po​tra​fiła się śmiać z byle cze​go – dodała Kriss. – To było zaraźliwe.

Jak wyżej.

Właśnie – powiedziała królowa. – Byłam na waszym miejscu i wiem, jak bardzo jest to trudne. Stale roztrząsacie to, co zrobiłyście i to, co on zrobił. Zastanawiacie się nad każdą rozmową, próbując wyczytać coś z przerw pomiędzy zda​nia​mi. To wy​czer​pujące.

A nie mówiłam, że czeka nas jakaś przypowiastka?

- Ale pamiętajcie o tym: nawet jeśli teraz stosunki między wami są bardzo napięte, będzie wam się krajało serce za każdym razem, kiedy jedna z was będzie wyjeżdżać. Nikt nie zrozumie tego tak, jak inne dziewczęta, które przeszły przez to samo, w szczególności te z Elity. Możecie się kłócić, ale tak właśnie zachowują się siostry. Te dziewczęta – mówiła, wskazując nas wszystkie po kolei – będą tymi, do których będziecie dzwonić niemal codziennie przez pierwszy rok, przerażone, że popełnicie jakiś błąd, i potrzebując ich wsparcia. Kiedy będziecie wydawać przyjęcia, to ich imiona będą otwierać listę gości, tuż pod imionami członków waszych rodzin. Ponieważ tak właśnie to od teraz wygląda. Nig​dy nie ze​rwie​cie tych więzów.

Poważnie? Bo ja jakoś nie znalazłam w tej serii żadnego dowodu na to, by Amberly utrzymywała kontakty z dawnymi rywalkami; jedyną ewidentną bratnią duszą władczyni Illei (która to dusza została zaproszona na pamiętny grill ze szwagrem z NorwegoSzwecji) jest jej siostra Adela.

A tak nawiasem mówiąc... Czy Wam też owa lukrowana wizja wydaje się być raczej pobożnym życzeniem Amberly, aby na świecie panował pokój, kwitły kwiatki i kandydatki żywiły do siebie ciepłe uczucia pomimo przegranej? Pamiętajmy, że królowa nie wie, co motywuje dziewczęta do pozostania w pałacu; biorąc pod uwagę jej...eee... romantyczną naturę (bądź przeklęta, „Królowo”) możemy bezpiecznie założyć, iż głęboko wierzy w szczere uczucie łączące każdą z nich z Maxonem. A skoro tak – to czy nie zaświtało jej pod starannie ułożoną koafiurą, że obserwowanie, jak rywalka zdobywa pierścionek i koronę może wywołać w przegranych jedynie niepohamowaną zawiść i wściekłość na [tu wstaw dowolne niecenzuralne określenie], która zgarnęła im sprzed nosa ukochanego?

Popatrzyłyśmy na siebie. Gdybym była księżniczką i działo się coś, a ja potrzebowałabym trzeźwego spojrzenia na sprawy, zadzwoniłabym przede wszystkim do Elise. Gdybym się kłóciła z Maxonem, Kriss potrafiłaby mi przypomnieć o jego dobrych stronach. A Celeste… cóż, nie byłam taka pewna, ale gdyby kto​kol​wiek miał mi kiedykolwiek po​wie​dzieć, żebym wzięła się w garść, to na pew​no ona.

No proszę, cóż za zmiana frontu! Amberly marnuje się przy boku Clarksona, powinna zostać mediatorem. Ale mówiąc poważnie: Amisiu? Jakoś ci nie wierzę. Dotychczasowe części pokazują wyraźnie, że wszystkie wątpliwości konsultujesz z dwiema osobami – Aspenem i tatulem, co w sumie jest całkowicie zrozumiałe, jako że to właśnie oni odgrywali znaczące role przez całe twoje życie (do tej puli możemy ostatecznie dołożyć też Marlee). Skąd ta nagła chęć wypłakiwania się w słuchawkę dziewczynom, z których:

  • jedna jest ci najzupełniej obojętna
  • drugą traktujesz jak swoją najpoważniejszą konkurentkę
  • a trzecią regularnie wyzywasz w myślach od pustaków?

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 23

Dlatego nie spieszcie się – poradziła królowa. – Przystosujcie się do obecnej sytuacji. I nie denerwujcie tak bar​dzo. Wy go nie wy​bie​ra​cie, to on was wy​bie​ra. Nie ma sen​su, żeby nie​na​wi​dzić za to po​zo​stałych.

Ja wiem, że Amberly chce dobrze, ale ta rada jest naprawdę kiepska. Tak, to Maksiu wybiera – ale to one mają wpływ na to, którą uzna za najlepszą kandydatkę na żonę.

Czy wasza wysokość wie, na kim mu zależy najbardziej? – zapytała Celeste. Po raz pierwszy usłyszałam w jej głosie nie​pokój.
Nie wiem – przyznała królowa Amberly. – Czasem wydaje mi się, że mogłabym się domyślać, ale nie udaję, że ro​zu​miem wszyst​ko, co czu​je Ma​xon.

Och, Amberly, jak ja cię dobrze rozumiem...

Wiem, kogo wybrałby król, ale nic więcej.

Ejże, Clarkson ma faworytkę, a ja nic o tym nie wiem?! Cass, zamiast zapychać tę serię pierdołami bez znaczenia, umieść tu lepiej naprawdę istotną informację! Ze słów Maxona w „Elicie” wynikało, że król wcześniej sprzyjał Natalie, ale jej nie ma już w pałacu. A zatem – kto?

