niedziela, 18 września 2016

Rozdziały XV i XVI


Ponieważ Beige z powodów zawodowych nie ma obecnie czasu na pisanie, zamieniłyśmy się kolejnością, w związku z czym poniższe dwa rozdziały są analizowane przeze mnie.


Rozdział 15


- Cóż, nie było najlepiej – przyznałam – ale mogło być gorzej.
Powiedzcie swojej córce, żeby bardziej się doceniała – upierał się Marid.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 40

Para królewska zapewnia Marida, że stale powtarzają Edzi to samo (wiemy, oj, wiemy).

Co słychać u twojej matki? – zapytała mama. Coś w układzie jej ust podpowiadało mi, że bardzo chciała zadać to pytanie.

Ciekawam, czemu. Amisia nigdy nie była specjalnie zżyta z Panną Noszącą Kurtkę Wyszywaną w Nie-Kwiatki; w czasie własnych Eliminacji zaprosiła wprawdzie Georgię na przyjęcie, ale był to przecież fortel mający na celu li i jedynie wsparcie buntowników z Północy.

Marid uśmiechnął się.
Nigdy nie odpoczywa. Oczywiście żałuje, że nie może robić nic większego, ale stale pracuje, opiekując się naszymi sąsiadami w Kolumbii. Nawet drobne dobre uczynki są lepsze niż nic.

Ależ Maridzie, tak nie może być! Proszę natychmiast spróbować podnieść matkę na duchu i uświadomić jej, że w Illei z pewnością jest wiele księgarń i bibliotek, z których mogłaby do woli kraść książki. Nie można dopuścić do tego, aby zmarnował się taki złodziejski talent.

Zgadzam się – odparła mama. – Czy możesz jej powtórzyć, że często o niej myślę?
Spojrzała szybko na tatę, który siedział z nieprzeniknioną miną, ale Marid wyraźnie się ucieszył.
Powtórzę i mogę zapewnić, że ona czuje to samo.

...Cass, ten akapit brzmi nieco dwuznacznie.

Ale mówiąc poważnie – skąd ta głęboka troska Ami o mamę Marida? Dziewczyny ledwo się znały w czasach oryginalnej trylogii, a państwo Illea uciekli obrażeni z pałacu w tej samej chwili, w której okazało się, że mają mniej do powiedzenia w sprawie państwowej polityki niż właściwy władca. O co tu chodzi?

Fabuła nie do poznania: 55

Rozmowa urwała się, na chwilę skoncentrowaliśmy się na napojach. W końcu tata przerwał ciszę.
Zauważyłem, że jedna z tych par zachowywała się niemal niedopuszczalnie.

Zgadzam się z Maksiem, ta próba wydębienia lokum w wypasionej dzielnicy była cokolwiek niesmaczna...

Jak się nazywała ta kobieta?
Sharron – odpowiedzieliśmy jednocześnie.

...A, mogłam się domyślić, chodziło o naszych ulubionych Carringtonów.

Przyszli tutaj z konkretnymi poglądami.
Tak jak wszyscy – powiedziałam. – Ale czy nie o to chodziło? Każdy ma pewnie szczegółowe pomysły, jak chciałby ulepszyć swoje codzienne życie. Trudne jest nie to, co myślą, tylko to, w jaki sposób wyrażają te poglądy.
Mama pokiwała głową.
Musi być jakiś sposób, by zrobić coś podobnego bez tych wszystkich kłótni. To strasznie spowalnia sprawy.

Amisiu, w ciągu ostatnich dwudziestu lat wespół w zespół z mężem doprowadziliście ten kraj bez mała do ruiny; na twoim miejscu dziękowałabym losowi, że obywatele wtargnęli do pałacu uzbrojeni wyłącznie w pretensje, a nie kosy.

Pod pewnymi względami tak, ale stanowi też wkład w dyskusję – zauważył Marid. – Kiedy przypomnieli sobie, z kim rozmawiają, dyskusja stała się znacznie spokojniejsza.

Cóż, lepiej późno, niż wcale.

Edzia uważa, że summa summarum spotkanie wypadło na plus, jej ojciec w pełni się z nią zgadza.

Muszę ci podziękować, Maridzie. Takie posunięcie z pewnością umożliwi zrobienie kroku naprzód, nie tylko pałacowi, ale i całemu krajowi. To był bardzo dobry pomysł.
Przekażę podziękowania mojemu ojcu. To on wiele lat temu zaszczepił mi ten pomysł.
Tata skrzywił się.

„Cholera, trzeba było ściąć tego nadgorliwca, póki jeszcze kręcił się po pałacu. Znowu próbuje pokazać, że jest najmądrzejszy w całej wsi!”.

W takim razie muszę cię także przeprosić. – Postukał palcem w stół, zbierając myśli. – Powiedz, proszę, swoim rodzicom, że nie muszą się trzymać od nas na dystans. Samo to, że nie zgadzamy się co do metod, nie oznacza…

...że nie możemy się dogadać. Są dla mnie jak rodzina - dodał Maxon, przywołując na twarz kopię uśmiechu, którym jego ojciec zwyczajowo obdarzał wszelakich zdrajców i wichrzycieli na chwilę przed wbiciem im metaforycznego (a czasem i dosłownego) noża w plecy.

*wzdycha* Chciałoby się.

Marid uniósł rękę.
To wystarczy, wasza królewska mość. Mój ojciec wiele razy powtarzał, że przekroczył wtedy granicę. Powiem mu, żeby za jakiś czas zadzwonił.
Tata uśmiechnął się.
To będzie dla mnie przyjemność.
Dla mnie też – dodała mama.

...Maxon? Obawiam się, że masz bardzo wybiórczy słuch.

Nie chcę spoilerować treści przyszłych rozdziałów (kwestię dialogu powyżej omówimy w swoim czasie), ale nie mogę powstrzymać się od jednej uwagi: cokolwiek by nie mówić o Maridzie, chłopak zdecydowanie wie, jak pokierować rozmową na swoją korzyść.

Ty, oczywiście, możesz nas odwiedzać tak często, jak chcesz – dodałam. – Szczególnie jeśli będziesz miał jeszcze jakieś pomysły, jak rozmawiać z poddanymi.
Na twarzy Marida odmalował się triumf.
Och, ja mam mnóstwo pomysłów.

Patrz wyżej.



Przeskok!


Następnego dnia Eadlyn udaje się do swojego – nie swojego gabinetu, gdzie zastaje Aspena grzebiącego w szufladach biurka Maksia.

Przepraszam. Twój ojciec stłukł okulary i powiedział, że w biurku trzyma drugą parę. Na razie nie mogę ich znaleźć.

Z tego co wiem, Maxon potrzebuje okularów wyłącznie do czytania i jest w stanie się bez nich poruszać, nie bardzo więc rozumiem dlaczego, miast samemu ruszyć zad, wysługuje się illeańskim generałem. A nawet jeśli założymy, że król jest w tej chwili wyjątkowo zajęty... gdzie wywiało wszystkich lokajów i pokojówki?

