niedziela, 22 listopada 2015

Rozdziały XXIII i XXIV

Rozdział 23

– …zro​zu​mieć. Ona będzie chciała od​wie​dzić ro​dzinę.
Jeśli tak, to może jechać najwyżej na jeden dzień. Nie aprobuję jej, ale społeczeństwo ją lubi, nie wspo​mi​nając już o Włochach. Byłoby ogrom​nie nie​wy​god​ne dla nas, gdy​by zginęła.

Clarkson, proszę cię (jak się zapewne sami domyślacie, autorem drugiej wypowiedzi jest król), nie rozumuj w ten sposób, bo nigdy nie doprowadzisz Amisi na szafot.

Ami podsłuchuje ów dialog, jednocześnie powoli odzyskując przytomność; okazuje się, że po omdleniu ktoś przeniósł ją do jej własnego łóżka. Maksio pertraktuje z ojcem długość wychodnego dla Ameriki, ten ostatecznie zgadza się na cztery dni.

A jeśli po​sta​no​wi nie wra​cać? Mimo że to nie był za​mach re​be​liantów, może chcieć zo​stać w domu.
Jeśli jest tak głupia, żeby tego chcieć, to niech idzie do diabła. I tak miała mi dać odpowiedź w sprawie tych ko​mu​ni​katów, a jeśli się nie zgo​dzi, to może zo​stać w domu.

Wiecie, czasami nie mam ochoty zabierać się za „Królową”. Cass, po co napisałaś tę nowelkę? Clarkson to jedyny jasny punkt tej serii!

Maksio kłamie, że Amisia z całą pewnością postąpi zgodnie z wolą władcy, po czym wyraża chęć udania się wraz z nią do Singer Manor.

Eee...Maxon...zdajesz sobie sprawę, że a) ostatnim razem, gdy wyszliście oboje poza mury pałacu źle się to dla was skończyło i b) wycieczka przez pół kraju w sytuacji, gdy antymonarchiści regularnie przesyłają ci pocztówki z nowych miejsc grabieży i zamachów nie jest najmądrzejszym z pomysłów, prawda?

Użyj mózgu, Luke: 169

Jesz​cze cze​go! – krzyknął król Clark​son.
Zo​stały czte​ry kan​dy​dat​ki, oj​cze. Ta dziew​czy​na może zo​stać moją żoną. Mam ją puścić samą?
Tak! Jeśli zgi​nie, to jed​no. Ale jeśli ty zgi​niesz, to zupełnie co in​ne​go. Zo​sta​jesz tu​taj!

Clarkson – dziękuję, że jesteś.

Pomyślałam, że tym ra​zem to Ma​xon ude​rzył pięścią w ścianę.
Nie jestem twoją własnością! I nie są nią te dziewczyny! Chciałbym, żebyś choć raz zobaczył we mnie dru​gie​go człowie​ka.
Drzwi otwo​rzyły się szyb​ko i Ma​xon wszedł do środ​ka.
Tak mi przy​kro – po​wie​dział, pod​chodząc i sia​dając na łóżku. – Nie chciałem cię obu​dzić.

...Tak, to widać.

A teraz...uwaga, kochani. Skupcie się. Przypomnijcie sobie wszystkie Wasze ulubione powieści, w których obecny jest motyw śmierci rodzica/przyjaciela/małżonka głównego bohatera i to, jak ów bohater radzi sobie z traumą po odejściu bliskiej mu osoby.

Gotowi? No to teraz spójrzcie, jak to się robi Kiera Style:

To była praw​da?
Tak, kochanie. On odszedł. – Maxon łagodnie wziął mnie za rękę, na jego twarzy malował się ból. – Miał ja​kieś pro​ble​my z ser​cem.
Usiadłam i rzu​ciłam się w ra​mio​na Ma​xo​na. Przy​tu​lił mnie moc​no i po​zwo​lił płakać na swo​im ra​mie​niu.
Ta​tu​siu – szlo​chałam. – Ta​tu​siu.
Już, już, kochanie. Wszystko będzie dobrze – pocieszał mnie Maxon. – Jutro rano polecisz tam, żeby się spo​tkać z ro​dziną.
Nie miałam oka​zji się pożegnać. Nie miałam…
Ami, posłuchaj mnie. Twój oj​ciec cię ko​chał i był dum​ny z tego, że so​bie tak świet​nie ra​dzisz. Nie miałby o to do cie​bie żalu.
Skinęłam głową, wiedząc, że Maxon ma racje. Od kiedy tu przyjechałam, tata cały czas mi powtarzał, jak bar​dzo jest ze mnie dum​ny.
A teraz posłuchaj, co powinnaś zrobić – poinstruował mnie, wycierając mi łzy z policzków. – Powinnaś się jak najlepiej wyspać. Jutro polecisz do domu i zostaniesz tam przez cztery dni z rodziną. Chciałem dać ci więcej cza​su, ale oj​ciec jest bar​dzo upar​ty.
Ro​zu​miem.


