niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdziały IX i X


Rozdział 9


Okazuje się, iż Edzia zaprzęgła Project Runwaya do roboty, w której tej ostatni czuje się najpewniej: tworzenia wystrzałowej kreacji na kolejne nagranie „Biuletynu”, czy też raczej przerabiania starej sukni Ameriki. Chłopak jest rzecz jasna zachwycony, że trafił mu się taki ładny punkt do CV.

- Przykro mi tylko, że musiałeś na to poświęcić całe popołudnie.
Wiesz, w Salonie Kawalerskim robi się trochę nudno.

„Robi się”? Chłopie, toć ja od „Rywalek” nie mogę wyjść ze zdumienia, iż żaden uczestnik Eliminacji nie popełnił seppuku łyżeczką do herbaty, byle tylko wydostać się z tej Krainy Marazmu (no dobra, dziewczyny miały trochę atrakcji, bo od czasu do czasu odwiedzali je Miecio i Henio).

Monty Python wiecznie żywy: 41

Project Runway oznajmia, iż w Pokoju Zwierzeń jest tak trudno o rozrywkę, że nawet reszta panów mogłaby chcieć pobawić się w krawcowych, byleby tylko zabić czas. Eadlyn wyraża wątpliwość, czy dotyczy to również młodego gniewnego, ale Project Runway zapewnia ją, że Ean ostatnio coraz częściej pytluje z nim i przydupasem, więc najwyraźniej zaczął powoli tolerować konkurentów; Edzia stwierdza filozoficznie, że to całkiem prawdopodobne, albowiem jej zdaniem niemożliwością jest przeżyć Eliminacje i do nikogo się nie przywiązać. Ma tu na myśli, rzecz jasna, swoją własną sytuację; zwierza się swemu nowemu krawcowi, że będzie jej bardzo przykro, gdy show się zakończy i będzie musiała odesłać do domu wszystkich poza małżonkiem, na co kandydat rozsądnie proponuje jej stworzenie haremu.

Praca wre, Project Runway upewnia się, czy naprawdę może zaszaleć twórczo, albowiem część zmian będzie nieodwracalna. Jest to istotne pytanie, jako że kreacja należała oryginalnie do królowej, Edzia zapewnia go jednak, iż matula dała jej zielone światło, jeśli chodzi o wszelakie poprawki. Hale po raz kolejny wyraża wdzięczność, że pozwolono mu, zwykłemu żółtodziobowi, pracować nad suknią dla przyszłej władczyni.

Wszystko u ciebie w porządku?
(...)
Tak, po prostu czasem czuję, że muszę sobie radzić z mnóstwem rzeczy jednocześnie. Staram się
utrzymać wszystko razem.
Hale wyciągnął w moim kierunku szpilkę.
Następnym razem, jak będziesz miała wrażenie, że coś się rozlatuje, użyj tego. Słowo daję, to pomoże.

Cóż, Amisia miała pieniążka, jej latorośl może mieć szpilkę...


Przeskok!


Jesteśmy w salonie, gdzie Edzia wita się z właśnie przybyłym, jak zwykle roześmianym Henrim (przydupas gratis w zestawie). Towarzystwo zasiada do stołu:

Kiedy tylko usiadłam, obiegł stół, żeby usiąść naprzeciwko mnie… i rozmowa nagle się urwała. Zdjęłam pokrywę z talerza, dając tym znak, że mogą zrobić to samo, a po kilku kęsach usiłowałam przerwać milczenie.

Oj tam, oj tam, w tym wypadku masz akurat idealną wymówkę, żeby z nim nie gadać; ostatecznie nieładnie jest mówić z pełną buzią.

Jak twoja rodzina? I twoja siostra?
Mitten on Annika? – powiedział i spojrzał na Erika w poszukiwaniu potwierdzenia.
Erik skinął głową, a Henri znowu popatrzył na mnie uszczęśliwiony.
Dobrze. Ona bardzo dobrze. Tęsknimy.
Dobrze to rozumiem. Nie masz pojęcia, jak bardzo bym chciała, żeby Ahren był tutaj.
Jego twarz nie zmieniła wyrazu, ale pochylił się do Erika, który szeptem przetłumaczył mu moją odpowiedź tak szybko, jak tylko mógł.

Primo: Cass, zmiłuj się, słówka 'family' i 'sister' dzieciaki w szkołach poznają podczas pierwszych dni nauki. Henri naprawdę nie może być AŻ TAK nieogarnięty językowo.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 50

Secundo: Nie, autorko. Przykro mi. Nadal uważam, że na tym etapie Henri powinien jeśli już nie mówić, to przynajmniej radzić sobie bez Erika, gdy w grę wchodzi rozumienie angielskiego. Byłam w jego sytuacji (mam tu na myśli, rzecz jasna, przeprowadzkę do kraju, którego mowy nie znałam, a nie ubieganie się o rękę koronowanej głowy), więc doskonale wiem, że pilna nauka połączona z codziennym kontaktem z żywym językiem potrafi w krótkim czasie zdziałać cuda. Nawet nie rozumiejąc całego zdania, Norwegofinoszwed powinien już być w stanie domyślić się z kontekstu, o czym prawi Eadlyn. Że może czegoś nie zrozumieć? No pewnie, że może – popełnianie błędów to naturalny etap nauki i żaden powód do wstydu. Tak naprawdę nieustanne „używanie” przydupasa przynosi w tej chwili więcej szkody niż pożytku, bo Henri podświadomie czuje się zwolniony z całego wysiłku intelektualnego.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 51

Tertio: Henri nadal nie ma żadnego profesjonalnego nauczyciela – jego korepetytorem jest tylko i li przydupas. W obliczu tego faktu zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie miała racja Adria, twierdząc w komentarzu pod ostatnią analizą, że ów znikomy postęp lingwistyczny jest w rzeczywistości efektem chytrego planu Erika, który celowo nie przykłada się do lekcji z Norwegofinoszwedem, by następnie w białych rękawiczkach pozbyć się go ze sceny (Edzi w końcu skończy się cierpliwość) i samemu wskoczyć na jego miejsce.

…To, albo chłopak jest zwyczajnie sfrustrowany faktem, iż dowalono mu dwa razy więcej obowiązków, jednocześnie nie podwyższając mu pensji i stwierdził, że za takie pieniądze nie będzie się przemęczał.

Twoja mama? Ona dobrze? – zapytał Henri, starając się z całych sił.

* wzdycha ciężko * Uwierzcie, za każdym razem boli mnie to tak samo.

