Dziś
znów dodaję wcześniej, z powodu problemów technicznych –
komputerowych i życiowych, o których więcej pod koniec analizy.
Rozdział 19
Amisia,
wniebowzięta po mizianiu się z Maxonem, rozpamiętuje jego
pocałunki. Wszystko byłoby wprost bajeczne, gdyby nie pewien
szkopuł:
Wiedziałam, że nie zakocham się w Maxonie w jeden wieczór, moje serce by mi na to nie pozwoliło. Uświadomiłam sobie jednak, że mogłabym chcieć się w nim zakochać. Dlatego rozważałam w myślach różne możliwości, chociaż nie raz miałam ochotę opowiedzieć innym o mojej tajemnicy.Szczególnie trzy dni później, gdy Olivia oznajmiła połowie dziewcząt zebranych w Komnacie Dam, że Maxon ją pocałował.Czułam się zdruzgotana. Uświadomiłam sobie, że wpatruję się w Olivię i zastanawiam się, co jest w niej takiego nadzwyczajnego.
...Taaak.
Czas zmierzyć się z dwoma zasadniczymi problemami;
problemami, które będą stanowić źródło mojej nieustającej
irytacji przez kolejne dwa tomy serii. Są nimi odpowiednio:
podejście Amisi i zachowanie Maxona.
Widzicie, akapit powyżej jest niczym więcej jak
podsumowaniem mojej największej frustracji jeśli chodzi o uniwersum
Cass. Zarówno America, jak i Maksio kompletnie nie dorośli do
dojrzałego związku; przez całą trylogię będziemy obserwowali
przepychanki pary dzieciaków, które ewidentnie nie rozumieją, o co
chodzi w tej imprezie.
Fun fact: jeśli wejdziecie na jakąkolwiek stronę
poświęconą „Rywalkom” (a zwłaszcza części drugiej,
„Elicie”) zauważycie pewną ciekawą prawidłowość: nawet
najbardziej oddane fanki uważają naszą protagonistkę za osobę -
w najlepszym przypadku - cokolwiek irytującą. Bardziej popularnym
zjawiskiem jest jednak autentyczna niechęć do panny Singer. Wiele
Twihardów nie przepadało za Bellą Swan, ale America pobiła
wszelkie rekordy, jeśli chodzi o wzbudzanie w czytelnikach reakcji
skrajnie odmiennych od tych, na które liczyła Cass tworząc swój
specjalny płatek śniegu. Czytelniczki NIE LUBIĄ Ameriki. Ten
fandom jest nadzwyczaj obiektywny, jeśli chodzi o dostrzeganie jej
licznych wad, jak samolubstwo i płaczliwość. Ale chodzi o coś
jeszcze. Nie będzie chyba zaskoczeniem dla nikogo jeśli powiem, iż
lwia część fanek należy do Team Maxon – i tym, co doprowadza
owe dziewczyny do szaleństwa jest stosunek Amisi do księcia.
Od tego momentu zaczyna się bowiem zabawa w kotka i
myszkę pomiędzy Singerówną a przyszłym władcą Illei; owa gra
będzie zasadniczo polegać na kokietowaniu Maxona i dawaniu mu
nadziei tylko po to, by wybuchnąć gniewem gdy ten – zrozumiale
zmęczony niedopowiedzeniami – będzie starał się wyciągnąć z
dziewczyny jakąkolwiek konkretną odpowiedź, oraz na atakach
zazdrości, gdy stojący na rozdrożu Maksio ośmieli się asekurować
swoją przyszłość poprzez kontakty z innymi kandydatkami.
Scenariuszem idealnym, zdaniem Ami, byłoby trzymanie Maxona w
niepewności aż do Sądnego Dnia przy jednoczesnym uniemożliwianiu
mu szukania alternatyw; momenty, w których przyszły król ośmiela
się myśleć o czymś innym niż jej komfort psychiczny będą
odbierane jako afront. Uwierzcie mi: jeśli sądzicie, iż America w
obecnej postaci jest ciężka do zniesienia, będziecie potrzebowali
czegoś z procentami, aby przebić się przez analizy „Elity”.
Dość powiedzieć, że gdyby nie jej fochy, ta seria zakończyłaby
się dużo, dużo wcześniej.
Maxon, niestety, też nie jest tu bez winy. Pewne
wydarzenie z następnego tomu każe mi raz na zawsze porzucić
wszelką sympatię dla tego typa; nie zdradzę na tym etapie, w czym
rzecz, ale cytat powyżej jest dobrym wyznacznikiem tego, co
dogłębnie mnie w nim wkurza. Facet zasadniczo działa w dwóch
trybach: „podnóżek Ameriki” oraz „król życia”, przy czym
przestawiając się na ten drugi zdaje się tracić empatię oraz
świadomość, iż kobiety z którymi wdaje się w interakcje to nie
roboty, a czujące istoty.
Wszystko, co napisałam powyżej, można zastosować do
przytoczenia z początku analizy. Czy Amisia dała Maxonowi nadzieję?
Tak. Czy w związku z tym zamierza podjąć jakiekolwiek działania,
by rozgryźć swoje uczucia i uwolnić ich oboje od niepewności?
Nie. Czy – mimo tego, że póki co nie zdeklarowała się w żadną
stronę – czuje się obrażona, kiedy Maksio okazuje sympatię
innym uczestniczkom? Tak.
I z drugiej strony: Czy Maxon zasugerował Amisi, że
jest dla niego kimś wyjątkowym i okazywał jej szczególne względy?
Tak. Czy owe wyznania dają kandydatce jakakolwiek gwarancję, iż
będzie traktowana jako coś więcej niż jeden z kilkudziesięciu
obiektów fantazji seksualnych? Nie.
Przyzwyczajcie się, kochani – tak będzie już do
samego końca trylogii.
Oczywista, wszystkie dziewczęta biorą Olivię na
spytki.
Olivii nie trzeba było zachęcać – zajęła miejsce na kanapie, układając wokół siebie fałdy sukienki. Siedziała sztywno wyprostowana, co było widać szczególnie w porównaniu do jej zwykłego opanowania, a ręce złożyła na kolanach. Wyglądała, jakby ćwiczyła bycie księżniczką. Miałam ochotę powiedzieć jej, że jeden pocałunek nie oznacza jeszcze wygranej.
I to jest kolejny
powód, dla którego nigdy nie będę w stanie polubić Maxona.
Olivia jest pierwszą (przynajmniej w teorii, nikt nie wie o Americe)
z dziewcząt, które zostały pocałowane; nic dziwnego, iż dało
jej to nadzieję, że jest dla księcia kimś wyjątkowym i że
traktuje ów całus jako swoistą nobilitację. Maxon? Cóż,
najwyraźniej lubi się całować. I nie byłoby w tym nic złego,
gdyby od początku dał kandydatkom jasny sygnał: ewentualne macanko
nie oznacza, iż przeskakujecie oczko wyżej w tabeli. Te dziewczyny
nie mają pojęcia czego tak naprawdę chce książę, nie wiedzą,
ile potrwają Eliminacje ani co powinny robić, by wkupić się w
łaski obiektu ich uczuć. Maxon, to wspaniale, że rządowy program
załatwił ci dwadzieścia siedem seksualnych niewolnic, ale byłoby
miło, gdybyś przynajmniej grał z nimi fair.
– Nie chcę się wdawać w szczegóły, ale to było bardzo romantyczne – pochwaliła się, pochylając głowę. – Zabrał mnie na dach, tam jest taka galeryjka, która przypomina balkon, ale jest chyba używana tylko przez gwardzistów. Nie jestem pewna. Widzieliśmy miasto poza murami, lśniące od świateł. Właściwie nic nie powiedział, po prostu przyciągnął mnie do siebie i pocałował. – Przeszedł ją dreszcz zachwytu.
Zwizualizujcie to sobie: Maksio ciągnie dziewoję na jakiś balkon,
bez słowa wymienia z nią płyny ustrojowe, po czym wracają do
zamku. Ja i Cass mamy chyba nieco inną definicję romantyzmu.
Marlee westchnęła. Celeste wyglądała, jakby miała ochotę coś potłuc.
Queen (Bee) Wannabe: 19
Powtarzałam sobie, że nie powinnam brać sobie tego do serca, że to jest część Eliminacji.
Swoją drogą, w
obliczu tego rodzaju „testów” przeprowadzanych przez Maxona
niesławny kop w przyrodzenie nagle przestaje być oznaką paranoi,
nie sądzicie?
Poza tym kto powiedział, że naprawdę chcę być z Maxonem?
Niestety, nikt.
Gdybyśmy ustalili to na tym etapie, nie musiałybyśmy z Beige
przedzierać się przez dalsze setki stron tego okropieństwa.
Musiałam przyznać, że mam mnóstwo szczęścia: widać było wyraźnie, że złośliwość Celeste znalazła sobie nowy cel, a po tym incydencie z sukienką – właśnie sobie uświadomiłam, że nie powiedziałam o nim Maxonowi – cieszyłam się, że zapomniała o mnie.
Ok, Cass, mam
pytanie. Dlaczego Celeste nadal jest w pałacu?
Pamiętacie Annę?
