Kochani,
pamiętacie „Elitę”? No wiecie – tę część serii, w której
poza chłostą Marlee i Cartera oraz różowym pamiętniczkiem
Grzesia nie wydarzyło się absolutnie nic godnego uwagi?
Od
dziś będziemy się jej przyglądać oczami byłego-niedoszłego
Amisi, znanego także jako Aspen Leger.
… Wesoło
się zapowiada, nie ma co.
Rozdział 1
Rozdział
rozpoczyna się sceną budzenia naszego bohatera przez anonimowego
kolegę – gwardzistę. Leger protestuje przeciwko pomysłowi
opuszczenia wygodnego łóżka, jako że akurat ma wolne, ale anonim
bezlitośnie oznajmia, iż tego dnia żaden z gwardzistów nie wymiga
się od służby. Niestety, nasz służbista nie przewidział, że
Aspen akurat ma ochotę trochę poangstować; chłopak wspomina bal
halloweenowy, który odbył się poprzedniego wieczoru i podczas
którego radośnie tańcował sobie z Americą:
Aż do chwili, kiedy pojawił się on i podszedł do niej, promieniując urokiem osobistym, bogactwem i władzą. To był koniec. Przegrałem.
Maxon wyszeptał coś do niej na parkiecie i najwyraźniej sprawiło to, że zapomniała o wszystkich swoich zmartwieniach. Tuliła się do niego jeden taniec za drugim, patrzyła mu w oczy tak, jak dawniej patrzyła w moje.
A jak
nasz bohater poradził sobie z ową traumą?
Niewykluczone, że wypiłem odrobinę za dużo, obserwując to wszystko.
...Pijąc
na służbie.
Aspen
upił się podczas balu, na którym wprawdzie tańcował z
kandydatkami, ale przecież pozostawał gwardzistą, którego
zadaniem jest chronić pałac. Nawet jeśli przyjmiemy, że z racji
zabawy część chłopaków oficjalnie dostała wychodne - bal
przebierańców odbywający
się w kraju targanym zamieszkami, gdzie każdy z rebeliantów może
narzucić na siebie prześcieradło i niepostrzeżenie wślizgnąć
się do sali, podając się za – no cóż – kogokolwiek,
kto ma prawo przebywać w
królewskiej siedzibie naprawdę nie jest sytuacją, w której można
pozwolić sobie na luz i morze alkoholu. Nawet bez broni, Leger
powinien być tego wieczoru ekstra czujny, by móc w porę rozpoznać
ewentualne zagrożenie i zawiadomić kompanów/ewakuować rodzinę
królewską i cywilów.
I możliwe, że ten wazon w holu stłukł się w drobny mak, bo nim rzuciłem.
Aaa, czyli ten evil!Clarkson łamany na pijaną
nastolatkę, którzy przeszkodzili Maksiowi i Ami w amorach, to w
rzeczywistości był Leger zmagający się z Weltschmerzem?
Swoją drogą, widzę, że nie doceniłam Aspena w
oryginalnej trylogii. Sądziłam, że jego sadomasochistyczne zapędy
i słodkie marzenia o namiętnej nocy z pałacowym katem ograniczały
się do potajemnych randek z książęcą własnością panną Singer, tymczasem chłopina był znacznie
bardziej proaktywny; aby mieć pewność, że nie wróci do domu bez
kliku brakujących palców upijał się podczas pałacowych imprez,
po czym na rauszu niszczył wyposażenie królewskiego domu.
Pogratulować fantazji!
I możliwe, że tłumiłem płacz, wbijając zęby w poduszkę, żeby Avery mnie nie usłyszał.
O, nasz gwardzista z Bronxu!
Okazuje się, że to właśnie Avery wyciągnął Aspena
z wyra; Leger dochodzi do wniosku, że skoro wszyscy gwardziści
muszą być tego dnia zwarci i gotowi, to książę najwyraźniej
zamierza ogłosić, która z kandydatek zostanie księżniczką
Illei.
Jak miałem sobie z tym poradzić? Jak mógłbym stać spokojnie i ochraniać ich? On zamierzał dać jej pierścionek, na jaki mnie nigdy nie byłoby stać, życie, jakiego ja nie mógłbym jej zapewnić… A ja zamierzałem go nienawidzić za to aż do śmierci.
...Cass, naprawdę? Muszę się nad tym pochylić już w
pierwszym rozdziale?
Drodzy czytelnicy, pozwólcie, że podzielę się z Wami
pewnym spoilerem. O ile w przypadku „Księcia” narracja Maksia
oscylowała głównie wokół jego samego i Amisi, o tyle Aspen Leger
ma jeszcze jedną pasję poza koncentrowaniem się na własnym
angście i ubóstwianiem Dobrego Mzimu – jest nią obrażanie w
myślach Maxona.
I wiecie co? Zasadniczo nie miałabym z tym specjalnego
problemu. Chłopak jest wciąż nastolatkiem, buzują mu hormony, a
bogatszy i lepiej ustawiony w życiu konkurent sprzątnął mu sprzed
nosa pannę. Każdy by się zdenerwował. Jest tylko jeden mały
szkopuł.
Aspen jest gwardzistą i należy do ścisłej
królewskiej straży. Jego zadaniem jest ochrona króla, królowej i
księcia Illei, z narażaniem własnego bezpieczeństwa dla dobra
rodziny panującej włącznie.
Tenże gwardzista właśnie oznajmił nam, czytelnikom,
że nienawidzi swego księcia.
Kochani, naprawdę – porzućmy na chwilę słodką
niczym wata cukrowa wizję Cassolandu, w której owa nienawiść de
facto sprowadza się do brzydkiego myślenia o Maksiu.
Aspen, jak doskonale wiemy, jest osobą bardzo
impulsywną, raczej bezmyślną i o mentalności samca Alfa. Tenże
Aspen, jako gwardzista, ma prawo bezkarnie poruszać się po terenie
pałacu (włącznie z jego najbardziej tajnymi zakątkami), a także
prawo, a nawet obowiązek, w pewnych sytuacjach nie odstępować
na krok swego chlebodawcy. W końcu – Leger to wysportowany, silny
młody chłopak, w którego organizm zwierzchnicy regularnie ładują
dziwny towar niewiadomego pochodzenia i celu (i od którego, jeśli
wierzyć jego słowom, muskulatura rośnie mu jak na drożdżach),
posiadający broń, którą na tym etapie z pewnością potrafi się
już posługiwać.