...Czujecie te emocje? Tę rozpacz wyzierającą z kart powieści? Ten ból i żal po stracie ojca?... Taaak.

Cass, nie potrafisz przekonująco ukazać w swoich książkach polityki, ekonomii, stosunków międzynarodowych, funkcjonowania monarchii, ruchów rebelianckich i prawdopodobieństwa psychologicznego. Dobrze wiedzieć, że motyw żałoby też ci nie wychodzi.

Nawet nie nagrodzę tego żadnym punktem – patrząc na powyższy akapit, autentycznie nie wiem, co więcej mogłabym powiedzieć na ten temat; ostały mi się jeno facepalmy. Naprawdę, stworzone przeze mnie w szóstej klasie podstawówki opowiadanie o samotnym jesiennym liściu przygotowującym się na nieuchronne opadnięcie z drzewa i dołączenie do reszty rodzeństwa na ziemi miało w sobie więcej dramatyzmu, niż powyższy fragment.

Twoje pokojówki szyją odpowiednie suknie na pogrzeb i spakują wszystko, czego będziesz potrzebować.

Trup, nie trup, grunt, to elegancko zaprezentować się na stypie.

Zabierzesz ze sobą jedną z nich i kilku gwardzistów.

Po co?! Znaczy, gwardzistów jak najbardziej rozumiem, biorąc pod uwagę zagrożenie ze strony Południowców – ale na cholerę tam pokojówka?

Primo – wiem, że regularnie wyśmiewamy z Beige „biedę” rodziny Ameriki, ale nawet ich wypasiona chałupa może się okazać przyciasna, kiedy przyjdzie się tam rozlokować nie tylko całej familii (do Singerów dołóżcie jeszcze męża i maleńką córkę Kenny), ale w dodatku grupie gwardzistów. Po diabła tam jeszcze jedna gęba do wykarmienia/ułożenia na noc?

Secundo – Singerowie właśnie stracili męża/ojca/teścia/dziadka. To bardzo, bardzo intymna chwila w życiu człowieka; Magda tudzież rodzeństwo Amisi mają pełne prawo nie chcieć w takim momencie przebywać non stop w towarzystwie de facto obcej im osoby.

No i tertio – ja wiem, że bycie Mary Sue z automatu oznacza prawo do korzystania ze wszelakich luksusów, ale jestem dziwnie przekonana, iż America mimo wszystko dałaby radę samodzielnie przygotowywać sobie kąpiel przez te cztery dni.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 35

Do sypialni wpada Aspen; okazuje się, że wezwał go sam Maxon i nietrudno się domyślić, po co. Tak, tak – Leger będzie jednym z owych gwardzistów wysłanych w roli dodatkowej eskorty.

Zna pan do​brze tam​te te​re​ny?
Bar​dzo do​brze, sir.

- Bardzo, bardzo dobrze – dodał z uśmieszkiem, znacząco poruszając brwiami.

To świetnie. W takim razie będzie pan dowodzić oddziałem, który z nią wysyłamy. Proszę wybrać, kogo pan uważa za stosowne, od sześciu do ośmiu gwardzistów.
Aspen uniósł brwi.
Wiem – przyznał Maxon. – Mamy teraz niezwykle ograniczone możliwości, a przynajmniej trzech gwardzistów wysłanych do ochrony jej domu zdążyło już zdezerterować.

...I to wszystko w tym temacie? Nikt ich nie ścigał za jawne sprzeciwienie się rozkazowi królewskiemu? Zwłaszcza, że dezercja w tym wypadku jest właściwie równoznaczna z popieraniem rebeliantów?… Aha.

Twierdza Monty Pythona: 19

Do​sko​na​le. Po​je​dzie z nią jed​na po​kojówka, ją także proszę ochra​niać.– Ma​xon po​pa​trzył na mnie. – Wiesz już, którą chciałabyś za​brać?
Wzru​szyłam ra​mio​na​mi, nie​zdol​na za​sta​no​wić się na spo​koj​nie. Aspen od​po​wie​dział w moim imie​niu.
Jeśli wolno mi się wtrącić, wiem, że Anne jest pani główną pokojówką, ale jak pamiętam, Lucy bardzo za​przy​jaźniła się z pani siostrą i matką. Po​win​ny się ucie​szyć, jeśli zo​baczą te​raz zna​jomą twarz.

