Następnego dnia Edzia wpada do jadalni z gazetą w ręku. Okazuje się, że nareszcie prasa napisała coś w miarę pozytywnego na temat przyszłej królowej. Wychodzi na to, że Maksio wreszcie poszedł po rozum do głowy i albo opłacił dziennikarzy, albo ich porządnie zastraszył.
"Czego my nie wiemy, a oni wiedzą?" – głosił tytuł, a fotografia poniżej przedstawiała chłopców stojących i wiwatujących podczas nagrania Biuletynu.
Tata podniósł gazetę, założył okulary i przeczytał artykuł na głos, chociaż nie tak, żeby było go słychać w całej jadalni.
"Gdy myślimy o księżniczce Eadlyn Schreave, pierwszymi słowami, jakie przychodzą na myśl, nie będą „życzliwa”, „pełna entuzjazmu” czy „ukochana”. Z pewnością cechują ją klasa i uroda, jednakże choć nie można odmówić jej inteligencji, pod znakiem zapytania stoją inne jej cechy, takie jak oddanie swojemu narodowi. Dlatego musimy zadać sobie pytanie, co takiego ci młodzi ludzie – Synowie Illéi – wiedzą o niej, a co umknęło naszej uwadze?"
Cóż, jeżeli naród ma swoją opinię o przyszłej władczyni bazować tylko i wyłącznie na jednym wybuchu entuzjazmu kilku chłystków, to nie ma już dla Ikei żadnej nadziei.
Mama popatrzyła na mnie z uśmiechem.
"Kiedy pięciu dżentelmenów pozostałych obecnie w Eliminacjach w jednej chwili zerwało się na nogi i zaczęło wiwatować na wieść o wstąpieniu Eadlyn Schreave na tron, niżej podpisany reporter musi przyznać, że nie podzielał ich entuzjazmu. Byłem zaniepokojony: ona jest młoda, oderwana od świata, nie ma kontaktu z ludźmi."
Cóż, ciężko się z tym nie zgodzić.
"Jednakże ci chłopcy, z których wszyscy, z wyjątkiem jednego, poznali ją bardzo niedawno, natychmiast uznali, że jest to powód do świętowania. Dlatego powinniśmy przyjąć, że przyszła królowa może pochwalić się czymś więcej niż tylko urodą. Niedawno członkowie Elity określili ją jako rozważną i ciekawą świata. Czy miała już wcześniej te zalety, które po prostu trudno jest pokazać na ekranie? Czy jest prawdziwą przywódczynią, gotową do poświęceń dla swoich poddanych?"
A może mówią tak, bo muszą? W końcu jako uczestnicy Eliminacji nie mogą po prostu walnąć na wizji, że Edzia to suka albo zupełnie nieprzygotowana do rządzenia smarkula. To całkiem możliwe, że uprawiają lizodupstwo, bo chcą wygrać/ potrzebują kasy/bo coś złego może się stać im lub ich bliskim, gdy coś negatywnego im się wymsknie. No błagam, trochę krytycznego myślenia.
Użyj mózgu, Luke: 80
"Okoliczności, w jakich sięga po koronę, wydają się to potwierdzać. Król i królowa są jeszcze młodzi, fizycznie i mentalnie zdolni do kontynuowania rządów. To, że księżniczka tak wcześnie przejmuje władzę, by mogli cieszyć się swoim małżeństwem, pokazuje nie tylko jej miłość do rodziny, ale także oddanie pracy."
Eee… nie, pokazuje tylko lenistwo i niekompetencję króla i królowej. I to, że Edzia ma przesrane.
Widziałam, że mama ma teraz łzy w oczach.
"Czas pokaże, czy nasze przypuszczenia są prawdziwe, ale muszę powiedzieć, że – przynajmniej na razie – odzyskuję wiarę w koronę."
Naprawdę? Stary, nieźle cię zastraszyli/ci zapłacili, żebyś pierdzielił takie bzdury zamiast bić na alarm. Chociaż właściwie każdy byłby lepszy w rządzeniu od Maksia, więc pewnie dziennikarz to właśnie ma na myśli, tylko nie może tego wprost powiedzieć, bo miałby jeszcze większe kłopoty.
Amisia i Maksio są zachwyceni, a Edzia jest trochę bardziej spokojna. America prosi córkę, żeby się na samym początku panowania nie przepracowała. Iladian oznajmia, że na razie jej grafik nie jest zbyt przepełniony, ale ma za to zaraz lekcję fińskiego.