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 71
Monty Python wiecznie żywy: 52

Aspen nie może znaleźć zapasowych pingli, co kompletnie rozstraja go psychicznie; Edzia domyśla się wszelako, że to nie daremne poszukiwania są przyczyną zszarganych nerwów mężczyzny.

Nie okłamywałbyś mojego ojca, proszę, nie okłamuj także mnie.
W końcu oderwał się od poszukiwań i spojrzał na mnie oszołomiony.
Kiedy urosłaś taka wysoka? – zapytał. – I kiedy się zrobiłaś taka wymowna? Mam wrażenie, że zaledwie wczoraj twoja matka przybiegła tutaj, żebyśmy przyszli popatrzeć, jak stawiasz pierwsze kroki. – Uśmiechnął się lekko. – Nie wiem, czy wiesz, ale mało brakowało, a Ahren by cię wyprzedził. Ale nawet wtedy nie pozwalałaś, by ktokolwiek okazał się od ciebie lepszy.

No ba. Już wyobrażam sobie tę syrenę alarmową wydobywającą się z gardła mini Antychrysta w momencie, gdy ktoś ośmielił się w czymkolwiek przegonić nasz Specjalny Płatek Śniegu.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 72

Edzia nie odpuszcza i każe Legerowi wyjaśnić, co jest grane; mężczyzna udziela pokrętnej wypowiedzi, z której można jednak wywnioskować, że wciąż nie mogą przeboleć z Lucy faktu, iż nigdy nie doczekają się własnego dziecka.

Zmrużył oczy.
Zakładam, że wiesz, o czym mówię.

A to dlaczego? Wszak Eadlyn dowiedziała się o całej rzeczy, podsłuchując fragment rozmowy nieprzeznaczony dla jej uszu; America wyłącznie potwierdziła jej przypuszczenia.

Edzia przyznaje, że orientuje się w ich sytuacji i wyraża skruchę, że do tej pory nie okazała im wsparcia moralnego.

Nie obwiniaj siebie. Nie mieszkamy w pałacu, a brak rodziny nie jest czymś, o czym swobodnie byśmy rozmawiali. Poza tym i tak nic nie można w tej sprawie zrobić.
Nic?
Tak jak mówiłem, musimy pogodzić się z porażką.

Eee... Nie, nie musicie. Owszem, z kanonu wynika, że najprawdopodobniej nigdy nie będzie wam dane zostać biologicznymi rodzicami (nieudane leczenie, kilka poronień Lucy), ale argument o nieudanej adopcji wciąż jest o kant dupy potłuc. Na litość, Cass, czy ty naprawdę próbujesz nam wmówić, że jakikolwiek ośrodek adopcyjny w Illei odmówiłby przyjaciołom królewskiej pary, z których jedno piastuje wysoką godność wojskową, a drugie regularnie spotyka się na ploty z królową?

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 57
Monty Python wiecznie żywy: 53

Na początku wydawało nam się, że mamy jeszcze mnóstwo czasu, a gdy zaczęliśmy szukać pomocy, wszystkie próby zawodziły.

Sorry, Cass, nadal brak wytłumaczenia, dlaczego trzeciej (po Marlee i Carterze) parze w tym państwie wszystkie ośrodki adopcyjne najwyraźniej zamykają drzwi przed nosem.

Aspen oznajmia Edzi, że jest dla niego jak córka i że ma nadzieję, iż właściwie się sprawował w roli przyjaciela domu.

Właściwie. Jasne, że właściwie. Nie tylko ze mną, ale ze wszystkimi dziećmi w pałacu, które pomagałeś wychowywać. (...) Pan Woodwork miał złamaną nogę, kiedy Kile chciał się uczyć jeździć na rowerze. Pamiętam, jak biegałeś za nim po alejkach przed pałacem, aż nauczył się utrzymywać równowagę. (...) Mama i tata byli w Nowej Azji, kiedy Kadenowi zaczął się kiwać pierwszy ząb, prawda? To lady Lucy pomagała go wyrwać. I to ona nauczyła Josie nakładania makijażu. Nie pamiętasz, jak przechwalała się tym przez całe tygodnie? (…) Ty uczyłeś Ahrena i Kadena szermierki. Kaden niedawno mówił o pojedynku, a ja od razu pomyślałam, że wygrałby bez trudu, dzięki tobie.

Swoją drogą, zauważcie, że o ile dostajemy wytłumaczenie, dlaczego to Aspen uczył Kile'a jazdy na rowerze (Carter miał nogę w gipsie), o tyle nie ma żadnego wyjaśnienia, dlaczego Maksiu nie mógł sam szkolić synów – skoro książęta uczą się szermierki, można założyć, że w swoim czasie zgłębiał jej tajniki i obecny król. Oczywiście, możemy założyć, że Leger jest po prostu lepszy w te klocki, ale... Cóż, Stalkerska Świątynia Maxona sugeruje dużo smutniejszy scenariusz.

Generał Leger patrzył na mnie.
To wszystko piękne wspomnienia. Doceniam je. Będę cię bronić aż do ostatniego oddechu, nawet jeśli nikt mi za to nie zapłaci.

Podsłuchujący w szafie minister finansów z radości zatarł ręce i czym prędzej sporządził mentalną notkę, by na najbliższym posiedzeniu wnieść wniosek o obcięcie dotacji dla wojska.

Wiem i właśnie dlatego nikomu innemu nie powierzyłabym swojego życia. – Wzięłam go za rękę. – Weź sobie na dzisiaj wolne. Nikt nie zamierza nas dzisiaj napadać zbrojnie, a gdyby to zrobił, zawołam cię.

Ech, nie wiem, po co; Leger może być pełen dobrej woli, ale nad jego głową wisi klątwa Imperatywu z Rzyci, co oznacza, że w razie ewentualnego napadu będzie w stanie co najwyżej pogrozić agresorowi paluszkiem.

Spędź trochę czasu z lady Lucy, przypomnij jej, ile znaczycie dla siebie nawzajem i ile znaczycie dla nas. Wiem, że to jest tylko namiastka, ale mimo wszystko powiedz jej o tym.

Edzia marnuje się jako regentka, powinna otworzyć poradnię małżeńską.

Aspen tłumaczy, iż nadal nie znalazł okularów, ale Eadlyn zapewnia go, że ojciec na pewno posiał je w salonie i że sama mu je zaniesie, po czym daje Legerowi wolne na resztę dnia.

Patrzyłam za nim, opierając się o biurko. Myślałam o generale, lady Lucy i ich wspólnym życiu. Spotkało ich tyle smutków, tyle rozczarowań, a jednak on przychodził tu codziennie, gotów nam służyć.

Nie, żebym umniejszała dobre serce Aspena, ale tak jakby za to mu płacą.

Tak samo postępowała lady Lucy.

Ona akurat, wnioskując z treści „Następczyni”, przychodzi tu głównie na ploty.

Dziwnie było porównywać ich z moimi rodzicami, których życie wydawało się układać tak idealnie.

