Zanim nadeszła pora kolacji, zaczęłam się naprawdę bać, że w końcu zasnę z głową w talerzu. Niewykluczone, że nikt nie miałby pretensji, gdybym nie przyszła do jadalni. Zazwyczaj jedliśmy w ciszy, chyba że starałam się, by było inaczej. Ale gdy zeszłam na dół i zobaczyłam babcię Singer wymachującą przed gwardzistą torebką, wiedziałam, że wieczór z pewnością nie będzie nudny.
Pamiętacie jeszcze Magdę Singer? Kobitka miała swoje dobre i złe strony, ale to, co na stare lata z jej charakterem zrobiła Cass, to jakieś kuriozum. Grożenie gwardziście torebką to tylko początek.
Fabuła nie do poznania: 52
Monty Python wiecznie żywy: 40
– Nie mów mi, że nie mogę przyjeżdżać o takiej porze! – Pogroziła pięścią, a ja przygryzłam wargi, żeby się nie roześmiać.
– Nie mówię, proszę pani – odparł zdenerwowany gwardzista. – Mówiłem tylko, że jest już dość późno.
– Królowa będzie chciała się ze mną zobaczyć!
Babcia Singer była przerażającą istotą. Gdyby za mojego panowania wybuchła wojna, bez wątpienia wysłałabym ją na linię frontu. W tydzień wróciłaby do domu, prowadząc za ucho naszego wroga.
Ja pierdzielę, co Kiera ma z tym wyprowadzaniem za ucho? Amisia tak właśnie traktuje ambasadora, widać już, po kim to ma. Cyrk po prostu.
Edzia wkracza do akcji. Wita się z babcią i obiecuje, że zaprowadzi ją do Amisi, ale najpierw proponuje, żeby Magda coś zjadła po podróży.
Babcia mieszkała w pałacu, kiedy byłam mała, ale po tym, jak przez całe lata mama próbowała się nią opiekować, w końcu miała tego dojść i wyjechała. Ta „podróż” to była tylko godzina jazdy przez miasto, ale zachowywała się tak, jakby mieszkała na drugim końcu Illéi.
– Tak, to by było cudownie – przyznała, idąc ze mną. – Widzisz, tak się powinno traktować starszych. To się nazywa szacunek. – Obejrzała się na biednego gwardzistę, który stał jak skamieniały, trzymając jej torbę.
Zaprawdę żałosny ten Elemęt Komiczny.
Edzia odsyła gwardzistę, żeby odniósł bagaże babci do apartamentu gościnnego.
Skłonił się, a my weszłyśmy do jadalni. Część chłopców już czekała, a ich brwi uniosły się na widok matki królowej. Fox natychmiast podszedł, żeby się przedstawić.
– Pani Singer, to prawdziwa przyjemność panią poznać – powiedział, wyciągając rękę.
– Popatrz, jaki uroczy, Eady. Spójrz tylko na jego twarz. – Babcia złapała go za podbródek, a on się roześmiał.
– Tak, wiem, babciu. Właśnie dlatego tu jeszcze jest. – Bezgłośnie go przeprosiłam, ale Fox potrząsnął głową, wyraźnie rozpromieniony z powodu jej aprobaty.
Gdy babcia Singer zajęta jest powitaniem pozostałych chłopców, Edzia pyta Erika, czy Henri i on będą mieli czas na randkę następnego dnia.
– Co? – krzyknęła babcia. – Możesz powtórzyć?
Erik podbiegł do niej i skłonił się.
– Najmocniej panią przepraszam, sir Henri pochodzi z Norwego-Szwecji i mówi tylko po fińsku. Ja jestem jego tłumaczem. Powiedział, że bardzo miło mu panią poznać.
– Ach tak, rozumiem, rozumiem. – Babcia uścisnęła rękę Henriego. – MNIE TAKŻE MIŁO PANA POZNAĆ!
Skierowałam ją do głównego stołu.
– On nie jest głuchy, babciu.
– No cóż – powiedziała, jakby to wystarczało jako wyjaśnienie.
Nie, Kiera, to naprawdę nie jest śmieszne.
– Rozmawiałaś z wujkiem Geradem?