Tak, dzięki Bogu. Jest już u siebie i odpoczywa.
Znowu na pomoc przyszedł nam Erik. W ten sposób przerzucaliśmy się zdaniami jeszcze przez kilka minut, ale mimo widocznych wysiłków, jakie Henri wkładał w naukę angielskiego, był teraz tak samo zagubiony jak ja. Czułam się wściekła. To było zbyt bezosobowe. Co innego korzystać z pomocy tłumacza podczas wizyty jakiegoś dostojnika, a co innego w przypadku kogoś, kto mieszkał u mnie na co dzień. To naprawdę była przesada. Nawet jeśli Henri od niedawna przebywał w pałacu, naprawdę chciałam móc z nim porozmawiać, ale tylko z nim, przynajmniej raz na jakiś czas.

Patrz wyżej. Jako remedium proponuję wywalenie przydupasa za drzwi, załatwienie Henriemu porządnego korepetytora i nakazanie pałacowej służbie, by codziennie konwersowała z chłopakiem przynajmniej przez godzinę.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 52

Eriku, jak Henri radzi sobie w kontaktach z resztą Elity? Czy wszyscy rozmawiają z nim z twoją pomocą?
Wyprostował się odrobinę i zastanowił się.
Zwykle tak. Hale i Kile nauczyli się kilku słów.

… Że co? Project Runway i Woodwork nauczyli się fińskiego?

Nie zrozumcie mnie źle, to bardzo miło ze strony chłopaków. Problem jedynie w tym, że to HENRI powinien raczej dążyć do tego, by rozmawiać z kolegami w ich rodzimym języku.

A pozostali?
Zacisnął wargi i spojrzał na mnie z poczuciem winy, jakby się niepokoił, że popsuje komuś reputację.
Gunner był odrobinę zainteresowany, podobnie jak Fox, ale nie chcieli próbować. To wymaga mnóstwa pracy. Ean rozmawia ze mną, ale nie próbuje rozmawiać z Henrim.

Ale... o co chodzi? Jakie znów psucie reputacji? Panowie nie mają żadnego obowiązku uczyć się języka Norwegofinoszweda – powiedziałabym wręcz, że Project Runway i Kile wykazali tu olbrzymią dawkę dobrej woli, ułatwiając w ten sposób życie koledze. Po raz kolejny: jest w zasmarkanym interesie Henriego, by móc porozumiewać się w języku swej potencjalnej małżonki i poddanych, więc miast patrzeć krzywo na chłopaków, zagoń lepiej podopiecznego do książek, drogi przydupasie.

Użyj mózgu, Luke: 59

Odpowiedź Edzi... Sami zobaczcie:

Czy miałbyś ochotę jutro rano poprowadzić dla nas małą lekcję fińskiego?

...Tak. Góra postanowiła przyjść do Mahometa.

Edziu, zgadzam się, że akurat tobie nauka fińskiego przydałaby się już dawno, ale ten pomysł jest po prostu głupi. Będę pierwszą osobą, która przyzna, że warto uczyć się obcych języków i niewykluczone, że kandydatom bardzo spodoba się ta propozycja – ale ty podejmujesz tę decyzję z kompletnie niewłaściwych pobudek. Jeśli naprawdę chcesz pomóc Henriemu, gadaj z nim godzinami, dziel się lekturami, oglądajcie razem filmy – ale na litość, nie rozleniwiaj go jeszcze bardziej!

Użyj mózgu, Luke: 60

A na wypadek gdybyście sądzili, że coś sobie dośpiewuję:

Erik uniósł brwi.
Naprawdę?
Oczywiście. To trochę niesprawiedliwe, że tylko Henri musi się starać.

Cóż, Edziu, życie w ogóle nie jest sprawiedliwe i właśnie dlatego osoby uczące się języka zazwyczaj muszą się wysilić ździebko bardziej niż native speakerzy.

Monty Python wiecznie żywy: 42
Użyj mózgu, Luke: 61

Gdy wymieniłam jego imię, wzrok Henriego natychmiast pobiegł do mnie. Z pewnością na swój sposób słuchał naszej rozmowy, ale byłam zbyt podekscytowana, by mógł zrozumieć, do czego zmierzam.

Cóż, zdaniem Cass tak czy siak nie rozumie, więc w sumie żadna różnica.

Erik powiedział coś szybko po fińsku, a oczy Henriego rozjaśniły się.
Ja też mówię? Ja będę mówić? – zapytał, jakby to miało być przyjęcie, a nie lekcja.

Poprawka: Mówiłbyś, gdyby Eadlyn nie postanowiła oddać ci niedźwiedziej przysługi.

Naprawdę, Cass, nie mam nic przeciwko nauce fińskiego jako takiej. To dobry pomysł. Ale na litość, dlaczego Edzia nie zrównoważy owych lekcji dodatkowymi korkami dla Henriego?

Henri nie posiadał się ze szczęścia i zastanawiał się już nad czymś głęboko.
Myślę, że go naprawdę uszczęśliwiłaś – skomentował Erik.
Żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Wszystkim nam byłoby łatwiej.

Poddaję się.

Użyj mózgu, Luke: 62

Mam nadzieję. Ale mimo wszystko zamierzam skoncentrować się na lekcjach angielskiego.

No, przynajmniej przydupas zachował resztki rozsądku.

Mam nadzieję, że uda mi się uniknąć występowania w "Biuletynie".

Szkoda tylko, że kierują nim osobiste pobudki. A tak nawiasem mówiąc – na coś ty liczył, niebożę, zgłaszając się jako tłumacz do reality show?

Użyj mózgu, Luke: 63

Nie było tak źle.
Było strasznie! Moja mama nie przestaje o tym mówić: „Świetnie wyglądałeś! Powinieneś się więcej uśmiechać!”. Przysięgam, to może doprowadzić do szału.
Zamierzasz mnie o to obwiniać? – zapytałam, udając niewinność.
Do śmierci. Będę cię obwiniać do śmierci! Nie lubię być w telewizji. – Wzdrygnął się. Na szczęście nie wydawał się naprawdę zły, chociaż wyczuwałam, że rzeczywiście mu to przeszkadzało.

Cóż, ryzyko zawodowe, kochanieńki.

Roześmiałam się, a on nieśmiało opuścił głowę i także się uśmiechnął. W tym momencie uświadomiłam sobie, że Henri siedzi i patrzy, jak rozmawiam z jego tłumaczem w czasie, gdy powinnam być z nim na randce.

Pełny profesjonalizm.

