sobota, 28 lutego 2015

Rozdziały XXIII i XXIV


Rozdział 23

Następnego dnia obudziłam się z lekkim poczuciem winy. Teraz dopiero zaczęłam się bać. Chociaż nie odwzajemniłam sygnału Maxona i nie pociągnęłam się za ucho, on mógł mimo to przyjść w dowolnej chwili do mojego pokoju i przyłapać mnie z Aspenem. Gdyby ktoś się dowiedział, co zrobiłam…
To była zdrada, a pałac w tylko jeden sposób rozprawiał się ze zdrajcami.

Teraz to do ciebie dotarło? Powiedzieć, że masz refleks ślimaka po valium, to powiedzieć ci komplement.

Żałowałam, że nie mogliśmy porozmawiać dłużej.

„Rozmawiać”. Taaak...

Amisia kłamie pokojówkom, iż źle się czuje i chce spędzić cały dzień w łóżeczku. Niestety, podstęp się nie udaje, albowiem do sypialni wprasza się Aspen, wmawiając pokojówkom iż przybywa w celu omówienia z Amisią „kwestii bezpieczeństwa”. Panny rumienią się i głupio chichoczą na jego widok, ale ostatecznie zostają tradycyjnie wyrzucone precz z pokoju przez Americę. Po cóż jednak przybył nasz bohater? A jakże – po wybaczenie Mary Sue!

Wybacz mi, proszę, Mer. Byłem okropnie głupi i pożałowałem tego, co powiedziałem tamtego wieczoru, kiedy tylko wyszedłem z domku na drzewie. Byłem zbyt uparty, żeby coś powiedzieć, a potem wyczytano twoje imię. Nie wiedziałem, co mam robić. – Zamilkł na moment, wydawało mi się, że ma łzy w oczach. Czy to możliwe, że Aspen opłakiwał mnie tak samo, jak ja opłakiwałam jego? – Nadal cię kocham.

Jeżeli nie rusza Was ta płomienna przemowa to nie martwcie się, nie jesteście sami; Ami wyjątkowo nie nabiera się na czułe słówka, zadając ze wszech miar logiczne pytanie: co z Brenną, nową miłością Legera, dziewczyną, która była przysłowiowym gwoździem do trumny tego związku?

...Uwaga, kochani. To jest TEN moment. Poduszki pod czoło przygotowane? No to jedziemy.

Przed wyjazdem widziałam was razem na rynku. Czy z nią zerwałeś?
Aspen zmarszczył z namysłem brwi, a potem wybuchnął śmiechem. Zasłonił usta ręką i przewrócił się na plecy na łóżko – dopiero po chwili podniósł się, żeby mi odpowiedzieć.
Co ci przyszło do głowy, Mer? Ona się po prostu potknęła. Przewróciła się, a ja ją złapałem.
Potknęła się?
Właśnie, na rynku był taki tłum, że ludzie wchodzili sobie pod nogi. Poleciała na mnie i śmiała się, że jest taką niezdarą, co faktycznie jest prawdą, znasz ją przecież.

...
...
...

...Wiecie co? Jestem absolutnie przekonana, że nie istnieje żaden gif, którym mogłabym spuentować moje obecne uczucia. Więcej – mam wrażenie, że żadna z naszych kategorii nie nadaje się, by w wystarczającym stopniu podsumować ten idiotyzm.

To jest całe wyjaśnienie owego twistu, moi drodzy. Nowa miłość Aspena, ta harpia, która była dowodem na niestałość jego uczuć i pośrednio doprowadziła Amisię do histerii podczas pierwszej nocy w pałacu...po prostu potknęła się i wpadła tru loffowi w ramiona w najbardziej dogodnym momencie.

Cass, przeżyłam już SparkleSuicide i Volturi urządzających sobie miesięczną podróż po USA przed odwiedzinami u Cullenów. Miło mi donieść, iż pod względem bezsensów fabularnych przebiłaś nawet Meyer.

Aspen streszcza wydarzenia z rynku ze swego punktu widzenia: kiedy już uwolnił się od Brenny, próbował w ostatniej chwili dobiec do Ami – diabli wiedzą, po co, skoro i tak nie mogłaby się wycofać z konkursu, mówimy o czasach przed zmianą reguł przez Maxona – ale nie zdążył. Następnie założył sobie, że odzyska Americę, kiedy ta wróci do domu; plan spalił jednak na panewce, bo książę polubił Singerównę, a sama America, jak wiemy, nie ma najmniejszego zamiaru dać się przedwcześnie wykopać. Ostatecznie nieborak dostał się do woja i postanowił odciąć się od byłej, nie chcąc na powrót wzbudzać w niej nadziei, na wypadek gdyby miał skonać na froncie.

Ja nigdy nie przestałam cię kochać.

Osiołkowi w żłoby dano: 2

Szybkim, ale pełnym czułości ruchem Aspen pochylił się i pocałował mnie. Położył mi rękę na policzku, przytrzymując blisko, a ja przypomniałam sobie każdą minutę z ostatnich dwóch lat. Byłam wdzięczna losowi, że tego nie straciłam.
Wybacz mi – szeptał między pocałunkami. – Wybacz mi, Mer.

Osiołkowi w żłoby dano: 3

Cóż, Americo, obawiam się, że stracisz go już w niedługim czasie o ile nie pojmiesz, że obściskiwanie się z Aspenem pod samym nosem rodziny królewskiej to nie najmądrzejszy pomysł.

Ha! Wykrakałam! Do pokoju z nagła wpadają pokojówki, Aspen udaje, że sprawdzał, czy Amisia nie ma gorączki, po czym opuszcza scenę. Wszyscy kładą się lulu...

...aż tu nagle!

W środku nocy obudziła mnie Anne, szarpiąc gwałtownie za ramię.
Co…?
Panienko, proszę wstawać! – W jej głosie brzmiało gorączkowe przerażenie.
Co się stało? Coś ci jest?
Nie, nic. Musi panienka iść do schronu, zostaliśmy zaatakowani.

Cytując Deana: must be Thursday.

Twierdza Monty Pythona: 6

Anne i Mary ubierają Amisię w szlafrok i pokazują jej drogę do schronu; dręczona koszmarnymi wspomnieniami Lucy jest w stanie wyłącznie bezsilnie szlochać. Ami i pokojówki docierają do tajnego przejścia...

...i w tym momencie zaczyna się akcja dzięki której w pełni zrozumiecie, dlaczego dawno temu postanowiłyśmy przypisać Americe taką, a nie inną kategorię.

No dobrze, chodźmy – zdecydowałam. Anne i Mary popatrzyły tylko na mnie, Lucy trzęsła się tak bardzo, że ledwie trzymała się na nogach. – Chodźmy – powtórzyłam.
Nie, panienko, my się schowamy gdzie indziej. Proszę się pospieszyć, zanim tu przyjdą. Proszę!
Wiedziałam, że jeśli rebelianci je znajdą, w najlepszym razie zostaną poranione, a w najgorszym stracą życie. Nie potrafiłam znieść myśli o tym, że coś im się stanie.

Dobre Mzimu: 14

Idziemy! – poleciłam im.
Ruszyły naprzód, ale Anne przez całą drogę protestowała.
Nie wpuszczą nas tam, panienko. To miejsce tylko dla rodziny… Każą nam odejść!
Nie słuchałam jej. Nie wiedziałam, gdzie mieści się ich schron, ale nie wierzyłam, by był choć w części tak bezpieczny jak ten przeznaczony dla rodziny królewskiej.

