niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział XXXIII i podsumowanie


Rozdział 33

Wpatrywałam się w ten list bez końca. Zostawił mnie. Zostawił mnie dla niej. Gdy w końcu to do mnie dotarło, ogarnęła mnie ślepa furia. Chwyciłam ze stolika najbliżej stojący przedmiot i z całej siły cisnęłam nim przed siebie.



… Okej. W pełni rozumiem, że nagła przeprowadzka kochanej przez nas osoby na inny kontynent i związana z ową przeprowadzką perspektywa rozstania (choćby i przy regularnym kontakcie telefoniczno – listowym) może być czymś bolesnym, ale... Cass?

To naprawdę nie jest normalne zachowanie.

Zauważcie, że Edzia nie wścieka się bynajmniej dlatego, że Ahren wyniósł się z Illei ukradkiem, bez słowa pożegnania, niejako porzucając wszystkich swoich bliskich na rzecz nowej rodziny; nie, tym, co doprowadziło księżniczkę do amoku jest fakt, że brat postanowił poślubić swą ukochaną narzeczoną i zamieszkać z nią we Francji – innymi słowy, że ośmielił się iść za głosem serca, miast karnie tkwić u boku siostry, tak jak życzyłaby sobie tego nasza emocjonalna pijawka.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 47
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 24

I jeszcze jedno – jakkolwiek uważam, że forma, jaką wybrał młody Schreave do zakomunikowania familii o swoim małżeństwie jest cokolwiek toporna, nie da się ukryć, że Ahren nie zrobił nic ponad to, czego i tak od niego oczekiwano – poślubił przeznaczoną mu zagraniczną księżniczkę, cementując tym samym sojusz między krajami. Związki między członkami rodzin królewskich to przede wszystkim polityka – tak było na przestrzeni wieków i, sądząc po pamiętniczku Grzesia, tak nadal przedstawia się sytuacja w Illei. Odwołanie ślubu bez powodu, wyłącznie ze względu na kaprys siostry, nie tylko z pewnością głęboko zraniłoby Camille, ale mogłoby doprowadzić do międzynarodowego skandalu – a kto wie, może i zerwania sojuszu z Francją.

… I Edzia naprawdę nie pomyślała o czymś tak oczywistym? Furda już z uczuciami brata – na tym etapie jest raczej oczywiste, że Antychrysta nie obchodzi nikt poza Antychrystem – tu konsekwencje jej samolubstwa mogłyby być naprawdę dalekosiężne. Zawierucha w państwie to naprawdę ostatnia rzecz, na którą może obecnie pozwolić sobie rodzina królewska. Monarchia w Illei i tak już ledwo zipie; kolejny skandal mógłby być przysłowiową kroplą, która przelałaby czarę goryczy.

No, ale kto by się tam przejmował tego typu bzdurami, kiedy brat ośmielił się nie ulec obrzydliwej próbie manipulacji, nieprawdaż. Jak on śmiał.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 48
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 25
Użyj mózgu, Luke: 51

Ów atak szału zrozumiale szokuje Neenę; Edzia przypomina sobie o obecności pokojówki w sypialni, przeprasza za scenę i próbuje wziąć się w garść.

Uciekł z Camille. – Przeczesałam palcami włosy. Nadal czułam się wytrącona z równowagi. – Nie mogę zrozumieć, jak królowa Francji mogła pozwolić na coś takiego, ale najwyraźniej pozwoliła. Gavril powiedział przed chwilą, że to było lege artis, zgodne z prawem.
Co to oznacza?
Przełknęłam ślinę.
Skoro Camille jest następczynią tronu, a Ahren został księciem małżonkiem, ma teraz obowiązek poświęcić się służbie Francji. Illea jest już dla niego tylko krajem, w którym przyszedł na świat.

Wiedziałaś, że tak będzie. WSZYSCY wiedzieli, że tak będzie. DOPIERO CO WYPRAWIŁAŚ PRZYJĘCIE NA CZEŚĆ SZCZĘŚLIWYCH NARZECZONYCH.

Cass, pozwól, że dam ci wskazówkę: jeśli chcesz przedstawić bohatera jako buntownika, który ucieka z ukochaną na drugi koniec świata, to nie spędzaj całej powieści na podkreślaniu faktu, że ów czyn jest dokładnie tym, czego od danego bohatera się oczekuje.

Monty Python wiecznie żywy: 21
Użyj mózgu, Luke: 52

Neena pyta, czy Amisia i Maksio o wszystkim wiedzą; Edzia potwierdza, nie jest jednak pewna, czy rodzice także dostali jakiś list od Ahrena, więc postanawia do nich zajrzeć. Pokojówka doprowadza dziewczynę do ładu, poprawiając jej koafiurę i makijaż.

Objęłam ją.
Jesteś dla mnie za dobra, Neeno.

Nadal prawda.

Eadlyn udaje się do ojcowskiego apartamentu; ponieważ nikt nie reaguje na pukanie, postanawia zajrzeć do środka.

Nie byłam tu od dawna – może od czasu, gdy byłam mała – i nie pamiętałam, czy zawsze tak wyglądał. Sprawiał wrażenie, jakby to raczej mama zajmowała się urządzeniem wnętrza: ciepłe kolory na ścianach i mnóstwo książek. Jeśli to było jego schronienie, dlaczego w ogóle się z nim nie kojarzyło?

No i teraz mam zagwozdkę – dlaczego ciepłe kolory nie mogą kojarzyć się z Maksiem (o książki nie pytam, w tym punkcie trudno nie zgodzić się Edzią)?

Eadlyn już - już zamierza się wycofać, gdy nagle:

W tym momencie stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam to, co miałam za plecami. Ścianę pokrywały duże zdjęcia oprawione w ramki. Jedno z nich przedstawiało rodziców, gdy byli w moim wieku – on w mundurze galowym z szarfą, a obok mama w kremowej sukience. Zobaczyłam ich w dniu ślubu, z twarzami umazanymi ciastem. Dalej było zdjęcie mamy z włosami posklejanymi potem, trzymającej w ramionach dwoje noworodków, podczas gdy tata całował ją w czoło, a po jego policzku spływała łza. Ujęcia robione z zaskoczenia, pokazujące pocałunek lub uśmiech, zostały powiększone i zmienione na czarno-białe, dzięki czemu wyglądały artystycznie.
Dwie rzeczy jednocześnie stały się dla mnie całkiem jasne. Po pierwsze – pokój taty wyglądał, jakby nie należał do niego, bo tak właśnie było. Praktycznie zmienił go w świątynię mojej mamy, albo może raczej świątynię ich obojga i ich głębokiej miłości.

...Ooo...kej.

Słuchajcie, może nie wyglądam, ale jestem osobą bardzo romantyczną; lubię „Titanica” i sceny, podczas których bohaterowie wyznają sobie miłość (muzyka skrzypcowa w tle jako bonus). Ale to? To nie jest romantyczne. Raczej przerażające.

Cass? Powinnaś zaprzyjaźnić się z Meyer. Urządzałybyście sobie babskie posiadówy, podczas których mogłybyście malować sobie nawzajem paznokcie i zwierzać się sobie, jak bardzo chciałybyście mieć własnego wpojonego niewolnika. Bo niestety, ale powyższy akapit kojarzy mi się tylko i wyłącznie z jednym – wpojeniem. Przy czym nie mówię tu o scenie jako takiej, a wyłącznie o odautorskim komentarzu.

