niedziela, 1 maja 2016

Rozdziały XXI i XXII


Rozdział 21

Eadlyn schodzi na obiad i z zadowoleniem konstatuje, iż jej mała przemowa najwyraźniej była efektowna, albowiem chłopcy traktują ją teraz z wyraźnym respektem. Maksio proponuje, by dziewczyna wyjątkowo usiadła przy stole z kandydatami, lecz:

(…) przekrzykiwanie wszystkich wydawało mi się niegrzeczne. Nie mogłabym się do tego zmusić, a już na pewno nie umiałabym zrobić tego w taki sposób, by moje zachowanie wyglądało naturalnie.

A kto ci każe wrzeszczeć? Po prostu rozmawiaj z tymi, którzy siedzą najbliżej....

...ano tak, racja. Moja propozycja zakłada, iż którykolwiek z chłopców miałby prawo nie skierować całej swej uwagi na nasz Specjalny Płatek Śniegu i zamiast tego – o zgrozo! - na przykład dyskutować o czymś z kolegą. Mea culpa.

Edzia wybiera posiłek w rodzinnym gronie, ale postanawia, iż na kolejną randkę umówi się z Eanem z racji jego „aury dumy i spokoju”.

Może umówienie się z nim w następnej kolejności pozwoli uporać się z moimi lękami. Z pewnością nie był tak niewzruszony, jak się wydawał. Po prostu musiałam wybrać coś, co można robić na otwartej przestrzeni, i dopilnować, by w pobliżu byli fotografowie.

Być może nie musiałabyś się otaczać bandą goryli, gdyby twój ojciec miał więcej niż -10 punktów IQ.

A jeżeli w tym momencie planujecie napisać mi komentarz, że jestem nieuczciwa, bo zwyrolem może okazać się niemal każdy i ciężko temu zawczasu zaradzić...cóż, zapewniam, że w swoim czasie wrócimy do tej kwestii.

Edzia dosiada się do... tak, tak, to Kaden!



Niestety, nie jest to jeszcze jego Niesamowita Scena Niesamowitości, ale umówmy się – Kaden zawsze daje radę i nie inaczej będzie tym razem.

Okazuje się, iż brat Eadlyn czyta pod stołem gazetę:

Co to za artykuł? – zapytałam.
Odpowiedział bez odrywania spojrzenia od gazety, jakby chciał skończyć swoją pracę na dziś przed końcem obiadu.

Kaden, przykro mi to mówić, ale obawiam się, że zostałeś podmieniony po porodzie.

Okazuje się, iż gazeta opisuje historię zbiórki pieniężnej dla dziewczyny, która marzy o studiowaniu sztuki, ale jej rodzice - byłe Trójki uważają, że tego rodzaju edukacja jest poniżej jej godności:

Przypomniałam im, że królowa urodziła się jako Piątka, a jest osobą wybitną.”

Cass, przestań, zamknęłyśmy „Dobre Mzimu”.

Eadlyn podziwia zamieszczone w gazecie zdjęcia obrazów dziewczyny i stwierdza, że nastolatka ma talent:

Są dobre. To okropnie głupie, pozbyliśmy się klas po to, żeby ludzie mieli wybór i mogli zajmować się tym, czym chcą, a oni z tego nie korzystają. Zupełnie jakby chcieli, żeby się nie udało.
Utworzenie systemu, który coś umożliwia, nie gwarantuje, że ludzie będą z tego korzystać.

Zwłaszcza, jeżeli ów system jest dziurawy, bowiem tworzył go wasz stary.

Kluczem jest sprawienie, żeby to zrozumieli. Pamiętasz te stare podręczniki historii, które pokazywała nam mama, i to, że Stany Zjednoczone miały taki dokument – urwał na chwilę, by przypomnieć sobie nazwę – Deklarację Niepodległości? Tam było powiedziane, że ludzie mają prawo dążyć do szczęścia, ale żadna z osób przygotowujących ten dokument nie będzie rozdawać szczęścia.
Uśmiechnęłam się.
Jesteś aż za mądry.

