W
kwestii wyjaśnienia: jestem w trakcie przeprowadzki do Finlandii, w
związku z czym z ledwością znajduję czas na cokolwiek związanego
z życiem jako takim, nie mówiąc już o pisaniu. Dzisiejsza analiza
może być zatem nieco krótsza niż zazwyczaj, za co z góry
przepraszam.
Rozdział 11
Edzia
siedzi w pokoju i angstuje nad wydarzeniami dnia poprzedniego.
Neena nuciła i sprzątała pokój, co było jedną z najlepszych rzeczy, jakich mogłam sobie życzyć. Nie tylko była dla mnie miła, gdy przyszłam wczoraj, ale też nie zadała ani jednego pytania, w ogóle nie poruszała tego tematu. Nie musiałam się przy niej niczego obawiać i właśnie dlatego nie mogła tak po prostu opuścić pewnego dnia pałacu. Co wtedy będzie ze mną?
„Wuj z twoimi ambicjami i marzeniami, pokojówko,
grunt, żeby zawsze był przy mnie ktoś, kto będzie całował moją
rzyć!”
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 20
(...)Neena podała mi obcisłe czarne spodnie, zaś ja dobrałam do nich pantofle na obcasach, w których do południa zaczną mnie boleć nogi. Założyłam luźną bluzkę i kamizelkę, znalazłam też tiarę z klejnotami pasującymi do bluzki. Byłam gotowa.
Ja nie szafiarka, ale ten diadem z kamieniami
szlachetnymi do kamizelki cokolwiek mi zgrzyta.
Ale, ale - w jakim celu stroi się nasza Eadlyn?
Postanowiłam, że zrobię dokładnie to, co zrobił tata w czasie swoich Eliminacji. Pierwszego dnia odesłał do domu przynajmniej szóstkę dziewcząt. Ja zamierzałam wyeliminować co najmniej dwa razy więcej kandydatów. Byłam pewna, że odsianie wszystkich tych, którzy nie mieli szans, pokaże, jak serio traktuję ten wybór i jak ważny jest dla mnie rezultat.
...Pamiętacie może moją opinię dotyczącą
ekspresowych Eliminacji w wykonaniu Maksia?
To przyjmijcie do wiadomości, że w porównaniu z tym,
co za chwilę odwali jego latorośl, Maxon wykazał się w tamtym
czasie wręcz niewysłowionym taktem i olbrzymią dozą rozsądku.
Edzia komentuje w myślach, że wszystko musi wypaść
idealnie, ponieważ procesowi eliminacji będą towarzyszyć
dziennikarze, a następnie udaje się do Salonu Kawalerskiego.
Wszyscy kandydaci pospiesznie zwrócili się w moją stronę – niektórzy zerwali się na nogi albo odsunęli się od dziennikarzy, którym towarzyszyły kamery.Minęłam Paisleya Fishera i usłyszałam, że głośno przełknął ślinę, gdy się zatrzymałam. Z uśmiechem położyłam mu dłoń na ramieniu.– Możesz odejść.Popatrzył na stojących wokół niego ludzi.– Odejść?– Tak, odejść. To znaczy, bardzo dziękuję ci za zgłoszenie, ale twoja obecność w pałacu nie będzie dłużej konieczna.
Maxon wywalił osiem dziewcząt na podstawie
pięciominutowej rozmowy; Eadlyn postanowiła pobić rodzinny rekord
i wyrzucić kandydatów właściwie bez powodu.
Tak, ta scena będzie dokładnie tak żenująca, jak wam
się wydaje.
Odsunęłam się i zauważyłam złość w jego oczach, gdy powoli wychodził z sali.Nie rozumiałam, dlaczego był taki wściekły. Przecież nie kopnęłam go ani nie zaczęłam krzyczeć.
...Bo upokorzyłaś go na oczach całego narodu,
wywalając go w obecności dziennikarzy (co by nie mówić o Maksiu,
zawsze załatwiał takie kwestie na osobności)?
...Bo właśnie pozbawiłaś go szansy na tytuł księcia
małżonka?
...Bo najprawdopodobniej nie ma pojęcia, za co
właściwie został wykopany?
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 21
Użyj mózgu, Luke: 16
W duchu pogratulowałam sobie, że pozbyłam się kogoś tak niedojrzałego i spróbowałam sobie przypomnieć przygotowaną listę.
Samochwała w kącie stała: 10
Ale wiecie co? Nieszczęsny Paisley i tak wyszedł z
tego obronną ręką, biorąc pod uwagę, że kolejny ruch Edzi
wygląda... tak:
– Blakely, prawda?– Ta… – Głos załamał mu się piskliwie, więc musiał zacząć jeszcze raz. – Tak, wasza wysokość.– Gdy się spotkaliśmy, nie przestawałeś patrzeć na moje piersi. – Jego twarz pobladła, jakby naprawdę przypuszczał, że robił to na tyle dyskretnie, by zostać niezauważony. – Możesz z równą pasją popatrzeć na moje plecy, gdy będziesz wychodzić.Odezwałam się do niego na tyle głośno, by usłyszeli to dziennikarze i pozostali chłopcy. Miałam nadzieję, że jego upokorzenie zapobiegnie podobnym zachowaniom w przyszłości. Schylił głowę i wyszedł.
...Wow. Naprawdę – wow. Pomijam już wybitnie
królewskie zachowanie naszego Antychrysta -
Bułkę przez bibułkę: 25
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 22
- o tym, że Eadlyn jest złośliwym, małym trollem
wiemy nie od dziś (i żebyśmy mieli jasność: nie, nie uważam, że
chamskie wpatrywanie się komuś w biust jest właściwym czy
chociażby akceptowalnym zachowaniem). Mnie bardziej interesuje inna
kwestia.
Eadlyn? Pamiętasz może, po co twój tatuś organizuje
te Eliminacje? Tak, tak – chodzi o uspokojenie tłuszczy i
jednoczesne zaprezentowanie rodziny królewskiej w dobrym świetle.
Jak myślisz, czy Illeańczykom – tym samym Illeańczykom, którzy
wczoraj obrzucili cię zgniłkami – spodoba się ów pokaz bucery?
Bo ja mam dziwne wrażenie, że jednak niekoniecznie.
Użyj mózgu, Luke: 17
No i jeszcze jedno. Kochani, pamiętajcie – to jest
przyszła władczyni kraju. Osoba, która od dzieciństwa pobierała
lekcje etykiety i dyplomacji. W tej chwili nagrywa ją państwowa
telewizja; relację w „Biuletynie” obejrzą miliony Illeańczyków.
...Cass, czy ty naprawdę nie czujesz, że coś tu jest
nie tak?
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 5
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 23
Edzia wywala kolejnych dwóch delikwentów, po czym
podchodzi do Kile'a.
W odróżnieniu od większości pozostałych nie unikał mojego spojrzenia. Przeciwnie, patrzył mi w oczy i widziałam, że błaga mnie, bym wyzwoliła go z tej udręki i pozwoliła mu się stąd wynieść.
Oczywiście, nasz pies ogrodnika ani myśli wyrzucić z
rozgrywki akurat tego z młodzianów, któremu autentycznie na tym
zależy.
Mogłabym to zrobić, gdybym nie była pewna, że jego matka bez wahania mnie udusi – ponieważ z pewnością musiałby wtedy opuścić pałac – i gdybym nie widziała jego imienia na większości transparentów wczoraj. Oczywiście Kile był miejscowym kandydatem, więc widzowie uważali go za faworyta. Mimo wszystko nie mogłam się go pozbyć. Jeszcze nie teraz.
Primo: W sumie racja - biorąc pod uwagę ilość
karykatur zaludniających pałac, Kile (plus ewentualnie bracia Edzi)
to w tym momencie najprawdopodobniej jedyny rezydent owego przybytku,
który nie wzbudza powszechnej nienawiści wśród ludu.