Maxon to trzymany pod kloszem, niezbyt zainteresowany
rozwojem tężyzny fizycznej osobnik, którego generalna
spostrzegawczość i umiejętność kojarzenia faktów znajduje się
na poziomie -1.
Jak myślicie – co ów scenariusz mógłby oznaczać w
mniej cukierkowej rzeczywistości „Selekcji”?
Oczywista, Cass nie ma zamiaru porzucić wygodnej alei
usłanej tęczowymi różami na rzecz krętej i niewygodnej ścieżki
dylematów moralnych, w związku z czym kwękanie Aspena pozostanie
tylko i li kwękaniem, bez jakichkolwiek konsekwencji dla fabuły czy
rozwoju postaci. Nie zmienia to jednak faktu, że tego rodzaju
akapity są równie niepokojące w swej wymowie, co przemyślenia
Maksia na temat „posiadania” kandydatek w poprzedniej nowelce.
– Jest źle. Naprawdę źle.Zmarszczyłem czoło i podniosłem wzrok. Avery siedział na łóżku i zapinał koszulę. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, zobaczyłem w jego oczach smutek.
– Nie rozumiem. Co jest źle? – Jeśli cały ten dramat dotyczył czegoś tak głupiego jak to, że nie można znaleźć obrusa odpowiedniego koloru, zamierzałem wracać do łóżka.
Aspenie, wstydź się, właśnie skrytykowałeś zakres
obowiązków królowej Illei!
A swoją drogą, Aspen zna i raczej lubi Avery'ego
(skoro w „Jedynej” zaufał mu na tyle, by podzielić się z nim
planem ucieczki z pałacu), więc jakim cudem sądzi, że smutek w
oczach kolegi jest spowodowanym czymś tak błahym, jak problemy
organizacyjne?
No to co, kochani czytelnicy – odgadliście już, co
jest powodem napiętej atmosfery w pałacu?
– Znasz Woodworka? Taki przyjacielski gość, często się uśmiecha.– Jasne. Czasem robiliśmy razem obchód. Miły facet. – Woodwork był dawniej Siódemką i niemal od razu dogadaliśmy się, że obaj mamy duże rodziny, a nasi ojcowie zmarli przedwcześnie. Niezwykle sumiennie wykonywał swoje obowiązki i wydawało się oczywiste, że naprawdę zasługuje na swoją nową klasę. – Dlaczego pytasz? Co się stało?
Avery wyglądał na kompletnie oszołomionego.
– Przyłapali go wczoraj z dziewczyną z Elity.
– Co takiego? Jak to?– Kamery. Reporterzy robili zdjęcia gościom, chodzili po pałacu, a jeden z nich usłyszał coś w schowku. Kiedy otworzyli drzwi, znaleźli Woodworka z lady Marlee.
– Ale to… – prawie powiedziałem „najbliższa przyjaciółka Ameriki”, ale powstrzymałem się w porę – jakieś szaleństwo – dokończyłem.
– Nie musisz mi mówić. – Avery wyjął skarpetki i ubierał się dalej. – Wydawał się taki inteligentny. Najwidoczniej po prostu za dużo wypił.
...Ja...Nie. Wiecie co? Nie. Nie mam zamiaru
po raz kolejny rozwodzić się na temat alkoholu wśród pałacowej
straży.
Ciekawi mnie tylko, czy owa pogrubiona hipoteza obejmuje też
Marlee (mało prawdopodobne, jako że w tym przypadku Maxon mógłby
obrócić całą sprawę na korzyść panny Tames i Cartera i stwierdzić,
że będąc pijanymi nie kontrolowali swoich czynów; z pewnością
nadal ponieśliby karę, być może jednak nie byłaby ona aż tak
spektakularna – przynajmniej dla dziewczyny, bowiem Woodwork i tak
powinien dostać po łbie z wiadomej przyczyny). Bo jeśli
nie...drogi Avery, czy sugerujesz, że twoi pałacowi kompani mają
zwyczaj na rauszu nagabywać nadobne niewiasty i molestować je po
schowkach? No, chyba że przyjmiemy, iż Marlee nie miała nic
przeciwko – co z kolei stawia w dosyć kiepskim świetle jej intelekt i
zdolność przewidywania konsekwencji swoich czynów.
...Co zasadniczo zgadzałoby się z właściwym kanonem.
Aspen jest rzecz jasna przerażony i chce wiedzieć, czy
wzywają ich na egzekucję; Avery zaprzecza i oznajmia, iż będą
wraz z kandydatkami i ich rodzinami przyglądać się chłoście
zakochanych.
- (…) Miejsce jest już szykowane poza murami pałacu, więc wszyscy musimy być w stanie gotowości.
- Albowiem, sami tkwiąc w pałacu i obserwując z
daleka rodzinę królewską i kandydatki na księżniczkę Illei, w
przypadku nagłego ataku będziemy mogli... zacząć bardzo głośno
buczeć!
Gwardzista poleca Legerowi jak najszybciej doprowadzić
się do porządku.
Przeskok!
Drugie i trzecie piętro były dostatecznie wysoko, żeby zobaczyć coś poza grubymi murami, które chroniły pałac przed całym światem, więc szybko podszedłem do wielkiego okna na trzecim piętrze.(…)Najwyraźniej większość gwardzistów i personelu pałacowego wpadła na ten sam pomysł co ja, więc skinąłem głową dwóm innym gwardzistom, stojącym przy oknie, i jednemu kamerdynerowi w świeżo wyprasowanym ubraniu, który marszczył brwi ze zmartwienia.
Jakimi murami? Tymi, których nie uświadczy się między
pałacowymi ogrodami a lasem, żeby rebelianci nie musieli się
trudzić forsowaniem bramy?