– Henri jest przeuroczy – dodała mama. – Nie spodziewałam się po tobie czegoś takiego, ale z pewnością umie wywołać twój uśmiech.
– Pffft. – Tata popatrzył na nią. – Co ty wiesz o wybieraniu mężów? Kiedy ostatni raz próbowałaś, trafiłaś na mnie.
Właśnie. Stalker-idiota to naprawdę kiepskie połączenie, nawet jeśli był w pakiecie z koroną.
Edzia ma dosyć lukru pomiędzy rodzicami i daje nogę.
Przystanęłam przy Henrim.
– Yyy… Lähteä?
Rozpromienił się.
– Tak! Dobrze, dobrze!
Rzucił serwetkę koło talerza i podał mi ramię.
– Zaczekajcie! – zawołał Fox, a zaraz za nim podniósł się Kile. – Nie mogę się tego doczekać. Wydaje mi się, że poprzednio całkiem dobrze mi poszło.
– Erik jest bardzo pobłażliwym nauczycielem. Możesz wydawać z siebie zupełnie przypadkowe dźwięki, a on i tak powie, że się starasz – dodał Kile ze śmiechem.
Skinęłam głową.
– Może to cecha Norwegoszwedów? Biedny Henri poprzednio mi pomagał i musiał złapać mnie za policzki, bo nie umiałam odpowiednio ułożyć ust. – Gestem pokazałam, co zrobił, a Henri zrozumiał i uśmiechnął się do nas. – Ale w ogóle się tym nie przejmował.
Gdy tylko to powiedziałam, przypomniałam sobie, że w tamtej chwili Henri i ja omal się nie pocałowaliśmy. A chociaż poczułam ulgę, że nikt z pozostałych tego nie zauważył, dotarło do mnie, że w ogóle nie myślałam o tamtym prawie pocałunku.
Nie wróży to zbyt dobrze shipowi Edzia/Henri. I chwała Wielkiemu Cthulhu. Brrr… Wszystko tylko nie to.
Erik czeka na swoich uczniów w bibliotece. Przydupas mówi dziewczynie, że wszyscy chłopcy cieszą się, że Edzia zostanie królową. Używa słowa „my”, ale zaraz poprawia się, przyznając, że nie jest kandydatem, więc nie powinien się tak wyrażać. Iladian stwierdza, że to bzdura, a Eryś jest ziomem, jak pozostali chłopcy.
– Masz rację, ale to nie zmienia faktów.
Oj tam, oj tam, stary, już się tak nie kryguj, każdy ślepy widzi, że masz więcej szans niż wszyscy kandydaci razem wzięci.
Powaga w jego głosie sprawiła, że spojrzałam mu w oczy, chociaż wyraźnie unikał mojego wzroku. Wziął plik papierów i podał mi je.
– Mam prawdziwe szczęście: będę mógł opowiadać, że pomagałem nowej królowej w nauce fińskiego! – Jego oczy zalśniły dumą.
Popatrzyłam na pozostałych, którzy zajmowali już swoje miejsca, i podeszłam o krok bliżej, by to, co chciałam powiedzieć, zostało między nami.
– Wiesz, ja też będę za tobą tęskniła, gdy to wszystko się skończy. Znaczysz dla mnie tyle samo co inni. Nawet więcej niż niektórzy z nich.
Widzicie, ona nawet nie jest subtelna.
Potrząsnął głową.
– Nie powinnaś tego mówić. Nie jestem taki jak oni.
– Jesteś dokładnie taki jak oni. Tak samo zwyczajny i tak samo wyróżniony, Eikko.
Wow, jakie to było głębokie.
– Hej, Eady – zawołał Kile. – Chcesz pracować ze mną?
– Jasne. – Podeszłam do niego, a Erik zrobił to samo.
– Poświęcimy kilka minut na przypomnienie sobie tego, co robiliśmy poprzednio – zaczął. – Potem przejdziemy do podstawowych rozmówek w pytaniach i odpowiedziach. Wiem, że niektórzy z was uczyli się dodatkowych rzeczy i z przyjemnością w tym także wam pomogę. Na razie wróćmy do liczb.
– Dobra, spróbujmy. Yksi, kaksi, kolme, neljä, viisi – wyrecytował z dumą Kile.
– Jak ty to robisz? Okropnie ci zazdroszczę.