Secundo: Wyślijcie Marlee na leczenie.
Fabuła
nie do poznania: 6
Monty Python wiecznie żywy: 6
Stojący obok Kile'a Hale zostaje w grze, albowiem
heroicznie osłaniał naszą heroinę podczas parady. Edzia przez
chwilę waha się, czy nie wywalić Henriego, ale ostatecznie
stwierdza, że facet jest sympatyczny, ewidentnie zachwycony pobytem
w pałacu oraz nieszkodliwy, więc wyrok zostaje odroczony.
Machnęłam tylko głową, mijając Nolana, a potem oznajmiłam Jamie’emu, że jego pytanie o zapłatę było najbardziej obraźliwym sposobem przedstawienia się.(...)W końcu podeszłam do Eana, który nie odwrócił spojrzenia, ale postanowił do mnie mrugnąć.(...)– Nie wydaje ci się, że mrugnięcie to zbyt zuchwały gest? – zapytałam cicho.– Jaka księżniczka chciałaby mieć u boku mężczyznę, który nie jest zuchwały?– W ogóle nie martwisz się nadmierną pewnością siebie, prawda? – Uniosłam brwi z rozbawieniem.– Nie. Taki właśnie jestem i nie zamierzam niczego przed tobą ukrywać.
Oho, chyba właśnie znaleźliśmy idealnego partnera
dla Edzi. Mogliby spędzić resztę życia zakładając się ze sobą,
które z nich będzie częściej pokazywać otoczeniu mentalny
środkowy palec.
Przeszłam dalej, dodając do grona wypędzonych Arizonę, Brady’ego, Pauly’ego i MacKendricka. O ile liczyłam dobrze, to oznaczało, że odpadło jedenastu.
A nie mówiłam, że Eadlyn postanowiła pobić rekord?
Gdy wszyscy wyeliminowani wyszli, podeszłam do drzwi i odwróciłam się do pozostałych kandydatów.– Skoro wciąż tu jesteście, to oznacza, że od chwili naszego pierwszego spotkania zdołaliście zrobić na mnie dobre wrażenie albo przynajmniej mieliście dość rozsądku, by mnie nie urazić.
Czytaj: pamiętaliście, aby przynajmniej raz wykazać
się włazidupstwem.
I tak oto, kochani, przedstawiamy Wam ostatnią nową
kategorię dla „Następczyni”:
Nie
posmarujesz, nie pojedziesz: 1
Będziemy przyznawać w niej punkty za każdym razem,
gdy...no cóż...podejrzewam, że owa idea jest dość jasna. I
uwierzcie: przykładów lizusostwa wśród kandydatów będzie co
niemiara.
Eadlyn oznajmia panom, że Eliminacje dotyczą jej
życia, a zatem to nie zabawa, po czym wychodzi.
Odetchnęłam głęboko i oddaliłam się stamtąd, czując się bardzo pewna siebie. Podjęłam zdecydowane kroki i tata może teraz spać spokojnie, ze świadomością, że Eliminacje toczą się zgodnie z planem, a ja go nie zawiodę.
Samochwała w kącie stała: 11
Przeskok!
Lądujemy na przyjątku dla dwudziestu czterech
ocalałych, gdzie bawią się też Woodworkowie, Lucy i rzecz jasna
rodzina królewska.
Wciąż buzowały we mnie emocje po eliminacji kandydatów i zadowolenie, że zrobiłam coś, by pomóc tacie. Szybko mi to przeszło, gdy Ahren podszedł do mnie z ostrzegawczym błyskiem w oczach.– Coś ty im, na litość boską, zrobiła? – zapytał cicho oskarżycielskim tonem.
Uwielbiam Ahrena, jest dobrym duchem tej książki;
pojawia się, ilekroć trzeba za coś opieprzyć Edzię. Słowo daję,
istny awatar czytelników.
– W wiadomościach przedstawiono cię jako czarną wdowę, bo miałaś tak usatysfakcjonowany wyraz twarzy, gdy ich wyrzucałaś. W dodatku pozbyłaś się jednej trzeciej z nich, Eadlyn. To sprawia, że kandydaci sprawiają wrażenie nieważnych, kogoś, kogo można się pozbyć. – Czułam, że krew odpływa mi z twarzy, podczas gdy Ahren szeptał dalej: – Dwóch z nich zapytało w najbardziej okrężny i dyskretny sposób, jak tylko zdołali, czy może istnieje ewentualność, że wolisz kobiety.
Ojojoj! Taki dobry plan i wszystko poszło w pizdu. Kto
by się spodziewał, że gimbazjalny pokaz siły w wykonaniu Edzi nie
spotka się z ciepłym przyjęciem wśród widzów?
Wydałam dźwięk, który nie do końca był śmiechem.– Oczywiście, bo gdybym wolała mężczyzn, to musiałabym się kłaniać im do stóp?
Mogłabyś zacząć od zwykłych zasad dobrego
wychowania, które przydają się niezależnie od seksualnych
preferencji.
– To nie jest pora na demonstracje swoich poglądów, Eadlyn. Musisz być dla nich bardziej łaskawa.
Niestety, tu wywód Ahrena się kończy, Edzię zgarnia
bowiem dziennikarka.
– Wasza wysokość odesłała dzisiaj jedenastu kandydatów. Czy nie było to zbyt drastyczne posunięcie?Wyprostowałam się i uśmiechnęłam się do niej słodko.– Rozumiem oczywiście, że niektórzy mogą to w ten sposób postrzegać – odparłam wspaniałomyślnie.
Cass, ty to robisz specjalnie, prawda? Cała ta książka
to taki eksperyment psychologiczny mający na celu sprawdzenie, kiedy
czytelnicy YA powiedzą „pas” i stanowczo odmówią
identyfikowania się z kolejną bohaterką z piekła rodem, mam
rację?
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 24
Ale dla mnie to bardzo poważna decyzja. Nie wydaje mi się, by było roztropne z mojej strony spędzanie czasu w towarzystwie młodych ludzi, którzy są nieuprzejmi lub przeciętni. Mam nadzieję, że dzięki mniejszej puli będę miała okazję znacznie lepiej poznać pozostałych dżentelmenów.
Dziewczyno, spędziłaś z każdym z nich MNIEJ NIŻ
MINUTĘ na osobności (nie, nie liczę parady, bo tam ograniczyłaś
się właściwie do kontaktu z dwoma chłopakami). Czy możesz mi
wytłumaczyć, skąd bierze się twoje głębokie przekonanie, że
wywaleni kandydaci to nudziarze?
Bułkę przez bibułkę: 26
Natychmiast przeskanowałam te słowa w myślach. Nie znalazłam w nich nic upokarzającego czy nieprzyjemnego.
Wróżę ci świetlaną karierę w dyplomacji.
– Rozumiem, ale dlaczego wasza wysokość była tak surowa? Niektórzy usłyszeli tylko „nie” lub zostali odprawieni gestem dłoni.Starałam się nie okazać niepokoju. Wcześniej wydawało mi się to niemal zabawne.
...Zabawne.
...Pokaz bucery, mający na celu li i jedynie
upokorzenie grupy chłopców na oczach całego kraju był dla niej
zabawny.
Ponawiam pytanie, Cass: ta książka to tylko taki
dowcip, prawda?
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 25
- Gdy mój ojciec okazuje stanowczość, nikt go za to nie gani.
Twój ojciec ma mniej więcej milion wad, ale nawet on
nie był taką świnią, by publicznie wyżywać się na Bogu ducha
winnych kandydatkach.
Uważam, że to niesprawiedliwe, że gdy ja tak się zachowuję, jestem postrzegana jako okrutna.
Dziewczyno, o czym ty bredzisz? Pomijając już fakt, iż
„stanowczy Maxon” to oksymoron, istnieje zasadnicza różnica
między konsekwentnym dążeniem do celu a małpią złośliwością.
