niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdziały XXVII i XXVIII

ROZDZIAŁ 27


Misie-Pysie, przygotujcie poduszki i alkohol. Stężenie głupoty w dzisiejszym odcinku będzie naprawdę wysokie.

Amisia pilnie przygotowuje się do swojego wystąpienia.


Kiedy Silvia zapytała, czego będę potrzebowała do swojej prezentacji, poprosiłam tylko o małe biureczko na kilka książek i sztalugę na poster, który zamierzałam przygotować. Pomysł z posterem spodobał się jej w szczególności – jako jedyna z dziewcząt miałam jakieś doświadczenia w tworzeniu grafiki.Spędziłam całe godziny, zapisując notatki do mojego wystąpienia na karteczkach, żeby o niczym nie zapomnieć, robiąc zakładki w książkach, którymi zamierzałam się posiłkować, a także ćwicząc przed lustrem te fragmenty, które wydawały mi się szczególnie trudne. Starałam się nie zastanawiać zbyt głęboko nad tym, czego zamierzałam dokonać, ponieważ jak tylko to robiłam, zaczynałam cała dygotać.Poprosiłam Anne o suknię, która będzie wyglądała na skromną i niewinną, co sprawiło, że uniosła brwi.   
– To brzmi, jakby panienka uważała, że pokazujemy ją światu w samej bieliźnie – odparła żartobliwie. Roześmiałam się.  
– Nie uważam tak, wiesz przecież, że jestem zachwycona wszystkimi sukienkami, jakie dla mnie szyjecie. Po prostu chciałabym wyglądać… anielsko. 

Biorąc pod uwagę, że praktycznie idziesz na rzeź, niewinny wygląd może ci się przydać.


Musiały pracować jak szalone, ponieważ w dniu nagrania Biuletynu zobaczyłam Anne, Mary i Lucy dopiero jakąś godzinę przed programem, kiedy wpadły do mnie z sukienką. Była leciutka, z białej gazy, ozdobiona długim pasmem zielono-niebieskiego tiulu, upiętym po prawej stronie. Dół został wykończony w sposób przypominający chmurę, a podniesiona talia sprawiała, że suknia była zarówno cnotliwa, jak i pełna wdzięku. Byłam nią zachwycona – bez wątpienia podobała mi się najbardziej ze wszystkich, jakie do tej pory dla mnie zaprojektowano. To miała być prawdopodobnie ostatnia suknia wykonana przez moje pokojówki, jaką kiedykolwiek założę.

Zaraz się przekonamy, że Ami powinna się cieszyć, że tej sukni nie będą musieli zakładać jej do trumny.


Trudno mi było zachować mój plan w tajemnicy, ale jednak się udało. Kiedy dziewczęta pytały, co przygotowuję, odpowiadałam po prostu, że to niespodzianka. Patrzyły na mnie trochę sceptycznie, ale nie przejmowałam się tym. Poprosiłam pokojówki, żeby nie dotykały rzeczy na moim biurku nawet po to, żeby posprzątać, a one przestrzegały tego zakazu, zostawiając kartki zapisaną stroną do dołu.Nikt o niczym nie wiedział.

Może gdyby ktoś jednak wiedział, wybiłby jej ze łba ten monumentalnie durny pomysł. Sama Amisia to przyznaje.


Najbardziej chciałam opowiedzieć o wszystkim Aspenowi, ale powstrzymałam się. Po części bałam się, że zacznie mnie odwodzić od mojego pomysłu, a ja się ugnę. Po części zaś obawiałam się, że podejdzie do niego z nadmiernym entuzjazmem.

Gdyby Ośrodek wspierał Amisię w jej planie, okazałby się jeszcze głupszy od niej. No chyba że chciałby pozbyć się tej jęczącej mamei na forever.

Ami wyprasza Anne i Mary z pokoju pod pretekstem przyniesienia herbaty i zostaje sama z Lucy.


– Usiądź koło mnie – poprosiłam i pociągnęłam ją na wyściełaną kozetkę, na której siedziałam. Kiedy to zrobiła, zapytałam wprost: 
– Jesteś szczęśliwa?  
– Panienko?  
– Ostatnio wydajesz mi się smutna, więc zastanawiałam się, czy wszystko w porządku.  
Lucy opuściła głowę. 
– Aż tak to widać?  
– Troszeczkę – przyznałam, obejmując ją ramieniem i przytulając do siebie. Westchnęła i oparła mi głowę na ramieniu. Byłam niezwykle szczęśliwa, że chociaż na chwilę zapomniała o dzielącej nas niewidzialnej granicy. 
 – Czy panienka kiedykolwiek chciała mieć coś, czego nie mogła dostać? 
Prychnęłam. 
– Lucy, zanim tu przyjechałam, byłam Piątką. Było tak wiele rzeczy, których nie mogłam dostać, że nie potrafiłabym ich nawet policzyć.  
Choć to było do niej zupełnie niepodobne, po policzku Lucy spłynęła pojedyncza łza. 

Kryształowa zapewne. 


– Nie wiem, co mam robić. Mam wrażenie, że utknęłam w miejscu. Wyprostowałam się i skłoniłam ją, żeby na mnie spojrzała.  
– Lucy, chciałabym ci powiedzieć, że moim zdaniem możesz zrobić wszystko, stać się, kim tylko zechcesz. Uważam, że jesteś wspaniałą dziewczyną. 

Tylko że ta cała wspaniałość Lucy może nie wystarczyć, żeby pokonać ten jakże kretyński system klasowy. 


– Posłuchaj, chciałabym, żebyś coś dla mnie zrobiła. Nie wiem, czy mogę liczyć na pozostałe dziewczyny, ale tobie ufam.  
Chociaż wyglądała na zaskoczoną, bez wahania odpowiedziała:  
– Zrobię dla panienki wszystko.  
Sięgnęłam do szuflady i wyjęłam list. 
– Czy możesz to przekazać gwardziście Legerowi?  
– Gwardziście Legerowi?  
– Chciałam mu podziękować za jego życzliwość, ale pomyślałam, że byłoby niestosowne, gdybym sama dała mu ten list. Rozumiesz. – To była marna wymówka, ale tylko w ten sposób mogłam wyjaśnić Aspenowi, dlaczego zrobiłam to, co zamierzałam zrobić, i pożegnać się z nim. Zakładałam, że po dzisiejszym wieczorze mój pobyt w pałacu będzie bardzo krótki.  
– Mogę mu to zanieść w ciągu godziny – odparła Lucy z zapałem.  
– Dziękuję. – Miałam ochotę się rozpłakać, ale przełknęłam łzy. 

W sumie dam za to

Użyj mózgu, Luke: 95

chociaż właściwie Amisia nie ma już zbyt wiele do stracenia, skoro ma zamiar odwalić niebezpieczną głupotę podczas nagrania Biuletynu, więc ryzyko odkrycia jej romansu z Ośrodkiem to przy tym pikuś. 


Wszyscy zasługiwaliśmy na lepszy los. Moja rodzina, Marlee i Carter, Aspen, nawet moje pokojówki – wszyscy utknęliśmy w miejscu z powodu planów Gregory’ego Illéi. Musiałam o nich myśleć.

Tylko że twój przerażająco idiotyczny plan na pewno im nie pomoże, a wręcz może zaszkodzić. 



Weszłam do sali, w której był nagrywany Biuletyn, niosąc naręcze książek z licznymi zakładkami, a także portfolio do posteru. Wszyscy byli rozlokowani na zwykłych miejscach – król, królowa i Maxon w pobliżu drzwi, kandydatki po lewej stronie – ale na środku, tam gdzie zwykle znajdowało się podium, z którego przemawiał król lub fotele dla gości, z którymi był przeprowadzany wywiad, zostało wolne miejsce na nasze prezentacje. Zobaczyłam przygotowane dla mnie biurko i sztalugę, także ekran, na którym wyraźnie miały być przez kogoś wyświetlane slajdy. To było naprawdę imponujące – zastanawiałam się, kto był dość pomysłowy, by posunąć się tak daleko.Zajęłam ostatnie wolne miejsce – niestety koło Celeste – i położyłam moje portfolio obok siebie, trzymając książki na kolanach. Natalie także miała kilka książek, zaś Elise w kółko czytała swoje notatki. Kriss patrzyła w sufit i chyba w myślach recytowała swoją prezentację. Celeste poprawiała makijaż.