– Ćwiczę. Jak to, nie poświęcasz godziny dziennie na liczenie po fińsku?
Roześmiałam się.
– Nawet prysznice biorę ostatnio w pośpiechu. Tęsknię za czasem dla siebie, ale umożliwienie mamie i tacie odpoczynku będzie tego warte.
Jesteś nastolatką, a twoi starzy wcale nie są ani starzy, ani schorowani, więc naprawdę nie ma powodu, dla którego ty musisz brać na bary cały ten bajzel, bo rodzice chcą sobie zrobić dożywotnie wakacje. To jest głupie i wręcz oburzające.
– Dziwnie się czuję, mówiąc, że jestem z ciebie dumny, ale tak właśnie jest. – Bezskutecznie spróbował ukryć uśmiech. – Tak jakby to mi uświadomiło, że nie pociąga mnie jakiś wytwór mojej wyobraźni, bo naprawdę jesteś tak mądra, altruistyczna i zdeterminowana, jak zaczęło mi się wydawać.
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 44
Kile i Eadlyn rozmawiają jeszcze przez chwilę o tym, jak on ją bardzo lubi, a ona przeprasza go, że na razie nie ma dla niebo zbyt wiele czasu. Szybko jednak wracają do lekcji pod czujnym i zapewne zazdrosnym spojrzeniem Erysia.
Jump cut!
Edzia wchodzi do gabinetu, gdzie lady Brice telefonicznie zawiaduje przygotowaniami do koronacji.
Popatrzyłam na leżące na biurku sterty teczek.
– Zrobiłaś to wszystko w jeden dzień?
– Mniej więcej.
Skrzywiłam się, a ona uśmiechnęła się i wyznała:
– Miałam przeczucie, że coś takiego może się zdarzyć, więc wcześniej już przygotowałam kilka rzeczy na wszelki wypadek.
Potrząsnęłam głową.
– Znasz mnie lepiej, niż ja znam samą siebie.
– To część mojej pracy. Tak przy okazji – dodała – rano dzwonił do mnie Marid. Podziękował za zaproszenie dla jego rodziny, ale nie był pewien, czy jego rodzice będą się czuli mile widziani.
– Rozmawiałam z tatą. On o tym wie, prawda?
– Wie.
Westchnęłam.
– Ale sam Marid przyjedzie?
– Tak.
No baaa, to chyba oczywiste.
Brice proponuje, że gdy emocje po koronacji opadną, Edzia będzie miała możliwość naprawienia stosunków z Augustem i Georgią.
– Jestem gotowa do pracy. Nie oszczędzaj mnie.
– Szczerze mówiąc, myślę, że najlepiej wykorzystasz czas, rozmawiając z kimś z Elity, umawiając się na randkę, czy coś takiego.
– Dopiero co się z nimi widziałam – zaprotestowałam. – Nic im nie będzie.
– Chodziło mi raczej o spotkania w cztery oczy. Poza przygotowaniami do koronacji, którymi nie powinnaś się w ogóle przejmować, nie ma nic, co nie mogłoby zaczekać do poniedziałku. Robisz krok naprzód w pełnieniu oficjalnych funkcji i sama powiedziałaś, że to musi mieć odbicie w twoim prywatnym życiu. – Uniosła brwi i spojrzała na mnie.
– Dobrze.
– Czemu tak smutno? Jeśli dobrze pamiętam, uważasz całą ich piątkę za faworytów.
– To skomplikowane. Ten, z którym najbardziej powinnam porozmawiać, może nawet nie chcieć rozmawiać ze mną – westchnęłam. – Życz mi szczęścia.
– Nie będziesz go potrzebować.
A tak, przed nami TEN rozdział. Wielka Tajemnica, której rozwiązanie zrobi z jednego (a raczej dwóch) kandydatów samobójców o inteligencji rozwielitek. Domyślacie się już, o co chodzi?
ROZDZIAŁ 18
Edzia chce przeprowadzić poważną rozmowę z Project Runwayem. Hale coś ukrywa, a dziewczyna ma zamiar dowiedzieć się, o co kaman. Boi się jednak, że podczas tej rozmowy wyjdą na jaw rzeczy, które zmuszą ją do wywalenia PR-a z pałacu, czego bardzo nie chce.
Usłyszałam pukanie do drzwi i podeszłam, żeby sama je otworzyć. Nie chciałam, by towarzyszyła mi teraz Eloise.
