Rozdział 23
– …zrozumieć. Ona będzie chciała odwiedzić rodzinę.– Jeśli tak, to może jechać najwyżej na jeden dzień. Nie aprobuję jej, ale społeczeństwo ją lubi, nie wspominając już o Włochach. Byłoby ogromnie niewygodne dla nas, gdyby zginęła.
Clarkson,
proszę cię (jak się zapewne sami domyślacie, autorem drugiej
wypowiedzi jest król), nie rozumuj w ten sposób, bo nigdy nie
doprowadzisz Amisi na szafot.
Ami
podsłuchuje ów dialog, jednocześnie powoli odzyskując
przytomność; okazuje się, że po omdleniu ktoś przeniósł ją do
jej własnego łóżka. Maksio pertraktuje z ojcem długość
wychodnego dla Ameriki, ten ostatecznie zgadza się na cztery dni.
– A jeśli postanowi nie wracać? Mimo że to nie był zamach rebeliantów, może chcieć zostać w domu.– Jeśli jest tak głupia, żeby tego chcieć, to niech idzie do diabła. I tak miała mi dać odpowiedź w sprawie tych komunikatów, a jeśli się nie zgodzi, to może zostać w domu.
Wiecie, czasami nie mam ochoty zabierać się za
„Królową”. Cass, po co napisałaś tę nowelkę? Clarkson to
jedyny jasny punkt tej serii!
Maksio kłamie, że Amisia z całą pewnością postąpi
zgodnie z wolą władcy, po czym wyraża chęć udania się wraz z
nią do Singer Manor.
Eee...Maxon...zdajesz sobie sprawę, że a) ostatnim
razem, gdy wyszliście oboje poza mury pałacu źle się to dla was
skończyło i b) wycieczka przez pół kraju w sytuacji, gdy
antymonarchiści regularnie przesyłają ci pocztówki z nowych
miejsc grabieży i zamachów nie jest najmądrzejszym z pomysłów,
prawda?
Użyj
mózgu, Luke: 169
– Jeszcze czego! – krzyknął król Clarkson.– Zostały cztery kandydatki, ojcze. Ta dziewczyna może zostać moją żoną. Mam ją puścić samą?– Tak! Jeśli zginie, to jedno. Ale jeśli ty zginiesz, to zupełnie co innego. Zostajesz tutaj!
Clarkson – dziękuję, że jesteś.
Pomyślałam, że tym razem to Maxon uderzył pięścią w ścianę.– Nie jestem twoją własnością! I nie są nią te dziewczyny! Chciałbym, żebyś choć raz zobaczył we mnie drugiego człowieka.Drzwi otworzyły się szybko i Maxon wszedł do środka.– Tak mi przykro – powiedział, podchodząc i siadając na łóżku. – Nie chciałem cię obudzić.
...Tak, to widać.
A teraz...uwaga, kochani. Skupcie się. Przypomnijcie
sobie wszystkie Wasze ulubione powieści, w których obecny jest
motyw śmierci rodzica/przyjaciela/małżonka głównego bohatera i
to, jak ów bohater radzi sobie z traumą po odejściu bliskiej mu
osoby.
Gotowi? No to teraz spójrzcie, jak to się robi Kiera
Style:
– To była prawda?– Tak, kochanie. On odszedł. – Maxon łagodnie wziął mnie za rękę, na jego twarzy malował się ból. – Miał jakieś problemy z sercem.Usiadłam i rzuciłam się w ramiona Maxona. Przytulił mnie mocno i pozwolił płakać na swoim ramieniu.– Tatusiu – szlochałam. – Tatusiu.– Już, już, kochanie. Wszystko będzie dobrze – pocieszał mnie Maxon. – Jutro rano polecisz tam, żeby się spotkać z rodziną.– Nie miałam okazji się pożegnać. Nie miałam…– Ami, posłuchaj mnie. Twój ojciec cię kochał i był dumny z tego, że sobie tak świetnie radzisz. Nie miałby o to do ciebie żalu.Skinęłam głową, wiedząc, że Maxon ma racje. Od kiedy tu przyjechałam, tata cały czas mi powtarzał, jak bardzo jest ze mnie dumny.– A teraz posłuchaj, co powinnaś zrobić – poinstruował mnie, wycierając mi łzy z policzków. – Powinnaś się jak najlepiej wyspać. Jutro polecisz do domu i zostaniesz tam przez cztery dni z rodziną. Chciałem dać ci więcej czasu, ale ojciec jest bardzo uparty.– Rozumiem.