Queen (Bee) Wannabe: 58

- Zapatrzone w siebie krówsko – wymamrotała Amisia, która wszak zawsze myśli tylko o innych, nigdy o sobie.


Silvia była na sali, co zdarzało się czasem, jeśli miałyśmy rozmawiać o czymś, do czego nas przygotowywała. Dzisiaj sprawiała wrażenie wyjątkowo podekscytowanej. To było chyba najtrudniejsze zadanie, jakie przed nami postawiono, a to, jak sobie z nim poradzimy, rzutowało także na ocenę jej pracy.

I dlatego Silvia powinna pocić się litrami, skoro te bezmózgie lasie i ich wątpliwej jakości pomysły mają rzutować na reputację zawodową ich mentorki.


Odetchnęłam głęboko. Całkowicie zapomniałam o Silvii, ale teraz było już za późno.

Właściwie to w swoim dziecięcym zacietrzewieniu zapomniałaś o wszystkich i wszystkim poza swoją urażoną dumą. Wiem, wiem, że opowiadam o czymś, co dopiero się stanie, ale pomyślcie o wystąpieniu, które może jak najbardziej rozsierdzić władcę. 

Ano właśnie. 


– Wyglądacie prześlicznie, dziewczęta, po prostu fantastycznie! – powiedziała, podchodząc do nas. – Skoro już wszystkie tu jesteście, wyjaśnię w skrócie kilka spraw. Najpierw król wygłosi kilka komunikatów, a potem Gavril zapowie główny punkt programu, czyli wasze prezentacje. – Silvia, zazwyczaj opanowana i odporna psychicznie z powodu życia w pałacu, zachowywała się jak pijana z radości. Niemalże podskakiwała, mówiąc dalej. – Wiem, że wszystkie ćwiczyłyście. Macie osiem minut, a jeśli ktoś będzie potem miał do was pytania, Gavril pokieruje dyskusją. Pamiętajcie o właściwej postawie i koncentracji. Cały kraj na was patrzy! Jeśli zgubicie wątek, odetchnijcie głęboko i mówcie dalej. Wypadniecie wspaniale. Aha,będziecie wygłaszać prezentacje w kolejności, w jakiej tu siedzicie, czyli lady Natalie będzie pierwsza, a lady America ostatnia. Życzę powodzenia, dziewczęta!

Chyba Silvia się ostro naćpała, że jest taka szczęśliwa. Przecież te dziołchy nie mają tak naprawdę o niczym pojęcia, a ich prezentacje będą puszczone na cały kraj. Na miejscu Silvii trzęsłabym się (przynajmniej wewnętrznie) jak osika. No chyba że tak u niej wygląda histeria. To by miało więcej sensu. 


Silvia pobiegła, żeby jeszcze raz wszystko posprawdzać, a ja spróbowałam się uspokoić. Ostatnia. No cóż, to chyba dobrze. W najgorszej sytuacji była Natalie, która miała być pierwsza. Spojrzałam na nią i zobaczyłam, że się poci – taka koncentracja musiała być dla niej prawdziwą torturą. Nie potrafiłam też nie obserwować Celeste. Nie wiedziała, że widziałam ją z Maxonem, i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nigdy nikomu o tym nie powiedziała. To, że zachowała wszystko dla siebie, pozwalało mi przypuszczać, że wtedy nie spotkali się po raz pierwszy.

Queen (Bee) Wannabe: 59

Może akurat taki ma plan. Załatwić wszystko za plecami pozostałych kandydatek. Niczym się nie chwalić, aż wygrana nie będzie w kieszeni. 


– Denerwujesz się? – zapytałam, patrząc, jak skubie coś na paznokciu.  
– Nie. To wszystko głupi pomysł, który nikogo nie obchodzi. Będę szczęśliwa, kiedy będzie po wszystkim. Poza tym jestem modelką – dodała, w końcu spoglądając na mnie. – Umiem występować przed publicznością.  
– Faktycznie, potrafisz doskonale pozować – mruknęłam. 

Muszę się zgodzić z Celeste, te wystąpienia to pomysł wielce nieudany, tym bardziej że nie zostały zatwierdzone przez nikogo przed wejściem na żywo. 

Wreszcie pojawia się rodzina królewska. Maksio ciągnie się za ucho, ale Amisia kręci głową, jako że nie chce już z księciem nigdy mieć nic do czynienia. 

Prezentacje czas zacząć. 


Poczułam, że się pocę, kiedy zaczęły się prezentacje. Wystąpienie Natalie było krótkie i trochę bez sensu.Oznajmiła, że wszystkie działania rebeliantów są podłe i szkodliwe dla kraju, a co za tym idzie, powinny zostać zakazane, aby prowincje Illéi były bezpieczne. Kiedy skończyła mówić, patrzyliśmy na nią w milczeniu. Jak mogła nie wiedzieć, że oni od początku łamią prawo? W szczególności królowa sprawiała wrażenie głęboko zasmuconej, kiedy Natalie wróciła na swoje miejsce.

Użyj mózgu, Luke: 96

Cóż za cudny pomysł. Bo zakazywanie i grożenie paluszkiem zrobi takie wrażenie na rebeliantach, że się natychmiast poddadzą. Na pewno wcześniej nie byli świadomi, że łamią prawo, ale teraz się zrehabilitują. Boru, podejrzewam, że wyraz twarzy królowej to nie był smutek, jeno usilne powstrzymywanie się przed siarczystym fejspalmem. 


Elise zaproponowała program dla członków wyższych klas, polegający na nawiązywaniu znajomości korespondencyjnych w Nowej Azji. Stwierdziła, że to pomogłoby wzmocnić więzi między naszymi krajami i przyczyniłoby się do zakończenia wojny. Nie byłam pewna, czy to faktycznie byłoby przydatne, ale w ten sposób na nowo przypominała Maxonowi i opinii publicznej, dlaczego wciąż jest w pałacu. Królowa zapytała, czy zna w Nowej Azji kogoś, kto byłby zainteresowany takim programem, a Elise zapewniła ją, że oczywiście tak.

Użyj mózgu, Luke: 97

Let’s make pen pals not war!!!

Jakież to naiwne. Już widzę slogany takiego programu. Zaprzyjaźnij się z kimś z Azji już dziś! Wysyłajcie sobie zdjęcia z wakacji i śmieszne anegdotki, pomagając swojemu krajowi! 


Wystąpienie Kriss było naprawdę niezwykłe. Chciała zreformować system szkolnictwa publicznego, co – jak wiedziałam – było ideą bliską sercu królowej i Maxona. Byłam też pewna, że jako córka profesora myślała o tym przez całe życie. Wykorzystała ekran, żeby pokazać zdjęcia ze szkół w jej prowincji, przysłane przez jej rodziców. Na twarzach nauczycieli wyraźnie było widać zmęczenie, a jedno ze zdjęć pokazywało klasę, w której czwórka dzieci musiała siedzieć na podłodze, ponieważ nie miały dość krzeseł. Królowa zadała liczne pytania, a Kriss odpowiadała na wszystkie błyskawicznie. Wykorzystując pokazywane nam wcześniej raporty o sytuacji ekonomicznej kraju, opracowała nawet sposób na znalezienie pieniędzy pozwalających na wdrożenie programu i miała kilka pomysłów, jak zapewnić mu dalsze finansowanie.