Jaki by nie był, lepszy kiepski schron, niż żaden. Anne właśnie oznajmiła ci, że Clarkson ma prawo ich nie wpuścić i zgodnie z kanonem ustanowionym przez następne tomy nie byłoby to wcale takie zaskakujące... a jeśli ich nie wpuści, z dużym prawdopodobieństwem nie zdążą na czas schronić się w pomieszczeniu dla służby. Pomyślałaś o tym? Oczywista, że nie. Co tam zdrowy rozsądek, gdy w grę wchodzi szafowanie swą dobrocią!

Dobre Mzimu: 15

Lucy była na wpół sparaliżowana, więc musiałam ją ciągnąć, żeby z nami szła.

Biedna, biedna Lucy. Nie dość, że ma traumę, to jeszcze jest otoczona bandą bezuczuciowych kukiełek. W następnym rozdziale wyjaśnię, w czym rzecz.

Dziękuję, że ją tu przyprowadziłyście. Możecie już iść – powiedział gwardzista do moich pokojówek.
Nie! One są ze mną i zostaną ze mną – oznajmiłam stanowczo.

Dobre Mzimu: 16

Panienko, one mają własny schron – upierał się gwardzista.
Dobrze, jeśli one nie wejdą, to ja także nie wejdę. Nie wątpię, że książę Maxon będzie zachwycony, kiedy się dowie, z czyjego powodu jestem nieobecna. Chodźmy stąd. – Pociągnęłam Mary i Lucy za ręce. Anne stała jak skamieniała.

Dobre Mzimu: 17

Rzecz jasna, gwardzista (który nie chce zostać wylany z roboty) ostatecznie wpuszcza całą gromadkę.

W środku tłoczyło się już wiele osób. Część kandydatek tuliła się do siebie i płakała, inne się modliły.

Widzę, Cass, że nie pękasz w tej kwestii.

Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 45

Popatrzyłam na to, gdzie zajmuje miejsca rodzina królewska. Prawie przy drzwiach. Zastanawiałam się, czy są jak kapitan, idący na dno razem ze swoim statkiem. Robili wszystko, by pałac nie zatonął, ale jeśli rebelianci się tu włamią, to oni zginą jako pierwsi.

...słowo daję: ta książka analizuje się za mnie.

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 3

Zrobiłam jeszcze trzy kroki, kiedy podeszła do mnie Silvia. Była niezwykle spokojna, najwyraźniej przywykła już do takich sytuacji.
Doskonale, przyda się tu pomoc. Dziewczęta, idźcie zaraz do magazynku z tyłu i podajcie rodzinie królewskiej i kandydatkom wodę i coś do jedzenia. No już, pospieszcie się – poleciła.
Nie. – Spojrzałam na Anne i po raz pierwszy naprawdę stanowczo wydałam jej polecenie. – Anne, podaj poczęstunek królowi, królowej i księciu, a potem wróć do mnie. – Odwróciłam się do Silvii. – Reszta może się sama obsłużyć. Postanowiły nie zabierać swoich pokojówek, więc mogą sobie teraz same wziąć wody. Moje pokojówki zostaną ze mną. Chodźcie, dziewczyny.

Bwana Kubwa zabić lwa! Kali wielbić Bwana Kubwa do końca jego życia!

Dobre Mzimu: 18

Nie obchodziło mnie, czy wykazuję się brakiem manier – Lucy była przerażona bardziej niż większość kandydatek, drżała na całym ciele i nie było mowy, żebym w tym stanie pozwoliła jej usługiwać dziewczętom o połowę od niej gorszym.

Jakkolwiek jestem całym sercem za pomaganiem Lucy, ta ostatnia część była cokolwiek obraźliwa. Naprawdę, Americo? Sugerujesz, że taka Marlee czy Tina jest gorsza pod względem moralnym od Anne, Mary i Lucy?

W schronie zgromadziła się przedziwna mieszanka ludzi. Najwyraźniej kilku dostojników pracowało do późna w nocy i przyszli tu w garniturach.

Podsumujmy: w schronie znajduje się król, królowa, książę, kilkadziesiąt potencjalnych synowych, nie-Effie, trzy pokojówki oraz garść ministrów. Dorzućmy jeszcze kamerdynera i będziemy mieli kompletny przekrój warstw społecznych w danym momencie okupujących pałac.

Część dziewcząt rozlokowała się w pobliżu drzwi. Oczywiście zginęłyby jako pierwsze, gdyby ktoś się wdarł do schronu, ale jeśli nic się nie stanie, mogły wykorzystać dodatkową okazję, by zaprezentować się Maxonowi.

* mdleje *

Grunt to przemyślane priorytety.

Siedzą, siedzą, siedzą; Lucy płacze, Ami i Mary starają się ją uspokoić, Aspen (tak, też się tu wkręcił; jak wszyscy, to wszyscy) co jakiś czas sprawdza, czy luba i jej służba mają się dobrze, Lucy w końcu przestaje płakać.

Dobrze, że zabrała pani pokojówki. Nie każdy przejmuje się losem tych, którzy są od niego niżej w hierarchii – zauważył Aspen.
Nigdy nie zwracałam uwagi na klasy – odparłam cicho, a on uśmiechnął się ledwie dostrzegalnie.

Dobre Mzimu: 19

Aspen odchodzi, a Lucy stara się skupić na czymś innym niż atak paniki rozmawiając z Americą:

To był ten sam gwardzista, co poprzednio? – zapytała Lucy.
Owszem.
Widziałam go ostatnio, jak pilnował drzwi panienki. Jest bardzo miły – zauważyła.
(...)
Jest też bardzo przystojny – dodała.

Lucy, nie rób tego, zdążyłam cię polubić.

Wtedy dopiero usłyszałam, że nad nami toczy się walka.

...Grunt to spostrzegawczość.

Siedzą, siedzą, siedzą; nie pytajcie, od jak dawna, ja też tego nie wiem. Maxon, który robi za kaowca i zabawia po kolei wszystkie kandydatki na żonę w końcu podchodzi i do Ami (nawiasem mówiąc, dalej siedzącej wyłącznie z Mary i Lucy; ile też wtranżala ten Clarkson?) i zagaduje jej służbę.

Jesteś zaskoczona, że się tu znalazłaś? – uśmiechnął się Maxon, żartując sobie z tego, co powinno być sytuacją nie do wyobrażenia.
Nie, wasza wysokość. Nie, skoro jestem z panienką. – Lucy skinęła mi głową.

Dobre Mzimu: 20

Maxon, rzecz jasna, jest dogłębnie poruszony dobrocią Amisi. Singerówna chce wiedzieć, która z frakcji zaatakowała; okazuje się, że to Południowcy – ci sami, o których wspomniał posłaniec podczas sesji zdjęciowej.

...to było MIESIĄC TEMU. Mam rozumieć, że NIKT nie odciął im na czas drogi? Król nie wysłał swoich ludzi w celu interwencji? Oni tak po prostu...czekali sobie, aż rebelianci wreszcie dotrą do celu?

Twierdza Monty Pythona: 7

Siedzą, siedzą, siedzą; w końcu drzwi od schronu się otwierają.

Panie i panowie, atak został odparty – oznajmił jeden z nich. – Prosimy wszystkich o powrót do swoich pomieszczeń tylnymi schodami. W pałacu panuje nieład, a wielu gwardzistów zostało rannych, prosimy więc na razie omijać główne komnaty i korytarze, aż do usunięcia zniszczeń. Kandydatki proszone są o udanie się do swoich pokojów i pozostanie w nich aż do odwołania. Rozmawiałem z kucharzami, w ciągu godziny otrzymają panie posiłek. Cały personel medyczny ma się niezwłocznie zgłosić do skrzydła szpitalnego.