Ja jednakże będę upierać się, że „przyjaźń” nawiązana podczas jednego wieczoru między piętnastolatką i pokojówką niekoniecznie oznacza, że pogrążona w żalu rodzina ma ochotę spędzać tak trudny czas z niemal kompletnie nieznaną im osobą.

Panowie ustalają datę wyjazdu Amisi do Karoliny (następny ranek), po czym Leger wycofuje się ze sceny. Maks prosi Ami, by uważała na siebie z dala od pałacowych murów i „zachowywała się rozsądnie” (och, naiwny!), daje jej buziaka w policzek i także wychodzi.

Przeskok!

Mamy Boże Narodzenie, America dociera do rodzinnej prowincji.

Kiedy samochód skręcił w moją ulicę, zobaczyłam zgromadzony tłum. Ludzie powinni być w domach z rodzinami, ale stali na zimnie. Uświadomiłam sobie, że mają nadzieję, że zobaczą mnie chociaż przelotnie, i zaczęło mnie lekko mdlić. Ludzie pokazywali nas palcami, kiedy przejeżdżaliśmy, a lokalne ekipy telewizyjne filmowały nasze przybycie.

...Że co?

...Mieszkańcy Karoliny...wiedzą, że Singerówna wróciła do domu? I wie o tym również telewizja?

...Cass, czy ty poważnie próbujesz mi powiedzieć, że w sytuacji, gdy w Illei buntownicy chcą poderżnąć gardło uczestniczkom Eliminacji, ich bliskim i wszystkim członkom tej samej kasty, rodzina królewska POINFORMOWAŁA tłuszczę, że jedna z kandydatek wraca na święta do domu?


Użyj mózgu, Luke: 170

Cass – jedyne, co może cię teraz uratować, to stwierdzenie, że to część genialnego planu Clarksona mającego na celu ostateczne pozbycie się Ami.

Tłum rzuca się na Americę niczym na gwiazdę filmową, żądając autografów, ale dzielni gwardziści szybciutko eskortują ją do domu, gdzie czeka jeszcze więcej gwardzistów oraz, rzecz jasna, rodzina dziewczyny.

To już nie był mój dom.
Chyba zaczynam tracić rozum. To był mój dom. Tylko że cała ta sytuacja była obca. Wszyscy tutaj byli, nawet Kota, ale nie było taty, więc nic dziwnego, że coś się nie zgadzało. Kenna trzymała dziecko, którego jeszcze nie widziałam. Musiałam do tego przywyknąć.

Ten cytat nie zawiera w sobie żadnej głupoty czy nieścisłości – America ma prawo czuć się zagubiona, biorąc pod uwagę okoliczności. Nie, chodzi mi o jedno jedyne słowo.

Wszyscy tutaj byli, nawet Kota,

nawet Kota

KOTA

Ta daaam! Brat Samo Zło nr 2 powraca w pełnej chwale...

...tyle, że nie. W tym tygodniu drugie w kolejności dziecko Singerów dostaje wprawdzie nieco czasu antenowego, ale na prawdziwy występ tej postaci będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Ale obiecuję – będzie warto.

Mama miała na sobie fartuch, a Gerad był w piżamie, natomiast ja byłam ubrana jak na wieczór w pałacu: upięte włosy, kolczyki z szafirami w uszach i suknia z kosztownego materiału, spadająca warstwami aż do pan​to​fli na szpil​kach.

Wiecie co? Ja żartowałam z tym odpicowaniem się na powrót do ogarniętej smutkiem rodziny. Tyle, że to najwyraźniej nie był żart.

May rzuca się siostrze na szyję, Kenna pokazuje Amisi jej malutką siostrzenicę, Aspen składa kondolencje Magdzie i tłumaczy zebranym zasady bezpieczeństwa: wszyscy muszą pozostać w domu (ciekawam, jak to się ma do samej ceremonii pogrzebu),

Gwardziści zostaną zakwaterowani w pobliżu, żebyśmy mogli się zmieniać bez problemów. Postaramy się w miarę możliwości państwu nie przeszkadzać.

Chyba nie rozumiem. W jakim znów pobliżu? Bezceremonialnie rozlokują się u sąsiadów?

Aspen prosi jeszcze Jamesa, Kennę i Kotę, żeby przygotowali mu listę rzeczy, których mogą potrzebować, a których nie zabrali z domu; pojedzie po nie któryś z gwardzistów.

