Rozdział 21
Szczwana
Amisia jest szczwana – dziewczyna wykoncypowała sobie, że w celu
uniknięcia kontaktu z którymkolwiek z tru loffów (co ma jej pomóc
w uporządkowaniu uczuć), będzie regularnie chować się w Komnacie
Dam, gdzie bez pozwolenia królowej nie może wejść żaden
mężczyzna.
...Swoją
drogą, to prawo niesie ze sobą pewne konsekwencje, o których
wypowiemy się pod koniec „Jedynej”.
Niestety,
America nie może ukrywać się tam dłużej niż trzy dni, albowiem
nadchodzą urodziny Kriss; Maxon w swej hojności postanowił
wyprawić jej przyjęcie. Dziewczyny nie mają obowiązku (a nawet,
jakby się nad tym zastanowić, specjalnych możliwości) wręczenia
solenizantce prezentu, ale Ami postanawia uczcić święto koleżanki
w inny sposób – zamierza zagrać podczas imprezy na skrzypcach. W
dniu urodzin America przekrada się do Sali Wielkiej (gdzie odbędzie
się impreza), przed innymi kandydatkami i z ulgą konstatuje, iż
wśród obecnych gwardzistów nie ma Aspena. Ponieważ nasza heroina
zachowywała się bez zarzutu przez całe półtorej strony, czas
wrócić na stare śmieci:
Rozbawił mnie widok tylu mężczyzn w mundurach – czyżby spodziewali się kolejnych zamieszek?
...Americo,
przeżyłaś swój pierwszy atak rebeliantów w zwyczajny poranek,
pomiędzy smarowaniem tostu a słodzeniem kawy. Nie sądzisz, że
wypasiona impreza, w której zapewne uczestniczyć będą wszyscy
ważniejsi mieszkańcy pałacu (i która z dużym prawdopodobieństwem
była ogłoszona w „Pudelku” „Biuletynie”),
byłaby idealną okazją do kolejnej napaści?
Użyj mózgu, Luke: 8
Sala przeszła
metamorfozę, Amisia zachwyca się ozdobami (kokardki, konfetti,
kwiatuszki; jest i tort!), po czym ze smutkiem zauważa, że na
podium sadowią się muzycy, co czyni jej prezent mało oryginalnym,
jeśli nie zbytecznym. Nie przejmuj się, Americo, jestem pewna, iż
Imperatyw Opkowy zadba o to, by nawet profesjonalna orkiestra
brzmiała przy twoim występie jak uczniaki na lekcji muzyki w
podstawówce.
Zaczyna się
impreza; głównej zainteresowanej jeszcze nie ma, ale pozostałe
dziewczyny bawią się doskonale, plotkując i....no cóż...plotkując.
Matko i córko,
jakie te dziewoje mają nudne życie. Niech ktoś podrzuci im
„Monopoly” czy inne „Grzybobranie”.
Wszystkie kandydatki sprawiały dzisiaj wrażenie pogodnych i zadowolonych z życia. Wszystkie poza Celeste i Bariel.
Niech zgadnę –
pokojówka pomalowała im paznokcie lakierem o dwa tony ciemniejszym
od wymarzonego?
Queen (Bee)
Wannabe: 21
Zazwyczaj były nierozłączne, ale dzisiaj znajdowały się po przeciwległych stronach sali – Bariel rozmawiała z Samanthą, a Celeste siedziała sama przy stole, ściskając kryształowy kieliszek z rubinową zawartością. Najwyraźniej ominęło mnie jakieś wydarzenie pomiędzy wczorajszym obiadem a dzisiejszym popołudniem.
Nas też. Jaka
szkoda – moglibyśmy doświadczyć kolejnego Elementu Komicznego na
wzór słynnego zrywania sukni z innej kandydatki. O co zakład, że
panny wzorem pustaków z amerykańskich komedii wyszarpywały sobie
nawzajem włosy podczas tzw. catfightu?
America zaczyna
rozmawiać z Marlee, aby wybadać, co dręczy nieboraczkę która,
choć już radośniejsza, wciąż sprawia wrażenie spiętej. Ta
jednak zręcznie omija temat, komplementując przyjęcie i dzieląc
się z przyjaciółką przypuszczeniem, że Maxon z pewnością
przygotował dla Kriss jakiś szczególny prezent. Dyskusję przerywa
przybycie solenizantki:
Spojrzałyśmy obie w tamtą stronę, a chociaż Marlee zachowała spokój, ja poczułam się niemal zdruzgotana.Kriss doskonale wybrała sobie dzisiejszą kreację. My wszystkie założyłyśmy sukienki koktajlowe – krótkie i dziewczęce – a ona miała na sobie wieczorową suknię do ziemi. Nie chodziło nawet o samą długość, tylko o kolor – kremowy, niemal biały. We włosy miała wpięte żółte klejnoty, które kojarzyły się z zarysem korony. Wyglądała dojrzale, królewsko, jak panna młoda.Chociaż nie byłam do końca pewna własnych uczuć, poczułam ukłucie zazdrości. Żadna z nas nigdy nie wywrze już podobnego wrażenia – niezależnie od tego, ile przyjęć i uroczystych obiadów nas czeka, próba naśladowania dzisiejszego wyglądu Kriss byłaby żałosna.
Nie
bój żaby, chroni cię Moc Mary Sue; zapewniam, że zgodnie z
zasadami uniwersum Cassolandu przebiłabyś Kriss nawet w worku po
ziemniakach.
