Z kwestii organizacyjnych:
- chciałam bardzo podziękować Adrii
oraz anonimowemu czytelnikowi za przeszukanie analiz w celu wyłapania
odpowiednich cytatów potrzebnych do utworzenia nowej kategorii -
ustaliłyśmy bowiem z Beige, iż lud słusznie domagał się:
Tylko Schreave może
kochać Schreave'a: 13
Albowiem
przychodzi czasem taki moment, kiedy podtekst zaczyna niebezpiecznie
przypominać tekst właściwy; naprawdę nie szło już dłużej
ignorować podejrzanie bliskiej więzi łączącej królewskie
bliźnięta.
-
ponieważ komputer Beige wciąż jest w naprawie, zamieniłyśmy się
kolejnością analiz, w związku z czym to ja zajmę się dzisiejszą
porcją literackiego absurdu.
Rozdział 17
Trwa przyjęcie w królewskich ogrodach; niestety, wygląda na to, że
szwagier z Norwegoszwecji nie zdołał dojechać na czas, ale mimo to
wszyscy zdają się dobrze bawić.
No, prawie wszyscy.
Kiedy Josie zdążyła zabrać moją kolejną tiarę? Miałam jej kompletnie dość. Po raz milionowy w swoim życiu zamierzała paradować przed kamerami w najlepszej sukience i mojej tiarze i udawać, że należy do rodziny królewskiej.
(...)
– Kile, czy mógłbyś porozmawiać z siostrą?
Zadowolenie w jego oczach w jednej chwili przemieniło się we frustrację.
– Dlaczego? Co znowu zrobiła?
– Zabrała mi kolejną tiarę.
– Przecież masz ich chyba tysiące.
Prychnęłam.
– Nie o to chodzi. To przecież moja własność, a ona nie powinna jej nosić. Kiedy chodzi tak ubrana, sprawia wrażenie, jakby należała do rodziny królewskiej, chociaż tak nie jest. To niestosowne.
W kwestii czysto technicznej - pani tłumaczko, angielska 'tiara' i polska "tiara" to jakby nie do końca to samo. Co do reszty...
Obiecałam, że poruszę ponownie kwestię diademów,
więc poruszam ponownie kwestię diademów.
Wróćcie na chwilę do powyższego cytatu, a zwłaszcza
do pogrubionych przeze mnie fragmentów. Widzicie może coś
ciekawego?
Eadlyn tak naprawdę nie złości się na Josie, bo ta
druga zabrała jej bez pytania klejnoty koronne – a trzeba uczciwie
przyznać, że za tego rodzaju występek należałoby się pannie
Woodwork kilka ostrzejszych słów, bo primo: nie bierze się czyichś
rzeczy bez pytania i secundo: królewski diadem zdobiony
autentycznymi kamieniami szlachetnymi to nie byle ozdóbka, której
zgubienie/zniszczenie można bez trudu odżałować. Nie, Edzi chodzi
o coś zupełnie innego: fakt, iż ktoś mógłby uznać Josie za
księżniczkę.
Zacznijmy od tego, że społeczny status Josie powinien
być doskonale znany Illeańczykom; chyba wszyscy w tym kraju wiedzą,
kim są Marlee i Carter i jakie relacje łączą ich z parą
królewską (chociaż z drugiej strony, biorąc pod uwagę dziwaczny
wątek Kile'a – kandydata do ręki księżniczki...), nie mówiąc
już o tym, że poddani doskonale zdają sobie sprawę, kto wchodzi w
skład rodziny królewskiej – nie ma więc możliwości, by
ktokolwiek uznał Josie za księżniczkę z urodzenia. Widzowie „Kto
poślubi moją córkę” mogliby co najwyżej uznać, że diadem na
głowie panny Woodwork to symbol jej więzi z Schreave'ami.
I tu, zdaje się, jest pies pogrzebany.
Bowiem tym, co w rzeczywistości boli Antychrysta w
związku z tymczasowym przywłaszczeniem sobie jej biżuterii przez
siostrę Kile'a jest fakt, że Josie – nielubiana, wyszydzana i
traktowana jak ostatnia idiotka Josie – poprzez ów symboliczny
gest na chwilę staje się częścią jej rodziny; staje się niemal
równa Edzi. A dalibóg, nasz Specjalny Płatek Śniegu
prędzej wyzionie ducha niż dopuści do tego, by jakikolwiek
plebejusz (nawet taki, z którym od dzieciństwa wieczerza przy
jednym stole) dostąpił podobnego zaszczytu.
Bułkę przez bibułkę: 40
– Kiedy właściwie stałem się osobą, która stale oddaje ci przysługi?
Brawo, Kile! Walcz! Walcz z mocą Imperatywu z Rzyci...
– Proszę – dodałam przyciszonym głosem.
Jego spojrzenie zmiękło, a ja przez moment znowu w nim widziałam chłopaka, którego zobaczyłam w jego pokoju, uroczego i interesującego.
...a niech to.
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 9
– Zgoda, ale Josie po prostu lubi być w centrum uwagi. Nie wydaje mi się, żeby chciała ci zrobić na złość.
Och, Kile, to akurat bardzo kiepski argument; Edzia
znacznie łatwiej przełknęłaby złośliwostkę niż próbę
strącenia jej z piedestału.
– No to idę, zaraz wrócę.
* wzdycha ciężko *
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 10
Okazuje się, że owemu dialogowi przysłuchiwali się
Henri z Erikiem; Edzia wdaje się z nimi (a właściwie z Henrim, ale
przez Erika) w small talk dotyczący nastroju kandydata i jego
przeprowadzki z Norwegoszwecji.
Erik szybko wyszeptał coś do niego, a Henri udzielił mu obszernej odpowiedzi, która została dla mnie przetłumaczona.
– Henri przyjechał do Illei w zeszłym roku, gdy miał siedemnaście lat. Pochodzi z rodziny kucharzy i tym właśnie zajmuje się teraz. Gotują potrawy z ich ojczyzny i zazwyczaj obracają się wśród innych emigrantów z Norwegoszwecji, którzy mówią tylko po fińsku. Henri ma młodszą siostrę, która bardzo pilnie uczy się angielskiego, ale to trudny język.
– Rany, umiesz dużo zapamiętać – powiedziałam do Erika.
Machnął tylko ręką.
– Staram się.
Mogłam się tylko domyślać, jak trudną pracę ma Erik, doceniałam więc jego niezwykłą skromność.
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 7
Edzia obiecuje Henriemu, że wkrótce umówią się na
spotkanie, po czym udaje się na obchód.
Mama siedziała w fotelu pod parasolem, a ja nie byłam pewna, czy to czarujące, czy też niepokojące, że kilku kandydatów bezustannie krążyło koło niej.