– Gerad chciał przyjechać, ale pracuje nad projektem, którego nie może przerwać. Wiesz, że nigdy nie rozumiałam ani słowa z tego, co mówi. – Babcia machnęła ręką w powietrzu, jakby odpychała skomplikowane słowa, których używał. – Dzwonił też Kota. Nie był pewien, czy powinien tu zajrzeć, czy nie. Twoja matka i on od lat się starają, ale po prostu nie potrafią żyć w zgodzie. Chociaż uważam, że bardzo mu się poprawił charakter. To chyba dzięki tej jego żonie.
Jestem niezmiernie zdziwiona, że Kiera w ogóle pamięta o istnieniu braci Amisi. Nie żeby miała zamiar wyciągnąć ich z Czarnej Dziury Fabularnej. Przynajmniej wiemy, że gdzieś tam sobie egzystują.
Edzia stwierdza, że ciotka Lee, żona Koty, jest jego przeciwieństwem, więc jej spokój równoważny jego wybuchowość. Magda dodaje, że podobnie było z małżeństwem jej i Shaloma oraz Amisi i Maksia, którzy również są pod różnymi względami swoim przeciwieństwem. Nie żeby Kiera była nam w stanie to porządnie pokazać. Ale cóź, Cass nigdy nie była świetna w „show, don’t tell”.
Edzia zaczyna zastanawiać się, który z kandydatów jest jej przeciwieństwem i dochodzi do wniosku, że każdy z nich może być uznany za takowego pod jakimś względem.
– Czy tak samo jest z tą Francuzką i Ahrenem? – zapytała babcia, nie kryjąc dezaprobaty.
Zastanowiłam się nad tym.
– Właściwie nie. To raczej tak, jakby byli dwoma połówkami jednego serca tkwiącego w różnych ciałach. – Łzy napłynęły mi do oczu. Byłam taka zmęczona i tak bardzo za nim tęskniłam! – Nie potrafię ci nawet opisać, jak bardzo on ją kocha.
– Dostatecznie, żeby wyjechać – burknęła.
Odetchnęłam powoli.
– Właśnie, babciu. Tak bardzo cierpiał, nie mogąc być razem z nią, że wolał ból związany z porzuceniem rodziny, domu i kraju. A przecież nie wiedział, jak to zostanie przyjęte.
Babcia dosłyszała smutek w moim głosie i wzięła mnie za rękę.
– Wszystko w porządku, skarbie?
Edzia bierze się w garść, ale przyznaje, że jest już po prostu zmęczona.
Ta dziewczyna naprawdę zrobiła zwrot o 180 stopni. Niedawno Camille była fuj i miała wszy, a teraz Edzia broni brata i bratowej, jak tylko może, pomimo że cały czas tęskni i jest przybita wyjazdem Ahrena. Niesamowite.
Na szczęście do jadalni wpadają Kaden i Osten, zajmując babcię Singer. Edzia korzysta z okazji, przekazuje obowiązek zaprowadzenia Magdy do Amisi swoim braciom, po czym udaje się do Henriego.
Dotknęłam jego ramienia, a on podniósł głowę znad talerza, jak zawsze z uśmiechem na twarzy.
– Dzień dobry dzisiaj!
Roześmiałam się.
– Czy zjadłbyś jutro ze mną obiad?
Czekałam, aż Erik się wtrąci, ale Henri podniósł rękę i mocno się skoncentrował.
– Jutro, obiad? – zapytał wreszcie.
– Tak.
– Dobrze, dobrze! Tak!
Uśmiechnęłam się.
– To do zobaczenia.
Wiem, że Maryboo już się rozwodziła na ten temat, ale Kiera cały czas podkreśla ustami Erika, jak to Henri strasznie się stara i ciągle pilnie uczy się angielskiego, a mimo to musi się strasznie skupiać, żeby rozkminić zwykłe „Czy zjadłbyś jutro ze mną obiad?”. Nie ogarniam.
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 48
Wychodząc z sali obejrzałam się i zobaczyłam, jak Henri ściska ramię Erika, wyraźnie uszczęśliwiony zaproszeniem. Wydawał się też ucieszony tym, że poradził sobie z rozmową bez tłumacza. Erik kiwał głową, ciesząc się radością przyjaciela… ale widywałam już, jak uśmiechał się bardziej swobodnie.Aha, a clue, Sherlock!!!
Nie żeby brak entuzjazmu Erika był szokujący. Przecież wiadomo, o co chodzi. Ciężko się nie domyślić.
Jump cut!
