środa, 2 grudnia 2015

Rozdziały XXV i XXVI

Roz​dział 25

Następnego dnia znowu byliśmy skazani na areszt domowy. Od czasu do czasu słyszałam skrzypnięcie podłogi i odwracałam głowę, spodziewając się, że tata wyjdzie z garażu, z włosami jak zwykle posklejanymi farbą. Ale świadomość, że to się nie zdarzy, nie wydawała się taka okropna, kiedy słyszałam głos May i wdychałam zapach pudru dla niemowląt Astry. Dom wydawał się pełny i to na razie wystarczało – było w pewien sposób po​cie​szające.

Biorąc pod uwagę, jak bardzo Amisia nie przejęła się śmiercią tatka, nie dziwię się, że jakakolwiek żałoba szybciutko jej przeszła.

Uznałam, że Lucy nie powinna tutaj chodzić w stroju pokojówki i po jej krótkich protestach dałam jej moje stare ubranie, które było na mnie za małe, ale za duże na May.


Ludzka pani.



Wszyscy Singerowie siedzą w salonie (no wiecie, salon w tej zawalającej się lepiance Piątek).

Kota ogląda telewizję sam na uboczu (zapewne na plazmie wielkości ściany), gdyż albowiem ponieważ jest evil i musi się macerować w swoim sosie ZUA na osobności. Lucy, May i Gerad rżną w karty, Kenna karmi Astrę butelką, a James siedzi przyklejony do żony. Ośrodek stoi na straży.


Usłyszałam, że mama pociąga nosem, zanim jeszcze zobaczyłam, że wchodzi do pokoju z korytarza. Odwróciłam głowę i pa​trzyłam, jak pod​cho​dzi do nas, trzy​mając kil​ka ko​pert.– Jak się czu​jesz, mamo? – za​py​tałam.
– W porządku. Trud​no mi tyl​ko uwie​rzyć, że go nie ma.
– Przełknęła ślinę, zmu​szając się do po​wstrzy​ma​nia łez.
To było dziwne. Bardzo wiele razy wątpiłam w jej przywiązanie do taty. Nigdy nie zauważałam żadnych oznak uczu​cia pomiędzy nimi, ja​kie wi​działam w przy​pad​ku in​nych par. Na​wet Aspen wte​dy, kie​dy wszyst​ko mogło stać się za chwilę prawdziwe, ale na razie było trzymane w ścisłej tajemnicy, okazywał mi swoją miłość bardziej niż mama oka​zy​wała ją ta​cie.


Taa, bo każdy związek jest taki sam, jasne, a każda para tak samo okazuje sobie uczucia. Amiś, wybacz bluzgi, ale w dupie byłaś, gówno widziałaś. Ty i Ośrodek okazywaliście sobie nastoletnie hormony, więc nie porównuj z łaski swojej, bo twój związek z nim to żaden wzór.


Ale widziałam, że to nie jest tylko niepokój o to, jak ma sama wychować May i Gerada, czy też troska o pie​niądze. Jej mąż od​szedł i nic nig​dy nie mogło tego zmie​nić.

Jakże łaskawie przyznajesz, że matka ma jakieś tam uczucia do swojego zmarłego męża po wielu latach małżeństwa. UGH.

Magda prosi Kotę o wyłączenie telewizora, a Lucy o zabranie May i Gerada do pokoju Ami, bo musi porozmawiać ze swoimi starszymi dziećmi.

Pani Singer oznajmia, że Shalom wiedział, że koniec jest blisko i napisał listy do każdego ze swoich dzieci. May i Gerad są jeszcze za mali, by dostać swoje, ale pozostała trójka już jest dorosła, więc Magda przekazuje im listy od ojca.


Wzięłam list, niepewna, czy chcę go otwierać. To były ostatnie słowa mojego ojca, pożegnanie, o którym myślałam, że mnie ominęło. Przesunęłam palcami po moim imieniu na kopercie, myśląc o tym, jak ojciec pisał je długopisem. Nad „i” namalował zabawny gryzmołek. Uśmiechnęłam się do siebie, jednocześnie zastanawiając się, co go do tego skłoniło, i dochodząc do wniosku, że to bez znaczenia. Może wiedział, że będę potrzebowała uśmie​chu.Ale w tym momencie przyjrzałam się uważniej – ten mały znaczek został dodany później. Litery w moim imieniu​ były już spłowiałe, ale symbol​ nad i był wyraźniejszy,​ ciemniejszy​ od reszty​.Odwróciłam ko​pertę. Zo​stała otwar​ta, a po​tem za​kle​jo​na z po​wro​tem.Spojrzałam na Kennę i Kotę, którzy wczytywali się w treść swoich listów. Sprawiali wrażenie pochłoniętych tym tak, że najwyraźniej jeszcze chwilę wcześniej nie wiedzieli o ich istnieniu. To oznaczało, że albo mama kłamała i prze​czy​tała mój list, albo tata sam otwo​rzył po​now​nie ko​pertę.To wystarczyło, żebym zdecydowała, że muszę wiedzieć, co mi zostawił. Ostrożnie odkleiłam taśmę klejącą i otwo​rzyłam ko​pertę.


Zapamiętajmy ten „gryzmołek”, będzie istotny i to już za chwileczkę.



Amisia czyta list od ojca. Tatko pisze, że Ami jest jego ukochaną córką i cieszy się, że Amisia zawsze przede wszystkim u niego szukała oparcia. Ma nadzieję, że dziewczyna poradzi sobie w życiu, bo jest bardzo utalentowana, ale nie ma takiego parcia na szkło jak Kota. Shalom przekazuje córce radę, aby przede wszystkim walczyła o swoje marzenia. Amisia zaczyna płakać, czytając słowa ojca. Kenna też płacze, a Kota jest wielce zdziwiony tym, co przeczytał.



W kopercie Ameriki jest jeszcze jedna mała karteczka.


Ame​ri​co,
Przepraszam Cię z całego serca. Kiedy Cię odwiedziliśmy, poszedłem do Twojego pokoju i znalazłem pamiętnik Gregory’ego Illéi. Nie powiedziałaś mi, że on tam jest, sam się tego domyśliłem. Jeśli miałaś przez to jakieś kłopoty, cała wina leży po mojej stronie. Jestem pewien, że będą jakieś reperkusje z powodu tego, kim jestem, i z powodu tego, komu o tym powiedziałem. Przykro mi, że zdradziłem Two​je za​ufa​nie, ale wierzę, że zro​biłem to z na​dzieją na to, że Two​ja przyszłość i przyszłość nas wszyst​kich może być lep​sza.
Po​patrz na Gwiazdę Po​larną, Od​wieczną prze​wod​niczkę. Niech nig​dy cię nie opuszczą Praw​da, ho​nor i to, co słuszne.
Ko​cham Cię,Sha​lom



Ahahahahahahaha!!!


