niedziela, 13 listopada 2016

Rozdziały XXVII i XXVIII


Rozdział 27


Następnego ranka Eadlyn streszcza Neenie rozmowę z Foxem.

To chyba dobrze, że wyznał, jak bardzo mu na tobie zależy? Może to on powinien trafić do finałowej dwójki?

Nie sądzę, a na poparcie mojej opinii mam dwa silne argumenty:

  1. to, że Fox może czuć coś do Edzi nie zmienia faktu, że Edzia nie czuje nic do Foxa
  2. jeśli chłopak nie kłamie i faktycznie zależy mu na królowej, to dawanie mu nadziei byłoby zwyczajnie nie w porządku biorąc pod uwagę, iż Eadlyn zdecydowała już, że poślubi Kile'a.

Użyj mózgu, Luke: 105

Edzia stwierdza jednak, że Fox jej nie przekonał; jej zdaniem chłopak brzmiał nieco sztucznie, jakby cała jego przemowa była z góry wyreżyserowana.

A potem czułam się winna. Mówił o swoim tacie, powiedział, że pasowałabym do Wesleyów i… i to wszystko jakoś mi się nie zgadzało.

Nie zgadza się faktycznie, albowiem Fox najwyraźniej zapomniał, że w przypadku owego małżeństwa to on zostałby wchłonięty do familii małżonki, a nie na odwrót.

Użyj mózgu, Luke: 106

Summa summarum Edzia z Neeną dochodzą do wniosku, że Fox jest najwyraźniej zakochany w swym wyobrażeniu na temat królowej, a nie w niej samej, bowiem niemożliwością jest, by chłopak poczuł motyle w brzuchu po słynnej kuchennej bójce, jako że – jak stwierdza sama zainteresowana – od tego czasu praktycznie nie rozmawiali w cztery oczy. Neena pyta, czy w takim układzie Fox wyleci jako następny, ale Edzia stwierdza, że nie może złamać słowa danego Project Runwayowi, który z niecierpliwością czeka na możliwość opuszczenia pałacu.

Do gabinetu wchodzi lady Brice:

Wasza królewska mość, mamy do przejrzenia dokumenty przysłane przez twojego brata. Francja najwyraźniej chce rewizji umowy handlowej. Chyba proponują najkorzystniejsze od wielu lat warunki.

He, he, skoro te warunki są aż tak korzystne dla Illei, to wygląda na to, że Ahren cichaczem działa na szkodę nowej ojczyzny – a raczej działałby, gdyby mógł, bowiem...

Aaach, ależ ten Ahren jest kochany i pożyteczny! – Byłam pewna, że zawdzięczam to raczej Camille niż jemu, ale wiedziałam, że jego obecność na pewno pomogła.

… ani on, ani Camille nie mają póki co żadnej realnej władzy. Cass, pamiętasz jeszcze, że w twoim uniwersum istnieją trzydziestokilkulatkowie, którzy nie zrzucają ciężaru rządzenia państwem na barki swego nastoletniego potomstwa – i że do ich grona należy matka Camille, królowa Daphne?

Fabuła nie do poznania: 63
Monty Python wiecznie żywy: 74

Dzień zapowiada się pracowicie, albowiem Brice przyniosła trzy projekty umów z Nową Azją, a redaktorzy „Biuletynu” chcieliby w wolnej chwili przeprowadzić z królową kolejny wywiad (co, nawiasem mówiąc, jest dosyć zabawne w obliczu tego, jak potoczy się niniejszy rozdział).

Lady Brice, czy mojemu ojcu tyle samo pomagałaś?
Roześmiała się.
Tylko przez krótki czas. Kiedy podrosłaś, chciał, żebyś się bardziej włączała w jego pracę.

Znaczy... Maksio uznał, że plus minus dwunastoletnia Edzia będzie świetnym zastępstwem za profesjonalnych doradców?... Cóż, nawet mnie to specjalnie nie dziwi.

Monty Python wiecznie żywy: 75

Gdy tylko staniesz pewnie na własnych nogach, z przyjemnością pozbędę się części obowiązków, a może nawet przejdę na emeryturę.

Tak, Brice; zostaw małolatę samą sobie (w realiach Cassoversum „pewne stanie na własnych nogach” oznacza zapewne jakieś trzy miesiące praktyki), a najlepiej w ogóle odeślijcie precz wszystkich członków gabinetu - jestem pewna, że nie będzie to miało absolutnie żadnych negatywnych konsekwencji dla przyszłości kraju.

Użyj mózgu, Luke: 107

Z drugiej strony, patrząc na to jakie dziwadełka pełnią funkcje doradców Edzi, może faktycznie nie byłoby specjalnej różnicy.

Nie ma mowy. Będziesz w tym gabinecie aż do śmierci!

Ten żarcik (?) staje się mało zabawny, kiedy uświadomimy sobie, że to królowa decyduje o tym, kto i na jak długo jest zatrudniony w pałacu.

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 77

Wasza królewska mość! Wasza królewska mość! – zawołał nagle ktoś.
Josie? – zapytałam, gdy wpadła bez tchu do gabinetu. – Co się stało?

Widzisz, Cass – i to właśnie jest kolejny powód, dla którego tak bardzo złości mnie twój stosunek do Josie.

