niedziela, 5 czerwca 2016

Rozdziały XXIX i XXX

Rozdział 29





Edzia spotyka się z Badenem; dziewczyna próbuje rozładować atmosferę, żartując (kandydat jest bowiem ewidentnie nie w sosie), ale okazuje się, że nie czas na dowcipkowanie, bowiem:



Chcę wyjechać.

Miałam wrażenie, że z ogromną prędkością wpadłam na ceglany mur.


No już bez przesady, po tym opisie można by pomyśleć, że Baden odegrał w tej powieści jakąkolwiek rolę poza byciem grajkiem i obiektem erotycznych fantazji ciotki May.



Słucham?

Ostatni wieczór był upokarzający. Zaprosiłem cię, a ty mi odmówiłaś.

Uniosłam rękę.

Nie powiedziałam przecież „nie”. Nie wysłuchałeś mnie do końca.

Zamierzałaś się zgodzić? – W jego głosie zabrzmiało niedowierzanie.

Uniosłam ramiona i opuściłam je z powrotem.

Teraz już nie wiem, bo ty się obraziłeś i po prostu poszedłeś sobie.

Czy ty serio zamierzasz mi coś mówić o obrażaniu się?!

Zachłysnęłam się. Jak on śmiał?



Jestem rozdarta; z jednej strony Baden okazuje się być zapatrzonym w siebie gogusiem z nieuzasadnionymi pretensjami (który w dodatku nie przeczytał regulaminu przed przystąpieniem do konkursu), z drugiej zaś ciężko mi żywić wyłącznie negatywne emocje do postaci, które uświadamiają Antychrystowi, jak wielce antypatyczną jest istotą (a Baden dopiero się rozkręca).



Wiesz, że mogę cię ukarać za odzywanie się do mnie w taki sposób?



Dobre pytanie. Baden, naprawdę jeszcze nie załapałeś, że zaatakowanie (choćby i wyłącznie werbalne) Eadlyn nie jest najlepszym z pomysłów?



Użyj mózgu, Luke: 40



Zamierzasz mnie zastraszyć?



Chłopie, to jest twoja przyszła królowa i wnuczka Clarksona. Opanuj się, jeżeli nie chcesz sprawdzić, jak to jest bujać się z pętlą na szyi.



Użyj mózgu, Luke: 41



Najpierw mnie odtrącasz, potem używasz mnie dla dostarczenia chwili rozrywki w „Biuletynie”, a teraz spędzam ranek na poszukiwaniu ciebie, po tym, jak po śniadaniu powiedziałaś mi, że się ze mną spotkasz.

Jesteś jednym chłopakiem z dwudziestu! Ja mam swoją pracę. Jak możesz być tak zapatrzony w siebie?

Jego oczy rozszerzyły się, wskazał swoją pierś.

To ja jestem zapatrzony w siebie?


No... owszem. Na dobrą sprawę pasujecie do siebie z Edzią idealnie.



Starałam się ochronić swoje serce i nie pozwolić, by te słowa mnie zraniły.



Och, biedactwo. Ale wiesz, że to ty pierwsza wysunęłaś ten argument, prawda?



Wiesz, byłeś jednym z moich faworytów i zamierzałam cię zatrzymać na dłużej. Moja rodzina cię polubiła, a ja podziwiałam twój talent.

Nie potrzebuję aprobaty twojej rodziny.



Baden? Jej rodzina to król, królowa i książęta Illei, przy czym ci pierwsi sprawują w tym kraju niepodzielną władzę. Niniejszym oficjalnie zrzucasz Marlee i Cartera z piedestału w kategorii „Nagroda Darwina”. Ale nie przejmuj się, to trofeum przechodnie, w następnym tomie oddasz je z fanfarami komuś innemu.



Użyj mózgu, Luke: 42



Byłaś dla mnie miła przez całą godzinę, a potem zniknęłaś i udajesz, że nic w ogóle się nie wydarzyło. Mogę odejść, gdy uznam za stosowne, i zamierzam to zrobić.

No to idź sobie!

Zaczęłam się oddalać korytarzem – nie musiałam tego znosić.

Krzyknął, żeby po raz ostatni mnie urazić:

Wszyscy moi kumple mówili mi, że jestem stuknięty, skoro wysyłam zgłoszenie! Mieli świętą rację!

Szłam dalej.

Jesteś arogancka! Jesteś samolubna! Co ja sobie myślałem?!



I znów: propsy dla Badena za powiedzenie na głos tego, co bez wątpienia myśli 99,9% mieszkańców Illei (reszta to krewni, znajomi i kandydaci – dupowłazy), ale mimo wszystko... Chłopie, MYŚL TROCHĘ.



Użyj mózgu, Luke: 43



Edzia, nieboga, bardzo przejmuje się zarzutami (już byłego) kandydata:



Zanim pojawili się chłopcy, miałam całą listę pomysłów, jak się ich pozbyć. Zamierzałam ich doprowadzać do takiej złości, że mówiliby wiele podobnych rzeczy jak Baden… Ale przecież nie zrobiłam nic, żeby go sprowokować, a on mimo wszystko tak powiedział. Co było ze mną nie tak, skoro zostałam odtrącona tylko za to, że byłam sobą?



Pomogę ci: źródłem wszystkich problemów są właśnie dwa ostatnie słowa.



Jego ostatnie słowa wywarły dokładnie taki efekt, jak to sobie zamierzył. Gdy miesiąc temu losowałam imiona, miałam wrażenie, że mam miliony kandydatów do wyboru. Ilu jeszcze nie przesłało zgłoszenia, ponieważ od początku z jakiegoś powodu im nie odpowiadałam?



… Biorąc pod uwagę, że twój kraj zajmuje powierzchnię całej Ameryki Północnej i Środkowej ŁĄCZNIE? Myślę, że całkiem sporo. Zresztą, przykro mi to mówić, ale wbrew temu, co wmawiają ci liczni lizusi wśród kandydatów, twoja osoba była najprawdopodobniej najmniej ważnym czynnikiem podczas zgłaszania się do Eliminacji; ci, którzy zdecydowali się na wrzucenie swojego nazwiska do Koszyka Eliminacji w pierwszej kolejności dbali zapewne o możliwość zostania członkiem rodziny królewskiej.



Czy ludzie uważali mnie za arogancką?



Tak.


Samolubną?



Owszem.



Co podobało się bardziej opinii publicznej: czułe sceny między mną a chłopcami, czy może te chwile, gdy ponosiłam porażkę?



To drugie.



Edzia rusza do swojego pokoju; pod drzwiami sypialni natyka się na...






… he, he, he, pudło. To nie Kile, to przydupas.



Dziewczyna stara się szybko pozbierać do kupy, ale tłumacz tak czy siak dostrzega ślady łez; chłopak próbuje grzecznie się ulotnić, ale księżniczka chce wiedzieć, po co przyszedł. Okazuje się, że Erik pragnie porozmawiać o Henrim (bez wiedzy tego drugiego); Norwegofinoszwed najwyraźniej nadal martwi się, czy swoim buziakiem nie uraził Eadlyn. Edzia zapewnia, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, jeśli chodzi o ich relację i poleca przydupasowi przekazać to jego pracodawcy. Tu rozmowa teoretycznie się urywa, Erik wszakże widzi, że Eadlyn jest roztrzęsiona i chce wiedzieć, czy mógłby jakoś pomóc; przyszła władczyni Illei zaprzecza i oznajmia Erikowi, że najlepsza pomoc, jaką mogłaby od niego otrzymać, to dbanie o Henriego.



Henri naprawdę tego chce, prawda?

Erik potrząsnął głową.

Nie „tego”. On chce ciebie.

(...)

Bez przerwy mówi o tobie. Każdego dnia w Salonie Kawalerskim tłumaczę dla niego książki z nauk politycznych albo staram się wyjaśnić różnicę między tutejszą monarchią absolutną a monarchią konstytucyjną, którą mamy w Norwegoszwecji. On nawet… – Erik urwał i roześmiał się. – Obserwuje, jak chodzą i stoją twoi bracia. Chce być ciebie wart pod każdym względem.

Przełknęłam ślinę, przytłoczona takim oddaniem. Żeby jakoś odpędzić to uczucie, uśmiechnęłam się i przypomniałam:

Ale nie może nawet ze mną porozmawiać.

Wiem o tym – odparł poważnie Erik. – Dlatego właśnie się zastanawiam…



Och. OCH. OCH. To ten moment. Trzymajcie się mocno, kochani.



Najłatwiej jest uczyć się języków w dzieciństwie. Później także można je opanować, ale zwykle zostaje obcy akcent. Henri ma wyraźnie problemy z opanowaniem angielskiego i sądząc po tym, jak mu to idzie, potrzeba lat, zanim będziecie mogli porozmawiać na najprostsze tematy. Niuanse językowe – slang czy kolokwializmy – zajmą kolejne lata. Rozumiesz, co to oznacza?

Że nie będę mogła z nim rozmawiać nie wiadomo jak długo. Gdy skończą się Eliminacje, nadal ledwie będziemy się znali.









… Ktoś tu najwyraźniej jest wybitnym bystrzakiem. Pytanie tylko, czy jest to Henri, czy Cass.



* wzdycha * Po kolei.



1) Chciałabym Wam coś pokazać. Oto tabelka stworzona przez The Foreign Service Institute of the U.S Department of State, która obrazuje poziom trudności poszczególnych języków na świecie, a także przybliżony czas, który jest potrzebny na ich opanowanie.







Jak widzicie, tabelka ułożona była z myślą o osobach, dla których angielski jest językiem ojczystym, stąd też jego brak w klasyfikacji; sądzę jednak, że możemy bezpiecznie założyć, iż znajdowałby się w kategorii pierwszej. Idźmy jednak Kierze na rękę i przyjmijmy umownie, że Henri jest kompletnym beztalenciem językowym, więc potrzebuje na naukę nieco więcej czasu - powiedzmy, tyle, ile potrzebne jest na opanowanie języków z kategorii drugiej, do której wlicza się też fiński.



Cass?



44 tygodnie.