Zauważcie, że gdyby pozbyć się przemyśleń Edzi, wszystko, czego dowiedzielibyśmy się z owego cytatu to to, że Maxon postanowił ozdobić swój pokój zdjęciami (wiemy z „Jedynej”, że fotografia to jego hobby) dokumentującymi chwile dla niego ważne, jak wesele (przy czym fotka, sądząc po opisie, jest raczej zabawna) czy narodziny bliźniąt, a także te pozornie zwyczajne, które jego zdaniem były jednak godne uwiecznienia, jak roześmiana żona.

Niestety, Cass postanowiła ująć całą rzecz w taki sposób, że Maksiu zaczyna mi się jawić raczej jako stalker, obwieszający sypialnię fotkami przedstawiającymi obiekt swojej obsesji. Skoro jest to bowiem „świątynia Amisi”, najwyraźniej mamy przyjąć, że wśród miliarda obrazów dokumentujących ulubione wspomnienia Maksa brak jakichkolwiek fotografii jego dzieci, portretu Amberly czy choćby ładnego widoczku, uwiecznionego podczas odprężającego spaceru. Liczy się tylko America. Nie ma NIC innego.

… Bez obrazy, Cass, ale chyba podziękuję za twoją wizję udanego związku.

Widywałam to codziennie, ale czym innym było zobaczyć fotografie, na które oboje patrzyli każdej nocy przed zaśnięciem.

Zaraz... To Amisia TEŻ tu śpi? W pomieszczeniu, w którym na całej szerokości ściany nie wisi nic poza różnymi ujęciami jej gęby (plus ewentualnie gęby lubego)? Być może się nie znam, bo nie lubię oglądać siebie na zdjęciach, ale tego rodzaju wystrój wydaje mi się być dosyć... specyficzny.

Byli sobie przeznaczeni, mimo tuzinów przeszkód, i chcieli, by wszystko im o tym przypominało.

Jeśli do bycia przekonanym, że faktycznie są sobie przeznaczeni potrzebne im jest codzienne wgapianie się w tysiąc romantycznych foci, to obawiam się, że dosyć krucho u nich z autentyczną wiarą w zasadność istnienia ich związku.

Po drugie, zrozumiałam, dlaczego Ahren porzucił mnie – porzucił nas wszystkich – żeby mieć szansę na coś takiego. Jeśli kiedykolwiek osiągnie chociaż ułamek tego szczęścia, które mieli mama i tata, jego krok będzie usprawiedliwiony.

… Cóż, szybko jej przeszło, nie powiem.

Edzia postanawia porozmawiać z rodzicami o liściku od Ahrena, ale nigdzie nie może ich znaleźć.

Nie było ich w jadalni, w gabinecie taty ani w apartamencie mamy. Korytarze wydawały mi się nienaturalnie puste, nie widziałam nawet jednego gwardzisty.
Halo? – zawołałam w półmroku. – Halo?!
W końcu zza rogu korytarza wybiegło dwóch gwardzistów.
Dzięki Bogu – odezwał się jeden z nich. – Idź do króla i powiedz, że ją znaleźliśmy.

Pomijając już fakt, że od czasów Clarksona nic najwyraźniej nie zmieniło się w kwestii niegramotności służby,

Monty Python wiecznie żywy: 22

mam dziwne wrażenie, że pałac raczej nie byłby taki cichy, skoro:

Drugi gwardzista pobiegł w przeciwną stronę, a pierwszy odwrócił się do mnie i odetchnął głęboko.
Proszę iść ze mną do skrzydła szpitalnego, wasza wysokość. Wasza matka miała atak serca.

I co? Amisia, jak na następczynię Amberly przystało, nawet podczas ataku zachowywała się cichutko i godnie, padając w skrzydle szpitalnym, by nikomu nie robić kłopotu? Bo jeśli jednak stało się to na widoku, to mam dziwne wrażenie, że w pałacu rozpętałoby się takie pandemonium, że Edzia nie miałaby czasu na podziwianie stalkerskiej kolekcji ojca, nie mówiąc już o włóczeniu się po pałacu.

Monty Python wiecznie żywy: 23

No, ale muszę oddać cesarzowi, co cesarskie; pamiętam doskonale, jak topornie poprowadzona była „wielka tajemnica” Marlee i miło mi widzieć, że autorka rozegrała ten wątek subtelniej niż ostatnio.

Zauważcie, iż mieliśmy kilka wskazówek: ojciec i siostra Ami zmarli na serce, w rozdziale szesnastym Edzia komentuje, iż Amisia w chwili zdenerwowania chwyta się za serduszko, w tej samej odsłonie Marlee oznajmia Eadlyn, że królowa ma migrenę i nie chce nikogo widzieć- ale jednocześnie nigdzie nie wciskano nam subtelnych inaczej znaków, że ze zdrowiem Ameriki jest coś nie tak. Wątek nie jest więc kompletnie wzięty z rzyci, ale jednocześnie nie można go było przewidzieć dwadzieścia rozdziałów wstecz, jak to chociażby miało miejsce w przypadku „sekretnego” związku Aspena i Lucy.

Ale niestety – niestety; Cass przedobrzyła – choć pewnym usprawiedliwieniem jest fakt, iż zapewne zrobiła to przynajmniej częściowo nieświadomie. Spójrzcie na poniższy fragment:

Chociaż powiedział to cicho, miałam wrażenie, że krzyczy na całe gardło. Nie potrafiłam wymyślić, co powinnam powiedzieć lub zrobić, ale wiedziałam, że muszę być przy niej. Mimo wysokich obcasów wyprzedziłam gwardzistę i biegłam tak szybko, jak tylko mogłam.
Myślałam tylko o tym, jak bardzo myliłam się w wielu sprawach, jak oschła byłam dla niej, gdy chciałam postawić na swoim. Byłam pewna, że mama wie, jak bardzo ją kocham, ale chciałam jej to jeszcze raz powiedzieć.
Przed pokojem w skrzydle szpitalnym ciocia May siedziała obok lady Marlee, która wyglądała, jakby była pogrążona w modlitwie. Ostena na szczęście nie było, ale był Kaden, z całej siły starający się trzymać dzielnie. Z boku stała także lady Brice, ale prawdziwą grozę sytuacji zrozumiałam, gdy spojrzałam na tatę.
Wspierał się na generale Legerze, przylgnął do niego rozpaczliwie i zaciskał palce na plecach jego munduru. Nie ukrywał, że płacze, a ja nigdy nie słyszałam tak rozpaczliwego dźwięku i miałam nadzieję, że nigdy więcej nie usłyszę.
Nie mogę jej stracić. Nie wiem… nie…

Ta panika, ta rozpacz? To oczywiście nasze stare Dobre Mzimu, bez którego słońce już zawsze będzie zachodzić na wschodzie. Cass chciała zakończyć książkę plot twistem, który sprawi, że czytelniczki rzucą się na piątą część niczym bezzębny na suchary - i udało jej się.

Udało jej się aż za dobrze.