Zobaczyłam, że dłoń Celeste – ta, w której nie trzymała kieliszka – zaciska się w pięść.
Jeśli
zastanawiacie się, dlaczego Cass nie podkreśliła z właściwą
sobie subtelnością zawistnej natury Celeste każąc jej zacisnąć
drugą pięść i widowiskowo stłuc kieliszek – cierpliwości.
Queen (Bee)
Wannabe: 22
Przyjęcie trwało dalej, a Marlee i ja przez większość czasu trzymałyśmy się z boku. O dziwo – to się wydawało podejrzane – Celeste przyczepiła się do Kriss, rozmawiając z nią z ożywieniem, kiedy Kriss krążyła po sali, dziękując wszystkim za przybycie, choć przecież nie zostawiono nam w tej sprawie wyboru.
Wiecie co? To szalenie męczące zadanie, być taką Scary Sue –
nie ma człowiek ani chwili odpoczynku, zmuszony przez autora do
nieustannego knucia podstępnych planów i poświęcania każdej
sekundy na utrudnianie życia innym.
Queen (Bee) Wannabe: 23
W końcu Kriss dociera do Amisi i Marlee; dowiadujemy się, że panna
Ambers kończy dziewiętnaście lat. Dziewczyna jest zachwycona
przyjęciem, bo mimo bycia Trójką, jej rodziny nigdy nie było stać
na urządzanie imprez z takim przepychem.
– Robi wrażenie – wtrąciła się Celeste. – Na ostatnie urodziny urządziłam przyjęcie z motywem czarno-białym. Odrobina koloru i już cię nie wpuszczono za drzwi.
Queen (Bee) Wannabe: 24
– Było fantastycznie! Wykwintne potrawy, teatralne oświetlenie, no i muzyka! Zaprosiliśmy Tessę Tamble, chyba o niej słyszałyście?Trudno było nie słyszeć o Tessie Tamble, która nagrała chyba z tuzin przebojów. Czasem oglądaliśmy w telewizji jej teledyski, chociaż mamie się to nie podobało – uważała, że jesteśmy znacznie bardziej utalentowane od takiej Tessy i nie dawało jej spokoju, że ona zdobyła sławę i pieniądze, a my nie, chociaż robimy praktycznie to samo.
Cóż, mamo Singer,
los nie jest sprawiedliwy – najlepszym dowodem na to jest fakt, iż
ktoś uznał analizowane na tym blogu opko za historię godną
wydania na papierze.
– Cóż, Tessa jest przyjaciółką naszej rodziny, więc przyjechała i dała koncert na moim przyjęciu. Trudno przecież oczekiwać, żebyśmy pozwolili jakimś niedomytym Piątkom popsuć nam całą zabawę.
Queen (Bee) Wannabe: 25
– Ojej, przepraszam – dodała Celeste, spoglądając na mnie. – Zapomniałam. Nie miałam nic złego na myśli.Lepka słodycz w jej głosie doprowadzała mnie do furii.
Queen (Bee) Wannabe: 26
– Nie ma za co – odparłam spokojnie. – A czym ty się właściwie zajmujesz jako Dwójka, Celeste? Nie słyszałam nigdy w radio twojej muzyki.– Jestem modelką – odparła tonem sugerującym, że powinnam to wiedzieć. – Nie widziałaś mnie w reklamach?– Niestety nie.– No cóż, jesteś Piątką. Pewnie nie stać cię na czasopisma.
Queen (Bee) Wannabe: 27
Cass, mam pytanie.
Czy Celeste ma jakieś – jakiekolwiek – zainteresowania poza
byciem zołzą? Składanie modeli samolotów? Opieka nad ulubionym
żółwiem? Cokolwiek, co uczyniłoby z niej istotę ludzką?
To zabolało, ale było całkowitą prawdą. May uwielbiała przeglądać kolorowe czasopisma, kiedy byłyśmy w sklepie, ale nie miałyśmy absolutnie żadnych powodów, żeby je kupować.
No...skoro May
przegląda czasopisma, to znaczy, że zna ich treść,
ergo: Amisia wcale nie musiałaby kupować tabloidów, by wiedzieć,
kim jest Celeste.
Kriss stara się
uratować sytuację i wypytuje Americę, czym ta zajmowała się
przed przybyciem do pałacu. Dziewczyna wyznaje, że „muzyką” -
do dosyć szeroka definicja – i że chciała zagrać coś dla
bohaterki wieczoru, ale wobec obecności kwartetu smyczkowego na sali
nie ma to sensu. Kriss i Marlee upierają się jednak, że Amisia
koniecznie musi wystąpić. Kandydatki rozsiadają się na sali w
oczekiwaniu na koncert, a nasz Janko Muzykant wstępuje na podium i
zatraca się w muzyce.
Grałam tę melodię – znajomą jak głos mojego ojca albo zapach mojego pokoju – przez kilka cudownych minut, a potem musiałam jej pozwolić umilknąć. Po raz ostatni przesunęłam smyczkiem po strunach i podniosłam go do góry.Odwróciłam się w kierunku Kriss, z nadzieją, że spodobał się jej ten prezent, ale nie zauważyłam nawet wyrazu jej twarzy, ponieważ za dziewczętami stał Maxon. Był ubrany w szary garnitur i miał pod pachą pudełko dla Kriss. Dziewczęta życzliwie biły brawo, ale w ogóle ich nie słyszałam. Widziałam tylko podziw i zachwyt na twarzy Maxona, a potem uśmiech, przeznaczony tylko dla mnie.