Nie mogę zostawiać na tak długo mojej pracowni – powiedział Kota. – Mam terminy. Muszę skończyć kil​ka prac.
Aspen od​po​wie​dział mu, nadal całko​wi​cie pro​fe​sjo​nal​ny:
Wszelkie potrzebne materiały możemy przewieźć do studia tutaj – wskazał nasz przerobiony garaż. – Zro​bi​my tyle kursów, ile będzie ko​niecz​ne.
Kota zaplótł ra​mio​na.
To miej​sce to śmiet​nik – mruknął.

* wzdycha ciężko * Myśleliście, że to Grześ był karykaturalny ze swoim różowym pamiętniczkiem? A zapewniam, że Kota dopiero się rozkręca.

Konkurencja dla Kajusza: 43

Aspen kulturalnie, acz stanowczo każe mu wybierać: albo śpi tutaj, albo może ryzykować życie u siebie w mieszkaniu. Amisia szybko zmienia temat i prosi May, żeby przeniosła się do jej pokoju, dzięki czemu sypialnię najmłodszej Singerówny zajmą Ordersowie (ja tam się nie znam, ale czy nie byłoby łatwiej umieścić Jamesa, Kennę i Astrę w sypialni Amisi? I tak nikt z niej nie korzysta, a May nie musiałaby niepotrzebnie zmieniać łóżka).

Lucy – powiedziałam szeptem. – Chciałabym, żebyś była z nami. Możliwe, że będziesz musiała spać na podłodze, ale wolałabym mieć cię pod ręką.



Cóż, grunt to szczerość.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 36

Lucy wy​pro​sto​wała się odro​binę.
Za nic nie zo​sta​wiłabym pa​nien​ki sa​mej.

No, ale nasz metaforyczny murzyn i tak jest zachwycony, że może spędzić noc w jednej sypialni z Bwana Kubwa (choćby i na ubitej ziemi), więc w sumie wszystko gra.

Dobre Mzimu: 38

A gdzie ja mam spać? – za​py​tał Kota.
Ze mną – za​pro​po​no​wał Ge​rad, cho​ciaż nie spra​wiał wrażenia za​chwy​co​ne​go tą per​spek​tywą.
Nie ma mowy! – prychnął Kota. – Nie będę spał na piętro​wym łóżku z dzie​cia​kiem.

A czy mówiąc to, nie kopnął aby małego w zadek – ot tak, dla zasady?

Konkurencja dla Kajusza: 44

Kota! – po​wie​działam, co​fając się o krok od mo​ich sióstr i Lucy. – Jeśli o mnie cho​dzi, możesz so​bie spać na kanapie albo w garażu, albo w domku na drzewie, ale jeśli nie zaczniesz panować nad swoim zachowaniem, w tej chwili odeślę cię do twojego mieszkania! Powinieneś być wdzięczny za ochronę, jaką ci proponują. Czy muszę ci przypominać, że jutro będzie pogrzeb naszego ojca? Albo przestaniesz narzekać, albo wracasz do domu.

Z jednej strony, rozumiem zdenerwowanie Amisi, z drugiej...Americo, skarbie – ty naprawdę nie masz prawa rozkazywać Kocie i decydować, gdzie wolno mu przebywać. Ten dom należy do niego w takim samym stopniu, jak do ciebie, a póki co NIE JESTEŚ księżniczką i nie masz nad jego losem żadnej władzy.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 37

Obróciłam się na pięcie i wyszłam na korytarz. Nie musiałam się oglądać, żeby wiedzieć, że towarzyszy mi Lucy, niosąca wa​lizkę. Otworzyłam drzwi mojego pokoju i zaczekałam, żeby weszła razem ze mną. Kiedy tylko jej spódnica z sze​le​stem otarła się o fra​mugę, za​mknęłam drzwi z trza​skiem i ode​tchnęłam ciężko.
Czy nie prze​sa​dziłam trochę? – za​py​tałam.
To było doskonałe! – odparła Lucy z zachwytem. – Równie dobrze mogłaby panienka już być księżniczką. Jest pa​nien​ka na to go​to​wa.

- Tak wspaniale potrafi się panienka szarogęsić i rozstawiać ludzi po kątach! Zaiste, prosty lud będzie wprost wielbić na klęczkach swoją nową księżniczkę.

Dobre Mzimu: 39
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 38




Rozdział 24


Następny dzień upłynął pod znakiem czarnych strojów i uścisków. Na pogrzeb taty przyszło mnóstwo ludzi, których nigdy wcześniej nie widziałam. Zastanawiałam się, czy po prostu nie znałam wszystkich jego znajomych, czy też pojawili się tu tylko ze względu na mnie.