Po lekturze każdego kolejnego koszmarku Cass lubię powędrować sobie do internetów i poczytać, co o najnowszej odsłonie sądzą fanki – co im się podobało, a co nie, czego oczekują od następnego tomu itp. Zaglądam sobie na oficjalną stronę autorki, jej Tumblr, Tumblr poświęcony serii jako takiej. I wiecie co?

99% czytelniczek miało głęboko w nosie, z kim skończy Edzia – obchodził je tylko stan zdrowia Amisi.

Nie żartuję. Oczywiście, istniały nieśmiałe shipy Eadlyn/Kile, Eadlyn/Henri, Eadlyn/Przydupas, Eadlyn/ktokolwiek inny (najrzadziej), ale wszystkie one ginęły w morzu postów, które można by zbiorowo podsumować „Mam gdzieś Antychrysta, chcę, żeby przeżyła Amisia”. Dosłownie – jeden z najczęściej kopiowanych i przeklejanych cytatów brzmiał mniej więcej „Nie obchodzi mnie, kogo wybierze Eadlyn, jedyne serce, które mnie interesuje, to to należące do Ameriki”.

Jestem szczerze ciekawa, co w głębi duszy myślała sobie Cass o tego typu postach – cieszyła się, że w ostatecznym rozrachunku tyle osób okazało się lubić Ami (inna rzecz, ile z owych fanek narodziło się dopiero wówczas, gdy mogły porównać sobie naszą dawną protagonistkę z obecną główną bohaterką z piekła rodem), czy też martwiła, że summa summarum większość czytelniczek ma głęboko w odwłoku Edzię i jej rozterki sercowe – a więc, na dobrą sprawę, trzon fabuły „Następczyni”?

Ot, zagadka.

Generał Leger złapał go za ramiona.
Nie myśl o tym teraz. Musimy wierzyć, że wszystko z nią będzie dobrze, a ty musisz pamiętać o swoich dzieciach.

Chłopie, ten facet wytapetował 1/4 sypialni fociami żony, nie zostawiając nawet dziesięciu centymetrów na zdjęcie swojej progenitury; szczerze wątpię, czy przemówi do niego akurat taki argument.

Tata skinął głową, ale widziałam, że nie wierzy, iż zdoła sobie z tym poradzić.

Innymi słowy, wszystko w normie.

Edzia przytula się do papy i wypytuje, co właściwie się stało; Maksiu tłumaczy, że rodzinne problemy z sercem plus ciągły stres plus nagła rejterada Ahrena najprawdopodobniej doprowadziły skumulowane do takiego, a nie innego finału.

Powinienem był pilnować, żeby więcej odpoczywała. Nie powinienem był tyle od niej wymagać. Robiła to wszystko dla mnie.

Eee...niby co? Słuchajcie, nie umniejszam tu starań Amisi, która bez wątpienia próbowała być idealną Miss World kopią Amberly królową, ale nie przesadzajmy – z „Następczyni” nie wynika, by Ami miała jakiekolwiek rzeczywiste obowiązki poza pojawianiem się w „Biuletynie”; przez większość czasu albo brzdąka sobie na pianinie, albo pije herbatkę z siostrą i przyjaciółkami, albo gani/podlizuje się Antychrystowi.

Monty Python wiecznie żywy: 24

Generał Leger ścisnął jego ramię.
Wiesz, jaka jest uparta – powiedział ciepło. – Czy możesz choć przez chwilę uwierzyć, że pozwoliłaby ci, żebyś ją powstrzymywał przed czymkolwiek?

- Nigdy nie wybaczyłaby ci, gdybyś oderwał ją od kosztowania pyszności na kolejne przyjęcie!

Aspen idzie do domu, przynieść sobie ciuchy na zmianę i zawiadomić o wszystkim Lucy; obiecuje też skontaktować się z Magdą Singer, bowiem wciąż tkwiący w szoku Maks zapomniał zadzwonić do swojej teściowej z niewesołą wieścią.

Czułam się wściekła – na wszystkich, na siebie samą. Gdyby ludzie nie chcieli od niej tyle albo gdybym ja robiła więcej…

Edziu, jakkolwiek miło mi obserwować, że kruszy się skorupa twego egoizmu, powtórzę: Amisia naprawdę nie mogła się uskarżać na nadmiar obowiązków.

Cały czas myślałam, że nie potrafiłabym żyć dla kogoś innego, że miłość to tylko kajdany. Może tak rzeczywiście było, ale najwyraźniej potrzebowałam tych kajdanów. Czułam ciężar odejścia Ahrena, ciężar smutków taty i – co najważniejsze – ciężar życia mojej matki, życia wiszącego na włosku. To wszystko nie sprawiało, że moja dusza była słabsza, ale trzymało ją przy ziemi. Nie zamierzałam więcej uciekać.

To trochę smutne, że trzeba było brata na gigancie i matki z zawałem, by Edzia zdała sobie sprawę, że właściwie to całkiem klawo mieć bliskich.

Odwróciłam się, ponieważ usłyszałam zbliżające się kroki wielu ludzi. Czułam się zawstydzona i wzruszona bardziej, niż mogłabym opisać, gdy w korytarzu pojawili się kandydaci.
Kile spojrzał na mnie.
Przyszliśmy się pomodlić.
Skinęłam głową, a łzy napłynęły mi do oczu. Chłopcy rozproszyli się, niektórzy oparli się o ściany, inni przysiedli na ławkach. Opuścili lub unieśli głowy, myśląc o mojej matce.

Cztery tomy serii, a Cass nadal nie pęka!

Aha, gdyby kogoś to interesowało, poza Woodworkiem przyszli też Project Runway, Norwegofinoszwed, przydupas i Ean.

Przeniosłam spojrzenie z niego na pozostałych chłopców i znowu pomyślałam o tym, jak każdy z nich z osobna zaczął coś dla mnie znaczyć… Potem popatrzyłam na tatę, który miał twarz zaczerwienioną od płaczu i pomięty garnitur. Dostrzegałam rozpacz w każdej komórce jego ciała, przerażenie na myśl o tym, że jego żona mogłaby umrzeć.
Nie aż tak dawno temu znajdował się na moim miejscu, twarz mojej mamy była jedną z wielu w jego świecie.

No, nie do końca; jak wiemy z „Rywalek” (i co zdecydowanie potwierdza „Książę”), Amisia od samego początku miała łatwiej niż taka Tina czy inna Olivia.

A jednak, mimo wszelkich trudności i upływu tak wielu lat, nadal byli w sobie zakochani.
To było widać wyraźnie we wszystkim, od ich wspólnego pokoju, przez to, jak się o siebie nawzajem martwili, aż po sposób, w jaki bezustannie flirtowali, nawet po tak długim małżeństwie.

Cass? Show, don't tell. Konia z rzędem temu, kto w „Następczyni” wskaże mi bezustanne flirty tych dwojga.

