poniedziałek, 1 lutego 2016

„Następczyni”, czyli Cass, za co?!


...Cass? Oszukałaś nas.

„Jedyna” miała być ostatecznym pożegnaniem z tym uniwersum. Zdecydowałyśmy się na analizę tej serii przekonane, że czeka nas wyłącznie przebijanie się przez trylogię o Americe Singer i ewentualnie kilka nowelek na deser.

...Taaa.

Powitajcie najnowszą odsłonę z piekła rodem.




O czym traktuje owo dziełko? O tym powie nam filmik promocyjny:



Oraz oficjalne streszczenie:

Dwadzieścia lat temu America Singer wzięła udział w Eliminacjach i zdobyła serce księcia Maxona. Teraz nadszedł czas, by swoje Eliminacje zorganizowała księżniczka Eadlyn. Eadlyn nie oczekuje, że jej Eliminacje będą choć odrobinę przypominać bajkową historię romansu jej rodziców. Jednak gdy rozpoczyna się rywalizacja, dziewczyna odkrywa, iż znalezienie szczęśliwego zakończenia nie jest tak niemożliwe, jak zawsze się spodziewała.

Eee. Trochę sucho. Zobaczmy, co znajdziemy na Selection Wiki:

Księżniczka Eadlyn od dziecka słuchała opowieści o tym, jak poznali się jej rodzice. Dwadzieścia lat temu America Singer wzięła udział w Eliminacjach i zdobyła serce księcia Maxona – a później żyli długo i szczęśliwie. Eadlyn zawsze uważała ich bajkowy romans za coś niezwykle romantycznego, ale sama nie ma zamiaru iść w ich ślady. Najchętniej odwlekałaby decyzję o ślubie tak długo, jak tylko się da. Ale księżniczka nigdy nie decyduje w pełni o swoim losie i Eadlyn zmuszona jest zorganizować własne Eliminacje – niezależnie od tego, jak bardzo jest temu przeciwna.

Eadlyn nie oczekuje, że jej historia skończy się znalezieniem prawdziwej miłości. Jednak gdy rozpoczyna się rywalizacja, jeden z uczestników przykuwa uwagę Eadlyn, ukazując jej możliwości rysujące się na horyzoncie...i udowadniając, że znalezienie szczęśliwego zakończenia nie jest tak niemożliwe, jak zawsze się jej wydawało.

No, troszkę lepiej. W każdym razie na analizę wystarczy.


Cóż, wiecie już zatem, o czym traktuje najnowsza książka Kiery; córka Amisi i Maksia urządza własne Eliminacje.

Zazwyczaj w tym miejscu opisujemy Wam główne bezsensy fabularne, które czekają na nas na kartach danego dzieła. Ale nie tym razem. Tym razem skupimy się na czymś innym.

Małe ćwiczenie. Wróćmy na chwilę do protagonistek wszystkich zanalizowanych przez nas do tej pory dzieł – Belli Swan, Melanie Stryder, Wagabundy i Ameriki Singer. Spróbujmy – z oczywistych przyczyn biorąc pod uwagę wyłącznie pierwszy tom serii, w której występuje dana postać – wymienić chociaż jedną zaletę lub dobry uczynek każdej z dziewczyn.

  • Bella Swan, „Zmierzch”: gdy dowiaduje się, że mający na nią chrapkę Tofik (zwany też Jamesem) porwał jej matkę, bez wahania godzi się na stawienie się w wyznaczonym przez niego miejscu w zamian za oszczędzenie życia rodzicielki (chwilowo spuśćmy zasłonę milczenia na fakt, że gdyby wysiliła swoją jedyną szarą komórkę i powiedziała o wszystkim Alice i Jasperowi w ogóle nie musiałaby się niepotrzebnie narażać).
  • Melanie Stryder, „Intruz”: odkąd skończyła czternaście lat dba o to, by jej młodszy brat przeżył w postapokaliptycznym świecie (chwilowo spuśćmy zasłonę milczenia na fakt, że karmi przy tym swój dziwaczny matczyny fetysz).
  • Wagabunda, „Intruz”: spędza godziny przy łóżku umierającego Waltera, udając jego żonę i starając się rozjaśnić mu ostatnie chwile życia (chwilowo spuśćmy zasłonę milczenia na fakt, że zgodnie z ustanowionym przez Meyer kanonem w ogóle nie powinna być w stanie tego zrobić).
  • America Singer, „Rywalki”: dowiedziawszy się, że jej pokojówki mogą nie mieć wystarczająco dużo czasu na dotarcie do swojego schronu upiera się, iż mają zostać wpuszczone do królewskiego bunkra (chwilowo spuśćmy zasłonę milczenia na fakt, że była to jedynie wymówka aby pokazać, jakie to z dziewczyny Dobre Mzimu).

Pytacie, skąd ta wyliczanka?

Bo Eadlyn nie miałaby szans się do niej zakwalifikować.

Tak, drodzy czytelnicy. Belka, Mela, Wandzia i Amisia – najbardziej marysuistyczne, głupawe, wredne i samolubne postacie w historii literatury – w zestawieniu z Edzią nagle zaczynają prezentować się w zupełnie nowym świetle. A wiecie, dlaczego?

