Rozdział 19
Nadchodzi
dzień ceremonii Osądzenia, Amisia zakłada przepiękną biało-złotą
sukienkę. Jeśli uważacie, że druga część zdania jest raczej
zbyteczna, to w pełni się z Wami zgadzam, ale na tym etapie
powinniście już wiedzieć, jakie są priorytety Cass. Aha,
zaoszczędziłam kilka cennych sekund Waszego życia pomijając
akapit traktujący ze szczegółami o kroju owej kiecki. Nie ma za
co.
Pokojówki
zapewniają Ami, że wszystko pójdzie jak po maśle:
– Proszę się nie martwić, panienko, doskonale sobie panienka poradzi. A my będziemy oglądać wszystko razem z pozostałymi pokojówkami.
To w sumie pocieszające, że Czarna Dziura Fabularna ma
na wyposażeniu telewizor, coby służba Ameriki nie nudziła się
podczas przymusowego exodusu z jej sypialni.
Pojawia się Aspen, który ma za zadanie zaprowadzić
Singerównę na uroczystość.
– Co u ciebie? – zapytałam niezobowiązująco.– Nie mogę uwierzyć, że zamierzasz to zrobić – odparł natychmiast.Przełknęłam ślinę, czując, że znowu ogarnia mnie zdenerwowanie.– Nie mam wyboru.– Zawsze masz wybór, Mer.
W zasadzie chłop ma rację; wybór między plutonem
egzekucyjnym i własnym życiem nadal pozostaje wyborem.
– Wiesz przecież, że mi się to nie podoba. Ale ostatecznie chodzi tylko o jednego człowieka. W dodatku winnego.– Tak samo jak sympatycy rebeliantów, których król zdegradował do niższej klasy. Tak samo jak Marlee i Carter. – Nie musiałam na niego patrzeć, żeby wiedzieć, jak bardzo jest zniesmaczony.– Tamta sytuacja była inna – mruknęłam, chociaż to nie zabrzmiało przekonująco.Aspen zatrzymał się gwałtownie i zmusił mnie, żebym na niego spojrzała.– W jego przypadku zawsze jest tak samo.
Zgadzam się. W przypadku Clarksona zawsze chodzi o to
samo: desperacką próbę utrzymania resztek kontroli w państwie,
które do ewidentnej zguby wiedzie jego progenitura wespół w zespół
z pewną rudowłosą kandydatką na małżonkę. No, czasem jeszcze o
bycie tanią kopią Grzesia. Ale nie oceniajcie go zbyt surowo,
kochani – to nie wina króla, że autorka od czasu do czasu
postanawia odebrać mu status jedynej rozsądnej postaci w tym
uniwersum i zrobić z niego czarny charakter dla ubogich...
… jak to, niestety, będzie miało miejsce w tym
rozdziale.
Konkurencja dla Kajusza: 35
– Czy to w ogóle są złodzieje? – zapytałam cicho, kiedy poszliśmy dalej.– Tak, ale nie zrobili nic, czym zasłużyliby na te lata w więzieniu, na które dzisiaj zostaną skazani.
* wzdycha ciężko * Wiem, Aspen, wiem. Uwierz, że ów fakt boli
mnie jeszcze dotkliwiej, niż ciebie.
- (...)To będzie bardzo jasna wiadomość dla ich przyjaciół.– Nie rozumiem?– To są ludzie, którzy mu przeszkadzają, Mer.
Nie no, widzieliście okrutnika? Karze kogoś tylko dlatego, że go
nie lubi! Paskudny Clarkson, ciekawe, co za niskie pobudki nim...
Zwolennicy rebeliantów,
...Tak. Leger właśnie oburzył się, że Clarkson śmie organizować
proces – kończący się, że tak tylko przypomnę, więzieniem, a
nie stryczkiem – dla osób popierających buntowników. No wiecie –
buntownicy. Nie tylko Miecio i Henio, ale także Południowcy, którzy
od kilku tygodni radośnie mordują niewinnych Illeańczyków. Co za
potwór.
Konkurencja dla
Kajusza: 36
osoby, które mówią za dużo o tym, jakim on jest tyranem.
Cóż, w takim układzie Clarkson musiał faktycznie zaleźć im za
skórę (czyżby nagły skok cen cytrusów?), albowiem przeciętny
zjadacz chleba w Illei wie o swoim królu tyle, że:
- Jest najwyższym władcą kraju, ma żonę i jedynego syna, przyszłego następcę tronu.
- Oraz doradców, którzy pomagają mu stanowić nowe prawa.
- Zajmuje się stosunkami dyplomatycznymi z innymi państwami, kwestiami gospodarczymi (budowa dróg) i socjalnymi (program żywieniowy dla niższych kast zaproponowany przez Maxona).
- Organizuje dla jedynaka reality show pod tytułem „Kto poślubi mego (królewskiego) syna”.
- Jedne kandydatki na synowe lubi bardziej, inne mniej.
- Użera się z buntownikami.
- Organizuje bale halloweenowe, maskowe i pro-konspiracyjne.
- Od czasu do czasu musi kogoś ukarać za złamanie reguł, ale można go przekonać, by zamienił karę śmierci na coś łagodniejszego (vide casus Woodworków).
Konia z rzędem temu, kto na podstawie powyższych elementów będzie
w stanie dowieść domniemanych despotycznych ciągot Clarksona.
Wybacz, Cass, ale jeśli chciałaś wzorem Collins pokazać, jak to
członkowie niższych kast są gnębieni przez tyrana, który
utrzymuje nierówności społeczne, by mieć w garści tłuszczę, to
może... no wiesz... dane gnębienie powinno przybrać nieco
mroczniejszą formę, niż brak cytryny do herbaty.
Konkurencja dla
Kajusza: 37
Nie, nie jesteśmy w Panem: 29
Ta ceremonia będzie transmitowana na cały kraj. Chcą zastraszyć ludzi, którzy to zobaczą i ostrzegą innych, co się dzieje z osobami, próbującymi występować przeciwko królowi.
Biorą udział w przedstawieniu będącym dziwaczną hybrydą
„Illea's Next Trophy Wife” i „Anny Marii Wesołowskiej”?
Autorko, wypasiona ceremonia, podczas której licealistki w ślicznych
kieckach klepią wyuczoną formułkę NAPRAWDĘ nie będzie wyglądać
przerażająco, choćby Clarkson w imię stworzenia właściwej
atmosfery miał przywołać ducha samego Grzesia Underwooda.
Jak mała Kiera wyobraża sobie...:
79
– (...) nie osądzaj mnie. Jeśli on nie waha się przed posyłaniem swoich wrogów do więzienia bez żadnego powodu, to jak myślisz, co zrobi ze mną? I tak mnie nienawidzi!
Ja jednakże będę się upierać, że wspieranie rebeliantów to
całkiem dobry powód. Nie, żeby akurat taki zarzut miał być im
postawiony przed kamerami (ostrzegałam, ten rozdział obejmuje
zdecydowanie słabszy dzień naszego ulubionego władcy).
Amisia każe Aspenowi się odczepić i robić swoje, ten zraniony
dzieli się z nią zawoalowanym wyrzutem, że stała się równie
okrutna i fałszywa, co reszta dworu. Singerówna dołącza do reszty
kandydatek (ponieważ Was lubię, wycinam fragment o sukniach po raz
drugi; przecież i tak doskonale wiecie, że Celeste ma dekolt do
pępka). Ponieważ żadna z nich ewidentnie nie ma ochoty na udział
w tej farsie, America ma propozycję:
– W takim razie nie róbmy tego – zaproponowałam.– Nie róbmy? – zdziwiła się Kriss. – Ami, to tradycja. Musimy.– Wcale nie musimy. Nie, jeśli wszystkie zdecydujemy się sprzeciwić.– I co miałybyśmy zrobić? Odmówić wejścia tam? – zapytała Celeste.– To jest jakaś możliwość – przyznałam.– Chcesz, żebyśmy tam siedziały i nic nie zrobiły? – Głos Elise był pełen oburzenia.– Nie przemyślałam tego.
- Bo ja rzadko kiedy myślę, alem za to chyża w dziele. A zresztą,
niby co takiego może się nam stać po tym, jak na oczach tysięcy
sprzeciwimy się królewskiemu rozkazowi?
Słuchajcie, ja naprawdę doceniam to, że Amisia ma serce po
właściwej stronie... ale dlaczego ta istota tak strasznie nie lubi
przewidywać konsekwencji swoich czynów?
