niedziela, 27 marca 2016

Rozdziały XIII i XIV

 Rozdział 13



Wydaje mi się, że udało mi się ich czymś zająć na jakiś czas. – Trzymałam Ahrena pod rękę i spacerowaliśmy w ogrodzie.
– Z całą pewnością. – Ahren skrzywił się złośliwie, a ja powstrzymałam się od trzepnięcia go. – No i jak było?
W tym momencie naprawdę go trzepnęłam.
– Ty świnio! Dama nie opowiada o takich rzeczach.
– Cóż, czy prawdziwa dama daje się sfotografować, jak całuje się z kimś po ciemku?
Wzruszyłam ramionami.
– Tak czy inaczej to podziałało. 

Cóż, nie od dziś wiadomo, że dobry publicity stunt nie jest zły, a zły publicity stunt jest lepszy od kompletnej ciszy.

Opinia publiczna jest podzielona. Jedni twierdzą, że buziak był słodki, drudzy uważają, że to za wcześnie, bo nie ma  jak stary dobry slut shaming. Ale przynajmniej prasa zajęta jest rzuconym im ochłapem i na razie nie rozpisuje się o Edzi jako o Antychryście. 



– Przejrzałam kilka gazet – powiedziałam i spojrzałam na Ahrena. – Ani jednego raportu o dyskryminacji związanej z dawnymi podziałami klasowymi. 

I wszystko fajnie, tylko że temat jednego marnego pocałunku w ciemnym kącie szybko się wyczerpie, więc Iladian będzie musiała co chwila się z kimś migdalić, skoro to jest jej jedyny pomysł na ugłaskanie prasy.



– Jakie masz plany na dziś? Znowu będziesz doprowadzać chłopców do płaczu? 
Przewróciłam oczami. 
– To był tylko jeden chłopiec. Poza tym nie wiem, może w ogóle ich dzisiaj nie odwiedzę. 
– Nie – wybuchnął Ahren, gdy skręciliśmy w inną alejkę. – Bóg mi świadkiem, Eadlyn, że nawet jeśli będę musiał zaciągnąć cię tam za włosy, zmuszę cię, żebyś naprawdę brała udział w tych Eliminacjach. 
Powtórzę jeszcze raz, może komuś umknęło: naprawdę lubię Ahrena.
– Nie mogę się pozbyć przeczucia, że tacie nie było aż tak trudno. 
– Pytałaś go o to? 
– Nie i nie sądzę, żebym mogła. Dopiero niedawno on i mama zdradzili mi kilka szczegółów, bo uznali, że może mi się to przydać. Mam poczucie, że nie bez powodu nie dzielili się tym ze światem i wydaje mi się, że niegrzecznie byłoby pytać. Poza tym nie wiem, czy w takiej sytuacji jakiekolwiek dwie osoby będą się zachowywać podobnie i naprawdę nie chcę wiedzieć, czy tata zwracał uwagę na kogoś poza mamą. 

Po tych wszystkich kopniakach w krocze i obrażaniu go, Maksio nie miał wyjścia, jak tylko zwrócić uwagę na Amisię. Niestety nie wykorzystał tej uwagi do wyrzucenia jej z hukiem.



Gdy patrzę na tych chłopców, wydają mi się całkowicie obcy w porównaniu z ludźmi, z jakimi mam zazwyczaj do czynienia, a mnie się to raczej nie podoba. To wszystko sprawia, że nie mogę się uspokoić. 

Nie ogarniam tego toku rozumowania. Edzia nie zna tych chłopców i wcale nie chce ich poznać. Ale jednocześnie nie podoba jej się, że są dla niej obcy w porównaniu z ludźmi, których zna. No jasne, durna dziewczyno, że ludzie, których nie znasz, wydają ci się obcy! Nie znaczy to, że nie warto ich poznać. Poznawanie ludzi polega na… no, poznawaniu ludzi, jak inaczej ona chce to zrobić? Nie da się w jedną sekundę ściągnąć o kimś pełnej bazy danych i wsio. Aby kogoś poznać trzeba czasu, a bywa czasami tak, że początki są niezgrabne i nawet krępujące. Ale na tym to właśnie polega. Nie mam pojęcia, czego ta lasia w ogóle oczekuje. 



– Posłuchaj, Eady, wydaje mi się, że może nie tak należało się do tego zabrać, ale naprawdę dobrze ci zrobi, że w twoim życiu pojawi się ktoś nowy. Jestem od dawna z Camille, ale nawet gdyby nasz związek zakończył się jutro, pozostałbym lepszym człowiekiem, ponieważ ją spotkałem. Są pewne rzeczy, których nie dowiesz się o sobie, dopóki nie wpuścisz kogoś w najgłębsze zakamarki serca.
– Jak wam się to w ogóle udaje? Niemal cały czas spędzacie oddzielnie. 
Uśmiechnął się. 
– Jest przeznaczoną mi prawdziwą miłością. Wiem o tym. 
– Nie wiem, czy wierzę w przeznaczenie – powiedziałam, przyglądając się swoim butom. – Poznałeś francuską księżniczkę, ponieważ spotykasz się tylko z członkami rodzin królewskich, i spodobała ci się bardziej od innych. Może przeznaczona ci prawdziwa miłość doi teraz gdzieś krowy, a ty nigdy się o tym nie dowiesz. 

Bułkę przez bibułkę: 33

Ha, nawet francuska księżniczka jest zdaniem Edzi nic niewarta. Czy ktokolwiek spełnia standardy bycia znośnym człowiekiem według Iladian poza jej rodzicami (tylko czasami) i bratem bliźniakiem? Brrr, od razu przypominają mi się Cersei i Jamie, a kysz!

Ahren oczywiście nie jest zadowolony z tego, że Edzia obraża jego ukochaną.  



– Tymczasem sama masz przed nosem tuziny możliwości i nie chcesz spojrzeć na żadną z nich. 
Prychnęłam. 
– Tata kazał ci to powiedzieć? 
– Nie! Uważam, że powinnaś podejść do tego z otwartym umysłem. Jesteś jedną z najbardziej odizolowanych od świata osób w kraju, ale to nie znaczy, że te ściany muszą cię otaczać przez całe życie. Powinnaś chociaż raz doświadczyć romantycznego związku.
– Hej! Doświadczyłam już romantycznego związku! 
– Zdjęcie w gazetach nie liczy się jako związek – odparł gorąco. – Tak samo jak obściskiwanie się z Leronem Troyes na balu bożonarodzeniowym w Paryżu. Zachłysnęłam się. 
– Skąd o tym wiesz? 
– Wszyscy o tym wiedzą. 
– Nawet mama i tata? 
– Tata nie wie. Chyba że mama mu powiedziała, bo jestem przekonany, że ona wie. 
Zasłoniłam twarz dłońmi i wydałam cichy skrzek, mający oddawać moje całkowite upokorzenie. 

Brak miłosierdzia Ahrena w stosunku do tej wrednej pannicy jest po prostu cudowny. 



– Mówię tylko, że dobrze by ci to zrobiło. 
To zdanie sprawiło, że cały wstyd w moim sercu został zastąpiony złością.
– Wszyscy to powtarzają: dobrze mi to zrobi. Co to ma niby znaczyć? Jestem inteligentna, piękna i silna. Nie potrzebuję, żeby ktoś mnie ratował. 

Samochwała w kącie stała: 12



Ahren wzruszył ramionami. 
– Może i nie. Ale nie wiesz, czy któryś z nich nie będzie tego potrzebował. 
Popatrzyłam w trawę, zastanowiłam się nad tym i potrząsnęłam głową. 
– Co ty wyprawiasz, Ahrenie? Skąd ta nagła zmiana poglądów? Myślałam, że jesteś po mojej stronie. Zobaczyłam, że w jego oczach zalśniło coś, co natychmiast odsunął, a potem objął mnie ramieniem.
– Jestem po twojej stronie, Eadlyn. Ty, mama i Camille jesteście najważniejszymi kobietami w moim życiu. Dlatego proszę, zrozum mnie dobrze, gdy powiem, że zastanawiam się czasem, czy naprawdę jesteś szczęśliwa. 
– Jestem szczęśliwa, Ahrenie. Jestem księżniczką. Mam wszystko. 
– Wydaje mi się, że mylisz wygodę ze szczęściem. 

Ahrem, zdetronizuj ją, błagam! Masz, jak widać, więcej niż dwie komórki mózgowe i ludzkie odruchy, będziesz znacznie lepszym władcą. 

Ahren udaje się do Kadena, pomóc mu w nauce francuskiego, ale na odchodnym radzi jeszcze siostrze, żeby ta poszła wreszcie na jakąś porządną randkę. 

Jump cut!

Edzia snuje się przed drzwiami Salonu Kawalerskiego z kopertą w ręce. Nareszcie zrozumiała, że będzie musiała chodzić na randki, więc niech im tam będzie, poświęci się. Iladian przekazuje lokajowi wiadomość dla jednego z kandydatów.



Skłonił się i zniknął za drzwiami, a ja czekałam na zewnątrz.
Postanowiłam, że nie będę więcej wchodzić bez uprzedzenia do Salonu Kawalerskiego. Chciałam, by kandydaci mieli się na baczności, ale każdy potrzebował czasem bezpiecznego schronienia. Wiedziałam o tym lepiej niż ktokolwiek inny.

Ludzka pani.



