niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdziały XIX i XX

Rozdział 19


I will never fucking escape.

To jest jakieś błędne koło. Analizy przypominają mi o pracy (Iladian), a praca o analizach. Farmacja i kiepskie książki stają się powoli nierozłączne. Strach się bać. Czas więc na następną farmaceutyczno-illeańską anegdotę. Przychodzę sobie pewnego pięknego dnia grzecznie do pracy, spoglądam na nowy towar, który przyjechał do apteki i znajduję to:



Okazuje się, że król Ikei ma pewne  problemy natury osobistej… Cóż, kraj mu się wali, Maksio zestresowany jest, w sumie nie ma co się dziwić.  Nie będę psuła tego dżołka. Ci, którzy nie wiedzą, o co chodzi, powinni wyguglać substancję czynną tego leku – sildenafil.

No i jak się tu nie załamać? Te książki łażą za mną wszędzie.  Czy kiedykolwiek uwolnię się od tej durnej serii? Niedługo zacznie mi się śnić po nocach. 

Czas na randkę Iladian z Jackiem. Chłopak nie jest niestety zbyt gramotny.

Gdy po obiedzie podeszłam do jego pokoju, Jack czekał na mnie pod drzwiami. To było trochę dziwne, ale doszłam do wniosku, że zjadają go nerwy.
– Dobry wieczór – powiedziałam, zbliżając się. 
– Wasza wysokość – skłonił się przede mną. 
– Możesz mnie nazywać Eadlyn. 
Uśmiechnął się.
– Doskonale. Eadlyn.
Zapadła chwila niezręcznej ciszy – czekałam, aż poda mi ramię, ale on stał tylko w miejscu, z wymuszonym uśmiechem, ale z ożywionym spojrzeniem. W końcu poddałam się. Uznałam, że się niczego nie domyśli, więc wskazałam schody.
– Tędy. 
– Super. – Ruszył przede mną, chociaż nie znał drogi. 
– Nie, Jack. Musimy tu skręcić. – Powtórzyłam te słowa chyba trzy czy cztery razy po drodze, a on ani razu nie przeprosił. Po prostu szedł tam, gdzie mówiłam, zupełnie jakby od początku miał taki zamiar. Starałam się z całych sił mu wybaczyć. Miałam już kilku chłopców wytypowanych do wyeliminowania i nie potrzebowałam powodów, by dopisać do tej listy Jacka. 

Ale dlaczego nie? Im więcej hołoty do odstrzału, tym lepiej. I tak nie kojarzymy nikogo poza Henrim, Hale’m, Kile’m i Erikiem. No, ewentualnie Badenem. Przynajmniej ja tylko ich kojarzę.  


Pałac miał cztery piętra wysokości, ale także kilka poziomów podziemnych. Nagrania Biuletynu odbywały się na poziomie minus pierwszym, gdzie znajdowały się również magazyny i sala kinowa. Kwatery personelu i gwardzistów były rozlokowane na poziomach minus pierwszym i minus drugim, ale nie przylegały do skrzydła kinowego. Jeszcze głębiej znajdował się ogromny schron i jeśli dobrze pamiętałam, byłam w nim dwa razy w życiu: raz podczas próbnego alarmu, gdy miałam trzy lata, a drugi raz niedługo później, gdy zaatakowała nas ostatnia grupa rebeliantów.
Dziwnie było o tym myśleć: rebelianci zniknęli, ale teraz mieliśmy do czynienia z innymi grupkami ludzi walczących z monarchią. Czasem omal nie zaczynałam żałować, że rebelianci już nie istnieją, bo przynajmniej dało się ich określić jednym słowem. Wtedy przynajmniej wiedzieliśmy dokładnie, kto jest naszym przeciwnikiem.

Rozumiem cię, Edziu, mi też brakuje Henia i Miecia!



– Mam nadzieję, że lubisz filmy? 
– Bardzo – odparł z entuzjazmem Jack. 
– To dobrze. Ja także, ale nie zawsze mam czas schodzić do sali kinowej. Mamy tutaj kilka nowości, chociaż wybór jest ograniczony. Jest jednak szansa, że znajdziemy coś dobrego. 
– To świetnie. – To było dziwne, jak zręcznie stąpał po cienkiej linii dzielącej złe wychowanie i kindersztubę. Zastanawiałam się, czy może po prostu nie wie, jak wiele błędów popełnia.
Lokaj przygotował już dla nas popcorn, a ja za pomocą pilota zaczęłam przeglądać propozycje.
– Może W oku patrzącego? – zaproponowałam. Króciutki opis, podobnie jak plakat towarzyszący filmowi, sugerował romans i dramat. 
– Brzmi dobrze. Czy to film akcji? 
– Chyba nie. Mamy jeszcze Czarne brylanty. – Plakat był ciemny i ponury, z sylwetką mężczyzny z przypasanym pistoletem. Nie obejrzałabym czegoś takiego z własnego wyboru. 
– Dobra! To brzmi świetnie. 
– Są jeszcze inne rzeczy do wyboru – powiedziałam, chcąc powrócić do menu. 
– Ale ja chciałbym właśnie to obejrzeć. Nie będzie na pewno takie straszne, a nawet gdyby było, możesz się do mnie przytulić. 

Randka nie idzie za dobrze. Jack to buc, co powinno teoretycznie spodobać się Edzi, gdyż mógłby być dzięki temu jej bratnią duszą. Jednakże bucowatość Jacka i bucera Edzi nie są zbyt kompatybilne.


Skrzywiłam się i zaczęłam się zastanawiać, czy nie dać Jackowi drugiej szansy. Siedzenia na sali kinowej były szerokie i bardzo miękkie, więc jedynym sposobem, w jaki mogłabym się do kogoś przytulić, byłoby wciśnięcie się z nim na jeden fotel, a nie ma mowy, żebym to zrobiła. Poza tym wolałabym mieć traumę na całe życie, niż przyznać, że się czegoś boję. 
Z drugiej strony, nie dlatego nie miałam ochoty na ten film. Po prostu nie wydawał mi się wart oglądania. Westchnęłam, czując się odrobinę zdominowana, ale znowu – miałam wrażenie, że on nie wie, jak niestosownie się zachowuje. Darowałam sobie dalsze protesty, postanowiłam powiedzieć tacie, że wszyscy chłopcy potrzebują dodatkowych lekcji etykiety, i włączyłam film.

Jaka szkoda, a mógł być z tego taki piękny bucoromans. Szlag by to trafił.


Opowiem w skrócie: ojciec Głównego Bohatera został zabity przez Złego Faceta. Główny Bohater poświęcił życie tropieniu Złego Faceta, ale ten kilka razy w ostatniej chwili zdołał mu uciec. Główny Bohater spędza noc z Superblondynką. Superblondynka znika. Główny Bohater zabija Złego Faceta, a Superblondynka znowu się pojawia. A, i jeszcze różne rzeczy wybuchają.

Czyli całkiem porządny, choć sztampowy film akcji. Na pewno był bardziej interesujący od całej tfurczości pani Cass razem wziętej.

Jack jest zachwycony, Edzia wcale.



Gdy przewinęły się napisy końcowe, użyłam pilota, by zapalić światło.
– I co o tym myślisz? – zapytał z oczami lśniącymi ekscytacją. 
– Niezłe, ale bez wątpienia widziałam już lepsze. 
Film najwyraźniej spowodował u niego nadzwyczajny przypływ energii.
– Ale te efekty były niesamowite! 
– Zgoda, ale fabuła była nudna. Przymrużył oczy.
– Mnie się podobała. 
– Niech będzie. 
– Czy to cię złości? Skrzywiłam się lekko. 
– Nie. To tylko znaczy, że masz zły gust. 

Bułkę przez bibułkę: 46

Ba, jeżeli komuś podoba się coś innego niż Edzi, to oznacza kompletny brak gustu. Right, got it. 

Co ciekawe, okazuje się, że Jacka to rajcuje.