Użyj mózgu, Luke: 162
– To podstęp – oznajmiła oskarżycielsko Elise.Jak to? Jakim cudem doszła do takiego wniosku?– Ona będzie ostatnia. Jeśli my nic nie zrobimy, a ona postąpi zgodnie z ceremoniałem, to ona wyda się posłuszna, a my wyjdziemy na idiotki. – Elise potrząsała gałęzią, mówiąc te słowa.– Ami? – Kriss popatrzyła na mnie z rozczarowaniem w oczach.– Nie, przysięgam, że nie miałam takiego zamiaru!
...Na wszystko, co święte – gdzie były te ameby, kiedy America
rzuciła się w obronie Marlee albo pokazała całemu narodowi pewien
różowy pamiętniczek? Wiele można zarzucić Singerównie, ale na
pewno nie oportunizm.
Użyj mózgu,
Luke: 163
Kłótnię przerywa wtargniecie Silvii, która ustala, w jakiej
kolejności wystąpią dziewczęta (Elise, Celeste, Kriss, Ami), po
czym wpuszcza je do Sali Wielkiej, gdzie obecna jest już rodzina
królewska, prasa i nienazwani goście. Każda z kandydatek składa u
stóp króla symboliczną gałązkę oliwną, po czym zajmuje
przeznaczone dla niej miejsce.
Clarkson rozpoczyna ceremonię przemówieniem:
– Panie i panowie, mieszkańcy Illéi, dzisiaj cztery piękne finalistki Eliminacji wystąpią przed nami, by zaprezentować swoje posłuszeństwo wobec prawa. Nasze wielkie prawo jest tym, co trzyma naród w całości, fundamentem pokoju, którym cieszymy się od tak dawna.„Pokoju?” – pomyślałam. „Czy on sobie żartuje?”
Bardzo dobre pytanie. Cass, WTF? Istnieje subtelna różnica między
totalitarną propagandą sukcesu a robieniem z siebie kompletnego
idioty – zwłaszcza, że król nie tak dawno temu OSOBIŚCIE
APELOWAŁ DO OBYWATELI, ABY MIELI SIĘ NA BACZNOŚCI PRZED ŻĄDNYMI
KRWI REBELIANTAMI.
Dyktatura
à la
Snow – robisz to źle.
Jak mała Kiera
wyobraża sobie...: 80
Konkurencja dla
Kajusza: 38
Nie, nie
jesteśmy w Panem: 30
– Jedna z tych młodych dam niebawem stanie przed wami już nie jako zwykła obywatelka, lecz jako księżniczka. Jej zadaniem jako członkini rodziny królewskiej będzie przestrzeganie tego, co słuszne, nie dla własnej korzyści, lecz dla was wszystkich.„…a co to ma wspólnego z tym, co właśnie robimy?”
Niewiele, ale to dlatego, że Cass nie ma pojęcia, jak przekonująco
odmalować portret Clarksona – Voldemorta Illei.
Król każe jeszcze nagrodzić oklaskami dzielne kandydatki, po czym
na salę zostaje wezwany pierwszy oskarżony, niejaki Jacob Digger.
Powoli, bez wątpienia zawstydzony całym tym spektaklem, Jacob wszedł do Sali Wielkiej.
Słowo daję, już lubię tego gościa.
Na rękach miał kajdanki, wzdrygał się w błyskach fleszów i niezgrabnie podszedł, żeby skłonić się przed Elise.(…)– Jacobie, jakie przestępstwo popełniłeś? – zapytała. Doskonale panowała nad głosem, brzmiała znacznie lepiej niż zazwyczaj.– Kradzież, o pani – odparł pokornie.– A jaki wyrok otrzymałeś?– Dwanaście lat więzienia, o pani.(…)Powiedziano nam, że będziemy mieć do czynienia z drobnymi złodziejami. Jeśli to prawda, ten mężczyzna powinien zostać wychłostany na rynku swojego miasta, a jeśli by trafił do więzienia, to najwyżej na dwa lub trzy lata. Innymi słowy, Jacob potwierdził wszystkie moje obawy.Dyskretnie popatrzyłam na króla, który nie ukrywał głębokiej satysfakcji. Kimkolwiek był ten mężczyzna, nie był tylko złodziejem. Król cieszył się z jego klęski.
Jak już kilkakrotnie uprzedzałam na przestrzeni tej analizy, Cass
uparła się, iż ów rozdział wyznaczy swoisty szczyt zUa Clarksona
i całkowicie obnaży jego zepsutą naturę. Niestety, w obliczu
takiej polityki IQ jego wysokości spadło mniej więcej o połowę.
Cass? Czy w Illei nie ma jakichkolwiek regulacji prawnych, które
określałyby, jaką karę ponosi się za dane przestępstwo?
Żeby nie było, to pytanie retoryczne; doskonale wiemy, że są,
oraz że są powszechnie znane, bowiem nawet nasza Mary Sue (która,
mimo życiowych trudności w rodzaju braku telewizora plazmowego w
domu, nigdy nie musiała kraść, aby zapewnić utrzymanie sobie i
rodzinie) jest świadoma, że Jacob powinien siedzieć góra dwa
lata. Więc... na jakiej podstawie wlepiono mu dekadę więcej? Można
by pomyśleć, że chodzi o wspomniane przez Aspena kontakty z
buntownikami (co, jakby nie patrzeć, jest znacznie poważniejszą
przewiną), tyle że ten argument NIGDY się nie pojawia. Jacob
dostał dwanaście lat... bo tak. Żadnego uzasadnienia czy
umotywowania wyroku – nie podobasz się królowi, masz przerypane.
Autorko? Mroczna dyktatura nie działa w ten sposób.
Nie ma znaczenia, że Clarkson dzierży w rękach niepodzielną
władzę – najważniejszym zadaniem tyrana jest sprawiać wrażenie,
że jego decyzje są powodowane wyższą koniecznością, a wszystkie
okrucieństwa i niesprawiedliwości to jedynie (ach, jakże raniąca
jego wrażliwe serce) uzasadniona reakcja na anarchistyczne działania
wrogów systemu. Na litość, wiedział o tym nawet nasz Grześ!
Tymczasem w przypadku Clarksona mamy do czynienia z karykaturą
czarnego charakteru, złowieszczo chichoczącą pod nosem i
publicznie podskakującą z ekscytacji, że nielubiani koledzy z
piaskownicy spędzą kilkanaście najbliższych lat w mamrze.
Naprawdę, jedyne, czego mu brakuje w tej scenie by dopełnić efektu
groteski, to olbrzymiego transparentu z napisem: „Ooo! Mogę
wszystko!”
No i jeszcze jedno – reakcja tłuszczy. Można by się spodziewać,
że tego rodzaju odstępstwo od normy wywoła jakąś reakcję;
tymczasem jedyne, co otrzymujemy, to...
Elise wstała i podeszła do Jacoba, kładąc rękę na jego ramieniu. Aż do tej chwili w ogóle na nią nie patrzył.– Odejdź, wierny poddany, i spłać swój dług wobec króla. – Jej głos zadźwięczał w ciszy panującej w sali.Jacob skinął głową.(...)Jacob wstał i wyszedł z sali, a zgromadzeni bili brawo.
...zachowanie, które każe mi wierzyć, iż Illeańczycy mają już
tak wyprane mózgi, że mało co ich rusza (co w sumie wyjaśniałoby
zuchwalstwo Clarksona oraz dziwną radość panującą podczas
katowania Marlee i Cartera).
Na koniec – jedna zła i jedna dobra wiadomość. Złą podam Wam
już teraz: to jeszcze nie jest dzisiejszy Szczyt Głupoty w
wykonaniu ojca Maksa.
Jak mała Kiera
wyobraża sobie...: 81
Konkurencja dla
Kajusza: 39
Użyj mózgu,
Luke: 164
Celeste i Kriss, podobnie jak Elise, postępują zgodnie z narzuconym
im scenariuszem i wysyłają kolejnych więźniów za kratki;
wreszcie przychodzi czas na Americę.