Panna Woodwork, jak się za chwilę przekonamy, przybiegła z bardzo ważnymi wiadomościami, a mimo to nie zapomina, by zwracać się do Edzi zgodnie z należnym jej tytułem. Kochani, pamiętajcie: te dziewczyny dzielą zaledwie trzy lata, od urodzenia wychowywały się pod jednym dachem, są praktycznie rodziną – a mimo to Josie czuje się w obowiązku tytułować Eadlyn „wasza królewska mość”. Co więcej, robi to bez jakiegokolwiek szyderstwa, okazując królowej w ten sposób należny jej szacunek. Wybacz, autorko, ale tego rodzaju zachowanie naprawdę nie przekonuje mnie, że Josie to opętany manią na punkcie świecidełek pustak – raczej udowadnia, iż dziewczynka potrafi się zachowywać bardzo dojrzale, przestrzegając dworskiej etykiety, zwłaszcza że wielu osobom na jej miejscu z pewnością nie przeszedłby przez gardło żaden oficjalny tytuł w stosunku do kogoś, kto przez tyle lat traktował je jak głupawą zawalidrogę.

Oglądałam telewizję. Marid. – Ciężko łapała oddech.
Co takiego zrobił Marid?

...Oho. To TEN moment.

 
Uwaga, drodzy czytelnicy: czas na Podstępny Plan Marida w całej okazałości. Przygotujcie sobie coś miękkiego pod głowę, albowiem zapewniam Was: cała reszta tego rozdziału to istny brylant.

Widziano go, jak wybierał u jubilera pierścionek zaręczynowy. Pokazywali to we wszystkich wiadomościach.
Wszyscy doradcy tłoczyli się w salonie, gdzie oglądaliśmy relację. Bardzo szybko wiele osób, którym nie powierzyłabym żadnej ze swoich tajemnic, dowiedziało się, co planuje Marid i jak niewiele brakuje, by mógł sięgnąć po koronę.

Tak, kochani. Dobrze widzicie. Plan Marida... zakłada wycieczkę po okolicznych sklepach jubilerskich w towarzystwie kamer Pudelek TV.




To właśnie w ten sposób Marid Illea zamierza zdobyć koronę: oglądając pierścionki zaręczynowe i chwaląc się komu popadnie, że za chwilę uda się w konkury.



…Wow.

Chciałam tu wstawić jakiś gif, ale doprawdy żaden nie odda w pełni tego, co obecnie czuję.

Kochani, naprawdę: spróbujcie to objąć rozumem. Plan Marida – plan, nad którym zapewne jego rodzice łamali sobie głowy od chwili, gdy uciekli z pałacu – dotyczący powrotu na szczyt zakłada, że wszyscy tak zachwycą się owym pokazem romantyzmu, że Edzia nie będzie miała innego wyjścia, jak tylko powiedzieć mu: „tak”. To wszystko. Facet nie ma żadnego planu B, żadnej poważnej strategii. On po prostu przyjął za pewnik, że Eadlyn potulnie zgodzi się za niego wyjść. Poza poparciem mediów – czym zajmiemy się za chwilę – nie ma ŻADNEGO asa w rękawie.

Zdaniem Cass, ten facet to największe zagrożenie, z jakim kiedykolwiek będzie musiała zmierzyć się Edzia.


...Eadlyn? Nie chcę cię zmartwić, ale obawiam się, że jeśli kiedykolwiek postanowi was zaatakować Papua-Nowa Gwinea, nie przetrwacie nawet tygodnia.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 66
Monty Python wiecznie żywy: 76
Użyj mózgu, Luke: 108

Jest w nim prawdziwie królewska godność, prawda? – skomentowała prowadząca program dziennikarka.
Oczywiście że tak! Pochodzi przecież z linii królewskiej! – odparł jej kolega.
Naprawdę, czy to nie byłoby romantyczne?
Byłoby. Byłoby niesamowicie romantyczne, ale królowa prowadzi teraz Eliminacje.
Dziennikarka machnęła ręką.
Kogo to obchodzi? Niech się wynoszą. Żaden z nich nie ma uroku Marida Illei, nie mogą się nawet z nim równać.

Tak, kochani. To jest oficjalne stanowisko illeańskich mediów.

Które, jak wszystko w tym kraju, podlegają bezpośrednio pałacowi i samej Edzi.

Dziennikarka właśnie oznajmiła, że jej zdaniem kandydaci – wśród których znajduje się przyszły książę małżonek, druga osoba w tym państwie – powinni iść precz i ustąpić miejsca uwielbianemu przez nią celebrycie. I zrobiła to w programie oglądanym przez tysiące (jeśli nie miliony) obywateli.

...Cass, ty to robisz specjalnie, prawda? Po prostu testujesz wytrzymałość czytelników i sprawdzasz, w którym momencie powiedzą „pas” i uznają, że nie są w stanie kupić aż tak wielkich fabularnych idiotyzmów, czyż nie? Bo naprawdę – na tym etapie po prostu nie chcę wierzyć, że cokolwiek tu jest pisane na serio.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 67
Monty Python wiecznie żywy: 77
Użyj mózgu, Luke: 109

Zmieniłam kanał.
Jubiler powiedział, że pan Illea oglądał bardzo kosztowne pierścionki, co byłoby zrozumiałe, jeśli naprawdę zamierza się oświadczyć królowej. (...) widzimy kandydata z zewnątrz, który chce skraść serce królowej, zanim uczyni to któryś z dżentelmenów z Elity. To naprawdę fascynujące.

Tak tylko przypomnę dla porządku – wszystko to leci w państwowych mediach, a pałac nie tylko nie wydał żadnego oświadczenia w tej sprawie, ale nawet nie został poproszony o komentarz.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 68
Monty Python wiecznie żywy: 78
Użyj mózgu, Luke: 110

Na kolejnym kanale dziennikarze dopytują jubilera o szczegóły wizyty; okazuje się, że Marid nie wybrał nic konkretnego, ale uradował się, gdy obiecano mu, że salon wykona mu pierścionek na zamówienie i obiecał, że wkrótce powróci po świecidełko.

Czyli wolałabyś Marida niż, powiedzmy, sir Hale’a lub sir Kile’a?
O Boże, nie wiem! Na pewno królowa Eadlyn ma mnóstwo szczęścia, że tylu wspaniałych mężczyzn zabiega o jej względy.