Amisia chce wiedzieć, kogo wybrałaby królowa; ta dyplomatycznie odpowiada, że nie ma ulubienicy, albowiem nie chce się przywiązać do żadnej dziewczyny nim nie będzie zupełnie pewna, iż owa dama zostanie jej synową. Następnie Amberly wraca do pracy, a Ami rozmyśla; okazuje się, że dziewczyna nigdy dotąd nie dumała nad losami uczestniczek poprzednich Eliminacji.

Teraz zastanawiałam się, ile z tych kobiet, które odwiedzały królową albo przy​je​chały na bal hallowe​eno​wy, było jej daw​ny​mi ry​wal​ka​mi, a te​raz naj​bliższy​mi przy​ja​ciółkami.

Nope. Sorry, Cass, dalej tego nie kupuję. Nie widzieliśmy żadnych gości poza alkoholiczką Adelą, a zatem nie mam zamiaru uwierzyć w wyciągnięte z rzyci mityczne przyjaciółki Amberly.

Celeste jako pierwsza wróciła na swoje wygodne miejsce na kanapie. Wydawało się, że słowa królowej Amberly nie zrobiły na niej wrażenia. Z jakiegoś powodu to stało się dla mnie kroplą, która przepełniła czarę. Wszystko to, co działo się przez ostatnie dni, wróciło do mnie, wypełniając moje serce. Czułam, że lada moment pęknie. Dygnęłam.
Proszę o wybaczenie – mruknęłam i szybko podeszłam do drzwi.

Wstrętna ladacznica. Jak mogła, po wysłuchaniu tak inspirujących słów, po prostu wrócić do wykonywania przerwanej wcześniej czynności?!


Queen (Bee) Wannabe: 65

Amisia chce się schować w mysiej dziurze (nie pytajcie mnie, skąd ten nagły weltschmerz, bo też nie wiem), ale – niestety, niestety – zaraz za drzwiami Komnaty Dam wpada na Maxona.

Za​sta​na​wiałem się, czy po​pro​sić cię, żebyś wyszła – powie​dział.
Cze​go chcesz? – za​py​tałam krótko. Ma​xon stanął i najwyraźniej zbie​rał się, żeby za​py​tać o coś, co mu​siało nie dawać mu spo​ko​ju.
Czy​li jest jakaś dziew​czy​na za​ko​cha​na we mnie do szaleństwa?

A tego co znów ugryzło? Czy dzisiaj absolutnie każdy bohater zamierza wyskakiwać z wypowiedziami od czapy?

Tak.
A nie dwie?

Oj, Maksiu, nie bądź taki skromny - może nawet trzy?

Popatrzyłam na niego, nadal poirytowana tym, że chce, żebym mu to wyjaśniała. „Nie wiesz już od dawna, co czuję?” – miałam ochotę wrzasnąć. „Nie pamiętasz, co wyda​rzyło się w schro​nie?”

Americo. Kwiatuszku. Spójrz niżej.

Osiołkowi w żłoby dano: 51

Nie, Maksiu najprawdopodobniej nie wie, co czujesz; jako że oboje z uporem maniaka wcielacie się w rolę żurawia i czapli nawet nam, czytelnikom, trudno jest ostatecznie zdecydować, czy łączy was cokolwiek poza chucią.

Ale, szczerze mówiąc, ja w tym momencie także potrzebowałam jakiegoś zapewnienia. Co się stało, że tak szyb​ko stra​ciłam pew​ność sie​bie?
Król. Jego insynuacje na temat tego, co zrobiły inne dziewczęta, jego pochwały ich zalet sprawiły, że czułam się mała. To wszystko zbiegło się z serią nieporozumień między mną a Maxonem w tym tygodniu. Tym, co w ogóle nas połączyło, były Eliminacje, ale odnosiłam wrażenie, że im dłużej trwają, tym bardziej niemożliwe jest uzy​ska​nie jakiejkol​wiek pew​ności.

Czy wy też macie podczas lektury wrażenie, że Cass stworzyła w pierwszym tomie paragraf traktujący o rozterkach sercowych Amisi i teraz tylko go kopiuje, wprowadzając drobne stylistyczne poprawki? Bo słowo daję, czuję się, jakbym czytała te słowa co najmniej dwusetny raz.

Powiedziałeś, że mi nie ufasz – przypomniałam oskarżycielsko. – Dopiero co dla zabawy upokorzyłeś mnie, a wczoraj powiedziałeś tak naprawdę, że trzeba się mnie wstydzić. Kilka godzin temu sugestia, żebyś się ze mną ożenił, do​pro​wa​dziła cię do fu​rii. Wy​bacz mi, jeśli nie czuję się zbyt pew​nie w na​szym związku.

Amisiu? Pełna zgoda. To nie było ładne i masz prawo być rozżalona. Problem w tym, że w przypadku ciebie i Maxona każda złośliwość jest tylko i li odwetem za przykrość wyrządzoną wcześniej przez to drugie. Bo tak się składa, żabko, że Maksiu zapewne zachowałby się nieco lepiej, gdybyś uprzednio nie oznajmiła mu, że jedynym powodem, dla którego chciałaś się z nim przespać była twoja głęboka wiara w to, że Celeste stoi od ciebie oczko wyżej w rankingu gier i zabaw erotycznych.

Nie zapominaj, że nie mam w tym doświadczenia, Americo – powiedział z naciskiem, ale bez złości. – Ty masz kogoś, z kim możesz mnie porównywać. Ja nawet nie wiem, jak wygląda normalny związek i mam tylko jedną szansę, żeby się prze​ko​nać. Ty miałaś przy​najm​niej dwie. Muszę popełniać błędy.