Adam był starszy, chyba w wieku mojego taty, i miał jakieś problemy z nogą. Nie przewrócił się, ale tak długo trwało, zanim stanął przede mną, że cała sytuacja stała się dla mnie jeszcze bardziej nieprzyjemna. Chciałam mieć to już za sobą. Kiedy Adam przykląkł przede mną, skoncentrowałam się na tym, co miałam powiedzieć.– Adamie, jakie przestępstwo popełniłeś? – zapytałam.– Kradzież, o pani.– A jaki wyrok otrzymałeś?Adam odchrząknął.– Dożywocie – wykrztusił.W sali rozległy się szepty, jakby zgromadzeni nie byli pewni, czy dobrze usłyszeli. Chociaż nie chciałam wychodzić poza wyznaczoną dla mnie kwestię, także musiałam się upewnić.– Możesz powtórzyć?– Dożywocie, o pani. – W głosie Adama było słychać, że jest bliski łez.(…)Kiedy miałam zwrócić się z powrotem do Adama, niechcący spojrzałam na króla, który szybko poprawił się na swoim miejscu. Patrzyłam, jak zakrywa dłonią usta, żeby ukryć uśmiech.Zrobił to specjalnie.Prawdopodobnie podejrzewał, że będę nienawidzieć tego zadania w Eliminacjach, i zaplanował to tak, żebym okazała nieposłuszeństwo. Ale nawet gdybym się teraz podporządkowała, na jaką osobę bym wyszła, wysyłając kogoś na zawsze do więzienia? Przestałabym być kochana przez społeczeństwo.
Nie, nie przestałabyś. Społeczeństwo illeańskie, jak mieliśmy
już okazję się przekonać, z jakiegoś powodu bardzo lubi udział
we wszelakich egzekucjach; szepty szeptami, ale jestem pewna, że
oklaski byłyby jak trza.
Ale ja nie o tym.
* bierze głęboki wdech*
Clarkson? Wiem, ze to nie twoja wina. Wiem, że jesteś uzależniony
od woli autorki. Ale mimo wszystko...
Wybacz, muszę to powiedzieć: jesteś idiotą.
Kochani, to był najgłupszy możliwy ruch ze strony Clarksona.
Doprawdy, trzeba mieć talent, aby w tak spektakularny sposób
pogrzebać szansę na pozbycie się ze sceny nielubianej dziewuchy –
i to przy pełnym poparciu społeczeństwa.
A wystarczyło tylko nałożyć na Adama karę wystarczająco wysoką,
by Amisia miała moralniaka, ale przy tym na tyle „przeciętną”
by nie odstawał zbytnio od reszty skazanych – powiedzmy
dwadzieścia lat. Rezultat?
- opcja a) (America odmawia); król ma pełne prawo pozbyć się jej z pałacu (a może i przykładnie ukarać) z powodu niewywiązania się ze swoich obowiązków. A biorąc pod uwagę, iż owym obowiązkiem było wtrącenie do lochu przestępcy... co stoi na przeszkodzie, by oskarżyć Ami o wspieranie królewskich wrogów i podburzanie ludu?
- opcja b) (America robi, co należy); król może z łatwością ustawić ją do pionu w przypadku wszystkich ewentualnych przyszłych wyskoków, przypominając jej, że skoro nie miała moralnych oporów przed wykonaniem jednego rozkazu, to powinna z równą sumiennością dostosowywać się do wszystkich pozostałych. Mało tego; Amisia traci medialny status „tej odważnej” (co do tej pory było jej jedyną kartą przetargową) i znacznie zmniejsza swoje szanse na wygraną (tak, ja wiem, że wszystko zależy od Maksia, ale Maksio z jakiegoś powodu bardzo liczy się z wynikami ankiet).
Ale nie. Zamiast tego zły, mroczny, okrutny Clarkson skazał Adasia
na dożywocie, tym samym pokazując nie tylko swój brak
obiektywizmu, ale w dodatku odsłaniając wszystkie karty i dając
społeczeństwu dowód na to, iż uważa Amisię za przeszkodę na
tyle istotną, że aż wymagającą specjalnego traktowania.
Naprawdę, wielkie brawa.
Konkurencja dla
Kajusza: 40
Użyj mózgu,
Luke: 165
No, ale jest i wspomniana przeze mnie wcześniej dobra wiadomość;
po tym chwilowym zaćmieniu Clarkson odzyska rozsądek już w
następnym rozdziale. Bądźmy wdzięczni za małe uśmiechy losu.
– Adamie – powiedziałam cicho. Popatrzył na mnie, a łzy wyraźnie cisnęły mu się do oczy. Zauważyłam natychmiast, że wszystkie szepty w sali umilkły.– Co takiego ukradłeś?Zebrani próbowali nas usłyszeć, ale to było niemożliwe. Adam przełknął ślinę i spojrzał przelotnie na króla.– Jakieś ubrania dla moich córeczek.
I znów: Clarkson, musiałeś wybrać akurat przestępcę o
krystalicznie czystych motywach? Czy to nie mógł być, bo ja wiem,
handlarz narkotyków tudzież alfons sprawujący pieczę nad
nieletnimi prostytutkami, coby America miała prawdziwy orzech do
zgryzienia?
Konkurencja dla
Kajusza: 41
Użyj mózgu,
Luke: 166
– Ale to nie o to chodzi, prawda? – spytałam szybko.Gestem tak drobnym, że niemal niedostrzegalnym, Adam skinął głową.
Nie, tak naprawdę chodzi o to, że duch Grzesia przestał już się
sprawdzać w roli naczelnego antagonisty, wobec czego Cass musiała
obsadzić w tej niewdzięcznej roli kogoś innego.
America, nieboga, nie wie, co robić; sprzeciwić się królewskiej
woli – straszno, nie sprzeciwić – jakoś głupio.
I jak ją nagle nie oświeci!
– Wstań – powiedziałam. Adam popatrzył na mnie ze zdumieniem w oczach. – Proszę – dodałam i wzięłam go za jedną ze skutych rąk, żeby pociągnąć go za sobą.Adam podszedł razem ze mną do podestu, na którym siedziała rodzina królewska. Kiedy zbliżyliśmy się do schodów, odwróciłam się do niego i westchnęłam. Zdjęłam najpierw jeden prześliczny kolczyk, który dostałam od Maxona, a potem drugi. Włożyłam je w dłonie Adama, a on stał kompletnie oszołomiony, gdy dołączyła do nich piękna bransoleta. A później – ponieważ jeśli rzeczywiście zamierzałam to zrobić, chciałam dać wszystko – sięgnęłam do szyi i odpięłam wisiorek ze słowikiem, prezent od mojego taty. Kiedy tylko włożyłam go w dłoń Adama, zamknęłam jego palce na tych skarbach, a potem odsunęłam się na bok, tak że stanął na wprost króla Clarksona. Wskazałam trony na podium.– Odejdź, wierny poddany, i spłać swój dług wobec króla.
Ach, to nasze Bwana Kubwa; nie dość, że kreatywne, to w dodatku
hojne – oddała nawet swoją cenną broszkę swój
cenny naszyjnik, który tyle dla niej znaczy!
Dobre Mzimu: 36
Nie, nie
jesteśmy w Panem: 31
W sali rozległy się westchnienia i szepty, ale zignorowałam je. Widziałam tylko skwaszoną minę króla.
Biorąc pod uwagę, że evil!Clarkson zapewne zrobiłby coś bardzo
mrocznego w rodzaju wywołania burzy z piorunami za oknem, chcę
wierzyć, że to już z powrotem nasza stara, dobra wersja króla,
który owym skwaszeniem wyraża swoje zażenowanie spowodowane
koniecznością udziału w tym cyrku.
Adam ofiarowuje Clarksonowi biżuterię, ten chcąc nie chcąc
przyjmuje ową ekscentryczną formę spłaty długu.
Zebrani zaczęli wiwatować, ale kiedy się obejrzałam, na twarzach pozostałych dziewcząt malowały się mieszane uczucia.
Być może podobnie jak ja zastanawiają się, dlaczego ci ludzie z
równie wielką radością witają akty miłosierdzia, co przemocy.
Adam szybko zszedł z podium, być może w obawie, że król zmieni zdanie. Miałam nadzieję, że nagrywało to tak wiele kamer i tak wielu dziennikarzy napisze o tym artykuły, że ktoś postanowi zbadać ciąg dalszy i sprawdzi, czy Adam wrócił do domu. Kiedy znalazł się koło mnie, próbował mnie uściskać, chociaż przeszkadzały mu w tym kajdanki. Płakał, błogosławił mnie i wyszedł z sali, wyglądając jak najszczęśliwszy człowiek na świecie.