Roześmiał się w sposób, który był raczej złowieszczy niż przyjazny.
– Uwielbiam, kiedy to robisz. 
– Co takiego? – Wstałam i odstawiłam miskę z popcornem na ladę, żeby służba ją potem zabrała. 
– Przez cały wieczór czekałem, aż zaczniesz się tak zachowywać. 
– Przepraszam? 
– Miałem nadzieję, że zrobisz się wściekła albo złośliwa. – On także przyniósł swoją miskę. – Pamiętasz, jak wycięłaś kandydatów następnego dnia po paradzie? To było świetne. Znaczy, nie chciałem wracać do domu, ale nie byłbym zdruzgotany, gdybyś na mnie nakrzyczała. 
Patrzyłam na niego zaskoczona. 
– Jack, czy ty wiesz, że dotąd praktycznie nie rozmawialiśmy, a podczas naszej pierwszej rozmowy wyjawiasz, że kręci cię, gdy się złoszczę? Nie zdajesz sobie sprawy, że może wyciągasz zbyt daleko idące wnioski? 
Uśmiechnął się niezrażony. – Pomyślałem, że docenisz moją szczerość. Mam przeczucie, że łatwo cię wyprowadzić z równowagi, i chcę, żebyś wiedziała, że mnie to nie przeszkadza. Więcej, nawet mi się podoba. 

Cóż, różne fetysze ludzie mają. Niestety, tych upodobań Edzia też nie dzieli  z Jackiem, co mnie dziwi. Wreszcie znalazła kolesia, którego jej biczyzm nie dość, że nie odstrasza, to wręcz podnieca. Toż to ewenement, którego ta wredna dziewucha powinna łapać się jak tonący brzytwy. 

Iladian chce zakończyć koszmarną randkę, jednak Jack ma inny pomysł. 


Jack sięgnął do mojej ręki, ale szybko ją cofnęłam. 
– Mylisz się. To koniec tej randki. Dobranoc. 
Podszedł szybko i znowu złapał mnie za rękę. Nie chciałam przyznać, że się boję, ale tak było – czułam lodowate nitki strachu pulsujące mi w żyłach. Był ode mnie większy i wyraźnie bawił go mój opór.
– Nie uciekaj – odezwał się ciszej, jedwabistym głosem. 
– Chcę ci tylko powiedzieć, że moim zdaniem dobrze bym do ciebie pasował, doskonale byśmy się rozumieli. – Przesunął palcami po moim policzku i podbródku. Jego oddech przyspieszył, a ja wiedziałam, że nie mogę tracić czasu. Musiałam się stąd natychmiast wydostać. Zmrużyłam oczy. 
– A ja chcę ci tylko powiedzieć, że jeśli nie zabierzesz ręki, będziesz martwy, zanim znajdziesz kogoś, kto do ciebie pasuje. 

Na miejscu tego półgłówka potraktowałabym te groźby śmiertelnie poważnie. Ale jak wiadomo bucera tego kalibru idzie w parze z niesamowitą wręcz głupotą. 


– Ekstra – uśmiechnął się. Najwyraźniej uważał, że ja także się dobrze bawię. – To świetna zabawa. 
– Puść. Mnie. 
Cofnął rękę, ale nadal widziałam w jego oczach dzikie podniecenie.
– To było super. Powtórzmy to jeszcze.

Ja wiem, że nie powinnam oczekiwać po kandydatach więcej niż jednej komórki mózgowej, ale, borze wszechlistny, to jest level „ultimate kamikaze”. Nawet pomijając, jak wspaniałomyślny i wybaczający charakter ma Iladian, takie zachowanie w stosunku do przyszłej królowej w głowie się nie mieści. 

Użyj mózgu, Luke: 20

Czy Jack może pogorszyć swoją sytuację? Ależ oczywiście. Edzia jest, co zupełnie zrozumiałe, wstrząśnięta. Co na to niedoszły gwałciciel?


Pobiegłam do schodów, modląc się, żeby mnie nie ścigał. Od tej sekundy na absolutnie każdej randce będą mi towarzyszyć kamery.
Bez tchu wypadłam na parter, gdzie zauważyłam dwóch gwardzistów. Podbiegłam prosto do nich.
– Wasza wysokość! – zaniepokoił się pierwszy, gdy osunęłam mu się w ramiona. 
– Zabierzcie go stąd! – zażądałam, wskazując schody. – Jacka! Zabierzcie go z mojego domu! 
Gwardziści zostawili mnie i pobiegli, by go zatrzymać, a ja skuliłam się na podłodze jak skamieniała. – Eadlyn? 
Tuż za mną pojawił się Ahren, więc krzyknęłam i rzuciłam mu się w objęcia.
– Co się stało? Coś ci jest? 
– To Jack – wyjąkałam. – Złapał mnie za ramię. Dotknął mnie. – Potrząsnęłam głową, zastanawiając się, jak wszystko mogło potoczyć się tak szybko, chociaż teraz rozumiałam już, że to wcale nie było niespodziewane. 
Jack patrzył na mnie z oddali, nie zbliżał się i grał na czas. Nawet teraz jego ruchy były powolne, obserwował moją narastającą frustrację, nie zużywając własnych rezerw energii, bawiąc się budowaniem napięcia, aż do chwili eksplozji. 
– Mówił dziwne rzeczy i to, jak na mnie patrzył… Ahrenie, nigdy się tak nie bałam. 
Odwróciliśmy się, słysząc szamotaninę na schodach. Dwaj gwardziści szarpali się z Jackiem i prowadzili go na górę. Gdy tylko mnie zauważył,wydał złowrogi warkot.
– Podobało ci się to! – upierał się – Przecież sama tego chciałaś! 

Użyj mózgu, Luke: 21

Szczerze nie znoszę Edzi, ale nie obraziłabym się, gdyby kazała go za to powiesić. Za jaja.

Ahren ma inny pomysł,


Ahren złapał mnie za rękę i pociągnął do Jacka, chociaż instynkt nakazywał mi ucieczkę w przeciwnym kierunku. Ustawił mnie tuż przed nim. 
– Znokautuj go, Eadlyn – polecił mój brat. Popatrzyłam na niego, myśląc, że żartuje, ale wściekłość w jego oczach przekonała mnie, że mówi serio. 
Kusiło mnie to. Nie mogłam reagować, gdy ludzie wykrzykiwali obelgi pod moim adresem albo krytykowali moje ubranie. Nie mogłam cofnąć się do dnia parady i powiedzieć wszystkim tym demonstrantom, jak głupio się zachowują. Ale teraz, wyjątkowo, mogłam wziąć odwet na kimś, kto naprawdę mi się naraził. 
Może zrobiłabym to, gdyby nie złośliwy uśmiech Jacka. Wyglądał tak, jakby miał nadzieję, że to zrobię, a on będzie mógł potem wspominać w marzeniach, jak go spoliczkowałam. W jego głowie seks mieszał się z przemocą i gdybym pozwoliła sobie wobec niego na jedną z tych dwóch rzeczy, znaczyłoby to, że pozwalam mu i na drugą. 
– Nie mogę – szepnęłam. 
Jack udał, że się dąsa.
– Na pewno, słoneczko? Ja nie mam nic…

Jackowi przydałaby się porządna domina. Nie chce mi się wierzyć, że gdyby Maksio zrobił porządny background check uczestników, to skłonności Jacka nie wyszłyby  na jaw wcześniej. Dzięki temu można było uniknąć tej napaści. Ale po co prześwietlać kandydatów na męża córki i przyszłej królowej, na pewno nic złego się nie stanie. Oh wait.

Użyj mózgu, Luke: 22


Ahrenowi puszczają nerwy i elegancko przydzwania Jackowi w ryj. Niestety, parafrazując skecz kabaretu Hrabi „Jacka teraz boli twarz, a wiecie, jak mnie boli ręka?”

Edzia zabiera brata do skrzydła szpitalnego, by opatrzono mu dłoń, a gwardzistom każe nieprzytomnego Jacka wsadzić natychmiast do samolotu. 

Siedziałam na łóżku Ahrena, razem ze mną był Kaden. Ahren zginał zabandażowane palce, które były paskudnie stłuczone.
– Czy to boli? – zapytał Kaden, bardziej przejęty niż zdenerwowany. 
– Troszeczkę, ale w każdej chwili zrobiłbym to znowu. Uśmiechnęłam się z ogromną wdzięcznością do mojego brata bliźniaka.
– Gdybym ja tam był – zaczął Kaden – wyzwałbym go na pojedynek. 
Zachichotałam, a Ahren sięgnął nade mną, by potarmosić włosy brata. 
– Przykro mi, kolego, ale to się stało za szybko, żebym o tym pomyślał. 
Kaden potrząsnął głową. – Wszystkie lata lekcji szermierki poszły na marne. 
– I tak zawsze byłeś w tym lepszy ode mnie – przypomniał Ahren, a tymczasem do pokoju bez pukania wszedł Osten z telefonem przy uchu. 
– Gdybyś tylko więcej trenował! – zganił go Kaden. 