E tam, mogłabyś się zacząć niepokoić dopiero
wtedy, gdyby na jej miejscu siedziała ciotka May.
Przyjęcie było cudowne. Goście grali w różne gry, było mnóstwo jedzenia, a pod namiotem grał kwartet smyczkowy.
Sorry, Cass, ale impreza bez szwagra z Norwegoszwecji
rozpalającego grilla wespół w zespół z Clarksonem to po prostu
nie impreza.
Tymczasem musiałam znaleźć jakiś powód, by wyeliminować dzisiaj przynajmniej jedną osobę, i to dostatecznie dobry powód, by wydawał się wiarygodny.
Cóż, to nie powinno być takie trudne; jest ciepło,
więc któryś z kandydatów na sto procent zdążył już się
spocić.
Kile niepostrzeżenie podszedł do mnie.
– Proszę bardzo. – Trzymał w ręku moją tiarę.
– Nie wierzę, że ją oddała.
– Musiałem ją przekonać, przypomniałem jej więc, że jeśli zrobi scenę na takim przyjęciu, mama prawdopodobnie nie pozwoli jej przyjść na następne. To wystarczyło, żeby zdjęła tiarę. Proszę.
Eee...a co ma piernik do wiatraka? Skąd ta pewność,
że Josie zrobi jakąkolwiek scenę? A gdyby dziewczyna spokojnie
odpowiedziała: „Oddam natychmiast po zakończeniu imprezy i
obiecuję, że będzie w stanie nienaruszonym” - co wtedy?
– Nie mogę jej teraz wziąć – odparłam, splatając palce.
– Ale przecież sama chciałaś ją odzyskać – jęknął Kile.
– Nie chciałam, żeby Josie miała ją na głowie, ale nie mogę też nosić jej w ręku przez cały czas. Mam co innego do roboty.
Przestąpił z nogi na nogę, wyraźnie poirytowany.
– Czyli co, mam ją trzymać przez resztę dnia?
– Nie, jak tylko wrócimy do środka, będę mogła cię od niej uwolnić.
To podkreślenie to tak profilaktycznie, cobyście nie
zapomnieli, że nie chodziło tu bynajmniej o strach przed
utratą/uszkodzeniem cennej ozdoby. A tak w ogóle, to gratuluję
wam obojgu poważnych życiowych problemów. Rozumiem, że w całym
pałacu nie ma nikogo, kto mógłby zadbać o odłożenie diademu w
bezpieczne miejsce?
Bułkę przez bibułkę: 41
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Użyj mózgu, Luke: 18
Użyj mózgu, Luke: 18
Edzia nakazuje Kilowi zdjąć wyjątkowo nietwarzowy
krawat, po czym:
(...) zabrałam mu tiarę i włożyłam mu na głowę. – Wiesz, naprawdę ci pasuje do włosów.
No i sami powiedzcie – jak tu nie współczuć Josie?
– No to skoro nie chcesz teraz swojej tiary, może oddam ci ją wieczorem? Jeśli chcesz, zajrzę do twojego pokoju. – Kile przygryzł wargi, a ja potrafiłam myśleć tylko o tym, jakie są miękkie.
Przełknęłam ślinę, rozumiejąc niewypowiedziane na głos pytanie.
– Dobry pomysł – odparłam, walcząc z rumieńcem. – Może koło dziewiątej?
– O dziewiątej. – Kile skinął mi głową i oddalił się.
Cóż, kochani, obawiam się, że musimy spojrzeć
prawdzie w oczy: ten Kile Woodwork, którego zdążyliśmy polubić
odpłynął w dal i już raczej nie powróci z tego rejsu.
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 11
Edzia zaczyna rozmyślać nad tym, co może oznaczać
owa nagła zmiana frontu u Kile'a, jednak analizę przerywa jej nagłe
pojawienie się Eana (dla przypomnienia: Ean – typ, który podczas
pamiętnych zbiorowych eliminacji ujął ją swoim pokazem bucery),
który porywa księżniczkę na przechadzkę:
– Jestem ciekawy twojej osoby. Zawsze uważałem cię za niezwykle niezależną, więc zaskoczyło mnie, że w tak młodym wieku postanowiłaś szukać męża. Na podstawie tego, co widziałem w Biuletynie i programach poświęconych twojej rodzinie, zawsze myślałem, że poczekasz znacznie dłużej.
Wiedział. Tak spokojnie analizował teraz moją sytuację, że na pewno musiał wiedzieć, musiał się domyślać, że to wszystko jest tylko na pokaz.
Wiecie co? To niesamowite, jak bardzo – w porównaniu
z kandydatkami za czasów Maxona – podobają mi się chłopcy w
„Następczyni”. Ean, na ten przykład, najwyraźniej ma mózg i
nie zawaha się go użyć.
Edzia kłamie, że zainspirowało ją małżeństwo jej
rodziców, ale Ean nie daje sobie wcisnąć kitu (chociaż sam
niezwykle gładko wciska ów kit księżniczce, dodając do tego
zdrową dawkę wazeliny):
– Czy myślisz, że któryś z kandydatów ma naprawdę cechy pozwalające mu być twoim partnerem?
Uniosłam brwi.
– Masz aż tak niskie mniemanie o sobie?
Zatrzymał się i stanął naprzeciwko mnie.
– Nie, ale mam niezwykle wysokie mniemanie o tobie i nie potrafię sobie wyobrazić, że zamierzasz się ustatkować, zanim naprawdę nie spróbujesz życia.
Wydawało się niemożliwe, że ktoś obcy jest w stanie tyle dostrzec, szczególnie biorąc pod uwagę, jak starannie kryłam swoje myśli i uczucia. Jak uważnie Ean obserwował mnie przez te wszystkie lata?
Edziu, jakby ci to powiedzieć...Naprawdę nie trzeba
być Sherlockiem, aby domyślić się, że te Eliminacje są ci
wybitnie nie w smak. I naprawdę nie trzeba w tym celu
wgapiać się w ciebie jak sroka w gnat.
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 12
Samochwała w kącie stała: 19
Użyj mózgu, Luke: 19
Ean składa księżniczce niejasno brzmiącą obietnicę,
że jeżeli Edzia kiedykolwiek poczuje, iż Eliminacje ją
przerastają, to on postara się jej pomóc (odmawia jednak podania
jakichkolwiek szczegółów). Nie mamy jednak czasu, by zaprzyjaźnić
się z pewnym siebie kandydatem, albowiem Eadlyn, niczym przechodnie
trofeum, trafia już w ręce kolejnego kandydata (jest z Whites, jest
domatorem, lubi krykieta, Edzia nie pamięta jego imienia), tylko po
to, by natychmiast zostać wdzięcznie przerzuconą w ramiona
niejakiego Holdena.