A może ci dziennikarze to faktycznie jakaś banda rodem z plotkarskiego serwisu? No przecież to nie może być na poważnie.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 69
Monty Python wiecznie żywy: 79
Użyj mózgu, Luke: 111


No dobrze; wiemy już, na czym polega plan Marida. Ale co w takim układzie zamierzają uczynić Edzia i reszta wesołej kompanii?

Nie mogłam tego dłużej wytrzymać. Wyłączyłam telewizor, prychnęłam i usiadłam wygodniej na kanapie.
Powinnam się tego spodziewać – powiedziałam. – Milczenie wydawało się dobrym
posunięciem, ale teraz on naprawdę rozdmuchał tę sprawę.
Potrzebujemy jakiegoś planu – burknął pan Rasmus.
Mamy plan – warknęłam. – Czy możemy w ogóle zrobić coś poza wydaniem mnie za mąż, i to jak najszybciej?

Załamać ręce, albowiem olaboga, Marid wybrał się do jubilera w towarzystwie Illea TV; biada pałacowi i królowej, wszystkie wojny i zarazy jawią się niczym pył w obliczu tak wielkiego zagrożenia.



… Cass, no błagam, bez jaj. Powiedz, że to jakiś żart. Powiedz, że to nie jest główny plot twist tej powieści.

Wiecie co? Ja poważnie nie wiem, jak to skomentować. Ten wątek jest tak absurdalny, że ciężko wymyślić do niego jakikolwiek śmieszny komentarz, bowiem nic, co napiszę, nie przebije oryginalnej treści.

Cass. Stworzyłaś Illeę jako monarchię absolutną. Eadlyn ma władzę nad WSZYSTKIM w tym kraju. Wiesz, co powinny zrobić twoje kukiełki, biorąc pod uwagę ów fakt?

Po solidnym wyśmianiu się, jeden z Smutnych Urzędników powinien był zadzwonić do stacji, w której pracują nasi niefrasobliwi dziennikarze z akapitu wyżej i delikatnie przypomnieć ich szefowi, że o ile nie ma ochoty udać się na przymusowy urlop rozsądnym byłoby, gdyby trzymał swych pracowników nieco krócej (to jest, pozostałych pracowników; autorzy tego materiału nie pracują już dłużej w mediach, o czym za kilka minut poinformuje ich osobiście jeden z dworskich „specjalistów”, by następnie zabrać ich do pałacowych podziemi i wytłumaczyć im, dlaczego nieładnie jest publicznie szkalować przyszłego księcia małżonka Illei i poddawać w wątpliwość słuszność Eliminacji) i w ciągu kilku minut opracował sprostowanie owego materiału.
Następnie należy przekręcić do starego kumpla Caesara, gwiazdy illeańskiej telewizji i naprędce zorganizować specjalne wydanie „Biuletynu” w którym królowa z uroczym uśmiechem wyjaśni widzom, że Marid jest dla niej jak brat, ów zakup pierścionka był tylko uroczym dowcipem ze strony młodego Illei, a prawdziwy narzeczony zostanie już wkrótce przedstawiony obywatelom w oficjalnym orędziu. A Marid? Jest serdecznie zaproszony na królewski ślub. Niestety, nie wiadomo, czy będzie mógł się pojawić, albowiem niedawno wyznał królowej, że jego słodkim marzeniem są długie, samotne wakacje w jakimś ustronnym miejscu....

Ale nie. Zamiast tego mamy panikę, darcie szat, płacz i zgrzytanie zębów. Nic to, że Edzia dzierży w tym państwie niepodzielną władzę, że popularność Marida na niewiele mu się przyda, jeśli po drodze zdarzy mu się jakiś...ekhm...przykry wypadek i że facet nie ma żadnego zaplecza, dzięki któremu mógłby wywalczyć sobie koronę (taki August miał przynajmniej kumpli buntowników); nie, my mamy autentycznie przyjąć za dobrą monetę wypisywane przez autorkę banialuki, jakoby Eadlyn została zapędzona przez Illeę w kozi róg.

Wiecie co? Bardzo chciałabym, żeby Norwegoszwecja wypowiedziała krajowi Edzi wojnę; obserwowanie, jak ta dziewoja próbuje sobie poradzić z autentycznym kryzysem najprawdopodobniej skończyłoby się tym, że popłakałabym się ze śmiechu.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 70
Monty Python wiecznie żywy: 80
Użyj mózgu, Luke: 112

Leger proponuje kropnąć Marida, Edzia jednakże brzydzi się przemocą.

Sir Andrews także był zły, ale z zupełnie niewłaściwych powodów.
Nie trzeba było go prowokować.
Ja nic takiego nie zrobiłam – odparowałam.
Aktywnie go ignorowałaś.

No to w końcu prowokowała, czy ignorowała?

Uspokój się, Andrews. – Rozwścieczona lady Brice, spacerowała pomiędzy kanapami. Gdy ją obserwowałam, zauważyłam stojącą w kącie Josie. Wyraźnie przeoczyła właściwy moment, żeby się wymknąć, i teraz była uwięziona, przestraszona podniesionymi głosami i buzującą w sali złością. – Musimy go uciszyć raz na dobre.
Jedynym sposobem na to są zaręczyny Eadlyn – stwierdził sir Andrews.
Tak, wiemy o tym – zgodziła się z nim lady Brice zmęczonym głosem.

Tak. Macie zupełną rację. W kraju, w którym życie każdego obywatela zależy od jednego rozkazu Edzi jedynym, co można zrobić wobec bycia szantażowanym przez gówniarza brylującego na łamach illeańskiego „Party” jest grać na czas, albowiem jeśli Eadlyn nie oświadczy się któremuś z kandydatów w ciągu najbliższych pięciu minut, Marid wparuje do pałacu wraz z bandą paparazzi, siłą wciśnie jej pierścionek na palec, a następnie podbiegnie do tronu i posadzi na nim zad wołając: „Zaklepuję!”.

Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 71
Monty Python wiecznie żywy: 81
Użyj mózgu, Luke: 113

Ale ona nie powinna być poganiana. Jak może myśleć o udanym małżeństwie, jeśli zostanie do niego zmuszona?
Jej obowiązkiem jest zadbać o to, by było udane!

Cóż, panie Andrews, tu akurat trzeba dobrej woli obu stron...

Obowiązkiem? Przecież ona jest człowiekiem – sprzeciwiła się lady Brice. – Zgodziła się na to i nie ma powodu…
Nigdy nie była tylko człowiekiem! – przypomniał jej Andrews. – Od chwili, gdy się urodziła, była własnością państwa i musimy…
 
O co oni się właściwie awanturują? Marid czy nie Marid, weselisko i tak by się odbyło; na ich miejscu martwiłabym się raczej faktem, że byle smarkacz jest w stanie wywołać w pałacu istne pandemonium.

Generał Leger przesunął się do Andrewsa.
Powtórz to, a nie zawaham się zrobić popisowego posunięcia z twojej śmierci.

To już drugi raz w ciągu ostatnich pięciu minut, gdy Aspen wyraził chęć zamordowania drugiego człowieka, przy czym w obu przypadkach chodziło o zupełnie inne osoby. Może warto byłoby wysłać go na jakieś warsztaty radzenia sobie z gniewem?

Andrews jest zrozumiale oburzony groźbą; Eadlyn cicho, lecz stanowczo przerywa ich kłótnię.

Wiedziałam, co mnie czeka i byłam z tym pogodzona. Marid pokazał, jakie naprawdę ma wpływy, a ja musiałam z nim walczyć. Miałam wątpliwości, czy nawet małżeństwo przeciągnie ludzi na moją stronę, ale tylko to mi pozostawało.

...Nie. Powiedziałam na ten temat wszystko, co mogłam. Odmawiam dalszego komentowania tego absurdu.

Lady Brice, jeśli mogę prosić, przyprowadź Foxa do gabinetu. Już pora na pożegnanie.
Jesteś pewna, wasza królewska mość? Gdy zostanie tylko trójka…
Nie zostanie tylko trójka. – Przełknęłam ślinę. – Zaraz potem proszę odesłać Hale’a. Dokonam wyboru dzisiaj wieczorem, a jutro zrobimy transmisję na żywo. Zamiast „Biuletynu”. Nie ma wątpliwości, że w tym tygodniu wszyscy będą ją oglądać.

O, patrzcie, Edzia przypomniała sobie, że ma illeańskie TV na szybkim wybieraniu w komórce! Szkoda tylko, ze nadal nie zamierza tego wykorzystać w zasugerowany przeze mnie sposób.

Użyj mózgu, Luke: 114

Proszę, sir Andrews, będzie pan miał jakieś postępy. Jutro po południu pałac oficjalnie ogłosi moje zaręczyny.
Czy na pewno powinniśmy czekać tak długo? Jeśli Marid…

Święta racja, Marid z pierścionkiem może już czaić się u bram. Prędko, wołajcie kandydata na męża i księdza – weźmiecie ślub tutaj, jak stoicie. Andrews może pełnić rolę świadka, Brice i Josie (jakie to szczęście, że nie uciekła z pomieszczenia!) zostaną druhnami, a Aspen zagra na grzebieniu, aby było choć trochę uroczyście. Nie ma czasu do stracenia!

Monty Python wiecznie żywy: 82
Użyj mózgu, Luke: 115



Jeśli Marid zrobi jeszcze coś głupiego, utniemy wszelkie plotki w niecałe dwadzieścia cztery godziny. Mnie to wystarczy, sir, więc z pewnością powinno wystarczyć także i panu.
Wstałam. Było po wszystkim. Byłam pewna, że coś mnie zdradzi, że wszyscy zebrani zauważą, że jakaś część mnie nie może oddychać i dusi się tu i teraz. Oczami duszy widziałam Eikko pakującego walizkę i znikającego na zawsze z mojego życia. Moje serce przeszywał teraz nowy rodzaj bólu.




Rozdział 28


Wszyscy poszli na obiad, ja zostałam w salonie, ponieważ potrzebowałam samotności. Tak naprawdę potrzebowałam Eikko, jednak nie było mowy, żebym mogła się z nim teraz spotkać bez wzbudzania podejrzeń.

Biorąc pod uwagę, że przydupas zdaje się mieć jakiś radar wykrywający kiedy snujesz się smutna po pałacu potrzebując silnego męskiego ramienia do wypłakania się, jestem dziwnie pewna, że za momencik i tak „przypadkowo” na niego wpadniesz.

Może ludzie mieli rację. Może powinnam się wycofać. Gdybyśmy przygotowali Kadena do objęcia tronu, mogłoby to uratować sytuację. Owszem, byłoby upokarzające, gdybym abdykowała po niecałym tygodniu, ale może w ten sposób reszta rodziny nie musiałaby się najeść wstydu.

...Nie no, nie wierzę.

Cass, to naprawdę okrutne tak sobie z nami igrać – dlaczego podsuwasz swoim pacynkom świetne pomysły tylko po to, żeby za chwilę z nich zrezygnować?!

Wasza królewska mość? – Josie podeszła do mnie. – Może coś przynieść? Coś do jedzenia? Kawy?

