niedziela, 13 marca 2016

Rozdziały IX i X

Rozdział 9

Do pałacu przybywają kandydaci. Najpotężniejsza Edzia chowa się jak dziecko w swoim pokoju, bo jej za głośno. 

Zbyt wiele hałaśliwych śmiechów i przesadnie entuzjastycznych powitań. Byłam ciekawa, jak długo potrwa ten przyjacielski nastrój, skoro ostatecznie to była rywalizacja. Dodałam do listy w głowie znalezienie jakiegoś sposobu, by napuścić ich na siebie nawzajem.

Niezła z niej żmija. Maksio był kretynem, ale przynajmniej nie starał się skłócić ze sobą uczestniczek. Ale wszak Iladian to ulepszona wersja, więc ma dodatkowe funkcje w pakiecie.

Edzia chce wyglądać dojrzale i onieśmielająco, więc zamierza upiąć włosy i okryć się czarnym kirem.  


Gdy moje włosy wyschły po umyciu, zaplotłyśmy je w warkocz i ułożyłyśmy w koronę, co sprawiło, że tiara prezentowała się jeszcze lepiej. Znalazłam czarną suknię, którą miałam na ostatnim przyjęciu sylwestrowym. Była pokryta koronką i do kolan dopasowana, a niżej spływała swobodnie aż do ziemi. Odsłaniała fragment pleców, a króciutkie rękawy ukazywały niemal całe ramiona. Musiałam przyznać, że ta kreacja wygląda w świetle dziennym jeszcze lepiej niż przy blasku świec.

Nie znam się za bardzo na modowych trendach, ale zakładanie sylwestrowej kiecki na powitanie tych chłopców (i to w środku dnia) to chyba lekki overkill. Iladian udaje się w stronę Salonu Kawalerskiego, gdzie pojedynczo powita każdego z kandydatów. 




Zobaczyłam w korytarzu kilka osób, w tym moich rodziców i generała Legera, więc podeszłam do nich, starając się nie okazać zdenerwowania. Tata wyglądał na oszołomionego, a mama zasłoniła usta, gdy się przy nich znalazłam.
 
– Eadlyn… wydajesz się taka dorosła. – Westchnęła i dotknęła mojego policzka, ramienia i włosów, niczego nie poprawiając, tylko sprawdzając.  
– Pewnie dlatego, że jestem dorosła. 

Biorąc pod uwagę to, jak często tupiesz nóżką i odstawiasz przedszkolne histerie, nie jestem w stanie w to uwierzyć. 



Skinęła głową ze łzami w oczach. 
– Wyglądasz doskonale. Nigdy nie wierzyłam, że uda mi się wyglądać jak królowa, ale ty… jesteś doskonała. 

Ja wiem, że matki świata nie widzą poza swoją progeniturą, ale Amiś, kobieto, przesadzasz i to ostro. Może gdybyś nie kładła Edzi do głowy takich rzeczy od małego, jej ego byłoby odrobinę mniejsze. 

Iladian wspaniałomyślnie postanawia, że nie wywali nikogo z hukiem pierwszego dnia, z czego Maksio jest wielce zadowolony. Edzia nie potrzebuje obecności rodziców, Maksio i Amisia oddalają się więc, zostawiając córkę z kandydatami i kilkoma gwardzistami do ochrony. 

Ośrodek wprowadza pierwszego kandydata. 

Skinął ponownie głową i rzucił spojrzenie kamerdynerowi stojącemu w końcu korytarza. Z jednej z bibliotek wyszedł chłopak, poprawiając po drodze spinki przy mankietach. Był kościsty i nie bardzo wysoki, ale miał całkiem przyjemną twarz.Zatrzymał się przede mną i skłonił. 
– Jestem Fox Wesley, wasza wysokość. Przechyliłam głowę w geście powitania.  
– To dla mnie prawdziwa przyjemność. Zaczerpnął oddech.  
– Jesteś prześliczna.  
– Tak też mi mówiono. Możesz już odejść. – Uniosłam rękę, wskazując Salon Kawalerski. Fox zmarszczył brwi, a potem skłonił się jeszcze raz i odszedł. 

Bułkę przez bibułkę: 22
Samochwała w kącie stała: 8

Czy ja to w ogóle muszę komentować? Zaraz mnie krew zaleje, jak czytam o tej okropnej megalomance. 

Następny jest Gale Ha… A sorry, nie ta bajka, Hale Garner. 


– Jestem Hale Garner, wasza wysokość.  
– Witam pana.  
– Dziękuję, że zaprosiłaś nas do swojego domu. Mam nadzieję, że z każdym dniem będę na nowo udowadniać, że jestem godny twojej ręki.  
Przekrzywiłam głowę z zaciekawieniem.  
– Doprawdy? A co takiego zamierzasz zrobić dzisiaj? 
Uśmiechnął się.  
– Cóż, dzisiaj chciałbym zapewnić, że pochodzę z doskonałej rodziny. Mój ojciec był Dwójką.  
– Czy to wszystko?  
Nie dał się tak łatwo zniechęcić. 
– Uważam, że to godne podziwu. 
– Nie tak bardzo jak posiadanie ojca, który był Jedynką. Jego twarz spochmurniała. 
– Możesz już iść. 
Skinął głową i poszedł w swoją stronę, ale po kilku krokach obejrzał się. 
– Przepraszam, że cię uraziłem, wasza wysokość. 
Jego twarz wyrażała taki smutek, że omal go nie zapewniłam, że wcale nie. Ale to nie pasowało do moich dzisiejszych planów.

Bułkę przez bibułkę: 23
Samochwała w kącie stała: 9

Albowiem w twoich dzisiejszych planach jest osiągnięcie nowego, wysokiego poziomu bucery. Idzie ci świetnie, Edziu.  Kandydaci wydają się Iladianowi straszliwie nudni. Gdzieś w połowie pojawia się Kile. 



– Wasza wysokość – przywitał się ze mną.
 
– Dla pana „wasza królewska nieznośność”. Roześmiał się.  
– Jak oni cię potraktowali? Twoja mama mówiła, że gazety napisały, że mieszkasz w pałacu. 

Chcecie mi powiedzieć, że wesoła pałacowa komuna to nie jest w Ikei common knowledge? Bullshit, nie kupuję tego. 



– Myślałem, że z tego powodu zostanę natychmiast sprany na kwaśne jabłko przez stado zazdrosnych mięśniaków, ale okazało się, że większość z nich widzi we mnie cenne źródło informacji. 
 