– Nie chcę cię zatrzymywać na długo, chciałem ci tylko powiedzieć, że podziwiałem to, jak w zeszłym tygodniu przerzedziłaś stawkę.
Kompletnie mnie zaskoczył.
– Naprawdę?
– Naprawdę! Podziwiam kobiety, które wiedzą, czego chcą, i podoba mi się twoja asertywność. Moja mama jest szefową laboratorium w Bankston. Wiem, jak trudno jest zarządzać tak niedużą jednostką, więc trudno mi sobie wyobrazić, pod jaką presją ty się cały czas znajdujesz. Ale radzisz sobie dobrze i to mi się bardzo podoba. Chciałem, żebyś o tym wiedziała.
Wow, Holden, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem;
wiem o tobie okrąglutkie zero, ale za to nie mam wątpliwości, że
w poniżej kategorii przeganiasz wszystkich swoich konkurentów.
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 13
Ta krótka rozmowa potwierdzała tylko to, co i tak wiedziałam: jeśli zachowywałam się miło i łagodnie, nikt nie traktował mnie poważnie. Czy gdybym życzliwie kładła kandydatom rękę na ramieniu i żegnała ich uściskiem, Holden mniej by mnie podziwiał?
Ok, Holden, jesteś oficjalnie pierwszym kandydatem, za
którym nie przepadam; niszczysz cały wysiłek duetu Jared 2.0 &
Brat Samo Dobro.
No dobra, Woodwork był, Finoszwedonorweg i jego
przydupas byli, zarozumialec był, Badena, niestety, nie będzie –
to kto nam jeszcze został?
– Ojej! – Poleciałam w bok i nie upadłam na ziemię tylko dzięki temu, że złapała mnie para silnych ramion.
– Wasza wysokość. – Hale podtrzymał moje ramię i pomógł mi stanąć prosto. – Strasznie przepraszam, nie zauważyłem cię.
No, czyli mamy komplet (nie, Ahrena nie liczę;
ostatecznie podtekst sobie, oficjalne Eliminacje sobie).
Ponieważ upadek Edzi przyuważył paparazzo, dziewczyna każe
swojemu wybawcy śmiać się, jakby nic poważnego się nie stało
(moim skromnym zdaniem faktycznie się nie stało, ale co ja tam
wiem):
– Auć. Zawsze musisz być tak czujna?
Tym razem roześmiałam się szczerze.
– W sumie tak.
Jego uśmiech przybladł.
– Czy właśnie dlatego uciekłaś tamtego wieczoru?
Ja także spoważniałam.
– Przepraszam. Poczułam się wtedy gorzej.
– Najpierw uciekasz, a teraz kłamiesz. – Potrząsnął głową z rozczarowaniem.
– Nie.
– Eadlyn – wyszeptał. – Dla mnie to nie było łatwe. Nie lubię mówić o śmierci taty ani o tym, że mama ma trudności z utrzymaniem się w pracy, ani o tym, że moja rodzina straciła dawny status. Trudno mi było się z tobą tym dzielić. A kiedy naprawdę zaczęliśmy mówić o tobie, wyszłaś.
Kochaneczku, igrasz z ogniem...
Znowu ogarnęło mnie to kłujące uczucie bezbronności.
– Naprawdę cię szczerze przepraszam.
Hale przyjrzał mi się uważnie.
– Myślę, że nie zrobiłaś tego specjalnie. – Przełknęłam nerwowo ślinę. – Ale mimo wszystko bardzo cię lubię.
Popatrzyłam na niego, oczarowana tą możliwością.
...ale póki
towar działa, wszystko gra.
Fabuła nie do poznania: 15
– Gdy będziesz miała ochotę porozmawiać – naprawdę porozmawiać – zawsze chętnie cię wysłucham. Chyba że najpierw wyeliminujesz mnie z zaskoczenia, tak jak tamtych chłopaków.
Roześmiałam się niepewnie.
– Myślę, że to się już nie powtórzy.
A ja myślę, że owszem, biorąc pod uwagę, że nadal
nie znalazłaś kozła ofiarnego.
– Mam nadzieję. – Hale patrzył na mnie, a mnie zdecydowanie nie podobało się uczucie, jakby jego oczy potrafiły zajrzeć kilka warstw pod moją skórę. – Cieszę się, że nie poplamiłaś sobie sukni. To by była prawdziwa szkoda.
Naprawdę nie rozumiem, po jaką cholerę Hale w ogóle
zgłosił się do tego programu; byłby wyraźnie szczęśliwszy jako
aspirujący projektant w Project Runway.
Chciał odejść, ale złapałam go za ramię.
– Hej, dziękuję ci, że w „Biuletynie” mówiłeś tak oględnie.
Uśmiechnął się do mnie.
– Coś każdego dnia, pamiętasz?
Rozdział 18
Rozpoczynamy nagraniem dla „Biuletynu”, podczas
którego Eadlyn ogłasza, którzy z kandydatów opuszczą dom
Wielkiego Brata; ponieważ materiał nie idzie na żywo, dziewczyna
robi kolejne duble, aby wszystko wypadło idealnie:
– Widzieliście wyjątkowe przyjęcie, słyszeliście o wspaniałym jedzeniu i podziwialiście zapierające dech w piersiach kreacje, ale jak myślicie, kto zostanie wyeliminowany?
Eee...Eadlyn, chyba coś ci się pokręciło; tego
rodzaju kwestie zwyczajowo wypowiada prowadzący show (w tym
przypadku Caesar). No, chyba że postanowiłaś ostatecznie machnąć
ręką na całą tę mistyfikację i pokazać tłuszczy przed
telewizorami, iż Eliminacje to dla ciebie nic innego jak wyrachowana
gra.
(…) po głębokim namyśle doszłam do wniosku, że dwaj kandydaci, którzy nas dzisiaj opuszczą, to Kesley Timber z Whites i Holden Messenger z Bankston.
Biedny Holden, całe to włazidupstwo z poprzedniego
rozdziału zdało się na nic.
A jak radzi sobie wasz faworyt? Chcecie dowiedzieć się czegoś o pozostałych kandydatach? Czekacie na kolejne nowiny z Eliminacji? Oglądajcie w każdy piątek Biuletyn, a ja i wszyscy dżentelmeni przekażemy wam najświeższe informacje. Nie zapomnijcie także o naszych programach specjalnych poświęconych Eliminacjom a emitowanych na Kanale Publicznym.
Edziu, przestań kraść robotę Caesarowi.
Cass, zlituj się – czy ty naprawdę nie widzisz, jak
kuriozalnie to wygląda? Do pełni absurdu brakuje jedynie paska informacyjnego z
komunikatem: „Jeśli twoim ulubionym kandydatem jest Kile, wyślij
SMS o treści '1' pod numer 666666”.