Dobre Mzimu: 37
Rozdział
20
Jak można się łatwo domyślić, wystąpienie Amisi
nie spotyka się ze życzliwym przyjęciem ze strony Silvii, która
ze złością wyprowadza dziewczyny ze szponów rozentuzjazmowanego
tłumu i zamyka w małym pokoju. Co ciekawe, nie-Effie nie jest
jedyną osobą, którą poniosły nerwy:
– Czy ty zawsze musisz być w centrum uwagi? – warknęła Elise.– Nie zrobiłam niczego poza tym, do czego próbowałam was namówić. To ty mi nie wierzyłaś!– Zachowujesz się jak jakaś święta. To byli przestępcy. Robiłyśmy to samo, co każdy sędzia, tyle tylko, że w pięknych sukniach.
Wybacz, Elise, ale nie. Sędzia bada argumenty za i przeciw i wydaje
stosowny wyrok. Wy natomiast klepałyście wyuczoną formułkę,
niczym pierwszoklasiści na akademii z okazji Dnia Matki.
Amisia całkiem rozsądnie tłumaczy, że nie mogła wtrącić
człowieka na resztę życia za kratki wyłącznie dlatego, że w
desperacji starał się zdobyć ciepłe ubrania dla swoich dzieci; co
ciekawe, Kriss popiera jej stanowisko. Elise jojczy, że Singerówna
jako zwykła obywatelka ma obowiązek słuchać ważniejszych od
siebie i przestrzegać ustalonych przez nich zasad, na co Ami rzuca
gniewnie, że najwyraźniej owe zasady są do rzyci.
Drzwi otworzyły się gwałtownie i do środka wtargnął król Clarkson, podczas gdy królowa Amberly i Maxon czekali na korytarzu. Król złapał mnie mocno za ramię – na szczęście to zdrowe – i pociągnął mnie za sobą.– Dokąd mnie zabieracie? – zapytałam, a strach sprawił, że mój oddech stał się krótki i urywany. Nie odpowiedział.
Proszę, powiedzcie, że na szafot, proszę, powiedzcie, że na
szafot....
...A niech to, nic z tego. Królewska rodzina po prostu zamyka się z
Americą w kolejnym saloniku.
– Przysięgałeś! – zagrzmiał [król]. – Powiedziałeś, że masz ją pod kontrolą. Najpierw ten wyskok podczas „Biuletynu”, potem mało nie dałeś się zabić na dachu, a teraz to? To się musi dzisiaj skończyć, Maxonie.
* z rozmarzonym uśmiechem * A nie mówiłam, że ten nagły atak
zidiocenia był wyłącznie krótkim momentem słabości? I w dodatku
Clarkson dopiero się rozgrzewa!
Maksiu tłumaczy tatce, że tak naprawdę powinien być zadowolony;
skoro ludzie klaszczą, to znaczy, że lubią Amisię, a skoro ją
lubią, to znaczy, że mogą się z nią utożsamiać. Odpowiedź
władcy?
– Pozwoliłem jej zostać, ponieważ uratowała ci życie. To ty jesteś dla mnie najcenniejszy, nie ona. Jeśli stracimy ciebie, stracimy wszystko. I nie mam na myśli tylko twojej śmierci. Jeśli nie poświęcisz się swojemu zadaniu, jeśli nie będziesz mieć jasnej wizji, wszystko się rozsypie.(…)– Jesteś coraz bardziej ogłupiany – oznajmił oskarżycielsko król. – Zmieniasz się po trochu każdego dnia. Te dziewczęta, a ta najbardziej ze wszystkich, są bezużyteczne.
Clarkson?
Dlaczego, ach dlaczego Cass musiała stworzyć „Królową”? I
pomyśleć, że gdyby nie ta nowelka, w rankingu moich ulubionych
postaci przegoniłbyś Jeba i Brygadę N!
Król odwrócił się znowu do Maxona.– Mam dla ciebie propozycję.– Nie jestem zainteresowany – odparł natychmiast Maxon.
- W porządku – wzruszył ramionami Clarkson. - Mając na względzie
twoje uczucia, chciałem ci zaproponować, abyśmy zamienili karę
śmierci wobec tej tu na dożywotnie zamknięcie w klasztorze na
pustkowiu. No, ale skoro nie chcesz...
– Te dziewczęta to prawdziwa katastrofa. Nawet koneksje rodzinne tej Azjatki na nic mi się nie przydały. Dwójkę obchodzi tylko sława, a ta ostatnia, no dobrze, nie jest całkiem beznadziejna, ale moim zdaniem nie jest też dość dobra. A ta – powiedział, wskazując na mnie – nawet jeśli przedstawia sobą jakąś wartość, to kompletnie nie ma znaczenia w porównaniu z jej niezdolnością do zapanowania nad sobą. Wszystko idzie zupełnie nie tak.
Wiecie co? Chyba jednak zrobię sobie koszulkę z napisem 'Team
Clarkson'. Trudno, najwyżej za jakiś czas przerobię ją na szmatę
do podłogi.
Jaki jest jednak pomysł króla?
– Odwołajmy to. Pozbądźmy się wszystkich dziewcząt.Maxon otworzył usta, żeby zaprotestować, ale król uniósł rękę.– Nie mówię, że masz pozostać kawalerem. Mówię tylko, że nadal mamy do dyspozycji zgłoszenia wszystkich chętnych dziewcząt z całego kraju. Czy nie byłoby miłe, gdybyś mógł osobiście wybrać, które z nich przyjadą do pałacu? Może znajdziesz jakąś podobną do córki króla Francji. Pamiętasz, jak bardzo ci się podobała?
No i sami powiedzcie – jak tu nie lubić Clarksona, a przynajmniej
nie być pod wrażeniem jego rozumowania?
Przecież z której strony by nie spojrzeć, facet ma absolutną
rację. Żadna z kandydatek (może z wyjątkiem Kriss) nie nadaje się
na królową, a rozwiązanie tego cyrku niosłoby ze sobą dodatkową
korzyść w postaci związania rąk buntownikom z Południa. Co
więcej, nie można nawet oskarżyć króla o nieliczenie się z
uczuciami syna, bo skoro Maks nadal się nie zdeklarował, to dla
osób trzecich musi wyglądać to tak, jakby nie był pewny, jakiego
dokonać wyboru, ergo – nie pałał do żadnej z dziewcząt
naprawdę silnym uczuciem.
Cass, jeśli stworzony przez ciebie antagonista nie dość, że
wykazuje się wyższym ilorazem inteligencji niż wszyscy inni
bohaterowie razem wzięci, ale w dodatku podejmując decyzję bierze
pod uwagę dobro swojego dziecka, to wiedz, że gdzieś popełniłaś
błąd.
Opuściłam spojrzenie. Maxon nigdy mi nie wspomniał o żadnej Francuzce. Czułam się tak, jakby ktoś wziął dłuto i odłupał kawałek mojego serca.
Och, biedactwo. Przypomnieć waćpannie o pewnym gwardziście?
– Ojcze, nie mógłbym tego zrobić.– Ależ oczywiście, że byś mógł. Jesteś księciem. I wydaje mi się, że mieliśmy tu już dość wyskoków, by uznać, że ta partia nie spełnia naszych oczekiwań. Tym razem mógłbyś mieć prawdziwy wybór.Znowu podniosłam głowę. Maxon nie odrywał wzroku od podłogi i widziałam, że się waha.– To mogłoby nawet na jakiś czas uspokoić rebeliantów. Pomyśl o tym! – dodał król. – Jeśli odeślemy te dziewczęta do domów, odczekamy kilka miesięcy, jakbyśmy zrezygnowali z Eliminacji, a potem sprowadzimy tu nową grupę uroczych, wykształconych i miłych dziewczyn… to by mogło wiele zmienić.
Clarkson, proszę, przestań, ja naprawdę nie powinnam ci kibicować.
Maxon próbował coś powiedzieć, ale tylko zamknął usta.– Tak czy inaczej powinieneś sobie zadać pytanie, czy to – król znowu wskazał na mnie – jest ktoś, z kim naprawdę mógłbyś spędzić resztę życia. Melodramatyczna, samolubna, chciwa na pieniądze i mówiąc całkiem szczerze, bardzo pospolita. Popatrz na nią, synu.
Doradźcie mi: czy ta koszulka powinna być różowa (jak na fankę
przystało), czy raczej purpurowa, jako symbol mojego uwielbienia dla
króla?