Maxon? Termin „błąd” zakłada, że człowiek skręcił w niewłaściwą stronę na drodze życia i na przyszłość postara się nie zbaczać z kursu. Ty zaś, jak doskonale wiemy z „Elity”, jesteś głęboko przekonany, że masz pełne prawo traktować kandydatki na małżonki jak prywatny harem i brać sobie od każdej to, co ci się żywnie podoba.

Nie przeszkadzają mi błędy – odparowałam. – Przeszkadza mi niepewność. Przez większość czasu nie mam pojęcia, co się dzieje.

Paczpani, to dokładnie tak, jak ja!

Cały czas to robimy – westchnęłam, zmęczona tą grą. – Zbliżamy się do siebie, a potem coś się dzieje i wszystko się sypie, a ty sprawiasz wrażenie, jakbyś nie potrafił nigdy podjąć decyzji. Jeśli zależy ci na mnie tak bar​dzo, jak twierdzisz, to dla​cze​go jesz​cze nie jest po wszyst​kim?

No, wreszcie jakieś rozsądne pytanie.

Ponieważ przez połowę czasu jestem przekonany, że kochasz kogoś innego, a przez drugą połowę wątpię, czy w ogóle zdołasz mnie po​ko​chać – od​parł, spra​wiając, że poczułam się na​prawdę okrop​nie.

Przykro było żurawiowi,
Że samotnie ryby łowi.
Patrzy - czapla na wysepce
Wdzięcznie z błota wodę chłepce.
Rzecze do niej zachwycony:
"Piękna czaplo, szukam żony,
Będę kochał ciebie, wierz mi,
Więc czym prędzej się pobierzmy."
Czapla piórka swe poprawia:
"Nie chcę męża mieć żurawia!"
Poszedł żuraw obrażony.
"Trudno. Będę żył bez żony."
A już czapla myśli sobie:
"Czy właściwie dobrze robię?
Skoro żuraw tak namawia,
Chyba wyjdę za żurawia!"
Pomyślała, poczłapała,
Do żurawia zapukała.
Żuraw łykał żurawinę,
Więc miał bardzo kwaśną minę.
"Przyszłam spełnić twe życzenie."
"Teraz ja się nie ożenię,
Niepotrzebnie pani papla,
Żegnam panią, pani czapla!"
Poszła czapla obrażona.
Żuraw myśli: "Co za żona!
Chyba pójdę i przeproszę...
(...)”

Kochanek z kartonu: 34
Osiołkowi w żłoby dano: 52

Zupełnie jakbym ja nie miała powodów do wątpliwości. Traktujesz Kriss jak wcielenie anioła, a potem przyłapuję cię z Ce​le​ste…
Wyjaśniłem to.
Wiem, ale mimo wszyst​ko to był przy​kry wi​dok.
Cóż, mnie robi przy​krość to, jak szyb​ko za​my​kasz się w sobie. Co w ogóle było tego po​wo​dem?
Nie wiem, ale może po​wi​nie​neś prze​stać o mnie myśleć na jakiś czas.
Za​padła nagła ci​sza.
Co chcesz przez to po​wie​dzieć?
Wzru​szyłam ra​mio​na​mi.
Są tu jeszcze trzy inne dziewczyny. Jeśli tak bardzo obawiasz się o tę swoją jedyną szansę, może powinieneś się upew​nić, że nie zmar​nu​jesz jej, wy​bie​rając mnie.
Poszłam sobie, wściekła na Maxona za to, że tak się przez niego czuję… i wściekła na siebie, że tak bardzo wszyst​ko skom​pli​ko​wałam.


Rozdział 8


Zbliża się Boże Narodzenie; Amisia podziwia rozliczne ozdoby w pałacu, ale martwi się, że z powodu klimatu (mówimy wszak o dawnym Los Angeles) nie zobaczy na ziemi śnieżnej pierzyny.

Zastanawiałam się, czy w pałacu zdołają w jakiś sposób wytworzyć śnieg. Może gdybym po​pro​siła Ma​xo​na, zająłby się tym.
Z dru​giej stro​ny, może i nie.

W ramach wyjaśnienia; America i Maxon nie rozmawiali ze sobą od czasów ostatniego dialogu w rozdziale siódmym, kiedy to dziewczyna powiedziała mu wprost, że ma się od niej odczepić i zająć się pozostałymi kandydatkami. Czy Was też rozczula jej rozżalenie, iż Maksiu po czymś takim może nie mieć ochoty sprowadzać dla niej gwiazdki z nieba?

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 19

Mijały kolejne dni. Starałam się nie denerwować tym, że Maxon robi dokładnie to, czego chciałam, ale kiedy nasze stosunki stawały się coraz chłodniejsze, trudno mi było nie żałować mojej dumy.

Hej, Americo! Mam wspaniały pomysł! Skoro żałujesz swojego wybuchu, to może...no wiesz... PRZEPROSISZ MAKSIA?

Ta dziewczyna jest naprawdę niesamowita; nawet kiedy przyznaje, że wina leży po jej stronie nie wpadnie jej do głowy, by na własną rękę postarać się jakoś naprawić stosunki z tru loffem. O co zakład, że Amisia spędziła cały ten czas gorączkowo zastanawiając się, kiedy wreszcie książę pofatyguje się pod drzwi jej sypialni, by zwyczajowo błagać o wybaczenie?

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 20

Zastanawiałam się, czy to było nieuniknione. Czy moim przeznaczeniem było mówienie niewłaściwych rzeczy, dokonywanie niewłaściwych wyborów?