Niestety, nie mamy
czasu na dalsze podziwianie muzycznego kunsztu Amisi, albowiem
Celeste wreszcie wykorzystuje wspomniany wcześniej kieliszek z
winem:
– Och, Kriss! Strasznie cię przepraszam!Kilka dziewcząt westchnęło głośno z przerażenia, a kiedy Kriss odwróciła się w naszą stronę, zobaczyłam dlaczego. Jej prześliczną suknię szpeciła ogromna czerwona plama z wina wylanego przez Celeste. Kriss wyglądała, jakby ktoś ją dźgnął nożem.– Strasznie cię przepraszam, odwróciłam się za szybko. Naprawdę nie chciałam. Pozwól, że ci pomogę. – Dla nieznającej jej osoby głos Celeste mógł zabrzmieć szczerze, ale ja przejrzałam jej grę.
Queen (Bee) Wannabe: 28
Tak, tak – Celeste to chodzący stereotyp Złej Barbie, nihil
novi. Mnie zastanowiło w tej scenie coś innego.
Zgodnie z zasadami Eliminacji, każda kandydatka, która będzie
stosować fizyczną, psychiczną lub emocjonalną przemoc wobec
pozostałych dziewcząt zostanie natychmiast wydalona z pałacu. Jest
tylko jeden problem: kto byłby na tyle głupi, by podkładać się w
tak oczywisty sposób?
...Nie odpowiadajcie na to pytanie, wiem, że znacie odpowiedź.
Spójrzcie tylko na Celeste; jej zagrania są wyciągnięte wprost z
„Czarnych charakterów dla opornych” i łatwe dla przejrzenia
nawet dla przedszkolaka, ale ponieważ dziewczyna używa minimum
sprytu, nikt nie jest w stanie jej tknąć. Obraziła Annę? Brak
świadków. Zniszczyła suknię Kriss? Udaje, że to wypadek. Wszyscy
są świadomi, że robi to celowo, a jednocześnie nie można jej nic
udowodnić.
Czy osoba odpowiedzialna za stworzenie reguł naprawdę
nie przewidziała tego rodzaju sytuacji? Ktoś serio założył, że
znajdzie się kandydatka na tyle głupia (he, he, he...) by atakować
konkurentkę w biały dzień przy świadkach? To przecież oczywiste,
że dziewczyny będą się uciekały do podstępów. W obecnej
sytuacji Celeste może dręczyć wszystkie dziewczyny aż do
odpadnięcia z konkursu i nie ma na nią mocnych.
Ktoś powie, że bywa tak i w codziennym życiu i ciężko temu
zaradzić. To prawda, ale jak przekonamy się w następnym rozdziale
ów dziurawy system staje się szczególnie niesprawiedliwy, jeśli
osobą odpowiedzialną za wyciąganie konsekwencji jest nieobiektywny
i rozchwiany emocjonalnie goguś.
Tak, Maxon, mówię o tobie.
Kriss zasłoniła usta i zaczęła płakać, a potem uciekła z sali, co oznaczało koniec przyjęcia.
Słuchajcie, ja
rozumiem, ładna kiecka i tak dalej...Ale na miejscu Maxona wolałabym
chyba kobietę i królową, która potrafi przejść do porządku
dziennego nad takimi głupstwami i z humorem radzi sobie z
przeciwnościami losu, miast urządzać histerię z powodu plamy na
ubraniu.
Trzeba przyznać, że Maxon pobiegł za nią, chociaż ja wolałabym, żeby został.
- Nikt nie
podziwiał mnie już od dobrych pięciu minut!
Celeste udowadniała swoją niewinność każdemu, kto chciał jej słuchać, powtarzając, że to był nieszczęśliwy wypadek. Tuesday kiwała głową i mówiła, że widziała cały incydent, ale większość dziewcząt przewracała tylko oczami i wzruszała ramionami, więc jej świadectwo nie na wiele się zdało.Marlee złapała mnie za ramię.– Ktoś powinien z nią coś zrobić.Jeśli Celeste potrafiła sprowokować kogoś tak uroczego jak Anna do użycia przemocy, próbować odebrać mi suknię, albo sprawić, że ktoś tak życzliwy światu jak Marlee trząsł się ze złości, to naprawdę nie pasowała do tych Eliminacji.Musiałam się jej pozbyć z pałacu.
Cóż, Amisia
nadspodziewanie szybko uwierzyła w to, iż ma do powiedzenia w
pałacu więcej niż pozostałe uczestniczki. Nie martwcie się –
kolejny rozdział wyprowadzi ją z błędu...szkoda jedynie, iż
zrobi to kosztem szacownego księcia Illei.
Rozdział
22
- Mówię ci, że to nie był przypadek. – Znowu siedzieliśmy z Maxonem w ogrodzie, czekając na nagranie „Biuletynu”. Minął cały dzień, zanim znalazłam okazję, żeby z nim porozmawiać.– Ale przecież widać było, że jest przerażona. I tak gorąco przepraszała. Jak to mógł nie być przypadek?
Maxon, jesteś tak naiwny, że aż irytujący.
– Możesz mi wierzyć. Codziennie obserwuję Celeste i wiem, że chciała podstępnie zrujnować wielki dzień Kriss. Strasznie serio podchodzi do tej rywalizacji.