Gdyby ktokolwiek miesiąc temu mi powiedział, że będę brać pod uwagę podobną możliwość, przewróciłabym oczami i poszłabym sobie. Teraz… Cóż, to nie wydawało się aż tak nieprawdopodobne. Nie spodziewałam się, że uda mi się znaleźć coś takiego, co odnaleźli moi rodzice lub nawet to, co Ahren odnalazł w Camille. Ale… może coś mogłam znaleźć.
Może istniał ktoś, kto chciałby mnie pocałować, nawet gdyby ciekło mi z nosa, albo był gotów pomasować mi ramiona po ciężkim dniu spędzonym na obradach państwowych. Może uda się znaleźć kogoś, kto nie wyda mi się aż tak przerażający i kogo w naturalny sposób będę mogła wpuścić za chroniący mnie mur.

Uff, zajęło nam to wprawdzie trzydzieści trzy rozdziały, ale Eadlyn wreszcie zrozumiała, że jako bohaterka wydanego na papierze opka musi w końcu spojrzeć łaskawszym okiem na któregoś młodzieńca. Miejmy nadzieję, że teraz będzie już z górki (spoiler alert: nie będzie, to Cassoversum).



Możliwe jednak, że prosiłam o zbyt wiele.
Tak czy inaczej teraz nie mogłam już zwolnić kroku. Wiedziałam, że dla własnego dobra – dla dobra mojej rodziny – muszę dotrwać do końca tych Eliminacji.
A gdy ten koniec nastąpi, będę miała obrączkę na palcu.



I to już wszystko, moi drodzy; dotarliśmy do końca „Następczyni”. Czas na oficjalne podliczenie punktów:

Bułkę przez bibułkę: 53
Fabuła nie do poznania: 17
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 15
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 48
Monty Python wiecznie żywy: 24
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 25
Samochwała w kącie stała: 31
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 25
Użyj mózgu, Luke: 52

Jako że piąta część jest bezpośrednią kontynuacją tej książki, nie będziemy zerować licznika – kolejne punkty będą doliczane do dotychczasowej puli. Pozostawimy też dotychczasowe kategorie, choć możliwe, że z drobnymi modyfikacjami.



„Następczyni” posiada nieparzystą liczbę rozdziałów, jest to zatem koniec analiz dzieła jako takiego. Wiecie, co to oznacza?... Tak, tak; czas na notkę wydawniczą.


Księżniczka Eadlyn od dziecka słuchała opowieści o tym, jak poznali się jej rodzice.

Biorąc pod uwagę, że Edzię szokują WSZYSTKIE (nawet te najbardziej niewinne) informacje dotyczące Eliminacji jej tatusia, widzę tu dwie możliwości: albo robiła to bardzo nieuważnie, albo bezczelnie okłamywano ją od kołyski.

Dwadzieścia lat temu America Singer wzięła udział w Eliminacjach i zdobyła serce księcia Maxona – a później żyli długo i szczęśliwie.

W przeciwieństwie do ich poddanych, nie mających za co zapłacić czynszu.

Eadlyn zawsze uważała ich bajkowy romans za coś niezwykle romantycznego, ale sama nie ma zamiaru iść w ich ślady.

Biorąc pod uwagę, że bajkowy romans Amisi i Maksia składał się z takich elementów jak: napaść na miejsca intymne, przyprawianie lubemu rogów i nieustanna gra w żurawia i czaplę, to wcale rozsądna decyzja.

Najchętniej odwlekałaby decyzję o ślubie tak długo, jak tylko się da. Ale księżniczka nigdy nie decyduje w pełni o swoim losie i Eadlyn zmuszona jest zorganizować własne Eliminacje – niezależnie od tego, jak bardzo jest temu przeciwna.

Które to Eliminacje nie sprawdzają się ani jako ostateczne rozwiązanie problemu trapiącego kraj, ani nawet jako zasłona dymna, można więc zdecydowanie rzec, że cały ten stres był o kant dupy potłuc.

Eadlyn nie oczekuje, że jej historia skończy się znalezieniem prawdziwej miłości.

W przeciwieństwie do czytelników, którzy doskonale wiedzą, że Cass nie jest zdolna do wyprodukowania czegokolwiek poza kadzią lukru.

Jednak gdy rozpoczyna się rywalizacja, jeden z uczestników przykuwa uwagę Eadlyn, ukazując jej możliwości rysujące się na horyzoncie...

Swoją drogą, ten opis jest dosyć mylący, biorąc pod uwagę, że przed wydaniem „Korony” fanki nieustannie spierały się o to, który z tru loffów ostatecznie wygra Eliminacje.

i udowadniając, że znalezienie szczęśliwego zakończenia nie jest tak niemożliwe, jak zawsze się jej wydawało.

No ba, kochanieńka - jesteśmy w końcu w Cassoversum.



I to już naprawdę wszystko, kochani; niniejszym czas na analizatorskie wakacje. Widzimy się ponownie 18 lipca, kiedy to zajmiemy się ostatnim tomem serii, „Koroną”. Dziękujemy, że towarzyszycie nam w podróży i – miłych wakacji!

Do zobaczenia wkrótce!

Beige & Maryboo

niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdziały XXXI i XXXII

Rozdział 31



Camille   wyglądała   nieskazitelnie   na   pierwszych stronach gazet i tych magazynów, które porównywały naszą rodzinę do gwiazd filmowych. Rozjaśniała Komnatę Dam samą swoją obecnością, a ciocia May przyjechała na kilka dni z wizytą tylko po to, by ją zobaczyć.
Wiedziałam, dlaczego nie lubię Josie: była nieznośna, dziecinna i tak bardzo starała się stać taka jak ja, że zawsze musiałam się podwójnie pilnować, gdy była w pobliżu. Jednak to, co czułam do Camille, było bardziej skomplikowane. Jej doskonałość nie rzucała się w oczy, tak jakby ona sama ledwie ją zauważała, więc nawet jeśli naprawdę chciałam ją znienawidzić, wiedziałam, że wypadnę przez to znacznie gorzej niż ta słodka, skromna Francuzka.

Napawam się, jeżu w borze, jak ja się strasznie napawam.



– Co słychać u twojej matki? – zapytała mama, a coś w jej głosie podpowiedziało mi, że pyta o królową Daphne z obowiązku. To był jedyny temat, który wydawał się dla nich trudny. 

Amiś, odpuść sobie, toż to stare dzieje.

Camille odpowiada, że jej mama ma się dobrze. Josie z subtelnością radzieckiego czołgu pyta, czy Camille i Ahren się niedługo pobiorą. Camille nie chce odbierać „czasu antenowego” Edzi, więc nie planuje niczego, póki trwają Eliminacje. Wygląda więc na to, że zdaje sobie sprawę, iż jej ślub z Ahrenem kompletnie przyćmiłby Antychrysta, choćby Iladian stanęła na rzęsach. I dobrze.
Francuzka chce dowiedzieć się czegoś o kandydatach.




– Owszem. – Wymownie przewróciłam oczami na to wspomnienie. – Prawdę mówiąc, dopiero poznaję większość z nich – przyznałam. – Kilku się wyróżnia, ale wszystko się zmienia z dnia na dzień, więc trudno mi oszacować, który może być lepszy od pozostałych. 
– Oszacować? – W głosie Camille zabrzmiał smutek. – Tego się nie szacuje. Czy nie ma jednego chłopca, który wypełnia twoje serce i pochłania twoje myśli? 
Gdy to powiedziała, w mojej głowie pojawiło się imię. Byłam tak zdumiona, że w ogóle ktoś mi przyszedł do głowy, że nie zdołałam zarejestrować, o kogo chodziło. 