…
...Czujecie te emocje? Tę rozpacz wyzierającą z kart
powieści? Ten ból i żal po stracie ojca?... Taaak.
Cass, nie potrafisz przekonująco ukazać w swoich
książkach polityki, ekonomii, stosunków międzynarodowych,
funkcjonowania monarchii, ruchów rebelianckich i prawdopodobieństwa
psychologicznego. Dobrze wiedzieć, że motyw żałoby też ci nie
wychodzi.
Nawet nie nagrodzę tego żadnym punktem – patrząc na
powyższy akapit, autentycznie nie wiem, co więcej mogłabym
powiedzieć na ten temat; ostały mi się jeno facepalmy. Naprawdę,
stworzone przeze mnie w szóstej klasie podstawówki opowiadanie o
samotnym jesiennym liściu przygotowującym się na nieuchronne
opadnięcie z drzewa i dołączenie do reszty rodzeństwa na ziemi
miało w sobie więcej dramatyzmu, niż powyższy fragment.
– Twoje pokojówki szyją odpowiednie suknie na pogrzeb i spakują wszystko, czego będziesz potrzebować.
Trup, nie trup, grunt, to elegancko zaprezentować się
na stypie.
Zabierzesz ze sobą jedną z nich i kilku gwardzistów.
Po co?! Znaczy, gwardzistów jak najbardziej rozumiem,
biorąc pod uwagę zagrożenie ze strony Południowców – ale na
cholerę tam pokojówka?
Primo – wiem, że regularnie wyśmiewamy z Beige
„biedę” rodziny Ameriki, ale nawet ich wypasiona chałupa może
się okazać przyciasna, kiedy przyjdzie się tam rozlokować nie
tylko całej familii (do Singerów dołóżcie jeszcze męża i
maleńką córkę Kenny), ale w dodatku grupie gwardzistów. Po
diabła tam jeszcze jedna gęba do wykarmienia/ułożenia na noc?
Secundo – Singerowie właśnie stracili
męża/ojca/teścia/dziadka. To bardzo, bardzo intymna chwila w życiu
człowieka; Magda tudzież rodzeństwo Amisi mają pełne prawo nie
chcieć w takim momencie przebywać non stop w towarzystwie de
facto obcej im osoby.
No i tertio – ja wiem, że bycie Mary Sue z automatu
oznacza prawo do korzystania ze wszelakich luksusów, ale jestem
dziwnie przekonana, iż America mimo wszystko dałaby radę
samodzielnie przygotowywać sobie kąpiel przez te cztery dni.
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 35
Do sypialni wpada Aspen; okazuje się, że wezwał go
sam Maxon i nietrudno się domyślić, po co. Tak, tak – Leger
będzie jednym z owych gwardzistów wysłanych w roli dodatkowej
eskorty.
– Zna pan dobrze tamte tereny?– Bardzo dobrze, sir.
- Bardzo, bardzo dobrze – dodał z
uśmieszkiem, znacząco poruszając brwiami.
– To świetnie. W takim razie będzie pan dowodzić oddziałem, który z nią wysyłamy. Proszę wybrać, kogo pan uważa za stosowne, od sześciu do ośmiu gwardzistów.Aspen uniósł brwi.– Wiem – przyznał Maxon. – Mamy teraz niezwykle ograniczone możliwości, a przynajmniej trzech gwardzistów wysłanych do ochrony jej domu zdążyło już zdezerterować.
...I to wszystko w tym temacie? Nikt ich nie ścigał za
jawne sprzeciwienie się rozkazowi królewskiemu? Zwłaszcza, że
dezercja w tym wypadku jest właściwie równoznaczna z popieraniem
rebeliantów?… Aha.
Twierdza
Monty Pythona: 19
– Doskonale. Pojedzie z nią jedna pokojówka, ją także proszę ochraniać.– Maxon popatrzył na mnie. – Wiesz już, którą chciałabyś zabrać?Wzruszyłam ramionami, niezdolna zastanowić się na spokojnie. Aspen odpowiedział w moim imieniu.– Jeśli wolno mi się wtrącić, wiem, że Anne jest pani główną pokojówką, ale jak pamiętam, Lucy bardzo zaprzyjaźniła się z pani siostrą i matką. Powinny się ucieszyć, jeśli zobaczą teraz znajomą twarz.
Ja jednakże będę upierać się, że „przyjaźń”
nawiązana podczas jednego wieczoru między piętnastolatką i
pokojówką niekoniecznie oznacza, że pogrążona w żalu rodzina ma
ochotę spędzać tak trudny czas z niemal kompletnie nieznaną im
osobą.