Czterdzieści cztery. Trochę ponad dziesięć miesięcy. NIECAŁY ROK.



Z drugiej strony, owo 44 ma rację bytu tylko wtedy, jeśli przyjmiemy, że Henri wyrobi w tym czasie owo obowiązkowe tysiąc godzin z kawałkiem zajęć – i tu pojawia się kolejny problem. Zerknijmy na szarą część na górze tabelki i sprawdźmy, jak wymienione tam czynniki mają się do sytuacji Henriego.



  • Jakkolwiek angielski zdecydowanie nie przypomina fińskiego i jak każdy język, ma swoje ciemne strony...
  • … to obiektywnie trudno uznać go za najtrudniejszą mowę świata, zatem Henri przy odrobinie wysiłku powinien w miarę szybko opanować przynajmniej podstawy tego języka.
  • Czas poświęcony na naukę – Erik uczy go ponoć polityki Illei i tłumaczy mu stosowne książki, ale czy udziela mu też korepetycji? Cóż, powie ktoś, może się do tego nie nadaje – znajomość języka nie równa się zacięciu pedagogicznemu – ale w takim układzie...
  • … Henri ma mnóstwo innych możliwości – nie tylko mieszka obecnie w kraju, gdzie wszyscy posługują się angielskim (mógłby więc ćwiczyć chociażby poprzez proste konwersacje z innymi mieszkańcami pałacu), ale w dodatku nic nie stoi na przeszkodzie, by poprosić o prywatnego nauczyciela; Edzia z pewnością nie sprzeciwiłaby się takiemu życzeniu. Biorąc pod uwagę, że kandydaci przez 99% czasu zbijają w pałacu bąki, chłopak doprawdy mógłby uczyć się pilnie przez całe ranki.
  • Facet chce zostać księciem małżonkiem i walczy o rękę dziewczyny, w której podobno się zadurzył – trudno o lepszą motywację.


2) Tak, to prawda – Henriemu najprawdopodobniej zostanie obcy akcent, skoro zaczyna naukę języka w dziewiętnastym roku życia. Miał go też ponoć Teodor Józef Konrad Korzeniowski, który rozpoczął naukę angielskiego w wieku lat mniej więcej dwudziestu, po czym popełnił kilka dzieł perfekcyjną angielszczyzną. Większość świata zna go jako Josepha Conrada, autora „Jądra ciemności”. Nie szukajmy problemów tam, gdzie ich nie ma.


3) Cass? Mieszkałam w Finlandii przez dwa i pół miesiąca i z racji zawodowych obowiązków nadal jestem w ścisłym kontakcie z Finami; wielu z nich to moi znajomi. Nie spotkałam ŻADNEGO obywatela tego kraju – nieważne, dzieciak to czy emeryt – który nie byłby w stanie odpowiedzieć chociażby najprostszym angielskim na zadane przeze mnie pytanie; nauka języków stoi u nich na naprawdę wysokim poziomie. Nawet mój osiedlowy żul, który swą codzienną aktywność ograniczał do żłopania piwka na ławeczce był w stanie krótkimi, żołnierskimi słowami wyjaśnić mi, jak dojść do szukanego przeze mnie sklepu. Pomijając niezrozumiały masowy powrót do monarchii, stworzone przez ciebie uniwersum wydaje się być niemal idealną kopią naszego, łącznie z większością stereotypów. Dlatego wybacz – przełknięcie faktu, iż mieszkający na co dzień w Illei Henri nie potrafi wydukać nawet najprostszego zdania po angielsku przychodzi mi ze sporym trudem.



Wniosek?



Henri musi być a) bardzo leniwy, b) bardzo odporny na wiedzę, c) wcale nie tak chętny do nauczenia się angielskiego, skoro po kilku tygodniach w pałacu nadal nie opanował to be.



Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 13



Erik wyjaśnia, że całe to pesymistyczne przemówienie było tylko ostrzeżeniem na wypadek, gdyby Edzia zaczęła cieplej myśleć o Norwegofinoszwedzie i dopytuje się, czy jest na to jakakolwiek szansa; Eadlyn go zbywa, a przydupas grzecznie przeprasza za wtrącanie się w nie swoje sprawy.



Nie, starasz się być dobrym przyjacielem, dla niego i dla mnie. To nic takiego.

Erik złożył ręce za plecami.

Cóż, jestem nim, wiesz?

Co takiego?

Westchnął, nagle zakłopotany.

Twoim przyjacielem, gdybyś tego potrzebowała.

Ta prosta oferta była jednocześnie nieskończenie wspaniałomyślna.

Z pewnością nie potrafiłabym sobie wyobrazić lepszego przyjaciela.



Cóż, nie żebyś miała z kim go porównywać...



Erik w końcu się zmywa, życząc na odchodnym księżniczce dnia lepszego niż dotychczas; zapłakana (choć już w mniejszym stopniu) nieboga wchodzi do pokoju i prosi Neenę o formularze kandydatów, które otrzymuje z chusteczkami higienicznymi dorzuconymi gratis.



Myślałam, że najgorsze mam już za sobą, ale łzy znowu napłynęły mi do oczu, gdy patrzyłam na zdjęcia i zastanawiałam się, który z chłopców może tu być, mimo że żywi jakieś wątpliwości. Nienawidziłam kandydatów, ponieważ istniał cień obawy, że to dotyczy ich wszystkich.



Chwila, moment. Innymi słowy, żyłaś dotychczas w głębokim przekonaniu, że trzydziestu pięciu chłopa pojawiło się pierwszego dnia Eliminacji w pałacowych progach, pałając do ciebie bezwarunkową miłością i będąc absolutnie pewnymi, że podjęli jedyną słuszną decyzję, rywalizując o twą rękę (przypominam, że mówimy tu o grupie licealistów)?



… Jak bardzo oderwane od rzeczywistości jest to dziewczę?



Samochwała w kącie stała: 28

Użyj mózgu, Luke: 44



Neeno, możesz mi przynieść kartkę?

Znowu posłuchała; tym razem wraz z notesem przyniosła filiżankę herbaty. Naprawdę była dla mnie za dobra.



Nie mogę się nie zgodzić.



Starałam się zaplanować jakoś tydzień. Ze zgłoszenia Apsela wynikało, że umie grać na fortepianie, więc ustaliłam, że jutro rano spróbujemy grać na cztery ręce, zaś wczesnym wieczorem przejdę się na spacer z Tavishem. W poniedziałek będzie herbata z Gunnerem i spacer fotograficzny z Harrisonem. Tata będzie zachwycony.



Primo: Cass, zdecydujże się, ostatnio był Apsen.



Secundo: Przysięgam, to imię nigdy nie przestanie mnie bawić.



Dziewczyna kończy pracę i udaje się do łazienki, gdzie pokojówka przygotowuje jej kąpiel. Neena stara się łagodnie wybadać, co jest grane:



Nie ma wiele do opowiadania. Ludzie będą rzucać we mnie jedzeniem, ludzie będą rzucać we mnie słowami, a ja muszę być od nich silniejsza, jeśli chcę przetrwać.



Mogłabyś też rozważyć, gdzie leży źródło ich antypatii.



Cass, serio. Przestań usilnie promować ów pseudo-motyw 'girl power', który nijak ma się do przedstawionej w powieści sytuacji. Owszem, w życiu trzeba być twardym, a nie miętkim i umieć walczyć o swoje – ale problem polega na tym, że Antychryst jest po prostu okropnym człowiekiem i miast spoglądać z góry na krytykujący ją plebs, powinna wziąć sobie słowa ludu do serca i zastanowić się DLACZEGO nienawidzi jej aż tylu krajan. Tu już nawet nie chodzi o bycie lubianym per se – przy obecnych nastrojach Edzia nie może sobie pozwolić na ignorowanie poddanych, o ile nie chce skończyć na gilotynie.



Bułkę przez bibułkę: 52

Użyj mózgu, Luke: 45



Mimo wszystkich moich problemów nigdy nie zamieniłabym się z panienką. Przykro mi.

Wyprostowałam się.

Nie musi być ci przykro. Urodziłam się, żeby to robić.



Niby co takiego? Lekceważyć otoczenie, po czym kwękać, gdy owo otoczenie odwdzięcza się pięknym za nadobne?



To niesprawiedliwe, prawda? Myślałam, że zniesienie klas oznacza, że nikt nie rodzi się, żeby robić coś konkretnego. Czy to dotyczy wszystkich poza panienką?

Najwyraźniej.



Chyba wiem, jak rozwiązać twój problem: rzeknij się praw do tronu. Uwierz mi, kraj na pewno na tym nie ucierpi, a może wyłącznie zyskać.





Przeskok!





Nie miało znaczenia, że Apsel okazał się naprawdę utalentowany i obsypałam go pochwałami.



Nadal śmieszne.



Nie miało też znaczenia, że zdjęcia z Tavishem w ogrodzie wyszły prześlicznie. Niezależnie od wszystkich moich starań, żadna z tych rzeczy nie trafiła w poniedziałek na czołówki gazet.

Ponad zdjęciami z moich randek znajdował się zupełnie inny artykuł.



Och, och – o czymże to traktuje ów tekst?



TO PRACA! – krzyczał nagłówek ponad zrobionym z ukrycia zdjęciem, przedstawiającym mnie w chwili, gdy ziewnęłam. „Dobrze poinformowane źródło” zdradziło, że uważam Eliminacje „przede wszystkim za pracę” i że „staramy się, by wyglądało to ekscytująco”. Potrafiłam myśleć tylko o tym, jaką krzywdę zrobiłabym chętnie Milli Warren.



Edziu? Milla nie zrobiła nic poza oznajmieniem szczerej prawdy. Tak, uważasz Eliminacje za męczący obowiązek i tak, desperacko starasz się przekonać tłuszczę, że świetnie bawisz się z kawalerami, choć w rzeczywistości większość z nich najchętniej wykopałabyś z pałacu. Wniosek? Zamiast się boczyć, zmień nastawienie albo zacznij pobierać lekcje aktorstwa.