Bullshit. Już ty dobrze wiesz, o kogo chodzi. I my też wiemy, bo twój truloff docelowy jest w tej chwili tak przewidywalny, że można właściwie przestać czytać. 

Camille nie może się już doczekać spotkania z przyszłym mężem Edzi. Rozmowa na szczęście schodzi na inne tematy, a Iladian wymyka się na chwilę, bo ma dość babskich pogaduszek. Edzia nadziewa się na Project Runwaya, który niesie wodę do ogrodu, gdzie kandydaci grają w baseball. Niestety nie są półnadzy, więc Edzia nie będzie miała okazji ślinić się z nosem przy oknie. Za to Hale proponuje jej dołączenie do zabawy.



– Nigdy nie grałam w baseball – przyznałam. 
– Tym bardziej powinnaś do nas dołączyć. 
– A ty umiesz grać? – Jestem lepszym miotaczem niż pałkarzem, ale jakoś sobie radzę. Mogę cię nauczyć. – Twarz Hale’a była całkowicie szczera, a ja naprawdę wierzyłam, że się mną tam zaopiekuje. 
– Niech będzie, ale na pewno wypadnę fatalnie. 
– A od kiedy w czymkolwiek wypadasz fatalnie? – zapytał, kierując się do drzwi

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 24

No, moim skromnym zdaniem znalazłoby się kilka takich rzeczy. 



Byli tam Kile, Apsel, Tavish i Harrison. Potem zobaczyłam Alexa i niechętnie to przyznaję, ale miałam ogromną ochotę odesłać go do Calgary, od kiedy Milla powiedziała za dużo gazetom. Nadal to rozważałam. 


Nie bardzo rozumiem, co ma ten facet wspólnego z Millą Warren poza pochodzeniem z tego samego miejsca. Wyrzucić go tylko z tego powodu to czysta głupota, wszak on nie nakablował gazetom o tym, że Iladian jest okropna. 

Raoul pokazuje Edzi, jak powinna się ustawić do odbijania piłki. Niestety, Edzia zupełnie nie radzi sobie z kijem.



Stanęłam na prowizorycznej bazie i spróbowałam ustawić się tak, jak powiedział Raoul. Domyślałam się, że skoro Hale jest miotaczem, to znaczy, że gra w przeciwnej drużynie niż ja. Mimo to uśmiechnął się szeroko, gdy zobaczył moją postawę.
– Rzucę powoli, zgoda? Skinęłam głową.
Rzucił piłkę, a ja machnęłam kijem wysoko ponad nią. Za drugim razem zdarzyło się to samo. Nie wiem, co było za trzecim razem, ale zawirowałam wokół własnej osi.
Hale zaczął się śmiać, tak samo jak Raoul, a chociaż zazwyczaj czułabym się w takiej sytuacji zawstydzona, tym razem nie było tak źle.

No coś ty, nie dasz ich na pręgierz za nabijanie się z ciebie? Wow, ludzka pani. 


– Eadlyn! Eadlyn!
Natychmiast rozpoznałam głos matki i spojrzałam w otwarte okna Komnaty Dam. Wszystkie panie stały koło niej, więc czekałam tylko, aż każe mi wracać do środka.
– Dołóż im! – krzyknęła. – Walnij piłkę! Ciocia May podniosła ręce do góry. – Dawaj, Eady! 
Pozostałe panie także wołały coś i klaskały. Odwróciłam się ze śmiechem do Hale’a, który skinął głową. Powtórzyłam ten gest i ścisnęłam mocniej kij.
W końcu udało mi się trafić w piłkę, która poleciała nisko i w lewo. Pisnęłam, upuściłam kij, żeby przytrzymać sukienkę i pobiegłam do pierwszej bazy.– Szybciej, Eadlyn! – krzyknął Kile.
Zobaczyłam, że Henri biegnie za piłką, więc pobiegłam w stronę drugiej bazy, obserwując go przez cały czas. Wiedziałam, że nie zdążę, więc pod wpływem impulsu rzuciłam się do przodu, upadając na bazę. Zdążyłam!
Wszyscy zaczęli wiwatować. To nie była już moja kolejka i przecież niczego nie wygrałam, ale miałam poczucie, że odniosłam wielki sukces. Nieoczekiwanie Edwin podniósł mnie z ziemi i uścisnął, obracając się ze mną.
Chwilę później mama, Josie i pozostałe panie znalazły się na zewnątrz, ściągnęły buty i zażądały udziału w grze.
Ktoś zawiadomił o wszystkim tatę i moich braci, więc Kaden mógł wreszcie zademonstrować, jakim jest świetnym sportowcem. Mama i tata stali z boku, objęci ramionami. Kandydaci klepali się po plecach, a Ahren wymknął się razem z Camille, całując ją na każdym kroku.

Jeszcze tylko brakuje Henia, Miecia, Augusta Ikei, zmartwychwstałego Clarksona, pięknych Włoszek i szwagra z Norwegoszwecji.

Monty Python wiecznie żywy: 20



– Dalej, Henri! – krzyknęłam, gdy przyszła na niego kolej, żeby odbijać piłkę. Erik stanął koło mnie i także zaczął mu kibicować. 
Byliśmy oboje zbyt dobrze wychowani, by podskakiwać, ale machaliśmy rękami. 
– Czy to nie cudowne? – zapytałam. – Cieszę się, że Henri może grać, nie martwiąc się nieznajomością języka. 
– Ja też – zgodził się Erik. – I nie do wiary, że udało ci się odbić piłkę! 
– Wiem! Ale to było absolutnie warte pobrudzenia sobie sukienki. – Roześmiałam się. 
 
– Zgadzam się. Czy jest w ogóle coś, czego nie potrafisz? – zażartował.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 25

Czy ci chłopcy mogą przestać, to się robi żenujące, a ja zaraz poślizgnę się na wazelinie? 



– Mnóstwo rzeczy – odparłam i pomyślałam ponuro o moich licznych niedostatkach. 
– Na przykład co? 
– Hmmm… mówić po fińsku? 

Nawet nie zaczęłaś się uczyć, prawda?



Roześmiał się.
– No dobrze, to jedna rzecz. Można ci ją darować. 
– A ty? 
Erik rozejrzał się.
– Nie umiałbym rządzić krajem. Machnęłam ręką. 
– Możesz mi wierzyć, że skoro ja się tego nauczyłam, to każdy mógłby. 

W sumie racja. Tylko nie mów tego Maksiowi, bo niby każdy mógłby, a jemu jednak i tak ni cholery nie wychodzi. 



Mama podbiegła, żeby mnie objąć. 
– To był wspaniały pomysł. 
– To chłopcy, a nie ja – wyjaśniłam. – Ja tylko znalazłam się w odpowiednim miejscu i zostałam zaproszona. 
Spojrzałam ponad jej ramieniem i zdumiona zobaczyłam, że tata staje na pozycji. 
– Trzymaj się, tatusiu! 
Uniósł rękę i wskazał punkt w oddali, a mama potrząsnęła głową.
– Nie uda się – mruknęła.
Zgodnie z jej przewidywaniami nie trafił ani razu, ale i tak biliśmy mu brawo. 