Kaden jest awesome. Team Kaden <3!!!

Osten usiadł na łóżku, nie przerywając rozmowy. 
– Tak. Tak. Dobra, chwilę. – Zasłonił słuchawkę i popatrzył na mnie. – Eady, skąd w ogóle był ten cały Jack? Spróbowałam sobie przypomnieć jego zgłoszenie. 
– Chyba z Palomy. 
– Na pewno z Palomy. – Kaden skinął głową. 
– Super. – Osten znowu odezwał się do słuchawki: – Słyszałeś? Będę w kontakcie. 
Rozłączył się i schował telefon do kieszeni, a my patrzyliśmy na niego szeroko otwartymi oczami. 
Roześmiałam się. 
– Zwykle staram się ciebie powstrzymać przed tym, co zamierzasz zrobić, ale tym razem nie będę o nic pytać. – Myślę, że tak będzie najlepiej. 
Popatrzyłam na moich braci, tak bardzo opiekuńczych, inteligentnych i psotnych. Wiele razy nienawidziłam ich za to, że nie są ode mnie starsi, że zmuszają mnie do przyjęcia roli, której nigdy nie chciałam. Dzisiaj, może po raz pierwszy, kochałam ich właśnie za to, jacy są. Kaden odwracał moją uwagę od tego, co się stało, Ahren mnie bronił, a Osten… cóż, zamierzał mi pomóc na własny sposób.

Jeżeli w zamierzeniu Cass to wyznanie miało być wzruszające, to zupełnie nie wyszło. Wychodzi na to, że dotąd Edzia autentycznie nienawidziła braci i to tylko dlatego, że zrządzeniem losu nie urodzili się przed nią. Wartościowych ludzi zobaczyła w nich dopiero, gdy przysłużyli jej się i zrobili się jej chwilowo potrzebni. Przerażające. 

Do wesołej gromadki dołączają Amisia i Maksio. 


Tata przełknął ślinę i popatrzył na nas wszystkich.
– Eadlyn, jest mi naprawdę okropnie przykro. Nie mam pojęcia, jak on mógł się prześlizgnąć przez kontrolę. Myślałem, że zgłoszenia są weryfikowane i nie miałem pojęcia… 

Ahahahahahahahahaha!!! Weryfikowane, nie no, Maksiu, ale z ciebie naiwniak!

Użyj mózgu, Luke: 23

Edzia i jej rodzice wspólnie podejmują kilka decyzji. Odtąd wszystkie randki muszą odbywać się w obecności gwardzisty i/lub kamer. Co do Jacka, nie zostaną mu postawione żadne formalne zarzuty, ale całe zajście nie będzie ukrywane ku przestrodze i by chłopaka zdyskredytować. 
Maksio prosi jeszcze tylko Edzię, by w razie następnej nieudanej randki upewniła się mimo wszystko, czy kandydat nie zejdzie przypadkiem z tego łez padołu i będzie przytomny, zanim zostanie wykopany z pałacu.


Maksio i Amisia wychodzą. Rodzeństwo zostaje i gada do późna w nocy.


Rozdział 20


Gdy  następnego  dnia  siedzieliśmy  przy  śniadaniu, przyłapałam się na tym, że patrzę na chłopców i szukam jakichś oznak, czy któryś z nich jeszcze może być taki jak Jack. Cały czas myślałam, że gdybym w pierwszych dniach poświęcała im więcej uwagi, zauważyłabym, że z jego zachowaniem jest coś nie tak.

Cóż, od samego początku wiedziała, że to buc straszny. Oczywiście nie musiała od razu ekstrapolować z tego jego preferencji w łóżku, ale rzeczywiście, gdyby nie gardziła tak  całym plebsem i obserwowała kandydatów uważniej, może wcześniej by coś jej podpadło.

Iladian stwierdza, że jeden Jack nie zniechęci jej do reszty uczestników. Trzeba brać byka za rogi. Czas więc na „1 z 10” rodem z Ikei. 


– Dzisiaj urządzimy quiz dotyczący różnych spraw związanych z Illéą. Tematy będą obejmować historię, stosunki międzynarodowe oraz politykę wewnętrzną. Jeśli odpowiecie prawidłowo, jedna z pokojówek – wyjaśniłam, wskazując pokojówki czekające z boku – podejdzie i da wam złoty plus. Jeśli się pomylicie, dostaniecie czarny znak X. 
Chłopcy spojrzeli na koszyki ze znakami i roześmiali się z napięcia i niepokoju. 
– Nie martwcie się, to tylko zabawa. Jednakże wykorzystam między innymi te informacje, gdy będę podejmować następną decyzję o eliminacji. Jeśli odpowiecie nieprawidłowo na większość pytań, to nie znaczy, że jesteście automatycznie skreśleni… ale będę was obserwować – zażartowałam, wskazując ich palcem. – Pierwsze pytanie – oznajmiłam. – Bardzo ważne! Kiedy są moje urodziny? 

No ba, priorytety są cały czas na miejscu! Cóż by to była za zabawa, gdyby nie kręciła się wokół naszej drogiej najpotężniejszej. 


Rozległy się śmiechy, a chłopcy pochylili głowy, zapisując odpowiedzi i podglądając, co piszą inni. 
– No dobrze, podnieście kartki – rozkazałam i teatralnie westchnęłam na widok rozbieżności w datach. 
Kile oczywiście wiedział, że to 16 kwietnia, i nie był jedyny, ale tylko kilku umiało podać także rok. 





Anno, tak mi przykro, że dzielisz z Edzią dzień urodzin. Co za straszny zbieg okoliczności.

Drodzy Czytelnicy, osłodźmy ten okropny fakt mojej drogiej przyjaciółce, która tak się nam przysłużyła, nadając Edzi piękną ksywę Iladian. Biedaczka nie wiedziała, co za wiadomość ją czeka. Złóżmy jej więc wszyscy spóźnione, ale szczere życzenia urodzinowe.

Jeszcze raz życzę Ci wszystkiego najlepszego, Aniu!!!


– Wiecie co, pójdę wam na rękę i zaliczę wszystkie odpowiedzi, które wskazują kwiecień. 
– Hurra! – zawołał entuzjastycznie Fox, a Lodge i Calvin siedzący z tyłu przybili piątkę. Pokojówki weszły na scenę, a chłopcy, którzy dostali X, narzekali komicznie, ale wzięli znaczki bez urazy. 
– Oto pytanie, na które można udzielić bardzo różnych odpowiedzi. Kogo uważacie za największego sprzymierzeńca Illéi? 
Niektórzy prawidłowo odgadli, że chodzi o Francję, Włochy i Nową Azję, natomiast Henri uniósł napis „Norwegoszwecja” z kilkoma wykrzyknikami. 

Wygląda na to, że wszystkie inne kraje zapadły się do wody jak Atlantyda. Właściwie czytamy w książce tylko o tych kilku. Cóż, skoro inni nie są sprzymierzeńcami Ikei, to po co o nich wspominać. Amirite?

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 10

Następnie padają pytania o Augusta Ikeę i czwartą wojnę światową. Większość chłopców wypadła nienajgorzej. Najlepiej poradzili sobie Hale, Ean i nieznany mi bliżej statysta Raoul. Oczywiście najgorzej wypadł Henri, ale Edzia mu to wybaczy, bo wie, że jako cudzoziemiec ma prawo pewnych rzeczy nie wiedzieć. 


– Zanim pójdziecie, panowie, mam jeszcze jedno pytanie dotyczące historii najnowszej, więc lepiej, żebyście odpowiedzieli na nie prawidłowo. 
Zaczęli nerwowo szeptać między sobą, gotowi na nowe wyzwanie. 
– Jeśli znacie odpowiedź, możecie po prostu powiedzieć ją na głos. Gotowi? W jakich okolicznościach możecie mnie dotknąć bez mojej zgody? 
Patrzyłam na nich wszystkich z kamienną twarzą, żeby sprawdzić, czy będą mieli czelność się roześmiać. Wymieniali spojrzenia, ale tylko Hale był dość odważny, by odpowiedzieć. – Nigdy! – zawołał. 
– Prawidłowa odpowiedź i postarajcie się wszyscy ją zapamiętać. Jacka Rangera spotkała tylko pięść mojego brata i wyrzucenie stąd w aurze skandalu. Jeśli ktoś jeszcze spróbuje mnie dotknąć bez mojej zgody, zostaniecie co najmniej wychłostani. Czy wyrażam się jasno? 
W sali panowała cisza. 
– Zakładam, że to oznacza „tak”. 
Wyszłam z nadzieją, że moje słowa utkwią im w pamięci. Zabawa się skończyła i nie chciałam, by mieli choćby najmniejsze wątpliwości w tej kwestii.