Oczy Maxona na moment spotkały się z moimi, zanim musiałam się odwrócić, żeby uniknąć upokorzenia.– Dam ci kilka dni na zastanowienie. Teraz muszę się zająć dziennikarzami. Amberly.Zostawili nas samych, kompletnie oniemiałych. Po krótkiej chwili Maxon podszedł, żeby pomóc mi wstać.– Dziękuję.Maxon tylko skinął głową.– Chyba powinienem iść z nimi. Bez wątpienia będą także pytania do mnie.– To była bardzo szczodra oferta – skomentowałam.– Chyba najbardziej wielkoduszna, jaką kiedykolwiek od niego usłyszałem.Nie chciałam wiedzieć, czy naprawdę to rozważa. Nie miałam już nic do dodania, więc wyminęłam go i wróciłam bocznymi schodami do mojego pokoju z nadzieją, że uda mi się uciec od wszystkiego, co czułam.
No dobrze. A teraz na poważnie.
Jak wszyscy wiecie, od czasów „Elity” niespecjalnie lubię
Maxona. Ale szczerze mówiąc, jego słynne wyznanie wygenerowało
jakieś 80% niechęci, jaką do niego odczuwam.
Pozostałe dwadzieścia leży w powyższym akapicie.
Pomińmy na chwilę fakt, że Clarkson ma absolutną rację; zgodnie
z założeniami Cassolandu jest czarnym charakterem, a więc
wszystko, co mówi, powinno być odbierane przez czytelników jako
czysta złośliwość. Król właśnie obraził Americę – rzekomą
wielką miłość księcia – nazywając ją niezbyt ładną
egoistką łasą na pieniądze. Jak na te słowa zareagował Maksiu?
Nie zareagował w ogóle.
To – ów kompletny brak gotowości do bronienia ukochanej osoby
przed atakiem (choćby i werbalnym) – jest tym, co ostatecznie
skreśla Maxona w moich oczach. Nie wymagam od niego rozdzierania
szat i wyzywania ojca na pojedynek (skoro zbiera od starego baty za
byle przewinienie, strach pomyśleć, co by się stało, gdyby
zmuszeni byli walczyć ze sobą na serio), ale choćby krótkie „Nie
mów o niej w ten sposób” byłoby dowodem na to, że mimo swego
strachu i poddańczego stosunku wobec papy Maksiu ceni kandydatkę na
żonę na tyle, żeby nie dopuścić do upokarzania jej w ten sposób.
No, chyba że owa cisza była tak naprawdę milczącą zgodą – ale
w takim razie muszę zapytać: Maxon, jeśli uważasz, że ojciec ma
choć trochę racji, to dlaczego w ogóle trzymasz Singerównę w
pałacu?
Kochanek z kartonu: 36
Amisia wraca do
pokoju (zgadnijcie, gdzie są pokojówki...) i rozmyśla:
Zrobiłam dzisiaj słuszną rzecz, prawda? Wierzyłam w sprawiedliwość, ale Osądzenie nie było sprawiedliwością. Mimo to cały czas zastanawiałam się, czy udało mi się cokolwiek osiągnąć. Jeśli ten mężczyzna był z jakichś powodów wrogiem króla, w co musiałam wierzyć, z pewnością zostanie ukarany w jakiś inny sposób. Czy to wszystko było na nic?
Fantastyczna uwaga. Tak, Americo – jeśli Clarkson faktycznie jest
takim potworem, za jakiego go uważasz, to twoje dzisiejsze
zachowanie z pewnością mogło go sprowokować do podjęcia bardziej
radykalnych kroków.
A chociaż wydawało się to całkowicie niepoważne, biorąc pod uwagę cały przebieg Osądzenia, nie potrafiłam przestać myśleć o tej francuskiej księżniczce. Dlaczego Maxon o niej nie wspominał? Czy często tu bywała?
Nie
przejmuj się, Amisiu; jedyną rolą Francuzki w tej serii jest
pokazanie, o ile jesteś od niej lepsza (Cass, jak się w swoim
czasie przekonamy, generalnie ma jakiś problem z francuską rodziną
królewską; biorąc pod uwagę, że inną osobą, z którą ma
problem jest Clarkson, możecie zapewne z łatwością domyślić
się, jakie uczucia żywię do la
famille royale de France).
Do sypialni Ami
wpraszają się pozostałe kandydatki i rozsiadają się na łóżku
naszej heroiny. Dziewczyny martwią się o Amisię, ale ta zapewnia
je, że król ograniczył swój atak wściekłości do kilku ostrych
słów i groźby pozbycia się jej z pałacu. Elise przeprasza
Singerównę za wcześniejszy wybuch i tłumaczy, że to wina stresu;
mimo że stara się ze wszystkich sił, czuje, że nie jest dla
Maxona tak ważna jak pozostałe dziewczęta.
– To nieprawda – sprzeciwiła się Kriss. – W tym momencie wszystkie jesteśmy ważne dla Maxona. Inaczej by nas tu nie było.– On się boi zawęzić wybór do finałowej trójki – odparowała Elise. – Wtedy będzie musiał wybierać, zdaje się, w ciągu czterech dni. Zatrzymuje mnie, żeby nie podejmować tej decyzji.
...Cóż,
niespodziewana wiadomość jest niespodziewana.
Ale wiecie co? Ta
informacja stawia Maxona – o ile to w ogóle możliwe – w jeszcze
gorszym świetle, niż dotychczas. Buntownicy z Południa radośnie
wyrzynają w pień setki obywateli dziennie... a ta mameja nie dość,
że nie decyduje się w try miga skończyć konkursu, to nawet nie
odsyła przedstawicielki żadnej z kast (co, przypominam, mogłoby
uratować mnóstwo potencjalnych żyć) bo... nie chce mu się
jeszcze podejmować ostatecznej decyzji. Albowiem, nieprawdaż, to
dosyć trudne, a Maksiu bardzo nie lubi wszystkiego, co może
prowadzić do choćby najdrobniejszego psychicznego dyskomfortu.
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 30
Dziewczęta
licytują się między sobą, która z nich jest owym „kołem
ratunkowym”:
– Żadna z nas nie jest Amberly, prawda?– Za bardzo lubię szokować ludzi – przyznała Celeste.– A ja wolałabym się schować niż robić połowę tych rzeczy, które ona musi robić. – Elise opuściła głowę.– Ja jestem zbyt porywcza – wzruszyłam ramionami, przyznając się do mojej głównej wady.– A ja nigdy nie będę miała jej pewności siebie – westchnęła Kriss.
Kochane, uwierzcie mi na słowo; przy wszystkich swoich licznych
zaletach Amberly NAPRAWDĘ nie powinna być stawiana nastolatkom za
wzór.
Ale, ale! Celeste przerywa owo pity party szokującym
wyznaniem:
– Ale chyba wszystkie się zgodzimy, że każda z was będzie lepszym wyborem ode mnie.(...)– Właściwie już rozmawiałam o tym z Ami i niedawno załatwiłam też sprawę z pokojówkami, ale nie miałam jeszcze okazji, żeby was dwie przeprosić.Kriss i Elise popatrzyły na siebie przelotnie, a potem znowu odwróciły się do Celeste.– Kriss, zepsułam ci przyjęcie urodzinowe – powiedziała szybko. – Tylko ty jedna miałaś okazję obchodzić urodziny w pałacu, a ja odebrałam ci tę chwilę. Bardzo przepraszam.
Jakkolwiek uważam, że to bardzo miłe i budujące, gdy człowiek
zaczyna zdawać sobie sprawę ze swoich przywar i pracować nad swym
charakterem, muszę spytać: skąd, u licha, ta nagła zmiana w
zachowaniu Celeste?
Pytam serio. Ja wiem, syndrom Brata Kandydatki Samo
Dobro, światło wewnętrzne Mary Sue rozjaśniające drogę
błądzącym i tak dalej, ale na litość – nawet Kyle musiał
zostać ocalony przed egzekucją/wygnaniem przez Wagabundę, żeby
zacząć traktować przyzwoicie naszego kosmicznego tasiemca. Celeste
natomiast przeczytała artykuł traktujący o dupie Maryni, który
najwyraźniej zdołał przestawić jej psychikę o 180 stopni; nie
dość, że nie walczy już aktywnie o koronę i uwielbia nasze Mzimu
(co akurat było do przewidzenia), to jeszcze w dodatku jest słodka
niczym miód dla całego otoczenia i aktywnie stara się uzyskać
wybaczenie dawnych – nazwijmy to – ofiar. I znów - wszystko
pięknie, tylko... może by tak jakieś drobne psychologiczne
uzasadnienie tej kompletnej zmiany osobowości? Cokolwiek?