Kochani, zdradzę Wam pewien sekret; na studiach musiałam zaliczyć pewien uroczy przedmiot zwany tłumaczeniami ustnymi. I wiecie co? Erik ssie w roli tłumacza, choćby dlatego, że łamie kardynalną zasadę: jesteś wyłącznie tłem. Przydupas od samego początku, zwracając się do Edzi w imieniu Henriego, powinien używać tylko i wyłącznie pierwszej osoby, albowiem z założenia jest niczym więcej jak instrumentem umożliwiającym dialog zainteresowanym stronom. Mało tego: w sytuacji, gdy Edzia kieruje jakieś pytanie wprost do niego, powinien niezwłocznie przekazać Henriemu treść rozmowy, albowiem w przeciwnym wypadku wyłącza swojego klienta z dyskusji.

Niech zgadnę, Cass – przypisując Erikowi taką, a nie inną rolę nie rozmyślałaś zbyt długo nad tego typu zagadnieniami, prawda?

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 53

Edzia tłumaczy (rzecz jasna przez przydupasa) Henriemu jaki jest plan, ten zachwyca się pomysłem.


Były rzeczy, których chciałam się dowiedzieć o Henrim. Chciałam wiedzieć więcej o jego rodzinie, szczególnie o jego siostrze. I chciałam wiedzieć, czy odpowiada mu perspektywa życia tutaj i pracowania razem ze mną, a może obawia się, że przyjdą chwile takie jak ta podczas parady i będzie musiał przez następne lata chronić mnie przed gniewnym tłumem. Chciałam zapytać go o ten pocałunek w kuchni, czy rozmyślał o nim często, a może uznał go za dowód chwili słabości nas obojga. Ale dopóki nie mogłam zadać mu tych pytań tak, by nie zadawać ich jednocześnie Erikowi, nie było mowy, żebym to zrobiła.



Rozdział 10


Przeróbka autorstwa Project Runwaya okazuje się być pełnym sukcesem:

Suknia była czerwona. Mama nie nosiła jej od lat i to był jeden z powodów, dla których ją wybrałam. Hale skrócił długie koronkowe rękawy i usunął kilka warstw halki, żeby spódnica nie wydawała się tak obfita (...) Eloise ułożyła mi warkocze w kok. Do tego wybrałam tiarę z rubinami i wyglądałam tak, jakbym stała w ogniu.

A niech to, nawet nie wiecie, jak teraz żałuję, że pożegnałyśmy się z kategorią „Nie, nie jesteśmy w Panem”.

Strój był naprawdę prześliczny. Wiedziałam o tym i byłam wdzięczna wszystkim, którzy pomogli mi wyglądać jak ktoś, komu można powierzyć podejmowanie decyzji państwowych.

Które, dodajmy, na tym etapie powinien na powrót podejmować twój ojciec.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 65
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 15

Tylko że teraz wydawałam się starsza, starsza, niż się czułam, może bliższa wiekowi, jaki powinnam udawać. Westchnęłam i pogodziłam się w duchu z tą suknią. Teraz musiałam być właśnie kimś takim.

Podziękuj za to swojemu papie.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 66
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 16

W studio, kiedy poprawiałam suknię, pojawiła się Josie.

…Och. Och. Och.

Kochani, mam dla Was dwie wiadomości, dobrą i złą. Zacznijmy od złej.

Pamiętacie może Ceremonię Osądzenia w „Jedynej”? A pamiętacie może, czym się charakteryzowała (poza ogólnym absurdem)? Tak, tak; to była jedna z gorszych chwil Clarksona, który wykazał się ujemnym IQ, każąc Amisi podejmować decyzję, która w najgorszym dla niego przypadku stawiała ją w roli bohaterki buntującej się przeciw niesprawiedliwemu systemowi, w najlepszym zaś – ofiary, zmuszonej do wydania niesprawiedliwego wyroku z woli tyrana. Wszyscy zgadzamy się chyba, że Clarkson z tamtej sceny miał niewiele wspólnego z królem, którego przyszło nam obserwować przez resztę serii; Cass celowo zrobiła z niego złośliwego idiotę, aby nasza Mary Sue mogła lśnić na jego tle niczym brylant.

Zgadnijcie, do czego zmierzam.

Tak, moi drodzy; oto kolejna z postaci dostąpi wątpliwego zaszczytu bycia półgłówkiem ku chwale głównej bohaterki. Nie martw się, Josie, jesteśmy z tobą.

No, ale jest i dobra wiadomość: panna Woodwork, w przeciwieństwie do Clarksona, nie jest Głównym Złym tej serii, dostąpi zatem łaski zmazania swych win i od tej chwili będzie tylko lepiej.

Zanim to jednak nastąpi, musimy przebrnąć przez poniższy fragment:

Ta suknia jest niesamowita – pochwaliła. Nie potrafiła utrzymać rąk z dala od warstw satyny. Dalej wygładzałam materiał.
Należy do mojej matki.
Strasznie mi przykro z powodu tego wszystkiego – powiedziała ciszej. – Chyba jeszcze ci tego nie powiedziałam.
Przełknęłam ślinę.
Dziękuję, Josie. To ładnie z twojej strony.

Co mówicie? Że Josie zachowuje się tu jak na pozytywną bohaterkę przystało, pocieszając Edzię i udowadniając, że rozumie, iż ta druga znajduje się obecnie w kiepskim położeniu? No to patrzcie dalej:

Wiesz co, skoro wszystko jest takie poważne, może warto by było urządzić przyjęcie?
Prychnęłam śmiechem.
Jestem na to ciut za bardzo zajęta. Może później, kiedy sprawy się uspokoją.
Ja mogłabym je zaplanować! Pozwól, że porozmawiam z pokojówkami i w tydzień coś zorganizujemy.
Odwróciłam się od lustra.
Tak jak mówiłam, może kiedyś, ale nie teraz. – Odeszłam i spróbowałam się skoncentrować. Josie poszła za mną, nalegając.
Ale dlaczego? Czy nie powinniśmy świętować? Znaczy, jesteś właściwie już królową, więc…
Nie jestem królową. Ten tytuł należy do mojej matki, która omal nie umarła. To, że tak łatwo przechodzisz nad tym do porządku dziennego, oznacza, że twoje wyrazy współczucia nie są nic warte. Czego ty nie rozumiesz, Josie? Myślisz, że ta praca to tylko suknie i uroczystości? 
Zatrzymała się oszołomiona. Widziałam, że rozgląda się po sali, chcąc sprawdzić, czy ktokolwiek obserwuje naszą wymianę zdań.

No i się zaczyna. Pomińmy na chwilę fakt, że Josie ma zupełną rację – tak Edziu, jesteś obecnie regentką na skutek niezaradności twego ojca i zasadniczo tylko mały krok dzieli cię od właściwego tytułu. Jasne jest, co próbowała zrobić Cass: przedstawić Josie jako pustą lalę, która nie rozumie, jak ciężka jest sytuacja Eadlyn. Tylko wiesz co, droga autorko?