– Ach tak?  
– Zakładają, że wiem o tobie wszystko. Przez całe rano byłem bombardowany pytaniami.  
– A co takiego im powiedziałeś? 
Uśmiechnął się odrobinę krzywo. 
– Oczywiście, że jesteś absolutnie czarująca. 
– Jasne. – Przewróciłam oczami, nie wierząc mu nawet przez moment. – Możesz iść i…  
– Posłuchaj, chciałem cię jeszcze raz przeprosić, że nazwałem cię nieznośną.  
Wzruszyłam ramionami.  
– Byłeś wytrącony z równowagi.  
Skinął głową, akceptując tę wymówkę. 
– Ale mimo wszystko to było niesprawiedliwe. To znaczy, nie zrozum mnie źle, jesteś coraz bardziej rozpuszczona. – Potrząsnął głową. – Ale jesteś twarda, bo musisz taka być. Masz zostać królową, a chociaż ja widzę, co się dzieje w pałacu, nigdy nie musiałem się zmagać z takim ciężarem jak twoja praca. Nie mam prawa cię osądzać. 
Westchnęłam. Grzeczność nakazywałaby podziękować mu, więc niech będzie, zachowam się grzecznie. 
– Dziękuję.  
– Nie ma za co. Zapadła długa cisza.  
– Salon Kawalerski jest tam – powiedziałam i pokazałam palcem.  
– A, prawda. To chyba do zobaczenia później. 
Uśmiechnęłam się do siebie, bo gdy odchodził, zauważyłam w jego ręku oprawiony w tłoczoną skórę notes, który trzymał za plecami. Kile po obowiązkowej poprawie wizerunku wyglądał lepiej niż zazwyczaj, ale nadal zachował irytujące maniery mola książkowego.

CZYTANIE KSIĄŻEK JEST ZŁE, jak się okazuje. Powody Edzi, żeby nie lubić Kile’a są naciągane jak stara guma do gaci i tak jak owa guma, ledwo się trzymają. Ok., zróbmy szybki przegląd. Edzia uważa czytanie książek za irytujące. Oczytani, mądrzy chłopcy są irytujący. Głupi chłopcy są irytujący. Nudni chłopcy są irytujący. A co z bezczelnymi chłopcami? Może z takimi właśnie kandydatami nasza księżniczka znajdzie wspólny język? Wszak zZawsze można jeszcze liczyć na stare, dobre wlizodupstwo połączone z tekstami na poziomie gimbazy.



Natomiast młodzieńca, który pojawił się po nim, nie można było określić w ten sposób.Miał zaczesane do tyłu włosy w kolorze karmelu, a gdy zbliżał się do mnie, trzymał ręce w kieszeniach, jakby już wcześniej spacerował tymi korytarzami. Jego zachowanie na moment wytrąciło mnie z równowagi. Czy przyszedł tu, żeby mnie poznać, czy też ja byłam tutaj, by poznać jego? 
– Wasza królewska mość – przywitał mnie jedwabistym głosem, chyląc się w ukłonie.  
– Wasza wysokość – poprawiłam go.  
– Ależ nie trzeba. Wystarczy Ean.  
Przechylił głowę i uśmiechnął się lekko. 
– To było okropne – oznajmiłam ze śmiechem. 
– Uznałem, że muszę podjąć takie ryzyko. Jest tu oprócz mnie trzydziestu czterech chłopaków. Jak inaczej miałbym sprawić, żebyś mnie zapamiętała?  
Patrzył na mnie z determinacją i gdybym nie miała tak często do czynienia z politykami, mogłabym się pewnie poczuć oczarowana.  
– Bardzo miło mi pana poznać.  
– Mnie również, wasza wysokość. Mam nadzieję, że niedługo zobaczymy się ponownie. 


Po jakże ujmującym Eanie pozostaje już tylko równia pochyła. 



Po nim przyszedł chłopak z tak mocnym akcentem, że musiałam się naprawdę koncentrować, żeby zrozumieć, co mówi. Inny zapytał, kiedy dostanie zapłatę. Był też jeden, który pocił się tak bardzo, że po jego odejściu musiałam zawołać kamerdynera, żeby podał mi ręcznik do wytarcia rąk. Inny ostentacyjnie gapił się przez całe nasze spotkanie na moją klatkę piersiową. To była prawdziwa parada nieszczęść.

Akcentu się nie czepiam, to nie jego wina. Spoconego też się nie czepiam, ma chłopak prawo być zdenerwowany, stając przed tą żmiją, ale co za kretyn na wstępie pyta o zapłatę? Prawie jak Amisia, choć ona wyjawiła Maksiowi swoje powody przybycia do pałacu trochę później. A gapienie się na cycki to już w ogóle kompletna porażka. Ale tak to jest, gdy się w żaden sposób nie sprawdza wcześniej kandydatów.

Generał Leger podszedł do mnie.  
– Na wypadek, gdybyś straciła rachubę, to już ostatni. Z ulgą odchyliłam głowę do tyłu.  
– Dzięki Bogu!  
– Nie wydaje mi się, żeby twoi rodzice czegoś jeszcze od ciebie dzisiaj wymagali, ale powinnaś zajrzeć do nich, kiedy skończysz.  
Spojrzałam na niego.  
– Jeśli pan nalega. Roześmiał się.  
– Ale nie zadręczaj ich. Twój ojciec ma teraz pełne ręce roboty.  
– On ma pełne ręce?! Widział pan tego chłopaka, który się pocił?! 





Twój ojciec zmaga się z krajem na skraju kompletnego chaosu, a ty jęczysz, bo musiałaś uścisnąć spoconą dłoń? To są dopiero problemy, ja chromolę. 



– Trudno go za to winić, jesteś księżniczką. Masz prawo skazać go na śmierć, jeśli tylko zechcesz. 

Widzisz, ptysiu,  Ośrodek się ze mną zgadza. O okropnym charakterze Edzi na pewno chodzą pogłoski, więc kandydat jak najbardziej mógł być zdenerwowany, a nawet przerażony, szczególnie, że Iladian nie starała się być miła. 