Jedna jedyna, która używa do czegoś mózgu. No brawo. To w dalszym ciągu za mało, żebym przestała headdeskować nad poziomem panienek z Elity, ale coraz bardziej kibicuję Krysi i wolałabym, żeby skopała Ami dupsko.


Kiedy usiadła, zauważyłam, że Maxon skinął głową i uśmiechnął się do niej, a ona zarumieniła się w odpowiedzi i zaczęła się wpatrywać w koronki swojej sukni. To było podłe z jego strony, że bawił się nią w taki sposób, biorąc pod uwagę, w jakiej zażyłości był z Celeste. Ale nie zamierzałam mu przeszkadzać. Niech sobie robi, co chce.

Analizę podejścia Maksia do traktowania Ami, Kriss i Celeste zostawię Maryboo, która zmierzy się z tematem za tydzień. Oj nie lubimy Maksia, nie lubimy. 


Prezentacja Celeste była interesująca, choć odrobinę demagogiczna. Zaproponowała ustalenie minimalnych pensji dla niższych klas, zmieniających się w pewnym przedziale, zależnie od uzyskanych certyfikatów. Jednak, aby zdobyć te certyfikaty, Piątki, Szóstki i Siódemki musiałyby chodzić do szkół… za które musiałyby płacić… co byłoby korzystne przede wszystkim dla Trójek, spośród których wywodzili się wszyscy nauczyciele. Ponieważ Celeste była Dwójką, nie miała pojęcia, jak to jest pracować na okrągło, żeby związać koniec z końcem. Nikt nie miałby czasu, żeby zdobywać te certyfikaty, a to znaczyło, że płace nigdy by nie wzrosły. Na pierwszy rzut oka jej program przedstawiał się ciekawie, ale w praktyce nie miał szans na wdrożenie.

Użyj mózgu, Luke: 98

Nieprzemyślane, niewykonalne bzdury. NEXT!

Amisia staje przed kamerami. Czas na showdown! 


– Dobry wieczór, Illéo. Dzisiaj staję przed państwem nie jako członkini Elity, nie jako Trójka czy Piątka, ale jako obywatelka, równa wśród równych. W zależności od waszej klasy wasze poglądy na kraj różnią się bardzo znacząco. Mogę to powiedzieć z całą pewnością na własnym przykładzie. Jednak dopiero niedawno zrozumiałam, jak bardzo kocham Illeę. Chociaż dorastałam w domu, w którym brakowało czasem jedzenia lub prądu, chociaż oglądałam ludzi, których kochałam, zmuszonych do podjęcia określonych od urodzenia zawodów, niemających praktycznie nadziei na zmianę, chociaż widziałam przepaść dzielącą mnie od tych, którzy pochodzili z innej klasy, mimo że niemal nie różnili się ode mnie. – Tu popatrzyłam na kandydatki. – Mimo to stwierdziłam, że kocham nasz kraj.Machinalnie przewróciłam kartkę, żeby zrobić chwilę przerwy.– Moja propozycja jest prosta. Może nawet być bolesna, ale z całego serca wierzę, że wyjdzie na dobre całemu królestwu. – Odetchnęłam głęboko. – Uważam, że powinniśmy zlikwidować klasy.

Czy Amisia ma jakieś podświadome tendencje samobójcze? Rzucić czymś takim na wizji i w dodatku przed królem, który jej serdecznie nie znosi, a któremu już raz się ostro postawiła, to jak prosić się o karę śmierci. Spokojnie można takie wystąpienie potraktować jak zdradę stanu i Amisia ma siedzieć lub nawet gorzej. Ona i jej rodzina prawdopodobnie też. Równie dobrze Clarkson może stwierdzić, że Amisia ma konszachty z buntownikami. Od tego już krok do przeszukania jej domu i przesłuchania rodziny. A biorąc pod uwagę to, kim jest papa Singer - SPOJLER dla tych, którzy jeszcze nie rozkminili – tatko jest rebeliantem – Singerowie mają przerąbane. Wiem, że Ami nie ma pojęcia o powiązaniach Shaloma, ale lepiej dmuchać na zimne. Tym bardziej, że to nie jest pierwszy raz, gdy się tak bezsensownie naraża. I to na oczach całego kraju. Bez żadnego planu, wsparcia, niczego. Pomijam włoską księżniczkę, która i tak jej na razie nie pomoże. 

No i jeszcze

Nie, nie jesteśmy w Panem: 26

za publiczne postawienie się systemowi, choć w najgłupszy możliwy sposób. 


Usłyszałam kilka zdławionych westchnień, ale postanowiłam je zignorować.– Wiem, że w swoim czasie, kiedy nasz kraj był młody, te klasypozwoliły zorganizować na nowo pogrążone w chaosie społeczeństwo. Ale nie żyjemy już w tamtych czasach. Osiągnęliśmy teraz bardzo wiele. Pozwalanie, by pozbawieni talentów ludzie cieszyli się przywilejami, i ograniczanie możliwości rozwoju być może najlepszych umysłów na świecie dla dobra trwania archaicznego systemu jest okrucieństwem i uniemożliwia nam zrealizowanie naszego prawdziwego potencjału. 
Wskazałam sondaż w jednym ze starych czasopism Celeste, opublikowany po omawianiu pomysłu ochotników w armii –sześćdziesiąt pięć procent ludzi uznało, że to dobry pomysł. Dlaczego całkowicie zamykać przed nimi tę ścieżkę kariery? Zacytowałam także jeden z dawnych raportów, którymi się zajmowałyśmy, dotyczącym standaryzowanych testów przeprowadzanych w szkołach publicznych. Przedstawiał on bardzo jednostronny punkt widzenia – ponieważ zaledwie trzy procent Szóstek i Siódemek wykazywało się wybitnym poziomem inteligencji, widać było, że system klasowy działa prawidłowo. Ja twierdziłam, że powinniśmy się wstydzić, że tacy ludzie muszą całe życie kopać rowy, podczas gdy mogliby zostać chirurgami.

Jeżeli chodzi o bardzo mały procent inteligentnych ludzi w niższych klasach, to do końca tego nie kupuję. Są niewykształceni, co nie znaczy, że IQ musi być w tych grupach niskie. Zresztą są różne rodzaje inteligencji. A nie trzeba być wybitnie inteligentnym, żeby nie musieć kopać rowów. Ale potrzebne są szkoły i kursy dostępne nie tylko dla tych wybitnych 3%. 


W końcu moja śmiała prezentacja zaczęła się zbliżać do końca. 
– Być może nasz kraj ma swoje wady, ale nie możemy nie dostrzegać jego mocnych stron. Obawiam się, że bez wprowadzenia zmian te mocne strony zaczną się coraz bardziej osłabiać. Kocham nasz kraj za bardzo, by pozwolić, by tak się stało. Mam w sercu zbyt wiele nadziei, by na to pozwolić. 

Rozumiem, że program leci dalej? Czemu Clarkson nie przerwał go po „Uważam, że powinniśmy zlikwidować klasy”? Powinni ustawić jakieś 5 sekundowe opóźnienie transmisji właśnie dla takich przypadków i szybko wrzucić reklamy czy „przepraszamy za usterki”. To nie jest wolny kraj, gdzie każdy może mówić, co mu ślina na język przyniesie bez konsekwencji, więc dlaczego tego lepiej nie pilnują? 



– Dziękuję za poświęcony mi czas – powiedziałam, odwracając się do rodziny królewskiej.  
Było źle. Twarz Maxona wyglądała jak wykuta z kamienia, jak wtedy, kiedy oglądał karę, która spotkała Marlee. Królowa odwróciła wzrok i sprawiała wrażenie głęboko rozczarowanej. Natomiast król spiorunował mnie wzrokiem. Bez chwili wahania zaatakował mnie.  
– A jak twoim zdaniem powinniśmy zlikwidować te klasy? – zapytał ostro. – Mamy tak po prostu nagle je zabrać?  
– Ja… nie wiem. 