Zapamiętajcie ten fragment, przyda nam się w następnym rozdziale.

Amisia wraca do siebie, a tam...horror, moi drodzy. Prawdziwy horror.

Mój pokój był splądrowany: materac leżał na podłodze, z szafy zostały wyciągnięte sukienki, a zdjęcia mojej rodziny podarto i rozrzucono. Rozejrzałam się za słoiczkiem, ale pozostał nietknięty z jednocentówką w środku, wturlał się tylko pod łóżko. Starałam się nie płakać, chociaż łzy napływały mi przez cały czas do oczu. Nie chodziło tylko o to, że byłam przestraszona – nie podobało mi się, że wrogowie położyli łapy na moich rzeczach, niszcząc je.

Istniała spora szansa, że tej nocy zostaniesz zgwałcona i/lub zamordowana? Pamiętaj, wszystkie te traumy bledną przy konieczności ponownego wciągnięcia na łóżko materaca, którego dotykał jakiś pastuch z południa.

Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 46

I tak, zdaję sobie sprawę, że w momencie emocjonalnego rozchwiania człowieka wyprowadzają z równowagi najbłahsze drobiazgi. Problem w tym, iż America była w stu procentach spokojna podczas oczekiwania w schronie i zdawała się kompletnie nie pojmować skali zagrożenia. W efekcie otrzymujemy to, co otrzymujemy; pannę, którą bardziej niż wizja noża wbitego w brzuch przeraża kilka pociętych kiecek.

Ale nic to; Amisia się przebiera, po czym zaczyna dopasowywać do siebie kawałki zdjęć, aby je później posklejać. Układanie puzzli przerywa jej wtargnięcie Silvii. Okazuje się, że niektóre z dziewcząt są przerażone nocnym atakiem i planują wrócić do domu.

Tak, jak na razie trzy. Maxon, złoty chłopiec, powiedział mi, żebym puściła każdą, która chce wyjechać. Przygotowania już trwają. To zabawne, zupełnie jakby wiedział, że dziewczyny będą chciały uciekać. Na waszym miejscu zastanowiłabym się dwa razy, zanim bym wyjechała z tak głupiego powodu.

Pomyślmy; jaka inna postać literacka znana była z wygłaszania do swych podopiecznych nieprzemyślanych, okrutnych uwag – a wszystko z najszczerszych intencji?

Nie, nie jesteśmy w Panem: 21

Podeszła do mnie i podała mi malutki przenośny telefon. – To najbezpieczniejsza linia w pałacu. Chciałabym, żebyś zadzwoniła do rodziny i powiedziała im, że jesteś cała i zdrowa. Tylko nie rozmawiaj za długo, muszę jeszcze odwiedzić kilka dziewcząt.
Popatrzyłam z zachwytem na maleńki przedmiot – nigdy nie miałam w ręku przenośnego telefonu. Widziałam je u Dwójek i Trójek, ale nie przypuszczałam, że będę miała okazję sama czegoś takiego używać. Ręce drżały mi z emocji – będę mogła usłyszeć głosy rodziny!

...Serio, Cass?

W świecie, w którym istnieją zawody modelki i producenta filmowego, komórka traktowana jest niczym urządzenie z filmów sci-fi? I nie, to nie tylko Amisia; wszak nawet mieszkająca w pałacu Silvia zachowuje się, jakby dzieliła się z Singerówną Świętym Graalem.

Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 47

Ami dzwoni i uspokaja najpierw zapłakaną mamę, a później równie zapłakaną May; siostra prosi ją, by wróciła do domu, ale America się wzbrania.

Zakochałaś się w Maxonie? – W tym momencie przypominała znowu zwykłą, stukniętą na punkcie chłopaków May. Uznałam, że nic jej nie będzie.
No, nie wiem, ale…
Ami! Zakochałaś się w Maxonie! O rany!
Usłyszałam, jak w tle tata pyta: „Co takiego?”, a mama krzyczy: „Tak! Świetnie!”
May, nie powiedziałam…
Wiedziałam! – May śmiała się niepowstrzymanie, całkowicie zapominając, że przed chwilą bała się o moje życie.

Rany koguta, w tej książce wszyscy mają wrażliwość emocjonalną i zdolność przeżywania na poziomie rybek akwariowych. Cass, ludzka psychika naprawdę nie działa w ten sposób.

Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 48

Amisia tłumaczy, że musi kończyć (impulsy takie cenne, książka tak bardzo w duchu PRL) i oddaje telefon Silvii.

Grzeczna dziewczynka – pochwaliła i znikła w korytarzu.
Na pewno nie czułam się w tym momencie grzeczną dziewczynką, ale uznałam, że kiedy tylko ułożę w końcu sprawy między mną, Aspenem i Maxonem, będę mogła się bardziej postarać.



Rozdział 24

Okazuje się, że Silvia miała rację; trzy dziewczęta, Tallula, Amy i Fiona postanowiły opuścić pałac po ataku, co zmniejszyło liczbę kandydatek do dziewiętnastu.

W poniedziałek po ataku wróciliśmy do codziennej rutyny. Śniadanie było jak zwykle przepyszne, a ja zastanawiałam się, czy w jakichkolwiek okolicznościach przestałabym się zachwycać tymi niesamowitymi posiłkami.

...Wiecie co? Z każdą kolejną analizą umacniam się w przekonaniu, że bohaterowie Cass to roboty. Nie potrafię bowiem inaczej wytłumaczyć ich całkowitej nieumiejętności reagowania na traumatyczne przeżycia w sposób charakterystyczny dla przedstawicieli homo sapiens.

Wróćmy na chwilę do poprzedniego rozdziału. Nie był to bynajmniej najgorszy atak w tej serii – to jeszcze przed nami – ale tak czy inaczej, sytuacja przedstawiała się poważnie. Tym razem zaatakowali Południowcy, którzy łakną królewskiej krwi; po wyjściu ze schronu kandydatki zostały poinformowane, że przez jakiś czas będą musiały unikać głównych pomieszczeń pałacu, oraz że niektórzy z gwardzistów zostali ranni. Pytanie za sto punktów: dlaczego dziewczyny nie mogą wchodzić do sal, skoro rebelianci już uciekli? Logicznym byłoby przecież, gdyby pokiereszowana ochrona pałacowa udała się prosto do ambulatorium. Co mają do tego poszczególne pokoje? Nie może chodzić po prostu o zniszczenia, bo jak widzieliśmy, pokoje kandydatek wyglądają niewiele lepiej.

Wniosek nasuwa się jeden: uczestniczki nie są wpuszczane tam, gdzie znajdują się ludzkie zwłoki.

Naprawdę, to jedyne rozsądne wyjaśnienie, które w dodatku zostanie potwierdzone w następnych tomach. Ludzie GINĄ podczas ataków rebeliantów. Wygląda na to, że król wespół w zespół z ochroną zmówili się po prostu, że będą trzymać ten nieprzyjemny fakt w ukryciu tak długo, jak się da. To rodzi zaś kolejne pytanie: jakim cudem żadna z potencjalnych księżniczek nie domyśla się, iż jest mało prawdopodobne, by jedynym, co ucierpiało podczas zmasowanego ataku były eleganckie suknie i przystojne oblicze jakiegoś gwardzisty?