Dlaczego, ach dlaczego to Kaden nie może być głównym bohaterem tego wydanego na papierze opka?

Rodzeństwo chwilę się droczy, po czym Kaden zadaje siostrze pytanie, czy ta wyjdzie za Kile'a; Edzia, rzecz jasna, uważa ten pomysł za idiotyzm. Rodzeństwo droczy się jeszcze trochę, po czym Eadlyn oznajmia bratu:

Dziękuję, że mnie wspierasz, Kadenie. Jesteś świetnym bratem.
Potarł ucho, nadal uśmiechnięty.
Staram się.

Byle nie za mocno, kochanieńki; nie chcemy, żebyś skończył jak Ahren.

Wyjść za Kile’a” – pomyślałam i z całej siły postarałam się opanować wybuch śmiechu.

Przyznaję, kiedyś też uznałabym ów koncept za mało udany dowcip, ale obecnie zgadzam się z Kadenem (a to niespodzianka): Kile 2.0 jest tak żałosną, pozbawioną charakteru podróbką prawdziwego Woodworka, że nie zasługuje na żadną lepszą żonę od Antychrysta.

Jeśli będzie potrafił zachować dyskrecję, istniała bardzo, bardzo wysoka szansa, że będę się znowu całować z Kilem… Ale nie potrafiłam sobie wyobrazić, że wychodzę za niego za mąż.

A szkoda, Kile 2.0 najwyraźniej lubi, gdy traktuje się go jak osobistą wycieraczkę.

Eadlyn filozofuje, że nie wyobraża sobie małżeństwa nie tylko z Woodworkiem, ale z żadnym z kandydatów:

Tu nie chodziło tylko o moją potrzebę niezależności – wokół mnie wznosił się mur, a ja nie byłam do końca pewna, dlaczego.

Myślę, że może to być w jakimś stopniu związane z twoją generalną pogardą wobec plebsu (gdzie plebs = każdy poza najbliższą rodziną).

Edzia dochodzi jednak do wniosku, że mur czy nie mur – obiecała ojcu trzy miesiące, w związku z czym podchodzi do Eana i zaprasza go na konną przejażdżkę następnego dnia.


Przeskok!

Lądujemy w stadninie, gdzie Eadlyn i Ean przygotowują się na randkę, siodłając konie; księżniczka postanawia, że będzie tego dnia dziewczęca i użyje damskiego siodła.

[Ean]Był bardzo przystojny, właśnie takiej osoby ludzie spodziewaliby się u mojego boku.

Mam dziwne wrażenie, iż – biorąc pod uwagę bajzel panujący w Illei – tłuszcza spodziewałaby się ujrzeć u twego boku przede wszystkim kogoś, kto byłby w stanie zaradzić obecnemu kryzysowi.

Zamierzasz jechać w tym stroju?
(...)
Potrafię w tej sukni w dziesięć minut zrobić więcej, niż większość mężczyzn potrafiłaby zrobić przez cały dzień, nosząc spodnie.


Samochwała w kącie stała: 21

Karmelka stała na końcu, w boksie trochę szerszym od pozostałych. Koń księżniczki zasługiwał w końcu na więcej miejsca i dobry widok.

...Słuchajcie, nie to, żebym żałowała koniowi... ale serio?

Bułkę przez bibułkę: 47
Samochwała w kącie stała: 22

Przed przejażdżką nasi bohaterowie muszą jeszcze zapozować do kilku uroczych zdjęć zaproszonemu wcześniej fotografowi.

Gdy Peter [fotograf] oznajmił, że to w zupełności wystarczy, omal nie zaczęłam wiwatować. Fotograf zabrał torbę, sprawdził aparat i oddalił się szybko, ale gdy się rozejrzałam, zobaczyłam, że zgodnie z obietnicą nie jesteśmy całkiem sami. Wzdłuż pałacowych murów rozstawieni byli gwardziści, a kilku ogrodników zajmowało się pielęgnacją trawy i grabieniem alejek.