Użyj mózgu, Luke: 99

Dziki śmiech. 

Wiem, że sytuacja jest w sumie mało zabawna, ale nie mogę się powstrzymać. Nic innego nie pozostaje. 


– I nie pomyślałaś, że to by wywołało zamieszki? Że zapanowałby  chaos? Że to pozwoliłoby rebeliantom na wykorzystanie społecznych niepokojów? 
Nie zastanawiałam się nad tym. Myślałam tylko o tym, jak bardzo niesprawiedliwy jest obecny system.


Użyj mózgu, Luke: 100

Nie mówię, że zniesienie klas to głupi pomysł, ale Amisia ewidentnie nie przemyślała, jak należy to zrobić. Metoda „z dnia na dzień” jest nie do pomyślenia w obecnej sytuacji, nawet gdyby Clarkson chciał zlikwidować klasy. A nie chce.  


– Myślę, że wprowadzenie klas także spowodowało ogromne niepokoje i poradziliśmy sobie z tym. Tak właściwie – sięgnęłam do stosu książek. – Mam tutaj nawet opis. Zaczęłam szukać odpowiedniej strony w pamiętniku Gregory’ego Illéi.  
– Zeszliśmy z wizji? – ryknął król.  
– Tak, wasza wysokość – odpowiedział czyjś głos. 

No nareszcie. 


Podniosłam głowę i zobaczyłam, że zgasły wszystkie światełka sygnalizujące pracę kamer. Jakimś niezauważalnym dla mnie sygnałem król przerwał nagranie Biuletynu.Król wstał. 
– Skierujcie kamery na ziemię. 
Wszystkie kamery zostały skierowane na podłogę.Podszedł do mnie szybkim krokiem i wyrwał mi pamiętnik z ręki. 
– Skąd to wzięłaś? – krzyknął.  
– Ojcze, przestań! – zdenerwowany Maxon podbiegł do nas.  
– Skąd ona to wzięła? Odpowiadaj! 

Użyj mózgu, Luke: 101

Jeżu w borze, ona na prezentację przed głową państwa i całym krajem (włączając rebeliantów, bo na pewno mają jakieś odbiorniki) przyniosła sobie beztrosko supertajny różowy pamiętniczek Grzesia Ikei. Ogarnijcie to jakoś. Taki poziom głupoty to chyba nowy rekord w wykonaniu Amisi. Niech Clarkson ją każe powiesić, nie będę nawet zdziwiona. 


– Ja jej to dałem – przyznał Maxon. – Chcieliśmy się dowiedzieć czegoś o Halloween. Było o tym coś w pamiętnikach, a ja pomyślałem, że ona chętnie by je przeczytała.  
– Jesteś idiotą – warknął król. – Wiedziałem, że powinienem był wcześniej cię zmusić, żebyś przeczytał te zapiski. Jesteś kompletnym ignorantem, nie masz pojęcia, jakie ciążą na tobie obowiązki! 

Zgadzam się w 100% z królem. Nieudolność Maksia jest po prostu spektakularna. 

Clarkson zarządza natychmiastowy wyjazd Amisi. Maksio jednak staje okoniem i oznajmia, że w końcu to jego decyzja i nikt nigdzie nie wyjeżdża. Król każe więc żonie odnieść pamiętniczek do sekretnej biblioteki, sam zaś chce porozmawiać z synem na osobności. Maksio jest przerażony, ale tatko grozi, że jeśli Maks z ojcem nie pójdzie, to będzie musiała to zrobić Amisia. 
I wszystko cacy, tylko że jest jeszcze jedna sprawa, o której o mało nie zapomniano w tym całym rwetesie. Pewnie coś mało ważnego… Ano jednak nie. Otóż rebelianci porwali siostrę Natalie, jej ciało odnaleziono niedawno



- Wyrażamy najgłębsze ubolewanie. – Trzeba przyznać, że w jego głosie niemalże brzmiało współczucie, chociaż sprawiało raczej wrażenie wyuczonego aktorstwa niż szczerości.  
Szybko odwrócił się do Maxona i niemal siłą wyprowadził go za drzwi, podczas gdy Natalie wydała z siebie przeraźliwy krzyk. Królowa podbiegła do niej, gładząc ją po włosach i próbując ją uspokoić. Celeste, niebędąca nigdy wzorem siostrzanych uczuć, wyszła dyskretnie z sali, a tuż za nią podążyła przytłoczona tym wszystkim Elise. Kriss została i próbowała pocieszać Natalie, ale kiedy stało się jasne, że niewiele może zrobić, także sobie poszła. Królowa, cały czas tuląc Natalie, zapewniła ją, że jej rodzice dostaną na wszelki wypadek ochronę i że będzie mogła pojechać na pogrzeb, jeśli tylko jej na tym zależy. Sprawy tak szybko przybrały najgorszy obrót, że siedziałam jak skamieniała na swoim miejscu. 
Kiedy przed moją twarzą pojawiła się dłoń, odsunęłam się szybko z zaskoczenia.  
– Nic ci nie zrobię – powiedział Gavril. – Chciałem tylko pomóc ci wstać. – Szpilka w jego klapie zalśniła, odbijając światło. 

Już zaznaczałam, żeby zwracać uwagę na szpilkę Gavrila, więc myślę, że to nie będzie wielki spojler, gdy wspomnę pewnego bohatera z Igrzysk, który też miał pewien ciekawy dodatek do stroju.

Nie, nie jesteśmy w Panem: 27



Podałam mu rękę, zaskoczona tym, że trzęsą mi się nogi. 
 – On cię naprawdę kocha – powiedział Gavril, kiedy już stanęłam pewniej.  
Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.  
– Dlaczego pan tak myśli?  
Gavril westchnął. 
– Znam Maxona od dziecka. Nigdy w podobny sposób nie postawił się ojcu.

Miał powody się nie stawiać. Jakie? Tego dowiemy się w następnym rozdziale.



Zbliżyłam się do Natalie. Niewiele o niej wiedziałam, ale byłam pewna, że kochała swoją siostrę tak samo, jak ja kochałam May, i potrafiłam sobie wyobrazić jej cierpienie.  
– Tak mi przykro, Natalie – szepnęłam. 
Skinęła głową, niezdolna, by zrobić cokolwiek więcej. Królowa popatrzyła na mnie ze współczuciem, wyraźnie nie wiedząc, jak ma przekazać swój smutek.  
– I… przepraszam też waszą wysokość. Nie próbowałam… Chciałam tylko…  
– Wiem, skarbie. 

- Jesteś po prostu za głupia, żeby żyć – dodała spokojnie królowa. – Ale nie martw się, od tego jest selekcja naturalna. 


Biorąc pod uwagę stan Natalie, przeciąganie pożegnania byłoby z mojej strony samolubnością, więc po raz ostatni dygnęłam nisko przed królową i powoli wyszłam z sali, rozpaczając nad katastrofą, którą sama spowodowałam.

Katastrofa to dobre określenie. I wszystko dlatego, że dostała jakiegoś dziecinnego kociokwiku i chciała dosolić Maksiowi. Nie mam słów.  

ROZDZIAŁ 28


Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam, wchodząc do pokoju, były ogłuszające brawa moich pokojówek.

Dobre Mzimu: 28

Co z tego, że Ami może za to słono zapłacić, tutaj nikt nie myśli o konsekwencjach takich czynów. 

Użyj mózgu, Luke: 102


– Dobrze powiedziane, panienko. – Zobaczyłam w jej oczach taką radość z powodu moich słów, że na chwilę przestałam się czuć tak okropnie.  
– Nie do wiary, że panienka to zrobiła! Nikt nigdy nie wstawił się za nami! – dodała Mary.  
– Maxon musi panienkę wybrać! – zawołała Lucy. – Tylko panienka dała mi nadzieję. 