Edzia nie może usnąć, postanawia więc pójść do gabinetu i przez jakiś czas popracować, żeby się uspokoić, zmęczyć i móc wreszcie zasnąć. Wcześniej jednak chce kawy, co jest średnim pomysłem przy problemach z zasypianiem, ale cóż, to jest sposób Kiery na ściągnięcie panny regentki do kuchni. Po drodze spotyka… nie zgadniecie kogo.
…
…
…
No dobra, na pewno zgadliście.
– Och! – powiedział Erik, który nagle zauważył, że stoję mu na drodze.
Jakże jestem zdziwiona, och, och, ojej.
– Co, na litość boską, robisz tutaj o takiej porze? – zapytałam.
– Od kiedy ogłosiłaś skład Elity, Henri zaczął jeszcze intensywniej pracować nad swoim angielskim. A ponieważ jutro ma randkę, chciał być dodatkowo przygotowany. Skończyliśmy dosłownie kilka minut temu, a ja szedłem do kuchni po herbatę i miód. Podobno miód pozwala lepiej spać. – Mówił to wszystko przyciszonym głosem i szybko, jakby się obawiał, że mnie znudzi.
BULLSHIT!!! Jeśli Henri jest ledwo w stanie zrozumieć pytanie o obiad, to nie kupuję tego, że się tak pilnie uczy. Naprawdę musiałby mieć straszny antytalent do języków, żeby być aż tak beznadziejny mimo ciągłej, intensywnej nauki.
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 49
– Naprawdę? Może jutro spróbuję. A ja szłam do kuchni po kawę.
– Wasza wysokość, jesteś niezwykle inteligentną kobietą, więc z najgłębszym ubolewaniem muszę ci zdradzić, że kawa nie pomaga na sen. Ani odrobinę.
Zachichotałam.
– Wiem o tym! Chciałam jeszcze trochę popracować. Nie mogę zasnąć, więc uznałam, że przynajmniej zrobię coś pożytecznego.
– Jestem całkiem pewny, że zawsze robisz coś pożytecznego. Nawet wtedy, kiedy śpisz.
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 30
– Jak idzie Henriemu? Z nauką angielskiego?
Wzruszył ramionami i zaplótł ręce na plecach.
– Dobrze. Chociaż nie rewelacyjnie. To, co mówiłem wcześniej, nadal jest prawdziwe: minie bardzo dużo czasu, zanim będziecie mogli się swobodnie porozumiewać. Ale tak ogromnie mu na tym zależy, że stara się bardziej niż kiedykolwiek. – Skinął głową, jakby w myślach oceniał ich postępy.
Dobra, rozumiem, że nie pogadają sobie o fizyce kwantowej, ale nieporadność językowa Henriego to jakiś absurd. Kiera potrzebuje tego zabiegu, żeby
a) Trzymać Erika jak najbliżej i pokazywać go jak najczęściej – powód jest oczywisty
b) Udowodnić, że Henri się nie nadaje, więc pomimo wielu zalet do pięt nie dorasta truloffowi docelowemu. A myślę, że wszyscy już dawno rozkminili, kto tym truloffem docelowym jest.
– Wybacz, powinienem był od razu zapytać: jak twoi rodzice? Słyszałem, że twoja matka obudziła się i czuje się lepiej.
– Tak, dziękuję bardzo. Miała dzisiaj zostać przeniesiona do swojego apartamentu, ale było coś nietypowego z poziomem tlenu w jej krwi, więc postanowili na wszelki wypadek przetrzymać ją jeszcze jedną noc w skrzydle szpitalnym. Tata ciągle śpi na kozetce koło jej łóżka.
Erik uśmiechnął się.
– Znacznie łatwiej jest uwierzyć w formułkę „w zdrowiu i w chorobie”, gdy się widzi coś takiego na własne oczy.
Skinęłam głową.
– Naprawdę, czasem się czuję onieśmielona, patrząc na nich. Wydaje mi się niemożliwe, żeby mnie spotkało kiedykolwiek coś takiego.
No nie wiem, czy chciałabyś, żeby twój luby miał ścianę wytapetowaną twoimi zdjęciami jak jakiś seryjny morderca albo żeby kompletnie olał wasze dzieci, jak tylko coś ci się stanie.
Uśmiechnął się trochę ironicznie.
– Nie można wiedzieć wszystkiego o cudzym związku, nawet jeśli chodzi o własnych rodziców. Czasem zwłaszcza jeśli chodzi o rodziców – dodał, jakby zastanawiał się nad tym już wcześniej, być może w związku z własną rodziną. – Jestem pewien, że kiedyś dał jej na przykład jakiś okropny prezent gwiazdkowy, a ona przez cały dzień się do niego nie odzywała.