Za to ty, Americo,
jesteś ponadprzeciętnie durna. Póki co dzielisz się wyłącznie
swoimi przypuszczeniami, nic zatem dziwnego, że Maxon nie widzi
powodu, by wywalić pannę Newsome. Daj mu jakiś dowód!
– Cóż, jeśli chciała odwrócić moją uwagę od Kriss, to jej się nie udało. Siedziałem z nią prawie godzinę i muszę przyznać, że był to mile spędzony czas.Nie miałam ochoty tego słuchać. Łączyło mnie z Maxonem jakieś nieśmiałe i dopiero rodzące się uczucie, więc nie chciałam wiedzieć o niczym, co mogłoby to zmienić. Przynajmniej do czasu, kiedy sama zrozumiem, co właściwie czuję.
Szkoda, że zajmie
ci to kilkaset stron.
– No a jak było z Anną? – przypomniałam.– Z kim?– Z Anną Farmer. Wyrzuciłeś ją, bo uderzyła Celeste, pamiętasz? Wiem, że musiała zostać przez nią sprowokowana.– Czy Celeste coś takiego mówiła? – W głosie Maxona brzmiał sceptycyzm.
...Tak, Maxon,
Celeste opowiedziała wszystkim, od króla po pałacowego ciecia, że
celowo sprowokowała inną dziewczynę do złamania reguł. Rany
koguta, nic dziwnego, że ojciec ma w rzyci twoje opinie, gdy w grę
wchodzi zarządzanie krajem.
Ponieważ Ami nadal
nie daje Maksiowi żadnych konkretów, chłopak stwierdza, że
dziewczyna nie może wydawać sądów na temat innych kandydatek,
jako, że więcej czasu spędza w samotności/ze swoimi pokojówkami
niż z pozostałymi dziewczętami.
– To nieprawda. Miałam rację, jeśli chodzi o Marlee, prawda? Nie uważasz, że jest miła?Skrzywił się.– Tak… Chyba jest miła.– No to dlaczego mi nie wierzysz, kiedy ci mówię, że Celeste zrobiła to z premedytacją?
PONIEWAŻ NIE
DAJESZ MU ŻADNEGO DOWODU.
Widzicie, to jedna
z tych sytuacji, w której nie mogę trzymać kciuków za żadną ze
stron; Maxon wychodzi w tym rozdziale na osobnika o IQ dżdżownicy i
rozeznaniu w świecie XIX-wiecznej pensjonarki, podczas gdy America
robi wszystko, co w jej mocy, by utwierdzić go w owej naiwnej wizji
rzeczywistości. Tak, książę powinien przynajmniej rozważyć
zasugerowany przez Singerównę scenariusz, ale z drugiej strony cała
przemowa Ami jest nacechowana tak wyraźnym uprzedzeniem w stosunku
do Celeste, że bardziej rozgarnięty od Maxona potraktowałby jej
rewelacje z dystansem. Innymi słowy, trafił swój na swego.
– Ami, nie zarzucam ci kłamstwa. Jestem przekonany, że w twoich oczach tak to wyglądało. Ale Celeste mówiła, że jest jej przykro, a przy mnie zawsze była pełna współczucia.
Maxon, zamilcz już, proszę.
Amisia może mieć problemy z logicznym myśleniem, ale ty sprawiasz
wrażenie osoby, która w ogóle ma problemy z myśleniem jako takim.
A teraz uwaga.
Skupmy się.
– Jasne – mruknęłam pod nosem.– Wystarczy – powiedział Maxon z westchnieniem. – Nie chcę teraz rozmawiać o innych dziewczynach.– Chciała mi zabrać sukienkę – poskarżyłam się.
WRESZCIE. Brawo,
Ami!
Kochani, spójrzcie
tylko: Amisia w końcu zrobiła to, co powinna zrobić na samym
początku – miast dzielić się swoją subiektywną opinią, dała
Maxonowi konkretną informację. I to informację nie byle jaką:
Celeste złamała
regulamin.
Zabranie sukni,
czyli kradzież, to gwałt na niezależności zaatakowanej
kandydatki. Celeste zniszczyła czyjąś własność. Reguły są
jasne. A zatem sprawa rozwiązana; Maxon nie ma wyboru, musi teraz
wywalić nasze nemezis...
– Powiedziałem, że nie chcę o niej mówić – odparł stanowczo.
...Wow.
Maxon, czy mógłbyś
mi wyjaśnić, jakimi to krętymi ścieżkami podąża twoja logika?
Celeste –
powszechnie nielubiana i uważana za podstępną i dwulicową –
zgłasza atak fizyczny: Maxon wywala Annę.
Celeste -
powszechnie nielubiana i uważana za podstępną i dwulicową –
zapewnia, że wylanie wina na sukienkę to przypadek: Maxon puszcza
całe zajście płazem.
America – osoba z
niewiadomego powodu uwielbiana przez księcia, która nie poniosła
żadnych konsekwencji fizycznej i słownej napaści na przyszłego
króla – zgłasza złamanie reguł: Maxon każe jej się zamknąć.
Naprawdę, pani
autorko? I to chłopię ma rzesze fanów – także i w Polsce?
Tego już było dla mnie za dużo. Prychnęłam i uderzyłam się ręką w udo. Byłam tak sfrustrowana, że miałam ochotę krzyczeć.
Cóż, nie dziwota.
Właśnie wyszło na jaw, iż reguły są regułami tylko wtedy, gdy
okoliczności popełnienia przestępstwa pasują Małemu Księciu.