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 8
Przeskok!
Lądujemy wieczorową porą w sypialni Eadlyn;
dziewczynę odwiedza Kile, który przyszedł oddać jej diadem.
Woodwork chce wiedzieć, czy zostanie wyrzucony w kolejnej rundzie,
ale Edzia uspokaja go, że póki co wylatują dwaj statyści i prosi
chłopaka, żeby nie zdradzał nikomu tego faktu do czasu
wyemitowania odcinka o przyjęciu.
Czyli... Kesley i Holden dowiedzą się o swojej
przegranej z telewizji? Nie zamierzasz nawet ich o tym poinformować
twarzą w twarz? Bardzo ładnie z twojej strony, naprawdę. Co by nie
powiedzieć o Ekspresowych Eliminacjach, tam przynajmniej kandydaci
usłyszeli wprost, że mają pakować manatki.
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 31
Kile stwierdza, że nie będzie z tym problemu, bo
pozostałe chłopaki i tak z nim nie gadają:
– Słyszałem, że uważają mój udział w Eliminacjach za nieuczciwy. Kiedy nasz pocałunek został pokazany we wszystkich gazetach, utwierdzili się tylko w tym przekonaniu.
* kwaśno * Pojęcia nie mam, dlaczego.
Okazuje się, że Woodwork przyniósł księżniczce coś
jeszcze: swój brzydki krawat.
– Doszedłem do wniosku, że gdy będziesz miała zły dzień, będziesz mogła zanieść go do ogrodu i spalić. W ten sposób wyładujesz agresję na czymś, co nie będzie płakać. W odróżnieniu od Leelanda.
– Nie doprowadziłam go do płaczu specjalnie!
– Jasne, jasne.
Uśmiechnęłam się i wzięłam od niego zwinięty obrzydliwy materiał.
Naprawdę szkoda mi biednego Leelanda – jest w tej
książce tylko po to, żeby robić za obiekt szyderstwa. Mam szczerą
nadzieję, że na złość Antychrystowi wycofa się z Eliminacji, po
czym poderwie ciotkę May i będzie regularnie przechadzał się po
pałacu opowiadając każdemu, kogo napotka na swej drodze, że seks
z siostrą królowej jest absolutnie nieziemski. I że będzie robił
to odziany w jedwab i złotogłów, z diamentowym Patekiem na
przegubie (jestem pewna, że May dba o swoich kochanków i że Amisia
nie ma nic przeciwko drobnym pożyczkom z królewskiego skarbca).
Edzia dziękuje za prezent, po czym...och.
Upuściłam krawat na podłogę, a rękę położyłam na piersi Kile’a.
– Kile’u Woodwork, czy chcesz mnie pocałować?
Gwizdnął cicho.
– Nie jesteś przesadnie nieśmiała, co?
– Daruj sobie. Tak czy nie?
Wydął wargi i udał, że się nad tym zastanawia.
– Nie mam nic przeciwko.
– Wiesz, że całowanie się z tobą wcale nie oznacza, że mi naprawdę na tobie zależy i że nigdy, przenigdy za ciebie nie wyjdę?
– Całe szczęście.
– Dobra odpowiedź.
Wsunęłam mu rękę za głowę, przyciągając go do siebie, a w następnej chwili jego ramiona objęły moją talię. To był idealny balsam na moje serce po ciężkim dniu. Pocałunki Kile’a były delikatne i niespieszne, dzięki nim nie byłam w stanie myśleć w tej chwili o niczym innym.
Wiecie co? Nie miałabym nic przeciwko mizianiu się
Edzi i Woodworka, gdybym mogła mieć pewność, że ze strony Kile'a
chodzi wyłącznie o a) chwilową przyjemność lub b) uśpienie
czujności Antychrysta, podczas gdy sam zainteresowany będzie
obmyślał szczwany plan zrzucenia dziewczyny z tronu. Niestety,
jesteśmy w Cassoversum; wprawdzie na ostatnią część serii musimy
jeszcze trochę poczekać, ale biorąc pod uwagę osobę autorki nie
jestem w stanie już nawet się łudzić, że chodzi o cokolwiek
poza:
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 14
– Nigdy nie wyobrażałam sobie, że będziesz w tym [całowaniu] taki dobry.
– Hej – zaprotestował. – W końcu wcześniej trochę ćwiczyłem.
(...)
– Z kim się poprzednio całowałeś?
– Z Cateriną. Kiedy włoska rodzina królewska odwiedziła nas w sierpniu, tuż przed ich wyjazdem.
Swoją drogą, to ciekawe; minęło dwadzieścia lat od
zakończenia „Jedynej”, a Cass wciąż ogranicza europejskie
rodziny królewskie do Francji, Włoch i Norwegoszwecji. Kiera,
słonko, na naszym kontynencie naprawdę znajduje się jeszcze kilka
innych państw – że już nie wspomnę o tym, iż nigdy nie
słyszymy nic o Nowej Azji (czymkolwiek nie byłby ów dziwny twór),
Rosji, Ameryce Południowej czy Australii. Cass, to bardzo miło, że
po tysiącu analiz dostaliśmy wreszcie mapę Illei, ale co ty na to,
żeby pokazać nam, co właściwie dzieje się z resztą globu w twoim
Nibylandzie?
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 9
– Co mam powiedzieć? Są bardzo wylewni.
– Wylewni – powtórzyłam i przewróciłam oczami. – Można i tak to nazwać.
Oho, widzę, że chlubna tradycja tłuczenia kieliszków
i chichotania po kątach nadal trzyma się mocno wśród włoskich
koronowanych głów.
– A ty?
– Zapytaj Ahrena. Najwyraźniej wszyscy już wiedzą.
Okej, wiem doskonale, co znajduje się wers niżej, ale
po prostu nie mogę się powstrzymać.
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 14
– Leron Troyes?
– Skąd ty to wiesz?!
Leżeliśmy i śmialiśmy się prawie do łez. Bawiłam się guzikiem jego koszuli, a on pomiędzy pocałunkami zwijał pasemko moich włosów. Cały świat skurczył się tylko do nas dwojga.
– Nigdy cię takiej nie widziałem – zauważył. – Nie wiedziałem, że można cię tak łatwo rozbawić.
- Słyszałeś gówniarza?! „Łatwo”! - pieklił się
przebrany za kucharza Brat Samo Dobro, potajemnie dosypując do
potraw zawartość swojej apteczki. Stojący na warcie Jared
westchnął ciężko; nie miał pojęcia, dlaczego wuj Jeb wysłał
go do sąsiedniego uniwersum z tak dziwaczną misją, ale trudy
podróży i konspiracyjnych działań osładzał sobie myślą o
romantycznym wielokącie z Melą, Wandzią i – jakżeby inaczej –
Ianem, którzy z utęsknieniem czekali na jego powrót.