Zauważyliście coś ciekawego, drodzy czytelnicy? Od poprzedniej analizy nawet najgorętsze fanki Cass, biorące bzdury wychodzące spod jej palców za dobrą monetę, nie byłyby w stanie zgodzić się z jej opinią, że Josie jest bezmyślnym pustakiem, dziewczyna bowiem zachowuje się sympatyczniej i dojrzalej niż większość „pozytywnych” bohaterów tej serii. Cóż, jest ku temu dobry powód; rozdział dwudziesty ósmy ma na celu oficjalne zrehabilitowanie panny Woodwork – mniejsza z tym, że dziewczyna nigdy tego nie potrzebowała.

Nie, Josie, nie mam apetytu.
Nie dziwię ci się – powiedziała z bladym uśmiechem.
Dziękuję, że przybiegłaś mnie dzisiaj uprzedzić. Wiem, że to się wydaje drobiazgiem, ale te dodatkowe pięć minut pomogło mi się przygotować. Byłoby tysiąc razy gorzej, gdyby sir Andrews dowiedział się tego jako pierwszy.

Widzicie? Nawet Eadlyn jest dla niej uprzedzająco miła – a zatem wiedz, że coś się dzieje!

On jest okropny. Czy oni zawsze tak krzyczą?
Skinęłam głową.
Lady Brice i generał Leger tego nie robią, ale pozostali zachowywali się tak samo w stosunku do mojego taty. Zupełnie jakby uważali, że tylko krzycząc, pokażą, jak bardzo im na czymś zależy.

Zaraz, chwila, wszyscy stop. Mam rozumieć, że ten cyrk z Coddlym kilkanaście rozdziałów wstecz NIE BYŁ spowodowany tym, że facet postanowił przepchnąć swoje stanowisko, wykorzystując młody wiek i niedoświadczenie regentki? Doradcy regularnie wyśmiewali Maksia i kompletnie ignorowali jego stanowisko w sprawach wagi państwowej, twierdząc, że jest głupi i na niczym się nie zna?

...Cóż, jakby się tak nad tym dłużej zastanowić, to w zasadzie mam ochotę przybić im piątkę. Ale mimo wszystko:

Monty Python wiecznie żywy: 83

Przepraszam, Eadlyn – szepnęła Josie, więc znowu spojrzałam na nią. – Za wszystko i za to, jak się zachowywałam, i za to, z czym musisz sobie teraz radzić.

Ach, zatem sesję korzenia się u stóp Mary Sue czas zacząć. Myśleliście, że sceny z nawróconą Celeste były bolesne? No to patrzcie na to:

Nie miałaś pojęcia, jak to wszystko naprawdę wygląda, prawda? – zapytałam łagodnie. Zawstydzona potrząsnęła głową.
Myślałam, że to inni pracują za ciebie, ty tylko mówisz tak albo nie.
Że to tylko przyjęcia, pieniądze i władza.
Tak.

BO TAK BYŁO.

Cass, dam ci dobrą radę – nie próbuj przepisywać historii, zwłaszcza takiej, która jest doskonale znana czytelnikom. Edzia rządzi zaledwie kilka dni i dopiero teraz musi zmagać się z - nazwijmy to - rzeczywistymi kłopotami; cały jej dotychczasowy byt polegał na szarogęszeniu się i wydawaniu poleceń służbie! Widzieliśmy to na własne oczy w „Następczyni”! Josie miała pełne prawo twierdzić, że Eadlyn ma bajkowe życie, BO DO CZASU ELIMINACJI FAKTYCZNIE TAKIE BYŁO. Autorko, jeśli chciałaś, aby Josie wyszła na głuptaskę, która pożąda roli księżniczki zapominając o jej cieniach, to trzeba było... no cóż... najsampierw stworzyć owe cienie, bowiem posiadanie osobistej niewolnicy i łażenie w sukniach szytych na miarę raczej nie zaliczają się do tej kategorii.

Fabuła nie do poznania: 64

Nie mogę uwierzyć, że przez całe życie chciałam być księżniczką po to tylko, żeby ostatecznie się przekonać, że absolutnie bym sobie z tym nie poradziła.

Owszem, poradziłabyś sobie. Pomijając już fakt, że wbrew temu, co twierdziła Cass nigdy tak naprawdę nie byłaś głupia czy ograniczona, bycie królową a księżniczką to w Cassoversum dwie różne rzeczy. Eadlyn – księżniczka prowadziła dokładnie takie życie, o jakie ją podejrzewałaś: pełne sławy, luksusów i wolne od wszelakiej odpowiedzialności.

Fabuła nie do poznania: 65

Usiadłam wygodniej na kanapie i powiedziałam na głos coś, czego byłam niemal pewna od samego początku.
Dlatego właśnie wysłałaś zgłoszenie za Kile’a? Żebyś mogła zostać księżniczką?

No cóż, drodzy czytelnicy podejrzewający Marlee o ten haniebny czyn: zupa się wylała, to nie matka – kwoka, ale siostra wrzuciła nazwisko Kile'a do Koszyka Eliminacji.

Zarumieniła się gwałtownie.
Nie sądziłam, że naprawdę zostanie wylosowany. A nawet gdyby został, nie sądziłam, żeby istniał chociaż cień szansy, że go wybierzesz. Kiedy zobaczyłam ten pocałunek na pierwszych stronach gazet, byłam niesamowicie szczęśliwa. Zaczęłam projektować dla siebie tiary w zeszycie.
A teraz?
Dalej chciałabym jakąś mieć, ale wiem, że na to nie zasłużyłam.

Nie martw się, Josie; jeśli ukorzysz się wystarczająco mocno, Dobra Pani Eadlyn z pewnością obdarzy cię jednym ze swych 534532 świecidełek. Spójrz tylko na Celeste: sesja kajania się zagwarantowała jej patronat nad pałacową biblioteką – jestem pewna, że z racji pokrewieństwa z Kilem możesz utargować jeszcze więcej.