– Jeśli będziesz się zachowywać w ten sposób, poszukam kogoś, kto miałby ochotę na moje towarzystwo. – Odwrócił się, żeby odejść.– Hej! – zawołałam.
Americo, błagam,
nie zatrzymuj go, niech idzie w cholerę.
– Nie! – Spojrzał na mnie i przemówił bardziej dobitnie, niż się po nim spodziewałam. – Zapominasz się, lady Americo. Powinnaś sobie zapamiętać, że jestem następcą tronu Illéi, wedle prawa jestem władcą tego kraju i z całą pewnością nie pozwolę ci się tak traktować w moim własnym domu.
Zasady obowiązujące
mieszkańców królewskiego pałacu zdaniem Maxona Schreave:
- wyzywanie gospodarza od pustaków – ok
- kopanie gospodarza w jaja – ok
- zwrócenie gospodarzowi uwagi, że nie przestrzega własnych zasad – nie ok.
Aha, kochasiu –
póki co jesteś dupa, nie władca i sądzę, iż sytuacja nie zmieni
się w najmniejszym stopniu, kiedy już obejmiesz tron.
Maksio sobie idzie,
Amisia powstrzymuje łzy; na nagraniu „Biuletynu” Maxon ciągnie
się za ucho, ale America – co w tym wypadku zupełnie mnie nie
dziwi – lekceważy ów sygnał.
Później wróciłam do pokoju, tak poirytowana zachowaniem Maxona, że nie byłam w stanie jasno myśleć. Dlaczego nie chciał mnie słuchać? Czy uważał, że kłamałam? Albo jeszcze gorzej – czy uważał, że Celeste nie potrafiłaby skłamać?
Obawiam się, że
nawet najstarsi górale nie wiedzą, o co tak naprawdę chodzi
naszemu paniczykowi.
Doszłam do wniosku, że Maxon jest typowym facetem, a Celeste jest prześliczna i ostatecznie to właśnie zadecydowało. Tyle mówił o tym, że szuka życiowej partnerki, ale widocznie chodziło mu tylko o partnerkę do łóżka.
...Americo,
chciałam z tobą trzymać choć przez jeden rozdział. Czy naprawdę
musiałaś wylecieć z tak głupim, seksistowskim tekstem?
A jeśli takim właśnie był człowiekiem, dlaczego mnie to miało w ogóle obchodzić? Byłam okropnie głupia: pocałowałam go, powiedziałam mu, że będę cierpliwa, i po co? Naprawdę…Skręciłam za róg korytarza i zobaczyłam Aspena stojącego przed drzwiami mojej sypialni.
No to już wiemy,
co za chwilę się wydarzy. Osoby niepełnoletnie proszę o czytanie
dalszej części analizy, spoglądając przez palce...
...ale jeszcze nie
teraz. Na razie powietrze jest ciężkie od napięcia, ale spotkanie
kończy się na wymienieniu powitań i otworzeniu Amisi drzwi do
pokoju.
Ami kładzie się
do łóżka, ale nie może zasnąć z powodu skumulowanych emocji;
koło drugiej w nocy do jej pokoju zakrada się – zgadliście –
gwardzista Leger we własnej osobie.
– Aspen, co ty wyprawiasz? – szepnęłam, kiedy przeszedł przez pokój. – Będziesz miał okropne kłopoty, jeśli cię tu przyłapią!
Doprawdy, uroczy
eufemizm na: „umrzesz, okryty hańbą”.
Nie zatrzymał się.– Aspen?Stanął przy moim łóżku i bezszelestnie odłożył trzymaną laskę na podłogę.– Kochasz go?Popatrzyłam w ciemne oczy Aspena, ledwie widoczne w mroku pokoju. Przez ułamek sekundy nie wiedziałam, co odpowiedzieć.– Nie.Płynnym i gwałtownym ruchem zerwał ze mnie kołdrę.
Dzieci, proszę
zasłonić oczy!
Powinnam zaprotestować, ale nie zrobiłam tego. Wsunął mi dłoń pod głowę… przyciągając do siebie, i zaczął mnie całować gorączkowo, a wszystko na świecie nagle wróciło na swoje miejsce. Nie pachniał już mydłem domowej roboty i był silniejszy niż dawniej… ale każdy jego ruch, każdy dotyk był znajomy.– Zabiją cię za to – szepnęłam w chwili, gdy jego usta przesunęły się na moją szyję.– Jeśli tego nie zrobię, i tak umrę.
Cóż, dobrze, że
przynajmniej są świadomi ryzyka. Co te hormony robią z ludźmi...
Zaskoczyło mnie, jak zupełnie inaczej się teraz czułam – nigdy wcześniej nie mieliśmy tyle miejsca.
To
naprawdę specyficzny dobór słów, zważywszy, że mówimy
wyłącznie o buziakach.
Mimo wszystko wróciły do mnie tłumione wcześniej uczucia. Byłam wściekła na Maxona, wściekła na Celeste i wściekła nawet na Aspena. Byłam wściekła na całą Illeę. Kiedy się całowaliśmy, zaczęłam płakać.Aspen nie przerwał pocałunków i po chwili uświadomiłam sobie, że on także płacze.– Nienawidzę cię, wiesz? – powiedziałam.– Wiem, Mer. Wiem.