Wyleciała natychmiast po skardze Celeste, mimo iż ta druga nie
tylko ją sprowokowała, ale w dodatku znana jest wszystkim ze swojej
dwulicowej natury. Amisia z niewiadomego powodu jest uważana przez
Maxona za najwspanialszą rzecz, która przydarzyła się ludzkości
od czasu wymyślenia koła i została zaatakowana przez Celeste bez
najmniejszego powodu...więc dlaczego się nie poskarżyła?
* wzdycha * No
dobrze, wiem, dlaczego – ponieważ Maxon musiałby wywalić pannę
Newsome, a czymże jest (papierowe) opko bez standardowej Scary Sue?
– Myślisz, że tylko ją pocałował? – szepnęła mi do ucha Tuesday. Stojąca obok mnie Kriss usłyszała to i wtrąciła się:– Nie całowałby jej bez powodu. Na pewno wiedziała, jak go sprowokować – westchnęła z rozpaczą.
Wszetecznica.
Dziewczyny
urządzają burzę mózgów: być może Olivia je podpuszcza, a może
Maxon wycałował już połowę kandydatek, tylko reszta postanowiła
zatrzymać ten fakt dla siebie? Kriss wyznaje, iż to wszystko bardzo
ją frustruje, ponieważ lubi pozostałe uczestniczki i nie ma ochoty
myśleć o nich jak o rywalkach.
– Coś podobnego powiedziałam niedawno do Tiny – przyznała Tuesday. – Wiem, że jest troszeczkę nieśmiała, ale to prawdziwa dama i myślę, że świetnie nadawałaby się na księżniczkę. Nie potrafię być na nią zła o to, że Maxon umawia się z nią częściej niż ze mną, nawet jeśli mnie też zależy na koronie.Mój wzrok spotkał się na moment ze spojrzeniem Kriss i widziałam, że obie pomyślałyśmy to samo – powiedziała „na koronie”, a nie „na nim”.
Primo: Americo,
daruj już sobie tę pełną wyższości naiwność. Tego kwiatu jest
pół światu, wątpliwe, by tysiące dziewcząt zgłaszały się do
Eliminacji wyłącznie z powodu pięknego uśmiechu przyszłego
króla. Tak, walczycie o pozycję księżniczki i nie ma co robić z
tego faktu tajemnicy.
Secundo: Aż
dziwne, iż tego rodzaju przemyślenia nie wyszły z ust Celeste czy
innej Bariel. Ostatecznie tylko Te Złe są w pałacu dla korzyści
materialnych, prawda, Ami?
America po raz
kolejny powtarza swą starą maksymę: najważniejsze, to być sobą.
Kriss zgadza się, że lepiej zostać wyeliminowaną jako „ja”,
niż spędzić resztę życia udając kogoś, kim się nie jest.
Ploteczki przerywa wtargnięcie do sali Elise, która chwali się
pozostałym uczestniczkom prezentem od Maxona: grzebieniami do włosów
inkrustowanymi cennymi kamieniami. Kandydatki są zrozumiale
poruszone, a Amisia stara się przezwyciężyć falę niepewności:
Starałam się bronić przed rozczarowaniem, ostatecznie też przecież dostałam prezenty i zostałam pocałowana. Jednak w miarę jak do sali wchodziły kolejne dziewczęta, a relacje z najnowszych wydarzeń były powtarzane po raz kolejny, zapragnęłam się tylko gdzieś ukryć. Dobrze byłoby spędzić ten wieczór w towarzystwie moich pokojówek.
Americo – Maxon
OBIECAŁ CI MIEJSCE W FINAŁOWEJ TRÓJCE. Bóg
mi świadkiem, nie wiem, z czego wynika jego przywiązanie do twojej
osoby, ale fakty są faktami: jako jedyna z uczestniczek jesteś w
stu procentach bezpieczna.
Nawiasem mówiąc, wiem, że w przypadku zadurzenia logiczne myślenie idzie się bujać, ale jak dla
mnie, wyznanie Elise powinno Amisię raczej uspokoić. Jeszcze kilka
minut temu wydawało się, że Maxon może coś czuć do Olivii;
teraz stało się jasne, że książę obdarza różne kandydatki
rożnego rodzaju „prezentami” - a to pocałunkiem, a to ozdobami.
Ewidentnie żadna nie dzierży palmy pierwszeństwa, jeśli chodzi o
miejsce w sercu Maksia. Nie, żeby stawiało go to w lepszym świetle, biorąc pod uwagę jego romantyczne zapędy względem panny Singer rozdział wcześniej.
Rozmyślania Ami przerywa wtargnięcie Silvii.
– Wiem, że zawiadamiam was o tym w ostatniej chwili, ale właśnie się dowiedzieliśmy, że za trzy dni przybywa z wizytą para królewska z NorwegoSzwecji, jak zapewne wiecie, spokrewniona z naszą rodziną królewską.
...NorwegoSzwecja.
NorwegoSzwecja.
Cass, ja wiem, że tego rodzaju zabawy językowe są rozkoszne, ale
tak się składa, iż jeśli chcesz zmieniać geopolityczne granice w
Europie, to wypadałoby to czymkolwiek podeprzeć.
Czy istnieje jakiś – jakikolwiek – powód, dla którego Norwegia
i Szwecja zlały się w jedno państwo? Z tego, co dowiedzieliśmy
się w rozdziale siedemnastym, wojna dotyczyła Chin, USA i Rosji.
Europa, zdaniem Cass, najwyraźniej schowała się pod stołem i
postanowiła nie mieszać się do konfliktu – a walczący byli na
tyle uprzejmi, że zostawili Stary Kontynent w spokoju. Skąd zatem
ta dziwaczna hybryda? Z którą odnogą spokrewniony jest Clarkson?
Czyżby król Norwegii poślubił monarchinię ze Szwecji, tym samym
łącząc ze sobą dwa królewskie rody? A może Norwegia podbiła
Szwecję i przegoniła tamtejszą rodzinę królewską?
CASS, CZY MOŻESZ MI WYTŁUMACZYĆ, O CO TU CHODZI?!
Jak mała Kiera wyobraża sobie...:
38
- Co więcej, w tym samym czasie krewni królowej Amberly przyjadą, żeby was poznać, więc będziemy mieć tutaj mnóstwo gości.
Krewni królowej –
jak się za chwilę przekonamy, raczej prości ludzie – postanowili
wpaść na grilla w tym samym czasie, co koronowane głowy
sojuszniczych państw. Jestem pewna, iż w ramach zacieśniania więzi
razem wybiorą się na grzyby.
Jak mała Kiera
wyobraża sobie...: 39
Przeskok czasowy! Ni z tego, ni z owego lądujemy w samym środku
imprezy. I wiecie co? Trafiłam z tym grillem!
W ogrodzie ustawiono ogromne namioty, w których znajdowały się stoły z jedzeniem i z winem.
Jeśli okaże się,
że królowa NorwegoSzwecji i matka Maxona urządziły sobie piknik
(w komplecie z kraciastym kocykiem i koszyczkiem z pysznościami), a
Clarkson i europejski król są zajęci przygotowywaniem ogniska na
wieczór, to wychodzę.
Gwardzistów było więcej niż zwykle, a oprócz nich w pałacu znajdowali się norwegoszwedzcy żołnierze, którzy przyjechali wraz z parą królewską. Podejrzewam, że nawet oni zdawali sobie sprawę z tego, jak niebezpiecznym miejscem był ten pałac.
Krajem targają
wewnętrzne zamieszki. Co robisz? Zapraszasz spokrewnionych monarchów
(szwagier zawsze lubił życie na krawędzi). Co robią oni?
Akceptują zaproszenie (zapewne przywożąc „małe co nieco” na
rozluźnienie atmosfery; nie wypada tak w gości w pustymi rękami).
Jak mała Kiera
wyobraża sobie...: 40
Naprawdę, rebelianci powinni odstrzelić Norwegoszwedów dla samej
zasady – ktoś tak głupi nie nadaje się do rządzenia krajem.
W jednym z namiotów ulokowano trony
dla króla, królowej i Maxona, a także dla króla i królowej
NorwegoSzwecji.
A zatem nie piknik,
a cosplay „Tudorów”. Miejmy nadzieję, że Clarkson nie obijał się na siłowni.
Królowa – której imienia nie potrafiłabym za nic wymówić – była niemal tak samo piękna jak królowa Amberly i widać było wyraźnie, że obie monarchinie są ze sobą blisko zaprzyjaźnione.
Hmm. Tu macie listę najpopularniejszych szwedzkich żeńskich imion z roku
2012. Tu -
to samo dla Norwegii. Skarbie, pochodzisz z kraju, w którym
codziennością są koszmarki w stylu wspomnianej wyżej Amberly.
Jakim cudem trudność sprawia ci wymówienie 'Victoria' czy
'Astrid'?
I
dlaczego mam wrażenie, iż ten paragraf wynika z przeświadczenia
Cass, iż dzikie ludy z północy (których członkowie bez wątpienia
chodzą na co dzień w hełmach ozdobionych rogami), noszą mistyczne
imiona w rodzaju Jutulhogget?