Jestem tak niesamowicie zdziwiona, że Maksiowi znów coś się zupełnie nie udało, no naprawdę.

Edzia świetnie się bawi podczas gry i jest choć przez chwilę autentycznie szczęśliwa. Kurczę, chyba coś jest na rzeczy z tym rosnącym a la Grinch sercem. Kto by pomyślał?

Rozdział 32

I wszystko byłoby pięknie, ale nie wszyscy kandydaci byli obecni podczas Meczu Powszechnej Szczęśliwości, a wiadomo, że jakaś sprawiedliwość musi być.


Chciałam zostać w tym miejscu, zapomnieć o wszystkich zmartwieniach wiszących nad moją rodziną i grożących tym, że w każdej chwili mogą na nas spaść. Jednakże spokój potrwał zaledwie do obiadu. Część kandydatów, ci, którzy nie wzięli udziału w grze, narzekali, że powinni zostać poinformowani. Twierdzili, że ci, którzy byli tam obecni, mieli nieuczciwą przewagę w postaci spędzenia ze mną dodatkowego czasu, i domagali się także grupowej randki.
Wydelegowali Winslowa, żeby mi to powiedział, więc to właśnie on stał teraz przede mną i ze smutnym spojrzeniem przekazywał zbiorową skargę swoich kolegów. Zatrzymaliśmy się przed jadalnią, ponieważ złapał mnie, gdy szłam do pokoju.
– Prosimy po prostu o drugą randkę grupową, żeby było sprawiedliwie. 
Potarłam skronie. 
– To właściwie nie była randka. Nikt niczego nie planował, a przez większość czasu była obecna moja rodzina, w tym moi młodsi bracia. 
– Rozumiemy to i jesteśmy skłonni wziąć na siebie zaplanowanie wszystkiego, jeśli zgodzisz się przyjść. Westchnęłam z frustracją. 
– Ile osób dokładnie ma być? – Tylko osiem. Ean poprosił, żeby go nie uwzględniać. Uśmiechnęłam się do siebie. To jasne, że Ean nie chciał mieć nic wspólnego z grupką chłopaków jęczących o więcej czasu. Zastanawiałam się, czy nie powinnam się z nim natychmiast umówić na randkę, żeby dać im nauczkę. Podejrzewałam, że właśnie na to miał nadzieję.
– Zorganizujcie tę randkę, a ja zrobię, co w mojej mocy, żeby znaleźć czas. 
Winslow rozpromienił się. 
– Dziękuję, wasza wysokość. 
– Ale – dodałam szybko – proszę, przekaż pozostałym, że takie narzekanie nie poprawia mojej opinii o was. Jeśli już, wydaje mi się odrobinę dziecinne, więc lepiej, żeby była to najlepsza randka w waszym życiu. 

Myślę, że Edzia jest odrobinę niesprawiedliwa, uważając pozostałych chłopców za mięczaków, bo mieli czelność upomnieć się o swoje. Kandydaci, którzy nie uczestniczyli w MPS-ie mają przez to mniejsze szanse, więc chęć ich wyrównania jest zupełnie normalna. W końcu nie napadli na Edzię i agresywnie nie zażądali zadośćuczynienia, tylko grzecznie poprosili o podobną szansę. Co w tym takiego okropnego? 

Edzia spotyka w korytarzu Ahrena, który zmierza do Camille.

Drodzy Czytelnicy, przed nami scena, która wymaże wszystkie grinchowe przemiany Edzi. Wyjdzie z niej za chwilę zazdrosna, nielicząca się z uczuciami innych sucz. Popatrzmy.




– Czy ty się kiedyś przestaniesz uśmiechać? – zapytałam, bo trudno mi było uwierzyć, że jego twarz może zachowywać jeden wyraz przez tyle dni pod rząd. 
– Nie, dopóki ona tu jest. – Ahren wygładził kamizelkę. – Czy dobrze wyglądam? 
– Jak zawsze i jestem przekonana, że ona nie zwraca na to uwagi. Jest w tobie zakochana tak samo jak ty w niej. 
Mój brat westchnął. 
– Też tak myślę. Też mam taką nadzieję. 
Miałam wrażenie, że już go tu nie ma. W myślach był w Paryżu, obsypywał Camille pocałunkami i zastanawiał się nad imionami dla ich dzieci. Czułam, że mnie opuszcza… i nie byłam na to gotowa.
Przełknęłam ślinę i odważyłam się powiedzieć to, nad czym zastanawiałam się od bardzo dawna.
– Posłuchaj, Ahrenie, ona bez wątpienia jest wspaniałą dziewczyną, co do tego nie ma wątpliwości. Ale może to nie jest ta właściwa. 

What the fuck?!?



– Co chcesz przez to powiedzieć? 
– Tylko tyle, że może powinieneś się zastanowić nad innymi możliwościami. W Illéi jest mnóstwo wolnych dziewcząt, które kompletnie zignorowałeś. Nie spiesz się do czegoś, co będzie nieodwracalne. Jeśli rozstaniesz się teraz z Camille, to nic nie będzie znaczyć. A jeśli kiedyś się rozwiedziecie, możemy zerwać sojusz z Francją. 

Pozwólcie, że się powtórzę. WHAT THE FUCK!?!

Jak ona śmie mówić bratu takie rzeczy? Wyraźnie widać, że Ahren i Camille są w sobie bardzo zakochani i szczęśliwi razem, więc nie ogarniam, o co tej zołzie chodzi?

I przepraszam bardzo, wasi drodzy rodzice, Edziu, wcale nie byli wiele starsi, gdy się pobierali, a znali się też niedługo.

Spójrzmy prawdzie w oczy, Camille reprezentuje wszystko, czym Iladian nie jest i pewnie nie będzie. Zazdrość do tego stopnia zżera tę cholerę, że chce zatruć związek ukochanego ponoć brata, bo jego narzeczona jest zbyt miła?! Trzymajcie mnie, bo mam ochotę w coś uderzyć. Najchętniej w edziowy głupi łeb! Po kiego grzyba Ahren ma się rozglądać za innymi kieckami, skoro jest nieprzytomnie zakochany?

I co to za podejście, że ewentualny rozwód (jeszcze się nawet nie pobrali, a ta pierdzieli o rozwodzie jak potłuczona) wpłynie negatywnie na stosunki międzynarodowe Ikei? Gdyby wszyscy tak myśleli, nie byłoby w ogóle żadnych strategicznych politycznie małżeństw, bo po co, zaraz się rozwiodą, lepiej nie ryzykować.

Użyj mózgu, Luke: 50 

To jest obrzydliwe, głupie i bezduszne zachowanie. Wstydź się, Edziu! Gdybym mogła, dałabym sto jeżyków.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 46

Ahren, rzecz jasna, nie jest zachwycony słowami siostry.



– Eadlyn, wiem, że ty masz opory przed zakochaniem się, ale ja wiem, co do niej czuję. Tylko dlatego, że ty się boisz… 
– Nie boję się! – upierałam się. – Chcę tylko ci pomóc. Kocham cię bardziej niż ktokolwiek inny. Zrobiłabym dla ciebie niemal wszystko i myślałam, że ty zrobiłbyś niemal wszystko dla mnie. 


Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 21


- Dla twojego dobra zniszczę twój związek!



– Zrobiłbym. Wiesz, że bym zrobił. 
– W takim razie proszę, zastanów się nad tym. Tylko na tym mi zależy. 

Wiesz co, Edziu? Pierdol się.



Ahren skinął głową i przesunął palcami po ustach i policzkach. Wydawał się zmartwiony… niemal zagubiony. 
Popatrzył mi w oczy, uśmiechnął się leciutko i rozłożył ramiona, zapraszając, żebym się przytuliła. Przycisnął mnie do siebie mocno, jakby nigdy w życiu tak bardzo nie potrzebował kogoś uściskać. 
– Kocham cię, Eady. 
– A ja kocham ciebie. 
Pocałował moje włosy i wypuścił mnie, a potem poszedł do pokoju Camille.


Ahren właśnie ostatecznie podjął pewną decyzję. Moje „pierdol się” to przy tym pikuś. 


Edzia wraca do swojego pokoju i podczas przygotowań do spania rozmawia z Neeną. Opowiada jej o MPS-ie i prośbie o randkę grupową. 



– Naprawdę nie musisz się przez cały dzień chować w moim pokoju. Tu jest zawsze czysto, a ja nie potrzebuję rano aż tyle czasu, żeby się ubrać. Powinnaś chodzić ze mną w różne miejsca, zobaczyć więcej pałacu niż tylko mój i twój pokój. 
Neena wzruszyła ramionami. 
– Może i tak. 
Usłyszałam w jej głosie, że cieszy się na taką możliwość i zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinna zostać przeszkolona także do podróży. Byłoby miło, gdybym mogła ją zabrać ze sobą za granicę. Jeśli jednak naprawdę zamierzała odejść w ciągu roku czy dwóch, może nie było warto. Wiedziałam, że nie mogę na zawsze zatrzymać jednej pokojówki, ale wzdrygałam się na myśl o tym, że ktoś miałby ją zastąpić.

Cóż, Neena to nie mebel przypisany do komnaty Edzi i ma prawo mieć własne aspiracje. Biedna Neena. Wychodzi na to, że, gdy nie czeka na Edzię w pokoju księżniczki, wraca do swojego lub wpada w Czarną Dziurę Fabularną. Straszne życie.



Gdy następnego dnia zeszłam na śniadanie, zauważyłam, że Ahren nie przyszedł i zaniepokoiłam się, że jest na mnie zły. Nigdy nie gniewaliśmy się na siebie przez dłuższy czas, ale nienawidziłam, gdy tak się działo. Czasem miałam wrażenie, że Ahren jest częścią mnie.

Ale traktujesz go jak idiotę, który nie wie, co robi. I naprawdę nie widzisz, że coś jest mocno nie tak?


Dopiero chwilę później zorientowałam się, że nie ma także Camille. Zakładałam, że miało miejsce jedno z dwojga: Ahren oprzytomniał, powiedział jej, że musi się zastanowić także nad innymi możliwościami i teraz unikali się nawzajem… albo też spędzili razem noc i może jeszcze byli w łóżku.



Boru, ona na serio uważa, że pod wpływem jej słów Ahren rzucił Camille. Nie ogarniam.


Czas na obiecaną grupową randkę. Ivan i Leeland, których absolutnie nie kojarzę, prowadzą Edzię do Sali Wielkiej. Chłopcy przygotowali występ cyrkowo-kabaretowy. Ustawili prowizoryczną scenę, a przed nią krzesło dla Edzi. Mamy żonglerkę, strzelanie do balonów, kulawą poezję, śpiewy, rysowanie, a nawet hula-hop i tańce. Ogólnie hot mess, ale Iladian całkiem nieźle się bawi. Po występach zostaje nawet, żeby porozmawiać z chłopcami.


Ahren nie przyszedł także na obiad. Patrzyłam, jak wchodzą kandydaci, nasi goście, a na końcu mama, która przyszła odrobinę spóźniona… Ahrena nie było.Tata pochylił się do mnie.
– Gdzie jest twój brat?
Wzruszyłam ramionami, nie przerywając krojenia kurczaka.
– Nie wiem. Nie widziałam go dzisiaj. 
– To do niego niepodobne. 

Ehehehehehehehehehehehe!!!



Rozejrzałam się po jadalni i popatrzyłam na pozostałych dziewiętnastu kandydatów. Kile mrugnął do mnie, a Henri mi pomachał. Za każdym razem, gdy patrzyłam na Gunnera, przypominałam sobie jego niemądry wierszyk. Fox skinął mi głową, gdy nasze oczy się spotkały, a gdy Raoul wyprostował się, pomyślałam o tym, jak cierpliwie uczył mnie trzymania kija baseballowego.
No nie.
Stało się to, czego się obawiałam. Nawet jeśli z niektórymi chłopcami spędziłam niewiele czasu, wiedziałam, że każdy z nich zapadł mi w jakiś sposób w pamięć. Wiedziałam też, że kilku z nich znalazło sobie miejsce w moim nieustannie przerażonym tą sytuacją sercu. Jak to możliwe, że wszyscy stali się dla mnie ważni?


Bo nie jesteś kompletnym robotem? Szkoda jedynie, że u ciebie równowaga ducha jest tak skonstruowana, że jak tylko jesteś bardziej ludzka dla kogoś, to dla innego musisz być kompletną suką. Tym razem padło na Ahrena.

Rozmyślania Edzi przerywa Gavril, który pojawia się znikąd. Prezenter wraz z jednym z dziennikarzy Biuletynu podchodzą do Maksia. 



Gavril popatrzył na wszystkie obserwujące nas pary oczu.
– Czy mogę podejść bliżej?
Tata skinął głową, a Gavril wyszeptał mu coś do ucha. Tata zmrużył oczy z niedowierzaniem.
– Małżeństwo? – zapytał tak cicho, że chyba usłyszałyśmy tylko ja i mama. Odchylił się, żeby spojrzeć Gavrilowi w oczy. 
– Jej matka wyraziła zgodę, wszystko odbyło się lege artis. Już wyjechał. 
Ogarnęło mnie zimno. Wybiegłam z jadalni. 


I tak, proszę Państwa, Ahren Schreave zrobił wszystkich w, nie bójmy się tego powiedzieć, ch*ja. 

Edzia biegnie najpierw do pokoju Ahrena, potem do Camille. Oczywiście nigdzie ich nie ma. 



Oparłam się ciężko o ścianę, zbyt zszokowana, by to wszystko zrozumieć. Ahren wyjechał. Uciekł z ukochaną i zostawił mnie tu samą.

Kwiczę. Kwiczę z radości jak prosię w deszczu. 



Byłam kompletnie oszołomiona, nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Czy mogłam go jakoś odzyskać? Gavril mówił coś, że to było lege artis. Co to znaczyło? Czy był jakiś sposób, by to odkręcić?
Świat wokół mnie wydawał się przygaszony, lekko nieostry i niepokojący. Jak miałam cokolwiek zrobić bez Ahrena?


Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 22


Na macki Cthulhu, ona ma straszliwie niezdrowy stosunek do brata. Brrr.