Ponieważ o Eadlyn Schreave – i piszemy to absolutnie serio – nie da się powiedzieć NIC dobrego.

Ci z Was, którzy nie czytali „Następczyni” zapewne pomyśleli sobie w tym momencie: „Przesadzają. Nie może być tak AŻ TAK źle”. Natomiast ci, którzy „Następczynię” przeczytali, wcale sobie tak nie pomyśleli – bo już wiedzą, z czym przyjdzie nam się barować.

Naprawdę, kochani. Jesteśmy zupełnie poważne. Bucowaty, psychopatyczny tru loff to w powieściach YA już smutny standard; protagonistka nie wzbudzająca w czytelniku żadnych uczuć poza czystą odrazą – i to kompletnie wbrew woli autorki – to zupełnie inna para kaloszy. Dość powiedzieć, że po raz pierwszy w historii naszych analiz miałyśmy autentyczną ochotę wpełznąć między karty książki (a raczej do laptopa/czytnika) i własnoręcznie udusić drogą narratorkę – a dalibóg, takiej reakcji nie doczekał się z naszej strony nawet Jared Howe.

A po „Następczyni” czeka nas wszak jeszcze jeden – szczęśliwie ostatni (Cass, lepiej, żebyś tym razem nie zrobiła nas w trąbę!) - tom z punktu widzenia tej istoty.

Po prostu bajka.

 
Na koniec kwestia czysto techniczna: jak już wspomniałyśmy przy okazji epilogu „Jedynej”, nowa odsłona serii to także nowe porządki w dziedzinie punktacji. W związku z tym posegregowałyśmy kategorie; podzieliłyśmy je na te, które będą wspólne dla oryginalnej trylogii i powieści z punktu widzenia Eadlyn, te, które należą wyłącznie do pierwszych trzech tomów i te zupełnie nowe, stworzone na potrzeby „Następczyni”. Ostatnia sekcja jest póki co pusta; będziemy ją uzupełniać wraz z pojawianiem się konkretnych kategorii w analizach.


Jeśli więc nie zniechęciłyśmy Was kompletnie do lektury tym przygnębiającym wstępem, to serdecznie zapraszamy do wspólnego przedzierania się przez „Następczynię” autorstwa Kiery Cass.

Do zobaczenia w niedzielę!

Beige & Maryboo

58 komentarzy:

  1. Oj, kobiety, nie zniechęciłyście ani trochę! Przebrnęłam przez "Następczynię" i od miesiąca nie mogłam się doczekać, aż to rozszarpiecie. Miłej zabawy, cudownie że to już - tęskniliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać. Ciekawa jestem czy te wszystkie wady bohaterki będą zamaskowane jako niby zalety, jak to do tej pory często bywało, czy Cass zupełnie nie ogarnia swojej postaci?

    OdpowiedzUsuń
  3. Aw yeah! Nowa, pozytywna postać z literatury YA która nakarmi wyobtaźnie niewinnych o pfrawdziwej miłości. Narazie YA sprawiło, że na każdą książke z perspektywy bohatera wydaną w 21 wieku patrzę krytycznie. Mam dziwne wrażenie, że Ela pogłebi moje negatywne nastawienie. A btw. *rzuca konfettie w powietrze* WI-TA-MY! *głęboki skłon*
    Nie-ma

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam tylko pierwszy rozdział jaki tutaj wrzuciliście, ale już jestem bardzo zniesmaczona waszymi komentarzami. Zarówno komentarzami osoby analizującej tutaj, jak i niektórymi pod analizą. Niektórymi, bo były też takie osoby, które nie zgadzały się z waszym wyrachowanym podejściem do tematu starania się przez biedną dziewczynę o bogatego męża. Wymagacie od głównej bohaterki żeby myślała jak "dziwka" i żeby dla pieniędzy próbowała poderwać bogatego faceta. Jak tego nie chce, bo jest już zakochana, to jest dla was egoistyczna i głupia. To wygląda tak jakby dla was biedni nie mieli prawa do własnej godności i do własnych pragnień. Bo jedyne pragnienia jakie mogą mieć biedni, to takie żeby cała rodzina zawsze była najedzona oraz awans społeczny. Jak może coś innego im się zamarzyć? Jak jest to pomocne dla rodziny to niech kobieta podrywa kogoś kogo nie chce, niech uprawia z nim seks, niech wychodzi za niego za mąż. Dla wyjścia z biedy niech i zje gówno jakiegoś bogatego szejka. Jest głodna to co jej szkodzi skoro później będzie mieć kasę, by jeść co tylko zechce. I jej rodzina nie będzie już nigdy głodna. Jak kobieta może nie myśleć o rodzinie, ale o sobie? Biedni nie mają żadnych praw, a na pewno biedne dziewczyny nie mają prawa, by kochać tego kogo zechcą. Bo ich mamusie już się trzęsą na lepszą kasę. A mamusi trzeba pomagać nawet za cenę własnych pragnień. Taka mamuśka może decydować nie tylko o swoim tyłku, ale też o tyłkach swoich córek, a jak nie to one są egoistkami. W końcu jak mamuśka wykarmiła taką córkę, to niech teraz ta we wszystkim jej się słucha i niech spłaca dług. Ciekawe czy osoby, które piszą z takim oburzeniem o tym, że dziewczyna nie chce przystępować do eliminacji i wyzywają ją za to od egoistek też tak latają za bogatymi facetami i za lepszym życiem. Czy zgłaszają się do różnych poniżających, a dobrze płatnych programów. Bo może nawet nie zostaną wybrane, a jak zostaną to nie muszą wygrać, a już za kilka odcinków coś zarobią. Bo coś czuję, że niektórzy tylko biednym tak potrafią doradzać, a sami w życiu, by się nie zgodzili na walkę o bogatego męża/żonę w jakimś konkursie. Bo przecież co innego my, a co innego ludzie, którzy mówią, że są biedni. Już obojętne, czy głodują, czy tylko im się tak wydaje. Zobaczę co będzie dalej, ale to za jakiś czas, bo muszę ochłonąć. Nie tego się tutaj spodziewałam.