No cóż, najwyraźniej Maxon potrafi uczyć się na błędach; gdyby tylko pałacowy ogród był równie bezpieczny dwadzieścia lat temu!

Wybacz, ale to sprawiało wrażenie odrobinę wyreżyserowanego – zauważył Ean, gdy jechaliśmy już stępa przez trawnik.
Wiem, ale jeśli pozwolę im fotografować się w wyreżyserowanych sytuacjach, mogę zachować prywatność w tych niewyreżyserowanych.
Interesujące. Czy w takim razie spotkanie z Kilem było wyreżyserowane, czy też prywatne?
Uśmiechnęłam się. Kurczę, był domyślny.

Primo: albo ta dwójka zamierza kręcić się w kółko po ogrodzie (średnia przejażdżka, jeśli chcecie znać moje zdanie), albo ninja – ogrodnicy nie na wiele się zdadzą, gdy nasze gołąbeczki wyjadą POZA pałacowe mury:

Monty Python wiecznie żywy: 12

Secundo: Eee... Nie, nie był. Trzeba być kompletnym półgłówkiem (albo tobą, Edziu) aby założyć, że przypadkowy paparazzo znalazł się AKURAT w odpowiednim miejscu (będącym, że tak tylko przypomnę, królewskim pałacem) i AKURAT w odpowiednim czasie, by AKURAT zrobić wam zdjęcie w momencie gdy AKURAT wymieniacie płyny ustrojowe.

Użyj mózgu, Luke: 24

Ean chce wiedzieć, czy Eadlyn będzie z nim szczera; ta odpowiada, że wszystko zależy od rodzaju pytań, jakie jej zada. Na szczęście kandydat ogranicza się do banałów w stylu ulubionej potrawy (koktajl mimoza), ulubionego miejsca (Włochy) czy koloru (czerwony).

Minęliśmy główną bramę, a ogrodnicy przerywali pracę i kłaniali się, gdy koło nich przejeżdżaliśmy. Kiedy znaleźliśmy się poza zasięgiem ich słuchu, Ean podjechał bliżej.

...Okej, cofam to, co mówiłam wcześniej; Maxon ewidentnie nie nauczył się NICZEGO.

Monty Python wiecznie żywy: 13
Użyj mózgu, Luke: 25

Mogę się całkowicie mylić, ale zamierzam spróbować odgadnąć kilka rzeczy, które ciebie dotyczą.
Próbuj – zachęciłam.
Zawahał się.
Zaczekaj. Zatrzymajmy się tutaj.
Pod murem pałacowym stała pojedyncza ławka, więc podjechaliśmy do niej.

Toście się najeździli, nie ma co (Edziu, strzeż się, ławki to przeklęte obiekty w waszej familii).

Ean wreszcie przechodzi do sedna; jak może pamiętacie, chłopak podczas przyjęcia w ogrodzie złożył Edzi obietnicę, że jeżeli księżniczka nie będzie pewna swego wyboru kandydata na małżonka, to on przyjdzie jej z pomocą. Ean postanawia wyjaśnić, co miał wtedy na myśli:

Postanowiłem ci złożyć propozycję. Możesz tego w ogóle nie potrzebować, ale mimo wszystko chciałem ci zaproponować pewne wyjście.
Co takiego możesz zaproponować przyszłej królowej?
Uśmiechnął się i najwyraźniej odzyskał pewność siebie.
Drogę ucieczki.
(...)
Nie będę cię wiązać. Nigdy nie będę cię ograniczać. Nie poproszę nawet, byś mnie pokochała. Jeśli mnie wybierzesz, będziesz mogła mieć małżeństwo wolne od tradycyjnych ograniczeń. Uczyń mnie królem, a będziesz mogła rządzić, jak tylko uznasz za stosowne.

O, wygląda na to, że Ean to taka Celeste minus cycki.