Zwłaszcza ostatnimi czasy. Mam też pewne wątpliwości, czy można nazwać idealnym żywot w kraju o silnych nastrojach antymonarchistycznych.

Użyj mózgu, Luke: 75

Edzia zastanawia się, czy z którymkolwiek z kandydatów mogłaby stworzyć związek na tyle silny, by był on w stanie przetrwać największe burze, ale nie dochodzi do żadnego konkretnego wniosku; następnie udaje się do salonu, gdzie odnajduje okulary papy, i wyrusza do jego prywatnego gabinetu w celu oddania mu zguby.

Znalazłam – powiedziałam, podnosząc okulary i obracając je w palcach.
A! Ratujesz mi życie. Gdzie Aspen? – zapytał, wziął z zadowoleniem okulary i założył je na nos.
Powiedziałam, żeby wziął sobie dzień wolnego. Wydawał się trochę przygnębiony.
Tata szybko podniósł głowę.
Naprawdę? Nie zauważyłem.

Cóż za niespodzianka.

Tak. Miał chyba zły dzień, przypuszczam, że lady Lucy także.
Wyraźnie zrozumiał, gdy wspomniałam jej imię.
Cóż, w takim razie przykro mi, że czegoś mu nie powiedziałem. – Odchylił się na krześle i potarł skronie.

Uwierz mi, Maksiu: biorąc pod uwagę twoją niezwykłą empatię i bystrość umysłu naprawdę lepiej, byś trzymał gębę na kłódkę tak często, jak to tylko możliwe.

Za mało śpisz ostatnio? – zapytałam, bawiąc się przyciskiem do papierów.
Tata uśmiechnął się.
Staram się, skarbie, naprawdę. Ale jeśli twoja mama chociaż się poruszy, natychmiast się budzę, a potem przez godzinę obserwuję ją, zanim udaje mi się uspokoić na tyle, żeby znowu zasnąć.

Cullen bis!

Twoja mama cały czas mówi o tym, żeby pokazać się jutro w „Biuletynie” na znak, że sprawy wracają do normy. To oznacza, że powinienem wracać do pracy, ale wiem, że kiedy tylko to zrobię, ona także wróci do pracy.

:D

Wiecie co? Kreatywność Maxona w wymyślaniu wymówek dla swojego nieróbstwa nieustannie napawa mnie zachwytem. „Och nie, nie mogę na powrót zacząć zarządzać tym bajzlem – mój kwiatuszek będzie wtedy musiał wrócić do wybierania kolorów serwetek na obiad z ambasadorem Szwajcarii!”.

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 17

Nie mówię, że chciałbym, by siedziała całymi dniami bezczynnie, ale myśl o tym, że wróci do bycia królową codziennie, dwadzieścia cztery godziny na dobę… nie wiem, jak to przyjąć.

Człowieku, królowanie twojej ślubnej sprowadza się do żłopania herbaty i okazyjnego przesiadywania na widowni podczas nagrywania kolejnego odcinka „Biuletynu”. Gwarantuję, że da radę podołać owemu natłokowi obowiązków.

Monty Python wiecznie żywy: 54

Prawda jest taka, że miło było zrobić sobie przerwę, odetchnąć trochę.

NIE WĄTPIĘ.

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 18

Chyba nie uświadamiałem sobie, jak ciężko pracuję, dopóki nie musiałem przestać.

…Nawet nie wiem, jak to skomentować, naprawdę. Może ktoś z Was ma ochotę mnie wyręczyć?

Nie pamiętam, kiedy ostatnio spędziłem z własną żoną dziesięć godzin bez żadnych zakłóceń.

Och, biedaczysko.

(…) kiedy ona wróci do bycia królową, ja będę musiał wrócić do bycia królem. Nie wiem, kiedy znowu będę mógł sobie pozwolić na taki tydzień, tylko ja i ona.

- Kiedyś zastanawialiśmy się nawet, czy nie udałoby nam się wykroić chwilki, by odpocząć całą rodziną, ale uznaliśmy, że dzieci niszczą naszą romantyczną aurę Miłosnej Miłości, także wracaj do rządzenia krajem, młoda damo, i nie zawracaj mi więcej głowy.

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 19

A jeśli ona tego nie zrobi?
Tata zmrużył oczy.
Jak to?




O nie. To jest TEN moment. Trzymajcie się mocno, kochani; czas na jeden z najważniejszych twistów fabularnych tej książki.

No cóż… – Ta myśl chodziła mi po głowie od wczorajszego panelu dyskusyjnego. Pewnie nigdy nie będę w stanie pomóc wszystkim moim poddanym, ale udało mi się dotrzeć do kilkorga z nich. Myśl o tym ekscytowała mnie bardziej, niż wydawało mi się to możliwe. Mogłam też przynajmniej pomóc moim rodzicom, co ostatnio zaczęło mi się wydawać gigantycznym osiągnięciem. A jednak gdy powiedziałam to na głos, wiedziałam, że to czyste szaleństwo. – A gdyby nie była już królową? Gdybym ja nią została?
(…)
Nie chciałam, żeby to zabrzmiało jak zarzut – zająknęłam się. – Wiem, że doskonale możesz sobie radzić z rządzeniem… ale masz rację. Mama będzie chciała wrócić do roli królowej. Gdybym jednak to ja była królową, ona musiałaby się zająć czymś innym. (…) Gdyby ona nie była królową, a ty nie byłbyś królem, i mama wróciłaby już do zdrowia po zawale, to nie musielibyście siedzieć bezczynnie. Moglibyście na przykład podróżować.

… Tak, drodzy czytelnicy. To właśnie się stało. Osiemnastoletnia, pozbawiona jakiegokolwiek doświadczenia czy poparcia ze strony gabinetu lub ludu Eadlyn postanowiła zostać najwyższą władczynią kraju stojącego na skraju przepaści – a wszystko po to, by jej ojciec mógł bez problemów miziać się całymi dniami ze swym kochaniem.

Nieważne, ile razy przeczytacie powyższe zdanie – ono nigdy nie nabierze więcej sensu. Cass przebiła tym razem samą siebie.