Uświadomiłam sobie też, że nawet jeśli on wygra, to ja tak naprawdę nie będę księżniczką, chociaż miałam wrażenie, że to wiele znaczy.

Ale będziesz siostrą księcia małżonka Illei i oficjalną członkinią rodziny królewskiej, poza tytułem otrzymasz więc zapewne wszystko to, co naprawdę cię pociąga – wysoki status społeczny i godność krewnej Schreave'ów.

Patrzyłam na twoją ciotkę May, na to, jaka jest piękna, podróżuje po świecie, spotyka tylu ludzi i wygląda jak modelka.

No to... rób to samo? Paradoksalnie, Josie jest w dużo lepszej sytuacji niż May: ma pieniądze i wiele możliwości dzięki bliskiej relacji z rodziną królewską, ale technicznie rzecz biorąc nie jest jej częścią, więc nie musi martwić się o to, że każdy jej wyczyn będzie automatycznie rzutował na postrzeganie illeańskiej monarchii (przynajmniej w teorii, w praktyce bowiem Woodworkowie tak czy inaczej byliby zapewne traktowani przez prasę – nie bez przyczyny – jako część pałacowego organizmu).

Mogę to zrozumieć – zgodziłam się. – Rodzeństwo mamy z pewnością lepiej na tym wszystkim wyszło niż ona, przynajmniej pod pewnymi względami.

Taki Gerad na przykład zagiął czas i przestrzeń, rozpływając się w niebycie.

Pomyślałam o mojej ciotce i wujkach. I wtedy przyszedł mi do głowy świetny pomysł. Ucieszyłam się, że przynajmniej jedna dobra rzecz może wyniknąć z tego dnia.

Wyciągniesz Gerada z Czarnej Dziury Fabularnej?

Josie bawiła się brzegiem sukienki.
Tak, to byłoby przyjemne. Ale ja miałam zdecydowanie za dużą obsesję na tym punkcie. Przepraszam, że tak ci dokuczałam.

TY dokuczałaś EDZI?


Ja też przepraszam. Trudno mi było mieć całe życie koło siebie kogoś, kto chciał być mną, i to bez żadnej pracy.

Albowiem przez osiemnaście lat harowałaś jak wół, każąc Neenie prać twoje gacie i wylegując się na pałacowych leżakach, tak tak.

A mnie było trudno pozostawać całe życie w twoim cieniu. – Wydawała się teraz smutna, niepewna siebie.
Wiesz, Josie, jeszcze nie jest za późno, żeby pokochać coś innego. Możesz zawsze na mnie liczyć, a ja chętnie pomogę ci znaleźć właściwą drogę. O ile tylko nie będzie cię prowadzić do moich tiar.

Na litość, po prostu poproś pałacowego jubilera, by machnął jedną i dla Josie, co ci zależy? Dziewczyna tak czy inaczej ma niedługo oficjalnie wejść do rodziny!

Nie mam pojęcia, od czego zacząć.
Cóż, przez ostatnie dni pokazałaś, że umiesz być pożyteczna. Może zaczniemy ci wypłacać pensję jako stażystce? Cokolwiek będziesz zamierzała w przyszłości zrobić, przydadzą ci się własne pieniądze.
Naprawdę?
Naprawdę.
Josie uściskała mnie. Po raz pierwszy jej bliskość mi nie przeszkadzała.

* wzdycha ciężko *

Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 78

Dziękuję.
Nie ma za co. Dopóki tu jestem, powinnam się starać spełniać dobre uczynki.
Cofnęła się o krok.
Słowo daję, jeśli ustąpisz z tronu, nigdy ci nie wybaczę.

No i cóż, moi drodzy; cieszmy się, albowiem kolejna Scary Sue nawróciła się na Jedyną Słuszną Drogę Uwielbienia dla Mary Sue!


Potrząsnęłam głową.
Nie zrobię tego, obiecuję. Nawet jeśli to kuszące. Jestem na to zbyt dumna.

No szlag by to...


A na koniec rozdziału - liścik autorstwa Edzi:


"Kochany wujku Geradzie,

Ha! Trafiłam!

Bardzo dawno do Ciebie nie pisałam. Co u Ciebie słychać? Jak tam Twoja praca? Jak… No dobrze, chciałam Cię prosić o przysługę.

...Cóż, przynajmniej jest szczera.

Chłopak mojej damy dworu jest utalentowanym naukowcem. Nie jestem pewna, czy pracuje w podobnej dziedzinie, co Ty, ale pomyślałam, że może masz znajomości, dzięki którym udałoby mu się znaleźć pracę w Angeles.

„Nie mam pojęcia, czym właściwie się zajmujesz, ale obaj nosicie kitle w pracy, więc chyba sporo Was łączy!”

Użyj mózgu, Luke: 116

A tak swoją drogą – Amisia, mimo szumnych deklaracji, nie jest chyba aż tak związana ze swym rodzeństwem, skoro jej córka nie ma bladego pojęcia, czym para się jej wuj.

Dla niej byłoby niezwykle ważne, żeby mieć go bliżej, a dla mnie jest niezwykle ważne, żeby ona była szczęśliwsza. Czy myślisz, że mógłbyś mi pomóc?
Przypominam tylko, że jestem Twoją królową.

Cass, już ci mówiłam – w przypadku Edzi tego rodzaju żarty nie są zbyt śmieszne.

Z góry dziękuję! Całuję bardzo mocno! Przyjedź niedługo!
Eadlyn"



I to już wszystko na dziś. A w następnym odcinku: pożegnanie z Foxem i Project Runwayem, patetyczna (bo jakżeby inaczej?) rozmowa z przydupasem i ostateczne ustalenia w kwestii zamążpójścia Edzi.