No i znów: dobrze wiedzieć, że gwardziści grzecznie
czekają w pałacu, aż król i reszta jego familii wrócą z małego
przedstawienia odbywającego się na ogólnodostępnym terenie.
W momencie, gdy otworzyły się bramy pałacu, a dziewczęta wraz z rodzinami wyszły na zewnątrz, witane głośnymi owacjami tłumu, podbiegły do nas dwie pokojówki. Rozpoznałem Lucy i Mary, więc zrobiłem dla nich miejsce koło siebie.– Czy Anne też przyjdzie? – zapytałem.
– Nie – odparła Mary. – Uznała, że to niestosowne w sytuacji, kiedy jest tyle do zrobienia.
...Ale...że co?
Clarkson, Amberly i reszta brygady nie wyszli do ludu na
festyn; biczowanie Marlee i Cartera to kara, która celowo zostaje
wystawiona na widok publiczny, aby wszyscy poddani pamiętali, co
grozi im za zlekceważenie prawa i osoby władcy.
A Anne...po prostu DECYDUJE SIĘ nie oglądać chłosty?
WYBIERA odkurzanie dywanów i prasowanie rozlicznych
sukni Amisi?
Cass – mroczna dyktatura nie działa w ten sposób. Naprawdę
– nie. Poddani nie wybierają sobie, czy chcą
oglądać pokazowe ukaranie zdrajców narodu.
Bardzo często spotykałem pokojówki Ami, ponieważ nocą stałem na straży pod jej drzwiami, a chociaż w pałacu starałem się być przez cały czas profesjonalny, przy nich czasem zapominałem o formalnym zachowaniu.
Och, wiemy, wiemy...
Chciałem poznać osoby, które opiekowały się moją dziewczyną – wiedziałem, że będę im zawsze wdzięczny za to wszystko, co dla niej robiły.
Gwoli ścisłości – twoją byłą
dziewczyną.
Normalnie nie zwracałabym nawet na to uwagi, ale... no
cóż... jesteśmy wszak świeżo po „Księciu” i uroczych
przemyśleniach Maxona dotyczących kandydatek.
Aspen obserwuje Lucy i zauważa, że zestresowana
dziewczyna wykręca sobie nerwowo place:
Na szkoleniach nauczono mnie, żeby zwracać uwagę na nerwowe zachowanie ludzi wchodzących do pałacu i obserwować ich z wyjątkową starannością.
„Niestety, podczas przyjęcia zapomniałem o owej nauce w tym
samym momencie, w którym ujrzałem na stole butelkę czystej wyborowej”.
– Jesteś pewna, że chcesz na to patrzeć? – zapytałem szeptem. – To nie będzie miły widok.– Wiem. Ale naprawdę polubiłam lady Marlee – odparła równie cicho. – Czują, że powinnam tu być.
Cass. Patrz mi na usta.
W KRAJU RZĄDZONYM PRZEZ DESPOTYCZNEGO TYRANA (a tym,
jak mniemam, w założeniu ma być Clarkson) OTOCZENIE TEGOŻ TYRANA
NIE WYBIERA SOBIE, CZY CHCE UCZESTNICZYĆ W POKAZOWYM
PROCESIE I KAŹNI.
– Ona nie ma już prawa do tytułu „lady” – zauważyłem, mając pewność, że zostanie zdegradowana do najniższej możliwej klasy.Lucy zastanowiła się przez chwilę.
– Każda dziewczyna, która ryzykuje życiem dla kogoś, kogo kocha, na pewno zasługuje, żeby nazywać ją damą.
Polemizowałabym. Marlee doprawdy nie musiałaby stawiać
na szali swego życia, gdyby tylko w odpowiednim momencie ruszyła
mózgownicą.
Leger przyznaje pokojówce rację, po czym przygląda
się, jak Marlee i (najwyraźniej już pobity) Carter są prowadzeni
na podwyższenie.
Skoncentrowałem się na Americe i jej rodzinie. May wyglądała, jakby próbowała się utrzymać w całości, obejmując brzuch rękami. Pan Singer był zaniepokojony, ale opanowany. Mer sprawiała wrażenie, jakby nic nie rozumiała.
Innymi słowy, wszystko w normie.
A teraz...
...Och. OCH.
Pamiętałem, jak patrzyłem na Jemmy’ego, chłostanego za kradzież. Gdybym mógł zająć jego miejsce, zrobiłbym to bez wahania, ale jednocześnie pamiętałem obezwładniające poczucie ulgi, że ja nigdy nie zostałem przyłapany tych kilka razy, kiedy zdarzyło mi się coś ukraść.
Kochani, jeśli nie wiecie, kim jest Jemmy, pozwólcie,
że rozjaśnię sytuację – to młodszy brat Aspena. W momencie
chłosty miał dziewięć lat.
Powtórzę: dziewięć lat.
Aspen patrzył, jak jego dziewięcioletni brat był
chłostany z powodu wykroczenia podyktowanego głodem...I czuł ulgę,
że nie trafiło na niego.
Dziewięcioletni braciszek. Chłosta. I ulga Aspena, wynikająca z faktu, że to jego młodszy brat miał pecha zostać
przyłapanym na kradzieży – kradzieży powodowanej brakiem
jedzenia w domu Legerów.
Za którego dostarczanie, że tak tylko przypomnę, w
głównej mierze odpowiada Aspen.
…
…
… Wow. Naprawdę, Cass – wow. Jestem pod wrażeniem.
Nie byłam pewna, czy zdołasz zepsuć drugiego tru loffa w takiej
samej mierze, co Maksia, ale muszę przyznać, że nie doceniłam
przeciwnika: Maxon Schreave w porównaniu z narratorem „Gwardzisty”
zaczyna się jawić jako naprawdę uroczy młody człowiek.
Wyobrażałem sobie, że America czuje się teraz podobnie – pragnie, by Marlee nie musiała przez to przechodzić, ale jest wdzięczna losowi, że nie padło na nas.
Hej, Aspen! Wiesz, jak łatwo można zaradzić waszym
zgryzotom?