Po raz pierwszy muszę przyklasnąć tej krowie. Tu się absolutnie z nią zgadzam. 

Po lunchu tata nie przyszedł od razu do gabinetu, co bardzo rzadko mu się zdarzało, dlatego byłam sama, gdy zapukała lady Brice.
– Wasza wysokość – przywitała mnie. – Czy twój ojciec jeszcze nie przyszedł? 
– Nie. Nie wiem, co go mogło zatrzymać. 
– Hmm. – Wyrównała stos trzymanych dokumentów i zaczęła się zastanawiać. – Naprawdę muszę z nim pomówić. 
Lady Brice wyglądała wyjątkowo młodo – była oczywiście znacznie starsza ode mnie, ale jednak młodsza od taty. Nie miałam pojęcia, co o niej myśleć. Nie chodziło to, że jej nie lubiłam, ale zawsze zastanawiałam się, dlaczego jest jedyną kobietą wśród współpracowników taty. 

Pewnie z powodu seksizmu i durnych stereotypów, co mnie raczej nie dziwi. 

– Może ja mogę w czymś pomóc? – zaproponowałam. Spojrzała na mnie z namysłem. 
– Nie jestem pewna, na ile król chce się dzielić tymi informacjami, więc obawiam się, że nie. Przepraszam. Uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że mówi szczerze. 
– Nie ma za co. Lady Brice, czy mogę pani zadać pytanie? Jest pani bardzo inteligentna i miła, dlaczego nie wyszła pani nigdy za mąż? 
Roześmiała się lekko. 
– Wyszłam za mąż za tę pracę! To wiele dla mnie znaczy i wolę się tym zajmować niż poszukiwać partnera. Przewróciłam oczami. 
– Zgadzam się w zupełności. 
– Wiem, że wasza wysokość to rozumie. Poza tym jedyni ludzie, z którymi mam do czynienia, to inni doradcy, a nie sądzę, bym miała ochotę wiązać się z kimkolwiek z nich. Dlatego po prostu zajmuję się pracą. Skinęłam głową. 
– Podziwiam panią. Myślę, że ludzie zakładają, że kobieta nie może być szczęśliwa bez męża i dzieci, ale pani sprawia wrażenie zadowolonej z życia. 

O, to właśnie miałam na myśli. 


Osiemnaście lat to długi czas jak na pracę w pałacu, w szczególności w roli doradcy. Tata wymieniał zwykle doradców po pięciu-ośmiu latach, na podstawie rekomendacji i zależnie od nastrojów społecznych. Co sprawiało, że lady Brice była tutaj tak długo? 

Bo jest dobra w te klocki? 


Przyglądałam się, jak odrzuciła pasmo włosów na plecy i uśmiechnęła się. Czyżby tata pozwolił jej zostać, ponieważ była atrakcyjna?

Momencik, chwilunia. Jak chcesz odgrywać tutaj światłą feministkę, Edziu, to bez takich aluzji z łaski swojej. 

Iladian szybko się rehabilituje, stwierdza bowiem, że na pewno uroda nie jest powodem tak długiego stażu pracy lady Brice.


Lady Brice dygnęła i wyszła, a ja jeszcze długo wpatrywałam się w drzwi, ciekawa tej kobiety, którą najwyraźniej znałam przez całe życie, chociaż nie byłam tego świadoma. 

Ale kto by tam zwracał uwagę na plebs, no daj spokój. Edzia stwierdza, że jest zbyt zajęta Eliminacjami i byciem księżniczką, więc nie będzie sobie zawracała łba jakąś panną Brice. 

I tak kończy się rozdział. Za tydzień randek ciąg dalszy.

Do zobaczenia!

Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 46
Fabuła nie do poznania: 15
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 10
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 35
Monty Python wiecznie żywy: 11
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 15
Samochwała w kącie stała: 20
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 15
Użyj mózgu, Luke: 23

Beige

niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdziały XVII i XVIII



Z kwestii organizacyjnych:



- chciałam bardzo podziękować Adrii oraz anonimowemu czytelnikowi za przeszukanie analiz w celu wyłapania odpowiednich cytatów potrzebnych do utworzenia nowej kategorii - ustaliłyśmy bowiem z Beige, iż lud słusznie domagał się:



Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 13



Albowiem przychodzi czasem taki moment, kiedy podtekst zaczyna niebezpiecznie przypominać tekst właściwy; naprawdę nie szło już dłużej ignorować podejrzanie bliskiej więzi łączącej królewskie bliźnięta.



- ponieważ komputer Beige wciąż jest w naprawie, zamieniłyśmy się kolejnością analiz, w związku z czym to ja zajmę się dzisiejszą porcją literackiego absurdu.







Rozdział 17





Trwa przyjęcie w królewskich ogrodach; niestety, wygląda na to, że szwagier z Norwegoszwecji nie zdołał dojechać na czas, ale mimo to wszyscy zdają się dobrze bawić.



No, prawie wszyscy.



Kiedy Josie zdążyła zabrać moją kolejną tiarę? Miałam jej kompletnie dość. Po raz milionowy w swoim życiu zamierzała paradować przed kamerami w najlepszej sukience i mojej tiarze i udawać, że należy do rodziny królewskiej.

(...)

Kile, czy mógłbyś porozmawiać z siostrą?

Zadowolenie w jego oczach w jednej chwili przemieniło się we frustrację.

Dlaczego? Co znowu zrobiła?

Zabrała mi kolejną tiarę.

Przecież masz ich chyba tysiące.

Prychnęłam.

Nie o to chodzi. To przecież moja własność, a ona nie powinna jej nosić. Kiedy chodzi tak ubrana, sprawia wrażenie, jakby należała do rodziny królewskiej, chociaż tak nie jest. To niestosowne.



  W kwestii czysto technicznej - pani tłumaczko, angielska 'tiara' i polska "tiara" to jakby nie do końca to samo. Co do reszty...

Obiecałam, że poruszę ponownie kwestię diademów, więc poruszam ponownie kwestię diademów.



Wróćcie na chwilę do powyższego cytatu, a zwłaszcza do pogrubionych przeze mnie fragmentów. Widzicie może coś ciekawego?



Eadlyn tak naprawdę nie złości się na Josie, bo ta druga zabrała jej bez pytania klejnoty koronne – a trzeba uczciwie przyznać, że za tego rodzaju występek należałoby się pannie Woodwork kilka ostrzejszych słów, bo primo: nie bierze się czyichś rzeczy bez pytania i secundo: królewski diadem zdobiony autentycznymi kamieniami szlachetnymi to nie byle ozdóbka, której zgubienie/zniszczenie można bez trudu odżałować. Nie, Edzi chodzi o coś zupełnie innego: fakt, iż ktoś mógłby uznać Josie za księżniczkę.



Zacznijmy od tego, że społeczny status Josie powinien być doskonale znany Illeańczykom; chyba wszyscy w tym kraju wiedzą, kim są Marlee i Carter i jakie relacje łączą ich z parą królewską (chociaż z drugiej strony, biorąc pod uwagę dziwaczny wątek Kile'a – kandydata do ręki księżniczki...), nie mówiąc już o tym, że poddani doskonale zdają sobie sprawę, kto wchodzi w skład rodziny królewskiej – nie ma więc możliwości, by ktokolwiek uznał Josie za księżniczkę z urodzenia. Widzowie „Kto poślubi moją córkę” mogliby co najwyżej uznać, że diadem na głowie panny Woodwork to symbol jej więzi z Schreave'ami.



I tu, zdaje się, jest pies pogrzebany.



Bowiem tym, co w rzeczywistości boli Antychrysta w związku z tymczasowym przywłaszczeniem sobie jej biżuterii przez siostrę Kile'a jest fakt, że Josie – nielubiana, wyszydzana i traktowana jak ostatnia idiotka Josie – poprzez ów symboliczny gest na chwilę staje się częścią jej rodziny; staje się niemal równa Edzi. A dalibóg, nasz Specjalny Płatek Śniegu prędzej wyzionie ducha niż dopuści do tego, by jakikolwiek plebejusz (nawet taki, z którym od dzieciństwa wieczerza przy jednym stole) dostąpił podobnego zaszczytu.