Co było, a nie jest, nie pisze się
w rejestr: 38
Kriss wzruszyła ramionami.– Ostatecznie wszystko dobrze się skończyło. Dzięki tobie miałam okazję do długiej rozmowy z Maxonem. Już dawno ci to wybaczyłam.Celeste naprawdę wyglądała, jakby miała się rozpłakać, ale zmusiła zaciśnięte wargi do uśmiechu.– To bardzo wspaniałomyślne, biorąc pod uwagę, że ja nie do końca potrafię to sobie wybaczyć. – Ostrożnie otarła rzęsy.
...Okej, teraz to zaczynam podejrzewać, że Celeste zwyczajnie się
zgrywa (spoiler alert: nic z tego). Dziewczyno, na litość,
zniszczyłaś jej jedną z pięciu tysięcy kiecek, a nie
wymordowałaś pół rodziny!
– Wtedy czułam się okropnie, ale teraz naprawdę nie ma o czym mówić. Nic się nie stało. Przynajmniej to nie było tak, jak z Anną.Celeste ze wstydem przewróciła oczami.– Nawet mi nie przypominaj. Czasem zastanawiam się, jak daleko by zaszła, gdybym nie… – Potrząsnęła głową i popatrzyła na Elise. – Nie wiem, czy zdołasz mi wybaczyć to wszystko, co ci zrobiłam. Nawet te rzeczy, kiedy nie wiedziałaś, że to byłam ja.Zawsze dobrze wychowana Elise nie wybuchnęła tak, jak zapewne ja bym to zrobiła na jej miejscu.
– Masz na myśli szkło w moich pantoflach, pocięte suknie w szafie i utleniacz w szamponie?
Celeste, a nie wkładałaś im przypadkiem w nocy ręki do miski z
ciepłą wodą? Słowo daję, czuję się, jakbym czytała wyznania
wyjątkowo niedojrzałych przedszkolaków.
– Nigdy się nie odzywałaś, prawie nic nie robiłaś. Uznałam, że jesteś najłatwiejszym celem i byłam zdumiona, że się nie załamałaś.– Nigdy nie przyniosłabym wstydu mojej rodzinie, wycofując się – oznajmiła Elise.
– Powinni być dumni z tego wszystkiego, co znosiłaś. Gdyby moi rodzice mieli pojęcie, jak nisko upadłam… Nie wiem, co by powiedzieli. Gdyby wiedzieli o tym rodzice Maxona, na pewno już by mnie stąd wyrzucili. Nie nadaję się do tej roli – powiedziała Celeste, z trudem zdobywając się na to wyznanie.Pochyliłam się i położyłam ręce na jej dłoniach.– Myślę, że ta odmiana teraz pokazuje, że tak nie jest, Celeste.
Ta odmiana pokazuje co najwyżej, że Celeste podwędziła duetowi
Kyle&Jared ich ulubione psychotropy.
Celeste jeszcze raz przeprasza Elise; ta przez chwilę droczy się z
nią twierdząc, że mogłaby o wszystkim donieść Maxonowi (ma
wszak dwoje świadków), ale ostatecznie wybacza Celeste jej
nieuczciwe zagrania, albowiem chce się zachować „uczciwie”. Nie
do końca łapię jej tok rozumowania – wszak donos o złamaniu
regulaminu jest jak najbardziej fair w kontekście eliminacyjnych
gier – ale dziewczyny są pod wrażeniem tej decyzji.
– Rany – odezwała się Kriss, chcąc zmienić temat. – Naprawdę nie zamierzałabym na ciebie skarżyć, Celeste, ale… nie pomyślałam o tym, że miałabym tak postąpić z powodów honorowych. – Odwróciła się do Elise, mając na myśli jej słowa.– Zawsze o tym myślę – przyznała się Elise. – Muszę się trzymać tak dobrze, jak mogę, szczególnie, że jeśli nie wygram, przyniosę wstyd mojej rodzinie.
No to teraz w innej wersji językowej:
– Jak mogą uznać, że to twoja wina, skoro to Maxon dokonuje wyboru? – zapytała Kriss, poprawiając się i siadając wygodniej. – Dlaczego to miałoby sprawić, że przyniesiesz im wstyd?Elise odwróciła się do nas i wyjaśniła w końcu, co ją dręczy.– Z powodu aranżowanych małżeństw. Najlepsze dziewczęta dostają najlepszych mężczyzn i na odwrót. Maxon jest szczytem doskonałości. Jeśli przegram, to znaczy, że nie byłam dostatecznie dobra. Moja rodzina nie będzie myślała, że za tym wyborem stoją uczucia, chociaż ja wiem, że on będzie się nimi kierował. Popatrzą na to logicznie. Moje urodzenie, uzdolnienia… zostałam wychowana tak, żeby zasługiwać na najlepszego męża, więc jeśli go nie dostanę, to kto mnie weźmie?
Nie mam pojęcia, jak w dzisiejszej Azji wygląda kwestia aranżowania
małżeństw, ale jedno mogę Wam powiedzieć z całym przekonaniem;
znalazłam w odmętach internetu wiele komentarzy krytykujących
takie, a nie inne przedstawienie postaci Elise – rodem z piosenki w
zalinkowanym przeze mnie filmiku (jeden z nich pojawił się wręcz
na oficjalnym Tumblrze Cass). I w sumie ciężko się dziwić – ta
postać to jeden wielki chodzący stereotyp, do dopełnienia obrazu
brakuje jej tylko charakterystycznego kapelusza (no wiecie, jak w
Chinach) tudzież kimona (no wiecie, jak w Japonii); ciężko
powiedzieć, która opcja bardziej odpowiada kulturze panującej
stworzonej przez Cass Nowej Azji.
Jak mała Kiera
wyobraża sobie...: 82
Kriss przekonuje Elise, że jako kandydatka Eliminacji tak czy siak
będzie miała do wyboru, do koloru potencjalnych narzeczonych;
atmosfera się oczyszcza, dziewczyny zaczynają gawędzić o
głupotkach.
Celeste nawet wyglądała inaczej, kiedy pozbyła się już ciążących jej na sercu tajemnic. Została wychowana jako specyficzny rodzaj piękności. Jej uroda zależała od maskowania pewnych rzeczy, wykorzystywania oświetlenia i bezustannego dążenia do perfekcji. Ale inny rodzaj piękna brał się z pokory i uczciwości, a teraz właśnie takim pięknem promieniała.
Wybaczcie, ja jednak zostanę przy wersji z psychotropami.
Piżama party przerywa nagłe przybycie Maxona; z racji braku
pokojówek (te siedzą już tam, gdzie trzeba), książę tym razem
wygania z sypialni wszystkie panny niebędące Americą.
Celeste podeszła do Maxona tak pewna siebie, jak zawsze, i szepnęła mu coś do ucha. Kiedy skończyła, uśmiechnął się.– Mam nadzieję, że to nie będzie potrzebne.– To dobrze. – Wyszła, zamykając za sobą drzwi, a ja wstałam i przygotowałam się na to, co ma nastąpić.– O co jej chodziło? – zapytałam, ruchem głowy wskazując drzwi.– O, Celeste chciała mi tylko jasno powiedzieć, że jeśli cię skrzywdzę, to będę przez nią płakać – wyjaśnił Maxon z uśmiechem.
...Wiecie co? To musiała być specyficzna odmiana towaru,
najprawdopodobniej ta sama, którą Brat Samo Dobro zażył tuż
przed przywiezieniem do jaskini opętanej przez pasożyta
narzeczonej.
Co było, a nie
jest, nie pisze się w rejestr: 39
Amisia pyta Maksia, czy zamierza pójść za radą ojczulka:
– Nie. Przez moment to była kusząca myśl, ale nie chcę zaczynać wszystkiego od nowa. Lubię moje niedoskonałe dziewczęta. – Wzruszył ramionami z zadowoloną miną. – Poza tym ojciec nie wie o Auguście ani o tym, jakie cele mają rebelianci z Północy, ani o niczym podobnym. Jego rozwiązania, takie jak wycofanie się teraz, zadziałałyby tylko na krótką metę.