W razie gdyby ktoś jeszcze nie rozkminił lub nie przeczytał maxi spojlera z Elity – papcio Singer był rebeliantem i to od niego prawdopodobnie August Ikea dowiedział się o tym, że Amisia miała pamiętnik Grzesia.

A teraz pytanie za sto punktów. Czy Amisia wpadnie na to teraz, czy będzie rozkminiała tak długo, jak kwestię tego, czego szukają rebelianci?

Stałam nieruchomo przez kilka minut, próbując rozwikłać tę zagadkę. Reperkusje? To, kim był i komu o tym powie​dział?​ O co chodziło​ w tym wierszu?​Powoli zaczęłam sobie przypominać słowa Augusta, że nie dowiedział się o istnieniu pamiętnika z mojego wystąpie​nia pod​czas Biu​le​ty​nu, i że wie​dzie​li o jego za​war​tości więcej, niż ja po​wie​działam.Kim je​stem… komu o tym po​wie​działem… po​patrz na Gwiazdę Po​larną…Popatrzyłam na podpis taty i przypomniałam sobie, że tak samo podpisywał listy, które przysyłał do mnie do pałacu. Za​wsze myślałam, że pisał o w za​baw​ny sposób. To były ośmio​ra​mien​ne gwiazd​ki: Gwiaz​dy Po​lar​ne.Ten gryzmołek nad i w moim imieniu. Czy to miało coś dla mnie znaczyć? Czy to już coś znaczyło, ponieważ roz​ma​wia​liśmy z Au​gu​stem i Geo​r​gią?August i Georgia! Kompas, który nosił: osiem kierunków. Wzory na jej kurtce to nie były kwiatki. Jedno i drugie wyglądało inaczej, ale to na pewno były gwiazdki. Chłopak, którego skazała Kriss podczas Osądzenia. Ta​tuaż na jego szyi to nie był krzyżyk.W ten sposób się roz​po​zna​wa​li.Mój oj​ciec był re​be​lian​tem z frak​cji północ​nej.



Ludzie, otwierać szampana!!! Amisia rozwiązała zagadkę od razu, nie trzeba czekać 2 tomów! Brawo!!!

Kompas to nie kompas, krzyżyk to nie krzyżyk, kwiatki to nie kwiatki. Cóż za mindfuck.

Ale cóż za subtelne znaki dają sobie wzajem rebelianci. Po co jakieś tajemnicze sygnały czy symbole, pokazywane ukradkiem, najlepiej wyhaftować sobie nimi całą kurtkę. Go big or go home! Albo lepiej, wytatuować sobie na szyi (szkoda, że nie na czole), żeby nie móc symbolu zdjąć, jak się ktoś nieodpowiedni wreszcie połapie, o co z tą gwiazdką chodzi.


Użyj mózgu, Luke: 176


Dobrze, że Miecio i Henio mają te gwiazdki wyhaftowane na gatkach, ciężej będzie ich przyskrzynić, bez zdejmowania im spodni nikt się na pewno nie domyśli. O ile będą sobie wierni (yhyhyhyhy) i sami sobie będą robić pranie, wszystko powinno być dobrze.

Miałam wrażenie, że widywałam te gwiazdki w innych miejscach. Może spacerując po targu albo nawet w pałacu. Czy miałam je pod sa​mym no​sem już od lat?


No to jeszcze


Nie, nie jesteśmy w Panem: 32



Oszołomiona, podniosłam głowę. Aspen czekał w pobliżu, a w jego oczach kryły się pytania, których nie mógł zadać na głos.Mój ojciec był rebeliantem. Na pół zniszczona książka do historii, schowana w jego pokoju, przyjaciele na pogrzebie, których nie znałam… córka imieniem America. Gdybym w ogóle zwracała na to uwagę, wiedziałbym już wie​le lat temu.


Subtelne, Shalom, subtelne. Może ojciec miał wizję przyszłości, że się córunia będzie tak strasznie patriotycznie rzucać i dał jej tak na imię. Fantastyczny zbieg okoliczności.

– To wszyst​ko? – za​py​tał Kota z urazą w głosie. – Co do diabła mam z tym zro​bić? Odwróciłam się od Aspe​na i spoj​rzałam na Kotę.
– Co się stało? – za​py​tała mama, wra​cając do po​ko​ju i niosąc her​batę.
– Ten list taty. Zo​sta​wił mi ten dom. Co ja mam zro​bić z tą ru​derą? – Kota wstał, zgnia​tając kart​ki w garści.
– Kota, tata napisał to, zanim się wyprowadziłeś – wyjaśniła Kenna, nadal mocno poruszona. – Chciał zadbać o twoją przyszłość.
– W takim razie zawiódł całkowicie, nie? Czy kiedykolwiek nie chodziliśmy głodni? Ten dom i tak by niczego nie zmienił. Sam musiałem o siebie zadbać. – Kota rzucił list, a kartki rozsypały się na podłodze. Westchnął z irytacją. – Czy mamy tu coś mocniejszego do picia? Aspen, przynieś mi coś – zażądał, nawet nie patrząc w stronę Aspe​na.


Konkurencja dla Kajusza: 46



Mam nadzieję, że nie zapomnieliście przez ostatnie 5 minut, że Kota jest evil. Jakby co, Kiera nam przypomni.


Wreszcie nadszedł czas na kulminację transformacji charakteru Koty. ENGAGE ULTIMATE EVIL!

Odwróciłam się i zobaczyłam na twarzy Aspena wiele uczuć, które odmalowały się tylko na moment: irytację, współczu​cie, dumę, ak​cep​tację. Skie​ro​wał się do kuch​ni.– Stój! – roz​ka​załam. Aspen za​trzy​mał się. Kota pod​niósł głowę, zi​ry​to​wa​ny.
– To jego pra​ca, Ami.
– Nie, wcale nie – warknęłam. – Może zapomniałeś, ale Aspen jest teraz Dwójką. Byłoby właściwe, gdybyś to ty przy​niósł jemu coś do pi​cia. Nie tyl​ko ze względu na jego sta​tus, ale ze względu na wszyst​ko, co dla nas robi.
Na twa​rzy Koty po​ja​wił się pa​skud​ny uśmie​szek.
– Aha. Czy Ma​xon o tym wie? Czy wie, że to da​lej trwa? – za​py​tał, ma​chając le​ni​wie pal​cem między nami. Ser​ce mi się za​trzy​mało.
– Jak myślisz, co by zrobił? Po tamtej całej chłoście mnóstwo ludzi mówiło, że z tą dziewczyną obeszli się za łagod​nie, biorąc pod uwagę, co zro​biła. – Kota z sa​tys​fakcją oparł ręce na bio​drach, patrząc na nas z trium​fem.