To nie działa, i to z trzech powodów.

Primo: Od „Następczyni” próbujesz nam przedstawić Josie jako głupawą Barbie, choć z właściwego tekstu książki można odczytać, iż jest ona zasadniczo całkiem sympatyczną, nieco niedojrzałą nastolatką, podziwiającą starszą od niej księżniczkę,

Secundo: Zaledwie akapit wcześniej panna Woodwork przekazała Eadlyn wyrazy współczucia (i, wbrew temu co mówi Edzia, wyglądała przy tym na autentycznie przejętą), zatem ów nagły przeskok z empatycznej dziewczyny do imprezowiczki o zerowym wyczuciu chwili jest cokolwiek niewiarygodny,

Tertio: Ten fragment:

Nie chciałam jej upokarzać. Do pewnego stopnia nawet ją rozumiałam. Był taki czas, gdy nic nie cieszyło mnie tak jak układanie listy gości, czas, kiedy sama uważałam, że ta rola to niemal wyłącznie suknie i uroczystości…

Cass, skoro twój Specjalny Płatek Śniegu sam przyznaje, że – pomimo bycia przygotowywaną od kołyski do roli władczyni Illei – rola księżniczki sprowadzała się dla niej do błyskotek i bali... To dlaczego niby miałabym potępiać za podobne poglądy Josie, która a) jest młodsza od Edzi b) nie należy do rodziny królewskiej i c) wychowała się w środowisku, w którym imprezy z okazji każdej błahostki to codzienność?

Fabuła nie do poznania: 53

Nie chcę cię obrazić, ale byłoby niestosowne urządzać przyjęcie, zanim moja matka wróci do
zdrowia. Proszę, dzisiaj potrzebuję od ciebie przynajmniej częściowego zrozumienia, chociaż wiem, że to może być trudne, biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe kontakty. Mimo wszystko, ze względu na moje własne dobro, proszę cię, spróbuj zrozumieć, jak to jest być na moim miejscu. 
Nadąsała się.
Zawsze tylko tego chciałam. Ale oczywiście to ma znaczenie tylko wtedy, kiedy jest ci tak wygodnie.

Tak, Cass, Edzia zachowuje się tu dojrzale, a Josie jak naburmuszone dziecko. Problem tylko w tym, że ta druga ma rację: Edzia nigdy nie pozwalała jej przyjrzeć się, jak właściwe wygląda królewskie życie „od środka”, nic zatem dziwnego, że dziewczynka uznała, że na rolę księżniczki składają się same przyjemności – coś, co obserwowała od dziecka.

...Nawiasem mówiąc, to mi o czymś przypomina. Pamiętacie kwestię diademów z poprzedniego tomu? Eadlyn była wściekła na Josie, że ta druga zabiera je bez pozwolenia. Oczywiście, miała do tego pełne prawo... ale wiecie co?

Edzia, w całym swoim zacietrzewieniu, nigdy nie zastanowiła się nad tym, DLACZEGO panna Woodwork zabiera je diademy – i tylko diademy. A właściwie nie; zastanowiła się i wyciągnęła poprawne wnioski – Josie chce być taka jak ona. Szkoda tylko, że na tym ów ciąg przyczynowo-skutkowy gwałtownie się urwał.

A przecież wystarczyłoby tylko zapytać się, jaki dokładnie jest cel tej maskarady. Wmówić Illeańczykom, że jest pełnoprawnym członkiem rodziny królewskiej? Bzdury, wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że tak nie jest. Zakosztować życia wyższych sfer? A po co? Josie żyje na tym samym poziomie, co rodzina królewska, nie musi sobie dodawać splendoru poprzez noszenie królewskich błyskotek. Ostatecznie wychodzi więc na to, że jedynym powodem, dla którego dziewczynka dopuszczała się zabierania własności Edzi była uroczo naiwna chęć „stania się” koronowaną głową – przemienienia się w podziwianą od lat Eadlyn, choćby tylko na czas przyjęcia. Pannie Woodwork imponuje nie bogactwo i luksusy – to ma na co dzień – ale cukierkowa wizja kryjąca się za słowem
„księżniczka”.

Podsumowując: być może Josie byłoby łatwiej zrozumieć, że twoje życie to nie bajka, Edziu, gdybyś kiedykolwiek otworzyła do niej paszczę i szczerze porozmawiała z nią o tym, jak fantazje o królewnach mają się do rzeczywistych losów przyszłej władczyni kraju.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 67

Czy mogę cię prosić? – zawołałam do przechodzącej pokojówki. – Proszę odprowadzić pannę Josie do pokoju. Jej zachowanie wytrąca mnie z równowagi, a muszę się teraz skoncentrować.
Oczywiście, wasza wysokość. – Pokojówka pogodnie odwróciła się do Josie, nie przejmując się naszymi osobistymi zatargami, gotowa do wykonania zadania. Josie prychnęła.
Nienawidzę cię.
Wskazałam jej drzwi.
Rozumiem, ale możesz to robić w swoim pokoju równie dobrze jak tutaj.

...Okej, Cass, czy to już koniec tej sceny? Możemy przestać robić z Josie rozpuszczonego pustaka uzależnionego od dyskotekowej kuli, którego na Jedyną Słuszną Ścieżkę jest w stanie naprowadzić jedynie spokój i cierpliwość Dobrego Mzimu bis?

Dziękuję.

Ale cóż, jak już wspominałam, jest i druga strona medalu: od tej chwili Josie przestanie być traktowana jako naczelna idiotka tej serii. Bądźmy wdzięczni za drobne uśmiechy losu.

Do Eadlyn podchodzą kandydaci; Kile chce się dowiedzieć, co zaszło między dziewczynami.

Nic, skarbeńku. Po prostu zaczęłam poważnie wątpić, czy życzę sobie takiej szwagierki.
Jeszcze na to za wcześnie.
Roześmiałam się.
- Wiem, miałyśmy… drobne nieporozumienie. I trochę mi przykro, ponieważ ją rozumiem. Chciałabym tylko, żeby ona potrafiła też zrozumieć mnie.
To może być dla Josie zbyt trudne. Ona zauważa tylko siebie samą.

Kile, zamilcz, proszę.

Woodwork chce wiedzieć, gdzie jest Gunner; księżniczka oznajmia, że opuścił Eliminacje i dziwi się zdziwieniu kandydatów po usłyszeniu owej wieści. Od słowa do słowa wychodzi na jaw, że o jego rejteradzie nie wiedział nikt poza Foxem:

Chyba uważał, że gdyby został, zacząłby się wahać. Poprosił mnie, żebym przekazał wszystkim, że będzie za wami tęsknić. – Uśmiechnął się. – To naprawdę miły gość.