Generał Leger miał migotliwie zielone oczy, w których tańczyły psotne ogniki i był jednym z tych mężczyzn, którzy z wiekiem stają się coraz przystojniejsi. Wiem to na pewno, ponieważ lady Lucy pokazała mi kiedyś ich ślubne zdjęcia i naprawdę wyglądał teraz jeszcze lepiej. Czasem, jeśli był zmęczony albo pogoda była nieprzyjemna, lekko utykał przy chodzeniu, ale to go nie spowalniało. Może dlatego, że wiedziałam, jak bardzo kocha go lady Lucy, zawsze wydawał mi się bezpieczną przystanią. Gdybym nie obawiała się, że sprzymierzy się z mamą i tatą, poprosiłabym go o radę, jak sprawić, żeby ci chłopcy sami chcieli wracać do domu. Coś w jego oczach podpowiadało mi, że doskonale wiedziałby, co w tym celu należy zrobić. 

Nie martw się, Edziu, 15 minut w twojej obecności i każdy będzie chciał uciekać, gdzie pieprz rośnie. 

Edzia tak zachwyca się Ośrodkiem, że zaczynam się zastanawiać, czy może w tym wszystkim chodzi o wiek i Iladian zwyczajnie woli starszych od siebie mężczyzn, a nie nastoletnich chłoptasiów. Może te całe Eliminacje idą w złym kierunku?



– Kilku z nich sprawiło, że czułam się nieswojo – przyznałam. Gładkie słówka, pożądliwe spojrzenia. Chociaż od dziecka wiedziałam, że jestem kimś szczególnym, nie podobało mi się, że patrzono na mnie jak na nagrodę.  
Generał Leger spojrzał na mnie ze współczuciem. 
– Wiem, że to nietypowa sytuacja. Ale nie musisz zostawać sam na sam z kimś, kogo nie lubisz. Masz prawo odesłać kandydata tylko na podstawie przeczucia, a nawet najgłupszy z nich nie będzie tak głupi, by spróbować cię skrzywdzić – zapewnił mnie. – Możesz mi wierzyć, gdyby któryś to zrobił, dopilnowałbym, żeby nie był w stanie więcej chodzić. 

Nie chcę spoilerować, więc powiem tylko jedno. Clarkson nie zrobił porządnego background checku kandydatek i ugryzło go to w dupę. Pod tym względem Maksio jest nieodrodnym synem swojego ojca. Wnioski wyciągnijcie sami. 

Czas na ostatniego kandydata. Zamiast jednego chłopca wchodzi dwóch. Okazuje się, że w ramach promocji Iladian dostała jednego młodzieńca gratis. Henri jest Norwegoszwedem i niezbyt dobrze radzi sobie z angielskim, dlatego przybył z tłumaczem. Wiem, wiem, że tłumacz nie jest uczestnikiem Eliminacji per se, ale co to dla Mary Sue? Potencjalny truloff to potencjalny truloff.

Henri duka z silnym akcentem, ale poza tym jest przemiły i uroczo rozbrajający. Mimo to Edzia nie zapomina o bucerze. 



– Henri urodził się w Norwegoszwecji, więc mówi z mocnym akcentem fińskim.  
– Aha – odparłam. – A jak dobrze zna angielski? Henri wtrącił się do rozmowy.  
– Angielski, nie, nie. – Nie wydawał się tym zawstydzony, potraktował to z humorem.  
– Jak w takim razie mamy się poznać? 
Tłumacz zwrócił się do Henriego: 
– Miten saat tuntemaan toisensa? 
Henri wskazał tłumacza, który odpowiedział: 
– Wydaje mi się, że za moim pośrednictwem.  
– Rozumiem. Dobrze. Hmmm. – Nie byłam na to przygotowana. Czy bardzo będę niegrzeczna, jeśli go odprawię? 

Cóż, jeżeli chcesz go odprawić tylko dlatego, że mówi słabo po angielsku i będziesz musiała użerać się z dodatkowym człowiekiem plebsu w postaci tłumacza, to tak, będziesz niegrzeczna. Nie żeby cię to kiedykolwiek powstrzymało. 

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 17



W tym momencie przypomniałam sobie zgłoszenie Henriego. Dlatego właśnie w niektórych słowach były błędy: musiał je zgadywać. 

Ale przecież prościej było od razu założyć, że Henri to idiota, prawda?

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 18

Edzia żegna Henriego i bezimiennego na razie tłumacza i postanawia się przejść, zanim zda relację ojcu., albowiem te jednominutowe spotkania z kandydatami tak straszliwie ją wymęczyły.  

Rozdział 10


Przetrwaliśmy  pierwszy  dzień,  pierwszy  obiad  i pierwszy wieczór bez dalszych incydentów. Gdy kamery okrążały jadalnię, słyszałam, jak ich operatorzy wzdychają z nudów. Nie odezwałam się do nikogo z grupy, a chłopcy byli zbyt zdenerwowani, by rozmawiać między sobą.

Edziu, szybko zrób jakąś karczemną awanturę albo skaż któregoś z kandydatów na śmierć! A nie, cholera, przecież lud ma ją polubić… Skoro tak, to Eliminacje będą mało rozrywkowe. 



Słyszałam myśli taty tak wyraźnie, jakby to były moje własne. 

"To jest nudne! Nikt nie będzie chciał tego oglądać? Jak dzięki czemuś takiemu mamy zyskać choćby sekundę, nie mówiąc już o trzech miesiącach?"
 

Spojrzał na mnie wymownie kilka razy, błagając wzrokiem, żebym zrobiła coś, cokolwiek, co sprawiłoby, że warto było to wszystko znosić. Ja biłam się z myślami – nie chciałam go zawieść, ale jakikolwiek życzliwy gest z mojej strony byłby bardzo złym precedensem. Muszą wiedzieć, że nie zamierzam się nad nimi rozczulać.

Ptysiu, jakby ci to powiedzieć… Granie zimnej, nieludzkiej suki raczej nie wyjdzie ci na dobre. Twoi poddani już i tak nie przepadają za rodziną królewską, więc powinno ci zależeć, żeby tego nie pogarszać. 

Użyj mózgu, Luke: 13 



Powiedziałam sobie, że nie powinnam się martwić. Rano wszystko się zmieni.

Ehehehehehehehehehehehehehehe!!!


Następnego dnia chłopcy wystroili się, gotowi na paradę. Armia ludzi tłoczyła się na trawniku przed pałacem, gotowa do wyprawienia nas poza bramy.
Tata był dumny z tego pomysłu, jak na razie mojego największego wkładu w Eliminacje. Uznałam bowiem, że atrakcyjnym pomysłem będzie zorganizowanie krótkiej parady, czyli czegoś, czego nigdy wcześniej nie robiono. Byłam pewna, że to dostarczy ludziom tematów do rozmów.