- Mieciu – Henryk spojrzał z wyrzutem na kompana. - Nie uchodzi mordować wrogów podczas stypy.
- Kiedy ta ruda sama się podstawia! O, cholera, nasza kolej. Pani Singer, łączę się z panią w żalu. Doskonale znałem pani męża, tak, tak! Poznaliśmy się w...w...
- Szkółce niedzielnej – mruknął pod nosem Henryk, zdegustowany całym tym cyrkiem, który przyszło im odstawiać. „Trzeba było posłuchać ojca i zostać stolarzem” - westchnął w duchu i poprawił zbyt luźny węzeł krawatu.

Twierdza Monty Pythona: 20
Użyj mózgu, Luke: 171

Miejscowy pastor odprawił mszę, ale ze względów bezpieczeństwa rodzina została poproszona o niewygłaszanie mów pożegnalnych.

Chyba nie rozumiem. Co ma piernik do wiatraka? Czy ktoś może mi wyjaśnić logikę Cass, zgodnie z którą:

a) spraszanie na uroczystość pierdyliarda obcych – ok

b) pożegnanie bliskiego własnymi słowami – nie ok?

Twierdza Monty Pythona: 21
Użyj mózgu, Luke: 172

No i jeszcze jedno – jak ma się udział we mszy (zakładam, że nie odbyła się ona w Singer Manor) do stanowczego zakazu opuszczania domu przez bliskich Amisi?

Twierdza Monty Pythona: 22
Użyj mózgu, Luke: 173

Ale...Chwila, moment!

Miejscowy pastor odprawił mszę,

No proszę; trzy tomy i Cass wreszcie puściła farbę! A przynajmniej dała nam jakąś wskazówkę. Lepszy rydz, niż nic.

Był też poczęstunek dla gości, znacznie bardziej wystawny niż cokolwiek, czego się spodziewaliśmy. Chociaż nikt mi tego nie powiedział, byłam pewna, że Silvia albo ktoś inny z personelu pałaco​we​go do​pil​no​wał, żeby wszyst​ko było jak naj​mniej kłopo​tli​we dla nas, a przy tym jak naj​piękniej​sze. Także dla uniknięcia ryzyka przyjęcie było krótkie, ale mnie to nie przeszkadzało.

...Okej, teraz to już jestem pewna, że Clarkson najzwyczajniej w świecie przestał bawić się w subtelności i dał rebeliantom zielone światło, żeby robili, co do nich należy.

Twierdza Monty Pythona: 23
Użyj mózgu, Luke: 174

Amisia zwierza się Aspenowi, że jest kompletnie załamana (chciałabym w to wierzyć, ale niestety – ciężko wysnuć taki wniosek na podstawie prowadzonej przez nią narracji); ten pociesza dziewczynę, albowiem sam doskonale wie, jak ciężko zostać bez ojca.

Nie znam większości tych lu​dzi.
To wszystko miejscowi, sprawdziliśmy ich tożsamość. Pewnie przyszło trochę więcej osób ze względu na to, kim jesteś, ale wydaje mi się, że twój tata malował obrazy dla Hampshire’ów, widziałem też kilka razy, jak rozmawiał na targu z panem Clippingsem i Albertem Hammersem.

Jak rozumiem, ani Legerowi, ani nikomu z pozostałych gwardzistów nie wpadło do głowy, że owi pozornie znani od lat sąsiedzi mogą tak naprawdę być rebeliantami/czynnie wspierać rebeliantów? Aha.

A jeśli chodzi o sprawdzenie tożsamości...Cóż, żałuję, że nie było nam dane obejrzeć tego procesu. Biorąc pod uwagę generalną bystrość umysłu pałacowej straży, nie zdziwiłabym się, gdyby ów background check polegał na rozdaniu obywatelom poniższej ankiety:

„Czy jesteś buntownikiem?”

a) tak

b) nie

c) tylko w weekendy i święta państwowe.

Twierdza Monty Pythona: 24
Użyj mózgu, Luke: 175

- Trudno wiedzieć wszystko o najbliższych, na​wet tych, których naj​bar​dziej ko​chasz.
Wyczuwałam, że w tym zdaniu kryje się coś więcej, coś, na co powinnam odpowiedzieć. W tej chwili nie mogłam się na to zdo​być.
(...)
(…) Wszyst​ko, co daw​niej miało sens, zmie​nia się. (...) Musimy przestać obawiać się zmian. – Popatrzył mi w oczy błagalnie. Zaczęłam się zastanawiać, jakie zmia​ny miał na myśli.