Cóż, Fox, wierzymy ci na słowo.

Edzia prosi kandydatów, aby wzięli sobie słowa kolegi do serca i zastanowili się, czy na pewno są gotowi oglądać swoje podobizny na znaczkach pocztowych; następnie szeptem dziękuje Project Runwayowi za kieckę i wyrusza do studia.


Przeskok!


Nagranie „Biuletynu”.

- Zacznę od wiadomości, której wszyscy są najbardziej ciekawi. Moja matka czuje się dobrze. W tej chwili wypoczywa w swoim apartamencie, a mój ojciec dotrzymuje jej towarzystwa. – Musiałam przestać się koncentrować na tym, jak stoję albo co powinnam zrobić z rękami.

Eee... Dlaczego Edzia nagle zaczęła się przejmować takimi kwestiami? Występuje w telewizji od dziecka i jak dotąd nie miała żadnego problemu z prawidłowym zachowywaniem się przed kamerami.

Fabuła nie do poznania: 54

Pomyślałam o moich rodzicach, na pewno oglądających to w piżamach, z przekąskami, na które pozwolili lekarze.

Maksiu mógłby wprawdzie zamienić ową piżamę na elegancki garniturek i osobiście oznajmić narodowi, jak się miewa jego żona, ale cóż, biszkopty same się nie skonsumują.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 68

Wszyscy wiemy, że historia ich miłości może być najpiękniejszą, jaką kiedykolwiek opowiedziano, dlatego też tak trudno mi postawić się na miejscu mojego ojca.

Ło matko i córko, Cass, widzę, że nie wystarczyło ci nieustanne wbijanie nam do głowy poprzez wewnętrzne monologi Edzi, jak to związek Amisi i Maxona jest najbardziej miłosną miłością evah; teraz śpiewać pieśni pochwalne na cześć tych dwojga trzeba nawet we właściwej akcji książki.

Mój brat Ahren, obecnie książę małżonek następczyni tronu Francji, także może zaświadczyć o sile najgłębszej miłości.

Ja wiem, że dobra propaganda nie jest zła, ale w sumie skąd to wiesz? Brat nie zamienił z tobą ani słowa od czasu sławetnego giganta. Równie dobrze mogło okazać się, że małżeństwo i rola księcia małżonka cokolwiek przerosły Ahrena, tak że codziennie wyładowuje on swoją frustrację, kłócąc się ze swoją połowicą o każdą pierdołę.

O ile mi wiadomo, dobrze się odnajduje w nowej roli i jest już bardzo szczęśliwym mężem. – Znowu uśmiechnęłam się mimowolnie.

Patrz wyżej.

Nie dziwi mnie to w najmniejszym stopniu. Jego oddanie księżniczce Camille na przestrzeni lat, mimo dzielącej ich odległości, było zawsze stałe i silne, więc mogę sobie tylko wyobrażać, jakim szczęściem jest to, że ma ją przy sobie przez cały czas.

Owszem. Z drugiej jednak strony, mogło się też okazać, że romantyczne listy i wizyty raz na ruski rok to jednak nie to samo, co pożycie małżeńskie, Ahren i Camille mają kompletnie odmienny seksualny temperament, on lubi słuchać głośno znienawidzonej przez nią muzyki, a ona robi mu awantury o podniesioną klapę...

Jeśli chodzi o nasz kraj – spojrzałam w swoje notatki, chociaż nie znosiłam tego robić – to dręczące społeczeństwo niepokoje zmniejszyły się w ostatnich tygodniach.

Albowiem ponieważ gdyż? Cóż takiego stało się w ciągu kilkunastu ostatnich dni, że bezrobotne tłumy przestały palić i rabować?

Biorąc pod uwagę, ile wysiłków poświęcił mój ojciec dla zapewnienia pokoju na arenie międzynarodowej, myśl o tym, że w końcu pokój zaczyna panować także w naszym kraju, przynosi mi niezwykłą radość.

Ach, tak, jak myślałam – absolutnie nic, wyciągnęłaś te dane z rzyci. Co do twojego ojca, to przykro mi to mówić, ale jedynym powodem dla którego lubią go zagraniczni władcy jest fakt, że dostarcza im on nieustannych powodów do śmiechu podczas każdej dyplomatycznej wizyty.

Edzia wspomina jeszcze o nudziarstwach w stylu budżetu, modernizacji dróg i wymienieniu kilku doradców na lepszy model, po czym Caesar przechodzi do naprawdę istotnej części programu – chłopcy i randki!!!1one!!

...Serio, Cass, nigdy nie przestanie mnie bawić, że „Biuletyn” to program służący królewskim oświadczeniom, illeańskie wiadomości i relacja na żywo z reality show w jednym.

Monty Python wiecznie żywy: 43

Prowadzący chce wiedzieć, czy w tym natłoku obowiązków Eadlyn znalazła chwilę na spotkania z kandydatami. Księżniczka informuje widzów, że Gunner opuścił program na własne życzenie i za jej zgodą; następnie obwieszcza, że dostała cenny prezent z metalu. Caesar zaczyna rzecz jasna szukać wzrokiem pierścionka, dziewczyna prostuje jednak, że chodzi o krawiecką szpilkę, która ma dla niej duże znaczenie emocjonalne. Ostatni news dotyczy faktu, że Edzia i jeden z kandydatów oznajmili sobie niedawno, że nie są w sobie zakochani. Caesar, rzecz jasna, zakłada, iż chodzi o Gunnera; Eadlyn zaprzecza i tłumaczy, że mimo braku motylków w brzuchu ów ktoś jest dla niej bardzo ważny, nie zamierza się go zatem pozbywać, nie wymienia jednak imienia młodziana.

Ponieważ księżniczka nie chce puścić pary z ust, Caesar postanawia przepytać kandydatów; na pierwszy ogień idzie Fox. Chłopak komplementuje zaradność Edzi oraz to, że jest w stanie podołać masie obowiązków, jednocześnie nie zaniedbując potencjalnych narzeczonych.

Biorąc pod uwagę to wszystko, czy mógłby nam pan opowiedzieć o jakiejś chwili spędzonej z księżniczką, wyróżniającej się na tle innych? Fox natychmiast się uśmiechnął.
Chyba najważniejszy moment naszej znajomości nastąpił po tej bójce, po której wyjechał Burke. Księżniczka przyszła ze mną porozmawiać i otwarcie mówiła, jakie są jej nadzieje, a także wysłuchała mnie. Myślę, że niewiele osób ma zaszczyt ją zobaczyć z tej strony. Wiem, że nie może chodzić po domach i każdemu poświęcać choćby godziny… ale kiedy już z kimś się spotyka, jest
temu całkowicie oddana. Naprawdę słucha tego, co się do niej mówi.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 31

Do rozmowy wtrąca się Kile; w pełni popiera on stanowisko kolegi i ku rozbawieniu widowni dodaje, że Edzia wykazała się kiedyś wielką cierpliwością, słuchając, jak Woodwork ględzi o architekturze.