PRZESTAŃ NARAŻAĆ WAS OBOJE NA ŚMIERĆ W MĘCZARNIACH,
NIEUSTANNIE LEPIĄC SIĘ DO UCZESTNICZKI ELIMINACJI I OBDAROWUJĄC JĄ
GUZIKAMI Z MUNDURU.
Pomiędzy uderzeniami było dość czasu, żeby Woodwork i Marlee zdążyli poczuć ból, ale nie dość, by zdołali się przygotować na kolejne ciosy, zadające nowe cierpienie. To była sztuka zadawania ludziom bólu, którą pałac najwyraźniej opanował do mistrzostwa.
Och, Aspenie, czyżbym słyszała w twym głosie
subtelną nutę zawiści? Nie martw się, jeszcze kilka potajemnych
randek z Amisią i ty także będziesz mógł zaprzyjaźnić się z
pałacowym katem!
Lucy płacze, Mary ją pociesza, aż tu wtem! Ami rzuca
się na ratunek. Aspen jest rozdarty jako ta sosna: z jednej strony
jest dumny z byłej, z drugiej – z oczywistych powodów wolałby,
aby raczej nie ściągała na siebie w ten sposób uwagi króla.
Patrzyłem, jak America przeskakuje przez barierkę, a jej sukienka powiewa, gdy ląduje na ziemi.
Chyba miało być dramatycznie, ale nic nie poradzę na
to, że oczyma wyobraźni widzę tzw. paraskirt.
Amisia biegnie, biegnie, gubi buta, Lucy nadal płacze,
Aspen jest mniej rozdarty, a bardziej dumny:
Dobiegła do schodów, prowadzących na podest, a mój mózg płonął od pulsującej krwi.(...)
Gwardzista w końcu ją złapał i przewrócił na ziemię. Szarpała się, nie poddając się bez walki. Szybko spojrzałem na rodzinę królewską – nie odrywali wzroku od rudowłosej dziewczyny, szamoczącej się na ziemi.
Szczerze mówiąc, nie dziwię im się. W „Elicie”
brzmiało to wszystko nieco bardziej...przejmująco; w opisie
autorstwa Aspena Amisia jawi się mniej jako odważna niewiasta
walcząca w obronie przyjaciół, a bardziej jak wyrośnięty
przedszkolak podczas ataku furii.
No, ale jest i pewien plus – wygląda na to, że
Clarkson wykazał się jednak wystarczającym sprytem, by nie
wychodzić poza pałacowe mury kompletnie bez ochrony.
Leger radzi pokojówkom, aby wróciły do sypialni,
Singerówna może ich bowiem potrzebować.
– Wy dwaj – odezwałem się do gwardzistów. – Zejdźcie na dół i sprawdźcie, czy nie przyda się dodatkowa ochrona. Nie wiadomo, kto to zauważył i kogo to może rozzłościć.
Primo: Z jakiej racji Aspen wydaje polecenia kolegom po
fachu? Nie słyszymy ani słowa, by byli mu niżsi rangą.
Secundo: Król. Król zauważył ten
cyrk. Nikt inny nie musi cię w danym momencie obchodzić, a wiesz
dlaczego, rybko? Ponieważ w illeańskiej monarchii absolutnej
jedynym zagrożeniem jest dla was KRÓL.
Leger ma ochotę pójść do Amisi, ale ostatecznie
stwierdza, że lepiej dać biedaczce trochę czasu, by ochłonęła.
Kiedy wczoraj prosiłem Americę, żeby na mnie zaczekała, myślałem, że może wrócić przede mną do domu. Ta myśl znowu przesłoniła wszystkie inne. Czy król zamierzał to tolerować?
* wzdycha ciężko * Niestety, nie ma zbytniego wyboru w
tej kwestii; już pogodził się z faktem, że tkwi w papierowym
opku, gdzie Mary Sue nigdy nie musi ponosić żadnych konsekwencji
swych nieprzemyślanych decyzji.
– Coś wspaniałego – westchnął kamerdyner. – Cóż za odwaga.
Oho, kolejny członek fanklubu Dobrego Mzimu.
Odszedł od okna i wrócił do swoich obowiązków, a ja mogłem się tylko zastanawiać, czy miał na myśli parę skazańców, czy też rudowłosą dziewczynę w zabrudzonej sukience. Kiedy tak stałem, nadal myśląc o tym, co się wydarzyło, wykonywanie kary zostało zakończone. Rodzina królewska opuściła swoje miejsca, tłum zaczął się rozpraszać, zostało tylko kilku gwardzistów, niosących bezwładne ciała, które, nawet nieprzytomne, wydawały się garnąć do siebie.
Rozdział
2
Pamiętałem dni, kiedy czekałem, żeby pobiec do domku na drzewie i miałem wrażenie, że wskazówki zegara cofają się. Teraz było tysiąc razy gorzej. Wiedziałem, że stało się coś złego. Wiedziałem, że ona mnie potrzebuje. I nie mogłem do niej iść.
Ciekawe, dlaczego niezbyt ci wierzę w tej kwestii.
Mogłem tylko zamienić się z gwardzistą, który został wyznaczony do stania na straży pod jej drzwiami w nocy.
Dziś odbył się publiczny lincz gwardzisty, który
został przyłapany na mizianiu się z jedną z kandydatek.
...Aspenie, czy naprawdę nie widzisz
żadnych słabych punktów w tym planie?
Do tego czasu musiałem zająć się robotą.
Jestem pewna, że Maksiu zrozumiałby twoje cierpienie.
Leger zmierza na śniadanie, gdy nagle na korytarzu
natyka się na Shaloma Singera kłócącego się z jednym z
gwardzistów; papa Singer chce zobaczyć się z córką, czemu
zdecydowanie sprzeciwia się ochrona pałacowa, która każe mu i
reszcie jego familii niezwłocznie zabierać się z królewskiego
domostwa. Shalom jest zrozumiale zdenerwowany i żąda dopuszczenia
do Amisi, z którą nie miał żadnego kontaktu od czasu, gdy siłą
ściągnięto ją z podestu.
Podszedłem do nich, promieniując pewnością siebie. Postanowiłem interweniować.– Lodge, pozwolisz, że ja się tym zajmę?