    Oburzona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow.
      Po prostu wow.
      Miałam napisać jakiś konstruktywny komentarz, ale mnie normalnie powaliłaś swoją wypowiedzią. Jak żyje jeszcze nie widziałam aż takiego demonizowania i takiego potwornego przekręcania czyjejś wypowiedzi. Wkładasz dziewczynom w usta słowa, których nigdy nie powiedziały. Serio nie wiem co powiedzieć. Pozwolisz, że cię zacytuję: "Zobaczę co będzie dalej, ale to za jakiś czas, bo muszę ochłonąć. Nie tego się tutaj spodziewałam."

      Usuń
    2. Specjalnie wyolbrzymiałam żeby było widać jak to we mnie uderzyło. Żeby nie było, że wkładam komuś coś w usta to od razu mogę przyznać, że rzeczywiście, aż takie słowa tam nie padły. Kto chce może się cofnąć i przeczytać co tam było, a co nie. Dodam tylko, że moim zdaniem kobieta ma prawo zakochać się w biedaku i to jej decyzja, a dzielenie społeczeństwa na jakieś kasty jest niesprawiedliwe. Chce dziewczyna żyć w biedzie, to niech sobie żyje. A tu były jakieś sugestie, że powinna patrzeć na swoją rodzinę, na matkę przy wyborze swojego partnera życiowego. Tak samo płakali rodzice mojej koleżanki ze szkoły, kiedy ta przyprowadziła im przedstawić czarnoskórego narzeczonego. Też wyzywali ją od egoistek, że przez nią sąsiedzi będą ich wytykać palcami, a wnuki będą mieć ciężej niż jakby były białe. I z pewnością prawdę mówili, ale ona powiedziała, że to jej życie, a nie życie jej rodziców i ze ślubu nie zrezygnowała. To system w tej książce jest chory, a to, że bohaterka chce żyć w biedzie, to mniejszy problem.

      Oburzona

      Usuń
    3. Specjalnie wyolbrzymiałam żeby było widać jak to we mnie uderzyło. Żeby nie było, że wkładam komuś coś w usta to od razu mogę przyznać, że rzeczywiście, aż takie słowa tam nie padły. Kto chce może się cofnąć i przeczytać co tam było, a co nie. Dodam tylko, że moim zdaniem kobieta ma prawo zakochać się w biedaku i to jej decyzja, a dzielenie społeczeństwa na jakieś kasty jest niesprawiedliwe. Chce dziewczyna żyć w biedzie, to niech sobie żyje. A tu były jakieś sugestie, że powinna patrzeć na swoją rodzinę, na matkę przy wyborze swojego partnera życiowego. Tak samo płakali rodzice mojej koleżanki ze szkoły, kiedy ta przyprowadziła im przedstawić czarnoskórego narzeczonego. Też wyzywali ją od egoistek, że przez nią sąsiedzi będą ich wytykać palcami, a wnuki będą mieć ciężej niż jakby były białe. I z pewnością prawdę mówili, ale ona powiedziała, że to jej życie, a nie życie jej rodziców i ze ślubu nie zrezygnowała. To system w tej książce jest chory, a to, że bohaterka chce żyć w biedzie, to mniejszy problem.

      Oburzona

      Usuń
    4. Przepraszam urażonych za wszystkie wyolbrzymienia, bo rzeczywiście mogą wyglądać na niesłuszne oskarżenia, czy kłamstwa. Wszystko co naprawdę było napisane jest w pierwszym rozdziale i nie zamierzam się upierać, że jest inaczej.