Naprawdę – nie wiem, co powiedzieć. Akapity takie jak ten sprawiają, że opadają mi ręce, bo nawet nie umiem ich skomentować. Jak rozebrać na części pierwsze taką bzdurę? Czy mam spróbować wymienić w punktach, dlaczego ten pomysł to jedno wielkie NOPE?

a) Ponieważ Eadlyn wciąż jest jeszcze nastolatką, która póki co nie zna się nie tylko na rządzeniu, ale nawet na życiu jako takim (i nie, argument, że jej ojciec był w podobnym wieku, kiedy zasiadał na tronie nie jest argumentem, bowiem Maxon został postawiony przed faktem dokonanym – Clarkson zginął w zamachu), w związku z czym z dużym prawdopodobieństwem nie będzie w stanie udźwignąć takiego ciężaru – a choćby i nawet bardzo się starała, zapewne popełni po drodze sporo błędów, na które pałac w obecnym momencie nie może sobie pozwolić?

b) Ponieważ Eadlyn nadal bierze udział w Eliminacjach – a wrzucanie kandydata (który, w przeciwieństwie do Edzi, nie był od kołyski przygotowywany do tej roli) od razu na głęboką wodę jako drugą osobę w państwie może się okazać zbyt wielkim obciążeniem dla nieszczęsnego nastolatka?

c) Ponieważ lud – delikatnie rzecz ujmując – nie przepada za Edzią, w związku z czym może wpaść w lekką furię słysząc, że nielubianego władcę zastąpi jeszcze bardziej nielubiana władczyni i masowo się zbuntować, wywołując rewolucję i pogrążając kraj w chaosie?

d) Ponieważ Edzia (jak mieliśmy szansę się przekonać podczas sceny ze Złym Doradcą), jest traktowana przez większość gabinetu Maxona jak rozkapryszone, niedouczone dziecko, w związku z czym istnieje poważna obawa, że przeprowadzanie wszelakich reform okaże się być karkołomnym zadaniem i że cwani ministrowie będą próbowali wywierać naciski na młodziutką królową?

e) Ponieważ nie ma absolutnie żadnego powodu, dla którego Maxon powinien abdykować (nie ma jeszcze czterdziestki, jest w pełni zdrowy na ciele i na umyśle), a wręcz wypadałoby, by zaczął teraz pracować szczególnie ciężko, by wydobyć Illeę z kryzysu, w który sam ją wpakował, miast zrzucać całą odpowiedzialność za swoje błędy na córkę?

f) Ponieważ ten pomysł jest wzięty kompletnie z rzyci i w obliczu ozdrowienia Amisi nie ma dla niego żadnego uzasadnienia poza tym najbardziej oczywistym – że Cass chciała uczynić swoją nową pacynkę jeszcze większą Mary Sue niż do tej pory, pozwalając jej władać większością dawnej Ameryki przed ukończeniem dwudziestych urodzin?


Serio, Cass. Ów twist fabularny jest głupi. Tak po prostu – głupi. To taka nieco bardziej dojrzała wersja opkowych rodzicielskich wyjazdów i zgonów, w wyniku których główna bohaterka zostaje sama w wypasionej chałupie i z górą kasy po starych na koncie – fantazja nastolatki, która chce być dorosła i nie musieć słuchać się rodziców. Ale Cass, na wszystko co dobre i piękne – masz trzy krzyżyki na karku i jesteś matką. Naprawdę powinnaś już dostrzegać naiwność takiego rozumowania.

No i tak, o. Dotarliśmy właśnie do pierwszego z trzech głównych fabularnych zakrętasów tej książki (nie licząc finału). Eadlyn zostanie królową... bo tak. Fanfary i konfetti, proszę państwa.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 58
Monty Python wiecznie żywy: 55
Użyj mózgu, Luke: 76


No, ale w sumie to tylko taki projekt. Maxon na pewno zaraz wybuchnie śmiechem i powie, że bardzo docenia szczodrą ofertę córki, ale niepodobna, by...

Tata przełknął ślinę i odwrócił wzrok.
Proszę, tato, nie chciałam cię obrazić. Ja…
Uniósł powoli rękę, a ja umilkłam zaskoczona łzami w jego oczach.
Nie czuję się dotknięty – powiedział ochryple i odchrząknął. – Jestem z ciebie niezwykle dumny. Uśmiechnęłam się.
Czyli… pozwolisz mi wstąpić na tron?
Będzie ci trudno – powiedział. – Ludzie się burzą.
Wiem. Ale nie boję się. No dobrze, nie aż tak bardzo się boję.
Oboje się roześmialiśmy.
Świetnie sobie poradzisz.

...Aha. Maksiu po prostu na to przystał.

Trzydziestodziewięcioletni, zdrowy, sprawny i - od czasu niemal zupełnego wyzdrowienia żony - nie mający żadnych poważnych problemów natury osobistej król Illei oddaje tykającą bombę, jaką jest pozycja władcy kraju targanego wewnętrznymi zamieszkami w ręce swojej pierworodnej córki... ponieważ jest zbyt zmęczony zabawą w króla i ma ochotę poleniuchować sobie z ukochaną. Królowa Elżbieta robi podwójny facepalm z półobrotu.

Ojciec i władca roku, proszę państwa.

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 20

Nie jestem tobą i na pewno nie jestem mamą.

Cóż, dla kraju to chyba nawet i lepiej.

Ale poradzę sobie. Będę miała wsparcie i nadal będę miała was oboje. Z waszą pomocą uda się zrobić ze mnie przyzwoitą królową.

Och, ty naiwna duszo – sama wskazałaś ojcu drogę ucieczki i jeszcze liczysz na to, że będzie cię wspierał inaczej niż duchowo, myśląc o tobie ciepło podczas romantycznych wojaży z Amisią?

Nawet więcej, Eadlyn. Może nie powtarzałem ci tego dostatecznie często, ale jesteś niezwykłą młodą kobietą. Inteligentną, z poczuciem humoru i odpowiedzialną. Bycie twoim poddanym to prawdziwy zaszczyt.

Dobra, chłopie, rozumiemy: jesteś zachwycony, że wreszcie będziesz mógł spędzać całe dnie i noce ze swym rudowłosym obiektem obsesji, podczas gdy twą piętą Achillesową (czytaj: wysiłkiem intelektualnym i ciężką pracą) zajmie się ktoś inny; nie musisz jej AŻ TAK kadzić.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 41

Mówił tak szczerze, że zamrugałam, żeby stłumić łzy.

Biedna, łatwowierna dziewczyna...


 

No dobrze. – Wstał, obszedł stół i zdjął z serdecznego palca sygnet, który wsunął na mój środkowy palec. Jego oczy wpatrywały się prosto w moje. – Ładnie w tym wyglądasz.
Przechyliłam głowę.
Jak prawie we wszystkim.

Samochwała w kącie stała: 32




Rozdział 16


Kiedy w piątek wieczorem mama weszła do studia, cała sala zaczęła bić brawo. Uniosła dłoń w podziękowaniu, tata szedł tuż koło niej. Odrobinę utykała, ale była tak pełna wdzięku, że trzeba było się naprawdę dobrze przyjrzeć, by to zauważyć.

Mówimy o tej samej istocie, która podczas nauki tańca w „Elicie” robiła Aspenowi miazgę z palców u nóg?

Fabuła nie do poznania: 56

Wybrała suknię zapinaną pod szyję, a po sposobie, w jaki jej dotykała, widziałam, że cały czas niepokoi się o bliznę.

Cóż, to w sumie interpretacja Eadlyn, ale jak wiemy Eadlyn nie jest w stanie interpretować niczego inaczej niż Cass, wobec czego oznajmiam wszem i wobec, że owo zachowanie królowej nieco kłóci się z jej poglądami z czasów „Jedynej”, kiedy to twierdziła, że wszyscy najwspanialsi ludzie mają jakieś blizny.