Jak mała Kiera
wyobraża sobie...: 41
Okazuje się, iż Maxon przepada za swoimi małymi kuzynami i spędza
popołudnie bawiąc się z nimi i cykając im zdjęcia. Teoria o
rodzinnym, nieformalnym pikniku staje się coraz bardziej
prawdopodobna.
W pewnym momencie Elayna i Lea (jedne z kandydatek) przywołują
Amerikę do siebie; okazuje się, iż chcą, by poznała Adelę,
siostrę królowej.
- Daj spokój, słonko. Nie jestem królową. Jestem Adela, starsza siostra Amberly. – Wyciągnęła do mnie rękę i czknęła, kiedy ją uścisnęłam. Mówiła z lekkim akcentem, ale było w niej coś kojącego, kojarzącego się z powrotem do domu. Była zaokrąglona i trzymała prawie pusty kieliszek wina, który, sądząc po lekko szklistym wzroku, nie był jej pierwszym.
Pozwólcie, że zaspoileruję następne akapity: Elayna i Lea
tymczasowo przejmują od Celeste rolę Scary Sue, ewidentnie
nabijając się z prostej, ale życzliwej kobiety ze skłonnością
do sięgania po kieliszek. Oczywiście, ich zachowanie jest niezbyt
ładne, ale muszę się spytać: dlaczego nikt ze zebranych nie ma
oka na Adelę, skoro ta najwyraźniej nie może się powstrzymać od
sięgania po alkohol? Cass, jesteśmy w trakcie dyplomatycznej
wizyty. Wyobraźcie sobie, że w czasie oficjalnego obiadu
wydawanego przez królową Elżbietę – na który w dodatku została
zaproszona hiszpańska rodzina królewska – Philippa Middleton
ewidentnie upija się „na wesoło”. Jak sądzicie, czy coś
takiego przeszłoby bez echa? Scary Sue czy nie Scary Sue, dziewczyny
będą miały racje twierdząc, iż tego rodzaju zachowanie jest
niedopuszczalne. A jeżeli powodem jest alkoholizm Adeli, choroba,
przy której wszystkie dobre maniery idą w zapomnienie? Cóż,
pozostaje się zastanawiać, dlaczego królowa w ogóle zaprasza
siostrę do pałacu na czas imprezy, której integralną częścią
są wysokoprocentowe trunki. Syndrom Carlisle'a wysyłającego
niezrównoważonego Jaspera do szkoły, by doskonalił swój
charakter?
– Skąd pani pochodzi? Ma pani śliczny akcent – powiedziałam. Niektóre dziewczęta z Południa mówiły podobnie, a ich głosy wydawały mi się niezwykle romantyczne.– Z Nikahondurasu, prawie nad samym morzem.
...Nikahonduras.
Nie. Wiecie co?
Nie. Nie zamierzam się tym dłużej przejmować. Ustalmy po prostu,
że akcja tej książki dzieje się w Fantazjolandii, to bardzo
ułatwi nam dalsze analizy.
Jak mała Kiera
wyobraża sobie...: 42
Siostra królowej zachwala przed Amisią plaże w swoim rodzinnym
regionie, póki jedna z córek nie odciąga jej na bok; czas, by
znajome Amisi przejęły rolę Tych Złych.
– Jest nieokrzesana – prychnęła Elayna. – Szkoda, że nie słyszałaś, co wygadywała, zanim do nas dołączyłaś.– Co w niej takiego złego?– Można by pomyśleć, że przez te wszystkie lata miała czas się nauczyć, co wypada, a co nie. Jakim cudem Silvia jej nie poinstruowała? – skrzywiła się Lea.
Amisia gasi Leę,
wypominając jej, że siostra królowej była Czwórką, podobnie jak
sama zainteresowana. Cass kontynuuje obsadzanie naszych przypadkowych
statystek w roli czarnych charakterów:
Jednakże Elayna, rodowita Trójka, mówiła dalej.– Możesz być pewna, że jeśli ja wygram, moja rodzina zostanie albo wyszkolona, albo deportowana. Nie pozwoliłabym, żeby ktoś mnie tak kompromitował.– Co w tym takiego kompromitującego? – zapytałam.Elayna cmoknęła pogardliwie. – Upiła się w obecności króla i królowej NorwegoSzwecji. Powinno się ją gdzieś zamknąć.
Jak już
wspominałam – oficjalne przyjęcie z rodziną królewską w roli
gości. Sympatyczna czy nie, Adela naprawdę nie powinna była się
ululać.
Pomyślałam o tym, co mówiła Elayna. Gdybym to ja zamieszkała w pałacu, czy oczekiwałabym, że moja rodzina ma się zmienić? Patrzyłam na dzieci biegające między gośćmi, dorosłych pogrążonych w rozmowach z dawnymi znajomymi. Czy nie chciałabym, żeby Kenna pozostała sobą, czy nie chciałabym, żeby jej dzieci bawiły się tu beztrosko, nie zwracając uwagi na maniery?
Eee...złotko, sama
przed chwilą powiedziałaś, że dzieci NIE muszą zwracać uwagi na
maniery i biegają sobie jak zwykłe szkraby, więc nie mam pojęcia,
o co ci chodzi. I ponownie, nikt nie oczekuje od Adeli zmiany
przyzwyczajeń, jedynie dostosowanie się do zasad savoir-vivre'u.
Jak bardzo zmieni mnie życie w pałacu?
Nijak. Zaczęłaś
tę serię jako rozhisteryzowana primadonna i gwarantuję, iż
zakończysz ją w identycznym stanie.
Czy Maxon chce, żebym się zmieniła? Czy to dlatego całuje inne dziewczęta? Ponieważ ze mną jest coś nie tak?
Z ręką na sercu:
nie mam pojęcia, co właściwie ma zamiar osiągnąć Maxon poprzez
milczącą zabawę w „Siedem minut w niebie” z kandydatkami, więc
nie jestem w stanie ci pomóc.
Niespodzianka!
Maxon robi Ami zdjęcie z zaskoczenia. America nie jest zadowolona,
aczkolwiek nie ma to nic wspólnego z niechęcią do bycia
uwiecznioną na fotografii:
– Coś nie tak? – zapytał Maxon, opuszczając aparat.Wzruszyłam ramionami.– Co się dzieje?– Po prostu nie mam ochoty być dzisiaj kandydatką w Eliminacjach – odparłam krótko.
- Cóż, to się da
załatwić. Jazda na górę i pakuj walizki, wracasz do domu.
...Chciałoby się.
Myślicie, że Amisia poniesie jakiekolwiek konsekwencje za tego
rodzaju głupią uwagę? Łudźcie się dalej.
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 10
Maxon próbuje
rozładować atmosferę; oferuje, że pociągnie się za ucho i pyta,
czy dziewczyna chciałaby o czymś pogadać. Amisia nie wie, jak
ubrać w słowa swoje wątpliwości; na (nie)szczęście, dialog
przerywa Celeste, która przywołuje księcia do siebie.
– No już, możesz do niej lecieć – powiedziałam, wbrew woli pozwalając, żeby w moim głosie zabrzmiała uraza.Maxon popatrzył na mnie, a z jego twarzy mogłam jasno odczytać, że to część umowy. Oczekiwał ode mnie, że będę się nim dzielić z innymi.
Maxon? Nie prowokuj
mnie. Biorąc pod uwagę, jakie będą twoje „oczekiwania” w
następnym tomie, dobrze byś zrobił, darując sobie tego rodzaju
znaczące spojrzenia. Aha, Americo – przy całej mojej niechęci do
Maksia, z tego, co nam wiadomo Celeste chce tylko porozmawiać;
ciężko sobie wyobrazić, by zaczęła obłapiać chłopaka na
oczach kilkunastu gości. Zachowuj się.
Karny jeżyk
potrzebny od zaraz: 11
Skierowałam się do pałacu, ale po drodze zauważyłam, że Marlee jest całkiem sama. Nie miałam ochoty na jej towarzystwo, jednak zwróciłam uwagę, że Marlee siedzi na ławeczce pod murami pałacu, w pełnym słońcu, za całe towarzystwo mając młodego, milczącego gwardzistę, stojącego na warcie kilka metrów od niej.– Marlee, co ty tu robisz? Schowaj się do namiotu, bo spalisz się na tym słońcu.Uśmiechnęła się ciepło.– Dobrze mi tutaj.– Wcale nie – powiedziałam, biorąc ją za rękę. – Jesteś prawie tak czerwona, jak moje włosy. Powinnaś…Wyrwała mi się, ale jej głos dalej był spokojny.– Chcę tu zostać, Ami. Tu mi wygodnie.Była spięta, choć starała się to ukryć. Na pewno to nie ja ją zdenerwowałam, ale coś tu było nie tak.– Niech będzie… ale schowaj się do cienia. Oparzenia słoneczne naprawdę bolą – poradziłam, starając się ukryć frustrację. Poszłam dalej w stronę pałacu, po krętej, wyłożonej kamiennymi płytami ścieżce.
Cass, błagam,
trochę subtelności. Jeśli nie wiecie, o czym mówię - poczekajcie chwileczkę, aż dojdziemy do następnego rozdziału.