Edzia uściśla, że Ean byłby co najwyżej księciem małżonkiem; okazuje się, że taka funkcja jak najbardziej odpowiadałaby ambitnemu młodzianowi. Eadlyn drąży jednak temat, chce bowiem wiedzieć, dlaczego niebrzydki i charyzmatyczny gość pragnie wejść w związek kompletnie pozbawiony uczuć:

Słuszne pytanie. Szczerze mówiąc, uważam, że miłość jest przereklamowana.
(...)
Pochodzę z dużej rodziny. Jest nas sześcioro rodzeństwa, a ja jakoś sobie radzę, ale chciałbym coś zmienić. Szansa na wygodne życie z miłą kobietą jest lepsza niż cokolwiek innego, na co mógłbym liczyć. (...) Z pewnością wiem, że małżeństwo z inteligentną, piękną i potężną kobietą nie oznacza spokojnego życia. Mogę ci ofiarować spełnienie celu, jeśli w tej grupie nie znajdziesz kogoś odpowiedniego. Szczerze mówiąc, większość tych chłopców to kpina, a ty możesz dać mi coś, czego nigdy nie miałem.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 16

Celeste minus cycki i resztki pozorów. Ale cóż, zawsze możemy dać plusik za całkowitą szczerość.

Zastanowiłam się nad tym. (...) Nie potrafiłam pozbyć się obawy, że w końcu wybiorę kogoś tylko po to, żeby sprawić przyjemność tacie. Za każdym razem, gdy patrzyłam mu w oczy, byłam coraz bardziej świadoma, jak zmęczony się wydaje.
Kochałam tatę.
Ale kochałam także siebie.
A ze sobą będę żyła znacznie dłużej.




Wow.

Wiecie co? Nie zamierzam nawet tego komentować, albowiem... no cóż... naprawdę nie wiem, co można by tu dodać. Ten tekst broni się sam. Nie będę nawet dawać żadnych punktów. Wkleję tylko ku pamięci pewien cytat z ostatnich materiałów dodatkowych – cytat traktujący o uczuciach Cass względem swojej nowej pacynki:

Ciężko mi się przyzwyczaić do nowego głosu, ale uwielbiam tę postać taką, jaka jest i mam nadzieję, że wy także ją polubicie.

Brawo, Cass; naprawdę świetnie idzie ci przekonywanie nas do najnowszego wytworu twojej wyobraźni.

Żeby nie było; ja wiem, że pewna dawka zdrowego egoizmu jest w życiu niezbędna. Wiem, że podporządkowywanie swojego istnienia planom i marzeniom rodziców nie jest dobrym rozwiązaniem. Wiem, że czasem trzeba tupnąć nogą i zawalczyć o szczęście.

Ale biorąc pod uwagę, kto i w jakiej formie wypowiada powyższą myśl?

Panie i panowie – nasza protagonistka.


Ean oznajmia dziewczynie, że nie musi mu póki co dawać ostatecznej odpowiedzi, ale prosi, by rozważyła jego ofertę. Edzia udziela mu wymijającej odpowiedzi i proponuje, by póki co kontynuowali przejażdżkę.


Na razie przyglądałam się mu [Eanowi] uważnie. Przystojny, dumny, bezpośredni. Jego pewność siebie nie zależała od mojej aprobaty i wiedziałam, że nie musiałabym się martwić o jego aprobatę. Mogłabym wyjść za mąż, ale nie czuć się zamężna…
Rzeczywiście, mógł się okazać niezwykle atrakcyjnym kandydatem.



Rozdział 22


Randka dobiega końca, Edzia żegna się z Eanem i komentuje w myślach, że jakkolwiek jego propozycja jest całkiem kusząca, będzie musiała ją jeszcze rozważyć. Następnie odprowadza klacz i wraca do zamku, gdzie wpada na Kile'a, Finoszwedonorwega z przydupasem i dwóch statystów. Woodwork odłącza się od kolegów i podchodzi do Edzi dowiedzieć się, czy otrząsnęła się już po pamiętnej randce z Jackiem; chciał ją odwiedzić i porozmawiać/pocieszyć, ale po ostatniej scenie nie był pewien, jak księżniczka zareagowałaby na tego rodzaju akcję:

(...)Wiesz, jaka jesteś trudna?
Zapomniałabym, ale ty mi stale przypominasz – zażartowałam.
Kile poruszył się niespokojnie.
Postaram się tego nie robić. Ale pytam poważnie, wszystko jest w porządku?
Obserwowałam, jak przygryza wargę, i musiałam walczyć ze sobą, żeby nie zacząć o nim marzyć. Powiedział, że będzie przy mnie, więc miałam nadzieję, że może będę jeszcze miała okazję spróbować tych ust.