– Bardzo mało prawdopodobne.
Erik nie dał się zbić z tropu.
– Trzeba pogodzić się z istnieniem niedoskonałości, nawet w rzeczach, które wydają się całkowicie doskonałe. Twój brat wyjechał z dziewczyną, ożenił się z nią błyskawicznie i być może właśnie przekonuje się, że jej głośne chrapanie uniemożliwia zmrużenie oka.
Zasłoniłam usta, ale niedostatecznie szybko, by stłumić wybuch śmiechu. Obraz nieszczęsnego Ahrena z poduszką naciągniętą na głowę naprawdę do mnie przemówił.
– To bardzo możliwe – dodał Erik, wyraźnie zadowolony, że mnie rozbawił.
– Popsułeś mój obraz Camille! Jak teraz będę miała zachować powagę, kiedy zobaczę ją następnym razem?
– Nie musisz – powiedział po prostu. – Możesz się roześmiać. Twój obraz kogokolwiek prawdopodobnie i tak jest błędny pod jakimś względem.
Erik czasem nawet mądrze gada, połać mu.
– Jestem pewna, że masz rację. Dlatego właśnie wszystko, co robię, jest jeszcze trudniejsze.
– Tak jak Eliminacje?
– Są chwile, kiedy łatwiej mi radzić sobie z salą pełną polityków niż z sześcioma chłopcami. Na każdą rzecz, której się dowiedziałam, musi być tuzin takich, które mi umknęły.
– Czyli polegasz głównie na przeczuciu?
– Niemal wyłącznie.
– Cóż, w przypadku Henriego się sprawdziło. On jest równie miły, jak na to wygląda. Ale na pewno wiesz już o tym, skoro zatrzymałaś go w finałowej grupie. – Kiedy to mówił, usłyszałam w jego głosie coś dziwnego, jakby rozczarowanie.
Subtelnych wskazówek część dalsza. Chyba wszyscy już wiecie, jak skończą się te Eliminacje, prawda? Najmniej niespodziewana niespodzianka ever.
Edzia przez przypadek przyznaje, że wcale nie chciała Eliminacji, ale została w nie wmanewrowana. Dziewczyna prosi, żeby Erik nikomu o tym nie mówił. Dodaje też, że pomimo początkowej niechęci do całego przedsięwzięcia teraz jest zaangażowana emocjonalnie, choć jeszcze się nie zakochała.
Uśmiechnęłam się.
– Cóż, zasłużyłeś sobie na nie w pełni. Już dotrzymujesz dla mnie sekretów, wyciągnąłeś mnie ze środka bójki i przyniosłeś mi kwiat, chociaż nie musiałeś.
– To był tylko mlecz.
– Kwestia perspektywy – przypomniałam mu, a on uśmiechnął się, słysząc powtórzone jego własnego słowa. – Mówię tylko, że zrobiłeś dla mnie wiele, chociaż nie miałeś takiego obowiązku. Zasłużyłeś na moje zaufanie.
– Cieszę się. Możesz na mnie liczyć, jeśli tylko kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebować.
Szczerość w jego głosie była tak boleśnie jasna, że znieruchomiałam. Erik miał czyste, niebieskie oczy ostro kontrastujące z ciemnymi włosami. Może właśnie dlatego w tej chwili wydały mi się tak olśniewające.
Trafiony, zatopiony. A raczej trafiona, zatopiona.
Cóż za szokujący „zwrot akcji”. Tyle że nie. Rączki do góry, kto się tego nie spodziewał. Nie widzę żadnych kończyn, możecie być z siebie dumni.
Edzia stwierdza, że jednak chyba powinna pójść spać i każde z naszych gołąbeczków udaje się do swojego pokoju.
ROZDZIAŁ 8
Edzia i Lady Brice omawiają zbliżający się Biuletyn
– Wiem, że nie mam jeszcze doświadczenia w prowadzeniu programu, ale Gavril będzie mi służyć pomocą. Mam też pomysł, jak omówić moje postępy w Eliminacjach.
– To dobrze. Najwyższy czas, żeby odsłonić jakieś karty – zażartowała. – Skoro już mowa o Eliminacjach, jest jeszcze jedna sprawa. Chociaż zastanawiam się, czy warto się nią zajmować.