– Nie można. Musisz być dzisiaj w wyjątkowej formie.
Tak to sobie tłumacz, kochanieńka...
Kile objął mnie ramieniem i przysunął twarz do mojej twarzy.
– Jak się czujesz? Wiem, że musi to być dla ciebie naprawdę trudny czas.
– Nie rób tego – szepnęłam.
– Czego?
– Nie psuj tej chwili. Cieszę się, że tu jesteś, ale nie potrzebuję bratniej duszy. Możesz się zamknąć i dalej mnie całować, albo wyjść.
(…)
– Wydaje mi się, że musisz być teraz ogromnie samotna. Jak sobie z tym radzisz?
Prychnęłam, wstałam i pociągnęłam go za sobą.
– Jeśli potrzebuję rady, rozmawiam z rodzicami. Jeśli potrzebuję kogoś, kto mnie wysłucha, mam Ahrena. Ty pomogłeś mi przez chwilę i od razu musiałeś zacząć zadawać pytania.
Odwróciłam go i popchnęłam w stronę drzwi.
– Zdajesz sobie chyba sprawę, jakie to jest niezdrowe? – zapytał.
– A ty masz niby być wzorem dorosłości? Nie możesz nawet uwolnić się od matki trzymającej cię za rękę.
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 32
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 15
- No i co narobiłeś?! - jęknął z rozpaczą Jared. -
Dosypałeś jej za małą dawkę, matole. Teraz trzeba będzie
zaczynać od początku!
- Diabła tam – mruknął BSD, zrzucając pośpiesznie
fartuch i czapkę kuchcika. - To i tak nie miało prawa się udać.
Nawet ja nie mam na tyle mocnego towaru, żeby zrobić jej
permanentne pranie mózgu.
Jared westchnął ciężko, po czym uważnie zlustrował
okolicę i stwierdziwszy, że horyzont jest czysty zaczął biec co
tchu w stronę zawczasu ukrytej furgonetki. W zasadzie Kyle miał
trochę racji – ta misja od początku skazana była na
niepowodzenie. Cóż, zrobili, co mogli; czas wracać do ciepłej,
przytulnej kryjówki, miłosnego wielokąta, a przede wszystkim –
do dobrze ukrytej przed łakomymi towarzyszami niedoli paczki
Cheetosów.
Kile odwrócił się i spiorunował mnie spojrzeniem, a ja byłam pewna, że jego złość znalazła też odbicie na mojej twarzy. Czekałam, aż mnie znowu skarci, tak jak robił to tysiące razy, gdy byliśmy młodsi. Ale spojrzenie jego oczu zmiękło nagle i zanim się zorientowałam, jego dłoń znalazła się na moim karku, żeby mnie przyciągnąć.
Zmiażdżył moje wargi swoimi, a ja jednocześnie nienawidziłam go za to i uwielbiałam. Potrafiłam myśleć tylko o tym, jak poruszają się jego usta i jak krucha wydaję się w jego ramionach. Namiętność opadła, a pocałunki stały się tak lekkie, że zaczęły łaskotać.
Gdy Kile w końcu się odsunął, nadal trzymał palce kusząco blisko moich włosów, żeby machinalnie pocierać moją skórę.
– Jesteś tak rozpuszczona i tak nieznośna… ale ja tu jestem. – Po ostatnim pocałunku otworzył drzwi i wyszedł.
Ponownie, kochani: friends with benefits – ok. Zamach
stanu – bardzo ok. Przyszły tru loff – nie ok.
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 15
Rozejrzałam się po pokoju – z oszołomienia kręciło mi się w głowie. Dlaczego próbował mnie skłonić do tego, żebym się otworzyła, skoro najwyraźniej mnie nie cierpiał? Nieważne, ja jego też nie cierpiałam! Czasem potrafił być tak samo nieznośny jak ta jego siostrzyczka Josie.
Cass, czy ty naprawdę musisz dowalać Josie nawet
wtedy, gdy w ogóle nie pojawia się we właściwej fabule? Nawet
Celeste nie była opisywana z taką złośliwością, a w jej
przypadku mogliśmy wszak obserwować sytuacje, gdy zachowywała się
jak rasowa Scary Sue. Josie dostaje natomiast cięgi za to, że... no
cóż... istnieje i nazywa się Josie Woodwork.
Bułkę przez bibułkę: 42
Podeszłam do szafy, żeby się przebrać na noc, i zobaczyłam na podłodze jego ohydny krawat. Zrobię wszystkim przysługę, jeśli zaraz go wyrzucę.
Może kiedy będę miała naprawdę okropny dzień, naprawdę go spalę. Na razie schowałam krawat do szuflady.
A trzeba było go popluć i podeptać.
Przeskok!
Następnego ranka Eadlyn rozmyśla o kandydatach, ich
zachowaniu i motywach ich działań, podczas gdy Neena szczotkuje jej
włosy. Ni z tego, ni z owego Edzia uznaje, że chciałaby się
dowiedzieć czegoś o chłopaku służącej; okazuje się, że nazywa
się Mark. Jeśli myślicie, że owa konwersacja wynika z chęci
pogłębienia więzi z pokojówką to, no cóż...
– Otacza mnie milion chłopców i jestem ciekawa, jak to jest, kiedy ma się do czynienia tylko z jednym.
...pamiętajcie,
kto zawsze jest FAKTYCZNYM tematem każdej rozmowy.
Okazuje się, że Mark i Neena nie widują się tak
często, jak by chcieli; dziewczyna ma swoje obowiązki, a jej
ukochany dostał się na wymarzone studia, które wymagają od niego
mnóstwa wysiłku i zaangażowania.
A teraz...Oj. Ojejej.
– To ciekawe. Co takiego studiuje?
– Mark jest chemikiem.
Otworzyłam szerzej oczy.
– Naprawdę? Macie kompletnie odmienne zawody.
Pokojówka zmarszczyła brwi.
– Nie ma już klas, wasza wysokość. Ludzie mogą się spotykać i wiązać, z kim tylko chcą.
Odwróciłam się od lustra, żeby popatrzeć na nią.
– Nie o to mi chodziło. Po prostu intryguje mnie ta różnica między wami. Ty niesiesz stos moich rzeczy do prania, a on może szukać lekarstwa na jakieś choroby. To dwie kompletnie odmienne role w świecie.
...Wow. Naprawdę – wow. Czy muszę cokolwiek dodawać?
Ten cytat broni się sam. Panie i panowie – nasza bohaterka.
Bułkę przez bibułkę: 43
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 33
– Nie będę przez całe życie zajmować się praniem. Przyjechałam tutaj z własnego wyboru i mogę odejść, kiedy tylko będę chciała.