Wiecie co? Zaczynam myśleć, że Eadlyn + Kile ma być swoistą odpowiedzią na oryginalny pairing Amisia + Aspen; w obu przypadkach jedynym, co łączy potencjalnych partnerów jest chuć.

Eadlyn obiecuje, że wszystko gra; okazuje się, że troska o swój najnowszy obiekt erotycznej fiksacji była tylko jednym z czynników, które skłoniły Woodworka do rozpoczęcia owej konwersacji, bowiem chłopak uknuł wraz ze wspomnianymi wcześniej kandydatami pewien plan.

Wasza wysokość – zaczął Burke. – Może to trochę nie na miejscu, ale pomyśleliśmy, że te Eliminacje stanowią dla ciebie ogromne wyzwanie.
(...)
Musisz być okropnie zajęta. Masz swoją pracę, a poza tym musisz znajdować czas, żeby umawiać się na pojedyncze randki albo zabawiać wszystkich na przyjęciu. To się wydaje okropnie męczące.
Dlatego wpadliśmy na pomysł – powiedział Kile. – Może w tym tygodniu spotkasz się z całą naszą czwórką jednocześnie?

Można by się spodziewać, że propozycja spędzenia popołudnia z tyloma przedstawicielami płci przeciwnej wzbudzi u Antychrysta atak furii, ale Edzia o dziwo jest bardzo przychylna owemu konceptowi.

Tak! – zawołałam. – To brzmi świetnie. Macie jakieś pomysły, co chcielibyście robić?
Pomyśleliśmy, że ugotujemy coś razem. – Burke miał tak szczęśliwą minę, że nie mogłam się nie zgodzić, chociaż nie było to coś, na co miałabym ochotę.
Gotowanie? – zapytałam ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy.

A, nie, wygląda na to, że jednak jest się do czego przyczepić, zatem wszystko w normie.

Ostatecznie chłopaki przekonują Eadlyn, że będzie fajnie; ta ma spore wątpliwości, ale umawia się z nimi na wieczór następnego dnia.

Po drodze na górę zastanawiałam się, jak sprawić, żeby jutrzejszy wieczór był mniej okropny. Wątpiłam w to.

Rzekłabym, że coś tu urwało od logiki wypowiedzi.

Neena! – zawołałam, gdy weszłam do pokoju.
Tak, panienko?
Możesz mi przygotować kąpiel? Muszę się odświeżyć przed obiadem.
Oczywiście.

Biedna Neena, wygląda na to, że sytuacja finansowa jednak nie pozwoliła jej rzucić w diabły tej roboty.

Poza wydawaniem poleceń i odpowiadaniem na nie praktycznie ostatnio nie rozmawiałyśmy i musiałam przyznać, że taki stan rzeczy był dla mnie trudny. Mój pokój był dla mnie schronieniem, miejscem, w którym wypoczywałam, szkicowałam i ukrywałam się przed światem, zaś Neena należała do tego miejsca. To, że się na mnie gniewała, sprawiało, że wszystko wydawało się nie tak.

Och, biedactwo. Tak strasznie mi ciebie żal – to musi być okropne, posiadać osobistą służącą, która nie ma ochoty na plotki podczas prania twoich gaci!

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 36

Weszłam do łazienki i z przyjemnością zobaczyłam, że bez pytania wrzuciła do wanny lawendę.
Neena, czytasz mi w myślach.
Staram się – odparła z zadowoleniem.

„A im szybciej odczytam z nich kod dostępu do królewskiego skarbca, tym lepiej”.