Zmrużyłam oczy.
– Co się dzieje?
– No cóż – zaczęła. – Marid Illéa był wczoraj gościem kolejnej audycji radiowej. Mamy ją nagraną, gdybyś chciała jej wysłuchać, ale mówiąc w skrócie, wyszło na jaw, że odwiedził pałac i że przysłał ci kwiaty.
– I co?
– Zapytano go, czy to cokolwiek znaczy.
Popatrzyłam na nią.
– Ale ja jestem w połowie Eliminacji. Jak…?
– To samo odpowiedział, ale jednocześnie wyraził żal, że nie utrzymywał regularnych kontaktów z tobą. Powiedział też, że wyrosłaś na niezwykle piękną i inteligentną dziewczynę. – Uniosła brwi, a ja poczułam, że mój żołądek lekko się zaciska.
– Tak powiedział?
Skinęła głową.
– Dlaczego w ogóle o tym mówimy? – Spróbowałam wyrównać oddech.
– Powinnaś być świadoma tego, że teraz dziennikarze będą was łączyć. To może spowodować jedną z dwóch rzeczy: podważyć sens Eliminacji do punktu, w którym będzie się wydawać, że ci na nich nie zależy, lub…
– Jak może je podważyć?
– Cóż, jeśli ludzie uznają, że zapominasz o swoich kandydatach z jego powodu…
– Rozumiem. A ta druga rzecz?
– Może dodać do puli jeszcze jednego kandydata, jeśli nie będziesz miała nic przeciwko.
Marid Illea (znany również jako Madrid Ikea) ma plan. Jego zdaniem bardzo przebiegły, ale jednocześnie jakże tajniacki. Jasne, rozpracowałyśmy z Maryboo ten chytry plan w trymiga. Jestem przekonana, że Wam też nie zajmie/zajęło to dużo czasu.
Edzia nie ma zamiaru zakończyć Eliminacji z powodu Marida, nawet jeśli jest on bardzo popularny wśród obywateli. Nie wydaje jej się również, aby czymkolwiek zachęciła pana Ikeę podczas ich krótkiego spotkania i nie uważa, żeby trzeba było wspominać o nim w Biuletynie.
Lady Brice zmienia temat na ciuchy. Edzia powinna zacząć ubierać się w sposób bardzie przystający do jej nowej roli. Brice proponuje, żeby Eadlyn pożyczyła którąś z sukienek Amisi. Problem polega na tym, że Neena ma teraz inne obowiązki i superexpokojówka nie da rady zrobić odpowiednich poprawek kiecki przed nagraniem Biuletynu.
Project Runway to the rescue!!!
– Dobrze. Poślij po Hale’a. Jestem pewna, że jest równie utalentowany jak Neena i chyba będziemy mieć okazję przekonać się, czy potrafi być szybki. Przygotuj też dla mnie punkty do omówienia wieczorem. Boję się, że o czymś zapomnę.
– Zajmę się tym.
Wybiegłam na korytarz. Miałam nadzieję, że mama nadal jest jeszcze w skrzydle szpitalnym, ponieważ czułabym się okropnie, gdybym jej przeszkadzała, szukając w jej pokoju sukni. Zdążyłam zrobić może dwa kroki, gdy zobaczyłam czekającego na mnie Gunnera. Zerwał się natychmiast z ławki i skłonił się.
Cóż takiego nasz pan Natalie może nagle chcieć od Edzi? Okazuje się, że Gunner ma bardzo pragmatyczne podejście do Eliminacji.
- Ja tylko… chciałem cię o coś poprosić.
Uniosłam brwi i postanowiłam zachować ostrożność.
– Zgoda. Masz dwie minuty.
Głośno przełknął ślinę.
– Dobra. Rany. No więc, naprawdę mi miło, że zatrzymałaś mnie w finałowej szóstce. Poczułem się, jakbym zrobił coś tak jak trzeba, chociaż nadal nie mam pojęcia, co to było.
Nie martw się, my też nie wiemy.
Wzruszyłam ramionami.
– Twój wiersz mnie rozbawił. A śmiech jest bardzo ważny.
Argument cokolwiek cienki. Wszak podobno wszyscy uczestnicy owego występu ją rozbawili lub rozczulili.