Aha, i jeszcze jedno. Cass? Tekst: Potrafiłam myśleć tylko o tym, jaką krzywdę zrobiłabym chętnie Milli Warren” naprawdę przestaje brzmieć jak puste groźby w wykonaniu obrażonej nastolatki, kiedy uświadomimy sobie, że owa nastolatka a) jest potworem w ludzkiej skórze i b) ma prawo wysłać dowolnego poddanego na szubienicę.



Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 44



Nie mogłam jednak obwiniać tylko jej.



Nie, możesz – i powinnaś – obwiniać wyłącznie siebie i swojego starego.



Wywiad z Badenem, który twierdził, że Eliminacje są z góry ustawione, także nie pomógł. Opisywał mnie szczegółowo jako osobę oziębłą, dwulicową i nieprzystępną. Opowiedział o naszym jedynym czarującym spotkaniu sam na sam i o moim celowym dystansowaniu się od niego, stwierdził także, że nie było mowy, żeby został w pałacu i zgodził się na życie w takim kłamstwie. Wiedziałam, że najprawdopodobniej dostał za ten wywiad niewyobrażalną sumę pieniędzy i że zapewne zależało mu na spłaceniu ogromnych długów związanych ze studiami. Miałam jednak pewność, że powiedziałby to także za darmo.

Umieszczenie tych artykułów obok sprawozdań z moich randek sprawiło, że pałacowe relacje wydały się tandetne.



Wydają się przede wszystkim nieszczere, co w obecnej sytuacji powinno cię martwić w znacznie większym stopniu.



To było marnowanie czasu i wysiłków, a co gorsza, odbiło się to wyraźnie na tacie. Mijały tygodnie, a on nadal nie wiedział, jak rozwiązać problem klasowy, zaś ogniska opozycji wzywały do zniesienia monarchii.


* wzdycha ciężko * Kaden, błagam, pośpiesz się z tą trucizną.



Zawiodłam pod każdym absolutnie względem.



To pierwsze mądre zdanie, jakie wypowiedziałaś w tej książce.



Eadlyn zamyka się w pokoju i analizuje plany randek, niepewna, czy w ogóle jest sens dalej grać według wcześniej ustalonego scenariusza; odwiedza ją Kile, który przyszedł sprawdzić, jak się ma jego nie-luba.



Część chłopaków nie wie, co myśleć. Nie wiedzą, czy ich nie wykorzystujesz, Eadlyn – mówił szeptem, zapewne dlatego, żeby Neena go nie usłyszała. – Wiem, że nasz pierwszy pocałunek był na pokaz. Czy to wszystko jest na pokaz? Jeśli tak, musisz mi to powiedzieć.



Naiwność Kile'a byłaby nawet urocza, gdyby nie fakt, że to chłopię na początku książki zdawało się być wcale inteligentne.



Spojrzałam mu w oczy. Jak kiedykolwiek mogłam nie zauważać, że jest inteligentny, dowcipny, przystojny i życzliwy? Nie chciałam odpowiadać szeptem, więc dałam Neenie znak, żeby wyszła, a gdy tylko zamknęła za sobą drzwi, popatrzyłam na Kile’a.

To skomplikowane.

Jestem inteligentnym człowiekiem. Proszę, wyjaśnij mi.



Sorry, Kile, sorry, Edziu; inteligencja tego pierwszego odpłynęła w siną dal tego samego wieczoru, kiedy zdecydowaliście się po raz pierwszy wymienić płyny ustrojowe.



Eadlyn stwierdza, że na początku faktycznie wszystko było ustawione, ale teraz zaczęła się powoli przywiązywać do co poniektórych kandydatów; mimo wszystko nie jest pewna, czy kiedykolwiek będzie gotowa wyjść za mąż.



To jest trudniejsze, niż myślałam, szczególnie przy tych wszystkich porażkach. Ja nie jestem tak dobra w okazywaniu swoich uczuć jak inne dziewczęta, dlatego sprawiam wrażenie, że nic mnie to nie obchodzi, nawet jeśli jest inaczej. Wolę zatrzymywać różne rzeczy dla siebie. Wiem, że to źle wygląda, ale taka jestem.



Edziu? Jako osoba introwertyczna doskonale cię rozumiem. Naprawdę. Jest tylko jeden problem: twoja praca, podobnie jak praca aktora, wymaga pewnej gry i utrzymywania określonego wizerunku. Wiem, że nie przepadasz za okazywaniem uczuć, ale stawką jest utrzymanie stołka i uniknięcie rewolucji, która może kosztować cię głowę, dlatego na twoim miejscu zacisnęłabym zęby i trzepotała rzęsami w stronę potencjalnych małżonków, ile starczy sił.



Użyj mózgu, Luke: 46



Kile doradza dziewczynie, by wypowiedziała się publicznie na temat swej trudnej relacji z kandydatami, ta jednak obawia się, że tego rodzaju wyznanie tylko zaogniłoby sytuację. Bohaterowie robią sobie tymczasową przerwę w burzy mózgów, gdy Woodwork zauważa projekty Edzi; myślę, że nikt z Was nie padnie z wrażenia gdy oznajmię, że bardzo mu się one podobają. Chłopak sięga po kredki i sam zaczyna szkicować (spokojnie, nie kradnie roboty Project Runwayowi i/lub księżniczce; szkicuje, naturalnie, budynek):



Pomysł, nad którym się teraz zastanawiam. Czytałem, że jednym z poważniejszych problemów w uboższych prowincjach jest teraz niedobór mieszkań.

Z powodu rozwoju przemysłu?

Tak. – Nadal szkicował, kreśląc niemal idealnie proste linie.

Tata robił, co w jego mocy, by stymulować przemysł w prowincjach, które wcześniej były niemal wyłącznie rolnicze. Wszyscy odnosili korzyści, jeśli można było przetwarzać żywność w pobliżu miejsca jej produkcji. Jednak w miarę jak przemysł się rozwijał, coraz więcej osób przeprowadzało się na te obszary, co oznaczało, że nie wszyscy mieli gdzie zamieszkać.



Innymi słowy, Maksiu nie wpadł na pomysł, że budując fabryki na zadupiu wypadałoby także zbudować mieszkania dla pracowników tychże fabryk. Ciekawe, dlaczego w ogóle mnie to nie dziwi.



Użyj mózgu, Luke: 47



Popatrzyłam na malutką konstrukcję, niewiele większą od mojej łazienki, przylegającą do identycznego pudełka. Każde z nich miało drzwi i okno po drugiej stronie. Mała rynna na dachu zbierała deszczówkę i odprowadzała ją do wiaderka przy drzwiach. Na dachu znajdowały się także otwory wentylacyjne, a nad każdymi drzwiami był ocieniający je mały daszek.

Wydają się maleńkie.

Jeśli ktoś jest bezdomny, wydadzą mu się prawdziwym pałacem.

Westchnęłam, wiedząc, że to może być prawda.

Nie ma tu miejsca na łazienkę.

Nie, ale większość ludzi korzysta z łazienek w fabrykach, przynajmniej tak czytałem. To będzie tylko miejsce noclegowe, dzięki któremu robotnicy będą bardziej wypoczęci i zdrowsi… a poza tym ważne jest, by mieć coś własnego.



Zaraz, zaraz. Moment. Wszyscy stop. Mam rozumieć, że pracownicy są normalnie zatrudnieni w fabrykach... a po odbiciu zakładowej karty tłumnie szturmują okoliczne kartony??? Brak tam jakichkolwiek hoteli pracowniczych? Najtańszych choćby mieszkań socjalnych? Ci ludzie masowo zaangażowali się do roboty na krańcu świata, nie bacząc na fakt, że będą zmuszeni spać pod chmurką? Cass, WTF?!



No, ale w sumie Kile ma rację – posiadanie własnego kąta bez wątpienia wpływa na nasz stan odprężenia. Nie jestem tylko pewna, czy to kwestia komfortu jest tą najbardziej palącą w sytuacji, gdy nie posiada się nic poza szczoteczką do zębów.



Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 14

Monty Python wiecznie żywy: 18

Użyj mózgu, Luke: 48



Edzia komplementuje projekt Kile'a, ten stwierdza, że przedstawił jej go, ponieważ chciał oderwać księżniczkę od niewesołych myśli. Nasza bohaterka postanawia, że czas wziąć sprawy w swoje ręce i pogawędzić z tatkiem.



Bardzo ci dziękuję, że przyszedłeś Kile. Jestem twoją dłużniczką.

I to podwójnie. Nadal czekam, aż pomówisz z moją mamą. – Mrugnął do mnie, ale nie wydawał się rozdrażniony tym, że nic nie zrobiłam w tej sprawie.

Nadal pamiętałam o obietnicy i miałam kilka okazji, by poruszyć ten temat z lady Marlee, ale problem w tym momencie tkwił we mnie, nie w niej. Coraz trudniej było mi wyobrażać sobie pałac bez Kile’a.



Nie powiem, bardzo to miłe z twojej strony – zmuszać chłopaka do tkwienia w miejscu, które nienawidzi dla własnego psychicznego komfortu.



Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 45



Eadlyn ponownie obiecuje, że pogada z Marlee, po czym żegna się z Kilem i idzie do gabinetu króla.



Uniósł głowę znad dokumentów i wepchnął ich cały plik do szuflady, jakbym tego nie zauważyła.

Cześć, skarbie. Myślałem, że w tym tygodniu zamierzasz zajmować się głównie Eliminacjami.

Takie miałam plany, ale zastanawiam się, czy to jeszcze w ogóle coś da.

Tata był załamany.

Nie wiem, jak to się mogło stać, Eadlyn. Tak mi przykro.



A ja wiem i nawet ci podpowiem: wiń swoją niekompetencję i nastawienie latorośli.



To mnie powinno być przykro. Baden przesadzał, ale to, co mówił, było prawdziwe. I to prawda, że powiedziałam pani burmistrz o pracy, ale po prostu narzekałam na to, jakie to wszystko jest męczące. Zapytaj mamę, ona przy tym była. Wszystko zostało przekręcone.