Ciągnęłam dalej ostrożnie, nie chcąc jej znowu dotknąć.
Rozmawiałaś ostatnio z Markiem?
Najwyraźniej wbrew sobie uśmiechnęła się.
Tak, akurat wczoraj.
Mówiłaś, że co takiego on studiuje? – Weszłam do ciepłej wody i od razu poczułam się lepiej.
Chemię. Dokładniej mówiąc, biochemię. – Neena spuściła wzrok. – Przyznaję, że kiedy mi o tym opowiada, używa mnóstwa słów, których nie rozumiem, ale wiem mniej więcej, o co mu chodzi.
Nie chciałam zasugerować, że uważam cię za głupią. Byłam tylko ciekawa. Wydawało mi się to oczywiste. – Biochemia. Kiedyś coś o tym słyszałam.
Westchnęła i wrzuciła do wanny jeszcze trochę lawendy.
To zabrzmiało o wiele bardziej nieprzyjemnie.

Delikatnie rzecz ujmując. Ale i tak punkt... no, nie przesadzajmy, pół punktu… dla Eadlyn za wyrzucenie z siebie czegoś, co przy pewnej dawce dobrej woli można by uznać za przeprosiny.

Są tutaj chłopcy, którzy prowadzili kompletnie inne życie niż ja. Z niektórymi z nich trudno mi przebywać w jednym pokoju. Byłam zaintrygowana tym, że zajmujecie się tak różnymi rzeczami, a mimo to potraficie znaleźć wspólny język.

W związku z czym dla podkreślenia owej różnicy użyłaś akurat przykładu z czyszczeniem majtek, zamiast - dajmy na to – zaznaczyć, iż Neena nie posiada stosownej wiedzy biologiczno-chemicznej, ale potrafi za to uszyć przepiękną kreację (co, jak wiemy, wchodzi w zakres obowiązków pokojówek). Aha.

Staramy się. To nie jest coś, czego można się nauczyć z podręcznika. Niektórzy ludzie są sobie przeznaczeni.
Oparłam się wygodnie w wannie. Jeśli czegoś nie dało się wyjaśnić, po co sobie tym zawracać głowę?

Zacznijmy od tego, że gdyby pokojówka Antychrysta była niezwykle zdolną skrzypaczką, prawniczką czy reżyserem filmowym, zapewne nadal nie łapałaby większości biochemicznych terminów, albowiem... no cóż... nie ma z tą działką nic wspólnego. IQ i pozycja społeczna dziewczyny naprawdę nie jest tu najważniejszym czynnikiem. Co więcej, Mark z Neeną nie muszą gadać na randkach o robocie, więc nie bardzo rozumiem, w czym problem; można wszak nadawać na tych samych falach w tysiącu innych dziedzin, od życia codziennego poczynając na kinie i muzyce kończąc.

Bla bla bla, Edzia angstuje po raz tysięczny na temat tego, jak to nie rozumie chłopów, ale w końcu będzie musiała zawlec któregoś przed ołtarz, coby dotrzymać danego papie słowa. Dorzucamy jeszcze fragment rodem z dziennika Coelho:

To było dziwne. W zasadzie każdy chłopiec spośród kandydatów był jakąś opcją, gdybym naprawdę miała wybrać jednego z nich. A każdy z nich mógł z łatwością skierować mój świat na nową orbitę. Nie podobało mi się to, chciałam sama decydować o mojej życiowej ścieżce. Zastanawiałam się, czy właśnie dlatego otoczyłam się murem – czy obawiałam się, że każdy, kto go przekroczy, odbierze mi kontrolę.
Ale może ta kontrola była tylko iluzją. A jeśli nie zdecyduję się na żadnego z kandydatów w Eliminacjach, czy pojawi się kiedyś ktoś, kto sprawi, że nie będę się przejmować kontrolą? Czy spowoduje, że oddam ją z własnej woli?