Zostańcie z nami!

Statystyka:

Bułkę przez bibułkę: 55
Fabuła nie do poznania: 65
Jak mała Kiera wyobraża sobie…: 71
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 78
Monty Python wiecznie żywy: 83
Nie posmarujesz, nie pojedziesz: 48
Samochwała w kącie stała: 32
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 28
Tylko Schreave może kochać Schreave'a: 34
Użyj mózgu, Luke: 116


Maryboo

24 komentarze:

  1. Super odcinek! Plan Marida jest po prostu lipny. To już bardziej opłacałaby się jakaś długoterminowa taktyka (szantaż, próba rozkochania w sobie Edzi) niż latanie po jubilerach. Co do reakcji pałacu... A może Cass zapomniała, że monarcha dzierży w Illei władzę absolutną?
    A właśnie, czy było już wcześniej wspomniane, że Gerad ma naukową pracę? I w ogóle, ten wątek trąci mi trochę nepotyzmem, no ale w sumie mamy do czynienia z monarchią absolutną, a nie sprawnie funkcjonującą demokracją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "– Gerad chciał przyjechać, ale pracuje nad projektem, którego nie może przerwać. Wiesz, że nigdy nie rozumiałam ani słowa z tego, co mówi" - Magda w tym tomie podczas odwiedzin w pałacu. Poza tym Gerad od czasów "Jedynej" de facto rozpłynął się w powietrzu, więc nie wiemy o nim niczego więcej.

      Usuń
    2. Dzięki, Maryboo. Nie mam takiej pamięci do tworów Cass:-)

      Usuń
  2. Świetna analiza!
    To właśnie w ten sposób Marid Illea zamierza zdobyć koronę: oglądając pierścionki zaręczynowe....
    Abuchacha!!!!Oj nie mogę! Zabójczy plan! potem wyjdzie z królika?
    Dialog z Josie jest...nie wiem,głupawy,niesprawiedliwy,o jakim dokuczaniu w ogóle mowa?!
    Tekst o smutnym urzędniku i reszcie bardzo mi się podobał! I o samotnych wakacjach Marida.Dokładnie tak.
    Marny ten totalitaryzm,skoro byle pierścionek wywołuje panikę.I rozumiem,że panikuje Josie,ale dorośli i doświadczeni doradcy królowej krzyczą,bo facet się przespacerował po sklepach?!
    Uśmiałam się setnie,dziękuję.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  3. To nawet nie wymagało bardzo skomplikowanej taktyki... Wystarczyło ogłosić, że robimy eliminacje na narzeczoną dla Marida. I najprawdopodobniej nikt nie wyniósłby Edzi na widłach.

    Ps.
    W serialu The Crown, jest taka ładna scena, jak BBC czeka na pozwolenie na nadanie komunikatu o śmierci króla...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym samym(The Crown) pomyślałam jak czytałam fragment o mediach!
      A to jeszcze nic w którymś odcinku redaktor gazety przed opublikowaniem ostrego artykułu o romansie księżniczki Małgorzaty zapytał(!) pałac o pozwolenie! Cass wyraźnie nie jest w stanie zmienić swojego wyobrażenia o monarchii absolutnej na inną niż tą z bajek Disney'a -_-

      Oni tą wycieczkę do jubilera przeżywają co najmniej jakby Marid ogłosił powstanie ludowe przeciwko rodowi Schreave albo planował zamach na Ilidian -_-

      Usuń
    2. Ale właśnie Anglia to nie monarchia absolutna. Tam jedynym faktycznym zadaniem rodziny królewskiej, to czasami wyjść i pomachać do ludzi i udawać, że są.
      A przywołanie tej sceny miało trochę na celu zwrócenie uwagi na to, że nie potrzeba absolutnego zamordyzmu, żeby media musiały oczekiwać na pozwolenie władzy.
      Chyba, że Edzia przeżywa tak strasznie każdą plotkę zamieszczoną na ichniej wersji Pudelka.

      Usuń
    3. Chodziło mi bardziej o to że nawet artykuł o romansie który był z góry napisany na zrobienie sensacji w takim kraju jak Anglia, gdzie rodzina królewska ma tylko charakter reprezentacyjny, i tak musiał zostać przez "górę" potwierdzony :)

      A tutaj działa totalna samowolka medialna która nijak nie jest wytłumaczona ponieważ większość (o ile nie całość, aż tak dobrze nie jestem z tą serią zaznajomiona) mediów jest pod kontrolą pałacu i powinny skupiać się na tym co rodzina królewska chce pokazać, czyli w tym przypadku przebieg Eliminacji.

      Usuń
    4. Niby tak, ale mnie bardziej drażni taka niekonsekwencja.
      Albo Madryt jest tak popularny, a rodzina królewska znienawidzona, że w żaden sposób nie mogą powiedzieć "nie", żeby wściekły tłum ich nie wyniósł z pałacu (wtedy szybkie zamążpójście nie pomoże Edzi się wywinąć, bo wściekły tłum jej do pałacu wtargnie żądając tronu dla swojego ulubieńca), albo plotkarskie media łażą za dalekim kuzynem i wtedy nie ma potrzeby się nim i jego planami przejmować, tylko zwyczajnie powiedzieć "idź się wypchaj". Ewentualnie po przyjacielsku wysłać go do konsulatu w Watykanie.

      Usuń
    5. Tutaj się w zupełności zgadzam.
      Tak prawdę mówiąc to o wiele bardziej logicznie by postąpili gdyby faktycznie Edzia wyszła za Madrida. Eliminacje miały doprowadzić do tego, że mężem królowej zostanie ktoś z ludu i Madrid chcąc nie chcąc do tego pasuje (jego rodzina została pozbawiona wszystkich tytułów), a dodatkowo na jego korzyść przemawia to że tłumy go uwielbiają i orientuje się w polityce Ikei czego brakuje pozostałym kandydatom (to że nie robią absolutnie nic żeby to zmienić to już inna kwestia) :D

      Usuń
  4. Miałam napisać jakiś konstruktywny komentarz, ale zamiast "Ale ona nie powinna być poganiana" przeczytałam "Ale ona nie powinna wyjść za poganina" i od tego momentu rżę pod stołem i nic nie wymyślę. Oto, jak się kończy podczytywanie analiz w trakcie siedzenia nad historią...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuuuu, Madrid jest wyraźnie niepełnosprytny, jeśli myśli, że taki numer w monarchii absolutnej ujdzie mu płazem.
    Oh, wait. Ujdzie. I wprowadza panikę na dworze. Wyobraźmy sobie prezydenta Snowa na miejscu Edzi.
    "Jak Madrid ładnie wygląda w jubilerskim... chcę, żeby był martwy", mówisz-masz.

    Josie - biedaczka, musiała się pokajać za coś, czego nie zrobiła. Czy to oznacza, że Madrid ją zabije i dziewczyna dostanie pośmiertnie salę na swoją cześć? Czy wydadzą ją za Madrida? Albo z Henri'ego? #nagroda za pokajanie się musi być

    ogólnie widać, że Cass w kontynuacji nawet nie chciało się myśleć nad wątkiem innym niż miłosny, więc wcisnęła tego Madrida nie waidomo po co.

    PS #Kaden na króla <3

    Adria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SPOILER ALERT
      Z czego mi wiadomo, Josie chyba pójdzie za Kadena, ale głowy nie dam.

      Usuń
    2. "Wyobraźmy sobie prezydenta Snowa na miejscu Edzi." Snow osaczony przez konkurentów i zbrojący się przed frontalnym zaręczynowym atakiem, np. ze strony Gale'a. Niech ktoś to proszę napisze! Czytałabym <3

      Usuń
    3. Kadena? oo. Nie wiem, co o tym myśleć. ;/

      Co do Snowa, to ja tylko miałam na myśli, że gdyby ta jego wnuczka robiła Eliminacje czy coś. Ba, nawet ojciec Maksia, ten prowadzący Top Gear Jak Mu Tam, zrobiłby porządek z Madridem, a ci lamentują. -_-

      Adria

      Usuń
    4. "Jak Madrid ładnie wygląda w jubilerskim... chcę, żeby był martwy", mówisz-masz.

      To jest super!

      Chomik

      Usuń
    5. czy Snow wybralby Peete czy Katniss? a moze plot twist, Gale'a? kocham ten komentarz

      Usuń
  6. Czy tylko ja mam w głowie fica o tym jak w młoda, marysujka, cesarzowa Polski załatwia po cichu Josie, poślubia kadena, aby pozbawić życia Eadlyn i dobrać się do surowców Illei - no i wiecie, gdy w illeuhu nie wiedzieli co to komputer, to technologicznie inne państwa poszły bardzo do przodu. I ona tam zadziwia wszystkich ilością ochrony, swoimi 4 sobowtórami... Czyli takie w sumie słąbo opko, które pokazuje jacy to jesteśmy fajniejsi od Illei.

    Małe i głupie

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie wierzę :D Cass chyba zapomniała, że pisze o rodzinie królewskiej, a nie rodzince celebrytów, bo tak to właśnie wygląda. Utalentowana aktorka Edzia wybiera sobie w popularnym teleturnieju małżonka. Ale co to? Opcja z zewnątrz się pojawia! Pan Real Madrid nie bierze udziału w teleturnieju, ale był widziany w towarzystwie uczestniczki wiele razy. Czy panna Edzia naruszy regulamin? Czy zgarnie główną nagrodę jaką jest małżonek i wyjazd dla dwóch na Malediwy? Wyślij sms i wytupuj, który kandydat wygra!

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się fragment, gdy monarchini mająca niepodzielną władzę nad krajem pisze do zwykłego naukowca "masz może znajomości".

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahah, świetny post! :D Aż zauważyłam niektóre rzeczy, których wzesniej nie widziałam xd
    zapraszam na fb https://www.facebook.com/Rywalki-618089221685479/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie na temat analizy:
    Stefcia wydała nową książkę :D "The Chemist". Trzeba poszukać co za piękna rzecz jej wyszła. Może lepiej to wygląda niż poprzednie. W sumie w opisie nic nie zapowiada fantastycznych stworzeń, tylko prawdziwe, najnormalniejsze życie. No może nie do końca normalne - bohaterka jest byłą agentką, którą wszyscy chcą zabić, bo coś tam wie. I widziałam w opisie czający się romans. Wydane ostatnio - amerykańska premiera byłą 8 listopada.

    OdpowiedzUsuń
  11. "popularność Marida na niewiele mu się przyda, jeśli po drodze zdarzy mu się jakiś...ekhm...przykry wypadek"
    kwiklam na wykladzie. kilkakrotnie. co odcinek powtarzam, ze to najlepszy odcinek - macie swietna forme. blagam, zanalizujcie cos jeszcze po tym!

    OdpowiedzUsuń
  12. nadrabiam w 2019.
    Edzia mogła wykorzystać kiepskie nastroje społeczne, a Marida w jubilerskim mógłby zastrzelić dowolny powstaniec-terrorysta, oczywiście podstawiony. Eliminacje można by rozwiązać, Edzia musiałaby przejść przez kilka miesięcy żałoby i czarnych sukni, kiedy zacieśniałaby więzy z Norwegoszwecją przy pomocy naszego tłumacza, w którym zakochałaby się oficjalnie dlatego, że jest profesjonalistą, a nie dlatego, że sabotował kolegę

    OdpowiedzUsuń