Amisia wchodzi do
Komnaty Dam i zastaje tam Adelę. Okazuje się, że siostra królowej
czuje się nie na miejscu podczas oficjalnych przyjęć. Kobieta
zdradza, iż wie, kim jest America; zapamiętała nasze Mzimu ze
sceny na lotnisku. Adela twierdzi, że królowa podczas spotkania z
maluczkimi postąpiłaby tak samo jak Ami.
– Nie wiem, jak ona sobie z tym radzi. Jest silniejsza, niż większość ludzi przypuszcza.Patrzyłam, jak Adela podnosi kieliszek wina i upija łyk.– Sprawia wrażenie silnej, ale jednocześnie jest bardzo kobieca.
Wiecie co? Mam
szczerą nadzieję, iż uda mi się w końcu dorwać polskie
tłumaczenie „Królowej” ponieważ bardzo, ale to bardzo chcę
zanalizować tę książkę i „siłę” naszej drogiej Amberly.
Okazuje się, iż
królowa poroniła trzy razy i że ów fakt zrozumiale dręczy ją po
dziś dzień.
– Wiesz, co ją uszczęśliwi? Wy wszystkie. Wiesz, kogo ona widzi w każdej z was? Swoją córkę. Wie, że kiedy Eliminacje się skończą, będzie miała dwójkę dzieci.Odwróciłam się, żeby znowu spojrzeć na królową.– Tak pani myśli? Królowa Amberly wydaje się nieprzystępna, nie miałam nawet okazji z nią porozmawiać.Adela skinęła głową.– Poczekaj trochę. Boi się przywiązać do którejś z was i patrzeć potem, jak wyjeżdżacie. Zobaczysz, zmieni się, kiedy zostanie was mniej.
Dlaczego? Jeżeli
Amberly naprawdę zamierza traktować kandydatki jak własne dzieci,
to wyjazd dziesięciu lub pięciu „córek” powinien boleć ją
dokładnie tak samo, jak dwudziestu sześciu.
America stwierdza,
iż musi porozmawiać z Maxonem, przeprasza zatem Adelę i udaje się
na poszukiwania. Odnajduje go w ogrodzie, bawiącego się w berka z
jednym z kuzynów.
Maxon w końcu zatrzymał się, podnosząc ręce i przyznając się do porażki. Roześmiany, odwrócił się i zauważył mnie, a kiedy nasze oczy się spotkały, jego szeroki uśmiech przybladł. Przyjrzał mi się uważnie, starając się odczytać mój nastrój.Przygryzłam wargi i opuściłam głowę. To jasne, że aktywny udział w Eliminacjach wymagał ode mnie zmierzenia się z wieloma emocjami, na które nie byłam gotowa. Jakkolwiek bym tego nie znosiła, musiałam próbować nie obarczać nimi innych, w szczególności Maxona.
Ludzie, cud! Nasza
Mary Sue przyznaje, iż jej negatywne emocje to tylko i wyłącznie
jej wina!
Pomyślałam o królowej – jednocześnie goszczącej przybywające z wizytą głowy państw, członków swojej rodziny i gromadę dziewcząt.
To tylko dowód na
to, że kiepsko u niej z organizacją.
Wydawała przyjęcia i brała udział w wielu inicjatywach charytatywnych, stanowiła wsparcie dla swojego męża, syna i kraju. A pod tym wszystkim była Czwórką, która potrafiła głęboko ukryć własne rozterki i nie pozwalała, by dawna klasa lub obecne problemy przeszkadzały jej w obowiązkach.
To właśnie
dlatego autorzy powinni dwa razy się zastanowić, nim postanowią
wydać nowelkę z perspektywy jednej z pobocznych postaci.
Przeczytajcie 'The Queen', a ten akapit straci wiele ze swojego
uroku.
Spojrzałam przez rzęsy na Maxona i uśmiechnęłam się. Powoli odwzajemnił uśmiech i szepnął coś do małego kuzyna, który natychmiast odwrócił się i odbiegł. Potem podniósł rękę i pociągnął się za ucho, a ja zrobiłam to samo.
Rozdział 20
Rodzina królowej została jeszcze kilka dni, a goście z NorwegoSzwecji przebywali w pałacu przez cały tydzień.
Aż dziw, że
rebelianci nie wpadli z wizytą. Myślałby kto, że rodzina
królewska umożliwi gościom zapoznanie się z lokalnym folklorem.
Okazuje się, że
Amisia tkwi w pałacu już od miesiąca – zbliża się październik.
Ogromne przestrzenie pałacu straciły swoją tajemniczość, a stukanie wysokich obcasów o marmur, brzęk kryształowych kieliszków i tupot butów maszerujących gwardzistów stały się równie znajome, jak dźwięk włączającej się lodówki albo kopanej przez Gerada piłki, odbijającej się od ścian domu.
Niby nie ma w tym
nic dziwnego – dla mnie po pół roku mieszkania w Hiszpanii też
wiele tamtejszych zwyczajów stało się normą. Ale nic nie poradzę
na to, iż ów fragment brzmi dla mnie jakby Amisia wszem i wobec
chwaliła się, jak to luksusowe życie stało się dla niej chlebem
powszednim i nie robiło już na niej żadnego wrażenia.
Ami wspomina też,
że jedną z jej ulubionych rozrywek jest granie na pałacowych
instrumentach, które są znacznie lepsze od tych, do których miała
dostęp w domu. Cóż, dobrze wiedzieć, że dziewoja ma jakiekolwiek
hobby poza tru loffami.
Także w Komnacie Dam zrobiło się trochę ciekawiej, ponieważ królowa odwiedziła nas przynajmniej dwa razy. Nie rozmawiała z nikim, siedziała tylko w wygodnym fotelu, otoczona przez swoje pokojówki, i obserwowała, jak rozmawiamy albo czytamy.
Bardzo naturalnie,
nie powiem. Wyobraźcie sobie tylko – plotkujecie ze znajomymi,
wcinacie ciasto, pogrążacie się w lekturze...i każdy wasz
najmniejszy ruch jest obserwowany przez potencjalną teściową.
Nawet wrogość między dziewczętami wyraźnie osłabła, przywykłyśmy już do siebie. W końcu poznałyśmy ranking naszych zdjęć w tamtym czasopiśmie: można sobie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy okazało się, że jestem wśród faworytek.
* wzdycha * Ja tam
nie jestem zdziwiona nawet w najmniejszym stopniu.
Pierwsze miejsce zajęła Marlee, a tuż za nią uplasowały się Kriss, Tallula i Bariel. Celeste nie rozmawiała z Bariel przez kilka dni, kiedy się o tym dowiedziała, ale później wszyscy pomału o tym zapomnieli.
Queen (Bee) Wannabe: 20
Oczywiście,
konkurencja się zagęszcza; wiele dziewcząt zazdrości Marlee,
albowiem ta była już na kilku randkach z Maxonem. Okazuje się
jednak, że sama zainteresowana jest daleka od radości; pewnego dnia
wyciąga Amisię na spacer (tak, zgadliście; poszły do ogrodu.
Miejmy nadzieję, że panna Tames wróci w jednym kawałku), albowiem
coś siedzi jej na duszy.
Przygryzła wargę i spojrzała na mnie.– Chodzi o Maxona. Nie jestem pewna, czy nam się może ułożyć. – Opuściła głowę.– Dlaczego tak myślisz? – zapytałam, zatroskana. Kiedy już zrzuciła ten ciężar z serca, ruszyłyśmy dalej przed siebie.– Wiesz, zacznijmy od tego, że ja… ja nic nie czuję, rozumiesz? Żadnej iskry, żadnej więzi.– Maxon bywa trochę nieśmiały, musisz mu dać trochę czasu. – To była prawda, dziwiło mnie, że sama jeszcze tego nie zauważyła.– Nie, chodzi mi o to, że ja go chyba nie kocham.– Aha. – To było coś zupełnie innego. – A próbowałaś? – zadałam głupie pytanie.– Tak! Z całej siły! Czekałam, czy nie przyjdzie taki moment, kiedy on coś powie albo zrobi, a ja poczuję, że coś nas łączy, ale nic takiego się nie wydarzyło. Owszem, uważam, że jest przystojny, ale to nie wystarczy, żeby oprzeć na tym poważny związek.
Kolejny powód, dla
którego Marlee jest jedną z moich ulubionych postaci w tej serii:
jako jedna z niewielu kandydatek zdaje się pojmować, że przyszła
księżniczka będzie musiała spędzić z Maxonem resztę życia i
zaczyna kwestionować swój udział w grze, kiedy dostrzega, że nie
łączy ich nic poza ewentualnym fizycznym pociągiem. Gdyby America
była równie rozsądną istotą, nasze analizy byłyby o połowę
krótsze.
Marlee, biedaczka,
podkreśla, iż nie wie nawet czy naprawdę podoba się księciu.
Amisia chce pomóc, ale niestety, okazuje się, że nigdy nie
rozmawiała z Maxonem o jego preferencjach.
– No właśnie, jeszcze jedno! My w ogóle nie rozmawiamy. Z tobą potrafi gadać bez końca, a kiedy ja zostaję z nim sama, nigdy nie mamy sobie nic do powiedzenia. Spędzamy większość czasu, oglądając coś w milczeniu albo grając w karty.