W kraju szerzą się zamieszki, a król i jego rodzina obwiniani są o beznadziejną sytuację i to nie bezpodstawnie. Wyprawianie się na paradę w tak niespokojnym czasie to jak proszenie się o kłopoty. Dobrze, że Henio i Miecio wyjechali na dłuuugie wakacje do ciepłych krajów i zabrali swoje snajperki, bo gdyby ktoś chciał ich wynająć, na pewno zgodziliby się odstrzelić Iladianowi ten głupi łeb.

Użyj mózgu, Luke: 14



– Dzień dobry, wasza wysokość – przywitał mnie jeden z chłopców. Natychmiast przypomniałam sobie Eana, a po wczorajszym dniu nie było zaskoczeniem, że to on odezwał się do mnie jako pierwszy.  
– Dzień dobry. – Przeszłam dalej i nie zwolniłam kroku, chociaż wielu innych kłaniało się lub wołało mnie po imieniu. 

Nie będzie się lasia bratać z plebsem. To chyba oczywiste. 

Bułkę przez bibułkę: 24



– To będzie krótka pętla, wasza wysokość. Będziemy jechać jakieś piętnaście kilometrów na godzinę, więc przejazd zajmie około dwudziestu-trzydziestu minut. Gwardziści obstawiają trasę, ale wszyscy są tak zachwyceni, że to powinna być bardzo udana impreza.  
Spokojnie złożyłam dłonie z przodu.  
– Dziękuję, gwardzisto. Doceniam wasze wysiłki, żeby wszystko się udało.  
Zacisnął wargi, starając się ukryć pełen dumy uśmiech. 
 – Dla pani wszystko, wasza wysokość. 

To nie był uśmiech, po prostu go wzdęło. 

Edzia ma wybrać, kto dostąpi niesamowitego zaszczytu posadzenia dupy po jej bokach na platformie. Iladian postanawia przyhołubić biednego, niekumającego, co się wokół dzieje Henriego, bo jest jej go żal. Jako drugiego wybiera Hale’a Garnera, bo ma ładny garnitur i ciekawe, dwukolorowe buty. Cóż, męża też można sobie dobrać do sukienki. 

Ośrodek ustawia chłopców przed wejściem na platformę. Z boku Maksio szaleje z aparatem fotograficznym jako pierwszy paparazzo Ikei. Edzia prosi ojca, żeby nie robił jej obciachu przy ludziach.

Edzia ma wejść na platformę jako ostatnia. Podczas czekania na swoją kolej zauważa tłumacza Henriego i zaczyna strofować go za brzydkie nawyki.   



Przygryzł paznokieć, a ja potrząsnęłam głową i podeszłam do niego. 
– Nie rób tego – powiedziałam, starając się, by zabrzmiało to stanowczo, ale nie niegrzecznie. – Nie chcesz chyba, żeby kamery przyłapały cię z palcami w ustach, prawda?  
Natychmiast opuścił dłoń.  
– Przepraszam, wasza wysokość.  
– Nie idziesz tam? – Skinęłam głową w stronę obszernej platformy.  
Uśmiechnął się.  
– Nie, wasza wysokość. Myślę, że Henri będzie umiał machać bez tłumaczenia. – Mimo to wyczuwałam, że jest zdenerwowany.  
– Będzie siedział koło mnie – uspokoiłam go. – Postaram się dopilnować, żeby wiedział, co się dzieje.  
Tłumacz odetchnął głośno z ulgą.  
– To zdecydowanie dobra wiadomość. On jest niesamowicie podekscytowany. Mówi o pani niemal bez przerwy.  
Roześmiałam się.  
– Cóż, to przecież niecała doba. Jestem pewna, że mu przejdzie. 

Henri jest w tej szczęśliwej/nieszczęśliwej sytuacji (zależy, ja na to patrzeć), że nie rozumie, co ta wredna dziewucha mówi, więc żyje na razie w błogiej nieświadomości. Też mam nadzieję, że przejrzy na oczy, wydaje się miłym chłopakiem, który nie zasługuje na to, żeby użerać się z Antychrystem do końca życia. 



– Czy ty także urodziłeś się w Norwegoszwecji? Tłumacz potrząsnął głową.  
– Nie, jestem pierwszym pokoleniem urodzonym w Illéi, ale moi rodzice starają się trzymać dawnych zwyczajów i tradycji, więc mieszkamy w małej społeczności norwegoszwedzkiej w Kencie.  
– Tak jak Henri?  
– Tak. Jest nas coraz więcej. Gdy Henri został wybrany do Eliminacji, jego rodzina ogłosiła nabór na zaufanego tłumacza, a ja przesłałem im swoje CV, poleciałem do Soty i teraz mam nową pracę.  
– Czyli znasz Henriego dopiero od…?  
– Tygodnia. Ale spędziliśmy już razem tyle czasu i tak dobrze się dogadujemy, że mam wrażenie, jakbym go znał od lat. – W jego głosie było urocze ciepło, na swój sposób braterskie.

E tam, braterskie. Ja już wolę shipować Henriego z jego tłumaczem niż widzieć któregokolwiek z nich skazanego na Edzię. Nikt na to nie zasługuje. 



– Czuję się okropnie źle wychowana… nie wiem nawet, jak się nazywasz. 

Cóż, jesteś okropnie źle wychowana. 



Skłonił się przede mną. – Mam na imię Erik.  
– Erik?  
– Tak.  
– Hm, spodziewałam się czegoś innego. 


- Masz, stary, lamerskie imię, ja pierdzielę! Gdzie duma wikingów? Dlaczego nie Ragnar? – Edzia była wielce zniesmaczona. 





Po obrażeniu Erika Edzia zapewnia, że zajmie się Henrim. Ośrodek woła ją na platformę. 



– Witam dzisiaj, wasza wysokość. – Jego jasne włosy były potargane od wiatru, ale uśmiechał się promiennie. Dotknęłam jego ramienia.  
– Dzień dobry, Henri. Możesz mnie nazywać Eadlyn.  
Zmarszczył twarz, odrobinę zagubiony. 
– Mówić Eadlyn?  
– Tak.  
Pokazał mi skierowany w górę kciuk, a ja pogratulowałam sobie, że umieściłam go obok siebie. W ciągu kilku sekund sprawił, że się uśmiechnęłam. Pochyliłam się obok Henriego, szukając pośród zgromadzonych na dole Erika. Gdy go zauważyłam, także pokazałam mu podniesiony kciuk. Uśmiechnął się i położył dłoń na sercu, jakby poczuł prawdziwą ulgę.