Bułkę przez bibułkę: 40



Kiedy właściwie stałem się osobą, która stale oddaje ci przysługi?



Brawo, Kile! Walcz! Walcz z mocą Imperatywu z Rzyci...



Proszę – dodałam przyciszonym głosem.

Jego spojrzenie zmiękło, a ja przez moment znowu w nim widziałam chłopaka, którego zobaczyłam w jego pokoju, uroczego i interesującego.



...a niech to.



Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 9



Zgoda, ale Josie po prostu lubi być w centrum uwagi. Nie wydaje mi się, żeby chciała ci zrobić na złość.



Och, Kile, to akurat bardzo kiepski argument; Edzia znacznie łatwiej przełknęłaby złośliwostkę niż próbę strącenia jej z piedestału.



No to idę, zaraz wrócę.



* wzdycha ciężko *



Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 10



Okazuje się, że owemu dialogowi przysłuchiwali się Henri z Erikiem; Edzia wdaje się z nimi (a właściwie z Henrim, ale przez Erika) w small talk dotyczący nastroju kandydata i jego przeprowadzki z Norwegoszwecji.



Erik szybko wyszeptał coś do niego, a Henri udzielił mu obszernej odpowiedzi, która została dla mnie przetłumaczona.

Henri przyjechał do Illei w zeszłym roku, gdy miał siedemnaście lat. Pochodzi z rodziny kucharzy i tym właśnie zajmuje się teraz. Gotują potrawy z ich ojczyzny i zazwyczaj obracają się wśród innych emigrantów z Norwegoszwecji, którzy mówią tylko po fińsku. Henri ma młodszą siostrę, która bardzo pilnie uczy się angielskiego, ale to trudny język.

Rany, umiesz dużo zapamiętać – powiedziałam do Erika.

Machnął tylko ręką.

Staram się.

Mogłam się tylko domyślać, jak trudną pracę ma Erik, doceniałam więc jego niezwykłą skromność.


To podkreślenie? W swoim czasie do niego wrócę, a wtedy przekonasz się, Cass, dlaczego nie warto wypisywać bzdur i zaginać rzeczywistości do własnego widzimisię.


Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 7



Edzia obiecuje Henriemu, że wkrótce umówią się na spotkanie, po czym udaje się na obchód.



Mama siedziała w fotelu pod parasolem, a ja nie byłam pewna, czy to czarujące, czy też niepokojące, że kilku kandydatów bezustannie krążyło koło niej.



E tam, mogłabyś się zacząć niepokoić dopiero wtedy, gdyby na jej miejscu siedziała ciotka May.



Przyjęcie było cudowne. Goście grali w różne gry, było mnóstwo jedzenia, a pod namiotem grał kwartet smyczkowy.



Sorry, Cass, ale impreza bez szwagra z Norwegoszwecji rozpalającego grilla wespół w zespół z Clarksonem to po prostu nie impreza.



Tymczasem musiałam znaleźć jakiś powód, by wyeliminować dzisiaj przynajmniej jedną osobę, i to dostatecznie dobry powód, by wydawał się wiarygodny.



Cóż, to nie powinno być takie trudne; jest ciepło, więc któryś z kandydatów na sto procent zdążył już się spocić.



Kile niepostrzeżenie podszedł do mnie.

Proszę bardzo. – Trzymał w ręku moją tiarę.

Nie wierzę, że ją oddała.

Musiałem ją przekonać, przypomniałem jej więc, że jeśli zrobi scenę na takim przyjęciu, mama prawdopodobnie nie pozwoli jej przyjść na następne. To wystarczyło, żeby zdjęła tiarę. Proszę.



Eee...a co ma piernik do wiatraka? Skąd ta pewność, że Josie zrobi jakąkolwiek scenę? A gdyby dziewczyna spokojnie odpowiedziała: „Oddam natychmiast po zakończeniu imprezy i obiecuję, że będzie w stanie nienaruszonym” - co wtedy?



Nie mogę jej teraz wziąć – odparłam, splatając palce.

Ale przecież sama chciałaś ją odzyskać – jęknął Kile.

Nie chciałam, żeby Josie miała ją na głowie, ale nie mogę też nosić jej w ręku przez cały czas. Mam co innego do roboty.

Przestąpił z nogi na nogę, wyraźnie poirytowany.

Czyli co, mam ją trzymać przez resztę dnia?

Nie, jak tylko wrócimy do środka, będę mogła cię od niej uwolnić.



To podkreślenie to tak profilaktycznie, cobyście nie zapomnieli, że nie chodziło tu bynajmniej o strach przed utratą/uszkodzeniem cennej ozdoby. A tak w ogóle, to gratuluję wam obojgu poważnych życiowych problemów. Rozumiem, że w całym pałacu nie ma nikogo, kto mógłby zadbać o odłożenie diademu w bezpieczne miejsce?



Bułkę przez bibułkę: 41

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Użyj mózgu, Luke: 18



Edzia nakazuje Kilowi zdjąć wyjątkowo nietwarzowy krawat, po czym:



(...) zabrałam mu tiarę i włożyłam mu na głowę. – Wiesz, naprawdę ci pasuje do włosów.



No i sami powiedzcie – jak tu nie współczuć Josie?


No to skoro nie chcesz teraz swojej tiary, może oddam ci ją wieczorem? Jeśli chcesz, zajrzę do twojego pokoju. – Kile przygryzł wargi, a ja potrafiłam myśleć tylko o tym, jakie są miękkie.

Przełknęłam ślinę, rozumiejąc niewypowiedziane na głos pytanie.

Dobry pomysł – odparłam, walcząc z rumieńcem. – Może koło dziewiątej?

O dziewiątej. – Kile skinął mi głową i oddalił się.



Cóż, kochani, obawiam się, że musimy spojrzeć prawdzie w oczy: ten Kile Woodwork, którego zdążyliśmy polubić odpłynął w dal i już raczej nie powróci z tego rejsu.



Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 11



Edzia zaczyna rozmyślać nad tym, co może oznaczać owa nagła zmiana frontu u Kile'a, jednak analizę przerywa jej nagłe pojawienie się Eana (dla przypomnienia: Ean – typ, który podczas pamiętnych zbiorowych eliminacji ujął ją swoim pokazem bucery), który porywa księżniczkę na przechadzkę:



Jestem ciekawy twojej osoby. Zawsze uważałem cię za niezwykle niezależną, więc zaskoczyło mnie, że w tak młodym wieku postanowiłaś szukać męża. Na podstawie tego, co widziałem w Biuletynie i programach poświęconych twojej rodzinie, zawsze myślałem, że poczekasz znacznie dłużej.

Wiedział. Tak spokojnie analizował teraz moją sytuację, że na pewno musiał wiedzieć, musiał się domyślać, że to wszystko jest tylko na pokaz.



Wiecie co? To niesamowite, jak bardzo – w porównaniu z kandydatkami za czasów Maxona – podobają mi się chłopcy w „Następczyni”. Ean, na ten przykład, najwyraźniej ma mózg i nie zawaha się go użyć.



Edzia kłamie, że zainspirowało ją małżeństwo jej rodziców, ale Ean nie daje sobie wcisnąć kitu (chociaż sam niezwykle gładko wciska ów kit księżniczce, dodając do tego zdrową dawkę wazeliny):



Czy myślisz, że któryś z kandydatów ma naprawdę cechy pozwalające mu być twoim partnerem?

Uniosłam brwi.

Masz aż tak niskie mniemanie o sobie?

Zatrzymał się i stanął naprzeciwko mnie.

Nie, ale mam niezwykle wysokie mniemanie o tobie i nie potrafię sobie wyobrazić, że zamierzasz się ustatkować, zanim naprawdę nie spróbujesz życia.

Wydawało się niemożliwe, że ktoś obcy jest w stanie tyle dostrzec, szczególnie biorąc pod uwagę, jak starannie kryłam swoje myśli i uczucia. Jak uważnie Ean obserwował mnie przez te wszystkie lata?



Edziu, jakby ci to powiedzieć...Naprawdę nie trzeba być Sherlockiem, aby domyślić się, że te Eliminacje są ci wybitnie nie w smak. I naprawdę nie trzeba w tym celu wgapiać się w ciebie jak sroka w gnat.



Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 12

Samochwała w kącie stała: 19

Użyj mózgu, Luke: 19



Ean składa księżniczce niejasno brzmiącą obietnicę, że jeżeli Edzia kiedykolwiek poczuje, iż Eliminacje ją przerastają, to on postara się jej pomóc (odmawia jednak podania jakichkolwiek szczegółów). Nie mamy jednak czasu, by zaprzyjaźnić się z pewnym siebie kandydatem, albowiem Eadlyn, niczym przechodnie trofeum, trafia już w ręce kolejnego kandydata (jest z Whites, jest domatorem, lubi krykieta, Edzia nie pamięta jego imienia), tylko po to, by natychmiast zostać wdzięcznie przerzuconą w ramiona niejakiego Holdena.



Nie chcę cię zatrzymywać na długo, chciałem ci tylko powiedzieć, że podziwiałem to, jak w zeszłym tygodniu przerzedziłaś stawkę.

Kompletnie mnie zaskoczył.

Naprawdę?

Naprawdę! Podziwiam kobiety, które wiedzą, czego chcą, i podoba mi się twoja asertywność. Moja mama jest szefową laboratorium w Bankston. Wiem, jak trudno jest zarządzać tak niedużą jednostką, więc trudno mi sobie wyobrazić, pod jaką presją ty się cały czas znajdujesz. Ale radzisz sobie dobrze i to mi się bardzo podoba. Chciałem, żebyś o tym wiedziała.



Wow, Holden, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem; wiem o tobie okrąglutkie zero, ale za to nie mam wątpliwości, że w poniżej kategorii przeganiasz wszystkich swoich konkurentów.



Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 13



Ta krótka rozmowa potwierdzała tylko to, co i tak wiedziałam: jeśli zachowywałam się miło i łagodnie, nikt nie traktował mnie poważnie. Czy gdybym życzliwie kładła kandydatom rękę na ramieniu i żegnała ich uściskiem, Holden mniej by mnie podziwiał?



Ok, Holden, jesteś oficjalnie pierwszym kandydatem, za którym nie przepadam; niszczysz cały wysiłek duetu Jared 2.0 & Brat Samo Dobro.



No dobra, Woodwork był, Finoszwedonorweg i jego przydupas byli, zarozumialec był, Badena, niestety, nie będzie – to kto nam jeszcze został?


Ojej! – Poleciałam w bok i nie upadłam na ziemię tylko dzięki temu, że złapała mnie para silnych ramion.

Wasza wysokość. – Hale podtrzymał moje ramię i pomógł mi stanąć prosto. – Strasznie przepraszam, nie zauważyłem cię.



No, czyli mamy komplet (nie, Ahrena nie liczę; ostatecznie podtekst sobie, oficjalne Eliminacje sobie).

Ponieważ upadek Edzi przyuważył paparazzo, dziewczyna każe swojemu wybawcy śmiać się, jakby nic poważnego się nie stało (moim skromnym zdaniem faktycznie się nie stało, ale co ja tam wiem):



Auć. Zawsze musisz być tak czujna?

Tym razem roześmiałam się szczerze.

W sumie tak.

Jego uśmiech przybladł.

Czy właśnie dlatego uciekłaś tamtego wieczoru?

Ja także spoważniałam.

Przepraszam. Poczułam się wtedy gorzej.

Najpierw uciekasz, a teraz kłamiesz. – Potrząsnął głową z rozczarowaniem.

Nie.

Eadlyn – wyszeptał. – Dla mnie to nie było łatwe. Nie lubię mówić o śmierci taty ani o tym, że mama ma trudności z utrzymaniem się w pracy, ani o tym, że moja rodzina straciła dawny status. Trudno mi było się z tobą tym dzielić. A kiedy naprawdę zaczęliśmy mówić o tobie, wyszłaś.



Kochaneczku, igrasz z ogniem...



Znowu ogarnęło mnie to kłujące uczucie bezbronności.

Naprawdę cię szczerze przepraszam.

Hale przyjrzał mi się uważnie.

Myślę, że nie zrobiłaś tego specjalnie. – Przełknęłam nerwowo ślinę. – Ale mimo wszystko bardzo cię lubię.

Popatrzyłam na niego, oczarowana tą możliwością.



...ale póki towar działa, wszystko gra.



Fabuła nie do poznania: 15



Gdy będziesz miała ochotę porozmawiać – naprawdę porozmawiać – zawsze chętnie cię wysłucham. Chyba że najpierw wyeliminujesz mnie z zaskoczenia, tak jak tamtych chłopaków.

Roześmiałam się niepewnie.

Myślę, że to się już nie powtórzy.



A ja myślę, że owszem, biorąc pod uwagę, że nadal nie znalazłaś kozła ofiarnego.



Mam nadzieję. – Hale patrzył na mnie, a mnie zdecydowanie nie podobało się uczucie, jakby jego oczy potrafiły zajrzeć kilka warstw pod moją skórę. – Cieszę się, że nie poplamiłaś sobie sukni. To by była prawdziwa szkoda.



Naprawdę nie rozumiem, po jaką cholerę Hale w ogóle zgłosił się do tego programu; byłby wyraźnie szczęśliwszy jako aspirujący projektant w Project Runway.





Chciał odejść, ale złapałam go za ramię.

Hej, dziękuję ci, że w „Biuletynie” mówiłeś tak oględnie.

Uśmiechnął się do mnie.

Coś każdego dnia, pamiętasz?









Rozdział 18





Rozpoczynamy nagraniem dla „Biuletynu”, podczas którego Eadlyn ogłasza, którzy z kandydatów opuszczą dom Wielkiego Brata; ponieważ materiał nie idzie na żywo, dziewczyna robi kolejne duble, aby wszystko wypadło idealnie:



Widzieliście wyjątkowe przyjęcie, słyszeliście o wspaniałym jedzeniu i podziwialiście zapierające dech w piersiach kreacje, ale jak myślicie, kto zostanie wyeliminowany?



Eee...Eadlyn, chyba coś ci się pokręciło; tego rodzaju kwestie zwyczajowo wypowiada prowadzący show (w tym przypadku Caesar). No, chyba że postanowiłaś ostatecznie machnąć ręką na całą tę mistyfikację i pokazać tłuszczy przed telewizorami, iż Eliminacje to dla ciebie nic innego jak wyrachowana gra.



(…) po głębokim namyśle doszłam do wniosku, że dwaj kandydaci, którzy nas dzisiaj opuszczą, to Kesley Timber z Whites i Holden Messenger z Bankston.



Biedny Holden, całe to włazidupstwo z poprzedniego rozdziału zdało się na nic.



A jak radzi sobie wasz faworyt? Chcecie dowiedzieć się czegoś o pozostałych kandydatach? Czekacie na kolejne nowiny z Eliminacji? Oglądajcie w każdy piątek Biuletyn, a ja i wszyscy dżentelmeni przekażemy wam najświeższe informacje. Nie zapomnijcie także o naszych programach specjalnych poświęconych Eliminacjom a emitowanych na Kanale Publicznym.



Edziu, przestań kraść robotę Caesarowi.



Cass, zlituj się – czy ty naprawdę nie widzisz, jak kuriozalnie to wygląda? Do pełni absurdu brakuje jedynie paska informacyjnego z komunikatem: „Jeśli twoim ulubionym kandydatem jest Kile, wyślij SMS o treści '1' pod numer 666666”.



Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 8





Przeskok!




Lądujemy wieczorową porą w sypialni Eadlyn; dziewczynę odwiedza Kile, który przyszedł oddać jej diadem. Woodwork chce wiedzieć, czy zostanie wyrzucony w kolejnej rundzie, ale Edzia uspokaja go, że póki co wylatują dwaj statyści i prosi chłopaka, żeby nie zdradzał nikomu tego faktu do czasu wyemitowania odcinka o przyjęciu.



Czyli... Kesley i Holden dowiedzą się o swojej przegranej z telewizji? Nie zamierzasz nawet ich o tym poinformować twarzą w twarz? Bardzo ładnie z twojej strony, naprawdę. Co by nie powiedzieć o Ekspresowych Eliminacjach, tam przynajmniej kandydaci usłyszeli wprost, że mają pakować manatki.



Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 31



Kile stwierdza, że nie będzie z tym problemu, bo pozostałe chłopaki i tak z nim nie gadają:



Słyszałem, że uważają mój udział w Eliminacjach za nieuczciwy. Kiedy nasz pocałunek został pokazany we wszystkich gazetach, utwierdzili się tylko w tym przekonaniu.