Dziennikarka informuje Eadlyn, że jeden z kandydatów
popłakał się po całym zajściu i po raz kolejny pyta, czy Edzia
nie była przypadkiem zbyt surowa.
– Mam trzech braci. Wszystkim im zdarzało się płakać i mogę panią zapewnić, że rzadko kiedy rozumiałam ich powody.(…)Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to jest brać udział w Eliminacjach i zostać odesłanym na tak wczesnym etapie. Z drugiej strony, poza moim ojcem nie ma nikogo, kto wiedziałby, jak to jest być po drugiej stronie. Zamierzam starać się z całych sił, by znaleźć jak najlepszego męża. Jeśli nie będzie on w stanie wysłuchać kilku przykrych słów, z pewnością nie poradzi sobie jako książę.
Wiecie co? W pewnym sensie nawet zgadzam się z Edzią.
Eliminacje powinny być pełne zadań sprawdzających wytrzymałość
psychiczną kandydatów, bo rola księcia małżonka to trudne i
chwilami zapewne niewdzięczne zadanie. Problem tylko w tym, że to
nie był żaden test – Eadlyn nie poddała chłopaków próbie, aby
wybadać ich odporność na stres; cały ten cyrk był tylko i
wyłącznie dziecinnym pokazem siły w wykonaniu Antychrysta. Sorry,
Edziu, ale istnieje zasadnicza różnica między „wysłuchaniem
kilku przykrych słów” i „byciem chłopcem do bicia dla
rozpuszczonej gówniary”.
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 26
Eadlyn wykręca się od dalszego wywiadu, tłumacząc,
że musi spędzić trochę czasu z kandydatami.
Nie mogłam od razu wziąć sobie drinka, nie mogłam wykrzyczeć każdego przekleństwa, jakie znałam, i nie mogłam schować się w ramionach rodziców. Musiałam wyglądać na zadowoloną, więc spacerowałam po sali, uśmiechając się i trzepocząc rzęsami do mijanych chłopców.
Widzę, że połączenie nastolatki + alkohol jest w
pałacu równie popularne, co za czasów Clarksona.
Zauważałam, że takie drobiazgi wystarczyły, by uśmiechali się do mnie lub zmieniali pozycję. Przestawali się wycofywać, ich wzrok miękł, a ja dostrzegałam, że te okruchy życzliwości zacierały już wspomnienie poranka w Salonie Kawalerskim. Pragnęłam z całego serca, by opinia publiczna zapomniała o tym równie szybko, jak chłopcy.
No proszę, co za nagła zmiana frontu! Cóż to,
kaczuszko – czyżby twój mały pokaz siły przestał cię bawić w
momencie, gdy okazało się, iż miast podziwiać cię za bycie
modelową Queen Bee ludzie uważają cię za sucz?
Do Eadlyn zbliża się Hale; ponieważ impreza ma
charakter five o'clocka, chłopak chce poznać ulubioną herbatkę
księżniczki.
Hale miał w sobie naturalne ciepło, podobnie jak lady Marlee, i łatwo mi było z nim rozmawiać.
„Ciepło” Marlee to dosyć dyskusyjna kwestia.
Eadlyn wyznaje, że lubi czarną (zawsze) i białą (ale
nie zimą) po czym pyta Hale'a, czy to prawda, że jeden z kandydatów
się poryczał; okazuje się, że był to niejaki Leeland, który
mimo wszystko nie odszedł z rozrywki.
– Obawiam się, że byłam bardziej niedelikatna, niż zamierzałam.Hale roześmiał się krótko.– W ogóle nie musisz być delikatna. Wszyscy wiemy, kim jesteś i co możesz zrobić. Szanujemy to.
* przewraca oczami *
Nie
posmarujesz, nie pojedziesz: 2
Hale obiecuje Edzi, że w ramach programu „codziennie
pokazuję, jaki jestem fajny” nigdy nie poczęstuje dziewczyny
białą herbatą w zimie, po czym odchodzi; Eadlyn zaczyna trzepotać
rzęsami w stronę Badena (chłopie, uciekaj stąd jak najprędzej,
Edzia twierdzi, że spodobałeś się May!).
Baden wyraźnie chciał się do mnie odezwać, ale oboje zostaliśmy zaskoczeni przez innego kandydata, który w tym samym momencie podszedł od drugiej strony.– Gunner – przywitał go Baden. – Jak ci się podoba przyjęcie?– Jest wspaniałe. Chciałem właśnie podziękować za zaproszenie. To prawdziwa przyjemność poznać młodszych braci waszej wysokości.– Ojej. Co takiego zrobili?Baden roześmiał się głośno, a Gunner próbował ukryć uśmiech.– Osten jest… pełen energii.
Wiecie co? Mam problem z Ostenem. Ahren i Kaden to
naprawdę fajne męskie postacie (ten drugi dostaje na przestrzeni
całego dzieła właściwie tylko jedną, ale za to fantastyczną
scenę w świetle reflektorów), nie mam natomiast pojęcia, po co
Cass w ogóle dopisała Edzi trzeciego brata, albowiem Osten wnosi do
tej powieści równiutkie zero – praktycznie nigdy go nie ma, a gdy
już się pojawia, to wyłącznie po to, by zrobić komuś psikusa;
jest równie jednowymiarowy, co smerf Zgrywus.
Westchnęłam.– Jestem zdania, że to wina moich rodziców. Najwyraźniej przy czwartym dziecku macha się już ręką na zaszczepianie mu jakichkolwiek wartości.
Cóż, ja bym powiedziała, że twoi poddali się już
przy pierwszym. A tak w ogóle, to z łaski swojej okaż mamusi i
tatusiowi troszkę więcej szacunku.
Karny
jeżyk potrzebny od zaraz: 27
– Mimo to bardzo go polubiłem. Mam nadzieję, że będzie się pojawiał.– Trudno powiedzieć, Osten jest najbardziej nieprzewidywalny z moich braci. Nawet jego niania – której, tak przy okazji, nienawidzi – nie jest w stanie go upilnować. Albo wywołuje chaos, albo gdzieś się ukrywa.
Żebyśmy mieli jasność: to nie jest hiperbola. Osten
naprawdę pojawia się na kartach tej książki tylko bo to, żeby
psocić – przynajmniej deklaratywnie, bowiem nigdy nie widzimy
żadnych efektów jego żartów. Konia z rzędem temu, kto mi
wyjaśni, po co to ten dzieciak w ogóle został powołany do życia
przez autorkę.
Baden żartuje, że jeżeli to cecha wspólna dla całej
rodziny, to kupi sobie tarczę i lornetkę.
Niech to, roześmiałam się, chociaż nie miałam takiego zamiaru. Postarałam się nie denerwować tym, że na chwilę straciłam czujność – mogłam mieć nadzieję, że to wyjdzie dobrze na zdjęciach.
Dziewczyno, dopiero co ochrzaniono cię za zadzieranie
nosa i NADAL nie wpadłaś na to, że uśmiech i życzliwość w
stosunku do kandydatów to dokładnie to, czego się od ciebie
wymaga?
Zobaczyłam po drugiej stronie sali Henriego, za którym krok w krok chodził Erik. Gdy nasze oczy się spotkały, natychmiast ruszył w moją stronę, uśmiechnięty od ucha do ucha.– Witam! Hyvää iltaa! – Pocałował mnie w policzek, co po raz kolejny byłoby szokujące, gdyby tylko zrobił to ktoś inny.– On mówi: „Dobry wieczór”.– Aha… hyywa ylta? – wymamrotałam, próbując powtórzyć to, co mówił.Roześmiał się, gdy kaleczyłam jego język.– Dobrze, dobrze!Czy on zawsze był taki pogodny?
Biedny Henri, naprawdę szkoda go dla
tego cyrku.