* jęczy głucho * Aspen, błagam cię, na wszystko zaklinam – WYDUŚŻE TO WRESZCIE Z SIEBIE.

Stawię czoło tym zmianom, ale nie dzisiaj.

...A ty, Americo, bądź łaskawa mu tego nie utrudniać.


Przeskok!

Singerowie wreszcie są sami i postanawiają urządzić niby-święta, choć tak naprawdę nikt z nich nie ma do tego serca.

Kota nie dał się udobruchać, więc zostawiliśmy go w pracowni i nie zawracaliśmy sobie głowy zaglądaniem do niego.

I słusznie, jak nic jest właśnie zajęty tworzeniem horkruksów.

Konkurencja dla Kajusza: 45

Amisia martwi się o May, która nie może się przemóc i na powrót zacząć tworzyć (sztuka kojarzy jej się teraz ze zmarłym tatą), więc postanawia ją rozweselić:

Przyszedł mi do głowy pewien pomysł, więc zaciągnęłam ją i Lucy do mojego pokoju, żeby się trochę pobawiły. Lucy chętnie poddawała się zabiegom, kiedy May szczotkowała jej włosy, i śmiała się, kiedy pędzel do ma​ki​jażu łasko​tał jej po​licz​ki.

Słuchajcie, ja naprawdę nie mam nic do makijażu ani zabaw w kosmetyczkę – ale czy w tej serii mogłaby się pokazać choć JEDNA niewiasta, która lubi spędzać wolny czas w inny sposób? I nie, rzekoma miłość Ami do muzyki się nie liczy, skoro nie widzieliśmy jej grającej już od miliona księżyców.
Wygłupów jako takich już nawet się nie czepiam; jakiś czas później America sama przyznaje, że starała się wykreować taką, a nie inną atmosferę, żeby zająć myśli siostry czymś wesołym.

May przebiera Lucy w jedną elegancką suknię za drugą; dziewczyny bawią się tak dobrze i tak głośno chichoczą, że Aspen aż przybiega sprawdzić, co się stało.

Gwardzisto Legerze, proszę spojrzeć na nasze arcydzieło. – Szerokim gestem ramienia wskazałam Lucy, a May po​mogła jej wstać, dzięki cze​mu bose sto​py ukryły się pod suk​nią. Aspen roześmiał się na widok May w wiszącym na niej ubraniu pokojówki, a potem przyjrzał się Lucy, która wyglądała jak księżnicz​ka.
Cóż za nie​zwykła prze​mia​na – po​wie​dział, uśmie​chając się od ucha do ucha.
(…)
Mam wrażenie, że to niesprawiedliwe, że wśród dziewczyn, które pozostały w Eliminacjach, ja jestem z najniższej klasy – powiedziałam szeptem do Aspena. – Popatrz na Lucy. Jest równie śliczna, urocza i inteligentna, jak połowa z tych trzydziestu pięciu dziewczyn, które przyjechały do pałacu, ale to najlepsze, na co może kie​dy​kol​wiek li​czyć. Kil​ka go​dzin w pożyczo​nej suk​ni. To nie​spra​wie​dli​we.
Aspen potrząsnął głową.
Przez te ostatnie miesiące całkiem nieźle poznałem wszystkie twoje pokojówki, i ona jest naprawdę nie​zwykła.

Cass, błagam cię – jak mam uchronić czytelników przed spoilerami, skoro ty sama jesteś w rzucaniu aluzji równie subtelna, jak radziecki czołg?

Sko​ro mowa o mo​ich po​kojówkach, muszę cię o coś za​py​tać – po​wie​działam, zniżając głos.
Aspen ze​sztyw​niał.
Tak?
Wiem, że to krępujące, ale mimo wszyst​ko muszę to po​wie​dzieć.
Przełknął ślinę.
Ro​zu​miem.
Nieśmiało spoj​rzałam mu w oczy.
Czy brałbyś kie​dy​kol​wiek pod uwagę Anne?
Aspen miał dziw​ny wy​raz twa​rzy, jak​by jed​no​cześnie po​czuł ulgę i roz​ba​wie​nie.
Anne? – szepnął z nie​do​wie​rza​niem. – Dla​cze​go właśnie ją?

Radziecki czołg w tęczowe stokrotki.

Niestety, nici ze swatania Legera z Anne; ten pierwszy opisuje dziewczynę jako „sztywną”.

Myślałam, że Ma​xon taki jest, dopóki go nie po​znałam. Poza tym myślę, że miała trud​ne życie.
I co z tego? Lucy też miała trudne życie, a popatrz tylko na nią. – Aspen skinął głową, wskazując roześmianą dziew​czynę, od​bi​jającą się w lu​strze.