Następny w kolejce jest Ean:

Mogę(...) powiedzieć, że księżniczka potrafi podejmować niezwykle przemyślane decyzje. Chociaż zostało nas już tylko pięciu, żadna z decyzji nie została podjęta lekkomyślnie. Ponieważ miałem okazję poznać pozostałych dżentelmenów, widzę, jaki wysiłek księżniczka wkłada w znalezienie kogoś, kto będzie najlepszym wyborem z jej punktu widzenia i z punktu widzenia całego kraju. Kamery nie miały okazji uchwycić nastroju w Salonie Kawalerskim po najnowszej rundzie eliminacji. W nikim nie było ani cienia wrogości. Ona traktuje nas tak wspaniałomyślnie, że nie można mieć do niej żadnych pretensji. Wszyscy kandydaci wyjechali usatysfakcjonowani.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 32

Jak pan ocenia swoje szanse? Znalazł się pan w finałowej piątce!
Ean, jak zawsze, potrafił gładko odpowiedzieć.
Jestem do dyspozycji jej wysokości. Jest najwspanialszą kobietą, o jakiej którykolwiek z nas mógłbym myśleć, dlatego też ma wyjątkowo wysokie standardy. Tu nie chodzi o moje oszacowanie szans, tylko o jej preferencje. Aby się o nich przekonać, musimy wszyscy zaczekać.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 33

To bardzo interesujące. A co powie nam sir Hale? O ile pamiętam, pan jako pierwszy był na randce z księżniczką. Jak się pan czuje teraz?
Czuję się szczęśliwy – odparł z żarem. – Od dziecka widywałem ją na paradach, oglądałem w telewizji i widziałem jej twarz w czasopismach. Jest tak piękna, że aż onieśmielająca, i wygląda, jakby mogła spopielić cię wzrokiem, gdyby tylko chciała.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 34

Raz jadłem z nią kolację i rozbawiłem ją do tego stopnia, że zakrztusiła się piciem.
Hale!
Wzruszył ramionami.
I tak ktoś kiedyś by się o tym dowiedział. Równie dobrze możemy się tym podzielić ze światem. Zasłoniłam twarz dłońmi i zastanawiałam się, co pomyślą mama i tata.

Dziewczyno, twoja matka podczas pierwszej randki kopnęła twego ojca w krocze, chcąc udaremnić próbę gwałtu, na który on wcale nie miał ochoty; naprawdę nie masz się czego wstydzić.

Chodzi mi o to, że wszystko, co o niej powiedzieliśmy, to prawda. Jest twarda, jest przywódczynią, i owszem, uważam, że gdyby chciała, mogłaby spalić wzrokiem. – Widownia roześmiała się. – Ale potrafi także niezwykle uważnie i z zaangażowaniem słuchać, potrafi się też śmiać. To znaczy, tak naprawdę śmiać. Nie jestem pewien, czy wszyscy będą mieli okazję to zobaczyć, dlatego czuję się niezwykle szczęśliwy, że jestem jednym z wybrańców.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 35

Cała ta część była tak wspaniałym hołdem dla moich zalet, że zaczęłam się zastanawiać, czy ktoś nie poinstruował chłopców, co mają mówić. Jeśli tak, miałam ogromny dług wdzięczności wobec osoby, która wpadła na taki pomysł.

Ja osobiście stawiałabym na twoją stwórczynię, która bynajmniej nie robi tajemnicy ze swej miłości do wytworów własnej wyobraźni.

Nagranie się kończy, Edzia jest zadowolona, bowiem wszystko poszło jak z płatka.

Dobra robota. – Kile objął mnie ramieniem. – Twój pierwszy samodzielny „Biuletyn” zapisze się w annałach!

Nie. Jej pierwszy samodzielny „Biuletyn” odbył się w rozdziale pierwszym, gdy ogłaszała narodowi, że została mianowana regentką. Panie Woodwork, proszę doszkolić się z własnego uniwersum i przyjść zaliczyć materiał w przyszły piątek.

Naprawdę myślałam, że dzisiejszy dzień zakończy się katastrofą, ale popatrz! – odskoczyłam od niego i podniosłam ramiona. – Ciągle jestem w jednym kawałku.
Hale podszedł i roześmiał się.
Myślałaś, że przez drzwi wpadną jacyś ludzie i rozerwą cię na strzępy?
Nigdy nic nie wiadomo!
Fox roześmiał się, Ean stał z tyłu, także uśmiechnięty.

Zapamiętajcie, dzieci: żarty z napaści są zabawne, szczególnie w sytuacji, gdy naród jest o włos od obalenia monarchii, a poprzednia para królewska została zamordowana przez rebeliantów.

Użyj mózgu, Luke: 64



Kolacja? – zapytał Fox, a chłopcy pokiwali głowami. Widziałam, że Henri powtarzał w kółko jedno słowo, co zapewne oznaczało, że cieszy się perspektywą jedzenia. Zebraliśmy się w małą grupkę i poszliśmy razem do jadalni.




I to już wszystko na dziś. A za tydzień: pierwsza lekcja fińskiego i szalenie długa rozmowa z Maridem.

Zostańcie z nami!


Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 53
Fabuła nie do poznania: 54
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 53
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 68
Monty Python wiecznie żywy: 43
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 35
Samochwała w kącie stała: 31
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 16
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 25
Użyj mózgu, Luke: 64


Maryboo

27 komentarzy:

  1. Tak się tylko luźno zastanawiam... Nie prościej byłoby zrobić z Henriego osobę głuchoniemą? Tłumacz byłby potrzebny do języka migowego, więc przydupas dostałby swoją działkę tak czy siak, uroku by to Henriemu nijak nie ujęło (zgarnąłby za to dodatkowe punkty w kategorii "w życiu mam pod górkę"), a odpadłby problem bycia językową lebiegą.
    A tak już zupełnie btw. - że też nikomu nie przyszło do głowy, żeby Edzia i Henri po prostu pisywali do siebie listy. Nie mówię, że zamiast rozmowy, ale tak poza wszystkim, nie wiem, raz na kilka dni. Jemu by to pomogło, bo jakby sobie sam ze słownikiem przysiadł, to choćby mimowolnie coś by zapamiętał, angielska gramatyka jest prosta jak budowa cepa (i mówię to ja - antytalent językowy), a od razu czuliby się sobie bliżsi. Na piśmie ludzie są czasem bardziej otwarci niż w mowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak sb mysle, ze na podstawie tej ksiazki moznaby nakrecic swietny meski harem anime.
    A tak w ogole, skoro kandydaci maja sie starac o zostanie ksieciem malzonkiem, czy nie powinni oni przypadkiem... przygotowywac sie do tej roli ?
    Tutaj nie powinno byc mowy o nudzeniu sie w Salonie Kawalerskim, tylko na lekcje ! Nikt nie pomyslal o tym, aby im zapewnic jakas edukacje czy przewodnik niezbedne do przyszlego zycia wladcy ?
    A jak juz o tym mowa, to wlasciwie czy do eliminacji moze przyjsc byle kto ? Nie lepiej wysegregowac tych inteligentnych, chociazby z dobrymi wynikami w szkole ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny chociaż uczono trochę historii, ale ich przygotowanie też kiepsko wypadało.

      Usuń
    2. Szkoda, że nie kazali im przygotowywać przyjęć dla zagranicznych dyplomatów, tak jak dziewczynom... To było by bardzo kwikaśne.

      Usuń
  3. Mam wrażenie, że bardziej nierealnych eliminacji nie dało się zrobić. Widać w świecie Kiery nie istnieje słowo manipulacja. Takie eliminacje to idealna okazja do przejęcia władzy, a przynajmniej jej części. W "rywalkach" przynajmniej Celeste pokazała ząbki, próbując uwieść Maxona i zajść z nim w ciążę, ale oczywiście wygrała "prawdziwa miłość", a Maxonowi nawet przez myśl nie przeszło aby przespać się z Celeste. Seria "Następczyni" to w ogóle abstrakcja. Serio, nawet nie wiem jak to opisać, pomyślcie o tych wszystkich absurdach, absolutnym braku zgrania z męską naturą. Ale przecież w Cassolandii mężczyźni adorują swoją damę serca i ugh. nie. za dużo absurdu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, mnie akurat nie dziwi, że panowie nie rzucają się na Edzię, biorąc pod uwagę a) niezwykle pobłażliwy i ciepły charakter Antychrysta i b) fakt, że Jack został natychmiast wyrzucony z rozgrywki, gdy zaczęły mu chodzić łapy (pomińmy na chwilę to, jak cudownie bezboleśnie skończyła się dla niego próba zgwałcenia księżniczki). Nie da się natomiast ukryć, że absolutna prostolinijność kandydatów, walczących wszak o pozycję przyszłego małżonka królowej, drugiej osoby w państwie(nawet Ean nie jest przecież żadnym manipulatorem, a jedynie pewnym siebie, bezpośrednim facetem), jest uroczo wprost naiwna.

      Usuń
  4. Przedstawienie Josie znów subtelne tak bardzo... A Henri... Nie wiem, gdyby on miał jakieś zaburzenie psychiczne albo coś z dys- to może bym uwierzyła w te problemy z nauką.
    Anonimowy, rozumiem, co chciałeś przekazać, ale IMHO to nie jest całkiem prawdopodobne, że każdy facet z Eliminacji myśli o seksie z Edzią. Temperamenty i upodobania są różne, poza tym SPOILER najprawdopodobniej mamy dwóch homoseksualistów KONIEC SPOILERA. I nie jest też tak, że Eadlyn i Kile nie wymieniali namiętnie śliny, a Jack nie miał wiadomych zamiarów (co akurat w tym przypadku było obrzydliwe). Szczerze mówiąc, wolę już tę cukierkową konwencję, niż Edzię testującą wszystkich kandydatów (co IMHO byłoby zabawne) Poza tym, wydaje mi się, że Celeste chciała po prostu uwieść Maxona, a ciąża w bardzo ewentualnym domyśle.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wątek nauki języka jest idiotyczny i nieżyciowy,tyle czasu,a on nic? Antytalent? I tak,święta racja, tłumacz jest instrumentem.
    Scena z Josie jest głupawa, po co kolejny raz pokazywać,ze E.jej nie lubi?
    Byłoby fajnie pokazać jakieś lekcje dla kandydatów.Jedyna lekcja była chyba taka: podlizujcie się jej ile wlezie,kupi wszystko!
    ..którzy pomogli mi wyglądać jak ktoś, komu można powierzyć podejmowanie decyzji państwowych -choince też można? Bo obwieszona świecidełkami?
    Fajna analiza.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  6. Serio, tłumacz, który wykorzystuje przewagę językową by gadać z księżniczką z wyłączeniem klienta powinien zostać natychmiast zwolniony. Dziwię się, że nie został.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam, mnie to nie dziwi, mamy do czynienia z Henrim (czyt. pluszowym misiem) i potencjalnym truloffem tłumacza.

      Usuń
  7. A mnie dziwi fakt, że do przerobienia sukni trzeba było koniecznie zatrudnić Project Runwaya. Znaczy on na pewno się ucieszył, skoro tak strasznie się nudzi, i to zaszczyt dla niego i w ogóle. No ale nie wierzę, że w całym pałacu nie było jakiejś doświadczonej pokojówki-krawcowej (chociażby tej która zwykle zajmuje się ubraniami Amisi), która mogłaby to zrobić. Jedna Neena się tam zajmuje przeróbkami? O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, widocznie Maxon pozwalniał te 105 pokojówek z czasów Amisi... A Neena została zastąpiona przez Eloise.Ja widzę dwa rozwiązania: albo nowa pokojówka nie zdobyła sprawności krawcowej, albo Edzia zwyczajnie chciała zrobić przyjemność Project Runwayowi.

      Usuń
  8. A tak wlasciwie to ta powiesc jest tez rasistowska.
    Watek Norwegoszwecji - jakby polaczyc Polske i Czechy gdzie mowi sie po rosyjsku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłaby to bardziej Polska i Czechy z jedynym językiem urzędowym śląskim. Albo Polska, Czechy i Słowacja ze słowackim (to chyba najbardziej wyróżniający się język i najtrudniejszy z tej trójki). Mam wrażenie, że fiński jest współcześnie dość niszowy w stosunku do swoich sąsiadów.
      BTW, ciekawe jak Cass widziałaby przyszłość Słowiańszczyzny. Albo całej Afryki. Albo co by było, gdyby wytłumaczyła czym tak naprawdę jest Nowa Azja. Wraz z językami w nich używanymi.Pewnie wychodziłyby takie kwiatki jak ta nieszczęsna Norwegoszwecja. Alternatywna geografia polityczna w tej serii jest wspaniała.
      I gdzie się podziały z Ikei amerykańskie Hawaje?