Zanim miałam okazję się odezwać, koło mnie pojawiła się Josie.– Świetne przyjęcie, Eadlyn. Ty jesteś Henri, tak? Widziałam twoje zdjęcie – powiedziała pospiesznie i wyciągnęła rękę, żeby się z nim przywitać.
No dobra: czas start. Josie właśnie miała czelność
podejść do Henriego i się przedstawić. Zobaczmy, jak też Cass
zdoła ukarać ją za ten pokaz zuchwałości.
Był wyraźnie zaskoczony, ale mimo to przywitał się z nią.– Jestem Josie. Eadlyn i ja jesteśmy prawie jak siostry – pochwaliła się.– Poza tym, że w ogóle nie jesteśmy spokrewnione – dodałam.
Niech ktoś mi wyjaśni – dlaczego Cass uważa, że po
czymś takim będę kibicować Edzi?
Naprawdę, kochani; postawcie się w sytuacji Josie. Od
urodzenia dzielicie dom z nieco starszą dziewczynką, którą
podziwiacie, a która nieustannie traktuje was jak zawalidrogę, na
wszystkie wasze przyjazne gesty odpowiada wyłącznie złośliwymi
uwagami i publicznie podkreśla, że nie odczuwa z wami żadnej
więzi. Biorąc to wszystko pod uwagę naprawdę dziwi mnie, że
Josie nie tylko nie wyewoluowała w kopię Celeste (wersja 1.0, rzecz
jasna), ale wręcz nadal odnosi się z życzliwością do
Antychrysta; święty by się zirytował.
– Kim ty jesteś? – zapytała [Erika]. – Nie pamiętam, żebym widziała twoje zdjęcie.– Jestem tłumaczem Henriego. On mówi tylko po fińsku.Josie wydawała się okropnie rozczarowana – uświadomiłam sobie, że podeszła, ponieważ spodobał jej się Henri. Z pewnością wydawał się młodszy od pozostałych i była w nim ta beztroska, która sprawiła, że w oczach Josie pasował do niej lepiej niż do mnie.
Na miejscu Henriego naprawdę wolałabym dziewczynę,
która martwi się faktem, że bariera językowa może utrudnić nam
ewentualną przyjaźń, niż taką, która zostawia mnie w grze tylko
dlatego, że AŻ TAK jej nie zirytowałam. No, ale może to tylko ja.
– Czyli… – zaczęła niepewnie. – To gdzie on, tak w ogóle, mieszka?Erik odezwał się, nawet nie patrząc na Henriego.– Skoro jesteś prawie że siostrą jej wysokości, nie wątpię, że pałac zapewnił ci najlepsze wykształcenie. W takim razie znasz na pewno długoletnie i bliskie relacje łączące Illeę z Norwegoszwecją i wiesz, że wielu Norwegoszwedów osiedla się tutaj, tworząc małe społeczności, podobnie jak mieszkańcy Illei, którzy emigrują do Norwegoszwecji. To całkiem proste.Zacisnęłam wargi, starając się nie uśmiechnąć z powodu tego, jak zgrabnie pokazał Josie, gdzie jej miejsce.Josie pokiwała głową.– A tak, oczywiście. Yyyy… – I to było wszystko, na co ją było stać. – Przepraszam.
Taaak! Zemsta się dokonała! Okazało się, że Josie
czegoś nie wie i... eee... Cass, zdajesz sobie sprawę, że twoje
wysiłki by ukazać Josie jako idiotkę nieco tracą na swej sile w
obliczu faktu, że Eadlyn widząc nazwisko „Jaakoppi” nie zdołała
wykoncypować, skąd mogły się wziąć błędy w zgłoszeniu
Henriego?
Podkreślonego fragmentu nie mam już nawet siły
komentować. Josie, weź pod ramię Kile'a i wynoście się stąd jak
najszybciej; wszędzie będzie wam lepiej, niż w tym cyrku.
Bułkę
przez bibułkę: 27
- To ja przepraszam – szepnęłam, gdy tylko znalazła się poza zasięgiem słuchu. – Wy nic nie zrobiliście, ona jest po prostu okropna.
Edziu, zamilcz wreszcie, proszę.
Bułkę
przez bibułkę: 28
Eadlyn żegna się z chłopcami i udaje się do Ameriki.
Zobaczyłam, że mama jest sama, więc pospiesznie podeszłam do niej w poszukiwaniu pociechy. Rzuciła mi podobnie wściekłe spojrzenie jak Ahren na samym początku.– Dlaczego nie powiedziałaś nam, co zamierzasz zrobić? – zapytała, uśmiechając się, jakby wszystko było w porządku.Zrobiłam to samo i odpowiedziałam:– Pomyślałam, że tak będzie najlepiej. To właśnie zrobił tata.– Tak, ale on to zrobił na znacznie mniejszą skalę i na osobności. Ty wystawiłaś ich hańbę na widok publiczny. Nikt nie będzie cię za to podziwiać.
O, widzę, że wewnętrzna Amberly chodzi jak w zegarku.
– Naprawdę jest mi bardzo przykro. Nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Bujać to my, ale nie nas; jest ci przykro wyłącznie
dlatego, że fortel się nie udał i nikt nie oklaskuje twojego
pokazu bucery.
– Co ja mam teraz zrobić?Rozejrzała się po sali, żeby się upewnić, że nikt nas nie słyszy.– Po prostu… pomyśl o czymś romantycznym. Na litość boską, nie mówię o żadnym skandalu – dodała szybko. – Ale obserwowanie, jak się zakochujesz… to właśnie chcą zobaczyć ludzie.– Nie mogę się do tego zmusić. Nie mogę…– America, kochanie! – zawołał tata. Najwyraźniej Osten coś wylał na siebie, więc mama podbiegła, żeby go wyprowadzić.Mogłabym się założyć o każde pieniądze, że było to z jego strony celowe działanie, żeby się stąd wydostać.
Primo: widzicie, o czym mówię? Osten ex Machina
strikes again.
Secundo: że co?
Osten ma 10 lat. Nie, nie omsknęła mi się ręka przy
pisaniu, dobrze widzicie. Dziesięć, nie jeden roczek.
Dziesięciolatek naprawdę potrafi samodzielnie udać się do pokoju,
żeby się przebrać. A poza tym...serio, Maxon? Wołasz królową,
żeby wyprowadziła ubrudzonego synka? Gdzie się podziały wszystkie
pokojówki i nianie? A jeśli już para królewska chce się w pełni
angażować w bardziej prozaiczne aspekty rodzicielstwa.... czy jest
jakiś szczególny powód, dla którego Maksiu nie mógł
samodzielnie odprowadzić młodego do łazienki?
Monty
Python wiecznie żywy: 7
Sam
sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 3
Stałam sama i starałam się możliwie dyskretnie rozglądać po sali. Zbyt wielu nieznajomych. Zbyt wiele par oczu obserwujących i czekających, jak się zachowam. Jeszcze cztery godziny temu byłam gotowa zakończyć Eliminacje. Odetchnęłam głęboko – trzy miesiące były ceną za moją wolność. Poradzę sobie. Nie mam wyboru.Przeszłam przez salę, kierując się do osoby, z którą musiałam zamienić słowo. Gdy tylko go znalazłam, pochyliłam się i szepnęłam mu do ucha:– Przyjdź do mojego pokoju punkt ósma. Nikomu nie mów.
Rozdział
12
Spacerowałam po pokoju w oczekiwaniu na pukanie do drzwi. Kile był naprawdę jedyną osobą, której mogłam w tej kwestii zaufać, nawet jeśli nienawidziłam myśli o tym, że mam go o coś prosić.
Tak, tak; to właśnie Kile jest owym tajemniczym kołem
ratunkowym.
Biedaczysko.