Chwilę później lokaj pojawił się znowu i przytrzymał drzwi, żeby wypuścić Hale’a. Gdy się do mnie zbliżał, dwie rzeczy przyszły mi do głowy. Po pierwsze, zastanawiałam się, co pomyśli Kile, i to, szczerze mówiąc, było dziwne. Po drugie, było oczywiste, że Hale nadal nie wie, co o mnie myśleć, ponieważ był bardzo ostrożny. Zatrzymał się o metr ode mnie i skłonił się.

Też bym podchodziła do Edzi jak do zranionej pantery, kto wie, co jej strzeli do łba, wszak pokazała się jak dotąd z jak najgorszej strony. 


– Wasza wysokość. Złożyłam ręce przed sobą. 
– Możesz do mnie mówić Eadlyn. 
W jego oczach pojawił się cień uśmiechu.
– Eadlyn.
"Nie ma nikogo potężniejszego od ciebie."

Bułkę przez bibułkę: 34
Samochwała w kącie stała: 13


Jeżeli najpotężniejsza Edzia musi stosować takie afirmacje, żeby zaprosić chłopca (i to całkowicie zależnego od jej widzimisię chłopca) na kawę, to obawiam się, że ta jej potęga ledwo trzyma się kupy. 

– Zastanawiałam się, czy zechciałbyś mi towarzyszyć przy deserze po obiedzie dziś wieczorem. 
– Tylko ty i ja? 
Westchnęłam.
– Czy chciałbyś, żebym zaprosiła jeszcze kogoś? Ty także potrzebujesz tłumacza? 

Boru, czy ona się w dżungli chowała? Nawet na randkę nie może zaprosić chłopaka bez obrażania go. 

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 28



– Nie, nie! – odparł tym razem z prawdziwym uśmiechem. – Jestem tylko… mile zaskoczony. 
– Aha. – To była żałosna odpowiedź na tak sympatyczne wyznanie, ale po prostu nie byłam na to przygotowana. 

Nie bardzo wiem, czego innego oczekiwała. Przecież on po to tu jest, żeby chodzić z nią na randki. Miał ją strzelić w pysk za to zaproszenie? Cóż, to mógł być ciekawy odpowiednik kopa w królewską słabiznę, który swego czasu wykonała Amisia. 



Hale stał przede mną z rękami w kieszeniach, rozpromieniony, a mnie trudno było o nim myśleć jako o kolejnej osobie, którą po prostu odeślę do domu. 
– No dobrze, zajrzę do ciebie jakieś dwadzieścia minut po obiedzie i pójdziemy razem do saloniku na górze. – Świetny plan. Do zobaczenia wieczorem. 
Zaczęłam się oddalać.
– Do zobaczenia wieczorem.
Czułam się trochę nieswojo, ponieważ teraz zaczęło mi na tym zależeć. To było urocze, jak bardzo on na to czekał. Okropne było poczucie, że Eliminacje zaczynają na mnie wpływać, ale jeszcze gorszy był triumfalny wyraz twarzy Hale’a, gdy zauważył, że się oglądam.

A tam zaraz triumfalny, cieszy się chłopak i tyle. Wybaczcie, ale traktuję Edzię jako super niewiarygodną narratorkę i absolutnie jej nie wierzę, szczególnie gdy odsądza od czci i wiary wszystkich wokół, nie widząc w sobie żadnych wad.

Rozdział 14



Czy to będzie wyglądać dziwnie, jeśli przebiorę się między obiadem a deserem? Czy on zamierza zmienić ubranie? Przez ostatnie kilka dni nosiłam różne tiary, ale może nie wypada zakładać tiary na randkę?

Tiara jest dobra na każdą okazję. Mam przeczucie, że Edzia nawet kąpiel bierze z błyskotkami na głowie. 



To zdecydowanie wkraczało za daleko w moją sferę prywatności. Czułam się kompletnie odsłonięta i nie potrafiłam tego zrozumieć. Miałam w życiu do czynienia z wieloma młodymi mężczyznami. Pamiętałam ten spektakularny przerywnik z Leronem na przyjęciu bożonarodzeniowym, a Jamison Akers karmił mnie z ust truskawkami, gdy chowaliśmy się za drzewem podczas pikniku. Przetrwałam nawet zeszły wieczór z Kile’em, chociaż to w niczym nie przypominało prawdziwej randki.
Poznałam wszystkich trzydziestu pięciu kandydatów i ani przez moment nie straciłam nad sobą panowania. Nie wspomnę już o tym, że pomagałam rządzić krajem. Dlaczego jedna randka z jednym chłopcem sprawiała, że tak się denerwowałam?

Edzia jest strasznie skonfundowana ludzkimi uczuciami, w końcu tak rzadko ich doświadcza. 

Iladian rezygnuje w końcu z tiary, ale przebiera się za to w inną kieckę. 



Podskoczyłam, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Zostało jeszcze pięć minut, a to przecież ja miałam pójść do niego! Psuł mi całą strategię przygotowań i słowo daję, że jeśli będę musiała, każę mu wracać do pokoju i zacznę wszystko od początku.


Może ona ma po prostu osobowość anankastyczną (obsesyjno-kompulsywną)? Wg Wiki jest to "zaburzenie osobowości, w którym występuje wzorzec zachowań zdominowany dbałością o porządek, perfekcjonizmem, kontrolą umysłową i w kontaktach interpersonalnych, kosztem elastyczności, otwartości i efektywności". To by tłumaczyło pewne zachowania naszej drogiej i uroczej Edzi. 

To jednak nie Hale, a ciotka May i Amisia. May wróciła, aby wesprzeć siostrzenicę, ale wiadomo, że chodzi jej tak naprawdę o zrobienie Edzi siary przed pierwszą randką. 



– Wiem, że wszyscy to mówią – zaczęła mama i odgarnęła mi włosy – ale to najlepsza rada, jakiej ci mogę udzielić: bądź sobą. 

Amberly jako żywo. Dokładnie to samo matka Maksia radziła kandydatkom na żonę dla swojego syna. 

Fabuła nie do poznania: 9



Łatwiej to powiedzieć, niż zrobić, bo kim ja tak właściwie byłam? Połową pary bliźniąt. Następczynią tronu. Jedną z najpotężniejszych osób na świecie. Największą zasłoną dymną w kraju. 

Cóż, ja znalazłbym wiele określeń, a żadne nie byłoby pozytywne. I znów Edzia wyjeżdża z tą najpotężniejszą. Trochę już to nudne, a przede wszystkim nieprawdziwe.

Bułkę przez bibułkę: 35
Samochwała w kącie stała: 14



– Nie traktuj tego wszystkiego zbyt poważnie. – Ciocia May spojrzała w lustro i poprawiła sobie włosy, a potem odwróciła się do mnie. – Powinnaś się po prostu dobrze bawić. 
Skinęłam głową. 
– Ona ma rację – zgodziła się mama. – Nie chcemy przecież, żebyś kogoś wybrała już dzisiaj. Masz czas, więc wykorzystaj go i baw się dobrze, poznając nowych ludzi. Bóg jeden świadkiem, jak rzadko to robisz. 
– To prawda, ale dziwnie się czuję na myśl o tym, że spotkam się z nim sam na sam, potem on opowie o tym innym chłopakom, a jeszcze później będziemy musieli zrelacjonować to w telewizji. 
– To się wydaje trudniejsze, niż jest naprawdę. Zazwyczaj to nawet zabawne – zapewniła mama. Spróbowałam sobie ją wyobrazić jako nastolatkę, rumieniącą się i opowiadającą o randkach z tatą.
– Tobie to nie przeszkadzało?
Wydęła wargi i przyjrzała się z namysłem sufitowi.
– Cóż, na początku było mi trudno, bo nie lubiłam znajdować się w centrum uwagi. Ale ty radzisz sobie z tym doskonale, więc potraktuj to jak każde inne przyjęcie lub wydarzenie, po którym udzielasz wywiadu. May popatrzyła na nią. 
– To nie do końca przypomina relację z przyjęcia z okazji Dnia Wdzięczności – zauważyła i zwróciła się do mnie: – Twoja matka ma rację, że lepiej radzisz sobie z wystąpieniami publicznymi. Ona w twoim wieku przynosiła nam wstyd. 

Wstyd to jest delikatnie powiedziane. Nieodpowiedzialne zachowanie Amisi mogło na całą rodzinę Singerów niejednokrotnie sprowadzić wielkie niebezpieczeństwo. Nie mam pojęcia, czy May w ogóle zdaje sobie sprawę, jak ogromne. 



– Dziękuję, May. – Mama przewróciła oczami. 
– Nie ma za co. 
Roześmiałam się i pożałowałam przelotnie, że nie mam chociaż jednej siostry. Druga siostra mamy, ciocia Kenna, zmarła wiele lat temu na serce. Wujek James był prostym mężczyzną, więc nie chciał wychowywać Astry i Leo w pałacu, chociaż proponowaliśmy mu to kilka razy. Oczywiście utrzymywaliśmy kontakty, ale Astra i ja byłyśmy kompletnie inne. Pamiętałam jednak aż za dobrze, jak po śmierci Kenny mama spędziła tydzień w łóżku, pod opieką cioci May i babci Singer. Coraz częściej zastanawiałam się, czy utrata siostry była dla mamy równoznaczna z utratą części siebie. 

Maryboo obiecała zrobić zaktualizowane drzewo genealogiczne rodziny Singerów. To jest najlepszy moment, żeby je zamieścić. 