Innymi słowy,
sytuacja wygląda raczej nieciekawie. Ami stara się pocieszyć
koleżankę, ale ta wyznaje, iż jej zdaniem Maxon trzyma ją w
pałacu wyłącznie z powodu rankingu:
- Myślę, że jestem tu tylko dlatego, że ludzie mnie tak bardzo lubią. Przypuszczam, że on liczy się z ich opinią.To mi nie przyszło do głowy, ale kiedy mi już o tym powiedziała, nie potrafiłam wykluczyć takiej możliwości. Dawniej nie wzięłabym jej pod uwagę, ale Maxon kochał swoich poddanych i ich głosy miały przy wyborze nowej księżniczki duże znaczenie.
No, a jak lud się
uprze, to może Maxon będzie zmuszony w drodze wyjątku wziąć
sobie dwie żony miast jednej...ups, nie ta bajka.
Nie, nie jesteśmy w Panem: 20
Marlee w końcu
nie wytrzymuje napięcia i wybucha płaczem. America próbuje ją
pocieszyć, ale jednocześnie rozsądnie sugeruje, by pogadała z
Maksiem; skoro i tak go nie kocha, to lepiej, żeby została odesłana
do domu i tym samym ułatwiła mu Eliminacje.
A teraz uwaga,
kochani. Skupcie się. Czas na Subtelny Foreshadowing.
– Nie mogę go poprosić, żeby mnie odesłał do domu! Muszę tu zostać, nie mogę wracać… nie teraz.– Dlaczego? Co cię tu trzyma?Przez moment zaczęłam się zastanawiać, czy Marlee skrywa podobnie mroczny sekret, jak ja. Może także chce od kogoś uciec, a jedyna różnica polega na tym, że Maxon wie o mojej sytuacji życiowej. Chciałam to od niej usłyszeć, chciałam wiedzieć, że nie jestem jedyną, która trafiła tutaj na skutek zbiegu absurdalnych okoliczności.
Primo: dobrze
wiedzieć, iż książka popiera mój argument jakoby inne kandydatki
także miały powody, by uciec do pałacu – i to nieco bardziej
poważne niż szukanie darmowego hotelu w celu uleczenia złamanego
serca.
Po drugie zaś...
Kochani,
przyjrzyjcie się temu fragmentowi. Co wiemy na tym etapie?
- Marlee nie kocha Maxona
- Marlee jest śliczną, wesołą, powszechnie lubianą dziewczyną
- Marlee broni się rękami i nogami przed wyjazdem z pałacu
- Marlee ostatnio dziwnie się zachowuje.
Nawet nie wiem, czy
warto tu oznaczać jakikolwiek spoiler; tuszę, iż większość z
Was na tym etapie już dawno wykoncypowała ( mówię tu o tych,
którzy nie znają treści książek), co trapi pannę Tames. Jeśli
nie, dam Wam wskazówkę – wróćcie do cytatu traktującego o
Marlee z poprzedniego rozdziału i przeczytajcie go uważnie.
Czy naprawdę
zadziwię kogokolwiek pisząc, że Amisia do samego końca nie będzie
wiedziała, co jest grane?
Użyj mózgu, Luke: 6
Jednak Marlee uspokoiła się tak samo szybko, jak zaczęła płakać. Pociągnęła nosem kilka razy i wyprostowała się, wygładziła sukienkę, ściągnęła łopatki i popatrzyła na mnie. Na jej twarzy pojawił się pewny, ciepły uśmiech.– Wiesz co? Założę się, że masz rację. – Cofnęła się o krok. – Jestem pewna, że jeśli tylko dam sobie więcej czasu, to wszystko się jakoś ułoży. Muszę już lecieć, umówiłam się z Tiną.
No proszę, jaka
zmiana frontu!
Ech, momentami
żałuję, że lubię Marlee, bo „Elita” da mi dobry powód do
tego, by niezależnie od moich sympatii postawić ją w jednym
rzędzie z bezmózgą Americą.
Od tej chwili
Marlee zaczyna się trzymać na uboczu; Ami nie przymusza jej do
mówienia, licząc na to, że dziewczyna w swoim czasie sama wyzna,
co ją trapi. Kilka dni później Maxon prosi Amisię o rozmowę sam
na sam.
– Maxon! – zawołałam, obejmując go na przywitanie. Kiedy się cofnęłam, zawahał się, a ja zrozumiałam dlaczego. Tamtego dnia, kiedy podczas przyjęcia na cześć gości z NorwegoSzwecji schroniliśmy się w pałacu, żeby porozmawiać, przyznałam mu się, że trudno mi poradzić sobie z własnymi uczuciami. Poprosiłam go, żeby mnie nie całował, dopóki nie będę bardziej pewna siebie. Widziałam, że go to zabolało, ale skinął głową i od tamtej pory nie złamał danego słowa. Strasznie trudno było mi poukładać uczucia, kiedy Maxon zachowywał się jak mój chłopak, choć tak naprawdę nim nie był.
Hehehe...”bardziej
pewna siebie”. To niemal urocze – ta dziewczyna naprawdę
wierzy, że to JEJ uczucia mają tu nadrzędną wagę. Słonko, twoje
zdecydowanie nie będzie miało nic do rzeczy, jeśli Maksio
postanowi obdarzyć afektem inną niewiastę – przypomnę ci o tym
nie raz podczas analiz „Elity” i „Jedynej”. Aha, brawa dla
Maxona – wyobraźcie sobie tylko, co to za męka, starać się
nieustannie powstrzymać swoją chuć! Należy mu się jakiś medal.
Okazuje się, że w
grze pozostały dwadzieścia dwie dziewczyny plus America, albowiem
do domu wyjechały (wspomniane tu po raz pierwszy i ostatni) Mikaela,
Camille i Laila.
[Maxon] Nie miał wątpliwości, odprawiając je, i bez wahania skoncentrował się na pozostałych kandydatkach, w tym na mnie.
Maxon generalnie
nie ma specjalnych wątpliwości podczas wyrzucania kandydatek, jak
mieliśmy okazję zaobserwować podczas niesławnego Big Brothera w
porze śniadania.
Oboje jednak wiedzieliśmy, że byłby głupcem, oddając mi całe serce w sytuacji, kiedy ja nie byłam pewna, co czuję.
Tylko zakładając,
że faktycznie chce małżeństwa z miłości. Ponownie, Americo –
twoje serce i wola przegrywają z królewskim słowem.
Okazuje się, że
Maksio ma wolne popołudnie, zatem zabiera nasza heroinę na randkę
do sali kinowej. W drodze do sali wypytuje Amisię, jakie filmy lubi
najbardziej.
– Szczerze mówiąc, sama nie wiem. Nie miałam zbyt często okazji oglądać filmów. Ale lubię powieści romantyczne, no i komedie.– Romantyczne, tak? – uniósł brwi, jakby pomyślał coś złośliwego. Musiałam się roześmiać.
Już chciałam się
wściec na Maksia za postawę pt. „Oczywiście, że kobieta musi
uwielbiać przede wszystkim romansidła. Ach, te niemądre istotki!”,
ale później przypomniałam sobie, że facet oferuje wikt i
opierunek dziewczynie, która schroniła się w jego domu przed
byłym, więc w sumie nie ma się co dziwić.
Idą, idą,
idą...Aż tu wtem!
Kiedy się zbliżaliśmy, gwardziści cofali się pod ścianę i salutowali – w samym tym korytarzu musiało ich stać ze dwunastu. Przywykłam już do nich i nawet w takiej liczbie nie odrywali mnie od myślenia o przyjemnym popołudniu w towarzystwie Maxona.Zatrzymałam się jednak, słysząc, jak jeden z nich westchnął głośno. Oboje z Maxonem odwróciliśmy się.Zobaczyłam Aspena i także westchnęłam ze zdumienia.
Kto się nie
spodziewał tak zaskakującego zwrotu akcji, ręka w górę!
...No, nie bądźcie
tacy, dajcie Cass trochę radości.
A teraz na
poważnie. Kochani, pamiętajcie: to jest facet, z powodu którego
America zgłosiła się do Eliminacji i z powodu którego odmówiła
wypisania się z tychże; jej rycerz na białym rumaku, Największa
Miłość w Historii Miłosnych Miłości, dawca jednocentówki.
Teraz jest tutaj, na wyciągnięcie ręki. Chcecie wiedzieć, jak
wygląda następny akapit? Proszę:
Kilka tygodni temu słyszałam, jak jeden z zarządców pałacowych mówił coś o trwającym poborze do wojska. Pomyślałam wtedy o Aspenie i zastanawiałam się, co się z nim dzieje, ale ponieważ byłam już spóźniona na jedną z licznych lekcji prowadzonych przez Silvię, nie miałam czasu się tym przejmować.Czyli jednak został powołany do wojska i ze wszystkich możliwych miejsc trafił właśnie tutaj.
Trochę to...suche,
nie uważacie?
Cass, naprawdę?