Edzia obiecuje sobie, że jeżeli Kile pomoże jej w
realizacji póki co nienazwanego planu, to w zamian ofiaruje
chłopakowi to, czego sobie zażyczy. Jej rozmyślania przerywa
pukanie do drzwi; Kile wchodzi do sypialni i przez chwilę droczy się
z Eadlyn co do zmiany dekoracji pokoju (gdy był tu po raz ostatni,
królowały drewniane kucyki), po czym księżniczka przechodzi do
rzeczy.
– (...)Siadaj, mam dla ciebie propozycję.Zauważył wino, które sobie przyniosłam, i bez wahania nalał sobie kieliszek.– Napijesz się?– Poproszę – westchnęłam. – Obojgu nam się przyda.
Cass, o co ci chodzi z tym masowym rozpijaniem ledwo co
pełnoletnich bohaterów?
Po przydługim wstępie, który można by streścić:
„Wiesz, jak mi ciężko w moim diamentowym diademie/wiem, jak ci
ciężko w twoim diamentowym diademie”, Edzia wyjaśnia Kile'owi,
po co go do siebie wezwała.
– Eliminacje nie były moim pomysłem, ale muszę się starać, by wypadły jak najlepiej. Uważam, że tak właśnie robię, ale opinia publiczna oczekuje, że będę się przy was zachowywać jak oszołomiona ze szczęścia dziewuszka, a ja się obawiam, że nie potrafię tego zrobić. Nie potrafię zachowywać się głupio.– Tak w sumie…– Ani słowa!Uśmiechnął się złośliwie i wypił jeszcze trochę wina.– Jesteś okropny. Po co ja w ogóle zawracam sobie tobą głowę?
Fabuła
nie do poznania: 7
Kochani, zauważyliście może coś ciekawego? Jeśli
nie, podpowiem: ten dialog (a właściwie cała dyskusja E&K w
poniższym rozdziale, której znacznych fragmentów nie zamieściłam
z powodu braku ciekawych cytatów) diametralnie różni się w swym
tonie od dotychczasowych kłótni tych dwojga. Eadlyn i Kile PRZEZ
CAŁE ŻYCIE traktowali siebie nawzajem jak zło
konieczne...tymczasem ni z tego, ni z owego ich relacja
niespodziewanie skręciła w stronę lekkich złośliwostek z
elementami flirtu. Czy ma to jakiekolwiek uzasadnienie w treści
książki? Oczywiście, że nie. Czy istnieje jakiś konkretny powód,
dla którego nasi bohaterowie nagle przeszli pranie mózgu?
Oczywiście, że tak i podejrzewam, że nie muszę wam tłumaczyć, o
co chodzi; gdybyście jednak mieli jakiekolwiek wątpliwości...
– Ludzie chcą romansu, ale ja nie jestem gotowa zachowywać się w ten sposób publicznie, na pewno nie w sytuacji, gdy mi na kimś tak naprawdę nie zależy. Mimo to muszę im coś pokazać.– Co takiego?– Pocałunek.– Pocałunek?– Króciutki. Jesteś jedyną osobą, którą mogę o to poprosić, bo wiesz, że to nie będzie naprawdę i nie zaczniesz wszystkiego komplikować. A ja jestem gotowa zaproponować ci coś w zamian.
...to ciocia Kiera zaraz je rozwieje.
– Czy mogłabyś porozmawiać z moją mamą? Pomóc mi się stąd wydostać?– A dokąd się właściwie wybierasz?– Gdziekolwiek. – Kile westchnął z rozpaczą. – Moja mama… nie wiem, co sprawiło, że jest tak bezgranicznie lojalna wobec twoich rodziców, ale wbiła sobie do głowy, że to miejsce na zawsze będzie naszym domem. Wiesz, ile starań mnie kosztowało, żeby puściła mnie na ten jeden kurs? Chcę podróżować. Chcę budować, chcę robić coś więcej, niż tylko czytać o różnych rzeczach. Czasem mam poczucie, że kolejny dzień za tymi murami mnie zabije.
Marlee. Terapeuta. Ale już.
Fabuła
nie do poznania: 8
Monty Python wiecznie żywy: 8
Edzia obiecuje, że jeśli Kile da jej buzi, to pogada z
jego matulą.
– Kiedy?– Dzisiaj. O dziewiątej na korytarzu będzie czekał fotograf. Mam nadzieję, że dobrze się schowa, ponieważ zamierzam udawać, że go tam nie ma.
Wiecie co? Klaskałabym w ręce niczym mała foczka
gdyby okazało się, że pozbawiony skrupułów dziennikarz miast
zamieścić na łamach gazety romantyczną historyjkę o uczuciu
rodzącym się w pałacowych murach, postanowił ujawnić całą tę
mistyfikację.
Kile się zgadza, nasze gołąbeczki czekają, aż
nadejdzie stosowna godzina; Edzia z nudów postanawia porozmawiać z
Kilem na temat jego hobby.
– O co ci chodziło z tym budowaniem?Rozpromienił się.– To właśnie chcę studiować: architekturę i projektowanie. Lubię wymyślać konstrukcje, wyobrażać sobie, jak można by je zbudować, a czasem też, jak sprawić, by wydawały się szczególnie piękne.– To… w gruncie rzeczy naprawdę ciekawe.
No proszę, Kile wcale nie jest nudnym głupkiem! Kto by
się spodziewał!
Woodwork pyta Edzię, czy chciałaby zobaczyć kilka
jego projektów:
- (...)Mam je w pokoju, to znaczy tym starym, nie tym dla kandydata, więc zaraz obok.
Może się czepiam, ale na gwizdek Kile'owi dwa pokoje?
Nie mógł po prostu zostać w swoim?
...Swoją drogą, jak myślicie: czy panowie też
dostali osobistą armię pokojówek, które przygotowują im kąpiele?
Edzia się zgadza, wyruszają do starej sypialni Kile'a:
Otworzył drzwi, zapalił światło, a ja musiałam się powstrzymać, by nie westchnąć głośno.To dopiero był bałagan!Miał nieposłane łóżko, w kącie leżała kupa ubrań, a na stoliku z boku piętrzyło się kilka brudnych talerzy.
Faktycznie, istna stajnia Augiasza. Ciekawe, co zrobiłby
nasz specjalny płatek śniegu, gdyby przyszło mu zamieszkać w
typowym polskim akademiku.
Bułkę przez bibułkę: 29
– Wiem, o czym myślisz. Jak mu się udaje utrzymywać tak nieskazitelny porządek?– Czytasz mi w myślach – odparłam, starając się nie okazać odrazy. Przynajmniej nie śmierdziało.
Szybko, biegnij po coś do odkażenia rąk!
Bułkę przez bibułkę: 30
– Jakiś rok temu poprosiłem służbę, żeby przestali u mnie sprzątać. Sam to robię, ale Eliminacje kompletnie mnie zaskoczyły, więc zostawiłem wszystko tak, jak było.(...)– Dlaczego nie pozwalasz im sprzątać?– Jestem dorosły, potrafię sam o siebie zadbać.Nie przypuszczałam, żeby to był przytyk pod moim adresem, ale i tak mnie zabolało.
Och, biedactwo.
BTW, Kile: <3
W kącie pokoju ściany były pokryte zdjęciami i plakatami pokazującymi najróżniejsze budowle, od drapaczy chmur po chaty z gliny. Biurko zapełniały narysowane przez niego przeróżne szkice i modele zrobione z patyczków i cienkich pasków metalu.– Sam to wszystko zrobiłeś? – zapytałam i dotknęłam ostrożnie konstrukcji, która lekko się skręcała na górze.– Tak, koncepcje i projekty. Chciałbym naprawdę wznosić kiedyś prawdziwe budynki. Uczę się, ale wiesz, istnieje limit tego, co mogę osiągnąć bez praktycznego doświadczenia.– Kile… – Przyjrzałam się temu wszystkiemu: kolorom i liniom, pomyślałam o czasie i wysiłku umysłowym, jakie musiał włożyć w każdy z tych projektów. – To niesamowite.