* kwaśno * Pojęcia nie mam, dlaczego.



Okazuje się, że Woodwork przyniósł księżniczce coś jeszcze: swój brzydki krawat.



Doszedłem do wniosku, że gdy będziesz miała zły dzień, będziesz mogła zanieść go do ogrodu i spalić. W ten sposób wyładujesz agresję na czymś, co nie będzie płakać. W odróżnieniu od Leelanda.

Nie doprowadziłam go do płaczu specjalnie!

Jasne, jasne.

Uśmiechnęłam się i wzięłam od niego zwinięty obrzydliwy materiał.



Naprawdę szkoda mi biednego Leelanda – jest w tej książce tylko po to, żeby robić za obiekt szyderstwa. Mam szczerą nadzieję, że na złość Antychrystowi wycofa się z Eliminacji, po czym poderwie ciotkę May i będzie regularnie przechadzał się po pałacu opowiadając każdemu, kogo napotka na swej drodze, że seks z siostrą królowej jest absolutnie nieziemski. I że będzie robił to odziany w jedwab i złotogłów, z diamentowym Patekiem na przegubie (jestem pewna, że May dba o swoich kochanków i że Amisia nie ma nic przeciwko drobnym pożyczkom z królewskiego skarbca).



Edzia dziękuje za prezent, po czym...och.



Upuściłam krawat na podłogę, a rękę położyłam na piersi Kile’a.

Kile’u Woodwork, czy chcesz mnie pocałować?

Gwizdnął cicho.

Nie jesteś przesadnie nieśmiała, co?

Daruj sobie. Tak czy nie?

Wydął wargi i udał, że się nad tym zastanawia.

Nie mam nic przeciwko.

Wiesz, że całowanie się z tobą wcale nie oznacza, że mi naprawdę na tobie zależy i że nigdy, przenigdy za ciebie nie wyjdę?

Całe szczęście.

Dobra odpowiedź.

Wsunęłam mu rękę za głowę, przyciągając go do siebie, a w następnej chwili jego ramiona objęły moją talię. To był idealny balsam na moje serce po ciężkim dniu. Pocałunki Kile’a były delikatne i niespieszne, dzięki nim nie byłam w stanie myśleć w tej chwili o niczym innym.



Wiecie co? Nie miałabym nic przeciwko mizianiu się Edzi i Woodworka, gdybym mogła mieć pewność, że ze strony Kile'a chodzi wyłącznie o a) chwilową przyjemność lub b) uśpienie czujności Antychrysta, podczas gdy sam zainteresowany będzie obmyślał szczwany plan zrzucenia dziewczyny z tronu. Niestety, jesteśmy w Cassoversum; wprawdzie na ostatnią część serii musimy jeszcze trochę poczekać, ale biorąc pod uwagę osobę autorki nie jestem w stanie już nawet się łudzić, że chodzi o cokolwiek poza:



Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 14



Nigdy nie wyobrażałam sobie, że będziesz w tym [całowaniu] taki dobry.

Hej – zaprotestował. – W końcu wcześniej trochę ćwiczyłem.

(...)

Z kim się poprzednio całowałeś?

Z Cateriną. Kiedy włoska rodzina królewska odwiedziła nas w sierpniu, tuż przed ich wyjazdem.



Swoją drogą, to ciekawe; minęło dwadzieścia lat od zakończenia „Jedynej”, a Cass wciąż ogranicza europejskie rodziny królewskie do Francji, Włoch i Norwegoszwecji. Kiera, słonko, na naszym kontynencie naprawdę znajduje się jeszcze kilka innych państw – że już nie wspomnę o tym, iż nigdy nie słyszymy nic o Nowej Azji (czymkolwiek nie byłby ów dziwny twór), Rosji, Ameryce Południowej czy Australii. Cass, to bardzo miło, że po tysiącu analiz dostaliśmy wreszcie mapę Illei, ale co ty na to, żeby pokazać nam, co właściwie dzieje się z resztą globu w twoim Nibylandzie?



Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 9



Co mam powiedzieć? Są bardzo wylewni.

Wylewni – powtórzyłam i przewróciłam oczami. – Można i tak to nazwać.



Oho, widzę, że chlubna tradycja tłuczenia kieliszków i chichotania po kątach nadal trzyma się mocno wśród włoskich koronowanych głów.



A ty?

Zapytaj Ahrena. Najwyraźniej wszyscy już wiedzą.



Okej, wiem doskonale, co znajduje się wers niżej, ale po prostu nie mogę się powstrzymać.



Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 14



Leron Troyes?

Skąd ty to wiesz?!

Leżeliśmy i śmialiśmy się prawie do łez. Bawiłam się guzikiem jego koszuli, a on pomiędzy pocałunkami zwijał pasemko moich włosów. Cały świat skurczył się tylko do nas dwojga.

Nigdy cię takiej nie widziałem – zauważył. – Nie wiedziałem, że można cię tak łatwo rozbawić.



- Słyszałeś gówniarza?! „Łatwo”! - pieklił się przebrany za kucharza Brat Samo Dobro, potajemnie dosypując do potraw zawartość swojej apteczki. Stojący na warcie Jared westchnął ciężko; nie miał pojęcia, dlaczego wuj Jeb wysłał go do sąsiedniego uniwersum z tak dziwaczną misją, ale trudy podróży i konspiracyjnych działań osładzał sobie myślą o romantycznym wielokącie z Melą, Wandzią i – jakżeby inaczej – Ianem, którzy z utęsknieniem czekali na jego powrót.



Nie można. Musisz być dzisiaj w wyjątkowej formie.



Tak to sobie tłumacz, kochanieńka...



Kile objął mnie ramieniem i przysunął twarz do mojej twarzy.

Jak się czujesz? Wiem, że musi to być dla ciebie naprawdę trudny czas.

Nie rób tego – szepnęłam.

Czego?

Nie psuj tej chwili. Cieszę się, że tu jesteś, ale nie potrzebuję bratniej duszy. Możesz się zamknąć i dalej mnie całować, albo wyjść.

(…)

Wydaje mi się, że musisz być teraz ogromnie samotna. Jak sobie z tym radzisz?

Prychnęłam, wstałam i pociągnęłam go za sobą.

Jeśli potrzebuję rady, rozmawiam z rodzicami. Jeśli potrzebuję kogoś, kto mnie wysłucha, mam Ahrena. Ty pomogłeś mi przez chwilę i od razu musiałeś zacząć zadawać pytania.

Odwróciłam go i popchnęłam w stronę drzwi.

Zdajesz sobie chyba sprawę, jakie to jest niezdrowe? – zapytał.

A ty masz niby być wzorem dorosłości? Nie możesz nawet uwolnić się od matki trzymającej cię za rękę.



Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 32

Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 15



- No i co narobiłeś?! - jęknął z rozpaczą Jared. - Dosypałeś jej za małą dawkę, matole. Teraz trzeba będzie zaczynać od początku!

- Diabła tam – mruknął BSD, zrzucając pośpiesznie fartuch i czapkę kuchcika. - To i tak nie miało prawa się udać. Nawet ja nie mam na tyle mocnego towaru, żeby zrobić jej permanentne pranie mózgu.

Jared westchnął ciężko, po czym uważnie zlustrował okolicę i stwierdziwszy, że horyzont jest czysty zaczął biec co tchu w stronę zawczasu ukrytej furgonetki. W zasadzie Kyle miał trochę racji – ta misja od początku skazana była na niepowodzenie. Cóż, zrobili, co mogli; czas wracać do ciepłej, przytulnej kryjówki, miłosnego wielokąta, a przede wszystkim – do dobrze ukrytej przed łakomymi towarzyszami niedoli paczki Cheetosów.



Kile odwrócił się i spiorunował mnie spojrzeniem, a ja byłam pewna, że jego złość znalazła też odbicie na mojej twarzy. Czekałam, aż mnie znowu skarci, tak jak robił to tysiące razy, gdy byliśmy młodsi. Ale spojrzenie jego oczu zmiękło nagle i zanim się zorientowałam, jego dłoń znalazła się na moim karku, żeby mnie przyciągnąć.

Zmiażdżył moje wargi swoimi, a ja jednocześnie nienawidziłam go za to i uwielbiałam. Potrafiłam myśleć tylko o tym, jak poruszają się jego usta i jak krucha wydaję się w jego ramionach. Namiętność opadła, a pocałunki stały się tak lekkie, że zaczęły łaskotać.