Wygląda na to, że tak właśnie uważa autorka.

Zaczęłam popołudniami spacerować po pałacu. Wyjście do ogrodów było zakazane, a siedzenie dzień po dniu w Komna​cie Dam przy​po​mi​nało po​byt w więzie​niu.

Z dotychczasowego kanonu wiemy, że w pałacu znajdują się:

  • biblioteka
  • sala kinowa
  • prywatne pokoje kandydatek, z których każdy został zaopatrzony we wszelakie możliwe zbytki (Ami ma nawet swoje pianino).

Jestem pewna, że można by tam znaleźć i inne ciekawe miejsca. Dlaczego ta ameba nie potrafi sobie znaleźć ŻADNEGO zajęcia, o ile akurat nie jest zabawiana przez tru loffa?

Amisia snuje się właśnie po pałacu, gdy nagle:

Właśnie podczas takiego spaceru dostrzegłam, że coś się zmieniło, zupełnie jakby został wciśnięty jakiś niewidoczny przycisk. Gwardziści stali nieco bardziej nieruchomo, a pokojówki chodziły trochę szybszym krokiem. Nawet ja czułam się dziwnie, jakbym nie była tu już tak mile widziana, jak zaledwie kilka chwil wcześniej. Za​nim udało mi się zro​zu​mieć to uczu​cie, zza rogu wyłonił się król na cze​le nie​wiel​kie​go or​sza​ku.

O co zakład, że za oknem rozpętała się w tej chwili burza z piorunami?

Konkurencja dla Kajusza: 27

W tym momencie wszystko stało się całkowicie jasne. Jego nieobecność sprawiała, że pałac był cieplejszym miejscem, a teraz, kiedy wrócił, wszyscy byliśmy znowu na łasce jego kaprysów. Nic dziwnego, że rebelianci z Północy tak entuzja​stycz​nie pod​cho​dzi​li do Ma​xo​na.

No ba. Jak Maks siedzi za sterami, to można mu nawet podać współrzędne supertajnej kryjówki, bo doskonale wiadomo, że ta lebiega i tak nie wyśle tam oddziałów bojowych. Serio, na miejscu Augusta też z całego serca popierałabym Maxona – drugiej takiej dupy wołowej ze świecą szukać. Nic dziwnego, że Illea nie pcha się na tron; to Maksiu będzie musiał godzinami ślęczeć nad papierzyskami, a za murami pałacu tak czy inaczej każdy będzie mógł robić, co mu się żywnie spodoba.

I jakie znów, do diaska, kaprysy? Jedynym „kaprysem” króla jest to, by jego progenitura wreszcie zrozumiała, na czym polega rola władcy.

Konkurencja dla Kajusza: 28

Ale wiecie co, kochani? Zatrzymajmy się tu na moment, bowiem ten teoretycznie nic niewnoszący akapit jest w gruncie rzeczy całkiem interesujący.

Przypomnijcie sobie, czego dowiedzieliśmy się o Clarksonie z „Rywalek”. Podpowiem – niewiele, albowiem praktycznie nie występował w pierwszym tomie. Widzieliśmy go wyłącznie podczas oficjalnej przemowy do narodu, posiłków (w tym śniadania, podczas którego powitał kandydatki), nagrań „Biuletynu”, kiedy to siedział cicho jak mysz pod miotłą i w schronie – gdzie zajmował się pracą. Jak już kiedyś wspominałam, jeżeli w ogóle przewijał się w narracji, to dlatego, że Maksiu czuł się w obowiązku wspomnieć, jak bardzo tatko ciśnie go w kwestii nauki.

Pierwsza połowa „Elity” wyglądała identycznie; dziwaczna wolta nastąpiła dopiero w momencie, gdy Clarkson udzielił wywiadu oczerniającego Americę. Od tego momentu ruszyła istna lawina: król zaczął grozić Amisi, publicznie upokarzać syna i biczować go dla rozrywki.

Obecnie okazuje się, że sama obecność Clarksona w pałacu sprawia, że niebo zasnuwa się ciemnymi chmurami, a wszyscy chodzą ze wzrokiem wbitym w ziemię z obawy, iż spadnie na nich gniew tyrana.

Cass? Coś tu się nie zgadza. Clarkson z „Rywalek” i Clarkson z „Jedynej” nie mają ze sobą NIC wspólnego.

Ktoś mógłby powiedzieć, że w takim razie mamy tu do czynienia z klasycznym stopniowym zdzieraniem masek i ukazywaniem prawdziwego oblicza przez czarny charakter. Niestety, nie kupuję tego, albowiem informacje podawane nam przez autorkę po prostu nie trzymają się kupy.

Dam wam przykład. Gdy w trzeciej części Pottera dowiadujemy się, kim w rzeczywistości jest szczur Rona mamy pełne prawo być zdumieni; nie możemy jednak powiedzieć, że Rowling wyciągnęła tę informację z rzyci, albowiem od początku serii dostajemy drobne wzmianki dotyczące tej postaci, które w ostatecznym rozrachunku łączą się w spójną całość – choćby wspomniany w „Kamieniu filozoficznym” wiek Parszywka.