Panowie ustalają datę wyjazdu Amisi do Karoliny
(następny ranek), po czym Leger wycofuje się ze sceny. Maks prosi
Ami, by uważała na siebie z dala od pałacowych murów i
„zachowywała się rozsądnie” (och, naiwny!), daje jej buziaka w
policzek i także wychodzi.
Przeskok!
Mamy Boże Narodzenie, America dociera do rodzinnej
prowincji.
Kiedy samochód skręcił w moją ulicę, zobaczyłam zgromadzony tłum. Ludzie powinni być w domach z rodzinami, ale stali na zimnie. Uświadomiłam sobie, że mają nadzieję, że zobaczą mnie chociaż przelotnie, i zaczęło mnie lekko mdlić. Ludzie pokazywali nas palcami, kiedy przejeżdżaliśmy, a lokalne ekipy telewizyjne filmowały nasze przybycie.
...Że co?
...Mieszkańcy Karoliny...wiedzą, że
Singerówna wróciła do domu? I wie o tym również telewizja?
...Cass, czy ty poważnie próbujesz mi powiedzieć, że
w sytuacji, gdy w Illei buntownicy chcą poderżnąć gardło
uczestniczkom Eliminacji, ich bliskim i wszystkim członkom tej samej kasty, rodzina
królewska POINFORMOWAŁA tłuszczę, że jedna z kandydatek
wraca na święta do domu?
Użyj
mózgu, Luke: 170
Cass – jedyne, co może cię teraz uratować, to
stwierdzenie, że to część genialnego planu Clarksona mającego na
celu ostateczne pozbycie się Ami.
Tłum rzuca się na Americę niczym na gwiazdę filmową,
żądając autografów, ale dzielni gwardziści szybciutko eskortują
ją do domu, gdzie czeka jeszcze więcej gwardzistów oraz, rzecz
jasna, rodzina dziewczyny.
To już nie był mój dom.Chyba zaczynam tracić rozum. To był mój dom. Tylko że cała ta sytuacja była obca. Wszyscy tutaj byli, nawet Kota, ale nie było taty, więc nic dziwnego, że coś się nie zgadzało. Kenna trzymała dziecko, którego jeszcze nie widziałam. Musiałam do tego przywyknąć.
Ten cytat nie zawiera w sobie żadnej głupoty czy
nieścisłości – America ma prawo czuć się zagubiona, biorąc
pod uwagę okoliczności. Nie, chodzi mi o jedno jedyne słowo.
Wszyscy tutaj byli, nawet Kota,
nawet
Kota
KOTA
Ta daaam! Brat Samo Zło nr 2 powraca w pełnej
chwale...
...tyle, że nie. W tym tygodniu drugie w kolejności
dziecko Singerów dostaje wprawdzie nieco czasu antenowego, ale na
prawdziwy występ tej postaci będziemy musieli jeszcze trochę
poczekać. Ale obiecuję – będzie warto.
Mama miała na sobie fartuch, a Gerad był w piżamie, natomiast ja byłam ubrana jak na wieczór w pałacu: upięte włosy, kolczyki z szafirami w uszach i suknia z kosztownego materiału, spadająca warstwami aż do pantofli na szpilkach.
Wiecie co? Ja żartowałam z tym odpicowaniem się na
powrót do ogarniętej smutkiem rodziny. Tyle, że to najwyraźniej
nie był żart.
May rzuca się siostrze na szyję, Kenna pokazuje Amisi
jej malutką siostrzenicę, Aspen składa kondolencje Magdzie i
tłumaczy zebranym zasady bezpieczeństwa: wszyscy muszą pozostać w
domu (ciekawam, jak to się ma do samej ceremonii pogrzebu),
Gwardziści zostaną zakwaterowani w pobliżu, żebyśmy mogli się zmieniać bez problemów. Postaramy się w miarę możliwości państwu nie przeszkadzać.
Chyba nie rozumiem. W jakim znów pobliżu?
Bezceremonialnie rozlokują się u sąsiadów?
Aspen prosi jeszcze Jamesa, Kennę i Kotę, żeby
przygotowali mu listę rzeczy, których mogą potrzebować, a których
nie zabrali z domu; pojedzie po nie któryś z gwardzistów.