      Oburzona

      Usuń
    5. Ale one nie mówiły, że ona MUSI za niego (księcia) wyjść. Proponowały tylko, żeby pojechała do pałacu na miesiąc, nałapała pieniędzy i wróciła do domu. Gdyby rzeczywiście przymierała głodem, zrobiłaby to. Bo nie oszukujmy się, jej rodzina nie jest głodująca. Gdyby ktoś musiał wybierać czy kupić dziecku (lub młodszemu rodzeństwu) mleko lub chleb, albo czy wziąć w sklepie kolejną kreskę, to raczej by się nie wahał. inna sprawa, że rodzina Amisi nie jest tak biedna jak miała być. Ale jeśli byłoby tak źle jak dziewczyna cały czas twierdzi, to nie wiem jak Ty, ale ja poświęciłabym nawet swoje szczęście.
      Szczególnie, że przy odrobinie wyrachowania może nazbierać mnóstwo pieniędzy, dać Aspenowi, by ten się wkupił wyżej. Wyjść za Aspena i zostać tą nauczycielką muzyki lub kimś. Pomóc wkupić się rodzinie.
      Easy-peasy

      Żelek

      Usuń
    6. Yay, aż musiałam chwilę ochłonąć, żeby móc napisać komentarz.
      Pomijając wyolbrzmienia - gdzie w analizach, gdziekolwiek, było napisane, że ma wyjść za bogatego? Dokładnie jak napisał Żelek, wystarczyło pojechać tam na kilka tygodni. Od razu jednak, Oburzona, widać, że nie czytałaś tych analiz dokładnie - owszem, w sytuacji w jakiej America jest, czyli dom, telewizor, herbata, zupełnie nie potrzebuje tych pieniędzy - jednak w sytuacji, jaką opisuje, z rodziną głodującą i tak dalej, jako osoba tak troszcząca się o rodzinę, mogłaby spróbować pojechać do pałacu na kilka tygodni. Zwłaszcza, że gdyby książka słuchała własnych zasad, America mogłaby złamać którąś zasadę w dowolnym momencie i opuścić pałac. O to nie byłoby trudno.

      Przykład twojej koleżanki to nie ta bajka, jak dla mnie. Jedną sprawą jest przyprowadzenie chłopaka który religijnie/rasowo/przekonaniami nie pasuje rodzicom, a zupełnie inną możliwość polepszenia bytu i sobie, i przemierającej głodem wielodzietnej rodzinie. Oczywiście sytuacja w książce jest nieco inna, ale autorka wyraźnie pisze, co chciała osiągnąć. W tej sytuacji to nie jest branie pod uwagę zdania matki - to jest branie pod uwagę życia i zdrowia matki, ojca i rodzeństwa. Zwłaszcza, że America, jak już pisałam, mogła w dowolnej chwili złamać regulamin i zostać wydalona z pałacu, wrócić do Aspena i żyć długo i szczęśliwie.

      Usuń
    7. Czytałam jedną. Może niedługo przeczytam więcej. Dalej uważam, że jak człowiek nie jest biedny, to łatwo mu wyrokować, co by ta biedna osoba zrobiła. No dobrze, próbujecie postawić się w tej sytuacji, ale nawet w rodzinach naprawdę głodujących różnie bywa i niekoniecznie kobieta chwyta się wszystkiego, by poprawić byt rodziny. To tak jak z prostytucją. Jedna będzie uważać, że to niewłaściwe, ale zaciśnie zęby, by nakarmić dziecko, dla innej uprawianie prostytucji to nie będzie żaden problem, a jeszcze inna kobieta nie będzie potrafiła uprawiać seksu za pieniądze nawet jeśli będzie umierać z głodu ona i jej dziecko. Ale co tu oceniać, czy któraś z nich robi źle czy dobrze w takiej sytuacji. To po prostu życie. Od razu zaznaczę, że wiem, że w tym książkopku nie było tak dramatycznie. Nawet ta ich bieda mogłaby być manipulacją matki bohaterki. Jedzenie nie jest złe, America zastanawia się jak to jest, że matka jest przy kości itd. Pracują w święta i zarobek starcza im na długo, a w pozostałe dni nie garną się do podjęcia jakiejś innej pracy. Jest też siostra, która już wyszła za mąż za faceta z wyższej klasy. Skoro od bohaterki wymaga się żeby pomagała rodzinie biorąc ślub, to jej siostrę chyba też tak wydano za mąż żeby później pomagała rodzinie. Chociaż może siostra była ulubienicą mamusi i na nią nie zawoła jedzenia dla młodszego rodzeństwa nawet jeśli ta siostra ma lepiej. Chociaż ta rodzina rzeczywiście nie opływa w luksusy. Na tle innych, bogatszych pewnie mają prawo czuć się biednymi. Nie są na jakimś szczycie. Ale to tylko w drodze porównań.

      Wy jesteście też bogatsi o wiedzę co się stanie dalej, a ja oceniam sam początek. Moglibyśmy mieć kobietę, która będąc zakochaną nie potrafi się przemóc do tego żeby uganiać się za innymi. Moglibyśmy mieć kobietę gardzącą takimi eliminacjami. Nie pasuje mi nazywanie takiej postawy egoistyczną. Bo przecież w tych eliminacjach ona miała walczyć o męża i jego bogactwo, a nie o dobrze płatną pracę. Na początku nawet nie wiadomo nic więcej. To, że nałapałaby pieniędzy już za sam udział nie zmienia tego, że jednak brałaby udział w konkursie w którym główną nagrodą jest mąż. Dla jednych to jest nic, a dla innych to może być problem. Tym bardziej jest to kontrowersyjne, że walczyć o męża ma jechać dziewczyna mająca już chłopaka.