O ile nie skażą jej za zdradę albo chociaż podburzanie ludu. 



Musiałam pomyśleć, a jedynym miejscem, gdzie mogłam to zrobić, były ogrody. Chociaż pokojówki nalegały, żebym została, zeszłam na dół okrężną drogą, przez tylne schody na drugim końcu korytarza. Poza pojedynczymi gwardzistami parter był pusty i cichy. Miałam poczucie, że w pałacu powinien panować gorączkowy ruch, biorąc pod uwagę, ile się wydarzyło przez ostatnie pół godziny. 

Czy ktoś jeszcze pamięta, że chodzenie do ogrodu jest niebezpieczne? 



Kiedy mijałam skrzydło szpitalne, drzwi otworzyły się gwałtownie i wpadłam prosto na Maxona, który upuścił zamknięty metalowy kuferek. Jęknął, kiedy się zderzyliśmy, chociaż nie było to aż tak mocne.  
– Dlaczego nie jesteś w swoim pokoju? – zapytał, pochylając się powoli, żeby podnieść kuferek. Zobaczyłam, że z boku było wypisane jego imię i zastanowiłam się, dlaczego był przechowywany w skrzydle szpitalnym.   
- Chciałam iść do ogrodu. Próbuję się zastanowić, czy zrobiłam coś głupiego, czy też nie.
Maxon wyprostował się z niejaką trudnością.  
– Mogę cię zapewnić, że to było głupie. 

Śmiertelnie głupie, dodałabym.


– Potrzebujesz pomocy?  
– Nie – odparł szybko, unikając mojego spojrzenia. – Właśnie wracałem do pokoju i proponuję, żebyś zrobiła to samo.  
– Maxonie. – Cicha prośba w moim głosie sprawiła, że na mnie popatrzył. – Bardzo mi przykro. Byłam wściekła i chciałam. Nawet nie wiem już, co chciałam. To ty powiedziałeś mi, że bycie Jedynką wiąże się z pewnymi korzyściami, że można coś zmienić

Teraz jest jej przykro. A zrobiła cały ten cyrk w ramach dziecinnej zemsty. I to jest chyba w tym wszystkim najgorsze. Motywacją Amisi była zwykła złość na Maksia i nic więcej. 

Użyj mózgu, Luke: 103
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 18

A teraz jeszcze zwala winę na Maksia, bo wspomniał o możliwościach związanych z byciem Jedynką. Możliwości a ich wprowadzanie w życie to dwie różne sprawy. Trzeba wiedzieć kiedy i jak, a nie rzucać wywrotowe slogany, bo truloff nas zdenerwował. 

Maksio też nie jest zachwycony insynuacjami Amisi, że to jego wina.  


Maxon przewrócił oczami.  
– Nie jesteś Jedynką. – Na chwilę zapadła cisza. – Nawet gdybyś była, czy nie zwróciłaś uwagi na to, w jaki sposób ja działam? Po cichu i małymi krokami, tak musi na razie być. Nie możesz pokazać się w telewizji, narzekając na obecny porządek, i oczekiwać, że mój ojciec lub ktokolwiek inny to poprze. 
– Przepraszam! – jęknęłam. – Naprawdę strasznie przepraszam. 
Maxon zastanowił się. – Nie jestem pewien, czy… 

Jeżeli oczekiwaliście jakiejś głębokiej rozmowy, w której wreszcie wszystko sobie wytłumaczą, to chyba nie znacie Kiery. Ona nie umie pisać takich rzeczy. A więc czas na typowy dla Cassolandu plot device. Rebelianci, wystąp!


W tym momencie usłyszeliśmy krzyki. Maxon odwrócił się i ruszył szybkim krokiem, a ja poszłam za nim, próbując się zorientować, o co chodzi. Czy ktoś się kłócił? Kiedy zbliżyliśmy się do skrzyżowania z głównym korytarzem i drzwi do ogrodu, zobaczyliśmy biegnących w naszą stronę gwardzistów.  
– Włączyć alarm! – krzyknął któryś. 
– Są już za bramą!  
– Szykować broń! – rozkaz innego wzniósł się ponad krzyki.  
– Zawiadomić króla! 

How convenient.

Twierdza Monty Pythona: 13

Gwardzista prosi, żeby Maksio natychmiast udał się do schronu, ale coś jest z księciem ewidentnie nie tak. Maksio oznajmia, że nie da rady dojść tak daleko.


– Tak jest – odparł ponuro gwardzista. – Proszę tędy. 
Pociągnął Maxona za róg korytarza, w ślepy zaułek. Zaczęłam się zastanawiać, czy zamierza nas tu zostawić, kiedy nacisnął jakiś niewidoczny przycisk w ścianie i kolejne tajne drzwi w pałacu otworzyły się przed nami. Za nimi było tak ciemno, że nie widziałam, dokąd idziemy, ale Maxon bez namysłu wszedł do środka, pochylając głowę .  
– Powiedz mojej matce, że America i ja jesteśmy bezpieczni. Zajmij się tym w pierwszej kolejności – powiedział.  
– Oczywiście, sir. Osobiście przyjdę po waszą wysokość, kiedy będzie już po wszystkim.  
Rozległo się wycie syreny. Miałam nadzieję, że zabrzmiała w porę, żeby wszystkich uratować. Maxon skinął głową, a drzwi zamknęły się, zostawiając nas w całkowitej ciemności. Były tak szczelne, że stłumiły nawet dźwięk alarmu. Usłyszałam, że Maxon szura ręką po ścianie, aż w końcu znalazł włącznik i pomieszczenie wypełniło słabe światło. Rozejrzałam się wokół siebie.Na półkach leżały jakieś paczki w ciemnej folii, a na innej półce zobaczyłam kilka cienkich koców. Na środku maleńkiego schronu znajdowała się jedna drewniana ławka, na której mogły usiąść ze cztery osoby, a pod przeciwległą ścianą była mała umywalka i coś, co wyglądało jak bardzo prymitywna toaleta. Na jednej ze ścian znajdował się rząd pustych haczyków, a całe pomieszczenie pachniało metalem, z którego chyba zrobione były jego ściany.

Maksio i Amisia znajdują się w jednym ze schronów dla służby. Maksio tłumaczy konieczność utrzymywania takich miejsc.



–To jeden ze schronów dla służby. Jeśli atak zastał ich w kuchni albo w magazynach, są praktycznie bezpieczni, ale ci, którzy akurat wypełniają tutaj jakieś obowiązki, mogą nie mieć czasu, żeby tam dotrzeć. Tu nie jest aż tak bezpiecznie, jak w schronie przeznaczonym dla nas, poza tym tam mamy więcej zapasów, ale wystarczy w razie konieczności. 
– Czy rebelianci wiedzą o tych schronach?  
– Niewykluczone – odparł, prostując się odrobinę i mrużąc oczy. – Ale nie mogą się tu dostać, kiedy ktoś jest w środku. Są tylko trzy sposoby, żeby stąd wyjść. Ktoś z kluczem musi otworzyć mechanizm od zewnątrz, ktoś z kluczem może otworzyć schron od środka – Maxon poklepał się po kieszeni, dając do zrozumienia, że w razie potrzeby mógłby nas stąd wydostać – albo trzeba zaczekać dwa dni. Po czterdziestu ośmiu godzinach drzwi otwierają się automatycznie. Kiedy zagrożenie już minie, gwardziści sprawdzają wszystkie schrony, ale zawsze istnieje ryzyko, że zapomną o którymś, więc bez takiego mechanizmu ktoś mógłby zostać tu na zawsze. 

Czyli co, mam rozumieć, że jest jeden rodzaj klucza do wszystkich drzwi? Bo skoro Maksio ma jakiś klucz i nie martwi się wcale, że nie będzie pasował do jakiegoś randomowego schronu dla służby, to pewnie mają tylko jeden rodzaj zamka. Co to więc byłby za problem, żeby rebelianci skombinowali sobie taki klucz (np. zabrali jakiemuś martwemu gwardziście) i zrobili mnóstwo kopii?