– Zgadzam się, ale to po trochu udowadnia moją teorię. – Zaczął się bawić palcami. – Chodzi tylko o to, że minęło tyle czasu, ty jesteś taka zajęta, a ja nigdy nie spotkałem się z tobą sam na sam, więc zastanawiam się, jakie w ogóle mam szanse.
– Rozumiem to pytanie, ale naprawdę nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć. Mam tyle spraw na głowie.
– Właśnie – odparł z entuzjazmem. – Dlatego chcę poprosić o coś idiotycznego. Czy mogę cię pocałować?
Cofnęłam się o krok.
– Słucham?
– Nie musimy tego robić, jeśli nie chcesz, ale wydaje mi się, że pocałunek powie bardzo wiele. Myślę, że jeden pocałunek wystarczy, żebyś wiedziała, czy warto, żebym się o ciebie starał, albo żebyś ty starała się o mnie.
Wow, Gunner się nie patyczkuje. Widać ma już dość wodzenia go za nos i robienia za sztuczny tłum. Cóż, wóz albo przewóz. Nie wiem, czy jeden pocałunek jest tak świetnym wyznacznikiem powodzenia ewentualnego związku, ale wydaje mi się, że Gunner po prostu chce wyjechać i potrzebuje pretekstu. Nie dziwię mu się, w końcu też miałabym dosyć bycia piątym kołem u wozu.
– Możesz zostać księciem. Możesz mieć więcej pieniędzy niż pomysłów na ich wydawanie, być tak sławny, że będą cię rozpoznawać nawet ludzie niemający telewizora. Chcesz, żeby to wszystko było stawką w jednym pocałunku?
– Chcę, żeby stawką w jednym pocałunku było szczęście, twoje i moje.
Odetchnęłam i zastanowiłam się.
– Dobrze.
– Zgoda?
– Zgoda.
Pocałunek jest przyjemny, ale to ewidentnie nie to. Edzia i Gunner dochodzą do tego samego wniosku. Gunner chce wyjechać natychmiast, jeszcze przed nagraniem Biuletynu.
Edzia i Gunner życzą sobie szczęścia, po czym chłopak odchodzi w siną dal.
Gdy szedł w stronę schodów, zobaczyłam kamerdynera prowadzącego Hale’a do pokoju mamy. Zamachałam do niego, on jednak nie odrywał spojrzenia od odprawionego kandydata.
– Co Gunner tutaj robił? – zapytał, podchodząc.
– Dokonywał wyboru. Chodź ze mną, potrzebuję twoich rąk.
Wow, to zabrzmiało dość dwuznacznie. Ale biorąc pod uwagę, jak rozwinie się wątek Project Runwaya… Cóż, myślenie stereotypami w tym przypadku jak najbardziej się sprawdzi. Więcej nie zdradzę, żeby nie spoilerować.
W następnym odcinku randka z Henrim i nagranie Biuletynu.
Trzymajcie się!
Statystyka:
Bułkę przez bibułkę: 53
Fabuła nie do poznania: 52
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 49
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 64
Monty Python wiecznie żywy: 40
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 30
Samochwała w kącie stała: 31
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 14
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 25
Użyj mózgu, Luke: 58
Beige
I to wszystko, co pojawi się o Kocie. Phi.
OdpowiedzUsuńTeż wyrażam ubolewanie, ostatnio zaczęłam czytać analizy od początku i złapałam ostrą fazę na tę postać, zaczęłam nawet fika o nim pisać, którego pewnie i tak nie skończę, ale co tam.
UsuńNie narzekaj, nie narzekaj; biorąc pod uwagę stosunek Cass do Koty, chłopak i tak nieźle się ustawił(dostała mu się wszak dobra żona!). Inne... ekhm... czarne charaktery kończą albo martwe, albo z wypranym mózgiem, albo... cóż, sami się w swoim czasie przekonacie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAmisia dostała charakter po Amberly, więc własny mogła oddać matce. Widać idea recyklingu dotarła nawet do Ikei.
OdpowiedzUsuńJestem obrażona, naprawdę liczyłam na Eric x Henri. ;(
OdpowiedzUsuńmam teorię co do debilizmu językowego Henri'ego - Eric go źle uczy. Po pierwsze - im gorzej Henri mówi, tym dłużej Eric ma pracę. Po drugie - im gorzej mówi, tym bardziej go potrzebuje na eliminacjach i w pobliżu Edzi. Po trzecie - jak Henri będzie mówić źle, Edzia się z nim nie dogada i wybierze Erysia.