      Oburzona

      Usuń
    8. No nie wiem. Ja jakbym miała wybierać życie, czy obcy książę, to nie wahałabym się ani minuty. Poza tym, to nie tylko biedni biorą śluby dla pieniędzy. Cofnijmy się w czasie i przyjrzyjmy się takim rodzinom królewskim. Śluby z miłości się nie zdarzały, a jak już, to często przynosiły szkodę krajowi. Takiej Jadwigi nikt się nie pytał, czy zna Jagiełłę i czy nie przeszkadza jej prawie 30 lat różnicy wiekowej. A bieda aż piszczała, prawda?
      Szczególnie, że America ma być dziewczyną gotową do poświęceń, osobą empatyczną. Popatrzmy na kolejny przykład, tym razem z literatury. Katniss Everdeen. Dla siostry była gotowa zginąć na arenie ku uciesze gawiedzi. Odgrywała wielką miłość, by zadowolić ludzi, którzy robili zakłady o to kiedy zginie. Później była gotowa wyjść za Peetę, choć miała przecież Gale'a. Ktoś mógłby się oburzyć, że przecież kochała Peetę. Ale to wydarzyło się później. A wtedy była gotowa się poświęcić. I to jest postawa godna naśladowania.
      I rozumiem, że bohaterki nie muszą być idealne. Wręcz nie powinny. a te, które mają mnostwo wad są często ciekawsze od innych (taka Katniss, Rowena, czy lady Jessica w Diunie). Ale my mamy Americę podziwiać.
      I po raz kolejny sprawa biedy w jej domu. Oni mają głodować. Po prostu autorka nie wie co to bieda i wychodzą takie kwiatki jak popcorn i kurczak. Ale w jej mniemaniu rodzina Americi to już chłód, halucynacje z niedożywienia i śmierć.
      Zapraszam do dalszej dyskusji (o ile nie zmieni się w kłótnie, wtedy opuszczę imprezę), całkiem to przyjemne :)


      Żelek

      Usuń
    9. Były akapity, ale blogspot mnie nie kocha. Sorry, taki mamy klimat. *rozkłada ręce*


      Żelek

      Usuń
    10. Jeśli już jesteśmy przy ślubach dla pieniędzy i poświęceniu dla rodziny, to zobaczmy, co zrobiła Scarlett O'Hara, by uratować rodzinną plantację -harowała od świtu do nocy, wyszła za Franka Kennedy'ego (że odbiła go siostrze, to już inna sprawa)i właściwie zgodziłaby się zostać kochanką Retta Butlera. A to jest postać niejednoznaczna. Tymczasem Amisia, która powinna być pozytywnym wzorcem dla nastolatek...no cóż, chyba większość komentujących dobrze wie.

      Feanaro

      Usuń
  5. Nie ogarniam komentarza powyżej, naprawdę.

    Z "Następczynią" spędziłam wolne, post-noworoczne dni i... I tyle było miłego w tej wypowiedzi. Miałam wolne post-noworoczne dni :)
    W "Następczyni" nic nie urzekło mnie za serce, wszyscy jacyś tacy bez kręgosłupa moralnego, egoistyczni...

    ... od pierwszej strony czekam na wasze analizy, ot co. Na pochybel!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeeeej! Już się nie mogę doczekać niedzieli <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam już z niecierpliwością na najnowszą analizę! :D
    Powodzenia dziewczyny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie obrazcie sie, ale to Wy wydajecie sie byc wredne i samolubne ( po tym jak oceniacie te bohaterki literackie).
    To jest fikcja, a wy jestescie analizatorkami, to Wasza praca, krytykowac i sie czeiac. Poki ma to charakter wylacznie humorystyczny, wszystko gra. Ale moze zastanowcie sie czy nie zdarza Wam sie oceniac ludzi w realu tak bardzo jak oceniacie postacie w ksiazkach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam sie z Pania. Tez zauwazylam ten brzydki nawyk do wymagania u bohaterki ksiazki nie wiadomo czego. Ciekawe jak zachowalyby sie analizatorki na miejscu tych «glupich krow» gdybysmy je wlozyli do powiesci, ktore analizuja.
    Coz, widocznie maja jakis problem, bo kto porzadny zwraca sie tak do kogos ? ( Mam na mysli powiedzenia typu «ty glupia krowo»).
    Gdyby dobrze ocenialy ludzi wokol, nie dowalalyby tak postaciom literackim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze primo - wymaganie od bohaterek ,,nie wiadomo czego" to nie brzydki nawyk. To jest zupełnie normalne, że czytając książkę oczekujemy specyficznego zachowania. Rozumiem przez to akcje logiczne i poparte... w sumie czymkolwiek. Bo, nie czarujmy się, poczynania Ameriki do logicznych nie należą (patrz przytoczony powyżej przykład z pomocą rodzinie poprzez jak najdłuższe utrzymanie wysokiej pozycji w Eliminacjach).
      Drugie primo - czyż nie zdąża się ludziom przekląć w myślach osoby nie postępującej po ich myśli? Przecież nie czytamy sobie w myślach (chyba, że o czymś nie wiem, wtedy przepraszam), więc kogokolwiek się nie spytamy, ten postąpiłby w danej sytuacji inaczej (przykład - zwykły spacer po ulicy i wejście komuś w drogę. Często mam tak, że przez jakiś czas ,,tańczę" z innym przechodniem, ponieważ schodzimy sobie z drogi wciąż ją sobie zachodząc). Każdy ma swój mózg, swój charakter. Nie dziwota więc, że Analizatorki piętnują akcje głównej bohaterki. Ponieważ większość wyedukowanych członków społeczeństwa podjęłaby na jej miejscu inne decyzje.
      Trzecie primo - chyba lepiej jest ,,dowalać" postaciom literackim niż rzeczywistym ludziom, prawda? One przecież nie mogą się obrazić na krytykę.
      Mam nadzieję, że dzięki odpowiedzi, spojrzysz na to z zupełnie nowej perspektywy.
      Pozdrawiam, Pyra.