Na przykład to, bufonie, że każdy inaczej radzi sobie z przeciwnościami losu.

Zaraz usłyszysz coś, czego się kompletnie nie spodziewasz – ostrzegł mnie Aspen, a ja spojrzałam na niego w ocze​ki​wa​niu. – Właści​wie cieszę się, że Ma​xon cię po​znał.
Za​kasłałam, tłumiąc coś przy​po​mi​nającego śmiech.
Wiem, wiem. – Aspen przewrócił oczami, ale dalej się uśmiechał. – Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek zaczął się zastanawiać nad niższymi klasami, gdyby nie ty. Mam wrażenie, że sama twoja obecność w pałacu spra​wiła, że różne rze​czy zaczęły się zmie​niać.

Albowiem chodzi ci przede wszystkim o dobro kraju, tak, tak.

Jestem z ciebie dumny, Americo – powiedział Aspen, przenosząc spojrzenie ze mnie na dziewczęta przed lu​strem. – Naprawdę dumny. – Wycofał się na korytarz, wracając do swoich obowiązków. – I twój ojciec także byłby z cie​bie dum​ny.



I to już wszystko na dziś. A za tydzień: pożegnalne listy papy Singera i kolejne dylematy uczuciowe naszych gołąbeczków. Ale nieważne - i tak wiadomo, na co wszyscy tak naprawdę czekacie. Tak, moi drodzy; w następnej analizie Kota ostatecznie zakończy swoją transformację w stuprocentowy czarny charakter Cassolandu.

Zostańcie z nami!


Statystyka:

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 39
Dobre Mzimu: 39
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 82
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 38
Kochanek z kartonu: 37
Konkurencja dla Kajusza: 45
Nie, nie jesteśmy w Panem: 31
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 24
Użyj mózgu, Luke: 175


Maryboo

25 komentarzy:

  1. Mam nadzieję na więcej Miecia i Henia za tydzień <3 .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nooo, ta głębia smutku Amisi, po stracie ukochanego ojca jest aż przytłaczająca!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kota? Horkruksy? Powiedziałabym raczej, że Jedyny Pierścień, taki jest zły. Poza tym w wolnych chwilach rządzi całą Galaktyką i pali Rzym w każdy trzeci wtorek miesiąca, a pod łóżkiem trzyma skradzione Silmarile. Swoją drogą, czy ON ma jakieś powiązania z Południowcami? Bo zasadniczo chyba tylko tego brakuje mu do pełności zua i niecności :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Z calej tej książki zapamiętam chyba tylko Miecia i Henia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamięta ktoś w ogóle jaka jest różnica między Anne, Lucy i tą trzecią pokojówką (bo chyba były trzy, prawda?)? Bo ja już zupełnie nie ogarniam ;__;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania jest sztywna, Lucy urocza, a Marysia po prostu jest. Obowiązkowo, wszytskie kochają Amisię. Dodatkowo, Anne zakochała się w Ośrodku, ale ten ją olewa, bo SPOILER loffcia Lucy. Innych różnic nie stwierdzono.

      Usuń
    2. Nie no, Lucy ma trałmatycznom pszerzłoźć! I PTSD teoretyczne.

      Usuń
    3. kojarzę, że któraś ma PTSD, ale która, to w życiu bym nie zgadła... wgl Cass jest subtelna w foreshadowingu niczym pijany dres na dyskotece.

      Adria

      Usuń
  7. Cass pisze wszystkie te nowelki bo, w przeciwieństwie do Meyer, dla niej żaden bohater, którego widzimy w książce realnie (znaczy południowcy czy Grześ sięnie liczą) nie może być całkowicie zły. Cesia już została "zrehabilitowana", Clarkson ma swoją "Królową", pewnie Kota tak zbiera pieniądze bo zakochał się w panience z innej klasy i chce się wkupić wyżej żeby go zauważyła :P Jakbyśmy spotkali jakiegoś południowca to pewnie był zmuszony dołączyć do rebeliantów bo spadł do 8/ktoś go zmusił/wymyśl własną tragiczną przeszłość. Nawet ta dziewczyna co ją spotkała Amisia uciekając po spotkaniu z północnymi rebeliantami nie mogła być tylko biedna. Musiała mieć złą macochę co jej wszystko zabrała, żadnej rodziny i skończyć jako prostytutka. Taryfy ulgowej nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się doczekać <3 Btw., Kota i Clarkson powinni stworzyć Klub Potępionych czy cuś. O, albo król mógłby wymienić swojego głupiego synalka na Kotę. Razem czytali by ,,Jak zostać wspaniałym dyktatorem" (<3)i obmyślaliby niecny plan zniszczenia Amisi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Clarkson przynajmniej myśli, a Kota to co? On to tylko może być zły :c

      Usuń
    2. Oj tam, może zacząć. Clarkson otoczy go swą zajebistością.