Edziu, masz osiemnaście, a nie osiem lat i regularnie gawędzisz sobie z Caesarem w programie na żywo; na tym etapie naprawdę powinnaś już zdawać sobie sprawę z tego, jak funkcjonują media.



Użyj mózgu, Luke: 49



Już z nią rozmawiałem, kochanie, i nie jestem na ciebie zły. Nie mogę pojąć, dlaczego Milla coś takiego zrobiła. Zupełnie jakby wszyscy uwzięli się teraz na nas… – Otworzył usta, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale był tak zaskoczony przytłaczającym niezadowoleniem społeczeństwa, że nie wiedział, od czego zacząć.



Och, biedaczysko. Spójrzcie tylko, kochani, na naszego misia – tulisia; tak się stara, nieboraczek, a ta niedobra tłuszcza miast obsypywać go kwiatami śmie mu wyrzucać, że doprowadził kraj do ruiny!



Staram się, tato, ale obawiam się, że to nie wystarczy. Dlatego zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinniśmy spróbować czegoś innego.

Tata wzruszył ramionami.

W tej chwili jestem gotów spróbować niemal wszystkiego.



Byłoby wspaniale, gdybyś spróbował CZEGOKOLWIEK. Serio, czy od momentu rozpoczęcia Eliminacji ten człowiek wykonał jakikolwiek ruch mający na celu uzdrowienie sytuacji w Illei?!



Skierujmy ich uwagę na coś innego. Nikt mi w tej chwili nie ufa. Zaprośmy Camille w odwiedziny i niech ludzie zobaczą, jak bardzo Ahren jest w niej zakochany. On zawsze o wiele bardziej lubił pokazywać się publicznie. Ja będę mogła opowiedzieć o tym, jaki wpływ na mnie mają, a potem będziemy kontynuować Eliminacje i spróbujemy połączyć jedną historię miłosną z drugą.



… Edziu? Kradniesz moje pomysły. Ale cóż, i tak brawa dla ciebie; znalezienie owego rozwiązania zajęło ci wyłącznie dwadzieścia dziewięć rozdziałów – to i tak lepszy wynik, niż w przypadku twojego ojca, który...



Tata wpatrywał się z namysłem w blat biurka.

Nie wiem, skąd bierzesz pomysły, Eadlyn, ale ten jest bardzo obiecujący. Myślę też, że Ahren będzie w siódmym niebie. Zacznę od tego, że zadzwonię i zapytam, czy w ogóle mogłaby przyjechać, zgoda?


… na tym etapie jest chodzącą niekompetencją w takim stopniu, że nawet jego nastoletnie „ja” zdaje się być w porównaniu z obecnym Maxonem istnym wcieleniem kreatywności, sprytu i odpowiedzialności.



Monty Python wiecznie żywy: 19



Oczywiście.

Chciałbym, żebyś zaplanowała przyjęcie na jej cześć. Powinnyście się poznać lepiej niż do tej pory.

Jakbym i bez tego nie miała dość zmartwień.



* ze złośliwym uśmiechem * Cóż to, kaczuszko – czyżbyś nie przepadała za księżniczką Francji?





Zaraz się tym zajmę.

Tata podniósł słuchawkę, a ja wróciłam do pokoju z nadzieją, że to wystarczy, by skierować sprawy na właściwe tory.








Rozdział 30





Dwa dni później stałam na asfalcie koło mojego uszczęśliwionego brata, który trzymał abstrakcyjnie wielki bukiet.

Dlaczego mnie nie dajesz takich kwiatów?

Bo na tobie nie staram się zrobić wrażenia.



Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 16



Jesteś gorszy niż ci chłopcy w pałacu – potrząsnęłam głową. – Ona ma zostać królową Francji. Na takich dziewczętach jak my trudno jest zrobić wrażenie.



Ptysiu, nie mierz wszystkich swoją miarą. Jestem dziwnie przekonana, iż Camille ucieszy się z bukietu ofiarowanego jej przez ukochanego daleko bardziej, niż ty ze wszystkich kosztowności świata razem wziętych.



Bułkę przez bibułkę: 53

Samochwała w kącie stała: 29



Ahren nic sobie nie robi z komentarzy siostry, albowiem oto ląduje samolot i wkrótce na illeańskiej ziemi stawia swe stopy Camille de Sauveterre.



No i cóż, kochani – pamiętacie te wszystkie komentarze, w których Edzia odnosiła się do wybranki serca brata z wyraźną rezerwą? Czas poznać powód jej rozdrażnienia:



Była wiotka, jasnowłosa i drobna, a jej twarz zawsze wyglądała, jakby była wypoczęta i podekscytowana. Zarówno na żywo, jak i na zdjęciach nigdy nie widziałam jej z chociażby lekko zmarszczonymi brwiami.

W takich przypadkach obowiązywał protokół, ale Ahren i Camille zignorowali go i rzucili się sobie w objęcia. Przytulił ją mocno i okrył jej twarz pocałunkami, niszcząc przy tym połowę kwiatów. Camille śmiała się z jego gwałtownego uniesienia, a ja czułam się trochę niezręcznie, gdy stałam obok i czekałam, aż skończą i będę mogła się przywitać.

Tak bardzo za tobą tęskniłam! – wykrzyknęła wreszcie, a jej akcent sprawiał, że każde słowo brzmiało, jakby była zaskoczona.



Innymi słowy, Camille jest:



  1. śliczna
  2. wiecznie uśmiechnięta
  3. zakochana w Ahrenie
  4. wystarczająco spontaniczna, by w przypadku potrzeby serca nagiąć oficjalny protokół
  5. otwarta i przyjacielska
  6. przyszłą królową Francji.



Biorąc zaś pod uwagę, że Eadlyn:



  1. uwielbia być obiektem westchnień i zawiści wszystkich wokół
  2. jest równie pogodna, co gradowa chmura
  3. łączy dziwna relacja z jej bliźniakiem/aktywnie stara się zniechęcić potencjalnych zalotników
  4. dba przede wszystkim o to, jak wypada w oczach innych
  5. nie bez powodu nosi ksywkę Antychryst
  6. uwielbia rozwodzić się nad tym, jak to jest jedyna w swoim rodzaju, bowiem zasiądzie na tronie jako pierwsza kobieta w Illei?



Chyba zaczynam rozumieć, gdzie kryje się problem.



* z uśmiechem a'la Grinch * Camille, złotko, rozgość się i zostań z nami jak najdłużej.



Mam ci mnóstwo rzeczy do pokazania. Poprosiłem mamę i tatę, żeby przygotowali dla ciebie stały apartament. Dzięki temu zawsze, gdy przyjedziesz, dostaniesz najlepszy pokój.

Och, Ahrenie! Jesteś dla mnie taki dobry!



No, czy ja wiem... Znaczy, miło z jego strony, ale dlaczego dopiero teraz? Wszak są zaręczeni już od jakiegoś czasu i ewidentnie ich relacja nie opierała się wyłącznie na korespondencji - dlaczego tyle czasu zajęło Amisi i Maksiowi urządzenie jednego z tysiąca wolnych pokoi?



Pamiętasz oczywiście moją siostrę.

Z gracją dygnęłyśmy obie, a potem Camille wyprostowała się elegancko.

Wasza wysokość, tak bardzo się cieszę, że cię widzę. Przywiozłam dla ciebie kilka prezentów.

Dla mnie?

Tak. Zdradzę ci tajemnicę – dodała, pochylając się do mnie. – Możesz je wszystkie nosić.



I w dodatku szczodra. Biedna, biedna Edzia – lepiej niech zamknie przyszłą szwagierkę w piwnicy, zanim ujrzą ją kandydaci i zrozumieją, jaki straszny błąd popełnili, zgłaszając się do Eliminacji.



Edzia bardzo cieszy się z fantów i proponuje, że założy któryś z nich na przyjęcie, które zostanie wydane na cześć księżniczki Francji.



Na moją cześć? – Popatrzyła błękitnymi oczami na Ahrena. – Naprawdę?

Naprawdę.

Dziwnie było go widzieć z takim wyrazem twarzy, jakby był w trakcie obrzędu religijnego i szykował się na złożenie w ofierze wszystkiego, byle tylko zadowolić Camille.



Cass, to brzmi trochę jak wpojenie. Proszę cię, nie idź tą drogą.



Twoja rodzina jest dla mnie tak dobra! Chodźmy, nie mogę się doczekać spotkania z twoją matką.



He, he, he – ciekawe, czy z wzajemnością, biorąc pod uwagę, czyją jesteś córką.



Starałam się uczestniczyć w rozmowie, gdy jechaliśmy do pałacu, ale Ahren mówił głównie po francusku ze względu na Camille, a ponieważ ja wybrałam naukę hiszpańskiego, nie rozumiałam ani słowa.



Primo: Niezbyt to grzeczne i uczciwe ze strony Ahrena, biorąc pod uwagę, że Camille najwyraźniej mówi płynnie po angielsku, więc przejście na ten język pozwoliłoby wszystkim brać udział w dyskusji.



Secundo: Hiszpański?! Po co, na litość?! Ahren – jak najbardziej ok. Ma zostać księciem małżonkiem, jest więc logiczne, że uczy się języka przyszłej połowicy. Ale skąd się tu, u diabła, wziął ten hiszpański? Z której strony by nie spojrzeć, nie ma to żadnego sensu.



  1. Dobra, wiem, skąd się wziął – wszak Amisia rzekomo zna te języki. Pomińmy już problem, który trapi mnie od „Rywalek”, mianowicie KTO ją ich nauczył i PO CO to zrobił, skoro językiem oficjalnym Illei jest angielski, po imigrantach z Ameryki Łacińskiej ani śladu, a Piątce znajomość obcych narzeczy była do niczego niepotrzebna – dlaczego dzieci Ami wybierały z tak ograniczonej puli?
  2. Rodzina królewska Illei zaprzyjaźniona jest z Włochami, szwagier z Norwegoszwecji regularnie wpada na grilla (córka Grzesia wyszła wszak za króla tej dziwnej hybrydy, więzy krwi zobowiązują!), w dodatku Norwegofinoszwedzi stanowią ponoć, zdaniem przydupasa, znaczącą (i prawdopodobnie jedyną) mniejszość w ojczyźnie Eadlyn – dlaczego zatem księżniczka nie uczy się któregoś z tych języków?! Fiński lub włoski przydałby jej się daleko bardziej nie tylko podczas negocjacji, ale nawet zwykłych towarzyskich spotkań...
  3. … zwłaszcza, że (jak już kiedyś wspominałam) my nawet nie wiemy, czy hiszpańska rodzina królewska dalej istnieje w Cassoversum.



Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 15



W domu mama, tata, Kaden i Osten czekali na nas na schodach przed pałacem. Po bokach kilku fotoreporterów starało się nie rzucać w oczy.



A ci co, nagle wstydają się majestatu? Fotoreporterzy raczej nie są znani z chowania się po kątach – no, chyba że Edzia użyła tego eleganckiego określenia w stosunku do paparazzi.



Ahren wysiadł pierwszy i wyciągnął rękę, by pomóc Camille. Gdy ja przesunęłam się i wyciągnęłam rękę, okazało się, że mój brat już się zdążył oddalić razem z Camille, która rzuciła się na szyję mojej matce.



Primo: Ahren, obawiam się, że właśnie sobie nagrabiłeś.



Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 17



Secundo: Camille, jeżeli to z twojej strony taki wyrafinowany trolling, to masz u mnie dodatkowe sto plusów.



Mama, tata i Kaden znali francuski, więc przywitali ciepło naszego gościa.



O patrzcie, kolejna rzecz, którą potrafi Kaden. Nawet nie potrafię udawać, że mnie to dziwi.



Podeszłam do Ostena; mój brat wyglądał, jakby miał ochotę się na coś powspinać.

Co dzisiaj planujesz? – zapytałam.

Nie wiem.

Idź do kandydatów i zadawaj im krępujące pytania. Potem mi o tym opowiesz.

Roześmiał się i uciekł biegiem.



Cass, pytam serio – po co w ogóle stworzyłaś Ostena? Ten dzieciak jest tak jednowymiarowy, że aż groteskowy.



Chodźmy do środka – oznajmiła mama. – Camille, powinnaś się trochę zdrzemnąć do wieczora. Eadlyn tak się napracowała nad tym przyjęciem, że na pewno będzie cudowne.


Przyjęcie organizowane przez Edzię na cześć przyszłej żony Ahrena?... Camille, miej się na baczności.





Przeskok!





Lądujemy na wspomnianej wyżej imprezie. Zabawa jest na sto dwa: są tańce, hulanki, swawole, pyszności według przepisu Henriego, Josie tym razem nie gwizdnęła Edzi diademu, a Kaden:



(...) zachowywał się jak mały ambasador, spacerując po sali i ściskając ludziom dłonie.



* wzruszona * Widzicie? Kaden już przygotowuje się do objęcia władzy, nawiązując dyplomatyczne znajomości!



Ja oczywiście trzymałam się w pobliżu pary zakochanych, co było jednocześnie fascynujące i męczące.



Jestem pewna, że Ahren i Camille są ci bardzo wdzięczni za twoje poświęcenie, biorąc pod uwagę, że nie widzieli się od ładnych kilku miesięcy i z pewnością nie marzą o niczym więcej, jak siostra lubego w roli przyzwoitki.



… No, chyba że ten pokaz masochizmu to wyraz jakichś tajonych frustracji.



Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 18



Edzia stwierdza, że bezkrytyczny zachwyt brata w stosunku do ukochanej, choć uroczy, sprawia jej pewną przykrość, bowiem ona sama nigdy nie doświadczyła niczego podobnego:



Uświadomiłam sobie, że zazdroszczę Camille. Nie z powodu wiecznej miłości mojego brata – choć wiedziałam, że to jedna z najpewniejszych rzeczy na świecie – ale dlatego, że wszystko przychodziło jej bez najmniejszego wysiłku.



Primo:



Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 19



Secundo: Aaach. Dochodzimy do mojej ulubionej części.



Co zrobiła francuska królowa, by tak ją wychować?



Wychowywała ją, w przeciwieństwie do twojej matki, która ogranicza się do naprzemiennego kadzenia ci i spoglądania na ciebie z boleścią, gdy zachowujesz się jak potwór?



Camille była delikatna i pełna słodyczy, a jednak nikt nie próbował narzucać jej swojego zdania. Byłam na bieżąco z międzynarodową polityką i wiedziałam, że jest uwielbiana przez poddanych – w zeszłym roku jej urodziny przerodziły się w serię organizowanych na ulicach spontanicznych imprez, które trwały trzy dni. Trzy dni!






Sorry, Edziu, nie współczuję ci nawet odrobiny. Szczerze mówiąc, Camille powoli staje się moją trzecią ulubioną postacią w tym uniwersum – nie z racji charakteru (bo, mówiąc szczerze, nie jest on specjalnie zajmujący), ale dlatego, że służy nam, analizatorkom za jasne tło, na którym tym wyraźniej odbijają się ciemne plamy twej natury.



Uważałam, że jestem dobrze i wszechstronnie wykształcona,



Niestety, twoja opinia nie ma specjalnego odbicia w rzeczywistości, biorąc pod uwagę, że znasz mniej języków niż młodszy brat i gorzej niż on orientujesz się w historii i polityce swego kraju.



Samochwała w kącie stała: 30



co oznaczało jedno: moje problemy nie wynikały z tego, czego i jak zostałam nauczona, tylko wypływały ze mnie samej. Gdy sobie to uświadomiłam, odsunęłam się od Camille i Ahrena. Stanie koło niej sprawiało tylko, że czułam się gorzej.






Camille, wiem, że masz rządzić Francją i w ogóle... Ale co ty na to, by przeprowadzić się do illeańskiego pałacu na stałe, przynajmniej na jakiś czas?



A swoją drogą, jakie to bardzo w stylu Edzi: czuć awersję do innej dziewoi tylko dlatego, że owa dziewoja poprzez samo swoje istnienie pozbawia ją tytułu Specjalnego Płatka Śniegu.



Eadlyn oddala się od gruchających gołąbków i wpada na Eana:



(...)Zastanawiałem się, co u ciebie słychać.

Nie widać? Biegam jak wariatka, starając się umawiać na randki, jednocześnie oskarżana jestem o to, że tylko udaję, a mój brat jest zakochany w doskonałej pod każdym względem dziewczynie i wiem, że ona mi go w końcu odbierze.

Odbierze?

Skinęłam głową.

Kiedy wreszcie postanowią się pobrać, co będzie wymagało wyrażenia zgody przez jej matkę i długiego okresu narzeczeństwa, potrzebnego, by zaplanować ceremonię ślubną z największym przepychem, jaki kiedykolwiek widziano, on będzie musiał zamieszkać z nią we Francji.



… Wiecie co? Dotarliśmy do momentu, w którym ta książka analizuje się sama.



Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 20



Cass, czy ty SERIO nie widzisz, jak wyglądają tego rodzaju akapity? Czytałam „Koronę” i doskonale wiem, że nie planujesz bynajmniej gwałtownego skrętu w stronę twincestu (sorry, fani pairingu Antychryst&Ahren), więc co ty na to, żeby trochę... ekhm... stonować żale Edzi?



Ean stwierdza, że na preferencje brata niewiele da się poradzić, ale przypomina księżniczce o swojej matrymonialnej ofercie (jeśli Eadlyn da mu miejsce na tronie, będzie z dumą wdziewał fartuszek „Mąż Idealny”). Edzia wykręca się, że jeszcze nie przekreśliła ostatecznie reszty kandydatów, ale Ean upiera się, iż sam fakt, że nadal przebywa w pałacu (pomimo przyznania, że robi to ze skrajnie egoistycznych pobudek) jest dowodem na to, że serce księżniczki nie zabiło mocniej na widok żadnego chłopaka; podtrzymuje też, iż byłby to związek idealny, albowiem każde z nich dałoby drugiemu to, czego pragnie najbardziej (Ean Edzi – swobodę działania, Edzia Eanowi – pozycję marzeń).



Nie mogłam znieść tego, że był zapewne jedyną osobą bardziej wyrachowaną ode mnie. Wiedział, czego chciałam i na ile byłam gotowa, by dopiąć swego – a to było irytujące.



… No cóż, przynajmniej jest szczera sama ze sobą.



Edzia żegna się z dumnym kandydatem i wymyka się na korytarz, by pomyśleć w spokoju; tam zaś natyka się na przydupasa (słowo daję, gość zaczyna wyprzedzać w stalkingu nawet Kile'a):



W korytarzu pojawił się Erik ubrany w najelegantszy garnitur, w jakim go do tej pory widziałam. Także włosy miał zaczesane staranniej niż zwykle, lekko przygładzone do tyłu. Wydawał się wyższy i bardziej dumny, a ja otwarłam usta, widząc tę zmianę. Wyglądał naprawdę świetnie.



Chłopcze, miej się na baczności...



Bohaterowie angażują się w small talk (Project Runway twierdzi, że Erik powinien nosić węższe krawaty, Eadlyn cieszy się, że przyjęcie tak dobrze wypadło), po czym przechodzą do poważniejszych kwestii:



Mam wrażenie, jakbym dzisiaj to ja brała udział w rywalizacji.

Z kim? – zapytał zaskoczony.

Oczywiście z Camille. – Popatrzyłam na gości, starając się przy tym ukryć za drzwiami. Erik stanął koło mnie i oboje obserwowaliśmy, jak Camille tańczy z Ahrenem.

To absurd.

Miło, że tak mówisz, ale ja wiem lepiej. Ona jest wszystkim tym, czym ja się staram być.



Sorry, Edziu, ale nie – Camille, z tego, co zdążyliśmy zaobserwować, jest wesołą, życzliwą otoczeniu dziewczyną, a więc dokładnym przeciwieństwem tego, co ty zwykłaś uważać za zachowanie godne następczyni tronu.



Ale dlaczego miałabyś chcieć być nią, skoro bycie Eadlyn wystarczy ci w zupełności?



Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 22



Odwróciłam się gwałtownie do niego, jakby sam ten pomysł był niewyobrażalny. Stale do czegoś dążyłam, nigdy nie byłam z siebie zadowolona.









… Nope, poddaję się. Nawet nie wiem, jak to skomentować. Cass – czy podczas pisania tego fragmentu zgubiłaś gdzieś wszystkie dotychczasowe strony powieści?



Wzruszona Edzia ściska Erika za łapkę i dziękuje mu za miłe słowa, dodając, że bardzo się cieszy, że miała szansę go poznać:



Erik uśmiechnął się.

Nie potrafię wyrazić, jakim zaszczytem jest to, że mogłem cię poznać.



Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 23



Edzia pyta chłopaka, czy wysłał zgłoszenie do Eliminacji, ten zaprzecza.



Dlaczego nie?

Wzruszył ramionami, szukając odpowiedzi.

Z powodu tego… kim jestem?



Eee... Wybacz, nie rozumiem. Jesteś tłumaczem. Czy w Illei ów fach cieszy się złą sławą?



Jesteś Eikko.

Znieruchomiał, lekko oszołomiony dźwiękiem swojego prawdziwego imienia. W końcu znowu się uśmiechnął.

Tak, jestem Eikko. Ale ty mnie prawie nie znasz.



Nie zna też większości kandydatów (z wyjątkiem Kile'a oraz, ewentualnie, Project Runwaya i Eana), bo i ciężko poznać człowieka na skutek kilkunastominutowej rozmowy, więc nie można powiedzieć, byś wypadał na ich tle szczególnie niekorzystnie. Serio, Cass, to znów casus Kile'a Woodworka i Koszyka Eliminacji – nie wciskaj dramy tam, gdzie jest ona zupełnie nieuzasadniona.



Znam Eikko tak samo dobrze, jak on zna Eadlyn. Mogę ci powiedzieć, że jesteś dostatecznie dobry.



Ludzka pani. Widzisz, Eriku? Jednak zasługiwałbyś na przywilej bycia jednym z uczestników królewskiego reality show!



Samochwała w kącie stała: 31



Ledwie dostrzegalnie potarł kciukiem grzbiet mojej dłoni. Wiedziałam, że oboje zastanawiamy się, co by było, gdyby jego imię znalazło się w jednym z koszyków. Może znalazłby się wśród kandydatów, może w ogóle nie zostałby wylosowany… Trudno powiedzieć, czy takie ryzyko by się ostatecznie opłaciło.



Ech, co za różnica? Zapewne i tak odpadłby podczas niesławnych Ekspresowych Eliminacji, bo np. nie spodobałby ci się kolor jego butów.



Eadlyn oznajmia, że musi wracać na przyjątko; na sali wpada na Henriego:



W porządku? – zapytałam.

Skinął głową.

Ty w porządku?

Skinęłam głową.

W tym momencie Henri odetchnął głośno, z ulgą, a na jego twarz powrócił rozpromieniony wyraz, którego oczekiwałam. Starałam się przypomnieć sobie wszystkie te sprzeczki i nieporozumienia w moim życiu: nie było mowy, by którekolwiek dały się zakończyć za pomocą kilku tylko słów. A naprawdę tyle wystarczyło, żebym wiedziała, że Henri obawia się, iż jego pocałunek mógł mnie urazić, ale za żadne skarby nie chciałby cofnąć tego, co się stało.

Może Erik niepotrzebnie się martwił. Może Henri i ja doskonale się dogadywaliśmy.



Primo: Henri, nadal nie zasługujesz na to, żeby być częścią tego cyrku.



Secundo: O kwestiach lingwistycznych wypowiadałam się rozdział wcześniej; naprawdę nie mam tu już nic do dodania.







Taniec? – zapytałam i wskazałam parkiet.

Proszę!

W tych szpilkach niemal dorównywałam mu wzrostem, a on nie był najlepszym tancerzem, ale brak wdzięku nadrabiał entuzjazmem. Obrócił mnie kilka razy, a dwa razy nawet przechylił. Gdy podniosłam się po drugim razie, roześmiana, zobaczyłam za nim Erika.

Mogłam się mylić, ale w jego nieśmiałym uśmiechu kryła się odrobina smutku.







I to już wszystko na dziś, moi drodzy. A za tydzień: randki, randki i jeszcze raz randki. Aha – Cass przypomniało się też, że książka ma już trzydzieści rozdziałów, a fabuła nadal nie zmierza w stronę żadnego rozsądnego zakończenia, w związku z czym czas na finałowy plot twist.



Zostańcie z nami!





Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 53

Fabuła nie do poznania: 17
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 15
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 45
Monty Python wiecznie żywy: 19
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 23
Samochwała w kącie stała: 31
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 20
Użyj mózgu, Luke: 49



Maryboo

42 komentarze:

  1. Plot twist jak plot twist, ja tam osobiście zawsze wyobrażałam sobie Henriego jako takie metr pięćdziesiąt w kapeluszu, takie no 10-12 lat, a jak Edzia wspomina że w szpilkach (ilu cm?) dorównuje mu niemal wzrostem - mam wielkie WTF :D

    dzięki za analizę. Szczeniaczek:
    Edzia, who's gonna be the likeable queen?
    http://24.media.tumblr.com/257cb9975059612d46b7f4ea9f28368a/tumblr_mgxcks1w2D1r3i7aho4_r1_250.gif

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że dla Cass jedynym źródłem wiedzy o Skandynawii są seriale typu Wikingowie. Albo plakat Alexandra Skarsgarda, on ma ze 2 metry wzrostu ;D

      Adria

      Usuń
  2. 1. Wątek z artykułem w prasie jest tak bardzo głupi
    wyobrażam sobie, że w monarchii absolutnej prasa służy propagandzie i nic co nie uzyska akceptacji cenzury(władzy) nie może zostać wydrukowane. Wolne media to demokratyczny wynalazek, z którego zrezygnował już na pewno Grześ. Kompletny absurd.

    2. Wątek nauki angielskiego - brak mi słów.

    3. Ten fragment z przyjęciem aż bije po oczach incestem. Dziwię się, że nikt tego nie widzi. I Edzia naprawdę zwierzała się z tego kandydatom? Serio?

    Ta książka boli.

    Dzięki dziewczyny za długie wspaniale analizy.

    rose29

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki król, taki absolutyzm. Maksio nie jest w stanie tego ogarnąć, to hulaj dusza, piekła nie ma.

      Usuń
  3. Chwila, który z kandydatów to Project Runway? Musiałam coś przegapić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna analiza! Z nauką języka to jakieś brednie,po miesiącu już by gadał.
    W sumie ta reakcja na Camille jest całkiem dobrze i prawidłowo opisana.
    … Jak bardzo oderwane od rzeczywistości jest to dziewczę? -bardzo! Baden dobrze jej powiedział,ale co z tego?
    Nie powiem, bardzo to miłe z twojej strony – zmuszać chłopaka do tkwienia w miejscu, które nienawidzi dla własnego psychicznego komfortu. - no,właśnie!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  5. "– Nie ma tu miejsca na łazienkę.

    – Nie, ale większość ludzi korzysta z łazienek w fabrykach, przynajmniej tak czytałem."

    W
    T
    F

    Czy nikt w tym świecie nie słyszał o idei jednej łazienki wspólnej na całe piętro??? Ja rozumiem, że cięcia kosztów i w ogóle, ale jeśli Kile ma takie cuda wymyślać to może lepiej, żeby jednak nie szedł na tę architekturę… Poważnie, jaki jest sens budowania domu bez żadnej kanalizacji, ledwo z deszczówką??? Przecież brak dostępu do bieżącej, czystej wody spowoduje im tam plagi i choroby, nie mówiąc już o tym, że robotnicy zasłużyli na taki głupi komfort jak bieżąca woda… Czy to naprawdę mają być klitki, gdzie się tylko materac na podłodze mieści? Boszszsz….

    Smutno mi to czytać, bo jedyne, o czym mogę na każdym kroku myśleć, to jak infantylną i zwyczajnie głupią osobą jest Kiera Cass (wszyscy bohaterowie zachowujący się jak rozwydrzone nastolatki, brak jakiejkolwiek etykiety; nieznajomość polityki, gospodarki prawa; brak sensu i logiki; nieprzemyślenie najprostszych spraw itp. itd.). A ludzie to czytają i się cieszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jest najbardziej paradoksalne w tym wszystkim - jak Amisia miała własny pokój, herbatę z cytryną, popcorn, kurczaka i jedną łazienkę, to mieliśmy się wszyscy rozczulać, jaka to ona jest biedna i w ogóle a jak robotnicy dostają pokoik i łazienkę w fabrycy, to oesuuuu, błogosławiony ten, kto wymyślił takie luksusy.

      Niby "Fabuła nie do poznania" jest za pranie mózgu bohaterom, ale coś by się tu chyba należało za taki fail.

      Carly

      Usuń
    2. Bo Amisia to Mary Sue! A co tam zwykły robotnik wobec Marysi Zuzanny...

      Usuń
  6. "[Maksio] (..) był tak zaskoczony przytłaczającym niezadowoleniem społeczeństwa, że nie wiedział, od czego zacząć."