Wiecie co? To jest autentycznie smutne, że Kile musiał
awansować na potencjalnego tru loffa, żeby doczekać się
jakiegokolwiek ciepłego słowa od Edzi. Nie mówiąc już o tym, że
cała ich dotychczasowa relacja okazuje się być naprawdę bardzo
przykra: Eadlyn mieszkała z młodym Woodworkiem od urodzenia, Kile
(jak widać na załączonym obrazku) bynajmniej nie kryje się ze
swoim hobby... a mimo to przez osiemnaście lat życia Edzia ani
razu nie zainteresowała się, co właściwie pasjonuje chłopaka,
który jada z nią śniadanie i z którym mija się w drzwiach do
biblioteki (chciałam napisać: łazienki, ale biorąc pod uwagę, że
każdy ma tu własną...).
Bułkę
przez bibułkę: 31
– To tylko sposób na zabicie czasu.– Nie, nie mów tak. Nie umniejszaj tego, co robisz. Ja nigdy bym czegoś takiego nie potrafiła.– Jasne, że byś potrafiła. – Pochylił się, wyjął linijkę w kształcie litery T i położył ją na czymś, nad czym aktualnie pracował. – Widzisz, tu wystarczy tylko patrzeć na linie i policzyć różne rzeczy.
Kile, rozumiem, że po prostu chcesz być miły, ale tak
łatwo to w życiu jednak nie ma, ociupina talentu mimo wszystko się
przydaje.
Usiedliśmy i zaczęliśmy przeglądać albumy z pracami ulubionych architektów Kile’a, porównując ich style. W szczególności interesowało go, że niektórzy projektowali budynki wtapiające się w otoczenie, a inni – kontrastujące z nim.– Patrz tylko na to! – powtarzał z entuzjazmem niemal przy każdej stronie.Trudno mi było uwierzyć, że potrzebowałam całych lat, by poznać go od tej strony. Schował się w skorupie, odciął się od pozostałych mieszkańców pałacu, ponieważ czuł się uwięziony. Za tym książkami i czasem złośliwymi docinkami kryła się interesująca, a chwilami naprawdę czarująca osoba.
Jak wyżej.
Miałam poczucie, że mnie do tej pory okłamywano. Czy za chwilę ktoś wyjdzie zza rogu i powie mi, że Josie jest w gruncie rzeczy aniołem?
Uff, już się bałam, że ktoś podmienił naszą
narratorkę na sympatyczniejszy model. Ale nie, jednak nie; na
bezpodstawne dosranie Josie zawsze znajdzie się chwila.
Bułkę
przez bibułkę: 32
Zegar wybija dziesięć po dziewiątej, więc nasi
bohaterowie udają się na spotkanie z paparazzo. Edzia jest
wyjątkowo miła i dziękuje Kile'owi za pójście z nią na układ i
podzielenie się swoją pasją; następnie para łapie się za łapki
i wyrusza w stronę umówionego miejsca.
– Jak myślisz, kiedy ostatnio trzymaliśmy się za ręce? – zastanawiałam się na głos.– Pewnie kiedy bawiliśmy się w kółko graniaste.– Pewnie tak.
Mam dziwne wrażenie graniczące z pewnością, że
Edzia już wówczas była kiepskim towarzyszem zabaw.
A teraz...
...
...ojojoj.
W milczeniu szliśmy do mojego pokoju. Gdy znaleźliśmy się przy nim, odwróciłam się do Kile’a i zobaczyłam, że przełyka ślinę.– Denerwujesz się? – szepnęłam.– Skąd. – Uśmiechnął się, ale także poruszył się niespokojnie. – No to… dobranoc.Kile pochylił się, a jego wargi dotknęły moich i pozostały na nich, rozchyliły się i zamknęły się, a potem znowu się rozchyliły. Zdołałam na szczęście zaczerpnąć oddech pomiędzy pocałunkami, ponieważ wyczuwałam, że on nie zamierza przerywać – i całe szczęście, nikt bowiem mnie tak dotąd nie całował i potrzebowałam tego więcej.Dotychczasowe pocałunki z chłopcami to były pospieszne, mokre całusy w ukryciu w szatni lub za jakimś posągiem. Teraz, gdy mieliśmy wokół tyle miejsca i nikt nie przychodził, żeby mnie szukać, było… inaczej.
Cóż, Kile, oficjalnie awansowałeś na Tru Loffa nr 1.
Ale nie przejmuj się, jak długo nie odwzajemniasz nowo powstałej
erotycznej fiksacji Edzi jesteś względnie bezpie...
Nawet wtedy jego nos dotykał mojego, tak blisko, że gdy szeptał, czułam w jego oddechu odrobinę zapachu wina.– Myślisz, że to wystarczy?– Ja… no… nie wiem.– No to dla pewności.Znowu przycisnął usta do moich ust, a ja byłam tak zaskoczona kolejnym pocałunkiem, że miałam wrażenie, jakby kości zmieniały mi się w galaretkę. Wplotłam palce w jego włosy, zdziwiona tym, że nagle zapragnęłam zatrzymać go tutaj przez całą noc.Gdy się znowu odsunął i spojrzał mi w oczy, w jego wzroku pojawiło się coś nowego. Czy on także czuł to dziwne ciepło ogarniające ramiona, klatkę piersiową i głowę?
…
...
...Kile, no bez jaj. Naprawdę jesteś tak spragniony
czułości i zainteresowania, że wystarczy ci kilka komplementów,
żeby zadurzyć się nawet w kompletnym potworze? Może jednak
rozważysz kandydaturę Henriego? Gwarantuję, że byłby to o wiele
lepszy wybór.
– Dobranoc, Eadlyn. – Pocałował mnie szybko w policzek i skierował się do schodów prowadzących do jego tymczasowego pokoju.Patrzyłam za nim i powtarzałam sobie, że uśmiecham się tylko ze względu na ukrytego w pobliżu fotografa, a nie z powodu czegokolwiek, co zrobił Kile Woodwork.
I to już wszystko na dziś. A za tydzień: rodzinne
dyskusje i pierwsza oficjalna randka. Zostańcie z nami!
Statystyka:
Bułkę przez bibułkę: 32
Fabuła nie do poznania: 8
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 5
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 27
Monty Python wiecznie żywy: 8
Bułkę przez bibułkę: 32
Fabuła nie do poznania: 8
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 5
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 27
Monty Python wiecznie żywy: 8
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 2
Samochwała w kącie stała: 11
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 3
Użyj mózgu, Luke: 17
Samochwała w kącie stała: 11
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 3
Użyj mózgu, Luke: 17
Maryboo
Błagam, niech Kile nie stanie się postacią po amputacji charakteru ;-; Dobrze, że przynajmniej nie grozi to Ahrenowi, skoro nie może stać się potencjalnym Tru Loffem, ale... aaarhh, Cass, nie rób tego, NIKT na to nie zasługuje!
OdpowiedzUsuńBaj de łej, nadal nie potrafię uwierzyć, jakim cudem Antychryst ma być w założeniu pozytywną postacią. Gdybym zetknęła się z książkami Kiery pierwszy raz, mogłabym uznać, że ich autorka ma po prostu inny odbiór rzeczywistości, ale przecież Eadlyn ma być tak zajebista jak własna matka, a różni się od Amisi diametralnie...
Maryboo, powodzenia w przeprowadzce. Jeśli nauczysz się fińskiego, będziesz mogła analizować nawet poprawność tekstów koleżków z Norwegoszwecji <3
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli,
Ira.
Ratunku...Niech ktoś udusi tę wstrętną dziewuchę..
OdpowiedzUsuńOj, to powodzenia w przeprowadzce i wszystkiego naj w nowym kraju! Ale będziesz pisać?
Analiza świetna.