Fabuła nie do poznania: 57

Edzia podchodzi do rodziców, komplementuje wygląd matki, po czym pyta ojca o samopoczucie.

Trochę czuję ulgę, trochę się denerwuję. Nie o ciebie, ty sobie poradzisz.

- A nawet jeśli nie, to, no cóż... nie będzie to już dłużej mój problem.

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 21

Niepokoję się tylko reakcjami.

- Ów krok może się wprawdzie okazać przysłowiową ostatnią kroplą, która przemieni zamieszki w kompletną rewolucję, ale ponownie: to już nie mój cyrk i nie moje małpy, w razie czego ewakuuję się wraz z moim kochaniem do Europy. A ty i bracia... no, na pewno sobie jakoś poradzicie.

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 22

Zauważyłam, że wyglądał na bardziej wypoczętego, i wiedziałam, że widok wystrojonej mamy także poprawił jego nastrój.

Cass, dlaczego WSZYSTKIE akapity z Maksiem w roli głównej muszą brzmieć w tym tomie tak koszmarnie? Wiem, że chodzi ci o to, iż Maxona cieszy widok żony, która znów ma siłę występować przed narodem jako królowa – ale to zdanie brzmi tak, jakby facet nagle zapomniał o fakcie, że za chwilę jego kraj może się posypać jak domek z kart, bo przed oczami przemaszerowała mu odpicowana Amisia.

Eadlyn stwierdza, że prędzej czy później ten dzień i tak musiał nadejść – owszem, sądzę jednakże, że wszyscy bohaterowie Cassoversum zakładali, że stanie się to dopiero za kilkadziesiąt lat – a Amisia:

W końcu zniknę ze sceny i powrócę w tło – powiedziała. – Tęskniłam za tym.

Spoiler alert: nie. Jako królowa robiłaś za manekin na widowni „Biuletynu” i plotkowałaś z przyjaciółkami nad kruchymi ciasteczkami, a jako była królowa będziesz robić za manekin na widowni „Biuletynu” i plotkować z przyjaciółkami nad kruchymi ciasteczkami. W zasadzie ciężko powiedzieć, dlaczego Eadlyn i Maxon użyli twojego zdrowia jako głównego argumentu przemawiającego za abdykacją obecnego króla skoro, jak się wkrótce przekonamy, nie będzie to miało właściwie żadnego wpływu na twoje losy.

Monty Python wiecznie żywy: 56

Ludzie wciąż będą nas obserwować, moja miła – przypomniał tata. – Dzisiaj trzymaj wysoko głowę, a ja będę tuż obok, gdybyś mnie potrzebowała.
Czyli tak jak zawsze?
Uśmiechnął się.
Tak jak zawsze.

- Będę cię wspierał równie mocno, jak w „Jedynej”, gdzie mój ojciec nazwał cię brzydką dziwką łasą na królewską kasę, a ja broniłem cię jak lew, stojąc w tym samym pomieszczeniu z opuszczoną głową i udając, że nie istnieję!

Edzia każe rodzicom wstrzymać się z tymi czułościami na jej oczach, po czym podchodzi do kandydatów; wita się z Eanem i oznajmia mu, że szykuje się bardzo ekscytujący program, co podoba się naszemu Złemu Chłopcu.

Ean pachniał dobrym płynem po goleniu i tytoniem. Jak zawsze, od kiedy się poznaliśmy, było w nim coś odrobinę hipnotyzującego.

Pałac zapewnia nastolatkom fajki, czy też Ean przemycił co nieco w skarpecie?

Monty Python wiecznie żywy: 57

Eadlyn proponuje, by wkrótce umówili się na randkę; Ean odpowiada, że spotka się z nią tylko pod warunkiem, że księżniczka naprawdę tego chce, zgodnie z umową nie zamierza bowiem niczego się od niej domagać. Następnie udaje się na bok, gdzie wdaje się w rozmowę z – jak stwierdza Edzia – dziwnie niespokojnym Project Runwayem. Eadlyn oznajmia kandydatom, że dzisiaj nie będą musieli odpowiadać na żadne pytania, a jedynie uważnie słuchać i pięknie wyglądać.

Da się zrobić – zażartował Ean, o co go nie podejrzewałam. Hale roześmiał się, a Henri się uśmiechnął, chociaż z wyrazu jego twarzy poznałam, że nie zrozumiał, o czym mowa.

* wzdycha ciężko *

Na scenę dołącza przydupas:

Przepraszam, wasza wysokość – powiedział Erik. – Zastanawiałem się, czy nie powinienem usiąść na widowni, skoro nie będzie dzisiaj pytań do kandydatów.

Będzie za to, jak wyraźnie powiedziała Edzia, pewien niezwykle istotny komunikat. Nie sądzisz, Einsteinie, że Norwegofinoszwed mógłby chcieć wiedzieć, o co biega, skoro najwyraźniej nadal nie wyszedł poza znajomość angielskich nazw kolorów i dni tygodnia?

Użyj mózgu, Luke: 77

Eadlyn powtarza (choć w nieco bardziej życzliwej formie) moją myśl, w związku z czym Erik, pomimo swej żywiołowej niechęci do kamer, zobowiązuje się siedzieć obok swojego klienta. Chłopak widzi, że Edzia jest zdenerwowana i pyta, czy może jej jakoś pomóc, na co ta każe mu trzymać za nią kciuki.

Zajęłam miejsce koło mamy i popatrzyłam na niewielką widownię. Wybór stroju Josie po raz kolejny mnie zaszokował. Była pokryta taką ilością cekinów, że można by ją uznać za gwiazdę wieczoru. Może taki miała plan: być przygotowana na wypadek, gdyby to się kiedykolwiek wydarzyło.

Cass... Przestań. Po prostu przestań.

Eadlyn obserwuje siedzących na widowni Aspena i Lucy i komentuje w myślach, że pomimo tego, iż bynajmniej się w tej chwili nie obmacują doskonale widać, że są sobie niezwykle bliscy.

Kaden pomachał do mnie gwałtownie, unosząc oba kciuki, a ja uśmiechnęłam się i pomachałam leciutko w odpowiedzi.
Jeśli on jest taki podekscytowany tym, co się wydarzy, wyobraź sobie, co poczuje Ahren, gdy o tym usłyszy. – Mama znowu poprawiła naszyjnik, układając na piersi swoje warstwy ochronne.

Cóż, jeśli doradcy królowej Daphne są równie dziwni, jak ci Maxona, to opinia Ahrena może być tą najmniej znaczącą na francuskim dworze...

Tak – odparłam. Myślałam jednak o tym, że skoro nie zadzwonił, żeby powiedzieć, co u niego, to może wcale nie będzie tym zainteresowany.

Spokojnie, pewno zapomniał zapłacić rachunki i odłączyli mu telefon (nie martwcie się, już wkrótce zrozumiecie, skąd te wszystkie żarty na temat Ahrena).


