Amisia czyta listy, które napisał do niej Maksio w czasie jej nieobecności. Oszczędzę wam tych romĄtycznych wypocin, streszczę jedynie każdy po kolei.
1. Tęsknię za tobą. Pisząc ten list, czuję się jak idiota, ale wiem, że i tak uważasz mnie za głupka, ale w taki miły sposób, więc mi nie przeszkadza. Chciałbym wpaść do twojego domu na herbatę, olać obowiązki, siedzieć i wdychać wspaniałe zapachy z kuchni przymierających głodem Piątek. Może pozwolicie mi nawet pokroić cytrynę albo zrobić popcorn.
2. Boję się, że Henio i Miecio wpadną po nocy na kawę (kto, do cholery, pije kawę tak późno, nie dziwota, że nigdy nie śpią i są wiecznie gotowi do ataku) i cię wreszcie sprzątną.
3. Tak się martwię o ciebie, że pracować nie mogę. Ha, widzisz, jaka ładna wymówka. Jednak na wszelki wypadek powiedziałem tym ciężko pracującym idiotom, że się źle czuję, gdyby angst nie wystarczył za powód do urwania się z narady. Teraz mam wolne, żeby pisać do ciebie te pierdoły.
Wiem, że pobyt w tym cyrku zwanym pałacem nas zmienił. Stałaś się silniejsza.
Wyobrażałem sobie Ciebie jako dziewczynę z torbą pełną kamieni, gotową rzucać nimi w każdego wroga, który stanie Ci na drodze, ale sama stałaś się kamieniem
Nie, nie jesteśmy w Panem: 33
Cóż, Panem miało dziewczynę, która igrała z ogniem, Ikea ma dziewczynę z torbą kamieni. Jaki kraj, taka bohaterka.
4. Byłem wszędzie i wszystko widziałem, ale wymiana śliny z tobą jest the best.
Widziałem bardzo wiele, Ami, zwiedziłem różne zakątki naszej planety, ale nigdy nie widziałem niczego tak boleśnie pięknego jak ten pocałunek.
Chyba Maksio tak się przejął tym pocałunkiem i miał jakieś out of body experience, bo jak inaczej wytłumaczyć, że WIDZIAŁ ten ich pocałunek. Czerwona kartka dla tłumaczki, w oryginale jest „come across”.
5. Tęsknię za tobą, więc jak ostatni creep poszedłem do twojego pokoju, zaciągnąć się twoimi perfumami. Przyłapała mnie Mary, a zwabiony jej wrzaskiem gwardzista mało mnie nie zastrzelił. LOL, co nie?
6. I love you, je t’aime, mon amour. Nie żebym się cieszył, że Shalom kopnął w kalendarz, ale twój wyjazd wreszcie mnie ruszył, więc chyba w końcu podejmę decyzję, albowiem magicznie wyrosły mi jaja.
Rozdział 30
Sala Wielka była wypełniona po brzegi, ale tym razem centralne miejsce zajmował Maxon, a nie jak zwykle król i królowa. Siedziałam na niewielkim podeście, przy ozdobnym stole, razem z nim i z Kriss. Miałam poczucie, że nasze miejsca mogą wprowadzać w błąd. Znajdowałam się po prawej stronie Maxona, a zawsze uważałam, że to jest miejsce zaszczytne, oznaczające coś dobrego. Ale do tej pory Maxon przez cały czas rozmawiał z Kriss, zupełnie jakbym nie wiedziała już, co ma się wydarzyć.
Prawa strona jest dobra, a lewa zła. Czy to są twoje przekonania polityczne?
Amisia stara się udawać szczęśliwą, mimo iż wie, że nie ma szans zostać księżniczką.
Ashley uśmiechnęła się i pomachała do nas, a siedząca koło niej Anna mrugnęła do mnie. Skinęłam im głową, wciąż zbyt zdenerwowana, żeby się odezwać. Na końcu sali, w zwodniczo schludnych ubraniach, przy oddzielnym stole siedzieli August, Georgia i kilkoro innych rebeliantów z frakcji północnej. To jasne, że Maxon chciał, żeby tu byli i poznali jego nową żonę. Nie miał tylko pojęcia, że była ona jedną z nich.
Wait a minute. Maksio zaprosił rebeliantów na wielkie ogłoszenie swojej dupy, podstawiając ich pod nos swojemu tatusiowi? Który równie dobrze (tzn. gdyby miał w ogóle jakiś wywiad) może już od dawna wiedzieć, co to za ludzie… Jasne, podaj ojczulkowi wszystkich na tacy, ze sobą włącznie.
Użyj mózgu, Luke: 186
Rozglądali się uważnie po sali, jakby w obawie, że w każdej chwili ktoś z gwardzistów może ich rozpoznać i zaatakować.
Zupełnie się nie dziwię, że są zdenerwowani, ale skoro zdają sobie sprawę, jaki to idiotyzm pchać się królowi w łapki, to po kiego grzyba w ogóle się pojawili na tej imprezie.
Użyj mózgu, Luke: 187
Ale gwardziści nie zwracali na nich uwagi. Szczerze mówiąc, po raz pierwszy widziałam, żeby byli do tego stopnia zdekoncentrowani, sami rozglądali się po sali, a część z nich wyglądała, jakby się czymś denerwowała. Zauważyłam nawet, że jeden czy dwóch nie ogoliło się starannie i wyglądali trochę niechlujnie. Mimo wszystko to była ogromna uroczystość, może mieli po prostu mnóstwo roboty.
Nie będę spojlerować czegoś, co zdarzy się dosłownie za chwilę, ale jak można było przeoczyć tak ważną kwestię, jak podejrzani gwardziści. Nawet Amisia zauważyła, że coś jest nie tak, choć jak zwykle doszła do błędnych wniosków.
Amisia dalej się rozgląda. Amberly rozmawia ze swoją siostrą i jej dziećmi, cała rozpromieniona. Celeste stara się bezgłośnie podnieść Ami na duchu.
Ale Aspen był zajęty czym innym. Rozglądał się po sali, tak jak wielu innych mundurowych, ale wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał. Zupełnie jakby próbował rozwiązać w głowie jakąś zagadkę. Chciałam, żeby popatrzył na mnie, może spróbował bez słów przekazać, co go niepokoi, ale nie zrobił tego.
Nawet Ośrodek dostrzegł coś niepokojącego. Atmosfera się zagęszcza.
Siedzący obok Amisi Maksio źle interpretuje spojrzenie dziewczyny.
– Próbujesz się umówić na spotkanie później? – zapytał Maxon, a ja gwałtownie odwróciłam się do niego.
– Nie, oczywiście że nie.
– To i tak bez znaczenia. Rodzina Kriss przyjedzie po południu na małą uroczystość, a twoja przyjedzie, żeby zabrać cię do domu. Postanowiono, że ostatnia przegrana nie będzie wyjeżdżać samotnie, bo zdarza się, że robi scenę.
Maxon był taki zimny, taki odległy. Zupełnie jakby w ogóle nie był sobą.
– Możesz zatrzymać ten dom, jeśli chcesz. Został już kupiony. Ale chciałbym dostać z powrotem listy.
– Przeczytałam je – powiedziałam. – Były cudowne.
Maxon prychnął, jakby to był dowcip.– Nie wiem, co sobie myślałem.
– Proszę, nie rób tego. Proszę. Kocham cię. – Wargi mi zadrżały.
– Nie waż się – polecił mi Maxon przez zaciśnięte zęby. – Masz się teraz uśmiechnąć i będziesz się uśmiechać do ostatniej chwili.
Zamrugałam, żeby stłumić łzy, i uśmiechnęłam się słabo.
– To wystarczy. Teraz masz się tak trzymać, dopóki stąd nie wyjdziesz, rozumiesz? – Skinęłam głową. Maxon popatrzył mi w oczy. – Ucieszę się, kiedy wyjedziesz.
Po prawie całych 3 tomach wreszcie urósł mu kręgosłup i przestał być kartonowym popychadłem. Brawo.
Kiedy w końcu podniosłam głowę, nie odważyłam się patrzeć bezpośrednio na nikogo. Obawiałam się, że jeśli to zrobię, nie zdołam spełnić ostatniego życzenia Maxona. Zamiast tego skoncentrowałam się na ścianach sali i właśnie dlatego zauważyłam, że większość gwardzistów odsunęła się od nich na jakiś niedostrzegalny dla mnie sygnał. Wyciągnęli z kieszeni czerwone szmatki i przewiązali sobie nimi czoła.
Styl ponad wszystko.
Patrzyłam na to, nic nie rozumiejąc, kiedy noszący czerwony znak gwardzista stanął za Celeste i strzelił jej prosto w tył głowy.
I tak niestety kończy się kariera Celeste w serii. Pomimo uwielbienia dla Amisi, Celeste musiała oddać życie dla popłuczyn fabuły. Widać nawróciła się zbyt późno, by zachować życie. Odpuszczenie grzechów przeciw Amisi musiało nastąpić poprzez śmierć. Największe religie świata się nie umywają.
Cóż, żegnaj Celeste, męczenniczko Illei, byłaś całkiem w porzo.
Uczcijmy naszą ex-evilbicz minutą słuchania thrash metalu.
A teraz wróćmy do akcji właściwej. Na pewno już się domyśliliście, że to nie żadni gwardziści, tylko rebelianci z Południa.
Wrzaski i wystrzały zabrzmiały jednocześnie. Ochrypłe jęki bólu wypełniły salę, dołączając do kakofonii przewracanych krzeseł, ciał uderzających o ściany i przepychających się ludzi, próbujących uciekać tak szybko, jak pozwalały im na to wysokie obcasy i garnitury. Napastnicy krzyczeli i strzelali, sprawiając, że wszystko wydawało się jeszcze bardziej przerażające. Patrzyłam, oszołomiona, widząc w przeciągu kilku sekund więcej śmierci, niż wydawało mi się możliwe. Rozejrzałam się za królem i królową, ale gdzieś zniknęli. Moje serce ścisnął strach, nie wiedziałam, czy uciekli, czy też zostali schwytani. Rozejrzałam się za Adele i jej dziećmi, ale nigdzie ich nie widziałam, a to wydało mi się jeszcze gorsze niż nieobecność króla i królowej.
Atak podczas takiej uroczystości jest dobrym pomysłem, jeśli chce się zrobić jak najwięcej szkody. Może nawet uda się ustrzelić rodzinę królewską. I wszystko pięknie, ale ja się jeszcze raz pytam, jak im się to tak łatwo udało. Absolutnie nikt się nie skapnął (poza Ośrodkiem w ostatniej chwili), że coś tutaj jest mocno nie halo. Czy południowcy mieli już wcześniej wtyki w gwardii? Jakieś na pewno, skoro tak łatwo i często udawało im się wpadać na herbatkę, ale żeby aż tylu gwardzistów było po ich stronie, żeby obstawić całą uroczystość? Tym bardziej, że nawet Amisia zauważyła, że są jacyś tacy nieogoleni i niechlujni. A może chcesz mi powiedzieć, Kiera, że ci gwardziści to jakieś nowe nabytki pałacu? Wiem, że wśród wojska dezercja się szerzy, ale żeby brać do gwardii ludzi prawie „z ulicy” bez żadnego background checku? No i tak wychodzi brak porządnego (lub w ogóle jakiegokolwiek) wywiadu. I tymi właśnie nowymi gwardzistami obstawili wielką imprezę z rodziną królewską i kandydatkami? To nie ma sensu, obojętnie którą wersję brać pod uwagę. Cóż, skoro nikt nie sprawdzał kandydatek, to właściwie się nie dziwię, że gwardzistom też się nikt porządnie nie przyjrzał.
To jest wisienka na torcie w kategorii Twierdza Monty Pythona.
Twierdza Monty Pythona: 25
Maksio stara się chronić Kriss i każe jej położyć się na podłodze. Amisia zwraca się więc w stronę Ośrodka, który walczy i nie ma czasu zajmować się Singerówną.
Kątem oka zobaczyłam błysk czerwieni i nagle stanął przed nami gwardzista-rebeliant. Kiedy tylko pomyślałam o tym, nagle wszystko zaczęło mieć sens. Anne mówiła mi, że to już kiedyś się zdarzyło, że rebelianci zdobyli mundury gwardzistów i zakradli się do pałacu. Ale jak?
Czyli to ma być wytłumaczenie Cass? Boru, jeszcze głupsze niż te dwa, o których ja pomyślałam. Wleźli bez problemu do pałacu, ubrali się w kubraczki gwardzistów i od razu zostali zagonieni do roboty przy pilnowaniu rodziny królewskiej? Ludzie, których wcześniej nikt nie widział w pałacu na służbie?
Użyj mózgu, Luke: 188
Kriss krzyknęła znowu, a ja uświadomiłam sobie, że gwardziści, którzy zostali wysłani do ochrony naszych domów, wcale nie zdezerterowali. Byli martwi i zakopani w ziemi, a ich skradzione mundury widzieliśmy teraz przed sobą.
Again, nikt tego nie odkrył? Nie było żadnego śledztwa odnośnie zniknięcia sporej liczby gwardzistów? Czyli Clarkson po prostu machnął na to ręką? Jeżu kolczasty, łeb mnie zaczyna boleć od tych bredni.
Użyj mózgu, Luke: 189
Następna scena napisana jest dość chaotycznie, ale postaram się streścić to, co z niej zrozumiałam. Gwardzista chce zastrzelić Maksia, ale w ostatniej chwili zmienia zdanie i mierzy w Amisię. Maksio i Ośrodek jednocześnie rzucają się naszej Mary Sue na pomoc. Maksio zasłania Amisię przed strzałem, a Ośrodek zaciąga ją za krzesło. Leger wyciąga z sali histeryzującą Kriss, a Amisia pełznie szukać rannego Maksia pod stołem.
Amisia przyciska suknię do obficie krwawiącej rany księcia. Maksio, jak na człowieka w trakcie każdego hollywoodzkiego przedśmiertnego momentu oświecenia przystało, przeprasza Amisię i wyznaje, że nadal ją kocha i zawsze będzie, obojętnie z kim Singerówna będzie się prowadzać.
Nie dam punktów za kochanka z kartonu, bo skoro Maksio myśli, że zaraz zejdzie z tego łez padołu i chce to zrobić z czystym sercem, to niech mu będzie.
Amisia mówi Maksiowi, że też go kocha i każe mu się nie poddawać.
Jakież to typowe zagranie. W ostatniej chwili skłócić truloffów, żeby zaraz odwalić jakąś wzruszającą scenę, gdy są w niebezpieczeństwie i nic wtedy się nie liczy poza MIŁOŹDZIĄ. Ile razy już to widziałam. Zieeew… Co za śmierdzące lenistwo. I dla takiej beznadziejnie nudnej sceny musiała zginąć Celeste. Smuteczek.
Wraca Ośrodek i ładuje się pod stół Maksia i Amisi. Maks rozkazuje zabrać Amisię do schronu zamiast niego. Amisia się nie zgadza, ale książę nie odpuszcza.
Ośrodek zabiera Amisię, ale obiecuje, że im szybciej znajdą dla dziewczyny schron, tym prędzej będzie mógł wrócić po Maksia. Amisia rusza dupsko. Po drodze Ośrodek zabiera jakiemuś martwemu gwardziście pistolet i podaje Amisi w razie niebezpieczeństwa.
Walka przeniosła się na wyższe piętra, a większość schronów jest już zajęta. Nareszcie udaje się znaleźć dla Amisi miejsce.
– Aspenie, nie chcę tu zostać.
– Musisz. Musisz być bezpieczna, ze względu na bardzo wiele osób. A ja… chciałbym, żebyś coś dla mnie zrobiła.
– Co takiego?
Poruszył się niespokojnie.– Gdyby coś się ze mną stało… Chciałbym, żebyś powiedziała...
Nad jego ramieniem zobaczyłam coś czerwonego wyłaniającego się zza rogu. Gwałtownie podniosłam pistolet, wycelowałam ponad Aspenem i strzeliłam do zbliżającej się sylwetki. Niespełna sekundę później Aspen wepchnął mnie do schronu i zatrzasnął drzwi, zostawiając mnie samą w ciemnościach.
Ahahahahahahahaha!!! To, jak bardzo Kiera wygina się, żeby jak najdłużej utrzymać Wielką Tajemnicę Ośrodka, jest przeurocze. I tym razem nic z tego nie wyszło.
Amisia zostaje sama w schronie. Czy Maksio przeżyje? A co z Clarksonem i Amberly? Czy Ośrodek polegnie w walce i zabierze swoją Wielką Tajemnicę do grobu? Dowiecie się za tydzień!
Statystyka:
Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 40
Dobre Mzimu: 39
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 82
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 40
Kochanek z kartonu: 37
Konkurencja dla Kajusza: 48
Nie, nie jesteśmy w Panem: 33
Osiołkowi w żłoby dano: 52
Queen (Bee) Wannabe: 69
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 9
Twierdza Monty Pythona: 25
Użyj mózgu, Luke: 189
Beige
Streszczenie listu jest świetne!
OdpowiedzUsuńWyciągnęli z kieszeni czerwone szmatki i przewiązali sobie nimi czoła - i zaczęli skakać po ścianach jak adepci klasztoru Szaolin?No nie mogę.
Szkoda Celeste,tak głupio zginęła.
Ludzie, których wcześniej nikt nie widział w pałacu na służbie?-jaaaasne,bo nie robią żadnej weryfikacji...Król wychodzi z załozenia,ze no risk,no fun.
To, jak bardzo Kiera wygina się, żeby jak najdłużej utrzymać Wielką Tajemnicę Ośrodka, jest przeurocze.-ile można?!
Chomik
"ale nigdy nie widziałem niczego tak boleśnie pięknego jak ten pocałunek." - przeczytałam "obleśnie"...
OdpowiedzUsuńbtw: da się coś zrobić z tą weryfikacja?
Przykro mi, już kiedyś próbowałam to wyłączyć, ale najwyraźniej nie umiem w blogspota, więc chyba jednak musi zostać :(
UsuńAch ten Willam Belli. <3
OdpowiedzUsuńWielka Tajemnica Ośrodka mnie dobija. Jakie to jest niemożebnie głupie. Kolejna kategoria, która mogłaby się pojawić i która zebrałaby dziesiątki punktów w tej książce to Wcale tego już nie widzieliśmy za wszystkie te do bólu schematyczne zagrania. Ja wiem, że kalki nie zawsze są złe (szczególnie że teraz w literaturze/filmie naprawdę było już prawie wszystko, a w każdym razie bardzo dużo, więc dla autora który nie jest geniuszem stworzenie czegoś zupełnie świeżego może być trudne*), ale... bez przesady. Niektóre rzeczy można sobie odpuścić i rozegrać znacznie ciekawiej bez rozciągania byle pierdoły na całą książkę. No, ale do tego trzeba mieć jeszcze jakąś linię fabularną, pomysł na akcję i w ogóle.
*A tak jeszcze ap-ropo tego: Kiera w zasadzie starała się to zrobić, stworzyła nowe realia itd. I boli mnie to, że - tak jak w przypadku Intruza - ta książka mogłaby być naprawdę niezła, gdyby tylko wziął się za nią ktoś inny.
Co do *, to widać nawet po analizach, wyszłaby taka Gra o Tron w pseudocukierkowych realiach.
UsuńAnaliza genialna, tylko nieprzyzwoicie krótka. Gratuluję Wam wytrwałości, ja bym padła po kilku rozdziałach.
OdpowiedzUsuń#autoreklama# zapraszam na pierwszy, oficjalny fanfik o Heniu i Mieciu : henioimiecio.blogspot.com #autoreklama#
Och, moje ulubione postacie! <3 cudnie
Usuńświetny początek, a czy możesz zezwolić na komentowanie z anonima? bo niestety chciałam zostawić komentarz, a okazało się to niemożliwe. ;/
UsuńAdria
Powinno już działać :)
UsuńDziękuję! ;)
UsuńA.
Nie wierze ze w tym pałacu nie ma żadnego dowódcy gwardii lub kogoś odpowiedzialnego za gwardzistów. A jeśli jest to... nie zorientował sie ze to nie jego ludzie? I te całe szmatki na głowach... Tępota niesamowita.
OdpowiedzUsuńA analiza jak zawsze cudowna
Skoro Kriss była kandydantką rebeliantów z północy to nie zdziwiłabym się gdyby jakaś inna dziewczyna była kandydatką rebeliantów z południa.
OdpowiedzUsuńNiestety, nigdy nie ma mowy o żadnej rebeliantce z południa wśród kandydatek.
UsuńGdyby była gdzieś tam kandydatka od strony Południa, to całe Eliminacje bardzo szybko by się skończyły, bo lasia zwyczajnie odstrzeliłaby Clarksona przy najbliższej okazji. A że Clarkson posiada jeden jedyny wspólny mózg całej Ikei...
UsuńJestescie wielkie, tyle powiem. Szkoda, że tym rzem tylko jeden rozdział :(
OdpowiedzUsuńI niech Henio z Mieciem sprzedadzą po kulce Amisi i obu kartonikom, bo wkurwometr mi się zaczyna przepalać.
to wystarczy mieć mundur żeby bez problemu dostać się do króla?? czemu ci tępi rebelianci nie szyją mundurów masowo...albo lepiej, czemu nie uszyją sobie purpury królewskiej i nie wydadzą paru rozkazów za Clarksona, w tym kraju pewnie nikt się nie skapnie:D a w ogóle-Ci gwardziści tak po protu pojawiają się w pałacu i robią co uważają za stosowne? gdzie kapitan straży, i gdzież,że tak spytam mózg jego?:D nie zauważył ,że się pojawiło jakieś stado nowych mord ,których nie zaprzysięgał, czy zauważył i stwierdził,oh well, im więcej rąk do pracy tym lepiej, dajmy ich na ochronę:D
OdpowiedzUsuńa najlepsze,ze to można było wymyślić sensowniej, np jeden zamachowiec samobójca z bombą, krew, flaki, Maksio ranny, panika.
OdpowiedzUsuńAlbo zatrute jedzenie na bankiecie po ogłoszeniu wyników Eliminacji,Ami nic nie je z depresji i angstu,Maksio solidnie zatruty słania się i czuje,że przejdzie na lepszy padół...również panika, odkrycie,że rebelianci zatruli wodę dostarczaną do pałacu, mało kto może uratować władców Ilei i ich dostojnych gości..cokolwiek, tylko nie to. A w ogóle po rebeliantach z Północy na tej fecie mam wrażenie,że rebelianci wcale nie najeżdżają pałacu- po prostu przychodzą na zaproszenie Maxona, który zapomniał kogo naspraszał, wałęsając się po kraju incognito i pijąc z przypadkowymi łazęgami,żeby tylko nie uczyć się strategii i protokołu dyplomatycznego:P
chodziło pewnie o angst i napięcie - wszak zasłonienie Mary Sue własnym ciałem, strzelanina i NKWD-owski strzał w potylicę (Celeste) jest bardziej dramatyczny. Po 30 rozdziałach nudy Kiera postanowiła zaszaleć. ;ppp
Usuńprościej było zrobić tak - po rzekomej dezercji gwardzistów pałac na gwałt szuka nowych mord, oni są tam kilka tygodni, czekają na znak z zewnątrz, może na własnie jakąś okazję... i voila! A tak to wyszło prześmiesznie, skoro Aspen i Ami pierwsi się zorientowali, że coś niehalo^^.
Adria
A mi nie żal Celeste :D Po nawróceniu była nudniejsza nawet od Ośrodka, co coś jednak znaczy. Wielka Tajemnica, matko wszechborska, ciągnie się gorzej jak guma od gaci, ale można mieć nadzieję, że w następnym tygodniu w końcu będziemy mieli to za sobą.
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą - Ośrodek nie powinien ratować Maxona przede wszystkim? Dziołchy są do zastąpienia, książę już nie bardzo, skoro jest jedynakiem. Coś mi tu nie pasuje.
Ośrodek chyba nie do końca wyleczył ego i wyszedł z założenia, że jak sprzątną Maksia to i tak nikt go za to nie ukarze. :V Bo inne wytłumaczenia mi leżą i kwiczą.
UsuńCzy tylko mi Kriss Ambers kojarzy się z Chrisem Chambersem z "Ciała" Kinga? :D
OdpowiedzUsuńAcha, acha. Skoro sam mundur uprawnia do wejścia do pałacu, to na wuja zabijali tych gwardzistów - serio w szeregach południowców nie ma żadnej krawcowej, która mogła im takie spreparować?
OdpowiedzUsuńTajemnica Aspena jest nudna. Wielka kłótnia kochanków chyba jeszcze gorsza.
I nie lubię upchania akcji w jedno miejsce, bo wychodzi z tego jedynie CHAOS. No dobra, w ogóle nie lubię za dużo opisów akcji, że ktoś kogoś kopnął, a ten się zasłonił, sparował, sraty-taty, ale tutaj to już w ogóle była klęska.
Czerwone szmatki XD to chyba po to, by łatwiej było prawdziwym gwardzistom strzelać... XD ach, Kiera i jej znajomość realiów... Ech, aż żal, że kulka nie dostała się Amisi... Analiza cudna ^^ ale własnie, czemu tak krótka? Rozpieściłyście nas :D
OdpowiedzUsuńAberdeenh
Uwierz mi, nie chcesz czytać romantycznych wypocin Maksia, więc streściłam cały rozdział z miłosierdzia i niewiele poza tym zostało do analizowania.
UsuńBeige
Okay, nadrobilam analizy.
OdpowiedzUsuńHej, ludzie. Ja tam zawsze myślałam, że jeśli chce się pracować przy ochronie rodziny królewskiej powinno się choć trochę myśleć. Ale cóż, widocznie dla pracujących w pałacu gwardzistów widok obcego człowieka w mundurze kolegi nie jest niczym niezwykłym. W dodatku po rzekomej dezercji owego znajomego. Cass nie wmówi mi, że takie przypadki są na porządku dziennym.
Celeste zginęła bez potrzeby, obyło by się bez tej sceny. Amisia wróciłaby jako przegrana, znienawidzona przez Maksia. To by było niezłe, ale na Kierę nie mamy co liczyć W tej kwestii. Szkoda tylko, że nawrocona Celeste była taką ciepłą kluchą.
Wera
Hmm akurat fakt, że gwardziści nie myślą jest nawet logiczny. Przecież w gwardii są a) ludzie urodzeni jako dwójki, możliwe że totalnie bez predyspozycji do pracy w wojsku, służbach mundurowych/gdziekolwiek, oraz b) ludzie z losowej łapanki (była wcześniej jakiś opis, że bogatsi się wykupią od wojska, a biedni muszą iść itp.). Słowem: zbiór nieprzystosowanych, wybranych wg. klucza z d*** ludzi. Czego od nich oczekiwać?
UsuńA śmierć Celeste, nie dość że bezsensowna (powinni od razu strzelać w rodzinę królewską), była dosyć szokująca. Cukierkowa książka, nic się nie dzieje, a tu Cass wyjeżdża z taką amunicją.
Koralina
Co do gwardzistów - tak, masz rację. Ale gdy trafili do pałacu, powinni być chyba choć troszkę przeszkoleni (Nie licząc oczywiście fizycznego przeszkolenia. Chyba wszyscy pamiętamy scenę śliniąchych się Kandydatek na biegających gwardzistów.)
UsuńStrzelanie w Celeste było robieniem dramatu. Bo przecież każdy myślący człowiek planujący zamach na rodzinę królewską nie myślałby raczej "w kogo najpierw strzelić, by zrobić dramę". Czym szybciej by się wzięli za króla i królową tym mniejsze szanse, że dotarliby do schronu.
Jakoś nie chce mi się wierzyć w to, że nikt "z tych złych" nie zauważył wchodzącego pod stół Maksia. Jeśli planowali wybić całą trójkę (bo przecież zabicie tylko jego rodziców jest nielogiczne, kraj nadal miałby następcę tronu) to wlazłby pod ten stół zaraz za nim i by go zabił. Ale co ja tam wiem...
Wera
Odpuszczenie grzechów przeciw Amisi musiało nastąpić poprzez śmierć.
OdpowiedzUsuńA to już taki odrażający schemat amerykańskich twórców, widać go szczególnie w filmach. Jeśli ktokolwiek krzywo spojrzy na głównego bohatera, karą jest śmierć, często okrutna, krwawa i groteskowa (żeby większa kara była).
Streszczenia listow byly palce lizac :D I czy ja dobrze widze, ze po trzech tomach pojawila sie jakas... akcja?! :D
OdpowiedzUsuń