      Usuń
    3. albo niech chociaż razem zaśpiewają Villain Song w duchu Disneya^^

      Adria

      Usuń
  9. Mieciu i Heniu! Stęskniłam się za nimi! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Miecio i Henio <3 <3 <3 #wiecejRebel!Duo

    Ta rozpacz Amisi po prostu rozwala. Jest tak wspaniale odmalowana przez Cass, tak przekonująca... łzy mi w oczach stanęły. Ze śmiechu. -_- Porównajmy te opisy z Katniss, z Harrym, z Catelyn Stark... nawet w "Akademii Wampirów" Rose była przekonująca po porwaniu Dymitra. A tu wygląda, jakby Amisi zmarł nie - rzekomo taki ukochany, najbliższy jej z całej rodziny - ojciec, ale jakiś wujek-piąta-woda-po-kisielu.

    Kota tak bardzo evil. Brakowało tylko, by po drodze kopnął szczeniaka albo utopił miot kociaków w rzece. Dołączam się do @Faith, niech go Clarkson adoptuje.^^

    Co do "niebezpieczeństwa" podczas przemowy, to przychodzi mi na myśl tylko jedno: Cass oglądała The Vampire Diaries. W 4x02 jest scena, gdzie jeden z bohaterów przemawia na pogrzebie, by odwrócić uwagę od przyjaciółki - nowej wampirzycy wariującej przez zapach krwi - i tym samym wystawiając się na strzał powalonego łowcy wampirów, który zastawił tę, jakże wymyślną, pułapkę. Możliwe, że Cass się skoajrzyło, że człowiek wygłaszający mowę automatycznie jest na celowniku. ;p

    Adria

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy Kota przypadkiem nie wkupił się do wyższej klasy? W takim razie dlaczego nadal zajmuje się sztuką, skoro to praca tylko dla plebejskich piątek? Nie powinien zajmować się czymś zupełnie innym? :P
    Nawet kojarzę fragment, w którym America zastanawiała się, co robiłaby jako Trójka i chyba myślała o nauczaniu muzyki. Czyli droga do innych zawodów się zamyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że Amisia wspominała tylko, że zamierzał się wkupić - i zbierał na to pieniądze. Nie było mowy, czy już mu się udało.

      Usuń
    2. To by wyjaśniało jego godne podziwu zacięcie na punkcie Tworzenia Sztuki, w końcu ojciec nie ojciec, pieniądz musi się mnożyć.

      Usuń
    3. Ja bym nie osądzała go od razu tak negatywnie. Ludzie różnie radzą sobie z żałobą, i może Kota właśnie potrzebował zająć się czymś?

      Usuń
    4. Właśnie. Chichotanie i układanie sobie fryzur to dobra metoda , a wyzywa nie się w pracy - zła? Chory tok rozumowania jest w tej książce. Mocno zdziecinniala May (powinna mieć 10 lat) tez chciała się czymś zająć

      Usuń
    5. Oj no bo May robi coś, czego zazwyczaj nie robi, bo musi się jakoś pocieszyć, a Kota jest ZUY, bo pracuje tak, jakby jego ojciec wcale nie umarł, no!
      ...przynajmniej tak mi się wydaje, że szedł tok myślenia Kiery Cass.

      Usuń
  12. Fajne! Henio i Miecio rzondzom. Czy ona zawsze musi o kieckach? Nie,no,ja też lubię, ale bez przesady.
    I słusznie, jak nic jest właśnie zajęty tworzeniem horkruksów. -dobre!!!
    Maluje swastyki i kopie małe kotki.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ukręca głowy takim małym, żółtym kaczuszkom ;-;

      Żelek

      Usuń
  13. Ach, transformacja Koty... Cass jest tak subtelna w tworzeniu zUych bohaterów... Że aż nie. A co do subtelnych aluzji - moje opowiadania z podstawówki miały naprawdę lepsze zwroty akcji xD
    Ale ale... Ostatnio zaczęłam czytać "Następczynię". I wiecie co? . . . Jest bardzo źle. Tragicznie wręcz. Dlatego nie mogę się doczekać, kiedy Panie zajmą się tą idiotyczną książką D:

    OdpowiedzUsuń