Awww, zależy mu, jakie to słodkie. A nie mówiłam? Henrik > Hiladian!

Edzia odwraca się do Hale’a. Chłopak chce przeprosić ją za zachowanie z poprzedniego dnia, ale Iladian go powstrzymuje. 


– Nie, nie. Jestem pewna, że możesz sobie wyobrazić, jak to wszystko jest dla mnie stresujące.  
– Oczywiście. Nie chciałbym być w twojej skórze.  
– Ale ja chciałabym być w twoich butach! – oznajmiłam, patrząc w dół. – Są prześliczne!  
– Dziękuję. Czy pasują do krawata? Lubię eksperymentować, ale zacząłem mieć wątpliwości.  
– Tak, udało ci się wszystko idealnie dobrać.  
Hale rozpromienił się, szczęśliwy, że udało mu się zatrzeć pierwsze wrażenie i ma okazję zrobić drugie. 
– Czyli to ty powiedziałeś, że codziennie będziesz mi udowadniać swoją wartość? 
– Tak, to byłem ja. – Sprawiło mu wyraźną przyjemność, że go zapamiętałam.  
– A jak zamierzasz to zrobić dzisiaj?  
Zastanowił się. 
– Jeśli poczujesz się choć odrobinę niestabilnie, możesz przytrzymać się mojej ręki. Obiecuję, że nie spadniesz.  
– Podoba mi się to. Jeśli myślisz, że ty masz trudno, spróbowałbyś pochodzić na szpilkach. 

Żebyś się Edziu nie zdziwiła. Skoro Hale lubi eksperymentować z modą, to kto wie…





Parada rusza.




Gdy brama się otworzyła, usłyszałam wiwaty. Wyjechaliśmy za róg, gdzie dostrzegłam pierwsze stanowisko kamer filmujących każdą sekundę parady. Niektórzy widzowie trzymali transparenty popierające ich ulubionego kandydata lub wymachiwali flagą Illéi. 
– Henri, popatrz! – powiedziałam, pochylając się do niego i wskazując transparent z jego imieniem. 
Potrzebował chwili, żeby zrozumieć, ale gdy w końcuzobaczył swoje imię, aż westchnął. Był tak podekscytowany, że wziął moją dłoń ze swojego ramienia i ucałował ją. Gdyby zrobił to ktokolwiek inny, byłoby to niemile widziane spoufalanie się, ale w jego wykonaniu ten gest był tak niewinny, że w ogóle mi nie przeszkadzał.



Henri to taki słodki, nieporadny miś. Mam szczerą nadzieję, że Edzia go nie wybierze. 



– Kochamy cię, księżniczko Eadlyn! – zawołał ktoś, a ja pomachałam w tę stronę.  
– Niech żyje król!  
– Niech cię Bóg błogosławi, księżniczko!  
Bezgłośnie podziękowałam im za wsparcie i poczułam przypływ otuchy. Nie co dzień mogłam oglądać z bliska moich poddanych, słyszeć ich głosy i czuć, jak nas potrzebują. Wiedziałam oczywiście, że mnie kochają, bo miałam zostać ich królową, ale zazwyczaj, gdy opuszczałam pałac, uwaga wszystkich koncentrowała się na mamie albo tacie. Czułam się niesamowicie, wiedząc, że tak wiele ciepłych uczuć jest teraz kierowanych do mnie. Może będę tak kochana jak mój ojciec.

Ptysiu, jeśli myślisz, że lud Ikei cię kocha i wielbi, to mam dla ciebie kiepską wiadomość…



Nagle uderzyło mnie coś, co stanowczo nie było kwiatem. Zobaczyłam jajko ściekające po mojej sukience na odsłonięte nogi. Zaraz potem trafiła mnie połówka pomidora i coś, czego nie rozpoznałam.Przykucnęłam i zasłoniłam się rękami. 
– Potrzebujemy pracy! – wrzasnął ktoś. 
– Klasy dalej istnieją!  
Wyjrzałam ostrożnie i zobaczyłam grupę ludzi protestujących i rzucających w platformę zgniłym jedzeniem. Ktoś podnosił gniewne transparenty, które do tej pory musiały być schowane przed wzrokiem gwardzistów, a inni nazywali mnie obrzydliwymi słowami, jakich do tej pory nie wyobrażałam sobie w ustach nawet najgorszego człowieka.





Hale przykląkł przede mną i objął mnie ramieniem 
– Nie bój się, zasłaniam cię.  
– Nie rozumiem – mruknęłam. 





Henri i Hale dzielnie osłaniają Edzię przed latającą spożywką. Ośrodek popędza całe towarzystwo i platforma dociera jakoś z powrotem do pałacu. 



– Eadlyn! – zawołała mama.  
– Nic mi nie jest.  
Tata stał zaszokowany. 
– Kochanie, co się stało?  
– Niech mnie szlag, jeśli wiem. – Pomaszerowałam do pałacu upokorzona. Jakby to wszystko nie było wystarczająco krępujące, smutne spojrzenia wszystkich wokół sprawiały, że czułam się jeszcze gorzej. 

I AM SO FUCKING HAPPPY!!!



„Biedactwo”, mówiły ich twarze, a ja nienawidziłam litości jeszcze bardziej, niż nienawidziłam ludzi, którzy uważali takie zachowanie za dopuszczalne. Szłam jak najszybciej korytarzami, ze spuszczoną głową, z nadzieją, że nikt mnie nie zatrzyma. To zdecydowanie nie był mój dzień, bo gdy tylko weszłam na pierwsze piętro, natrafiłam na Josie.  
– Fuj! Co ci się stało?  
Nie odpowiedziałam i jeszcze bardziej przyspieszyłam kroku. Dlaczego? Co takiego zrobiłam, by na to zasłużyć?




Od czego by tu zacząć…

Iladian wpada do pokoju i wybucha płaczem. Neena stara się ją uspokoić, po czym zaczyna szykować kąpiel. Edzia dalej nie rozumie, co się stało. 