Eryś to geniusz zła. ;D;D;D
Adria
Też doszłam do takiego samego wniosku jak tylko Erik mówił, że Henri się tak pilnie uczy. Chętnie bym się dowiedziała jak Henri i Edzia zareagują, gdy odkryją tę zbrodnię. Lub choćby zarzuty, że tak to wyglądało...
UsuńCóż, w Cassolandii nawet nie mamy co marzyć o takim obrocie spraw, przecież Eric ma być tym kochaniutkim, ciepłym, niewinnym chłopaczkiem. Kiera w życiu nie przypisałaby takiego czynu do swojego truloffa. Nie, Norwegofinoszwed musi robić za ideała. A szkoda, bo zamieszanie w ten sposób i wyjawienie tego postępowania mogłoby być ciekawsze, niż te całe "intrygi" (czy cokolwiek to jest) autorki.
UsuńWeronika
Cóż, w Cassolandii nawet nie mamy co marzyć o takim obrocie spraw, przecież Eric ma być tym kochaniutkim, ciepłym, niewinnym chłopaczkiem. Kiera w życiu nie przypisałaby takiego czynu do swojego truloffa. Nie, Norwegofinoszwed musi robić za ideała. A szkoda, bo zamieszanie w ten sposób i wyjawienie tego postępowania mogłoby być ciekawsze, niż te całe "intrygi" (czy cokolwiek to jest) autorki.
UsuńWeronika
Adrio - biorąc pod uwagę, iż (jak wykażę w swojej następnej analizie) Erik nie radzi sobie nawet z wykonywaniem odgórnie przydzielonych mu zadań (wszak nauczanie Henriego to tylko jego dobra wola, nie za to mu płacą), jest to wielce prawdopodobne.
UsuńMaryboo, oni NIE płacą Erysiowi? oo. A ja myślałam, że Henri go zatrudnił jako tłumacza. No chyba, że płacą mu za bycie tłumaczem, a nie lektorem?
Usuń@Weronika - no tak, wiem, że on jest dobry do porzygu i truloff, ale jednak pomarzyć można. ;D Mój August, którego widziałam jako intryganta, doczekał się chociaż progenitury - geniusza zła, więc jest nadzieja.^^
A.
Proszę mi zdradzić, czy truloffem jest Kile czy Erik?
OdpowiedzUsuńSPOILER
UsuńErik. Z czego wiem, będą mieć córkę, Gertrudę (w oryginale jakiś fiński odpowiednik, którego nie pamiętam), istnieje ryzyko, że Kiera pójdzie w trzecie pokolenie (coś podobnego wynikało z jakiegoś wywiadu czy czegoś tam). Jeśli tak się stanie, uznam że postanowiła zrobić Legacy Challenge bez Simsów.
Koniec SPOILERA
Hahahha. Dzięki.:))
UsuńMagda Singer to taka stereotypowa herszt babcia z kiepskich filmów familijnych. Przerysowana. Miało być śmiesznie, a wyszedł suchar.
OdpowiedzUsuńA Marid... Wybaczcie, że pytam o spoilerowe kwestie, ale czy on jest jednym ze ZUych i w związku z tym:
-Pragnie zagarnąć władzę poślubiając Edzię
-Pragnie zagarnąć władzę, dokonując zamachu stanu w stylu gore
nie wiem, czy chwiejąca się na krawędzi wojny domowej/rewolucji Ikea i Edzia są warte zachodu, ale podejrzewam, że Madrid wykombinował sobie, że poślubi Edzię i "zwolni" ją od przykrych obowiązków związanych z rządzeniem. xD Kwestia, czy zwolni ją np. za pomocą sztyletu/ poduszki, czy po prostu nią manipulując, to już tylko szczególik. ;D
UsuńAdria
To już wiemy, że to ten zUy:-D
UsuńJa na miejscu Erika bym już dawno porzuciła próby faktycznego nauczania i kazała mu po prostu kuć frazy. Skoro chłopak przez dwie książki nie dał rady nauczyć się podstaw, to nadziei już chyba nie ma i niech się chociaż osłucha z kilkoma zdaniami, które będzie słyszał codziennie przebywając w pałacu - jak na przykład "Czy zjadłbyś jutro ze mną obiad?". Chyba najbardziej irytujący naciągany wątek w tej serii tbh. Bardzo mi się podoba teoria Adrii :D
OdpowiedzUsuńN.