Tak przedstawiasz powrót jednego z dwóch tru loffów? Człowieka,
który w teorii powinien być obiektem westchnień 'Team Aspen'
(piszę: w teorii, albowiem z tego, co wiem, taki team w ogóle nie
istnieje. Naprawdę, jeśli Cass chciała zerżnąć z Meyer, to
poniosła sromotną porażkę; ze świecą szukać jakiejkolwiek
czytelniczki, która darzyłaby Legera szczególnie gorącymi
uczuciami)? „O, jednak nie wysłali cię na front. Jak miło! Jak
się miewa rodzina?”. To są przemyślenia dalekiej znajomej, a nie
dziewczyny, która rzekomo usycha z miłości za byłym!
Jak do tej pory
autorka udowodniła, że nie zna się na polityce, ekonomii,
funkcjonowaniu społeczeństwa i etykiecie. Miło widzieć, że
możemy dopisać do listy brak znajomości zasad działania ludzkiej
psychiki.
Co było, a nie
jest, nie pisze się w rejestr: 2
Jak mała Kiera wyobraża sobie...:
43
I jeszcze jedno.
Pamiętacie, jak dzielą się kasty? Aspen jest teraz Dwójką.
Chłopię, które przeszło...tydzień? dwa tygodnie? treningu,
zostało automatycznie wywindowane do najwyższej klasy, mimo braku
jakichkolwiek osiągnięć i śmiesznie krótkiego okresu ćwiczeń...
...oraz
natychmiastowo przydzielone do obrony rodziny królewskiej.
Powtarzam:
chłopak, który zgodnie z kanonem spędził mniej czasu w koszarach
niż ja na zajęciach jogi został wysłany prosto do pałacu.
Ktoś jeszcze
dziwi się, że rebelianci włamują się do najważniejszego budynku
w państwie w każdy drugi wtorek miesiąca?
Jak mała Kiera wyobraża sobie...:
44
Twierdza Monty Pythona: 5
Amisia
komplementuje nowe, umięśnione ciało Legera, jego mundur oraz
urodę jako taką; najwyraźniej zajmuje jej to dobrą chwilę,
bowiem Maxon zauważa jej zainteresowanie i pyta, czy panna Singer
zna owego gwardzistę.
Myślę, że nie minęła nawet sekunda, a ja opanowałam się na tyle, by ukryć szalejącą we mnie burzę uczuć, co samo w sobie było cudem. Pragnęłam go dotknąć, pocałować, nakrzyczeć na niego i zażądać, żeby wynosił się z mojego schronienia. Chciałam się rozpłynąć i zniknąć, a jednocześnie byłam doskonale świadoma, gdzie się w tym momencie znajduję.To wszystko nie miało sensu.
Nie zgodzę się;
ten akapit ma z psychologicznego punktu widzenia dużo więcej sensu
niż poprzedzający go opis pięknych ocząt Aspena. Dobrze wiedzieć,
że (z opóźnieniem, ale jednak) włączył ci się tryb istoty
ludzkiej.
Odchrząknęłam.– Tak, gwardzista Leger pochodzi z Karoliny. Jest z mojego rodzinnego miasta – uśmiechnęłam się do Maxona.Nie miałam wątpliwości, że Aspen słyszał, jak się śmiejemy, idąc korytarzem, i zauważył, że nadal trzymam księcia pod ramię. Niech sobie myśli, co chce.
Skarbie, jesteś
jedną z kandydatek do książęcego łoża, w porównaniu z tym
trzymanie się za ręce i chichoty to małe miki.
Maxon sprawiał wrażenie autentycznie uradowanego.– Kto by pomyślał! Witamy, gwardzisto. Musicie się cieszyć, że znowu widzicie waszą kandydatkę! – Maxon wyciągnął rękę, a Aspen bez wahania ją uścisnął.
Pani
tłumaczko, naprawdę? Czekam tylko, aż Maxon powita kolejnego
gwardzistę swojskim „Zdrastwujtie,
tawarisz!”.
Twarz Aspena była całkowicie nieprzenikniona.– Tak, wasza wysokość. Bardzo się cieszę.Co to miało znaczyć?– Jestem pewien, że też jej kibicujecie – ciągnął Maxon, mrugając do mnie.– Oczywiście, wasza wysokość – Aspen lekko skłonił głowę.A to co miało niby znaczyć?
…Że w
przeciwieństwie do ciebie ma tyle rozsądku by wiedzieć, że
odpowiedź: „Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że to ja
przelecę ją pierwszy, więc ręce przy sobie, sukinsynu” nie jest
tą najwyżej punktowaną?
Użyj mózgu,
Luke: 7
– To doskonale. Skoro Ami pochodzi z waszej rodzinnej prowincji, nie potrafię sobie wyobrazić dla niej lepszej opieki. Dopilnuję, żebyście zostali przydzieleni do jej ochrony.
No proszę, a
jednak wyrażenie „poprosić lisa, by pilnował kurnika” może
mieć i niemal dosłowne przełożenie w codziennym życiu!
Maksio żegna się
z Aspenem i nasze gołąbeczki ruszają na seans.
W ciemnościach w kinie zastanawiałam się, co powinnam zrobić. Kiedy opowiedziałam Maxon o Aspenie, jasno dał mi do zrozumienia, że nie znosiłby kogoś, kto potraktował mnie tak bezdusznie. Czy gdybym powiedziała Maxonowi, że właśnie temu mężczyźnie powierzył pieczę nade mną, ukarałby go jakoś?
Americo, gdybyś
skoczyła z poziomu swego ego na poziom IQ, zmarłabyś na miejscu.
Tak się bowiem składa, iż – niespodzianka! - po raz kolejny,
twoje uczucia nie mają żadnego znaczenia. W tym pałacu przebywa
twój były którego, jak sama przyznałaś, nadal kochasz.
Romansowanie z kimkolwiek poza księciem JEST KARANE ŚMIERCIĄ.
Biorąc to pod uwagę...tak,
sądzę, iż Maxon mógłby czuć się w obowiązku „jakoś”
odpłacić Legerowi.
Nie mogłam tego całkowicie wykluczyć. Wymyślił cały system pomocy społecznej dla kraju w oparciu o moje opowieści o głodzie.
Nie przypominaj mi.
Nie odważyłabym się mu o tym powiedzieć i nie zamierzałam tego zrobić. Mogłam być wściekła na Aspena, ale nadal go kochałam i nie zniosłabym, gdyby coś mu się stało.
W związku z czym
przez całą resztę serii będziecie z Aspenem nieustannie
prowokować los i zachowywać się tak podejrzanie, jak to tylko
możliwe.
Miotały mną sprzeczne uczucia. Mogłam uciec od Aspena, od widoku jego twarzy, od dręczącej świadomości, że on już nie należy do mnie. Ale gdybym wyjechała, musiałabym także opuścić Maxona, który był moim najbliższym przyjacielem, a może nawet kimś więcej. Nie mogłam po prostu wyjechać, zresztą jak miałabym się wytłumaczyć przed księciem, nie mówiąc mu o tym, że Aspen jest tutaj?
Mam kilka
propozycji.
- Powiedz, że już ci przeszło. Bóg mi świadkiem, iż biorąc pod uwagę twoje zwyczajowe wahania nastrojów nie będzie to w najmniejszym stopniu podejrzane.
- Powiedz, że tęsknisz za rodziną.
- Powiedz, że bardzo ci przykro, ale przemyślałaś sprawę i jednak nie masz ochoty zostać księżniczką.
- Powiedz, że zostawiłaś włączone żelazko.
Po prostu zrób
cokolwiek, bym nie musiała przedzierać się przez kolejne dwa tomy
twoich wynurzeń.
Poza tym zostawała jeszcze moja rodzina. Nawet jeśli czeki opiewały teraz na mniejszą kwotę, mimo wszystko je dostawali. May napisała mi, że tata obiecał im najlepsze w życiu Boże Narodzenie, a ja byłam pewna, że ta obietnica jest podszyta przekonaniem, że następne święta mogą już nie być takie dobre. Jeśli stąd wyjadę, to skąd mam wiedzieć, ile jeszcze pieniędzy przyniesie rodzinie moja przebrzmiała sława? Musieliśmy odłożyć tyle pieniędzy, ile się tylko dało.
No, to jest jakiś
argument. Tylko znów: niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego Maxon
darzy tak wielkim uczuciem laskę, która nie ma najmniejszych
problemów z ciągnięciem z jego konta ile wlezie?
Po seansie Maksio
zauważa, że Amisia wydawała się kompletnie nie zwracać uwagi na
film. Dziewczyna przyznaje, iż rozmyślała o czymś innym i
przeprasza go za zmarnowane popołudnie.
Maxon oczywiście
się nie gniewa, ale sugeruje jej, by udała się odpocząć do
sypialni, albowiem marnie wygląda.
Skinęłam głową. Zastanawiałam się, czy mogę iść do swojego pokoju i nigdy więcej z niego nie wychodzić.
I to już wszystko
na dziś. A w kolejnej analizie: świętujemy urodziny jednej z
kandydatek oraz oficjalnie rozpoczynamy nasz dysfunkcyjny trójkąt
miłosny. Zostańcie z nami!