– Wasza wysokość. – Hale skłonił się.
– Wejdź. Masz ochotę coś zjeść? Napijesz się czegoś?
– Nie, dziękuję. – Potarł dłonie, wyraźnie równie zdenerwowany jak ja.
Nieszczególnie się dziwię, biorąc pod uwagę, co ten inteligent za chwilę odwali.
Usiadłam przy stole, a on zajął miejsce naprzeciwko.
Gdy nie mogłam dłużej wytrzymać ciszy, odezwałam się:
– Chciałabym, żebyś mi powiedział, co się dzieje.
Przełknął ślinę.
– Bardzo chcę ci o tym powiedzieć, ale nie wiem, co zrobię, jeśli mnie przez to znienawidzisz.
Nienawiść nienawiścią, ale Edzia ma sporo władzy nad życiem i śmiercią tych chłoptasiów, więc to powinno dać Project Runwayowi do myślenia.
Pomimo ciepła panującego w pokoju przeszedł mnie zimny dreszcz.
– Dlaczego miałabym cię znienawidzić, Hale? Co takiego zrobiłeś?
– Nie chodzi o to, co zrobiłem. Chodzi o to, czego nie mogę zrobić.
– Czyli?
– Ożenić się z tobą.
Chociaż spodziewałam się tego, chociaż moje serce w żadnym momencie nie należało tylko do niego, mimo wszystko był to bolesny cios.
– Co… – Musiałam urwać i odetchnąć głęboko. Potwierdzały się moje najgorsze obawy. Nie można mnie było pokochać. Wiedziałam to. Wystarczyło kilka tygodni u mojego boku, by doszedł do takiego wniosku. – Co tak nagle przekonało cię, że nie możesz się ze mną ożenić?
Milczał przez chwilę, a na jego twarzy malował się ból. Pocieszyło mnie odrobinę to, że wyraźnie nie chciał mnie zranić.
– Uświadomiłem sobie, że obiektem moich uczuć jest ktoś inny.
Z tym przynajmniej mogłam sobie poradzić łatwiej niż z wcześniejszymi obawami.
– Carrie?
Potrząsnął głową.
– Ean.
DUN DUN DUN!!!
Liczyliśmy na Henrika, ale niestety będziemy się musieli zadowolić Heanem. No dobra. Tylko czy Cass naprawdę musiała pojechać stereotypem, że koleś zainteresowany modą musi koniecznie być gejem, czy jak tam się identyfikuje? Chociaż po Eanie nie było tak łatwo się domyślić, cieszmy się z małych cudów.
Ale to i tak nie jest podstawowy problem. Hale, pączuszku, kojarzysz może jakieś fakty na temat Eliminacji starych Edzi? Tam była taka laska o imieniu Marlee. Wiesz może, co się z nią stało za sekretne schadzki z gwardzistą? Co prawda nie miała romansu z inną z uczestniczek (szkoda…), ale i tak skończyło się to dla niej dość nieciekawie. A mogło być znacznie gorzej.
Kompletnie odebrało mi mowę. Ean? To znaczy, ten Ean?
Nie spodziewałam się tego. Hale był tak czuły, taki romantyczny. Ale nagle całe zachowanie Eana nabrało sensu.
Gdy obowiązywał system klasowy, prawo stanowiło, że każda rodzina przynależy do klasy męża. Z tego powodu w każdym domu tylko jeden mężczyzna mógł być głową rodziny. To samo dotyczyło kobiet: jeśli nie były zamężne, nie miały w świetle prawa własnej rodziny. Niektórzy mieszkali razem, nie dbając o branie ślubu i nazywając swoich kochanków współlokatorami, ale było to źle widziane. Mama opowiadała mi o tym, że w jej czasach w Karolinie para jednopłciowa była do tego stopnia szykanowana, że musiała wyjechać z miasta.
Niewiele się widać zmieniło od czasów USA.
Nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiałam, z mojego punktu widzenia w czasach jej młodości wiele osób miało bardzo ciężkie życie. Po co mieliby dokładać wysiłków, żeby niektórym było jeszcze ciężej?
Mimo wszystko pary jednopłciowe żyły zwykle w cieniu, na obrzeżach społeczeństwa, i niestety tak pozostało do dzisiaj. To sprawiało, że znacznie lepiej rozumiałam, dlaczego Ean pogodził się z tym, że nie znajdzie w życiu miłości.