Po kilku godzinach Iladian udaje się na naradę rodzinną do gabinetu papcia. Maksio i Ami chleją ze zdenerwowania mocne trunki bez zagrychy. Do tercetu egzotycznego dołącza wkrótce Ahren. Bratu jest przykro, że lud obszedł się z Edzią w tak okrutny sposób, ale nie jest tym szczególnie zdziwiony. 


– Co ja zrobiłam?  
– Nic – zapewniła mama, siadając koło mnie. – Są źli na monarchię, nie na ciebie. Dzisiaj zobaczyli akurat twoją twarz, więc ciebie zaatakowali. To mogło spotkać kogokolwiek z nas.  
– Byłem całkowicie pewien, że Eliminacje poprawią nastroje w społeczeństwie. Myślałem, że będą tym zachwyceni. – Tata wciąż zszokowany patrzył na zdjęcia. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Mylił się całkowicie.  
– Cóż – zaczął Ahren. – Może byliby, gdyby nie Eadlyn. 

Czy wspominałam już, że lubię Ahrena?



– Słucham?! – Omal znowu nie zaczęłam płakać, zraniona jego okrutnymi słowami. – Mama właśnie powiedziała, że to mogłeś być ty albo ona, albo ktokolwiek inny. Dlaczego mnie obwiniasz?  
Wydął wargi i rozejrzał się po pokoju.  
– Dobrze, możemy o tym porozmawiać. Gdyby Eadlyn była zwyczajną dziewczyną, a nie została wychowana w taki sposób, by panować nad sobą w każdych okolicznościach, prawdopodobnie wszystko byłoby inaczej. Ale zajrzyjcie do którejkolwiek gazety – powiedział, wskazując stos prasy. Tata zrobił to. – Wszyscy uważają, że trzyma się na dystans, a każde zdjęcie z wczorajszego obiadu jest sztywne. Na niektórych niemal się krzywisz.  
– Gdybyś był na moim miejscu, wiedziałbyś, jakie to trudne.  
Ahren przewrócił oczami. Lepiej niż ktokolwiek inny wiedział, że wcale nie zamierzałam znaleźć partnera w ciągu najbliższych kilku miesięcy. 

Przewracanie oczami Ahren (jak również Kaden) opanowali do perfekcji. Ale nie ma co się dziwić, skoro całe życie przebywali w towarzystwie tej nieznośnej kretynki. 



Mama zostawiła mnie i zajrzała tacie przez ramię.  
– On ma rację. Gdy jesteś sama, wyglądasz jak samotna wyspa, a między tobą a kandydatami nie ma żadnej chemii, żadnego uczucia. 
– Posłuchajcie, nie będę robić z siebie przedstawienia. Odmawiam zachowywania się jak idiotka w towarzystwie chłopaków tylko po to, żeby zabawić ludzi. – Z determinacją zaplotłam ramiona. 

Jest drobna różnica pomiędzy zachowywaniem się jak rozchichotana idiotka a byciem troszeczkę milszą i cieplejszą od góry lodowej.

Użyj mózgu, Luke: 15
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 19



Minęły dopiero dwa dni, a już zmierzaliśmy do katastrofy. Wiedziałam, że to się nie uda, a teraz znalazłam się w tak upokarzającej sytuacji. Czy odważą się mnie prosić, żebym dalej się poniżała dla dobra czegoś, co najwyraźniej w ogóle nie pomoże?

Eliminacje z tą wredną, rozpuszczoną pannicą w roli głównej to był bardzo kiepski pomysł, ale nie tylko z powodu jej obrzydliwego charakteru. To jest jak łatanie dziury w burcie Titanica taśmą klejącą. Ludzie nie mają co jeść, nie mogą znaleźć pracy, a uprzedzenia szerzą się wszędzie w najlepsze, więc żadne reality show nic tu nie pomoże. Owszem, mogę zgodzić się z Ahrenem, że biczyzm Edzi  mógł być jednym z powodów ataku, ale nawet gyby nie była tak okropna, na pewno jacyś protestujący i tak pojawiliby się na drodze parady. Brak emocji u przyszłej królowej mógł zaostrzyć animozje poddanych, ale nie był ich bezpośrednią przyczyną. Edzia jest w oczach ludzi współodpowiedzialna za ich złą sytuację życiową, więc skoro tylko wychyliła łeb poza pałac, dostała w niego zgniłym jajem.

Ale Maksio nie ma zamiaru rezygnować ze swojego genialnego pomysłu.



– Eadlyn. – Popatrzyłam na tatę i spróbowałam nie ulegać błagalnemu wyrazowi jego oczu. – Obiecałaś mi trzy miesiące. Z całej siły pracujemy nad znalezieniem rozwiązań problemów, ale nie zdołamy nigdy ugasić tych niepokojów, jeśli pojawią się następne. Musisz się bardziej postarać. 

Titanic. Taśma klejąca. 



W tym momencie zauważyłam coś, czego wcześniej nie dostrzegałam: jego wiek. Taty pod żadnym względem nie można było nazwać starym, ale w swoim życiu dokonał dwa razy więcej niż większość ludzi w jego wieku mogłaby pomarzyć. Stale musiał się poświęcać – dla mamy, dla nas, dla swoich poddanych – i był tym wyczerpany. Przełknęłam ślinę, wiedząc, że muszę znaleźć sposób na pokazanie, że zależy mi na Eliminacjach, choćby tylko ze względu na tatę. 
 
– Rozumiem, że możesz zawiadomić prasę?  
Tata skinął głową. 
– Tak, możemy w każdej chwili wezwać zaufanych fotografów i dziennikarzy.  
– Niech kilka osób przyjdzie jutro przed południem do Salonu Kawalerskiego. Zajmę się tym. 

Edzia ma plan, jak poprawić fatalną sytuację. Czy uda jej się pokazać, że ma jednak ludzkie uczucia i zdobyć sympatię poddanych? Dowiecie się za tydzień.

Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 24
Fabuła nie do poznania: 5
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 4
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 19
Monty Python wiecznie żywy: 5
Samochwała w kącie stała: 9
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 2
Użyj mózgu, Luke: 15

Beige

26 komentarzy:

  1. Henrik życiem <3
    ... Wcale nie widzę Ahrena, Kyle'a, Henriego i Erika jako ikeańskich Huncwotów. Wcale. Tak czy siak, to niewidzenie wywołało u mnie chęć rzucenia referatu na jutro w kąt i napisania o tym fanfika. No bo ostatecznie Ahren i Kyle mogli wciągnąć naszych wikińskich przyjaciół do konspiracji. I Iladian, będąca połączeniem najgorszych cech Snape'a i Dracona. Tylko to sobie wyobraźcie! Opcjonalnie jeszcze totalnie uczynić ich czarodziejami *rozkoszuje się wizją Edzi potraktowanej Densaugeo i/lub Fernuculusem*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam problem z Erikiem, za bardzo kojarzy mi się jego imię. Niestety ze wzgledu na swój sentyment do "Upiora w Operze" nie jestem po przeczytaniu tego imienia w stanie zobaczyć oczami wyobraźni nikogo z wyjatkiem tajemniczego pana w masce, a jego rola w tym cyrku mnie dobija.
    Z Ahrena spoko gość, tak samo z Kile'a. Henri ma dobrze, bo nic nie ogarnia.
    Ciekawe jak nasza cudowna królewna zbłaźni się w następnym odcinku. Dziewczyny, świetna robota.
    Amma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielam skojarzenia z Upiorem Opery. Dodatkowo Ahren sprawia że myślę o ziemiomorzu.

      Usuń
    2. Kocham "Upiora w operze". Biedny Erik, wsadzili go do tego pałacu z niezrównoważoną emocjonalnie Iladian.

      Usuń
    3. Ale Erik to naprawdę nie Erik. Podał imię najbliższe wymownie do swojego prawdziwego - Eikko. Chyba w Beige pominęła moment jak to tłumaczył. Ale imię prawdziwe się pojawiło pod koniec - czemu dopiero wtedy? Nikt nie wie. Jak też nikt nie wie czemu nie mógł zostać normalnym Erikiem. Widać w oczach Cass to nie jest wystarczająco skandynawkie imię.

      Usuń
  3. Wasza analiza jak zwykle inteligentna i merytoryczna.
    "znalezienie jakiegoś sposobu, by napuścić ich na siebie nawzajem" wcześniej "Jesteś Eadlyn Schreave. Nikt nie jest potężniejszy od ciebie“ i szereg innych wypowiedzi, osądów i czynów... Toż przy Edzi Lukrecja Borgia wydaje się zagubionym dziewczęciem, a filmowy Michael Corleone przemiłym pluszowym misiem, zwłaszcza biorąc pod uwagę patologiczne środowiska, w jakich dorastali. Maksio i America spłodzili villain protagonist pierwszej klasy.

    Ela TBG

    OdpowiedzUsuń
  4. Ps, mam nadzieję, że Edzia okaże się jednak zdolna chociaż do miłości córkowskiej (dziwnie brzmi, ale dokładniejszego określenia nie umiałam znaleźć:)) oraz odpowiedzialności i spróbuje się zachować przyzwoicie okazując pozytywne zainteresowanie tymi nieszczęsnymi chłopakami. Przecież nawet villainy muszą mieć ludzkie odczucia

    Ela TBG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby ci to powiedzieć...?
      No ten...
      No niestety nie.

      Usuń
  5. Henri i Erik, tak! <3 Co prawda ten pierwszy nadal za bardzo kojarzy mi się z osobą mocno nieletnią, ale jeśli poczekać kilka lat... Ahren jest cudowny, czy ktoś może mi wytłumaczyć, czemu nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, żeby olać Edzie i jemu dać koronę?
    Marzy mi się napisanie farfocla, gdzie Eliminacje kończą się podobnie jak te Maksia, czyli najazdem rebeliantów, z tą różnicą, że jest to zrobione dobrze. A Edzię mógłby zabić któryś z kandydatów, bo wszyscy są kretynami i nikt nie sprawdził ewentualnych powiązań z szemranym towarzystwem. O.

    OdpowiedzUsuń
  6. "– Ale mimo wszystko to było niesprawiedliwe. To znaczy, nie zrozum mnie źle, jesteś coraz bardziej rozpuszczona. – Potrząsnął głową. – Ale jesteś twarda, bo musisz taka być."
    Rozpuszczona = twarda???
    ????
    ..?
    Chyba nie umiem tego skomentować.

    Mam masochistyczną nadzieję, że Cass zagłębi się w meandry skandynawskiej kultury, bo znając ją... No cóż, może być ciekawie. Cały twór Norwegoszwecji wydaje mi się skrajnie kuriozalny, szczególnie, że mówi się tam, jak widać, po fińsku. Nie mam najmniejszego pojęcia jak do tego doszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze bardziej kuriozalne jest to, że przy tak bliskich stosunkach politycznych i w sytuacji, gdzie w Ikei tworzą się całe rejony zasiedlone przez Norwegoszwedów, przyszła królowa nie umie ani słowa po fińsku. Powodzenia w przyszłych rozmowach na szczeblu międzynarodowym, kochana. I ja wiem, że zawsze można mieć tłumacza... no ale naprawdę nie mogli jej chociaż podstaw nauczyć? Jakim cudem zaniedbano tak ważną część jej wykształcenia? Przecież już nawet Amisia uczyła się podstawowych słówek, kiedy mieli przyjechać goście z zagranicy.

      Usuń
    2. Ojejku nie czepiajmy się fińskiego. Kiera zrobiła reasearch w googlach wyszło, że to gdzieś w okolicach Norwegii i Szwecji, więc dała fiński, bo brzmi jakby w Unii było więcej krajów. Potenga. Bardzo fajnie, że są teksty po finsku. Większość czytelników posługuje się tym językiem...

      Lys

      Usuń
    3. A ja to jestem ciekawa czy wypowiedzi po fińsku są poprawne gramatycznie :D
      Ale tak btw to Norwegoszwecja to jest taki miszmasz, że nie wiem. Połączenie Norwegii i Szwecji a mówią po fińsku. Ciekawe czy wchłonęli coś jeszcze. Bo jak na razie nie było nic nawiązanego do Estonii, Łotwy czy Litwy (a są na tyle blisko, że mogły zostać dołączone). Może też Danię wchłonęli? I ile ja bym dała, żeby dowiedzieć się co się z Polską stało. Podbiła nas Rosja albo Niemcy? Czy jesteśmy takim malutkim państewkiem niewartym uwagi? Może kolejne rozbicie dzielnicowe XD Królestwo za mapę świata. Ile tam by było wpadek :)

      Usuń
    4. Ah. To jednak trochę tłumacz zawalił - w oryginale Norwegoszewcja to Swendway, czyli SWEden, finlaND, i norWAY. Ale z drugiej strony to jak wrzucić do nazwy jeszcze Finlandię. A skoro tak, to cofam zdziwienie fińskim.