- Za to moje, polegające na uzbrajaniu buntowników na koszt
królewskiego skarbca z pewnością będą miały skutek długofalowy,
pytanie tylko, jakiego rodzaju.
Użyj mózgu,
Luke: 167
Odetchnęłam z ulgą. Miałam nadzieję, że Maxonowi zależy na mnie dostatecznie, żeby nie pozwolił mnie odesłać, ale po tej rozmowie z dziewczętami nie chciałam także, żeby je to spotkało.
Dlaczego, na litość?! Doskonale wiesz, że Elise i Celeste wcale
nie kochają Maxona (a skoro rzekomo tak strasznie ci na nim zależy
i wiesz, że szuka on prawdziwej miłości, to powinnaś mieć na
względzie i jego szczęście), a co ważniejsze – ich odejście z
pewnością przyczyniłoby się do zwiększenia bezpieczeństwa w
kraju, choćby i tylko w obrębie jednej – dwóch grup społecznych!
Użyj mózgu,
Luke: 168
– Poza tym – dodał, nadal zadowolony z siebie – powinnaś była zobaczyć dziennikarzy.– Dlaczego? Co się stało? – dopytywałam się, podchodząc bliżej.– Po raz kolejny zrobiłaś na nich wrażenie. Wydaje mi się, że nawet ja nie rozumiem w tej chwili nastrojów, panujących w kraju.
Pomogę ci: ludzie są trochę zdenerwowani, bo w każdej chwili może
ich napaść szaleniec - antymonarchista z siekierą.
On [Clarkson] rządzi krajem w taki sam sposób, jak rządzi mną. Uważa, że nikt poza nim nie jest zdolny do podejmowania właściwych decyzji, więc wymusza swój punkt widzenia na innych.
Biorąc pod uwagę, że jedyni możliwi „inni” to ty, w
zupełności zgadzam się z królem.
– Przerażasz go, ale nie może cię wyrzucić. Jesteś uwielbiana, Ami.
Naiwność Maksia naprawdę mnie rozbraja. Oj, niebożę, żebyś się
nie zdziwił, jeśli podczas kolejnego ataku na pałac Ami
„przypadkowo” znajdzie się w niewłaściwym miejscu o
niewłaściwym czasie...
– Uwielbiana?Maxon skinął głową.– A… ja podzielam to zdanie. Dlatego niezależnie od tego, co on powie lub zrobi, nie trać wiary. Nic nie jest jeszcze skończone.
CIEKAWE, Z CZYJEJ WINY.
Wszystko cacy, ale Amisię dręczą pewne wątpliwości; zgaduj –
zgadula, czego dotyczą.
– Wiem, że to zabrzmi głupio… Ale kim jest córka króla Francji?
Księżniczką Francji.
– Ma na imię Daphne. Przed rozpoczęciem Eliminacji była jedyną dziewczyną, jaką miałem okazję lepiej poznać.– I?Roześmiał się bezgłośnie.– I nieco później odkryłem, że jej uczucia do mnie są trochę głębsze od zwykłej przyjaźni. Ale nie odwzajemniałem tych uczuć. Nie mógłbym.– Czy było z nią coś nie tak, czy…
Tak, popełniła śmiertelny grzech niebycia naczelną Marysujką
serii. Swoją ścieżką, „Książę” to druga po „Królowej”
nowelka, której omówienia na tym blogu nie mogę się doczekać,
między innymi z powodu tego wątku.
Maxon zapewnia Amisię, że Daphne po prostu nie była „tą
jedyną”, a jego ojciec wspomniał o niej wyłącznie po to, by
zdenerwować Singerównę.
– Widzę, że to robisz, Ami. Porównujesz siebie do mojej matki, do reszty Elity, do wersji siebie, jaką swoim zdaniem powinnaś być, a teraz próbujesz się porównywać do osoby, o której istnieniu nie wiedziałaś jeszcze kilka godzin temu.To była prawda. Już zaczęłam się zastanawiać, czy jest ładniejsza ode mnie, mądrzejsza ode mnie, i czy wymawia imię Maxona z przesadnie zalotnym akcentem.
Wredna Daphne, jak śmie posiadać zalotny francuski akcent!
– Ami – powiedział Maxon, biorąc moją twarz w dłonie.– Gdyby ona miała znaczenie, powiedziałbym ci o niej. Tak jak ty byś mi powiedziała coś takiego.
Och, ty naiwny biedaku.
Żołądek mi się zacisnął. Nie byłam całkowicie szczera z Maxonem. Ale kiedy wpatrywał się tak głęboko w moje oczy, łatwo mi było nie myśleć o tym. Mogłabym zapomnieć o wszystkim, co nas otaczało, kiedy patrzył na mnie w taki sposób. I to właśnie zrobiłam.Wpadłam w ramiona Maxona, przytulając się mocno do niego. Nie było miejsca na świecie, w którym pragnęłabym się znleźć bardziej.
I to już wszystko na dziś. A za tydzień: kolejny zatarg na linii
Clarkson - Amisia i wizyta w pokoju Maxona.
Zostańcie z nami!
Statystyka:
Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 39
Dobre Mzimu: 37
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 82
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 30
Kochanek z kartonu: 36
Konkurencja dla Kajusza: 41
Nie, nie jesteśmy w Panem: 31
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 18
Użyj mózgu, Luke: 168
Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 39
Dobre Mzimu: 37
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 82
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 30
Kochanek z kartonu: 36
Konkurencja dla Kajusza: 41
Nie, nie jesteśmy w Panem: 31
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 18
Użyj mózgu, Luke: 168
Maryboo
Clarkson to moja trzecia ulubiona postać w tym uniwersum, zaraz po Mieciu i Heniu.
OdpowiedzUsuńTysiąc procent zgody! <3
Usuń"Aha, zaoszczędziłam kilka cennych sekund Waszego życia pomijając akapit traktujący ze szczegółami o kroju owej kiecki. Nie ma za co."
OdpowiedzUsuńMaryboo, błogosławionaś tyś...
Wiecie co, mam teorię, dlaczego tłum cieszy się jak głupi, niezależnie od tego, co się dzieje. Im po prostu zapłacono za klaskanie i wiwaty, ale jako że dla Clarksona pracuje taka kadra a nie inna, podczas zatrudniania zapomniano wspomnieć, kiedy nie powinni klaskać, więc oklaskują wszystko jak leci.
Też nie wiem, jak to jest we współczesnej Azji, ale Elise jakoś mi nie działa na nerwy. Bycie chodzącym stereotypem to okropny los, tak jak zostanie naczelnym samobieżnym penisem serii czy coś, ale Cass mogła użyć tych jeszcze mniej sympatycznych niż ten o nieprzynoszeniu wstydu rodzinie. Szczerze mówiąc, taki tekst mogłaby puścić osoba z każdego zakątku świata, przynajmniej według mnie, o ile została wychowana w odpowiedni sposób. Jedyne, co mnie smuci to to, że to właściwie JEDYNA cecha Elise i to tutaj zaczynają się problemy.
Poza tym, dlaczego król po prostu nie wcieli swojego jako tako rozsądnego pomysłu w życie i nie powysyła tych panien do domu? Na cholerę mu zgoda Maksia, skoro w ten sposób nikomu nie robi krzywdy, a w dodatku ratuje ludzkie życia?
Przemiana Celeste jest tak nieprawdopodobna, że rzeczywiście jedynym wyjaśnieniem są te psychotropy. Albo pasożyt. Albo coś ją opętało. Ale podejrzewam, że Ami musiała mieć jakąś "kumpelę" pod ręką, skoro Marlee już nie ma. Taka wielka przyjaźń, są tak blisko siebie, a spotkały się ze dwa razy tak swoją drogą... No cóż, Cass ma inne priorytety.
Wiecie co, będę chyba już zawsze lubić tę serię za inspirację "jak pisać idiotki z wyższych sfer" :)
OdpowiedzUsuńKoszulka różowa z purpurowym napisem. Albo na odwrót :D
Anyway, przy okazji kiecek - poczytajcie sobie "Klejnot i wachlarz". Tym ciekawsze wrażenia, że autor dobry.
Czy przez "Purpurowy" rozumiecie "Fioletowy"?
UsuńW każdym bądź razie Królewski kolor ze złotym napisem.
A bycie z "wyższych sfer" nie powinno oznaczać bycia idiotką.