Pomyślcie o tym. Poprzedniej nocy z dużym prawdopodobieństwem życie oddała niewinna kucharka, chłopiec na posyłki czy ogrodnik. Rano ta część służby, która uszła z życiem zmuszona jest jak gdyby nigdy nic szykować śniadanie dla gości...zaledwie kilka godzin po uprzątnięciu ciał swoich znajomych, przyjaciół, kto wie – może nawet i rodziny.

Cass, rzecz jasna, należy do Szkoły Autoreczkizmu założonej przez Meyer, co oznacza, iż nie ma pojęcia jakie konsekwencje niesie ze sobą takie a nie inne sportretowanie pałacowego życia. Bohaterowie „Rywalek” reagują na traumatyczne wydarzenia niczym Simsy – trochę pokrzyczą, a po pięciu minutach o wszystkim zapomną – przede wszystkim dlatego, że sama autorka zdaje się nie rozumieć, że to, co opisuje, u normalnego człowieka wywołałoby traumę. Kochani, zostawmy na chwilę poległych – postawcie się na miejscu Ameriki. Spędziliście noc w schronie, z pełną świadomością, iż jeśli któryś z agresorów otworzy drzwi, zginiecie brutalną śmiercią, najprawdopodobniej po poprzedzającym egzekucję gwałcie. Po powrocie do pokoju zastajecie wszystkie rzeczy w kompletnym nieładzie; wiecie też, że reszta domu wygląda niewiele lepiej, a w dodatku podczas ataku ucierpiało kilku gwardzistów. Pałac jest wielki, istnieje spora szansa, iż któryś z Południowców zdołał się przyczaić w jakimś kącie za przewróconą sofą i pod osłoną nocy wyjdzie z ukrycia, by poderżnąć gardła połowie mieszkańców.

Czy naprawdę spędzalibyście następny poranek, zachwycając się niezrównanym smakiem dżemu?

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 4
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 49

Czy to nie jest wyborne, Kriss? – zapytałam z ustami pełnymi owocu w kształcie gwiazdki. Przed przyjazdem do pałacu nigdy czegoś takiego nie widziałam. Kriss także miała pełne usta, ale skinęła głową, zgadzając się ze mną.

Zanieś trochę Lucy; jestem pewna, iż widok karamboli z miejsca sprawi, iż biedaczka zapomni o napaści seksualnej sprzed lat a PTSD, które wróciło potężną falą podczas sprzątania twojego pokoju, grzecznie zwinie się w kłębek w kąciku jej jaźni.

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 5

Tego ranka czułam niezwykłą bliskość pozostałych dziewcząt. Teraz, kiedy razem przetrwałyśmy tak poważny atak, miałam wrażenie, że łączące nas więzi stały się nierozerwalne. Siedząca obok Kriss Emily podsunęła mi miód, a z drugiej strony Tina z zachwytem w oczach pytała, skąd mam wisiorek ze słowikiem.

No, to akurat mogę zrozumieć, traumatyczne wydarzenia faktycznie łączą ludzi. Może ten cały small talk to po prostu ich mechanizm obronny, by uporać się z koszmarami minionej nocy...

Ożywiona i pogodna atmosfera przypominała obiad rodzinny w moim domu kilka lat temu, zanim Kota okazał się snobem, a Kenna odeszła do męża.

...nieważne.

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 6

Nagle zrozumiałam, że tak jak mówił Maxon i tak jak robiła jego matka, będę w przyszłości pozostawać w kontakcie z tymi dziewczętami. Będę ciekawa, za kogo wyszły za mąż i będę im przysyłać kartki na Boże Narodzenie. A za dwadzieścia kilka lat, jeśli Maxon doczeka się syna, zadzwonię do nich, żeby wypytać o ich faworytki w nowych Eliminacjach.

Wytłumaczcie mi, jak to jest – dziewoja prawie mdleje z zachwytu na widok komórki, z rodziną komunikuje się listownie, ale planuje regularnie dzwonić do reszty kandydatek? No, chyba że Maxon każdej wyeliminowanej wręcza telefon komórkowy w ramach pożegnalnego upominku.

Będziemy wspominać wszystko to, co razem przeszłyśmy, z uśmiechem – jako przygodę, nie jako rywalizację.

Zapamiętajcie, drogie dzieci – konieczność regularnego sypiania w schronie to nie sytuacja kryzysowa, a przygoda.

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 7

To dziwne, ale jedyną zdenerwowaną osobą wydawał się Maxon.

Zaiste, dziwne – ustaliliśmy w końcu, że jedyną istotą ludzką w tym domu jest Lucy.

Maksio wygląda na strapionego, Ami postanawia zatem wyciągnąć z niego, o co chodzi.

Starając się pokazać, że to jest prośba, nie żądanie, pociągnęłam się za ucho.

Tak, jakbyś miała prawo żądać czegokolwiek od swojego władcy.

Twarz Maxona nadal była ściągnięta, ale odwzajemnił ten sygnał. Odetchnęłam z ulgą, a mój wzrok powędrował do drzwi ogromnej sali. Tak jak podejrzewałam, obserwowała mnie jeszcze jedna osoba. Zauważyłam Aspena, wchodząc tutaj, ale starałam się go zignorować, choć chyba nie da się ignorować kogoś, w kim się jest tak bardzo zakochanym.

Pomijając urok ostatniego zdania...Americo, właśnie przyznałaś, że wasz „tajny” system komunikacji jest do bani, skoro osoba znajdująca się w pałacu od kilku dni zdołała go rozgryźć w kilka chwil.

Swoją drogą, to rodzi pytanie, dlaczego nikt inny jeszcze nie zauważył osobliwego zwyczaju księcia i Amisi. Ciągnięcie się za ucho nie jest może gestem szczególnie zwracającym uwagę otoczenia, ale należy pamiętać, że nasze gołąbeczki zawsze robią to patrząc się na siebie. Naprawdę, nawet główna Scary Sue Celeste nie połapała się jeszcze, że to znak?!



A teraz uwaga, kochani. Zapnijcie pasy; Maxon podjął strategiczną decyzję.

Miłe panie – na jego twarzy malował się autentyczny ból. – Obawiam się, że po wczorajszym ataku zostałem zmuszony do poważnego zastanowienia się nad trwającymi Eliminacjami. Jak zapewne wiecie, trzy damy poprosiły o możliwość powrotu do domu, a ja się zgodziłem. Nie chcę tu przetrzymywać nikogo wbrew jego woli. Co więcej, czuję się nie w porządku, zatrzymując w pałacu i narażając na ciągłe niebezpieczeństwo te z was, co do których mam praktycznie pewność, że nie widzę ich w przyszłości przy moim boku.

- Nineteen beautiful candidates stand before me. But only one can be Illea's Next Trophy Wife...

Tak tak, moi drodzy; nadszedł czas na drugi etap Ekspresowych Eliminacji. Maxon, niebożątko, doszedł do wniosku, że nie godzi się dłużej igrać z losem.

...Maxon? Pamiętasz może rozdział piętnasty?

„– Może po prostu sobie pochlebiam, myśląc, że jestem wart podjęcia jakiegoś ryzyka. Nie chodzi o to, że komuś bym tego życzył – wyjaśnił szybko. – Nie to mam na myśli. Po prostu… nie wiem.”

Jeszcze miesiąc temu ŻYCZYŁEŚ SOBIE, by kandydatki osłaniały cię własną piersią podczas ataku, aby dać ci dowód płomiennego uczucia. Nie, żeby nie cieszyła mnie ta zmiana frontu, ale muszę zapytać: co się, u diabła, stało?