Z Clarksonem jest inaczej. W przypadku króla przeskoczyliśmy nagle od pracoholika do dyktatora – bez żadnego uzasadnienia, co właściwie motywuje tę postać. Skąd ten nagły strach gwardzistów? Pałac nigdy nie był opisywany jako miejsce ponure i pełne grozy, nic też nie wskazywało na to, że ktokolwiek poza Maxonem w ogóle obawia się najjaśniejszego pana. Facet awansował z papierowej figurki stojącej na setnym planie na głównego antagonistę... bo tak. Owszem, Amisia ma podstawy, by go za takiego uważać – ponieważ wie o biciu Maksia i sama ma na pieńku z władcą Illei. Ale patrząc z punktu widzenia zwykłej pokojówki, sytuacja w pałacu wygląda identycznie jak przed Eliminacjami.
W związku z czym jedno z dwojga, proszę autorki: albo Singerówna coś sobie projektuje, albo cała służba od lat chodzi na paluszkach w obawie przed chłostą – co z kolei czyni z naszej protagonistki, zajętą tylko i li swoimi problemami natury uczuciowej, osobę nieco krótkowzroczną.

Lady Ame​ri​co, widzę, że nadal tu je​steś – po​wie​dział, a jego uśmiech i słowa za​prze​czały so​bie na​wza​jem.
Tak, wa​sza wy​so​kość.
A co po​ra​białaś pod moją nie​obec​ność?
Uśmiechnęłam się.
Mil​czałam.
Bardzo rozsądnie. – Ruszył dalej, ale przypomniał coś sobie i cofnął się. – Zostałem poinformowany, że spośród wszystkich pozostałych dziewcząt tylko ty otrzymujesz jeszcze pieniądze za uczestnictwo w Eliminacjach. Elise zrezygnowała z tego dobrowolnie, kiedy tylko zostały wstrzymane wypłaty dla rodzin Dwójek i Trójek.
To mnie nie dziwiło. Elise była Czwórką, ale jej rodzina miała sieć luksusowych hoteli. Nie potrzebowali pie​niędzy w ta​kim stop​niu, jak skle​pi​ka​rze w Ka​ro​li​nie.

Primo: od kiedy to twoja rodzina to sklepikarze?

Secundo: O, patrzcie, konflikt! Zły Clarkson chce zabrać pieniądze naszym biednym, posiadającym plazmę na pół ściany, głodującym Singerom!

Konkurencja dla Kajusza: 29

To co, chcecie zobaczyć, jak Cass pokazowo niszczy nawet tę jedną, krótką scenę, która miała nas przekonać o wstrętnej naturze króla?

Wy​da​je mi się, że to po​win​no się zakończyć – oznaj​mił król, przy​wołując mnie do rze​czy​wi​stości. Na mo​jej twa​rzy od​ma​lo​wał się zawód.
Chyba że, oczywiście, jesteś tutaj ze względu na korzyści finansowe, a nie dlatego, że kochasz mojego syna.

Clarkson, uwielbiam cię.

Konkurencja dla Kajusza: 30

Wasza wysokość ma rację – powiedziałam, nienawidząc się za słowa padające z moich ust. – To uczciwe postawienie spra​wy.
Wi​działam, że był roz​cza​ro​wa​ny tym, jak wy​co​fałam się z wal​ki.
Na​tych​miast tego do​pil​nuję.
Poszedł dalej, a ja stałam w miejscu i starałam się nie użalać nad sobą. To naprawdę było uczciwe. Jak by to wyglądało, gdyby tylko moja rodzina nadal otrzymywała czeki?

Konkurencja dla Kajusza: 31

Innymi słowy, Clarkson jest zły, nawet wtedy, gdy jest po prostu sprawiedliwy.

Cass, dlaczego ty to sobie robisz? A przecież wystarczyłoby wyciąć ten paragraf, w którym Amisia przyznaje, że król zachowuje się fair wobec rodzin pozostałych uczestniczek – i już moglibyśmy go trochę znielubić. Ale cóż, wygląda na to, że nawet autorka podświadomie nie może zmusić się do tego, żeby zrobić z Clarksona kompletnego idiotę (bo zabieranie Singerom czeków bez powodu byłoby przesadą nawet jak na Cassoland).

Przybita Amisia wraca do pokoju z zamiarem napisania listu informującego rodziców o tym, że nie mogą już liczyć na dalsze zasilanie konta. W sypialni zastaje pokojówki obrabiające jej suknię; Anne i Lucy dogryzają sobie nawzajem, bowiem ta druga nie skupia się wystarczająco na swojej pracy.

Co się z tobą dzie​je? – na​ci​skała Anne. – Ostat​nio dziwnie się za​cho​wu​jesz.
Lucy popatrzyła na nią, całkowicie zesztywniała. Na czymkolwiek polegał jej sekret, śmiertelnie bała się go wyjawić.

O, czyli to w tym rozdziale zaczyna się wątek Tajemniczej Tajemnicy? Cóż, kochani; przed Wami nowa zagadka do rozwikłania, powodzenia. Nie spieszcie się – mamy przed sobą dużo rozdziałów i jeszcze więcej podpowiedzi.

Nie wiem, o co tu chodzi – powiedziałam, podchodząc do nich – ale jestem przekonana, że pokojówki królowej nie kłócą się w taki sposób.

- Ma panienka zupełną rację – odpowiedziała Mary, patrząc na mnie wymownie. - Pokojówki królowej tego nie robią.

Cóż, pomarzyć zawsze można, prawda?

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 21

Anne, nadal roz​gnie​wa​na, wska​zała pal​cem Lucy.
Ale ona…
Uci​szyłam ją le​d​wie do​strze​gal​nym ge​stem dłoni, trochę zasko​czo​na, że tak do​brze to za​działało.

Ja być Bwana Kubwa! Wy milczeć, kiedy Bwana Kubwa przemawiać, dzikusy!