– Nie mogę zostawiać na tak długo mojej pracowni – powiedział Kota. – Mam terminy. Muszę skończyć kilka prac.Aspen odpowiedział mu, nadal całkowicie profesjonalny:– Wszelkie potrzebne materiały możemy przewieźć do studia tutaj – wskazał nasz przerobiony garaż. – Zrobimy tyle kursów, ile będzie konieczne.Kota zaplótł ramiona.– To miejsce to śmietnik – mruknął.
* wzdycha ciężko * Myśleliście, że to Grześ był
karykaturalny ze swoim różowym pamiętniczkiem? A zapewniam, że
Kota dopiero się rozkręca.
Konkurencja dla Kajusza: 43
Aspen kulturalnie,
acz stanowczo każe mu wybierać: albo śpi tutaj, albo może
ryzykować życie u siebie w mieszkaniu. Amisia szybko zmienia temat
i prosi May, żeby przeniosła się do jej pokoju, dzięki czemu
sypialnię najmłodszej Singerówny zajmą Ordersowie (ja tam się
nie znam, ale czy nie byłoby łatwiej umieścić Jamesa, Kennę i
Astrę w sypialni Amisi? I tak nikt z niej nie korzysta, a May nie
musiałaby niepotrzebnie zmieniać łóżka).
– Lucy – powiedziałam szeptem. – Chciałabym, żebyś była z nami. Możliwe, że będziesz musiała spać na podłodze, ale wolałabym mieć cię pod ręką.
Cóż, grunt to
szczerość.
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 36
Lucy wyprostowała się odrobinę.– Za nic nie zostawiłabym panienki samej.
No, ale nasz metaforyczny murzyn i tak jest zachwycony,
że może spędzić noc w jednej sypialni z Bwana Kubwa (choćby i na
ubitej ziemi), więc w sumie wszystko gra.
Dobre
Mzimu: 38
– A gdzie ja mam spać? – zapytał Kota.– Ze mną – zaproponował Gerad, chociaż nie sprawiał wrażenia zachwyconego tą perspektywą.– Nie ma mowy! – prychnął Kota. – Nie będę spał na piętrowym łóżku z dzieciakiem.
A czy mówiąc to, nie kopnął aby małego w zadek –
ot tak, dla zasady?
Konkurencja
dla Kajusza: 44
– Kota! – powiedziałam, cofając się o krok od moich sióstr i Lucy. – Jeśli o mnie chodzi, możesz sobie spać na kanapie albo w garażu, albo w domku na drzewie, ale jeśli nie zaczniesz panować nad swoim zachowaniem, w tej chwili odeślę cię do twojego mieszkania! Powinieneś być wdzięczny za ochronę, jaką ci proponują. Czy muszę ci przypominać, że jutro będzie pogrzeb naszego ojca? Albo przestaniesz narzekać, albo wracasz do domu.
Z jednej strony, rozumiem zdenerwowanie Amisi, z
drugiej...Americo, skarbie – ty naprawdę nie masz
prawa rozkazywać Kocie i decydować, gdzie wolno mu przebywać. Ten
dom należy do niego w takim samym stopniu, jak do ciebie, a póki co
NIE JESTEŚ księżniczką i nie masz nad jego losem żadnej władzy.
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 37
Obróciłam się na pięcie i wyszłam na korytarz. Nie musiałam się oglądać, żeby wiedzieć, że towarzyszy mi Lucy, niosąca walizkę. Otworzyłam drzwi mojego pokoju i zaczekałam, żeby weszła razem ze mną. Kiedy tylko jej spódnica z szelestem otarła się o framugę, zamknęłam drzwi z trzaskiem i odetchnęłam ciężko.– Czy nie przesadziłam trochę? – zapytałam.– To było doskonałe! – odparła Lucy z zachwytem. – Równie dobrze mogłaby panienka już być księżniczką. Jest panienka na to gotowa.
- Tak wspaniale potrafi się panienka szarogęsić i
rozstawiać ludzi po kątach! Zaiste, prosty lud będzie wprost
wielbić na klęczkach swoją nową księżniczkę.
Dobre
Mzimu: 39
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 38
Rozdział
24
Następny dzień upłynął pod znakiem czarnych strojów i uścisków. Na pogrzeb taty przyszło mnóstwo ludzi, których nigdy wcześniej nie widziałam. Zastanawiałam się, czy po prostu nie znałam wszystkich jego znajomych, czy też pojawili się tu tylko ze względu na mnie.
- Mieciu – Henryk spojrzał z wyrzutem na kompana. -
Nie uchodzi mordować wrogów podczas stypy.
- Kiedy ta ruda sama się podstawia! O, cholera, nasza
kolej. Pani Singer, łączę się z panią w żalu. Doskonale znałem
pani męża, tak, tak! Poznaliśmy się w...w...