– Neena!
– Nie czuję się najlepiej – oznajmiła szorstko. – Przyślę kogoś, żeby pomógł waszej wysokości.
Nawet nie dygnęła.
Neena:
Niniejszym oficjalnie dołączasz do grona moich
ulubionych bohaterów tej serii. Usiądź sobie na prawo od
Clarksona, o, tam, obok Miecia i Henia.
Trzasnęły drzwi, a ja spojrzałam za nią, zaszokowana tym, że tak bezczelnie wyszła bez mojego pozwolenia.
Bułkę przez bibułkę: 44
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 34
Samochwała w kącie stała: 20
Nie chciałam przecież jej urazić. Byłam tylko ciekawa, a moja pojedyncza uwaga nawet nie dotyczyła rzeczy, o które naprawdę chciałam zapytać.
Słuchajcie, może jednak nie powinniśmy złościć się
na Antychrysta; może ona NAPRAWDĘ jest upośledzona emocjonalnie.
Sama uczesałam się i zrobiłam makijaż, a gdy przyszła pokojówka na zastępstwo, odesłałam ją. To, że Neena była w złym humorze, nie znaczyło, że może wykręcać się od obowiązków. Potrafię sama o siebie zadbać, a ona posprząta tu jutro.
Eee tam, też mi kara; weź przykład z dziadka i
publicznie ją wychłostaj.
Aby oderwać się od niewesołych myśli, Eadlyn
przegląda zgłoszenia i próbuje wybrać kolejnego kandydata na
randkę (Ean odpada, bo jest zbyt charyzmatyczny, Kile, bo tak, jakiś
statysta, bo jest statystą):
Wyjęłam zgłoszenie Apsena i przyjrzałam mu się – nic nadzwyczajnego.
...serio, Cass?
Winslow, choć mówię to niechętnie, był wyjątkowo nieatrakcyjny, a im dłużej na niego patrzyłam, tym wyraźniej to widziałam. Nie wydawało mi się, żebym miała swój ulubiony typ chłopaka, ale on sprawiał, że zastanawiałam się, czy nie mam typu, którego szczególnie nie lubię.
Prawdziwa córka swego ojca!
Ivan… czy to ten chłopak, który pachniał lekko chlorem?
Bułkę przez bibułkę: 45
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 35
Ostatecznie Edzia decyduje się na niejakiego Jacka
Rangera i wysyła mu przez lokaja liścik z zaproszeniem na wieczorny
seans filmowy.
Zjadłam pospiesznie śniadanie, żeby jak najszybciej zabrać się do roboty. Przeglądanie niekończących się wniosków, projektów, rachunków i kosztorysów nie było moją ulubioną czynnością, ale dawało mi zajęcie, a ja lubiłam mieć przez cały dzień o czym myśleć. Przez najbliższe trzy miesiące moje wieczory i weekendy będą należeć do tych chłopców, ale na razie miałam robotę.
Hmm, może jednak się pomyliłam – ta pracowitość
zdecydowanie nie jest czymś, co Edzia mogła odziedziczyć po
Maksiu.
Ostatni przeskok!
Gabinet Maxona; król chwali córeczkę, bowiem
przyjęcie udało się na sto dwa. Edzia proponuje, że za jakiś
czas urządzi podobną imprezę kończącą się mini-Eliminacjami,
dzięki czemu widzowie nie będą w stanie oderwać się od ekranów,
zastanawiając się, czy ich faworyt nie odpadnie w kolejnym odcinku.
– Interesujące. Masz jakiś pomysł, jak to się odbędzie?
– Nie, ale pomyślałam, że skoro mamy szukać księcia, dobrze byłoby sprawdzić znajomość spraw, które powinni znać, występując w tej roli. Historia albo prawo. Myślę, że można by to urządzić jako zabawę, może coś w rodzaju teleturnieju?
Całkiem niezły pomysł, tylko w żadnym wypadku nie
zapraszaj do gry starych, bo skompromitują się przed całym
narodem.
– Opinia publiczna będzie uszczęśliwiona – roześmiał się tata.
Wypiłam łyk herbaty.
– Widzisz, że ja sama mam świetne pomysły. Nie potrzebuję do tego żadnego księcia.
– Eadlyn, gdyby zaszła taka potrzeba, umiałabyś rządzić całym światem. Ale nie o to chodzi – odparł tata, nadal rozbawiony.
– Zobaczymy.
I to już wszystko na dziś. A za tydzień: wreszcie pojawia się
mini-suspens. Aha, bierzemy też udział w illeańskim biedniejszym
odpowiedniku „1 z 10”.
Zostańcie z nami!
Statystyka:
Bułkę przez bibułkę: 45
Fabuła nie do poznania: 15
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 9
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 35
Monty Python wiecznie żywy: 11
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 15
Samochwała w kącie stała: 20
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Fabuła nie do poznania: 15
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 9
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 35
Monty Python wiecznie żywy: 11
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 15
Samochwała w kącie stała: 20
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 15
Użyj mózgu, Luke: 19
Użyj mózgu, Luke: 19
Maryboo
Mógłby mi ktoś przypomnieć, o co chodzi ze szwargem z Norwegoszwecji (boru, ale ta nazwa jest gÓpia)?
OdpowiedzUsuńAnaliza udana jak zawsze :)
Trusek
W oryginalnej trylogii także odbyło się przyjęcie wyższych sfer. Król *car czy kto tam jest* Norwegoszwecji rozpalał radośnie ognisko wraz z Clarksonem. Król, ognisko. W międzyczasie zataczała się po ogrodach pijana siostra Amberly, a ja dziwiłam się jakim cudem inne kraje nie podbiły jeszcze Ikei. To jest tak głupie, że aż już nieśmieszne.
UsuńDziękuję za przypomnienie. Boli mnie głowa od tej lawiny idiotyzmów.
UsuńPozdrawiam
Trusek
. Ty niesiesz stos moich rzeczy do prania, a on może szukać lekarstwa na jakieś choroby. To dwie kompletnie odmienne role w świecie.
OdpowiedzUsuńNieeee!!!Tak beznadziejnym być nie można!Autorce sie zdawało,że tworzy fajną postać? Diademu bym się nie czepiała, nie bierze się cudzych rzeczy.Szkoda,ze Kile traci charakter.
Chomik
"Widzieliście wyjątkowe przyjęcie, słyszeliście o wspaniałym jedzeniu i podziwialiście zapierające dech w piersiach kreacje"
OdpowiedzUsuńTa... ci wszyscy biedni, głodni, buntujący się mieszkańcy Ikei na pewno są zachwyceni słuchając tego :D
Dodałyście nową kategorię! Dzięki, dziewczyny! A tak swoją drogą, na tym memie "sarcastic..." był don Corleone, prawda? Ach, ten przekrój adonisowatości w "Ojcu chrzestnym"...