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 22

America wysyła Lucy do szwalni, aby tam dokończyła pracę; niestety, atmosfera w pokoju jest tak ciężka, że dziewczyna ma problem z przelaniem myśli na papier, postanawia zatem napisać list w Komnacie Dam. W drodze zmienia jednak zdanie i zamiast tego przycupuje w małej wnęce w holu.

No i zgadnijcie – kto akurat dyskutuje tuż obok, w pełni nieświadomy obecności naszej Mary Sue?

Maxonie, nie moglibyśmy pójść na prawdziwą randkę? Gdzieś poza pałacem? – Natychmiast rozpoznałam głos Kriss.

Najlepiej do centrum miasta, żeby łatwiej było was niepostrzeżenie ustrzelić.

Użyj mózgu, Luke: 125

Słyszałam uśmiech w głosie Ma​xo​na, kie​dy od​po​wie​dział: – Na​prawdę bym chciał, skar​bie, ale nawet gdy​by było spokoj​niej, to nie byłoby łatwe.

Od dawna powtarzam, że Maxon nie ma wyboru; musi umawiać się ze wszystkimi dziewczętami, aby znaleźć tę jedyną. Nie zmienia to faktu, że – jak zapewne pamiętacie z analizy pewnego niesławnego rozdziału „Elity” - mam spore „ale” jeśli chodzi o jego metodę selekcji kandydatek. A teraz jeszcze to.
Kochani, zapomnijcie na chwilę o książęcym „jak nie da mi ta, to inna”, o jego niezdecydowaniu i wyłącznie deklaratywnym przywiązaniu do rzekomej Prawdziwej Miłości. Spójrzcie na pogrubiony fragment cytatu.

Czort z brakiem zdecydowania i skakaniem z kwiatka na kwiatek – ten facet nie stara się nawet traktować kandydatek na żonę jak niezależnych bytów, mających odmienne poglądy, temperament i charakter. Zarówno Amisia, jak i Kriss określane są tym samym czułym słówkiem; szczerze mówiąc, gdyby wyjąć ten fragment z kontekstu nie byłoby wiadomo, do której z panien zwraca się w danej chwili Maksiu.

To, że Maxon jako książę powinien stawiać na pierwszym miejscu dobro kraju, a nie osobiste preferencje to jedno. Ale tego rodzaju... brak wyobraźni? Obojętność? Cynizm? To zupełnie inna para kaloszy. Bóg mi świadkiem, nie kibicuję Americe – ale trudno mi nie sympatyzować z nią w chwilach wątpliwości, bowiem Maks ewidentnie nie widzi różnicy między spędzaniem czasu z każdą z dziewczyn w celu odkrycia, czy do siebie pasują, a traktowaniem całej czwórki jak prywatnego haremu. Na miejscu naszej protagonistki byłoby mi w tym momencie zwyczajnie, po ludzku przykro – albowiem wygląda na to, iż dla księcia naprawdę nie ma zbyt wielkiego znaczenia, do której z niewiast akurat się zaleca.

Nie będziesz tego żałować? – zapytał. – Cała reszta twojego życia będzie tak wyglądać. Piękne ściany, ale mimo wszystko ściany. Moja matka opuszcza pałac najwyżej raz czy dwa razy w roku. – Pomiędzy gęstymi liśćmi obserwowałam, jak mnie mijają, nie zauważając mojej obecności. – A jeśli teraz masz poczucie, że jesteś wystawiona na spojrzenia publiczności, będzie jeszcze gorzej, gdy zostaniesz jedyną dziewczyną, na którą będą mogli patrzeć. Wiem, że darzysz mnie głębokim uczuciem, dostrzegam to każdego dnia. Ale co z tym życiem, ja​kie będziesz mu​siała wieść u mo​je​go boku? Czy chcesz tego?

No i teraz mam zagwozdkę – to Standardowy Tekst nr 7, którym na tym etapie raczy każdą kandydatkę, czy też Amisia ostatecznie utraciła pierwsze miejsce na podium?

Maxonie, mówisz tak, jakbym musiała się poświęcać, żeby tu być – zaczęła Kriss. – Każdego dnia jestem wdzięczna losowi, że zostałam wybrana. Czasem próbuję sobie wyobrazić, jak to by było, gdybyśmy się nigdy nie spotka​li… Wolę stra​cić cię te​raz, niż przeżyć całe życie, nie doświadczyw​szy tego.
Jej głos stał się zdławio​ny. Wy​da​je mi się, że jesz​cze nie płakała, ale była tego bli​ska.

Czy tylko dla mnie ten tekst brzmi nieco zbyt patetycznie? Chociaż z drugiej strony – skoro Maxon lubi mówić o „pokorze” występującej u siedemnastolatki, to dobrali się jak w korcu maku.

Chciałabym, żebyś wiedział, że pragnęłabym ciebie nawet bez tych pięknych ubrań i wspaniałych komnat. Chciałabym być z tobą, na​wet gdy​byś nie miał ko​ro​ny, Maxo​nie. Zależy mi na to​bie. Maxon przez chwilę milczał, a ja mogłam sobie wyobrazić, że przytula ją albo ociera łzy, które teraz mogły popłynąć.
Nie potrafię ci powiedzieć, ile to dla mnie znaczy. Od początku pragnąłem, żeby któraś dziewczyna po​wie​działa mi, że zależy jej na mnie – wy​znał przy​ci​szo​nym głosem.
Zależy mi na tobie, Ma​xo​nie.