- Szkółce niedzielnej – mruknął pod nosem Henryk,
zdegustowany całym tym cyrkiem, który przyszło im odstawiać.
„Trzeba było posłuchać ojca i zostać stolarzem” - westchnął
w duchu i poprawił zbyt luźny węzeł krawatu.
Twierdza
Monty Pythona: 20
Użyj
mózgu, Luke: 171
Miejscowy pastor odprawił mszę, ale ze względów bezpieczeństwa rodzina została poproszona o niewygłaszanie mów pożegnalnych.
Chyba nie rozumiem. Co ma piernik do wiatraka? Czy ktoś
może mi wyjaśnić logikę Cass, zgodnie z którą:
a) spraszanie na uroczystość pierdyliarda obcych –
ok
b) pożegnanie bliskiego własnymi słowami – nie ok?
Twierdza
Monty Pythona: 21
Użyj
mózgu, Luke: 172
No i jeszcze jedno – jak ma się udział we mszy
(zakładam, że nie odbyła się ona w Singer Manor) do stanowczego
zakazu opuszczania domu przez bliskich Amisi?
Twierdza
Monty Pythona: 22
Użyj
mózgu, Luke: 173
Ale...Chwila, moment!
Miejscowy pastor odprawił mszę,
No proszę; trzy tomy i Cass wreszcie puściła farbę!
A przynajmniej dała nam jakąś wskazówkę. Lepszy rydz, niż nic.
Był też poczęstunek dla gości, znacznie bardziej wystawny niż cokolwiek, czego się spodziewaliśmy. Chociaż nikt mi tego nie powiedział, byłam pewna, że Silvia albo ktoś inny z personelu pałacowego dopilnował, żeby wszystko było jak najmniej kłopotliwe dla nas, a przy tym jak najpiękniejsze. Także dla uniknięcia ryzyka przyjęcie było krótkie, ale mnie to nie przeszkadzało.
...Okej, teraz to już jestem pewna, że Clarkson
najzwyczajniej w świecie przestał bawić się w subtelności i dał
rebeliantom zielone światło, żeby robili, co do nich należy.
Twierdza
Monty Pythona: 23
Użyj
mózgu, Luke: 174
Amisia zwierza się Aspenowi, że jest kompletnie
załamana (chciałabym w to wierzyć, ale niestety – ciężko
wysnuć taki wniosek na podstawie prowadzonej przez nią narracji);
ten pociesza dziewczynę, albowiem sam doskonale wie, jak ciężko
zostać bez ojca.
– Nie znam większości tych ludzi.– To wszystko miejscowi, sprawdziliśmy ich tożsamość. Pewnie przyszło trochę więcej osób ze względu na to, kim jesteś, ale wydaje mi się, że twój tata malował obrazy dla Hampshire’ów, widziałem też kilka razy, jak rozmawiał na targu z panem Clippingsem i Albertem Hammersem.
Jak rozumiem, ani Legerowi, ani nikomu z pozostałych
gwardzistów nie wpadło do głowy, że owi pozornie znani od lat
sąsiedzi mogą tak naprawdę być rebeliantami/czynnie wspierać
rebeliantów? Aha.
A jeśli chodzi o sprawdzenie tożsamości...Cóż,
żałuję, że nie było nam dane obejrzeć tego procesu. Biorąc pod
uwagę generalną bystrość umysłu pałacowej straży, nie
zdziwiłabym się, gdyby ów background check polegał na
rozdaniu obywatelom poniższej ankiety:
„Czy jesteś buntownikiem?”
a) tak
b) nie
c) tylko w weekendy i święta państwowe.
Twierdza
Monty Pythona: 24
Użyj
mózgu, Luke: 175
- Trudno wiedzieć wszystko o najbliższych, nawet tych, których najbardziej kochasz.Wyczuwałam, że w tym zdaniu kryje się coś więcej, coś, na co powinnam odpowiedzieć. W tej chwili nie mogłam się na to zdobyć.(...)– (…) Wszystko, co dawniej miało sens, zmienia się. (...) Musimy przestać obawiać się zmian. – Popatrzył mi w oczy błagalnie. Zaczęłam się zastanawiać, jakie zmiany miał na myśli.
* jęczy głucho * Aspen, błagam cię, na wszystko
zaklinam – WYDUŚŻE TO WRESZCIE Z SIEBIE.
– Stawię czoło tym zmianom, ale nie dzisiaj.