      Usuń
    2. Nie rozumiem, dlaczego czepianie się konstrukcji postaci literackiej (która ewidentnie nie postępuje wedle żadnej stałej logiki, a której głębokie uczucia zmieniają się niczym liść na wietrze, gdy tylko ukochany zniknie z ekranu) miałoby w jakimkolwiek stopniu przekładać się na ludzkie.
      Po drugie - nikt tutaj nie wymaga "nie wiadomo czego". Wymaga się natomiast dwóch ważnych rzeczy. Żeby bohaterka, którą stawia się za wzór, służyła za niego względnie dobrze i żeby zachowywała się choć względnie podobnie do człowieka - podejmowała decyzje uzasadnione w mniej lub bardziej sensowny sposób, zachowywała się, właśnie prawdopodobnie.
      Ja na przykładmogę wyobrazić sobie siebie na eliminacjach. Primo - definitywnie staram się nie podpadać królowi, zwłaszcza po tym, jak się diwaduję, że wymierzał chłostę synowi (patrz projekt zniszczenia klas). Secundo - nie prowadzę romansu pod nosem straży, wiedząc, jak skończyło się to dla poprzedniej kandydatki, ponieważ cenię sobie własne życie. I chyba przynajmniej trochę przejęłabym się faktem, że niebezpieczni ludzie z bronią pojawiają się w mojej okolicy co tydzień, po czym widzę plamy krwi i zniszczenia.
      Mniej więcej o to chodzi. O to, żeby bohaterka posiadała chociaż krztynę zdrowego rozsądku, instynktu samozachowawczego, czy, jak w otatnim przypadku, trochę więcej ludzkich uczuć.

      Usuń
    3. Tu nawet nie chodzi o domaganie się nie wiadomo czego, tylko o zwyczajną spójność opisu i zachowań. Jeśli nam się przedstawia bohaterkę jako inteligentną, to mamy prawo oczekiwać że będzie się tak zachowywać, a nie prowadzić romans który może kosztować ją życie z powodu systemu. Jeśli jest opisywana jako osoba niezwykle dobra, niesamowicie czuła, nadzwyczajnie empatyczna i przejmująca się wszystkimi, to powinna to robić, i w kontekście tych cech postępować, empatyzować się, i rozumieć albo chociaż próbować zrozumieć emocje i krzywdę jakie jej działania przynoszą innym. Tu nie chodzi o wymaganie nie wiadomo czego, jeśli bohaterka ma czasem postąpić głupio, czy samolubnie, to niech to się stanie, tylko niech nikt nam jej nie opisuje jako świętej czy dobrego mzimu właśnie, bo to nie gra, to nonsens, próba oszukania czytelnika. Tak samo jak bohaterka kolejnej części - jeśli ktoś ją opisuje jako samolubną, jeśli sama bohaterka ma wątpliwości co do swojej empatii wobec innych, czy zachowania swojego w społeczeństwie, bo się wychowała w specyficznych warunkach, i jest socially awkward, to czepianie się dziewczyn o to, że zachowuje się w taki sposób, a powinna być miła, jest nie na miejscu. Natomiast, jeśli bohaterka zachowuje się chamsko wobec innych, a jest opisana jako dobra, współczująca, inteligentna, to ich zarzuty są całkiem na miejscu.

      Usuń
    4. Pyra,
      Masz racje, ze kazdy ma inny punkt widzenia i inaczej postepuje w roznych sytuacjach. Mozliwe, ze analizatroki postopilyby inaczej niz America.
      Lepiej nie dowalac nikomu.
      Po prostu nie lubie oceniania innych i ich akcji i sadze, ze skoro robia to na tym poziomie w stosunku do postaci, ktore krytykuja, moze im sie to rownie dobrze przejawic w realu. Ale nawet jesli, to normalne. Chcac, nie chcac wszyscy gdzies to w sb mamy i krytykujemy.
      Rownie dobrze moze sie okazac, ze ich krytykowanie postaci jest jak zabijanie w grze video i nie musi sie przejawiac w prawdziwym zyciu, bo jest elementem rozrywki.
      Pozdrawiam

      Usuń
    5. @Marcelina - to znaczy, że nikogo i za nic nie wolno krytykować? ;p
      Czy naprawdę życie ma polegać na tym, że wszystkich głaszczemy po główce, obojętnie - prawdziwych ludzi czy fikcyjne postaci? Mordercę czy pedofila też mamy nie oceniać i nie krytykować? Bo co, bo komuś będzie przykro? To jakiś absurd...