Twierdza Monty Pythona: 14

Maksio cierpi strasznie i nie może dłużej wytrzymać, więc prosi Ami o pomoc w zdjęciu marynarki i koszuli. 


– Chwilowo trudno mi powiedzieć, żebyś umiała dochować tajemnicy. Ale ta ma iść z tobą do grobu. I ze mną. Czy to jasne? 

Nie liczyłabym na to. Sam miałeś próbkę jej lojalności. Wystarczy, że się na ciebie zdenerwuje i zaraz cały pałac pozna twoją wielką, mroczną tajemnicę. 

Amisia zdejmuje ciuchy z Maksia i podziwia jego gołą klatę. Niestety ślinienie nie trwa długo, gdy Ami odkrywa stan pleców księcia.  


Koszula Maxona na plecach była przesiąknięta krwią. Wstrzymałam oddech i na chwilę zamarłam, ale ponieważ miałam wrażenie, że tylko pogarszam sprawę, gapiąc się na niego, zaczęłam działać. Kiedy udało mi się zdjąć koszulę, zawiesiłam ją na jednym z haczyków, co dało mi chwilę na odzyskanie panowania nad sobą.Odwróciłam się i przyjrzałam dokładniej plecom Maxona. Krwawiąca pręga zaczynała się przy ramieniu i biegła aż do pasa, krzyżując się z drugą, także krwawą, trzecią, która wyglądała na wygojoną od dawna i czwartą, będącą już tylko wypukłą blizną. W sumie było może sześć świeżych śladów na plecach Maxona, na tak wielu starszych, że nie byłam w stanie ich policzyć.Jak to możliwe? Maxon był księciem, synem królewskim, następcą tronu, stojącym ponad wszystkimi, a czasem nawet ponad prawem. Jak mógł być cały w bliznach?W tym momencie przypomniałam sobie wyraz oczu króla i wysiłek Maxona, żeby ukryć strach. Jak ktoś mógł zrobić coś takiego swojemu synowi?

Clarkson jest superevil. Wcześniej było to subtelnie (ekhm, ekhm) zapowiadane, teraz mamy podane na tacy.  

Konkurencja dla Kajusza: 17

Doprawdy, czy król nie ma żadnych innych sposobów na utemperowanie dorosłego syna jak własnoręczna chłosta? Cóż, może go to rajcuje. Ciekawe, czy Clarkson potraktowałby tak samo Amisię, gdyby Maksio nie zgłosił się, żeby z nim „porozmawiać” zamiast niej?


Odwróciłam się znowu i zaczęłam przeszukiwać schron, aż znalazłam niewielką szmatkę i podeszłam z nią do zlewu. Na szczęście okazało się, że kran działa, chociaż woda w nim była lodowata.Podeszłam do Maxona, starając się zachować spokój ze względu na niego. 
– To może trochę piec – ostrzegłam go.  
– Nie szkodzi – szepnął. – Jestem przyzwyczajony.  
Przetarłam ostrożnie ślad na jego ramionach, uznając, że najlepiej będzie pracować z góry na dół. Maxon odsunął się odrobinę, ale milczał. Kiedy zajęłam się drugą pręgą, zaczął mówić. 
– Od lat szykowałem się na dzisiejszy wieczór, wiesz? Czekałem na dzień, kiedy będę dość silny, żeby go powstrzymać

Problem polega na tym, że nie jesteś ani dość silny, ani inteligentny, czy przebiegły, żeby z ojcem wygrać. 


– To dlaczego tego nie zrobiłeś? Zawahał się przed odpowiedzią. 
– Bałem się, że jeśli nie dostanie mnie, weźmie się za ciebie. 

Widzisz, Amisiu, jak bardzo otarłaś się o niebezpieczeństwo? Nie żeby Clarkson miał zamiar ci odpuścić. Ale na razie jesteś przy życiu i zdrowiu. I znów wszystko dzięki Maksiowi. 


Musiałam się zatrzymać na chwilę, zbyt przytłoczona tymwszystkim, żeby wykrztusić choć słowo. Czułam, że łzy cisną mi się do oczu, ale postarałam się je stłumić. Byłam pewna, że to by tylko wszystko pogorszyło. 
– Czy ktoś o tym wie? – zapytałam.  
– Nie.  
– Nawet lekarz? Ani twoja matka?  
– Lekarz z konieczności, ale on jest dyskretny. Nigdy nie powiedziałbym o tym matce ani nawet nie dałbym jej powodów, żeby zaczęła coś podejrzewać. Wie, że ojciec jest dla mnie surowy, ale nie chcę, żeby się o mnie martwiła. Ja to wytrzymam.  
Dalej przecierałam jego rany.  
– On jej tak nie traktuje – zapewnił mnie szybko Maxon. – Na pewno bywa dla niej niemiły, ale nie w taki sposób. 

Cóż za pociecha. Jak już Maryboo niejednokrotnie wspominała, związek Clarksona i Amberly wyłaniający się z nowelki „Królowa” jest przerażający pomimo braku fizycznej przemocy. Jestem absolutnie przekonana, że Kiera stworzyła ten w sumie interesujący portret toksycznego związku zupełnie przypadkowo. Jak ją znam, to historia Clarksona i Amberly miała być romantyczna. Nie mam pojęcia, jak ałtorki to robią, że chcą napisać jedno, a wychodzi im coś zupełnie przeciwnego. Jeśli jednak ta cała patologia jakimś cudem była zamierzona, to chylę czoła. Przeczytajcie „Królową”, a sami zobaczycie. Sprawa jest na tyle ciekawa, że na pewno w jakimś stopniu omówimy nowelkę.  



– Mam więcej współczucia dla Cartera i Marlee, niż mogłoby ci się wydawać – powiedział, starając się, żeby to zabrzmiało lekko. – Zawsze trochę potrwa, zanim przestanie boleć, szczególnie jeśli ktoś się uprze, że będzie sam sobie z tym radzić.  
– A za co są te wcześniejsze? – zapytałam i zaraz potrząsnęłam głową. – Przepraszam, nie powinnam pytać.  
Maxon wzruszył jednym ramieniem. – Za różne rzeczy, które powiedziałem albo zrobiłem. Za rzeczy, o których wiedziałem.  
– Rzeczy, o których ja wiedziałam – dodałam. – Maxonie, ja. – Oddech uwiązł mi w gardle, miałam wrażenie, że zaraz zacznę płakać. Równie dobrze mogłam sama go pobić. 

To, że o pewnych rzeczach Amisia wiedziała, jest raczej winą Maksia, ale to, że nie umiała trzymać języka za zębami, to już rzeczywiście jej błąd. 

Amisia opatruje Maksia. 


Zaczęłam od posmarowania ran maścią i szybko stało się jasne, że jest ona bardzo skuteczna. Napięte mięśnie ramion Maxona zaczęły się rozluźniać, co mnie ucieszyło.

Następne superleki jak w Intruzie. Jeżeli to była maść przeciwbólowa, to nie jest ona zbyt dobrym pomysłem na otwarte rany, jeżeli z antybiotykami, to przecież nie zagoi rany od razu. 

Ami kończy opatrywać Maksia, poczym, żeby zrobić coś z rękami, zaczyna płukać zakrwawioną koszulę księcia. 


– Dlaczego nigdy nie zadajesz pytań, na które chciałbym odpowiedzieć?  
Uznałam, że nie zdołam siedzieć koło niego na ławce i powstrzymać się przed dotykaniem go, więc zajęłam miejsce na podłodze naprzeciwko niego. 
– Nie wiedziałam, że tak robię.  
– Owszem.  
– Cóż, o co takiego nie pytam, a co chciałbyś mi powiedzieć? 
Odetchnął głęboko i lekko pochylił się do przodu, opierając łokcie na kolanach. 
– Nie chcesz, żebym ci wyjaśnił, jak wyglądają moje relacje z Kriss i Celeste? Nie uważasz, że na to zasłużyłaś?