...A ty, Americo, bądź łaskawa mu tego nie utrudniać.
Przeskok!
Singerowie wreszcie są sami i postanawiają urządzić
niby-święta, choć tak naprawdę nikt z nich nie ma do tego serca.
Kota nie dał się udobruchać, więc zostawiliśmy go w pracowni i nie zawracaliśmy sobie głowy zaglądaniem do niego.
I słusznie, jak nic jest właśnie zajęty tworzeniem
horkruksów.
Konkurencja
dla Kajusza: 45
Amisia martwi się o May, która nie może się przemóc
i na powrót zacząć tworzyć (sztuka kojarzy jej się teraz ze
zmarłym tatą), więc postanawia ją rozweselić:
Przyszedł mi do głowy pewien pomysł, więc zaciągnęłam ją i Lucy do mojego pokoju, żeby się trochę pobawiły. Lucy chętnie poddawała się zabiegom, kiedy May szczotkowała jej włosy, i śmiała się, kiedy pędzel do makijażu łaskotał jej policzki.
Słuchajcie, ja naprawdę nie mam nic do makijażu ani
zabaw w kosmetyczkę – ale czy w tej serii mogłaby się pokazać
choć JEDNA niewiasta, która lubi spędzać wolny czas w inny
sposób? I nie, rzekoma miłość Ami do muzyki się nie liczy, skoro
nie widzieliśmy jej grającej już od miliona księżyców.
Wygłupów jako takich już nawet się nie czepiam;
jakiś czas później America sama przyznaje, że starała się
wykreować taką, a nie inną atmosferę, żeby zająć myśli
siostry czymś wesołym.
May przebiera Lucy w jedną elegancką suknię za drugą;
dziewczyny bawią się tak dobrze i tak głośno chichoczą, że
Aspen aż przybiega sprawdzić, co się stało.
– Gwardzisto Legerze, proszę spojrzeć na nasze arcydzieło. – Szerokim gestem ramienia wskazałam Lucy, a May pomogła jej wstać, dzięki czemu bose stopy ukryły się pod suknią. Aspen roześmiał się na widok May w wiszącym na niej ubraniu pokojówki, a potem przyjrzał się Lucy, która wyglądała jak księżniczka.– Cóż za niezwykła przemiana – powiedział, uśmiechając się od ucha do ucha.(…)– Mam wrażenie, że to niesprawiedliwe, że wśród dziewczyn, które pozostały w Eliminacjach, ja jestem z najniższej klasy – powiedziałam szeptem do Aspena. – Popatrz na Lucy. Jest równie śliczna, urocza i inteligentna, jak połowa z tych trzydziestu pięciu dziewczyn, które przyjechały do pałacu, ale to najlepsze, na co może kiedykolwiek liczyć. Kilka godzin w pożyczonej sukni. To niesprawiedliwe.Aspen potrząsnął głową.– Przez te ostatnie miesiące całkiem nieźle poznałem wszystkie twoje pokojówki, i ona jest naprawdę niezwykła.
Cass, błagam cię – jak mam uchronić czytelników
przed spoilerami, skoro ty sama jesteś w rzucaniu aluzji równie
subtelna, jak radziecki czołg?
– Skoro mowa o moich pokojówkach, muszę cię o coś zapytać – powiedziałam, zniżając głos.Aspen zesztywniał.– Tak?– Wiem, że to krępujące, ale mimo wszystko muszę to powiedzieć.Przełknął ślinę.– Rozumiem.Nieśmiało spojrzałam mu w oczy.– Czy brałbyś kiedykolwiek pod uwagę Anne?Aspen miał dziwny wyraz twarzy, jakby jednocześnie poczuł ulgę i rozbawienie.– Anne? – szepnął z niedowierzaniem. – Dlaczego właśnie ją?
Radziecki czołg w tęczowe stokrotki.
Niestety, nici ze swatania Legera z Anne; ten pierwszy
opisuje dziewczynę jako „sztywną”.
– Myślałam, że Maxon taki jest, dopóki go nie poznałam. Poza tym myślę, że miała trudne życie.– I co z tego? Lucy też miała trudne życie, a popatrz tylko na nią. – Aspen skinął głową, wskazując roześmianą dziewczynę, odbijającą się w lustrze.
Na przykład to, bufonie, że każdy inaczej radzi sobie
z przeciwnościami losu.