Wiecie co? Maksiu jest tak naiwny, że aż pocieszny. Pamięta ktoś barona Dalskiego z „Lalki”? Słowo daję, ci dwaj powinni się zaprzyjaźnić – obaj z równą łatwością kupują górnolotne, niczym nie poparte wyznania.

Zno​wu nastąpiła chwi​la ci​szy.
Ma​xo​nie?
Tak?
Ja… Chy​ba nie chcę już dłużej cze​kać.
Chociaż wiedziałam, że będę tego żałować, bezszelestnie odłożyłam kartkę i długopis, zdjęłam buty, a potem podeszłam do narożnika korytarza. Wyjrzałam i zobaczyłam tył głowy Maxona i dłoń Kriss, wsuwającą się odrobinę pod kołnierz marynarki. Jej włosy opadły na bok, kiedy się całowali i wydawało mi się, że jak na swój pierwszy pocałunek, ra​dzi so​bie całkiem do​brze. Na pew​no le​piej niż Ma​xon w swo​im cza​sie. Schowałam się znowu za róg i sekundę później usłyszałam cichy śmiech Kriss. Maxon westchnął, a jego głosie triumf mie​szał się z ulgą. Szyb​ko wróciłam na swo​je miej​sce, sia​dając na wszel​ki wypa​dek twarzą do okna.
Kie​dy możemy to powtórzyć? – za​py​tała ci​cho Kriss.
Hmm. Może wte​dy, kie​dy uda nam się przejść stąd do twoje​go po​ko​ju?
Śmiech Kriss ucichł w oddali, kiedy poszli dalej.

Fun fact: na Tumblrze i Pintereście ów moment jest określany przez fanki mianem najbardziej znienawidzonego w całej serii. Osobiście nie do końca rozumiem, co je tak gorszy; ta scena to ni mniej, nie więcej, tylko logiczna konsekwencja prowadzonej przez Maxona polityki uczuciowej.

Siedziałam jeszcze przez minutę, a potem podniosłam długo​pis i kartkę, te​raz już z łatwością znaj​dując słowa.
Ko​cha​ni Mamo i Tato,
jestem ostatnio tak zajęta, że muszę pisać krótko. Aby okazać moje przywiązanie do Maxona, a nie do luksusów związanych z przynależnością do Elity, zrezygnowałam z rekompensaty pieniężnej za uczestnictwo w Eliminacjach. Wiem, że piszę o tym ze zbyt małym wy​prze​dze​niem, ale jestem pewna, że dzięki temu wszyst​kie​mu, co otrzy​ma​liśmy do tej pory, nie​wie​le jesz​cze możemy pragnąć. Mam nadzieję, że nie będziecie nadmiernie rozczarowani tą wiadomością. Tęsknię za Wami i mam nadzieję, że niedługo będziemy mieli okazję się zo​ba​czyć.
Całuję Was wszyst​kich, Ame​ri​ca.”


I to już wszystko na dziś. A za tydzień: Amisia wzywa lud na barykady i odgrywa z Maxonem scenkę rodem z komedii romantycznej klasy C.

Do zobaczenia!


Statystyka:

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 23
Dobre Mzimu: 32
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 73
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 22
Kochanek z kartonu: 34
Konkurencja dla Kajusza: 31
Nie, nie jesteśmy w Panem: 27
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 65
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 8
Twierdza Monty Pythona: 17
Użyj mózgu, Luke: 125


Maryboo

18 komentarzy:

  1. Chciałam napisać, że Ami w zasadzie ma trochę racji, czując się zraniona bucerą Maxona, i dobrze, że mu to wytknęła (jego odpowiedź - "nie jestem doświadczony" - what even, czy to jest w ogóle na temat? Czy ktoś cię pytał o smutną historię twojego życia, chłopcze?), ale pomyślałam, że wcale się Maksiowi nie dziwię, że wpadł w furię na myśl o poślubieniu jej, bo straszliwie egoistyczny bachor z naszej hirołiny, a potem jeszcze pomyślałam, że z Maxona w sumie też, a potem...
    Że generalnie to ci dwoje jak najbardziej na siebie zasługują.

    Dobrze by było, gdyby nie tylko w książkach YA, ale i prawdziwym życiu osoby toksyczne, wampiry emocjonalne takie jak ta dwójka, kojarzyły się w pary i męczyły ze sobą, oszczędzając bólu Aspenom, Elise i innym Marlee.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że Amisia non stop myślała o biednej kochanej Natalie. Cass, siedzimy w głowie tej dziewczyny juz od dłuższego czasu, a jakoś nie mieliśmy okazji dowiedzieć się czegokolwiek na temat Natalie. America, która przyznaje, że zadzwoniłaby do Celeste (zimnej suki, która jest tu tylko dla korony i chce wykorzystać biednego Maksiunia) jest co najmniej niezgodna z kanonem. Już się pogubiłam, teraz nie tylko Jeremy Clarkson jest evil ale Maksio też? Tej lasi truloff się zmienia co godzinę i jestem ciekawa jak Maxon z nią wytrzyma. Ale w sumie należy mu się, on też nie jest zbytnio zdecydowany co do przyszłej żony. I wielkie dzięki za Crowleya <3

    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  3. W zasadzie ja już nawet nie pamiętałam kim była (i dlaczego odeszła) Natalie...
    Na pewno chodziło Wam o "miarkowanie" czytania?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ktoś dyskutuje o tej książce na tumblrze? O_O
    Tak, to była jedyna rzecz, która mnie poruszyła. Co do reszty - udaję, że nie widzę. Bez waszych komentarzy, wyrzuciłabym książkę za okno po pierwszym rozdziale :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Markuje, nie miarkuje :P

    Nie lubię Maksa. Nie lubię Aspena. Nie lubię Ameryki. Czy o to chodziło, Pani Kiero?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mea culpa, literówka ;) Ale trudno, musi już zostać, bo blogspot robi mi dziwne rzeczy z wyglądem posta, jak próbuję edytować.