Tak kończy się rozdział. Za tydzień dowiemy się, jak Maksio tłumaczy swoją schadzkę z Celeste. Do zobaczenia.

Gratulacje dla mojej drogiej współanalizatorki. Maryboo właśnie została magistrem filologii angielskiej. Witamy serdecznie w szeregach mgr-ów!

Statystyka:

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 17

Dobre Mzimu: 28
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 71
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 18
Kochanek z kartonu: 32
Konkurencja dla Kajusza: 17
Nie, nie jesteśmy w Panem: 27
Osiołkowi w żłoby dano: 46
Queen (Bee) Wannabe: 59
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 7
Twierdza Monty Pythona: 14
Użyj mózgu, Luke: 103

Beige

22 komentarze:

  1. Ojojojojoj... *masuje obolałą od headdesków głowę* BoCHaterowie mogliby użyczyć trochę tej Super-Hiper-Magicznej-Maści.
    Ale tak całkiem poważnie, ała. Bolało. Bardzo. Ale analiza i tak cud miód. I gratuluję Ci serdecznie, Imperatorko Beż, żeś przez to przebrnęła, a w dodatku nas, biednych, przeprowadziła,
    No, i oczywiście gratulacje i gorący aplauz wędrują do mgr Maryboo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pff, taki z Clarksona tyran jak ze mnie czajniczek. Albo noga z histori... . Aż ciekawe czemu Makson nie ma chłopca do bicia, zwłaszcza że jako evil król i wogule miałby nie tylko radochę z wykańczania psychicznie swego syna, to jeszcze syn nie miałby uciążliwych dowodów przeciw niemu.

    Nie-ma

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje!!!
    Rany, reformę wymyśliła...No i zły król, bijący dorosłego syna..Pewnie jeszcze chichocze diabolicznie.Banał na banale banałem pogania.
    Analizę świetne się czytało, jak zwykle.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo Maryboo! :)

    A mi się osobiście wydaje, że czepianie się tego, że król bije, to akurat sprawa drugorzędna. Może rzeczywiście lubi? Co nam do tego? :P
    Gorzej z Ami - tutaj już trudno stwierdzić, czy lubi, gdy ktoś zastanawia się czy ją powiesić, czy może jednak uciąć jej głowę. Cholera, a może rzeczywiście lubi? To by wiele tłumaczyło, tylko że nie bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trudno mi uwierzyć, że cokolwiek w tej książce miało być z założenia romantyczne, bo wyszła tragedia. A Maxon od kilku ładnych części ciągle wizualizuje mi się permanentnie wykrzywioną miną, tak ciągle marudzi.

    Ja też właśnie zostałam magistrem filologii angielskiej, więc tym bardziej gratuluję :)

    Goma

    OdpowiedzUsuń
  6. Mgr Marryboo, gratulacje!
    Beż, dzięki ci za tak wczesną analizę, wyjątkowo się dziś przydała :D
    Chciałam też zawiadomić, że w wersji mobilnej wasza strona jest różowa - co ładnie wygląda, ale spoilery nie bardzo się kryją :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój ukochany rozdział wreszcie rozjechany walcem analizy xD
    Po pierwsze - komentarz Americi "Nie wiem" jest najlepszym podsumowaniem całego tego pomysłu. Ona po prostu rzuciłam tekstem, zupełnie nieprzemyślanym pod żadnym kątem. Co zamiast tego? Jak więc finansować ludzi? Jak zmienić szkolnictwo? Jakie płace wprowadzić? Zmiana ustroju społecznego to nie jest coś, co się robi na kolanie i najlepiej to o 2 w nocy, jak akurat nie może się spać, ale najwyraźniej ta ameba o tym nie wie.
    Po drugie - przyniesienie pamiętniczka Illei mnie zabiło. JAK można być tak głupim? To w ogóle jest możliwe? To jest TAJNE. Ukryte w wielkiej biblioteczce, też TAJNEJ. A rebelianci szukają książki. Kurcze, poważnie? Ona im ją pokazała w TELEWIZJI OGÓLNOPAŃSTWOWEJ! Q____Q No przecież nic tylko zarżnąć to cudo zanim złoży jaja Q_Q
    Po trzecie - na miejscu Americi chyba NIGDY bym się nie pozbyła wyrzutów sumienia wiedząc, co ojciec zrobił bądź co bądź miłemu facetowi z powodu mojego widzimisię. Ale ona nie poświęci tej myśli więcej niż dwa zdania, bo po co =_=
    Po czwarte - Gratuluję Maryboo! Oby ci się teraz szczęściło z tym mgr przed nazwiskiem! ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Na miejscu Clarksona postawiłabym na nowy program, Illea Next Prince, bo jego obecne dziecię nadaje się do wszystkiego, poza rządzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozbroiła mnie ta scena z wiwatującymi pokojówkami wychwalającymi przemówienie o zrównaniu wszystkich klas... i jednocześnie pojawiające się w każdym zdaniu "panienko". :D Dobra, nie oczekuję, żeby od momentu emisji zwracały się do niej "towarzyszu", po prostu w moim odczuciu jest to zabawny kontrast.

    Szczerze mówiąc, myślałam, że przesadzacie z tymi poduszkami, i plan zniesienia klas niespecjalnie mnie ruszył, chociaż był durny na niezliczonych poziomach. Ale paradowanie z puchatym pamiętniczkiem Grzesia wzięło mnie znienacka i faktycznie huknęłam o stół. A ostrzegałyście!

    Będę bronić pomysłu Elise. Znaczy, ma potencjał - zważywszy na to, że Illea jest odcięta od świata, kontakt i możliwość porównania życia z mieszkańcami innych krajów jest rozwijające i otwierające oczy na wiele spraw. Tyle że nie byłby to program tak jak chce Elise dla wyższych klas (na cholerę, oni mają znajomości i Internet), tylko przede wszystkim dla średnich. Myślę, że przy paru przeróbkach pomysł byłby fajny, zwłaszcza, gdyby połączyć go później z wymianami, imprezami kulturowymi... Nie kreśliłabym też planu Celeste, bo jednak ustalenie płacy minimalnej to jest już coś - ale w sumie o tych certyfikatach wiemy tak mało, że ciężko cokolwiek powiedzieć. I nie wiem jak wy, ale ja nie mogę wyjść z podziwu, że autorka wstrzymała konie i pozwoliła przez chwilę być człowiekiem, zamiast kazać jej zaproponować przywrócenie niewolnictwa, albo założyć policję mody.

    Zresztą, czego się oni spodziewali po tych dziewuchach? Jasne, że państwo ma znacznie bardziej palące problemy, ale co nastoletnie dziewczyny mogą wymyślić wobec skomplikowanych kwestii ekonomiczno-społecznych? Mogą co najwyżej proponować imprezy charytatywne, edukacyjne albo kulturowe. Ciekawi mnie, czy biedna Silvia beknie za tę katastrofę na wizji...

    Kriss jest cudowna, powinna kopnąć Maksia, poślubić Elisę i założyć z nią własne państwo/rządzić wspólnie Nową Azją, w każdym razie wypowiedzieć Illeli wojnę.

    Wszystkiego dobrego dla Maryboo! Serdeczne gratulacje i dalszych sukcesów na ścieżce naukowej!

    Z wyrazami szacunku
    Kazik

    OdpowiedzUsuń
  10. Maryboo moje gratulacje!