* wzdycha ciężko
*
Przytulaliśmy się przez jakiś kwadrans, aż w końcu Aspen się opamiętał.– Muszę wracać, gwardzista robiący obchód będzie się spodziewał mnie zobaczyć pod drzwiami.– Co?– Patrole gwardii robią obchody w nieregularnych odstępach. Mogę mieć jeszcze dwadzieścia minut albo całą godzinę, ale jeśli to krótki obchód, to mam niecałe pięć minut.
...Chłopak
postanowił obmacać – wybaczcie dobór słownictwa, ale tak mają
się sprawy w Illei, gdy w grę wchodzi życie uczuciowe księcia –
królewską własność tuż przed obchodem.
Mam taką teorię,
że wojskowi w rzeczywistości nienawidzą rodziny królewskiej i
dlatego wysyłają w roli gwardzistów typów w rodzaju Aspena –
młokosów tuż po szkoleniu o ujemnym ilorazie inteligencji.
Aspen doprowadza
się do ładu; w międzyczasie Amisia wypytuje go, dlaczego został
skierowany do obrony pałacu – odpowiedź masz powyżej, skarbie.
– Okazało się, że mam do tego talent.
He, he, he.
Wszyscy rekruci zostali nakarmieni, przeszkoleni i przetestowani. Dawali nam takie zastrzyki, nie mam pojęcia, co w nich było, ale błyskawicznie nabrałem sił.
Wkłuwają ci
cholera wie jaki specyfik, po którym zaczynasz przypominać Hulka, a
twoja reakcja to: „Ale czad!”? Aspen, przykro mi to mówić, ale
nie masz większych szans na dołączenie do Mensy.
Umiem dobrze walczyć i jestem niegłupi,
więc w testach zająłem pierwsze miejsce w mojej grupie.
Boję się zapytać,
kim byli twoi towarzysze broni. Dalej, kochani, obstawiamy: starcy z
demencją? Zerówkowicze? Szympansy?
Uśmiechnęłam się z dumą.– Nic dziwnego.Znowu go pocałowałam.
Pamiętacie jeszcze
dramę związaną z rzekomą nową miłością Aspena? Nie? Cóż, to
tak jak Ami i jej stwórczyni.
Co było, a nie jest, nie pisze się
w rejestr: 3
Ale nie martwcie
się: ta kwestia jeszcze wróci. Ostrzegę was w swoim czasie, byście
zdążyli sobie przygotować poduszki do podłożenia pod czoło.
– Mam ci mnóstwo do powiedzenia. Musimy porozmawiać – szepnęłam.– Wiem i porozmawiamy. Będę potrzebował trochę czasu, ale spotkamy się znowu. Nie dzisiaj, nie wiem kiedy, ale niedługo. – Pocałował mnie tak mocno, że niemal zabolało.– Tęskniłem za tobą – wyszeptał w moje wargi, a potem wrócił na swój posterunek.
Rychło w czas.
Jak we śnie położyłam się z powrotem do łóżka. Nie mogłam uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Jakaś część mnie – bardzo zdenerwowana – była zdania, że Maxon na to zasłużył. Skoro wolał się ulitować nad Celeste i upokorzyć mnie, to zapewne mój udział w Eliminacjach niedługo się zakończy. Skoro jej było wolno dowolnie naginać zasady, nic mnie tu nie zatrzymywało. Problem sam się rozwiązywał.
I oto nadszedł ten
moment. Czas na przedostatnią kategorię, jaką przedstawimy w tym
tomie:
OSIOŁKOWI
W ŻŁOBY DANO.
Będziemy nagradzać w niej Amisię za każdym razem,
gdy ta będzie stała w metaforycznym rozkroku, nie potrafiąc się
zdecydować na jednego z tru loffów. Uwierzcie mi na słowo: gdy
dojedziemy do końca „Elity”, ta kategoria będzie iść w setki
punktów. Dziś mieliście szansę poczuć przedsmak tego, co będzie
stanowiło 99% fabuły kolejnego tomu: latania panny Singer jak z
pieprzem w tyłku od jednego obiektu uczuć do drugiego i zmieniania
przez nią frontu średnio trzy razy na rozdział.
Osiołkowi
w żłoby dano: 1
Prawda, że już nie możecie się doczekać?
Nagle poczułam się okropnie zmęczona i błyskawicznie zasnęłam.
I to już wszystko
na dziś. A w następnej analizie: poznamy szczegóły...ekhm...zdrady
Aspena , doświadczymy kolejnej napaści rebeliantów (oraz
ostatecznej przemiany Amisi w Dobre Mzimu pałacu) oraz przeżyjemy
powtórną edycję „Ekspresowych Eliminacji” w wykonaniu księcia
Maxona.
Zostańcie z nami!
Statystyka:
Co było, a nie jest, nie pisze się
w rejestr: 3
Dobre Mzimu: 13
Jak mała Kiera wyobraża sobie...:
44
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 11
Konkurencja dla Kajusza: 2
Nie, nie jesteśmy w Panem: 20
Osiołkowi
w żłoby dano: 1
Queen
(Bee) Wannabe: 28
Sam sobie sterem, żeglarzem,
okrętem: 2
Twierdza Monty Pythona: 5
Użyj mózgu, Luke: 8
Maryboo
Jeeezu, to jest z każdym rozdziałem coraz głupsze... A tak w ogóle, to lady Ameryka sama też powinna zostać ścięta (no wiecie, to dystopia tylko z nazwy) za romansowanie z kimś innym niż z księciem.
OdpowiedzUsuńJuż wiadomo po kim Amisia ma tę wieczną zazdrość względem innych dziewczyn... Skoro jej matka nie można powstrzymać się od plucia jadem na widok jakiejś gwiazdeczki w tv (bo przecież wiadomo, ze Amisia jest lepsza od wszystkich i to ona powinna być fejmem), to nic dziwnego, że jej córeczka wiecznie krytykuje rywalki, stawiając siebie jako ideał naturalności, kryształowego serduszka i cnót wszelakich.
OdpowiedzUsuńDobija mnie tępota bohaterów, szczególnie Maxona. A to jego wybiórcze egzekwowanie zasad jest po prostu tragiczne ;_;
"Ale na miejscu Maxona wolałabym chyba kobietę i królową, która potrafi przejść do porządku dziennego nad takimi głupstwami i z humorem radzi sobie z przeciwnościami losu, miast urządzać histerię z powodu plamy na ubraniu." Pewnie tak, ale skoro oblali ją winem i tak wkrótce musiałaby wyjść (chociaż rzeczywiście mogła to zrobić mniej histerycznie). Po dość krótkim czasie zaczyna być to wino od twoich ubrań czuć (albo tylko ja zostałam kiedyś oblana takim, że faktycznie musiałam się ewakuować z powodu zapachu - niby tylko jeden kieliszek, ale pełny). Z drugiej strony nie wiem na ile Kriss jest skłonna do manipulacji i ryzyka, ale jeśli uznała, że opłaca się odegrać rolę nieszczęśliwej ofiary, by książę ocierał jej łzy z dala od innych rywalek, to była wyśmienita okazja.
OdpowiedzUsuń"– Powiedziałem, że nie chcę o niej mówić – odparł stanowczo." A ja go nawet tu rozumiem. Z jego strony cała rozmowa ma święte prawo wyglądać jak szereg usilnych prób zdyskredytowania innej kandydatki. W końcu, kiedy dziewczyna widzi, że nic nie osiągnie, wyciąga najcięższy argument, którego i tak nie ma jak udowodnić (kto to widział? w ostateczności jest słowo przeciwko słowu). Ja tam się cieszę, że wreszcie się postawił. Późno bo późno, w bzdurnej sprawie (w porównaniu z resztą), ale najwyższy czas.
Problem w tym, że Amisia MA świadków.
Usuń"Marlee zarezerwowała dla mnie miejsce koło siebie i zobaczyłam szok na jej twarzy, kiedy podeszłam bliżej.
– Co się stało z twoją sukienką? – zapytała szeptem.
– Celeste – wyjaśniłam niechętnie.
Siedzące przed nami Emmica i Samantha odwróciły się.
– Podarła ci sukienkę? – zapytała Emmica.
– Tak.
– Idź do Maxona i powiedz mu o tym – poprosiła. – Ona się zachowuje koszmarnie."
Wszystko, co musiała zrobić, to poprosić dziewczyny o poświadczenie - jako, ze wszyscy w pałacu nie znoszą Celeste (a Marlee to w dodatku przyjaciółka Amisi) nie powinno być z tym żadnego problemu. Ale cóż, w tym dialogu oboje zachowują się równie idiotycznie.
Maryboo
Amisia nie ma świadków RWANIA sukienki, bo to było chyba w odosobnionym miejscu za kulisami(?). Amisia POWIEDZIAŁA dziewczynom, że to sprawka Celeste, a ponieważ Celeste nikt nie lubi, uwierzyły. To nie jest dowód. Może zadziałać w dwie strony: "Celeste nie jest lubiana, więc to na pewno prawda, byłaby do tego zdolna" albo "Celeste jest groźną konkurentką, nie lubicie jej, więc chcecie ją wyeliminować fałszywym oskarżeniem (bo jaką musiałaby być idiotką, żeby zniszczyć komuś sukienkę - każdy wie, że za to się wylatuje" ;) (Rwanie sukienki samemu a potem oskarżanie o to rywalki to trochę overkill, ale teoretycznie mogło się zdarzyć).
UsuńMaxon nie ma pojęcia, kto był lub nie był za kulisami. Sytuacja wygląda tak: Amisia twierdzi, iż Celeste podarła jej sukienkę i woła trzy dziewczyny, które składają świadectwo, że faktycznie tak było. Mamy cztery głosy za przeciwko jednemu Celeste. Zgodnie z regułami - wypad, bo Celeste nie ma (i mieć nie może) żadnego usprawiedliwienia, linii obrony, świadków na swą niewinność czy alibi.
UsuńPrzecież dokładnie tak samo wyglądała sytuacja z Anną - w Komnacie Dam była wyłącznie pseudo-poszkodowana, poszkodowana i pozostałe dziewczyny, nikt z zewnątrz nie widział, jak faktycznie wyglądało całe zajście. Maxon uwierzył demokratycznej większości (o ile zakładamy, że w ogóle wezwał kogoś na świadka, bo jeśli nie, to scena w ogrodzie ma jeszcze mniej sensu).
Maryboo
To w ogóle nie ma sensu.
UsuńZakładałam, że koleżanki Amisi będą prawdomówne i że tak było w przypadku Annny, bo tam kilka osób WIDZIAŁO co zaszło ;) Naiwna jestem.
Skoro nie ma tam żadnego monitoringu / służby / straży / "opiekunko-mentorów" czy innych "niezależnych" świadków to jest przecież kompletnie bezsensowne. Każdy kto ma wystarczająco dużo wyobraźni może się w ten sposób pozbyć dowolnej kandydatki. I skąd wiadomo, czy skarga jest uzasadniona czy jest próbą... jak to szło? "popsucia relacji kandydatki z księciem"? Za co też się wylatuje.