      Adria

      Usuń
    6. Nie absurd, pewna wizja zycia i punkt widzenia.
      Czemu musicie zawsze wyskoczyc z tym morderca i pedofilem ? ;)
      Mowie po prostu o ludziach. Owszem, moim zdaniem nie powinnismy sie nawzajem oceniac. Mozna zauwazac bledy i pomoc komus, mozna negatywnie ocenic czyjes zachowanie czy czyn. Ale w normalnych sytuacjach lepiej patrzec na sb samego, a nie na innych. Nie lubie czepialstwa.
      To prawda,ze mamy w sb cos takiego,ze oceniamy blizniego niemal automatycznie i wbrew naszej woli. Dobrze to zauwazac i starac sie to robic jak najmniej.
      Nie podwazajmy niczyjej decyzji. To nie my decydujemy czy ktos powinien czy nie powinien zrobic to czy tamto. I tyle.
      Masz prawo oceniac postaci literackie jesli tak masz ochote, ale staraj sie nie oceniac ludzi wokol Cb. To trudny nawyk.

      Usuń
    7. Marcelina, tylko że w większości przypadków dziewczyny czepiały się Amisi nie na zasadzie "bo ja bym zrobiła to lepiej!", tylko dlatego, że jej zachowanie krzywdziło inne osoby. Granie na dwa fronty było nieuczciwe względem Maksia i Ośrodka, opór przed wysłaniem zgłoszenia do eliminacji wychodził na niekorzyść rodzinie (naprawdę, nikt jej nie kazał za księcia wychodzić, miała tylko pojechać, ponosić ładne sukienki i zgarnąć za to trochę pieniędzy (które, tak swoją drogą, przydałyby się jej również do rozpoczęcia wspólnego życia z Aspenem, więc argument "ona odmawiała z miłości" kuleje)). Robienie na złość królowi mogło ściągnąć kłopoty na cała jej rodzinę. I tak dalej, długo można by wymieniać. Naprawdę, niech sobie Amisia będzie jaka chce, gdyby chodziło tylko o nią, każdy miałby to w nosie. Ale jej zachowanie szkodziło wszystkim dookoła, wiec przestawało być tylko jej prywatną sprawą.
      Poza tym, od postaci literackich, zwłaszcza w książkach dla młodego czytelnika, oczekuje się więcej, niż od prawdziwych ludzi, ponieważ są oni podawania nam jako pewien wzór. Jeśli Amisia jest przedstawiana jako postać pozytywna, to może się zdarzyć, że któraś z młodych czytelniczek uzna, że kręcenie z dwoma facetami na raz to nic złego, no bo przecież jej idolka tak robiła i dobrze na tym wyszła, prawda? :P

      Usuń
    8. Racja. Granie na dwa fronty bylo niefajne.
      Dobra argumentacja.
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Czekam na waszą analizę za tydzień. Następczyni" nie czytałam, ale nie mogę pojąć, dlaczego to DzieUo ma tyle pozytywnych recenzji i z jakiej racji ksioopka Cass mają własną Wikipedię.

    Ela TBG

    OdpowiedzUsuń
  11. Łiiiii! Wróciłyście! Wreszcie mam po co czekać na weekend! I... hahahaha XD Analiza jeszcze się nie zaczęła a już człowiek załamuje ręce. Jak możecie, złe niewiasty, krytycznie odnosić się do bezmyślnych działań bohaterek?? Trzeba nie mieć sumienia, by znając dokładnie każdą myśl bohaterki wciąż nie widzieć, jak bardzo sie stara, cierpi i robi wszystko, by zaznać szczęście w życiu!1!oneoene1!! Ja pitole, jakie te komentarze były głupie. To jak nie czepiać się Belki, że leciała na zidiociałego stalkera, bo przecież miłoźdź i podążanie za głosem swego serca .

    OdpowiedzUsuń
  12. Och, chyba komentarze zaczną być równie warte analizy jak samo ksiopko :D
    Cieszę się, że wróciłyście <3

    OdpowiedzUsuń
  13. O jacieeee, macie własne, osobiste hejterki! #wielkie zazdro

    Dziewczyny, nie mogę się doczekać nowych analiz, cały styczeń się niecierpliwiłam. ;p Mam nadzieję, że poradzicie sobie z EEDLYN, czy jak to tam się wymawiało.

    Adria

    OdpowiedzUsuń
  14. Jacie, guwnoburza u MaryBeige! Tego to się tu nie spodziewałam. Malutka, tycia, ale zawsze! Gratulacje i czekam na niedzielę!

    OdpowiedzUsuń
  15. O, i zegar nastawiony na aktualną godzinę w naszej strefie czasowej! Tyle szczęścia na raz <3.

    OdpowiedzUsuń
  16. Chwila, coś mi tu nie bangla. America jest ruda. Maxon (buahahaha) jest blondynem. Eadlyn ma ciemne włosy...
    ...zaraz, jaki kolor włosów ma Aspen...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba ciemny... ojej.

      Usuń
    2. No właśnie mnie też majaczy, że ciemny... ale to może przez skojarzenie z Gale'em.