Ale Hale?
– Jak… skąd ty w ogóle…?
– Pewnej nocy rozmawialiśmy w Salonie Kawalerskim. Nie mogłem spać i postanowiłem tam pójść, żeby trochę poczytać. Zastałem go piszącego pamiętnik. – Hale uśmiechnął się do siebie. – Nie przyszłoby ci to do głowy, gdy na niego patrzysz, ale ma bardzo poetycką naturę. W każdym razie po prostu rozmawialiśmy i nawet nie wiem, dlaczego usiedliśmy koło siebie, a potem on mnie pocałował i… zrozumiałem, dlaczego nigdy nie zakochałem się w Carrie. Zrozumiałem, dlaczego, chociaż jesteś najbardziej inteligentną, zabawną i odważną dziewczyną, jaką znam, nie mogę się z tobą ożenić.
Och, jakie to słodkie. I straszliwie głupie. Czy ten geniusz naprawdę nie zdaje sobie sprawy, jak niebezpieczne dla niego i jego chłopaka może być beztroskie przyznanie się Edzi, że wymieniali ślinę czy inne płyny ustrojowe w trakcie trwania Eliminacji? Czy naprawdę nie mogli trochę poczekać, aż ich sama nie wywali lub poprosić o odesłanie jak Natalie 2.0 z jakiegokolwiek innego powodu? Potem mogliby uprawiać dzikie gejseksy bez obawy, że skończą na szafocie. Ja wiem, że Iladian jest teraz przytulaśna jak wszystkie Troskliwe Misie razem wzięte, ale nie bez kozery mówi się „Hell hath no fury like a woman scorned”.
Użyj mózgu, Luke: 81
Zamknęłam oczy, żeby się nad tym zastanowić. Czułam się przerażona, ponieważ myślałam jedynie o tym, jak bardzo może mi to zaszkodzić. Mniejsza o to, że Hale będzie musiał o wszystkim powiedzieć swojej rodzinie. Mniejsza o to, że Ean może w końcu także będzie musiał się do tego przyznać. Ale co powiedzą media, gdy kiedyś odkryją, że nie jeden, ale dwóch moich kandydatów na męża wolało być ze sobą niż ze mną?
Czasem byłam naprawdę okropna.
Ano cóż, Edzia ma priorytety, jakie ma, jest teraz w bardzo delikatnej sytuacji, więc aż tak nie będę jej winić za myślenie wyłącznie o sobie mimo tego, że tych dwóch chłopców będzie miało przed sobą ciężkie życie w tym durnym społeczeństwie. Dobre chociaż w tym to, że nie ma zamiaru ich wysłać pod pręgierz. Ale chwila, czy oni od razu muszą wyjść z szafy? Może nawet tego jeszcze teraz nie chcą. Pomyślałaś o tym, że może im również zależeć na dyskrecji właśnie z powodu szalejącej homofobii?
– Wiem, że jeśli kandydat zwiąże się z kimś, jest to traktowane jak zdrada stanu – powiedział z trudem Hale. Podniosłam głowę, bo zapomniałam o tym szczególe. – Ale wiem także, że krótkie i uczciwe życie jest lepsze niż długie i oszukane.
Jesteś idiotą, Hale. Wyżej podałam już dwa całkiem niezłe rozwiązania inne niż „udawanie hetero do końca świata” versus „przyznanie się i czekanie na stryczek”.
Użyj mózgu, Luke: 82
– Hale – powiedziałam, pochylając się nad stołem, by wziąć go za rękę. – Skąd ci przyszło do głowy, że mogłabym was ukarać?
– Znam zasady.
Stary, naprawdę mnie osłabiasz. Rozwielitka jedna, ja pierdzielę.
Westchnęłam.
– Rządzą naszym życiem, prawda?
Skinął głową.
– Może dojdziemy do porozumienia.
– Jakiego porozumienia?
Cofnęłam rękę i potarłam drugą dłoń.
– Jeśli oddacie mi przysługę i zostaniecie do koronacji, a potem pozwolicie, żebym was odesłała do domów w odstępie kilku tygodni, a przynajmniej kilku dni, będziecie mogli opuścić pałac bez żadnych konsekwencji.