Jak widać Kenna zeszła z tego łez padołu, jej mąż i dzieci dryfują gdzieś w próżni. Kota i Gerad zostali wciągnięci przez Czarną Dziurę Fabularną. Magda sobie istnieje i to wszystko. Ostała się jeno May jako żenująca ciotka Klotka, która ugania się za młodymi chłopcami. Ale po co pisać cokolwiek na temat „starej” i niemodnej rodziny Amisi, kiedy można rozpisywać się o Antychryście. Rodzina? Jaka rodzina?

Fabuła nie do poznania: 10



– Świetnie sobie poradzisz – powiedziała mama. – Ty nie umiesz ponosić porażek. – Mrugnęła do mnie, a ja poczułam, że się prostuję. 

To, że nie umie ich ponosić, nie oznacza, że ich nie ponosi. A umiejętność ponoszenia porażek jest ważną rzeczą, więc nie rozumiem, z czego Amisia ma taki zaciesz.

Edzia udaje się na randkę z Hale’m. Chłopak otwiera jej drzwi osobiście. Przebrał się w odrobinę mniej formalny strój, który podoba się Iladian. Edzia prowadzi Hale’a na trzecie piętro, gdzie ma odbyć się randka. 



– Dobrze – zaczęłam, gdy szliśmy w stronę schodów. – Wiem podstawowe rzeczy. Hale Garner, dziewiętnaście lat, z Belcourt. Ale te formularze są troszkę sztywne i skrótowe, więc co masz o sobie do powiedzenia? 
Roześmiał się. 
– Cóż, ja także jestem najstarszy z rodzeństwa. 
– Naprawdę? 
– Tak. Jest nas trzech chłopców. 
– Ojej, żal mi waszej matki. 

Twoja też ma trzech, ale to i tak pikuś przy użeraniu się z Antychrystem.



– Jej to nie przeszkadza. Przypominamy jej tatę, więc nawet jeśli któryś z nas zachowuje się za głośno, albo śmieje z czegoś, z czego tata by się śmiał, ona tylko wzdycha i mówi, że jesteśmy zupełnie jak on. 
Nie wiedziałam, czy to wypada, ale chciałam mieć jasny obraz. 
– Czy twoi rodzice są rozwiedzeni? – zapytałam, chociaż wątpiłam, by o to chodziło. – Nie. Tata nie żyje. 
– Przykro mi – powiedziałam, truchlejąc na myśl o tym, że pośrednio obraziłam jego pamięć. 

Ależ moja droga, ty obrażasz wszystko i wszystkich, co tam jeden martwy plebejusz. 

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 29

Okazuje się, że Hale nie miał łatwo w życiu. Jego ojciec był Dwójką – sportowcem, matka nie pracowała. Ojciec przeszedł operację na kolano, której powikłaniem był skrzep, który go zabił. Matka chłopaka musiała sobie jakoś poradzić z trójką dorastających dzieci i perspektywą pójścia po raz pierwszy do prawdziwej roboty. Często zmieniała pracę, w tej chwili jest sekretarką na uniwersytecie. 

Pamiętacie reakcję Edzi podczas powitania kandydatów na wiadomość, że ojciec Hale’a był Dwójką? Brzmiała mniej więcej: „Pff i co z tego, mój ojciec jest Jedynką, więc twój papcio to tylko plebs”. Czy czuje z tego powodu wstyd? A gdzie tam, pewnie już tego nie pamięta.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 30


Jako że Edzia nie radzi sobie z ludzkimi odruchami, nie wie za bardzo, jak na to wszystko zareagować. Na jej szczęście Iladian i Hale docierają wreszcie do saloniku. 


Poczułam głęboką ulgę, gdy w końcu znaleźliśmy się w saloniku. Jak tata sobie z tym radził? Jak wybierał te wszystkie dziewczęta, sprawdzał je, by znaleźć sobie żonę? Poznanie bliżej jednej osoby było dla mnie wyczerpujące, a minęło dopiero niecałe pięć minut pierwszej randki.

Ja pierdzielę, ta to ma ciężko. 5 minut, max 10 zdań, a ta ma już dosyć. Mietek, Heniek, wracajcie z tych wakacji i ją, kurna, zastrzelcie, bo nie wytrzymam! 



Na środku pokoju ustawiono nieduży stolik z najrozmaitszymi ciasteczkami, a z boku czekało wino deserowe. Nigdy wcześniej nie próbowałam organizować romantycznego wieczoru, ale wydawało mi się, że jak na pierwszy raz poradziłam sobie nieźle.

Ważne, żeby był alkohol. Szkoda, że nie wóda, mogłabyś się znieczulić, skoro tak ci ciężko. Edzia i Hale zajadają słodycze, a dziewczyna ma nadzieję, że to może już wystarczy jak na jeden jakże wyczerpujący wieczór. Ale nie, Hale rujnuje jej plan, bo się kolesiowi na zwierzenia zebrało. 



– Moja mama pracuje na uniwersytecie, ale ja pracuję u krawca. 
– Tak? 
– Owszem, bardzo interesują mnie ubrania. No dobrze, przynajmniej teraz. Zaraz po śmierci ojca było nam trudno kupować nowe rzeczy, więc nauczyłem się cerować dziury w koszulach moich braci albo poszerzać je trochę, kiedy rośli. Potem mama wybrała cały stos sukienek, które chciała sprzedać, żeby dostać trochę pieniędzy, a ja wziąłem dwie części i połączyłem je, żeby uszyć dla niej coś nowego. Nie było idealne, ale byłem w tym na tyle dobry, żeby znaleźć pracę. Dlatego teraz dużo czytam i obserwuję to, co robi Lawrence, czyli mój szef. Od czasu do czasu pozwala mi coś samodzielnie zaprojektować. Myślę, że właśnie tym się będę zajmować w przyszłości.
Uśmiechnęłam się lekko złośliwie.
– Zdecydowanie jesteś jednym z najlepiej ubranych chłopaków z tej grupy. 
Uśmiechnął się nieśmiało. 
– To łatwe, kiedy mam tyle rzeczy, z którymi mogę pracować. Mój kamerdyner jest świetny, więc dzięki niemu wszystko idealnie pasuje i jest nieskazitelnie wyprasowane. Wydaje mi się, że nie zawsze jest zachwycony tym, co wybieram, ale ja chcę wyglądać jak dżentelmen, ale jednocześnie pozostać sobą, jeśli to ma sens. 
Pokiwałam entuzjastycznie głową i przełknęłam kawałek ciasta. 
– Wiesz, jak trudno jest komuś, kto uwielbia dżinsy, ale jest księżniczką? 



Czy naprawdę w Ikei księżniczka – najpotężniejsza w galaktyce – nie może założyć na dupę dżinsów? W dzisiejszych czasach rodziny królewskie odpicowują się na ważne uroczystości i przyjęcia, ale na co dzień chodzą ubrani normalnie. Czy Grześ Ikea wydal jakiś dekret na temat obowiązku noszenia kiecek, szpilek i tiar? 



Roześmiał się.
– Ale ty doskonale dobierasz ubrania! Wiesz, pokazują je we wszystkich czasopismach, więc widziałem ich całe mnóstwa. Masz bardzo indywidualny styl.
– Naprawdę? – Od razu poczułam się lepiej. 

No ba, nie ma to jak stara dobra wazelina.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 3



– Zdecydowanie! – pochwalił mnie. – To znaczy, ubierasz się jak księżniczka, ale tak nie do końca. Nie zdziwiłbym się, gdybyś w rzeczywistości była bossem żeńskiej mafii. 
Zakrztusiłam się, ochlapując winem cały stolik, co sprawiło, że Hale wybuchnął śmiechem. 
– Strasznie przepraszam! – Poczułam, że policzki mi płoną. – Gdyby mama to zobaczyła, wygłosiłaby mi długie kazanie. 
Hale otarł łzy z oczu i pochylił się do przodu. 
– Naprawdę musisz wysłuchiwać kazań? Myślałem, że właściwie rządzisz już krajem. 
Wzruszyłam ramionami. 
– Nie do końca. Większość rzeczy robi tata, ja tylko mu towarzyszę. 


Taa, ale szarogęsić się i udawać najpotężniejszą lubisz, hę?



– Ale w tym momencie to już tylko formalność, prawda? 
– Co chcesz przez to powiedzieć? – Te słowa zabrzmiały ostrzej, niż zamierzałam, bo z jego oczu natychmiast zniknęło rozbawienie. 
– Nie chcę go obrazić ani nic takiego, ale wielu ludzi dostrzega, że jest zmęczony. Słyszałem, jak niektórzy się zastanawiają, kiedy wstąpisz na tron. 

Cthulhu, uchowaj!



Opuściłam wzrok. Czy ludzie naprawdę mówili, że tata jest zmęczony?
– Hej – odezwał się Hale, znowu zwracając na siebie moją uwagę. – Naprawdę przepraszam. Chciałem tylko podtrzymać rozmowę, nie zamierzałem cię martwić. Potrząsnęłam głową. 
– Nie, wszystko w porządku. Nie wiem, co mi się stało. Może to myśl o tym, jak miałabym sobie radzić bez taty. – To zabawne, że nazywasz króla „tatą”. 
– Ale dla mnie właśnie nim jest! 
Znowu zaczęłam się uśmiechać. W sposobie mówienia Hale’a było coś, co sprawiało, że czułam się spokojniejsza i bardziej pogodna. Podobało mi się to.
– Wiem, wiem. Dobrze, wróćmy do ciebie. Poza tym, że jesteś najpotężniejszą kobietą na świecie, co lubisz robić w czasie wolnym? 