    Proponuję zacząć od abdykacji :')
    Kaden, ratuj ten kraj póki jest jeszcze co ratować!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nauka języka -zaliczyłam facepalm. Po pierwszym roku nauki niemieckiego
    (który jest przecież trudniejszy od angielskiego dla większości osób) potrafiłam już powiedzieć coś o swoich zainteresowaniach, posiadanym zwierzątku, pogodzie, poprosić o kawę czy herbatę- jednym słowem, podstawy opanowałam względnie przyzwoicie. A Henriemu zajęłoby to lata? Dla mnie wytłumaczeniem tego absurdu jest alergia Cass na research.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze mówiąc, gdy Edzia poszła do tatka po rozmowie o bezdomnych, myślałam że rzuci coś w stylu "ej mam pomysł, zbudujmy tym robotnikom domy, to i oni będą szczęśliwi i reszta społeczeństwa może się uspokoi, widząc że nie mamy ich gdzieś"
    ale... no tak, przecież są rzeczy ważne i ważniejsze, komu potrzebny dach nad głową skoro można poplotkować o nowej imprezie w pałacu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy, dokładnie! Też chciałam o tym napisać, ale w końcu mi umknęło. A rzeczywiście ogłoszenie wielkiego projektu budowy małych, ale tanich mieszkań dla robotników mogłoby się świetnie sprawdzić i propagandowo, i na uspokojenie nastrojów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To celowe działanie towarzyszki Brice (imho szarej eminencji w Ikei), mające na celu przygotowywanie gruntu pod rewolucję socjalistyczną. Teraz to wszystko nabiera sensu. Maksio jest beznadziejny, ona go w tej beznadziejności pogłębia, by potem stać się Pierwszym Sekretarzem Komunistycznej Partii Republiki Illei. Teraz cała ta absurdalna sytuacja w kraju nabiera sensu - to po prostu efekt komunistycznego spisku. Ale Maksio też winien, że się ogarnąć jako król nie umie.

      Usuń
  10. kontrowersyjna opinia, uważam,ze Eadlyn będzie lepszym władca niż Maxon. Uważam,ze koń, nawiązujac do rzymskich tradycji, byłby lepszym władcą niż Maxon. Jak rozumiem z praca w jego wspaniałym kraju jest tak krucho,ze ludzie najmuja się w jakichś molochach na zadupiu gdzie śpią na deszczu...uprzedzenia klasowe istnieją, o edukacji cisza. Bow sumei jak się teraz Illeanczycy ksztalca zawodowo? Kiedys rodzice ksztalcili ich do swojego kastowego zawodu, a teraz co? rozumiem,ze nikt nie kształci nikogo do pracy innej niż ta w ramach dawnej klasy. A oni myślą jak uatrakcyjnić dworskie zycie,żeby artykuły w gazecie były korzystniejsze. Przyznam,ze Cass konsekwentnie pokazała Maxona: obijał się w Rywalkach i teraz to przynosi skutki, jestem pewna,że jego poddani padają jak muchy i ze za takie sprawowanie władzy powinien zgnić w więzieniu...Jeszcze jest na tyle obrzydliwy,ze odpowiedzialność przepycha na okropną co prawda, ale jednak młodziutką córkę. To chyba najbardziej nieudolny włądca o jakim czytałam...

    OdpowiedzUsuń
  11. A jeśli chodzi o naukę języków obcych przez dzieci władców... wybierają sobie JEDEN język?! To zupełnie bez sensu. Rozumiem, że plebs taki jak my musi często wybrać sobie jeden ze względu na koszty, ale głowy państwa chyba stać na kilku korepetytorów...

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG, rozdział 29 był zwyczajnie smutny. Czułam się zasmutkowana, serio. -_- Głupotą Maksia, Edzi, jej rozmową z Badenem, lobotmią na Kile'u, bezdomnymi robotnikami bez wucetów oraz tekstami o nauce języków. W sumie komentowałam już ten angielski wcześniej, więc się nie będę powtarzac, ale... LITOŚCI.
    Co do hiszpańskiego, moim zdaniem odpowiedź jest prosta - Edzia uczy się hiszpańskiego, bo Kiera się go pewnie uczyła. ;D no i żeby był angst, że Ahren szepcze sekreciki Camille na uszko, po francusku. ;p

    Co do Camille, to... muahahaha ;D Ale dziwi mnie to, że ona i Ahren mają rządzić, zawsze żyłam w przekonaniu, że ona jest na eksport do Illei, bo ma jakiegoś brata. -_- Ale może pomyliłam ją z tą flamą Maxona.. (nawiasem... ta ex-flama to matka Camille, nie? ;p)

    Generalnie świetna analiza <3

    Adria

    OdpowiedzUsuń
  13. "Tata robił, co w jego mocy, by stymulować przemysł w prowincjach, które wcześniej były niemal wyłącznie rolnicze. "
    He. Hehe. Tak sobie się pośmieję, bo to pasuje do mojej teorii, którą może się już dzieliła, nie pamiętam nawet... Jak była ta doradczyni z wyjątkowo długim stażem, nie pamiętam już nawet jej imienia, to wydała mi się jakaś taka podejrzana. Pomyślałam, że może to taka ikeańska szara eminencja, której nieudolność Maksia jest na rękę, bowiem czeka aż przebierze się miarka i lud nie zdzierży. Wówczas na scenę wkroczy ichni odpowiednik bolszewików, zrobi Schreave'om to co Lenin Romanowom... Póki co jednak równolegle z podgrzewaniem atmosfery ma miejsce industrializacja kraju, bowiem by lud sięgnął po władzę potrzebna jest liczna klasa robotnicza, bla, bla... A stawianie fabryk w randomowych miejscach - tak bardzo Związek Radziecki.

    "[Kaden] (...) zachowywał się jak mały ambasador, spacerując po sali i ściskając ludziom dłonie"
    Och, prawdopodobnie on WIE i już zawczasu zawiera stosowne znajomości, by mieć gdzie dać nogę gdy wszystko się sypnie. A gdy a'la radziecka gospodarka zrujnuje sama siebie (w Illei to prawdopodobnie będzie kwestia 7 lat, nie 70, patrząc na obecny stan jej gospodarki i, no cóż, WSZYSTKIEGO)a lud będzie mieć dość Illeańskiej Republiki Ludowej, wróci jako rex de iure, niemal jak Ludwik XVIII.

    "Camille, wiem, że masz rządzić Francją i w ogóle... Ale co ty na to, by przeprowadzić się do illeańskiego pałacu na stałe, przynajmniej na jakiś czas?"
    *patrzy na to, co wcześniej napisała* Yyyym, lepiej nie. Wiej póki możesz i zabierz narzeczonego. Jak już zostanie królem Francji, to nie powinien mieć ambicji stać Kadenowi na drodze do ogarniania postkomunistycznego syfu.

    " on będzie musiał zamieszkać z nią we Francji."
    ... Dobra nasza. <:

    "Nie mogłam znieść tego, że był zapewne jedyną osobą bardziej wyrachowaną ode mnie. Wiedział, czego chciałam i na ile byłam gotowa, by dopiąć swego – a to było irytujące"
    Ra-ra-rasputin, lover of Illean queen... *nuci, na fali okołorosyjskich skojarzeń* A tak serio-serio, dla mnie ten pan od dzisiaj będzie Rasputinem.

    "Stale do czegoś dążyłam, nigdy nie byłam z siebie zadowolona."
    Hmm, być może ona tak naprawdę ma kompleksy i próbuje oszukać samą siebie i za pomocą mnemotechniki ("Jestem taka potężna" itd) wpłynąć na swoją samoocenę? Narcyzmowi często to towarzyszy, z czego się orientuję... W końcu Antychryst "ma bardzo niskie poczucie własnej wartości, natomiast ma bardzo dużą potrzebę posiadania wysokiego mniemania na swój temat. Cierpienie tych osób wynika stąd, że na każdym kroku i w każdej sytuacji muszą udowadniać sobie i innym, że są od nich lepsi. Bycie od kogoś gorszym, rozumiane jest jako bycie najgorszym i żałosnym."(http://fabrykakobiecosci.com.pl/woman-in-love/dzieci/narcyzm-to-problem-niskiego-poczucia-wlasnej-wartosci/). Wow, czy ja właśnie dokonuję psychoanalizy Iladiana? O.O Chyba serio powinnam iść spać.

    Co do plot twista, zgaduję, że nie będzie to oczekiwany przeze mnie wybuch komunistycznej rewolucji i zgilotynowanie Antychrysta? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do narcyzmu - niska samoocena (czasami bardzo dobrze maskowana i nieuświadomiona) to jeden z tych argumentów, dla których uważam Antychrysta właśnie za narcyza, a nie za psychopatę, mimo że teoretycznie połączenie osobowości narcystycznej i dyssocjalnej może się objawiać tak jak u niej. (Właściwie to wahałam się, czy o tym pisać, bo jak już wejdę w psychiatryczne rozważania, to one się długo nie skończą). Chociaż to zacytowane zdanie brzmi najbardziej jak osobowość anankastyczna, ale tego Iladian nie ma, zaświadczam własną osobowością anankastyczną.

      Czytałabym takie AU o komunistycznej rewolucji w Ikei, a potem wracającym i robiącym porządek Kadenie. O, może jeszcze przy okazji koronowania na króla (a niech tam - na cesarza) zmieni sobie imię na mniej absurdalne... Chłopak ma potencjał, a za jakieś dziesięć lat znajdowania sobie konszachtów poza granicami kraju, to już w ogóle będzie mistrzem. No i wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby on mówił i po francusku, i po fińsku, i po włosku - tak na wszelki wypadek, jakby musiał się zwracać do koronowanych kuzynów/szwagierek o pomoc i przezimowanie.

      -marszałek Savignac

      Usuń
    2. Jakkolwiek osobowość anankatyczną rozważałam, to jej nadętość chyba za mało perfekcjonistką jest. Gdzieś na początku dzieUa była jakaś scena gdy z pracą szło jej niewiele lepiej niż Maksiowi... A osobowość antyspołeczna brzmi jak strzał w dziesiątkę.
      (mów mi więcej o psychiatrii <3 )

      Jeśli dożyję wystawienia ocen, to może nawet napiszę, raz kozie śmierć! Aczkolwiek pisarka ze mnie żadna, ostrzegam lojalnie. Ale dla Kadena wszystko, vivat Kadenus Magnus Rex (tak. Nowe imię mile widziane, aczkolwiek to chyba i tak jest lepsze niż imię jego dziadka...)!