Nie myślałam, że to powiem, ale Edzia saves the day. Całkiem niegłupi pomysł, biorąc pod uwagę okoliczności. Widzisz, Hale, nie trzeba od razu zostawać męczennikiem tęczowej flagi, żeby wszyscy byli zadowoleni. A teraz porównajcie tę wyrozumiałą i rozważną Edzię do Antychrysta z poprzedniego tomu. To po prostu nie jest ten sam człowiek i tyle.
Popatrzył prosto na mnie.
– Naprawdę?
– Przyznaję, że niepokoi mnie, co z tego wyniknie, ale jeśli będzie się wydawało, że zakochaliście się w sobie już po tym, jak zostaliście przeze mnie odrzuceni, nikt nie oskarży was o zdradę. Przepraszam, ale jeśli teraz prasa się o tym dowie, rozerwą mnie na strzępy.
– Naprawdę nie chciałbym ci dokładać kłopotów. Nie jestem w tobie zakochany, ale zależy mi na tobie wystarczająco, by powiedzieć ci prawdę.
I narazić bezsensownie siebie, a przede wszystkim faceta, w którym akurat JESTEŚ zakochany… Facepalm.
Hale pyta, co może zrobić dla Edzi w podzięce za jej wspaniałomyślność i za to, że ma w niej nadal przyjaciółkę. Dziewczyna chce jedynie, aby zachowywał się jak na porządnego kandydata przystało, aż go nie odeśle do domu. Project Runway oczywiście się zgadza.
– Czyli to on jest tym jedynym?
Hale roześmiał się, w końcu z wyraźną ulgą.
– Nie wiem. To znaczy, nigdy wcześniej nic takiego nie czułem.
Skinęłam głową.
– Rzadko z nim rozmawiam, więc czy mógłbyś mu przekazać, co zaplanowaliśmy? On pewnie wyjedzie jako pierwszy, ponieważ z punktu widzenia opinii publicznej sprawia wrażenie mniej prawdopodobnego kandydata.
Gdy powiedziałam to na głos, poczułam lekkie ukłucie w piersi. Ean był dla mnie bezpiecznym wyborem i nawet znając prawdę, nie cieszyłam się na myśl o tym, że wróci do domu.
Cóż, byłabyś dla niego całkiem porządną przykrywką, gdyby nie napatoczył się Hale. A to pech.
Hale odchodzi, a Edzia udaje się do swojego pokoju. Zastaje tam Kile’a, nonszalancko wylegującego się na jej łóżku.
– Wiesz – powiedział nagle jakiś niski głos – wydaje mi się, że jestem ulubieńcem twojej pokojówki.
Kile rozpierał się na moim łóżku z rękami wygodnie splecionymi pod głową.
Roześmiałam się.
– Dlaczego tak uważasz?
– Ponieważ aż za łatwo dała się przekupić.
Dobrze, że Edzia przeszła przeszczep charakteru, bo inaczej jej pokojówka powinna teraz drżeć o swoją pracę.
– Mogłeś przynajmniej zdjąć buty.
Skrzywił się, zsunął je, a potem poklepał miejsce koło siebie.
Rzuciłam się na nie zupełnie nie jak dama. Kile przewrócił się na bok, żeby na mnie spojrzeć, a ja zobaczyłam przelotnie jego palce.
– Co takiego strasznego dzisiaj robiłeś?
– Spędziłem popołudnie, szkicując węglem – wyjaśnił i pokazał mi uczernione dłonie. – Nie martw się, nie pobrudzę ci pościeli, mam tylko poplamione palce.
– Co takiego wymyśliłeś?
– Wiem, że może na za wiele sobie pozwalam, ale myślałem o panelu dyskusyjnym i zastanawiałem się, czy nie byłoby dobrze organizować czegoś takiego częściej. Planowałem przerobienie jednego z salonów na stałą salę tronową, gdzie mogłabyś przyjmować poddanych, wysłuchiwać ich spraw i rozmawiać z nimi w cztery oczy. Coś, co wyglądałoby oficjalnie, ale bez zbytniego przepychu.
– To naprawdę dobry pomysł.
Dobra, tylko następnym razem porządnie się przygotuj do tych rozmów z poddanymi, żeby nie narobić sobie znowu wstydu.
Kile ma też inne pomysły. Proponuje, żeby Edzia postarała się dotrzeć do ludzi nie tylko przez Biuletyn, ale także radio. Cały czas myśli również o lokalach mieszkalnych dla robotników i ich rodzin.
– Wiesz, Kile, książęta rzadko brudzą sobie ręce.