GASP!


Konkurencja dla Kajusza: 47

No cóż, naiwnym byłoby oczekiwać, że absolutnie nikt nie wiedział o epickim romansie Amisi i Ośrodka. Widocznie nie byli tacy subtelni, jak im się wydawało. A Kota bardzo chce ten fakt wykorzystać. 

I to są właśnie priorytety pani ałtorki. Mamy tutaj scenę, w której Kota przypieczętowuje swój status drugiego szwarc-charaktera serii. Nie popełnia on jednak morderstwa, nie topi kociąt. Jego największym grzechem, jego ultimate evil purpose to bycie zagrożeniem dla planów matrymonialnych Amisi. Clarkson to chociaż wali synka po ryju i uciska trochę lud pracujący, ale Kotuś ma za zadanie namieszać (przez mniej więcej 3 minuty) w związku Ami. I na tym kończy się jego rola. No ale jaka ałtorka, taki villain.


Nie mogłam nic powiedzieć. Aspen także milczał, a ja zastanawiałam się, czy ta cisza pomaga nam, czy też nas pogrąża.
W końcu ode​zwała się mama.
– Czy to praw​da?
Musiałam się zastanowić. Musiałam znaleźć właściwy sposób, żeby to wyjaśnić. Albo metodę, żeby walczyć, po​nie​waż to prze​cież nie była praw​da… już nie.– Aspen, idź zaj​rzyj do Lucy – po​le​ciłam. Pod​szedł do drzwi, ale Kota za​pro​te​sto​wał.
– Nie, on ma zo​stać!
Stra​ciłam nad sobą pa​no​wa​nie.– Po​wie​działam, że wy​cho​dzi! A wy sia​daj​cie!



Rodzinka siedzi grzecznie jak trusie, a Aspen strategicznie się oddala. Amisia idzie na całość i wyciera Kotą podłogę.

– Tak, przed Eliminacjami spotykałam się z Aspenem. Zamierzaliśmy o tym powiedzieć wszystkim, kiedy odłożymy dość pieniędzy na ślub. Ale zanim wyjechałam, zerwaliśmy ze sobą, a potem poznałam Maxona. Czuję coś do Maxona i nawet jeśli Aspen spędza ze mną dużo czasu, nic między nami nie ma. – Już nie ma – dodałam w myślach.
Po​tem zwróciłam się do Koty:
– Jeśli choć przez sekundę myślałeś, że możesz naginać prawdę o mojej przeszłości i próbować mnie nią szantażować, to lepiej się nad tym zastanów. Pytałeś mnie kiedyś, czy opowiedziałam Maxonowi o tobie, i rze​czy​wiście zro​biłam to. Wie do​sko​na​le, jak bar​dzo nie​wdzięcznym i po​zba​wio​nym kręgosłupa dra​niem je​steś.Kota za​cisnął war​gi, gotów wy​buchnąć. Szyb​ko mówiłam da​lej:
 
– I powinieneś wiedzieć, że Maxon mnie uwielbia – oznajmiłam wyniośle. – Jeśli myślisz, że przełoży twoje słowa nad moje, możesz być zdziwiony, jak szybko mogłaby zostać wcielona w życie moja sugestia, żeby to two​je ręce wychłostać, gdy​bym tyl​ko tak zde​cy​do​wała. Chcesz mnie wypróbować?



Czy ja wiem, czy Maksio tak od razu by jej uwierzył? Tzn. facet jest certyfikowanym matołem, ale może wreszcie skojarzyłby sobie ten nieszczęsny guzik, który wszakże nosiła już po przybyciu do pałacu.


Amisia oznajmia, że jeżeli jeszcze raz usłyszy od Koty jakieś złe słowo na temat papcia Singera, to zrobi mu z dupy wiatrak.


Wyszłam gwałtownie, wróciłam do mojego pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Zapomniałam, że będą tam na mnie cze​kać Ge​rad, May, Lucy i Aspen.
– Spo​ty​kałaś się z Aspe​nem? – za​py​tała May.
Wstrzy​małam od​dech.
 
– Mówiłaś trochę za głośno – wyjaśnił Aspen. 
Popatrzyłam na Lucy, która miała łzy w oczach. Nie chciałam jej zmuszać do dochowywania kolejnej tajemnicy, a sama myśl o tym wyraźnie sprawiała jej ból. Była tak uczciwa i lojalna. Jak mogłam ją prosić, żeby wy​bie​rała między mną, a ro​dziną, której przy​sięgała służyć? 
– Powiem o wszystkim Maxonowi, kiedy wrócimy – powiedziałam do Aspena. – Myślałam, że w ten sposób chronię ciebie i siebie samą, ale tylko okłamywałam siebie i wszystkich. Jeśli wie Kota, to może wiedzieć ktoś jesz​cze. Chcę, żeby Ma​xon do​wie​dział się o tym ode mnie.


Oj, ugryzą cię te wszystkie kłamstwa w dupsko, oj ugryzą. Nie mogę się już doczekać



Roz​dział 26


Resztę dnia spędziłam ukryta w swoim pokoju. Nie chciałam widzieć oskarżycielskiej twarzy Koty ani odpowiadać na pytania mamy. Najgorsza była Lucy. Wyglądała na okropnie przygnębioną tym, że trzymałam przed nią coś takiego w tajemnicy. Nie chciałam nawet, żeby mi usługiwała. Wydawało się, że najlepiej się czuje, po​ma​gając w miarę po​trze​by mo​jej ma​mie albo bawiąc się z May.



Cóż, Amisia to w końcu nie jest żadna psiapsiółka Lucy, żeby jej zdradzać takie potencjalnie niebezpieczne informacje. Zresztą Marlee też Ami nie powiedziała o Woodworku, dlaczego Ami miałaby paplać pokojówce o Ośrodku? Ale to nie o kwestię zaufania Amisi chodzi przybitej Lucy. Dziewczyna ma inne powody do smutku. Mam nadzieję, że się już tego domyślacie. Pamiętacie pewnie, że Cass musi jakoś rozwiązać kwestię reboundu dla Legera. Ano właśnie. Hehehehe.



I tak miałam zbyt wiele rzeczy do przemyślenia, żeby spędzać czas w jej towarzystwie. Układałam sobie w głowie, co powiem Maxonowi. Próbowałam znaleźć najlepszy sposób, żeby przekazać mu tę informację. Czy powinnam zataić to, co ja i Aspen robiliśmy w pałacu? Jeśli jednak tak zrobię, a on zapyta wprost, to czy nie będzie to jesz​cze gor​sze, niż gdy​bym przy​znała się od razu?


Ależ, moja droga, najlepiej przyznaj się do wszystkiego, łącznie z macankiem po nocy w pustych pokojach. Na pewno po Maksiu spłynie jak po kaczce. Ja w międzyczasie polecę, żeby pomagać w rozstawianiu szafotu.



Użyj mózgu, Luke: 177

Potem moje myśli zmieniły kierunek. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, co mój tata mówił i robił przez te wszystkie lata. Czy nieznajomi na jego pogrzebie to naprawdę byli rebelianci? Czy to możliwe, że było ich tak wie​lu?Czy powinnam powiedzieć o tym Maxonowi? Czy będzie mnie chciał, jeśli się dowie, że moja rodzina ma powiązania z rebeliantami? Wydawało się, że któraś jeszcze dziewczyna z Elity była w pałacu ze względu na powiązania z nimi. A co będzie, jeśli moje powiązania skreślą mnie w jego oczach? To się wydawało mało praw​do​po​dob​ne te​raz, kie​dy za​przy​jaźniliśmy się z Au​gu​stem, ale mimo wszyst​ko.


Sama sobie odpowiadasz na pytanie, ptysiu, skoro z Augustem nie ma problemów, to czemu miałoby go ruszyć to, że jego nieżyjący prawie–teść był rebeliantem, skoro nawet własna rodzina Shaloma nie miała o tym pojęcia? Wkurzyć to by się mógł jedynie o to, że Ami (bezwiednie, ale jednak) podsunęła rebeliantom przez ojca info o różowym, puchatym pamiętniczku Grzesia. Ale przecież znamy księciunia, to go przecież nawet nie zdenerwuje, więc spoko. 


Zastanawiałam się, co Maxon teraz robi. Może pracuje. A może szuka sposobu, żeby się wymigać od pracy.


Absolutnie w to nie wątpię.


Nie było mnie tam, żeby mógł mnie zabierać na spacery albo siedzieć ze mną.



A wszak żadnych innych prawdziwych obowiązków ten chłop nie ma.


Zastanawiałam się, czy Kriss zaj​mu​je moje miej​sce.



Jakąś przykrywkę dla migania się od pracy Maksio musi mieć, więc Kriss się akurat nada. Co to w sumie za różnica, dla niego one są wszystkie takie same.



Do pokoju Amisi wchodzi Kenna. Siostra też strasznie tęskni za tatkiem. Z jej słów wynika jasno, że ona, jak i cała reszta rodziny Singerów rzeczywiście nic nie wie o powiązaniach Shaloma z rebeliantami.



– Więc… ty i Aspen?
– To już skończo​ne, przy​sięgam.
– Wierzę ci. Kiedy pokazują cię w telewizji, powinnaś widzieć siebie, jak patrzysz na Maxona. Nawet ta cała, jak jej tam, Ce​le​ste? – Ken​na przewróciła ocza​mi.
Uśmiechnęłam się w du​chu.
– Próbuje wyglądać, jakby była w nim zakochana, ale widać, że to nieprawda. A przynajmniej nie taka praw​da, jak ona by chciała.



Cass, pączuszku, wszyscy Twoi bohaterowie poboczni mogą jak jeden mąż mi mówić, jak bardzo Amisia jest w Maksiu zakochana, ale póki mi tego nie pokażesz, to nie będę w to wierzyć.



Ami przyznaje, że właściwie to sama już nie wie, czy była w Ośrodku zakochana, czy tylko jej się wydawało. W sumie racja, naprawdę to już nieważne w obliczu zostania księżniczką. Cóż, ma się te priorytety.


– To jak, czy jesz​cze łączy was co​kol​wiek z Aspe​nem? Co on do cie​bie czu​je? Wes​tchnęłam i usiadłam pro​sto.
– Próbuje mi coś powiedzieć, coś o tym, że zawsze mnie kochał. A ja wiem, że powinnam mu powiedzieć, że to nie ma zna​cze​nia i że ko​cham Ma​xo​na, ale…
– Ale?
– A jeśli Maxon wybierze inną? Nie mogę zostać z niczym. Jeśli Aspen nadal myśli, że istnieje jakaś szansa, może mo​gli​byśmy zno​wu spróbować, kie​dy to wszyst​ko się skończy.
Ken​na po​pa​trzyła na mnie su​ro​wo.
– Trak​tu​jesz Aspe​na jako opcję re​zer​wową?
Ukryłam twarz w dłoniach.– Wiem, wiem. Je​stem okrop​na, praw​da?



Tak, jesteś okropna. Wcale nie lepsza od takiego Koty. Bawisz się ludźmi, a co gorsza już zaczynasz zachowywać się jak księżniczka i to taka, której władza zawróciła w głowie.



Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 39



Swoją drogą, jakie to egocentryczne, że Amisia uważa, że Ośrodek ma cały czas zamiar jej powiedzieć, że ją kocha i zawsze będzie, nic poza tym. Mi to wygląda bardziej na „zawsze będziesz dla mnie ważna, ale …(wstaw imię jakiejś dziewoi)”, a nie „będę nie ciebie wiecznie czekał, mimo iż wyraźnie wybrałaś Maksia”. Ami nawet nie pomyślała o drugiej opcji.


Kenna radzi Ami rozmówić się wreszcie porządnie z jednym i drugim truloffem i zakończyć ten cyrk. Rozmowa sióstr zostaje przerwana, bo do pokoju wchodzą Ośrodek i Lucy. Maksio żąda powrotu Ami do pałacu o 1 dzień wcześniej, więc Lucy musi pomóc się jej spakować.

Kiedy znowu zostałam sama, przemyślałam wszystko jeszcze raz. Kenna miała rację. Wiedziałam już, co czuję do Maxona, i przyszedł czas, żeby zrobić to, co doradził mi tata, co powinnam była robić od samego początku. Mu​siałam wal​czyć.Ponieważ czułam, że to będzie trudniejsze zadanie, zamierzałam najpierw porozmawiać z Maxonem. Kiedy to zo​sta​nie wyjaśnio​ne, nie​za​leżnie od efektów, za​sta​no​wię się, co po​wie​dzieć Aspe​no​wi.To działo się tak powoli, że potrzebowałam chwili, żeby sobie uświadomić, jak bardzo się zmieniłam. Ale wiedziałam już od tygodni i nadal zachowywałam swoje uczucia dla siebie. Musiałam zrobić właściwą rzecz i po​wie​dzieć mu to. Mu​siałam uwol​nić Aspe​na.


Ludzka pani.


Sięgnęłam do walizki, szukając pakunku na samym jej dnie. Kiedy znalazłam zwój materiału, rozwinęłam go i wyjęłam słoik. Jed​no​centówka nie była te​raz sa​mot​na w to​wa​rzy​stwie bran​so​let​ki, ale to nie miało zna​cze​nia.Wzięłam słoiczek z monetą i postawiłam go na parapecie, zostawiając go tam, gdzie powinien był zostać już dawno​ temu.





Większość podróży samolotem spędziłam na powtarzaniu sobie tego, co miałam zamiar powiedzieć Maxonowi. Bałam się tego, ale wiedziałam, że dopiero kiedy pozna prawdę, będziemy mogli posunąć nasz związek da​lej.Podniosłam głowę, siedząc na wygodnym fotelu z tyłu samolotu. Aspen i Lucy siedzieli bliżej przodu, po przeciwnej stronie przejścia, pogrążeni w rozmowie. Lucy nadal wyglądała na wytrąconą z równowagi i wydawało się, że wydaje Aspenowi jakieś instrukcje. On słuchał jej w milczeniu, kiwając głową na jej propozycje. Potem wróciła na swoje miejsce, a Aspen wstał. Pochyliłam szybko głowę z nadzieją, że nie za​uważył, jak ich szpie​guję.



Ehehehehehehehe. Ośrodek, błagam, zepnij się wreszcie i wytłumacz Amisi jak krowie na rowie, o co chodzi, bo Lucy urwie ci cojones. Czytelnicy i tak już się domyślają, o co chodzi.




– Pi​lot mówi, że za ja​kieś pół go​dzi​ny lądu​je​my – po​in​for​mo​wał mnie. 
– Ro​zu​miem. Świet​nie. Aspen za​wa​hał się.
– Przy​kro mi z po​wo​du Koty.
– Nie ma żad​ne​go po​wo​du, żeby ci było przy​kro. On jest po pro​stu podły.
– Nie, mam powody. Kilka lat temu żartował sobie, że się w tobie podkochuję, ale go zbyłem. Myślę, że mnie wte​dy przej​rzał. Od tam​tej pory mu​siał nas ob​ser​wo​wać. Po​wi​nie​nem chy​ba być ostrożniej​szy. Po​wi​nie​nem…
– Aspen.
– Tak?
– Wszystko będzie dobrze. Zamierzam powiedzieć Maxonowi prawdę i wziąć za wszystko odpowiedzialność. Ty masz ro​dzinę, która na to​bie po​le​ga. Jeśli coś się z tobą sta​nie…
– Mer, próbowałaś mnie przed tym po​wstrzy​mać, a ja byłem zbyt upar​ty, żeby cię słuchać. To moja wina.
– Nie, to nie​praw​da.
Aspen ode​tchnął głębiej.– Posłuchaj… Muszę ci coś powiedzieć. Wiem, że to będzie trudne, ale musisz to wiedzieć. Kiedy mówiłem, że będę cię za​wsze ko​chał, mówiłem szcze​rze. I ja…



No dalej, ile można czekać na rozwiązanie Wielkiej Tajemnicy Ośrodka, która żadną tajemnicą nie jest. To, że Amisia się nie domyśla, bo przez durny łeb jej nie przejdzie, że Ośrodek nie będzie już jej planem B, nie oznacza, że wszyscy i ich babcie też nie wiedzą, co się święci.

– Przestań – poprosiłam. Wiedziałam, że muszę mu powiedzieć prawdę, ale byłam w stanie stawić czoło tylko jednemu wyznaniu jednocześnie. – W tym momencie nie poradzę sobie z tym. Mój świat właśnie stanął na głowie i za​mie​rzam zro​bić coś, cze​go się śmier​tel​nie boję. Chciałabym, żebyś na ra​zie dał mi trochę spo​ko​ju.
Aspen spra​wiał wrażenie roz​cza​ro​wa​ne​go moją de​cyzją, ale nie kwe​stio​no​wał jej.– Jak so​bie pani życzy. – Wrócił na swo​je miej​sce, a ja po​czułam się jesz​cze go​rzej niż przed​tem.



FOR FUCK’S SAKE!!!

Ach, te durne niedopowiedzenia, które mają wystarczyć za "element napięcia"... 

To tyle na dziś.


W następnym odcinku dowiemy się, kim jest rebeliantka wśród Elity (big surprise, tyle, że nie). Do tego wielkie wyznania, wielkie nowiny i spora dawka karmy będącej dziwką.


Do zobaczenia.

P.S. Cały czas cierpliwie czekam na fanficki o Heniu i Mieciu. Może być wszystko poza mpregami, bo jestę magistrę farmacji i takich fizjologiczno-anatomicznych bzdur nie zniesę.

Statystyka:

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 39
Dobre Mzimu: 39
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 82
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 39
Kochanek z kartonu: 37
Konkurencja dla Kajusza: 47
Nie, nie jesteśmy w Panem: 32
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 24
Użyj mózgu, Luke: 177

Beige

40 komentarzy:

  1. Wow, Kota zły tak bardzo, wow, wow! W sumie fascynuje mnie, że Ami, taka niby cudowna i wrażliwa, nawet przez sekundę nie pomyślała, że zachowanie Koty może wynikać po części z żałoby. Chłopak stracił właśnie ojca, z którym na dokładkę był pokłócony i do którego miał chyba sporo pretensji - jak dla mnie jest to powód, by czuć się dość mocno przybitym. Strata bliskiej osoby jest bolesna sama w sobie, ale świadomość, że rozstaliście się skłóceni i nie dostaliście szansy wyjaśnienia sobie wszystkiego, to dodatkowe obciążenie. No i nie jest niczym nowym złość na zmarłą osobę o byle pierdoły, by zamaskować gniew na to, że nas opuściła. No i cholera wie, co było w tym liście - jeśli ojciec napisał Kocie wprost, że jest nazbyt ambitny i powinien się ogarnąć, z pewnością nie uspokoiło to chłopaka. Biorąc to pod uwagę jestem zdania, że Kota jest jedyną osobą, którego żałoba została przedstawiona w sposób może nie mistrzowski (ani nawet dobry), ale przynajmniej dość wiarygodny.
    A tak na marginesie - wow, Kota taki zły, chce wyjawić, że jego siostra w sposób średnio etyczny bawi się uczuciami dwójki facetów na raz! No faktycznie, potwór nie człowiek!
    A Miecio i Henio zdecydowanie powinni dostać większe role, każde ich pojawienie się to +100 do zajebistości analizy <3 . Niech ktoś napisze o nich fanficka, błagam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo myślisz, Kiera nie ma takich problemów ;). Kota jako bohater zrobiony jest nawet nie z kartonu, ale z cienkiego papieru do pakowania prezentów. Ma być evil i tyle, kto się będzie zastanawiał nad prawdopodobieństwem psychologicznym i ewentualnymi powodami takiego właśnie zachowania. Wszak Amisia przez niego cierpi!!!

      Beige

      Usuń
    2. No wieeeeem... Ale tak mnie ta papierowość Koty boli (z jakiegoś powodu uparłam się go polubić. Nie mam pojęcia dlaczego, ale będę o niego walczyć póki mi klawiatury starczy!), że chciałabym przynajmniej pomalować ten papier w jakieś ładne wzorki. To jest chyba ten przypadek, gdzie headcanon ostatecznie wypowiada wojnę kanonowi i nie ma szans, żeby jedno pogodziło się z drugim. Gdybym miała wolną koszulkę, nadrukowałabym na niej: "Team Kota".

      Usuń
    3. pomaluj ten papier w kompasy.. yy.. kwiatki... yyyy, w Gwiazdy polarne. ;D

      a powaznie, to sie zgadzam, że Kota jest przedstawiony w tym jednym momencie wiarygodnie jako chłopak w żałobie po ojcu. Niestety, Kierze chbya wyszło przypadkiem...

      Adria


      PS Beige, ale fajnie, że już wrzuciłaś, mimo że jesteś zajęta, poprawiłaś mi bardzo humor na noc, dziękuję ;)

      Usuń
    4. Kota jest tak bardzo evil, że nie ma uczuć! Nie zdziwiłabym się, gdyby to jednak on zabił tatuśka.

      Usuń
  2. "Bracie! Jeżeli wyjawisz sekret, że bezczelnie zdradzam swojego faceta, bo nastoletnie hormony i chcica tak mi podpowiadają, z twoich dłoni zostanie zrobiona krwawa sieczka i zdechniesz z głodu na ulicy!" : )

    OdpowiedzUsuń
  3. To uczucie, gdy bajka o kucykach ma groźniejszych szwarccharakterów niż książka dla (podobno) dorastającej młodzieży...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ty śmiesz w ogóle porównywać czwartą generację kucyków (bo chyba o tej mówisz?) do tego szmatławca? To jeden z najlepszych seriali animowanych ostatnich lat, i z każdym sezonem coraz mniej infantylny.
      Jelly

      Usuń
    2. Finał sezonu 5. przebił wszystko... chociaż nie rozumiem, dlaczego [SPOILER] armia Celestii nie ostrzeliwała armii Sombry dyniami. [/SPOILER]. Chociaż brakowało mi krótkiej sceny, w której Twilight wraca do zamku i widzi [SPOILER EG:FG] świecącą i wibrującą księgę, nad którą unosi się świetlisty napis "Masz wuchtę nieprzeczytanych wiadomości". [/SPOILER EG:FG]

      Usuń
    3. Finał był o tyle dobry, że [SPOILER]wreszcie postawiono przed Twilight kogoś, kogo nie była w stanie pokonać i musiała pogadać, bo jej uberowatość zaczynała się już powoli robić drażniąca (przynajmniej do czwartego sezonu, przy piątym sobie odpuściłam i obejrzałam już tylko początek, finał i odcinek, w którym Liga dostała znaczki, więc nie wiem, co dokładnie działo się w piątym).[/SPOILER]
      Ale akurat seriali animowanych ostatnio jest sporo porządnych, konkurencja w ostatnich latach całkiem silna.

      Usuń
    4. [SPOILER] Matilda i Cranky się pobrali. Rarity otworzyła butik w Canterlocie. Cadence i Shining Armor spodziewają się dziecka. [/SPOILER] Z ważnych rzeczy to chyba tyle.

      Usuń
  4. W wyciętym fragmencie America grozi Kocie, że mogą mu zmasakrowac dłonie za sam fakt powiedzenia czegoś negatywnego na ojca, jeśli ona zasugeruje to księciu... stawiacie, że Maxon byłby aż takim pantoflarzem, żeby urządzić to na żądanie lubej? (Jeśli kary państwowe mogłyby być stosowane wobec prywatnie nielubianych przez te bicze osób, bo jest ona obiektem chuci księcia, mielibyśmy przynajmniej element prawdziwego nadużywania władzy)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy tylko ja mam wrażenie, że głównym czarnym charakterem tej książki jest główna bohaterka?
    Clarksona (teraz to imię kojarzy mi się z szoferem, nie wiem czemu.) można przez większość czasu uważać, że króla troszczącego się o losy państwa, może nie krystalicznie dobrego, ale jednak całkiem porządnego gościa (nie. nie czytałam "Królowej").
    Kota w sumie może mieć całkiem dobry powód żeby chcieć trzymać się jak najdalej od rodziny (która jest co najmniej Americocentryczna. A tu jeszcze dochodzi tatuś rebeliant. Odcięcie się od tego wydaje się być całkiem rozsądne)
    Dalej nie kupuję "biedy" Singerów (jeśli kilkupokojowy dom z salonem to rudera, to autorka chyba w życiu nie widziała akademików. No a przynajmniej polskich akademików, bo te oglądane w filmach jakoś dziwnie ładnie wyglądają...))

    Za to America, od samego początku wykazuje absolutny brak zainteresowania uczuciami innych, bezczelnie łamie prawo, i jeszcze planuje zamach stanu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mówi bratu, że jak coś powie na temat Aspena, to rozkaże go zniszczyć. Bohaterka taka cudowna :D

      Usuń
    2. "Jeśli powiesz Mojemu Frajerowi, że zdradzam go z Moim Misiem,Mój Frajer wykorzysta aparat państwowy, żeby cię torturować" : D
      [

      Usuń
    3. och, bezczelnie łamie prawo broniąc przyjaciółki przed biczem ! To napewno nie jest osoba, która byłaby bezuczuciowa. Ona umie współczuć i troszczy się o innych na swój sposób. Totalny brakzainteresowania uczuciami innych ? Nie przesadzajmy :)
      Rozumiem, że analizy wpływają bardzo na spostrzeganie książek i postaci, ale myślmy samodzielnie. Ona nie jest czarnym charakterem, ale bywa trochę egoistyczna nie zdając sb z tego sprawy.

      Usuń
    4. "Bronienie psiapsiół" jest rzeczywiście ważniejsze od tego, że ludzie umierają z jej winy, ponieważ głupio jej powiedzieć "kocham cię" Maxonowi. I tak, interesuje się uczuciami innych - ale tylko wtedy, kiedy to dotyczy jej własnego tyłka. Bo zastanówmy się... Kiedy Marlee była ostatnio przez nią wspomniana? Czy martwi się o Maxona z dobrego serca? Wątpię. Ale masz rację, nie jest bezuczuciowa. Powiedziałabym wręcz, że jest nadmiernie uczuciowa, a w połączeniu z dwiema czy trzema komórkami w mózgu (takimi samotnymi strażnikami jak Miecio i Henio, którzy też trzymają się tam, gdzie inni polegli), moim zdaniem, wypada gorzej od czarnych charakterów i robi więcej szkody niż oni wszyscy razem wzięci. No, nie licząc Grzesia Ikei, ale on i tak już nie żyje.

      Usuń
  6. A ja chciałabym przeczytać odpowiedź chałturki... wróć: ałtorki na zarzuty, jakie można by postawić jej książce i bohaterom. Bardzo mnie ciekawi, jak Cass tłumaczyłaby bucerę Ameriki oraz łamanie przez nią prawa i wszelkich zasad (podczas gdy łagodniejsze przewiny innych bohaterów ukazywane są jako zło). Jak obroniłaby głupie pomysły w rodzaju nieprzemyślanego ustroju społecznego (kasty z tyłka wzięte, monarchia w kraju, który nigdy króla na oczy nie widział) czy wyjątkowo bezczelnych i bezmyślnych zrzynek z "Igrzysk śmierci".
    Zaraz, a może są w sieci jakieś wywiady z ałtorką? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łagodniejsze przewiny uważane za zło ? Cóż, to co robi Clarkson w stosunku do syna, ludu czy kogo tam jeszcze jest złe.

      Usuń
    2. Ok, zgodzę się z tym, że z Clarksona kiepski ojciec, choć Bóg świadkiem, że z Maksie też nie jest syn idealny. Jeśli jednak przyjrzeć się temu bliżej, widać, że król mimo wszystko stara się wyprowadzić Maksia na ludzi, że jest dla niego surowy, owszem, ale głównie przez idiotyczne wyskoki Maxona, że owszem, nie jest z niego zadowolony i go nie chwali, ale byłoby to bardzo trudne do zrobienia, skoro Maxon w ogóle się nie stara i otwarcie to przyznaje, narzekając przy tym, że tatko wymaga od niego tak trudnych rzeczy, jak nauka czegokolwiek. Na dobrą sprawę jedyne, co czyni króla rodzicem-potworem to bicie syna... i tu właśnie pojawia się cały problem z tym wątkiem. To bicie jest dorobione tak bardzo na siłę, wprowadzone tak bardzo znikąd i w sposób średnio wiarygodny, przede wszystkim zaś - autorka tak bardzo nie traktuje tego z należytą powagą, że doprawdy trudno brać to na serio. Cały ten wątek służy wyłącznie temu, żeby tatko był zUy, a Maksio wyszedł na biednego i skrzywdzonego. Nie ma żadnych poważnych rozmów na ten temat, nie ma żadnych przemyśleń bohaterów, brak temu wszystkiemu jakiejkolwiek głębi i zwykłej wiarygodności. Nie dziwi mnie więc, że większość komentujących tutaj po prostu o całym tym biciu zapomina - bo to jest takie "na słowo honoru", no coś tam niby jest wspomniane, ale w sumie kto by tam słuchał takiego pierdzielenia. Tak samo jak z biedą Amisi - no ona niby mówi, że biedni, że głodni, że ciężko, ale wszyscy i tak widzą, że rodzina raczej nie przymiera w głodzie i chłodzie. Kiera chciała, ale nie wyszło. Nikt tego bullshitu nie kupił.
      A jeśli chodzi o lud - co właściwie złego zrobił Clarkson? Nie zniósł podziału klas? To byłby zabieg cholernie ryzykowny, trudny i czasochłonny, jednemu władcy czasu by nie starczyło, musiałby mieć następce, co do którego ma pewność, że podoła i będzie kontynuował identyczną politykę. A Clarkson ma Maksia. No ja też bym nie ryzykowała. Poza tym - jakoś nie widać, żeby ludzie nienawidzili swojego króla, raczej są mu ślepo oddani. A większość tych jego evil wybryków działa na tej samej zasadzie, co bicie Maksa - no niby książka upiera się, że on jest zły, ale to wszystko jest tak absurdalne, że trudno w to uwierzyć. Zwłaszcza że doskonale widać momenty, w których Kiera chce, żeby król wypadł źle i są one kompletnie oderwane od całej reszty jego kreacji. No nie do wiary, po prostu.

      Usuń
  7. Aż się nie mogę doczekać <3 Wasze analizy (poczynając od Zmierzchu) są tym, co pozwoliło mi się znowu zacząć śmiać (wiem, patetycznie i poetycko to brzmi, ale kto jest zaznajomiony z terminem "depresja", ten mi wybaczy)
    Miecio i Henio są moimi absolutnymi idolami<3
    Ta książka natomiast jest tak zła, że moje podstawówkowe opowiadania miały więcej sensu. A tam w państwie położonym bez dostępu do jakichkolwiek zbiorników wodnych pojawiło się tsunami, które jakimś cudem ocaliło wiewiórki, ale nie kochanków boCHaterki...

    Stwierdzam, że każda z aŁtorek analizowanych przez was powinna was sobie czytać 5 razy dziennie i powtarzać przed snem <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kota tak bardzo evil, ofkors.
    Mam cudofnom wizję.
    Król wysyła ninję, aby ten przeszukał pokój Americi. Ninja znajduje list od Koty i przynosi go Clarcksonkowi (przeciez to moze byc wiadomość od kochanka!). Krol czyta list - Kota go zainteresowuje. Postananawia go odnaleźć. Poznają się, a Clarksonek - oczarowany bratnią evil duszą - postanawia wymienić Maksia na Kotę (wersja alternatywna: Kota i Maxon zostali podmienieni w szpitalu/ Amberly miała niegdyś małe spotkanie sam na sam z Shalomem i Maksiu jest synem Singera, a Kota Clarcksona). De end.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Amerikę. Dziewczyna jest absolutnie moją idolką. A najbardziej kocham w niej to, że NIC się w niej nie zmienia (przerzucenie zainteresowania z jednego ciacha na drugie się nie liczy).
    Poważnie, to OSTATNI tom, tak? Więc tak... kupowałam Amerikę w Rywalkach (nie zrozumcie mnie źle, irytowała niesamowicie, ale jeszcze bardziej bawiła), bo łudziłam się, że to jedna z tych opowieści, gdzie bohater z biegiem wydarzeń zmienia się, dojrzewa, zaczyna patrzeć na życie inaczej... (i nie, Pani Cass, zmiana obiektu obserwacji z jednego ciastka na drugie nie jest przełomem w psychice postaci. Koniec końców - bohaterkę wciąż interesują przede wszystkim ciastka).
    Tymczasem na końcu historii wciąż siedzę w głowie tej samej egoistycznej, rozpuszczonej idiotki, którą autorka usiłuje sprzedać jako ciężko doświadczoną przez brak cytryny/jedną łazienkę/niedostateczną ilość popkornu dziewczynę (na szczęście zawartość tej głowy filtrowana jest przez osoby o znacznie większej odporności niż ta, którą ja posiadam).

    Dygresja (bo ja jak zacznę pisać to czasem ciężko mi skończyć):
    Wiecie? To kolejna książka, która mogłaby być dobra. Trzeba by zmienić tylko praktycznie wszystko, ale nawet przy pozostawieniu głównych wątków dałoby się coś z tym zrobić.
    Na przykład motyw bycia ze sobą/rozstania Ośrodka i Ameriki (który spokoju mi nie daje po dziś dzień jako jedno z najbardziej durnych rozstań ever). Więc tak - Amerika chce do pałacu, bo pieniądze dla rodziny, bo nie musi przecież jechać na długo, bo dwa tygodnie wystarczą, żeby mieli na ogrzewanie mieszkania przez zimę i jedzenie (w mojej wizji Singerowie mieszkają w obskurnej kawalerce, w której prawie nie ma ciepłej wody, prąd włączają w całym budynku na jedną godzinę dziennie, a Singerowie żywią się czerstwym chlebem). Ośrodek rozumie, a jak, ale nie może znieść myśli, że jakiś obcy facet będzie mógł robić z nią co zechce, a Amerika nie będzie mogła odmówić (pamiętam treść długiego regulaminu i wy chyba też). Każdy z nich ma swoje racje (bo tak, w tej sytuacji rację Ośrodka bym uznała - Amerika może chcieć się poświęcić dla dobra rodziny, ale facet, który ją kocha naprawdę nie musi tego rozumieć i uważałabym to za wiarygodne). Nieporozumienie zbyt poważne, zdania zbyt podzielone, Amerika upiera się, że ma szansę w końcu poprawić życie swoich bliskich, Ośrodek upiera się, że jak chce poprawiać im życie w ten sposób, to równie dobrze może iść pod latarnię... W każdym razie, w wyniku pełnej emocji dyskusji Amerika i Ośrodek rozstają się - dokładnie jak u Cass. Tylko... mam nadzieję, że jednak trochę inaczej.
    No bo serio, po dziś dzień ta pamiętna scena rozstania w domku na drzewie musi być jedną z najmniej przekonujących scen rozstań w historii...

    I na tej zasadzie całą książkę należałoby przepisać. Nastolatkowe romanse nawet bym zostawiła, choć nie przepadam za takimi wątkami, ale prawda jest taka, że jeśli autorka budowałaby napięcie gdzie indziej (rebelianci, konflikty międzynarodowe, tajemnice związane z rodziną królewską, nawet te cholerne eliminacje itd.), a romanse miałyby jakiś urok, to taki wątek potrafi pomóc historii, zamiast zaszkodzić.

    To by było na tyle,
    Kłaniam się Analizatorkom - dzięki, że brniecie dzielnie przez Cassversum. I sory za długą dygresję i jednocześnie odgrzewanie fragmentu z początku analiz, ale tak to jest, że im bliżej końca - tym więcej refleksji. W każdym razie mam nadzieję, że nie zaśmieciłam za bardzo zacnej sekcji komentarzy :)

    Sha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatni tom z Amisią w roli głównej - owszem, ale pozostała jesszcze ,,Następczyni", piąta część serii i nowelki.

      Usuń
    2. 5 część się nazywa The Crown. Swoją drogą, jak poprzednie okładki były kiczowate, ale całkiem mi się podobały, to ta...
      http://static1.squarespace.com/static/54dec8b3e4b0d191d4ffbf51/t/565df176e4b001bc89f4d792/1448997243433/Crown_Final+%281%29.jpg?format=500w
      Rany boskie, co zrobili tej biednej dziewczynie z twarzą. I na czym się trzyma ta kiecka, bo na pewno nie na biuście.

      Usuń
    3. Papa's Geekeria3 grudnia 2015 23:48

      Na jakim biuście?

      Usuń
    4. No właśnie o tym mówiłam - ostatni, gdzie Miss America występuje w roli głównej. Zatem zakładam, że powinien to być koniec historii opisującej jej transformację z prostej dziewczyny z ludu w przyszłą królową.
      Tymczasem transformacji nie ma, a panna Singer nie przekonuje (przynajmniej mnie) ani jako prosta dziewczyna z ludu, ani jako przyszła królowa.
      Plus pozostał niezmienny egocentryzm, który moim skromnym zdaniem jest bardzo dobrą cechą, którą można nadać protagonistce na początku serii, by pokazać zachodzące w niej przemiany.

      Sha

      Usuń
    5. @Sha - bardzo ładnie to napisałaś i nawet myślę, że Kiera miała mniej więcej taką wizję, tylko wolała polukrować i przedobrzyła. A że z kolei biedy na oczy nie widziała, to wyszło z tego kuriozum w postaci racjonowania popcornu i cytrynki.
      Zabierz się za ff czy coś własnego w tym guście, bo rzeczywiście - historia ma potencjał. ;)

      pozdrawiam, Adria

      Usuń
    6. Sha, wybacz, ale twoja wersja byłaby dla mnie równie niestrawna co oryginał. Cieszę się, że Cass nawet nie próbowała czegoś takiego napisać :P

      Usuń
    7. Uważam, że rodzina Americi wcale nie musi się mieścić w takiej rudzerze, aby mieli powód do chęci zarobku. Nawet jeśli mają prąd, cytrynę i tyle pomieszczeń to mają prawo narzekać na brak kasy. To nie łatwe podtrzymać dobrobyt, kiedy trzeba wyżywić tyle osób.

      Usuń
    8. Owszem, ale to jeszcze nie jest bieda, nędza i skrajne ubóstwo, jak usiłuje nam wmówić autorka.

      Usuń
    9. A ja sobie myślę, że wystarczyłoby zmienić DOBROWOLNE zgłoszenie do eliminacji, na PRZYMUSOWE. I już można wytłumaczyć angst, rozpacz, okrucieństwo władzy :)
      Wprawdzie wtedy to zerwanie nie bardzo pasuje... właściwie wtedy nie byłoby chyba wcale potrzebne - zwiększyłoby konflikt wewnętrzny, w momencie powolnego zakochiwania się w Maksiu :)

      Usuń
  10. 26 rozdziałów. Ostatniej części trylogii. Zostało... z 8(?).
    KIEDY TU SIĘ ZACZNIE COŚ DZIAĆ, GOD DAMN IT?!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na następne rozdziały. Ach, karma zawsze sprawiedliwa <3

    OdpowiedzUsuń