* wzdycha * Wiem, co. Widzicie, wygląda na to, że Cass wreszcie zorientowała się, iż trzydzieści pięć to nieco za duża liczba, gdy w grę wchodzi opisywanie życia uczestników teleturnieju. „Igrzyska Śmierci” mogły wypuszczać na arenę dwudziestu czterech nastolatków, bo większość z nich tak czy inaczej ginęła już po kilku dniach; w dodatku Katniss spędzała większość czasu uciekając przed rywalami, tak, że w ostateczności czytelnik poznał dokładniej sylwetki mniej niż dziesięciu postaci – wszystkie z nich nie tylko dotrwały do finału rozgrywki, ale w dodatku regularnie wchodziły w interakcje z główną bohaterką.

W „Rywalkach” sprawa wygląda nieco inaczej. Od samego początku byliśmy zarzuceni listą przypadkowych imion, które nic nikomu nie mówiły; nikogo nie obchodzi, kto odpada z rozgrywki, ponieważ i tak nie znamy konkurentek Amisi. Owszem, podobnie ma się sprawa z pierwszymi poległymi trybutami z IŚ, jednak różnica polega na tym, że Collins pozbywała się większości, aby stworzyć wiarygodne sylwetki tych, którzy mieli coś znaczyć dla fabuły; Cass pozbywa się większości, ponieważ nie ma na dziewczyny żadnego pomysłu i chce maksymalnie uprościć sobie robotę. Jeśli uważacie, że przesadzam, poczekajcie cierpliwie; za chwilę przeprowadzę mały quiz.

Z głębokim bólem serca naradziłem się w tej sprawie z moją rodziną i kilkoma najbliższymi doradcami. Podjąłem decyzję, by zawęzić biorące udział w Eliminacjach kandydatki do Elity, jednakże zamierzam pozostawić tu tylko sześć z was, zamiast dziesięciu. Pozostałe będę musiały wracać do domu – poinformował Maxon rzeczowym głosem.

...Dlaczego?

Pytam absolutnie serio – dlaczego sześć?

Możemy przyjąć, że Maxon uznał, iż w obliczu zagrożenia dziesięć to zbyt duża liczba. Ok. Ale...dlaczego sześć? Dużo logiczniejszym wyborem byłaby piątka – nie tylko jako połowa oryginalnej liczby, ale także dlatego, że jedna z tych dziewczyn nie będzie miała żadnej racji bytu w gronie uprzywilejowanych kandydatek ( i nie, wyjątkowo nie mówię o Amisi).

Nie chcę tego niepotrzebnie przeciągać, więc od razu ogłoszę, że pozostają następujące panie. Lady Marlee i lady Kriss.
(…)
Czy tamta sprzeczka sprawi, że Maxon odeśle mnie do domu? Czy nie widzi mnie u swego boku? Czy zależałoby mi, żeby widział? Co zrobię, jeśli będę musiała wracać do domu?
Do tej pory decyzja o tym, czy chcę wyjechać, należała tylko do mnie. Nagle uświadomiłam sobie, jak bardzo zależy mi na pozostaniu.

He, he, he. No to tyle w kwestii „JA chcę tu zostać, ponieważ JA mam problemy w codziennym życiu, wobec tego zrobisz tak, jak JA chcę i zostawisz MNIE w pałacu”. Dobrze widzieć, że do naszego promyczka wreszcie dotarło, kto tu naprawdę rozdaje karty.

Lady Natalie i lady Celeste – kontynuował Maxon, patrząc na wybrane dziewczyny. Zdrętwiałam, słysząc imię Celeste. Nie mógł chyba zatrzymać jej, a odesłać mnie?

Americo, skoro Maxon odsyła do domu trzynaście istot znacznie sympatyczniejszych od Celeste, to nie widzę powodu, dla którego to akurat tobie miałoby się poszczęścić...pomijając, rzecz jasna, Imperatyw Opkowy.

Lady Elise – ogłosił Maxon, a kandydatki wstrzymały oddech, czekając na ostatnie imię. Uświadomiłam sobie, że Tina ściska moją rękę.
Oraz lady America. – Maxon popatrzył na mnie, a ja poczułam, jak wszystkie mięśnie mojego ciała się rozluźniają.

Wszyscy zaskoczeni ręka w górę.

Pozostałe kandydatki pragnę z całego serca przeprosić, ale mam nadzieję, że uwierzycie mi, kiedy powiem, że robię to dla waszego dobra. Nie chciałbym, żeby któraś z was bezpodstawnie żywiła nadzieję i z tego powodu ryzykowała życiem.

Maxon, to twoja pierwsza rozsądna wypowiedź od wielu księżyców, nie schrzań tego.

Jeśli któraś z wyjeżdżających kandydatek pragnie ze mną porozmawiać, będę czekał w bibliotece. Możecie do mnie przyjść, kiedy tylko skończycie posiłek.

* Maryboo wizualizuje sobie scenę rodem z konsultacji na jej uniwerku i tłum dziewcząt oblegających Maxona i wyrzucających z siebie swoje żale: „Ale dlaczego oblałam? Przecież Elise udzieliła takiej samej odpowiedzi!” *

Na twarzy Aspena malowało się zaskoczenie, a ja rozumiałam jego przyczyny. Powiedziałam mu, że nie kocham Maxona, więc na pewno założył, że ja także nic dla Maxona nie znaczę.

To dosyć kulawa logika.

Dlaczego w takim razie tak mi zależało na pozostaniu? I dlaczego Maxon chciał mnie zatrzymać?

Cóż, Cass najwyraźniej kończy budować dom i desperacko potrzebuje dodatkowych funduszy, które zapewnią jej kolejne dwa tomy (plus nowelki).

Dziewczęta rzecz jasna popadają w histerię, część biegnie za Maksiem, pozostałe zalewają się łzami.

A teraz uwaga, kochani. Obiecany quiz. Pierwsza część dotyczy tylko osób znających IŚ.

Trybutami, których bliżej poznaliśmy na arenie byli (pomijając Katniss i Peetę): Cato, Rue, Tresh, Foxface, Glimmer i Clove. Spróbujcie dopasować do każdego z nich jakieś – jakiekolwiek – cechy charakterystyczne. To może być wygląd, zachowanie, poglądy, pochodzenie, umiejętności – cokolwiek Wam przyjdzie do głowy.

Kandydatkami, które utworzą Elitę są (poza Americą): Marlee, Celeste, Natalie, Elise i Kriss. Polecenie jak wyżej.

Widzicie już, o co mi chodzi? O ile do Marlee i Celeste można jeszcze przypasować charakterystykę, o tyle pozostałe trzy to białe plamy. Imię Elise pojawiło się w całej książce zaledwie raz, jeśli liczyć jakiekolwiek znaczące momenty (scena z grzebieniem, ktoś jeszcze pamięta?), Natalie – po raz pierwszy. O Kriss wiemy tyle, że ma dziewiętnaście lat i płacze, gdy ktoś zniszczy jej sukienkę.

Te dziewczyny będą stanowić trzon akcji następnego tomu.

I proszę mi nie mówić, że jestem niesprawiedliwa, ponieważ przed nami jeszcze dwie książki, w których panny mogą się rozwinąć jako postacie (spoiler alert: rozwinie się jedna, jedna przejdzie pranie mózgu, jedna będzie tylko i wyłącznie chodzącym, dosyć obraźliwym stereotypem, jedna nigdy nie zostanie obdarzona przez autorkę jakimikolwiek znakami szczególnymi, a jedna jest jedna wielką niewiadomą, jeśli chodzi o autorskie zamierzenia). Przypominam, że choć IŚ to trylogia, to wymienione przeze mnie dzieciaki pojawiają się tylko w pierwszym tomie...i mimo tego, że Katniss spędza większość czasu CHOWAJĄC SIĘ przed nimi i tak jesteśmy w stanie jako-tako opisać młodych trybutów.