Chomik
Będę, będę, mam nadzieję, że uda mi się robić to równie regularnie, co do tej pory ;)
UsuńW pierwszej chwili myślałam, że z tą Finlandią to żart, będący aluzją do tego, że Henri zostaje wykopany z powrotem do kraju macierzystego. ;p Powodzenia z przeprowadzką i aklimatyzacją w nowym kraju! ;* Mam nadzieję, że nie zamarzniesz.^^
OdpowiedzUsuńCo do analizy, świetna. Ujęło mnie zwłaszcza "stanowczy Maxon to oksymoron". <3
Zgadzam się w całej rozciągłości co do Twojej opinii na temat Josie i traktowania jej. Biedna mała. Dla niej Eadlyn jest chyba wzorem, taką właśnie prawie-siostrą (jedyną dziewczyną w pałacu w mniej więcej podobnym wieku, bądź co bądź, a do tego księzniczką!), a ta ją traktuje z buta. Z drugiej strony, dużo ludzi tak traktuje młodsze rodzeństwo, więc może Eadlyn dozna jakiegoś olśnienia..? Ech, co ja się łudzę.
Nadal nie rozpoznaję kandydatów poza Henrim i Ericem-tłumaczem. No i nieszczęsnym Kile'm, ale biedak jest już stracony. ;(
Btw, "Americo, kochanie, przebierz Ostena" - tu już brak słów. Już wiadomo, czemu Illea chyli się ku upadkowi - bo Maxon i America, zamiast rządzić, przebierają dziesięciolatka.
Bucera Edzi przechodzi ludzkie pojęcie. Wywalenie tych facetów było po prostu chamskie. Może ten od gapienia się w biust na to zasłużył, ale chyba księżniczka nie powinna się zniżać do takiego poziomu... ;/
Adria
Maryboo, powodzenia w nowym kraju:)!
OdpowiedzUsuńA co do analizy... Cóż, przy Edzi wszelkie postacie, które miałam za buce pierwszej klasy, wydają się nagle całkiem ludzkie. Żal mi tych chłopaków z Eliminacji, a najbardziej Henriego. Inna sprawa, że gość wydaje się przerysowany- gdzie w normalnym życiu dorosły już chłopak byłby takim niewinnym słodkim misiem? Wydaje mi się, że to taki stereotyp sympatycznego cudzoziemca. Zresztą większość postaci "Następczyni" obdarzonych jakimś minimalnym rysem charakteru jest albo przerysowana (Josie, May) albo ma podmienioną osobowość (Marlee, America) lub zachowuje się jak rzyć wołowa (Maxon). Wyjątki stanowią właściwie jedynie Kile i Ahren.
America zmienia bluzkę dziesięcioletniemu synowi... Ludzie, co za nadopiekuńczość.
Może ona nie zmieniała temu dzieciakowi bluzki, tylko była potrzebna do wybrania takowej? Moj brat, lat 12, dalej ma problem ze zdecydowaniem ktorą koszulkę założy do szkoły a co dopiero na jakąś ważniejszą uroczystość. W takich sytuacjach pomoc mamy okazuję się nieodzowna. Inna sprawa, że będąc księciem przydaloby się wcześniej opanować tego typu umiejętności.
OdpowiedzUsuńBiedny Kile, biedny Ahren i biedna Josie. Szczerze im współczuję. Erikowi już nieco mniej przez jego rozmowę z Josie, szkoda bo przez skojarzenia zaczynałam go lubić.
A tak na marginesie to widzialam ostatnio reklamę Iladianu i aż parsknęłam śmiechem. Nigdy mi się to nie znudzi.
Dzięki za analizę i powodzenia w przeprowadzce.
Amma
Może i tak, co nie zmienia faktu, że w pałacu takim czymś powinna zająć się służąca lub niania, nie królowa. Ja tam wolę myśleć, że America miała po prostu Ostena opierniczyć. Na pewno lepiej się do tego nadaje, niż Maksiu.
UsuńFinlandia? Maryboo, mi nie wmówisz że nie wyruszasz szukać przodków Henriego* by ich ostrzec przed wyjazdem ich potomków do Ikei i zgłoszenia Henriego do Eliminacji. Już ja swoje wiem. I totalnie popieram
OdpowiedzUsuń*Nie ogarniam kassowej geografii, więc uznaję że Finlandia w Norwego-Szwecji jest jak Galicja/Czechy u Habsburgów. Kto wie lepiej, niech mnie doedukuje...
"Dotychczasowe pocałunki z chłopcami to były pospieszne, mokre całusy w ukryciu w szatni lub za jakimś posągiem." Nie żeby coś, ale z kim w sumie Edzia się całowała? Bo innymi książętami gardziła, plebsem gardziła jeszcze bardziej, gwardzistami również... kto zostaje? Poza Arhenem, znaczy się, nie róbmy z tego "Gry o tron". W ogóle Edzia średnio pasuje mi do takich schadzek w ukryciu, ale może to dlatego, że generalnie uważam ją za osobę niezdolną do jakichkolwiek porywów romantyzmu...
OdpowiedzUsuńMaryboo, powodzenia w nowym kraju i obyś niczego nie zgubiła przy przeprowadzce, jak to ja mam w zwyczaju ;)
Jak pamiętam to był kiedyś jakiś jeden wspomniany, że jakieś tam całusy wyszły, ale za żadne skarby świata nie powiem jak się nazywał. Był równie dobrze zarysowany jak co niektórzy kandydaci. I nawet nie wiem po co był wprowadzony. Może miał być takim odpowiednikiem tamtej francuskiej księżniczki co się niby Maksio w niej podkochiwał? Roli nie gra żadnej, nie pojawia się ani razu - chyba tylko raz Ahren coś Antychrystowi docina o tamtych kilku całusach.
UsuńDokładnie to mnie zastanawiało! Nie wiem, kto biedniejszy: ci chłopcy czy Edzia, która musiała żyć chwilę z plebsem...
UsuńI no, żegnaj Kile'u, witaj truloffie.
Wydaję mi się, że Ahren coś wspominał, jak to Iladian całowała się z jakimś księciem na przyjęciu sylwestrowym.
UsuńFinlandia 11/10, sama myślę o wyemigrowaniu tam jak tylko dostanę prawo wykonywania zawodu.
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę miałam wrażenie, że Cass sama siebie trolluje, w sensie przy tym momencie, kiedy wszyscy opieprzali Iladian za wyrzucenie kandydatów, a ona się zasmuciła, bo przecież wrzucanie ich machnięciem ręki było takie zabawne. To znaczy ten fragment był tak absurdalny, że prawie brzmiał dla mnie jako taka autorska ironia na zasadzie "patrzcie, jaka ta główna bohaterka jest durna i jak pisanie w pierwszej osobie potrafi wypaczyć narrację". Ale nie, to najwyraźniej miało być wszystko na serio. Nie mogę uwierzyć, jak konsekwentnie Cass kreuję postać koszmarnego, egoistycznego, rozpuszczonego babska, jednocześnie wciąż chyba żyjąc w przeświadczeniu, że to bohaterka pozytywna...
A co do tego fragmentu:
"– Jestem Josie. Eadlyn i ja jesteśmy prawie jak siostry – pochwaliła się.
– Poza tym, że w ogóle nie jesteśmy spokrewnione – dodałam".
Wiecie, gdybym nie znała Iladian, to mogłabym pomyśleć o zupełnie odwrotnym znaczeniu tego komentarza. W sensie: Josie mówi, że są jak siostry, a Iladian nie zaprzecza, tylko uszczegóławia, że nie są spokrewnione - a więc można by uznać, że po prostu bardzo się dogadują, nawet jeśli nie ma między nimi więzów krwi (a uściślenie, że Josie nie jest żadnym pociotkiem, mogłoby mieć sens w pałacu, w którym nie funkcjonuje coś takiego jak damy dworu).
-marszałek Savignac
No chyba jednak funkcjonuje, skoro America oficjalnie uczyniła Marlee swoją damą dworu...