Wiem, że nie oznacza, ale moje panienki właśnie takie miały być: z dobrymi intencjami i ambicjami, ale głupiutkie i kompletnie nie nadające się do sprawowania władzy w jakimkolwiek zakresie - a złośliwy autor oczywiście w takiej sytuacji je stawiał. Tymczasowo, bo szkoda kraju i obywateli :)
UsuńW dzisiejszej Azji (mam na myśli obszar Chiny, Korea, Japonia) wygląda to tak, że coraz częściej kobiety wybierają karierę zamiast małżeństwa i to one, jeśli już zdecydują się na związek, wybierają sobie partnera, który nie jest nieudacznikiem i nie zarabia mniej od nich. W sytuacji książkowej to by się może nie do końca sprawdziło ze względu na kasty i na to, że w sumie Elise nie ma innych ambicji poza byciem czyjąś żoną.
OdpowiedzUsuńDruga sprawa wygląda tak, że często w Azji kobiety nie decydują się na związki bo nie mają złudzeń, że będzie jak w hollywoodzkim filmie, z "i żyli długo i szczęśliwie", więc nie chcą tracić na to czasu - stąd też popularność klubów dla pań. W świecie Cass jednak można to wszystko zignorować, bo Elise od początku nie ma nadziei odnaleźć w pałacu miłość.
Słyszy się też wiele o niewiarygodnych operacjach plastycznych, na przykład w Korei, które produkują tysiące identycznych ślicznotek - w innym wypadku te kobiety podobno nie miałyby szans na znalezienie partnera czy dobrej pracy, bo oczekiwania są bardzo wysokie - już nie wspomnę o edukacji. Mój wniosek z tego jest taki, że coraz częściej liczy się wkład własny i własne chęci i to ludzie sami stają się wybredni, bez mieszania w to aranżowanych małżeństw (co nie znaczy, że ich nie ma - w tym wypadku nadal często niezwykle ważna jest opinia rodziców i można spotkać się z silnym oporem/naporem, z którym wielu młodych nadal się liczy).
Goma
Cóż, dzięki wam jestem w Team Clarkson <3
OdpowiedzUsuńA ta książka jest tak zła, że moje opowiadania z podstawówki miały więcej głębi.
A pisałam wtedy bohater przez "ch"
Co będziecie analizować po Jedynej? Od razu Następczynię, czy najpierw te nowelki? Nie mogę zdecydować, na co czekam z większą niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńMiMi
Najprawdopodobniej "Następczynię".
UsuńA jak dla mnie to najlepsze od dawna rozdziały. Po pierwsze panienki robią przez chwilę coś co nie jest wzdychaniem do Maxona. Po drugie jest przynajmniej minimum konfliktu nie opartego o trójkąciki/wielokąciki miłosne (Amisia i Ośrodek). I finally, Clarkson ma w końcu dłuższą kwestię, gdzie może promieniować zajebistością (W jednym zdaniu zrobił Ami lepszą charakterystykę niż Cass/narrator przez poprzednie dwa tomy). Słowem: gdyby Cass trzymała taki poziom przez całość książki, nie byłby to może aż taki gniot.
OdpowiedzUsuńKrótko podsumowując: ta seria potrzebuje więcej Clarksona. I na pewno NIE potrzebuje "Królowej".
Usuńnajważniejszym zadaniem tyrana jest sprawiać wrażenie, że jego decyzje są powodowane wyższą koniecznością, a wszystkie okrucieństwa i niesprawiedliwości to jedynie uzasadniona reakcja na anarchistyczne działania wrogów systemu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się na 120 %.
le choćby krótkie „Nie mów o niej w ten sposób” byłoby dowodem na to, że mimo swego strachu i poddańczego stosunku wobec papy Maksiu ceni kandydatkę na żonę na tyle, żeby nie dopuścić do upokarzania jej w ten sposób.
I z tym też.Miętki ten Maxiu, normalne nastolatki są odważniejsze niż on.
Chomik
Wiecie co, tutaj Maxon trochę przypomina mi pewnego pana młodego. Na larpie nasza grupa (sześć potworów+trójka mrocznych elfów, w tym kapłanka) zgubiła się, zobaczyliśmy jakiś dom weselny i uznaliśmy, że możemy wbić się na wesele i zrobić weselnikom niespodziankę. Po odegraniu zabicia weselników bezpieczną bronią kapłanka podeszła do panny młodej i odegrała złożenie krwawej ofiary.
OdpowiedzUsuńPan młody nawet nie drgnął.
Eee... Jeśli na serio to zrobiliście, to powiem, że "karny jeżyk potrzebny od zaraz +500"...
UsuńA pan młody faktycznie dziwny.
Elise tak bardzo jest stylizowana na Mulan z tym konfliktem "nie mogę zawieść rodziny", że tylko czekałam, aż po odrzuceniu przez Maxona pójdzie do ogrodu i zacznie nucić "smutno mi, narzeczoną dziś nie potrafię być!". Co jest... Żałosne. Serio, dało się z niej zrobić ciekawą postać, ale ta biedaczka to chodzący stereotyp... A szkoda, fajnie byłoby przeczytać konflikt dziewczyny, która z jednej strony ma wymagania rodziny, z drugiej zaś własny charakter i plany.
OdpowiedzUsuńMaxon zaś... Cóż, mam do niego cień sympatii, ale zgadzam się, że pozwalanie na obrażanie swojej "ukochanej" jest żałosne i wredne, zwyczajnie wredne. Chyba bym zabiła swojego faceta, gdyby jego ojciec mnie tak obraził, a on by nawet słowa nie powiedział!
Z drugiej strony jednak czy znajdzie się tu ktoś, kto jest mi w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że Clarkson nie miał racji? WSZYSTKO co powiedział o Americe było prawdą, dokładnie każde słowo. Tylko jeśli Maxon się z tym zgadza (jego milczenie to sugeruje) to dlaczego ciągle chce Ami?
. . . Tyle logicznych pytań, a zero odpowiedzi xD
może on po prostu nie myśli tą częścią ciała, która do tego służy. Ale z drugiej strony gdyby tak było już by Ami przeleciał - miział się wszak z Celeste. Jedynym wyjaśnieniem są jakieś mocno masochistyczne skłonności naszego ulubionego księcia.
UsuńClarkson jest wspaniały. Jeszcze nie czytałam Królowej i dopóki tego nie zrobię, mam zamiar kibicować królowi :)
rose29
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam wyjaśnienie wszystkiego co tu się stało,proste i logiczne.America parę rozdziałów temu poprosiła swoją książęcą amebę by załatwił jej prawdziwego zbrodniarza, bo ona nie chce skazywać nikogo za byle co.Maxon pogadał z królem,a ten wzruszył ramionami i wyznaczył jej seryjnego mordercę skazanego na dożywocie,niech ma.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej może stwierdzi,że ciężar obowiązków królowej jest nie dla niej,gdy zmierzy się z taką sytuacją.
Wampira Illei,mordercę 40 osób, złapano w istocie na drobnej kradzieży,która doprowadziła do przeszukania jego domu w poszukiwaniu kradzionych dóbr i odkrycia licznych morderstw.Sprawca twardo,do ostatka szedł w zapartę twierdząc,że kradnie tylko ubranka dla swoich biednych dzieci,ale dowody były niepodważalne a wyrok zgodny z prawem.Na osądzeniu psychopata skłamał, jak to miał w zwyczaju.Amisia miała możliwość zapytania króla o jego rzeczywistą winę,ale nie zrobiła tego, ponieważ zamiast uczyć się procedury Osądzenia myślała,czy włożyć kieckę czarno niebieską czy biało złotą. W rezultacie na Osądzeniu łyknęła kłamstwo jak tłusta gęś paszę. Wykupiła, ku szokowi zgromadzonych na zewnątrz mordercę( który oczywiście został zatrzymany zaraz za bramami pałacu,nie sądzicie chyba,że Clarkson pozwala kryminalistom biegać po ulicy).
Clarkson oczywiście nie uśmiechał się złośliwie do Amisi, uśmiechał się do kamer, ta egocentryczka wszystko bierze do siebie....mam wrażenie,ze ta interpretacja ma więcej sensu, niż to,co się naprawdę stało. Czytamy punkt widzenia bohaterki.Nie zapominajmy-ona jest głupia...
Bardzo dobre wyjaśnienie. Za dobre, jak na Cass. Ona by na to nie wpadła. ;)
Usuń