Gdyby był monitoring, istniałaby szansa, że rebelianci nie wpadaliby w odwiedziny w każdy wtorek, więc oczywiście, że go nie ma.
UsuńKahairel, widzisz, jak się kończy próba dopasowania logiki do tworów Cass? ;) Oczywiście, że to nie ma sensu. Oczywiście, że w realnym świecie Maxon musiałby już drugiego dnia Eliminacji wywalić z pałacu 90% kandydatek, skoro reguły opierają się na zasadzie "słowo przeciw słowu". Oczywiście, że - jak podkreśliłam w analizie - kandydatki znalazłyby tysiące sposobów, by dopiec sobie nawzajem i nie zostać złapaną. Problem w tym, że Cass stworzyła tę regułę w jednym, jedynym celu - aby Celeste mogła się wykazać jak Scary Sue. A przecież wiadomo, że Scary Sue nie może wylecieć z pałacu, bo na czyim tle błyszczałaby wtedy Amisia?
Maryboo
Wiesz, nie zdziwiłabym się, gdyby mając wybór mur albo kandydatki, nagrywali kandydatki ;)
UsuńWidzę, jest bolesna. Co poradzę, że wolę wierzyć w istnienie sensu;)
Z kamerami to nikt nie wie czy działają czy nie. W "Elicie" będą włączone, co wywoła jedno ze spięć między Amisią a Maksiem (nie chcę rzucać spoilerów), a potem znowu nie, bo działyby na niekorzyść Amisi w innej konfliktowej sytuacji. Z resztą same ich wyłączenie będzie podyktowane głupotą.
UsuńKuro_Neko
Kuro: wydaje mi się, że piszesz tu o kamerach należących do dziennikarzy (jeśli myślimy o tej samej scenie). Natomiast monitoring jako taki w pałacu po prostu nie istnieje, zapewne po to, by nie psuć rodzinie królewskiej niespodzianki, gdy rebelianci wpadną w odwiedziny.
UsuńMaryboo
"Boję się zapytać, kim byli twoi towarzysze broni. Dalej, kochani, obstawiamy: starcy z demencją? Zerówkowicze? Szympansy?"
OdpowiedzUsuńJared Howe?
Ja w ogóle mam straszny problem z tutejszym wojskiem jako takim. Już wybieranie rekrutów na zasadzie koła fortuny i loterii jest śmiechu warte, ale w którymś tomie jest wspomniane, że jeśli wylosuje się osobę z wyższej kasty to ona się wykupi... I serio, nie kupuję tego. Dobra, nie muszą tutaj kupować konia i zbroi, ale wciąż widziałabym tych "bogatszych" jako chętnych do woja bo:
a) mają szansę być lepiej wysportowani
b) zapewne lepiej wykształceni (widzicie takiego Aspena, najlepszego w klasie, jako stratega wojennego? Ja też nie)
c) biorąc pod uwagę ten śliczny światek zapewne od razu dostaliby wyższą rangę za samo pochodzenie
d) szansa, że zrobią z nich mięso armatnie wynosi jakieś 0,1%
Więc jaki jest sens tego wykupywania? Ja rozumiem, że pewnie paru pacyfistycznych dusz by się znalazło, ale bez przesady.
Czy zawód modelki również jest przypisany do klasy społecznej? :/ Tak myślałam, że Celeste okaże się modelką. A szkoda, bo według mnie pogarda C. do zawodu Amisi (czyli zabawiania ludzi na imprezkach; Celeste ma bądź co bądź podobny zawód) wydawałaby się bardziej logiczna, gdyby dziewczyna kształciła się na przyszłą prawniczkę, dyplomatkę czy nawet panią inżynier, czyli doświadczyła "prawdziwej" edukacji i czuła się poniżona tym, że w ogóle musi konkurować ze sprzątaczkami i weselnymi grajkami.
OdpowiedzUsuńOd początku czytania waszych analiz mnie zastanawia, jak to się stało, że amerykańskie społeczeństwo zaliczyło taki regres w kwestii swobody obyczajów. Czy jest to jakoś wytłumaczone, dlaczego tak się stało, czy Cass po prostu uznała, że jak monarchia to i powrót do średniowiecznych zasad? Czy może szanowny król ma jakiś problem ze sobą? No i przede wszystkim - czy coś się w tym państwie zmieni?
Tak, modelki są Dwójkami. Nawet, gdyby wszystkie jak jeden mąż urodziły się garbate i bezzębne. Biurokracja, co poradzisz. A Celeste nie może być gruntownie wykształcona - widział ktoś kiedyś inteligentną opkową Scary Sue?
UsuńNo...ujmijmy to tak, "Elita" próbuje wytłumaczyć, dlaczego wszyscy jednym głosem poparli pomysł Grzesia pt: "Ja mam 100% władzy i decyduję, w której kaście wylądujecie, a wy się grzecznie słuchacie". Nie muszę chyba dodawać, iż owo wytłumaczenie jest, delikatnie rzecz ujmując, kulawe.
Maryboo
kosmos :D i żaden późniejszy władca tych durnot nie zmienił bo nie i już
Usuń"kiedy sama zrozumiem, co właściwie czuję"
OdpowiedzUsuń"Nie jestem pewna, co czuję"
Rany, ileż tak można. Czuję, czuję, czuję i tak w koło macieju.
Ja czuję nudę, ot co.