      Usuń
    5. Swoja szosą szkoda, że tłumacz(ka?) nie zdecydował/a się na zachowanie oryginalnego ducha nazwy Norwegoszwecji, taka Finszwegia (Szwegfingia? Norszwedia?) to przecież piękna nazwa, prawie jak Iladian.

      (A przy okazji, jako zagorzały kibic za każdym razem przerabiam Ahrena na Achrema. Ksieciunio mógłby zostać siatkarzem, to na pewno lepsze niż rządzenie tym bajzlem).

      Cassolandowe nazwy własne nieodmiennie napełniają mnie wielką szczęśliwością.

      -marszałek Savignac

      Usuń
    6. Głosuję na Norszwedię XD

      Usuń
  7. Szczerze, kiedy tylko doczytałam, że Henrik i Erik nie są blizniakami pomyślałam o tym shipie. Z resztą, czy to nie podejrzane, że tłumacz tak bardzo się martwił o podopiecznego? Nie, no dobra, sorry, przypadłość początkującej yaoistki. Swoją drogą bardzo boję się tego, że Kile albo Henri zostaną truloffami. Kiedy Kile zaczął sobie żartować z Illadianem zaczęłam się obawiać amputacji charakteru, która może nastąpić. Szczerze gdyby to była prawdziwa monarchia (a nie słodko pierdzaca paranoja zalana lukrem) Ahren już zakradał by się do sypialni Antychrysta w celu sprowadzenia jej z tego padołu łez. I czego by nie mówić wcalenieGale powinien być od razu wykopany na pysk z matrymonialnych wcalenieigrzysk. Przecież sam przyznał się, że klasa gra dla niego rolę, kiedy eliminacje są po to, aby ludzie o nich zapomnieli. Ale co tam trzymanie się własnego uniwersum, lepiej złapać się spoconej ręki chudzielca i okazać swoją sympatię do tego gościa, pokazując go narodowi, jako potencjalnego króla. Brawo Cass, ty to masz pomysły. I szczerze, trochę tęsknię (jak do tego doszło?!) za eliminacjami. Tam przynajmniej coś się działo. Była evil Celeste i Evil Clarkson, akcje z ciastkami i książkami, czy czerwoną sukienką. A tutaj ni chuchu. Mamy tylko prawie zuą Josie i angsty królowej wszechświata.
    Analiza jak zwykle wspaniała, warto było czekać o tydzień dłużej. Czekam z niecierpliwością

    Lys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczami wyobraźni widzę Ahrena, który gdzieś w tle kolejnej rodzinnej rozmowy siedzi na krześle i bawi się nożem z niewinnym uśmiechem. Jaka to by była dobra książka, gdybym sobie mogła pooglądać jak toruje sobie drogę ku tronowi, zniecierpliwiony jakiejkolwiek umiejętności rządzenia u siostry. Czy rodziców, jak o tym mowa... Aż mam ochotę napisać fanfik, ale mam za mało czasu.

      Usuń
  8. Świetna analiza.Coś się zaczęło dziać!
    Najlepsze to o taśmie i Tytanicu.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  9. Edziu, pytanie pierwsze:
    http://24.media.tumblr.com/b83fdbd1af92c5e19204ac84ac9e9bbb/tumblr_mz0l8sIuKZ1qgwn27o2_250.gif


    Yay, gifek z Crowleyem lekko zadośćuczynił pojawieniu się Antychrysta w tych rozdziałach.

    - Mieciu, szefowie długo będą na nas źli? - zapytał z westchnieniem Henio.
    - Oj, Heniu, Heniu - wymamrotał ponuro Miecio. - Wiesz, że spartoliliśmy, a teraz musimy się wykazać. Nie narzekaj, rozdawaj te pomidory.
    Obydwaj podnieśli usłużnie kosze ze zgniłymi warzywami, które tłuszcza wykorzystywała do ozdobienia platformy i przyszłej królowej. Czekali na moment odpuszczenia win ze strony szefostwa i zwrotu ostrej amunicji, by raz na zawsze zaprowadzić monarchiczny porządek - ku uciesze tłumu.
    - Cierpliwości - wymamrotał Henio z błyskiem w oku, gdy dorodny pomidor rozsmarował się na twarzy Eadlyn.

    Słabe toto, ale człowiek chory niestety :v

    Szczeniaczek :3
    http://49.media.tumblr.com/ebd8fcc6a9ea1bdbf1863c2061f4cd08/tumblr_nkeb24I7yK1tp1gw8o1_250.gif

    OdpowiedzUsuń
  10. No i, oczywiście, świetna robota, Beige :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie się akurat Erik bardzo skandynawsko kojarzy, więc nie mam z tym problemu. Za to Edzia w tych rozdziałach była okropna. Rozumiem już skąd ten hejt. Jejku, jakby mnie ktoś tak ciepło powitał w swoim domu to bym się obróciła na pięcie i wyszła. Długo jeszcze tego "chłodnego traktowania"? Bo mnie już oczy bolą od przewracania nimi tak jak rodzeństwo Edzi.
    Za łatanie dziury w Tytanicu przyznałabym bonusowo z tysiąc punktów, bo głupota tego pomysłu poraża.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta mała jest absolutnym wcielonym Złem, przy którym nawet Damien z Omenu się chowa pod łóżko.
    Ja kocham zarówno Erika jak i Henriego, więc... TAK! Shipujmy ich! To milion razy lepsze niż Edzia! xD
    No i... "Pokochają mnie, bo będę ich królową" - jakże ja się uśmiałam na tym zdaniu xD Słonko, żeby to było takie proste...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakbym przymierała głodem razem z innymi mieszkańcami Ikei, to też bym się wkurzyła, widząc, jak rodzina królewska wydaje miliony na jakieś reality show. Stałabym w pierwszym rzędzie z dorodnym pomidorem.

    Zielona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pierwszej cześci wynika, że osoby przymierające głodem w Ikei mają cytryny, nie pomidory, just sayin.
      Co w sumie spoko, bo pomidor tylko brudzi, ale jakby się dostało dorodną cytryną w oko, to można śliwę nabić, a ja połówką cytryny, i sok do oka by się dostał, to ałć... :D

      Usuń
    2. Ja jakbym przymierała głodem, to nie szłabym na paradę, tylko wżerała te pomidory.

      Usuń