Rozpoczyna się nagranie „Biuletynu”; zaczynamy od oficjalnego wystąpienia Amisi:

Czuję się doskonale dzięki wysiłkom naszych wspaniałych lekarzy i opiece mojej rodziny – mówiła. Wiedziałam, że widzowie będą zainteresowani tylko tą informacją aż do wielkiego obwieszczenia. Sama ledwie słuchałam wiadomości o finansach i stosunkach międzynarodowych i wątpiłam, by ciekawiło to resztę kraju.

Primo: Biorąc pod uwagę ciepłotę uczuć, jakie żywi tłuszcza w stosunku do rodziny królewskiej śmiem twierdzić, że informacje o sytuacji finansowej pogrążonego w kryzysie kraju mogą zainteresować widzów daleko bardziej.

Bułkę przez bibułkę: 54

Secundo: America właśnie oznajmiła Illeańczykom, że powróciła do zdrowia. Zapamiętajmy ten fakt, przyda się nam dosłownie za kilka akapitów.

W końcu tata wszedł na podest, popatrzył w kamerę i odetchnął głęboko.
Moi poddani – zaczął, ale szybko urwał i popatrzył na mamę i na mnie. Wzięłam ją za rękę, obawiając się, że zmienił zdanie. Chociaż bałam się zająć jego miejsce, wycofanie się teraz byłoby porażką.

Niby dlaczego? Póki co nikt poza ścisłą rodziną nie ma pojęcia, co planujecie.

Moi najdrożsi poddani, stoję dzisiaj przed wami, by prosić was o wyrozumiałość.

„Wybacz, stary, ale cokolwiek poniewczasie” - odpowiedzieli mu najdrożsi poddani.

Przez dwadzieścia lat jako król robiłem, co w mojej mocy, by unikać wojen i konfliktów, które od tak dawna zagrażały naszemu spokojowi.

- Tak, doprowadziłem kraj do bankructwa i - nie licząc mojej córki - zyskałem miano najbardziej znienawidzonego władcy w historii Illei, wyprzedzając w rankingu nawet samego Grzesia, ale pamiętajcie, że szklanka zawsze jest do połowy pełna: przynajmniej nie kłócimy się już z Nową Azją, czymkolwiek by ona nie była!

Monty Python wiecznie żywy: 58

Nawiązaliśmy nowe sojusze, pozbyliśmy się archaicznych podziałów społecznych i zrobiliśmy wszystko, co było można, by dać wam, jako jednostkom, szansę na znalezienie osobistego szczęścia.

- Jestem leniwym cymbałem, więc po rozwaleniu starego układu nie zaproponowałem żadnej sensownej alternatywy i prowadziłem politykę w duchu hasła: „Zniosłem klasy, to zniosłem, na ch*** drążyć temat”, ale pamiętajcie, że PRÓBOWAŁEM, więc nieładnie mnie krytykować!

Monty Python wiecznie żywy: 59

Teraz chciałbym, żebyście umożliwili to samo mnie.

- Wiecie, jaki to wysiłek, od dwudziestu lat czytać codziennie od deski do deski poranne gazety i dumać nad licznymi dowodami swojej niekompetencji?! To nie fair, że jako król muszę się o was troszczyć i w ogóle! Chce mieć wreszcie czas w spokoju seksić się z moim lachonem, do diabła!

Monty Python wiecznie żywy: 60

Stan zdrowia mojej żony sprawia, że nie mogę skoncentrować się na prowadzeniu kraju w przyszłości ani nawet na utrzymywaniu obecnego stanu spraw.

- Wprawdzie minutę temu przyznała, że czuje się doskonale, ale co tam, Janusz montażysta wytnie ten fragment przed oficjalną emisją programu.

Monty Python wiecznie żywy: 61
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 23
Użyj mózgu, Luke: 78

Dlatego też po wielu rozważaniach i dyskusjach nasza rodzina zdecydowała, że moja córka, księżniczka Eadlyn Schreave, już teraz wstąpi na tron.

- Córciu, powodzenia w samodzielnym ogarnianiu tego bajzlu i pamiętaj, że schron w południowym skrzydle nadal powinien być w całkiem niezłym stanie.

Monty Python wiecznie żywy: 62
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 24

Umilkł na chwilę, by te słowa do wszystkich dotarły, i nagle… usłyszałam coś, czego najmniej się spodziewałam – brawa.
Podniosłam głowę i zobaczyłam, że klaskali chłopcy. Kile zerwał się na nogi, poruszony tą wiadomością, a Hale poszedł w jego ślady, wsuwając palce do ust, by radośnie zagwizdać. Gdy wszyscy członkowie Elity wstali, uświadomiłam sobie, że reszta zgromadzonych zrobiła to samo. Nie tylko lady Marlee i generał Leger, ale także makijażystki i pomocnicy, których zadaniem było pilnowanie, by program przebiegał bez zakłóceń.

He, he, he, ciekawe, jakimiż to represjami zagroził Maksiu statystom w przypadku, gdyby nie wykazali wystarczająco dużego entuzjazmu dla jego projektu wcześniejszej emerytury.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 42

Gdy zapadła cisza, tata, zachęcony tą reakcją, mówił dalej:
W tym momencie trwają już przygotowania do koronacji, która odbędzie się w końcu przyszłego tygodnia. Księżniczka od dawna pracowała u mojego boku i wiem, że nasz kraj nie mógłby się znaleźć w lepszych rękach.

- Pomijając, rzecz jasna, ręce mojego drugiego syna. Rozważałem nawet oddanie mu korony, ale projekt upadł w chwili gdy uświadomiłem sobie, jak kiepsko wypadłbym w porównaniu z nim w przyszłych podręcznikach od historii.

Chciałem także powiedzieć, że z własnej inicjatywy zgodziła się tak wcześnie przyjąć na siebie tę odpowiedzialność, by umożliwić swojej matce i mnie odpoczynek. Teraz będziemy mogli być po prostu mężem i żoną; do tej pory nie mieliśmy takiego przywileju.

- Na dowolne bóstwo wyznawane w tym państwie, mam wam to przeliterować?! Mam w rzyci losy tego kraju, chcę wreszcie w spokoju zaliczyć!

Monty Python wiecznie żywy: 63

Mam nadzieję, że wraz ze mną będziecie się radować tą wspaniałą wiadomością. Cała nasza rodzina dziękuje wam, naszym poddanym, za nieustające wsparcie.

- No dobra, to by było na tyle. Pa - pa przegrywy, miłego zdychania z głodu, idę zabarykadować się w sypialni z moim rudowłosym wulkanem seksu.

Gdy tylko tata skończył przemawiać, znowu rozległy się brawa i entuzjastyczne gwizdy.

Patrz trochę wyżej.

Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 43

Maxon schodzi z mównicy i oddaje głos córce:

Chciałabym podziękować wszystkim w pałacu za pomoc i wsparcie, jakich mi udzielają, odkąd zostałam regentką, i przekazać całej Illei, jak bardzo się cieszę, że mogę wstąpić na tron. Nie potrafię wyrazić, jakim szczęściem jest dla mnie, że mogę to zrobić dla moich rodziców. – Mówiłam całkowicie szczerze, nawet nerwy nie potrafiły stłumić tego uczucia.