      Usuń
    3. Amberly miała na pewno ciemne włoski <3 Ja tam nie wiem, skąd ona ma piwne oczy, bo NIKT w ich familii takowych nie miał...
      Ale jak patrzę resztę ich rodzeństwa na Selection wiki, oni wszyscy są kopiami ich rodziców - Ahren i Kaden są niczym ich papa, a Osten jak ich mama... Ale Eadlyn jest speszul, więc co ja się czepiam.

      Usuń
    4. Mi się wydaje, że to Maxon miał piwne, a przynajmniej brązowe oczy.

      Ela TBG

      Usuń
    5. Maxon raczej miał ciemne oczy matki-brunetki, a poza tym był podobny do ojca-blondyna. U Amisi Magda na bank była ruda, ale nie pamiętam, jak papa. :( Za to Edzia jest gdzieś określana jako kopia Amberly...

      Usuń
  17. Hurra!!! Wrocilyscie:) Super! Juz nie moge doczekac sie niedzieli i waszego pastwienia sie nad "Jedlina" (spolszczylam sobie, a co...

    OdpowiedzUsuń
  18. Super, ze wrocilyscie! Juz sie nie moge doczekac niedzieli i analizy Jedliny (pozwolilam sobie spolszczyc imie).
    Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekam niecierpliwie!
    Takiego steku bzdur jak powyżej już dawno nie czytałam...

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  20. Czekam! Przez tęsknotę za Waszymi analizami przeczytałam to dzieUo i teraz jesteście moją nadzieją na odzyskanie zmysłów

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam. A raczej przebrnęłam. Teraz oczekuję wręcz, że rozszarpiecie "Następczynię" na strzępy <3! Cieszę się, że już wróciłyście!

    OdpowiedzUsuń
  22. Oprócz tego, że wyżej widzę jakieś sado-maso, ale w to się nie wczytuję, to z całą pewnością muszę kupić sobie butelkę "delirium" (piwo, nawet polecam) i poduszkę z łabędziego puchu, bo doskonale wiem co zawiera "Następczyni" i wiem, że łatwo nie będzie. Ale nauka do matury wymaga poświęceń. :V
    Bądźcie dzielne drogie Analizatorki, wygracie z tym potworkiem.

    OdpowiedzUsuń
  23. O rety, co za komentarze...

    Dziewczyny, tęskniłam! Świetnie punktujecie nielogiczność i głupotę tych książek. Tak trzymać!

    Karmena

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak już się dowiedziałam...

    Czy macie w planach (jak już skończycie z Cass) analizować nową powieść Mayer, która ma chyba wyjść niedługo po polsku? Nazywa się "Życie i Śmierć" po nagliesku z pięknym podtytułem - "Twilight reimagined". I jest o, ja wciąż nie wierzę, przepisanie fabuły całej sagi, tylko że płcie są odwrócone. Bella zostaje facetem o imieniu (!) Beaufort. A Edziu został Edythe. Cała reszta zostaje ta sama, chłopak sobie przyjeżdża do prowincjonalnego miastaczka...

    Ale ją chyba podziwiam. Tak bezpardonowo i bez żadnych prób upiększania zarabiać na przepisaniu własnej powieści po zmianie imion głównych bohaterów (o, Jacob został Julie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, trochę literówek, wybaczcie :) Ja i szybkie pisanie na klawiaturze nie idą w parze.

      Usuń
    2. Dziewczyny już kiedyś powiedziały, że tego nie zanalizują ponieważ materiał to prawie słowo w słowo "Zmierzch", a skoro nim już się dawno zajęły to nowa analiza byłaby stratą czasu i nerwów.

      Usuń
    3. Przecież to zanalizowalo się samo. Swoim pomysłem.

      Usuń
  25. *odśwież, odśwież, odśwież*

    OdpowiedzUsuń
  26. ,,Następczyni'' jest naprawdę interesującą książką. Może i Eadlyn nie jest taka cudowna jak Ami, ale fani tej serii powinni się cieszyć, że mogą się dowiedzieć co się działo po ślubie Amisi i Maksia.
    Ta książka nawiązuje trochę do życia współczesnego, ponieważ większość ludzi ma problem z emocjami, odkryciem swojego talentu, powołania albo chcą udowodnić komuś swoją siłę i wolę walki. Eadlyn zmaga się z takimi problemami, a my mamy okazję przeczytać jak ona sobie z tym poradziła.
    To moje zdanie na temat tej książki. W KOŃCU CO SIĘ KOMU PODOBA. Nie powinno się zniechęcać ludzi do tej książki, bo według mnie jest ona niesamowita i Kiera znowu zrobiła kawał dobrej roboty ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Czytałam już te analizy, gdy były świeższe; komentuję po latach, bo mi się przypomniało, że któregoś razu moja koleżanka z roku przeglądała „Następczynię” w przerwie między wykładami. Na moje spostrzeżenie, że… cóż, nie jest to literatura zbyt wysokich lotów, odpowiedziała, że wie i że to tylko jej guilty pleasure, a cała książka jej zdaniem „opiera się na błędnym założeniu”. Nie zdążyłam spytać, co ma na myśli, więc do dziś nie wiem. Ktokolwiek tu jeszcze zagląda, może zgadywać razem ze mną :P

    OdpowiedzUsuń