Kandydatki spędziły ponad miesiąc kręcąc się bez celu po pałacu, a mimo to niemożliwością jest określić charakter więcej niż dwóch z nich.

Do przemyślenia.

Reszta przedpołudnia była dla mnie dziwna, ponieważ nigdy dotąd nie miałam przyjaciółek, za którymi bym tęskniła. Drzwi naszych pokoi na piętrze były otwarte, a dziewczęta biegły od jednego do drugiego, przekazując liściki i wymieniając się adresami. Płakałyśmy i śmiałyśmy się razem.

Jak na koloniach!

Po południu dziewczyny wyjeżdżają; okazuje się, że Amisia została sama w całym skrzydle. Gdy w pałacu na powrót nastaje spokój, do pokoju Ami wprasza się Maxon; pokojówki zwyczajowo opuszczają scenę.

Myślałam, że mnie tu nie zatrzymasz – przyznałam w końcu.
Dlaczego? – zapytał ze szczerym zdziwieniem.
Ponieważ się pokłóciliśmy. Ponieważ wszystko między nami się dziwnie układa. Ponieważ…
Ponieważ to wprawdzie ty chodzisz na randki z pięcioma innymi dziewczynami, ale ja mam poczucie, że cię zdradzam” – pomyślałam.

...No, grunt, to być świadomym swoich czynów. I nie, Americo: ty nie masz POCZUCIA, że go zdradzasz, ty go ZDRADZASZ. To, co czujesz do tru loffów nie ma najmniejszego znaczenia w obliczu faktu, że zgodnie z zasadami należysz obecnie do Maxona. Wiem, iż brzmi to niezbyt ładnie, ale tak przedstawia się prawo w Illei: kobieta, która deklaruje chęć zostania księżniczką automatycznie zobowiązuje się do całkowitej seksualnej abstynencji, wliczając w to pocałunki z gwardzistami. A Maxon, jakkolwiek boli mnie ten fakt, nie robi nic ponadto, co się od niego oczekuje: spędza czas ze wszystkimi kandydatkami, aby sprawdzić, która jest mu najbliższa (to jak go spędza to już inna para kaloszy).

Przede wszystkim chciałbym cię przeprosić, że podniosłem na ciebie głos.
(...)
Niektórzy członkowie komisji i mój ojciec próbowali już na mnie wywierać naciski w tej sprawie, a ja naprawdę chciałbym samodzielnie podejmować te decyzje.

To wzruszające, ale co ma piernik do wiatraka? America nie próbowała cię przekonać, że Celeste jako taka to zły wybór, bo jest głupia i ma wszy; zgłosiła złamanie reguł, coś, co zgodnie z regulaminem powinno skutkować natychmiastowym wyrzuceniem panny Newsome.

Byłem sfrustrowany, bo po raz kolejny się okazywało, że moja opinia nie jest brana na serio.

Maxon, nie chcę cię zranić, ale powód, dla którego nikt (z tatusiem na czele) nie bierze pod uwagę twojego zdania jest banalnie prosty: jesteś głupi.

Po raz kolejny? – zapytałam.
Cóż, widziałaś, kogo wybrałem. Marlee jest ulubienicą społeczeństwa i nie można było tego lekceważyć.

...Albowiem ponieważ gdyż?

Maksiu, żyjesz w kraju, w którym buntownicy regularnie wbijają kosy i noże kuchenne w twoich pracowników. Płakanie gospodyń domowych, iż ich ulubiona kandydatka nie zostanie INTW powinno być ostatnim z twoich zmartwień. Mam też wrażenie, iż starania o polepszenie warunków życiowych spędzają Illeańczykom sen z powiek w znacznie większym stopniu, niż ewentualne wywalenie Marlee z domu Wielkiego Brata.

Celeste to niezwykle wpływowa młoda dama i pochodzi z doskonałej rodziny, z którą warto byłoby się skoligacić.

Po jaką cholerę? Celeste, jak dowiemy się w następnym tomie, ma mnóstwo wysoko postawionych znajomych w Illei, ale żadnych na arenie międzynarodowej, co powinno być dla Maxona priorytetem, albowiem skoligacenie się z Dwójką nie daje mu ŻADNYCH wymiernych korzyści – wszyscy są zaledwie jego poddanymi, nieważne, jak poważanymi i bogatymi. No i „wpływowa”? Celeste jest modelką pozującą do sesji w kolorowych tygodnikach!

Natalie i Kriss to czarujące, niezwykle miłe dziewczyny, które są faworytkami różnych osób w mojej rodzinie.

A przed chwilą płakał, że zła familia nie daje mu swobody...

Elise ma wysoko postawionych krewnych w Nowej Azji, a jeśli chcemy zakończyć tę przeklętą wojnę, trzeba to także brać pod uwagę.

No proszę, pierwszy w miarę rozsądny argument; jestem pewna, iż Elise była wybrana przez Clarksona.

Nawiasem mówiąc, ilu z Was zdawało sobie sprawę, że Elise jest Azjatką? Nikt? Nie przejmujcie się – to pierwszy raz, gdy jej narodowość i rodzinne wpływy w ogóle zostają wspomniane na przestrzeni książki. Przypominam, iż do końca został nam zaledwie jeden rozdział.

Kiedy dokonywałem tego wyboru, byłem ze wszystkich stron przekonywany i naciskany.

Bardzo to miłe w stosunku do Elise, nie powiem. Dialog ojca z synem musiał przebiegać mniej więcej tak:

- I zostaw jeszcze tę z Azji.
- Ale tato, ja nie chcę.
- Nie pyskuj, smarkaczu, bo każę powiesić w Komnacie Dam twoje zdjęcie sprzed osiemnastu lat, to, na którym ssiesz kciuk.
- Tato, no weź!

Nie podał żadnego wytłumaczenia dotyczącego mnie i mało brakowało, a nie zapytałabym o to. Wiedziałam, że jesteśmy przede wszystkim przyjaciółmi, a z punktu widzenia politycznego jestem bezużyteczna.

Żeby tylko politycznego...Aha, Americo * bierze głęboki wdech *:

MYŚLĘ, IŻ DOBRYM TROPEM BYŁABY OBIETNICA MAXONA, ŻE ZOSTAWI CIĘ W FINAŁOWEJ TRÓJCE.

Rybka Dory to przy Americe tytan intelektu.

A dlaczego ja zostałam? – Mówiłam niemalże szeptem, byłam pewna, że odpowiedź mnie zaboli. W głębi duszy byłam przekonana, że zostaję tylko dlatego, że Maxon nie chce łamać danego mi słowa.

...Zaraz...Czyli ty WIESZ, dlaczego zostałaś w pałacu – wiesz, że jesteś tutaj, ponieważ Maxon jest człowiekiem honoru, bowiem obiektywnie mały z ciebie pożytek – a mimo to marudzisz, albowiem jako Nadzwyczajny Płatek Śniegu chcesz usłyszeć, że jesteś najwspanialsza z całej wsi.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 12

A teraz skupmy się, moi drodzy. To będzie długi cytat, ale jest konieczne, abyście ujrzeli go w całej okazałości.