OdpowiedzUsuńBTW, "Następczyni" uświadamia doskonale, jak złą rzeczą jest brak obiektywizmu narratora w pewnych rękach. Dlaczego emocjonalny stosunek do postaci nie przeszkadza w "Nędznikach“, a tutaj po prostu zakłamuje rzeczywistość? Eee... Bo Hugo zasadniczo nikomu gęby nie dorobił, a Iladian dorabia każdemu, kogo nie darzy sympatią. Biedna ta Josie... Tak poza tym, narracja pierwszoosobowa może być poprowadzona świetnie i bez wciskania czytelnikowi kitu. Gdyby Cass znała" Wichrowe Wzgórza"... A nie, lepiej nie, bo może jeszcze doszłaby do równie pokręconych wniosków, co Meyer.
"Aha, bierzemy też udział w illeańskim biedniejszym odpowiedniku „1 z 10”."
OdpowiedzUsuńJeśli nie będzie pana Sznuka, to ja wychodzę.
Jejku ja naprawdę rozumiem amputacja charakteru rzecz konieczna ale bardzo proszę może jakieś znieczulenie? Czemu Kile, który wyraźnie nie lubił Antychrysta teraz usluguje jej przy każdej okazji i z radością się z nią ślini? I co jest takiego zabawnego w tym z kim się calowala? Ja oczekuję wyjaśnień! Jakby to powiedział każdy szanujący się nauczyciel:
OdpowiedzUsuń-Opowiedz wszystkim posmiejemy się razem.
Dla wszystkich normalnych postaci, uciekajcie z tego zamku puki możecie. Kile'a nie da się już uratować. Poza tym spytam. Cass co z tobą jest nie tak?! Amisia była przynajmniej Mary Sue, ale czemu mamy lubić Illadia? ;-;.
(Dziękuję za nawiązania do "Intruza" i naszych kochanych psychopatów. Bardzo poprawiło mi to humor)
-Lys
'Cieszę się, że tu jesteś, ale nie potrzebuję bratniej duszy. Możesz się zamknąć i dalej mnie całować, albo wyjść.' - that was kind of cool...
OdpowiedzUsuńNo co :[
'– Jesteś tak rozpuszczona i tak nieznośna… ale ja tu jestem.' - nie bardzo rozumiem? Czy to kulawe tłumaczenie, czy po północy synapsy mi nie stykają?
Ten tekst do Neeny... UGH. Co mnie pociesza, to że Cass nie uważa zachowania Iladian za słuszne, bo jednak napisała reakcję Neeny on point. Ach, gdyby tylko Antykrysia się zmieniała na lepsze... wszystko miałoby sens. Póki co jednak status pacjenta bez poprawy.
A mnie dziwi, że Neena jeszcze nie została zwolniona za takie zwracanie się do księżniczki.
UsuńKategoria "Monty Pyton wiecznie żywy" po coś jest. Kiera zresztą pamięta o tym, że do rodziny królewskiej należy się zwracać w określony sposób tylko, gdy jej to pasuje.
UsuńHo ho, moje dwie ukochane sceny!
OdpowiedzUsuńTo, jak Eadlyn traktuje Kyle'a, jest... Nie do pomyślenia. Serio. "Całuj mnie albo spadaj" - agr, ty wredna pindo! Tym bardziej mnie wkurza, że nagle chłopak wcale nie jest w stanie się jej odgryźć...
A tekst do Neeny, jak Maryboo wspomniała, broni się sam. Tym bardziej mnie powala, że ta Edzia nie ma pojęcia, co zrobiła źle. Jej naprawdę się wydaje, że młoda kobieta marzy tylko o tym, by nosić jej brudne gacie do prania? "Umiem się sama sobą zająć" ahahahahha, tak oczywiście ^^ Ja wiem, jak radzisz sobie w kuchni xD
"Może kiedy będę miała naprawdę okropny dzień, naprawdę go spalę.". Naprawdę?
OdpowiedzUsuńTo jest totalne dno.
OdpowiedzUsuńTekst do Neeny? Naprawdę, miałam ochotę utłuc naszą boCHaterkę jeszcze bardziej niż zwykle. Jak można być tak nietaktownym? Tym bardziej, jeśli w założeniu ma się po te rządzić państwem.
Chociaż w sumie, Edzia jest nie tylko nietaktowna, ale to zwyczajnie głupia, niemiła, zadufana w sobie dziewucha. Tak Edziu, bo marzeniem każdego jest pranie twoich skarpet tak długo, aż przez ich smród straci się węch.
Wzmianki z Intruza były genialne XD
Tylko proszę, bez jaj, niech Cass odda mi tego normalnego Kile'a. Jest szansa, czy on już zostanie taki trwale upośledzony?
Weronika xx
"Eee...Eadlyn, chyba coś ci się pokręciło; tego rodzaju kwestie zwyczajowo wypowiada prowadzący show (w tym przypadku Caesar). No, chyba że postanowiłaś ostatecznie machnąć ręką na całą tę mistyfikację i pokazać tłuszczy przed telewizorami, iż Eliminacje to dla ciebie nic innego jak wyrachowana gra."
OdpowiedzUsuńJaki Caesar? To nie Igrzyska! :D Tu mamy Gavrila, chyba, że specjalnie tak napisałaś- wtedy zwracam honor ^^
Właśnie o to chodzi, napisała tak specjalnie.
UsuńCiemnowłosy Aspen to taki Gale (który też miał ciemne włosy), blondwłosy Maxon - Peeta i jego jasna czupryna. Gale/Aspen którego bohaterka znała przed opuszczeniem domu i który się w niej kochał, Maksio/Peeta, z którym tak na serio poznała się dopiero później. Prowadzący, którego każdy kojarzy, prowadzi całe to show - Gavril i Ceasar. Igrzyska i 24 osoby biorące udział w walce o życie, której przypatruje się cały kraj - Eliminacje i 25 (?) kandydatów/ek w walce o koronę. Dzielna Katniss, poświęcająca się dla rodziny i polująca, by ją wyżywić - marysuistyczna America i jej przymierająca głodem rodzina (kij z tym, że piją herbatę z cytryną, w międzyczasie jedzą popcorn oglądając TV, a dom mają spory) której nie chce się nawet wysłać listu zgłaszającego ją do tego durnego show, by poprawić jakość życia rodziny + ma grać dzielną i przeciwstawiającą się złemu (choć jak dla mnie, Clarkson jako jedyny miał tu mózg XD) królowi (spójrz tu na IŚ i Katniss Everdeen stawiającą się tyranii rządów prezydenta Snowa), Peeta torturowany przez Kapitol - biczowany przez króla Maksio.