    A co do rozdziału... Jakbym była królem Clarksonem to najpierw zlałabym synalka (no co? Przemoc przemocą ale ten kretyn naprawdę robił wszystko by zarobić) a następnie powiesiłabym Ami ku chwale ojczyzny i ogólnego dobra gatunku ludzkiego. Głupota tych dwojga jest nieopisywalna. Ale podoba mi się wątek Kriss, ona jest miła, mądra jakim cudem się znalazła w tej ksiunżce?

    rose29

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulacje, Maryboo! ;)

    Ale nie było jakiegoś motywu, że Maxio wyraźnie powtarzał tępej amebie, że pamiętniczek jest super-tajny i nie wolno go pokazywać? A ona macha nim na wizji? I oczywiście M. nie ma do niej o to pretensji, cóż znowu. toż to Amisia, nie wypada mieć pretensji!
    Jeśli Clarkson puszcza coś takiego na żywca, to znaczy, że też jest tępy, zwłaszcza, że widzi, że z Ami jest niezłe ziółko, dodatkowo za tępe, by zdawać sobie sprawę z grozy sytuacji.

    Chłosta niby powinna się kojarzyć z Gale'm, ale mi się bardziej kojarzy z serialem "Outlander", tak na marginesie. ;p

    Adria

    OdpowiedzUsuń
  12. "Wszyscy zasługiwaliśmy na lepszy los. Moja rodzina, Marlee i Carter, Aspen, nawet moje pokojówki – wszyscy utknęliśmy w miejscu z powodu planów Gregory’ego Illéi. Musiałam o nich myśleć"

    NAWET moje pokojówki... wow, Ami taka łaskawa. Nawet taki plebs zasługuje na coś lepszego!

    Wiedziałam, że America wymyśli coś głupiego, ale nie AŻ TAK. „Nie wiem”? NIE WIEM? I to jej prezentacja? Równie dobrze mogłaby wystąpić o likwidacje trzęsień ziemi, bo są niefajne. Co za tępa dziewczyna.

    "Wiedziałem, że powinienem był wcześniej cię zmusić, żebyś przeczytał te zapiski"
    Czyli Maxon dał te zapiski Ami, wcześniej ich NIE CZYTAJĄC? Ewentualnie zerknął sobie na parę kartek bo były fajne focie z Halloween, ale tak ogólnie to TL;DR? Boże, nie wierzę.

    "- Chciałam iść do ogrodu. Próbuję się zastanowić, czy zrobiłam coś głupiego, czy też nie."
    XDDDDDD

    Ten wątek z biciem syna... Czy czegoś podobnego nie było w Divergent? Pytam, bo widziałam tylko film i pobieżnie. Mam na myśli truloffa, którego bije jego tatuś przywódca.

    Jestem też bardzo ciekawa, jak Maksio wyjaśni swoje schadzki z Celeste, serio. Ciekawe, co też ten matoł może wymyślić...

    No i gratulacje dla mgr Maryboo! Twoje zdrowie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Owszem, było w Divergent, tylko tam przedstawione wiarygodnie.

      Usuń
  13. Witam!
    Najpierw wyrażę ogromny podziw dla Beige i Maryboo, które podczytuję od dawna. Jesteście świetne, a fakt, że macie siłę przebijać się przez coś, co użyłabym tylko jako srajtaśmę.... chapeau bas. Podsuwam wasze analizy młodszej siostrze, ku nauce, że to co czyta czasem to gniot pierwszej wody ;)

    Dzisiejszy fragment tego tForu był.... bolesny. Zawsze strasznie się wczuwam w książki i filmy, więc jak bohater robi coś żenująco głupiego, to sama to odczuwam... "Nie wiem" było wisienką na torcie^^ Clarkson powinien ją stracić po długich, publicznych i naprawdę wymyślnych torturach. Ech, marzenia...

    Ale co ja się dziwię. Przecież wbrew ambicjom Kiery książka adresowana jest nie do czytelniczek lat 15-18, tylko dzieci z wcześniej podstawówki...-.- Nie wiem, czy widziałyście "Dziennik Kreatywny" na podstawie "bestselleru" Kiery. Kilkaset stron oczojebnego różu i zadań typu: opisz swoje spotkanie z królem Clarksonem lub "co ty byś zaproponowała jako zmianę dla Illei?". Miałam coś takiego, tylko z Harrym Potterem. Chyba w czwartej klasie.

    I oczywiście, gratulacje dla Maryboo!!

    Aberdeenh

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratulacje, Maryboo!

    W kwestii rozdziału...
    Gdyby Ilea była porządnym autorytarnym państwem (jak usiłuje nam się wmówić), to wszytkie notatki Amisi zostałyby w tajemnicy przed nią skontrolowane i odłożone idealnie na miejsce, a gdy przyszłoby do transmisji, to gdy America zaczynałaby mówić, kamery byłyby już wyłączone, a straż czekałaby, aby po zakończeniu prezenacji poprowadzić naszą heroinę prosto na egzekucję, chlip.
    Poza tym, czy mnie się tylko wydaje, czy kandydatki miały przedstawić pomysł na działalność charytatywną? Więc zupełnie nie rozumiem, skąd projekt z pen pals w Nowej Azji, szczególnie że akcja obejmowałaby ino najbogatszych? (Dobra, kogo ja oszukuję? Oderwane od rzeczywistości projekty innych kandydatek miały umożliwić Ami prowadzenie we własnej głowie sarkastycznych i złośliwych monologów, pokazujących jednocześnie jej obeznanie w temacie i ogrom życiowego doświadczenia, haha nie).
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  15. O, jak dobrze, że już po tym rozdziale. Nawet z komentarzami musiałam opuszczać całe fragmenty, bo pamiętałam, jak durne to było.
    Nie pojmuję, jak coś takiego mogło iść na żywo? Spokojnie wszystkie kandydatki mogłyby byc rebeliantkami i zarzynać co noc część ochrony pałacu - nikt by się nie domyślił. Dlaczego nikt wcześniej nie przejrzał tych notatek? Równie dobrze mogła któraś zaproponować, żeby Amberly codziennie użyczała dupy trzem mężczyznom z najniższej klasy, coby pokazać, że sie troszczy i podnieść morale społeczeństwa... I dlaczego Kiera zrobiła z Natalie idiotkę?
    Czekam na niedzielę, uwielbiam elaboraty Maryboo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo pani Cass pewnie sama nie miała pomysłu, jak udoskonalić jej krainę słodkich jednorożców i rzuciła pomysłem z rzyci, ot co. ;)

      Usuń
  16. A wiecie, co mnie najbardziej boli? To coś ma potencjał i to całkiem duży! Rebelianci, patologiczna rodzina przy władzy, nieumiejętny książę... Może mówię tak, ponieważ znam tę książkę tylko z waszych analiz i widzę głównie wasze pomysły. Może tak ktoś by spróbował przerobić to dzieuo? Myślę, że dobre pióro odkryłoby niebywałą historie.
    Dużo sił do dalszej pracy!

    OdpowiedzUsuń
  17. "Zobaczyłam przygotowane dla mnie biurko i sztalugę, także ekran, na którym wyraźnie miały być przez kogoś wyświetlane slajdy. To było naprawdę imponujące – zastanawiałam się, kto był dość pomysłowy, by posunąć się tak daleko."

    Wyświetlanie slajdów to "posuwanie się tak daleko"? o_O

    "Tak właściwie – sięgnęłam do stosu książek. – Mam tutaj nawet opis. Zaczęłam szukać odpowiedniej strony w pamiętniku Gregory’ego Illéi. "

    Po prostu nie mogę uwierzyć, że można być aż tak durnym. To chyba najgłupsza z głupich głupota, o jakiej czytałam. Przy Amisi Forrest Gump to tytan intelektu i szczwany lis.

    "Byłam wściekła i chciałam. Nawet nie wiem już, co chciałam."

    Tego nawet zbytnio komentować nie trzeba, jest tak pocieszne samo w sobie. ;)

    OdpowiedzUsuń