Ami, chyba wyraziłem się dostatecznie jasno – odparł spokojnie Maxon. Westchnął cierpliwie i uniósł dłonią mój podbródek. Kiedy w końcu spojrzałam mu w oczy, powiedział wprost: – Gdyby to było łatwiejsze, odesłałbym już wszystkie pozostałe dziewczęta. Wiem, co do ciebie czuję. Może podejmuję decyzję zbyt impulsywnie, ale jestem pewien, że z tobą byłbym szczęśliwy.
(…)
Chwilami mam wrażenie, że wiem, co czujesz, i że udało mi się zburzyć wszystkie mury, ale czasami wydaje mi się, że jesteś tu tylko dla swoich powodów. Gdybym wiedział na pewno, że to ja i tylko ja jestem powodem, dla którego chcesz zostać…
(…)
Czy mylę się, jeśli powiem, że nadal nie jesteś pewna swoich uczuć do mnie?
Nie chciałam go zranić, ale musiałam być szczera.
Nie mylisz się.
W takim razie muszę się zabezpieczyć. Możesz postanowić odejść, a ja ci na to pozwolę, ale tymczasem muszę szukać żony. Staram się podjąć najlepszą decyzję w ramach tego wyboru, jaki mi pozostawiono, ale proszę, żebyś nie zwątpiła nawet na chwilę, że mi na tobie zależy. Z całego serca.

Mamy tu kilka problemów. Pierwszy z nich jest dosyć oczywisty: gdyby Amisia powiedziała „tak”, mielibyśmy z głowy kolejne dwa tomy.

Problem numer dwa: czas na przedstawienie ostatniej kategorii w tym tomie, kategorii, którą pod względem liczby punktów zgromadzonych w „Elicie” przebije chyba tylko wspomniane ostatnio „Osiołkowi...”:

KOCHANEK Z KARTONU.

Będziemy w niej nagradzać zarówno Maxona, jak i Aspena; panowie otrzymają punkciki za każdym razem, gdy wykażą się kompletnym brakiem kręgosłupa, chodząc wokół Amisi na paluszkach i pozwalając jej na pogrywanie z ich uczuciami. A właśnie:

Kochanek z kartonu: 1

Problem numer trzy: przyjrzyjcie się ostatniej wypowiedzi Maksia, a zwłaszcza podkreślonym fragmentom. Nie, nie będę się uzewnętrzniać na ten temat; jeszcze nie czas na to. Poczekamy z tym fantem do „Elity”. Co się odwlecze, to nie uciecze.

Nie mogłam dłużej powstrzymać łez. Myśl o Aspenie i o tym, co zrobiłam, sprawiła, że czułam się głęboko zawstydzona.
Maxon? – pociągnęłam nosem. – Czy możesz… czy mógłbyś mi kiedykolwiek wybaczyć… – Nie udało mi się skończyć tego wyznania, ponieważ Maxon podszedł jeszcze bliżej i zaczął silnymi palcami ocierać łzy z mojej twarzy.

Szczerze żałuję, że Maxon przerwał jej wyznanie. Wyobraźcie sobie tylko ten zwrot akcji: z miłosnych uniesień – na szafot!

Co mam ci wybaczyć? Tę głupią sprzeczkę? Już o niej zapomniałem. Że nie jesteś tak skłonna do uczuć, jak ja? Zdecydowałem, że zaczekam. – Wzruszył ramionami. – Nie sądzę… żebyś mogła zrobić cokolwiek, czego nie potrafiłbym ci wybaczyć. Czy mam ci przypomnieć kolano w moim kroczu?

Niestety, nie musisz.

Kochanek z kartonu: 2

Książę niespodziewanie zmienia temat: martwią go ataki rebeliantów, które stają się coraz brutalniejsze.

- Wydaje się, że nie spoczną, dopóki nie dostaną tego, czego chcą, a my nie mamy pojęcia, co właściwie próbują osiągnąć.

Ponieważ – wybacz, ale muszę to powtórzyć – jesteś głupi. Kochani, przygotujcie sobie coś miękkiego do podłożenia pod głowę i zadek, bo zaręczam, iż w następnym tomie poziom bezmyślności przyszłego króla (oraz Amisi) dosłownie zwali Was z nóg.

Użyj mózgu, Luke: 9

Maksio podkreśla, iż Ami powinna wyjechać, jeśli się boi lub jest pewna, że nigdy nie zdoła go pokochać – na wszystko, co święte, przecież dopiero co ci powiedziała, że nie jest pewna, co czuje – na co Amisia zapewnia go, że jest dla niej kimś więcej niż przyjacielem i przytula się do jego klaty.

Maxon bez słów zapytał o coś, co oboje zgodziliśmy się odłożyć na później. Byłam szczęśliwa, że on nie chce dłużej czekać, więc lekko skinęłam głową, a on pochylił się nade mną i pocałował z niewyobrażalną czułością. Dotyk jego warg sprawił, że się uśmiechnęłam, a ten uśmiech pozostał ze mną na długo.


I to już wszystko na dziś. A za tydzień: ostatni odcinek w tym tomie oraz mała niespodzianka. Zostańcie z nami!

Statystyka:

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 7
Dobre Mzimu: 20
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 49
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 12
Kochanek z kartonu: 2
Konkurencja dla Kajusza: 2
Nie, nie jesteśmy w Panem: 21
Osiołkowi w żłoby dano: 3
Queen (Bee) Wannabe: 28
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 3
Twierdza Monty Pythona: 7
Użyj mózgu, Luke: 9


Maryboo


23 komentarze:

  1. Do listy trybutów, o których coś wiemy, dorzuciłabym jeszcze bezimiennego w pierwszym tomie chłopaka z Jedynki.

    OdpowiedzUsuń
  2. "* mdleje * Grunt to przemyślane priorytety." Oj tam ;) Może zakładają, że jeśli napastnicy się wedrą i zabiją ludzi przy drzwiach, to zabiją też resztę. Jeśli schron padnie, to i tak zginą, jeśli nie padnie, to pokażą się księciu, więc nie mając nic do stracenia pokazują się księciu. Albo zakładają, że jeśli mają wpaść w łapy nieobliczalnych barbarzyńców szybsza śmierć niekoniecznie jest tym gorszym rozwiązaniem.......... Dobra, przyznam, że wątpię, że ten proces myślowy akurat tak przebiegał ;D
    "Na pewno nie czułam się w tym momencie grzeczną dziewczynką, ale uznałam, że kiedy tylko ułożę w końcu sprawy między mną, Aspenem i Maxonem, będę mogła się bardziej postarać." Tylko ja mam tutaj skojarzenia?
    Co do dzwonienia - Ami ma w domu telefon, tylko, jak zakładam, stacjonarny. Może dzwonić. Znajomi rodziny raczej też. "Telefon zadzwonił i nie zamilkł przez kilka dni" - z V rozdziału. Tak, wiem, że sposoby komunikacji są tu rozegrane bezsensownie, ale planować dzwonienie raczej może.
    "narażając na ciągłe niebezpieczeństwo" - miło wierzyć, że nawet on wierzy w swoich gwardzistów /headdesk/
    „Ale dlaczego oblałam? Przecież Elise udzieliła takiej samej odpowiedzi!” Bo Elisa była w innej grupie i dostała inne pytanie ;P (nie mogłam się powstrzymać)
    To już prawie koniec? Szybko poszło.

    OdpowiedzUsuń
  3. To na serio już prawie koniec? O.o
    Jak w tej książce totalnie nic się nie działo... masakra!

    OdpowiedzUsuń
  4. "Następnego dnia obudziłam się z lekkim poczuciem winy." – Paczcie, inne się budzą i letko malują, ona się budzi i letko czuje się winna.