Nie, on też? Co oni wszyscy z tą najpotężniejszą na ŚWIECIE?! Przecież to kompletny bullshit.

Edzia zdradza Hale’owi wielką i tajemniczą tajemnicę. Iladian lubi modę i często projektuje i rysuje ubrania. Hale chciałby zobaczyć, co Edzia nabazgrała, wszak sam zajmuje się ciuchami. 



Nikt nie oglądał moich szkiców. Pokazywałam swoje projekty krawcowym, jeśli musiałam, ponieważ sama nie zajmowałam się szyciem. Ale na każdy, którym się z nimi podzieliłam, przypadały tuziny ukrytych, projekty rzeczy, o których wiedziałam, że nie mogłabym ich nigdy założyć. Pomyślałam o tych projektach gromadzonych w mojej głowie lub na papierze, jakby trzymanie ich w tajemnicy było jedynym sposobem na zapewnienie, że pozostaną moje.
Wiedziałam, że Hale nie rozumie mojego nagłego milczenia ani tego, że zacisnęłam dłonie na oparciach fotela. Zadał mi pytanie, zakładając, że będzie mile widziany w tym świecie, a ja poczułam się, że udało mu się zobaczyć mnie – prawdziwą mnie – i zupełnie mi się to nie spodobało.

GASP! Jaka traŁma, jaki szok! Edzia zbyt mocno się odkryła! Iladian człowiekiem?! Niemożliwe! ICOTERAS?!

Edzia Schreave, najpotężniejsza w galaktyce, bierze nogi za pas, bo Hale dowiedział się, że rysuje ona sukienki. Jeżeli to jest jej zdaniem za wiele informacji, to nie świadczy to zbyt dobrze o bogactwie jej charakteru i zainteresowań. 



– Przepraszam – powiedziałam i wstałam. – Obawiam się, że wypiłam odrobinę za dużo wina. 
– Potrzebujesz pomocy? – zapytał, także się podnosząc. 
– Nie, zostań tu, proszę, i częstuj się. – Wyszłam z saloniku tak szybko, jak tylko mogłam. 
– Wasza wysokość! 
– Dobranoc. 
– Eadlyn, zaczekaj! 
W korytarzu szłam jeszcze szybciej, czując bezgraniczną ulgę, ponieważ Hale nie pobiegł za mną.

Rozdział kończy się sromotną rejteradą Iladian. Za tydzień Kaden i Ahren błysną, a Edzia dalej będzie nieznośna, Czeka nas również następna randka i wywiady do Biuletynu. Do zobaczenia!

Zdrowych, wesołych, rodzinnych Świąt!


Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 35
Fabuła nie do poznania: 10
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 5
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 30
Monty Python wiecznie żywy: 8
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 3
Samochwała w kącie stała: 14
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 3
Użyj mózgu, Luke: 17

Buziaki

Beige

niedziela, 20 marca 2016

Rozdziały XI i XII


W kwestii wyjaśnienia: jestem w trakcie przeprowadzki do Finlandii, w związku z czym z ledwością znajduję czas na cokolwiek związanego z życiem jako takim, nie mówiąc już o pisaniu. Dzisiejsza analiza może być zatem nieco krótsza niż zazwyczaj, za co z góry przepraszam.


Rozdział 11


Edzia siedzi w pokoju i angstuje nad wydarzeniami dnia poprzedniego.

Neena nuciła i sprzątała pokój, co było jedną z najlepszych rzeczy, jakich mogłam sobie życzyć. Nie tylko była dla mnie miła, gdy przyszłam wczoraj, ale też nie zadała ani jednego pytania, w ogóle nie poruszała tego tematu. Nie musiałam się przy niej niczego obawiać i właśnie dlatego nie mogła tak po prostu opuścić pewnego dnia pałacu. Co wtedy będzie ze mną?

„Wuj z twoimi ambicjami i marzeniami, pokojówko, grunt, żeby zawsze był przy mnie ktoś, kto będzie całował moją rzyć!”

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 20

(...)Neena podała mi obcisłe czarne spodnie, zaś ja dobrałam do nich pantofle na obcasach, w których do południa zaczną mnie boleć nogi. Założyłam luźną bluzkę i kamizelkę, znalazłam też tiarę z klejnotami pasującymi do bluzki. Byłam gotowa.

Ja nie szafiarka, ale ten diadem z kamieniami szlachetnymi do kamizelki cokolwiek mi zgrzyta.

Ale, ale - w jakim celu stroi się nasza Eadlyn?

Postanowiłam, że zrobię dokładnie to, co zrobił tata w czasie swoich Eliminacji. Pierwszego dnia odesłał do domu przynajmniej szóstkę dziewcząt. Ja zamierzałam wyeliminować co najmniej dwa razy więcej kandydatów. Byłam pewna, że odsianie wszystkich tych, którzy nie mieli szans, pokaże, jak serio traktuję ten wybór i jak ważny jest dla mnie rezultat.

...Pamiętacie może moją opinię dotyczącą ekspresowych Eliminacji w wykonaniu Maksia?

To przyjmijcie do wiadomości, że w porównaniu z tym, co za chwilę odwali jego latorośl, Maxon wykazał się w tamtym czasie wręcz niewysłowionym taktem i olbrzymią dozą rozsądku.

Edzia komentuje w myślach, że wszystko musi wypaść idealnie, ponieważ procesowi eliminacji będą towarzyszyć dziennikarze, a następnie udaje się do Salonu Kawalerskiego.

Wszyscy kandydaci pospiesznie zwrócili się w moją stronę – niektórzy zerwali się na nogi albo odsunęli się od dziennikarzy, którym towarzyszyły kamery.
Minęłam Paisleya Fishera i usłyszałam, że głośno przełknął ślinę, gdy się zatrzymałam. Z uśmiechem położyłam mu dłoń na ramieniu.
Możesz odejść.
Popatrzył na stojących wokół niego ludzi.
Odejść?
Tak, odejść. To znaczy, bardzo dziękuję ci za zgłoszenie, ale twoja obecność w pałacu nie będzie dłużej konieczna.

Maxon wywalił osiem dziewcząt na podstawie pięciominutowej rozmowy; Eadlyn postanowiła pobić rodzinny rekord i wyrzucić kandydatów właściwie bez powodu.

Tak, ta scena będzie dokładnie tak żenująca, jak wam się wydaje.

Odsunęłam się i zauważyłam złość w jego oczach, gdy powoli wychodził z sali.
Nie rozumiałam, dlaczego był taki wściekły. Przecież nie kopnęłam go ani nie zaczęłam krzyczeć.

...Bo upokorzyłaś go na oczach całego narodu, wywalając go w obecności dziennikarzy (co by nie mówić o Maksiu, zawsze załatwiał takie kwestie na osobności)?

...Bo właśnie pozbawiłaś go szansy na tytuł księcia małżonka?

...Bo najprawdopodobniej nie ma pojęcia, za co właściwie został wykopany?

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 21
Użyj mózgu, Luke: 16

W duchu pogratulowałam sobie, że pozbyłam się kogoś tak niedojrzałego i spróbowałam sobie przypomnieć przygotowaną listę.


Samochwała w kącie stała: 10

Ale wiecie co? Nieszczęsny Paisley i tak wyszedł z tego obronną ręką, biorąc pod uwagę, że kolejny ruch Edzi wygląda... tak:

Blakely, prawda?
Ta… – Głos załamał mu się piskliwie, więc musiał zacząć jeszcze raz. – Tak, wasza wysokość.
Gdy się spotkaliśmy, nie przestawałeś patrzeć na moje piersi. – Jego twarz pobladła, jakby naprawdę przypuszczał, że robił to na tyle dyskretnie, by zostać niezauważony. – Możesz z równą pasją popatrzeć na moje plecy, gdy będziesz wychodzić.
Odezwałam się do niego na tyle głośno, by usłyszeli to dziennikarze i pozostali chłopcy. Miałam nadzieję, że jego upokorzenie zapobiegnie podobnym zachowaniom w przyszłości. Schylił głowę i wyszedł.

...Wow. Naprawdę – wow. Pomijam już wybitnie królewskie zachowanie naszego Antychrysta -

Bułkę przez bibułkę: 25
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 22

- o tym, że Eadlyn jest złośliwym, małym trollem wiemy nie od dziś (i żebyśmy mieli jasność: nie, nie uważam, że chamskie wpatrywanie się komuś w biust jest właściwym czy chociażby akceptowalnym zachowaniem). Mnie bardziej interesuje inna kwestia.

Eadlyn? Pamiętasz może, po co twój tatuś organizuje te Eliminacje? Tak, tak – chodzi o uspokojenie tłuszczy i jednoczesne zaprezentowanie rodziny królewskiej w dobrym świetle. Jak myślisz, czy Illeańczykom – tym samym Illeańczykom, którzy wczoraj obrzucili cię zgniłkami – spodoba się ów pokaz bucery? Bo ja mam dziwne wrażenie, że jednak niekoniecznie.

Użyj mózgu, Luke: 17

No i jeszcze jedno. Kochani, pamiętajcie – to jest przyszła władczyni kraju. Osoba, która od dzieciństwa pobierała lekcje etykiety i dyplomacji. W tej chwili nagrywa ją państwowa telewizja; relację w „Biuletynie” obejrzą miliony Illeańczyków.

...Cass, czy ty naprawdę nie czujesz, że coś tu jest nie tak?

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 5
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 23

Edzia wywala kolejnych dwóch delikwentów, po czym podchodzi do Kile'a.

W odróżnieniu od większości pozostałych nie unikał mojego spojrzenia. Przeciwnie, patrzył mi w oczy i widziałam, że błaga mnie, bym wyzwoliła go z tej udręki i pozwoliła mu się stąd wynieść.

Oczywiście, nasz pies ogrodnika ani myśli wyrzucić z rozgrywki akurat tego z młodzianów, któremu autentycznie na tym zależy.

Mogłabym to zrobić, gdybym nie była pewna, że jego matka bez wahania mnie udusi – ponieważ z pewnością musiałby wtedy opuścić pałac – i gdybym nie widziała jego imienia na większości transparentów wczoraj. Oczywiście Kile był miejscowym kandydatem, więc widzowie uważali go za faworyta. Mimo wszystko nie mogłam się go pozbyć. Jeszcze nie teraz.

Primo: W sumie racja - biorąc pod uwagę ilość karykatur zaludniających pałac, Kile (plus ewentualnie bracia Edzi) to w tym momencie najprawdopodobniej jedyny rezydent owego przybytku, który nie wzbudza powszechnej nienawiści wśród ludu.

Secundo: Wyślijcie Marlee na leczenie.

Fabuła nie do poznania: 6
Monty Python wiecznie żywy: 6

Stojący obok Kile'a Hale zostaje w grze, albowiem heroicznie osłaniał naszą heroinę podczas parady. Edzia przez chwilę waha się, czy nie wywalić Henriego, ale ostatecznie stwierdza, że facet jest sympatyczny, ewidentnie zachwycony pobytem w pałacu oraz nieszkodliwy, więc wyrok zostaje odroczony.

Machnęłam tylko głową, mijając Nolana, a potem oznajmiłam Jamie’emu, że jego pytanie o zapłatę było najbardziej obraźliwym sposobem przedstawienia się.
(...)
W końcu podeszłam do Eana, który nie odwrócił spojrzenia, ale postanowił do mnie mrugnąć.
(...)
Nie wydaje ci się, że mrugnięcie to zbyt zuchwały gest? – zapytałam cicho.
Jaka księżniczka chciałaby mieć u boku mężczyznę, który nie jest zuchwały?
W ogóle nie martwisz się nadmierną pewnością siebie, prawda? – Uniosłam brwi z rozbawieniem.
Nie. Taki właśnie jestem i nie zamierzam niczego przed tobą ukrywać.

Oho, chyba właśnie znaleźliśmy idealnego partnera dla Edzi. Mogliby spędzić resztę życia zakładając się ze sobą, które z nich będzie częściej pokazywać otoczeniu mentalny środkowy palec.

Przeszłam dalej, dodając do grona wypędzonych Arizonę, Brady’ego, Pauly’ego i MacKendricka. O ile liczyłam dobrze, to oznaczało, że odpadło jedenastu.

A nie mówiłam, że Eadlyn postanowiła pobić rekord?

Gdy wszyscy wyeliminowani wyszli, podeszłam do drzwi i odwróciłam się do pozostałych kandydatów.
Skoro wciąż tu jesteście, to oznacza, że od chwili naszego pierwszego spotkania zdołaliście zrobić na mnie dobre wrażenie albo przynajmniej mieliście dość rozsądku, by mnie nie urazić.

Czytaj: pamiętaliście, aby przynajmniej raz wykazać się włazidupstwem.

I tak oto, kochani, przedstawiamy Wam ostatnią nową kategorię dla „Następczyni”:

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 1

Będziemy przyznawać w niej punkty za każdym razem, gdy...no cóż...podejrzewam, że owa idea jest dość jasna. I uwierzcie: przykładów lizusostwa wśród kandydatów będzie co niemiara.

Eadlyn oznajmia panom, że Eliminacje dotyczą jej życia, a zatem to nie zabawa, po czym wychodzi.

Odetchnęłam głęboko i oddaliłam się stamtąd, czując się bardzo pewna siebie. Podjęłam zdecydowane kroki i tata może teraz spać spokojnie, ze świadomością, że Eliminacje toczą się zgodnie z planem, a ja go nie zawiodę.

Samochwała w kącie stała: 11



Przeskok!

Lądujemy na przyjątku dla dwudziestu czterech ocalałych, gdzie bawią się też Woodworkowie, Lucy i rzecz jasna rodzina królewska.

Wciąż buzowały we mnie emocje po eliminacji kandydatów i zadowolenie, że zrobiłam coś, by pomóc tacie. Szybko mi to przeszło, gdy Ahren podszedł do mnie z ostrzegawczym błyskiem w oczach.
Coś ty im, na litość boską, zrobiła? – zapytał cicho oskarżycielskim tonem.

Uwielbiam Ahrena, jest dobrym duchem tej książki; pojawia się, ilekroć trzeba za coś opieprzyć Edzię. Słowo daję, istny awatar czytelników.

W wiadomościach przedstawiono cię jako czarną wdowę, bo miałaś tak usatysfakcjonowany wyraz twarzy, gdy ich wyrzucałaś. W dodatku pozbyłaś się jednej trzeciej z nich, Eadlyn. To sprawia, że kandydaci sprawiają wrażenie nieważnych, kogoś, kogo można się pozbyć. – Czułam, że krew odpływa mi z twarzy, podczas gdy Ahren szeptał dalej: – Dwóch z nich zapytało w najbardziej okrężny i dyskretny sposób, jak tylko zdołali, czy może istnieje ewentualność, że wolisz kobiety.

Ojojoj! Taki dobry plan i wszystko poszło w pizdu. Kto by się spodziewał, że gimbazjalny pokaz siły w wykonaniu Edzi nie spotka się z ciepłym przyjęciem wśród widzów?

Wydałam dźwięk, który nie do końca był śmiechem.
Oczywiście, bo gdybym wolała mężczyzn, to musiałabym się kłaniać im do stóp?

Mogłabyś zacząć od zwykłych zasad dobrego wychowania, które przydają się niezależnie od seksualnych preferencji.

To nie jest pora na demonstracje swoich poglądów, Eadlyn. Musisz być dla nich bardziej łaskawa.

Niestety, tu wywód Ahrena się kończy, Edzię zgarnia bowiem dziennikarka.

Wasza wysokość odesłała dzisiaj jedenastu kandydatów. Czy nie było to zbyt drastyczne posunięcie?
Wyprostowałam się i uśmiechnęłam się do niej słodko.
Rozumiem oczywiście, że niektórzy mogą to w ten sposób postrzegać – odparłam wspaniałomyślnie.

Cass, ty to robisz specjalnie, prawda? Cała ta książka to taki eksperyment psychologiczny mający na celu sprawdzenie, kiedy czytelnicy YA powiedzą „pas” i stanowczo odmówią identyfikowania się z kolejną bohaterką z piekła rodem, mam rację?

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 24

Ale dla mnie to bardzo poważna decyzja. Nie wydaje mi się, by było roztropne z mojej strony spędzanie czasu w towarzystwie młodych ludzi, którzy są nieuprzejmi lub przeciętni. Mam nadzieję, że dzięki mniejszej puli będę miała okazję znacznie lepiej poznać pozostałych dżentelmenów.

Dziewczyno, spędziłaś z każdym z nich MNIEJ NIŻ MINUTĘ na osobności (nie, nie liczę parady, bo tam ograniczyłaś się właściwie do kontaktu z dwoma chłopakami). Czy możesz mi wytłumaczyć, skąd bierze się twoje głębokie przekonanie, że wywaleni kandydaci to nudziarze?

Bułkę przez bibułkę: 26

Natychmiast przeskanowałam te słowa w myślach. Nie znalazłam w nich nic upokarzającego czy nieprzyjemnego.

Wróżę ci świetlaną karierę w dyplomacji.

Rozumiem, ale dlaczego wasza wysokość była tak surowa? Niektórzy usłyszeli tylko „nie” lub zostali odprawieni gestem dłoni.
Starałam się nie okazać niepokoju. Wcześniej wydawało mi się to niemal zabawne.

...Zabawne.

...Pokaz bucery, mający na celu li i jedynie upokorzenie grupy chłopców na oczach całego kraju był dla niej zabawny.

Ponawiam pytanie, Cass: ta książka to tylko taki dowcip, prawda?

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 25

- Gdy mój ojciec okazuje stanowczość, nikt go za to nie gani.

Twój ojciec ma mniej więcej milion wad, ale nawet on nie był taką świnią, by publicznie wyżywać się na Bogu ducha winnych kandydatkach.

Uważam, że to niesprawiedliwe, że gdy ja tak się zachowuję, jestem postrzegana jako okrutna.

Dziewczyno, o czym ty bredzisz? Pomijając już fakt, iż „stanowczy Maxon” to oksymoron, istnieje zasadnicza różnica między konsekwentnym dążeniem do celu a małpią złośliwością.

Dziennikarka informuje Eadlyn, że jeden z kandydatów popłakał się po całym zajściu i po raz kolejny pyta, czy Edzia nie była przypadkiem zbyt surowa.

Mam trzech braci. Wszystkim im zdarzało się płakać i mogę panią zapewnić, że rzadko kiedy rozumiałam ich powody.
(…)
Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to jest brać udział w Eliminacjach i zostać odesłanym na tak wczesnym etapie. Z drugiej strony, poza moim ojcem nie ma nikogo, kto wiedziałby, jak to jest być po drugiej stronie. Zamierzam starać się z całych sił, by znaleźć jak najlepszego męża. Jeśli nie będzie on w stanie wysłuchać kilku przykrych słów, z pewnością nie poradzi sobie jako książę.

Wiecie co? W pewnym sensie nawet zgadzam się z Edzią. Eliminacje powinny być pełne zadań sprawdzających wytrzymałość psychiczną kandydatów, bo rola księcia małżonka to trudne i chwilami zapewne niewdzięczne zadanie. Problem tylko w tym, że to nie był żaden test – Eadlyn nie poddała chłopaków próbie, aby wybadać ich odporność na stres; cały ten cyrk był tylko i wyłącznie dziecinnym pokazem siły w wykonaniu Antychrysta. Sorry, Edziu, ale istnieje zasadnicza różnica między „wysłuchaniem kilku przykrych słów” i „byciem chłopcem do bicia dla rozpuszczonej gówniary”.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 26

Eadlyn wykręca się od dalszego wywiadu, tłumacząc, że musi spędzić trochę czasu z kandydatami.

Nie mogłam od razu wziąć sobie drinka, nie mogłam wykrzyczeć każdego przekleństwa, jakie znałam, i nie mogłam schować się w ramionach rodziców. Musiałam wyglądać na zadowoloną, więc spacerowałam po sali, uśmiechając się i trzepocząc rzęsami do mijanych chłopców.

Widzę, że połączenie nastolatki + alkohol jest w pałacu równie popularne, co za czasów Clarksona.

Zauważałam, że takie drobiazgi wystarczyły, by uśmiechali się do mnie lub zmieniali pozycję. Przestawali się wycofywać, ich wzrok miękł, a ja dostrzegałam, że te okruchy życzliwości zacierały już wspomnienie poranka w Salonie Kawalerskim. Pragnęłam z całego serca, by opinia publiczna zapomniała o tym równie szybko, jak chłopcy.

No proszę, co za nagła zmiana frontu! Cóż to, kaczuszko – czyżby twój mały pokaz siły przestał cię bawić w momencie, gdy okazało się, iż miast podziwiać cię za bycie modelową Queen Bee ludzie uważają cię za sucz?

Do Eadlyn zbliża się Hale; ponieważ impreza ma charakter five o'clocka, chłopak chce poznać ulubioną herbatkę księżniczki.

Hale miał w sobie naturalne ciepło, podobnie jak lady Marlee, i łatwo mi było z nim rozmawiać.

„Ciepło” Marlee to dosyć dyskusyjna kwestia.

Eadlyn wyznaje, że lubi czarną (zawsze) i białą (ale nie zimą) po czym pyta Hale'a, czy to prawda, że jeden z kandydatów się poryczał; okazuje się, że był to niejaki Leeland, który mimo wszystko nie odszedł z rozrywki.

Obawiam się, że byłam bardziej niedelikatna, niż zamierzałam.
Hale roześmiał się krótko.
W ogóle nie musisz być delikatna. Wszyscy wiemy, kim jesteś i co możesz zrobić. Szanujemy to.

* przewraca oczami *

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 2

Hale obiecuje Edzi, że w ramach programu „codziennie pokazuję, jaki jestem fajny” nigdy nie poczęstuje dziewczyny białą herbatą w zimie, po czym odchodzi; Eadlyn zaczyna trzepotać rzęsami w stronę Badena (chłopie, uciekaj stąd jak najprędzej, Edzia twierdzi, że spodobałeś się May!).

Baden wyraźnie chciał się do mnie odezwać, ale oboje zostaliśmy zaskoczeni przez innego kandydata, który w tym samym momencie podszedł od drugiej strony.
Gunner – przywitał go Baden. – Jak ci się podoba przyjęcie?
Jest wspaniałe. Chciałem właśnie podziękować za zaproszenie. To prawdziwa przyjemność poznać młodszych braci waszej wysokości.
Ojej. Co takiego zrobili?
Baden roześmiał się głośno, a Gunner próbował ukryć uśmiech.
Osten jest… pełen energii.

Wiecie co? Mam problem z Ostenem. Ahren i Kaden to naprawdę fajne męskie postacie (ten drugi dostaje na przestrzeni całego dzieła właściwie tylko jedną, ale za to fantastyczną scenę w świetle reflektorów), nie mam natomiast pojęcia, po co Cass w ogóle dopisała Edzi trzeciego brata, albowiem Osten wnosi do tej powieści równiutkie zero – praktycznie nigdy go nie ma, a gdy już się pojawia, to wyłącznie po to, by zrobić komuś psikusa; jest równie jednowymiarowy, co smerf Zgrywus.

Westchnęłam.
Jestem zdania, że to wina moich rodziców. Najwyraźniej przy czwartym dziecku macha się już ręką na zaszczepianie mu jakichkolwiek wartości.

Cóż, ja bym powiedziała, że twoi poddali się już przy pierwszym. A tak w ogóle, to z łaski swojej okaż mamusi i tatusiowi troszkę więcej szacunku.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 27

Mimo to bardzo go polubiłem. Mam nadzieję, że będzie się pojawiał.
Trudno powiedzieć, Osten jest najbardziej nieprzewidywalny z moich braci. Nawet jego niania – której, tak przy okazji, nienawidzi – nie jest w stanie go upilnować. Albo wywołuje chaos, albo gdzieś się ukrywa.

Żebyśmy mieli jasność: to nie jest hiperbola. Osten naprawdę pojawia się na kartach tej książki tylko bo to, żeby psocić – przynajmniej deklaratywnie, bowiem nigdy nie widzimy żadnych efektów jego żartów. Konia z rzędem temu, kto mi wyjaśni, po co to ten dzieciak w ogóle został powołany do życia przez autorkę.

Baden żartuje, że jeżeli to cecha wspólna dla całej rodziny, to kupi sobie tarczę i lornetkę.

Niech to, roześmiałam się, chociaż nie miałam takiego zamiaru. Postarałam się nie denerwować tym, że na chwilę straciłam czujność – mogłam mieć nadzieję, że to wyjdzie dobrze na zdjęciach.

Dziewczyno, dopiero co ochrzaniono cię za zadzieranie nosa i NADAL nie wpadłaś na to, że uśmiech i życzliwość w stosunku do kandydatów to dokładnie to, czego się od ciebie wymaga?

Zobaczyłam po drugiej stronie sali Henriego, za którym krok w krok chodził Erik. Gdy nasze oczy się spotkały, natychmiast ruszył w moją stronę, uśmiechnięty od ucha do ucha.
Witam! Hyvää iltaa! – Pocałował mnie w policzek, co po raz kolejny byłoby szokujące, gdyby tylko zrobił to ktoś inny.
On mówi: „Dobry wieczór”.
Aha… hyywa ylta? – wymamrotałam, próbując powtórzyć to, co mówił.
Roześmiał się, gdy kaleczyłam jego język.
Dobrze, dobrze!
Czy on zawsze był taki pogodny?

Biedny Henri, naprawdę szkoda go dla tego cyrku.

Zanim miałam okazję się odezwać, koło mnie pojawiła się Josie.
Świetne przyjęcie, Eadlyn. Ty jesteś Henri, tak? Widziałam twoje zdjęcie – powiedziała pospiesznie i wyciągnęła rękę, żeby się z nim przywitać.

No dobra: czas start. Josie właśnie miała czelność podejść do Henriego i się przedstawić. Zobaczmy, jak też Cass zdoła ukarać ją za ten pokaz zuchwałości.

Był wyraźnie zaskoczony, ale mimo to przywitał się z nią.
Jestem Josie. Eadlyn i ja jesteśmy prawie jak siostry – pochwaliła się.
Poza tym, że w ogóle nie jesteśmy spokrewnione – dodałam.

Niech ktoś mi wyjaśni – dlaczego Cass uważa, że po czymś takim będę kibicować Edzi?

Naprawdę, kochani; postawcie się w sytuacji Josie. Od urodzenia dzielicie dom z nieco starszą dziewczynką, którą podziwiacie, a która nieustannie traktuje was jak zawalidrogę, na wszystkie wasze przyjazne gesty odpowiada wyłącznie złośliwymi uwagami i publicznie podkreśla, że nie odczuwa z wami żadnej więzi. Biorąc to wszystko pod uwagę naprawdę dziwi mnie, że Josie nie tylko nie wyewoluowała w kopię Celeste (wersja 1.0, rzecz jasna), ale wręcz nadal odnosi się z życzliwością do Antychrysta; święty by się zirytował.

Kim ty jesteś? – zapytała [Erika]. – Nie pamiętam, żebym widziała twoje zdjęcie.
Jestem tłumaczem Henriego. On mówi tylko po fińsku.
Josie wydawała się okropnie rozczarowana – uświadomiłam sobie, że podeszła, ponieważ spodobał jej się Henri. Z pewnością wydawał się młodszy od pozostałych i była w nim ta beztroska, która sprawiła, że w oczach Josie pasował do niej lepiej niż do mnie.

Na miejscu Henriego naprawdę wolałabym dziewczynę, która martwi się faktem, że bariera językowa może utrudnić nam ewentualną przyjaźń, niż taką, która zostawia mnie w grze tylko dlatego, że AŻ TAK jej nie zirytowałam. No, ale może to tylko ja.

Czyli… – zaczęła niepewnie. – To gdzie on, tak w ogóle, mieszka?
Erik odezwał się, nawet nie patrząc na Henriego.
Skoro jesteś prawie że siostrą jej wysokości, nie wątpię, że pałac zapewnił ci najlepsze wykształcenie. W takim razie znasz na pewno długoletnie i bliskie relacje łączące Illeę z Norwegoszwecją i wiesz, że wielu Norwegoszwedów osiedla się tutaj, tworząc małe społeczności, podobnie jak mieszkańcy Illei, którzy emigrują do Norwegoszwecji. To całkiem proste.
Zacisnęłam wargi, starając się nie uśmiechnąć z powodu tego, jak zgrabnie pokazał Josie, gdzie jej miejsce.
Josie pokiwała głową.
A tak, oczywiście. Yyyy… – I to było wszystko, na co ją było stać. – Przepraszam.

Taaak! Zemsta się dokonała! Okazało się, że Josie czegoś nie wie i... eee... Cass, zdajesz sobie sprawę, że twoje wysiłki by ukazać Josie jako idiotkę nieco tracą na swej sile w obliczu faktu, że Eadlyn widząc nazwisko „Jaakoppi” nie zdołała wykoncypować, skąd mogły się wziąć błędy w zgłoszeniu Henriego?

Podkreślonego fragmentu nie mam już nawet siły komentować. Josie, weź pod ramię Kile'a i wynoście się stąd jak najszybciej; wszędzie będzie wam lepiej, niż w tym cyrku.

Bułkę przez bibułkę: 27

- To ja przepraszam – szepnęłam, gdy tylko znalazła się poza zasięgiem słuchu. – Wy nic nie zrobiliście, ona jest po prostu okropna.

Edziu, zamilcz wreszcie, proszę.

Bułkę przez bibułkę: 28

Eadlyn żegna się z chłopcami i udaje się do Ameriki.

Zobaczyłam, że mama jest sama, więc pospiesznie podeszłam do niej w poszukiwaniu pociechy. Rzuciła mi podobnie wściekłe spojrzenie jak Ahren na samym początku.
Dlaczego nie powiedziałaś nam, co zamierzasz zrobić? – zapytała, uśmiechając się, jakby wszystko było w porządku.
Zrobiłam to samo i odpowiedziałam:
Pomyślałam, że tak będzie najlepiej. To właśnie zrobił tata.
Tak, ale on to zrobił na znacznie mniejszą skalę i na osobności. Ty wystawiłaś ich hańbę na widok publiczny. Nikt nie będzie cię za to podziwiać.

O, widzę, że wewnętrzna Amberly chodzi jak w zegarku.

Naprawdę jest mi bardzo przykro. Nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Bujać to my, ale nie nas; jest ci przykro wyłącznie dlatego, że fortel się nie udał i nikt nie oklaskuje twojego pokazu bucery.

Co ja mam teraz zrobić?
Rozejrzała się po sali, żeby się upewnić, że nikt nas nie słyszy.
Po prostu… pomyśl o czymś romantycznym. Na litość boską, nie mówię o żadnym skandalu – dodała szybko. – Ale obserwowanie, jak się zakochujesz… to właśnie chcą zobaczyć ludzie.
Nie mogę się do tego zmusić. Nie mogę…
America, kochanie! – zawołał tata. Najwyraźniej Osten coś wylał na siebie, więc mama podbiegła, żeby go wyprowadzić.
Mogłabym się założyć o każde pieniądze, że było to z jego strony celowe działanie, żeby się stąd wydostać.

Primo: widzicie, o czym mówię? Osten ex Machina strikes again.

Secundo: że co?

Osten ma 10 lat. Nie, nie omsknęła mi się ręka przy pisaniu, dobrze widzicie. Dziesięć, nie jeden roczek. Dziesięciolatek naprawdę potrafi samodzielnie udać się do pokoju, żeby się przebrać. A poza tym...serio, Maxon? Wołasz królową, żeby wyprowadziła ubrudzonego synka? Gdzie się podziały wszystkie pokojówki i nianie? A jeśli już para królewska chce się w pełni angażować w bardziej prozaiczne aspekty rodzicielstwa.... czy jest jakiś szczególny powód, dla którego Maksiu nie mógł samodzielnie odprowadzić młodego do łazienki?

Monty Python wiecznie żywy: 7
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 3


Stałam sama i starałam się możliwie dyskretnie rozglądać po sali. Zbyt wielu nieznajomych. Zbyt wiele par oczu obserwujących i czekających, jak się zachowam. Jeszcze cztery godziny temu byłam gotowa zakończyć Eliminacje. Odetchnęłam głęboko – trzy miesiące były ceną za moją wolność. Poradzę sobie. Nie mam wyboru.
Przeszłam przez salę, kierując się do osoby, z którą musiałam zamienić słowo. Gdy tylko go znalazłam, pochyliłam się i szepnęłam mu do ucha:
Przyjdź do mojego pokoju punkt ósma. Nikomu nie mów.



Rozdział 12


Spacerowałam po pokoju w oczekiwaniu na pukanie do drzwi. Kile był naprawdę jedyną osobą, której mogłam w tej kwestii zaufać, nawet jeśli nienawidziłam myśli o tym, że mam go o coś prosić.

Tak, tak; to właśnie Kile jest owym tajemniczym kołem ratunkowym.

Biedaczysko.

Edzia obiecuje sobie, że jeżeli Kile pomoże jej w realizacji póki co nienazwanego planu, to w zamian ofiaruje chłopakowi to, czego sobie zażyczy. Jej rozmyślania przerywa pukanie do drzwi; Kile wchodzi do sypialni i przez chwilę droczy się z Eadlyn co do zmiany dekoracji pokoju (gdy był tu po raz ostatni, królowały drewniane kucyki), po czym księżniczka przechodzi do rzeczy.

(...)Siadaj, mam dla ciebie propozycję.
Zauważył wino, które sobie przyniosłam, i bez wahania nalał sobie kieliszek.
Napijesz się?
Poproszę – westchnęłam. – Obojgu nam się przyda.

Cass, o co ci chodzi z tym masowym rozpijaniem ledwo co pełnoletnich bohaterów?

Po przydługim wstępie, który można by streścić: „Wiesz, jak mi ciężko w moim diamentowym diademie/wiem, jak ci ciężko w twoim diamentowym diademie”, Edzia wyjaśnia Kile'owi, po co go do siebie wezwała.

Eliminacje nie były moim pomysłem, ale muszę się starać, by wypadły jak najlepiej. Uważam, że tak właśnie robię, ale opinia publiczna oczekuje, że będę się przy was zachowywać jak oszołomiona ze szczęścia dziewuszka, a ja się obawiam, że nie potrafię tego zrobić. Nie potrafię zachowywać się głupio.
Tak w sumie…
Ani słowa!
Uśmiechnął się złośliwie i wypił jeszcze trochę wina.
Jesteś okropny. Po co ja w ogóle zawracam sobie tobą głowę?

Fabuła nie do poznania: 7

Kochani, zauważyliście może coś ciekawego? Jeśli nie, podpowiem: ten dialog (a właściwie cała dyskusja E&K w poniższym rozdziale, której znacznych fragmentów nie zamieściłam z powodu braku ciekawych cytatów) diametralnie różni się w swym tonie od dotychczasowych kłótni tych dwojga. Eadlyn i Kile PRZEZ CAŁE ŻYCIE traktowali siebie nawzajem jak zło konieczne...tymczasem ni z tego, ni z owego ich relacja niespodziewanie skręciła w stronę lekkich złośliwostek z elementami flirtu. Czy ma to jakiekolwiek uzasadnienie w treści książki? Oczywiście, że nie. Czy istnieje jakiś konkretny powód, dla którego nasi bohaterowie nagle przeszli pranie mózgu? Oczywiście, że tak i podejrzewam, że nie muszę wam tłumaczyć, o co chodzi; gdybyście jednak mieli jakiekolwiek wątpliwości...

Ludzie chcą romansu, ale ja nie jestem gotowa zachowywać się w ten sposób publicznie, na pewno nie w sytuacji, gdy mi na kimś tak naprawdę nie zależy. Mimo to muszę im coś pokazać.
Co takiego?
Pocałunek.
Pocałunek?
Króciutki. Jesteś jedyną osobą, którą mogę o to poprosić, bo wiesz, że to nie będzie naprawdę i nie zaczniesz wszystkiego komplikować. A ja jestem gotowa zaproponować ci coś w zamian.

...to ciocia Kiera zaraz je rozwieje.

Czy mogłabyś porozmawiać z moją mamą? Pomóc mi się stąd wydostać?
A dokąd się właściwie wybierasz?
Gdziekolwiek. – Kile westchnął z rozpaczą. – Moja mama… nie wiem, co sprawiło, że jest tak bezgranicznie lojalna wobec twoich rodziców, ale wbiła sobie do głowy, że to miejsce na zawsze będzie naszym domem. Wiesz, ile starań mnie kosztowało, żeby puściła mnie na ten jeden kurs? Chcę podróżować. Chcę budować, chcę robić coś więcej, niż tylko czytać o różnych rzeczach. Czasem mam poczucie, że kolejny dzień za tymi murami mnie zabije.

Marlee. Terapeuta. Ale już.

Fabuła nie do poznania: 8
Monty Python wiecznie żywy: 8

Edzia obiecuje, że jeśli Kile da jej buzi, to pogada z jego matulą.

Kiedy?
Dzisiaj. O dziewiątej na korytarzu będzie czekał fotograf. Mam nadzieję, że dobrze się schowa, ponieważ zamierzam udawać, że go tam nie ma.

Wiecie co? Klaskałabym w ręce niczym mała foczka gdyby okazało się, że pozbawiony skrupułów dziennikarz miast zamieścić na łamach gazety romantyczną historyjkę o uczuciu rodzącym się w pałacowych murach, postanowił ujawnić całą tę mistyfikację.