– Zaraz usłyszysz coś, czego się kompletnie nie spodziewasz – ostrzegł mnie Aspen, a ja spojrzałam na niego w oczekiwaniu. – Właściwie cieszę się, że Maxon cię poznał.Zakasłałam, tłumiąc coś przypominającego śmiech.– Wiem, wiem. – Aspen przewrócił oczami, ale dalej się uśmiechał. – Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek zaczął się zastanawiać nad niższymi klasami, gdyby nie ty. Mam wrażenie, że sama twoja obecność w pałacu sprawiła, że różne rzeczy zaczęły się zmieniać.
Albowiem chodzi ci przede wszystkim o dobro kraju, tak,
tak.
– Jestem z ciebie dumny, Americo – powiedział Aspen, przenosząc spojrzenie ze mnie na dziewczęta przed lustrem. – Naprawdę dumny. – Wycofał się na korytarz, wracając do swoich obowiązków. – I twój ojciec także byłby z ciebie dumny.
I to już wszystko na dziś. A za tydzień: pożegnalne
listy papy Singera i kolejne dylematy uczuciowe naszych gołąbeczków.
Ale nieważne - i tak wiadomo, na co wszyscy tak naprawdę czekacie.
Tak, moi drodzy; w następnej analizie Kota ostatecznie zakończy
swoją transformację w stuprocentowy czarny charakter Cassolandu.
Zostańcie z nami!
Statystyka:
Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 39
Dobre Mzimu: 39
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 82
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 38
Kochanek z kartonu: 37
Konkurencja dla Kajusza: 45
Nie, nie jesteśmy w Panem: 31
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 24
Użyj mózgu, Luke: 175
Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 39
Dobre Mzimu: 39
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 82
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 38
Kochanek z kartonu: 37
Konkurencja dla Kajusza: 45
Nie, nie jesteśmy w Panem: 31
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 24
Użyj mózgu, Luke: 175
Maryboo
Mam nadzieję na więcej Miecia i Henia za tydzień <3 .
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNooo, ta głębia smutku Amisi, po stracie ukochanego ojca jest aż przytłaczająca!
OdpowiedzUsuńKota? Horkruksy? Powiedziałabym raczej, że Jedyny Pierścień, taki jest zły. Poza tym w wolnych chwilach rządzi całą Galaktyką i pali Rzym w każdy trzeci wtorek miesiąca, a pod łóżkiem trzyma skradzione Silmarile. Swoją drogą, czy ON ma jakieś powiązania z Południowcami? Bo zasadniczo chyba tylko tego brakuje mu do pełności zua i niecności :P
OdpowiedzUsuńZ calej tej książki zapamiętam chyba tylko Miecia i Henia.
OdpowiedzUsuńPamięta ktoś w ogóle jaka jest różnica między Anne, Lucy i tą trzecią pokojówką (bo chyba były trzy, prawda?)? Bo ja już zupełnie nie ogarniam ;__;
OdpowiedzUsuńAnia jest sztywna, Lucy urocza, a Marysia po prostu jest. Obowiązkowo, wszytskie kochają Amisię. Dodatkowo, Anne zakochała się w Ośrodku, ale ten ją olewa, bo SPOILER loffcia Lucy. Innych różnic nie stwierdzono.
UsuńNie no, Lucy ma trałmatycznom pszerzłoźć! I PTSD teoretyczne.
Usuńkojarzę, że któraś ma PTSD, ale która, to w życiu bym nie zgadła... wgl Cass jest subtelna w foreshadowingu niczym pijany dres na dyskotece.
UsuńAdria
Cass pisze wszystkie te nowelki bo, w przeciwieństwie do Meyer, dla niej żaden bohater, którego widzimy w książce realnie (znaczy południowcy czy Grześ sięnie liczą) nie może być całkowicie zły. Cesia już została "zrehabilitowana", Clarkson ma swoją "Królową", pewnie Kota tak zbiera pieniądze bo zakochał się w panience z innej klasy i chce się wkupić wyżej żeby go zauważyła :P Jakbyśmy spotkali jakiegoś południowca to pewnie był zmuszony dołączyć do rebeliantów bo spadł do 8/ktoś go zmusił/wymyśl własną tragiczną przeszłość. Nawet ta dziewczyna co ją spotkała Amisia uciekając po spotkaniu z północnymi rebeliantami nie mogła być tylko biedna. Musiała mieć złą macochę co jej wszystko zabrała, żadnej rodziny i skończyć jako prostytutka. Taryfy ulgowej nie ma.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać <3 Btw., Kota i Clarkson powinni stworzyć Klub Potępionych czy cuś. O, albo król mógłby wymienić swojego głupiego synalka na Kotę. Razem czytali by ,,Jak zostać wspaniałym dyktatorem" (<3)i obmyślaliby niecny plan zniszczenia Amisi.