Ogłoszenie:
Kochani, mamy
pewien problem. Ponieważ Beige ma obecnie utrudnioną sytuację w
pracy, miałyśmy wybór – zawiesić analizy do odwołania albo
spróbować tymczasowo ciągnąć je w pojedynkę. Wybrałyśmy opcję
nr 2, w związku z czym najprawdopodobniej sama doprowadzę do końca
„Rywalki”, a Beige powróci do analizowania przy „Elicie”.
Niestety, nie mogę obiecać, iż analizy będą pojawiały się co
tydzień – jestem tylko człowiekiem i mam też inne obowiązki, w
dodatku dopiero co wróciłam do kraju i czekają mnie zawirowania
związane z robotą i magisterką. Będę robić, co mogę, ale do
powrotu współanalizatorki nowe wpisy na blogu będą zapewne
pojawiać się nieregularnie, w odstępie tygodnia – dwóch.
Przepraszamy za niedogodności.
Statystyka:
Co było, a nie jest, nie pisze się
w rejestr: 2
Dobre Mzimu: 13
Jak mała Kiera wyobraża sobie...:
44
Karny jeżyk
potrzebny od zaraz: 11
Konkurencja dla Kajusza: 2
Nie, nie jesteśmy w Panem: 20
Sam sobie sterem, żeglarzem,
okrętem: 2
Queen (Bee) Wannabe: 20
Twierdza Monty
Pythona: 5
Użyj mózgu,
Luke: 7
Maryboo
Haha, pierwsza!
OdpowiedzUsuńZet
A teraz już poważnie. Mam nadzieję, że Wasze kłopoty to nic poważnego... Trzymaj się, Beige! A ja z odwagą zniosę wszelkie niedogodności związane z rzadszym pojawianiem się analiz (jeśli tylko będą tak fajne, jak do tej pory ♡) Kocham Was! ♡♡♡
OdpowiedzUsuńZet
I jeszcze jedno... Dzięki za cudowny (i jedyny... chlip) prezent na walentynki!
OdpowiedzUsuńZet
Amerika to po prostu bohaterka tokiohotelowego opka z krwi i kości. Dla swojej twórczyni jest specjalnym płatkiem śniegu, ale każdy bardziej rozgarnięty czytelnik widzi w niej irytujące, zadufane w sobie i niezbyt mądre stworzonko. Tak samo ze wspomnianą Bellą, którą przecież jej twórczyni opisywała jako (LOL) feministkę.
OdpowiedzUsuńZ tą feministką to tak serio?
Usuńserio, serio :D Meyer uważa siebie za feministkę i uważa, że to, że Bella rzuciła poprzednie życie dla bycia wampirzycą to jej dojrzała decyzja jako niezależnej feministki ;) przyznawała to nieraz w wywiadach
UsuńAch, w końcu nie wytrzymałam i przeczytałam wszystkie części, które znalazłam po polsku (po angielsku już nie chce mi się samą siebie męczyć :D). A potem musiałam poczytać coś logicznego, bo moje IQ spadło niebezpiecznie nisko, a tu sesja do zaliczenia.
OdpowiedzUsuń"Niewierność" Maxona jest niby zrozumiała (przy wahaniach humorów Amisi nigdy nie wiadomo czy zaraz nie będzie chciała wyjechać) ale i tak irytuje. Z drugiej strony mogę mu ją zapomnieć, bo przyniosła moją ulubioną scenę komediową między Maxonem, Amisią i Celeste (w "Elicie" chyba była). Dosłownie jak z kabaretu, ale nie sądzę, że Cass chciała, żeby tak wyglądała.
NorwegoSzwecja jest taką głupią nazwą że aż strach, ale pewnie tłumacz się opierał na Czechosłowacji przy nazwie(tylko po co tam duża litera w środku, to nie wiem). W oryginale nie brzmi lepiej - Swendway. A Clarkson jest tak jakby spokrewniony przez córkę Grzesia już z naszą NorwegoSzwecją po połączeniu.
A "Królowa" była dziwnym doświadczeniem. Niby to samo a inaczej. Zamiast niezdecydowanej Amisi mamy zakochaną na zabój Amberly. Clarkson wie czego chce i bez zastanowienia sprawdza wszystkie kandydatki. A wszystkie "złe" postacie są bardzo stonowane, jeżeli porówna się je do "złej" postaci z "Królowej". Największa zaleta książki to jej długość, bo reszta to to samo. Ale ma mniej niż 100 stron i od razu się ją łatwiej czyta :D
Kuro_Neko
Wracając jeszcze do NorwegoSzwecji. Mogła zostać utworzona w trakcie Trzeciej Wojny Światowej, która miała miejsce jakoś przed przejęciem Stanów przez Chiny. Gdzieś tam później było wspominane, że właśnie przez tę wojnę USA zbankrutowały na tyle, by nie mogły spłacać długów. Co prawda nie dowiadujemy się nigdy kto z kim walczył, dlaczego, kto wygrał, co sprawiło, że Stany zbankrutowały (przegrały?) ani jakie były konsekwencje dla świata (poza powrotem ludzi do uwielbienia monarchii w każdej postaci; swoją drogą, ciekawe czy w Nowej Azji władzę sprawuje cesarz). No bo na co to komu potrzebne? Czeka na nas epicki romans, rozgrywki polityczne w pałacu oraz walka z rebeliantami. Tyle, że nie.
UsuńKuro_Neko
Cała ta książka z każdym rozdziałem staje się coraz głupzza, co myślę, że to już dno, to Cass puka od spodu.
OdpowiedzUsuńIle razy czytam o Celeste, jawi mi się Celes z Danganronpa, nie dość, że imię takie samo, to jeszcze podobnie zadziera nosa. Różnica polega na tym, że Celes jednak była dobrze zrobioną postacią, a ta tutejsza to papierowa Scary Sue.
Ach, oficjalne spotkanie Maxona z Ośrodkiem! <3 Można zacząć pisać te fanfiki, które były w planach od rozdziału 10!
Widać, że Maksiowi spodobał się Aspen i tak zagaja, że niby o Ami, a tak naprawdę próbuje poderwać Aspena. #kanon
UsuńTylko czekać na to, jak Aspen zostanie osobistym gwardzistą, takim, co to sypia koło (hm..) łóżka księcia i go oliwką naciera. Rozmarzyłam się. *__*
Adria ;)
NorwegoSzwecja.
OdpowiedzUsuńNORWEGOSZWECJA. [*] [*] [*]
I też mnie zastanawia, czemu niby imiona osób z tego państwa miałyby być tak trudne do wymówienia. Rozbieżności mogą być w wymowie, ale bez przesady, języki krajów skandynawskich są podobne do angielskiego w wielu aspektach, a w linkach z imionami było widać, że i pod tym względem dużo się powtarza.
"Sprawia wrażenie silnej, ale jednocześnie jest bardzo kobieca"
No tak, bo prawdziwa kobieta wybucha płaczem jak jej zupa nie smakuje. Serio, dlaczego przymiotniki "silna" i "kobieca" są ze sobą zestawione na zasadzie kontrastu? ._.
Powodzenia w pracy dla Beige. Podziwiam Cię, Maryboo, że wzięłaś na siebie całą robotę. Mam nadzieję, że wszystko u Beige się poukłada i wróci do normy :)
"dlaczego przymiotniki "silna" i kobieca" są ze sobą zestawione na zasadzie kontrastu?"
UsuńHm... bo kobiecość kojarzy się z delikatnością i wdziękiem, a więc rzeczami mało związanymi z siłą (chociaż nie wykluczającymi jej)...?
Z fizycznego punktu widzenia pewnie. Fizycznie silne kobiety, nie są fizycznie kobiece (wyobrażacie sobie kulturystkę w delikatnej sukience?), a fizycznie kobiece babki - zazwyczaj nie są silne (wyobrażacie sobie delikatną damę targającą ciężary?).
UsuńZa to zgadzam się, że bzdurą jest porównywanie siły psychicznej do fizycznej kobiecości. Bez sensu - albo porównywać dwie cechy fizyczne, albo dwie psychiczne.
P.S.
UsuńO mam idealny przykład (na podstawie takiej modelki, która potem została kulturystką).
Tu wygląda na kobiecą: http://img.thesun.co.uk/aidemitlum/archive/01691/Jodie2_1691475a.jpg
A tutaj na silną: http://images.dailystar-uk.co.uk/dynamic/140/photos/966000/37966.jpg
Na pierwszej fotce ciężko się dopatrzeć w niej jakiejkolwiek siły, a na drugiej nie ma w niej nic kobiecego (nawet cycki nie są kobiece).