– Wiem – uśmiechnął się. – To tylko coś przyjemnego, o czym mogę myśleć.
Nikt ci, słonko, nie każe chwytać kielni, wystarczy, że zaprojektujesz wszystko i wydasz odpowiednie rozkazy. Myślę, że nie będzie to poniżej godności księcia.
Edzia jest zmęczona, Kile to zauważa i pyta, czy ma już sobie iść, ale Iladian prosi, żeby jeszcze został.
– Eadlyn?
– Tak?
– Wszystko dobrze?
– Tak. Czuję, że radziłabym sobie lepiej, gdybym mogła zwolnić, ale wszystko musi być zrobione teraz, natychmiast.
– Możesz odłożyć koronację i zostać jeszcze przez jakiś czas regentką. To niemal to samo.
– Wiem, ale to jednak nie to samo. Chociaż mój tata czuł się nieźle, kiedy byłam regentką, nawet przez ten krótki czas od wyznaczenia daty koronacji naprawdę odżył. Wiem, że to czysto psychiczna reakcja, ale jeśli dzięki temu lepiej śpi i mniej martwi się mamą, a mama szybciej zdrowieje…
Edziu, oni jeszcze nie mają czterdziestki, a matka czuje się lepiej z każdym dniem, naprawdę nie czujesz się wykorzystana przez Maksia, żeby mógł sobie pojechać z żonką na Hawaje?
Kile pyta, czy Edzia nie przyspieszy też i zakończenia Eliminacji. Dziewczyna odpowiada, że sprawy się powoli same klarują i niedługo wszystko się rozwiąże. Iladian nie zdradza jednak, że ma to związek z tajemnicą Hale’a i Eana.
Kile i Edzia rozmawiają o swoim pierwszym pocałunku. Byli dziećmi, a Iladian już wtedy miała zadatki na Antychrysta.
Leżałam i śmiałam się.
Gdy miałam nie więcej niż jakieś cztery lata, a Kile sześć, często się razem bawiliśmy. Nadal nie pamiętam, co sprawiło, że w pewnej chwili tak bardzo znienawidził pałac, ani kiedy poczuliśmy do siebie niechęć, ale wtedy Kile był dla mnie jak drugi Ahren. Pewnego dnia w trójkę bawiliśmy się w chowanego i Kile mnie znalazł. Zamiast jednak wyciągnąć mnie z kryjówki, pochylił się i pocałował mnie prosto w usta.
Wstałam, popchnęłam go na ziemię i obiecałam, że jeśli jeszcze kiedyś to zrobi, każę go powiesić.
– Jaka czterolatka może grozić ludziom śmiercią? – zażartował.
– Taka, która została do tego wychowana, jak sądzę.
– Czekaj, czy chcesz mi w ten sposób powiedzieć, że zamierzasz mnie powiesić? Bo jeśli tak, to bardzo niemiłe z twojej strony.
– Nie – roześmiałam się. – Pomyślałam, że powinnam cię teraz przeprosić.
– Nie ma za co. Po tylu latach to wszystko jest naprawdę zabawne. Kiedy pytano mnie o pierwszy pocałunek, nikomu nie powiedziałem o tamtym. Mówiłem, że to była córka saudyjskiego premiera, chociaż z nią to był tak naprawdę drugi.
– Dlaczego nie powiedziałeś o mnie?
– Bałem się, że mogłaś mówić poważnie o tym wieszaniu – zażartował, a ja się roześmiałam. – Chyba po prostu wyparłem to z pamięci. To nie był najcudowniejszy pierwszy pocałunek.
Roześmiałam się znowu.
– Mama powiedziała, że była pierwszą osobą, którą pocałował tata, i omal mu się przy tym nie wyrwała.
Z twoimi starymi to rzeczywiście był ubaw po pachy…
Czas obrobić dupę Ahrenowi. Kile opowiada Edzi o fatalnym pierwszym pocałunku jej brata bliźniaka.
– To była jedna z Włoszek, ale miał katar i… – Urwał, bo śmiał się zbyt gwałtownie. – Rany, kichnął w trakcie pocałunku, więc wszędzie były jego gluty.
– Co?!
– Nie widziałem tego pocałunku, ale zjawiłem się tam zaraz potem. Złapałem go i razem uciekliśmy.
Żołądek bolał mnie ze śmiechu i potrzebowaliśmy dłuższej chwili, żeby się uspokoić. Kiedy w końcu nam przeszło, coś sobie uświadomiłam.