Lodge skinął głową i wycofał się. Zazwyczaj, kiedy zachowywałem się, jakbym przejmował dowodzenie, ludzie się mnie słuchali. To było proste i skuteczne.
* wzdycha* Cass, przestań na moment wzdychać do
wytworów własnej wyobraźni i posłuchaj mnie, proszę. Aspen ma
dziewiętnaście lat. Pozostali gwardziści są mniej więcej w tym
samym wieku. Pomijając już fakt, że chłopię w wieku późno
licealnym zazwyczaj nie wzbudza w otoczeniu specjalnej grozy i
szacunku (tak, mówię do też do ciebie, Roth) – jeżeli nawet
założymy, że Aspen jest traktowany z respektem przez Illeańczyków
z powodu służby narodowi, nie ma żadnego powodu, by sądzić, iż
podobną czołobitność wykazują jego koledzy z pracy.
Naprawdę, to już drugi raz na przestrzeni zaledwie dwóch
rozdziałów, gdy Aspen szarogęsi się zupełnie bez powodu –
jakim cudem żaden z (równie jak on nastoletnich) gwardzistów nie
dał mu jeszcze do zrozumienia, że zachowuje się cokolwiek
kuriozalnie?
Kiedy tylko Lodge oddalił się, pochyliłem się do pana Singera.– Nie może pan mówić w taki sposób. Widział pan, co się właśnie stało, tylko z powodu pocałunku i rozpiętej sukienki.
...Wiecie co? Chyba nie powinnam była aż tak krzyczeć
na Aspena; wygląda na to, że ten nieszczęsny kretyn naprawdę
nie rozumie, że kandydatki na czas Eliminacji stanowią –
dosłownie – własność pałacu i księcia. Jakkolwiek chory nie
byłby ów koncept, wszystkie przystały na niego, zgłaszając się
do konkursu; „tylko” obnażanie się przed jednym z gwardzistów
to naprawdę ekstremalne złamanie regulaminu.
Aspen uspokaja Shaloma, że pokojówki Amisi z pewnością
dobrze się nią zajęły, a sama dziewczyna nie została skierowana
do skrzydła szpitalnego, co oznacza, że fizycznie nie stała jej
się żadna krzywda. Próbuje też obudzić w sobie szlachetniejszą
część swojej natury i zapewnia Singera, iż książę z pewnością
wykaże się zrozumieniem dla Ami, biorąc pod uwagę szok, jaki
przeszła widząc katowaną przyjaciółkę.
[Shalom]Skinął głową i mruknął, jakby mówił do siebie:– Spodziewałem się po nim więcej. (...)Wiesz, Aspenie, nigdy nie uwierzyłaby mi, gdybym jej powiedział, że jest dość dobra, by się tu znaleźć. Do pewnego stopnia miałaby rację. Jest na to za dobra.
Regulamin Eliminacji. Marlee z premedytacją złamała
regulamin Eliminacji, mimo iż Smutny Urzędnik OD POCZĄTKU
OSTRZEGAŁ, ŻE PODOBNE ZACHOWANIE POCIĄGNIE ZA SOBĄ KONSEKWENCJE.
Słuchajcie, to nie tak, że popieram ideę skazywania
na śmierć nastolatków z powodu motyli w brzuchu – ale Cass,
pisząc tego rodzaju kawałki, zdaje się kompletnie zapominać, że
wykreowana przez nią rzeczywistość ma portretować dystopiczną
monarchię absolutną. Nie, zachowanie pałacu nie jest fair
– i o to właśnie chodzi. Dla Shaloma, będącego wszak
utajonym rebeliantem nienawidzącym obecnego porządku, tego rodzaju
sytuacje nie powinny być w ogóle szokujące – to przecież
właśnie z ich powodu zaangażował się w bunt! A skoro tak...
...to jakim cudem pozwolił Amisi na wrzucenie nazwiska
do Koszyka Eliminacji?
Nie skupiałyśmy się na tym wątku podczas analiz
oryginalnej trylogii, bowiem tajemnica Shaloma wyszła na jaw dopiero
pod koniec „Jedynej”, ale teraz mogę wreszcie zadać to pytanie
– co, na litość, myślał sobie ten człowiek, wysyłając
dziecko do paszczy lwa? To przecież nie jest tak, że America,
niczym Kriss, miała pełnić rolę pałacowego szpiega – ta
dziewczyna, przynajmniej w teorii, wyjechała do Siedliska Wszelkiego
Zła złapać męża, którym jest przyszły władca tego chorego
systemu we własnej osobie!
Naprawdę, kochani. Tylko pomyślcie. Amisia pojechała
do Angeles, aby rozkochać w sobie przyszłego króla Illei –
a Shalom w pełni popiera ten projekt. Ba – w „Elicie”
zachowuje się przyjaźnie w stosunku do Maksia i nie ma nic
przeciwko temu, by chłopak poślubił jego córkę! Co zresztą
byłoby całkiem zrozumiałe, biorąc pod uwagę, iż w owym czasie
znajdował się na terenie wroga – ale autorka wyraźnie chce
pokazać, że papa Singer autentycznie popierał ów związek i jego początkowa sympatia dla Maxona nie była grą.
Cass? Nie. Po prostu nie. Rewolucjoniści – o ile
oczywiście nie pragną użyć swego potomstwa jako
wywiadowców/katalizatorów przemian w państwie, co nie jest planem Singera - NIE CHCĄ, aby ich dzieci wiązały się z tyranami,
przeciwko którym walczą. To
jedna z tych sytuacji, gdy mogę się zdobyć wyłącznie na wielkie,
tłuste NIE.
Magda i May Singer dołączają do męża i ojca; Shalom
wyjaśnia, iż nie pozwolono mu się zobaczyć z córką, ale Aspen
sprawdzi, czy wszystko u niej gra.
Pani Singer uściskała mnie szybko.– Nie potrafię nawet wyrazić, jaka to dla mnie pociecha, że tu jesteś, Aspenie. Jesteś mądrzejszy od wszystkich pozostałych gwardzistów razem wziętych.