Edzia udaje się do swojego pokoju, gdzie czeka na nią list od brata.

Przytoczę go w całości, bo to piękny gest Kozakiewicza w stronę siostry. 


Eadlyn,

Chociaż jest bardzo mało prawdopodobne, żeby ten list dotarł do Ciebie, zanim dowiesz się wszystkiego, powiem Ci, co zrobiłem. Wyjechałem do Francji z Camille i jeśli tylko otrzymam zgodę jej rodziców, zamierzam niezwłocznie ją poślubić. Przepraszam, że musiałem uciec bez Ciebie i że musiałem pozbawić Ciebie, Mamę i Tatę uczestnictwa w dniu, który – jak jestem przeświadczony – będzie najszczęśliwszy w moim życiu, ale czułem, że nie mam innego wyboru.
Po naszej rozmowie wieczorem spojrzałem na kilka ostatnich lat z zupełnie nowej perspektywy. Zawsze zakładałem, że Twoja niechęć do Camille wynika z podobieństwa Waszej sytuacji. Jesteście młodymi, pięknymi kobietami, które w przyszłości zasiądą na tronie, ale całkowicie inaczej podchodzicie do swojej pozycji. Ona jest otwarta na wszystko, podczas gdy Ty trzymasz ludzi na odległość. Ona podchodzi do władzy z pokorą, podczas gdy Ty dzierżysz ją jak miecz. Nie chcę być brutalny, choć jestem przeświadczony, że sama już o tym wiesz. Mimo to przykro mi, że muszę to napisać.
Jednakże to nie podobieństwo pozycji było przyczyną tak silnej niechęci. Nie lubisz Camille, ponieważ jest jedyną osobą, która kiedykolwiek może nas rozdzielić.
Twoje słowa bardzo mnie zabolały, Eadlyn, ponieważ chciałem w Ciebie wierzyć. Chciałem Cię wysłuchać i wziąć pod uwagę Twoje sugestie, ale wiedziałem, że jeśli to zrobię, pewnego dnia przekonasz mnie, bym poświęcił dla Ciebie wszystko. Może nawet włożył Twoją koronę na głowę. Bóg mi świadkiem, że zrobiłbym to. Zrobiłbym dla Ciebie wszystko. Dlatego zanim zdążyłaś zażądać, bym poświęcił Ci moje życie, oddałem je Camille.
Życzę Ci, byś znalazła miłość, Eadlyn – szaloną, niestrudzoną i wszechogarniającą. Jeśli zdołasz to zrobić, może mnie zrozumiesz. Mam nadzieję, że pewnego dnia tak się stanie.Moje szczęście u boku Camille przyćmiewa tylko jedna myśl: że jeśli mi nie wybaczysz, mogę zostać z Tobą rozłączony na zawsze. Przyjmę to z najgłębszym smutkiem, ale mimo wszystko będzie to znacznie łatwiejsze do zniesienia niż rozłąka z moją prawdziwą miłością.
Tęsknię za Tobą już w chwili, gdy piszę te słowa. Nie potrafię sobie wyobrazić, że będziemy tak daleko. Proszę, znajdź sposób, by mi przebaczyć, i pamiętaj, że Cię kocham. Może nie tak głęboko, jak byś chciała, ale mimo wszystko.
Jako świadectwo tego, że zawsze pragnę być dla Ciebie oparciem, chciałbym przekazać ostatnią informację – myślę, że może Ci się przydać w nadchodzących miesiącach.
Przeciwko monarchii opowiada się więcej prowincji, niż przypuszczasz. Nie wszystkie, ale bardzo wiele z nich. A chociaż piszę to z najgłębszym bólem, ludzie mają zastrzeżenia do monarchii tylko z powodu jednej osoby: Ciebie.
Nie wiem dlaczego – może przyczyną jest Twoja młodość, może Twoja płeć, a może jakieś powody, w które żadne z nas nie potrafi uwierzyć – ale wszyscy się tym martwią. Tata postarzał się przedwcześnie. W czasie swoich rządów dokonał więcej niż jego poprzednicy i były to rzeczy znacznie trudniejsze, dlatego większość narodu spodziewa się, że niedługo będziesz musiała wstąpić na tron – chociaż nie są na to gotowi.
Naprawdę nie chcę Ci tego mówić, ale myślę, że po części już to odgadłaś. Nie mówiłem wcześniej, żebyś nie zadręczała się tymi myślami, ponieważ miałem nadzieję, że uda Ci się ich przekonać do siebie. Teraz piszę o tym tylko dlatego, że uważam, iż możesz sprawić, że zmienią zdanie. Przestań trzymać wszystkich na dystans, Eadlyn. Możesz być odważna i mimo to kobieca. Możesz być przywódcą i nadal kochać kwiaty. Co najważniejsze, możesz być królową, ale także być panną młodą.
Myślę, że ci, którzy nie znają Cię tak jak ja, zdołają dostrzec inne aspekty Twojego charakteru, jeśli postanowisz szukać partnera. Mogę się mylić, ale na wypadek, gdyby to był ostatni raz, kiedy zgadzasz się mnie wysłuchać, muszę Ci przekazać tę jedyną radę, jaka przychodzi mi do głowy.
Mam nadzieję, że zdołasz mi przebaczyć. Twój brat, Twój bliźniak, Twoja druga połowa, Ahren

Piękne.

Oczywiście nie ze wszystkim się zgadzam. Nie zwalałabym całej winy na Edzię, to nie tylko przez nią Ikea stoi nad przepaścią, więc tutaj bym się wstrzymała przed osądzaniem jej za wszystko, co złe, choć Iladian na pewno sytuacji nie poprawia.
Ahren mówi o Maksiu, jakby był 80-letnim zniedołężniałym dziaduniem, którego Edzia musi niedługo zastąpić, bo się papcio już nie nadaje. Tzn. nie nadaje się, ale nie z tego powodu, że się strasznie zestarzał. Nie przesadzajmy. On jest po prostu niekompetentny niezależnie od wieku, nie róbmy z niego żywego trupa, bo to bullshit.
Tak czy owak Ikea jest w rozsypce i tatko z córcią powinni wziąć się ostro za robotę, a nie bawić się w reality show, o czym Ahren chyba nie pomyślał, bo on też zbyt dużo wiary pokłada w Eliminacje. Ale reszta zarzutów jak najbardziej się zgadza. Szczególnie porównanie z Camille jest cudownie brutalne. 

Chwała Ahrenowi za to, że wybrał przyszłość z Camille, a nie kiszenie się w toksycznym sosie z zaborczą siostrą. Może mógł to zrobić w mniej dramatyczny i bardziej przemyślany sposób niż ucieczka, ale nie winię go przy takiej rodzince, jaką ma. 
Ahren, brawo ty. 

Ale za to „twoja druga połowa” należy się małe

Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 23

I to wszystko na dziś.

W niedzielę ostatni rozdział książki. Dowiemy się, jakie konsekwencje ma nagły wyjazd Ahrena i to nie tylko dla Edzi. Do zobaczenia.


Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 53
Fabuła nie do poznania: 17
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 15
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 46
Monty Python wiecznie żywy: 20
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 25
Samochwała w kącie stała: 31
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 23
Użyj mózgu, Luke: 50


Beige