Gdy Kile w końcu się odsunął, nadal trzymał palce kusząco blisko moich włosów, żeby machinalnie pocierać moją skórę.

Jesteś tak rozpuszczona i tak nieznośna… ale ja tu jestem. – Po ostatnim pocałunku otworzył drzwi i wyszedł.



Ponownie, kochani: friends with benefits – ok. Zamach stanu – bardzo ok. Przyszły tru loff – nie ok.



Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 15



Rozejrzałam się po pokoju – z oszołomienia kręciło mi się w głowie. Dlaczego próbował mnie skłonić do tego, żebym się otworzyła, skoro najwyraźniej mnie nie cierpiał? Nieważne, ja jego też nie cierpiałam! Czasem potrafił być tak samo nieznośny jak ta jego siostrzyczka Josie.



Cass, czy ty naprawdę musisz dowalać Josie nawet wtedy, gdy w ogóle nie pojawia się we właściwej fabule? Nawet Celeste nie była opisywana z taką złośliwością, a w jej przypadku mogliśmy wszak obserwować sytuacje, gdy zachowywała się jak rasowa Scary Sue. Josie dostaje natomiast cięgi za to, że... no cóż... istnieje i nazywa się Josie Woodwork.



Bułkę przez bibułkę: 42



Podeszłam do szafy, żeby się przebrać na noc, i zobaczyłam na podłodze jego ohydny krawat. Zrobię wszystkim przysługę, jeśli zaraz go wyrzucę.

Może kiedy będę miała naprawdę okropny dzień, naprawdę go spalę. Na razie schowałam krawat do szuflady.



A trzeba było go popluć i podeptać.





Przeskok!





Następnego ranka Eadlyn rozmyśla o kandydatach, ich zachowaniu i motywach ich działań, podczas gdy Neena szczotkuje jej włosy. Ni z tego, ni z owego Edzia uznaje, że chciałaby się dowiedzieć czegoś o chłopaku służącej; okazuje się, że nazywa się Mark. Jeśli myślicie, że owa konwersacja wynika z chęci pogłębienia więzi z pokojówką to, no cóż...



Otacza mnie milion chłopców i jestem ciekawa, jak to jest, kiedy ma się do czynienia tylko z jednym.



...pamiętajcie, kto zawsze jest FAKTYCZNYM tematem każdej rozmowy.



Okazuje się, że Mark i Neena nie widują się tak często, jak by chcieli; dziewczyna ma swoje obowiązki, a jej ukochany dostał się na wymarzone studia, które wymagają od niego mnóstwa wysiłku i zaangażowania.



A teraz...Oj. Ojejej.



To ciekawe. Co takiego studiuje?

Mark jest chemikiem.

Otworzyłam szerzej oczy.

Naprawdę? Macie kompletnie odmienne zawody.

Pokojówka zmarszczyła brwi.

Nie ma już klas, wasza wysokość. Ludzie mogą się spotykać i wiązać, z kim tylko chcą.

Odwróciłam się od lustra, żeby popatrzeć na nią.

Nie o to mi chodziło. Po prostu intryguje mnie ta różnica między wami. Ty niesiesz stos moich rzeczy do prania, a on może szukać lekarstwa na jakieś choroby. To dwie kompletnie odmienne role w świecie.






...Wow. Naprawdę – wow. Czy muszę cokolwiek dodawać? Ten cytat broni się sam. Panie i panowie – nasza bohaterka.



Bułkę przez bibułkę: 43

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 33



Nie będę przez całe życie zajmować się praniem. Przyjechałam tutaj z własnego wyboru i mogę odejść, kiedy tylko będę chciała.

Neena!

Nie czuję się najlepiej – oznajmiła szorstko. – Przyślę kogoś, żeby pomógł waszej wysokości.

Nawet nie dygnęła.



Neena:






Niniejszym oficjalnie dołączasz do grona moich ulubionych bohaterów tej serii. Usiądź sobie na prawo od Clarksona, o, tam, obok Miecia i Henia.



Trzasnęły drzwi, a ja spojrzałam za nią, zaszokowana tym, że tak bezczelnie wyszła bez mojego pozwolenia.






Bułkę przez bibułkę: 44

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 34

Samochwała w kącie stała: 20



Nie chciałam przecież jej urazić. Byłam tylko ciekawa, a moja pojedyncza uwaga nawet nie dotyczyła rzeczy, o które naprawdę chciałam zapytać.



Słuchajcie, może jednak nie powinniśmy złościć się na Antychrysta; może ona NAPRAWDĘ jest upośledzona emocjonalnie.



Sama uczesałam się i zrobiłam makijaż, a gdy przyszła pokojówka na zastępstwo, odesłałam ją. To, że Neena była w złym humorze, nie znaczyło, że może wykręcać się od obowiązków. Potrafię sama o siebie zadbać, a ona posprząta tu jutro.



Eee tam, też mi kara; weź przykład z dziadka i publicznie ją wychłostaj.



Aby oderwać się od niewesołych myśli, Eadlyn przegląda zgłoszenia i próbuje wybrać kolejnego kandydata na randkę (Ean odpada, bo jest zbyt charyzmatyczny, Kile, bo tak, jakiś statysta, bo jest statystą):



Wyjęłam zgłoszenie Apsena i przyjrzałam mu się – nic nadzwyczajnego.



...serio, Cass?



Winslow, choć mówię to niechętnie, był wyjątkowo nieatrakcyjny, a im dłużej na niego patrzyłam, tym wyraźniej to widziałam. Nie wydawało mi się, żebym miała swój ulubiony typ chłopaka, ale on sprawiał, że zastanawiałam się, czy nie mam typu, którego szczególnie nie lubię.



Prawdziwa córka swego ojca!



Ivan… czy to ten chłopak, który pachniał lekko chlorem?



Bułkę przez bibułkę: 45

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 35



Ostatecznie Edzia decyduje się na niejakiego Jacka Rangera i wysyła mu przez lokaja liścik z zaproszeniem na wieczorny seans filmowy.



Zjadłam pospiesznie śniadanie, żeby jak najszybciej zabrać się do roboty. Przeglądanie niekończących się wniosków, projektów, rachunków i kosztorysów nie było moją ulubioną czynnością, ale dawało mi zajęcie, a ja lubiłam mieć przez cały dzień o czym myśleć. Przez najbliższe trzy miesiące moje wieczory i weekendy będą należeć do tych chłopców, ale na razie miałam robotę.



Hmm, może jednak się pomyliłam – ta pracowitość zdecydowanie nie jest czymś, co Edzia mogła odziedziczyć po Maksiu.





Ostatni przeskok!



Gabinet Maxona; król chwali córeczkę, bowiem przyjęcie udało się na sto dwa. Edzia proponuje, że za jakiś czas urządzi podobną imprezę kończącą się mini-Eliminacjami, dzięki czemu widzowie nie będą w stanie oderwać się od ekranów, zastanawiając się, czy ich faworyt nie odpadnie w kolejnym odcinku.



Interesujące. Masz jakiś pomysł, jak to się odbędzie?

Nie, ale pomyślałam, że skoro mamy szukać księcia, dobrze byłoby sprawdzić znajomość spraw, które powinni znać, występując w tej roli. Historia albo prawo. Myślę, że można by to urządzić jako zabawę, może coś w rodzaju teleturnieju?



Całkiem niezły pomysł, tylko w żadnym wypadku nie zapraszaj do gry starych, bo skompromitują się przed całym narodem.







Opinia publiczna będzie uszczęśliwiona – roześmiał się tata.

Wypiłam łyk herbaty.

Widzisz, że ja sama mam świetne pomysły. Nie potrzebuję do tego żadnego księcia.

Eadlyn, gdyby zaszła taka potrzeba, umiałabyś rządzić całym światem. Ale nie o to chodzi – odparł tata, nadal rozbawiony.

Zobaczymy.







I to już wszystko na dziś. A za tydzień: wreszcie pojawia się mini-suspens. Aha, bierzemy też udział w illeańskim biedniejszym odpowiedniku „1 z 10”.





Zostańcie z nami!




Statystyka:



Bułkę przez bibułkę: 45
Fabuła nie do poznania: 15
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 9
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 35
Monty Python wiecznie żywy: 11
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 15
Samochwała w kącie stała: 20
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4

Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 15
Użyj mózgu, Luke: 19



Maryboo