Hmm, może jednak pomyliłam się, sugerując, że
koledzy Aspena nie powinni byli dawać sobą pomiatać równolatkowi.
Wygląda na to, że reszta zbrojnej formacji pałacu składa się z
przedszkolaków.
May prosi Aspena, by opiekował się jej siostrą.
Kiedy zacząłem spotykać się z Americą, była o kilka miesięcy starsza niż May w tym momencie, ale podjęła decyzję, z jaką wielu ludzi starszych od niej nie odważyłoby się zmierzyć. Ale podczas gdy America była świadoma otaczającego ją zła, konsekwencji, jakie mogły nastąpić, gdyby coś poszło nie tak, May szła przez życie tanecznym krokiem, kompletnie ślepa na to, co najgorsze w świecie.
Nie, żabko, Amisia nigdy nie jest
świadoma możliwych konsekwencji swoich czynów - a jeśli nawet wyjątkowo jej się to zdarzy, decyduje się radośnie ignorować otaczającą ją rzeczywistość.
Obawiałem się, że dzisiaj odebrano jej część tej niewinności.
Uwierz mi, nic podobnego; głowa May jest nadal równie
nieskażona głębszą myślą, co przed przyjazdem do pałacu.
Shalom cieszy się, że Aspen jest w
pobliżu Amisi, dzięki czemu dziewczyna ma przy sobie cząstkę
domu; Leger duma, czy jest to zawoalowana aluzja do
potajemnych spotkań naszych gołąbeczków i czy papa Singer aby nie
przejrzał jego relacji z Ami.
– Będę się nią opiekował, proszę pana.Pan Singer uśmiechnął się.
– Wiem, że to zrobisz. I uważaj też na siebie. Niektórzy sądzą, że służba w pałacu jest jeszcze bardziej niebezpieczna niż w Nowej Azji. Chcielibyśmy, żebyś bezpiecznie wrócił do domu.
- To właśnie dlatego pozwoliłem mojej córci ubiegać
się o stanowisko księżniczki – nic nie hartuje charakteru tak,
jak bycie niewolnicą tyrana!
Nagle zza rogu wyłania się...
– Hej, ty – odezwał się do mnie pan Newsome. – Chodź tu i weź te bagaże. – Rzucił swoje walizki na podłogę.
...rodzina Celeste, która z pewnością znalazłaby
wspólny język z małżeństwem nowobogackich z „Korony”. No to
co, kochani – sprawdzimy, jak bardzo stereotypowymi snobami są
mamusia i tatuś Newsome?
Pan Singer stanął w mojej obronie.– On nie jest pana służącym. Jego zadaniem jest zapewnienie panu bezpieczeństwa. Może pan sam nieść swoje walizki.
Pan Newsome przewrócił oczami i odwrócił się do żony.
– To nie do wiary, że nasza malutka musi zadawać się z Piątką – powiedział scenicznym szeptem, z pewnością po to, żebyśmy wszyscy usłyszeli.
– Mam nadzieję, że nie przejmie od niej jakichś okropnych manier. Nasza dziewczynka jest za dobra dla tych śmieci.
10/10, brawa dla tych państwa!
Pani Newsome znowu odrzuciła włosy, a ja zrozumiałem, gdzie Celeste wyostrzyła swoje pazury. Chociaż po Dwójkach nie spodziewałem się niczego innego.
Ja wiem, o co chodzi Legerowi, ale mimo wszystko nie
mogę tego nie wytknąć – Aspen? Ty jesteś Dwójką.
Trudno mi było oderwać wzrok od złośliwie zadowolonej twarzy pani Newsome, ale usłyszałem obok siebie stłumiony dźwięk. May płakała w bluzkę swojej mamy. Jakby ten dzień nie był jeszcze wystarczająco okropny.
Ja wiem, że May ma za sobą ciężki dzień, a w takich
chwilach byle co może człowieka wyprowadzić z równowagi...ale
popadać w rozpacz z powodu tak żenującego tekstu? Już raczej
spodziewałabym się, że Singerówna odgryzie się jakąś
nieelegancką uwagą na temat Celeste.
Aspen żegna się z Singerami, po czym oznajmia panu
Newsome, iż zaopiekuje się ich bagażem.
Kiedy tylko zniknęli za drzwiami, podszedłem do stolika w pobliżu wejścia i wyjąłem z szuflady długopis. Nie było szans, żeby udało mi się to powtórzyć, więc musiałem zdecydować, kogo z małżeństwa Newsome’ów nienawidzę bardziej. W tej chwili była to pani Newsome, choćby ze względu na May. Odpiąłem suwak jej torby, wsadziłem długopis do środka i szybko złamałem go na pół. (...) Ale chociaż zniszczenie części ubrań pani Newsome przyniosło mi satysfakcję, wiedziałem, że na dłuższą metę to dla niej bez znaczenia. Kupi sobie nowe w ciągu kilku dni. May będzie musiała spędzić całe życie, pamiętając jej słowa.
Spokojnie, Aspen; zapewniam, iż szalona głębia May
nie pozwoli jej na dłuższe skupianie się na czymkolwiek, co nie
świeci i nie ma penisa.
Przeskok!
Aspen pałaszuje śniadanko w kuchni razem zresztą
pałacowego personelu. Wszyscy dyskutują o karze Marlee i Cartera:
– Jak książę mógł zrobić im coś takiego? Byli zakochani.– Książę Maxon jest dobrym człowiekiem. Przestrzegał tylko prawa.
Wszystko fajnie, ale...Dlaczego obwiniacie wyłącznie
Maksia? Owszem, to książę ma decydujący głos w kwestii
Eliminacji – ale prawo zabraniające migdalenia się z mężczyznami
innymi niż Maxon zostało odgórnie ustalone na długo przed
konkursem i to król ma ostatnie słowo, gdy w grę wchodzi karanie
zdrajców.
Jeden z gwardzistów wspomina, że Amisia boleśnie
kopnęła go, wyrywając się w stronę przyjaciółki:
– Ta lady America jest diabelnie odważna. Król mógł ją samą skazać na chłostę za coś takiego. – Młody kamerdyner, z lśniącymi oczami i pełen entuzjazmu, traktował chyba to wszystko jako dodatkową rozrywkę.