Wiecie co? Już dawno żadnej postaci literackiej nie współczułam tak bardzo, jak Edzi w tej chwili.

Skoro zaś staję się królową, to oznacza, że jeden z tych dżentelmenów siedzących z tyłu zostanie nie księciem, ale natychmiast otrzyma tytuł księcia małżonka.
Popatrzyłam na nich przez ramię. Fox i Kile wydawali się uszczęśliwieni, ale Hale marszczył brwi. Czyli tamten wieczór to nie był przypadek, naprawdę miał wątpliwości. Co się stało? Dlaczego go straciłam?

I znów – cóż w tym złego, że chłopak ma wątpliwości (to, jakiej natury, to osobna kwestia, którą zajmiemy się w następnej analizie)? Pewnie, dla Edzi musi to być niezbyt miłe, ale lepiej teraz, niż po ślubie.

Moja koronacja będzie jedną z największych ceremonii, jakie widział ten pałac. Proszę, by każdy, kto zechce zgłosił się do swojego Urzędu Obsługi Prowincji po dodatkowe informacje, ponieważ jedna rodzina z każdej prowincji zostanie zaproszona na nasz koszt do pałacu, by brać udział w uroczystościach.

Dwa pytania:

  1. Niby po co? Chcecie się popisać bogactwem przed ludem, czy jak? Nie wystarcza wam, że tłuszcza już jest na was nieźle wkuropatwiona z powodu sytuacji w kraju? Próbujecie dodatkowo ją zirytować?
  2. Zamierzacie – he, he – przeprowadzić jakiś mały wywiadzik środowiskowy, czy też w pałacu pojawią się (oczywiście zupełnym przypadkiem) wnukowie Henia i Miecia?
 
Monty Python wiecznie żywy: 64
Użyj mózgu, Luke: 79

Oczywiście dziękujemy także za wsparcie okazane naszej rodzinie w tym okresie przejściowym. Dziękujemy, Illeo. Dobranoc!



Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 59
Monty Python wiecznie żywy: 65


Nagranie dobiega końca, Edzia podchodzi do rodziców.

Poszło doskonale! – powiedziała mama. – Chłopcy sami z siebie zaczęli bić brawo. To było szczere i wiem, że to zachęci także innych.

Och, Amisiu, Amisiu...

To dobry znak – zgodził się tata. – Myślę też, że informacja, iż wybrany przez ciebie mąż zostanie od razu księciem małżonkiem, zdecydowanie ubarwi Eliminacje.

Ciekawe, dlaczego za pierwszym razem przeczytałam „ubawi”...

Tata pocałował mnie w czoło.
Byłaś wspaniała. A ty, kochanie, czy nie powinnaś już odpocząć? – zapytał, zwracając się do mamy.

- No dobra, poświęciłem mojemu dziecku całą minutę na celebrowanie jednej z najważniejszych i najbardziej stresujących chwil w jej życiu, chyba wystarczy na najbliższe trzy lata. Moja tycjanowska miłości, jesteś pewna, że dasz radę samodzielnie zejść po tych trzech schodkach? Może powinienem cię znieść? Albo poczekaj, coś mnie łupie w krzyżu, zawołam lepiej jakiegoś gwardzistę.

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 25

Nic mi nie jest – uspokoiła go i zeszła ze sceny.
Jesteś pewna? Możemy poprosić o przyniesienie kolacji do twojego apartamentu.

:D

Przysięgam, że nie przeczytałam tego dialogu przed napisaniem powyższego komentarza.



Słowo honoru, że jeśli tak zrobisz, rzucę nią w ciebie.
Roześmiałam się. Coraz bardziej wierzyłam, że kłócili się przez całe Eliminacje. Teraz tylko musiałam przebrnąć przez własne.



I to już wszystko na dzisiaj. A w następnym odcinku: Poważna Rozmowa z Project Runwayem (i kilka luźniejszych z resztą kandydatów).

Zostańcie z nami!


Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 54
Fabuła nie do poznania: 57
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 59
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 72
Monty Python wiecznie żywy: 65
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 43
Samochwała w kącie stała: 32
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 25
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 25
Użyj mózgu, Luke: 79


Maryboo


OGŁOSZENIE DODATKOWE: Ponieważ Beige ma ostatnio niewiele czasu na pisanie analiz, nie możemy obiecać, że kolejny odcinek pojawi się już za tydzień, aczkolwiek zrobimy co w naszej mocy, by stało się to jak najszybciej. Dziękujemy za wyrozumiałość.

25 komentarzy:

  1. Awww, Henio i Miecio mają wnuki! Jestem pewna, że wychowali je na cudownych, małych rebeliantów i przekazali w spadku zabytkową broń, z której prawie udało się postrzelić Amisię i Maksia podczas tańców na dachu. Lepszych dziadków ze świecą szukać <3
    Maxon przebił w tym rozdziale absolutnie wszystko, nawet nie mam siły, żeby to komentować. Mógłby mieć chłopina choć odrobinę szeroko pojętej godności...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy tylko ja uwazam, że tak jak kiedyś byli Henio i miecio, tak teraz powinni być montażysta Janusz i kamerzysta Zdzisio? No, cóż już przepadło.

    A myślałyście może nad materiałem na kolejną analizę? Osobiście polecam Czerwoną Królową. Cały fandom Rywalek ją kocha. Naprawdę, język jakim jest napisana jest identyczny, a fabuła "trochę" ściągnięta (choć jest o wieeeele ciekawsza, bo dzieje się tam COKOLWIEK)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zdzisław nigdy nie traktował nagrań „Biuletynu” szczególnie poważnie – ot, trochę telewizyjnej papki, blichtr, szpan i ładne ciuszki, coby widzom chociaż widokami umilić kolejny kryzys gospodarczy. Dziś jednak klął pod nosem niemal od samego początku, a w chwili, gdy król Maxon – niech go Niebiosa mają w opiece (i możliwie najszybciej przyjmą do siebie wraz z cała rodziną) – z radosną beztroską oznajmił, że wreszcie znalazł wymówkę wystarczająco dobrą (w jego mniemaniu), by pokazać wszystkim poddanym środkowy palec, mało brakowało, a zduszone „kurwa mać!” stałoby się pierwszym komentarzem w zaległej nagle ciszy.
      - Coś ty dziś taki nie w humorze? - Operujący sąsiednią kamerą Wiesiek pochylił się w jego stronę, konspiracyjnie zniżając głos. Jemu samemu łatwo przychodziło panowanie nad emocjami, co jakiś czas poklepywał tylko dla pewności kieszeń, gdzie już od kilku dni spoczywał zdobyty w trudzie bilet na lot do Europy. W jedną stronę.
      - Już widzę minę Janusza, kiedy będzie musiał zmontować całe to gówno tak, żeby się kupy-dupy trzymało – warknął Zdzisiek przez boleśnie zaciśnięte zęby. - Nad tym trzeba będzie kilka godzin przesiedzieć, żeby wyciągnąć jakikolwiek sens i ludziom pokazać. A mieliśmy iść wieczorem na kolację! I znowu cały misterny plan w pizdu!
      Wiesiek pokiwał tylko współczująco głową, odruchowo sprawdził lewą kieszeń, po czym wrócił do pracy, kierując kamerę na „spontaniczny” wybuch radości wśród widowni. Przynajmniej w ten sposób może pomóc przyjacielowi. Tak licha propaganda może nie uratuje kraju od zamieszek, ale istnieje szansa, że dzięki niej Janusz wyrobi się z robotą przed północą, a to już coś."


      Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać XD

      Usuń
    2. *bije brawo Białemu Lisowi*

      Anonimowy - póki co, to samego materiału "Rywalek" starczy nam jeszcze na jakiś rok ;)

      Usuń
  3. Jejku, dzisiejsza analiza była genialna :) chyba jeszcze na żadnej nie ubawiłam się aż tak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super analiza, mam jednak małą uwagę. W którymś momencie ("także wracaj do rządzenia, młoda darmo") wydaje mi się, że użyłaś "także" w znaczeniu "więc". Zawsze sądziłam, że "także" oznacza "też, również", ale może się mylę.
    Maksiu powinien dostać nagrodę Darwina. "Ok, skoro chcesz, oddaję ci tron, będziemy przynajmniej spokój z twoją matką" Facepalm. I w ogóle, czy przygotowania do koronacji nie powinny trwać dłużej niż tydzień? Organizacja jedzenia, obsługi, ceremoniału, zaproszeń etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, faktycznie, dziękuję, nie zauważyłam. Brzydki błąd musi niestety zostać, bo już niejednokrotnie przekonałam się, że edytowanie analiz wpływa mocno negatywnie na ich wygląd ;)

      A co do czasu organizacji - nie zapominaj, droga Elu, że jesteśmy w Cassoversum; podczas poprzednich Eliminacji dziewczęta zdołały upchnąć dwa przyjęcia dyplomatyczne pomiędzy atakami rebeliantów (ale spokojnie, do absurdów związanych z samą koronacją jeszcze dojdziemy).

      Usuń
    2. W ogóle zauważyłam, że Cass najwyraźniej sądzi, że rozmaite rzeczy -od nowej sukienki po przyjęcie- organizują się same.

      Usuń
  5. *będziemy przynajmniej mieli spokój* nie "będziemy przynajmniej spokój"

    OdpowiedzUsuń
  6. "po wielu rozważaniach i dyskusjach"

    ahahahahahahaha.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na dowolne bóstwo wyznawane w Ikei... co to było?!

    Nasza królewna będzie lepsza niż Maksio, ale to żadne osiągnięcie - każdy by był. Nie wierzę, że Cass jest do tego stopnia pozbawiona wyobraźni, że tak wyobraża sobie rządzenie państwem, że jej zdaniem tak zachowuje się król, a nastolatka ot tak może zostać władczynią. To nie możliwe. Zaczynam podejrzewać, że Rywalki to taki żart, że nie są pisane na poważnie. Cholera bajki Disney'a są bardziej prawdopodobne! Nie wspominając o tym, że mają ciekawszą fabułę!

    rose29

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietna analiza. Smialam sie caly czas :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiałam się przy przemowie Maksia i twoich genialnych dopiskach jak głupia! Dzięki, Maryboo :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bosz, toż to najbardziej lamerskie i łatwe przejęcie władzy w historii... wszystkiego! Grr... Skoro Maksiu tak bardzo nie znosi bycia królem, to mógł abdykować dawno temu, choćby na rzecz tego Illei jakmutambyło, albo w ogóle rozwalić monarchię, oddać władzę ludowi, a samemu z Ami odjechać w stronę zachodzącego słońca. WSZYSCY by na tym skorzystali.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdaniem postępowanie Edzi, to tak naprawdę próba delikatnego przekazania Maxonowi: "Tatuś, jesteś tak beznadziejnym królem, że niemowlak lepiej by rządził. Oddawaj koronę." I jest czymś czego spodziewałam się co najmniej od momentu, w którym Amisia zachorowała. Też raz dobierając się do absolutnej władzy, nie zamierzałabym jej oddawać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Maxon to idiota. To już lepiej by republikę ogłosili. Albo oddali koronę Augustowi i Złodziejce Książek. ;p
    nie ogarniam, naprawdę nie ogarniam, jaki jest powód (poza lenistwem) do abdykacji. Amisia jako królowa matka (taki tytuł jej przysługuje po abdykacji...?) i tak będzie musiała machać ręką do tłumów, przyjmowac ambasadorów itp, czyli wcale mniej się męczyć nie będzie. Maxon odpocznie, ale co z tego? Jego zasranym obowiązkiem jest pracowac, a nie zrzucać odpowiedzialność na osiemnastolatkę. Maxon wychodzi na wyjątkowego patałacha, ciekawe jak zareagowały na te nowiny te wszystkie fanki Maxia z czasów Rywalek. ;p

    Co do analizy, to najbardziej ubawiły mnie dopiski do przemowy Maksia, poezja <3


    Adria

    OdpowiedzUsuń
  13. E tam. Przynajmniej Kaden będzie miał mniej roboty. Tylko jedna osoba do wyeliminowania (w kolejnej analizie będzie TEN rozdział. Nie mogę się doczekać).

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak jak już było pisane niejednokrotnie, chyba najlepsza analiza na tym blogu, popłakałam się ze śmiechu :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale fajna analiza!
    Nie,to się nie dzieje...Król w trudnej sytuacji państwa oddaje tron (i władzę) -bo gdyby to tylko było królowanie!- smarkuli,BO MU SIĘ NIE CHCE?!
    Oboje się roześmialiśmy -taaa,arystokracja francuska też się śmiała.Do czasu.
    O i fajny tekst Białego Lisa!


    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  16. "Zniosłem klasy, to zniosłem, na ch*** drążyć temat"
    Prychłam
    "- Córciu, powodzenia w samodzielnym ogarnianiu tego bajzlu i pamiętaj, że schron w południowym skrzydle nadal powinien być w całkiem niezłym stanie."
    Rykłam
    "A teraz szybko..."
    Zawyłam!
    Boski odcinek.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja nie wierzę. Ta abdykacja to taki żart, prawda? No bo niemożliwe żeby ten patałach, ten leń patentowany beztrosko zrezygnował z władzy bo... Bo tak. Rany. A myślałam że jako król i ojciec już sięgnął dna, ale najwyraźniej w każde dno można zastukać od spodu.

    OdpowiedzUsuń
  18. To uzasadnienie abdykacji jest szyte SKRAJNIE grubymi nićmi. Czuję się obrażona tak jak przy akcji z prądem w opuszczonym wesołym miasteczku w "Niezgodnej". Jak przy kwestii ratowania życia Edłorda (w sensie, zbiegu okoliczności przez który trzeba było to robić) i przy ciąży z Reenesme w Tłalajcie.

    OdpowiedzUsuń