UsuńWszystkiego dobrego w nowym kraju! Oby przeprowadzka poszła gładko :)
OdpowiedzUsuńWiecie co? Zarówno przy Zmierzchu, Intruzie i całej serii autorstwa pani Cass miałam większe lub mniejsze wrażenie, że kreacja głównych bohaterek na wstrętne jędze jest zamierzona. Nie wiem, mój umysł chyba próbował się bronić przed myślą, że tacy okropni ludzie naprawdę mogą istnieć i być tak zupełnie, bez powodu no... okropni. Ale przy Eadlyn... tutaj żeby nie zwariować wierzę, że Antychryst naprawdę jest świadomie wykreowana przez Cass na rozpuszczoną, bucowatą panienkę. Świadczą o tym reakcje otoczenia na jej poczyniania. Znaczy się, że Cass WIE, że to co robi Iladian jest złe i jako autorka daje temu wyraz poprzez inne postaci. Może Ahren i Kile nie "wyszli" pani Cass przypadkiem...? Tak. Będę się tego trzymać żeby nie nie powyrywać sobie włosów z głowy w przypływie bezsilnej złości na Antychrysta. Ale powiedzcie chociaż czy mogę mieć nadzieję, że Eadlyn dozna jakiejś duchowej przemiany pod wpływem któregoś z Tru Loffów? Wtedy ta książka byłaby chociaż trochę bardziej zjadliwa.
A Josie mi po prostu szkoda.
A no i RIP Kile (*) ... czujecie to? Całe życie jesteście przez kogoś traktowani jak zło konieczne (z wzajemnością zresztą), nie darzycie się sympatią to mało powiedziane, ale wystarczy godzinka spędzona na krótkiej rozmowie by prawdziwie, namiętnie się całować... Śmierdzi mi to amputacją charakteru instant.
Ja zaczynam powoli się zastanawiać, czy to nie jest kreacja w stylu pięknej i bestii, czy jakiegoś poskromienia złośnicy z punktu widzenia bestii/złośnicy.
OdpowiedzUsuńMaryboo, trzymaj się więc w tej Finlandii ^^! Oby Ci nie było za zimno xD
OdpowiedzUsuńTEN rozdział Q_Q Boże, dlaczego ona to robi Kyle'owi? Czy naprawdę nikt nie widzi, jakie to wredne? I naprawdę sądzi, że to będzie dobrze postrzegane przez opinię publiczną, że najpierw wywala 1/3 kandydatów a potem obściskuje się po nocy z jednym z nich? Ech, brak słów na tę małpę D:
Mam nadzieję (pewnie się to nie spełni), że Kile nie zakochał się w Antychryście, a po prostu dostrzegł, iż poza oczywistą korzyścią jaką jest wyrwanie się z tego domu wariatów, może skorzystać na tym układzie w kwestiach stricte fizycznych. Zdziwił się, bo okazało się, że Eadlyn ma zalety, kiedy się jej zamknie usta - a skoro i tak musiał ją tyle znosić, to równie dobrze może sobie trochę życie umilić. Serio, po takim dziewuszysku to można by się spodziewać, że jej jad zamiast śliny cieknie, a tu proszę, taka niespodzianka!
OdpowiedzUsuńJeśli Kile umilałby sobie życie z kimś, kogo wcale nie lubi, to nie wzbudziłby tym mojej sympatii.
UsuńTo wszystko miałoby sens, gdyby jadowita, trująca, kolczasta Edzia miała przejść Metamorfozę® dzięki miłoździ do Kile'a, wiecie, zrozumieć, że źle go oceniała bo patrzyła na świat przez Bitchowe Szkiełko i musi zmienić się, by być lepszym człowiekiem i królową, no coś w tym stylu, good ol' trope.
OdpowiedzUsuńNawet się nie łudzę.
W zasadzie to ja jestem bardzo wyrozumiałym czytelnikiem, potrafiłabym lubić bohaterkę jak Iladian, to jest złośliwą, buntującą się przeciwko rodzicom i robiącą głupie rzeczy im na złość. Uprzykrzającą chłopcom życie w pałacu, uprzedzoną do Josie. Ale musi to autor potrafić uargumentować i dobrze rozpisać postać. Rozumiem tę chamskość, serio - rodzice zrobili dziewczynę w balona - obiecali jej wolność i swobodę a potem zwalili na łeb stado obcych chłopaków, prasę, kamery i presję, że musi pociągnąć ten cyrk albo pałac spłynie czymś innym niż zgniłe pomidory. Czuje się więc zdradzona, rozgoryczona, do tej pory żyła sobie jako ten pączek w maśle czy inna czekolada w sreberku, naturalną reakcją jest więc bunt. Ale musi wystąpić progres charakteru, chociaż minimalny. Albo sygnał od autora, że nasza hiroina może i jest chamidłem, ale w gruncie rzeczy nie złym człowiekiem. Że jej okropne zachowanie to reakcja obronna, tuszowanie lęków, zagubienia w sytuacji i niepewności. Można to rozpisać na wiele sposób, podać różne powody bycia wredotą, które ja łyknę, bom empatyzujący czytelnik. Nawet 'bo to rozpuszczone bydlę i nie wie co czyni' kupię. Natomiast co mnie uderzyło w Edzi w tej analizie, to ta myśl, że upokorzenie chłopców i wywalenie ich z pałacu było 'niemal zabawne'. Ona nawet nie jest zepsuta, ona jest złym człowiekiem i tyle.
E tam, ja wolę wierzyć, że Kile i bracia Edzi są w zmowie. Opracowali plan zdobycia tronu, a Woodwork ma zdobyć zaufanie Iladian.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w Finlandii, Maryboo c:
Pierwszy raz w życiu chciałabym, żeby zadziałała znienawidzona przeze mnie główna zasada Yaoilandu - wszyscy posiadacze penisa są gejami. Może wtedy wszyscy kandydaci i przypadkowi chłopcy byliby bezpieczni przed Edzią.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w nowym miejscu, mam nadzieje, ze bedzie ci dobrze w Finlandii! :D
OdpowiedzUsuń"Josie wydawała się okropnie rozczarowana – uświadomiłam sobie, że podeszła, ponieważ spodobał jej się Henri."
OdpowiedzUsuńZaraz, CO? Josie miała nadzieję poderwać jednego z kandydatów? Czy ona naprawdę nie zauważyła śladów po PUBLICZNYM BICZOWANIU u swoich rodziców?
hahahah, o Boże, rzeczywiście. :D:D:D
Usuńno cóż, niedaleko pada jabłko od jabłoni ;p
Adria
Edzia to wszak znawczyni ludzkiej natury i na pewno bezbłędnie wie, o co chodziło Josie.
UsuńPrzecież w Cassoversum każdej kobiecie chodzi o jedno w kwestii mężczyzn. xD I nie mam na myśli przyjaźni. Przyjaźń damsko-męska, apfe! Jeśliś nie jest tru loffem, wypi**aj z kart książki. -_-
UsuńA.
Tego akurat bym się nie czepiał. IMHO postępowanie Marlee było znacznie głupsze: wszak jako kandydatka nie łasiła się do gwardzisty „publicznie”, a tajniaczyła po kątach. I przy tym, że brak jakiegokolwiek sygnału, że choćby prosiła o odesłanie z eliminacji, to naprawdę wyglądało, jakby zamierzała po kryjomu przemycić woodworkowe dzeci na tron Ilei…
Usuń… a tutaj Josie jest najwyraźniej osobą bliską rodzinie królewskiej – która ma jakieś przywileje. I nie tajniaczy się z tym po kątach: i no…, IMHO rodzina królewska za to mogłaby jej być nawet wdzięczna: bo jeśli jakiś gach odpowie na jej zaloty, to potem będzie wiadomo, który z kandydatów poleci za wszystkim, byle w spódnicy.