Primo: podoba mi się ostatnie zdanie i mówię tu
zupełnie poważnie. Podoba mi się w tej serii KAŻDE zdanie, które
choćby w najmniejszym stopniu zahacza o patologie związane z
dystopią – w tym przypadku traktowanie tortur zdrajców narodu
(którzy z punktu widzenia pałacu zasłużyli na najsurowszą z kar)
jako dobrą zabawę (a mógł zabić!).
Secundo: Niestety, status Mary Sue gwarantuje, iż nigdy
nie ujrzymy żadnej sceny, w której Amisia ponosi prawdziwe
konsekwencje swych czynów.
Pokojówki stwierdzają, iż summa summarum mogło być
gorzej – ostatecznie nasi Romeo i Julia nie zostali straceni. Aspen
nagle ma ochotę trochę poangstować i czym prędzej wychodzi z
kuchni:
Nie mogłem przed tym uciec. Tuziny rozmów nakładały się na siebie, mieszając się w moich uszach w jeden komentarz. Imię Ameriki osaczało mnie, obecne na ustach niemal wszystkich. W jednej chwili czułem, że przepełnia mnie duma, a w następnej ogarniała mnie złość.Gdyby Maxon był naprawdę przyzwoitym człowiekiem, America w ogóle nie znalazłaby się w takiej sytuacji.
Prawo. Prawo. MARLEE ZŁAMAŁA PRAWO.
„Obiektem pani
romantycznych uczuć może być tylko książę Maxon. Jeśli
zostanie pani przyłapana na pisaniu liścików miłosnych lub na
związku z inną osobą w pałacu, będzie to uznane za zdradę
zagrożoną karą śmierci.”
„Rywalki”,
rozdział VI
America nie znalazłaby się w takiej sytuacji, gdyby
Marlee i Carter potrafili używać mózgów i nieco opanowali swoją
chuć.
Przeskok!
Aspen postanawia wyładować frustrację, rąbiąc
drewno (swoją drogą, ciekawe, czy to także należy do obowiązków
pałacowych gwardzistów, czy też Weltschmerz naszego bohatera
zaowocuje miłą niespodzianką dla któregoś z pałacowych sług).
Położyłem następny klocek i zamachnąłem się z jękiem.– Rąbiesz drzewo czy straszysz ptaki? – zawołał czyjś głos.
Odwróciłem się i kilka metrów za sobą zobaczyłem starszego mężczyznę, prowadzącego konia. Miał na sobie kamizelkę robotników zatrudnionych w zabudowaniach pałacowych. Jego twarz była pomarszczona, ale wiek nie przyćmił uśmiechu. Miałem wrażenie, że widywałem go już wcześniej, ale nie mogłem sobie przypomnieć gdzie dokładnie.
Spoiler alert: ten człowiek jest spokrewniony z jedną
z postaci. Nie powiem Wam, z którą – miejcie choć ślad (marnego,
ale zawsze) suspensu w tej serii.
Panowie wdają się w pogawędkę; Aspen stwierdza, iż
ma dziś ciężki dzień (podobnie jak reszta pałacu), mężczyzna
dopytuje, czy Leger znał Woodworka.
– Niezbyt dobrze, ale mieliśmy ze sobą wiele wspólnego. Nie mogę uwierzyć, że stało się coś takiego. Nie mogę uwierzyć, że wszystko stracił.– E tam. Wszystko nie znaczy tak wiele, kiedy się kogoś kocha. Szczególnie, gdy jest się młodym.
Mam wrażenie, że ten gentleman świetnie dogadałby
się z przydupasem.
– Coś w tym jest – zgodziłem się. Czy nie byłem gotów stracić wszystkiego dla Mer?
Zdecydowanie, z jej życiem włącznie.
– On zaryzykowałby znowu. Tak samo jak ona.– Tak samo jak ja – mruknąłem, patrząc w ziemię.
– Co mówiłeś, synu?
– Nic takiego. – Założyłem siekierę na ramię i wziąłem kolejny klocek drewna z nadzieją, że zrozumie aluzję.
Zamiast tego mężczyzna oparł się o konia.
– Nie ma nic złego w tym, że się złościsz, ale to nic ci nie da. Musisz pomyśleć o tym, czego się możesz nauczyć. Na razie nauczyłeś się chyba tylko tego, jak uderzać coś, co nie może ci oddać.
Zamachnąłem się i nie trafiłem.
– Dobra, rozumiem, że chce mi pan pomóc, ale ja tu pracuję.
– To nie jest praca. To tylko całe mnóstwo źle skierowanej złości.
Zdecydowanie
świetnie dogadałby się z
przydupasem.
– No a niby gdzie miałbym ją skierować? Na szyję króla? Księcia Maxona? Pańską? – Znowu się zamachnąłem i rozłupałem klocek. – Bo to nie jest w porządku. Oni są bezkarni.
...Aspen. Rybeńko.
Żyjesz w dystopicznej monarchii absolutnej.
Gdzie dopiero co skazano za zdradę dwoje młodych
ludzi.
Znikąd pojawia się jakiś tajemniczy facet, który
chce wiedzieć, co cię boli – i niezbyt subtelnie sugeruje, że
kierowanie złości w stronę przedmiotów niczego w twej
sytuacji nie zmieni.
Co robisz? Idziesz jak po sznurku, wyznając owemu
jegomościowi, co jest przyczyną twojej furii – a jest nią ni
mniej, ni więcej, a rodzina królewska i sytuacja w kraju.
Naprawdę, ta książka to istny poradnik „10001
rzeczy, których nigdy nie uczynię, jeśli obudzę się jako bohater
dystopicznej powieści YA”. I nie ma tu znaczenia, jakie są
prawdziwe intencje pana stajennego; Aspen właśnie udowodnił, że
da się złapać na najsłabszą możliwą prowokację.
– Kto taki?– Oni. Jedynki. Dwójki.
– Sam jesteś Dwójką.
He he, a nie mówiłam?