I dojeżdżamy do końca rozdziału:


To się wydawało niemożliwe, z pewnością nie potrafiłabym sobie tego wyobrazić jeszcze kilka tygodni temu.
Miałam mnóstwo powodów, by zachowywać ostrożność, i wiedziałam, że będę nadal tak postępować. Jednak nie wydawało mi się, bym mogła dłużej ignorować to, w jaki sposób wpływają na mnie ci chłopcy.



I to już wszystko na dziś. A za tydzień: gotujemy i bijemy się, ale nieważne; naprawdę istotne jest to, że przydupas wreszcie wychodzi z cienia.


Zostańcie z nami!


Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 47
Fabuła nie do poznania: 15
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 10
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 36
Monty Python wiecznie żywy: 13
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 16
Samochwała w kącie stała: 22
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 4
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 15
Użyj mózgu, Luke: 25


Maryboo

8 komentarzy:

  1. aww, analiza tuż po północy!

    Propozycja Eana nie jest zła, na miejscu Edzi poważnie bym ją rozważyła, o ile koleś jest na tyle kumaty, by zrzucić na niego część roboty i nie bać się, że będzie apokalipsa. ;D

    przydupas to ten tłumacz, jak mu tam?

    Edzia przeprosiła służącą (no, prawie). Ludzka pani.

    Kaden oczywiście wymiata. Jedyny odpowiedzialny w rodzinie. Chyba macie rację - on nie jest Schraeve...

    Adria

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaden to chyba najfajniejsza postać w menażerii Cass, taki inteligentny dowcipny dzieciak. Książka z jego perspektywy mogłaby być naprawdę ciekawa, ale co poradzić, że Kiera woli bucowate protagonistki, które wbrew wszelkiej logice czytelnik ma polubić? BTW, to rozłażenie się opisów odautorskich jest też trochę michalakowe, a trochę niestety musierowiczowskie (kto czytał jej ostatnie książki albo analizy na Niezatapialnej Armadzie, ten wie, o czym piszę).

    OdpowiedzUsuń
  3. "Jak spieprzyć postać głównej bohaterki" poradnik Cass w 3 tomach.
    Kto ją wydaje i kto ją czyta?!Za jakieś duże pieniądze?
    Wrrrr...
    To wspólne gotowanie z normalną osobą to nawet jakiś pomysł by był...

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  4. Może dziwnie to zabrzmi, ale nie chciałabym aby Kaden był głównym bohaterem książki Cass. Może na początku byłby miły, sympatyczny i umialby myśleć rozsądnie, ale już po kilku rozdziałach stałby się żałosna parodia samego siebie. Lepszy Kaden od czasu do czasu niż protagonista Kaden 2.0.

    -Lys

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tam... znęcacie się nad tym Maxonem, ale to przecież nie jego wina, że został stworzony przez autorkę, która najwyraźniej nie umie tworzyć inteligentnych postaci. Jak dla mnie to należy mu współczuć. XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiecie co? Jest taki cytat "Biochemia. Kiedyś o tym słyszałam". Ja naprawdę nie wymagam od Edzi operowania różnymi terminami. Ale czy ona nigdy nie uczyła się biologii ani chemii? Toż to szóstoklasista zna się trochę na jakichś pierwiastkach i innych roślinkach. A, zapomniałam, że Maxon ma w dupie edukację... Serio, współczuję. Niedługo w Illei będą mieszkać sami idioci (o ile już tak nie jest).

    Kaden <3
    Niech Edzię szlag jasny trafi i wrzućcie tego dzieciaka na tron!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kaden <3 Kochane dziecko, szkoda, że jest cię tak niewiele.
    A ja się przyczepię do egoizmu Edzi - tak naprawdę to nie, w jej sytuacji nie ma na niego miejsca. Jej życie, pozycja, komfort zależy tak naprawdę od tego, czy uspokoi swoich poddanych, bo jeśli dalej będą jej tak nienawidzić to prędzej czy później będzie miała w kraju przewrót i wyląduje na szafocie ^^ Więc ja bym się na jej miejscu zastanowiła, czy naprawdę nie warto znaleźć kogoś, kto ją będzie temperował...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech trafi na szafot, byle jak najszybciej.

      Usuń