      Usuń
    3. O psychiatrii mogłabym mówić, aż wszystkim by zbrzydło, ale jakieś bardziej spójne myśli uda mi się przedstawić dopiero po sesji. W każdym razie co do anankastycznej - to raz, że Iladian poza jedną czy dwiema deklaracjami zbytniego perfekcjonizmu nie wykazuje, i dwa, że u osób anankastycznych szwankuje bardzo mocno spontaniczność, a więc anankastyczna Iladian na pewno nie wyrzuciłaby 1/3 kandydatów z powodu krzywego spojrzenia i złego koloru butów. Tzn byłaby pewnie w stanie zrobić taki pogrom, ale najpierw przez dwie noce analizowałaby zgłoszenia i dobierała odpowiedni klucz, według którego mogłaby wybierać, kto wyleci. Tak samo to dokładne planowanie i wpisywanie w terminarz randek, które zaczęła uskuteczniać w tym rozdziale, pojawiłoby się u niej już dużo wcześniej i niewymuszone okolicznościami.
      Co do tego, czy Iladian ma osobowość antyspołeczną czy narcystyczną, to można by się kłócić, w każdym razie ja rozróżniałaby to tak, że antyspołeczna Iladian żądałaby podziwu i uwielbienia, bo może i bo co jej zrobią te głupie człowieki, a narcystyczna Iladian żądałaby podziwu i uwielbienia, żeby zatuszować własne niskie poczucie wartości i kompleksy (nawet nieuświadomione). Przy czym zaznaczam, że to nie jest definicja bezpośrednio wyciągnięta z DSM i ICD-10, ale pewna interpretacja (chociaż konsultowałam z psychiatrą przypadek podobnego bohatera literackiego i według niej rozróżnienie ma sens i nie jest naginaniem rzeczywistości).

      A na fanfik będę czekać i pewnie nie ja jedna. Mam wrażenie, że polscy antyfani Cass są o wiele bardziej twórczy i aktywni literacko niż fani (co bardzo popieram, w końcu to nic innego, jak pomnażanie internetowego dobra).
      A co do imienia, to bardzo krzywym skojarzeniem z rewolucją bolszewicką, Kaden nagle stał się carem Iwanem I Ikeańskim, ale to chyba już zbyt randomowe. Ktoś w ogóle kojarzy, czy Rosja w Cassolandzie istnieje?

      -marszałek

      Usuń
    4. Jeżeli Cass o niej wie, to może istnieje królestwo rosyjskie :)

      Usuń
    5. Jeżu w borze, o tak strasznej ewentualności nie pomyślałam. D:

      -marszałek

      Usuń
    6. Ja do świata Cassolandu proponuję dodać Zjednoczone Republiki Słowiańskie, pod przywództwem Polski. I są to kraje, które szczycą się niemal antyczną tradycją bycia demokratycznymi i nie zamierzają przyjmować monarchii. A swoich królów utopili w rzece.

      Usuń
    7. W Polsce tośmy nigdy królów nie topili, tradycja taka :) ale zawsze można zacząć. Pomysł Zjednoczonych Republik Słowiańskich taki cudowny

      rose29

      Usuń
    8. Wow, nie spodziewałam się aż takiego odzewu pod moim komentarzem.

      A zatem, anankatyczna Illadian trafia do tego samego worka co odpowiedzialny Maksio. Co do jej osobowości, to w sumie bliżej jej do narcyzmu, z czego patrzu i widzu... Chociaż ja się nie znam, ja tu tylko sprzątam.

      No ba, że jesteśmy bardziej twórczy, nawet ja kiedyś popełniłam jakieś drabble o Heniu i Mieciu. :D Co do wprowadzenia w Ikei caratu – muahaha. Nagle wyobraziłam sobie Antychrysta jako Katarzynę II i padłam. Zwłaszcza dlatego, że "Sen Katarzyny II" to jedna z moich ulubionych piosenek. Gdyby Kasia była na miejscu Antychrysta, od razu chciałoby się to czytać! Skoro o Rusi mowa, gdzieś chyba kiedyś było coś o jakiejś Noworosji (lub podobnie), która wywołała III czy tam IV Wojnę Światową, ale głowy nie dam. Niewykluczone że obecnie wchodzi ona w skład Nowej Azji, ale – znowu – pewna nie jestem.

      Z kolei pomysł z DRS jest piękny, ale stanowczo żądam Bałtów. Chodzi głównie o Wilno i Inflanty. D: Co do królów, pogoniło ich pospolite ruszenie. Mogę to wykorzystać w fiku? Plosem? :)

      Usuń
    9. Planuję pisać własny, chociaż raczej się nie ukaże publicznie.
      Tak więc udzielam pozwolenia.

      Usuń
    10. Rzeczywista, jak wspomniałaś, to też sobie przypomniałam o tej Noworosji. A że Cass najwyraźniej praktykuje metodykę jeden kontynent = jeden kraj, to pewnie Noworosja przepadła w Nowej Azji. Chciałabym zobaczyć jak car Rosji i cesarz Chin siedzą sobie w przyjaznej komitywie i czytają na głos co lepsze urywki z raportów swoich szpiegów w Ikei.
      - Proszę spojrzeć, amerykański król nadal uważa, że Azja to kraj, a nie kontynent.
      - Planuje pan go kiedyś uświadomić?
      - Lepiej nie, biedak zszedłby z szoku, a drugiego takiego dziwadła szybko nie znajdziemy.

      Swoją drogą dzięki za przypomnienie o istnieniu Kaczmarskiego, zupełnie wyleciał mi z głowy na całe lata, a do aktualnej sesji jest jak znalazł.

      -marszałek

      Usuń
    11. Nie zgodzę się z tym, że jeden kontynent jeden kraj. Już w Europie mamy francję, włochy i norwego-fino-szwecję.

      Usuń
    12. Prawda, zwracam honor. Może w takim razie jeden kraj = jeden półwysep Europy. Azja, jak wiadomo, jest po prostu takim dużym europejskim półwyspem, poza tym ta teoria wyjaśniałaby nieobecność Afryki, Australii i Ameryki Południowej.

      -marszałek

      Usuń
    13. Dziękuję!

      No cóż, Rosja i Chiny niby kiedyś (za Stalina) dogadywały się chyba nieźle... Ale to jest Cassoland. To jest pseudofantasy, tego bez pół litra nie rozbieriosz. Być może po prostu cała Azja stała się jednością z Rosją. Ta myśl nasunęła mi pomysł na kolejny fanfik, tym razem crossover z Hetalią, ale najpierw trzeba ten pierwszy zacząć. :p Co do Europy - where the fuck iż UK, ja się pytam? No bo po co brać autentyczną monarchię, jak można tworzyć własne, naja. =_=
      Afryka to kolejny półwysep Europy, a co. Z kolei Australijczycy i mieszkańcy Ameryki Południowej nie dają faka i stwierdzili, że ich mamy w to nie mieszać xD

      Co do Kaczmarskiego - nie ma za co, polecam się na przyszłość. :)

      Usuń
    14. Przez wasze komentarze cały czas mi "Jałta" siedzi w głowie...


      A tak ogólnie: może po prostu ta "Noworosja" (Newrussia?)(Новаяроссия? Współczuję)( (WTF, za Stalina by nie przeszło), jak za czasów świetności, zajmuje praktycznie cały kontynent i dla niepoznaki zmieniła nazwę, bo tamta już się źle kojarzyła, przez tę czwartą wojnę (czy którątam) światową?

      Usuń
  14. Rozdziały są pikne, ale nic nie jest wstanie pobić wszystkich scen jak fakt, że jeden (niepełny w dodatku!) tom o Iladianie przebił całą Amisiową trylogię w ilości karnych jeżyków <3

    Ira.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak mnie zastanawia:
    jak właściwie nazywa się ten program, prowadzony przez Gavrila?

    OdpowiedzUsuń
  16. A z Ahrenem i Antychrystem to nie przesada? Można być zazdrosnym o członka rodziny inaczej niż w sensie romantycznym - jeśli czuje, że tylko on ją rozumie itp, a tu poświęca czas komuś innemu. W końcu to bliźnięta - bardzo bliska wieź i bez występnych seksów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Bezpieczeństwo (znowu piszesz z maila grupy? ;p), weź nam nie psuj zabawy ;D ;D ;D

      Lucrezia i Caesare też na początku opowiadali, że to tylko rodzinna więź... a Jaime i Cersei... nie, chwila, oni od początku nawet nie udawali.. ;D

      Poza tym nie oszukujmy się, każda spiskowa teoria ubarwia tę nudną jak flaki z olejem wersję Randki w ciemno. -_-

      Adria ;)

      Usuń
    2. (No dla mnie pisanie z maila grupy to właśnie jest zabawa :D Chyba, że inni uważają to za głupie, to co innego xd)
      Racja - to wyjaśnienie do nas trafia ;)

      Usuń
  17. Cóż... A więc jest Camille <3 Moja ukochana, najcudowniejsza księżniczka, która jest prawdziwą następczynią tronu <3 Zachowanie Eadlyn wobec niej komentuje się samo - jak można być tak bardzo zazdrosną, w momencie, kiedy nawet nie stara się być radosna i optymistyczna?
    A co do wyrażania uczuć... No nie kupuję tego, sorki. Mój facet jest tak zamknięty w sobie, że żeby się do niego dostać trzeba było rozwalać mury wiertarką udarową - ale ciągle umie okazać uczucia, kiedy to jest potrzebne, jeśli nie słowami to inaczej. Można nie być zbyt wylewnym, ale to da się zrobić na tysiąc innych sposób =_=
    Super analiza, powoli zbliżamy się do moich ulubionych rozdziałów. Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie jestem pewna, czy potrafiłabym zniechęcić kogoś do głównego bohatera tak bardzo, gdybym robiła to celowo.
    Jak ja uwielbiam Camille - księżniczka idealna. Nie wiadomo, czy ma jakiś głębszy charakter, wygląda ładnie, zachowuje się przyjaźnie i umie sobie zjednać ludzi. Wciągnijcie ją na tron, z Ahrenem jako mężem, będzie idealna para królewska.
    Nasunęło mi się takie marzenie... Żeby to była gra komputerowa, z relebią itd.. Żeby można było pozbyć się niezdarnych członków rodziny królweskiej. Chociaż bardzo krótki gameplay w skórze Ahrena, który toruje drogę do władzy!

    OdpowiedzUsuń