– Nie znam nikogo, kto miałby naprawdę udany pierwszy pocałunek.
– Ja też – odparł po chwili Kile. – Może to nie pierwsze pocałunki powinny być takie szczególne, tylko ostatnie?
Tylko często nie wie się jeszcze przez jakić czas, że to był akurat ten ostatni pocałunek. No cóż, tym lekko filozoficznym akcentem kończy się rozdział. W następnym odcinku Edzia i Erik zbliżą się do siebie coraz mniej subtelnie. Nastąpi też wreszcie koronacja.
Statystyka:
Bułkę przez bibułkę: 54
Fabuła nie do poznania: 57
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 59
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 72
Monty Python wiecznie żywy: 65
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 44
Samochwała w kącie stała: 32
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 25
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 25
Użyj mózgu, Luke: 82
Buziaki
Beige
Fajnie, że jest nowy post. Te gazety w Illei... Ja nie wiem, dla mnie ten tekst brzmiał jak z Faktu, a nie prawdziwego pisma.
OdpowiedzUsuńmnie się skojarzył ze szkolnym wypracowaniem
Usuńrose29
Trochę jak wypracowanie "Dlaczego nie powinno się palić" napisane w czasie, kiedy sam akurat jesteś palaczem. Bardzo starasz się brzmieć przekonująco, no ale jakoś nie...
UsuńDokładnie tak!
Usuńrose29
"Chociaż właściwie każdy byłby lepszy w rządzeniu od Maksia, więc pewnie dziennikarz to właśnie ma na myśli, tylko nie może tego wprost powiedzieć, bo miałby jeszcze większe kłopoty." <3
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. ;D
Madrid Znowu Knuje. Oczywiście. ;p
Ale ja nie rozumiem.. parę dni przed koronacją serio nie ma NIC do roboty? żadnych bieżących spraw? czy po prostu Kiera musiała dać Edzi czas na gmatwanie sobie życia uczuciowego?
Eikko ( -_- ) to taki attention whore, że głowa boli. "och, jestem gorszy od randomowo wylosowanych kolesiów, och, nie jestem jednym z nich", wszystko po to by Edzia rzuciła się zapewniać, że ależ owszem, jest. On chyba chce, żeby oficjalnie ogłosiła go nadwornym tłumaczem czy coś i dała mu ciepłą posadkę na długie lata, stąd te angsty. Bo w wielkie uczucia nie wierzę, sorry, wielkie uczucie to tylko do Henrysia!
Super, że pojawiła się analiza. Fajnie, że o nas nie zapominasz mimo nawału pracy, dziękujemy bardzo. ;)
Adria
Jesteś nastolatką, a twoi starzy wcale nie są ani starzy, ani schorowani, więc naprawdę nie ma powodu, dla którego ty musisz brać na bary cały ten bajzel, bo rodzice chcą sobie zrobić dożywotnie wakacje.
OdpowiedzUsuńNo właśnie,nikomu nie przyszło to do głowy?!I co prasa w innych krajach na to?
No gryzę palce czekając.Czemu mam wrażenie,ze to jakieś głupoty będą?
Chomik
Pytanie zasadnicze: już do końca ksiunżki wszyscy będą tak bezprecedensowo fapać do Edzi, czy to się kiedyś uspokoi? Czuję, że powoli dostaję raka :<
OdpowiedzUsuńJakkolwiek Cass poleciała stereotypem, to IMHO fajnie, że ma tolerancyjny stosunek do par jednopłciowych.
OdpowiedzUsuńto samo chciałam napisać. Zrobiła to po swojemu czyli idiotycznie. Ale fajnie się dowiedzieć, że ma zdrowe podejście do innych :)
Usuńtak samo idiotycznie i stereotypowo pisze pary hetero, więc to chyba nie niechęć do gejseksów, tylko po prostu brak umiejętności, jak zwykle^^
UsuńAdria
Zgadzam się, miły akcent, choć napisany w jej stylu ;)
UsuńGdyby to była jakaś inna książka, to pan Real Madryt na bank wlazłby sobie na tę koronację ze sztyletem ukrytym w rękawie i zaciukał Edzie przy pierwszej lepszej okazji. Wcześniej przychodził, przysyłał prezenty, przymilał się i gdy straż przestała na niego zwracać uwagę to zadaje cios. Czemu Cass musi być na to za miękka?
OdpowiedzUsuń