OdpowiedzUsuńAle Clarkson przynajmniej myśli, a Kota to co? On to tylko może być zły :c
UsuńOj tam, może zacząć. Clarkson otoczy go swą zajebistością.
Usuńalbo niech chociaż razem zaśpiewają Villain Song w duchu Disneya^^
UsuńAdria
Mieciu i Heniu! Stęskniłam się za nimi! <3
OdpowiedzUsuńMiecio i Henio <3 <3 <3 #wiecejRebel!Duo
OdpowiedzUsuńTa rozpacz Amisi po prostu rozwala. Jest tak wspaniale odmalowana przez Cass, tak przekonująca... łzy mi w oczach stanęły. Ze śmiechu. -_- Porównajmy te opisy z Katniss, z Harrym, z Catelyn Stark... nawet w "Akademii Wampirów" Rose była przekonująca po porwaniu Dymitra. A tu wygląda, jakby Amisi zmarł nie - rzekomo taki ukochany, najbliższy jej z całej rodziny - ojciec, ale jakiś wujek-piąta-woda-po-kisielu.
Kota tak bardzo evil. Brakowało tylko, by po drodze kopnął szczeniaka albo utopił miot kociaków w rzece. Dołączam się do @Faith, niech go Clarkson adoptuje.^^
Co do "niebezpieczeństwa" podczas przemowy, to przychodzi mi na myśl tylko jedno: Cass oglądała The Vampire Diaries. W 4x02 jest scena, gdzie jeden z bohaterów przemawia na pogrzebie, by odwrócić uwagę od przyjaciółki - nowej wampirzycy wariującej przez zapach krwi - i tym samym wystawiając się na strzał powalonego łowcy wampirów, który zastawił tę, jakże wymyślną, pułapkę. Możliwe, że Cass się skoajrzyło, że człowiek wygłaszający mowę automatycznie jest na celowniku. ;p
Adria
Czy Kota przypadkiem nie wkupił się do wyższej klasy? W takim razie dlaczego nadal zajmuje się sztuką, skoro to praca tylko dla plebejskich piątek? Nie powinien zajmować się czymś zupełnie innym? :P
OdpowiedzUsuńNawet kojarzę fragment, w którym America zastanawiała się, co robiłaby jako Trójka i chyba myślała o nauczaniu muzyki. Czyli droga do innych zawodów się zamyka.
Wydaje mi się, że Amisia wspominała tylko, że zamierzał się wkupić - i zbierał na to pieniądze. Nie było mowy, czy już mu się udało.
UsuńTo by wyjaśniało jego godne podziwu zacięcie na punkcie Tworzenia Sztuki, w końcu ojciec nie ojciec, pieniądz musi się mnożyć.
UsuńJa bym nie osądzała go od razu tak negatywnie. Ludzie różnie radzą sobie z żałobą, i może Kota właśnie potrzebował zająć się czymś?
UsuńWłaśnie. Chichotanie i układanie sobie fryzur to dobra metoda , a wyzywa nie się w pracy - zła? Chory tok rozumowania jest w tej książce. Mocno zdziecinniala May (powinna mieć 10 lat) tez chciała się czymś zająć
UsuńOj no bo May robi coś, czego zazwyczaj nie robi, bo musi się jakoś pocieszyć, a Kota jest ZUY, bo pracuje tak, jakby jego ojciec wcale nie umarł, no!
Usuń...przynajmniej tak mi się wydaje, że szedł tok myślenia Kiery Cass.
Fajne! Henio i Miecio rzondzom. Czy ona zawsze musi o kieckach? Nie,no,ja też lubię, ale bez przesady.
OdpowiedzUsuńI słusznie, jak nic jest właśnie zajęty tworzeniem horkruksów. -dobre!!!
Maluje swastyki i kopie małe kotki.
Chomik
I ukręca głowy takim małym, żółtym kaczuszkom ;-;
UsuńŻelek
Ach, transformacja Koty... Cass jest tak subtelna w tworzeniu zUych bohaterów... Że aż nie. A co do subtelnych aluzji - moje opowiadania z podstawówki miały naprawdę lepsze zwroty akcji xD
OdpowiedzUsuńAle ale... Ostatnio zaczęłam czytać "Następczynię". I wiecie co? . . . Jest bardzo źle. Tragicznie wręcz. Dlatego nie mogę się doczekać, kiedy Panie zajmą się tą idiotyczną książką D: