niedziela, 3 maja 2015

Rozdziały XI i XII

ROZDZIAŁ 11


Amisia czyta list od swojego ojca. Wszystkie rodziny zostały natychmiast odesłane do domów, więc Shalom nie mógł porozmawiać z córką o całym zajściu.


Chciałbym Ci powiedzieć, że dotarliśmy bezpiecznie do domu. Król pozwolił nam zatrzymać nasze ubrania, a May w każdej wolnej chwili zakłada swoje pałacowe sukienki. Podejrzewam, że w duchu ma nadzieję, że nie urośnie już nawet o centymetr i będzie mogła założyć sukienkę balową do ślubu. Jest z tego powodu naprawdę szczęśliwa. Nie wiem, czy kiedykolwiek przebaczę rodzinie królewskiej to, że dwoje moich dzieci musiało z bliska oglądać coś takiego, ale wiesz, jak odporna psychicznie jest May.

Po jej zachowaniu małego dziecka niełatwo wywnioskować, że jest jakoby zrobiona ze stali. Ale cóż, pozory mylą.

Martwię się raczej o Ciebie. Napisz do nas jak najszybciej.
Może to nie jest słuszne, ale chcę, żebyś wiedziała jedno: kiedy tam pobiegłaś, nigdy w życiu nie byłem z Ciebie bardziej dumny. Zawsze byłaś piękna i utalentowana, a teraz wiem, że także Twój kompas moralny działa bez zarzutu, że doskonale wiesz, co jest złe, i zrobisz wszystko, co w Twojej mocy, żeby to powstrzymać. Jako Twój ojciec nie mógłbym pragnąć niczego więcej.Kocham Cię, Ami, i jestem z Ciebie bardzo, bardzo dumny. Tata


A powinien być przynajmniej odrobinę przerażony i zmartwiony. Wszak to się mogło dla niej skończyć tragicznie. Zakwestionowała decyzję władcy, chciała powstrzymać zgodne z prawem wymierzenie kary za poważne przestępstwo i zaatakowała gwardzistów. Jako najlepsza psiapsiółka Marlee mogła nawet zostać oskarżona o współudział w zdradzie stanu poprzez pomaganie w organizowaniu schadzek. Może by się wybroniła, ale gdyby Clarkson chciał ją ukarać za jej zachowanie, coś by na pewno wymyślił. Chwalenie Amisi za jej wybryk bez żadnego wspominania o potencjalnych konsekwencjach jej czynów jest odrobinę krótkowzroczne.

Użyj mózgu, Luke: 36

Amisia zjada śniadanie w pokoju, ale później schodzi do Komnaty Dam.

Dziewczęta sprawiały wrażenie zaskoczonych moim widokiem, czego zapewne należało się spodziewać. Od czasu do czasu zdarzało mi się chować, a teraz był na to najodpowiedniejszy moment. Celeste wyciągnęła się na kanapie, kartkując czasopismo. Illéa nie wydawała codziennych gazet, jakie podobno były w innych krajach – zamiast tego mieliśmy Biuletyn. Tylko czasopisma drukowały różne wiadomości, a osób takich jak ja nie było na nie stać. Celeste zawsze miała jakieś pismo pod ręką, a to nie wiedzieć czemu zaczęło mnie teraz irytować.Kriss i Elise siedziały przy stoliku, pijąc herbatę i rozmawiając, a Natalie stała z boku i wyglądała przez okno.
– O, patrzcie tylko – powiedziała Celeste w przestrzeń. – Kolejna reklama ze mną.
Celeste była modelką, ale sama myśl o tym, że przeglądała teraz własne zdjęcia, pogłębiła moją irytację.
 
Queen (Bee) Wannabe: 38

Wewnętrzne narzekania Amisi przerywa królowa, która prosi dziewczynę do siebie.

– Wasza wysokość.
– Usiądź, proszę, lady Americo – powiedziała życzliwie, wskazując puste krzesło.
Posłuchałam, wciąż się denerwując.
– Pokazałaś wczoraj prawdziwego ducha bojowego – zauważyła królowa.
Przełknęłam ślinę.
– Tak, wasza wysokość.
– Byłyście przyjaciółkami?
Poczułam ściskający mi gardło smutek.– Tak, wasza wysokość.Królowa westchnęła.– Dama nie może zachowywać się w taki sposób. Kamery były zajęte czym innym, więc nie zarejestrowały twojego zachowania. Mimo wszystko jednak tego rodzaju wybuch był czymś bardzo niestosownym.

Ja bym użyła słowa niebezpieczne, a nie niestosowne, ale widać Amberly ma swoje priorytety.

To nie brzmiało jak rozkaz królowej, tylko jak matczyne upomnienie, a to sprawiło, że poczułam się tysiąc razy gorzej. Zupełnie jakby czuła się za mnie odpowiedzialna, a ja ją zawiodłam.Pochyliłam głowę. Po raz pierwszy naprawdę pożałowałam swojej reakcji.Królowa położyła dłoń na moim kolanie, więc popatrzyłam na nią, zaskoczona poufałością tego gestu.– Mimo  wszystko  cieszę  się,  że  to  zrobiłaś  –  wyszeptała i uśmiechnęła się do mnie.

Następna. Król mógł kazać zrobić Amisi kuku, a królowa przecież zna możliwości swojego męża i jego podejście do nieposłuszeństwa, więc naprawdę nie wiem, z czego ona ma taki zaciesz. No chyba że chce się pozbyć Amisi. Jeśli tak, to pogratulować.

Amisia pyta królową, co ma zrobić, ale Amberly jest jak zwykle zupełnie niepomocna. Jedyna rada, jakiej udziela to, aby Ami nie dręczyła Maksia za mocno. Dzięki, królowo, tyle w tobie mądrości, którą możesz się dzielić. Wow. Najpierw utarty komunał „bądź sobą” z pierwszego tomu, a teraz to.

Ami zostaje odprawiona i dołącza do Elise i Kriss.

– Jak się czujesz? – zapytała ze współczuciem Elise.
– Nic mi nie jest, martwię się tylko o Marlee.
– Przynajmniej są razem. Poradzą sobie, tak długo, jak długo mają siebie nawzajem – powiedziała Kriss.
– Skąd wiesz, że Marlee i Carter są razem?
– Maxon mi powiedział – wyjaśniła, jakby wszyscy o tym wiedzieli.
– Aha – odparłam rozczarowana.

Ale przepraszam, rozczarowana czym? Tym, że Maksio, którego własnymi łapkami odepchnęłaś, nic ci nie powiedział? No coś niesamowitego.

– Nie do wiary, że tobie o tym nie powiedział. Przecież tak bardzo przyjaźniłyście się z Marlee, a poza tym jesteś chyba jego ulubienicą – zauważyła Kriss.
Popatrzyłam na nią, a potem na Elise. Obie sprawiały wrażenie zatroskanych, ale w ich oczach było także coś w rodzaju ulgi.
Celeste roześmiała się.
– Najwyraźniej  już  nie  –  mruknęła,  nie  podnosząc  głowy  znad
czasopisma. – Najwidoczniej było do przewidzenia, że wypadniesz z łask.

Cóż, gdyby Maksio nie był taką wycieraczką, Amisia nigdy nie byłaby w żadnych łaskach.

Wróciłam do tematu Marlee.– Nie mogę uwierzyć, że Maxon skazał ich na coś takiego. To okropne, jaki był wtedy spokojny.
– Ale ona postąpiła przecież źle – przypomniała Natalie. W jej tonie nie było potępienia, tylko spokojna akceptacja, jakby postępowała zgodnie z instrukcjami.

Good point.

– Mógł ich skazać na śmierć – odezwała się Elise. – Prawo mu na to pozwalało. Okazał im litość.
– Litość? – skrzywiłam się. – Nazwałabyś litością takie publiczne skatowanie?
– Tak, biorąc pod uwagę inne możliwości – stwierdziła. – Założę się, że gdybyśmy zapytały Marlee, wolałaby to niż śmierć.

Przynajmniej pozostałe kandydatki mają trochę oleju w głowie i zdają sobie sprawę, jakie są zasady gry o tak dużą stawkę.

– Elise ma rację – dodała Kriss. – Zgadzam się, że to było okropne, ale też wolałabym taki los od śmierci.
– Daj spokój – warknęłam, nie mogąc powstrzymać złości. – Jesteś Trójką. Wszyscy wiedzą, że twój tata jest słynnym profesorem, a ty spędziłaś całe życie w wygodnych bibliotekach. Nie zniosłabyś czegoś takiego, nie mówiąc już o życiu Ósemki. Błagałabyś o śmierć.

Chyba cię pogięło. Czy ty masz jakiekolwiek pojęcie, co to jest wola życia? Kilkanaście razów kijem vs. śmierć, no nie wiem, czy to jest taki ciężki wybór. Marlee to młoda, zakochana dziewczyna, nie sądzę, żeby chciała umrzeć. Myślę, że poradziła sobie z karą całkiem nieźle, jak na tak tragiczne okoliczności.

Kriss spiorunowała mnie wzrokiem.
– Nie zakładaj, że wiesz, co bym zniosła, a czego nie. Nie myśl, że tylko dlatego, że jesteś Piątką, jako jedyna wiesz coś o cierpieniu.

Tak, przywal jej, tzn słownie oczywiście, bo nie masz immunitetu MarySue.

– Nie  myślę,  ale  jestem  pewna,  że  doświadczyłam  znaczniegorszych rzeczy niż ty – odparłam, podnosząc w gniewie głos – a ja nie zniosłabym tego, przez co przeszła Marlee. Mówię tylko, że nie wierzę, żebyś ty poradziła sobie lepiej.

Wsadź sobie w buty taką tanią martyrologię, moja droga. Poczucie wyższości Amisi osiąga coraz większe rozmiary. Tylko ona jest taka biedna, ale zarazem silna i odważna i fokle. Nikt inny nie wie nic o cierpieniu, więc nie może mieć żadnego hartu ducha. Boru, jak ja tej dziewuchy nie lubię.

– Jestem odważniejsza, niż ci się wydaje, Ami. Nie masz pojęcia, ile musiałam poświęcić przez te wszystkie lata. A gdybym popełniła błąd, potrafiłabym stawić czoło konsekwencjom.

– A dlaczego   w ogóle   musiały   być   jakieś   konsekwencje?– zaatakowałam. – Maxon cały czas powtarza, jak wyczerpujące psychicznie są dla niego Eliminacje, jak trudno mu jest podejmować wybory, a tymczasem jedna z nas zakochała się w kimś innym. Nie powinien być jej wdzięczny za to, że ułatwiła mu decyzję?

Jaka ta pannica jest bezdennie głupia. Niech mnie ktoś przytuli, bo nie wytrzymam. Przecież wiadomo, że nie o to chodzi, tylko o złamanie kardynalnej zasady Eliminacji, które jest traktowane jako zdrada stanu! Podejrzewam, że gdyby Marlee była szczera z Maksiem, ten pogratulowałby jej i puścił w cholerę, szczęśliwy, że ma jedną z głowy. W końcu nawet brewka mu nie pykła jak Amisia opowiadała o swoim ex-ukochanym, w którym cały czas była zadurzona. Wtedy się nie wściekł i teraz pewnie byłoby tak samo. Rzecz jasna, sama Marlee nie mogła być pewna takiego rozwoju sytuacji, więc trzymała buzię na kłódkę, ale Amisia zna już trochę Maksia i jego charakter, więc powinna wiedzieć, że gdyby to od niego zależało, nic złego by się nie stało.

Dziewczyny zaczynają się kłócić. Aż tu wtem!

Kłóciłyśmy się, aż w pewnej chwili Celeste mruknęła nieobecnym głosem, nie odrywając się od czasopisma:

– Ma, na co zasłużyła. Dziwka.

Queen (Bee) Wannabe: 39

Nadeszła ta chwila. Karykatura evil suki została dopełniona. Czas na mordobicie. MORTAL COMBAT!!!

Celeste spojrzała przez ramię i zobaczyła, że rzucam się na nią. Wrzasnęła, kiedy na nią spadłam, zrzucając nas obie na stolik do kawy. Usłyszałam, że coś, zapewne filiżanka herbaty, rozbiło się na podłodze.Zamknęłam oczy w trakcie skoku, a kiedy je otworzyłam, Celeste była pode mną, próbując złapać mnie za nadgarstki. Zamachnęłam się prawą ręką i spoliczkowałam ją tak mocno, jak tylko mogłam. Pieczenie w mojej dłoni było niemal nie do zniesienia, ale wydało mi się tego warte, kiedy usłyszałam głośne klaśnięcie przy trafieniu.Celeste wrzasnęła i natychmiast zaczęła mnie drapać, a ja po raz pierwszy pożałowałam, że w odróżnieniu od pozostałych dziewcząt nie mam długich paznokci. Skaleczyła mnie w rękę, ale to rozzłościło mnie jeszcze bardziej, więc znowu ją uderzyłam. Tym razem rozcięłam jej wargę. Celeste złapała coś – spodek od jej filiżanki herbaty – i uderzyła mnie w głowę.Straciłam równowagę, a zanim zdążyłam przytrzymać Celeste, gwardziści zaczęli nas od siebie odciągać. Byłam tak zajęta walką, że nawet nie zauważyłam, kiedy ktoś ich wezwał. Uderzyłam też jednego z    nich, miałam dość bycia przytrzymywaną.

Pamiętacie może Annę z pierwszego tomu? To ta kandydatka, która wyleciała z hukiem za to, że raz przywaliła Celeste w ryj. Teraz Ami urządza regularną bijatykę na oczach królowej. Myślicie, że za to wyleci lub dostanie jakąkolwiek karę?




– Widziałyście, co mi zrobiła! – jęknęła Celeste.
– Stul lepiej pysk! – wrzasnęłam. – Nie wspominaj o Marlee ani słowem.
– To wariatka! Słyszycie ją? Widzicie, co zrobiła?
– Puszczaj mnie! – krzyknęłam, szarpiąc się z gwardzistą.
– Jesteś chora psychicznie! Zaraz powiem o wszystkim Maxonowi, możesz się pożegnać z pałacem! – zagroziła Celeste.
– Nikt teraz się nie zobaczy z Maxonem – oznajmiła surowo królowa. Popatrzyła w oczy Celeste, a potem w moje. Widziałam wyraźnie jej rozczarowanie, więc opuściłam głowę. – Obie idziecie do skrzydła szpitalnego.

A potem spakujcie mana… A nie sorry, królowa nie decyduje. Decyduje niestety Maksio, który ma w kwestii Amisi mózg przeżarty na dobre. także spoko, nie było sprawy.

Celeste i ja zostałyśmy rozsądnie umieszczone na przeciwnych końcach sali – ona tuż przy drzwiach, a ja pod oknem z tyłu. Niemal natychmiast zażądała ustawienia parawanu, żeby oszczędzić sobie mojego widoku. Nie dziwiłam się jej, byłam bardzo z siebie zadowolona. Nawet kiedy pielęgniarka opatrywała skaleczone miejsce we włosach, gdzie uderzyła mnie Celeste, nie miałam ochoty się krzywić z bólu.

Amisia agresję ma widać we krwi. Kij z zasadami, zdrowym rozsądkiem, instynktem samozachowawczym czy chociażby zwykłym dobrym wychowaniem. Ami rozwiązuje problemy, napadając na kogo się da. Książę, gwardziści, Celeste. Kto następny? Evil Clarkson?

Okazuje się, że Cass jest zdania, iż skoro dana osoba nie jest miła, to pobicie jej jest absolutnie usprawiedliwione.

Pielęgniarka rozejrzała się szybko, wyraźnie sprawdzając, czy ktośmoże nas usłyszeć.– Masz  szczęście  –  szepnęła.  –  Wiele  osób  czekało,  aż  to  sięw    końcu stanie.
– Naprawdę? – zapytałam równie cicho. Prawdopodobnie nie powinnam była uśmiechać się tak szeroko.
– Trudno mi policzyć te okropne historie, jakie o niej słyszałam – wyjaśniła pielęgniarka, wskazując ruchem głowy zasłonięte parawanem łóżko Celeste.

Queen (Bee) Wannabe:40

– Okropne historie?
– No cóż, sprowokowała tę dziewczynę, która ją uderzyła.
– Annę? Naprawdę?– Książę Maxon jest dobrym człowiekiem – wyjaśniła pielęgniarka. – Poprosił, żeby została zbadana przed wyjazdem do domu. Powtórzyła nam, co Celeste powiedziała o jej rodzicach. To było tak obrzydliwe, że nie mogę nawet powtórzyć. – Grymas na jej twarzy odzwierciedlał jej obrzydzenie.
– Biedna Anna. Wiedziałam, że musiało chodzić o coś takiego.

Queen (Bee) Wannabe: 41

– Jedna dziewczyna przyszła tutaj z zakrwawioną nogą po tym, jak ktoś w nocy nasypał jej szkła do pantofli. Nie mamy dowodów, że to była Celeste, ale kto inny byłby zdolny do takiej podłości?
– Nawet o tym nie wiedziałam! – westchnęłam.

Queen (Bee) Wannabe: 42

– Bała się, że na tym może się nie skończyć i pewnie dlatego wolała trzymać język za zębami. Poza tym Celeste bije swoje pokojówki. Tylko gołymi rękami, ale zaglądają tu czasem po okłady z lodu.
– Niemożliwe!

Queen (Bee) Wannabe: 43

Wow, Cass, jakaś ty subtelna. Zaraz dowiemy się, że Celeste ukręca łebki takim małym, żółtym kaczuszkom, topi kocięta, a zamiast przeprowadzać starsze panie przez ulicę, wpycha je pod samochody.

Wszystkie pokojówki, jakie poznałam w pałacu, były uroczymi dziewczynami. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, by którakolwiek z nich mogła choć raz zrobić coś, co zasługiwałoby na uderzenie.

– Powiem tylko, że wieści o twoim wyczynie szybko się rozeszły. Jesteś tutaj bohaterką. – Pielęgniarka mrugnęła do mnie.

Dobre Mzimu: 24

Czyż to nie cudowne? Wiem, że czasami ma się ochotę zrobić krzywdę komuś okropnemu, ale nie myślałam, że będę musiała dać punkty za Dobre Mzimu nie za akt dobroci, ale za danie ludziom jakiejś chorej satysfakcji.

Nie czułam się jak bohaterka.

Bo nie powinnaś. Ten durny wybryk nikomu tak naprawdę nie pomógł i niczego nie rozwiązał, jedynie chwilowo zaspokoił prymitywną żądzę zemsty pewnych osób.

– Chwileczkę – odezwałam się nagle. – Maxon poprosił, żeby Anna została przebadana przez wyjazdem do domu?
– Tak, panienko. Bardzo mu zależy na tym, żebyście miały tutaj jak najlepszą opiekę.– A co z Marlee? Czy także tutaj była? W jakim stanie została wypisana?

Niestety Amisia nie dowiaduje się niczego od pielęgniarki, bo w sali pojawia się Maksio. Celeste natychmiast zaczyna narzekać na Amisię i jej atak. Książę pociesza ją jak umie, po czym podchodzi do Amisi.


– Masz szczęście, że mój ojciec wyrzucił z pałacu wszystkie ekipy telewizyjne, bo inaczej to wszystko nie uszłoby ci na sucho.

Co znowu potwierdza, że gdyby nie materiał video, Maksio postarałby się zamieść jakoś sprawę Marlee i Woodworka pod dywan oraz pewnie dał im gdzieś ładny domek, żeby mogli sobie razem spokojnie żyć. Serio. Jeszcze się o tym przekonamy.

Bezradnym gestem przeczesał włosy palcami. – Co ja mam teraz znaleźć na twoją obronę, Ami?

Nic, wywal ją, przestań myśleć wackiem!

– Czyli zamierzasz mnie stąd wyrzucić? – Bawiłam się rękawem swojej sukienki i czekałam na jego odpowiedź.
– Jasne, że nie.
 
Kochanek z kartonu: 19

Wow, jakże jestem zdziwiona.

– A ją? – zapytałam, wskazując łóżko Celeste.
– Też nie. Jesteście wszystkie wytrącone z równowagi po wczorajszych wydarzeniach i trudno się temu dziwić. Nie wiem, czy mój ojciec zaakceptuje takie wytłumaczenie, ale to właśnie zamierzam mu powiedzieć.

Będziesz się musiał ostro płaszczyć, stary. Czy ona naprawdę jest tego warta?


– Może powinieneś mu powiedzieć, że to moja wina. Może powinieneś po prostu odesłać mnie do domu.

Yes, yes!!!

– Ami, przesadzasz.





A mogło być tak pięknie.

– Popatrz na mnie, Maxonie – upierałam się, czując w gardle narastającą gulę i z trudem wyduszając z siebie kolejne słowa. – Wiedziałam od początku, że się nie nadaję, ale myślałam, że może, bo ja wiem, uda mi się zmienić albo coś na to poradzić. Ale nie mogę tutaj zostać. Nie mogę.
 
To wyjedź, przecież możesz. Nie czekaj, aż cię wyrzuci, bo wiesz dobrze, że Maksio tego w życiu nie zrobi. No może gdyby zastał cię in flagranti z Ośrodkiem, ale wtedy byś pewnie jednak zawisła.

– Ami, możesz nienawidzić Eliminacji i doskonale rozumiem, że możesz być wściekła o to, co się stało z Marlee, ale wiem, że zależy ci na mnie wystarczająco, żebyś nie porzuciła mnie tak po prostu.

Kochanek z kartonu: 20


– Zależy mi na tobie wystarczająco, żebym powiedziała ci, że popełniasz błąd.

Jeśli Ami ma na myśli pozostawienie jej w pałacu, to zgadzam się w pełnej rozciągłości, to jest wielki błąd. Bo chyba nie mówi o sytuacji z dnia poprzedniego… Jeżeli błędem było ratowanie życia Marlee wszelkimi sposobami dostępnymi księciu w obliczu bezwzględnego prawa, to nie wiem, co jej powiedzieć.


– Nie zawsze jest tak trudno. I chciałem ci to pokazać, ale musisz mi dać trochę czasu. Mogę ci udowodnić, że nie wszystko jest całkiem złe, tylko musisz zaczekać.
Nabrałam powietrza, żeby zaprotestować, ale nie pozwolił mi dojść do słowa.
– Ami, przez całe tygodnie prosiłaś mnie, żebym dawał ci czas, a ja się na to zgadzałem bez wahania, ponieważ ci ufałem.

Czyt. bo jestem zrobiony z celulozy.

- Proszę, chciałbym teraz, żebyś ty zaufała mi choć trochę.
Nie wiedziałam, co takiego miałby mi pokazać Maxon, żeby skłonić mnie do zmiany zdania, ale jak miałam mu odmówić? Był tak cierpliwy w stosunku do mnie.
Westchnęłam.
– Niech będzie.

Jakaś ty wspaniałomyślna, Amiś, łza się w oku kręci.

– Dziękuję. – W jego głosie zabrzmiała wyraźna ulga. – Muszę już iść, ale niedługo się zobaczymy.
Skinęłam głową, a Maxon wstał i wyszedł, zatrzymując się tylko na chwilę, żeby pożegnać się z Celeste. Patrzyłam za nim i zastanawiałam się, czy zaufanie mu było dobrym pomysłem.

Na pewno sto razy lepszym niż jego ufanie tobie, słonko.

ROZDZIAŁ 12


Okazało się, że zarówno Celeste, jak i ja mamy minimalne obrażenia, więc po godzinie odesłano nas do pokojów. Na szczęście nie jednocześnie.

Trzeba jej było rękę złamać. Wiem, że żałujesz, że ci się to nie udało.

Kiedy weszłam po schodach i skręciłam w korytarz, zobaczyłam zbliżającego się gwardzistę. To był Aspen – chociaż po treningach nabrał ciała, znałam jego sposób chodzenia, sylwetkę i tysiąc drobnych rzeczy, zapisanych na zawsze w moim sercu.Kiedy do mnie podszedł, skłonił się, chociaż nie miał takiego obowiązku.– Słoik – wyszeptał, wyprostował się i poszedł dalej. 

Wow, jaka konspira.


Podeszłam do słoika stojącego przy moim łóżku i zobaczyłam, że pojedyncza jednocentówka miała towarzystwo. Otworzyłam pokrywkę i wyjęłam złożony skrawek papieru. To było bardzo sprytne, pokojówki na pewno by tego nie zauważyły, a nawet gdyby, uszanowałyby moje prawo do tajemnicy.Rozłożyłam karteczkę i znalazłam bardzo precyzyjne instrukcje. Najwyraźniej wieczorem miałam spotkanie z Aspenem.

Dzień wcześniej Marlee i jej gach ledwo uszli z życiem za takie numery. Czy Ośrodek i Amisia nie mają za grosz instynktu samozachowawczego? O mózgu nawet nie będę się rozwodzić, bo jego brak jest oczywistością.

Użyj mózgu, Luke: 37

Amisia znajduje pokój według wskazówek Ośrodka.
 – Aspen? – wyszeptałam w ciemność, czując się jednocześnie niemądra i przestraszona.
– Zupełnie jak za dawnych czasów, co? – usłyszałam jego głos, chociaż go nie widziałam.
– Gdzie  jesteś?  –  Zmrużyłam  oczy,  próbując  wypatrzeć  jego
sylwetkę. Ciężka kotara na oknie poruszyła się w świetle księżyca i wyłonił się zza niej Aspen.

Ośrodek chowający się za zasłonką byłby przezabawny, gdyby nie idiotyzm sytuacji.

Podeszłam do niego, potykając się po drodze chyba o wszystkie możliwe przeszkody.

Następna niezdara, która jest niezdarą tylko wtedy, kiedy to ma, zdaniem ałtorki, być słodkie.

– Cśśśś! – skarcił mnie. – Cały pałac się tu zleci, jeśli będziesz tak wszystko przewracać. – Na szczęście zorientowałam się, że żartuje.
– Przepraszam – odparłam, śmiejąc się cicho. – Nie możemy zapalić światła?

Jasne, zapal światło, otwórz szeroko drzwi i zacznij głośno jęczeć „Och tak, tak, mocniej, Aspen!” Na pewno nikt się nie skapnie.

Użyj mózgu, Luke: 38

Aspen tłumaczy jak krowie na rowie, że światło pod drzwiami może zwrócić czyjąś uwagę.

– Skąd w ogóle wiesz o tym  pokoju?  –  Wyciągnęłam rękę i w końcu dotknęłam ramienia Aspena.   Przytulił mnie, a potem pociągnął w róg pokoju.   
– Jestem gwardzistą – wyjaśnił po prostu. – I jestem w tym bardzo dobry. Znam już cały teren pałacu, wewnątrz i na zewnątrz. Każde przejście, każdą kryjówkę i nawet większość tajnych schronów. Tak się też składa, że znam trasy wartowników i wiem, które miejsca są najrzadziej sprawdzane i o jakiej porze najmniej gwardzistów jest na służbie. Gdybyś kiedyś musiała się gdzieś zakraść w obrębie pałacu, to ja będę najlepszym przewodnikiem.
 
Błagam, spiknij się z rebeliantami i skróć cierpienia czytelników.


– Jesteś pewien, że tu jest bezpiecznie? – zapytałam poważnie. Gdyby się zawahał, uciekłabym stąd w jednej chwili, dla dobra nas obojga.

Trzeba było w ogóle nie przychodzić dla dobra was obojga.

– Zaufaj mi, Mer. Musiałoby się zdarzyć mnóstwo nieprzewidzianych rzeczy, żeby ktoś nas tutaj znalazł. Jesteśmy bezpieczni.

- Szanse jedne na milion – rzekła (babcia Weatherwax) - spełniają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć.
Równoumagicznienie T. Pratchett

Apen pyta, jak Ami się czuje. Dziewczyna jest smutna i zła, co naturalne. Ośrodek wyraża dumę z tego, jak Amisia zachowała się podczas kaźni. Dalej nie rozumiem, dlaczego wszyscy uważają jej wybryk za coś wspaniałego. Oczywiście pojmuję wielkie emocje, co nie zmienia faktu, że było to bardzo niebezpieczne i glupie.

Co więcej, Ośrodek uważa, że wyczyn Ami to był świetny pomysł, bo udowodnił, że Ami się nie zmieniła w trakcie pobytu w pałacu. No fajnie, nie zmieniła się, ale przez to mogła wylądować w kiciu, więc nie otwierałabym szampana na miejscu Ośrodka.

– Posłuchaj, Mer, musisz pamiętać, że Maxon jest dobrym aktorem. Zawsze zachowuje się nienagannie, jakby był ponad tym wszystkim, ale jest tylko człowiekiem i tak samo jak każdy ma swoje wady. Wiem, że ci na nim zależy, bo inaczej byś tu nie została, ale powinnaś pamiętać, że on nie jest prawdziwy.
Skinęłam głową. Maxon i jego słowa o zachowywaniu spokoju. Czy to właśnie sam zawsze robił? Czy grał, kiedy był ze mną? Jak mogłam mieć pewność?

Czyli teraz Maksio jest oficjalnie be, a Ośrodek cacy. Ok.

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 11

I wszystko pięknie, tylko ten stan rzeczy nie potrwa długo. W końcu to dopiero 1/3 książki.

– Lepiej, żebyś się teraz przekonała. Co by było, gdybyś wyszła za niego i dowiedziała się o tym dopiero później?
– Wiem. Sama się zastanawiałam. – W kółko przypominałam sobie to, co Maxon mówił do mnie na sali balowej. Wydawał się całkowicie pewien naszej przyszłości, szykował się, by ofiarować mi tak wiele. Naprawdę myślałam, że chce tylko, żebym była szczęśliwa. Czy nie widział, jak bardzo nieszczęśliwa jestem teraz?

Ale twoje osobiste szczęście, pączusiu, nie ma nic do rzeczy wobec zdrady stanu. Niezłe masz zdanie o sobie i swoim znaczeniu w tym kraju.


– Czuję się okropnie głupia – wyszeptałam. Miałam ochotę się rozpłakać.

- Jesteś głupia – potwierdziła Beż.

– Nie jesteś głupia.
– Owszem, jestem.

Zgadzam się z Amisią, coś niesamowitego.

– Mer, czy uważasz, że ja jestem mądry?

- Nie – znów wtrąciła Beż.

– Oczywiście.
– Bo jestem. I jestem o wiele za mądry na to, żeby zakochać się w głupiej dziewczynie, więc możesz od razu to wykluczyć.

Zacznijmy od tego, że nie jesteś, a nawet gdybyś był, to uwierz, nie tacy mądrzy zakochiwali się w różnych rozwielitkach. Także kiepski argument.

– Mam poczucie, że okropnie cię skrzywdziłam. Nie rozumiem, jak to możliwe, że dalej mnie kochasz – przyznałam się.Aspen wzruszył ramionami.– Tak po prostu jest. Niebo jest niebieskie, słońce jest jasne, a Aspen na zawsze kocha Americę. Tak już został urządzony ten świat. Mówię szczerze, Mer, jesteś jedyną dziewczyną, na której mi kiedykolwiek zależało. Nie potrafię sobie wyobrazić siebie z inną. Starałem się na to przygotować, na wszelki wypadek, ale po prostu… nie potrafiłem.

Kochanek z kartonu: 21


– Nie możemy tu dłużej zostawać – powiedział. – Wierzę w moje możliwości, ale nie chciałbym kusić losu.
Westchnęłam. Miałam wrażenie, jakbym dopiero co tu przyszła, ale miał pewnie rację. Poruszyłam się, żeby wstać, a Aspen zerwał się, by mi pomóc. Przyciągnął mnie i przytulił na pożegnanie.
– Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale naprawdę mi przykro, że Maxon okazał się takim nieprzyjemnym facetem.

Wiem, że w najlepszym interesie Ośrodka jest oczerniać Maksia i zmanipulować Ami, żeby go znienawidziła, ale Maksio naprawdę nie miał tym razem innego wyjścia.

- Nie wycofujesz się, żeby twoja rodzina dalej dostawała pieniądze i żebyś mogła się ze mną widywać, ale on musiałby cofnąć czas, żeby to naprawić.

Naiwniak.

Westchnęłam ciężko. Aspen mógł mieć rację. Uczucie do Maxona zaczynało ze mnie opadać, zsuwać się z mojej skóry jak ciężki płaszcz.

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 12

Ośrodek obiecuje, że zaopiekuje się Amisią.

Następnego dnia Ami spędza czas w Komacie Dam. Celeste podsuwa jej artykuł na temat skandalu z Marlee. Czas na exposition.

Spośród wielkich tradycji naszego narodu największą popularnością cieszą się Eliminacje, wprowadzone po to, by przynieść radość pogrążonemu w smutku krajowi. Za każdym razem z równą ekscytacją oglądamy cudowną historię miłosną księcia i jego przyszłej księżniczki. Kiedy ponad osiemdziesiąt lat temu Gregory Illéa zasiadł na tronie, a jego najstarszy syn Spencer zmarł tragicznie, cały kraj pogrążył się w żałobie z powodu utraty tak obiecującego młodzieńca. Gdy Damon, młodszy syn Gregory’ego, został wyznaczony na następcę tronu, wiele osób zastanawiało się, czy w wieku dziewiętnastu lat jest w stanie wziąć na siebie taką odpowiedzialność. On jednak wiedział, że jest gotowy na wkroczenie w dorosłość i zamierzał to udowodnić, podejmując się największej odpowiedzialności, jaka spotyka nas w życiu– wstąpienia w związek małżeński. W ciągu kilku miesięcy narodziła się idea Eliminacji, a naród odzyskał wiarę w przyszłość dzięki temu, że zwyczajna dziewczyna otrzymała szansę zostania pierwszą księżniczką Illéi.

W dalszym ciągu uważam, że to wszystko jest strasznie głupie z politycznego punktu widzenia.

Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 55

Jednak od tamtych czasów wciąż zastanawiamy się nad rezultatami takiego wyboru. Chociaż sam pomysł wydaje się niezwykle romantyczny, niektórzy uważają, że nie należy zmuszać następców tronu do poślubiania kobiet niższych od nich stanem, acz oczywiście nikt nieodmówiłby królewskiej urody i godności obecnej królowej, Amberly Station Schreave.

Amberly Station. Hmm... Czyżby Cass rzeczywiście zainspirowała się  miejscowością w West Sussex?


 Niektórzy z nas nadal pamiętają plotki o tym, że Abby Tamblin Illéa

Jest taka aktorka Amber Tamblyn. Może Kiera naoglądała się Stowarzyszenia Wędrujących Dżinsów?

rzekomo otruła swojego męża, księcia Justina

Timberlake’a?

Illéę, zaledwie  kilka  lat  po  ślubie,  a następnie  zgodziła  się na  małżeństwo z jego  kuzynem, Porterem  Schreave,  aby  zachować  ciągłość  linii królewskiej.         

Jedno durne nazwisko zastąpione innym.

Chociaż te plotki nigdy nie zostały potwierdzone, możemy z całą pewnością zauważyć, że tym razem zachowanie dziewcząt w pałacu trudno nazwać inaczej jak skandalicznym. Marlee Tames, obecnie Ósemka, została przyłapana z rozbierającym ją gwardzistą w schowku, w poniedziałek, po balu halloweenowym, który miał    się stać jednym z najważniejszych  wydarzeń  tych  Eliminacji.  Jego przepych został niestety przyćmiony nieodpowiedzialnym zachowaniem panny Tames, które spowodowało zamęt w pałacu.

Naprawdę wybrali świetny moment na macanko po kątach.

Jednak nawet nie biorąc pod uwagę niewybaczalnego czynu panny Tames, należy podkreślić, że pozostałe w pałacu dziewczęta również mogą nie być godne korony. Wiemy z anonimowego źródła, że niektóre kandydatki z Elity bezustannie się kłócą i rzadko kiedy wypełniają odpowiednio powierzane im obowiązki. Wszyscy pamiętamy odprawienie z pałacu Anny Farmer na początku września, po tym jak z premedytacją zaatakowała uroczą Celeste Newsome, modelkę z Clermont. Nasz informator potwierdza, że nie był to jedyny przypadek przemocy fizycznej między członkiniami Elity, co sprawia, że trudno uniknąć pytania, czy dziewczęta dla księcia Maxona nie powinny być wybierane staranniej.

Jakiś background check też by się przydał, że się powtórzę.

Kiedy poprosiliśmy o komentarz do tych pogłosek, Jego Wysokość Clarkson powiedział tylko: „Niektóre dziewczęta pochodzą z mniej dystyngowanych klas i nie zostały nauczone stosownego zachowania, jakiego wymagamy w pałacu.Najwyraźniej panna Tames nie dorosła do roli Jedynki. Niezwykłe zalety mojej żony czynią ją rzadkim wyjątkiem od reguły dotyczącej niższych klas. Zawsze pracowała nad sobą, by stać się godną miana królowej, i trudno będzie znaleźć równie odpowiednią kandydatkę do tronu. Jednak w przypadku niektórych przedstawicielek niższych klas, pozostałych jeszcze w Eliminacjach, trudno nam powiedzieć, żebyśmy byli zaskoczeni”.

No patrzcie, następny dobry powód, żeby dać sobie spokój z Eliminacjami. Czas zacząć wybierać odpowiednie panny dla przyszłego władcy bez tej całej idiotycznej oprawy.  

Wprawdzie Natalie Luca i Elise Whisks są Czwórkami, jednak do tej pory publicznie zachowywały się z najwyższą stosownością, w szczególności lady Elise, której maniery są zawsze nienaganne.

To one mają jakieś nazwiska? Są wszak tak nieistotne, że nawet o tym nie myślałam. No i Elise Whisks. Does she really?

Pozostaje nam założyć, że Jego Wysokość miał na myśli Americę Singer, jedyną Piątkę, która nie odpadła pierwszego dnia Eliminacji. Panna Singer zbierała do tej pory dość przeciętne oceny. Jest niewątpliwie atrakcyjna, jednak brakuje jej tego, czego Illéa oczekiwałaby od nowej księżniczki. Wywiady z nią w Stołecznym Biuletynie bywają zabawne, jednak nasz kraj potrzebuje nowej przywódczyni, a nie komediantki.

Nie mogę się nie zgodzić. Wiem, że Cass chce, aby czytelniczka zakrzyknęła „Nie, to nieprawda! Uwzięliście się na Amisię! Ona jest wspaniała!” Tylko, że w przypadku panny Singer zagranie na biedną, zaszczutą bohaterką, w którą nikt nie wierzy, a która wszystkim pokaże, nie działa. Amisia jest niesympatyczna, głupia, agresywna i kompletnie nie nadaje się na przyszłą królową, więc w pełnej rozciągłości zgadzam się z gazetą i nie mam zamiaru stać po jej stronie.
 Wśród niepokojących pogłosek usłyszeliśmy także, że panna Singer próbowała uwolnić pannę Tames podczas wymierzania jej kary, co w naszych oczach może ją czynić wspólniczką w przestępczym procederze panny Tames, która zdradziła naszego księcia.

Proszę bardzo, czyli ktoś jednak doszedł do takiego wniosku.


Wszystkie te doniesienia (oraz zniknięcie panny Tames, jednej z dotychczasowych faworytek) każą na nowo zadać sobie pytanie: kto powinien zostać naszą księżniczką?Wyniki przeprowadzonej wśród czytelników ankiety okazały się zgodne z przewidywaniami.Gratulujemy pannie Celeste Newsome i pannie Kriss Ambers zajęcia ex aequo pierwszego miejsca w rankingu. Miejsce trzecie przypadło pannie Elise Whisks, zaś za nią uplasowała się z niewielką stratą panna Natalie Luca. Bez zaskoczenia należy przyjąć, że miejsce czwarte ogromna różnica dzieli od piątego i ostatniego, zajmowanego przez Americę Singer.

Again, wcale mi nie żal Ameriki. Bardzo dobrze, że jest na ostatnim miejscu. Oczywiście Cass wytnie nam numer pt „czarny koń”, w końcu Amisia to główna bohaterka.

W imieniu całej Illéi życzymy księciu Maxonowi, by bez pośpiechu wybrał dla nas najlepszą księżniczkę. Tym razem cudem udało się uniknąć nieszczęścia i prawdziwa natura panny Tames wyszła na jaw, zanim na jej głowie znalazła się korona. Wasza Wysokość, książę Maxonie: którąkolwiek pokochasz, pamiętaj, by była tego godna. My także chcemy ją pokochać!

Cóż, miłość tak nie działa. Kocha się różnych, godnych i niegodnych. Dlatego wyboru przyszłej królowej lepiej nie opierać tylko na emocjach. Wiem, że to zimne podejście, ale wszak chodzi o żonę dla przyszłego króla. Romantyzm i polityka rzadko idą w parze.

I to koniec na dzisiaj. Do zobaczenia.


Statystyka:

Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr: 12
Dobre Mzimu: 24
Jak mała Kiera wyobraża sobie...: 55
Karny jeżyk potrzebny od zaraz: 15
Kochanek z kartonu: 21
Konkurencja dla Kajusza: 4
Nie, nie jesteśmy w Panem: 22
Osiołkowi w żłoby dano: 35
Queen (Bee) Wannabe: 43
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem: 3
Twierdza Monty Pythona: 7
Użyj mózgu, Luke: 38


Beige

46 komentarzy:

  1. "Celeste podsuwa jej artykuł na temat skandalu z Marlee".
    Zastanawia mnie ta gazeta, którą przemyciła Celeste: niby jedzie po pomyśle rekrutowania z ludu kandydatek na żonę Maksia (do tego stopnia, że oskarża królową o otrucie męża! To się chyba kwalifikuje na tłuczenie pismaków prętem?), ale obecną królową wychwala pod niebiosa, jakby to był ofijalny biuletyn rządowy...
    Pomysł Aspena z karteczką jest boski. Jasne, że nikt jej nie zauważy w słoju Ameriki, przecież jest tam tyle monet... a nie, jedna. Pomysł Ameriki, żeby wołać: "Aspen?" w sytuacji, gdy nie jest pewna, czy koleś za zasłonką to Aspen, czy jakiś szpion, też super.
    Ogólnie analiza bardzo fajna, ale tę "rządzę zemsty" trzeba poprawić na "żądzę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Cholerny autocorrect, a ja nawet nie zauważyłam. Dzięki.

      Beige

      Usuń
  2. Mimoza część 2: wolałaby śmierć niż trochę bólu.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, trochę się tej Celeste należało, plecie, co jej ślina na język przyniesie.Ale dlaczego główna bohaterka ciągle się na tych nieszczęsnych gwardzistów rzuca?
    Przecież to tacy chłopcy jak ten jej Ośrodek.Ojca już w ogóle nie rozumiem:jest dumny, bo córka nie panuje nad sobą i urządza akcję, która nikomu nie może pomóc?
    "Czuję się okropnie głupia". I słusznie.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  4. Kłótnia Amisi i Kriss tylko udowodniła, jak wielkie problemy ze sobą ma Ami. Trafiłam już kiedyś na kogoś, kto bez zastanowienia wyliczał innym ile mają kasy, jak im się żyło i według tego wydzielał im prawo do cierpienia (oczywiście ten ktoś, tak jak Amisia, uważał, że jedyne prawo do cierpienia tak naprawdę należy się jemu).

    Celeste bijąca pokojówki... Pewnie pasem. Ale wcześniej przywiązuje je do kaloryfera.

    "(...)rzadko kiedy wypełniają odpowiednio powierzane im obowiązki."
    Obo...co? To one mają obowiązki? O.o

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, co miała na celu kłótnia Amisi z Kriss, ale nie wyobrażam sobie, jaką gimnastykę myślową trzeba zrobić, żeby Amisia nie wyszła podczas niej jak arogancka, napuszona smarkula. Próbuję sobie wyobrazić, z której strony ta rozmowa miała pokazać Amisię z dobrej strony (bo przecież wszystko w książce ma taki cel), ale nie jestem w stanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepszy pomysł, na jaki wpadłam to taki, że chodziło o te wszystkie upokorzenia, które musiała wycierpieć (tak jak cierpiała głód), żeby kibicować jej jak z reguły kibicuje się pokrzywdzonym bohaterom ;)

      Usuń
    2. W sumie tak, coś w tym jest. Nie zauważyłam tego przesłania, bo było przywalone wiadrami bucery, ale rzeczywiście o coś takiego mogło chodzić.

      Usuń
  6. Czy ktoś mógłby mi rozrysować tę walkę? Proszę ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. America jest RUDA. Co za faux pas.

      Usuń
    2. *idzie po baty i dołącza do Marlee i jej trulowera*

      Usuń
    3. Każdy moment jest dobry na pisanie opka. Chyba, że zaczynasz jutro matury, wtedy możemy chwilę poczekać ;)

      Usuń
  7. Czyli Celeste przekrada się nocą po pałacu i sabotuje inne kandydatki? To dlaczego, na wszystkie bóstwa Illei, nie zawitała do sypialni Ami, którą wszystkie uważają za ulubienicę księcia? Nie wierzy, że piątka jej poważnie zagraża? Boi się, że wpadnie tam na Maxa? ;) Czy plothole?
    Mam piękną wizję, w której ktoś podmienia zupełnie-niezauważalną-karteczkę i Ami wpada w zasadzkę w ramach akcji sprawdzania kandydatek po wyczynie Marlee i ułatwiania Maxowi wyboru ;P
    Czy ktoś może mi wyjaśnić, jak krowie na rowie, dlaczego oni ciągle nazywają przyszłą żonę Maxa księżniczką a nie księżną? Pretty please, bo też czuję się głupia. Po angielsku żonę księcia też można, jak gdzieś wyczytałam, określać jako "princess", ale w języku polskim spotykałam się tylko z tytułem "księżna" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedno - badanie kandydatek (kandydatki?) przed wyjazdem z pałacu było jakoś uzasadnione? Max ma gest i funduje pełną diagnostykę jako prezent na pożegnanie? Znaczy nie mam nic przeciwko, miło z jego strony, ale nie lepiej byłoby to zrobić na początku? Chociażby po to, żeby dziewczyna nie przywlokła jakiejś choroby zakaźnej... bo nie wspomnę już o mocno dyskusyjnym, a wciąż możliwym przypadku, w którym kandydatka jest nosicielką jakiegoś genetycznego paskudztwa?

      Usuń
    2. Na wypadek, gdyby się od księcia zaraziła wstydliwą chorobą? ;)

      Usuń
  8. [Delikatny SPOILER czegoś, co będzie bez znaczenia dla fabuły]
    Kwiiik! Borze, te wyznania Ośrodka są borskie, kiedy się zna dalszą akcję, zwłaszcza to z „Aspern kocha Ami for ever!”. Cudne!
    [Koniec SPOILERA]
    Tak ogólnie, to świetna analiza, jak zwykle odwaliłyście kawał dobrej roboty :) Takie pytanko – czy kojarzycie może książkę „Klątwa Tygrysa”? Taka mniej patologiczna wersja „Zmierzchu”. Jeśli będziecie po „Selekcji” dalej analizować, to weźcie pod uwagę. Głupota bohaterki i wiersze tru loffa są cudne.

    T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiersze. Tru. Loffa. Nie wiem co to jest "Klątwa Tygrysa", ale wiersze mnie przekonały! Popieram!

      Usuń
    2. Wiersze są cudne, wyglądają jakoś tak:
      Kocham
      piękna ma miłoźć ale…
      klątwa tygrys
      Ja kocham kocham
      Mojom pienknom
      miłoźć

      O, wspomnę jeszczę, że jest amnezja, szastanie kasą, plastikowa Barbie, Mary Sue i trójkącik. Jedyna ciekawa rzecz w tej książce to różne mity.

      T.

      Usuń
    3. O, amnezji nigdzie dawno nie widziałam... Może przeczytam tę ksiunszkę, jak się znienawidzę...

      Usuń
    4. Najlepszy wiersz świata. Chcę to przeczytać, pisać fanfiki i tworzyć obrzydliwe fan arty, a potem obwiesić sobie tym pokój. Mam już ideał mężczyzny.