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wątek braku postępów w angielskim Henri'ego już przechodzi wszelkie granice realności... Moim zdaniem Henri nie przykłada się wcale - od tego ma tłumacza. Ewentualnie coś tam spróbuje jeśli Eadlyn jest w pobliżu. Choć z drugiej strony jest to jedna z bardzo sympatycznych postaci w książce. Pewnie dlatego, że nikt nie wie co dokładnie mówi... (poza Erikiem).
    Swoją drogą Edzia się już przekonała, że potrafi się z Henrim porozumieć, jeśli się wspomni tamten pocałunek. Takie przywiązywanie się kompletnie bez słów jest ciekawym pomysłem, ja bym to chętnie przeczytała. Było wywalić Erika za drzwi i tyle...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Headcanon: Erik zakochał się w Henrim i celowo uczy go bardzo niewydajnie, bo boi się, że naumiany Henri przestanie go potrzebować i odprawi z kwitkiem.

      Usuń
    2. Lisku, kupuję to bez wahania! <3
      ja chcę fluffy ff, gdzie Erik niby "uczy" Henriego, rozczula się nad jego błędami, całują się, Eryś stwierdza, że po jego trupie Edzia dostanie Henrysia... ech...

      Adria ;)

      Usuń
    3. Zapomniałam o shipowaniu tych dwóch! Prawda, Henri musi być nienaumiany, żeby zostawić przy sobie Erika. A może to nie Erik, tylko Henri robi z siebie antytalent? Moim zdaniem to już bardziej prawdopodobne, niż że rzeczywiście nic nie rozumie xD

      Albo może Henri to szpieg wysłany przez Henia i Miecia. Wiecie - niby koleś nic nie rozumie z języka, można przy nim swobodnie rozmawiać, a tu się okazuje, że mówi biegle w kilku językach! Dla mnie to naprawdę bardzie realistyczne niż, że on po takim czasie nic nie kuma...

      Usuń
    4. tylko pomysłów, a Kiera po prostu robi z H. słodkiego kretyna z językowym talentem prątka gruźlicy. -_-

      A.

      Usuń
    5. i PS - szkoda, że Henrik nie dostał od "Następczyni" swojej kategorii, jeśli chodzi o językowy debilizm, byłaby już pewnie dwucyfrowa punktacja. ;p

      A.

      Usuń
    6. Prawda, powinien dostac wlasna kategorie !
      Remmy, swietny pomysl z tym szpiegiem ;)

      Usuń
  11. Mam głupie wrażenie, że Josie chciała wyprawić przyjęcie by móc z kimś pogadać i uporządkować myśli po ostatnich zdarzeniach. Oprucz matki-furiatki, przepracowanej Edzi, Kille-zombie, braci Edzi czy kandydatów (poza pokojówkami) nie ma raczej nikogo do porozmawiania. Zwłaszcza, że znała Arena i Amisię od urodzenia a jakoś nie widać by ktoś się przejmował poinformowaniem Woodworków o obecnym stanie królowej czy sprawą Ahrena:/ Przyjęcie były idealnym pretekstem by ściągnąć parę zaprzyjaźnionych osób które były by w stanie podnieść Josie na duchu, pocieszyć i rozwiać wątpliwości. W pałacu raczej nie ma na tyle zaufanej osoby.
    ~zielona

    OdpowiedzUsuń
  12. O Henrim napisano już chyba wszystko, ale mnie po głowie jakoś nieśmiało chodzi usprawiedliwienie w postaci akcentu. Eadlyn będzie mówić inaczej niż Erik (wiemy w ogóle, skąd oni są dokładniej?), w dodatku szybciej i mniej dokładnie wymawiając słowa, co może podciąć nogi nawet osobie mówiącej biegle - sama po trzech latach w Anglii mam czasami problemy z np. cockneyem. Henri może się pogubić w wymowie Edzi i po prostu nie rozróżniać słów, które same w sobie być może rozumie. Ale to świadczy jeszcze gorzej o Eriku, który zamiast zmuszać go do rozmów z innymi kandydatami i pokojówkami, żeby się osłuchał, cały czas męczy go indywidualnymi lekcjami, które nic nie dają. A jeśli nie, to jak wspomnieli Biały Lis, pisać do siebie. Nawet i nie listy, ale żeby Edzia zapisywała wszystko, co do niego mówi, żeby mógł właśnie sprawdzić ze słownikiem, jeżeli nie idzie mu słuchanie, które jest w gruncie rzeczy najtrudniejszą częścią nauki języka. O tym, że będąc z Norwegoszwecji powinien mówić również po szwedzku albo norwesku już pisałam, ale napiszę znowu - te języki naprawdę nie są tak drastycznie różne, zwłaszcza dla kogoś, kto musiał się uczyć obu. Więc z czytaniem listów, czy notatek od Eadlyn Henri naprawdę nie miałby problemu, bo większości mógłby się domyśleć. Jak ja rozszyfrowuję norweskie przepisy, to opieram się głównie na podobieństwach z angielskim, nie na tych kilku lekcjach norweskiego z duolingo. Naprawdę minimalny research był do tego potrzebny, a Cass zrąbała nawet to...

    Josie potraktowana paskudnie. Nie wiem, czy to tylko ja, ale odniosłam wrażenie, że ona w gruncie rzeczy chciała dobrze. Widzi, że Eadlyn jest ciężko, że ma mnóstwo na głowie, więc stara się rozładować sytuację tak, jak potrafi - a że jest młodziutka i trochę naiwna, proponuje przyjęcie, bo to podnosi na duchu ją. Zwłaszcza, że Edzia sama wspomina, że kiedyś ją to cieszyło. Josie, moim zdaniem, faktycznie nie rozumie powagi sytuacji, bo jest na to za młoda i, jak wspomnieliście, za mało świadoma faktycznych obowiązków królowej, ale rozumie, że Eadlyn jest zmartwiona i stara się temu zaradzić. Rozumiem, że Edzia może tego nie rozumieć i nie dziwię się, że zirytował ją pomysł przyjęcia, ale jakoś wątpię, żeby poświęciła temu myśl w późniejszych rozdziałach i przyznała, że potraktowała Josie niesprawiedliwie, kierowana emocjami.

    N.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam sie z N.
    To jakies wytlumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  14. Toż to nawet ja po miesiącu nauki niemieckiego potrafiłam powiedzieć, jak się nazywam i ile mam lat. No i kilka słówek, osoby + kilka czasowników, więc no. Żeby się dogadać, to stanowczo za mało, acz chyba uczyłam się krócej od naszego kochanego cudzoziemca.

    OdpowiedzUsuń