Matko. To jest nudne zwyczajnie. Zaczynam tęsknić do meyerowej patologii - zły znak.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Beż się wygrzebie ze swoich problemów. W każdym razie trzymam kciuki.
więc nie tylko ja... uff, chociaż może nie ma się z czego cieszyć. Rywalki są tak durne, że ręce opadają, nogi, opadają, cycki opadają i wszystko opada... i są nudne. analizy jak zwykle cudowne, podziwiam was za to, że wam się chce i przyłączam się do życzeń o szybkim i owocnym wygrzebywaniu się z problemów
Usuńpozdrawiam
rose29
Trzymam za was kciuki dziewczyny, mam nadzieje, ze cala ta dobra karma, jaka zbieracie publikujac te analizy teraz wam zaprocentuje w outernetach podwyzkami i dobra praca :D
OdpowiedzUsuńNorwegioSzwecja wypaliła mi mózg za pierwszym czytaniem i wciąż nie nabrała sensu. I serio... Biorąc pod uwagę jak bardzo norweski jest podobny do angielskiego i jak proste są norweskie imiona to "nie potrafiłam wymówić jej imienia" wskazuję na wyjątkową tłumokowatoć (rozumiałabym, gdyby Amisia miała problem z niektórymi islandzkimi imionami, ale bez przesady).
OdpowiedzUsuńI serio, już w połowie Elity uznałam, że Max ma IQ -1000, bo każdy normalny czlowiek już dawno wywaliłby Amisię z pałacu, wziął Kriss czy tam tamtą na "E" z Nowej Azji za żonę, i tortura by się skończyła.
(btw. ostatnio w Empiku widziałam coś, co się nazywało "Książę i gwardzista" czy jakoś tak. To Kiera wyprodukowała tego więcej...?)
Oj tak. Mamy "Rywalki", "Elita" i "Jedyna" o Amisi, nowelki "Książę" o Maxonie, "Gwardzista" o Aspenie, "Królowa" o Amberly. Dodatkowo ma być jeszcze wydana nowelka "Faworytka" o Marlee i 2 nowe książki o córce Amisi i Maxona. A potem Cass ma już w planach nową serię. I zapowiada się jeszcze głupiej:
Usuń"In the as-yet-untitled YA romance, which was pitched as Matched meets Never Let Me Go, children trained in academies to be perfect friends can be purchased by the wealthy as companions, and a forbidden romance ensues." (nie chciało mi się tłumaczyć)
Kuro_Neko
Myślałby kto, że taki fascynujący świat wyprodukowała i tak fascynujące postacie, że koniecznie trzeba im rąbnąć własną książczynę... Musi być bardzo przywiązana do swoich kukiełek.
UsuńTak samo pomyślałam. Chcę wierzyć w to, że Cass wydaje te wszystkie książeczki dla kasy, a nie z przekonania, że stworzyła coś fenomenalnego i zasługującego na rozbudowanie. :/
UsuńNo kurde, chyba nawet żadna opkopisarka nie wpadła na pomysł tworzenia kilku wersji tej samej historii z perspektywy głównej bohaterki, jej przyjaciółki i jakiegoś Billa z TH czy innego Edwarda.
Opkopisarka może nie, Meyer - jak najbardziej. Cass idzie zaledwie w ślady mistrza.
UsuńMaryboo
w sumie tak. Meyer pisała z perspektywy Belki, Edzia, Dżejka i podobno coś tam nabazgrała z perspektywy Renesmee i Leah. jednak Cass poszła dużo dalej :D
Usuńaaa, no i fascynująca i trzymająca w napięciu historia Bree! zapomniałabym!
UsuńJedna różnica - Cass to wszystko faktycznie wydaje. :/
UsuńDo serii Roth też powychodziła masa dodatków.
UsuńNo ale wyobrażacie sobie, żeby Collins wydała kilka wersji Igrzysk Śmierci? "Ocalony" - o Peecie, "Faworyt" - o Catonie, "Zfriendzonowany" - o Gale'u, "Pijany" - o Haymitchu itd. :D
UsuńA tak swoją drogą to ostatnio w Empiku dorwałam papierową wersję "Księcia i Gwardzisty". I na końcu Cass dała specjalne "dodatki", jak na przykład spis kast (i w polskim tłumaczeniu ci nieszczęśni "all officers in any policing, military, etc." zostali przetłumaczeni jako "funkcjonariusze" czyli jednak wszyscy z poboru), jakieś pytania do Cass i, uwaga, playlista do trylogii :D Ale nie taka, że ogólnie tego słuchała przy pisaniu. Konkretne piosenki są przypisane do konkretnych cytatów w książkach :D To mi przypomina różne opka i dopiski w nawiasach, że tu słuchałam tej piosenki i wy tez powinniście.
UsuńKuro_Neko
"mój wzrok spotkał się na moment ze spojrzeniem Kriss i widziałam, że obie pomyślałyśmy to samo – powiedziała „na koronie”, a nie „na nim”."
OdpowiedzUsuńA propos korony - zerknęłam na okładki trylogii (bardzo zresztą piękne). Jakie hasła na nich widnieją? Rywalki - "35 girls, 1 crown", Jedyna - "Only 1 girl can win the crown". Tak tylko mówię...
Przy okazji sprawdzania okładek zerknęłam na stronę autorki. Oto co ma zamiar wydać w jednej książce w październiku (kolejnych książek z tą samą zawartością i "dodatkami" nigdy za wiele):
"The extended version of The Prince
The Guard
The Queen
The Favorite
Three scenes with Celeste (that I still need to name... hmm.)
The second epilogue to The One
Some other stuff
Oh, and did I mention that this will be illustrated?"
Tak się zastanawiam nad tą rolą królowej, bo w zasadzie nie wiadomo, co taka ma robić, a z drugiej strony wspomniano, że Amisia (nieudolnie) zabierze się do rządzenia jak już zostanie koronowana. Jak dla mnie, to pewnie chodzi o to, że do tej pory królowa miała leżeć, pachnieć i wyglądać, ale że nasza ulubienica jest bardzo speszjul płateczek taki wow śniegu super bardzo i fokle ulubienia ludu, to ona została wyjątkową królową, która nie siedzi bezczynnie, tylko rządzi swoim krajem, bo taka dobra z niej kobieta. O.
OdpowiedzUsuńKrakatoa
"Sprawia wrażenie silnej, ale jednocześnie jest bardzo kobieca"
OdpowiedzUsuńTen kawałek podniósł mi ciśnienie. To znaczy że co? Kobieta = słabość, i jak jest inaczej, to aż trzeba to podkreślić, bo to taka rzadkość?!
W takim razie co właściwie w kontekście owego cytatu oznacza "kobiecość"? Skoro nie wyklucza siły (charakteru?), zgodnie z logiką musi być
czymś innym niż przymioty ducha. A więc fizyczność? Czyli kobiecość to posiadanie macicy i cycków? No jeśli tak, to tym bardziej nie rozumiem,
co macica ma do siły ducha. ;)
"Dlaczego? Jeżeli Amberly naprawdę zamierza traktować kandydatki jak własne dzieci, to wyjazd dziesięciu lub pięciu „córek” powinien boleć
ją dokładnie tak samo, jak dwudziestu sześciu."
Ale chodzi chyba nie o "ilość kilogramów bólu", tylko o "ilość razy". Znaczy, że za każdym razem, kiedy taka "córka" będzie wyjeżdżała, królowa
będzie to przeżywała. Więc jeżeli wyjedzie córek dwadzieścia, trzeba będzie tarzać się w rozpaczy aż tyle razy, podczas gdy po wyjeździe pięciu
dziewczyn angst ograniczy się do razy pięciu. Bardzo rozsądne, ja to rozumiem. Kto chciałby przechodzić przez traumatyczne przeżycia tyle
razy? ;)
" Ale nic nie poradzę na to, iż ów fragment brzmi dla mnie jakby Amisia wszem i wobec chwaliła się, jak to luksusowe życie stało się dla niej
chlebem powszednim i nie robiło już na niej żadnego wrażenia."
To jest akurat jeden z bardzo nielicznych fragmentów Waszej pracy, który mi nie odpowiada. Ewidentnie czepiacie się na siłę. Sama napisałaś,
że ten fragment ma sens, a Twoje odczucia - wybacz szczerość - nie są argumentem w analizie. A przyzwyczaić można się do bardzo wielu rzeczy, ludzie są elastyczni. Sądzę wręcz, że to przywyknięcie do luksusu jest dość realistyczne. Jak coś cię otacza na co dzień, uznajesz to za oczywiste, przestajesz to zauważać. Wiem to po sobie. Jasne, to nie ta skala, ale zasada podobna - jeździłam do pracy autobusami, pociągiem, stałam na przystankach, marzłam, mokłam. Teraz jeżdżę własnym samochodem - ciepło, szybko, wygodnie. Na początku mnie to cieszyło, teraz rano myślę ponuro: "Rany, znowu trzeba jechać do roboty, odpalać brykę, stać w korku." Nie myślę sobie: "Ojej, jak dobrze, że mam auto; teraz bym marzła na peronie." ;)
"Przez moment zaczęłam się zastanawiać, czy Marlee skrywa podobnie mroczny sekret, jak ja"
Lol. Ten mroczny sekret to kłótnia z chłopakiem? No naprawdę, po samym tym zdaniu widać, że pisała je osoba z mentalnością 13-latki, która wyolbrzymia pierdoły do rangi tragedii. Nikt starszy nie traktowałby takiego incydentu jako "mrocznego". :))
"Americo, gdybyś skoczyła z poziomu swego ego na poziom IQ, zmarłabyś na miejscu."
Najlepszy tekst z Waszych analiz. Czysty geniusz. :)
- tey