      Usuń
    5. Tak wkleję jedyny znaleziony w internecie wiersz z tej książki:

      Zapaliłem świeczkę. Patrzyłem na płomień.
      Tańczył, migotał, dziki i nieokiełznany.
      Odbijał się w moich oczach.
      Gdy przejechałem nad nim dłonią, zadrżał.
      Płomień buzował, palił coraz mocniej.
      Cofnąłem rękę, żar naraz złagodniał,
      Aż w końcu całkiem ustał. Wyciągnąłem
      Dłoń, by raz jeszcze posmakować bólu.
      Czy spiecze, sparzy, czy osmali skórę?
      Nie! Czułem tylko, jak drgające ciepło
      Ciało i duszę mą liże płomieniem,
      Co migotliwie rozświetla ciemności -
      Rumieniec na jej policzku.

      T.

      Usuń
    6. Chyba właśnie umarłam :C

      Usuń
    7. "O, wspomnę jeszczę, że jest amnezja, szastanie kasą, plastikowa Barbie, Mary Sue i trójkącik."
      Końcówka pierwszego tomu jest nieudolną zrzynką końcówki Zmierzchu ("wojowniczy archanioł", brrr). Bohaterka bywa wyjątkowo głupia, ale miewa przebłyski i jest rozsądniejsza od Belli.
      Z wierszy najgorszy jest ten, który Kelsey nagryzmoliła w trzecim tomie.

      M.

      Usuń
    8. Cała ta książka była zrzynką. O, ten wiersz faktycznie jest straszny. Tak nawiasem mówiąc... Są jak na razie 4 tomy, ale mają być następne. Boję się, ale i tak je kupię. A Kelsey ma samym początku była całkiem przyjemna, taka zwyczajna nastolatka. A później poznała tru loffa.

      T.

      Usuń
    9. W końcówce wyjątkowo mocno dało mi to po oczach.
      Kelsey lubię w momentach, kiedy nie zachwyca się tró loverem, nie myśli o tró loverze, i w których naprawdę działa, a nie stoi z boku, udając silną i niezależną.
      Też mam zamiar kupić piąty tom. I inne powieści Houck. Obecnie pracuje ona nad nową, "egipską" serią. Ciekawa jestem, co jej wyjdzie, i czy wydadzą jej nowe dzieła w Polsce.

      M.

      Usuń
    10. Egipską? Pewnie to samo co w „Klątwie”, tylko pozamieniane. Chociaż w sumie przeczytałabym o tru loffie-skarabeuszu :P

      T.

      Usuń
    11. Tró loff będzie mumią. Opis książki z GoodReads sugeruje, że ma więcej niż jednego brata, więc pewnie zamiast trójkąta dla odmiany będzie czworokąt. :P I tak nie mogę się doczekać, żeby to przeczytać.

      M.

      Usuń
    12. A ty okazuje się, że "bracia" tru loffa to wszystkie inne mumie... To jest dopiero materiał na romans!

      T.

      Usuń
    13. Romans z mumią liczy się jako nekrofilia czy nie?

      Usuń
    14. Chyba tak. Boru.

      T.

      Usuń
    15. Popieram. Analizę "Klątwy Tygrysa" chętnie bym przeczytała. Byłoby ciekawie dla odmiany poczytać o czymś, co się zna. "Klątwa" to wyśmienity materiał na analizę.

      Usuń
  9. Plot twist: Damon Illea to w rzeczywistości Damon Salvatore z TVD, do którego fotek nocami jęczy Cass. ;p

    Kretynizm Ami sięgnął szczytu (osiągnął dno...?). Brak mi słów, a to się rzadko zdarza.

    Analiza cudna, zgadzam się w 100% z opinią nt. selekcji, tępoty Amisi i jej ojca, o Aspenie nie wspominając. I dziękuję za cytat z Pratchetta! <3

    Adria

    OdpowiedzUsuń
  10. Po pierwsze... *tuli biedną Beż* Okrutne są Twe cierpienia nad tym paskudztwem Q_Q
    Po drugie - Americo? Jesteś Bucem, Bucem przez duże "B". Jak śmiesz stwierdzać, że Kriss nie poradziłaby sobie w ciężkiej sytuacji? Jak śmiesz twierdzić, że ten cholerny artykuł nie jest prawdziwy?! Jak możesz być taką tępotą, żeby nawet przez moment nie przemyśleć sytuacji na trzeźwo >__<
    A na mały deserek - czytając jak Aspen oczernia Maxona wciąż myślałam o tym, że America wierząc mu bez słowa wykazuje się okropną głupotą. Facetowi jest na rękę, że Ami ma o księciu złe zdanie, tym bardziej je podsyca =_= A ona w to wszystko wierzy, bo przecież prosty gwardzista wie lepiej niż ona, która jednak jest tu dłużej i rozmawia z Maxonem osobiście... Ale po co ja się produkuję.... Q_Q

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzisiaj premiera Następczyni w jułesej. Jestem tak podniecona, że ledwie mogę usiedzieć z wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja jestem już po lekturze. Skomentowałabym, ale nadal tkwię w stuporze.

      Usuń
    2. Jest aż tak źle?

      Usuń
    3. Nie, jest znacznie gorzej.

      Usuń
    4. Btw poszłam dzisiaj do trzech biedronek, bo miałam nadzieję znaleźć Gaskell i Austen za 10 zł. Wuj, wszystko wykupili. Za to był Książę i Gwardzista, macie okazję nabyć to cudowne dzieło po zniżkowej cenie!

      Usuń
    5. Leleth, czy ty nabyłaś ów dzieło? *_*

      Usuń
    6. Owo. Nie, po co ;P dawno już mam wszystkie wydania we wszystkich językach!!!1111

      Usuń
    7. To dzieuo jest ów. W sensie: "ów, jak dobrze, że się skończyło".

      Usuń
    8. :D
      Wybaczcie, mój błąd.

      Usuń
  12. Ech, dziewczyny tak pięknie wszystko analizują i rozkładają na czynniki pierwsze, że aż marzy mi się żeby rozłożyły jakąś dobrą książkę, żeby pokazać, jak można zrobić to (napisać książkę romans paranormalny/antyutopie/post a po science fiction/young adult/cokolwiek) dobrze :(

    OdpowiedzUsuń
  13. > Illéę, zaledwie kilka lat po ślubie, a następnie zgodziła się na małżeństwo z jego kuzynem, Porterem Schreave, aby zachować ciągłość linii królewskiej.

    What?... ale... dlaczego? Znaczy się: mi się widzi, że ożenić z obejmującym tron kuzynem można kogoś lepszego niż osobę podejrzaną o trucicielstwo >_>

    OdpowiedzUsuń
  14. "Amisia agresję ma widać we krwi. Kij z zasadami, zdrowym rozsądkiem, instynktem samozachowawczym czy chociażby zwykłym dobrym wychowaniem. Ami rozwiązuje problemy, napadając na kogo się da."

    Rasowa dresiara, wypisz wymaluj.

    OdpowiedzUsuń