– Ja jestem Szóstką! – krzyknąłem i uderzyłem się w pierś. – Niezależnie od tego, jaki mundur na mnie założą, pod spodem jestem dalej chłopakiem z Karoliny i nic tego nie zmieni.
Mężczyzna potrząsnął głową i pociągnął konia za uzdę.– To brzmi, jakby przydała ci się dziewczyna.
– Mam dziewczynę! – zawołałem za nim.
– No to pomyśl o niej. Wybierasz sobie niewłaściwą walkę.
I to już wszystko na dziś. A w następnym odcinku:
dużo Clarksona. Tak, dzieje się też trochę innych rzeczy, ale
umówmy się: musimy Was jakoś zachęcić do lektury.
Zostańcie z nami!
Maryboo
Nope. Nope. Nope.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie mnie, bo zaraz skoczę do Ośrodka, wyrwę z rąk siekierę, wezmę zamach i sprawdzę, czy ma coś w tym pustym łbie.
Widzicie, od dziecka nie mogłam czytać/oglądać scen, w których bohaterowie doświadczali wstydliwych sytuacji, nawet jeśli spowodowanych przez własną głupotę. Jednostronicowe opisy krępujących zdarzeń męczyłam przez godziny, bo zalewająca mnie fala wstydu była zbyt wielka, po każdym zdaniu przerywałam czytanie. Na filmach wychodziłam z pokoju, w kinie zamykałam oczy... A tu żeby się "wyleczyć" wystarczyła lektura analiz, gdzie nawet najmądrzejszy ze stadka Clarkson w realnym świecie raczej nie należał by do Mensy.
O Jezu, więc nie jestem jedyna! Nie tylko ja wstydzę się za bohaterów bardziej, niż oni sami. Co za ulga :D
UsuńJa się może nie wstydzę kiedy czytam książki lub oglądam filmy, ale za to nienawidzę wszelkich prankow w których bohater robi z siebie idiotę w miejscu publicznym. Mój mąż za to uwielbia takie filmiki i namiętnie pokazuje mi na YTB... a ja nie mogę tego oglądać
UsuńPo angielsku mają na to ładne określenie, second hand embarrassment. Też zawsze musiałam na dłuższą chwilę przerywać w takich momentach.
UsuńTeż tak mam, dobrze wiedzieć, że nie tylko ja 😊
UsuńAspen jest chyba gorszy od Maxona. Nie spodziewałam się wprawdzie, że żywił do Ameriki głEMboką miłoŹć, ale on autentycznie myśli więcej o znienawidzonym księciu, niż o rzekomej ukochanej. I te refleksje o Jemmym, argh.
OdpowiedzUsuńCzy tylko mi wychłostanie dziewięciolatka nasuwa skojarzenia z IŚ? Zapewne wypunktowałyście to przy okazji oryginalnej trylogii, no ale tak mi teraz wpadło do głowy.
Biorąc pod uwagę, że "Nie, nie jesteśmy w Panem" zgarnęło łącznie w analizach 34 punkty, jest to więcej niż prawdopodobne.
UsuńTylko IŚ zostały sensowiej napisane i tam przynajmniej czeka cię prawdziwa kara za złamanie prawa, a nie tylko pogrożenie palcem.
UsuńCzy to znaczy, ze po Gwardziscie konczymy z tym wspanialym uniwersum? Tak mi przykro. Z czego bede sie smiac do rozpuku, skoro przrczytalam juz wszystkie Wasze analizy... jakies plany na przyszlosc?
OdpowiedzUsuńSza
Jeszcze czekają nas materiały dodatkowe oraz "Królowa" i "Faworytka".
UsuńOni piją na służbie ? A król tyran o tym wie?!
OdpowiedzUsuń..posiadający broń, którą na tym etapie z pewnością potrafi się już posługiwać.
Aha...Co może pójść nie tak?
co nie jest planem Singera - NIE CHCĄ, aby ich dzieci wiązały się z tyranami, przeciwko którym walczą.
A ktoś tu w ogóle myśli?
Naprawdę, ta książka to istny poradnik „10001 rzeczy, których nigdy nie uczynię, jeśli obudzę się jako bohater dystopicznej powieści YA”. I nie ma tu znaczenia, jakie są prawdziwe intencje pana stajennego; Aspen właśnie udowodnił, że da się złapać na najsłabszą możliwą prowokację.
ROTFL! Najlepsze podsumowanie tej serii...Tak po prostu klepie do nieznajomego?! A może to tajne służby przyszły?
Świetnie mi się czytało dzisiejsza analizę!
Chomik
[być może SPOILER ALERT]
OdpowiedzUsuńCzy ten mądry pan stajenny, będący zapewne typową figurą rodzicielską w YA, jest ojcem Lucy?
Yep. Mamy tu rzadki okaz śladu suspensu, nie spłoszmy go.
UsuńSwoją drogą, jestem ciekawa, czy Kiera pamięta, że Aspen miał być "ponadprzeciętnie inteligentny" (Amisia informuje o tym na początku "Rywalek", potem dowiadujemy się, że doskonale zdał testy na gwardzistę czy jakoś tak), czy też tak wg niej wygląda myślenie osoby ponadprzeciętnie inteligentnej. XD
OdpowiedzUsuńJedno z pytan brzmialo pewnie:
UsuńKto zasuwa rolety podczas ataku rebeliantow?
Poprawna odpowiedz na to pytanie raczej nie potwierdza inteligencji Aspena, a bezmyslnosc Cass...
Co do rolet... Dlaczego robią to ręcznie? I może jeszcze każdą pojedynczo? W zwykłych domkach jednorodzinnych można zmontować panel sterujący roletami antywłamaniowymi do wszystkich okien+ alarm od gazu, termostat itp. To nawet da się ze smartfona zdalnie odpalić, Kiero. A jak kto bogaty i z fantazją to nawet takie projekty są: https://www.youtube.com/watch?v=giEfpV8hUwk
Usuń(Konieczny, proj z 2005r.)
Heniu, Mieciu ... Gdzie oni są? Maryboo, musisz jak najszybciej ich wprowadzić, bo bez nich tego nie da się zdzierżyć.
OdpowiedzUsuń