Mam szukać innych skojarzeń, czy to wystarczy by pokazać, o co chodziło z użyciem imienia Ceasar'a? XD
Weronika xx
Ta, America miała chyba wyjść na drugą Katniss, ale plany autorki posypały się gdzieś tak na pierwszej stronie serii, choć ona niewątpliwie ma ją za taką swoją pannę Everdeen ;/ XD
UsuńWeronika xx, kandydatek w Eliminacjach było 34. igrzyska... doczytałam do sto osiemdziesiątej strony i nie zdawałam sobie sprawy, że Cass przeprowadziła zrzynkę na taką skalę:-o Znaczy, podobieństwo dwóch, trzech postaci jakoś by uszło, ale to wszystko...
UsuńEwh, nie przykładałam wielkiej wagi przy Rywalkach ile jest kandydatek, skoro większość i tak była jedynie tłem, więc nie byłam pewna ile ich było. XD
UsuńZmylil mnie ten nawias ("w tym przypadku Caesar"), bo tu wygladal mi to jako zwykle przypomnienie, nie sarkazm csy kpina. Pozniejsze "Edziu, nie kradnij roboty Caesarowi" juz jako zart odebralam, dlatego sie zastanawialam, czy to celowy zabieg. Aczkolwiek podobienstwa do Igrzysk są tu moim zdaniem mocno naciagane. Rozumiem, jesli chodzi o Niezgodna, bo tu wzorowanie smierdzi na kilometr, ale serio, porownac Igrzyska do Rywalek? Przeciez ton wypowiedzi jest tu zupelnie inny, Kotna to rebeliantka z krwi i kosci, najpierw teoretycznie legalnie- potem nielegalnie. Walczy, uzywa broni i jest sobie taka zahartowana herodbaba. A Ami? Doswiadczona przez los, ale cholera, najodwazniejszym jej czynem bylo zwiac w palacu i wlezc w kiecce na drzewo. Wyobrazasz sobie, ze taki cyrk, jaki byl z powodu Ameriki, zrobiliby w Panem z powodu Katniss? No prosze.
UsuńHej, spokojnie, nie do końca mi o to chodziło. Tylko mi się tak sceny pokojarzyły, a porównanie Katniss i Amy było trochę sarkastyczne (zapomniałam, że trudno wyczuć takie rzeczy w Internecie XD). Katniss zupełnie świadomie została stworzona taką, jaką jest - umiejącą przetrwać, poświęcającą się dla bliskich. America chyba też w założeniu miała taka być, ale nie oszukujmy się - jej instynkt przetrwania zabłądził gdzieś po drodze, bo cały czas dążyła (świadomie czy nie) do kłopotów. No wiesz: pokażmy całemu kraju coś, z czym król zupełnie się nie zgadza bez jego wiedzy, kij z tym, co się stanie potem!
UsuńI nie, z charakteru nie patrzę zupełnie na Kotną i Ami jako podobne, bo wszyscy wiemy, że tak nie jest. ;)
Coraz większą mam ochotę napisać farfocla do "Następczyni". Niestety byłby to farfocel bardzo farfoclowaty, bo trzeba by przyjąć, że Maksio nie zniósł klas, ale skoro Kiera sama może mieć wywalone na kanon, to ja tym bardziej. Marzy mi się rebeliant wśród kandydatów (trochę taka męska wersja Kriss, z tą różnicą, że umiejąca zrobić cokolwiek poza... w sumie niczym) i piękny zamach na Edzię...
OdpowiedzUsuńNie ma za co ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam analizę, jak tylko się pojawiła, tylko nie zdążyłam skomentować, więc nadrabiam. ;p
Coraz bardziej lubię Josie. Chyba z czystej przekory wobec Iladiana. Tekst do pokojówki okropny, ale pewnie - znając Kierę - w nastepnym rozdziale Nena będzie przepraszać swoje Mzimu na kolanach za chamskie odzywki. ;(
Szkoda mi, że to koniec kariery Kile'a ;/ chyba teraz będzie wycieraczką EE-dlyn. ;(
ZAPYTAJ AHRENA <3 cóz, moja ukochana kategoria dostała 2 nowe punkciki, hell yeah.^^
Adria
Ech, nie macie pojęcia jak mnie wkurza ta "Nowa Azja", już od Rywalek. Ja wiem, że to jest opko i że na europocentryzmie poważniejsi autorzy się wykładali, ale trochę mnie jednak krzywi fakt, że mamy wyraźnie różnorodne Francję, Włochy i Niemcy, ale monolityczną Nową Azję - kontynent, do cholery! W Azji są i Chiny i Indie, i Iran, i Gruzja, i Japonia, i Syria... Co tak właściwie zakładał "tradycyjny strój" krewnych Elise? Brak jakiegokolwiek opisu tego świata boli mnie straszliwie. Rozumiem, że czytamy romans, nie historię polityczną, ale wypadałoby chociaż trochę powiedzieć o tym, skąd się te kraje wzięły i o co w nich chodzi, bo potem wychodzą zdania w stylu "Henri jest z Norwegoszwecji, więc mówi tylko po fińsku" i czytelnik zupełnie traci głowę.
OdpowiedzUsuńW ogóle niech ktoś bardziej rozeznany mi powie, czy taka panskandynawska fuzja ma jakikolwiek sens, bo jakoś mi tak nie pasuje. Skoro fiński to język na tyle rozpowszechniony, żeby posługiwały się nim emigranckie społeczności, to dlaczego Finlandia nie jest zawarta w nazwie? Danię też tam jakoś wcisnęli? Ile toto ma języków urzędowych? Kto kogo podbił, bo w pokojowe włączenie Finlandii do Szwecji jakoś nie wierzę? Tyle ciekawszych pytań niż "w jaki sposób nasza heroina obrazi dzisiaj bogu ducha winną piętnastolatkę"...
N.
Ja zauważyłam, że Cass wspomina tylko o dwóch/trzech kontynentach, a reszta w tej Nibylandii chyba nie istnieje ;-;
UsuńJa nie oczekuję po niej żadnego racjonalnego i sensownego wytłumaczenia - niech napisze nawet, że Amerykę Południową, Afrykę, Australię i Oba bieguny doszczętnie zniszczono, (taa, biegny szczególnie) nie wiem, zrzucono na nie jakieś megahipersuperbomby i teraz panuje takie skażenie radioaktywne, że życie jest niemożliwe, albo że wskutel zmiany klimatu warunki są niekorzystne, nie wiem.
Niech jakoś, nawet swoim Cassowym sposobem wytłumaczy wyparowanie większości kontynentów i Państw.
I te dziwne mieszanki - Norwegoszwecja, a mówi po fińsku itp.
A w ogóle...
Co się stało z Rosją?