      Maryboo

      Usuń
  6. Komentarz do Maxona mówiącego per "skarbie" do Kriss:

    Mąż pewnej starszej pani przebywał od dwóch tygodni w sanatorium.
    Kobieta postanowiła zrobić mu niespodziankę i pojechała go odwiedzić.
    Po serdecznym powitaniu zeszli do kawiarni na małą czarną.
    Mąż cały czas adorował żonę zwracając się do niej : kwiatuszku, myszko, żabciu, najdroższa itp.
    Siedzące obok stolika młode małżenstwo z podziwem patrzy na tę harmonię.
    Kiedy starsza pani na chwilę oddaliła się "poprawić makijaż" mężczyzna ze stolika obok zagadnął:
    - Czy państwo przypadkiem nie jesteście nowożeńcami ?
    - Po czym pan tak sądzi ? - zdziwił się starszy pan.
    - Bo tak pięknie zwraca się pan do żony.
    - Jest pan w błędzie...jesteśmy ponad pięćdziesiąt lat małżeństwem...a jak mam inaczej się zwracać... jeśli kilka lat temu zapomniałem jej imienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak mi przyszło do głowy. Co jakiś czas zwracacie uwagę na to, że autorka usiłuje pokazać, że Clarkson (czy tylko mnie to imię kojarzy się raczej ze służącym?) jest zły, tym że bił Maxona. Ale w książce książę pobity został tylko raz i to po tym, jak zdradził Americe informacje o dzienniku. Więc po zastanowieniu można się zastanawiać czy to na pewno "Zły Clarkson" czy może król który ukarał swojego syna za zdradę stanu (bo trudno jest nazwać inaczej pokazanie ściśle tajnej tajemnicy państwowej pierwszej poznanej osobie).

    Pozdrawiam.
    Wiciokrzew

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, było o licznych bliznach, o ile dobrze pamiętam.
      (Mello)

      Usuń
    2. ... Wut. Mistrzostwo konspiry z prywatnymi danymi. xD

      Usuń
  8. Nie rozumiem Maxona. Zostały cztery laski, z czego wie, że co najmniej jedna go szczerze kocha - a przynajmniej tak się zachowuje. Tyle płakał, że marzy o miłości, prawdziwym uczuciu i co tam jeszcze, a tutaj Kriss trąbi o swojej ogromnej miłości - nad czym jeszcze się zastanawia?? Skoro w odwodzie ma Celeste o której wie, że jest dość pazerna, Elise, która sama mówi, że robi to z rozsądku i Amerikę o której rozchwianiu emocjonalnym i niepewności również doskonale wie. Czemu się jeszcze zastanawia?? Oo

    Aberdeenh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie. Właśnie przypomniałaś mi ostatnie nieporozumienie gołąbeczków. Och nie, jak mi się nie chce do tego wracać.

      Usuń
  9. Gwardzisci stojący bardziej nieruchomo, pokojówki mające szybsze ruchy... coz, dla mnie to w zupełności normalne. W pracy jak wpadnie szef to wszyscy pokazują się z jak najlepszej strony, ogólne poddenerwowanie, male ale zawsze jest.
    Wiem ze to nie miala na mysli Cass, ale dla mnie ten fragment jest całkowicie naturalny.

    OdpowiedzUsuń
  10. czy tylko dla mnie list Americi, pisany do rodziny podczas długiej rozłąki, brzmi dziwnie sucho i jest kompletnie wyprany z emocji?

    rose29

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, jest bardzo oficjalnym sucharem. Może Amisia bała się, że listy kandydatek są sprawdzane przed wysłaniem do rodziny i nie chciała się zbytnio wywnętrzać? W końcu sprawdzanie/cenzurowanie poczty byłoby logiczne. Taka panienka pałacowa mogła niechcący coś chlapnąć w liście do tatusia, zdradzić jakąś tajemnicę, a rebelianci czają się wokół. ;) Podejrzewam jednak, że Cass nie pomyślała nawet o czymś takim.

      Usuń
  11. Pierwsza myśl – co za Natalie? Cass, robisz to wybitniej źle, jeśli nie jestem w stanie zapamiętać historii jednej z twoich pacynek. :V Nawet jeśli było to niedawno.
    Nie szkoda mi Maksia dla Amisi, bo oboje pasują do siebie idealnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyny... Tęsknię za fikami o Cyrku Voltuori (czy jak tam to się pisze) Napiszcie coś o evil Clarcksonie, albo zróbcie kolejny konkurs... *tu wstaw minę smutnego i proszącego o coś Deana Winchestera*
    O.... Albo o kandydatkach, które na początku jednoczą się, by doprowadzić do wylania Amisi... O Heniu i Mietku... cokolwiek, bo chce poczytać coś innego od stałego angstu i trójkątów miłosnych...
    Choć [SPOILER] Amisia niedługo zapewni nam rozrywkę zmieniając się w damską wersję Johnyeggo (again-jak to siępisze?) Englisha. Do pełni szczęścia brakuje tam tylko poduszki na moim biurku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Johnny English - to chyba leciało tak (patetycznym głosem z trailerów filmowych): "Nie wie, co to lęk. Nie wie, co to ryzyko. Nie wie nic. " ;)

      Usuń