Kile się zgadza, nasze gołąbeczki czekają, aż nadejdzie stosowna godzina; Edzia z nudów postanawia porozmawiać z Kilem na temat jego hobby.

O co ci chodziło z tym budowaniem?
Rozpromienił się.
To właśnie chcę studiować: architekturę i projektowanie. Lubię wymyślać konstrukcje, wyobrażać sobie, jak można by je zbudować, a czasem też, jak sprawić, by wydawały się szczególnie piękne.
To… w gruncie rzeczy naprawdę ciekawe.

No proszę, Kile wcale nie jest nudnym głupkiem! Kto by się spodziewał!

Woodwork pyta Edzię, czy chciałaby zobaczyć kilka jego projektów:

- (...)Mam je w pokoju, to znaczy tym starym, nie tym dla kandydata, więc zaraz obok.

Może się czepiam, ale na gwizdek Kile'owi dwa pokoje? Nie mógł po prostu zostać w swoim?

...Swoją drogą, jak myślicie: czy panowie też dostali osobistą armię pokojówek, które przygotowują im kąpiele?

Edzia się zgadza, wyruszają do starej sypialni Kile'a:

Otworzył drzwi, zapalił światło, a ja musiałam się powstrzymać, by nie westchnąć głośno.
To dopiero był bałagan!
Miał nieposłane łóżko, w kącie leżała kupa ubrań, a na stoliku z boku piętrzyło się kilka brudnych talerzy.

Faktycznie, istna stajnia Augiasza. Ciekawe, co zrobiłby nasz specjalny płatek śniegu, gdyby przyszło mu zamieszkać w typowym polskim akademiku.

Bułkę przez bibułkę: 29

Wiem, o czym myślisz. Jak mu się udaje utrzymywać tak nieskazitelny porządek?
Czytasz mi w myślach – odparłam, starając się nie okazać odrazy. Przynajmniej nie śmierdziało.

Szybko, biegnij po coś do odkażenia rąk!

Bułkę przez bibułkę: 30

Jakiś rok temu poprosiłem służbę, żeby przestali u mnie sprzątać. Sam to robię, ale Eliminacje kompletnie mnie zaskoczyły, więc zostawiłem wszystko tak, jak było.
(...)
Dlaczego nie pozwalasz im sprzątać?
Jestem dorosły, potrafię sam o siebie zadbać.
Nie przypuszczałam, żeby to był przytyk pod moim adresem, ale i tak mnie zabolało.

Och, biedactwo.

BTW, Kile: <3

W kącie pokoju ściany były pokryte zdjęciami i plakatami pokazującymi najróżniejsze budowle, od drapaczy chmur po chaty z gliny. Biurko zapełniały narysowane przez niego przeróżne szkice i modele zrobione z patyczków i cienkich pasków metalu.
Sam to wszystko zrobiłeś? – zapytałam i dotknęłam ostrożnie konstrukcji, która lekko się skręcała na górze.
Tak, koncepcje i projekty. Chciałbym naprawdę wznosić kiedyś prawdziwe budynki. Uczę się, ale wiesz, istnieje limit tego, co mogę osiągnąć bez praktycznego doświadczenia.
Kile… – Przyjrzałam się temu wszystkiemu: kolorom i liniom, pomyślałam o czasie i wysiłku umysłowym, jakie musiał włożyć w każdy z tych projektów. – To niesamowite.

Wiecie co? To jest autentycznie smutne, że Kile musiał awansować na potencjalnego tru loffa, żeby doczekać się jakiegokolwiek ciepłego słowa od Edzi. Nie mówiąc już o tym, że cała ich dotychczasowa relacja okazuje się być naprawdę bardzo przykra: Eadlyn mieszkała z młodym Woodworkiem od urodzenia, Kile (jak widać na załączonym obrazku) bynajmniej nie kryje się ze swoim hobby... a mimo to przez osiemnaście lat życia Edzia ani razu nie zainteresowała się, co właściwie pasjonuje chłopaka, który jada z nią śniadanie i z którym mija się w drzwiach do biblioteki (chciałam napisać: łazienki, ale biorąc pod uwagę, że każdy ma tu własną...).

Bułkę przez bibułkę: 31

To tylko sposób na zabicie czasu.
Nie, nie mów tak. Nie umniejszaj tego, co robisz. Ja nigdy bym czegoś takiego nie potrafiła.
Jasne, że byś potrafiła. – Pochylił się, wyjął linijkę w kształcie litery T i położył ją na czymś, nad czym aktualnie pracował. – Widzisz, tu wystarczy tylko patrzeć na linie i policzyć różne rzeczy.

Kile, rozumiem, że po prostu chcesz być miły, ale tak łatwo to w życiu jednak nie ma, ociupina talentu mimo wszystko się przydaje.

Usiedliśmy i zaczęliśmy przeglądać albumy z pracami ulubionych architektów Kile’a, porównując ich style. W szczególności interesowało go, że niektórzy projektowali budynki wtapiające się w otoczenie, a inni – kontrastujące z nim.
Patrz tylko na to! – powtarzał z entuzjazmem niemal przy każdej stronie.
Trudno mi było uwierzyć, że potrzebowałam całych lat, by poznać go od tej strony. Schował się w skorupie, odciął się od pozostałych mieszkańców pałacu, ponieważ czuł się uwięziony. Za tym książkami i czasem złośliwymi docinkami kryła się interesująca, a chwilami naprawdę czarująca osoba.

Jak wyżej.

Miałam poczucie, że mnie do tej pory okłamywano. Czy za chwilę ktoś wyjdzie zza rogu i powie mi, że Josie jest w gruncie rzeczy aniołem?

Uff, już się bałam, że ktoś podmienił naszą narratorkę na sympatyczniejszy model. Ale nie, jednak nie; na bezpodstawne dosranie Josie zawsze znajdzie się chwila.

Bułkę przez bibułkę: 32

Zegar wybija dziesięć po dziewiątej, więc nasi bohaterowie udają się na spotkanie z paparazzo. Edzia jest wyjątkowo miła i dziękuje Kile'owi za pójście z nią na układ i podzielenie się swoją pasją; następnie para łapie się za łapki i wyrusza w stronę umówionego miejsca.

Jak myślisz, kiedy ostatnio trzymaliśmy się za ręce? – zastanawiałam się na głos.
Pewnie kiedy bawiliśmy się w kółko graniaste.
Pewnie tak.

Mam dziwne wrażenie graniczące z pewnością, że Edzia już wówczas była kiepskim towarzyszem zabaw.

A teraz...

...

...ojojoj.

W milczeniu szliśmy do mojego pokoju. Gdy znaleźliśmy się przy nim, odwróciłam się do Kile’a i zobaczyłam, że przełyka ślinę.
Denerwujesz się? – szepnęłam.
Skąd. – Uśmiechnął się, ale także poruszył się niespokojnie. – No to… dobranoc.
Kile pochylił się, a jego wargi dotknęły moich i pozostały na nich, rozchyliły się i zamknęły się, a potem znowu się rozchyliły. Zdołałam na szczęście zaczerpnąć oddech pomiędzy pocałunkami, ponieważ wyczuwałam, że on nie zamierza przerywać – i całe szczęście, nikt bowiem mnie tak dotąd nie całował i potrzebowałam tego więcej.
Dotychczasowe pocałunki z chłopcami to były pospieszne, mokre całusy w ukryciu w szatni lub za jakimś posągiem. Teraz, gdy mieliśmy wokół tyle miejsca i nikt nie przychodził, żeby mnie szukać, było… inaczej.

Cóż, Kile, oficjalnie awansowałeś na Tru Loffa nr 1. Ale nie przejmuj się, jak długo nie odwzajemniasz nowo powstałej erotycznej fiksacji Edzi jesteś względnie bezpie...

Nawet wtedy jego nos dotykał mojego, tak blisko, że gdy szeptał, czułam w jego oddechu odrobinę zapachu wina.
Myślisz, że to wystarczy?
Ja… no… nie wiem.
No to dla pewności.
Znowu przycisnął usta do moich ust, a ja byłam tak zaskoczona kolejnym pocałunkiem, że miałam wrażenie, jakby kości zmieniały mi się w galaretkę. Wplotłam palce w jego włosy, zdziwiona tym, że nagle zapragnęłam zatrzymać go tutaj przez całą noc.
Gdy się znowu odsunął i spojrzał mi w oczy, w jego wzroku pojawiło się coś nowego. Czy on także czuł to dziwne ciepło ogarniające ramiona, klatkę piersiową i głowę?


...

...Kile, no bez jaj. Naprawdę jesteś tak spragniony czułości i zainteresowania, że wystarczy ci kilka komplementów, żeby zadurzyć się nawet w kompletnym potworze? Może jednak rozważysz kandydaturę Henriego? Gwarantuję, że byłby to o wiele lepszy wybór.



Dobranoc, Eadlyn. – Pocałował mnie szybko w policzek i skierował się do schodów prowadzących do jego tymczasowego pokoju.
Patrzyłam za nim i powtarzałam sobie, że uśmiecham się tylko ze względu na ukrytego w pobliżu fotografa, a nie z powodu czegokolwiek, co zrobił Kile Woodwork.



I to już wszystko na dziś. A za tydzień: rodzinne dyskusje i pierwsza oficjalna randka. Zostańcie z nami!


Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 32

Fabuła nie do poznania: 8
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 5
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 27
Monty Python wiecznie żywy: 8
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 2
Samochwała w kącie stała: 11
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 3
Użyj mózgu, Luke: 17


Maryboo