    T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. T., właśnie wygrałaś internet i zrobiłaś mi dzień!

      Usuń
  5. Ta książka to masakra...
    Popo

    PS: czyste szaleństwo, ale tęsknię za Meyer...

    OdpowiedzUsuń
  6. ... Natalia?
    Czuję się źle. Niby przeczytałam całą trylogię i wszystkie nowelki co dorwałam po polsku a w żaden sposób nie potrafię powiedzieć niczego o tej Natalii. O ile o pozostałych potem coś będzie, to ta jedna gdzieś mi umknęła. Była i nagle bum. Odpadła czy odeszła, nawet tego nie pamiętam. I nie potrafię tego umiejscowić w czasie. Czy odpadła/odeszła w "Elicie" czy w "Jedynej"? Mam kompletną pustkę w głowie... Lepiej pamiętam statystów z "Intruza" i "Zmierzchu" D:

    Kuro_Neko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też niby czytałam trylogię, ale jej nie pamiętam... Co się z nią stało? Było ich potem pięć - Amisia, jej BFF (którą pamięta się z TEJ sceny), Celeste, Azjatka i ta od urodzin. Ale gdzie się podziała Natalia?

      Usuń
    2. [Spoiler]
      Marlee chyba pierwsza odpadła, bo potem miały jakieś zadanie, że kandydatki się podzieliły na 2 grupy i Amisia była w tej mniej licznej, ale była z Kriss a nie swoją BFF. Coś mi świta, że Natalia chyba odeszła z własnej woli, ale czemu to już nie wiem. Czy to coś z jej siostrą było? Czy jakimś innym członkiem rodziny?
      [/Spoiler]

      Kuro_Neko

      Usuń
    3. A to nie była czasem Marlee której no-wiecie-co-się-stało w drugiej części? Ale może to jednak Kriss?
      No nie wiem. Któraś z nich chyba. Nie umiem ich odróżnić.

      Ale ale, w tamtej scenie chyba nie było już Natalie. Chyba.

      Usuń
    4. Nie, to była Natalie. Jej siostra została zabita, Natalie dostała rozstroju nerwowego i wtedy odeszła z pałacu.
      Natalie przygotowywała przyjęcie (to było to zadanie) z Celeste i Elise.

      Usuń
  7. Łaaał. Ta książka taka pełna treści. To już końcówka, a ja mam wrażenie, że przeczytałam pierwsze 5 rozdziałów o niczym i jestem jeszcze przed zawiązaniem właściwej akcji. Pamiętnik Księżniczki to przy tym kandydat na literackiego Nobla.

    Meyer, Meyer, gdzie jesteś ze swoją radosna patologią i postaciami budzącymi odrazę? Jednak Sefa ekspolodowała tęczowo-mroczną głupotą z mocą ruskiej atomówki, a Kiera to takie zepsute pudełko konfetti. Coś tam pierdnęło, ze trzy płatki poleciały i zdechło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawie koniec? o.O Myślałam, że to nawet nie połowa... Nawet nie jestem w stanie dostrzec wydarzeń, które miałyby doprowadzić do porządnego finału... Zresztą, co ja plotę, nie ma co oczekiwać porządnego finału. Mam na myśli JAKIKOLWIEK finał, jakieś zakończenie, jakąś akcję itp...

    OdpowiedzUsuń
  9. Och.
    Ojej.
    Przeczytałam wczoraj całość.
    Drugi tom jest niestrawny, żuraw i czapla normalnie.
    Kierowe próby zawiązania innej akcji niż romansowa są smutne. Rebelianci naprawdę mogę wpaść do pałacu w drodze z warzywniaka do monopolowego, siły zbrojne i jakakolwiek ochrona sprowadzają się chyba tylko do mundurów, rozpracować to by oni nie umieli nawet pseckolacka, nie ma więc co liczyć, że przejrzą taaaaaaki utajniaczony sposób rozpoznawania się rebeliantów, polityka to jakaś farsa, pomysły szanownej autorki nawet nie minęły się z logiką, one po prostu bytują w wymiarze, do którego logika nie ma dostępu.
    Lepiej by to wyszło, gdyby skupić się na wyborach księżniczki i poprzestać na dosładzaniu słodkiego, niż próbować wcisnąć w to POWAŻNY WĄTEK.
    Ojejejejejejej... No nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Serio to już koniec? Ale przecież nic się jeszcze nie wydarzyło i pewnie już nie wydarzy. To tak jak z Przed Świtem... wielkie przygotowania do bitwy wow wow, a czytelnik i tak czuje objętościowo w łapach, że tam żadnej bitwy nie będzie. :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też nie mam pojęcia czego szukają rebelianci. Jestem tępa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko dlatego, że nie masz wszystkich informacji. Jeszcze konkretne 2 sceny zobaczysz i załapiesz. To nie jest jakieś strasznie skomplikowane czy bardzo tajemnicze :D

      Kuro_Neko

      Usuń
    2. Uff, już się bałam, że coś ze mną nie tak :D

      Usuń
    3. Chcą odkryć Amerykę? :D

      Usuń
  12. czytając to pierwszy raz też przyszło mi na myśl porównanie do Simsów. :/ wszystkie dostały nastrójnik "zaskoczona" na 2h, poszły raz siku i już jest ok można klikać przyjazne - plotkuj

    OdpowiedzUsuń
  13. A ile dokladnie zostalo do konca tego przeuroczego tomu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden samotny rozdzialik :)

      Kuro_Neko

      Usuń
  14. 1. „Reszta może się sama obsłużyć. Postanowiły nie zabierać swoich pokojówek, więc mogą sobie teraz same wziąć wody.” → może to tylko ja ale dla mnie to nie brzmi jak przejaw altruizmu tylko jakby zabrała ze sobą swoje pokojówki, żeby nawet w schronie miał jej kto usługiwać a jak inni o tym nie pomyśleli to niech cierpią...
    2. „–Panie i panowie, atak został odparty – oznajmił jeden z nich.[Lol, kojarzy mi się z ogłoszeniem końca bitwy w analizach PLUSa (Sakura w „Gladiatorze”)] – Prosimy wszystkich o powrót do swoich pomieszczeń tylnymi schodami. W pałacu panuje nieład, a wielu gwardzistów zostało rannych, prosimy więc na razie omijać główne komnaty i korytarze, aż do usunięcia zniszczeń [i zwłok]. Kandydatki proszone są o udanie się do swoich pokojów i pozostanie w nich aż do odwołania. Rozmawiałem z kucharzami, w ciągu godziny otrzymają panie posiłek [na który zaplanowano mięso-niespodziankę]. Cały personel medyczny ma się niezwłocznie zgłosić do skrzydła szpitalnego.
    3. „–Oraz lady America. – Maxon popatrzył na mnie, a ja poczułam, jak wszystkie mięśnie mojego ciała się rozluźniają.” → na przykład mięśnie zwieracza... ;)
    4. „Nie chciałbym, żeby któraś z was bezpodstawnie żywiła nadzieję i z tego powodu ryzykowała życiem.” → no bo przecież to oczywiste, że jako byłe wybranki królewicza jesteście poza pałacem TOTALNIE bezpieczne (w sensie nie, żeby w pałacu były jakieś super bezpieczne) i żaden geniusz strategii spośród rebeliantów nie wpadnie na pomysł „hej, a może pozabijajmy te dziewczyny, które nażarły się naszym kosztem a jak się znudziły, to je wywalili, teraz nikt ich nie pilnuje”

    Takie tam moje przemyślenia
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń